5 sierpnia 2013 (poniedziałek), 22:32:32
Od pitupitu na temat Woodstock
Po tym jak na Woodstock Miecugow dostaw w trwarz od jednego z uczestników pojawiły się wypowiedzi sugerujące, że to pewnie prawidowiec, faszysta, kaczysta, pisowiec, narodowiec albo i sam kowrwin. Pan Chełstwowski napisał, że należy prezencyjnie zadziałać, bo co prawda jeszcze nie widać, że to faszyzm, ale jak zobaczymy to będzie za póżno.
Co by było, gdyby na stronie redakcyjnen Gazety Wyborczej pojawił się taki oto komentarz np. pana Blumsztajna?
Ślepa przemoc panoszy się na rzekomo pokojowej imprezie Jurka Owsiaka.
Pitu Pitu, 11 godz. temu, czyli gdzieś około 5 sierpnia 2013 roku po Chrystusie
Na oczach przyglądających się biernie tysięcy ludzi pobito znanego z liberalnych poglądów dziennikarza telewizyjnego Grzegorza Miecugowa. Nikt z widzów nie interweniował. Dopiero po fakcie na zdarzenie zareagowała ochrona.
Lata społecznego pobłażania i bezczynności państwa doprowadziły do tego, że festiwal oficjalnie głoszący hasło „Przyjaźń, Miłość, Muzyka” zaczął przyciągać i gromadzić wokół siebie niebezpiecznych ekstremistów.
Nie możemy godzić się na dalszą eskalację politycznego bandytyzmu. Dziś bezkrytyczni wielbiciele Jerzego Owsiaka biją ludzi o nieodpowiadających im poglądach na swoim festiwalu, jutro wyjdą na ulice naszych miast i załomoczą do drzwi naszych domów. Dziś woodstockowicze publicznie spoliczkowali lubianego dziennikarza - do czego będą zdolni w przyszłym roku, zachęceni naszą bezczynnością?
Nie będziemy zasługiwać na demokrację, jeżeli nie będziemy gotowi obronić jej przed szaleńcami.
Pamiętajmy – wolności nikt nie dał nam raz na zawsze!
Ale nie ma takiego komentarza. To tylko kawałek z wpisu Pitu Pitu na Fejsie, który w całości wyglądał tak ładne, że muszę ją zachować, bo jest piękny. To przykład na epistemologię współczesności:
Pitu Pitu na Fejsie, 11 godz. temu, czyli gdzieś około 5 sierpnia 2013
Ślepa przemoc panoszy się na rzekomo pokojowej imprezie Jurka Owsiaka.
Na oczach przyglądających się biernie tysięcy ludzi pobito znanego z liberalnych poglądów dziennikarza telewizyjnego Grzegorza Miecugowa. Nikt z widzów nie interweniował. Dopiero po fakcie na zdarzenie zareagowała ochrona.
Lata społecznego pobłażania i bezczynności państwa doprowadziły do tego, że festiwal oficjalnie głoszący hasło „Przyjaźń, Miłość, Muzyka” zaczął przyciągać i gromadzić wokół siebie niebezpiecznych ekstremistów.
Nie możemy godzić się na dalszą eskalację politycznego bandytyzmu. Dziś bezkrytyczni wielbiciele Jerzego Owsiaka biją ludzi o nieodpowiadających im poglądach na swoim festiwalu, jutro wyjdą na ulice naszych miast i załomoczą do drzwi naszych domów. Dziś woodstockowicze publicznie spoliczkowali lubianego dziennikarza - do czego będą zdolni w przyszłym roku, zachęceni naszą bezczynnością?
Nie będziemy zasługiwać na demokrację, jeżeli nie będziemy gotowi obronić jej przed szaleńcami.
Pamiętajmy – wolności nikt nie dał nam raz na zawsze.
Od którego momentu zaczęliście zastanawiać się, co brałem?
To nie są żadne bzdury, kochani. To nie jest też żadne silenie się na ironię.
To jest NARRACJA. Tak mogły by dziś wyglądać pierwsze strony gazet i nagłówki serwisów internetowych.
Dziś wszystko jest tylko opowieścią. Opowieścią jest Marsz Niepodległości i opowieścią jest też Przystanek Woodstock.
Dygresje II o Powstaniu Warszawskim przeczytało 88 000 osób, zalajkowało 900, udostępniło 672. Moja opowieść wkurwiła. Pokrzepiła serca. Wlała w nie otuchę i zainspirowała. Jednym dodała godności, drugim odwagi. Naprawdę, serdecznie wam wszystkim dziękuję za wasze reakcje.
Jest w tym tylko jedno maleńkie „ale”.
Nigdy, ale to przenigdy nie będziecie wiedzieć na pewno, na ile ten tekst rzeczywiście wyraża poglądy autora, czy był tylko wymyśloną ad hoc, czyli całkiem z dupy narracją dla czystej intelektualnej zabawy gościa, który czasem się trochę nudzi i postanowił dla zasady lub po prostu dla jaj, ustawić się w kontrze do innych narracji. A może tylko poniosła mnie fraza?
Może tak, może nie? Absolutnej pewności co do intencji, które stały za tym tekstem nie będziecie mieli nigdy, choćbym się wam na wszystkie świętości zaklinał.
A teraz wyobraźcie sobie, ze za wasze mózgi zabiera się nie jakiś tam gostek z niszowego fanpejdźu na facebooku, ale ekipa prawdziwych, cynicznych psychomanipulatorów z wypasinym budżetem liczonym w milionach euro.
Upał jakby trochę zelżał, co nie? [p]
Nie mogłem się powtrzymać i sobie tego tekstu nie zachować
Komentarze: (0)
Skomentuj notkę