Słowo kluczowe: Warszawa


17 września 2022 (sobota), 12:36:36

Cały naród buduje swoją stolicę.

Hala Koszyki, Elektrownia Powiśle, Browary Warszawskiej, Fabryka Norblina…. A wszędzie pełno, a wszędzie ruch, a wszędzie się dzieje, dużo dzieje.

Warszawa to inna planeta, inny styl życia, inne tempo, inne przepływy. Zastanawiam się czy hasło wypisane antykwą na budynku EMPIK, że "cały naród buduje swoją stolice" jest prawdziwe? A może to ta stolica karmi ten naród? A może stolica wysysa krew z tego narodu? Na pewno jest inna niż Kraków, niż Rzeszów i Lublin, na pewno Wrocław i Poznań próbują naśladować ale to się nie da, bo Warszawa jest stolica i tu siedzą władze państwa, instytucje centralne, i wszyscy ci, którzy chcą mieć do tych władz blisko aby z nimi się napić, również dobrej kawy.

Dziwne to jest więc nie będę się nad tym zastanawiał tylko zjem drogie śniadanie w Etno i idę dalej do roboty, bo pracować trzeba.

Hala Koszyki, Elektrownia Powiśle, Browary Warszawskiej, Fabryka Norblina, Bliska i dalsza Wola oraz ten najwyższy, którego pstryknąłem wczoraj - wszystko to zostało zbudowane za rządów PiS, który rozdaje, i rujnuje.

Nic nie rozumiem.

*******

Werset z Pisma:
"Bóg dla każdego narodu ustanowił czasy i granice, aby Go szukały. Czy nie znajdą go choćby po omacku"?
Czy Polacy go szukają? Czy Warszawiacy Go szukają?


Kategorie: _blog, obserwator


Słowa kluczowe: warszawa, stolica, hala koszyki, fabryka norblina


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
11 sierpnia 2015 (wtorek), 17:13:13

Muzeum Żydów Polskich - Polin

Byłem!

Kolega mnie zabrał, bo nowe, bo ciekawe, bo dużo się mówi więc chciał, a ja nie byłem, ponoć znam się, więc ze mną i idziemy. Poszliśmy! Pogoda upalna, więc miejsce super, bo budynek nowoczesny i w środku porządna klimatyzacja jest.

Uwaga pierwsza: 3 godziny to absolutne minimum. Jeżeli ktoś chce dowiedzieć się tego, co mają do powiedzenia autorzy nie zaplanuje sobie 4 lub więcej, bo warto przerwę na kawę uskutecznić i dać nogą odpocząć. W 4 godziny da się to zrobić, w 3 też, wszystko poniżej to robienie po łebkach.

Kolega mnie zabrał, bo ponoć się znam no i chyba rzeczywiście się znam, bo po tych 3 godzinach miałem dziwną satysfakcję z obserwacji, że te 3 godziny były maksymalnie wypełnione treścią a ja nie dowiedziałem się praktycznie niczego czego bym wcześniej nie wiedział. Troszkę sobie przypomniałem (wszak tematykę żydowską na ostro studiowałem od 1991 do 1997), troszkę zobrazowałem, troszkę przypomniałem ale żeby mnie tak coś zaskoczyło to chyba nic. Budynek. Tak - budynek, rozmach, muzeum - to było zaskoczenie, bo w Polsce takich rzeczy się nie robi, a jeżeli robi (rozmach dofinansowań unijnych), to z powodu kosztów dość szybko wyglądają smutno, brudno i nieeuropejsko. Tu budżety są duże i wszystko to działa.

Idą chciałem jedną rzecz sprawdzić. Chciałem zobaczyć tą antypolskość, o której niektórzy mówią a która tam ponoć jest. Szukałem i raczej nie znalazłem. W 2 albo 3 momentach było tak, że inaczej bym postawił akcenty, że coś bym w innej kolejności wymienił. Nie podobało mi się zdanie o Jedwabnem, bo to prawie sprawdziłem i wcale nie wierzę, że było to tak jak oficjalnie się to podaje. Ale to wszystko - czy więc nie jest aż tak źle?

Dopiero drugiego dnia rano, na spacerze wklepałem w iPada "antypolskość muzeum żydów polskich" i od razy pojawił się stosowny artykuł Grzegorza Brauna, który z uwagi na jego wartość cytuję tu w całości (źródło: http://www.historia.uwazamrze.pl/artykul/1146340/owijanie-w-bibulke). Przeczytałem i zauważyłem, że tego rzeczywiście nie zauważyłem. Po prostu - wlazłem na całość w tą Żydowską narrację zapominając, że może być inna. Czy inna będzie bardziej obiektywna i prawdziwsza? Nie, bo po prawdę należy się udać gdzie indziej.

Udałem się więc do Boga Izraela i w jego Słowie znalazłem taki oto tekst: "On (Bóg) określił czasy i granice aby Go szukali. Czy nie znajdą jakby po omacku?" (Dz 17:coś tam). To jest zadanie dla narodów. Narody mają szukać Boga. Mają szukać nie tylko jako indywidualne jednostki (to każdy może sam i każdy sam za to odpowie) ale też jako narody i pewnie jako narody potem będą się cieszy zbiorowym przekleństwem i błogosławieństwem Boga Izraela dla nich. A Izrael? Izrael też, tylko on miał być jeszcze świadectwem dla tych narodów, świadectwem tego, że Bóg wierny jest.

A Izrael jest świadectwem, bo Jahwe czasem im błogosławi, a czasem ich karci, w szczególności sądzi i sąd wykonuje, a ja nie mam już oporów przez interpretowaniem historii zagłady jako realizacji plany Boga względem Żydów. (pisałem o tym tu: http://www.pp.org.pl/wojtek/index.php?id=31991). A Polacy pokroju Grzegorza Brauna? Są religijni ale czy Boga szukają? A może zachowują się tak jak religijni Żydzi, ze swym Talmudem i zamiast szukając Boga rozpychają się po świecie, wchodząc na teren innych narodów? A przecież Bóg określił i czas i granice!


No i artykuł Brauna na ten temat: 

Owijanie w bibułkę

Grzegorz Braun

Trzeba to wyraźnie powiedzieć: nowo otwarte Muzeum Historii Żydów Polskich prezentuje jawnie antypolską i z gruntu antykatolicką wersję historii. Narracja proponowana w głównej ekspozycji muzeum POLIN w Warszawie jest klasycznym produktem sentymentalno-propagandowym, który doskonale realizuje wytyczne współczesnej poprawności politycznej, ze szczególnym uwzględnieniem jej judeoidealistycznego kanonu. Owa narracja jest jak zwykle oparta na dwóch centralnych fałszach.

