Kategoria: starość


28 lutego 2005 (poniedziałek), 14:20:20

Czas (czas życia)

1. Inspiracja

  • Kult młodości, wyrażający się między innymi tym, że James Bond w kolejnych filmach jest coraz młodszy.
  • Reklama geriavit-u z udziałem niemłodego już Piotra Fronczewskiego.

2. Światowa strategia walki z czasem

Walka z czasem to z definicji walka przegrana. Jedyne co można, to za pomocą różnych, nowoczesnych metod bronić się jak najdłużej na obecnie zajmowanych pozycjach.

3. Motywacja

A po co z czasem walczyć? Po co udawać młodość w chwili, gdy tej młodości już nie ma?

4. Modlitwy Tomasza

Modlitwa o czasie

Poraża mnie jego jednostajny i jednokierunkowy, naznaczony bezwzględnością przebieg.

Bezdusznie szatkuje on znaną ludzkości rzeczywistość i codziennie kłóci się z moją świadomością, na próżno próbującą obrony przed nim samym oraz przed narzuconym przez niego porządkiem świata.

Boże, jakże musisz być szczęśliwy nigdy nie potrzebując spoglądać na jakikolwiek cyferblat.

Modlitwa o darowanym czasie

Nie mam udziału w tworzeniu wielkiej historii i wielkiej polityki. Nie potrafię wpłynąć na przebieg różnych zjawisk atmosferycznych czy też procesów biologicznych. Jestem totalnie bezradny wobec czynów, myśli i słów milionów nieznanych mi ludzi żyjących w innych krajach, na odległych kontynentach. I jedyną rzeczą, którą mogę prawie w pełni rozporządzać jest czas. Mój czas. Czas mojego ziemskiego istnienia. To ode mnie zależy, jak go wykorzystuję i na co przeznaczam, a dzięki temu, że mogę nim się posługiwać tak, jakby specyficznym narzędziem - buduję swoje własne życie.

Ojcze, to Ty darowałeś mi ten czas i złożyłeś na mnie odpowiedzialność za niego. Proszę, czyń mnie mądrym, abym zawsze wiedział jak nad nim panować.


Kategorie: starość, młodość, _blog


Słowa kluczowe: czas, Tomasz Żółtko, geriavit, życie


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
5 listopada 2004 (piątek), 18:04:04

List o kręgach (albo lepiej spirali) życia

1. Kontekst listu

Z kolegą, którego zatrudniałem w poprzedniej firmie jakieś 6 lat temu prowadzimy bardzo podobną dyskusję na temat zatrudnienia w nowej firmie. Dyskusja toczy się mając w pamięci co najmniej 4 lata miłej współpracy a teraz 2 lata przerwy, bo wszystko co poprzednie się już zakończyło a teraz zaczyna się nowe.

2. List obrazujący conieco stan mojej kariery zawodowej

----- Original Message -----
From: "Wojtek" <wojtek@pp.org.pl>
To:
(p...t...)@pp.org.pl
Sent:
Friday, November 05, 2004 5:18 PM
Subject:
Re: mija miesiac

 

>
> (...) Przypomina mi to sytuacje z czasu kiedy
> przyjmowałeś mnie do PiK-Netu.
>

Podobieństw jest bardzo wiele ale jest kilka istotnych różnic:
    - jesteśmy mądrzejsi (w znaczeniu: doświadczenie, opanowani w pewnych tematach),
    - mamy więcej poznania (rynku, świata, ludzi, siebie nawzajem),
    - jesteśmy starsi, wiekiem a więc jesteśmy dalej.

Czasem wydaje mi się, że w tej nowej firmie mam możliwość zrobienia powtórki z poprzedniej. To samo biuro, ci sami ludzie na początku, podobne zadania. To trochę jak możliwość skorzystania z bycia ponownie młodym. Z jednej strony mnie to cieszy, ale z drugiej wiem, że nie jest to dobre, że nie można zachować się jak dziecko w miejscu, w którym jest się już dalej.

