Słowo kluczowe: faraon


26 marca 2022 (sobota), 12:29:29

O sile traktatów


Nie ma traktatów dla słabych! Nie zasłonią granic tablice zapisane ugodami, jeżeli za nimi nie staną włócznie i miecze.
(Bolesław Prus, Faraon, rozdział X)


Dziś w Warszawie jest prezydent Biden. Gadają pewnie o wojnie. A te włócznie i miecze na dziś to pewnie systemy antyrakietowe, bo Putin może chcieć strzelać.


Kategorie: _blog, polityka / obserwator


Słowa kluczowe: biden, faraon, traktaty


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
26 marca 2021 (piątek), 10:17:17

Kolejna powtórka z Faraona.

W autku słucham audiobooka - Bolesław Prus, Faraon.

Właśnie dowiedziałem się, że Herhor miał lat nieco ponad 40!

To miłe być starszym niż Herhor. To miłe mieć więcej czasu by by zebrać doświadczeń, przemyśleń i mieć szansę nabrać więcej mądrości.

Ale jednocześnie nie mogę zapominać jak odbierałem Herhora czytając Faraona w wieku lat 19-stu. Głupi, uparty starzec. Pewnie tak mnie dziś widzą młodzi i dobrze abym o tym wiedział, aby to pamiętał, Wszak mam szansę nabierać mądrości.


Kategorie: _blog, _blog / myśli


Słowa kluczowe: faraon, mądrość


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
17 września 2015 (czwartek), 05:08:08

Egipcjanin w Egipcie

Notatka ze spotkania odwykowego kfc:

Na wczorajszym spotkaniu grupki katowickiej zastanawialiśmy się, nad takim problemem. Czy jakiś hipotetyczny Egipcjanin mógł uratować swoje dziecię przez sądem, a właściwie to już wykonaniem kary jakie to nad Egiptem, na zlecenie Boga wykonywał anioł śmierci?

Mógł? Nie mógł? Faraon miał „zatwardzone serce” (cokolwiek to znaczy), ale czy poddani jego królestwa też? Mógł? Nie mógł? - przecież widział plagi: muchy, komary, żaby, krew zamiast wody w Nilu, pewnie przerabia problem z wrzodami. Czy zastanawiał się dlaczego to się dzieje? Zapewne Faraonowy TVN inaczej przedstawiał te fakty, inaczej analizował ich przyczyny niż my to dziś znamy z relacji Mojżeszowych.

Mógł? Nie mógł? Czy podejrzewał co się wydarzy, gdy przyszedł do niego żydowski sąsiad, pożyczyć najlepiej złotą łyżeczkę do cukru? I kolczyki dla córki. Podejrzewał? Mógł przecież zapytać:
- A kiedy oddasz?
- Nigdy, bo właśnie spieprzamy na pustynię przed waszym królem, bo wkurzy się bardzo gdy zobaczy, że zginął następca trony.
Jak mógł wyglądać taki dialog hipotetycznego Żyda z hipotetycznym sąsiadem, Egipcjaninem?

A może Żyd mógł mu powiedzieć więcej. Od Mojżesza dowiedział się więcej, mógł więc poradzić:
- weź baranka, zabij, spakuj walizki, a lepiej plecak, zaznacz drzwi krwią i spadaj z nami, bo tu będzie się działo. Tylko zabierz te złote łyżeczki!
Czy Żyd mógł tak postąpić? Czy miał w tym interes? Czy swojego sąsiada lubił? czy życzył mu dobrze, czy też cieszył się, że ten w Egipcie zostanie? A może była to ich tajemnica narodowa, tajemna wiedza wyłączna.

W późniejszych latach, gdy chodzący po pustyni Żydzi mieli już lepszą prasę znamy przypadki przyłączania się pogan do tego ludu. Na pewno Rachab (prostytutka z Jerycha) dobrze rozpoznała Boga, Stworzyciela skoro zdecydowała się zdradzić własny lud, własny naród i to nie tak jak Kukliński (pierwszy polski oficer w NATO), by mu w efekcie pomóc ale by go zniszczyć (mamy taki przypadek w historii? chyba Jaruzelski będzie tu pasował, ale to kontrowersyjna myśl). Rut Moabitka - ta też dobrze lud Boga Żywego rozpoznała i wiedząc, co Bóg o Moabitach myśli przyłączyła się do nich. Ale jej było łatwiej bo miała fajną teściową. Ale wróćmy do Egiptu.

