Notki z roku 2007 i miesiaca numer 3


6 marca 2007 (wtorek), 01:11:11

Globalne korporacje

Patrick Buchanan o globalnych korporacjach:

Jak globalizm jest antytezą patriotyzmu, tak międzynarodowa korporacja, jest naturalnym nieprzyjacielem tradycji. Ze swą umiejętnością przystosowania się, amoralnością i brakiem korzeni, może działać w każdym systemie. Ponieważ wydajność jest jej główną zasadą, nie jest ona lojalna w stosunku do pracowników i nie uznaje lojalności w stosunku do żadnego kraju. Skoro ceny akcji i opcje giełdowe stanowią jej rację bytu, poświęci ona wszystko i wszystkich na ołtarzu zysku. Globalny kapitalizm i prawdziwy konserwatyzm są jak Kain i Abel.

Lecz nie można lekceważyć rosnącej potęgi globalnego kapitalizmu. Mierząc na podstawie PKB, pięćdziesiąt dwie ze stu największych potęg gospodarczych to korporacje a czterdzieści osiem to kraje.

(Śmierć Zachodu, str. 298)

Kategorie: obserwator, globalizacja, _blog


Słowa kluczowe: globalizacja, kultura, biznes, korporacja, Patrick Buchanan


Komentarze: (1)

anonim, November 17, 2011 21:38 Skomentuj komentarz


De Soto i Stiglitz. Obecny porządek świata się wyczerpuje. Grozi nam wojna
17.11.2011
Tagi:

stiglitz
de soto
ekonomia
nobel
herman
praga
kryzys

Dwaj wybitni ekonomiści nie pozostawiają złudzeń – kryzys będzie miał ogromne rozmiary. Przedstawiamy omówienie fascynującej debaty na Forum 2000 w Pradze.


- Mamy bardzo niebezpieczne czasy głębokiej recesji – mówił w październiku w Pradze peruwiański ekonomista Hernando de Soto, a noblista Joseph Stiglitz tylko mu w tym przytakiwał. – Konsensus waszyngtoński (na którym opiera się międzynarodowy porządek ekonomiczny – red.) oparty jest na fundamentach, które dawno zostały podmyte. Niewidzialna ręka rynku okazała się naprawdę niewidzialna, bo jej po prostu nie ma – dodawał od siebie Stiglitz

Kim są obaj panowie? Hernando de Soto to najwybitniejszy ekonomista latynoamerykański. Był doradcą prezydenta Peru Alberto Fujimoriego i szefem banku centralnego Peru. Joseph Stiglitz to noblista z ekonomii, był doradcą prezydenta USA Billa Clintona. Są autorami wielu książek z dziedziny ekonomii, dostępnych także na polskim rynku.

Perwuwiańczyka można nazwać gospodarczym liberałem. Amerykanina lewicowcem. Ale żaden z nich nie jest dogmatykiem, mają raczej temperament naukowy, a nie polityczny, i słyną z uczciwości intelektualnej i charyzmy. Najpewniej dlatego ich diagnozy sytuacji w światowej gospodarce okazały się w paru istotnych punktach zbieżne.

Gdzie jest 700 bilionów dolarów?

Pasjonująca debata między nimi odbyła się w październiku w Pradze, podczas Forum 2000, organizowanej od lat prestiżowej konferencji intelektualistów, polityków i ekspertów z różnych dziedzin. Spotkanie de Soto i Stiglitza prowadził były minister transportu Czech Vladimir Dlouhy. Z polskich mediów zauważył je tylko specjalistyczny "Obserwator Finansowy", biuletyn wydawany przez NBP. A szkoda, bo paneliści powiedzieli ważne rzeczy, niektóre z nich z każdym dniem coraz bardziej aktualne.

