Nie lubię pisać na ten temat, ale poproszony napisałem. Oto co mi wyszło.
----- Original Message -----
From: "Wojtek - W34" <w34@blog.pl>
To: "(...)" <.....@blog.pl>
Sent: Monday, November 29, 2004 5:32 PM
Subject: o miłości i małżeństwie
Witaj
Poruszyłaś wiele tematów, poważnych spraw więc przystępuję do
odpowiadania. Co mi z tego wyjdzie - zobaczymy.
Na początku podziękuję Ci za to, że czytasz. Czasem wydaje mi się, że
teraz to rzadkość, że raczej w publicznych dyskusjach częściej chodzi o
zamanifestowanie swojego istnienia niż o rzeczywistą wymianę poglądów.
Ale skoro czytasz to mam motywację aby pisać.
Ale do rzeczy, piszesz tak:
> Jest jedna sprawa w Twoich opiniach
> z która nie potrafię się zgodzić.
> Zakładasz że aby mężczyzna mógł
> pokazać te wszystkie wspaniałe cechy takie
> jak odpowiedzialność, opiekuńczość, ojcostwo,
> zapewnienie bezpieczeństwa i
> tak dalej potrzebne jest małżeństwo?
> Dlaczego?
> Nie wystarczy powiedzieć związek...?
A ja odpowiadam:
1) Na początek musimy nieco pomęczyć się ze słowem "miłości"
aby łatwiej było potem o "małżeństwie"
Osobiście uważam, że pod słowem miłość rozumie się dwa zjawiska często
nieświadomie mieszając je. Spróbuję je zdefiniować:
- miłość #1 to stan psychiki człowieka, w który to stanie jest mu
dobrze i to dobrze jest spowodowane bliską obecnością w jego życiu innego
człowieka. Oczywiście spróbuj mniej czepiać się szczegółów definicji i
tu nieco ogólniej użyć słów "dobrze", "bliską". W
tym zjawisku mamy doczynienia z odbieraniem miłości, odczuwaniem miłości.
Taka miłość to stan w którym mówisz do osoby kochanej "jest mi z
tobą dobrze". Czasem łatwiej nazywać to zakochaniem ale wiele osób
nazywa to po prostu miłością. Ja będę oznaczał to jako miłość #1
Tak więc miłość #1 tu definiuję jako "jest mi z tobą
dobrze" i koniec. Zwróć uwagę więc, że mówimy tu o miłości,
która jest odczuciem, subiektywnym odczuciem a więc wprost uczuciem.
- miłość #2 to zupełnie coś innego. Miłość #2 to decyzja człowieka,
że chce dobra dla innej, bliskiej mu osoby, dla osoby, którą kocha. Osoba
taka komunikuje drugiej osobie: "kocham cię, a więc chcę dla ciebie
wszystkiego co jest dobre". To nie jest już zakochanie (czyli
magiczne coś, co zmienia się w człowieku) ale jest to mniej lub bardziej świadoma
decyzja.
A co co w świecie nazywa się miłością jest splotem tych dwóch postaw,
przy czym w skrajnych przypadkach jest 100% jednego i 0% drugiego i daje
(szok!) jest mowa o miłości. Czy jednak dalej jest to miłość? Wiem, że z
powodu niezrozumienia, niedopowiedzenia, z powodu niedodefiniowania tego słowa
bardzo często dochodzi do dramatów bo ktoś komuś powiedział "kocham
cię", ten drugi usłyszał "kocham cię" i całkowicie się
niezrozumieli. Myślę, że sama sobie dorobisz hipotetyczne, albo co gorsza
rzeczywiste przykłady do takich nieporozumień.
Może jeszcze krótko o tym czym na pewno nie jest miłość.