Pierwszym z nich jest przedstawianie żydowskiego izolacjonizmu jako wyłącznej konsekwencji „chrześcijańskiego antysemityzmu” – z ewidentnym niedowartościowaniem, jeśli nie kompletnym pominięciem roli żydowskiego prawa religijnego. Stąd np. średniowieczna gettoizacja będzie dla zwiedzającego przypuszczalnym skutkiem opresji ze strony katolików, nie zaś – zgodnie z faktami – wynikiem respektowania przez diasporę przepisów talmudycznego prawa, które wszak każe traktować gojów jako istoty nieczyste, należące raczej do świata przyrody ożywionej, ale nie ludzi.

Gdzie w ogóle w tym muzeum podział się Talmud – owa „dusza żydowska”, na której fundamentalne znaczenie powołują się zarówno świeccy publicyści, jak i ambasador Szewach Weiss? Czego można się tu dowiedzieć o zawartości Talmudu? Otóż co do pryncypiów – właściwie niczego. Podobnie kahał pozostaje w tej muzealnej ekspozycji wyraźnie niedowartościowany. Tymczasem bez świadomości talmudycznego rygoryzmu nie w pełni zrozumiały musi pozostać nie tylko fenomen getta średniowiecznego, ale i tragedia gettoizacji w latach Zagłady. Podobnie bez wyraźnego pojęcia o strukturze kahalnej i bez pamięci o rytualnej przemocy, służącej kahałom do egzekwowania posłuszeństwa, niezrozumiały pozostać musi nie tylko bunt chasydyzmu inicjowany przez „objawienie” Sabbataja Cwi w XVII w., ale i cały wątek kolejnych żydowskich mesjaszy odszczepieńców w rodzaju Jakuba Franka, a wreszcie i tragedia judenratów w latach II wojny światowej.

Drugim fundamentalnym fałszem muzeum POLIN jest pośrednie lub bezpośrednie przypisywanie narodowi i państwu polskiemu odpowiedzialności za rozmaite czyny karalne (napaści, rabunki, gwałty, zabójstwa etc.), popełniane na ziemiach polskich w latach zaborów i okupacji. Autorzy ekspozycji lekką ręką zaliczają bowiem na konto „polskiego antysemityzmu” rozmaite ekscesy i zbrodnie, nawet jeśli dochodziło do nich przy absencji narodowych władz i pod nieobecność jakichkolwiek struktur społeczno-państwowych, które można by uznać za polskie. Państwo polskie jest wszak nieobecne, gdy Żydzi tracą mienie i życie w Białymstoku w 1906, we Lwowie w 1918, w Jedwabnem w 1941 czy Kielcach w 1946. Ale w muzeum POLIN to nie przeszkadza wiązać tych prowokacji z polskim patriotyzmem. Nic dziwnego, skoro sowiecką strefę okupacyjną po 1944 i zainstalowany w niej kolaboracyjny rząd agentów Stalina traktuje się tu jako prawowitą polską władzę. Generalnie, jeśli idzie o poziom historiografii, mamy do czynienia z regresem do sowieckich i ubeckich wersji służących usprawiedliwianiu destrukcji polskiej niepodległości i represji wobec polskiego narodu.

Mamy też do czynienia z ewidentną niespójnością metodologii – wobec Polaków i Żydów stosuje się tu bowiem zgoła odmienne standardy. Kiedy już zupełnie nie da się przemilczeć kolaboracji i bezpośredniego udziału Żydów w zbrodniach socjalistów narodowych (patrz: żydowscy policjanci i gestapowcy) albo socjalistów międzynarodowych (patrz: sowiecka bezpieka, Informacja Wojskowa czy UB), wówczas pojawiają się zawsze okoliczności łagodzące. Na przykład kiedy mowa o zbrodniczej „Trzynastce” rabina Gancwajcha, autorzy spieszą z poetyckim wyjaśnieniem, że „zjawisko zdrady w obliczu śmiertelnego zagrożenia jest tragicznym świadectwem słabości natury ludzkiej”. Tak więc u Polaków to zawsze będzie ordynarny „antysemicki resentyment”, a u Żydów – subtelna „słabość natury ludzkiej”.

Jednocześnie z konsekwentnie uprawianą tu wobec tubylców pedagogiką wstydu nowe muzeum oferuje też Polakom na osłodę sporo sentymentalnych obrazków. Przypomina się więc np. dyżurnego Berka Joselewicza i eksponuje się udział Żydów w demonstracjach 1861 r. Wszystko po to, by przedstawiać ich jako wzgardzonych przyjaciół i odepchniętych patriotów – w całkowitej niezgodzie z rzeczywistością historyczną, wymową statystyk i opinią świadków historii (patrz: np. zapomniana powieść J.I. Kraszewskiego „Żyd”). I tu znów trzeba upomnieć się o nieselektywną metodologię. Skoro bowiem już mowa o Joselewiczu, wytłumaczmy dziatwie szkolnej, dlaczego ten polsko-żydowski bohater został pochowany w szczerym polu (kahalny ogół nie mógł żadną miarą przyzwolić na pogrzeb strefionego odszczepieńca na kockim kirkucie). Skoro przypominamy patriotyczną agitację rabina Ber Meiselsa, powiedzmy, na czyje zlecenie realizował antypolską prowokację (patrz: list wiedeńskiego Rotszylda w jego sprawie).

Całość obliczona jest najwyraźniej na bezgraniczną naiwność i kompletne niedoinformowanie zwiedzających. Jak w tej anegdocie ze wspomnień nowosądeckiego rabina: kiedy na święto Paschy wprosili się do domu polscy oficerowie, którym przecież nie można było wprost powiedzieć, że jako niekoszerni samą swoją obecnością strefią cały rytuał, wówczas gospodarze rada w radę postanowili przynajmniej rytualne kielichy z winem osłonić przed oczyma gojów (którzy, jak wiadomo, samym spojrzeniem czynią wino niekoszernym). I uczynili to, owijając kielichy biało-czerwoną bibułką. Jakże cieszyli się Polacy, konstatując tak patriotyczne nastawienie gościnnych Żydów...

Nie sposób tu omówić wszystkich metodologicznych zgrzytów i merytorycznych zafałszowań, na jakie natykamy się, zwiedzając monumentalny bunkier wzniesiony za blisko 300 mln polskich złotych przy pomniku Bohaterów Getta. Ale trzeba to wyraźnie powiedzieć: nowo otwarte Muzeum Historii Żydów Polskich prezentuje jawnie antypolską i z gruntu antykatolicką wersję historii. Tej kłamliwej narracji żadną miarą nie powinno firmować ani polskie państwo, ani stołeczne miasto.


Kategorie: obserwator, polska-izrael, _blog


Słowa kluczowe: braun, muzeum żydów polskich, warszawa


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
19 listopada 2009 (czwartek), 22:50:50

Warszawo, kochana Warszawo!