Rozmowa zaczęła się jak akademicki panel, którego temat był dość ogólnie sformułowany – rządy prawa a gospodarka. Joseph Stiglitz zaczął od tego, że rządy prawa mogą być albo dobre dla ludzi, albo stać się "mechanizmem opresji", na przykład służyć interesom wielkich graczy rynkowych kosztem zwykłych ludzi. Nawet złe, niejasne prawo może służyć rozwojowi gospodarczemu, jak np. w Chinach, ale nie zmienia to faktu, że takie prawo jest złe i niesprawiedliwe, a w dłuższej perspektywie antyrozwojowe. Powołując się na różne przykłady krajów Trzeciego Świata i tzw. krajów wschodzących przekonywał, że prawo powinno w nich służyć redukowaniu biedy i nierówności, rozwoju kapitału społecznego, a nie tylko dobrym wskaźnikom ekonomicznym. Inaczej rozwój będzie nierównomierny i kosztem różnych grup społecznych. Stiglitz zachwalał mikrokredyty jako świetny przykład działalności gospodarczej, która jest mało dochodowa, ale w dłuższej perspektywie służy krajom i społeczeństwom, bo upowszechnia własność. Dlatego, jak podkreślił Stiglitz, prawdziwe rządy prawa powinny mieć trzy cechy: przejrzystość, dostępność prawa dla wszystkich, demokratyczną legitymację.

- Mówisz głównie o prawach własności w rozwijających się krajach. Ja chciałbym powiedzieć coś o prawach własności w Twoim kraju, w Stanach Zjednoczonych – zaczął w odpowiedzi de Soto – Bardzo się o nie martwię.

Powrócił do wydarzeń z września 2008 roku, gdy w USA nastąpił krach na rynku finansowym. Rząd dostał od Kongresu 780 miliardów dolarów za obietnicę wykupienia tzw. tokstycznych aktywów. To miało zakończyć problem. – Po dwóch tygodniach okazało się, że rząd zmienił zdanie. Przeznaczy 780 mld dolarów na ratowanie konkretnych instytucji finansowych – mówił de Soto. - W tamtym okresie byłem gościem w Białym Domu. Spytałem jednego z wysoko postawionych ludzi – dlaczego nie zrealizowaliście planu A? Bo nie mogliśmy znaleźć i wycenić tych kłopotliwych aktywów – usłyszałem w odpowiedzi.

Powołując się na wyliczenia gazety "Wall Street Jorunal", de Soto przypomniał, że łączna suma toksycznych aktywów w systemie finansowym świata to około 700 bilionów dolarów! – Dla porównania, roczny produkt narodowy USA to 15 bilionów dolarów – powiedział de Soto.

- Teoretycznie według prawa każda własność w Europie i USA jest zarejestrowana. Z jednym wyjątkiem – 700 bilionów dolarów w tych aktywach – ironizował de Soto nawiązując do przykładu Grecji. Tak naprawdę nie wiadomo, jego zdaniem, ile wynosi dług Grecji. – Na przykład, biorą pożyczki w euro, zamieniają na dolary, a różnica kursowa liczona jest w bilansie płatniczym jako wpływy. A przecież tak naprawdę to są te same pieniądze – mówił – A Grecja to małe piwo w porównaniu do Włoch. I nie wiadomo, ile banki francuskie zainwestowały w Grecji i Włoszech. Jeśli Grecja i Włochy pójdą na dno, pójdzie Francja. Jeśli pójdzie Francja, to i Niemcy. A jeśli Niemcy, to… - machnął ręką de Soto.

Zachód zapomniał, co to jest prawda

- Jesteśmy na progu długotrwałego kryzysu. Dlatego, że kraje rozwinięte zapomniały, co to jest prawda – unosił się de Soto. Jego zdaniem, prawo własności mówi właśnie prawdę o stosunkach międzyludzkich. Jeżeli jednak nie wiadomo, co do kogo należy, to nie ma informacji. A bez informacji rynek nie może funkcjonować. – Dokumenty księgowe z krajów rozwiniętych są coraz bardziej bezsensowne – dodał.

- Zgadzam się z Tobą, Joe – zwrócił się znowu bezpośrednio do Stiglitza – że w ogromnym stopniu odpowiada za to prawica. Tylko, że ja uważam też, że winni są i na lewicy.