Na pewno miłość nie jest transakcją a wypowiedź "kocham cię
ponieważ robisz dla mi to i to" z akcentem na słowo "ponieważ"
definiuje właśnie transakcję. Np. w sklepie mówisz "proszę mi dać
kilo ogórków ponieważ mam pieniądze i nimi zapłacę" i wtedy
wszystko jasne. Problemem jednak jest to, że na świecie wielu ludzi
komunikuje "musisz mnie kochać ponieważ ja dla ciebie robię tyle
rzeczy (np. cię kocham)". Ale miłość to nie transakcja - w miłości
ludzie muszą być wolni a transakcje ze swej natury ludzi wiążą.
Miłość też nie jest szantażem (transakcją wymuszoną). Jeżeli ktoś
mówi: "musisz mnie kochać bo inaczej ja jakoś nieprzyjemnie dla ciebie
zadziałam" to odbiera tej drugiej osobie możliwość samodzielnego,
wolnego podjęcia decyzji o kochaniu. Zobacz jaką głupotę wyśpiewał
pewien facet w słowach "zobaczysz czym moja miłość jest ... dla
ciebie zabiję się" - może jestem za stary aby zrozumieć czerwonowłosego
ale przecież nie można wymuszać miłości poczuciem winy, nie mówiąc już
o tym, że po to aby kochać to musi się po prostu być.
Wiem, że już wiele listów napisałem na ten temat. Jeden z nich nadawał
się do upublicznienia dlatego proszę zobacz na adres
http://w34.blog.pl/archiwum/index.php?nid=5871534
tam pogłębiam nieco ten temat.
A wszystko co będzie mi potrzebne dalej, i to chciałbym abyś zapamiętała
to to, że miłość do zlepek dwóch rzeczywistości:
- miłość #1 to uczucie mówiące że jest mi z kimś dobrze;
- miłość #2 to decyzja, że ja będę komuś czynił dobrze.
2) Temat dwa - małżeństwo. Trudny temat, ale póki wezmę się za ten
temat muszę uczynić dwie małe refleksje osobiste wywołane Twoim listem. A
więc teraz mała odskocznia.....
(...)
5) No to teraz do małżeństwa wracając.
Użyłaś słowa "związek" ja użyłem "małżeństwo"
ale zostawmy na chwilę słowa a skupmy się na znaczeniu. Aby nam było łatwiej
odrzućmy na chwilę cały kulturowy bagaż małżeństwa związany z kościołem,
sakramentem (a co to jest?), urzędem stanu cywilnego, weselem, wódką na
weselu i pijaną rodziną (tfu!), idiotyzmem kawałów w nocach poślubnych, i
wszystkich sprawach materialnych związanych z mieszkaniem, kasą, prezentami,
biała suknią i innymi ciuchami itp.
Skupmy się na czystym związku dwóch osób tak jakby tej całej otoczki
kulturowej nie było. Popatrz jak działa związek dwóch kochających się osób:
Osoba A komunikuje osobie B:
- czuję się z tobą dobrze (miłość #1) - chcę dla
ciebie dobra (miłość #2)
Osoba B komunikuje osobie A:
- czuję się z tobą dobrze (miłość #1) - chcę
dla ciebie dobra (miłość #2)
Oczywiście takie związki nie uruchamiają się na przyciśnięcie guzika.
Aby coś takiego zaistniało musi być wcześniej jakaś faza prezentacji
("ładna jestem"), zalotów, wykonania przez te osoby nawzajem jakiś
gestów ("chcesz cukierka"), poznania się... ale krok do kroku, jeżeli
relacja jest szczera, komunikowanie prawdziwe to w związku padną deklaracje:
typu "kocham cię i chcę być przez ciebie kochana" o czym napisałem
powyżej.
A małżeństwo? Małżeństwo to jest taki związek, gdzie te deklaracje
padły w sposób świadomy, niewymuszony, prawdziwy i są to deklaracje wiążące.
W różnych kulturach robi się to różnie - we wszystkich jednak taki związek
ma charakter społeczny a więc ludzie żyjący obok są o takim związku
informowani (stąd wesele, bo ci inni się z tego cieszą).