Czy jakiś hipotetyczny Egipcjanin mógł, bazując na znanych sobie faktach (nie mylić z TVN i RMF), znajomości historii Egiptu, w tym historii Żydów (czy uczyli tego w liceum), obserwacji ich zachowań, logiki i wnioskowania (tego dziś nie uczą) a na koniec rozmowy z sąsiadem, czy mógł podjąć decyzję, że tak jak oni on też zabije baranka, pomaże jego krwią drzwi swojego domu, spakuje rodzinę na swojego TurboCamela albo 4x4-osiołka i dawaj w długą, bo coś się dzieje? Dzieje się i pewnie będzie to gorsze niż syfki na skórze, komary, żaby i co tam jeszcze było.

Ja myślę, że mógł. Może nawet były takie przypadki, choć Mojżesz ich nie odnotował. Tak myślę, ale jak Wy myślicie?

I jeszcze coś. Jak się to ma do dziś? Lada moment przyjdzie Pan Jezus, przyjdzie po swój Kościół. Czy będziemy mieli czas, ochotę, potrzebę latać po sąsiadach aby ograbić ich ze złota i kosztowności? Nie! Skarb w niebie powinniśmy mieć już zdeponowany (o ile oszczędzamy), złota brać się nie uda. To może coś tym sąsiadom powiedzieć? Co? To co mówił Jan Chrzciciel: przybliżyło się Królestwo Boże, nawracajcie się i wierzcie w ewangelię! Pewnie tyle razy im to mówiliśmy. A może nie? Może nie mówiliśmy nigdy, tylko jak to z sąsiadami - pożyczaliśmy szklankę cukru, nie oddając bo po co, za to plotkując o polityce, bo "wie sąsiad co dziś ten głupi Kaczafi powiedział? O! Właśnie w "Faktach" mówili!"

I tyle przemyśleć z dzisiejszej grupki spisałem. Ale tak naprawdę to zajmowaliśmy się zupełnie czymś innym. Ten temat jakoś wyskoczył i po kilku minutach zniknął, ale w nowy obudziłem się, bo musiałem to przemyśleć.

Kategorie: rozważania, _blog


Słowa kluczowe: egipt, exodus, wyjście, mojżesz, faraon, zbawienie, odwyk, kfc


Komentarze: (3)

Mat(W71), August 21, 2020 10:55 Skomentuj komentarz


 W kontekście Egiptu i piramid wydaję mi się, że jest możliwa sytuacja, w której podawany powszechnie czas ich budowy jest bliski czasowi faktycznemu. Egipcjanie musieliby znać system binarny i korzystać ze wzoru najmniejszych możliwych ruchów i czynności: 2^n-1    polecana piosenka: https://www.youtube.com/watch?v=22Iv3i4_1CE

Mat(W71), August 21, 2020 11:15 Skomentuj komentarz


https://pl.qwe.wiki/wiki/Ancient_Egyptian_multiplication

Znalazłem na szybko informacje, że mogli jednak znać system binarny, a w zasadzie znali. Pytanie tylko skąd? :D Ale oczywiście nie wykluczam też możliwości, że jest to jedynie moje domniemanie. Pozdro   sugerowana piosenka: https://www.youtube.com/watch?v=aVl7DJDmq-o

Mat(W71), August 21, 2020 11:23 Skomentuj komentarz


A, że w słowach kluczowych do tego artykułu jest KFC, z które właśnie chciałem zamówić szamę, to już sam nie wierzę. A jakbyś miał ochotę odezwać się na maila to wysłałbym Ci screena z dzisiejszego poranka odnośnie innego kluczowego słowa, co w ogóle rozwaliłoby system :D :D:D pozdro

