Notki z roku 2004 i miesiaca numer 12


1 grudnia 2004 (środa), 22:37:37

Odkupienie (#2)

Mając przed oczami schemat metahistorii świata musiałem dziś skrobnąć coś o odkupieniu:

  1. Po stworzeniu świat był dobry i dobrzy byli ludzie na świecie. Wszystko było dobre, tzn. zgodne z zamysłem Boga. Stwórca wszystko stworzył i wszystkie stworzone rzeczy trwały w stanie założonym przez Stwórcę.
  2. Człowiek złamał zakaz Boga przez co świat przestał być dobry. Bóg chciał żeby człowiek owoców z jednego drzewa nie jadł ale mimo to człowiek jako wolna osoba podjął decyzje ze zje i zjadł.
  3. Złamanie zakazu, czyli po teologicznemu pojawienie się grzechu spowodowało, że nasz świat został odsunięty od Boga. Symbolicznie opisane jest to jako wygonienie ludzi z raju ale np. Izajasz (Iz 59.2) opisuje to jako wielką przepaść pomiędzy Bogiem a nami wykopaną przez nasze grzechy.
  4. Konsekwencją tego odsunięcia (wygnania z raju) jest to, że Boga nie widzimy, nie możemy z nim rozmawiać, nie czujemy jego obecności - nie mamy tego, co było przywilejem pierwszych ludzi od ich stworzenia do czasu upadku.
  5. Kolejną smutną konsekwencją jest to, że jako ludzie rodzimy się na popsutym świecie i jakby od początku, sami będąc popsuci (a to choróbska, a to złe geny, a to złe środowisko) mamy popsute myślenie. Mimo iż szukamy miłości (dobra dla siebie i dla innych ludzi) nasze złe skłonności rodzą kolejne złe rzeczy poprzez nasze złe zachowanie. I tak świat trwa w grzechu co nie podoba się Bogu, ale na rękę jest przeciwnikowi Boga - Szatanowi.
  6. Bogu ten grzeszny świat wcale się nie podoba. Ponieważ jest on Miłością i miłuje swoje stworzenie wymyślił i ogłosił plan naprawy tej sytuacji. Plan ten jednak musiał zawierać rozwiązanie problemu nieskończonej sprawiedliwości Boga i nieskończonego Jego miłosierdzia. O ile sprawiedliwość żąda kary za złamanie prawa to miłosierdzie nakazuje uwolnić winnego i darować mu karę. Obie te, wzajemnie sprzeczne cechy charakteru Boga będącego Absolutem rosną do nieskończoności a więc obie wymagają: jedna ukarania, druga uwolnienia i obdarowania miłością.
  7. Rozwiązaniem problemu nieskończonej sprawiedliwości Boga jest ofiara jaką Jego Syn wcielony w osobę Jezusa Mesjasza poniósł umierając na krzyżu za grzechy wszystkich ludzi.
  8. Ponieważ śmierć nie może panować nad Bogiem Jezus zmartwychwstał. Jezus musiał jednak przez to przejść - ofiara była konieczna.
  9. Korzystając z tej ofiary ludzie mają możliwość pojednania się z Bogiem a Bóg ma możliwość zastosowania do ludzi swojego miłosierdzia. Kara została zapłacona, więc winni mogą być uwolnieni. To uwolnienie jest odkupieniem (termin pochodzi z czasów niewolnictwa) a całość rozwiązania problemów ludzkich jest zbawieniem (termin oznacza wyciągnięcie z opresji, z kłopotu). Każdy człowiek może więc się pojednać z Bogiem co najlepiej opisane jest u Jana w 3.16 (Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne).
  10. Osoby, które pojednają się z Bogiem moga wejść w bliską relację z Nim już tu, na tej popsutej ziemi poprzez dziwne działanie Ducha Świętego, który w jakiś sposób może przebywać w pojednanym człowieku. Ta tajemnicza relacja człowieka z Bogiem jest pewnym zadatkiem przyszłej relacji, która z kolei jest odpowiednikiem tej pierwszej realizowanej w raju a utraconej w wyniku grzechu.
  11. Kiedyś, nie wiem kiedy ale pewnie niedługo (w końcu jak długo się żyje na tym świecie) człowiek pojednany z Bogiem na ziemi będzie realizował odnowioną, pełną relacje z Bogiem taką jak mieli pierwsi ludzie przed upadkiem. W między czasie Bóg odnowi też resztę stworzenia (popsutego w wyniku grzesznych działań ludzkich) więc to przyszłe obcowanie z Bogiem będzie się odbywać na Nowej Ziemi i w Nowym Niebie, które w jakiś sposób są odpowiednikiem utraconego raju.
  12. Bóg ten plan zaplanował, i dawno temu ogłosił, a na dziś w większości, a przynajmniej w kulminacyjnym punkcje ofiary Syna Bożego zrealizował. Plan ten był ogłoszony i przeprowadzony poprzez wybrany do tego celu naród. Poprzez zaplanowanie, opublikowanie i wypełnienie możemy się przekonać, że to ten Bóg jest Bogiem (Iz. 43.10-12) a Naród Wybrany jest świadkiem realizacji planów Boga. Plan i opis realizacji jest zapisany w zbiorze ksiąg zwanych Biblią.

    Cytat: Wyrocznia Pana: "wy jesteście moimi świadkami i moimi sługami, których wybrałem, abyście mogli poznać i uwierzyć Mi, oraz zrozumieć, że tylko Ja istnieję. Boga utworzonego przede Mną nie było ani po Mnie nie będzie. Ja, Pan, tylko Ja istnieję i poza Mną nie ma żadnego zbawcy. To Ja zapowiedziałem(1), wyzwoliłem(2)  i obwieściłem(3), a nie ktoś obcy wśród was. Wy jesteście świadkami moimi że Ja jestem Bogiem.
    Prorok Izajasz 43.10-12


Kategorie: ewangelia, zbawienie, _blog


Słowa kluczowe: metahistoria, grzech, sprawiedliwość, miłosierdzie, sąd, zbawienie, Mesjasz, Jezus, Bóg


Komentarze: (7)

w34 -> neno, December 3, 2004 15:37 Skomentuj komentarz


1) Z Fromem nie zgadzam się praktywnie we wszystkim :-)

2) Autorytety upadają - ale te w świecie ale jest jeden poza światem.

3) Ja jakoś nie potrafię być dla siebie autorytetem. Niestety, znam swoje słabości a są one wielkie.

Thx za dopiski.

:-)

anonim, December 2, 2004 20:29 Skomentuj komentarz


Co do Fromma - to prawda. Zerwanie jabłka - a co za tym idzie podjęcie decyzji, przeciwstawienie się Bogu jest tezą wyjściową książki. Nie wiem z czym się nie zgadzasz, bo tez w tej książce jest wiele :)
1. ciekawość - świadczy o potrzebie poznania.
2. człowiek podejmował decyzje ŁATWE. One nie świadczyły o żadnym PROCESIE.
3. autorytety - jak pisałam - upadają. To jakieś wyidealizowane twory naszej wyobraźni. Ale autorytet też jest schronieniem. Ja szukam tej siły w sobie.
4. nie sądzę by ktoś wiedział lepiej ode mnie co jest dla mnie dobre.
5. jeśli kiedykolwiek szukałam miłości, to takiej, która mnie uzupełni. Dla mnie źródłem miłości jest człowiek, energia, która sprawia, że żyje. Po prostu jakieś procesy chemiczne :)
6. wierzę w Boga jaką czystą treść :) ciepła i miłości.

Deel -> nie gardźmy formą, bo bez tej powłoki czy byłaby nasza treść ? :P
Nie skomentowałam tego co napisałeś nie dlatego, że nie zrozumiałam. Wydaje mi się nawet, że pojęłam, ale nie odpowiada mi taka analiza. "Amortyzacja kosztów" wiąże się z prawem finansowym, "darowizna" z cywilnym. Nie przekonałeś mnie, dlatego nie podejmuję dyskusji, jednak szanuję Twój punkt widzenia.

Pozdrawiam
neno-kobieta

w34 ->neno, December 2, 2004 19:57 Skomentuj komentarz


A ja tu się nie zgadzam z Fromem. Ta teza była potrzebna do udowodnienia następnych tez, z którymi nie zgadzam się tym bardziej.

Człowiek mógł podejmować wiele różnych decyzji nie łamiąc przy tym zakazów prawa. Mógł jeść owoce z tysiąca różnych drzew, więc codziennie musiał podejmować decyzję: z którego dziś jemy. To tak jakby stanąć w supermarkecie przed półką z musztardami. Nie ma tej co lubimy za to jest 30 innych i należy cos wolną wolą wybrać. Mamy wolna wolę i nie musimy aby ja zademonstrować podejmować decyzji o kradzieży słoiczka musztardy. Wystarczy, że wybierzemy "Kamis" albo lepiej "Roleski".

A co do szukania opieki - może to po prostu poszukiwanie miłości kogoś, kto wie lepiej (autorytet) i podejmie za nas lepszą dla nas decyzje niż my możemy podjąć sami.

DeeL, December 2, 2004 16:59 Skomentuj komentarz


Neno, nie to nie prowokacja, to po prostu moje niedbalstwo, lub brak pozytywnych relacji z ortografią, jak kto woli. Dyskusje na temat ortografii (dysortografii) przerabiałem nieraz i zawsze wygrywała forma nad treścią, nieważne co się pisze, byle pisać to po polsku ładnie i ortograficznie. Wiec po prostu przepraszam, i postaram się pisać via Word :)

PS. Analogi nie trzeba szukać daleko, skomentowałeś formę ale nie skomentowałeś treści.

Pozdrawiam :: DeeL Analfabeta

anonim, December 2, 2004 15:33 Skomentuj komentarz


1. Wg Fromma zerwanie jabłka było pierwszą świadomą decyzją człowieka. Ponosimy tej decyzji konsekwencje, ale SPRZECIW woli Boga oznacza wolną MYŚL. "Ucieczka od wolności" pokazuje paradoks człowieka. Pomimo zdobycia wolności w procesie samodzielnego myślenia wciąż szukamy czyichś "opiekuńczych" skrzydeł.
2. Deel. Filozof - czy przy Twoim logicznym myśleniu "wieżą", "bulu","mnustwo" to jakaś prowokacja, której nie łapię?

anonim, December 2, 2004 12:00 Skomentuj komentarz


poczytam później, przetrawię, może coś wymyślę.
Nie na temat - statystki strasznie mnie irytują, bo przoduję :P a ja mam zawsze tylko kilka chwil by wpaść i poczytać :)

DeeL, December 2, 2004 09:18 Skomentuj komentarz


Na wstępie : Nie oceniam ani wiary, ani wierzących.

#Def#

Ofiara:={Cos co oddajemy,w jakims "dobrym", dla jakiejś idei ...}

Inwestycja:={Wydajemy x zakładając iż da nam to y, gdzie y>x}

#Zał#

1* Bóg jest wszechwiedzący
2* Bóg := Syn + Ojciec + Duch Św.
3* Syn Boga zna swoja przysłość

(1 & 2) -> 3

#Wnioski#

Śmierć Jezusa to inwestycja, nie ofiara. Tak przynajmniej logicznie wynika z powyższych "wyliczeń". A skoro to byla inwestycja, dzialanie w celu uzyskania jakiegoś rezultatu, z "amortyzacją kosztów" (zmartwychwstanie) to dlaczego nazywamy to ofiarą ("darowizną")? Skoro dwie rozbieżne akcje nazywamy celowo w ten sam sposób, to jest to manipulacja. Manipulacja w domyśle jest czymś złym (tak odruchowo postrzega to ludzka percepcja). Wiec czemu o czymś złym mówi się że było czymś dobrym i wielkim (manipulacja po raz drugi). Dodatkowo całość tej sytuacji (ofiara na krzyżu) nie przyniosła żadnych wymiernych efektów, mineło już dwa tysiące lat, a nadal jedynym przejawem obecności boga, są słowa tych którzy wieżą (z definicji, bez podawania powodu, porostu "bo tak"). Mimo tego wszystkiego jesteśmy od raju dalej niz 2000 lat temu. Przepaść między nami a Bogiem jest nadal ogromna i niestety się powiększa.

Gdzie jest błąd ? Pewno nie ja jeden nie znam odpowiedzi. W kwesti ofiary; było nią cierpienie, tu sie zgodze, ale smierć? Pozatym skoro Bóg ojciec jest wszystko wiedzący, pewno wiedział że nie wiele z tego wyjdzie (znał przyszłość). Ktoś pewno powie że człowiek ma wolną wole, i dlatego nie można powiedzieć jak potoczą sie losy człowieka. Ja dodam że człowiek jak wszystko działa wg schematów, przewidywalni ludzie wg. banalnych, a ludzie "nie przewidywalni" wg. bardziej zawiłych nie widocznych "gołym okiem".

Tak czy inaczej. Zreasumujmy !

