Słowo kluczowe: Pan Włodyjowski


13 lutego 2006 (poniedziałek), 11:19:19

Pan Włodyjowski

W drugim programie radia Janek Kos (czyli Janusz Gajos) czyta Pana Włodyjowskiego. Pytanie jakie nasuneło mi się dziś podczas słuchania brzmiało: jak się ma bachmat do dzianeta.

Nie wiedziałem, ale już wiem! Otóż...

Dzianet do bachmata ma się tak jak
RAV 4 do Land Cruiser'a.
A wiem, bo w słowniku Kopalińskiego znalazłem:
Bachmat
staropolska nazwa niewielkich, silnych, krępych koni tatarskich.
Dzianet
piękny koń paradny rasy hiszpańskiej, włoskiej albo tureckiej.

Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: bachmat, dzianet, Pan Włodyjowski, Gajos


Komentarze: (2)

jayin, February 14, 2006 21:17 Skomentuj komentarz


a na dzianecie to Basia... tak? bo oni tam całe stada mieli.

wpadłam sobie usiąść z kawą.. poczytać... rozsiadłam się... a tu taka krótka, lapidarna notka, no, żesz...:-))

lilienn, February 14, 2006 08:29 Skomentuj komentarz


nooo
i wiem coś nowego


lubię tu przychodzic
jest ciekawie
Skomentuj notkę
24 maja 2004 (poniedziałek), 00:13:13

Po lekturze ePotopu

#1. Na moim iPAQu Potop zajmuje 6244 stroniczki. Jedną pożeram w 15-20 sekund, bo po 30 sekundach ekran się wygasza. Czytanie zajeło mi prawie dwa tygodnie, bo ostatnio pracy jest sporo.

#2. Nie wiedziałem, że książka jest aż tak krwawa. Dobrze, że na moim iPAQ-u się czerwony kwardracik na dole ekranu nie pojawił.

3. Niech mi teraz jakiś narodowiec powie, że lektura Starego Testamentu jest zbyt krwawa i że Pan Bóg od czasów Jozuego się zmienił. A kawałki są zaiste ciekawe.

W tydzień później przedostał się pan Kmicic w granice Prus elektorskich pod Rajgrodem. (...) Tyle przecież czasu trzymał pan Kmicic na smyczy swych Tatarów, że wreszcie, gdy ich puścił na kształt stada drapieżnych ptaków, prawie zapamiętali się wśród rzezi i zniszczenia. Jeden przesadzał się nad drugiego, a że jasyru brać nie mogli, więc pławili się od rana do wieczora we krwi ludzkiej.

Sam pan Kmicic, mając w sercu niemało dzikości, dał jej folgę zupełną i choć własnych rąk we krwi bezbronnych nie walał, przecie patrzył z zadowoleniem na płynącą. Na duszy zasię był spokojny i sumienie nic mu nie wyrzucało, bo była to krew niepolska i w dodatku heretycka, więc nawet sądził, że miłą rzecz Bogu, a zwłaszcza świętym Pańskim czyni.

Przecie elektor, lennik, zatem sługa Rzeczypospolitej z dobrodziejstw jej żyjący, pierwszy podniósł świętokradzką rękę na swą królową i panią, więc należała mu się kara, więc pan Kmicic był tylko narzędziem gniewu bożego.
Dlatego co wieczora spokojnie odmawiał różaniec przy blasku płonących osad niemieckich, a gdy krzyki mordowanych zmyliły mu rachunek, tedy zaczynał od początku, aby duszy grzechem niedbalstwa w służbie bożej nie obciążyć.

Sienkiewicz, "Potop", tom IV, rozdział 24

#4. Styl życia osób będących pozytywnymi bohaterami tej powieści z chrześcijaństwem w moim rozumieniu nie ma nic wspólnego. To w co wierzą to normalne, religijne pogaństwo, tyle tylko że ubrane w katolickie słowa i czyny. Boję się takich książek - jeżeli to miało być "ku pokrzepieniu serc" to obawiam się, że wielką krzywdę ludziom wyrządziło.

#5. Teraz odrabiam zaległości z młodości - jak było to lekturą to nie przeczytałem, bo za grube. Chyba dobrze się stało. Za to teraz widzę, że myśli moje bardziej w barokowy język się ukłądają i na kształt łaciny orzeczenie na koniec zdania wylatuje. Ot, ciekawe - czyżmyb od Zagłoby wypowiedzi się uczył?

#6. Jeszcze o tym cięciu heretyków. Co do sztachty kalwińskiej w stylu Radziwiłów to wątpliwości nie mam - kalwinizm w Polsce przyjął się ze względów politycznych jako sprzeciw do pozycji i wpływów Kościoła. Szybko się pojawił i szybko zniknął - wszak nawrócenia miały polityczne a nie duchowe podłoże. Ale luteranizm, zwłaszcza w Prusiech to już niekoniecznie. Luteranizm Mazurów był efektem wielkiego przebudzenia, wielkiego odkrycia ewangelii, rozczytania się w Biblii, był przy tym ruchem masowym, ludowym, powszechnym. No i bohater narodowy Kmicin sprawił, że jego Tatarzy "jasyru brać nie mogli, więc pławili się od rana do wieczora we krwi ludzkiej". Wszak wydawało mu się, że "był tylko narzędziem gniewu bożego."