De Soto nawiązał do serii rewolucji w krajach arabskich, które nazwane zostały arabską wiosną. Jego zdaniem, u początków był to bunt drobnych, biednych przedsiębiorców. – Zaczęło się od samopodpaleń. 35 osób podpaliło się w różnych krajach. Wszyscy byli sprzedawcami ulicznymi, bez praw własności, kredytów, mieszkań.

De Soto powiedział, że bunt tych "biednych kapitalistów" brał się z tego, że nie mogli się rozwijać, szykanowani przez policję i państwo, nie mogli działać legalnie, nie mieli dostępu do żadnego większego kapitału. To stoi w kontraście do różnych przywilejów i, jak się wyraził de Soto "super duper" praw, które na całym świecie załatwiają sobie u polityków wielcy gracze.

Nowa kolonizacja?

- Teraz jest taka sytuacja, że na Zachodzie wszystko jest ryzykowne, nawet złoto. Zainteresowanie wielkich inwestorów i państw przesuwa się więc w kierunku rynków wschodzących. A to przybiera postać ekonomicznych podbojów. Np. korporacje chińskie kupują ziemię, gdzie się da – mówił de Soto przedstawiając się wielokrotnie w dyskusji jako przedstawiciel krajów wschodzących – Za każdym razem, gdy w Peru staramy się obronić górników przed żarłocznością korporacji, dać im własność, pierwsza i najgłośniej protestuje lewica. A korporacje górnicze z kraju i zagranicy się z lewicą w tym zgadzają.

- Jak kreuje się wielkie pieniądze? Kreując bariery dla konkurencji – dodał od siebie Stiglitz podając przykład banków. – Banki są zainteresowane dużymi pieniędzmi, a te można zarobić, tworząc prawo kreujące sytuację bezkonkurencyjną. I wykonały tu "dobrą robotę".

- Wszystkie plany, regulacje, reformy, deklaracje wprowadzone po 2008 roku nic nie zmieniły. Dlaczego? Bo banki wiedzą, jak walczyć z przejrzystością finansów – ciągnął dalej amerykański noblista. Jego zdaniem, nikt nie wie, jaka jest naprawdę sytuacja światowej gospodarki.

- Rynki generalnie nie są efektywne. Jest na nich asymetria informacji – przypomniał Stiglitz swoje tezy, które przyniosły mu Nobla. – Ludziom wydaje się, że podejmują racjonalne decyzje, a tymczasem system jest totalnie dysfunkcyjny.

Przekręt stulecia

- Ja jestem z Trzeciego Świata – odpowiadał na to de Soto – Wy na Zachodzie straciliście poczucie sensu historii. Rządy prawa to coś nieformalnego, to wartości, na których dopiero opierają się przepisy prawa.

Zdaniem Peruwiańczyka, problemem jest właśnie to, że pogwałcone zostały wartości, na jakich opierał się kapitalizm. – Pracowali nad tym od lat (finansiści i prawnicy – red.) i w końcu was przekręcili – mówił obrazowo de Soto. Wymienił gwałty na prawie własności, do których doszło po II wojnie światowej, najpierw w USA, a potem reszcie rozwiniętego świata. Jego zdaniem najbardziej brzemienne w skutkach to pomieszanie praw własności z kontraktami i pogwałcenie zasady, że transakcje nie mogą szkodzić interesom żadnej ze stron, w tym strony trzeciej. – I rządy prawa zostały pogwałcone zarówno przez lewicę, jak i przez prawicę! – grzmiał de Soto.

Jego zdaniem, te patologie nie zdążyły w pełni zakorzenić się na prowincji światowej gospodarki, w Ameryce Łacińskiej, czy w Europie Środkowej. Dlatego uważa, iż na razie kraje z tych regionów nieco łagodniej przechodzą kryzys. Ale w przyszłości, jak zwykle, najbiedniejsi zapłacą najwięcej.

To już koniec światowego porządku

Obaj rozmówcy zgodzili się, że problemem Europy jest euro. – Nie było i nie ma w rzeczywistości instytucji koniecznych do funkcjonowania euro, była tylko i jest nadzieja, że te instytucje powstaną. I wciąż jest ta nadzieja, tyle że jest coraz gorzej i gorzej – tłumaczył Stiglitz.