Jeżeli więc dwie osoby powiedzą sobie iż chcą się kochać oraz mniej
lub bardziej formalnie komunikują to na zewnątrz (czy w formie ślubu, czy
tylko chodzenia na spacer trzymając się za rękę) mamy doczynienia ze związkiem.
Kiedy inni będą uważać go za małżeństwo zależy już tylko od środowiska
kulturowego tych innych. Np. katolik będzie uważał małżeństwo za małżeństwo
dopiero, gdy zawarty będzie ślub kościelny. Dla katolika więc nie są pełnym
małżeństwem ludzie, którzy takiego ślubu nie mają niezależnie czy są
to protestanci (co to za ślub bez sakramentu), ateiści (przez urzędnikiem
Stanu Cywilnego) czy też muzułmanie, którzy do tego mogą mieć więcej żon.
Ale zupełnie inne spojrzenie będzie miał na to protestant, który swoje
przekonania opiera na Biblii - dla niego małżeństwem będzie i małżeństwo
katolika i ateisty o ile nastąpiło to co w małżeństwie (czy jak wolisz w
związku) jest najważniejsze, czyli wyrażenie woli dwóch osób, że się
kochają i że chcą w tym związku trwać.
W dzisiejszej kulturze zachodu funkcjonuje wiele małżeństw nie będących
formalnie nimi. Niedawno dowiedziałem się, że mój kolega ma tą kwestie
nie do końca uregulowaną (nie było ślubu) mimo iż zawsze mówił o swojej
żonie "żona" i ma z nią dwóch ślicznych chłopaków. Takie małżeństwo
ma pewne wady - pewnie nie mogą wspólnie rozliczać podatków :-) ale to
jest małżeństwo, bo gdzieś podjęli decyzje o dzieleniu się życiem w miłości,
wszyscy tak ich traktowali a oni to też komunikowali otoczeniu.
6) O ślubie
Jednak chciałbym przekonać Cię, że nie każdy związek dwóch osób
jest małżeństwem.
Przeanalizujmy tają relacje:
Osoba A komunikuje osobie B:
- czuję się z tobą dobrze (miłość #1)
Osoba B komunikuje osobie A:
- czuję się z tobą dobrze (miłość #1)
Mamy dwie zakochane osoby, którym jest ze sobą dobrze. Czy takie osoby
troszczą się o siebie? Tyle, o ile jest im to potrzebne aby trwać w
uczuciu. A co będzie jak uczucie wygaśnie? Pewnie przestaną trwać w tym
związku bo po co się męczyć. A może uczucie nie wygaśnie? Wygaśnie bo
cechą uczuć jest zmienność, niezależnie czy zmieniają się 3 razy
dziennie czy raz na 3 lata. Uczucie wygaśnie zwłaszcza, gdy nie ma paliwa,
które mogło by je podtrzymywać a nie ma go w związku, który opisałem
powyżej.
Wniosek: aby związek był trwały musi z fazy zakochania (miłość #1)
przejść w fazę miłowania (miłość #2). A w jaki sposób przechodzi?
Poszukaj.... moim zdaniem wystarczy, że złapiesz różnice między tymi
dwoma związkami:
Osoba A komunikuje osobie B:
- czuję się z tobą dobrze (miłość #1) - chcę dla
ciebie dobra (miłość #2)
Osoba B komunikuje osobie A:
- czuję się z tobą dobrze (miłość #1) - chcę dla
ciebie dobra (miłość #2)
Ten związek różni się od poprzedniego tym, że dwie osoby zadeklarowały
miłość #2 w stosunku do drugiej osoby, czyli nie mówią "jest mi z
tobą dobrze" ale mówią też "chcę dobra dla ciebie". Taki
związek cechuje się jedną ważną rzeczą: jeżeli deklaracje były szczere
taki związek jest trwały. A jeżeli te deklaracje wypowiedziane zostaną w
jakiejś uroczystej formie, w formie ślubowania: ("ślubuję ci miłość")
to będziemy mieli doczynienia z tym, co w naszej kulturze nazywa się ślubem
a więc początkiem małżeństwa.