#7. Jak niebezpieczne jest dla człowieka, gdy nie znając Biblii i będąc przez jedynosłuszność religi zwiedzonym człowiekowi się źle wydaje.


Kategorie: proza, katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: Potop, Sienkiewicz, iPAQ, heretycy, katolicyzm, ku pokrzepieniu serc, grzech, różaniec, Pan Włodyjowski


Komentarze: (1)

Agnieszka Anna T., August 18, 2006 10:40 Skomentuj komentarz


Ad4.
Niestety tez nie przeczytalam Potopu. Ani filmu nie widzialam. Ale mysle, ze nie powinno sie szufladkowac Sienkiewicza jako narodowca, tak naprawde bez sumienia.
Czczacego bestie spoleczna zamiast Boga.
Napisal wszak i Quo vadis. Tez nie czytalam. Ale mam nadzieje, ze czlowiek piszacy na takie tematy jest gleboko
przejety prawdziwym chrzescijanstwem.
Zacytowane zdania czytam jak horror, ktory Sienkiewicz wlasnie pokazuje.

Ad5.
Ladna jest taka budowa zdan. W niemieckim absolutnie konieczna.

Ad6.
Nie chodzi tylko o "znanie" Biblii. Chodzi o kierowanie sie
wylacznie swiatlem Bozym, nawrocenie. "Znanie Biblii" do nawrocenia moze pomoc, ale niekoniecznie.
W krajach protestanckich jest masa przykladow okrocienstwa w stos. do katolikow. Zbrodnie ida w obie strony.
Dobrze, ze w Polsce sa tacy ludzie jak Pan, i inni, ktorzy pragna uswiadomienia zbrodniczej przeszlosci i naprawienia szkod. Ale prosze pamietac, ze wsrod nie katolikow tez byli i sa "chrzescijanscy" zbrodniarze.
Z mojej perspektywy pogarda i wynioslosc w stos. do katolikow, czasami spoleczne opresje, abstrahujac czy ci "glupawi papisci" sa istotnie wierzacy, czy nie, jest bardzo wyrazna.

Co do rozanca (natknelam sie na ten Potop podazajac za linkiem "rozaniec"), to - jak i wspomnialam wczoraj -
kazda "modlitwa" rowniez rozaniec, moze byc Modlitwa, albo
magicznym. czy automatycznym aktem.
Co do statystyki o ile rozaniec jest Modlitwa lub ta nie-modlitwa, nie smiem nic powiedziec.
Prawdziwa wiara sie nie chelpi. A wiec nie wiemy ile prawdziwych czcicieli Boga modli sie rozancem.
Skomentuj notkę
20 maja 2004 (czwartek), 10:36:36

Rozmowy o pięknych kobietach

Czytam ja ten ePotop, czytam i znajduję całkiem niezłe kawałki. Ot, jeden z ciekawszych:

- A widzisz... Godnaże to jaka dziewka?
- At, koza! choć okrutnie gładka, a jeszcze więcej przylepna.
Henryk Sienkiewicz, "Potop", tom II, rozdział 36, rozmowa Kmicica z Sapiehą na temat panny Annusi

Jak to przetłumaczyć na dzisiejszy język aby się panna nie obraziła? A jak taką kwestie wypowiedzą dwa małolaty na czacie albo dwaj studenci w klubie?


Kategorie: proza, _blog


Słowa kluczowe: kobieta, piękna kobieta, potop, Sienkiewicz, panna gładka, Kmicic, Sapieha, laska, Pan Włodyjowski, Zagłoba


Komentarze: (5)

soul-sister, May 24, 2004 13:56 Skomentuj komentarz


szyfry pozostają szyframi. czy dziś czy 300 lat temu.
swoją drogą ciekawe jak w za czasów Juliusza Cezara chopaki przy bimbrze o dziołchach nawijali ;>

siska, May 22, 2004 22:32 Skomentuj komentarz


dobre :D

Wojtek, May 22, 2004 14:19 Skomentuj komentarz


Czy koniecznie chcemy wiedzieć co mówią w klubach ?
;)
Nie zaśmiecajmy sobie tym głowy...

żelazny, May 20, 2004 23:42 Skomentuj komentarz


Wersja moich gimnazjalistów:

-A widzisz? Fajna jest?
-Taka tam. Średnio w porzo. Chociaż niezła Dupeczka i klei się do facetów.

pepegi, May 20, 2004 10:56 Skomentuj komentarz


;-) dobre!
czyli "rules of attraction" pozostają zasadniczo bez zmian...
Nawiasem mówiąc - gładkość i lepkość to chyba nawet można liczbowo przedstawić w fizyce.
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.