Tak więc to, że jesteśmy starsi, mimo że emocjonalnie czasem budzi sprzeciw jednak racjonalnie mnie rajcuje i cieszy. Pasi mi to, wszak jestem dalej a nie bliżej. Świat mówi (a nawet krzyczy), że tylko młodość i zabawa się liczą, ja jednak wiem, że jest to jedne wielkie kłamstwo, że tak naprawdę nie da się być wiecznie młodym, zdrowym, pięknym i nie da się ciągle bawić, przeżywać przygód, trwać w szaleńczych uniesieniach. Świat jest popsuty (niedoskonały, grzeszny) i ból oraz płacz nie są udziałem tylko tych ludzi, których pokazuje się w wieczornych wiadomościach TV ale są (bo muszą być) również elementem naszego życia. Mając to na uwadze bycie starszym, bycie dalej to większa wartość - wszak w naszym pielgrzymowaniu zbliżamy się do miejsca, w którym (jak jest napisane w Mądrej Księdze) "Bóg otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już nie będzie, ani łez, ni krzyku lub trudu bo pierwsze rzeczy już przeminęły" (Apokalipsa 21.4).

Napisałem o naszym pielgrzymowaniu, ale przecie wiem, że niestety to pielgrzymowanie nie dotyczy wszystkich ludzi z automatu, z urzędu. Niestety, wielu daje się zwieść blichtrowi tego życia, świecidełkom dyskoteki, zapachom światowego żarcia, dotykom cudzołożnej namiętności zapominając o wieczności, która pomimo corocznie składanych życzeń "stu lat" zbliża się nieuchronnie. Memento Mori jest w tej chwili zupełnie nie modne a Carpe Die wypatrzone ze swej pozytywnej wartości.... no cóż, taki jest świat a my widząc to i mając już swoje lata korzystajmy z mądrości aby nie dać się zwieść i robić to co do nas należy. Wszak pielgrzymujemy.

Gorąco pozdrawiam

Wojtek

3. Link i pewne podobieństwo z przed dokładnie roku


Kategorie: starość, młodość, listy, _blog


Słowa kluczowe:


Komentarze: (7)

internautka-->w34, November 6, 2004 19:40 Skomentuj komentarz


Z takim oskarżeniem się zgodzę, ale też niezupełnie bo to też od nas zależy jak długo będziemy cieszyć się młodością i jak długo będziemy z niej korzystać.

w34 -> internautka, November 6, 2004 16:20 Skomentuj komentarz


Oskarżenia? No coż - nie jest to moją intencją, choć jak się zastanowię to mam jedno oskarżenie w kierunku młodości (a więc i w swoim kierunku, bo też ten błąd popełniałem).

Oskarżam młodość o to, że udaje, że jest wieczna, że nie pomaga myśleć o starości, że trzyma swoją ofiarę próbując jej wmówić, że zawsze będzie młoda a przecież młodość nie jest wierną żoną i w pewnym momencie zdradzi, odejdzie, pozostawi człowieka zupełnie nie przygotowanego w szponach starości.

internautka, November 6, 2004 16:02 Skomentuj komentarz


W Twojej wypowiedzi wyczuwam oskarżenia i pretensje do młodzieńczości, a przecież jest to "choroba", która każdy musi przejść.

mam-a--oskara, November 6, 2004 13:26 Skomentuj komentarz


to ja sie pochwalę, że mogę (gdyby mozna było) zapisac sie do związku młodzieży.
Jestem do dyspozycji w trudach i nie tylko dla mojego milusińskiego syna.
Mogę poszaleć bo mi sie chce.
czyli wszytsko gra.
lubię żyć.
pozdrawiam.

w34 -> lilienn, November 6, 2004 12:48 Skomentuj komentarz


Mój komentarz do komentarza lilien

No cóż - chyba musimy zacząć od zdefiniowania młodości.

Najprostsza definicja to taka: do 18 lat. A może do 24? do 30? Kiedyś do 35 roku można było zapisać się do (tfu) zWiązku sOocyjalistycznej _Młodzieży_ pOlskiej, a więc może 35 jest granicą?

A może bez cyferek - młodym jest ten, kto się czuje młodo. No dobrze - ale z czasem w ciele pojawiają się pewne symptomy, które nie są cechą młodości i trudno zaprzeczać, że coś się starzeje.

A może jeszcze inne podejście - młodym jest ten, kto myśli młodo. Pewnie o taką młodość Ci chodziło, ale przecież mowa tu nie o młodości ale o sposobie myślenia, który wypracowany w młodości, wraz z jego pewnymi cechami można zachować na lata. Problem jednak w tym, że sposób myślenia człowieka też się zmienia - wpasowuje się w ciało, w jego możliwości i jego otoczenie.

