5 sierpnia 2006 (sobota), 22:40:40
Refleksje bliskowschodnie
#1. Prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad powiedział że "rozwiązaniem bliskowschodniego kryzysu byłoby zniszczenie Izraela". To sobie zachowuje w pamięci jakbym jeszcze kiedyś zapomniał, kto tu jest agresorem.
#2. Ciekawy układ, Hezbollach atakuje Izrael, Izrael wali po Hezbollachu a premier Libanu płacze, że mu Żydzi państwo psują. No niby psują ale co to za państwo, w którym oprócz armii może funkcjonować inna armia i do tego armia na tyle silna, aby zaatakować skutecznie inne państwo.
#3. Przestawie wierzyć w radarowe systemy naprowadzania na wyrzutnie rakiet. Jakby te systemy były skuteczne, a ponoć Izrael to potęga w elektronice mikrofalowej, w radarach, zabawkach wojskowych to niemożliwe byłoby aby dziś Hezbollach wystrzelił ponad 180 rakiet (najwięcej od początku wojny). Co tu jest grane? Wystrzelenie rakiety powinno od razu zdradzić położenie wyrzutni - to co za problem wystrzelić w to miejsce drugą rakietę, taką co trafia z dokładnością do 1 metra? A może nie ma takich? Chyba muszę poczytać nieco o tej technice wojskowej.
#4. Dziwnie długo trwa ta wojna. Musze sobie przypomnieć ile trwało szaronowe zajęcie południowego Libanu w 1981. A przecież teraz mają lepsze czołgi, mapy, GPSy, rakiety...
#5. Dalej widząc w powstaniu państwa Izrael palec boży i wypełnienie się biblijnych proroctw o powrocie coraz bardziej czuję, że po ludzku to tam nie ma i nie będzie rozwiązania. Dla Żydów Izrael to w tej chwili być albo nie być, dla Arabów (i po części świata islamskiego) sprawa honorowa a więc nie do pogodzenia.
Może czas na Mesjasza? Ahmadineżad wierzy w Mahdiego i tylko od jego serca zależy czy pod tym imieniem objawi mu się Mesjasz (po grecku Chrystus), czy też Antymesjasz (po grecku Antychryst - jak by nie było zapowiedziany przez Nowy Testament). Żydzi mniej lub bardziej oczekuą Mesjasza a coraz więcej z nich wie, że będzie nim nie kto inny jak Jezus Mesjasz zwany z grecka Chrystusem. Cóż więc dodać - Maranatha! Tylko czy jesteśmy gotowi?
#6. Piękne zdanie: "Krytycy Izraela w swoich ocenach nazbyt często koncentrują się na estetyce, zamiast na etyce." Zapisał je Tomasz P. Terlikowski, w artykule "Moralne oburzenie zamiast moralnej oceny wojny", Rzeczpospolita 180 (7474), 03.08.2006.
#7. Czy ja już gdzieś kiedyś napisałem, że antysyjonizm jest formą antysemityzmu a więc rasizmu? Pewnie nie, a przecież to stwierdzenie tak łatwo wykazać odwołując się do definicji. Syjonizm to ruch mający na celu (kiedyś) utworzenie państwa żydowskiego a w chwili obecnej utrzymanie go przy życiu. Antysyjonizm to krytyka tego ruchu odmawiająca prawa do istnienia państwa Izrael a więc odmawiająca Żydom prawa, które jest tak ważne dla innych narodów. Oczywiście krytyka może mieć swoje podstawy - np. aby stworzyć państwo musimy mieć dla niego miejsce tyle tylko, że dla Żydów miejscem nie może być Hiszpania (wygoniono), Anglia (wygoniono), Niemcy (wygoniono), Rosja (prześladowano), Polska ani nawet Madagaskar czy też Uganda. Nie może też być Ziemia Izraela bo przecież większosć Arabów uważa, że miejscem dla Żydów jest morze. Dlaczego jedna rasa może a inna nie może mieć państwa? W czym gorsi są Żydzi od Węgrów, Kubańczyków, Irlandczyków czy Szwedów? Chyba tylko tym, że ich wszędzie nie lubią. Antysyjonizm jest wiec rasizmem i już.
Komentarze: (1)
Panie Marcinie!!
Odnośnie #4 To nie tylko Izrael posiada nowoczesne technologie, druga strona konfliktu je posiada. Prawdopodobnie mniej chociaż My tego nie wiemy przypominam, że Hezbollah jest sponsorowany przez Iran, chyba nie muszę pisać co z tego wynika?!. Prosta analogia: Proszę sobie wyobrazić Zawody w skokach narciarskich i stawiamy obok siebie różne pokolenia. Z jednej strony Fortuna z drugiej Małysz. Oboje są w kombinezonach ze "swojej epoki" czy muszę mówić kto skoczy dalej?! Chyba nie. A teraz proszę dać Panu Fortunie taki sam ekwipunek jaki ma na sobie Pan Małysz. Prawdopodobnie wygra Małysz. Kolejny krok. Dajemy obydwu Panom takie same stroje i resztę ekwipunku, a do tego Pan Fortuna ma cały sezon na zaznajomienie się z nowym sprzętem i trening z nim. Tutaj już nie możemy jasno stwierdzić kto wygra. Ostatni krok (chociaż już tej wojny może nie dotyczyć). Pan Małysz zakłada strój z czasów Pana Fortuny i vice versa. Rezultat: Małysz spada z progu. Proszę sobie teraz wyobrazić Panie Marcinie, że w czasie nowych technologii przewagę daje nie samo posiadanie jej, ale zaznajomienie się z nią. A posiadają je obie strony i obie strony są w niej obeznane, gdyż obie strony zarówno Hezbollah jak i Izrael piorą się ile wlezie. Praktyka czyni mistrza.
Pozdrawiam
Skomentuj notkę