* Bóg złożył syna w ofierze (zainwestował)
* Bóg zna przyszłość wiec wiedział ze nic to nie da, a mimo to zrobił to!
* Czy Syn który czynił cuda jest masochistą? czy wielkim "optymistą" że z własnej woli cierpiał (choć mogł nie czuć bulu przecież jest synem boga), łudząc się że to coś zmieni ? (przecież też znał przyszłość)


Kolejna tragiczna konkluzja : # Bóg Ojciec okazał nam swoje miłosierdzie, skazujac syna na cierpienie, patrząc na to jak jego własny syn cierpi, NA NIC! i NIE POTRZEBNIE!

Ktoś mógłby nazwać to wręcz mechanizmem tortury. Ludzie torturujac innych ludzi, doprowadzają torturowaną osobe jak najbliżej smierci, by nastepnie dać jej odpocząć i doprowadzić ją tam jeszcze raz. Robią to dlatego że gdy dana osoba umrze nic wiecej nieda się zrobić, ale ręcze głową że gdyby medycyna pozwalała na wskrzeszenie, tortury polegały by na śmierci w cierpieniu i wskrzeszeniu, i tak w koło ...

Tu nasuneło mi się pytanie, skoro bóg może zejść na ziemie, skoro dobry człowiek po śmierci idzie do nieba, to poco cała akcja "zmartwychwstanie"? Przecież Syn po śmierci mogł zstąpić z nieba, a nie wstawać z grobu! Efekt był by bardziej przekonywujący.

Kończąc - mnustwo pytań zero odpowiedzi. Każdy może patrzeć na każdą kwestie po swojemu. To nie jest mój punkt widzenia, ale teoretyczie logiczna analiza sytuacji, przez pryzmat naszej dzisiejszej wiedzy. Założeniem jest też że Bóg jest mądry, wiec napewno miał w tym działaniu jakiś racjonalny cel, ale nie wydaje mi się by było nim to, co za ten cel uznajemy dzisiaj.


Pozdrawiam - DeeL Filozof
Skomentuj notkę
3 grudnia 2004 (piątek), 15:20:20

Zdrowie dla każdego Europejczyka (z cyklu: obserwator)

1. Cytat

Kuriozalna wypowiedź wiceministra zdrowia

Gazeta Wyborca, Sławomir Zagórski 01-12-2004

"Nie można zaoferować dobrego zdrowia wszystkim obywatelom Europy, bo niektórzy z nich nie chcą dobrego zdrowia, potrzebują po prostu choroby, żeby odgrywać swoje role społeczne; inni mają bardzo złe geny albo nie mają szczęścia - to opinia polskiego wiceministra zdrowia, która wywołała konsternację w Brukseli." - wywodził na oficjalnym papierze resortu zdrowia wiceminister Rafał Niżankowski.

(...)

Taki był polski wkład w debatę o tym, co zrobić, by obywatele Unii byli zdrowsi. List stał się w Brukseli przedmiotem kpin, a Belka nazwał go "kompromitacją".

(...)

2. Oburzenie świata

Minister napisał co myśli, to co myśli było niezgodne z polityką Brukseli więc minister przestaje być ministrem.

3. Kłamstwo

Odwracając wypowiedź ministra można dojść do wniosku, że w Unii oferuje się zdrowie wszystkim obywatelom, nawet tym którzy nie chcą dobrego zdrowia bo z jakiś powodów potrzebują choroby, oraz tym, którzy mając złe geny lub nie mając szczęścia są nieuleczalnie chorzy lub kalecy. Ale przecież to nie jest prawda!

W każdej społeczności są ludzie, którym bycie chorym jest na rękę. Dzieje się tak zwłaszcza w społecznościach, gdzie opieka zdrowotna jest dostępna za darmo a status chorego wyższy niż status zdrowego. Na starość lepiej być rencistą niż emerytem (więcej dodatków a przecież choroby są prawie zawsze składnikiem starości), w szkole lepiej być dyslektykiem niż normalnym (więcej czasu na klasówkach i maturze) - a skoro tak jest to kwestia doszukania w sobie jakiejś choroby jest już tylko kwestią zaangażowanych w diagnostykę środków. Jest hipochondryk - znajdzie się choroba.

W naszych zanieczyszczonych ekologicznie społeczeństwach coraz częściej rodzą się chore dzieci, których leczenie jest tak kosztowne, że nie jest tego wstanie tego ponieść żaden system ubezpieczeń społecznych. Oczywiście do takich dzieci zaraz docierają dziennikarze bo bardzo medialne jest dziecko skazane na śmierć przez Ministra Finansów, szefa Kasy Chorych albo Ministra Zdrowia. Taki Minister siedzi w pięknym garniturze za swoim biurkiem w bogatym gabinecie, nie chce dać na ten konkretny przypadek 4 mln i od razu widać, że jest złym człowiekiem na którym wyładuje się agresja tłumu czytelników. Dziennikarze robią zadymę i od razu ludzie zrzucają się i znajdują ten jeden milion z potrzebnych czterech (pamiętna akcja "TVN dzieciom") - no i dobrze, jedno dziecko prawie uratowanie, ale ktoś zapomina, że tych dzieci są setki (!) a czasu antenowego wystarcza na jedno.

Czy robiąc taką akcje dla jednego dzieciaka myśli się o tych pozostałych, którym serwuje się fałszywą nadzieje? A przecież hasło "zdrowie dla wszystkich Europejczyków" jest właśnie takim fałszywym hasłem zwłaszcza wtedy, gdy widać, że 4mln jako koszt leczenia jednego dziecka jest porównywalne z rocznym budżetem oddziału dziecięcego w jakimś szpitalu powiatowym. Na takim oddziale, za takie pieniądze można wyleczyć znacznie więcej dzieci chorych na nieco mniej kosztowne, aczkolwiek równie nieprzyjemne choroby. Ale skoro z przyczyn finansowych należy dokonywać wyborów to nie wolno szafować hasłami zahaczającymi o absolut w stylu "dla każdego".

"Zdrowie dla każdego" to kłamstwo, które może jest miłe, na pewno jest niezłym hasłem wyborczym ale jest fałszywą nadzieją a więc czymś co rodzi więcej zła niż dobra.

4. O przyczynach

I tu powinienem zastanowić się nad tym skąd biorą się choroby i czy da się ten problem jakoś całościowo rozwiązać. Powinienem, ale nie mam czasu, więc się zastanawiać nie będę. Zresztą nie ja jestem Ministrem Zdrowia.

5. Linki:


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: polityka, zdrowie, ochrona zdrowia, Unia Europejska, polityczna poprawność


Komentarze: (2)

anonim, December 6, 2004 11:46 Skomentuj komentarz


1. "inni mają bardzo złe geny albo nie mają szczęścia" - to dość niefortunne określenie, poza tym kompletnie pozbawione jakiejkolwiek treści merytorycznej. Elementu pecha i przypadku - jakby :P - nie da się z naszego życia wykluczyć. Przed "złymi genami" ogranizm kobiety broni się przez poronienie. Natomiast medycyna, jak wszyscy wiemy, pozwala na podtrzymanie takiej zagrożonej ciąży. I sądzę, że każda kobieta, która pragnie mieć dziecko, za wszelką cenę starałaby się taką ciążę utrzymać...
2. "bo niektórzy z nich nie chcą dobrego zdrowia, potrzebują po prostu choroby, żeby odgrywać swoje role społeczne". Z tym się zgadzam. Nie sądzę by zbyt wiele osób uświadamiało sobie tę potrzebę.
3. jestem zdrowa, bądź z chorobą jeszcze się nie odnalazłyśmy, taki jest mój punkt widzenia w tej chwili :)
4. jest takie powiedzenie "jak się nająłeś za psa to szczekaj" - zgodnie z polityką :P Zwykła konsekwencja.
5. jeszcze słowo a autorytetach. Bardzo banalnie - autorytetem dla mnie są moi rodzice. Sama dla siebie ? to byłoby dość komiczne - autoautorytet. Aż tak bardzo siebie nie podziwiam :PPP

marekm, December 3, 2004 21:56 Skomentuj komentarz


Dwa cytaty z Twoich przemyśleń:
1. "W każdej społeczności są ludzie, którym bycie chorym jest na rękę."

2. " to kłamstwo, które może jest miłe, na pewno jest niezłym hasłem wyborczym ale jest fałszywą nadzieją."

Czegoś tu nie rozumiem - jest nadzieją czy jest nie na rękę?
Skomentuj notkę
6 grudnia 2004 (poniedziałek), 09:50:50

Psalm 23 (cztery razy)

Nota:
  • To moja modlitwa na dziś, a właściwie na wczorajszą noc.
  • W dzisiejszej Polsce wydaje się, żę strasznie nie modne są to słowa. No cóż - znowu jestem dziwakiem.
  • Zestawiam 2 przekłady biblijne i dwóch poetów z epoki tych przekładów. Kochanowski to XVIw., Biblia Gdańska praktycznie tak samo (1605 r.)
  • Ale po co ja to wszystko piszę - ważniejszy jest psalm, więc moje literki muszę teraz zmniejszyć.

 

Za Biblią Tysiąclecia:

Pan jest moim pasterzem, 
nie brak mi niczego.

Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. 
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
orzeźwia moją duszę. 
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoje imię.

Chociażbym chodził ciemną doliną, 
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza.

Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników;
namaszczasz mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity.

Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy.

 

Przekład Czesława Miłosza

Psalm Dawida.
Pan jest pasterzem moim.
Na niczym mi nie zbywa.

Na zielonych pastwiskach położył mnie,
nad spokojne wody mnie prowadzi.

Duszę moją posila,
prowadzi mnie po ścieżkach prostych
dla chwały swego imienia.

A choćbym zeszedł w ciemną dolinę śmierci,
nie będę lękać się złego,
bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij pasterski i laska:
one mnie będą wiodły.

Ty stół biesiadny zastawiasz przede mną
na przekór moim wrogom,
głowę moją olejkiem namaszczasz,
a mój kielich przelewa się.

Szczęście i łaska podążają za mną
po wszystkie dni mego życia.
I zamieszkam w domu Pańskim
na długie czasy.

 

Za Biblią Gdańską

Psalm Dawidowy.
Pan jest pasterzem moim,
na niczem mi nie zejdzie.

Na paszach zielonych postawił mię;
a do wód cichych prowadzi mię.

Duszę moję posila:
prowadzi mię ścieszkami sprawiedliwości
dla imienia swego.

Choćbym też chodził w dolinie cienia śmierci,
nie będę się bał złego,
albowiemeś ty ze mną;
laska twoja, i kij twój, te mię cieszą.

Przed obliczem mojem gotujesz stół
przeciwko nieprzyjaciołom moim;
pomazałeś olejkiem głowę moję,
kubek mój jest opływający.

Nadto dobrodziejstwo i miłosierdzie twe pójdą za mną
po wszystkie dni żywota mego,
a będę mieszkał w domu Pańskim
na długie czasy.

 

Przekład Jana Kochanowskiego

Mój wiekuisty Pasterz mię pasie,
Nie zejdzie mi nic na żadnym wczasie;
Zawiódł mię w pasze niepospolite,
Nad zdroje żywej wody obfite.

Wrócił mię z dziwnych obłędliwości
Na ścieżkę jawnej sprawiedliwości;
Postanowił mię na drodze prawej
Z chęci ku słudze swemu łaskawej.

By dobrze stała śmierć tuż przede mną,
Bać się nie będę, bo Pan mój jest ze mną.
Twój pręt, o Panie, i laska Twoja
W niebezpieczeństwie obrona moja.

Posadziłeś mię za stół kosztowny,
Skąd nieprzyjaciel boleje głowny;
Włos mi mój wszytek balsamem płynie,
Czasza opływa w rozkosznym winie.

Ufam Twej łasce, że mię na wieki
Nie spuścisz, Panie, z swojej opieki;
I będę mieszkał w Twym świętym domu
Nie ustepując laty nikomu.


Kategorie: Biblia, poezja, _blog


Słowa kluczowe: Biblia, Psalm, Psalm 23


Komentarze: (13)

lilienn, December 7, 2004 22:01 Skomentuj komentarz


Najpiękniejsza modlitwa...

myslicielka, December 7, 2004 17:57 Skomentuj komentarz


Pan jest moim pasterzem,
nie brak mi niczego.

ten fragment spiewala antonina krzyszton chyba przez dobrych pare min uwialbiam ta piosenke

krisper, December 7, 2004 01:01 Skomentuj komentarz


ano właśnie...

adelfos, April 5, 2007 02:28 Skomentuj komentarz


Polecam piękne aranżacje muzyczne http://www.pomoc.kdm.pl/psalmy.html

anonim, November 21, 2009 22:59 Skomentuj komentarz


Zgadzam sie najpiękniejsza i trzyma na duchu i tęskno za czymś...