- Nie mamy danych, tylko odczucia – dodał de Soto – rynek nie może funkcjonować bez wiedzy.

Zdaniem Peruwiańczyka, to była sytuacja dobra dla "ludzi, którzy umieją zarabiać pieniądze za każdą cenę". To się kończy. – Ale my teraz płacimy za nich – podkreślił.

- Ten system musi się wyczerpać, mam tylko nadzieję, że nie będzie wojny, że zamiast tego zaczniemy normalnie rozmawiać – podsumował de Soto przy aprobacie Stiglitza.

Marcin Herman
Skomentuj notkę
13 marca 2007 (wtorek), 17:07:07

Miłość, nienawiść, odległość

  1. Miłość i nienawiść mają coś wspólnego z odległością. Miłość jako relacja czyniąca drugiej osobie dobro zakłada bliskość a przynajmniej wolę zbliżenia się do siebie miłujących (strona czynna) osób. Ale uwaga: relacja miłości nie jest z natury swej symetryczna i wola zbliżenia osoby miłującej raczej nie może być zrealizowane wbrew woli osoby miłowanej.
  2. Z nienawiścią jest tak samo tylko na odwrót - nienawiść oddala. Nie chcemy kogoś widzieć, spotykać nie mówiąc już o intymności w rozmowie czy czułości w dotyku. Nienawiść oczekuje aby nienawidzony ktoś zniknął, co najmniej w otoczenia a najlepiej w ogóle. Sztytem nienawiści jest oczekiwanie nieistnienia nienawidząnej osoby, co może sprowadzać się do oddalenie jej o odległość nieskończoną.
  3. Dwie osoby mogą się od siebie oddalać coraz bardziej i bardziej, odległość ta może dążyć do nieskończoności ale jeżeli te osoby istnieją w realnym, trzy wymiarowym świecie, to będzie to realna, wyrażona w metrach odległość.
  4. Pan Bóg nie ma problemu nieskończoności, więc pewnie sprawienie nieistnienia kogoś nie jest dla niego problemem.

Kategorie: filozofia, _blog


Słowa kluczowe: miłość, nienawiść, odległość


Komentarze: (5)

b-m, March 13, 2007 19:04 Skomentuj komentarz


Tak więc:

co do miłości -
czy nie prosciej powiedziec 'bo do tanga trzeba dwojga' (nie dwie, nie dwóch...)?

co do nienawisci -
zdaje mi sie, że nie nienawisc opisałes a obojetnosc.Nienawisc jest pełna złych emocji, pragnie zła dla znienawidzonego, pragnie czegos niedobrego dla niego, zemsty. To zło chce sama spełniac, ogladac skutki, napawac się.Wyklucza to oddalenie.

co do Boga -
zupełnie nie rozumiem tego punktu. Wykluczasz Boga kochajacego? Dopuszczasz Boga nienawidzącego?

w34, March 13, 2007 22:19 Skomentuj komentarz


1) Do miłości potrzeba dwojga (osób) ale wcale nie jest powiedziane, że obie muszą kochać. Miłość jest relacją niesymetryczną i można ją realizować bez odwzajemnienia - co więcej, bez miłość odwzajemnienia jest testowana i dopiero wtedy okazuje się na ile jest miłością (bezwarunkowym czynieniem dobra) a na ile warunkową transakcją. Macierzyństwo jest tu dobrym przykładem miłości.

2) Z nienawiścią to mam jeszcze problem. Kiedyś, w cyklu "zabawa w słowa" probowałem zająć się tym pojęciem, ale chyba mi nie wyszło (przynajmniej nie widzę zapisów na ten temat).

Wydawało mi się, że nienawiść jest jakąś przeciwnością miłości, a więc jest relacją bezwarunkowego pragnienia zła dla drugiej osoby. Wydaje mi się, że najgorszą rzeczą dla osoby może być nieistnienie - stąd wyprowadzam, że chęć zniszczenia jest czym gorszym niż samo niszczenie, choć estetyka sugeruje iż jest inaczej.