Tak więc jakiej definicji nie chwycę zawsze wychodzi, że młodość czymś co się kończy.

Zaprzeczeniem tego może być moje spotkanie w pewną uroczą staruszką, siostrą Haliną, na której wyraźnie widać objawy starości i to tej zaawansowanej. Kiedyś siostra Halina, przy swojej 90-tce, pod koniec spotkania z młodzieżą (taką między 18 a 40 lat) powiedziała: „powstańmy do modlitwy – jesteśmy przecież młodzi”.

Nawet w Twojej wypowiedzi znajduję pewną sprzeczność: piszesz „przybywa tylko rzeczy, bądź ludzi za których musimy być odpowiedzialni”. No widzisz? Jedna z cech młodości jest beztroska, żeby czasem nie powiedzieć nieodpowiedzialność. Pojawienie się (przybywanie) odpowiedzialności jest efektem dojrzewania a więc kończenia młodości.

To tyle na pierwszy temat – bierzemy się za drugi: zabawa. Nie napisałem, że z czasem nie można i nie należy się bawić. Można i należy ale to co napisałem brzmi tak: pojawiają się elementy życia takie jak ból, płacz, cierpienie, które zabawą nie są i nie można ich ignorować. Oczywiście do czasu, gdyż ja wiem, że płacz, ból, cierpienie są tymi elementami, które przeminą i na Nowej Ziemi otoczonej Nowym Niebem (w może nawet w Nowej Jerozolimie) tych nieprzyjemnych rzeczy nie będzie. Czy będzie zabawa? Nie wiem, ale święty Paweł napisał, że „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy go miłują” (1Kor 2.9)

Ostatni poruszony przez Ciebie temat: poddawanie się presji otoczenia. Wydaje mi się, że to zawsze jest złe. Lepiej być sobą i zmieniać otoczenie niż pod wpływem otoczenia zmieniać siebie. Pozostaje jednak pytanie pod wpływem czego (lub kogo) się zmieniać? – i to pytanie jest szczególnie istotne.

Dziękuję za polemikę.

Wojtek (w32)


lilienn, November 5, 2004 22:51 Skomentuj komentarz


Nie zgadzam się. Mozna być wiecznie młodym. Z wiekiem przybywa tylko rzeczy, sytuacji, bądź ludzi za których musimy byc odpowiedzialni. Można się bawić, korzystać z życia i jeśli sie nie zapomina przy okazji o odpowiedzialności, która na nas ciąży to można być wiecznie młodym.
Najgorsze co można zrobić to poddać się presji otoczenia i uważać że pewnych rzeczy w pewnym wieku nie wypada robić...

wings, November 5, 2004 21:42 Skomentuj komentarz


a ja zaczynałam całkiem niedawno trzeci raz to samo w tym samym miejscu... ale każdy z tych razy choć podobny, był zdecydowanie inny !!

ps. dzięki za rozświetlenie umysłu... do pełnej jasności muszę przeczytać jeszcze i jeszcze i jeszcze raz... i wtedy zrozumiem wszystko !
Skomentuj notkę
6 października 2004 (środa), 17:39:39

100 lat, 100 lat, niech żyje...

  1. 100 lat, 100 lat,... tak się życzy. Ale czy dobrze się życzy?

    Chwila zadumy. Inspiracja: notka na serwisie Piotra, którą ośmieliłem sobie tym komentarzem skomentować.