Wojciech Ogonowski, January 17, 2009 13:08 Skomentuj komentarz


Ten przecudowny i przeobfity w treści Psalm Dawidowy
jest moją podporą i światłem w drodze do zbawienia.
Został mi wskazany przez jednego z Braci Kapucynów.
Teraz jest moim skarbem.
Niech Was Pan błogosławi i strzeże
wojciech ogonowski

jola, November 21, 2011 02:40 Skomentuj komentarz


Cudowna jest tresc tego Psalmu.
Tak sobie kiedys myslalam ze gdy odejdzie ktos z moich bliskich to chcialabym aby byl on przeczytany na jego pogrzebie.Nie wiedzialam wtedy ze po raz pierwszy bedzie przeczytany na uroczystosci pogrzebowej mojego kochanego meza Darka.Taki los.

kamelia, January 24, 2012 08:27 Skomentuj komentarz


To również moja poranna modlitwa, ten psalm był zawsze dla mnie świętością,ale dziś czułam jakąś dziwną potrzebę,żeby o nim nigdy nie zapomnieć. Dodaje skrzydeł, unosi,powoduje, że człowiek jest pełen radości, życzliwości, czuję , że jest " KTOŚ " który mimo wszystko czuwa i prowadzi JEST ZAWSZE I WSZĘDZIE blisko, mimo moich słabości.A JEDNAK JEST.Pozdrawiam serdecznie.

rot1995, July 18, 2012 13:07 Skomentuj komentarz


chodz to psalm 23 ... mam slabosc do tej liczby . ale psalm jest inny niz przypadlosc 23

natalia, September 23, 2012 21:43 Skomentuj komentarz


Przepiękna modlitwa, łzy cisną się do oczu.

anonim, October 7, 2013 22:34 Skomentuj komentarz


Maria Peszek:

Pan nie jest moim pasterzem
A niczego mi nie brak
Pozwalam sobie i leżę
Jak zwierzę
I chociaż idę ciemną doliną
Zła się nie ulęknę
I nie klęknę

Pan nie jest moim pasterzem
A niczego mi nie brak
Nie przynależę i nie wierzę
I chociaż idę ciemną doliną
Zła się nie ulęknę i nie klęknę
Nie klęknę

Pan nie prowadzi mnie
Sama prowadzę się
Jak chcę, gdzie chcę
Pan nie prowadzi mnie
Sama prowadzę się własną drogą
Zawsze obok

Pan nie prowadzi mnie
Sama prowadzę się
Jak chcę, gdzie chcę
Pan nie prowadzi mnie
Sama prowadzę się własną drogą
Obok

Pan nie jest moim pasterzem
A niczego mi nie brak
Pozwalam sobie i leżę
Jak zwierzę
I chociaż idę ciemną doliną
Zła się nie ulęknę
I nie klęknę, nie klęknę

Pan nie prowadzi mnie
Sama prowadzę się
Jak chcę, gdzie chcę
Pan nie prowadzi mnie
Sama prowadzę się własną drogą
Zawsze obok

Pan nie prowadzi mnie
Sama prowadzę się
Jak chcę, gdzie chcę
Pan nie prowadzi mnie
Sama prowadzę się własną drogą
Obok

Odłączam się od stada
Obok siadam
W owczym pędzie giną owce
A ja schodzę na manowce
Pan nie prowadzi mnie
Sama prowadzę się
Jak chcę, gdzie chcę
Pan nie prowadzi mnie
Sama prowadzę się własną drogą
Zawsze obok
Pan nie prowadzi mnie
Sama prowadzę się
Jak chcę, gdzie chcę
Pan nie prowadzi mnie
Sama prowadzę się własną drogą
Obok

Klakier, December 25, 2013 22:56 Skomentuj komentarz


.

Krzysztof Mika, February 26, 2015 19:55 Skomentuj komentarz


Dzielnia 23
Nieznanej zbuntowanej dziewczynie, która uciekła z bidula i szwęda się ulicami wielkiego miasta szukając sensu istnienia…

Znalazłam spoko Zioma, który mnie prowadzi
Ulicami miasta, bezpiecznie doradzi
Gdzie spokojne są miejsca i gdzie pełna micha
Codziennie mnie żywi daje na kielicha
Mam dokładnie tyle ile potrzebuję
Na niczym mi nie zbywa niczego nie żałuję
On pokazał mi drogę prostą i sens życia
Jezus ma na imię – jest nie do pobicia
Choćby cała zgraja świrów mnie napadła
Mafia z innej dzielni dzisiaj mnie okradła
Nie wystraszy mnie nawet śmierć na tych ulicach
Ani koleś z bombą w metrze czy w piwnicach
Tego domu – bo tylko Jezus tu się liczy
On policzył dni moje i prowadzi mnie w życiu
Przede mną rozkłada na przekór mym wrogom
Czerwony dywan by ulżyć mym nogom
Pracę mam i kasę której nie zabraknie
Na jedzenie i picie gdy żołądek łaknie
Czegoś więcej niż tylko sucha kromka chleba
Popita łykiem wody która spadła z nieba
Teraz mam już wszystko czego tu szukałam
Żyć mogę uczciwie bo tego nie miałam
W dzieciństwie ani w szkole w pracy na ulicy
Teraz mieszkam bezpiecznie w innej już dzielnicy
Nie jest z tego świata bo to dzielnia Nowa
Jezus ją zbudował i tam mnie przechowa
Do końca świata i jeden dzień jeszcze
Co się stanie wiecznością – (mam ma ciele dreszcze…)
Skomentuj notkę
8 grudnia 2004 (środa), 22:20:20

Głupota pięknego zdania


Największą mądrość przekazuje się milczeniem.

Głupota tego zdania jest powalająca. Dziwi mnie jak często ludzie posługują się takimi sofizmatami i nie widzą w tym nic złego.

Dopisek:

Jeżeli ktoś nie widzi głupoty tego zdania to niech zauważy, że zostało ono wypowiedziane (nawiasem mówiąc przez J.Ś. Dalajlame). Jeżeli słowo "głupota" jest dla kogoś za mocne, to na pewno określenie, że zdanie to nie jest "największą mądrością" jest już na pewno na miescu. Dlaczego? Otóż dlatego, że zostało wypowiedziane.


Kategorie: apologetyka, _blog


Słowa kluczowe: panteizm, głupota, sprzeczność, sofizmat, apologetyka


Komentarze: (6)

DeeL, December 17, 2004 12:54 Skomentuj komentarz


Pani falista :) Nikt nigdy nie twierdził (poza pani sugestią) ze domyślanie się czego kolwiek jest uwłaczające. Moim skromnym zdaniem jest to nawet wyrazem inteligencji.

Nie zmienia to jednak postaci rzeczy że tok rozumowania kobiet i meżczyzn rozmija się wielokrotnie tak bardzo iż domyślenie się tego co gryzie kobietę przepojoną jakąś emocją, graniczy niemal z cudem.

Mężczyzna z definicji jest "rozsądny" a kobieta "uczuciowa" A każdy wie że uczuć nieda się ogarnąć rozsądkiem. Każdy próbował i każdy wie jakie daje to efekty.

Tak czy inaczej :) nie rozumie z kąd ta irytacja :) pewno mam sie domyślec .... :)

Pozdrawiam DeeL - prowokator :)

falista, December 10, 2004 07:21 Skomentuj komentarz


... czasem mniej szkód wyrządza się milcząc, niż miejąc jęzorem ...

Panie Deel - wszak jesteście jako nacja inteligentniejsi od kobiet, macie większe mózgi (i móżdżki), byliście odkrywcami i zdobywcami, pierwsi polecieliście w kosmos, rządzicie państwami, bawicie się w wojny na skalę narodową ... więc chyba domyślenie się czegoś nikomu z was nie uwłacza? czy może jednak tak?

I w takich przypadkach (jak Pana Deel) jego milczenie byłoby wskazane, jako przejaw jego mądrości

DeeL, December 9, 2004 17:03 Skomentuj komentarz


Rozmawiał ktoś kiedyś z kobietą? w problematycznych sytuacjach 95% odpowiedzi ma treść "Domyśl sie ...". Taka odpowiedz to prawie to samo co brak odpowiedzi:) czyli przemilczenie:)

Reszty sie domyślmy ...

Pozdrawiam DeeL - Niedomyślny.

anonim, December 9, 2004 14:00 Skomentuj komentarz


najpierw pomyślałam, że w odniesieniu do "mowa jest srebrem a/lecz milczenie złotem" to głupie nie jest. Natomiast wyrwane z kontekstu, faktycznie. Czy cisza - sama w sobie - coś daje mądrego ?
ale przy niewysokich lotach i tak zniżkuję :(

myslicielka, December 9, 2004 12:39 Skomentuj komentarz


według mnie to zdanie wcale nie jest takie głupie

pepegi, December 9, 2004 11:06 Skomentuj komentarz


ale tak patrząc relatywnie... uczono mnie ekonomicznej zasady maksymalizacji zysku względnie minimalizacji strat, jeśli zysk jest niemożliwy.
no i w wielu wypadkach milczenie jest taką minimalizacją strat mogących wyniknąć z głupiego gadania.
szkoda, że nie u tych, co akurat naprawdę głupio gadają.
Skomentuj notkę
10 grudnia 2004 (piątek), 10:00:00

Filozofia kuchenna

Kurcze, dawno pisząc na pl.rec.religia się tak (meta) nie spociłem!

----- Original Message -----
From: "Wojtek" <wojtek@nooospammm.pp.org.pl>
Newsgroups: pl.soc.religia
Sent: Wednesday, December 08, 2004 10:14 PM
Subject: Refleksja nad "dobrem"

(...)

> > > > > > > # o nauce
> > > > > (...)
> > > > > przez takie podejście wierzących powstał 
> > > > > "głód mieszkaniowy" boga.
> > > > > nauka prędzej czy później znajdzie odpowiedzi
> > > > > na pytania, które zadała całkiem niedawno
> > > > > na drodze poszukiwania odpowiedzi na wcześniejsze pytania
> > > (...)
> > > a jeśli nie istnieje nic takiego jak metaświat?
> > > to już kwestia wiary.
> >
> > No i tym stwierdzeniem udowadniasz moją tezę,
> > że nauka jest zakrótka do badania Boga.
>
> Inaczej:
> teza: światem rządzi okrutna armia pegazów.
> argument - nauka nie udowodniła istnienia pegazów.
> kontrargument - nauka jest za krótka, pegazy nie należą do naszego
> świata, ale do metaświata, więc że nauka nie widzi tej armii pegazów, to
> znaczy tylko tyle że na pewno są
>
> rozumiem

Nie rozumiesz - ja nie napisałem, że udowodniłeś (lub nie) istnienia Boga. Napisałeś tylko dowód, na istnienie metaświata. Użyłeś relacji "rządzi", która powoduje, że pegazy należą do świata ale wyrzuć armie pegazów poza świat i zobacz co ciekawego Ci wyjdzie.

Inaczej:

Teza: świat został stworzony przez okrutną armię pegazów.

Definicja: nauka zajmuje się badaniem świata.

Wniosek 1: nauka nie może zajmować się badaniem pegazów.

Wniosek 2: nauka nie potwierdzi i nie zaprzeczy istnienia pegazów.

Wniosek 3: do badania problemów poza światem stworzonym (np. problemu czy? kto? jak? dlaczego? stworzył, o ile było stworzone) potrzebna jest metanauka.

Dowód: jeżeli ktoś stworzony na świecie zadaje pytanie wykraczające poza stworzony świat (np. pytanie i istnienie kreatywnych pegazów) to dowodzi, że istnieje metanauka.

* * * * *

Bardzo mi się ta Twoja prowokacja podoba, bo teraz możemy pociągnąć dalej szukając ciekawych sofizmatów. Np. pisząc to powyżej za pierwszym razem napisałem coś takiego:

Teza: świat został stworzony przez okrutną armię pegazów.

Definicja: nauka zajmuje się badaniem świata stworzonego przez pegazów.

I tu jest błąd w definicji bo akt stworzenia świata przez armię pegazów nie jest elementem naszego świata a więc nauka nie może tego badać. Należy więc poprawić definicje na....

Definicja: nauka zajmuje się badaniem świata być może stworzonego przez pegazów.

albo na lepszą, bez nieznaczących wstawiek:

Definicja: nauka zajmuje się badaniem świata.

* * * * *

Model jest o tyle ciekawy, że mogę jeszcze raz spróbować Ci wyjaśnić dlaczego Bóg jest dobry i koniec. Zobacz tezę:

Teza: świat został stworzony przez okrutną armię pegazów.

Obserwacja: pojęcie "okrutną" należy do ocen moralnych funkcjonujących na świecie nie można więc go użyć do oceny bytów metaświata jakim są pegazy.
Teza jest więc wewnętrznie sprzeczna i należy ją odrzucić. Może istnieć podobna teza niesprzeczna:

Teza: świat został stworzony przez armię pegazów.

Ale niesprzeczność powyższej tezy wcale nie oznacza jej prawdziwości. To tylko teza. Kant napisał to tak: "w kategoriach rozumu nie da się udowodnić istnienia bądź niestenienia Boga". Ja dodatm, że jeżeli ktokolwiek zadał pytanie o istniene Boga dowiół istnienia metanauki. Nie byleś w swym odkryciu pierszy - Kant zrobił to jakieś 200 lat wcześniej.

(...)


Kategorie: apologetyka, listy, _blog


Słowa kluczowe: nauka, metanauka, filozofia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
11 grudnia 2004 (sobota), 11:15:15

Katowickie cyrkulacje

Wszystko się kręci, ale ruch samochodowy w Katowicach kręci się w sposób szczególny. Wiedza ta,  podświadomie dostępna dla wszystkich katowickich taksówkarzy dla mnie do niedawna była wiedzą tajemną. Ponieważ przytrafiło mi się kilka razy przez nieuwagę objechać pół miasta postanowiłem zastanowić się chwilę i stworzyć wizje przydatną chyba tylko dla mnie.