Przemyślenia

  1. Inspiracja pierwsza:
    Dwa tygodnie temu, jak byłem w Warszawie to jakoś tak dziwnie się stało, że miasto to nie odrzucało mnie, jak to się działo przez ostatnie 8 lat. Przez tyle czasu unikałem wizyt, wyjazdów ograniczając je do niezbędnego minimum a tu nagle tak raz przyjechałem i spodobało mi się. Było to dziwne uczucie, ale jadąc taksówką rozglądałem się i było ładnie. Dziwne.
  2. Inspiracja druga:

    Warszawo, kochana Warszawo!
    Tyś treścią mych marzeń, mych snów.
    Radosnych przechodniów Twych lawą,
    ulicznym rozgwarem i wrzawą.

    Ty wołasz mnie, wołasz stęskniona
    upojnych piosenek i słów.
    Jak bardzo dziś pragnę zobaczyć Cię znów.
    O, moja Warszawo wyśniona.

    Jak pragnąłbym krokiem beztroskim
    przemierzyć przestrzeni twej szmat.
    Bez celu się przejść Marszałkowską,
    na Wisłę napatrzeć się z mostu.

    (...)

  3. A więc przyjechałem na konferencję "Summit Media" i mam 2 dni na Warszawę, która ostatnio spodobała mi się bardzo. Nie jest źle. Ale póki co siedzę w hotelu, ogłądam TVN24 (bo zauważyłem, że nie znam tej stacji) i piszę bloga, bo coś muszę robić. Co mu tu mamy? Wiadomości...
  4. Pani doktor w 1997 roku wypisywała bezpłatne leki ludziom bezdomnym, którzy nie byli wstanie wykupić leków zniżkowych. Wypisywała recepty wpisując nazwiska członków swojej rodziny. No i teraz jest proces o oszustwo, bo NFZ ucierpiał na 100 tys. jak nic. Bardzo ciekawy proces.

    Dobrze czy źle robiła?
    - dobrze bo pomagała ludziom
    - źle, bo łamała prawo.

    Państwo prawa cechuje się tym, że co w prawie to dobre. Co sprzeczne z prawem - to złe. Jak to ułatwia życie, jak to ułatwia etykę. Ale co jeżeli samo państwo tworzące prawo jest złe?

    Prokurator zadziałał ciekawie. Żąda wyroki skazującego, wskazującego, że jest to sprzeczne z prawem (a więc złe) ale jednocześnie jako kary zażądał 2 miesięcy pracy społecznej pani doktor w fundacji w której ona i tak pracuje pomagając bezdomnym. Bardzo ciekawe zagranie. Miałem nadzieje, że są podejmie tą gierkę prokuratora i będzie i wilk (państwo) syty i owca (sprawiedliwość społeczna wyrażana w uczuciach gawiedzi) cała. Ale nie. Sąd umorzył sprawę, mówiąc, że pani doktor jest OK, że dobro społeczne... NFS ma problem, bo teraz wielu cwaniaków może próbować robić to samo.

    Ot, ciekawostka.

  5. Pod sejmem manifestacja bukmacherów w obronie wolnego hazardu. Szok! Żyjemy w państwie prawa a więc co legalne to dobre. Manifa jest super - goście bronią miejsc pracy w budkach z jednoręcznymi bandytami.

    A przy okazji wyłazi prawda o zorganizowaniu tego środowiska - myślę, że emeryci, górnicy i pielęgniarki nie zorganizowali by się tam sprawnie. Do tego te hasła, transparenty - widać, ze wymyślone przez świetnych PRowców, widać, że nie malowane farbą na desce tylko wydrukowane przez porządną agencję reklamową. Ale nie ma co się dziwić - wszak hazardem zajmuje się mafia - przestępczość zorganizowana.

  6. Dziś na konferencji "Summit Media" obserwowałem, ja toczy się w Polsce proces cyfryzacji telewizji. Państwo polskie jest do czegoś zobowiązane, ale ponieważ nikomu nie zależy na wprowadzaniu cyfryzacji (znaczy się, wszystkim graczom zależy aby się nic nie zmieniło, a cyfryzacja niesie za sobą ryzyko zmian) to co chwilę znajdowane są nowe, ciekawe przeszkody jeszcze bardziej ośmieszając demokratyczne, papierowe państwo prawa w jakim żyjemy. A może lepsze jest państwo bezprawia?
  7. Hotel Ibis - tani (czy na pewno?), prosty, łatwy w użyciu. 299zł. Radisson Blue 603zł a więc drogi (czy na pewno?). Oczywiście są jeszcze hostele, pensjonaty - ale jak człowiek jest zmarznięty, zmęczony i głodny to idzie zjeść do Mc'Donald'sa bo może tam jest mało smacznie, może drogo, światowo i wyzyskują pracowników - ale wiadomo, czego się można spodziewać, wiadomo, że szybko się zje i to jest właśnie jego wartością. Hotel Ibis fajny jest a na luksusy Radissona zostawię sobie na kiedyś. Ale z tym piwem w barze za 15zł to przegięli!
  8. O tym jaka jest Warszawa powinna przypominać mi obserwacja tutejszych okien. Wszystkie okna na parterze, wiele na pierwszym piętrze a czasem i na drugim są zakratowane. Wszystkie sklepy poza centrami handlowymi i tymi "top" z całodobową ochroną mają potężne kraty. "Warszawo, kochana Warszawo! Tyś treścią mych marzeń, mych snów" - ale czy rzeczywiście o takim poczuciu bezpieczeństwa marzą mieszkańcy tego miasta?
  9. Ulotki oferujące usługi różnych pań wkładane za wycieraczki to taka kolejna wieloletnia już, warszawska tradycja. Amsterdam ma dzielnicę czerwonych latarń, w Katowicach jest dzielnica uniwersytecka z ul. bankową a tu widać, musisz ulotkę wyciągnąć z za szyby.
  10. Pod wieczór pogoda się poprawiła i "krokiem beztroskim" udało mi się "przemierzyć przestrzeni twej szmat. Bez celu się przejść Marszałkowską" i na placu Konstytucji wsiąść w taksówkę aby wrócić do hotelu.

Kategorie: obserwator, państwo, _blog


Słowa kluczowe: warszawa, ibis, radisson, tvn24


Komentarze: (2)

hylanka, November 26, 2009 22:17 Skomentuj komentarz


Witam
Tak się tylko zastanawiam, jak cokolwiek może być ładne pod koniec listopada? A może trafiłeś na pogodę rodem z końca września (+wzrok już nie ten co kiedyś)? Albo też po prostu nasza stolyca jest spełnieniem marzeń i tyle :)
Pozdrawiam, A.

