tekst wg tłumaczenia Biblii Warszawskiej | tekst wg tłumaczenia Biblii Gdańskiej | tekst wg tłumaczenia Biblii Tysiąclecia | moja parafraza psalmu 73 (Asafowego) |
Werset 1. Teza, z którą zmaga się autor i którą w rozważaniu udowadnia. |
Zaiste, dobry jest Bóg dla tego, kto prawy, Dla tych, którzy są czystego serca. | Zaisteć dobry jest Bóg Izraelowi, tym, którzy są czystego serca. | Jak dobry jest Bóg dla prawych, dla tych, co są czystego serca! | Bóg jest dobry dla tych, którzy w swym życiu traktują go poważnie. |
Wersety 2-3 Problem autora: podoba mu się światowe życie. |
Co do mnie - omal nie potknęły się nogi moje, Omal nie pośliznęły się kroki moje, Bo zazdrościłem zuchwałym, Widząc pomyślność bezbożnych. | Ale nogi moje mało się były nie potknęły, a blisko tego było, że mało nie szwankowały kroki moje, Gdym był zawiścią poruszon przeciwko szalonym, widząc szczęście niepobożnych. | A moje stopy nieomal się nie potknęły, omal się nie zachwiały moje kroki. Zazdrościłem bowiem niegodziwym widząc pomyślność grzeszników. | A ja omal nie wtopiłem, gdyż widząc życie ludzi światowych już chciałem naśladować ich. |
Werset 4-9 Styl życia ludzi światowych |
Albowiem nie mają żadnych utrapień, Zdrowe i krzepkie jest ich ciało. Znoju śmiertelników nie doznają I nie spadają na nich ciosy, Jak na innych ludzi. | Bo nie mają związków aż do śmierci, ale w całości zostaje siła ich. W pracy ludzkiej nie są, a kaźni, jako inni ludzie, nie doznawają. | Bo dla nich nie ma żadnych cierpień, ich ciało jest zdrowe, tłuste. Nie doznają ludzkich utrapień ani z innymi ludźmi nie cierpią. | Światowi ludzie nie mają bowiem codziennych utrapień i cierpień. |
Przeto pycha jest ich naszyjnikiem, A przemoc szatą, która ich okrywa. Obnoszą się dumnie ze swą otyłością, Serce ich jest pełne złych myśli. | Przetoż otoczeni są pychą, jako łańcuchem złotym, a przyodziani okrutnością, jako szatą ozdobną. Wystąpiły od tłustości oczy ich, a więcej mają nad pomyślenie serca. | Toteż ich naszyjnikiem jest pycha, a przemoc szatą, co ich odziewa. Ich nieprawość pochodzi z nieczułości, złe zamysły nurtują ich serca. | Są zdrowi, wypasieni i piękni toteż szpanersko się ubierając i siedząc w drogich knajpach przechwalają się opowiadając sobie o swych kolejnych przekrętach. |
Szydzą i mówią przewrotnie, Wyniośle przechwalają się grabieżą. Przeciwko niebu podnoszą gęby swoje, A język ich pełza po ziemi. | Rozpuścili się, i mówią złośliwie, o uciśnieniu bardzo hardzie mówią. Wystawiają przeciwko niebu usta swe, a język ich krąży po ziemi. | Szydzą i mówią złośliwie, butnie grożą uciskiem. Ustami swymi niebo napastują, język ich krąży po ziemi. | Potem udzielają wywiadów w kolorowych tygodnikach opowiadając o swych zboczeniach i bluźniąc przeciwko niebu mając w pogardzie świat cały. |
Werset 10-11: Zgorszenie ludzi |
Dlatego lud mój zwraca się do nich I nagannego nic w nich nie znajduje. I mówią: Jakożby mógł dowiedzieć się Pan? Czy Najwyższy wie o tym? | A przetoż na to przychodzi lud jego, gdy się im wody już wierzchem leją, Że mówią: Jakoż ma Bóg o tem wiedzieć? albo mali o tem wiadomość Najwyższy? | Dlatego lud mój do nich się zwraca i obficie piją ich wodę. I mówią: Jakże Bóg może widzieć, czyż Najwyższy posiada wiedzę? | A szarzy ludzie wzorują się na nich w swym życiu i nie boją się Boga, który (jak wierzą) zamknięty w Kościołach nie widzi tego co czynią na codzień. |
Werset 12: Tacy są ludzie bezbożni. |
Oto takimi są bezbożni: Zawsze szczęśliwi, gromadzący bogactwa. | Albowiem, oto ci niezbożnymi będąc, mają pokój na świecie, i nabywają bogactw. | Takimi oto są grzesznicy i zawsze beztroscy gromadzą bogactwo. | Tacy są ludzie światowi: szczęśliwi, zadowoleni, bogaci. |
Werset 13-15: Ważne egzystencjalne pytanie |
Czy więc na próżno w czystości zachowywałem serce moje i w niewinności obmywałem ręce moje? | Próżno tedy w czystości chowam ręce moje, a w niewinności serce moje omywam. | Czy więc na próżno zachowałem czyste serce i w niewinności umywałem ręce? | Czy więc ma sens moje życie moralne? |
Albowiem co dzień znoszę ciosy i jestem smagany każdego rana. Gdybym pomyślał: Będę tak mówił, jak oni, To byłbym zdradził ród twoich dzieci. | Ponieważ mię cały dzień biją, a karanie cierpię na każdy poranek. Rzekęli: Będę też tak o tem mówił, tedy rodzaj synów twoich rzecze, żem im niepraw. | Co dnia bowiem cierpię chłostę, każdego ranka spotyka mnie kara. Gdybym pomyślał: Będę mówił jak tamci, to bym zdradził ród Twoich synów. | Przecież co dzień naśmiewają się z naiwności mojej, ale gdybym żył jak oni nie należałbym do Twojego ludu. |