W Trójmieście poruszamy się wzdłuż jednej osi, w Krakowie są aleje wieszczów i wewnętrzne planto-pułapki, po Warszawie jeździ się taksówkami więc po co się zastanawiać, we Wrocławiu należy znać sztuczki i uczyć się od tubylców. A w Katowicach może być przydatna moja mapa.

Dopisek dla tubylców: to, że zamkneli kawałek ulicy Jordana nie przeszkadza - należy tylko Plebiscytową pojechać jeszcze wyżej, wjechać ostatnim wjazdem na Wita Stwosza a potem przez Bratków i Astrów (żal mi mieszkańców tych ślicznych uliczek) i już jest się na zachodniej części Jordana.


Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: Katowice, plan miasta, organizacja ruchu


Komentarze: (10)

soul-sister, December 16, 2004 19:48 Skomentuj komentarz


hmm, Katowice.... chetnie pokręciłabym się ponownie z autkiem po mieście ale przez odwołanie R+ mam 0 współczynnik sympatii do poróży na południe

krisper, December 15, 2004 01:30 Skomentuj komentarz


A w Gliwicach jeździ się do knajpy Sorento, włoskiej knajpy w której mozna zjęść zarąbiaste ...polskie pierogi. hehe

ewka, December 14, 2004 21:10 Skomentuj komentarz


a w moim małym mieście chodzi sie na nogach :P a w lepszych wypadkach jeździ samochodem :P
Pozdrawiam :-)

falista, December 13, 2004 23:06 Skomentuj komentarz


alez to Trójmiasto mało skomplikowane ... wręcz nudne ... zapraszam na Grunwaldzką we Wrzeszczu o 15:00
:)))

pepegi, December 13, 2004 12:11 Skomentuj komentarz


fajny system! jako autochton nieraz mam problemy, a co dopiero gdybym tu nie mieszkał...

Taurus, December 13, 2004 11:19 Skomentuj komentarz


W Warszawie jeździ się taksówkami. (Czytaj: tramwajami, autobusami, metrem)

lilienn, December 12, 2004 14:58 Skomentuj komentarz


U nas remontuja jeden z mostów i cały głowny bieg rzeki aut kieruje sie mostem i skrzyzowanie koło mojego domu. Korki popoludniami roboia sie niesamowite. I wiesz co wymyslila opolska policja? POstawili na bite 8 godz. przez 5 dni w tyg. policjanta, który przelacza sobie guziczki i wten sposob steruje ruchem z zaleznosci od jego widzi-mi-się.
Kupa śmiechu. Stoję na środku skrzyżowania z 4 cieżkimi siatkami z 20 minut. Zielone swiatło dla samochodów się pali, żaden samochód nie przejadza. KOrki z innych stron rosną, a pan policjant szuka krzaczkow aby sie wysiusiać:) ehhh... a wszystko dlatego ze fotokomórki sa za drogie.

wings, December 11, 2004 20:44 Skomentuj komentarz


a wyobraź sobie, że mój mąż pracując jako zaopatrzeniowiec miał rejon Katowic... ciężarówką w godzinach szczytu musiał dostarczać towar do sklepów w centrum i nie tylko... jakoś dawał radę... dawał bo musiał ..

just-a-dreamer, December 11, 2004 20:08 Skomentuj komentarz


"we Wrocławiu należy znać sztuczki i uczyć się od tubylców."

A mi sie wydaje, ze i nam przydalaby sie taka mapa.
Chociaz rano i w godzinach szczytu.

myslicielka, December 11, 2004 19:58 Skomentuj komentarz


jeżdze codziennie przez rondo katowickie
czasami przejazd jedenego przystanku zajmuje ponad godzine
trzeba tylko uzbroić się w cierpliwośc brrrr
Skomentuj notkę
16 grudnia 2004 (czwartek), 13:13:13

Suweren (z cyklu: zabawa w słowa)

1. Suweren

Suweren to panujący, monarcha, władca; ktoś w danym miejscu niezależny, sprawujący władzę i tworzący prawo.

2. Suweren (za wikipedią)

Suweren - w systemie feudalnym, pan swoich wasali, jednocześnie suweren może być wasalem suwerena seniora, osoby stojącej wyżej w drabinie zależności. Suweren zapewniał swoim wasalom ochronę w zamian za hołd i służbę wojskową. Wasale dostawali w użytkowanie lenno (feudum), które z kolei przekazywali swoim wasalom.

3. Suweren (za słownikiem wyrazów obcych)

Suweren (francuskie souverain, ze średniowiecznej łaciny superanus ‘najwyższy’, od łacińskiego superus) w średniowieczu władca niezależny od niczyjej zwierzchności; obecnie także, czasami, określenie władcy niezależnego.

4. Dogmat

Bóg jest suwerenem.

I koniec, i już, choć jak zwykle w takich sytuacjach chce mi się dodać: jedynym, pełnym, najwyższym ale po co to dodawać! W końcu słowo suweren jest absolutem i jak każdy absolut samo w sobie wystarcza. Należy jednak pamiętać, że w średniowiecznej, feudalnej koncepcji świata każdy suweren miał swoich lenników (wasali), którzy z kolei byli suwerenami w swoich lennach i zapewne też mieli swoich wasali.

Saddam Husajn chciał być suwerenem w Iraku ale Bush miał inne zdanie na ten temat i jego suwerenność naruszył. Bush ma koncepcje, że Stany Zjednoczone mają być suwerenne czyli ich władca (kto tam u nich rządzi? prezydent, senat, demokracja) mają być suwerenem. Ale czy czasem nie są oni tylko lennikami na ziemi? Skoro tak łatwo przekonać Husajna, że suwerenem nie jest to z Bushem i Putinem musi być trudniej, ale zapewne się to da i to zarówno w wymiarze ziemskim jak i wiecznym. Na pewno jednak żaden człowiek w wymiarze wieczności suwerenem się czuć nie może - wszak jego życie jest tylko lennem z którego wcześniej czy później będzie się musiał rozliczyć, bo przecież...

Bóg jest suwerenem!

5. Ciekawostki


Kategorie: apologetyka, dogmatyka, filozofia, _blog


Słowa kluczowe: Suweren, władca, najwyższy, Bóg, filozofia


Komentarze: (2)

zeitderstille, December 16, 2004 21:44 Skomentuj komentarz


a moze głodnemu chleb na mysli

w34, December 16, 2004 13:15 Skomentuj komentarz



Nie lubię wódki, ale czasem jak w okolicy pojawia się słowo "absolut" to przed oczami mam butelkę.

Siła reklamy!

Skomentuj notkę
17 grudnia 2004 (piątek), 12:28:28

Leszek Miller kończy

"Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie zaczyna"

To powiedział Leszek Miller o premierze Jerzym Buzku a ja teraz ze smutkiem przyłączam się do przypominaczy tych słów bo teraz dokładnie widać kto naprawdę jest zerem.

Szkoda tylko, że w tej dyskusji chodzi o urząd premiera.

A grafika jest taka jak potrafię zrobić - zresztą dla Leszka Milera nie warto wychodzić poza Windowsowego Paint'a.


Kategorie: polityka, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: Leszek Miler, Miler, SLD


Komentarze: (4)

myslicielka, December 18, 2004 10:29 Skomentuj komentarz


rany jak ja nie lubie tego człowieka

krisper, December 18, 2004 00:16 Skomentuj komentarz


wydaje mi się, że powiedział to dużo wcześniej, na początku "nowej rzeczywistości",gdy jedna pani napisała książkę o tym, jak to sypiała z politykami. o millerze wypowiadała się o ile dobrze pamiętam dość pochlebnie , że długo może czy coś w tym rodzaju i wtedy te słowa millera padły jako komentarz do tej opinii. chyba, że coś totalnie pokręciłem.

Wycbrzy, September 20, 2007 20:28 Skomentuj komentarz



Panie Miler , jest Pan zero !!

larka, October 4, 2007 00:43 Skomentuj komentarz


wiec ja powiem tak lubie tego goscia ma to cos co innym mpolityka brakuje zaluje ze wyjechalam z polski i nie moge na niego zaglosowac P.Leszku jest pan super
Skomentuj notkę
17 grudnia 2004 (piątek), 18:54:54

O miłości i małżeństwie

Nie lubię pisać na ten temat, ale poproszony napisałem. Oto co mi wyszło.

----- Original Message -----
From: "Wojtek - W34" <w34@blog.pl>
To: "(...)" <.....@blog.pl>
Sent: Monday, November 29, 2004 5:32 PM
Subject: o miłości i małżeństwie
 

Witaj

Poruszyłaś wiele tematów, poważnych spraw więc przystępuję do odpowiadania. Co mi z tego wyjdzie - zobaczymy.

Na początku podziękuję Ci za to, że czytasz. Czasem wydaje mi się, że teraz to rzadkość, że raczej w publicznych dyskusjach częściej chodzi o zamanifestowanie swojego istnienia niż o rzeczywistą wymianę poglądów. Ale skoro czytasz to mam motywację aby pisać.

Ale do rzeczy, piszesz tak:

> Jest jedna sprawa w Twoich opiniach
> z która nie potrafię się zgodzić.
> Zakładasz że aby mężczyzna mógł
> pokazać te wszystkie wspaniałe cechy takie
> jak odpowiedzialność, opiekuńczość, ojcostwo,
> zapewnienie bezpieczeństwa i
> tak dalej potrzebne jest małżeństwo?
> Dlaczego?
> Nie wystarczy powiedzieć związek...?

A ja odpowiadam:

 

1) Na początek musimy nieco pomęczyć się ze słowem "miłości" aby łatwiej było potem o "małżeństwie"

Osobiście uważam, że pod słowem miłość rozumie się dwa zjawiska często nieświadomie mieszając je. Spróbuję je zdefiniować:

- miłość #1 to stan psychiki człowieka, w który to stanie jest mu dobrze i to dobrze jest spowodowane bliską obecnością w jego życiu innego człowieka. Oczywiście spróbuj mniej czepiać się szczegółów definicji i tu nieco ogólniej użyć słów "dobrze", "bliską". W tym zjawisku mamy doczynienia z odbieraniem miłości, odczuwaniem miłości. Taka miłość to stan w którym mówisz do osoby kochanej "jest mi z tobą dobrze". Czasem łatwiej nazywać to zakochaniem ale wiele osób nazywa to po prostu miłością. Ja będę oznaczał to jako miłość #1

Tak więc miłość #1 tu definiuję jako "jest mi z tobą dobrze" i koniec. Zwróć uwagę więc, że mówimy tu o miłości, która jest odczuciem, subiektywnym odczuciem a więc wprost uczuciem.

- miłość #2 to zupełnie coś innego. Miłość #2 to decyzja człowieka, że chce dobra dla innej, bliskiej mu osoby, dla osoby, którą kocha. Osoba taka komunikuje drugiej osobie: "kocham cię, a więc chcę dla ciebie wszystkiego co jest dobre". To nie jest już zakochanie (czyli magiczne coś, co zmienia się w człowieku) ale jest to mniej lub bardziej świadoma decyzja.

A co co w świecie nazywa się miłością jest splotem tych dwóch postaw, przy czym w skrajnych przypadkach jest 100% jednego i 0% drugiego i daje (szok!) jest mowa o miłości. Czy jednak dalej jest to miłość? Wiem, że z powodu niezrozumienia, niedopowiedzenia, z powodu niedodefiniowania tego słowa bardzo często dochodzi do dramatów bo ktoś komuś powiedział "kocham cię", ten drugi usłyszał "kocham cię" i całkowicie się niezrozumieli. Myślę, że sama sobie dorobisz hipotetyczne, albo co gorsza rzeczywiste przykłady do takich nieporozumień.

Może jeszcze krótko o tym czym na pewno nie jest miłość.

Na pewno miłość nie jest transakcją a wypowiedź "kocham cię ponieważ robisz dla mi to i to" z akcentem na słowo "ponieważ" definiuje właśnie transakcję. Np. w sklepie mówisz "proszę mi dać kilo ogórków ponieważ mam pieniądze i nimi zapłacę" i wtedy wszystko jasne. Problemem jednak jest to, że na świecie wielu ludzi komunikuje "musisz mnie kochać ponieważ ja dla ciebie robię tyle rzeczy (np. cię kocham)". Ale miłość to nie transakcja - w miłości ludzie muszą być wolni a transakcje ze swej natury ludzi wiążą.

Miłość też nie jest szantażem (transakcją wymuszoną). Jeżeli ktoś mówi: "musisz mnie kochać bo inaczej ja jakoś nieprzyjemnie dla ciebie zadziałam" to odbiera tej drugiej osobie możliwość samodzielnego, wolnego podjęcia decyzji o kochaniu. Zobacz jaką głupotę wyśpiewał pewien facet w słowach "zobaczysz czym moja miłość jest ... dla ciebie zabiję się" - może jestem za stary aby zrozumieć czerwonowłosego ale przecież nie można wymuszać miłości poczuciem winy, nie mówiąc już o tym, że po to aby kochać to musi się po prostu być.