Hocusowa, November 28, 2009 01:14 Skomentuj komentarz


Idąc beztrosko Marszałkowską musiałeś minąć znakomitą kawiarnię "Batida", na rogu Marszałkowskiej i pl. Konstytucji.
A w niej - najsmaczniejsze, ale przede wszystkim najpiękniejsze ciastka, jakie można zjeść w Stolicy ;)
Skomentuj notkę
3 czerwca 2009 (środa), 01:43:43

Gliwice, Warszawa, Gdańsk

  1. Bądź błogosławiony Panie Boże, Stwórco wszechświata w tym, że dajesz nam radosne dni.
  2. W zasadzie nie lubię wstawiać wcześnie rano - 4.3o to nie jest dobra pora aby jeść śniadanie, sprzątać kuchnię, kończyć pakowanie. Ale koty bardzo się cieszą gdy w nocy coś w domu się dzieje więc przynajmniej miałem miłe towarzystwo.
  3. O godzinie 5.45 nad autostradą A4, na odcinku pomiędzy Rudą Śląską a Chorzowem Batorym pojawiły się dwa anioły. Leciały bardzo wysoko a ich białe skrzydła lśniły metalicznie we wschodzącym słońcu.

    A może to był samolot? Albo dwa bezzałogowe obiekty zaprojektowane przez Grzesia, Piotra i Wojtka w ramach pacyfistycznej dobrej zabawy. Ja jednak będę wierzył, że to Jahweh posłał dwóch posłańców aby na świecie objawiło się więcej radości.

  4. Po kawie na Stadoilu w Częstochowie śpi się dobrze – może dlatego, że w Maździe są wygodne fotele i sporo miejsca.
  5. Grecka restauracja "Meltemi" (okolice Szczęśliwickiej) jest bardzo przyjemna – warto to zapamiętać to miejsce i polecać.
  6. Nie było łatwo odbębnić 4 biznesowe spotkania w Warszawie – ale udało się, co więcej – wszystkie były twórcze i radosne a każde na inny temat, związane z zupełnie innym projektem, a może nawet branżą.

    Nie wiem jeszcze po co (albo dlaczego?) Kolumb odkrywał Amerykę, nie wiem też po co biorę udział w tym światowym rozwoju gospodarczym – ale to robię i czasami bywa to radosne. Bądź błogosławiony Panie...

  7. Przejeżdżając Czerniakowską myślałem, że jeszcze mógłbym wpaść do Gosi i Piotra - ale to byłaby mocna przesada. Do Gdańska przecież jest z 5 godzin jak nic, choć wtedy jeszcze celowałem tylko w Toruń, gdzie na starym mieście znam miły hotel.
  8. Warszawiacy dojeżdżający samochodami z pod Warszawy są biedni. Wjazd z Janek do Centrum zajął nam z godzinę jak nic. Mój wyjazd z Centrum na Gdańsk to była tragedia (zwłaszcza do mostu Gdańskiego). A potem, już lepiej - dawaj do przodu, dalej, szybciej - dobry silnik pozwala nie sugerując hałasem aby się przemęczał. Bądź błogosławiony Panie...
  9. Mazda to fajne autko jest. Chwila i jestem w Gdańsku korzystając z odcinka pięknej autostrady od Grudziądza (12,50-). Po drodze, w Modlinie, Płońsku, Sierpcu leje. W Rypinie i Brodnicy już nie, w tej ostatniej znowu jest Stadoil z dobrą kawą.
  10. Hotel „Wolne Miasto Gdańsk” (ul. Świętego Ducha 2) jest piękny. Nie rozumiem tylko dlaczego w recepcji miałbym zapłacić więcej niż rezerwując poprzez Booking.com? Dla zasady i ze sknerstwa Anuszka robi mi szybką rezerwację przez Internet, a ja na parkingu dyktuję jej numer karty kredytowej.

    No cóż – Holendrzy zarobili. Widziałem w Amsterdamie siedzibę Booking.com – - teraz za moje pieniądze będzie jeszcze piękniejsza, a hotel „Wolne Miasto” w Gdańsku niekoniecznie.

  11. Pokój jest piękny, mały, ale ładnie urządzony, czysty – jak za 280 zł, w samy centrum, w zabytkowej kamienicy to coś pięknego. Mam w nim 3 połaciowe okna, każde na inną stronę dachu. Dlaczego w Amsterdamie za te nory musimy płacić dużo więcej?
  12. Neptun stoi, żuraw też, stateczki śpią na Mołtawie (bo już późno) ale obok żurawia wielka dziura w ziemi. Chyba tam było kiedyś Muzem Morskie, brzydki budynek z lat 60-tych. Teraz jest dziura i wykopaliska. Hotel Hansa przez to wygląda dziwnie. Sołdek na miejscu - niczego pod nim nie kopią.
  13. Przecież mój telefon ma bardzo dobry aparat fotograficzny i MMSy! Odkrycie! Niech sobie Polkomtel zarobi – wysyłam A. obrazki ze Starego Miasta.
  14. Przejechałem całą Polskę wzdłuż, popracowałem w Warszawie bardzo – chyba jestem zmęczony.
  15. Bądź błogosławiony Panie, Stwórco wszechświata w tym, że dajesz nam radosne dni. Jutrzejszy na pewno będzie innym dniem ale Ty już dziś bądź błogosławiony Panie, Stwórco wszechświata.

I było by tak pięknie, gdyby ...


Kategorie: osobiste, _blog


Słowa kluczowe: Gliwice, Warszawa, Gdańsk


Komentarze: (1)

Gosia, June 5, 2009 16:25 Skomentuj komentarz



Wojtku, to w takim razie - następnym razem, dobrze? :) Jak Ci czas pozwoli :) Natanek rośnie nam jak na drożdżach - w czwartek skończyl już 4 miesiące! :)

A tą grecką restaurację znamy, znamy :) [na razie jeszcze tylko z "widzenia" przez szybki, ale może w końcu uda się nam tam wybrać :] Niedaleko niej jest tzw. górka szczęśliwicka czyli sztuczny stok dla narciarzy, a dokoła mały park i oczko wodne :) Byliśmy tam kiedyś na spacerze :)

Pozdrawiamy :)
Skomentuj notkę
10 listopada 2006 (piątek), 22:13:13

impresje warszawskie

1. Czy ktos jeszcze pamieta dlaczego Krakowskie Przedmieście jest w dzielnicy Śródmiescie?

2. Po Stronnictwie Demokratycznym w polityce sladu już nie ma ale siedzibe w pieknej kamienicy przy Chmielnej towarzysze (a może "obywatele"?) zachowali.

3. Rzeczywiście, z Ordynackiej na Foksal jest bardzo blisko. Komuniści (czytaj złodzieje) trzymaja się razem.

4. Nowy iPAQ ma polskie litery i domyślnie zamienia słowa na jakby bardziej polskie. Pewnie dlatego zużywam wiecej SMS-ów (smse są kodowane 3-bajtowym unicod'em).

5. Hotel "Gromada"... Ale odlot! Jeżeli miałbym go gzieś umieścić w czasie i przestrzeni to w Jugosławi tow. Tito. Po prostu socjalizm ale z twardą walutą.