3) Wręcz przeciwnie - znam Boga miłującego, a więc takiego, który chce zbliżyć się do nas i co więcej, uczynił bardzo wiele aby takie zbliżenie było możliwe. Ale nic na siłę - druga osoba musi chcieć takiego zbliżenia a jeżeli nie chce... a jeżeli dodatkowo natura drugiej osoby uniemożliwia takie zbliżenie?

Problem nieskończoności może pomóc Bogu znaleźć takie miejsce, gdzie takie osoby będą przebywać. Będą istnieć ale nie będą korzystać z Jego miłości - nie dlatego, że On tego nie chce ale dlatego, że mniej lub bardziej świadomie tego nie chcą nie traktując Go jako Stwórcy a siebie jako najważniejszego, bo uczynionego na Jego podobieństwo stworzenia.

krisper, March 17, 2007 20:32 Skomentuj komentarz


"Wydaje mi się, że najgorszą rzeczą dla osoby może być nieistnienie". A nie odtrącenie czasem...? Ale tu pewnie nie ma jednej odpowiedzi.

iza, March 14, 2007 22:09 Skomentuj komentarz


Zastanawiam się nad Twoja interpretacja MIŁOŚCI jest taka klasyczna, idealistyczna, tylko czy z taka miłościa możemy spotkac sie wsród ludzi? Czy potrafimy kochac bezinteresownie, nie oczekując niczego w zamian? Czy brak miłości osoby kochanej nie tłumi naszych uczuć? Czy nasza miłość w zetknięciu z odrzuceniem i niechęcią nie jest pozbawiona "skrzydeł"? Jak kochać i jak okazywać miłość komuś kto tej miłośc nie chce? I czy w ogóle mamy prawo kochać w pełni tego słowa znaczeniu kogoś kto odrzuca tę miłość? Bo jesli naprawde kocham kogoś wbrew jego woli czy w imie tej miłości nie powinienem z niej zrezygnowac?

w34, March 15, 2007 09:46 Skomentuj komentarz


O znaczenie słowa "miłość" możesz spytać wiele osób, ale ja teraz pokażę Ci dwa przykłady:

1. Pierwszy to przykład z ewangeli janowej: "Albowiem tak Bóg umiłował świat, że syna swego dał, aby każdy kto w niego wierzy, nie zginął ale miał życie wieczne". Bóg umiłował i nie ma wątpliwości, że chodzi tu o miłość.

2. W bardzo przyjemnym filmie "Amelia" jest recepta na miłość podana przez właścicielkę baru (pamiętasz?). Należy sprawić aby dwóch starych bywalców napaliło się na siebie. Amelia zastosowała, poplotkowała, zmanipulowała i rzeczywiście, dwie napalone osoby kopulują w toalecie by po kilku dniach jeszcze bardziej się nienawidzieć.

Możesz spytać o miłość Michała Wiśniewskiego oraz Matkę Teresę z Kalkuty. Możesz zastanowić się czy miłością jest to co robić Święty Mikołaj ze Miry czy Święty Mikołaj z Tesco. Ale zastanawiaj się i wiedz jedno - Szatan atakuje myślenie ludzi poprzez zmianę znaczenie słów.
Skomentuj notkę
16 marca 2007 (piątek), 10:55:55

Bo coś w życiu trzeba robić.

wyniki tkp s.a.

Kategorie: tkp, zawodowe, _blog


Słowa kluczowe: ebidta


Komentarze: (3)

anonim, March 19, 2007 09:12 Skomentuj komentarz


Kapłanie wysmagany

Być kapłanem
mieć monopol na prawdę i miłość
być kapłanem
kochać do ostatniego oddechu

być kapłanem
patrzeć tylko w talerz i tacę
być kapłanem
rozdawać serce po fragmenciku

być kapłanem
błyszczeć purpurą czerwienią
być kapłanem
świecić tylko światłem Chrystusa

być kapłanem
oszukiwać
dręczyć
zdradzać

być kapłanem
jakim
zdecyduj

ks.Sławek Żywiec

hylanka, March 19, 2007 20:33 Skomentuj komentarz


Chociaz nie mam pojecia co to za jedna ta ebidta, to domyslam sie, ze obrazek przedstawia sukces zawodowy i biznesowy. GRATULACJE!