  2. Kiedyś, jak komuś śpiewano 100 lat, na koniec śpiewania A. dopowiadała: "nie stawiajmy granic łaskawości bożej". To dawało do myślenia, bo niby dlaczego 100 tak a nie 120 nie? A może od razu 160, 200, 275? To "100 lat" prawie jest proste: liczba 100 ma w naszej kulturze swoją symbolikę, a w dodatku jakby to brzmiało "120 lat, 120 lat, niech żyje, żyje nam"
  3. Pamiętam, jak pewnym razem rodzinka była bardzo zakłopotana, bo nie wiedziała co zaśpiewać naszej 97-letnie babci. No bo niby jak się zaśpiewa "100 lat, 100 lat..." to przecież od razu widać, ze chodzi o spadek.
  4. Czytając Torę, Proroków i Pisma dochodzę do wniosku, że długie życie jest błogosławieństwem Boga. Długo żył Mojżesz (choć Bóg skrócił jego żywot, nie dając mu wejść do Erec Israel), długo żył Abraham. Ci mężowie boży odchodzili z ziemi "pełni lat" i "dopełniwszy życia". To brzmi tak, jakby mieli jakieś zadanie, cel, mieli coś wykonać, wykonali i wykonawszy zostali odwołani będąc w pełni usatysfakcjonowanym. Może na tym właśnie polegało starotestanemtowe błogosławieństwo długiego życia? Na odwołaniu po wypełnieniu zadania. Może właśnie to tak jest.
  5. Wydawać się może, że pisma Nowego Testamentu będą również uważać długie życie jako błogosławieństwo. Niby jest tak, że listy kończą się życzeniami, ale bardziej zdrowia i pokoju niż długiego życia. Nie ma też takich bezpośrednich zapisów w stylu "100 lat, 100 lat..." jakie czyta się często w Starym Testamencie. Więcej, w świetle pierwszych rozdziałów Listu do Rzymian, oraz bożego światopoglądu, który przedstawił Jezus a tak dokładnie powyjaśniał Paweł wydaje się, że życie człowieka, a zwłaszcza długie życie na tej ziemi bardziej jest przekleństwem niż błogosławieństwem. Przecież aby żyć w pełni obecności Boga musimy przejść przez śmierć (no chyba, że załapiemy się na pochwycenie przy końcu czasu), więc czym prędzej to nastąpi to chyba lepiej. Oczywiście nie ma co się dziwić, że ludzie świata, nie mając pewności co do swojej relacji z Wiekuistym (tu chcę podkreślić to iż Bóg jest sędzią) starają się przedłużyć swoje życie, dbając, a czasami wręcz walcząc o nie. Ale czy taka postawa jest właściwa dla ludzi znających i przyjmujących Prawdę?
  6. Paweł pisał:

    "Jak zawsze, tak i teraz, z całą swobodą i jawnością Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele - to dla mnie owocna praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele - to bardziej dla was konieczne." (List do Filipian 1:20-24)

    ... i jego pisanina chyba najlepiej wyraża to co chciałem w tym przemyśleniu powiedzieć. Tak więc notka Piotra z życzeniami dla Artura stała się dla mnie nie prowokacją do przemyślenia a jedynie impulsem do przypomnienia sobie, tego co nauczał Paweł i co jest dla mnie ważne.

  7. W przypadku moich wierzących przyjaciół zawsze mam problem życzeniami, więc po prostu ich nie składam (najczęściej też nikt ich nie oczekuje). Aby wyjaśnić sparafrazuje Świętego Pawła: Co mam więc czynić? Dla takiego mojego przyjaciela żyć bowiem - to Chrystus, a umrzeć do zysk. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę by był on z Chrystusem (bo pragnę dla niego rzeczy lepszej), pragnę też, by pozostał w ciele bo to bardziej konieczne.
  8. W przypadku ludzi nie pokładających nadziei w Zbawcy nie mam wątpliwości: życzę 100 lat, albo 120 lat, albo i więcej... przed zaksięgowaniem zawsze jest czas, a co zaksięgowane to już koniec.
  9. Ktoś mi kiedyś powiedział, że po potopie Bóg ograniczył życie człowieka na ziemi do 120 lat, ale nie potrafię jakoś znaleźć tego fragmentu w Piśmie.
  10. Ciekawe czego życzyli sobie na urodziny ludzie przed potopem. Wtedy normą było coś koło 800... a więc pewnie życzyli sobie 1000 lat.
  11. Osobiste: czasem, jak jakieś diabelstwo daje mi się szczególnie odczuć i mam tego dość czekam na swój koniec i nawet chcę aby już nastąpił. Nieco boję się tej chwili, wszak może boleć, może być przykre, może trwać długo. Żółty napisał: "Samo umieranie, ta krótka chwila, a może długie godziny napawa mnie niepokojem" i napisał to ładnie (Modlitwa o umieraniu). Tak więc nieco się boję, mam jednak pewność, że moje życie jest w ręku Boga a On nie tylko ma względem mojej osoby plan pełen swojej miłości to jeszcze mam moc aby ten plan przeprowadzić.