Wiem, że już wiele listów napisałem na ten temat. Jeden z nich nadawał się do upublicznienia dlatego proszę zobacz na adres
http://w34.blog.pl/archiwum/index.php?nid=5871534  
tam pogłębiam nieco ten temat.

A wszystko co będzie mi potrzebne dalej, i to chciałbym abyś zapamiętała to to, że miłość do zlepek dwóch rzeczywistości: 
  - miłość #1 to uczucie mówiące że jest mi z kimś dobrze;
  - miłość #2 to decyzja, że ja będę komuś czynił dobrze.

2) Temat dwa - małżeństwo. Trudny temat, ale póki wezmę się za ten temat muszę uczynić dwie małe refleksje osobiste wywołane Twoim listem. A więc teraz mała odskocznia.....

(...)

 

5) No to teraz do małżeństwa wracając.

Użyłaś słowa "związek" ja użyłem "małżeństwo" ale zostawmy na chwilę słowa a skupmy się na znaczeniu. Aby nam było łatwiej odrzućmy na chwilę cały kulturowy bagaż małżeństwa związany z kościołem, sakramentem (a co to jest?), urzędem stanu cywilnego, weselem, wódką na weselu i pijaną rodziną (tfu!), idiotyzmem kawałów w nocach poślubnych, i wszystkich sprawach materialnych związanych z mieszkaniem, kasą, prezentami, biała suknią i innymi ciuchami itp.

Skupmy się na czystym związku dwóch osób tak jakby tej całej otoczki kulturowej nie było. Popatrz jak działa związek dwóch kochających się osób:

Osoba A komunikuje osobie B:
   - czuję się z tobą dobrze (miłość #1) - chcę dla ciebie dobra (miłość #2)

Osoba B komunikuje osobie A:

   - czuję się z tobą dobrze (miłość #1) - chcę dla ciebie dobra (miłość #2)

 

Oczywiście takie związki nie uruchamiają się na przyciśnięcie guzika. Aby coś takiego zaistniało musi być wcześniej jakaś faza prezentacji ("ładna jestem"), zalotów, wykonania przez te osoby nawzajem jakiś gestów ("chcesz cukierka"), poznania się... ale krok do kroku, jeżeli relacja jest szczera, komunikowanie prawdziwe to w związku padną deklaracje: typu "kocham cię i chcę być przez ciebie kochana" o czym napisałem powyżej.

A małżeństwo? Małżeństwo to jest taki związek, gdzie te deklaracje padły w sposób świadomy, niewymuszony, prawdziwy i są to deklaracje wiążące. W różnych kulturach robi się to różnie - we wszystkich jednak taki związek ma charakter społeczny a więc ludzie żyjący obok są o takim związku informowani (stąd wesele, bo ci inni się z tego cieszą).

Jeżeli więc dwie osoby powiedzą sobie iż chcą się kochać oraz mniej lub bardziej formalnie komunikują to na zewnątrz (czy w formie ślubu, czy tylko chodzenia na spacer trzymając się za rękę) mamy doczynienia ze związkiem. Kiedy inni będą uważać go za małżeństwo zależy już tylko od środowiska kulturowego tych innych. Np. katolik będzie uważał małżeństwo za małżeństwo dopiero, gdy zawarty będzie ślub kościelny. Dla katolika więc nie są pełnym małżeństwem ludzie, którzy takiego ślubu nie mają niezależnie czy są to protestanci (co to za ślub bez sakramentu), ateiści (przez urzędnikiem Stanu Cywilnego) czy też muzułmanie, którzy do tego mogą mieć więcej żon. Ale zupełnie inne spojrzenie będzie miał na to protestant, który swoje przekonania opiera na Biblii - dla niego małżeństwem będzie i małżeństwo katolika i ateisty o ile nastąpiło to co w małżeństwie (czy jak wolisz w związku) jest najważniejsze, czyli wyrażenie woli dwóch osób, że się kochają i że chcą w tym związku trwać.

W dzisiejszej kulturze zachodu funkcjonuje wiele małżeństw nie będących formalnie nimi. Niedawno dowiedziałem się, że mój kolega ma tą kwestie nie do końca uregulowaną (nie było ślubu) mimo iż zawsze mówił o swojej żonie "żona" i ma z nią dwóch ślicznych chłopaków. Takie małżeństwo ma pewne wady - pewnie nie mogą wspólnie rozliczać podatków :-) ale to jest małżeństwo, bo gdzieś podjęli decyzje o dzieleniu się życiem w miłości, wszyscy tak ich traktowali a oni to też komunikowali otoczeniu.

 

6) O ślubie

Jednak chciałbym przekonać Cię, że nie każdy związek dwóch osób jest małżeństwem. 

Przeanalizujmy tają relacje:

Osoba A komunikuje osobie B:
   - czuję się z tobą dobrze (miłość #1)

Osoba B komunikuje osobie A:
   - czuję się z tobą dobrze (miłość #1)

Mamy dwie zakochane osoby, którym jest ze sobą dobrze. Czy takie osoby troszczą się o siebie? Tyle, o ile jest im to potrzebne aby trwać w uczuciu. A co będzie jak uczucie wygaśnie? Pewnie przestaną trwać w tym związku bo po co się męczyć. A może uczucie nie wygaśnie? Wygaśnie bo cechą uczuć jest zmienność, niezależnie czy zmieniają się 3 razy dziennie czy raz na 3 lata. Uczucie wygaśnie zwłaszcza, gdy nie ma paliwa, które mogło by je podtrzymywać a nie ma go w związku, który opisałem powyżej.

Wniosek: aby związek był trwały musi z fazy zakochania (miłość #1) przejść w fazę miłowania (miłość #2). A w jaki sposób przechodzi? Poszukaj.... moim zdaniem wystarczy, że złapiesz różnice między tymi dwoma związkami:

Osoba A komunikuje osobie B:
   - czuję się z tobą dobrze (miłość #1) - chcę dla ciebie dobra (miłość #2)

Osoba B komunikuje osobie A:
   - czuję się z tobą dobrze (miłość #1) - chcę dla ciebie dobra (miłość #2)

 

Ten związek różni się od poprzedniego tym, że dwie osoby zadeklarowały miłość #2 w stosunku do drugiej osoby, czyli nie mówią "jest mi z tobą dobrze" ale mówią też "chcę dobra dla ciebie". Taki związek cechuje się jedną ważną rzeczą: jeżeli deklaracje były szczere taki związek jest trwały. A jeżeli te deklaracje wypowiedziane zostaną w jakiejś uroczystej formie, w formie ślubowania: ("ślubuję ci miłość") to będziemy mieli doczynienia z tym, co w naszej kulturze nazywa się ślubem a więc początkiem małżeństwa.

Zwróć uwagę, jak kulawy jest związek w którym dwie osoby trwają a nie deklaracje, zobowiązania, ślubowania nie zostały wypowiedziane!

 

7) Ciekawostka (i jednocześnie dygresja, więc możesz nie czytać). W małżeństwie może pojawić się dziecko i wtedy staje się ono kolejna osobą w związku. Zobacz jak działa macierzyństwo:

Osoba rodzica komunikuje dziecku:
   - cieszę się z tego że jesteś (miłość #1) - będę się tobą opiekować (miłością #2)

Osoba dziecka komunikuje rodzicowi:
   - cieszę się, że jesteś bo mogę dzięki tobie się rozwijać (miłość #1)

Związek niesymetryczny a działa. Do czasu.... do czasu aż dziecko dorośnie i związek ten będzie mógł być dalej partnerski.... i to też do czasu, gdyż z czasem, u rodzica pojawi się starość i wtedy związek ten może wyglądać tak:

Osoba starszego rodzica komunikuje dorosłemu dziecku:
   - jestem stary i potrzebuję Twojej opieki (miłość #1)

Osoba dorosłego dziecka komunikuje starszemu rodzicowi:
  - szanuję cię bo jesteś moim rodzicem (miłość #1) i  opiekuję się, tobą w twojej starości (miłość #2)

 

8) A teraz odpowiadam na Twoje pytanie:

> Zakładasz że aby mężczyzna
> mógł pokazać te wszystkie wspaniałe cechy
> tak dalej potrzebne jest małżeństwo?


Tak! Małżeństwo od związku różni się tym, że mężczyzna podjął decyzję, że chce być odpowiedzialny, opiekuńczy, chce dać bezpieczeństwo czyli chce dla drugiej osoby "dobrze". Jeżeli mężczyzna taką decyzje podejmie, zadeklaruje i wypowie to już mamy połowę małżeństwa. Drugą połową jest żona.

Oczywiście możesz teraz mi zarzucić, że odwróciłem kota ogonem ale zastanów się czy czasem na świecie nie jest wszystko poobracane a ja tylko nie wyprostowałem mówiąc jak to wszystko powinno być.

Ja twierdzę, że jak jest związek z deklaracją miłości to mamy doczynienia z małżeństwem. Ale na świecie jest tak, że jest kupę małżeństw, w których nikt niczego nie deklarował albo deklaracje były pustymi słowami wypowiedzianymi w kościele ponoć przed samym Bogiem. Tylko czy te małżeństwa są małżeństwami? Formalnie tak ale tak naprawdę? Oczywiście są też związki bez ślubu, które formalnie małżeństwami nie są a funkcjonują wspaniale. Słowa, słowa, słowa...... słowa są ważne!

Tak więc ja napisałem Ci o małżeństwie jakie być powinno. Chciałem abyś to wiedziała, bo to jest ważne. A to co widzisz wokoło to już praktyka. Pewnie Cię to odrzuca,  skoro piszesz, że "małżeństwo cię przeraża" ale ja wiem, że odrzuca Cię to co widzisz a nie to co powinno być.

(...)

10) O ideałach

Podobało mi się Twoje zdanie "o ideałach czyli facetach którym nie brakuje niczego czego nam potrzeba." Jest ciekawe :-)

(...)

A teraz oceń co mi wyszło. Jeżeli masz pytania, wątpliwości, chcesz podyskutować - jestem do Twojej dyspozycji.

Bądź zdrowa!

Wojtek (w34@blog.pl)

Aby lepiej zrozumieć moją pisaninę lepiej zapoznać się ze znaczeniem używanych przeze mnie słów. Tu są linki do słownika, który buduję pod hasłem "zabawa w słowa".


Kategorie: listy, miłość, _blog


Słowa kluczowe: miłość, małżeństwo, seks, sex, relacja, dojrzałość


Komentarze: (16)

w34, December 21, 2004 11:29 Skomentuj komentarz


-> Myślicielka: Nie wiesz co myśleć ale nie załamuj się i mimo to próbuj.
:-)

-> j-a-d: (1) Tylko nie przez "Pan". Jestem Wojtek.
(2) Nie lubię pisać o miłości, bo jest to temat w którym widzę jak bardzo w życiu zawodzę. Każde zdanie jest więc oskarżeniem bo teoria teorią a życie zyciem. Paweł z Tarsu określił to tak: "Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię." (Rz7) i te słowa dobrze oddają to co czuję pisząc o miłości.

-> falista: Tak, masz racje. To o czym piszesz to rzeczywistość ja zaś opisuję zjawiska w czystej, wysublimowanej postaci. Piszę jak wydaje mi się iż powinno być, jak wydaje mi się, że Pan Bóg to poukładał. A jest tak jak jest i Twoja obserwacja rzeczywistości jest jak najbardziej na miejscu. Warto jednak wiedzieć jak być powinno aby wiedzieć do czego dążyć.

-> Krisper #1: Jak się czuję? Połamany, bo nie polazłem dziś na basen (zaspałem) i teraz lenistwo bierze górę.

-> Krisper #2: Jeżeli chodzi o relację miłości to zachodzi ona pomiędzy dwoma osobami. I koniec! Nic nie będę pisał o stanie tych osób, ich wieku, płci, powiązaniach. Małżeństwo jest jednak w jakiś sposób unikalnym miejsce realizowania unikalnej miłości. Już nieco innym, choć równie intymnym jest rodzina jak się pojawią dzieci. Miejsce realizacji miłości jest też Kościół Jezusowy - przynajmniej do tego zachęcał nas Jezus. Tak więc miłość można realizować w wielu miejscach i na wiele sposobó, przy czym każda ma swój opis standardu, który można nazwać dobrym. Miłość małżeńska jest więc zawsze unikalną miłością dwóch płci i niech mi nikt nie wmawia, że homo mogą tworzyć małżeństwo albo, że można kochac i żonę i kochankę jednocześnie (co innego trudny problem posiadania dwóch :-) żon).