6. Uczestników konferencji zupełnie nie poniża jedzenie obiadu przy parapecie i przeciskanie się tłumie schodami przeciwpożarowymi - są szcześliwi bo sponsor wczoraj postawił wódkę. Było lepiej bo do wódki grało Kombi a nie, jak ostatnio Doda Elektroda.

7. Księgarnia Trafific - rewelacja, choć wydaje mi się, że częściowo służy za przystań samotnych z laptopem (darmowy internet przez WiFi, wygodne fotele, kawa, dobra i nie nachalna muzyka).

8. Moje słuchawki (leci BWV 106) nie przebiją się przez gwar w Sphinx-ie. Wymiękam. Rozważanie o przemijaniu i śmierci musi poczekać aż zjem.


Kategorie: osobiste, _blog


Słowa kluczowe: warszawa, cisco, sphinx


Komentarze: (1)

Vroobelek, November 14, 2006 14:44 Skomentuj komentarz


lubię Traffic, mało jest księgarni w których jest TYLE MIEJSCA. Niestety w zasobach ustępują znacznie Empikowi, wielokrotnie nie znalazłem tam czego szukałem

i niestety podobno nie płacą wydawcom za książki które ludzie u nich kupują...
Skomentuj notkę
13 grudnia 2003 (sobota), 21:40:40

Zakazane piosenki (z cyklu: to lubię)

Siekiera, motyka, styczeń luty,
Niemiec z Włochem gubią buty.
Siekiera, motyka, linka, drut,
I pan malarz jest kaput.

Siekiera, motyka, piłka, szklana,
W nocy nalot, w dzień łapanka.
Siekiera, motyka, piłka, gaz,
Uciekajmy póki czas.

Siekiera, motyka, żandarm, buda,
Każdy zwiewa gdzie się uda.
Po co siedzieć w cytadeli
Albo w jakiejś innej celi.

Siekiera, motyka, piłka, deska,
Ta ulica Skaryszewska.
Siekiera motyka piłka i dwie deski,
Już jesteśmy na Skaryszewskiej.

Jak tu być i o czym śnić,
Hycle nam nie dają żyć.
Wszak kultura nie zabrania
robić takie polowania.

Siekiera motyka, piłka, szklana.
W nocy nalot w dzień łapanka.
Siekiera motyka, piłka, gwóźdź.
Masz górala i me puść.

A jak nie masz tysiąć złotych
ty wyjeżdżasz na roboty.
Siekiera motyka, piłka, linka,
Tutaj Kurpy tam Treblinka.

Już nie mamy gdzie się skryć,
Hycle nam nie dają żyć.
Po ulicach gonią wciąż,
Patrzą kogo jeszcze wziąć.

Bo przecież kultura nie zabrania
Robić takie polowania
I widocznie z nimi źle 
Kiedy za nas biorą się.

Siekiera, motyka, piłka, alasz.
Przegrał wojnę głupi malarz.
Siekiera, motyka, piłka nóż.
Przegrał wojnę już, już, już.

Siekiera, motyka, gaz i prąd
Kiedyż oni pójdą stąd.
Siekiera, motyka, prąd i gaz,
a żeby w was piorun trzasł.

Czerwone jabłuszko, pokrojone na krzyż.
Czemu ty żandarmie krzywo na mnie patrzysz.

Gęsi za wodą, Kaczki za wodą,
Złapią cię dziewczyno bo jesteś młodą.

Ty górala dasz żeby nie wydał,
On górala weźmie i ciebie wyda.

Idzie sobie panna, ze Szwabem pod rękę, 
Bardzo z tego dumna, z getta ma sukienkę.

Za taką córeczkę jak ci nie wstyd ojcze?
Nie wstyd bo jak córka zrobił się folksdojczem.

Gęsi za wodą, Kaczki za wodą,
Przydasz się na szpicla bo jesteś młodą.
Jak trzeba wydać to wszystkich wydam. 
Ty mi się przydasz, ja ci się przydam.

Złapali ją w bramie chłopcy z konspiracji,
Golili do skóry łeb wraz razem z ondulacją.

A jak nie pomogło, to przynieśli kwiaty,
W jednej ręce róże, w drugiej automaty.

Gęsi za wodą, kaczki za wodą.
Zastrzelili pannę, choć była młodą.

Już dziś nie wyda, jutro nie wyda.
Na nic ci się martwy szpicel nie przyda.

Wróg napadł na Polskę, zapaskudził ziemie
A wszystko dlatego, że Pan Jezus drzemie.

Pan Bóg się obudził, wielkiem głosem wrzaśnie:
A niech cię Hitlerze jasny piorun trzaśnie.

Za spalone miasta, za spalone chaty
Dostaniesz ty pludru od nas tęgie baty.

Ja jem chleb parsowy, ty ciasteczka jadłeś.
Mówisz, ze kupiłeś, na pewno ukradłeś

Chociaż tu są Szkopy śpiewać się nie boje,
Bo mnie nie zrozumią te przeklęte gnoje.

Myśli nieuczesane:

  1. W tytule notki napisałem, że lubię ale wiem, że tak mi się wydawało do czasu, aż kupiłem sobie ten film na DVD i bardzo dokładnie nie obejrzałem. Teraz mogę stwierdzić, że będąc dzieckiem film mi się podobał, bo ładnie śpiewali, grali Niemcom na nosie a takie rzeczy dzieciom zawsze się podobają. Do tego świat w filmie był bardzo prosty: Niemcy byli źli, Polacy dobrzy - nie ma co się zastanawiać, zwłaszcza w domu, gdzie lekko patriotyczne tradycje nakazywały ten film oglądać w nabożnym skupieniu.
  2. Jeżeli jednak pozna się trochę historii współczesnej Polski, tej przez lata skrywanej pod takimi właśnie filmami, do tego przemyśli nieco na temat gebbelsowskich metod propagandy to film już się podobać nie może. Film był bardzo dobrze odebrany gdyż zaraz po wojnie (pierwszy film powojenny, premiera w 1946) na taką twórczość istniało potężne zapotrzebowanie społeczne. Jednak, co teraz widać już wyraźnie służył on głownie komunistycznej propagandzie a ponieważ prawda w nim przedstawiona była jednak lekko wypatrzona, Polsce jako taki przysłużył się źle. Dziś, oglądając go znowu podobnie jak kiedyś odniosłem wrażenie, że w Powstaniu Warszawskim walczyli głównie żołnierze AL.
  3. Ciekawostka dotycząca DVD. Nie wiedziałem, że powstały co najmniej dwie wersje filmu, albo teraz znowu ktoś wpadł na pomysł aby go przemontował (taka nowa moda). Ewidentnie brakuje sceny gdy żandarmi zabijają chłopca śpiewającego w tramwaju, wypadła też scena golenia głowy pannie Kędziorek (Kendschorek) za to jest ewidentna sugestia, że "zastrzelili pannę choć była młodą".
  4. W filmie bardzo ciekawie pokazane są twarze. Teraz już tak się filmów nie kręci, więc warto na ten film spojrzeć choćby dlatego, żeby zobaczyć nie tylko to jak kiedyś wyglądali ludzie, ale również po to aby przekonać się, że normalnych ludzi pokazywało się kiedyś w filmach. A dziś ... same plastiki występują.