Kategorie: śmierć, starość, _blog


Słowa kluczowe: sto lat, życie, długość życia


Komentarze: (3)

piotr, October 10, 2004 20:52 Skomentuj komentarz


Żyj szybko, kochaj mocno, umieraj młodo...

anonim, January 3, 2008 21:03 Skomentuj komentarz


głupie

pepegi, October 7, 2004 11:50 Skomentuj komentarz


a znasz Waść "Ars longa, vita brevis" z repertuaru Jacka Kleyffa, znany też z wersji Kuby Sienkiewicza? fajna, dobitna i zwięzła rzecz o długowieczności.
Skomentuj notkę
24 lipca 2004 (sobota), 21:09:09

Rozwój a nasze odczucia

Dziś znowu zafascynował mnie rozwój, a właściwie to nie tyle sam rozwój co wszystko co pod pojęcie rozwój wkładamy i wszystko co na świecie rozwojem wyjaśniamy.

Niewątpliwie rozwojem jest to, co się dzieje z dzieckiem w dzieciństwie. Ale w którym momencie kończy się rozwój a zaczyna degradacja? W wieku 15 lat? 24? Po trzydziestce albo czterdziestce? Niewątpliwie rozwojem jest stworzenie przedsiębiorstwa od pierwszego pomysłu, poprzez startup, finansowanie VC, potem wejście na giełdę. Ale czy rozwojem jest coroczne sianie i zbieranie zboża? Czy rozwojem nazwać można przemiany w państwach (mocne słowo: państwo) afrykańskich w II połowie XXw.? A przecież mówi się o państwach rozwijających się jak i o państwach wysokorozwiniętych. A państwo Aleksandra Wielkiego to było jakie państwo? 

Jak to jest, że rozwój nas cieszy bo a antyrozwój (degradacja) nie? Przecież cieszymy się własnym dorastaniem, lubimy obserwować wzrost dzieci własnych i cudzych, radujemy się ogrodem na wiosnę. Ale chwila, ale moment, wystarczy nieco poczekać, spojrzeć w drugą stronę a już widzimy jesień, już w ogrodzie coś zgniło, już spotykamy się ze słabościami rodziców, z kolejnym wylewem u wiekowej babci, a czasem sami na swoim ciele odnajdujemy oznaki niemocy, antyrozwoju, degradacji, wszak nie jesteśmy już tacy młodzi. A czy to co już nie jest rozwojem może cieszyć? Z reguły nie cieszy ale dlaczego?

Dlaczego rozwój tak mocno związany jest z pozytywnymi emocjami podczas gdy proces odwrotny (nie potrafię go tu nazwać) wręcz przeciwnie?

Chyba po pierwsze dlatego, że przesadne uwielbienie życia prowadzi do braku akceptacji śmierci, a przecież śmierć na tym świecie jest zjawiskiem jak najbardziej naturalnym. Jak na razie na 100% ludzi 100% umarło więc śmierć jest pewnikiem i nieakceptowanie jej jako zjawiska normalnego nie jest właściwe. Śmierć co prawda kojarzy nam się ze słabością, starością która wydaje się nie być przyjemna ale czy na pewno tak jest? W każdy razie wypadało by przebadać na ile w naszej kulturze kult młodości (jak w reklamach, tylko młodość, seks i zabawa się liczy) i nieakceptowanie śmierci (liczy się tylko "to życie") wpływa na to, że życie nasze tylko w pierwszej swej fazie jest rozumiane jako rozwój i jako coś pozytywnego.

Drugi powód, jaki na dziś znajduję to powszechne skażenie ewolucjonizmem, w tym skażenie darwinizmem w szczególności. Ewolucje (co gorsza, ciągle jeszcze rewolucje też) postrzegamy jako coś pozytywnego, było mniej - jest więcej, było prostsze - jest bardziej skomplikowane, była bakteria zrobiło się zwierzątko, była małpka - zrobił się człowiek, był wielki wybuch - mamy piękny wszechświat. Wszak to musi być piękne, wszak to właśnie jest rozwój! I tu też należało by przebadać na ile jest to naukowe a na ile pseudonaukowe, bardziej poparte naszym chciejstwem niż faktami. Wszak przemiany gatunku nikt jeszcze nie zaobserwował a czy ten wszechświat się kurczy czy też rozwija to do końca nie wiadomo (tak jak nie wiadomo co będzie "potem"). Na pewno jednak piękniej wygląda młode ciało od ciało starego a zaobserwowałem ostatnio na basenie, że różnica tkwi praktycznie tylko w gładkości skóry.