A jeżeli masz wiecej osób do kochania to się ciesz - zawsze to łatwiej realizować swoją potrzebę kochania i bycia kochanym niż będąc samotnym
:-)

krisper, December 19, 2004 23:09 Skomentuj komentarz


jeszcze jedna rzecz. czegoś tu brakuje moim zdaniem. te dwie relacje nie wyczerpuja chyba tematu, bo... no właśnie. relacji nr.1 to ja miałem i mam trochę więcej niż jedną. relacji nr.2 też a co ciekawsze wydaje mi sie, że mogę je przypisać w sosunku do kilku kobiet jak i do kilku mężczyzn, a nie jestem chyba ani bi, ani homo ;-). a na dodatek jedną żone mam i córę tez. więc powinno tam byc jeszcze coś... chyba. troche dużo tych chyba.

krisper, December 19, 2004 22:42 Skomentuj komentarz


ale jaja. jak się czujesz gdy walą Ci na pan? na ale ja też o tym anipisać, ani gadac nie lubie, więc chyba tez jestem już "pan", tyle że z ta mądroscią u mnie bywa różnie ;-)

falista, December 19, 2004 19:50 Skomentuj komentarz


jednego aspektu zdaje się nie poruszyłeś w tym liście (albo go poruszyłaś, jedynie wyciąłeś jego treść przed zamieszczeniem w sieci) - miłość w stosunku do małżeństwa inaczej jest postrzegana przez osoby w różnym wieku.
Dla dwudziestolatka wystarczy sama miłość, bez specjalnego nacisku na formalizację związku, przez co większość dwudziestolatków tak uparcie trwa w "wolnych związkach" z rzadka decydując się na ślub bez specjalnej przyczyny.
Dla trzydziestolatków ważna jest miłość i formalizacja związku z Tą osobą, gdyż często w tym wieku ma się za sobą pierwszy poważny miłosny kryzys (w związku lub w małżeństwie – bez znaczenia). Często dla trzydziestolatka pod presją otoczenia formalizacja związku bez miłości jest też dobrym rozwiązaniem – na krótką metę, ale zawsze to „lepiej być rozwódką, niż starą panną”.
Później miłość i małżeństwo idzie ze sobą w parze – bo i miłość jest dojrzalsza, i małżeństwo nie jest wybrykiem młodości, ani potrzebą chwili.
Według mnie ta granica postrzegania małżeństwa jako uzupełnienia związku dwojga kochających się ludzi, przebiega gdzieś w okolicy 25 urodzin. Mogę się mylić o +/- 2 lata.

just-a-dreamer, December 18, 2004 14:04 Skomentuj komentarz


Przeczytalam cala notke, zaintrygowal mnie fragment o milosci miedzy (a moze lepiej "w") rodzicami a dziecmi.
A potem znowu wrócilam do poczatku, zobaczylam cos, czego wczesniej zdaje sie, nie widzialam:
"Nie lubię pisać na ten temat".
Dlaczego? Nie lubi Pan (pisze tak, bo pewnie jest Pan starszy ode mnie, madrzejszy i bardziej doswiadczony) pisac o milosci?

myslicielka, December 18, 2004 10:28 Skomentuj komentarz


a ja zupełnie nie wiem co myślec o miłości

iwonsia, March 22, 2007 19:15 Skomentuj komentarz


Napisales wiele ciekawych rzeczy o milosci i malzenstwie. Czy mogę mieć pytanie? Opisales dwa rodzaje definicji milosci (miłość #1 to uczucie mówiące że jest mi z kimś dobrze; - miłość #2 to decyzja, że ja będę komuś czynił dobrze). Ale jak rozpoznac ze ta druga jest szczera? Jak udowodnic ze to co widzimy w drugiej osobie to nie jest tylko zauroczenie? Jak się przekonac ze to co ta druga osoba robi to jest dla naszego dobra, ze ona chce naszego dobra (a nie tylko swojego)? Myslisz ze wystarczy zapytac i otrzymac przyrzeczenie?

anonim, March 24, 2007 00:27 Skomentuj komentarz


Po pierwsze, odłożyć emocje. Emocje są super, ale myśleć należy bez nich.

Po drugie myśleć, obserwować, rozmawiać, dopytywać się, analizować zachowania, dochodzić znaczenia wypowiedzianych słów. Wszystko bez emocji, na rozum. "I wtedy sobie zadać pytanie: czy to jest miłość czy to jest kochanie".

Jeżeli z punktu drugiego wyjdą pozytywne wnioski to można włączyć emocje, cieszyć się nimi, bawić z lekka namiętnością bo jest bezpiecznie, bo jest miłość.

Jeżeli są wątpliwości to czekać, być ostrożnym bo złe decyzje wiele kosztują a chwila uniesienia może zniszczyć przyszłe lata. Czas pomaga sprawdzić a jeżeli relacja jest prawdziwa i dobra to nie zaszkodzi jej, więcej - wzmocni i utrwali.

iwonsia, March 29, 2007 02:18 Skomentuj komentarz


Nie sadzisz, ze bardzo trudno jest odlozyc emocje? Zwlaszcza, gdy jest sie z kims od kilku miesiecy i wszystko co robi lub mowi 'obiekt naszych zainteresowan' wywoluje w nas silne emocje, pozytywne lub nie. I czy nie trudno jest wtedy racjonalnie myslec i analizowac zachowania? Mysle, ze dlatego tak czesto mylimy sie w swoich wyborach. Natomiast watpliwosci sa chyba zawsze tylko nie zawsze chcemy o nich pamietac. A moze z wiekiem przychodzi madrosc i racjonalniejsze pojmowanie rzeczywistosci a milosc jest wtedy tylko kalkulacja plusow i minusow zwiazku z druga osoba?

anonim, March 29, 2007 13:52 Skomentuj komentarz


1. Ja nie powiedziałem, że to jest łatwe i cieszę się, że widzisz tą trudność, że jesteś jej świadoma.

2. Ale z tym myśleniem to też nie należy przeginać, bo związek dwóch osób nie może być transakcją rozważaną metodą biznesową (na Exela), rozważaną pod kątem "co mi się opłaca". Trwały związek to też decyzja...

3. Trwały związek to też decyzja (często decyzja wypowiedziana publicznie) a tą jak podejmiesz, to należy w niej być konsekwentnym i w niej wytrwać pomimo nagle pojawiających się strat. Ale podejmując decyzje lepiej przynajmniej na prawdę wiedzieć z kim ma się doczynienia, a więc jednak wyłączyć emocje i troszkę pomyśleć.

4. Strasznie to zakręcone jest - ale nie daj się zwieść tym co twierdzą, że życie to pasmo przyjemności i zabaw. Kłamą! Kłamią chcąc sprzedać Ci kolejną zabawkę.

iwonsia, March 30, 2007 16:10 Skomentuj komentarz


Zycie to na pewno nie pasmo przyjemnosci i zabaw. Mysle, ze to ciagle podejmowanie decyzji, dokonywanie wyborow i branie odpowiedzialnosci za swoje czyny. Czesto nie zdajemy sobie z tego sprawy. A mnie czasem przytlacza zbytnia swiadomosc odpowiedzialnosci za kazda decyzje. Czasem chcialabym wylaczyc ta czesc mojego umyslu, brac zycie takim jakie jest, przestac analizowac i nie przejmowac sie konsekwencjami... Tylko czy nie bylo by to cofnieciem sie do dziecinstwa?

anonim, March 30, 2007 17:35 Skomentuj komentarz


Przekonany jestem, że stosując się do _dobrych_ zasad podanych przez Niego, oraz będąc w bliskiej relacji z Nim możemy tak właśnie żyć. Żyć bezpiecznie i bezstrosko, bo to JEMU zależy na nas i to ON jest gwarantem naszego życia.

ON już wziął na siebie największą konsekwencje naszych słabości (za kilka dni będziemy obchodzić pamiątkę tego wydarzeni) więc skoro poradził sobie z takim czymś jak śmierć (i to śmierć na wieki) to myślę, że poradzi sobie z innymi rzeczami.

Raduj się więc w NIM i czuj się jak dziecko, o ile Nowonarodfzonym (w Nim) Dzieckiem Bożym jesteś.

iwonsia, April 2, 2007 09:38 Skomentuj komentarz


Dlaczego tak trudno jest podjąć w życiu właściwą decyzję?
Jeżeli życie na tym świecie jest dobrem darowanym przez Niego to dlaczego pozwala On nam popełniać błędy za które ponosimy karę?
Dlaczego nie prowadzi nas za rękę i nie uprzedza zanim zrobimy coś złego, że tak nie można, przecież tak robią rodzice a my jesteśmy Jego dziećmi?
Owszem dał nam zasady, wskazówki jak mamy postępować, ale czy jako Jego dzieci nie zasługujemy na ochronę przed upadkiem, na znak ostrzegawczy zanim popełnimy błąd?

anonim, April 2, 2007 18:01 Skomentuj komentarz


No dobrze, to teraz rozmawiamy o wolności.

Byłaś dzieckiem i byłaś prowadzona za rękę (więcej, byłaś karmiona, pielęgnowana, nauczana, wychowywana). Czy dalej tego oczekujesz od swoich rodziców? A jak postępujesz (albo będziesz postępować) z własnymi dziećmi? Dasz im wolność gdy będą już wiedziały, że mają wolę i gdy nauczysz ich tej woli (z wszystkimi konsekwencjami) używać?

Wiesz co - jestem dostępny pod wojtek@pp.org.pl może łatwiej będzie pociągnąć ten temat via email.


W.

kristof, November 6, 2008 23:54 Skomentuj komentarz


gowno!
milosc to wyrzeczenia na rzecz drugiej osoby, malzenstowo to kontrakt prosze poczytac kodeks rodzinno opiekunczy, oszustwo w imie "milosci" tyle ze ten kto chce slubu temu nie wystarcza uczucie, chce zabezpieczenia , pewnosci, sankcji i kary gdy sie cos nie ulozy! to nie milosc to EFOIZM

w34, November 7, 2008 15:35 Skomentuj komentarz


nie ma jak siła argumentu.
Skomentuj notkę
21 grudnia 2004 (wtorek), 10:42:42

tabelka brzydkich kolorów

1 2 3 4 5 6 7 8

Kategorie: informatyka, _blog


Słowa kluczowe: informatyka, kolory, tabelki, style


Komentarze: (6)

w34 -> DeeL, December 30, 2004 09:26 Skomentuj komentarz


Musisz zmniejszyć jasność monitora albo zwiększyć nieco nasycenie. One są różne!

DeeL, December 24, 2004 09:14 Skomentuj komentarz


Ja wyjde z pytaniem calkiem z boku i zapytam (100% szczerze).

Czy te kolory naprawde sa inne, bo mimo iż pofatygowałem się po styl;
td.bc1{background-color: #FFFFF8; font-weight: bold}
td.bc2{background-color: #FFF8F8}
td.bc3{background-color: #F8FFF8}
td.bc4{background-color: #F8F8FF}
td.bc5{background-color: #F8FFFF}
td.bc6{background-color: #FFF8FF}
td.bc7{background-color: #F8F8F8}
td.bc8{background-color: #FBFBFB}

Ja naprawde swoim daltonistycznym okiem zauważam tylko tyle ze 1 jest pogrubione, a cała reszta jest dla mnie w 1 kolorze.

Pozdrawiam DeeL - ślepiec

w34 -> lilienn + nen, December 23, 2004 09:31 Skomentuj komentarz


Dlaczego są brzydkie? No coż pojęcie przydota należy do kategorii estetyka a ta, w przeciwieństwie do etyki nie ma aż tak ostrych kryteriów obiektywnej oceny. Patrząc na niektóre instalacje współczesnych "artystów" widać wyraźnie, że piękno (no chyba, że tam nie chodzi o piękno) jest rzeczą względną.

Ale relatywizuje zamiast odpowiadać więc może jednak odpowiem:

1) Są brzydkie ponieważ pomimo tego, że ja jest stworzyłem mi się nie podobają - ocena jak najbardziej subiektywna.

2) Są brzydkie, ponieważ tylko pozornie należą do tej samej palety (próbuje teraz obiektywizować piękno)

W 1989 r. w czasie rozmowy z Krisperem na rynku w Choinicach (dokładnie to było 14 sierpnia wieczorem) postawiłem tezę, że estetyka, podobnie jak etyka też ma swoje źródło w Bogu i też jest bezwzględna. Patrząc na stwórcę wiemy co jest dobre i pewnie obcując z nim bardzie wiedzielibyśmy tez co jest piękne (choć w z objawienia nie wynika, że całe stworzenie było stworzone pieknie - wiadomo to tylko o Szatanie)

Teza ta jest bardzo śmiała, wielu próbowało ją udowodnić ale nikomu jeszcze nie wyszło.

Ja w każdym razie w tej chwili słucham Pasji Janowej J.S.Bacha i bez dowodu przyjmuje, że tak jest.

lilienn, December 22, 2004 19:15 Skomentuj komentarz


W dalszym ciągu nie odpowiedziałeś na pytanie dlaczego są brzydkie...

Poza tym piątka jest the best...

w34 -> neno, December 22, 2004 17:47 Skomentuj komentarz


To są syntetyczne kolory dobierane przeze mnie na zasadzie "0xFFFFF8 będzie dobrze bo oxFFFFFF0 jest za bardzo". Nie są z tej samej palety, nie zachowują stylu ... po prostu są niedopasowane.

Ale już koleżanka graficzka zaoferowała się, że zrobi ładniejsze.

anonim, December 22, 2004 10:29 Skomentuj komentarz


dlaczego brzydkich ?
Skomentuj notkę
21 grudnia 2004 (wtorek), 11:36:36

Rabin czterostanowy

1. Kawał o rabinie.

Pewien rabin, z przedwojennego Sochaczewa, widząc swą grzeszność swojej kongregacji powiedział:


Jeżeli, co nie daj Boże, Bóg jest to niech nas ręka boska broni
ale
jeżeli, co daj Bóg, Boga nie ma to chwała Bogu!

