Kumpel, gdzieś w komentarzach opisał swoje przemyślenia dotyczące upadku rządu Olszewskiego. Oczywiście postmoderniści powiedzą, że co kogo obchodzą wydarzenia z przed 20 lat, że trzeba z żywymi naprzód i na Tuska głosować.
From: adam@kormoran, #902385 Wtorek, 10 sierpnia 2010, 23:03
> czasie "nocy teczek" siedziałem w domu i byłem przerażony tym oszołomem (...)
O "nocy teczek" mam od dawna własną teorię. Wpiszę się tutaj i niech sobie teoria wisi...
Wytłumaczenia tego co się wtedy stało są dwa:
- Wytłumaczenie pierwsze -- mainstreamowo-gazowyborcze:
Straszliwy oszołom Olszewski razem z czerwoonokim, chorym z nienawiści min. Macierewiczem podnosi rękę na szermierzy wolności. Roztropnym szermierzom udaje się tę rękę odrąbać. Do kraju powraca zgoda (która buduje - co wiemy z nauk marszałka).
- Wytłumaczenie drugie, podawane między innymi przez JKM i niektórych publicystów prawicowych: Uchwałę lustracyjną udało się przeprowadzić poniekąd przypadkiem (brakowało części posłów, itd.). Wykonanie jej przez rząd spowodowało spontaniczne odtworzenie się koalicji grubej kreski. Agenci obawiający się dekonspiracji/kompromitacji odwołują rząd.
Operacją kieruje TW Bolek, który otrzymuje szerokie wsparcie, także w mediach. (Wsparcie jest na tyle silne, że wyprowadza w pole nawet autorów poważnych blogów:)
Na poważnym blogu wytłumaczenie pierwsze - gazowyborcze - odrzućmy bez dyskusji. Pozostaje wytłumaczenie drugie, które też jest bardzo cieńkie bo:
- Na wstępie zakłada działanie przypadku (uchwałę lustracyjną udało się przeprowadzić przypadkiem).
- Jest nieuprzejme (zakłada całkowity brak koordynacji działań bezpieki).
- Zakłada koordynację działań agentury. Np. K.Wyszkowski, posuwa się do stwierdzenia, że agentura trzyma państwo za twarz.
A przecież z powieści Chestertona "Czlowiek, który był Czwartkiem" wiadomo że agenci są przez bezpiekę kontrolowani, ale sami o sobie nic nie wiedzą (tytułowy Czwartek jest policyjnym szpiegiem, który przenika w struktury rady anarchistów; członkowie rady planują podkładanie bomb, mordowanie koronowanych głow; koniec końców okazuje się, że wszyscy bez wyjątku są agentami; wcześniej próbując udaremniać kolejne spiski nie raz ryzykują życiem nie wiedząc nic o podwójnej roli pozostałych członków rady) - hehe :-)
Zatem moja teoria jest następująca.
From: adam@kormoran, #902385 Wtorek, 10 sierpnia 2010, 23:39
Było tak.
Rząd Olszewskiego podpadł już wcześniej, np. sprawą baz rosyjskich w Polsce. (W roku 1992 stacjonują jeszcze w Polsce jednostki Armii Czerwonej. L. Wałęsa podczas wizyty w Moskwie negocjuje porozumienie zakładające, że wojska -- owszem zostaną wycofane, ale bazy staną się siedzibą rosyjskich joint-venture i uzyskają status eksterytorialny(!), podobnie jak ambasady (czy rosyjski MAK -- ten od badania katastrofy pod Smoleńskiem). Zawarcie tego porozumienia torpeduje interwencja rządu. Szczegóły można wyszperać w internecie). A może rząd podpadł z jakiegoś innego powodu, przeszkodził w ukręceniu jakichś fajnych lodów, podpaść nie jest trudno jeśli nie uprawia się polityki miłości.
Zatem przyjmujemy, że rząd jest podpadnięty, nie podoba się bezpiece, obcym dworom i trzeba go odwołać.
Bezpieka i obce dwory, zwłaszcza Moskwa, mają rozeznanie co do agentury w Polsce. (Dokumenty bezpieki były przecież mikrofilmowane, jedna kopia trafiała do Moskwy). Nie mają natomiast bezpośredniej kontroli nad agenturą w sejmie, nie mogą wzywać kilkuset iksińskich na rozmowy i sugerować odwołania rządu.
Zamiast tego przygotowują operację pod tytułem uchwała lustracyjna. W mediach koordynacja jest dobra (w przeciwieństwie do sejmu, w którym w 1992 jest jeszcze stosunkowo duży poziom spontaniczności, malutkie kluby itd.). Rozpętana zostaje histeria (teczki niosą śmierć), TW Bolek lata na krótkiej smyczy, a umoczeni posłowie, przestraszeni uchwałą lustracyjną, zgodnie z przewidywaniami bezpieki odwołują niewygodny rząd.
Zastanawiająca jest rola JKM (autora uchwały lustracyjnej). Dał się podpuścić? Sam wykonywał zlecenie?
Do układanki pasuje mi coraz więcej elementów. Np. JKM na jednym ze spotkań wyborczych wspomniał, że wniosek w sprawie uchwały lustracyjnej podpisali dwaj szefowie klubów, którzy sami byli agentami. (JKM twierdzi, że nie mogli odmówić, że na tym m.in. polegał "przypadek", umożliwiający uchwalenie uchwały lustracyjnej -- mi się widzi, że to przypadek nie był).
I to była moja własna teoria spiskowa :-)