Kategorie: to lubię, film, _blog


Słowa kluczowe: zakazane piosenki, okupacja, Warszawa


Komentarze: (36)

asa, October 26, 2005 22:19 Skomentuj komentarz


Bardzo fajnie napisane. SUbiektywnie...

Pozdrawiam właściciela bloga

Ola, September 1, 2006 17:48 Skomentuj komentarz


Bardzo miła stronka. Wypowiedzi niezwykle ciekawe... nastrój psują tylko śmieszne błędy ortograficzne :) Ale to każdemu się zdaŻa :D Pozdrawiam.

w34, September 1, 2006 21:03 Skomentuj komentarz


spieszę poprawić

meg, November 20, 2006 19:49 Skomentuj komentarz


"siekiera, motyka piłka ALASZ, przegrał wojnę głupi malarz" - alasz, nie ala

w34, November 26, 2006 14:55 Skomentuj komentarz


Już poprawiam. Przy okazji dowiedziałem się co to alasz bo jako nietrunkowy niewiedziałem.

ula, January 2, 2007 19:59 Skomentuj komentarz


Bardzo mi pomogła ta strona i mojemu synowi maturzyście, fajny komentarz. Żeby tak odpowiadali uczniowie w szkole.

<>, January 22, 2007 15:37 Skomentuj komentarz


Są dwie wersje! Przecież są dwa różne początki filmu. Sam widziałem obie wersje.

anonim, January 22, 2007 22:59 Skomentuj komentarz


jak je rozróżnić, a właściwie czym się różnią?

Sevgili@amorki.pl, December 13, 2010 22:34 Skomentuj komentarz


W wersji "pociętej" Romek Tokarski [J. Duszyński] rozmawia z kolegami i , przeplatając to piosenkami, opowiada historię. W drugiej [a właściwie w pierwszej] rzecz dzieje się w studiu filmowym, gdzie powstaje film "Zakazane piosenki" i tam, Romek, który przez cały czas zbierał podwórkowe, patriotyczne piosenki prezentuje swój zbiór. Różnic jest więcej - w jednej wersji [pociętej] wyrok na pannie Kendschorek to bardziej bandycki napad - w oryginale najpierw została "uprzedzona" iż nie powinna się szlajac ze "szwabem", dopiero później [podczas piosenki "Czerwone jabłuszko"] wykonano na niej karę śmierci, odczytując jej wyrok. Inaczej jest też rozwiązana scena z chłopcem w tramwaju, po "montażu" kilka piosenek wogóle wyleciało z filmu...

Sevgili@amorki.pl, December 13, 2010 22:52 Skomentuj komentarz


A... No i zapomniałam napisać, że w wersji "pociętej", ten student, który był podejrzany o współpracę z gestapo, to do końca nic pewnego czy na prawdę był współpracownikiem [znaczy się: AK wyroki wydawała na podstawie "złych przeczuć" Halinki Tokarskiej], natomiast w wersji pierwszej, po zamachu na niego podbiega do jego ciała dwóch żandarmów niemieckich i z jego kieszeni wyjmują dokumenty świadczące dokładnie, że to on był donosicielem. Więc wydźwięk filmu "pociętego" i oryginalnego jest całkiem inny. Radzę obejrzeć UWAŻNIE obie wersje i wówczas oceń co sądzisz.

tocio, February 12, 2007 18:29 Skomentuj komentarz


Bardzo mi się podobają te piosenki

Nygus z Pragi, February 24, 2007 01:55 Skomentuj komentarz


"Siekiera, motyka, piłka, deska,
to ulica Skaliszewska..."
Błąd. Nie ma w Warszawie takiej ulicy. Jest zato Skaryszewska i o niej właśnie śpiewają w filmie. Śpiewają starą, przdwojenną, praską gwarą bo Skaryszewska to ulica na Pradze i lekko w tej gwarze zmiękczają jej nazwę.

w34, February 24, 2007 09:34 Skomentuj komentarz


OKi, poprawiam, thx. (napisane piękną, śląską gwarą)

Soldat, August 23, 2007 03:27 Skomentuj komentarz


Ale beznadziejne pioseneczki polskie, ja tam wole pieśni niemieckie (nie są na tyle rasistowskie). Wogóle teksty są do bani. Nie wiem ludzie jak możecie to czytać i słuchać. Radze wejść na strone Żelazny Krzyż (tam są pieśni z prawdziwego zdarzenia).

Partyzant, September 13, 2007 05:10 Skomentuj komentarz


Soldat , żelazny krzyż należy się tym kturzy śpiewali takie piosenki , tobie natomiast nalezy się kamień drewniany , osrany przez osła , baranie ty pusty łbie .

drago, September 1, 2007 04:12 Skomentuj komentarz


Posłuchajcie ludzie smutnej opowieści,co ja wam zaśpiewam w głowie się nie mieści. Co ja wam opowiem to jest smutne bardzo,niechaj wasze serca biedakiem nie wzgardzą. Dnia pierwszego września roku pamiętnego,wróg napadł na Polskę z kraju sąsiedniego. Najgorzej się zawziął na naszą Warszawę,Warszawo kochana tyś jest miasto krwawe. Kiedyś byłaś piękna,bogata,wspaniała,teraz tylko kupa gruzów pozostała. Szpitale zburzone,domy popalone,gdzie się mają schronić ludzie poranione. Lecą bomby z nieba,brak jest ludziom chleba,nie tylko od bomby umrzeć ludziom trzeba. Leca bomby lecą od wieczora do dnia,nie ma kropli wody do gaszenia ognia. Kościoły zburzone,domy popalone,gdzie się mają schronić ludzie wygłodzone. Matka szuka trupa dziecięcia swojego,głośno wzywa Boga i przeklina wroga. Gdy biedna Warszawa w gruzach pozostała,to biedna Warszawa poddać się musiała. I tak się broniła całe trzy tygodnie,jeszcze pan Bóg skarze szkopów za ich zbrodnie. Co ja wam tu śpiewam w głowie się nie mieści,teraz będzie koniec mojej opowieści. Posłuchajcie ludzie z nami łaska boża,odbudujem Polskę od morza do morza. {W 68 rocznice napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę}.

Hania, December 15, 2007 00:42 Skomentuj komentarz


Witam,
czy ktoś potrafiłby uzupełnić brakujące słowa jednej z zakazanych piosenek. ( w filmie nakłada się na nie dialog i trudno je odsłuchać)


Hej tam pod Krakowem
Rwąca Wisła płynie.
Rozwaliła nam się świnia
Na polskiej krainie,
Na polskiej krainie .


-------- niezrozumiałe
-------- słowa

Zabijemy pałą świnię,
Narobim kiełbasy,
Narobim kiełbasy.