Skomentuj notkę
5 stycznia 2009 (poniedziałek), 20:18:18

Pieśń Sary

Wczoraj, bardzo, bardzo późno w nocy przypomniałem sobie jeden piękny fragment literatury polskiej. Na leżącym obok telefonie zrobiłem 5 razy "click" i już się załadował "Faraon" pana Głowackiego. Potem jeszcze około 30 razy "find next" dla słowa "dzień" (bo pamiętałem, że to słowo tam jest użyte), i pojawiło się oto coś takiego:

Pieśń Sary

Gdzież jest ten, który by nie miał troski?
Gdzie ten który zabierając się do snu
miałby prawo rzec: oto dzień, który spędziłem bez smutku?
Gdzie człowiek, który by kładąc się do grobu
powiedział: życie moje upłynęło bez boleści i trwogi
jak pogodny wieczór nad Jordanem.
Lecz jakże wielu takich,
którzy co dzień chleb swój oblewają łzami,
a ich dom pełen westchnień.

Płacz jest pierwszym głosem człowieka na tej ziemi,
a jęk ostatnim pożegnaniem.
Pełen strapienia wchodzi w życie,
pełen żalu zstępuje na miejsce odpoczynku,
a nikt go nie pyta, gdzie by chciał zostać?

Gdzież jest ten, który nie zaznał goryczy bytu?
Azali jest nim dziecię, którego matkę śmierć porywa,
albo niemowlę, któremu przynależną pierś
głód wyssał pierwej, nim zdążyło przyłożyć usta swoje?

Gdzie jest człowiek pewny losu,
który niezmrużonym okiem wyglądałby swego jutra?
Czy ten, co pracując na roli, wie,
że nie w jego mocy jest deszcz
i nie on wskazuje drogę szarańczy?
Czy kupiec, który bogactwo swe oddaje wiatrom, nie wiadomo skąd przychodzącym,
a życie powierza fali nad głębią, która wszystko pochłania i nic nie zwraca?

Gdzie jest człowiek bez niepokoju w duszy?
Jestli nim myśliwiec, który goni prędką sarnę,
a spotyka na swej drodze lwa śmiejącego się ze strzały?
Jestli nim żołnierz, który w utrudzeniu idzie do sławy,
a znajduje las ostrych włóczni, i miecze ze śpiżu, krwi łaknące?
Jestli nim wielki król, który pod purpurą nosi ciężką zbroję,
bezsennym okiem śledzi zastępy przemożnych sąsiadów,
a uchem chwyta szmer kotary, aby we własnym namiocie nie powaliła go zdrada?

Przetoż serce ludzkie na każdym miejscu i o każdej porze jest przepełnione tęsknością.
W pustyni grozi mu lew i skorpion, w jaskiniach smok, między kwiatami żmija jadowita.
Przy słońcu chciwy sąsiad rozmyśla, jak by umniejszyć mu ziemi,
w nocy przebiegły złodziej maca drzwi do jego komory.
W dzieciństwie jest niedołężny, w starości pozbawiony mocy,
w pełni sił okrążony niebezpieczeństwem jak wieloryb przepaścią wodną.

Przetoż, o Panie, Stworzycielu mój,
ku Tobie zwraca się umęczona dusza ludzka.
Tyś ją wywiódł na ten świat pełen zasadzek.
Tyś w niej zaszczepił trwogę śmierci,
Tyś zamknął wszelkie drogi spokoju,
wyjąwszy tej, która do Ciebie prowadzi.
A jak dziecię stąpać nie umiejące chwyta się szat matki, aby nie upaść,
tak mizerny człowiek wyciąga ręce do Twego miłosierdzia
i wydobywa się z niepewności.

Aleksander Głowacki, Faraon, rozdział 14, ponoć to jest staroegipskie, a Głowacki tylko zacytował

Początek pieśni i jej większa część to opis tego świata. Opis o tyle ciekawy, że operujący pojęciami i wartościami z przed wielu, wielu wieków. Widać, że albo to jest gdzieś 12-ty wiek przed Chrystusem albo jeszcze wcześniej, choć wstawka o wieczorze nad Jordanem sugeruje, iż jest to już po Abrahamie.

Pod koniec mamy najważniejszy, mocno telologiczny kawałek, tak doskonale oddający rzeczywistość, w której żyjemy oraz relacje Boga i ludzi.

Zacytuje to jeszcze raz.