anonim, March 19, 2007 21:14 Skomentuj komentarz


EBIDTA := Earnings Before Interest, Taxes, Depreciation and Amortization a po naszemu "zysk operacyjny liczony nieco inaczej"
Skomentuj notkę
17 marca 2007 (sobota), 11:28:28

Wykład bp Wielgusa

Z mieszanymi uczuciami, ale umieszczam to tu, bo jest ciekawe.

Konferencja bp Stanisława Wielgusa, wygłoszona do profesorów Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie, w lutym 2004r.

Pobierz

Słuchaj


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: postmodernizm, neomarksizm, nowa lewica


Pliki


Komentarze: (1)

anonim, April 12, 2012 21:37 Skomentuj komentarz


To ważny wykład. Chyba po jego wysłuchaniu zmieniła mi się nieco optyka. To już 5 lat!
Skomentuj notkę
18 marca 2007 (niedziela), 10:42:42

Dlaczego P4 powinno się wywrócić

Zbyszek się zadumał i wyprodukował exela, z którego wynika, że do 2012 P4 będzie gdzieś pod 2 mld w plecy. Mimo to Netia się w to pcha - pewnie jest jakiś kupiec na to. A dlaczego się w to pcha? Bo mają innego exela.

Dopisek z 2018:

Dziś mogę ujawnić dwie rzeczy:

  • ten plik, bo kogo dziś interesują dane z przed 11 lat
  • fakt, że Zbyszek bardzo się pomylił.

Kategorie: telekomunikacja, _blog, zawodowe, ekonomia


Słowa kluczowe: netia, p4, ebidta, play, gsm, operator gsm, biznesplan


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
19 marca 2007 (poniedziałek), 13:27:27

Wywiad z samą sobą

Pożyczyłem, przeczytałem

Wywiad z sobą samą

Oriana Fallaci

wydawnictwo: Cyklady, Lipiec 2005
ISBN: 83-86859-98-9
liczba stron: 296
wymiary: 135 x 205 mm
okładka: miękka
Tłumaczenie: Joanna Wajs

Warto było, choć w zasadzie w wszystkim tym wiedziałem wcześniej.


Kategorie: to czytam, Islam, _blog


Słowa kluczowe: Oriana Fallaci, Wywiad z sobą samą, Islam


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
20 marca 2007 (wtorek), 16:43:43

Gwałt na bliskim

Czasami osobę bliską traktujemy tak blisko, że uważamy iż jest ona elementem naszego jestestwa, częścią własnego ja. Przez to nie zauważamy, że myśli ona inaczej, że jest autonomiczna i wolna. Podejmuje więc swoje decyzje i uważając, że osoba bliska to cześć mnie nie zawracamy sobie głowy takimi drobiazgami jak przekonanie jej, spytanie o jej zdanie, poinformowanie - po prostu robimy swoje i oczekujemy (a nawet więcej niż oczekujemy - żądamy) aby ta bliska osoba nie tylko się z naszym działaniem zgadzała i je akceptowała ale również całą swoją osobą, zupełnie tak jak własna, nasza osoba w to działanie się angażowała.

Jakież dziwienie jest gdy okazuje się, że bliska osoba myśli na ten temat inaczej, ma inne zdanie, inne poglądy i na pewni nie chce popierać naszej decyzji. Jakież zdziwienie jest gdy dowiadujemy się iż dokonaliśmy właśnie gwałtu na najbliższej osobie, kochanej, dla której (przynajmniej w deklaracjach) robimy wszystko.


Ludzi z zewnątrz przekonujemy, przygotowujemy na nasze decyzje, działania, jesteśmy dla nich mili, dobrze się sprzedajemy, prezentujemy - dla najbliższych jesteśmy w stary laciach, byle jacy - bo im nie musimy się sprzedawać a więc de facto możemy traktować ich byle jak. Miłość osoby bliskiej jest bardzo trudna.