Temi kiełbasami
Według denatury
Wytrujemy wszystkie polskie
Prusaki i szczury,
Prusaki i szczury.

Krakowiaczek żwawy, June 5, 2008 11:51 Skomentuj komentarz


hej :)

znalazłem stronę z tymi tekstami:

Jak się podpasie, przyjdą lepsze czasy,
Zabijemy pałą świnię, narobim kiełbasy.

http://www.wmatlan.else.com.pl/zakazaneg.htm


ta pieśń śpiewana jest na melodię Piosnki o Belinie:

Hej tam od Krakowa modra Wisła płynie,
Szemrzą fale, fale szemrzą piosnki o Belinie.

Piosnki o Belinie i o jego sławie,
Wyjm, Belino, swą szabelkę, prowadź ku Warszawie.

Brak naszym ułanom lanc i chorągiewek,
Ale za to mają szczęście do sarmackich dziewek.

Gdy Moskale ujrzą ułańskie rabaty,
Uciekają strachem zdjęte moskiewskie psubraty.

Hej tam pod Warszawą, kędy Wisła płynie,
Szemrzą fale, fale szemrzą piosnki o Belinie.

Piosnki o Belinie i jego ułanach,
Brzmij piosenko, brzmij ułańska, siej postrach w tyranach.


pozdrawiam serdecznie :)

Jędrzej, January 19, 2014 07:35 Skomentuj komentarz


Witam,
czy ktoś potrafiłby uzupełnić brakujące słowa jednej z zakazanych piosenek. ( w filmie nakłada się na nie dialog i trudno je odsłuchać)

( po krekcie uwzględniając gwarę warszawska)

Hej tam pod Krakowem
Rwąca Wisła płynie.
Rozwaliła nam się świnia
Na polskiej krainie,
Na polskiej krainie .

A jak sie upasie,
Przyjdom lepsze czasy.
Zabijemy panią świnię
Narobiem kiełbasy
Narobiem kiełbasy

Temy kiełbasamy
Wedle denatury
Wytrujemy wszystkie w Polskie
Prusaki i szczury,
Prusaki i szczury.


lawenda, September 1, 2007 17:43 Skomentuj komentarz


te piosenki byly naprawde zakazane i tu nie ma sie z czego smiac wiem ile ludzi polskich dzieci i starszych gineli przez te piosenki

cezary, February 5, 2008 04:07 Skomentuj komentarz


racja wiele osób zgineło za śpiewanie tych piosenek.Może i była to propaganda ale niech ktoś zapyta osób które w ten sposób walczyły naprawdę z niemcami i zarzuci tylko propagandę jeśli jest tak odważny. Teraz niestety patiotyzmu w polakach jest tyle co kot na płakał a demokracje mamy dzieki takim osobom jak te które gineły wtedy.

Kelevra, September 5, 2008 17:42 Skomentuj komentarz


A ja zadam pytanie: czy dzisiejszy polski oficer ma tyle honoru żeby w przypadku zhańbienia siebie bądź munduru umieć strzelić sobie w łeb? Tak, jak to bywało przed wojną?

Bo różne świnie już widziałem, ale żadnej z jajami ;)

ola, October 12, 2007 11:08 Skomentuj komentarz


...

Hej tam od Krakowa, June 6, 2008 08:28 Skomentuj komentarz


znalazłem jeszcze jeden błąd. w "siekiera, motyka" powinno być nie Skaryszewskiej, ale Skaryszewski, tak się skracało końcówki przed wojną, zresztą można to zobaczyć po rymach w wierszach, tam gdzie są końcówki z akcentem (często pominiętym przez późniejszych wydawców): "Skaryszewskiéj"

pozdrawiam :)

Anka, August 1, 2008 23:26 Skomentuj komentarz


a piosenka którą śpiewała młoda Żydówka początek był chyba WARSZAWO MA... nigdzie nie mogę znależć a bardzo mi zależy

ccutek, August 18, 2008 03:44 Skomentuj komentarz


Tekst zaczerpnięty ze strony:

http://www.wmatlan.else.com.pl/zakazaneg.htm

Warszawo ma, o Warszawo ma
Wciąż płaczę gdy ciebie zobaczę,
Warszawo, Warszawo ma!

Tam w getcie głód, i nędza, i chłód,
I gorsza od głodu, od chłodu,
Tęsknota, Warszawo ma!

Przez mur przekradam się
I biegnę tu jak zgoniony pies!
Choć tropi mnie pan władza,
Żandarm, Gestapo i SS.

Warszawo ma! Patrz w oku mym łza,
Bo nie wiem, czy jeszcze zobaczę
Cię jutro Warszawo ma!

Piosenka śpiewana do melodii "Miasteczko Bełz"
kompozytorzy Burstein, Lith, Frey

Kelevra, September 5, 2008 17:41 Skomentuj komentarz


to skoro nie możesz znaleźć "Warszawo Ma", to poszukaj "Belz" (aka Bełc, Bełz). Najlepiej w repertuarze Andre Huebner Ochodlo. Zdziwisz się :)

Shalom

garnetka, October 12, 2008 22:49 Skomentuj komentarz


zamiast
Ja jem chleb parsowy, ty ciasteczka jadłeś.
powiinien być chleb paschowy - chodzi o chleb przygotowywany przez żydów na paschę, chleb postny, niekwaszony zwany macą

Adam ze Złakowa, May 30, 2009 11:27 Skomentuj komentarz


Nie paschowy tylko KARTKOWY
Na każdej stronie jest "-słowo niezrozumiałe-"
Chleb był na kartki. Dokładnie słychać "Ja jem chleb kartkowy". A po za tym chyba wszyscy powinni wiedzieć że wszystko było na kartki zarówno po pierwszej wojnie, w czasie drugie i za komuny. Wiem bo jest to na historii a prababcia też lubi opowiadać ile się stało w kolejce za chlebem.

ika, April 29, 2009 00:06 Skomentuj komentarz


Wydaje mi się, że zamiast "Nie wstyd bo ja z Kurpa zrobił się folksdojczem" powinno być "Nie wstyd bo jak córka zrobił się folksdojczem". Pozdrawiam :)

w34, April 29, 2009 10:47 Skomentuj komentarz


chyba masz rację - poprawiam

polak mały, September 28, 2009 18:42 Skomentuj komentarz


Soldat ty hitlerowcu jak śmiesz mówić że lepsze są pieśni niemieckie ty hyba jesteś spokrewniony z tym debilem hitlerem.a co do piosenek to super możecie liczyć że te pięśni znają się w moim "śpiewniku pieśni patriotycznych"

patryk, January 13, 2011 21:17 Skomentuj komentarz


Hania te nie zrozumiałe słowa to
"a jak się podpasie
przyjdą leprze czasy"