Nota techniczna: dla zwiększenia efektu należy przetrenować swoją dykcję wypowiadając kilkukrotnie powyższą frazę głośno.

2. Tabela możliwych stanów

Subiektywna wiara

Obiektywna prawda

Bóg jest Boga nie ma
Człowiek wierzy w Boga
(teizm)

Stan #1

Życie w prawdzie

Stan #2

Życiowa pomyłka, błąd pierwszego rodzaju

Człowiek nie wiedzy w Boga
(ateizm)

Stan #3

Błąd drugiego rodzaju

Stan #4

Życie w prawdzie

3. Komentarz

  • Stany #1 i #4 obrazują życie zgodne z rzeczywistością - to miłe.
  • Stany #2 i #3 to stany obrazujące życie w błędzie. W stanie #2 błąd człowieka maskuje się z nieistnieniem bytu wyższego zaś w stanie #3 już tak nie jest i Ryszard określa ten stan #3 jako "błąd drugiego rodzaju" (Rysiu: thx.) czyli błąd niebezpieczny. Biblia kwituje ten stan jednym zdaniem "Głupiec rzekł w sercu swoim: nie ma Boga." (Ps 14) 
  • Ze stanu #4 niektórzy hedoniści wyciągają wniosek zapisany przez Św. Pawła takim słowami: "Jedzmy pijmy bo jutro pomrzemy" (1Kor 15.32)

4. Tabelek

Nie mogę patrzeć na te kolorki w tabelce. Ale skąd wziąć inne?


Kategorie: kawały, judaizm, Izrael, _blog


Słowa kluczowe: kawały, judaizm, Izrael, Talmud, religia, ateizm


Komentarze: (3)

DeeL, December 23, 2004 13:12 Skomentuj komentarz


>> Co do tabelek, jestem umiarkowanym daltonistą (tzn. zielony czerwony żółty niebieski rozpoznaje, ale problemy mam z odcieniami), osoby robiące badania do prawa jazdy czy na WKU na pewno spotkały się z taką fajną książeczką z kropkami w różnych odcieniach na których widać cyferki. Ja wymiękłem na 3 stronie dalej nie widziałem już nic :) Tak więc kolory tabelek to dla mnie tak istotne jak różnice między kolorami tabelki, małe różnice mało istotne bo i tak ich nie widzę :)

>> Co do stanu #2 i #3, to pasowało by wprowadzić jeszcze kategorie dla ludzi typu „Wierze że wierze” oraz „Niewierze że wierze”. Chodzi mi o ludzi którzy kierują się motywacją opisaną takimi słowami; „Wierze bo jeśli Bóg istnieje to pójdę do nieba a jeśli go niema to nic na tym nie tracę”, oraz „Niewierze w Boga, ale jeśli Bóg istnieje to i tak będzie dobrze bo żyje uczciwie i godnie”. Opcja 2 tycząca się stanu #3 jest oczywiście bardziej ryzykowna.

No i w tym miejscu mam mentlik w myślach. Ludzie dzielą się na;
#a wierzących
a.1 bo tak
a.2 bo się boje
a.3 wierze że wierze
a.4 niewierze że niewierze
a.5 bo jest tyle znaków obecności Boga
#b niewierzących
b.1 bo nie
b.2 wierze że niewierze
b.3 niewierze że wierze
b.4 bo jest tyle znaków że Boga niema

Poco ten podział ? Ano po to by doprecyzować kto żyje w prawdzie a kto nie. Największy problem jest z a.3,a.4, oraz b.2,b.3. Temat pozostawię otwarty bo o tym można by było naprawdę napisać spory referat. Żeby przybliżyć moje przesłanki opisze pierwszą z brzegu opcje (a.3).

„Wierze że wierze” – taka postawa tyczy się osób które niezbyt przekonane są o obecności Boga, ale powodowane różnymi lękami (choćby paradoksalnie lękiem przed Boskim gniewem) chcą wierzyć, bo to bezpieczna postawa. Tak mocno chcą wierzyć że w efekcie wierzą w to że wierzą.

Temat zawiły bo pojawia się problem tego co to jest wiara i jaka wiara powinna być. Czy powinna być bezwarunkowa (bo tak), czy ktoś kto wieży „ponieważ” (tutaj dowolny powód), ma równie dobrą i mocną wiarę co osoba wierząca „bo tak”.


Pozdrawiam DeeL – „socjoteopsycholog”

wings, December 22, 2004 18:02 Skomentuj komentarz


a mnie się w oczach mieni i widzę je prawie identyczne... wcale mi to nie przeszkadza - rzecz jasna !!

Pytanie czy Bóg jest stawiałam sobie już setki razy.. wierzę, że jest...

falista, December 21, 2004 21:09 Skomentuj komentarz


w kwestii kolorków tabelek - dobrze jest, nie marudź - lepsze to niż czarna czeń i latające za myszką warkoczyki .... a że pastelowość przystoi bardziej kobietom, to już insza inszość.
Skomentuj notkę
22 grudnia 2004 (środa), 20:48:48

Dziubdziub (z cyklu: to lubię)

 

Znamy wszyscy różne ptaki,
są sikorki i sokoły,
Wciąż pytają się głuptaki, 
w szkole kują zaś dzięcioły,
Indork zawsze jest nadęty,
widać jego rola taka,
Pingwin ptasim dyrygentem,
nie zdejmuje nigdy fraka.

Ref: A kto widział Dziubdziuba,
jak wygląda Dziubdziub?
Komu w końcu się uda
odpowiedzieć jak z nut?
Czy to fruwa czy lata,
czy ma dziobia czy dziób?
Czy ktoś widział Dziubdziuba?
Gdzie się schował Dziubdziub?

Głowę w piasek kładą strusie, 
słowik trele treli ładnie.
Kanar jeździ w autobusie, 
w którym sroka portfel kradnie.
Bocian-Francuz bo żabojad, 
stać na jednej nodze może.
Sójka czeka wciąż na pojazd, 
co zabierze ją za morze.

Ref: A kto widział Dziubdziuba,
(...)

Wróbla spotkasz w parku miejskim,
czaple znajdziesz na jeziorach,
Kaczkę na podwórku miejskim,
a w pociągu zaś kondziora.
W polach jest od szpaków gęsto, 
gdy wiosenne przyjdą siewy,
A w portowych barach często 
przesiadują zwinne mewy.

Ref: A kto widział Dziubdziuba,
(...)

A papugi, dla igraszki,
przedrzeźniają i gaworzą
Znane są niebieskie ptaszki,
co nie sieją i nie orzą.
A na drzewie nastroszona,
patrząc okiem złym na wszystko,
Siedzi zasępiona wrona,
bo ponure to ptaszysko 

Ref: A kto widział Dziubdziuba,
(...)

Słuchaj (128kb/s)

Ściągnij (2,2MB) 

Notka:

  1. Podziękowania dla Damy Pik za przypomnienie i wskazanie.
  2. Oj stare to stare.... nawet trudno mi sobie przypomnieć czy ta wrona na końcu miała czy też nie miała jakiś kontekst polityczny. Chyba miała.
  3. Nie mam sił przerabiać pliku mp3 na bardziej skompresowany więc piosenka ma 2,2MB a w strumieniu 128kb/s. Każdy może sobie przetestować swoje łącze - jeżeli ma obiecane przez operatora 128kb/s to może słuchać on-line bez przeszkód.
  4. I jeszcze muszę dodać, bo to chyba jest ważne, że piosenka jest wymyślona i wyśpiewana przez Kaczki z Nowej Paczki.

Kategorie: to lubię, muzyka, _blog


Słowa kluczowe: kaczko z nowej paczki, dziubdziub


Komentarze: (20)

Dzidzia, February 7, 2006 19:49 Skomentuj komentarz


Jesteście zajefajni kocham piosenkę dziubdziub szkoda, że to tylko jedna taka piosenka. Kocham dziubdziuba!!!!!!!!!!!

bobek22 (vega), January 4, 2006 17:20 Skomentuj komentarz


bhahahahahahahhaha dobre mam taki dzwonek na kom. zaje bist.... hihi pozdro ale zrob wersie mp3

Tirowcze, November 22, 2005 20:39 Skomentuj komentarz


Dziub Dziub jest spoko,
śmieje się stego jak nie wiem

Godzi :D, November 21, 2005 16:32 Skomentuj komentarz


hejka!! Super że mozna gdzieś wreście znaleść dziub dziuba do ściagnięcia.
Dziub-dziub jest super!!

Asia, October 13, 2005 15:10 Skomentuj komentarz


dióbdziób jest SUPER!!!
,,TO JA JESTEM DZIÓBDZIÓB'

Karola kiss kiss, January 12, 2005 12:08 Skomentuj komentarz


dziekuje lusy za własną wersję tej piosenki.wzrószyłam się jednym słowem.KOCHAM CIĘ.kisskiss:)))))))))))))

lilienn, December 28, 2004 01:03 Skomentuj komentarz


dziekuje za przypomnienie.. ja wlasnie sie dzisiaj natknelam na text piosenki ktora lubi- maly ksiaze... i chyba jej gdziej poszukam w sieci... :)

believe-in-imaginati, December 22, 2004 23:16 Skomentuj komentarz




znamy to znamu =)

zwariowac mozna :)

kasia, October 16, 2006 15:03 Skomentuj komentarz


czesc bardzo podoba mi sie twuj blog uwielbiam dziub dziuba wiesz mam na imie kasia ty mnie nieznasz ja ciebie terz ale musze powiedziec ze masz fajowy blog

:), December 16, 2006 19:47 Skomentuj komentarz


Robisz błedy ortograficzne

xx, February 23, 2007 15:47 Skomentuj komentarz


ej sorry... czepiasz sie ...

Kocham Dziub dziuba, June 29, 2006 11:41 Skomentuj komentarz


Dziub dziub płacze ponieważ jest samotny opiekuje się nim ale potrzebne mi są lekarstwa dla dziub dziubdziuba ponieważ jest poważnie chory na abrh- lecz jest bardziej wytrzymalszy od innych ptakuw i ma jeszcz 2 miesiące rzycia






wspomużcie go prosze

kamila, July 19, 2006 09:14 Skomentuj komentarz


fajna ta muza. lubie taka muze. dzieki za to że można ją posłuchac i ściągnąć. Przynajmniej posłucham sobie orginału :) fenks

delfinka, November 17, 2006 18:40 Skomentuj komentarz


Super music

www.dolphins.fora.pl

Wbijać


Lubie ta piosenke

Osa, November 24, 2006 18:50 Skomentuj komentarz


to jest zajeb muza ale paktofonike i k44 ale to kiedyś był chit nie

Ziom, January 5, 2007 18:22 Skomentuj komentarz


JAK TO FAJNA

gienek, February 16, 2007 20:00 Skomentuj komentarz


super tekścior

oidd z kod lyoko_imi, March 27, 2007 10:20 Skomentuj komentarz


spoko muza co ziom

małgo, July 22, 2007 19:35 Skomentuj komentarz


szalejemy z hania przy tym hicie. kochamy dziubdziuba i polecamy wszystkim :)))

myszka, November 13, 2007 20:00 Skomentuj komentarz


Fajna Stronka A muza Najleprza HeHeHeHeHeHe Naprawde
Skomentuj notkę
27 grudnia 2004 (poniedziałek), 16:50:50

Dolar po 3zł ! (z cyklu: obserwator)

Co to się porobiło...


Kategorie: ekonomia, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: globalizacja, ekonomia, dolar, kurs dolara, dewizy, tabela kursów


Komentarze: (3)

wings, December 30, 2004 15:21 Skomentuj komentarz


a wczoraj jeśli dobrze pamiętam 2,97

falista, December 28, 2004 10:13 Skomentuj komentarz


dla mnie dobrze - kredyt w walucie mam to się cieszę

lilienn, December 28, 2004 01:02 Skomentuj komentarz


dla mnie to i tak bez znaczenia... a powinno?
Skomentuj notkę
28 grudnia 2004 (wtorek), 16:23:23

Komputery atakują

Kiedyś, a było to gdzieś w czasach wczesnego Gierka moja mama wyczytała w jakiejś kolorowej gazecie (za kolorową gazetę w naszym domu robił "Przekrój") że w Japonii, typowa rodzina ma w domu 10 wyposażonych w silnik elektryczny a ułatwiających żyje urządzeń mechanicznych. Po przeanalizowaniu tej informacji moja mama przystąpiła do obliczeń, które wyglądały mniej więcej tak: pralka jest, wirówka, odkurzacz, froterka, a w kuchni mikser, młynek do kawy produkcji NRD, pochodzący z tego samego kraju robot kuchenny Komet-8 (szał w trampkach!), gramofon "Bambino", lodówka - wyszło 9.