Tak więc kult młodości i darwinizm powodują, że najczęściej świat widzi się tak (a te obrazki ciągle czekają na napisanie poważnego wywodu):

Podczas gdy widzenie tego tak ...

... lub tak ...

... jest również możliwe. A jak to właściwie jest?

Po głowie chodzi mi to od ponad roku, obrazki są zrobione ale jakoś ciągle nie potrafi się ten problem widzenia zamienić w poważny tekst.

Na podobne tematy odnotowałem kiedyś:

Może coś kiedyś napiszę. Zalążek czeka na dysku od 3 miesięcy.

No i jeszcze słowo klucz: metahistoria


Kategorie: starość, śmierć, światopogląd, _blog, metahistoria


Słowa kluczowe: rozwój, emocje, ewolucja, starość, młodość, śmierć, ewolucjonizm, metahistoria


Komentarze: (2)

krisper, July 26, 2004 23:03 Skomentuj komentarz


Co do tego 100% na 100% to w starym testamencie jednemu się chyba udało.

Znudzonaa, July 25, 2004 12:53 Skomentuj komentarz


Tak sobie Ciebie czytam....i czytam i niemal za kazdym razem zmuszasz mnie do refleksji...dziękuję...
Skomentuj notkę
21 kwietnia 2004 (środa), 10:00:00

Lalka (z cyklu: wynotowane)

Cytat:

- Za pozwoleniem! - przerywa Wirski. - Mężczyzna pięćdziesięeioletni nie jest starym; jest dopiero dojrzałym...
- Jak jabłko, które już spada. [skomentował Ignacy Rzecki]

Luźmyślenia:

  • W TV jest taka reklama: "Co będziesz robił za 30 lat?". Otóż piękni dwudziestoletni będą za 30 lat dojżali i im ten wpis dziś dedytkuję.
  • eBooki da się czytać! Nawet na iPAQ-u.
  • W eBookach da się fajnie zaznaczać, cytować, gryglać i malować. Szkoda tylko, że soft M$ jest tak złej jakości.
  • eLalka zaliczona, czas na eFaraona po raz kolejny.

Kategorie: starość, _blog


Słowa kluczowe: starość, dojrzałość, Bolesław Prus, Lalka, Rzecki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
2 marca 2004 (wtorek), 13:53:53

Prosta droga (z cyklu: to lubię)

  • reżyseria: David Lynch
  • scenariusz: David Lynch, John Roach,Mary Sweeney
  • zdjęcia: Freddie Francis
  • muzyka: Angelo Badalamenti
  • produkcja: 1999 r.


- Młodzi nie myślą o starości.
- Nie powinni.
- Starość musi mieć swoje dobre strony.
- A co w tym dobrego, że jestem ślepy i kulawy. Z drugiej strony zdarzyłem poznać życie. Wiem jak oddzielić ziarno od plew i rzeczy ważne od głupstw.

- Co jest najgorsze na starość
- Najgorsze jest to, że pamiętasz jak byłeś młody.

(Dialog z młodym cyklistą na biwaku)


Dziwny film jak na Dawida Lyncha. Mądry i ciekawy a do tego ładny. Dobrze, że nauczyłem się obraz z TV wkładać do Divixa - będzie do czego wracać.

A o czym jest ten film? O upartym ośle, o mądrości, o pojednaniu, z zwykłym życiu, o rodzinie, o starości.

- Zrobiłeś tym taki kawał drogi dla mnie?

- Tak.

(scena finałowa, spotkanie braci)


Kategorie: film, to lubię, starość, _blog


Słowa kluczowe: Prosta droga, David Lynch, film, Ameryka, kosiarka


Komentarze: (2)

mortella, March 2, 2004 18:31 Skomentuj komentarz


chetnie bym obejrzała...
byłeś, czytałeś.. miło mi.

Filip, March 17, 2013 13:00 Skomentuj komentarz


Mamy rok 2013 mimo telewizi cyfrowych w dzisiejszych czasach to uwazam ze powinni czesciej emitowac taki film czy w TVN czy moze w Polsacie bo ten film nietylko sie milo oglada ale takze i uczy do tego ta wspaniala muzyka powiem krotko THIS FILM IST THE VERY BEST ON THE WORLD.
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.