Dariusz, February 20, 2013 14:25 Skomentuj komentarz


Witam! Znam ten film bardzo dobrze. Obie jego wersje, które różnią się nie tylko w tych dwóch scenach. Szcerze przyznam, ze nie wiem na pewno, która z wersji była pierwsza, ale różnice w kilku scenach są bardziej zmianami w odbiorze na poziomie emocjonalnym, a nie światopoglądowym, czy politycznym. Choć w tym drugim przypadku jeśli mam rację również cel został osiągniety. Osobiście uważam, że pierwsza wersja była tą łagodniejszą, optymistyczną ze szczęśliwym zakończeniem. 1.Czyli w scenie w tramwaju chłopiec ucieka, a pasażerowie śmieją się z zaspanego i poirytowanego donosem tej blond francy nieporadnego i bezsilnego Fryca (chłopiec nie zginął i nie było powodu jej zabijać, więc ogolenie głowy było ostrzeżeniem dla niej i dla innych). 2.W piosence "Siekiera Motyka" piosenka kończy się w parku, gdzie dwie małe dziewczynki (blondynka i brunetka) śpiewają, a chłopiec stojacy w środku gra im na akordeonie. Na przeciwko na ławce siedzą dwaj niemieccy żołnierze, jakby na urlopie, a jeden z nich do złudzenia przypomina poczciwego marynarza Popeya z cygarem. Ten drugi pyta, czy rozumiesz coś po polsku, a Popeye odpowiada, że tak, ale w zasadzie to "Szkopie, cholero Ty" i taki szczery śmiech, albo wesoły rechot. Zaraz potem wstają i podchodzą do tych dzieci. Kiedy ten drugi Niemiec głaszcze tak po ojcowsku po główce tę blond dziewczynkę, nasz "marynarz" wyciąga dla nich pieniądze w momencie kiedy ta druga śpiewa, żeby wypieprzali z Polski. 3.Scena z goleniem głowy dawnej pani Kędziorek, to dowód na to że byliśmy również miłosierni, bo w sumie chłopiec zwiał, a a żyd na którego doniosła granatowemu wykupił mu się i nie wyjechał do Brzezinki, a łysa pała zamiast kulki w łeb była formą napiętnowania, ale i aktem łaski, oraz o czym już napisałem wcześniej ostrzeżeniem dla nadgorliwych. Druga wersja była bardziej propagandowa i miała za zadanie pokazać Niemców tylko w złym świetle, lub w jak najgorszym, ponieważ po wojnie należeli do wrogiego obozu zachodnich kapitalistów, imoperialistów, itp. 1.Scena w której chłopiec ginie na ulicy od serii z karabinu w plecy nie potrafię znaleźć niestety, ale pamiętam ujęcie leżacego na brzuchu zastrzelonego chłopca i z tego ujęcia kamera podnosząc się w górę nad chłopcem zwalnia i zatrzymuje się na plakacie propagandowym (coś o V kolumnie). 2.W drugiej wersji piosenki "Siekiera Motyka" zamiast sceny w parku, jest scena z niewidomym "grajkiem ulicznym" stojącym na rogu i towarzyszącą mu małą dziewczynką. Pani z okna na parterze woła dziewczynkę i daje jej chleb. W tym czasie naprzeciw "ślepca" staje jakiś "kumaty" niemiecki oficer i z wraz z ostatnimi słowami piosenki pada strzał i upada chleb na bruk. 3.Scena z wykonaniem wyroku w imieniu Państwa Podziemnego na kolaborantce i jawnej donosicielce pozostawiam do indywidualnej oceny i analizy, co czerwoni chcieli uzyskać dzięki takiej interpretacji, ale wyrok śmierci jest konsekwencją jej ohydnych czynów, więc można to rozumieć w dwóch różnych aspektach, ale porównując ten niby propagandowy film z kłamliwą propagandą dzisiejszych mediów, to naprawdę nie ma się czego czepiać, bo każdy wie jak wtedy wyglądała polska rzeczywistość. Mam nadzieję, że wniosłem co nieco do tematu i nie trudziłem się daremnie. Pozdrawiam

anonim, February 24, 2013 23:17 Skomentuj komentarz


Dziękuję - to co napisałeś pokrywa się z moją pamięcią, choć dowodów mi brak. To V ponad zwłokami chłopca dobrze pamiętam - pewnie w dzieciństwie wywarło to na mnie duże wrażenie. Pamiętam, że pierwszy raz oglądałem film gdzieś za wczesnego Gierka, i rodzice się długo zastanawiali czy mi pozwolić to oglądać.

Dziękuję za Twoje uwagi.

W.

Rinka, February 28, 2015 23:20 Skomentuj komentarz


Witam

Szukałam sceny z filmu "zakazane piosenki", gdzie chłopczyk śpiewa w tramwaju piosenkę "Wróg napadł na Polskę".

W pierwszej wersji filmu on zginął pod pomnikiem. Nie pamiętam jak to było Zwycięstwa III Rzeszy na wszystkich frontach"?

Fiom zmieniono ze względu na wysłanie go zagranicę na jakiś festiwal. Nie pamiętam jaki. Wtedy pozmieniano sceny.

1) właśnie ten chłopie z tramwaju nie umarł bo ludzie zatrzymali gestapowca i nie pozwolili by go złapał.

2) nie obcięto włosów Pannie Kędziorek.

3) nie zastrzelono niewidomego na oczach córki, kiedy brała chleb.

Jest jeszcze wiele różnic.

Czy może mi ktoś pomóc z tym pomnikiem?

Pozdrawiam
Rinka
Skomentuj notkę
30 września 2003 (wtorek), 20:59:59

Cały naród buduje swoją stolice

Takim hasłem usprawiedliwiano zaraz po wojnie rozwalanie kamienić we Wrocławiu aby wozić z nich cegłe na odbudowe Warszawy. Ale wtedy był komunizm i robiono różne głupoty.

A jak jest dziś?

Dziś hasło dalej jest aktualne, tyle tylko, że nikt tego nie wdraża na siłe. Niewidzialna ręka rynku (patrz: chciwość) robi to w miejsce komunistycznych oszołomów.

A pisze to dlatego, bo wpadł mi do głowy dobrzy przykład ilustrujący to zjawisko. Na początku lat 90-tych wydzielono z NBP (chyba) 9 banków regionalnych: Bank Śląski, Bank Zachodni, Wielkopolski Bank Kredytowy, Bank Przemysłowo-Handlowy w Krakowie i coś tam jeszcze, nie pamiętam. Banki te działały terytorialnie co dziś, w czasach nieco lepszej telekomunikacji jest już bezsensem. To, że wszystkie starają się być wszędzie (choć im to nie wychodzi) mnie nie dziwi - dziwi mnie natomiast to, że zarządy wszystkich tych banków urzędują w Warszawie.

I tak Warszawa ssa, ssa i ssa ...

Kategorie: obserwator, globalizacja, _blog


Słowa kluczowe: Warszawa, globalizacja


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.