Tak chyba najłatwiej kochać ludzi tych z ulicy, z daleka.... najlepiej kochać wszystkich ludzi na świecie, na świecie, który jest na zewnątrz, daleko.


Kategorie: osobiste, filozofia / relacje, _blog


Słowa kluczowe: relacje, gwałt, miłość, bliski, bliźni


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
27 marca 2007 (wtorek), 21:36:36

Nowe wiersze Tomka Żółtko

Pod datą 22 stycznia 2007 zapisano i przeemailowano:

Tatusiu…
Chcę się przytulić
Tatusiu…
Kocham Cię !

Jakże beznadziejnie wiele tracą ci
co dla   s t a t u s u
od świtu po noc
opiekunkę niczym protezę…

Jakże beznadziejne wielkie straty
z a d a j ą !!!

Tomasz Żółtko Kraków 22 01 2007

Kategorie: poezja, Tomasz Żółtko, _blog


Słowa kluczowe: Tomasz Żółtko, Tomek Żółtko


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 marca 2007 (środa), 09:31:31

Pokemony na rane przyłóż

Rano zaistniała u mnie potrzeba plasterka. Sięgnąłem więc do szufladki, do właściwego pudełeczka, wyjąłem kawałek i zobaczyłem narysowaną na plastrze bandę pokemontów. Brrrr...

Pokemony do rany przyłóż? No i kto mi powie, że nie żyjemy w kulturze śmierci?


Pokemony biorą swą nazwę od Pocket Monsters – kieszonkowe potwory (jap. ポケットモンスタ ー Poketto Monsutā).


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: pokemony


Komentarze: (1)

AsiaŻ, March 29, 2007 14:57 Skomentuj komentarz


no cóż... współczuję potrzeby plasterka.
Co do kieszonkowych potworów, to już chyba wolę puste kieszenie a co do kultury, to dostrzec da się kulturę śmieci również. Echhh...
Skomentuj notkę

Cudzołostwo w Iranie

1. Informacja

Iran: tylko 100 batów za cudzołóstwo

gazeta.pl, wys, PAP, 2007-01-07 14:55

Sto batów otrzymał podczas publicznej chłosty Irańczyk z miasta Behszahr (na północy), który utrzymywał kontakty seksualne z mężatkami - poinformowała w niedzielę irańska prasa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że kara - jak na Islamską Republikę - była wyjątkowo lekka. Zgodnie z prawem, za cudzołóstwo w Iranie grozi śmierć przez ukamienowanie. Tak ostrej formy represji nie stosuje się od 2002 roku.

(...)

2. Wyciąg z Dekalogu

(...)
Nie będziesz cudzołożył.
(...)
(Ex 20.14)

3. Restrykcyjne, biblijne prawo moralne

Ktokolwiek cudzołoży z żoną bliźniego, będzie ukarany śmiercią i cudzołożnik, i cudzołożnica.
(Lev 20.10, za Biblią Tysiąclecia)

4. Impresja

Rządy państw zachodnich, USA, Angli ale po części i Polski, chlubiąc się swoją chrześcijańską tradycją próbują wymusić na Iranie i innych państwach muzułmańskich demokracje (rozumianą jako równość i wolność) jako sposób ułożenia u nich relacji międzyludzkich. Może to i dobrze, bo równość wobec prawa (i Prawa) powinna być przypisana każdemu człowiekowi. Ale czy aby na pewno te kraje mają na co się powoływać? Czy rzeczywiście chrześcijańskie wartości nie są tylko zasłoną ukrywającą siłe armii gotowej wywrzeć presje dużo silniejszą niż moralna.

W dziedzinie moralności rząd Iranu jest dużo bardziej biblijny niż rządy zachodnie, o rządzącym w Polsce wicepremierze Lepperze już zupełnie nie wspominając.

A gdyby tak zaproponować ukamieniować, albo przynajmniej po 100 batów dla cudzołożników w Polsce, USA i Francji? Ale byłby krzyk!


Kategorie: obserwator, islam, _blog


Słowa kluczowe: cudzołóstwo, iran, islam


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.