Zwróć uwagę, jak kulawy jest związek w którym dwie osoby trwają a nie
deklaracje, zobowiązania, ślubowania nie zostały wypowiedziane!
7) Ciekawostka (i jednocześnie dygresja, więc możesz nie czytać). W małżeństwie
może pojawić się dziecko i wtedy staje się ono kolejna osobą w związku.
Zobacz jak działa macierzyństwo:
Osoba rodzica komunikuje dziecku:
- cieszę się z tego że jesteś (miłość #1) - będę
się tobą opiekować (miłością #2)
Osoba dziecka komunikuje rodzicowi:
- cieszę się, że jesteś bo mogę dzięki tobie się
rozwijać (miłość #1)
Związek niesymetryczny a działa. Do czasu.... do czasu aż dziecko dorośnie
i związek ten będzie mógł być dalej partnerski.... i to też do czasu,
gdyż z czasem, u rodzica pojawi się starość i wtedy związek ten może
wyglądać tak:
Osoba starszego rodzica komunikuje dorosłemu dziecku:
- jestem stary i potrzebuję Twojej opieki (miłość #1)
Osoba dorosłego dziecka komunikuje starszemu rodzicowi:
- szanuję cię bo jesteś moim rodzicem (miłość #1) i
opiekuję się, tobą w twojej starości (miłość #2)
8) A teraz odpowiadam na Twoje pytanie:
> Zakładasz że aby mężczyzna
> mógł pokazać te wszystkie wspaniałe cechy
> tak dalej potrzebne jest małżeństwo?
Tak! Małżeństwo od związku różni się tym, że mężczyzna podjął
decyzję, że chce być odpowiedzialny, opiekuńczy, chce dać bezpieczeństwo
czyli chce dla drugiej osoby "dobrze". Jeżeli mężczyzna taką
decyzje podejmie, zadeklaruje i wypowie to już mamy połowę małżeństwa.
Drugą połową jest żona.
Oczywiście możesz teraz mi zarzucić, że odwróciłem kota ogonem ale
zastanów się czy czasem na świecie nie jest wszystko poobracane a ja tylko
nie wyprostowałem mówiąc jak to wszystko powinno być.
Ja twierdzę, że jak jest związek z deklaracją miłości to mamy
doczynienia z małżeństwem. Ale na świecie jest tak, że jest kupę małżeństw,
w których nikt niczego nie deklarował albo deklaracje były pustymi słowami
wypowiedzianymi w kościele ponoć przed samym Bogiem. Tylko czy te małżeństwa
są małżeństwami? Formalnie tak ale tak naprawdę? Oczywiście są też związki
bez ślubu, które formalnie małżeństwami nie są a funkcjonują wspaniale.
Słowa, słowa, słowa...... słowa są ważne!
Tak więc ja napisałem Ci o małżeństwie jakie być powinno. Chciałem
abyś to wiedziała, bo to jest ważne. A to co widzisz wokoło to już
praktyka. Pewnie Cię to odrzuca, skoro piszesz, że "małżeństwo
cię przeraża" ale ja wiem, że odrzuca Cię to co widzisz a nie to co
powinno być.
(...)
10) O ideałach
Podobało mi się Twoje zdanie "o ideałach czyli facetach którym nie
brakuje niczego czego nam potrzeba." Jest ciekawe :-)
(...)
A teraz oceń co mi wyszło. Jeżeli masz pytania, wątpliwości, chcesz
podyskutować - jestem do Twojej dyspozycji.
Bądź zdrowa!
Wojtek (w34@blog.pl)
Aby lepiej zrozumieć moją pisaninę lepiej zapoznać się ze znaczeniem używanych
przeze mnie słów. Tu są linki do słownika, który buduję pod hasłem
"zabawa w słowa".