W tym momencie moja mama uświadomiła sobie, że nie jest tak źle ale poszła dalej za ciosem, dokonała nadsubtelnego przejścia i zakładając, że pralka skoro jest automatyczna to pewnie ma dwa silniki a i telewizor pewnie w środku jakiś silnik ma. W efekcie doszła do wniosku, że w domu mamy 11 silników a więc nie tylko Polska wypada lepiej w dziedzinie produkcji węgla, stali i siarki ale również z jakością ułatwiania sobie życia domowego jesteśmy do przodu względem Japończyków. Gierek budował wtedy drugą Polskę (a gdzie była ta pierwsza?), Wałęsa drugą Japonie, potem Jaruzelski bronił socyjalizmu jak niepodległości w każdym razie gdzieś w okolicy 1984 roku mój robiony komputer oparty na Intelu 8080 mnie załamał więc zaopatrzyłem się we własnego ZX-Spectrum. Do domu zawitał komputer.

Minęło 20 lat i ciekaw jestem ile w mieszkaniu Japończyka jest teraz komputerów. Oczywiście problem definicji jest problemem poważnym, bo o ile silnik łatwo zdefiniować (silnik to urządzenie mechaniczne przetwarzające energię w pracę mechaniczną, najczęściej wyprowadzaną poprzez moment obrotowy) to z komputerem tak prosto już nie jest. Ale spróbujmy. Na potrzeby tego tekstu niech komputer to będzie urządzenie pracujące w oparciu o zapisany w nim kod, po wymianie którego urządzenie to może robić coś innego albo to co robi robić inaczej. Może być? Pewnie tak, więc ile komputerów mam w domu? Z PeCetami jest łatwo: mój Pecet, mój laptop, komputer A. laptop A., serwer odleciał więc już go nie ma ale jest stary komputer A. z biura właśnie przybył - niech będzie, że 5. No i pierwszy problem, bo we wnętrzu każdego z tych komputerów tkwi co najmniej kilka następnych komputerów bo przecież teraz to byle jaka karta grafiki jest silniejszą maszyną niż mój Spectrum z przez 20 lat. Ale co w środku to się nie liczy - liczę wiec dalej: najpierw to co łatwe: iPAQ, 4 komórki, modem CabTV, AccesPoint WiFi, NT od sieci ISDN, 2 drukarki, skaner... to wszystko było łatwe bo przynależy do świata IT, teraz będzie trudniej: 3 aparaty cyfrowe i jeden chemiczny ale tak mądry, że ho ho, dyktafon, telefon jeden i drugi (ten drugi to ISDN - kobyła wielka a do tego jakie ma dzwonki!), wieża nibyHiFi (przestała przełączać się na programy parzyste więc na pewno jest w niej komputer), wieża od A., pilot do niej (nie! pilot się nie liczy), golarka (w końcu ktoś musi pilnować ładowania akumulatora i zapalać te trzy lampki - przynajmniej w instrukcji pisze, że komputer), kuchenka mikrofalowa, kuchenka gazowa (wbudowany w nią zegar jest tak mądry, że na pewno tkwi w nim co najmniej 4004 w wydaniu CMOS), jeden, drugi i trzeci mądry budzik, lampki choinkowe, pralka (jak ja nie lubię jej programować!), zapalacz lampek dla rybki (na każdy dzień tygodnia o innej godzinie + programy typu randomize, żeby się rybka nie czuła samotna), automatyka do CO, rzutnik, odbiornik TVsat, (nie mam telewizora więc nie będzie +1), maszynka do mierzenia ciśnienia krwi i dwa elektroniczne termometry (ekologiczne bo nie mają rtęci), no ta nowość, maszynka do pieczenia chleba, która to mnie sprowokowała do dzisiejszych wyliczeń. Ale dosyć! Jak bym się sprężył to może by do 50 dobiło bo w końcu nie wiem czy ta grającą kolędę kartkę wywaliłem już czy jeszcze gdzieś leży.

No i co? Czy przeciętny Japończyk w domu ma 50 komputerów?

Ale jedna ważna uwaga: na przykładzie tej wyliczanki widać jak wzrasta potrzeba na informatyków i jak masowa produkcja tychże powoduje, że informatyka przestała być sztuką za zaczęła rzemiosłem. Programować każdy może...

I jeszcze dygresja: jak mi ktoś kiedyś powiedział, że adresów IP zabraknie to nie wierzyłem ale teraz zastanawiam się czy nowy piec C.O. ma mieć tylko interfejs telefoniczny czy też od razu dokupić z Ethernetem - w końcu pralki takie już sprzedają.

A dla młodzieży czytających ten tekst mam zagadkę: co to jest NRD?


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: komputery, mechanizacja, informatyzacja, AGD


Komentarze: (6)

makowski, January 4, 2005 08:56 Skomentuj komentarz


to cziekawe pytanie (o NRD) -- w kontekście komputerów; przez bardzo szybkie zmiany - bardzo się nam skrócił horyzont czasowy, znaczy świadomość przeszłości...
(a to raczej niedobrze jest na dłużej.)

krisper, December 30, 2004 00:36 Skomentuj komentarz


japończyk do tego wszystkiego dorzuciłby jeszcze spłuczkę w kibelku :-)

falista, December 29, 2004 11:18 Skomentuj komentarz


ale wiem, co to była NRD.
:))))

falista, December 29, 2004 11:17 Skomentuj komentarz


spis ów może byc prowokacją jedynie dla ludzi, którzy rozumieją co jest w tekście zapisane ... bo jeśli ktoś nie wie, co oznacz "iPAQ, 4 komórki, modem CabTV, AccesPoint WiFi, NT od sieci ISDN, 2 drukarki, skaner... " to możecie być spokojni.

Komputery są juz tak powszechne, że nawet lustrzanka analogowa ma jakiś układzik, który pod wpływem upadku z niewielkiej wysokości przestaje działać. Ach tęsknię za Smieną i starym Zenitem.

anonim, December 29, 2004 10:34 Skomentuj komentarz


właśnie miałam podobne skojarzenie :P wprawdzie mnie owi nieproszeni gości nawiedzili tylko raz do samochodu, bo domu strzegą psy, ale ja nie miałabym odwagi tak wyliczyć. Toż to istna prowokacja :PPP

dk, December 29, 2004 09:56 Skomentuj komentarz


niezły spis - zwłaszcza dla tych gości, co mnie odwiedzają co roku....
Skomentuj notkę
30 grudnia 2004 (czwartek), 15:56:56

Liczba pi

  1. Liczba Π (π) to bardzo ładna liczba, choć używając fontu Verdana nie od razu to widać. W Times wygląda ona tak Π (π) a przez co bardziej uwidocznione jest piękno jej zaokrągleń.
  2. Kalkulator firmy Microsoft będący elementem Windows 2000 powiedział, że

    2 arc cos 0 = 3,1415926535897932384626433832795

    Nieźle, ale czy można mu wierzyć, skoro wykryto w nim poważne błędy przy prostym dzieleniu.

  3. Programować każdy może, więc zaintrygowany pięknem π postanowiłem sobie wyliczyć ile to ta liczba w zasadzie ma. W pamięci plątało się jakiś wzór na szereg skończony co to do π miał być zbieżny ale pamięć jest zawodna więc w materiałach źródłowych odnalazłem wzór Wallisa po czym zaimplementowałem go w Exel-a. Wyszło tragicznie, bo Exel kończy się na 65536 wierszach (65536 to też ładna liczba, zwłaszcza dla takich jak ja, ludzi 16-bitowych) a w 65 tysiącach przybliżeń liczba π wypada blado (można powiedzieć, że jest za okrągła). W każdym razie od góry miałem 3.18 a od dołu 3.09 więc...
  4. Skoro nie Exel to Word (kurcze, ale wyrafinowanych narzędzi programistycznych używam). Zapisałem takie oto makro w VBA
    Sub wzor_wallisa()
        Dim n As Long
        Dim p As Boolean
        Dim pi As Double
        Dim np As Long
        Dim nn As Long
        n = 1 : p = True : np = 2 : nn = 1
        pi = 2
        While n < 100000
              n = n + 1
              pi = pi * np / nn
              If p Then nn = nn + 2       ' krok parzysty
              If Not p Then np = np + 2   ' nieparzysty
              p = Not p
              Debug.Print n, pi
        Wend
    End Sub

    i już wiem, że iteracja #99999 daje przybliżenie od dołu 3,14157694550873 a iteracja #100000 przybliża od góry 3,14160836159235. Słabo! Z ciekawości podnoszę poprzeczkę do miliona iteracji i niech sobie mój noterek policzy.

    No i policzył. Milionowa iteracja to 3,14159422438652 czyli błąd jest już na 6 pozycji. Cieniarstwo! Może napisze ten program jakoś inaczej, w innym języku, bez użycia arytmetyki rzeczywistej (double) i szybciej dojdę do jakiegoś wyniku jaki inni mieli w XVII w. bez komputerów.

  5. Lepsze przybliżenie

    3,1415926535 8979323846 2643383279 5028841971 6939937510 5820974944 592307816...

  6. Przemyślenie

    Czasem wydaje mi się, że żyjemy w epoce, w której wszystko już co można było wymyślić wymyślono. Kiedyś to się męczyli, liczyli π, odkrywali zasady dynamiki i prawa Maxwella a teraz? Czego się nie tknąć to wymyślone, zbadane, opisany, zastosowane a jeżeli chciałoby się poszukać czegoś nowego to jest to tak wyspecjalizowane, tajemne, że praktycznie graniczy gdzieś z magią.

  7. Ciekawe linki

    W zasadzie wystarczy jeden: http://pl.wikipedia.org/wiki/Liczba_pi bo od niego można iść dalej w ciekawe miejsca.

  8. Dopisek (31 grudnia 2017)

    Przepisałem sobie to w C aby uruchomić na jakimś on-linowym kompilatorze:

    int main() {
        double pi;
        long int n;
        int p;
        unsigned long int np, nn;
        n = 1 ; p = 1;
        np = 2; nn = 1;
        pi = 2;
        while (n < 10000) {
              n = n + 1;
              pi = pi * np / nn;
              
              if (p) 
                nn = nn + 2;  // krok parzysty
              if (!p) 
                np = np + 2;  // nieparzysty
              
              p = !p;
              printf ("\n%8d %f", n, pi);
        }
        return 0;
    }

    Ale coś mi nie poszło. Efekt dla 1000 kroków to 3.143164. Nie znam się na C. Już się nie znam.

    A kompilator jest tu: http://www.compileonline.com/compile_c_online.php

Kategorie: informatyka, _blog, programowanie / c, programowanie /vba, programowanie


Słowa kluczowe: liczba PI, matematyka, VBA, informatyka, wzór Wallisa


Komentarze: (8)

margaux, January 8, 2005 22:40 Skomentuj komentarz


Bardziej od liczby "PI" interesuje mnie liczba "FI". Jeśli posiadasz materiały na ten temat-jestem zainteresowana.

Plusia, October 30, 2006 20:43 Skomentuj komentarz


Jak chcesz informacje na temat liczby Fi to przeczytaj sobie Kod Leonarda daVinci :D Dokładnie strony 121-128 :D Przypominam, że liczba Fi wynosi 1,618 i jest równa m.in. ilorazowi liczby pszczół płci żeńskiej i pszczół płci męskiej (tzw trutni) w jakimkolwiek ulu na świecie ;)

anonim, October 31, 2006 09:16 Skomentuj komentarz


najważniejsze to sięgnąć po wiarygodne źródła :-)

marekm, January 4, 2005 22:35 Skomentuj komentarz


najwieksze przyblizenie uzyskałem przy pomocy tego algorytmu z ciągiem ale stosowałem arytemetykę typu "własna procedura obliczania w słupkach liczb zapisanych jako ciąg cyfr w pliku tekstowym". Sposob był niezly ale miałem wtedy tylko 21MB dysku twardego a poza systemem i pascalem musiały sie tam mieścić jeszcze trzy pliki z ciągami cyfr. Teraz mam trochę więcej miejsc na dysku więc może napiszę ten progam jeszcze raz...

pepegi, January 3, 2005 11:47 Skomentuj komentarz


ech. albo machina latające wymyślać, albo jako pierwszy przekroczyć na kołach 100 km/h...
szewo> chyba e^Pi, nie?

anonim, December 31, 2004 09:08 Skomentuj komentarz


pi ect są mi obce jak działania na Area 51 :P
a wpisuje się, bo
chciałabym życzyć Ci wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)

krisper, December 31, 2004 00:02 Skomentuj komentarz


było im łatwiej? powiedz to Kopernikowi :-) odnośnie liczenia na piechotkę, to te wszystkie logarytmy, całki, różniczki nie wymyślono po to by gnębić biednych studentów na pierwszym roku, ale po to by łatwiej liczyc takie dziwne rzeczy. a szkoda, że np. na początku nauki o logarytmach nie mówi się ludziom, do czego to kiedyś było potrzebne, albo, że całkowanie to takie po troszę przewidywanie przyszłości. a wracając do tematu "czy im było łatwiej". mieli tak samo przechlapane jak my, tylko inaczej.

szewo.blox.pl, December 30, 2004 20:57 Skomentuj komentarz


Zagadki dwie:

1. Co jest większe: e^Pi czy Pi^e (bez kalkulatora, proszę, bo to proste).

2. Na który miejscu w rozwinięciu liczby Pi zaczyna się ciąg 111 zer.
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.