Przetoż, o Panie, Stworzycielu mój,
ku Tobie zwraca się umęczona dusza ludzka.
Tyś ją wywiódł na ten świat pełen zasadzek.
Tyś w niej zaszczepił trwogę śmierci,
Tyś zamknął wszelkie drogi spokoju,
wyjąwszy tej, która do Ciebie prowadzi.

Oto moje wnioski wyczytane z tego tekstu:

  1. Pan Bóg jest Stworzycielem. Tak tu jest napisane i już.
  2. Życie człowieka na świecie jest przerąbane. Śmierć jest rzeczywistością każdego człowieka mimo iż żyjemy w czasach, w których o tej rzeczywistości staramy się nie mówić i nie pamiętać. Keep smiling!
  3. Nie wiem dlaczego tak jest, choć nie! Tu jest wyraźnie napisane, że Bóg tak to sprawił i pewnie tak jest a nie mnie polemizować z Nim dlaczego tak to wszystko zorganizował. Bóg jest Stwórcą - znaczy, wie lepiej. A może nie "wie lepiej" tylko wie i robi co uważa bo jako Stwórca ma do tego prawo.
  4. Droga człowieka, która prowadzi do Boga jest drogą spokoju (a może pokoju?). Na wszystkich innych drogach człowiek spokoju nie zazna bo tak to urządził Bóg. Przykłady z którymi trudno polemizować w pierwszej części pieśni.
  5. Mimo to nie ma zakazu łażenia innymi drogami! Mamy wolność!
  6. Zwracanie się Boga "Stworzycielu mój", gdy jest się już umęczonym jest suwerenną decyzją człowieka, który po prostu może to uczynić.
  7. Nie zwracanie się do Boga "Stworzycielu mój" w rzeczywistości człowieka niewiele zmienia. Dalej jest na świecie pełnym zasadzek, trwogi śmierci i nie idzie drogą spokoju.

Piękny tekst. Jakże się cieszę, że mogłem go dziś w nocy przestudiować.


Kategorie: poezja, to lubię, modlitwy, _blog


Słowa kluczowe: poezja, pieśń sary, faraon, Prus


Pliki


Komentarze: (3)

Gosia, January 6, 2009 00:26 Skomentuj komentarz


Tekst rzeczywiście piękny, ja jednak będę małostkowa i poddam w wątpliwość autorstwo. Czy to aby nie Prus?

anonim, January 6, 2009 17:16 Skomentuj komentarz


Masz rację, że to nie Reymont - ale Prus też nie tylko niejaki Głowacki. Już poprawiam :-)

W.

krisper, January 8, 2009 15:01 Skomentuj komentarz


Kurde Olek na dodatek
Skomentuj notkę
19 listopada 2003 (środa), 08:36:36

Faraon (z cyklu: to lubię)

- Ale ta Żydówka!... - szeptała pani mnąc wachlarz z piór.

- Już dziś jestem o nią spokojny - mówił minister. - Jest to ładne, ale głupiutkie stworzenie, które ani myśli, ani potrafiłoby wyzyskać wpływu nad księciem.
(...) Ramzes znudzi się nią...

- Bodajby przez twoje usta przemawiał Amon wszystkowiedzący.

- Jestem tego pewny. Książę ani przez chwilę nie szalał za nią, jak się to trafia naszym paniczom, którym jedna zręczna intrygantka może odebrać majątek, zdrowie, a nawet zaprowadzić ich do sali sądowej; Książę bawi się nią jak dojrzały człowiek niewolnicą. Że zaś Sara jest brzemienna...

- Czy tak?... - zawołała pani. - Skąd wiesz?...

- O czym nie wie ani jego dostojność następca, ani nawet Sara?... - uśmiechnął się Herhor. - My wszystko musimy wiedzieć. Ten zresztą sekret nie był trudny do zdobycia. Przy Sarze bowiem znajduje się jej krewna Tafet, kobieta niezrównanej gadatliwości.

- Czy już wzywali lekarza?..

- Powtarzam, że Sara nic nie wie o tym, zaś poczciwa Tafet z obawy, aby książę nie zniechęcił się do jej wychowanicy, chętnie ukręciłaby głowę temu sekretowi. Ale my nie pozwolimy. Będzie to przecież dziecko książęce.

- A jeżeli syn?... Wiesz, wasza cześć, że mógłby narobić kłopotu - wtrąciła pani.

- Wszystko przewidziane - mówił kapłan. - Jeżeli będzie córka, damy jej posag i wychowanie, jakie przystoi panience wysokiego rodu. A jeżeli syn, wówczas zostanie Żydem!...

- Ach, mój wnuk Żydem!...

- Nie trać pani do niego zbyt wcześnie serca. Posłowie nasi donoszą, że lud izraelski zaczyna pragnąć króla. Zanim więc dziecko urośnie, żądania ich dojrzeją, a wtedy... my im damy władcę i zaprawdę pięknej krwi!..

- Jesteś jak orzeł, który jednym spojrzeniem obejmuje wschód i zachód!... - odparła królowa, z podziwem patrząc na ministra. - Czuję, że mój wstręt do tej dziewczyny zaczyna słabnąć.

- Najmniejsza kropla krwi faraonów powinna wznosić się nad narodami jak gwiazda nad ziemią - rzekł Herhor.
Bolesław Prus, Faraon, rozdział szesnasty, dialog królowej z Herhorem na łodzi

Podkreślenie moje, ze specjalną dedykacją dla J.


Kategorie: to lubię, _blog


Słowa kluczowe: generał, minister, faraon, Bolesław Prus, Prus, Herhor, Tutmozis, Ramzes


Komentarze: (2)

wiem-i-nie-wiem.blog, November 19, 2003 21:43 Skomentuj komentarz


Uwielbiam...

wojtek, February 16, 2018 16:56 Skomentuj komentarz


Już kilka razy statek, niosący czcigodną panią Nikotris i namiestnika Herhora, ukazywał się w pobliżu mieszkania Sary. Za każdym razem książę widział matkę swoją wesoło rozmawiającą z ministrem i przekonywał się, że w ostentacyjny sposób nie patrzą w jego stronę, jakby mu chcieli okazać lekceważenie.
— Poczekajcie! — szepnął rozgniewany następca — przekonam was, że i ja się nie nudzę…
Gdy więc jednego dnia, niedługo przed zachodem słońca, ukazała się na tamtym brzegu złocona łódź królewska, której purpurowy namiot zdobiły w rogach strusie pióra, Ramzes kazał przygotować czółno na dwie osoby i powiedział Sarze, że z nią popłynie.
— Jehowo! — zawołała, składając ręce. — Ależ tam jest wasza matka i namiestnik.
— A tu będzie następca tronu. Weź twoją arfę, Saro.
— Jeszcze i arfę?… — zapytała drżąc. — A jeżeli wasza czcigodna matka zechce mówić z tobą?… Chyba rzucę się w wodę!…
— Nie bądź dzieckiem, Saro — odparł śmiejąc się książę. — Jego dostojność namiestnik i moja matka bardzo lubią śpiew. Możesz więc nawet zjednać ich, jeżeli zaśpiewasz jaką ładną pieśń żydowską. Niech tam będzie co o miłości…
— Nie umiem takiej — odpowiedziała Sara, w której słowa księcia zbudziły otuchę. Może naprawdę jej śpiew podoba się potężnym władcom, a wówczas?…

Na dworskim statku spostrzeżono, że następca tronu siada z Sarą do prostej łodzi i nawet sam wiosłuje.
— Czy widzisz, wasza dostojność — szepnęła królowa do ministra — że on wypływa naprzeciw nam ze swoją Żydówką?…
— Następca znalazł się tak poprawnie w stosunku do swoich żołnierzy i chłopów i okazał tyle skruchy, usuwając się z granic pałacu, że wasza cześć możesz mu przebaczyć to drobne uchybienie — odparł minister.
— O, gdyby nie on siedział w tej łupince, kazałabym ją rozbić!… — rzekła z gniewem dostojna pani.
— Po co? — spytał minister. — Książę nie byłby potomkiem arcykapłanów i faraonów, gdyby nie szarpał tych wędzideł, jakie, niestety! narzuca mu prawo lub nasze, być może błędne, zwyczaje. W każdym razie dał dowód, że w ważnych wypadkach umie panować nad sobą. Nawet potrafi uznać własne uchybienia, co jest przymiotem rzadkim, a nieocenionym u następcy tronu.
To samo zaś, że książę chce nas drażnić swoją ulubienicą, dowodzi, że boli go niełaska, w jakiej znalazł się, zresztą z najszlachetniejszych pobudek.
— Ale ta Żydówka!… — szeptała pani, mnąc wachlarz z piór.
— Już dziś jestem o nią spokojny — mówił minister. — Jest to ładne, ale głupiutkie stworzenie, które ani myśli, ani potrafiłoby wyzyskać wpływu nad księciem. Nie przyjmuje prezentów i nawet nie widuje nikogo, zamknięta w swojej niezbyt kosztownej klatce. Z czasem może nauczyłaby się korzystać ze stanowiska książęcej kochanki i choćby tylko zubożyć skarb następcy o kilkanaście talentów. Nim to jednak nastąpi, Ramzes znudzi się nią…
— Bodajby przez twoje usta przemawiał Amon wszystkowiedzący.
— Jestem tego pewny. Książę ani przez chwilę nie szalał za nią, jak się to trafia naszym paniczom, którym jedna zręczna intrygantka może odebrać majątek, zdrowie, a nawet zaprowadzić ich do sali sądowej. Książę bawi się nią jak dojrzały człowiek niewolnicą. Że zaś Sara jest brzemienna…
— Czy tak?… — zawołała pani. — Skąd wiesz?…
— O czym nie wie ani jego dostojność następca, ani nawet Sara?… — uśmiechnął się Herhor. — My wszystko musimy wiedzieć. Ten zresztą sekret nie był trudny do zdobycia. Przy Sarze bowiem znajduje się jej krewna, Tafet, kobieta niezrównanej gadatliwości.
— Czy już wzywali lekarza?…
— Powtarzam, że Sara nic nie wie o tym, zaś poczciwa Tafet z obawy, aby książę nie zniechęcił się do jej wychowanicy, chętnie ukręciłaby głowę temu sekretowi. Ale my nie pozwolimy. Będzie to przecież dziecko książęce.
— A jeżeli syn?… Wiesz, wasza cześć, że mógłby narobić kłopotu — wtrąciła pani.
— Wszystko przewidziane — mówił kapłan. — Jeżeli będzie córka, damy jej posag i wychowanie, jakie przystoi panience wysokiego rodu. A jeżeli syn, wówczas zostanie Żydem…
— Ach, mój wnuk Żydem!…
— Nie trać pani do niego zbyt wcześnie serca. Posłowie nasi donoszą, że lud izraelski zaczyna pragnąć króla. Zanim więc dziecko urośnie, żądania ich dojrzeją, a wtedy… my im damy władcę i zaprawdę pięknej krwi!…
— Jesteś jak orzeł, który jednym spojrzeniem obejmuje wschód i zachód!… — odparła królowa, z podziwem patrząc na ministra. — Czuję, że mój wstręt do tej dziewczyny zaczyna słabnąć.
— Najmniejsza kropla krwi faraonów powinna wznosić się nad narodami jak gwiazda nad ziemią — rzekł Herhor.
(...)

Skomentuj notkę
8 listopada 2003 (sobota), 00:54:54

Generałowie i ministrowie

faraon "Generałowie są po to aby wygrywać bitwy, a ministrowie muszą myśleć o tym, co będzie jeżeli generałowie bitwy przegrają."

Herhor do Nitagera w obecności Ramzesa, następcy tronu, scena po zakończeniu manewrów.
Bolesław Prus, Faraon, wersja filmowa Jerzego Kawalerowicza, bo tej złotej myśli Herhora w książce Prusa nie ma.

Kategorie: to lubię, _blog


Słowa kluczowe: generał, minister, faraon, Bolesław Prus, Prus, Herhor, Tutmozis, Ramzes


Komentarze: (1)

wings, November 9, 2003 10:49 Skomentuj komentarz


śmierci nie można dzielić na lepszą i gorszą...szczególnie jeśli nastąpiła w miejscu pracy...
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.