Werset 16-17: Rozwiązania są gdy idzie się do Boga |
Chciałem to tedy zrozumieć, Lecz niezwykle trudne mi się to wydało, dopókim nie dotarł do tajemnic Bożych i nie zrozumiałem kresu ich. . | Chciałemci tego rozumem doścignąć, ale mi się tu trudno zdało; Ażem wszedł do świątnicy Bożej, a tum porozumiał dokończenie ich. | Rozmyślałem zatem, aby to zrozumieć, lecz to wydało mi się uciążliwe, póki nie wniknąłem w święte sprawy Boże, nie przyjrzałem się końcowi tamtych. | Ciężkie te dylematy i trudno mi to pojąć jeżeli nie patrzy się z Twojej perspektywy i nie zrozumie się końca ludzi bezbożnych. |
Werset 18-20: Inna perspektywa na życie ludzi światowych |
Zaprawdę, stawiasz ich na śliskim gruncie, Strącasz ich w zagładę. Jakże nagle niszczeją, Znikają, giną z przerażenia. Jak pierzcha sen, gdy się człowiek budzi, Tak Ty, Panie, gdy się ockniesz, wzgardzisz ich mrzonkami. | Zprawdęś ich na miejscach śliskich postawił, a podajesz ich na spustoszenie. Oto jakoć przychodzą na spustoszenie! niemal w okamgnieniu niszczeją i giną od strachu. Są jako sen temu, co ocucił; Panie! gdy ich obudzisz obraz ich lekce poważysz. | Zaiste na śliskiej drodze ich stawiasz i spychasz ich ku zagładzie. Jakże nagle stali się przedmiotem grozy, zniknęli strawieni przerażeniem. Jak snem po obudzeniu, Panie, powstając wzgardzisz ich obrazem. | Przecież stoją na niepewnym gruncie. Chwila i już ich nie ma, bo to albo wybory ich zmiotą, albo zawał się przytrafi, albo po prostu czas, jakże krótki dla ludzkiego życia. Gdy Ty zadecydujesz to już ich nie ma: koniec, GameOver i szlus. |
Werset 21-22: Byłem głupcem! |
Gdy rozgoryczone było serce moje, A w nerkach czułem kłucie, byłem głupi i nierozumny, Byłem jak zwierzę przed tobą. | Gdy zgorzkło serce moje, a nerki moje cierpiały kłucie: Zgłupiałem był, a nicem nie rozumiał, byłem przed tobą jako bydlę. | Gdy się trapiło moje serce, a w nerkach odczuwałem ból dotkliwy, byłem nierozumny i nie pojmowałem: byłem przed Tobą jak juczne zwierzę. | Głupio postąpiłem dając się ponieść emocjom. Zachowałem się jak głupie bydle, jak prosiak byłem przed Tobą. |
Werset 23-24: Bóg sprawuje kontrole |
Bo przecież jam zawsze z tobą; Tyś ujął prawą rękę moją. Prowadzisz mnie według rady swojej, A potem przyjmiesz mnie do chwały. | A wszakże zawżdy byłem z tobą; boś mię trzymał za prawą rękę moję. Według rady swej prowadź mię, a potem do chwały przyjmiesz mię. | Lecz ja zawsze będę z Tobą: Tyś ujął moją prawicę; prowadzisz mnie według swojej rady i przyjmujesz mię na koniec do chwały. | Przecież Ty jesteś zawsze ze mną. Ty troszczysz się o moje życie, Ty prowadzisz mnie według swojej wizji i Ty na koniec przyjmiesz mnie do swojej chwały. |
Werset 25-28: Bóg daje nadzieje |
Kogóż innego mam w niebie, jeśli nie ciebie? I na ziemi w nikim innym nie mam upodobania! Chociaż ciało i serce moje zamiera, To jednak Bóg jest opoką serca mego i działem moim na wieki. | Kogożbym innego miał na niebie? I na ziemi oprócz ciebie w nikim innym upodobania nie mam. Choć ciało moje, i serce moje ustanie, jednak Bóg jest skałą serca mego, i działem moim na wieki. | Kogo prócz Ciebie mam w niebie? Gdy jestem z Tobą, nie cieszy mnie ziemia. Niszczeje moje ciało i serce, Bóg jest opoką mego serca i mym udziałem na wieki. | Któż inny może tak wiele jak Ty? Gdy jestem blisko ciebie, to mimo iż się starzeję i pojawiają się jakieś choróbska wiem, żeś Ty moją gwarancją na wieki. |
Bo oto ci, którzy oddalają się od ciebie, zginą: Wytracasz wszystkich, którzy nie dochowują ci wierności. Lecz moim szczęściem być blisko Boga. Pokładam w Panu, w Bogu nadzieję moją, Aby opowiadać o wszystkich dziełach twoich. | Gdyż oto ci, którzy się oddalają od ciebie, zginą; wytracasz tych, którzy cudzołożą odstępowaniem od ciebie. Aleć mnie najlepsza jest trzymać się Boga; przetoż pokładam w Panu panującym nadzieję moję, abym opowiadał wszystkie sprawy jego. | Bo oto giną ci, którzy od Ciebie odstępują, Ty gubisz wszystkich, co łamią wiarę wobec Ciebie. Mnie zaś dobrze jest być blisko Boga, w Panu wybrałem sobie schronienie, by opowiadać wszystkie Jego dzieła. | Bezbożni będą ginąć, mnie zaś jest dobrze być blisko Ciebie bo w Tobie jest moje schronienie abym mógł opowiadać o tym, jak jesteś wielki. |