2 lutego 2004 (poniedziałek), 10:19:19
Kot (rozważania o miłości)
Czy można kochać kota? Przecież kot, nawet taki udomowiony przychodzi do człowieka tylko po to aby się nażreć i połasić. To łaszenie się i głaskanie oczywiście musi być realizowane na kocich zasadach i gdy kotu przestaje się podobać to po prostu sobie idzie. Idzie, bo kota nie da się zmanipulować, wykorzystać wbrew jego woli, zniewolić. Kot robi to co chce stale manifestując swoją wolność. Wolność i niezależność.
Jak ja będę chciał się przytulić, pogłaskać to właśnie go nie będzie, a jeżeli nawet będzie to może zupełnie nie liczyć się z moim emocjami i chwilowo przytulać się nie da.
Ale czy można kota kochać? Przecież powyższe rozważania dotyczą mojej miłości własnej i z miłością do kota nie mają wiele wspólnego.
Miłość do kota może się realizować poprzez miskę - ale nie w przekarmianiu, jakby to sobie życzył kot, bo odpowiedzialność za kota nie powinna prowadzić do utuczenia go jak prosiaka. Miłość do kota może się realizować w czyszczeniu kuwety - bardzo często miłość objawia się poprzez robienie w gównie. Miłość do kota to również smutki i domowe tragedie, gdy kot zjadł coś czego nie powinien i kolejna wizyta u weterynarza nie zmniejsza cierpień kota ani nawet nie daje nadziei.
Miłość do kota to opieka, trwanie, gotowość, dawanie, pielęgnacja. Czy dostaniemy za to coś w zamian? Przecież kot niczego nie obiecywał. Miłość do kota to miłość, która daje. To dobra lekcja miłości.
Dopisek:
Tekst ten napisałem z poziomi dojrzałego człowieka. Nie zdziwię się, że dla dzieciaka traktującego kota jako przytulajkę będzie on całkowicie nieczytelny. Boję się jednak, że dla małolatów, które właśnie przeżywają pierwsze wielkie miłości niestety też.
Dopisek #2 (koniec 2005):
Tekst ten napisałem też nie posiadając prawdziwych kotów, które teraz, od pewnego czasu posiadam. Teraz mogę stwierdzić, że koty to nie tylko takie małe,
futrzane o czterech nogach. Niektórzy ludzie to też koty.
Komentarze: (8)
pragnewielbietesknie,
February 3, 2004 04:37
Skomentuj komentarz
Koty żadko pozwalają się omamic ludziom. Nie są naiwne wiedza, że przy pierwszej lepszej sposobności człek moze sie ich pozbyc, gdy akurat zwierzak przestanie mu pasować do biznes planu.
Miłość do kota to bardziej jest szacunek.
będzie zrozumiały na swój włąsny sposób... bo miłość ma dawać i nie oczekiwać nic w zamian
-małolata przeżywająca włąśnie swoje pierwsze miłości
Najbardziej ze swoich zwierzakow kochałam kota, który jako maleńki był najbrzydszy i najsłabszy w miocie. Wyrósł na dużego, zdrowego rozrabiakę, postrach nie tylko myszy, ale i tatowych gołębi, i sąsiadowych kurczakow, i maminych kwiatków. Im więcej z nim było kłopotu, im bardziej wszyscy wokoło go nie lubili, tym droższy stawał sie memu sercu. Taka miłośc na przekór. Na przekór naturze, na przekór Tygrysowi(tak miał na imię), na przekór sąsiadowi, mamie, tacie(chyba powinno być tatowi), prośbom, groźbom, oczekiwaniom i rozczarowaniom, na przekór sobie samej.
I powiedz, gdzie teraz jestes. Kochasz dalej czy nie masz juz kota.. Czy twoja milosc jest dojrzalym darem?
Heh, jakże tu nie kochać kotów? To cudowne zwierzęta. Mojego osobistego kotka łączy ze mną szczególna więź - wyróżnia mnie spośród innych członków naszego "stada":) Chociaż każde z nas kocha w inny sposób - wedle swojej natury;)
Pewnie jesteś ta od michy. Miłość kocia jest miła ale jest też interesowna.
A mnie się wydaje, że milość człowieka do człowieka jest bardziej interesowna niż kota do człowieka. A już napewno szlahetniejsza.
Czytając ten tekst za każdym razem odkrywam w nim coś nowego. Uważam, że jest niezwykły. Niezwykle uniwersalnie prawdziwy. Bardzo Panu za niego dziękuję. Pozdrawiam. :)
Skomentuj notkę