Postmodernizm po raz kolejny, i kolejny, i kolej....
Ładne określenie: Postmodernizm to niedowierzanie metanarracjom.
Ładne i celne bo pochodzi od Jean Francois Lyotarda, który powiedział „w największym uproszczeniu zdefiniowałbym postmodernizm jako to niedowierzanie metanarracjom".
A metanarracja?
Metanarracja jest wszelkiego rodzaju „wielką opowieścią”, która wydaje się udzielać wszechogarniającego wyjaśnienia wszystkiego; szczególnie jest nią całościowa opowieść o historii i życiu, będąca próbą zalegalizowania jakiejś wersji prawdy.
Nie lubię postmodernizmu, ale mam wrażenie, że już odchodzi. Zanim dobrze się wykształcić, zanim na dobre zaistniał odchodzi. Nie lubię postmodernizmu, ale togo co nadchodzi w jego miejsce nie lubię bardziej - nadchodzi postprawda.
Ciesze się, że jestem częścią jedne metanarracji, dokładnie tej, którą w rozmowie z Nikodemem Pan Jezus wypowiedział tak: Bóg umiłował świat, i dał swojego syna, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne.