Słowo kluczowe: filozofia


28 lipca 2023 (piątek), 17:56:56

Refleksja po 35 latach myślenia

W trakcie rozmowy z kumplem (GK) przypomniałem dziś sobie, że gdy bylem młody, miałem te 22, 25, a może już nawet swoje 30 lat to bardzo chciałem żyć. Chciałem żyć tworząc, pracując, przemieniając otaczającą mnie rzeczywistość, zarządzając będącą pod moim wpływem ziemię aby wywrzeć pozytywny wpływ na świat i mieszkających na nim ludzi. Chciałem uczynić świat lepszym - bo przecież mając 30 lat człowiek (a zwłaszcza młodzi faceci) wiedzą co będzie lepsze, bo wiedzą co jest dobre i gotowi są wdrażać to nawet używając przemocy względem innych ludzi, którzy przecież nie są tak dobry i nie wiedzą.

Dziś jestem nieco starszy, mam prawie 60, mniej mi się chce żyć (bo coś niecoś boli) ale moja lista powodów aby żyć znacząco się wydłużyła. Dziś widzę aż trzy powody dla których warto żyć, więc żyję. Dziś uważam, że ...

#1. Warto żyć aby poznać Boga, aby sprawdzić jaki On jest, doświadczyć, nauczyć się Jego, albo przynajmniej nauczyć się uczyć.

#2. Warto żyć aby przemienieć swój charakter na taki, który Bóg chciałby aby miał, abym bardziej przypominał Chrystusa. Tak, tak! Swoj charakter można zmienić, "bo nie zmienię świata, nie zmienię ale mogę zmienić się sam” (piosenka z młodości - Sztywny pal Azji).

#3. Warto żyć aby tworząc, pracując, przemieniając otaczającą mnie rzeczywistość, zarządzając będącą pod moim wpływem ziemię wywrzeć pozytywny wpływ na świat i mieszkających na nim ludzi. Nie wiem czy potrafię uczynić świat lepszym ale poznając Boga mogę próbować zrozumieć co to jest „dobro”.

Trzeci punkt jest taki jak ten jedyny w młodości, ale różnica jest taka, że może lepiej wiem czym jest dobro, wszak wg. Pana Jezusa życie wieczne polega na poznawaniu Boga a tak się składa, że gdzieś przed 30 nawróciłem się i otrzymawszy życie wieczne zacząłem poznawać Boga.

A na koniec przypomnę sobie słowa tej ładnej piosenki:

Nie zmienię świata

Sztywny Pal Azji

Nie zmienię świata nie zmienię
Nie mam żadnych złudzeń
To nie uda sie nikomu
Choć rewolucje są dla ludzi

Nie zacznę nowej wojny
I nie zakończę starych
To wszystko jest utopią
I śmieszne są zamiary

Ale mogę zmienić sie sam
I mogę zmienić Ciebie
Możemy zmienić nasz dom
By było nam jak w niebie

Nie zacznę nowej wojny
I nie zakończe starych
To wszystko jest utopią
I śmieszne są zamiary

Ale mogę zmienić sie sam
I mogę zmienić Ciebie
Możemy zmienić nas dom

 

 


Kategorie: _blog, wiersze, piosenki, filozofia


Słowa kluczowe: sztywny pal azji, cel życia, filozofia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
2 lutego 2023 (czwartek), 12:46:46

Czy wierzymy w istnienie duszy?

Z wykładu prof. Vertulaniego.

A co o tym myślał Platon? A co Mojżesz? A co na ten temat powiedział Jezus? A Hiob? św. Paweł? Tomasz z Akwinu?

A Ty co myślisz? Czy masz duszę?

opinie-o-duszy

 

https://www.youtube.com/watch?v=aabYFesgvQc&t=9s

 


Kategorie: _blog


Słowa kluczowe: dusza, mózg, filozofia, psychologia, prof. Vertulani


Komentarze: (1)

Marek, February 2, 2023 19:28 Skomentuj komentarz


Biblia w wielu miejscach wspomina o nieśmiertelności duszy. W Starym Testamencie, np. w Księdze Rodzaju, jest napisane, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo i że dusza człowieka jest nieśmiertelna. W Nowym Testamencie, np. w Ewangelii według św. Mateusza, jest powiedziane, że dusze zmarłych będą żyć na wieki. Wiele wersetów w Biblii odnosi się do nieśmiertelności duszy. Oto kilka z nich: Księga Rodzaju 2:7: "I uczynił Pan Bóg człowieka z prochu ziemi i wdmuchnął w nozdrza jego dech życia, tak że stał się on istotą żywą." Ewangelia według św. Mateusza 10:28: "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle." 1 Tymoteusza 6:16: "On sam bowiem, Bóg wiecznego życia, objawił się nam i udzielił nam świadectwa, a ja to świadectwo składam jako sługa jego." Księga Ezechiela 18:4: "Czy dusza za grzechy swe zginie? Tak, zginie. Czy dusza za grzechy swe powróci do życia? Tak, powróci." Te wersety są tylko przykładami, ale istnieją inne fragmenty biblijne, które również odnoszą się do nieśmiertelności duszy. Interpretacja tych wersetów może być różna w zależności od tradycji i wyznania. Dlatego moje przekonanie na ten temat jest takie, że nieśmiertelność duszy jest w rękach Pana Boga i to On decyduje czy będzie ona żyć po śmierci ciała. Pan Jezus będzie sądzić żywych i umarłych i dusze, które śpią w śmierci zostaną powołane do ciał, które Pan Bóg wskrzesi do życia na czas sądu Bożego.

Skomentuj notkę
25 stycznia 2021 (poniedziałek), 21:09:09

Bezpieczeństwo (zabawa w słowa)

Drugie podejście.

Definicja:
Bezpieczeństwo to stan umysłu, w którym dominuje przekonanie o naszej kontroli sytuacji; oczekujemy, że może się wydarzyć tylko to co jesteśmy w stanie przewidzieć.

Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fikipedia


Słowa kluczowe: bezpieczeństwo, filozofia, piecza


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
3 listopada 2020 (wtorek), 11:39:39

Światopogląd Ucznia - cykl wykładów w ramach S.D.P

Na prośbę Olka, dla S.D.P popełniłem cykl 4 wykładów będących streszczeniem moich zajęć z apologetyki, oraz poszerzonego "projektu prawda".

Covid nie pomagał ale zrobione, nagrane, jest. Czy jestem z jakości tego zadowolony? raczej nie, ale może kiedyś zrobię to lepiej.

Póki co wykłady są też na YT ale zachowuję je tu razem z prezentacjami. Jeżeli ktoś chce ze mną o tym co mówiłem pogadać to jestem pod telefonem i pod mailem. 


1. Filozofia

2. Teologia

3. Antropologia

4. Socjologia

 

 

 

 


Kategorie: _blog, s.d.p, lekcja


Słowa kluczowe: s.d.p, światopogląd, prawda, filozofia, antropologia, teologia, socjologia


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
24 grudnia 2019 (wtorek), 22:17:17

Człowiek - istota trójjedyna - trzecie podejście '2019

To już trzecia notatka na ten temat, obawiam się, że nie ostatnia.

Punkt wyjścia:

Jak punkt wyjścia biorę życzenia które apostoł Paweł kieruje do Tesaloniczan:

A sam Bóg pokoju oby was całkowicie uświęcił i w pełni wyposażył, a wasz duch i dusza, i ciało oby zostały zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa. (1Tes 5:23 tpnt)

Obrazek uproszczony:

A teraz wyliczanka:

Ciało

  • zmysły - narządy, którymi poznajemy materialny świat, z których impulsy biegną do mózgu, który (ponoć) jest siedzibą rozumu, a więc i umysłu.
  • mięśnie - narządy za pomocą których potrafimy oddziaływać na świat materialny: przesuwań, przestawiać, ale też (bo mamy możliwość mówić i pisać) przekazywać informacje
  • odruchy - pewna automatyka ukryta w ciele, bo mięśnie potrafią zareagować jeszcze zanim impulsy dotrą do mózgu
  • działania - efekty pracy mięśni nad rzeczywistością
  • narządy, organy, członki - części ciała traktowane biologicznie
  • instynkt - ?

  • namiętności - ?
  • pożądania - ?
  • podniety -? 

Dusza

  • umysł
  • wola - coś, czym podejmuje się decyzje
  • charakter 
  • emocje - stany umysłu, które sprawiają że podobne informacje docierające do niego powodują jego inne reakcje
  • odczucia - ?
  • świadomość istnienia - ważna bazowa informacja o tym, że ja to ja i ja to nie ty.
  • intelekt, doświadczenie, wiedza, zdolność przetwarzania informacji
  • przyzwyczajenia, nawyki 
  • zwyczaje i sfera kultury

Duch

  • sumienie
  • świadomość istnienia Boga
  • intuicja
  • system wartości
  • motywacja

  • Duch Święty - gdy człowiek się na nowo narodzi, narodzi z ducha to Duch Święty w duchu człowieka jest. Jak jest? Nie wiem, jakoś ale jest.

 

Obrazek duży: 

 

Do analiz

 

 

W Przypowieściach Saomona

  • Prz 20:27 BT5 "Lampą Pana jest duch człowieka, bo wnętrza głębi przenika."
    Prz 20:27 BW "Pan czuwa nad tchnieniem człowieka, bada wszystkie tajniki wnętrza."
  • Prz 20:27 UBG "Duch człowieka jest pochodnią PANA, która bada wszystkie skrytości wnętrza."

U Izajasza

Iz 38:16-19 UBG 
Panie, przez te rzeczy ludzie żyją i w nich wszystkich jest życie mego ducha. Przecież przywróciłeś mi zdrowie i zachowałeś mnie przy życiu. (17) Oto w czasie pokoju zaznałem ciężkiej goryczy, ale z miłości do mojej duszy wyrwałeś ją z dołu zniszczenia, gdyż rzuciłeś za siebie wszystkie moje grzechy. (18) Grób bowiem nie wysławia cię ani śmierć cię nie chwali. Ci, którzy w dół zstępują, nie oczekują twojej prawdy. (19) Żywy, żywy będzie cię wysławiać jak ja dzisiaj. Ojciec oznajmi dzieciom twoją prawdę.

 W Liście do Hebrajczyków:

Hbr 4:12 TPNT

(12) Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż każdy miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy, jak i ducha, stawów, jak i szpiku, zdolne do osądzenia zamysłów i intencji serca.
 Z tego wnioskuję, że bez objawienia, które daje Bóg nie zrozumiesz, gdzie w człowieku kończy się dusza a zaczyna duch.

 

Psalm 63, początek

Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam;
Ciebie pragnie moja dusza,
za Tobą tęskni moje ciało,
jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody. 

O duchu tu nie ma, ale wyraźnie rozróżnia się dusza i ciało

o duchu człowieczym, który jest od Boha u Koheleta

Koh 11:5:
nie wiesz, którą drogą duch wstępuje w kości, co są w łonie brzemiennej, więc też nie możesz poznać działania Boga, który sprawuje wszystko.

 

 

 


Kategorie: światopogląd, _blog


Słowa kluczowe: człowiek, dusza, ciało, duch, życie, światopogląd, filozofia, troistość, trójjedyność, duch-dusza-ciało


Komentarze: (1)

wojtek, May 20, 2020 06:21 Skomentuj komentarz


Do przemyślenia:

- Sumienie to coś na styku ducha i duszy. 

Skomentuj notkę
30 maja 2019 (czwartek), 12:10:10

Czy prawda jest podobna Bogu?

Wracają po raz kolejny (od 2004 roku) do tematu prawdy przypominam, że prawdę określam tak:

Definicja #1:
Prawda to opis rzeczywistości.

oraz

Definicja #2:
Prawda to wynik operacji porównania jakiegoś opisu z rzeczywistością.

A niedawno, w jakimś wykładzie znalazłem taką oto myśl Goethego:

No więc wstawię ją w ramkę, ale raczej jako pytanie niż twierdzenie:


Czy prawda jest podobna Bogu?
Czy nie ukazuje się bezpośrednio
ale musimy ją odgadywać z jej przejawów?

Do przemyślenia.


Do przemyślenia, tym bardziej, że było tu już rozważanie mniej więcej takie:

  • Prawda to opis - a więc wypowiedź, jakiś zbiór zdań.
  • Pan Jezus znany jest również jako Logos (Słowo), czyli jako słowo stwarzające wypowiedziane przez Boga aby stało się.
  • Pan Bóg wypowiedział Słowo i stało się. Co się stało? To co wypowiedział Bóg.
  • Więc Pan Jezus słuszne nazywał się Prawdą (Ja jestem drogą, prawdą i życiem - J14:6) gdyż był w chwili stwarzania opisem stwarzanej rzeczywistości.

A jak się dochodzi do prawdy?

  • Po pierwsze: (#1) poprzez zmysłową obserwację świata, opisywanie go słowami w formie zdań i kompletowanie tego zbioru w coś co jest światopoglądem.
  • Po drugie poprzez ciągłe rozważanie mające na celu (#2) eliminacja sprzeczności z już posiadanego opisu. Po to mamy umysł aby używając go wywalać ze swojej, subiektywnej "prawdy" (ze swojego światopoglądy) zdania sprzeczne. Można wywalać, ale można też kreować hipotezy, teorie, badać je - tu już pojawia się element wiary w to co się wymyśliło (wykreowało).
  • Po trzecie poprzez (również zmysłowe) (#3) przyjmowanie informacji od autorytetów (i tu jest kłopot, bo autorytetem mogą być również zwodziciele, głupcy i oszuści). Nazwijmy roboczo ten punkt zawierzeniem komuś.
  • W pewnym momencie zapewne pojawia się problem wiary - a więc konieczność posiadania zdania na jakiś temat gdy się do tego zdania nie doszło za pomocą punktu #1 i #2 a więc jest potrzeba podjęcia decyzji i działań bazując na zdaniu pochodzącym od autorytetu (#3).

Ale to chyba temat na osobną notkę, o ile już czegoś takiego wcześniej nie napisałem (nie pamiętam).

Uwaga: gdzieś tu jest błąd!  chyba dobrze byłoby punkt #3 podzielić na #3.1 - krytykę i #3.2 - kreację. ToDo!!!!


Kategorie: zabawa w słowa, _blog, filozofia, _tmp


Słowa kluczowe: prawda, filozofia, goethe, światopogląd


Komentarze: (1)

Marcin Siarnik, July 6, 2019 19:15 Skomentuj komentarz


Pan Jezus daje Ducha Prawdy. Tak mówił.

Skomentuj notkę
30 października 2018 (wtorek), 13:19:19

Klasyfikacja światopoglądów

Światopoglądy są 3. Tylko 3. Jest teizm, ateizm, panteizm. Koniec!

Więcej w prezentacji, którą przygotowałem na spotkanie KFC jesienią 2018

Kilka obrazków:


Dopiski:

  • lepsza prezentacja na spotkanie w czerwcu 2019, po wizycie panteisty.
  • ToDo: Napisać do Andrzeja H. list - dlaczego Tygodnik Powszechny jest panteistyczny.

Kategorie: _blog, światopogląd, apologetyka, filozofia


Słowa kluczowe: teizm, ateim, panteizm, światopogląd, światopoglądy, filozofia


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
13 lipca 2018 (piątek), 07:45:45

Zasadnicze pytania światopoglądu (wg. Sire’a)

Zasadnicze pytania światopoglądu (wg. Sire’a)

  1. Co jest główną rzeczywistością, faktyczną rzeczywistością?
    • Bóg lub bogowie, lub materia i wszechświat materialny.
    • Komentarz: obserwując zachowanie się par elektronów materializm się wysypał, bo elektrony, które do teraz uważane były za materię nie zachowują się jak materia.
  1. Jaka jest natura rzeczywistości zewnętrznej, tzn. natura świata wokoło nas.
    • pytanie o nasze postrzeganie świata: stworzony czy autonomiczny, chaotyczny czy uporządkowany, materia czy też duch, jaki jest nasz osobisty, subiektywny związek ze światem, lub obiektywną niezależność.
  1. Czym jest istota ludzka? Pytanie o antropologię. Kim jestem?
    • człowiek to skomplikowana maszyna, uśpiony bóg, osoba uczyniona na obraz Boga, a może tylko gatunek zwierzęcia nieowłosiona małpa.
  1. Co się dzieje, kiedy człowiek umiera?
    • Typowe odpowiedzi to: kończy się istnienie osoby, następuje przeniesienie do wyższego stanu, odejście w mczorczną egzystencję „po drugiej stronie”.
  1. Jak to się dzieje, ze możemy poznać cokolwiek?
    • Jesteśmy stworzeni na obraz Boga, jako rozumni, więc mogący poznawać.
    • O Bogu możemy wiedzieć tyle ile nam Bóg zechce objawić.
    • świadomość i rozum rozwinęły się w procesie ewolucji jako warunek konieczny do przetrwania
  1. Skąd wiemy co jest dobre a co złe?
    • uczynieni na obraz i podobieństwo Boga od niego wiemy co jest dobre a co złe
    • pojęcia dobra i zła są ustalane na bieżąco przez człowieka, idea dobra i zła jest konieczna do przetrwania osobniczego i kulturowego.
  1. Czy historia ludzkości posiada jakieś znaczenie?
 
Inspiracja: książka „Światy wokół nas” wydana w 1991 roku przez Areopag.
 
W zasadzie sprowadza się to do trywialnego: kim jestem? skąd jestem? dokąd zmierzam?
 

Kategorie: _blog, filozofia, apologetyka


Słowa kluczowe: światopogląd, filozofia, kim jestem, skąd jestem, dokąd zmierzam


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
8 czerwca 2018 (piątek), 12:04:04

Światopoglądowe dialogi na 4 nogi

Pod koniec XIX wieku, bo pięknych odkryciach oświeceniowej nauki człowiek, patrząc na oblicze wszechświata powiedział:
- Proszę pana, ja istnieję.
- Nie czuje się przez to - odpowiedział wszechświat - w żaden sposób zobowiązany.


Wracam do książki: Światy wokół nas.

Światy Wokół Nas

Sire W. James

Wydawnictwo: Areopag
liczba stron: 241
format: 15x24
oprawa: miękka

 

 


Kategorie: _blog, apologetyka, to lubię


Słowa kluczowe: światopogląd, teizm, apologetyka, filozofia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 maja 2018 (piątek), 19:28:28

Człowiek - istota trójjedyna - drugie podejście '2018

Do tego tematu podchodzę po raz drugi. Pierwszy raz w 2004 roku napisałem o tym w notce: "Człowiek - istota trójjedyna" a dziś tą notkę poprawiam, robiąc lepsze obrazki. 

Obrazek antropologiczny:

czlowiek-ist-T3-03

Poprzednia wersja - malutka, ale można kliknąć: 

Zachowuję sobie też jakiś wers, z ładnymi życzeniami

A sam Bóg pokoju oby was całkowicie uświęcił i w pełni wyposażył, a wasz duch i dusza, i ciało oby zostały zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa. (1Tes 5:23 tpnt)

 A tu jak jak Pan Bóg to stworzył:

stworzenie 5 - stworzenia

 


Dopisek z lutego 2019:

Koncepcja #1

Punkt wyjścia, troistość człowieka, bo człowiek to ma:

  1. człowiek ma ciało:
    • zrobione z ziemi, prochu, materii (Gen 2:7) więc do ziemi (prochu) powraca (Gen 3:19b);
    • poprzez ciało człowiek działa na materię: przenosi, podnosi, przekształca i .... tą materię "przemienia" :-)
    • odruchy człowieka to działania autonomiczne ciała, bez udziału duszy;
    • instynkty chyba też, ale nie jestem tego już pewien;
  2. człowiek ma duszę (?) choć może lepiej, że człowiek jest duszą (istotą) żyjącą, a więc ma:
    • charakter,
    • umysł,
    • emocje (czyli chwilowy stan umysłu),
    • wolę, czyli zdolność podejmowania decyzji,
    • przyzwyczajenia,
    • zwyczaje i cała strefa kultury.
  3. człowiek ma ducha, a więc ma:
    • świadomość własnego istnienia ("myślę więc jestem" choć ponoć koty też to mają, ale jakoś nie zastanawiają się nad tym);
    • sumienie - czyli naturalna, wbudowana świadomość tego, co jest dobre a co złe - np. nie zabijaj, nie cudzołóż są bardzo głęboko zaprogramowane w człowieku;
    • system wartości wynikający poza duszebnym systemem wartości (gotowy do rozróżnia np. piękna);
    • duch to interfejs człowieka do świata duchowego (przypominam: Bóg jest duchem), niestety, w wyniku pierwszego grzechu interfejs ten jest zepsuty, mówi się o tym, że jesteśmy duchowo martwi i dopiero działanie Boga może to zmienić i nas duchowo ożywić (Ef 2:1-4).
  4. Relacja duch - ciało
    1. Mt 26:40-41 ubg
      (40) Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących, i powiedział do Piotra: Czy nie mogliście przez jedną godzinę czuwać ze mną? (41) Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Duch (πνεῦμα pneuma) wprawdzie jest ochoczy, ale ciało (σάρξ sarx) słabe.

Dopisek ten pochodzi z notki: Co będzie ze mną po śmierci (widok z pozycji wierzącego) ale rozwija się własnym życiem.

Koncepcja #2 (by Ariusz, 20 lutego 2019)
  • Człowiek to dusza żyjąca, czyli ciało + duch.
  • Jak człowiek umiera, to człowiek przestaje być duszą żyjącą, bo ciało do ziemi, a duch do Boga.
  • Przy zmartwychwstaniu człowiek będzie znowu duszą żyjącą, bo dostanie od Boga nowe ciało, w które Bóg włoży ducha.

Ładne to jest.


Dopisek kolejny:

  • Jezus mówi: co się narodziło z ciała jest ciała, i jest potrzeba aby z ducha się narodzić.
  • J6:63 - ciało nie daje rezultuatu, bo to duch ożywia.
    J 6:63 ubg (63) Duch jest tym, który ożywia, ciało nic nie pomaga. Słowa, które ja wam mówię, są duchem i są życiem.
  • Nowe narodzenie (2Kor5:17) to zmiana w duchu człowieka, bo ciało i dusza pozostają bez mian, choć dusza ma możliwość poznawania rzeczy również poprzez nowy kanał, nie tylko z ciała ale też z ducha.
  • J4:24 - Bóg jest duchem i cześć można mu oddawać tylko w duchu i prawdzie.
  • Dusza może odbierać teraz sygnały z ciała i z ducha, ale uwaga: (Rz 8:6) - bo to, ku czemu dąży ciało, sprowadza się do śmierci, a to, ku czemu Duch —do życia i pokoju. (UBG: zamysł ciała to śmierć, ale zamysł Ducha to życie i pokój)
  • Ef4:17 - poganie nie mając ducha kierują się tylko ciałem
    Ef 4:17-18 eib
    (17) To więc mówię i nalegam w Panu, abyście już nie postępowali tak, jak postępują poganie, próżni w swych dążeniach, (18) pokrętni w swych pomysłach, dalecy od życia Bożego przez nieświadomość, która ich zaślepia, i przez niewrażliwość ich serca.

Dopisek kolejny po kolejnym (październik 2022)

Jest też coś w Księdze Hioba

Hi 12:7-10 UBG

[ Hiob mówi do Sofara ]
Ale zapytaj zwierząt, a one cię pouczą,
i ptaków nieba, a powiedzą tobie.
(8) Albo rozmawiaj z ziemią, a ona cię nauczy,
i opowiedzą ci ryby morskie.
(9) Któż spośród nich wszystkich nie wie,
że ręka PANA to wykonała?
(10) W jego ręku jest dusza wszelkiej istoty żywej
i duch wszelkiego człowieka.

Wszelka istota ma dusze, a człowiek ma ducha.

 


Kategorie: światopogląd, _blog


Słowa kluczowe: człowiek, dusza, ciało, duch, życie, światopogląd, filozofia, troistość, trójjedyność, duch-dusza-ciało


Komentarze: (2)

Ww, April 5, 2019 06:39 Skomentuj komentarz


Słowo jest ostrzejsze niż miecz obosieczny..... gotowe rozdzielić ducha od duszy!

Hbr 4:12: "Słowo Boże bowiem jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne rozsądzić myśli i zamiary serca."

Iz 38:16-19 bw
(16) Panie! Ciebie wyczekuje moje serce, pokrzep mojego ducha i uzdrów mnie, ożyw mnie!

wojtek, August 10, 2019 13:51 Skomentuj komentarz


Sumienie:
Rz 2:14-15 ubg
Gdy bowiem poganie, którzy nie mają prawa, z natury czynią to, co jest w prawie, oni, nie mając prawa, sami dla siebie są prawem. Oni to ukazują działanie prawa wpisanego w ich serca, za poświadczeniem ich sumienia i myśli wzajemnie się oskarżających lub też usprawiedliwiających.

A to znaczy, że nawet człowiek martwy duchowo ma sumienie. Czy jest więc ono elementem duszy? Może tam Bóg je wbudował?

Skomentuj notkę
30 grudnia 2017 (sobota), 12:12:12

Rupert Sheldrake - Naukowe dogmaty i pytania

Trochę to panteistyczne, ale czymś ten ateizm należy rozwalić i pewne panteistyczne rozważania mogą się przydać. Tak czy inaczej zachowuję 10 zidentyfikowanych dogmatów dzisiejszej nauki, bo przekonują mnie one, że jest Stwórca i jest stworzenie.

Autor: https://pl.wikipedia.org/wiki/Rupert_Sheldrake

10 zidentyfikowanych dogmatów nauki

Rupert Sheldrake

  1. natura jest mechaniczna lub podobna do maszyny
  2. materia nie ma świadomości
  3. prawo zachowania masy i energii
  4. prawa przyrody są niezmienne w czasie i przestrzeni
  5. natura nie ma celu
  6. biologiczne dziedziczenie jest materialne (genetyczne lub epigenetyczne)
  7. pamięć przechowywana jest w mózgu
  8. umysł jest całkowicie zlokalizowany w głowie
  9. zjawiska parapsychiczne są złudzeniem
  10. "mechaniczna", ortodoksyjna medycyna jest jedyną skuteczną medycyną

Kategorie: filozofia, nauka, _blog


Słowa kluczowe: filozofia, nauka, filozofia nauki, Rupert Sheldrake, dogmaty


Komentarze: (1)

wojtek, December 30, 2017 12:33 Skomentuj komentarz


Dogmaty 2 i 8 są wzajemnie sprzeczne!

Skomentuj notkę
6 października 2017 (piątek), 14:11:11

O miłości przy obiedzie

Zacznę od definicji:

Miłość to decyzja o czynieniu dobra drugiej osobie, osobie tą miłością kochanej.

No i oczywiście powstaje trudne pytanie: co to jest to dobro, jak je rozumieć, czym jest i kto ma określić co dla kochanej osoby jest dobre. Jest pytanie więc pobawmy się w analizę i szukanie odpowiedzi:

#1. A gdyby tak kochana osoba miała prawo określić co jest dla niej dobre? Na pewno było by miło, ale czy dobrze? Widać to dobrze w przypadku dzieci, bo dzieci ciągle chcą lody, ciastka i dobrą zabawę a rzeczy te, mimo iż dobre w nadmiarze dobre wcale już nie są i dopiero umysł (wiedza, doświadczenie, mądrość) rodzica dawkując je w procesie wychowawczymwytwarza dobro w postaci środowiska, w którym dziecko dobrze wzrasta. A więc podejście pierwsze dobre nie jest - tworzy hedonizm -"kochasz mnie, więc zrób mi dobrze”.

Może więc należy szukać dalej?

#2. A gdyby tak osoba kochająca uznała co jest dobre dla kochanej i to realizowała? Takie coś mamy ewidentnie w macierzyństwie - dzieciaki nie wiedzą, bo nie jest ich zadaniem wiedzieć, ich zadaniem jest rosnąć :-) ale z czasem dzieciak zaczyna mieć własne zdanie i dość trudno uchwycić ten moment, ale na pewno z czasem staje się dorosłym człowiekiem zasługującym na pełną wolność ze strony rodziców i wtedy podejście „miłość to czynienie drugiej osobie dobra określonego przez czyniącego” przestaje działać.

A więc dalsze poszukiwania:

#3. A może uzgodnić widzenie dobra tych dwóch osób, ponegocjować, ustalić rezygnując z subiektywnego „ja” aby poprzez „my" przejść na poziom obiektywny? Umowa społeczna, kontraktualizm, Jan Jakub Rousseau? O nie! Praktyka od czasów rewolucji francuskiej udowadnia, że to nie zadziała, że ludzie uzgodnić wspólnego dobra nie są wstanie bo "moje jest mojsze” i popsuta grzechem natura zawsze wyciągnie na wierzch nasz egoizm.

Co więc robić?

#4. Można dalej kierując się ku obiektywności zapytać Pana Boga? Tak! I to jest rozwiązanie. To jest rozwiązanie

Miłość to czynienie innemu dobra, a co to jest dobro? Potrzebuję więc na szybko kolejnej definicji:

Dobro to stan rzeczy, w którym Bóg chce, aby się one znajdowały.

Bóg jest Stwórcą - On jedynie wie po co to wszystko jest i jak to wszystko ma działać, i On chce aby każdy z nas go szukał, zarówno indywidualnie jak i społecznie.

I tu się kończą moje rozważania, bo zupa (krem z pomidowów) zjedzona, rachunek już zapłacony i mogę dalej iść zwiedzać Chropaczów. Fajne miejsce!

 

 

 

 


Kategorie: filozofia


Słowa kluczowe: miłość, chropaczów, dobro, filozofia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
9 maja 2017 (wtorek), 15:49:49

Oświecenie albo zaciemnienie w nauce

Z ciekawego wykładu wynotowuję:

Potężnym ograniczeniem nauki, które dało nam Oświecenie jest pogląd, że jedynym zgodny z nauką światopoglądem jest materializm, czyli pogląd, który odrzuca wszelkie formy transcendencji. Oświecenie uważa, że jeżeli ktoś wierzy w Boga to działa wbrew nauce, albo działa na płaszczyźnie nie mającej z nauką nic wspólnego.

inspiracja - prof. Krzysztof Meissner


Dopisek z dyskusji po analizie hasła "Kreacjonizm" na Wikipedii:

Lewactwo zawsze stosuje dwie miary, mentalność Kalego. Lewactwo uważa, że ich wiara to jeszcze nie do końca udowodnione fakty a wiara innych to mimo dowodów i przesłanek zabobon.

Wikipedia jest Oświeceniowa, dlatego wszystko gdzie pojawi się osobowy Bóg jest czymś co należy odrzucić i wyśmiać. 

 


W załączniku film z wykładem "Znaczenie tajemnicy w fizyce - prof. dr hab. Krzysztof Meissner"


Kategorie: obserwator, oświecenie, filozofia, _blog, filozofia / nauka


Słowa kluczowe: oświecenie, nauka, wiara, filozofia, filozofia nauki


Pliki audio


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
26 lutego 2017 (niedziela), 22:36:36

Uczynek (zabawa w słowa)

Co to jest uczynek? Spróbuję sobie zdefiniować.

Uczynek to wywołana decyzją człowieka (aktem woli) jego aktywność, która coś zmienia w rzeczywistości.

Hmmmm...... Nie jest źle. Chyba musi zostać, bo bardziej nie chce mi się dziś myśleć.

A muszę to zrobić, bo w Ef 2:8-10 mowa jest o tym, że Bóg zbawił nas z łaski, przez wiarę, nie z uczynków; stworzył nas w Chrystusie abyśmy pełnili dobre uczynki, które wcześniej dla nas do wykonania przeznaczył. A więc aby wiedzieć co to są dobre uczynki muszę wiedzieć co to są uczynki.

A teraz dobre uczynki. Spróbujmy. Dobro definiuję sobie tak:

Dobro to stan rzeczy w których Bóg chce aby się one znajdowały.

a więc dobre uczynki to:

Dobre uczynki to wywołane decyzjami człowieka (jego aktem woli) aktywności, które zmieniają jakąś część rzeczywistości na taką, jaką Bóg chce widzieć.

Co my tu więc mamy? Mamy swoją wolę, którą podejmujemy decyzję, że chcemy coś zrobić. Mamy potrzebę mocy, aby potem swoją wolę zrealizować. No i mamy wolę Boga, bo mamy robić coś takiego, co Bóg by chciał. Na rozpoznanie woli Boga jest stosowna recepta, zapisana w Rz 12:1-2 więc do roboty!


Kategorie: zabawa w słowa, filozofia, _blog


Słowa kluczowe: uczynek, filozofia, wola, moc


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
25 lutego 2017 (sobota), 20:41:41

Prędkość światła

Fajnie jest obserwować ludzi, gdy mówi się im, że prędkość światła nie jest stała, zmniejsza się, że światło porusza się coraz wolniej, a w czasach rzymskich to pewnie biegło dwa, albo i cztery razy szybciej. 

Obserwowałem to 20 lat temu, obserwowałem 10 lat temu, obserwuję i teraz. Ciekawe będę co będzie za 10 lat, gdy napisze o tym jakaś poważna gazeta, albo telewizja PLANET, a na Discovery pójdą dalej i będą twierdzić, że zawsze tak twierdzili. Pewnie na kanałach ViaSat pojawią się filmy o spisku, który fałszuje badania, bo przecież prędkość światła jest stała :-) podobnie jak dźwięk A miał mieć 435 a nie 440Hz.

A kto wie, że do połowy XIX wieku większość fizyków uważała, że prędkość świata jest nieskończona?

A właściwie to skąd wiemy to co wiemy? A właściwie to dlaczego nie można uczynić Słowa Bożego pełnym autorytetem odnośnie swojego życia? O prędkości światła jest tam niewiele, ale też nie ma ona aż takiego znaczenia dla mojego życia abym tą zmianą, lub jej brakiem miał się przejmować.


Kategorie: obserwator, fizyka, _blog


Słowa kluczowe: prędkość światła, filozofia, fizyka


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
13 stycznia 2017 (piątek), 08:37:37

Zwiedzenie

Do mojego Fiki (zabawa w słowa) dopisać mogę e definicje:

Zwodzenie to głoszenie w czyimś autorytecie prawd (właściwie nieprawd, czyli kłamstw), które nie są prawdami tego autorytetu.

Może drugie podejście będzie lepsze:

Zwodzenie to głoszenie w czyimś autorytecie (imieniu) twierdzeni, które nie są twierdzeniami tego autorytetu a nawet są z nimi sprzeczne.

Tak. Wyszło zdecydowanie lepiej.

Przy okazji jeszcze dwa określenia:

Zwiedzenie to takich nieprawd przyjęcie jako prawdy.

Zwodzenie w Kościele to głoszenie w autorytecie Pisma Świętego, apostołów i proroków, a nawet samego Pana Jezusa i/lub Boga prawd, które nie są Prawdą.


Kategorie: fiki, zabawa w słowa, teologia, _blog, zwiedzenie


Słowa kluczowe: filozofia, zwiedzenie, kościół


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
12 września 2015 (sobota), 14:46:46

Psalm 19 i Rz 1:18

Psalm 19, pierwsze wersety:

Niebiosa opowiadają chwałę Boga,
A firmament głosi dzieło rąk jego.
Dzień dniowi przekazuje wieść,
A noc nocy podaje wiadomość.
Nie jest to mowa, nie są to słowa,
Nie słychać ich głosu...
A jednak po całej ziemi rozbrzmiewa ich dźwięk
I do krańców świata dochodzą ich słowa…

 

List do Rzymian, rozdział 1, werset 18 (albo kawałek dalej), czyli wypowiedź odnośnie ludzi naturalnych, pogan

(…) To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła.

 

Dziś jednak obowiązującym światopoglądem jest ateizm (w najlepszym przypadku religijny deizm) czego efektem jest powszechne ogłupienie opisane przez Pawła tak:

(…) znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy [ stworzenia ] (…) stworzeniu oddają więc cześć, i stworzeniu służą.

 


 

Ale ponieważ do edytora dorobiłem sobie możliwość kolorowania to przypatrzę się temu psalmowi bardziej:

Niebiosa opowiadają chwałę Boga,
A firmament głosi dzieło rąk jego.
Dzień dniowi przekazuje wieść,
A noc nocy podaje wiadomość.
Nie jest to mowa, nie są to słowa,
Nie słychać ich głosu...
A jednak po całej ziemi rozbrzmiewa ich dźwięk
I do krańców świata dochodzą ich słowa

 

Podmioty mówiące:

  1. niebiosa
  2. firnament
  3. dni
  4. noce

Podmioty słuchające:

  1. dnie
  2. noce
  3. cała ziemia
  4. krańce świata

Czynności:

  1. opowiadają
  2. głoszą
  3. przekazują wieść
  4. podają wiadomość

Treść przekazu:

  1. chwała Boga
  2. opis dzieła Jego rąk
  3. wieść - ale nie za bardzo wiadomo o czym, więc tylko to wzmacnia kontekst
  4. wiadomość - więc jak wyżej

 

Wnioski: w fakcie stworzenia widać dzieło Boga, i jest to wystarczający dowód na jego istnienie. Twierdzenie, że go nie ma jest trwaniem w kłamstwie.


Kategorie: filozofia, biblia, _blog


Słowa kluczowe: rz 1:18, psalm 19, biblia, ewangelia, filozofia


Komentarze: (1)

anonim, October 6, 2015 22:35 Skomentuj komentarz


Ponieważ nie oddali Bogu czci jako Stwórcy (…) znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy [ stworzenia ] (…) stworzeniu oddają więc cześć, i stworzeniu służą.
Skomentuj notkę
10 września 2015 (czwartek), 13:20:20

dwa założenia

Dwa, przyjęte dziś do dalszych rozważań założenia:
#1. Pan Bóg (Stworzyciel) jest. Osobowość, transcendencja, ale też i miłość mamy więc też w pakiecie razem z Jego istnieniem.
#2. Pan Bóg jest zainteresowany aby się stworzeniu pokazać, więc się jakoś pokazuje. Jest więc też objawienie.

Przedtem też takie założenia przyjmowałem, ale czasem warto sobie powtórzyć, przypomnieć, wiedzieć na czym się buduje. A ponieważ w modelu Canvas zaraz będę projektował pewien nowy biznes to takie założenie, choć dla niektórych niezrozumiałe dla mnie jest ważne. A poranne słuchanie jednego z wykładów Projektu Prawda tylko mi to przypomniało, więc sobie tu to napiszę póki wolno.


Kategorie: filozofia, _blog


Słowa kluczowe: teizm, filozofia, bóg, stworzenie, model canvas


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
20 maja 2014 (wtorek), 22:45:45

Zabawa w słowa, c.d.

Znowu muszę sobie przypomnieć proste definicje. Ale dokładam tu też coś nowego:

  • Wiedza to znajomość prawdy.
  • Prawda to opis rzeczywistości.
  • Rzeczywistość to wszystko i wszędzie.
  • Wiara to .... - jeszcze nie wiem. Pracuję nad definicją tego słowa, więc myli mi się ono z wiedzą.
  • Opis to przekaz słowny (abstrahujmy od języka) mający w umyśle odbiorcy wytworzyć obraz opisywanej rzeczywistości.

Kategorie: zabawa w słowa, filozofia, _blog


Słowa kluczowe: wiara, wiedza, prawda, rzeczywistość, opis, zabawa w słowa, filozofia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
11 stycznia 2014 (sobota), 23:52:52

Istnienie Boga - argument ontologiczny

Zachowuję od Jarka z jego fejsa, bo fejs jest bardzo nietrwały

Istnienie Boga - argument ontologiczny
9 stycznia 2014 o 03:25

Wj 3:14 bp "Bóg odrzekł Mojżeszowi: JESTEM, KTÓRY JESTEM! (...)"

Ludzie często szukają jakichś dobrych argumentów na rzecz istnienia Boga. Myślę, że znalazłoby się około ośmiu takich argumentów. Tu krótko o jednym z ciekawszych, o argumencie ontologicznym

Dawno temu, Leibniz zadał bardzo ciekawe pytanie:

"Dlaczego cokolwiek istnieje, skoro istnieć nie musi?"

Jedyną odpowiedzią jaką wydaje się mieć sens, jest stwierdzenie, że to, co zaistniało (choć zaistnieć nie musiało) istnieje dlatego, że zostało stworzone na mocy woli pewnej szczególnej istoty. Mianowicie takiej, która, jeśli by istniała, to by musiała istnieć koniecznie ze swej natury. Byłaby odwieczna i jej istnienie nie byłoby zależne od czegokolwiek.

Argument ontologiczny można wyrazić za pomocą następującego sylogizmu:

1. Bóg, z definicji, jest najwyższą możliwą do pomyślenia istotą i jako taki, musi być wszechmocny, wszechwiedzący, doskonały moralnie oraz musi istnieć koniecznie, niezależnie od niczego.

2. Jeśli istnienie takiej istoty jest możliwe, to musi ona istnieć we wszelkich możliwych do pomyślenia światach.

3. Jeśli istnieje we wszystkich do pomyślenia światach, to musi istnieć też w naszym, rzeczywistym świecie.

4. A zatem Bóg istnieje.

Ateiści są zatem w bardzo trudnym położeniu. Bo nie wystarczy już tylko to, że będą poddawać w wątpliwość istnienie Boga. Muszą dowieść, że istnienie Boga jest niemożliwe logicznie w żadnym do pomyślenia świecie. Innymi słowy, mówimy tu tym, że:

1. Jeśli istnienie Boga jest możliwe, to Bóg istnieje.

2. Istnienie Boga jest możliwe.

3. A zatem Bóg istnieje.

Prawda, że proste? :)

Kategorie: filozofia, teologia, apologetyka, _blog


Słowa kluczowe: argument ontologiczny, bóg, filozofia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 lipca 2007 (sobota), 11:46:46

Zofia-filozofia

Pod datą 16 maja 2003 roku, na dysku pojawił się zapisany w Wordzie plik filozofia-zofia.doc wyglądający tak:

Słowa

    Słowa

        Słowa

            Znaczenia

                Pojęcia ojęcia jęcia cia a

                    Byty bYty byTy bytY

Zofia

   Zofija

      Zofiiiiija

         filoZofia

            Byty

               NieByty

                  Gdzie jesteś?

                  Gdzie się schowałaś?

               Już cię nie widzę!

            Wróć!

         Powróć

      Zawróć nawróć przewróć wywróć Zofia

                               Zofia

Widać, miałem wtedy dobry dzień.


Kategorie: poezja, _blog


Słowa kluczowe: zofia, filozofia, poezja, eezja


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
23 lipca 2006 (niedziela), 18:55:55

Metakosmologia i Modele Boga

Trudne to dzieło, ale warto się z nim zmierzyć. Warto, choć głowa paruje.

Metakosmologia

Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz

Poznań 1999
© Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz 1999

 Drugie, też ciekawe:

Modele Boga

Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz

Poznań 1999
© Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz 1999

 Załączniki w PDF.


Kategorie: filozofia, światopogląd, _blog, teologia


Słowa kluczowe: filozofia, światopogląd, metakosmologia, Jacyna-Onyszkiewicz, teizm, metafizyka, modele boga


Pliki


Komentarze: (1)

anonim, August 8, 2006 08:59 Skomentuj komentarz


odlot
Skomentuj notkę

Podróże z filozofią w tle

Książka pożyczona od J. - warto było przeczytać:

Podróże z filozofią w tle

Michał Heller

wydawnictwo: Znak
ISBN: 83-240-0653-2
liczba stron: 242
okładka: twarda, ładna
cena: 29zł

Naukowcy mają pewien problem. Dość dobrze opowiedział o nim Robert Jastrow w słowach:
"Z trudem włazimy na szczyt, a gdy wreszcie się nam to udaje, ze zdziwnieniem stwiedzamy, że od dawna już na nim siedzą teologowie."


Kategorie: to czytam, filozofia, _blog


Słowa kluczowe: filozofia nauki, filozofia, Heller


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
2 grudnia 2005 (piątek), 13:40:40

Czy Bóg może czynić zło?

Nie może! Dziś, pisząc list na pl.soc.religia po raz kolejny musiałem sobie przeprowadzić taki dowód, oczywiście działający tylko w światopoglądzie teistycznym.

Definicja 1:
Dobro to to co czyni Stwórca. (dokładnie: Dobro to stan rzeczy w którym Bóg chce aby się one znajdowały).
Definicja 2:
Zło to stan rzeczy przeciwny woli i charakterowi Stwórcy.
Twierdzenie:
Stwórca nie może czynić zła.
Dowód:
Stwórca nie może swoją wolą czynić niczego przeciw swojej woli, cnw.

Dopiski:

  1. w oparciu o swiatopoląd teistyczny łatwo przeprowadza się takie dowody.
  2. w panteiźmie nie przeprowadza się żadnych dowodów bo po co.
  3. ateizm nie wprowadza pojęcia Bóg więc nie da się rozważać problemu dobra i zła, a przynajmniej nie w odniesieniu do Boga.
  4. dyskusje z agnostykami to strata czasu.
  5. w innych środowiskach światopoglądowych tego typu rozważań prowadzic nie warto ponieważ wszystkie światopoglądy można sprowadzić do tych powyższych.
  6. ważnym wnioskiem z przedstawionego stwierzenia jest to, że jeżeli ktoś mówi o Bogu iż ten jest zły, niesprawiedliwy, nieuczciwy to (1) nie zna charakteru Boga, (2) sam stawia sie na wysokiej pozycji sugerując, że ma lepszą (silniejszą) etykę, zdolną oceniach osobę Stwórcy.

Kategorie: filozofia, _blog


Słowa kluczowe: filozofia, teologia, Bóg, dobro, Stwórca


Komentarze: (3)

pepegi, December 5, 2005 22:57 Skomentuj komentarz


to zależy, kto definiuje... moje poszukiwania Boga wyglądają trochę inaczej niż Twoje - choć niekoniecznie tak, jak sugerujesz. mam swoje założenia - staram się, żeby ich było jak najmniej, zwłaszcza tych typu "na czubku szpilki mieści się tyle a tyle diabłów", ale mimo wszystko coś mi z tych (ograniczonych zmysłami i małym rozumkiem obserwacji świata) wynika.
"poznasz go po owocach" - myślę, że to zdanie nas po części godzi, bo jedna sprawa to algorytm myślenia i wiara w sprawy objawione, a druga, dalece ważniejsza - przełożenie tego na życie, na relacje z ludźmi i resztą świata. więc... pozostańmy przy swoich poglądach i róbmy swoje.

w34 -> w (pepegi), December 3, 2005 20:37 Skomentuj komentarz


Ad. 1. A niby teologia to nie jest nauka? W czym jest gorsza od materializmu dialektycznego od dawna badanego na "świeckich" uczelniach.

A fizyka? Pewniaki, że "ciało zanurzone w wodzie ..." się skończyły i teraz badając np. teorie kwarkową najpierw musisz w nią uwierzyć a potem albo ją obalisz albo (!) wierzysz dalej, że jest prawdziwa.

Ja nie widzę granicy ponieważ Bóg i rozważania o nim są dla mnie tak samo realne jak rozważania o teorii strun. Choć nie - z Bogiem obcuję codziennie a z fizyką też codziennie ale z tą klasyczną (przyspieszając i hamując samochód), bo ta współczesna jest dla mnie mało zauważalna (choć korzystam z komputera, w której szeroko stosują np. zjawisko tunelowania, itp).

Z "pozorami naukowości" więc przesadziłeś - to jest moje życie a te upływa mi na badaniu, na poznawaniu a więc na nauce.


Ad. 2. Słowa "sprawiedliwość", "dobro", "zło" mają swoje znaczenie a skoro tak, to można powiedzieć kto jest a kto nie jest sprawiedliwy. Punkt 6 napisałem, ponieważ w pewnej dyskusji na pl.soc.religia pojawiają się osoby oceniające Stwórcę, twierdzące, że to zrobił źle a tamto dobrze, że jest sprawiedliwy albo niesprawiedliwy. Problem w tym, że jeżeli Stwórca jest Stwórcą (czego nie udowadniam - tylko stawiam taką teze) to musi być dobry i sprawiedliwy z definicji. Niedobry Bóg nie może istnieć dlatego bo istnieje logika (i co ciekawego logika wcale nie ogranicza Boga).


Ad. 3. A mnie smucą osoby, które twierdzą, że charakteru Boga nie można poznać. Znasz już charakter Twojej żony? Pewnie już tak bo przebywasz z nią, obcujesz, jesteście razem. A z Bogiem to niby nie można? To ON zachęca nas do tego, pociąga, wzywa. ON też przełamuje bariery oddzielające nas od niego - ot, choćby w tym, że posyłając swojego Syna przełamał barierę grzechu.

Twierdzisz, że nie można? A może nigdy nie spróbowałeś? Może chodzić tam gdzie chodzisz bo wszyscy chodzą, bo tak trzeba, tak na wszelki wypadek. Może nigdy do Boga nie powiedziałeś jeszcze "Boże chcę cię poznać". Oczywiście, takie zdanie może mieć dla Ciebie konsekwencje - np. Bóg może chcieć się dać Tobie poznać, może chcieć objawić TOBIE OSOBIŚCIE swój charakter. Jeżeli jednak tak się stanie zapewniam Cię (jako znawca charakteru Boga), że będzie to dla Ciebie dobre. To zdanie nie wymaga dowodu - Bóg jest dobry z definicji :-)

pepegi, December 3, 2005 11:10 Skomentuj komentarz


Hmmm... Zasadniczy wywód i dopisek nr 1 - tu nie znajduję dziur żadnych.
Natomiast pkt 5 i 6 - no litości! rozumiem, że wierzysz i masz doprecyzowane, w co i jak wierzysz. ale nie nadawaj temu pozorów naukowości, ja cię proszę...
skądinąd "nieuczciwy" w odniesieniu do kogoś, kto ustala wszelkie zasady, jest pojęciem nielogicznym. nie można łamać reguł, można tylko modyfikować istniejące, jeśli jest się Bogiem, oczywiście.
"niesprawiedliwy" - pojęcie bez związku, sprawiedliwa jest tylko matematyka, w życiu wszystko jest nierówne.
"zły" - ha, jeśli nie przyjmiemy za pewnik zasad wiary w dobrego Boga, to z powodzienim możemy wysnuć teorię złego Boga, bawiącego się światem, albo Boga "mieszanego", no i jak wykażesz, że tak nie jest?
i zupełnie nie przekonują mnie osoby twierdzące, że znają charakter Boga. uważam to za pychę.
Skomentuj notkę
23 maja 2005 (poniedziałek), 21:27:27

o zlu (zabaw w slowa ciag dalszy)

Zlo to nieistnienie dobra.

Tyle definicja - ale czy przy wielkosci problemu definicja ta nie jest zbyt trywialna? Oczywiscie - wielcy filozofowie beda w opaslych tomach rozwazac ta rzeczywistosc ale ja chcialbym tylko wyciagnac z tej definicji jedna mysl: zlo nie jest przeciwienstwem dobra; nie jest czyms na drugim biegunie, nie jest czyms czarym gdzie obok jest biale. O ile dobro jest stanem wyzszej harmonii, stanem porzadku, poukladania wszystkiego zgodnie z zasadami to zlo jest wtedy gdy tej harmonii brak, gdy jest balagan a zasady sa lamane. Ogolnie: zlo jest wtedy gdy nie jest tak jak byc powinno.

Oczywiscie na powyzszy wywod roznego rodzaju mysliciele zakrzykna: "a skad wiesz jak byc powinno?" Otoz ja nie wiem ale Bog wie gdyz to On okresla (definiuje) dobro. A jezeli ktos uwaza ze tym teizmem ide na skroty i latwizne to chetnie wyslucham rozwazan o dobru i zlu bez wprowadzania osoby Boga.

---

MDA nie ma polskich liter ale jest wygodne w używaniu na tarasie.

Kategorie: zabawa w słowa, filozofia, _blog


Słowa kluczowe: zło, dobro, filozofia


Komentarze: (1)

neno, May 24, 2005 10:43 Skomentuj komentarz


Ja nie wiem, czy dobro jest „stanem wyższego porządku”. Dobro jest wynikiem przepełniającej serce miłości. Rozmawiać nt. dobra i zła w oderwaniu od Boga jest znacznie łatwiej. Bo przecież każdy wie, co jest „dobre”, a co jest „złe” – tak wprost, z definicji - tyle, że hierarchia wartości w znacznej mierze zależy od warunków i kultury w jakiej zostaliśmy wychowani. Natomiast, gdy patrzymy na nasze postępowanie w kontekście Boga, musimy brać pod uwagę związek przyczynowo-skutkowy. Robimy coś złego z jakiegoś powodu, zawsze jest jakieś uzasadnienie: strach, doświadczenia itd. Tyle, że ze strony Boga spotykamy się ze zrozumieniem i wybaczeniem. Nasze zło jest jak drobiny kurzu unoszące się w świetle jego miłości i zrozumienia.
I proszę się mnie nie czepiać ! :)
Skomentuj notkę
29 marca 2005 (wtorek), 09:45:45

Kołakowski do przemyślenia

Ten esej Kołakowskiego wymaga poważniejszego potraktowania - muszę jeszcze raz dokładnie go przeczytać, przemyśleć - dlatego ku pamięta umieszczam go tu. 

Już na pierwszy rzut oka widać, że polemika Kołakowskiego dosięga kościoła tradycyjnego, idei wypracowanych przez wieki, tradycji a niekoniecznie czegoś co ma swe biblijne podłoże. I pewnie choćby dla tego warto potraktować ten głos poważnie, jako twórczą krytykę.

Ale uniwersalisty Kołakowski to ze mnie nie zrobi - dalej (tak jak przed świętami) uważam, że zbawieni mogą być tylko ci, którzy chcą być zbawieni.


Głos wielu wód

Leszek Kołakowski

Kto w Boga wierzy, przymuszony jest prawie, w imię spójności obrazu, w Sąd Ostateczny wierzyć. Dwie rzeczy przystają do siebie nieodłącznie. W Boga bo wierzyć, jakim go tradycja chrześcijańska widzi, o jakim Słowo objawione mówi, Boga na los nasz nieobojętnego, to wierzyć, że świat jest sprawiedliwy, bez skaz, sprawiedliwy bezwzględnie. Lecz nie widzimy wcale, ani by w ludzkim świecie sprawiedliwości wiele było, a tym mniej, by była wszechobecna, ani by w tym, co od przyczyn naturalnych zależy, jakiekolwiek reguły sprawiedliwości były czynne. O tym ludzie wiedzieli, bodaj od kiedy umieli litery stawiać, wszyscy wiedzieli. A jednak skoro Bóg rządy sprawuje, to świat jako całość, jako dzieje ludzkie bez reszty spełnione, jest sprawiedliwy, choć tego nie widać. Musi być zatem taki akt spełnienia, w którym widoczne się dla wszystkich stanie - nie tylko dla wybrańców ducha - że świat naprawdę jest sprawiedliwy; w tymże akcie wszystkie niesprawiedliwości minione naprawione zostaną, wszystkie rachunki bezbłędnie wyrównane, wszystkie nagrody i kary rozdzielone, trafnie i nieodwołalnie. Musi być Sąd Ostateczny.

Odwrotna zależność jest równie oczywista. Jeśli jest Sąd Ostateczny, to jest Bóg, bo universum bezmyślne, obojętne na nasz los, przypadkami rządzone, nie może sprawiedliwości wymierzać.

* * * * * * * *

Ale o co nam właściwie chodzi, gdy Sądu Ostatecznego wyczekujemy? Spodziewamy się nagrody za cnoty nasze i uczynki chwalebne? Nie, nie tego nas tradycja uczy; mamy raczej z "sercem na popiół skruszonym", jak pieśń "Dzień gniewu" powiada, miłosierdzia Bożego prosić, nie zaś rachunki Panu Bogu wystawiać, nie cnotami swoimi się pysznić i tak grzechy własne pomnażać. Mamy może okrutnych kar się spodziewać dla tych, co nas kiedykolwiek skrzywdzili i tak pomstę odnieść nad złymi? Ale i nie tego Ewangelie uczą, bo żądza zemsty jest także grzeszna (kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuca kamieniem...) i nie wiadomo doprawdy, jak Ewangelie uzgodnić z wiarą, że sprawiedliwie nagradzani będą się radować na widok męczarni potępieńców, jak to czasem teologowie przepowiadali.

Tak więc nie w cnoty swoje samochwalczo zapatrzeni i nie o torturach wroga skrycie albo i hałaśliwie marzący mogą liczyć na rychłe nagrody niebiańskie; mamy raczej wszyscy sprawiedliwość sędziego z góry uznać, cokolwiek nam przydzielić zechce, winy własne wyznawać, wrogom przebaczać, zmiłowania prosić.

Wszystkie symbole wiary mówią o Chrystusie, który z nieba się po raz wtóry zjawi, by sądzić żywych i umarłych. Na dzień ów drugiego przyjścia stawią się wszyscy od początku świata pomarli - a także jeszcze żyjący, ci pierwsi w ciała swoje ponownie odziani; a dzień ów jako złodziej i o tym, kiedy przyjdzie, nie tylko ludzie, lecz i aniołowie nie wiedzą. Liczne orzeczenia kościelne przyświadczają jednakowoż, że każdy z nas po śmierci udaje się na sąd szczegółowy i rychło potem, zależnie od stanu i stopnia grzeszności czy zacności swojej, albo do niebios się udaje, by tam oglądem Boga w Trójcy jedynego się cieszyć, albo do czyśćca na pokuty jest zesłany (w czego znoszeniu i kar oczyszczających skróceniu, modły i ofiary żyjących są pomocne), albo wreszcie na wieczne kary do otchłani potępionych zmierza.

* * * * * * * * 

Tak wszystko mając na względzie, mógłby zapytać kto: skoro każdy zaraz po zakończeniu żywota do wyznaczonej sobie siedziby idzie i los swój w wieczności już zna, to po cóż Sąd Ostateczny - zapewne oprócz ostatniego pokolenia, co jeszcze na ziemi dnia paruzji się doczeka? [Paruzja - powtórne przyjście Chrystusa przy końcu czasów - red.]. Po co to widowisko przeraźliwe, ta eksplozja grozy kosmicznej, skoro ani w losie umarłych nic to nie zmieni, ani w ich wiedzy o tym losie?

Wolno jednak domyślać się, że są ważne racje, by Sąd Ostateczny się odbył, nie tylko sąd szczegółowy dla każdego z osobna. Jest to przecież akt uniwersalnej przemiany, jakby analogon transsubstancjacji eucharystycznej: jeszcze dalszy ciąg, jeszcze ostatnia faza ziemskiej historii, a zarazem już początek nowego czasu, wejście w rzeczywistość nam żyjącym całkiem nieznaną, jeszcze cielesny byt, ale już duchowi poddany, od cielesnych nieprawości oczyszczony; jest to więc miejsce, gdzie dwa światy całkiem różne na jakiś czas się zbiegają; wielka przemiana. Ponadto nie wystarcza, jak się wydaje, by każdy z osobna swojego przeznaczenia był świadom, trzeba też, by wszyscy jednocześnie, w tej samej chwili poznali całość przeznaczenia ludzkości we wszystkich szczegółach. Dopiero wtedy, w obliczu Najwyższego Trybunału, sprawiedliwość ukaże się w pełni oczom wszystkich, będzie widoma naocznie, nie tylko faktycznie spełniona.

Sąd Ostateczny ma, rzecz jasna, ikonografię obfitą, natomiast poprzedzający go bezpośrednio moment, gdy wychodzą z grobów i prochu wszyscy od początku świata pomarli ludzie, nie jest bodaj tak dobrze obecny w wyobraźni malarskiej (ja pamiętam tylko obraz Stanleya Spencera). Imaginacja zawodzi w obliczu wydarzenia tak straszliwego. Cóż za spektakl! Wystawmy sobie nieprzeliczone miliony i miliardy zmartwychwstających, niemowlęta jeszcze w całuny śmiertelne owinięte, starców kiedyś wiekiem zamożnych, ludzi w pełni sił i zdrowia śmiercią rażonych, jednych wczoraj dopiero pogrzebanych, innych zbierających swe szczątki spopielone, już po tysiącleciach rozsiane po różnych miejscach ziemi... Wszyscy mają podobno - nie wiadomo mi jednak o tym, by przewidywanie to, oparte na pewnym dwuznacznym wyrażeniu apostoła Pawła, było przez Kościół dogmatycznie nobilitowane - w tym samym wieku do wiecznego życia się podnieść, mianowicie w wieku doskonałym, czyli w tym, w jakim Jezus ukrzyżowany został (trzydzieści trzy lata, jak do niedawna sądzono; teraz uważają uczeni, że był naprawdę o kilka lat starszy). Czy od razu w tym wieku się zbudzą, czy będą przez czas jakiś dorastać albo młodnieć, albo może już przedtem, po sądzie szczegółowym, wieku doskonałego dostąpią? Nikt tego nie wie chyba.

Nie wiemy też, jaka będzie procedura sądzenia, jeśli nawet znamy jej ogólne zasady; wolno wszelako może fantazjować. Wszystkie uczynki nasze, złe czy dobre, zapisane są w księgach żywota, a pewnie i sfilmowane szczegółowo. Ustawiony przeto zostanie - to moja własna antycypacja - gigantyczny ekran, na którym wyświetlane będą kolejno wszystkie te uczynki każdego z nas, które najbardziej chcielibyśmy zataić, a nawet nie tylko uczynki rzeczywiste, ale różne marzenia i pragnienia grzeszne i gorszące. To już będzie duży kawał czyśćca; każdemu będzie dane, całej ludzkości będzie dane do woli szydzić z grzechów cudzych - dopóki jego własna kolej nie przyjdzie. Może się nasuwać obiekcja, że proces taki ogromnie długo musiałby się ciągnąć; to prawda, po pierwsze jednak czasu będziemy mieli pod dostatkiem (a będzie to rozrywka zajmująca, przyznajmy, choć nie dla tego człowieka, którego sprawa będzie właśnie wyświetlana), po wtóre zaś nie wiemy, w jakich to czasowych warunkach Świat Nowy zostanie urządzony.

* * * * * * * *

Najbardziej jednak, jak wiemy, pobudzały wyobraźnię pobożną, albo i bezbożną, wydarzenia apokaliptyczne poprzedzające Dzień Pański. Chociaż słowo samo "apokalipsa" oznacza tylko odsłonięcie albo ujawnienie, to jednak wszyscy czytelnicy Nowego Testamentu kojarzyli je sobie nieodmiennie przez wieki z widzeniem św. Jana Apostoła, gdzie horror dni ostatnich ukazany jest w pełni. Zapowiedzi Dnia Pańskiego, dnia ciemności i mroku, ognia i głodu, żałoby i nieszczęścia, płaczu i zarazy znamy z pism proroków starotestamentowych - Joela, Amosa, Abdiasza, Zachariasza, Ezechiela, Izajasza; wszyscy też zapowiadali, że gdy spełni się pomsta na tych, co Boga z własnej woli opuścili, przyjdzie dzień wesela i radości dla sprawiedliwych.

Wizje apokaliptyczne św. Jana nie mają jednak sobie równych co do szczegółowości, a także groźnej siły promieniującej z wielkiego gniewu Baranka. W dymie i ogniu, wśród przerażających klęsk, w obliczu smoków i bestii, gdy woda rzek w krew się przemienia, a jeziora płoną, wielki sąd się odbywa nad mieszkańcami Ziemi. Biada, biada! Na samym końcu "Apokalipsy" znajdujemy nie wyjaśnioną wzmiankę o "drzewie życia", które przedtem tylko raz jeden, w "Księdze Rodzaju" pojawia się na początku Biblii. Domyślamy się, że jest to drzewo, którego owoce czynią błogosławionych uczestnikami nieśmiertelności. Tak to drzewo życia staje się klamrą, co z obu stron zamyka księgę objawioną, a także zamyka dzieje ludzkiego rodzaju: od grzechu pierworodnego do Sądu Ostatecznego. Cała historia nasza staje się przygotowaniem końcowego aktu, scenariusz ma z góry napisany. Dramat dobiegł końca, my wszyscy byliśmy na scenie i na widowni zarazem, czy mamy klaskać?

* * * * * * * *

Nie jest to błahe pytanie, bo ukrywa się za nim mroczna sprawa Piekła. Całkiem niedawno przeczytałem dwie książki, które ze sprawą Sądu Ostatecznego mają związek. Jedna się nazywa "Historia jako Apokalipsa", a jej autorem jest amerykański teolog Thomas Altizer (1985). Autor rozważa dzieje samoświadomości jako fundamentu kultury Zachodu, a najpełniej, jego zdaniem, fundament ten jest wcielony w literaturze epickiej. W ostatnich rozdziałach, jako twórcy eposów, rozważani są Dante, Milton, Blake i Joyce. Joyce jako autor Apokalipsy? Tak, w przewrotnym sensie. Kultura Zachodu kończy się, a może już się skończyła, samoświadomość dobiegła kresu, nie będzie już eposu po dziele Joyce'a. Jego skatologia i bluźnierstwa znaczą uwolnienie się od hipokryzji religijnej, kosmos i chaos są jednym, Szatan i Zbawiciel są jednym, skończyło się chrześcijaństwo, zaczyna się zmartwychwstanie, kapłan Antychrysta je świętuje. Historia dobiegła końca w dziele Joyce'a. A więc koniec świata chyba już nastąpił, nawet jeśliśmy tego nie zauważyli.

Następna książka, o której chcę wspomnieć, jest pióra Wacława Hryniewicza OMI i nazywa się "Dramat nadziei zbawienia" (1996). Jest to druga znana mi książka autora na ten sam temat; poprzednia była może bardziej historyczna, ta jest bardziej egzegetyczna. Krótko mówiąc, autor dowodzi - całkiem przekonująco - że nie ma zniewalających powodów, by na podstawie biblijnej wierzyć w wieczne kary piekielne i że wszystkie teksty nowotestamentowe dają się pogodzić z wiarą, iż kary pośmiertne są doczesne. Autor, oczywiście, świadom jest, jak bardzo godzi w tradycję i utarte wyobrażenia, pokazuje jednak, że nie on pierwszy bynajmniej te najpowszechniejsze wierzenia kwestionuje. Cytuje zarówno współczesnych pisarzy religijnych, jak Ojców wschodnich, zwłaszcza Grzegorza z Nyssy i Izaaka Syryjczyka, którzy także, na podstawie słów Jezusa, wierzyli w to, iż ostatecznie wszyscy dostąpią zbawienia (Ojcowie wschodni czytali Nowy Testament po grecku, nie w łacińskim przekładzie, a różne odcienie znaczeniowe słów greckich, jak o. Hryniewicz pokazuje, zatracają się w tłumaczeniu). Pamiętamy, rzecz jasna, zarówno słowa Jezusa o ogniu wiecznym, jak też zapowiedź, że wszystkich do siebie przyciągnie. Konfrontacja najróżniejszych i pozornie niezgodnych wzajem tekstów Nowego Testamentu prowadzi jednak autora do wniosku, że choć grzech jest realny, a uznanie własnej winy konieczne, to jednak dla Boga celem kary jest leczyć, nie zaś niszczyć i że obraz wieczystych męczarni nie godzi się z obrazem Boga - Ojca Jezusa.

Piekło, jak wiemy, zawsze nadzwyczajnie pobudzało wyobraźnię pisarzy i kaznodziejów; czytamy o nim między innymi w różnych apokryficznych tekstach, jak "Testament Abrahama", "Księga Enocha" 1 i 2, "Apokalipsa Barucha", "Apokalipsa Piotra", "Apokalipsa Pawła" (w tych dwóch ostatnich wiekuiste tortury potępieńców opisane są z sadystyczną drobiazgowością), wróżby Sybillińskie. Kaznodzieje chrześcijańscy w niektórych epokach prześcigali się w opisywaniu wymyślnych męczarni, jakie zadawane są mieszkańcom infernalnych otchłani; sądzili zapewne, że bez tego przykazania Kościoła będą nieskuteczne.

Prawdą jest jednak, że Kościół, choć wielu ogłosił świętymi, nikogo nie ogłosił potępionym.

A jeśli w rzeczy samej celem kary jest grzesznika, choćby najgorszego, uleczyć i w końcu uleczonego przyjąć do przybytków niebiańskich, to chyba i Sąd Ostateczny musi inaczej wyglądać, niż sobie ludzie na ogół wyobrażali. Malowidła Sądu Ostatecznego sugerują - chyba zawsze - nieodwołalny, wieczny podział na owce i kozły. Czy są takie, gdzie miłosierdzie boskie obejmuje ogół? Nie wiem.


Kategorie: _blog


Słowa kluczowe: Kołakowski, uniwersalizm, filozofia


Komentarze: (1)

Przypadkowy, July 1, 2019 15:38 Skomentuj komentarz


"zbawieni mogą być tylko ci, którzy chcą być zbawieni"

A co z tymi, którzy nie mieli szansy, by choćby dowiedzieć się o czymś takim, jak zbawienie? Niemowlęta i dzieci zmarłe przed używaniem rozumu. Ludzie umysłowo niedorozwinięci.

Albo z tymi, którzy żyli w tak zupełnie innej kulturze, że słowo "zbawienie" w rozumieniu biblijno-europejskim w ogóle dla nich nie istniało. Nie byli więc w stanie czegoś takiego pomyśleć, odczuć, przeżyć.

Skomentuj notkę
16 grudnia 2004 (czwartek), 13:13:13

Suweren (z cyklu: zabawa w słowa)

1. Suweren

Suweren to panujący, monarcha, władca; ktoś w danym miejscu niezależny, sprawujący władzę i tworzący prawo.

2. Suweren (za wikipedią)

Suweren - w systemie feudalnym, pan swoich wasali, jednocześnie suweren może być wasalem suwerena seniora, osoby stojącej wyżej w drabinie zależności. Suweren zapewniał swoim wasalom ochronę w zamian za hołd i służbę wojskową. Wasale dostawali w użytkowanie lenno (feudum), które z kolei przekazywali swoim wasalom.

3. Suweren (za słownikiem wyrazów obcych)

Suweren (francuskie souverain, ze średniowiecznej łaciny superanus ‘najwyższy’, od łacińskiego superus) w średniowieczu władca niezależny od niczyjej zwierzchności; obecnie także, czasami, określenie władcy niezależnego.

4. Dogmat

Bóg jest suwerenem.

I koniec, i już, choć jak zwykle w takich sytuacjach chce mi się dodać: jedynym, pełnym, najwyższym ale po co to dodawać! W końcu słowo suweren jest absolutem i jak każdy absolut samo w sobie wystarcza. Należy jednak pamiętać, że w średniowiecznej, feudalnej koncepcji świata każdy suweren miał swoich lenników (wasali), którzy z kolei byli suwerenami w swoich lennach i zapewne też mieli swoich wasali.

Saddam Husajn chciał być suwerenem w Iraku ale Bush miał inne zdanie na ten temat i jego suwerenność naruszył. Bush ma koncepcje, że Stany Zjednoczone mają być suwerenne czyli ich władca (kto tam u nich rządzi? prezydent, senat, demokracja) mają być suwerenem. Ale czy czasem nie są oni tylko lennikami na ziemi? Skoro tak łatwo przekonać Husajna, że suwerenem nie jest to z Bushem i Putinem musi być trudniej, ale zapewne się to da i to zarówno w wymiarze ziemskim jak i wiecznym. Na pewno jednak żaden człowiek w wymiarze wieczności suwerenem się czuć nie może - wszak jego życie jest tylko lennem z którego wcześniej czy później będzie się musiał rozliczyć, bo przecież...

Bóg jest suwerenem!

5. Ciekawostki


Kategorie: apologetyka, dogmatyka, filozofia, _blog


Słowa kluczowe: Suweren, władca, najwyższy, Bóg, filozofia


Komentarze: (2)

zeitderstille, December 16, 2004 21:44 Skomentuj komentarz


a moze głodnemu chleb na mysli

w34, December 16, 2004 13:15 Skomentuj komentarz



Nie lubię wódki, ale czasem jak w okolicy pojawia się słowo "absolut" to przed oczami mam butelkę.

Siła reklamy!

Skomentuj notkę
10 grudnia 2004 (piątek), 10:00:00

Filozofia kuchenna

Kurcze, dawno pisząc na pl.rec.religia się tak (meta) nie spociłem!

----- Original Message -----
From: "Wojtek" <wojtek@nooospammm.pp.org.pl>
Newsgroups: pl.soc.religia
Sent: Wednesday, December 08, 2004 10:14 PM
Subject: Refleksja nad "dobrem"

(...)

> > > > > > > # o nauce
> > > > > (...)
> > > > > przez takie podejście wierzących powstał 
> > > > > "głód mieszkaniowy" boga.
> > > > > nauka prędzej czy później znajdzie odpowiedzi
> > > > > na pytania, które zadała całkiem niedawno
> > > > > na drodze poszukiwania odpowiedzi na wcześniejsze pytania
> > > (...)
> > > a jeśli nie istnieje nic takiego jak metaświat?
> > > to już kwestia wiary.
> >
> > No i tym stwierdzeniem udowadniasz moją tezę,
> > że nauka jest zakrótka do badania Boga.
>
> Inaczej:
> teza: światem rządzi okrutna armia pegazów.
> argument - nauka nie udowodniła istnienia pegazów.
> kontrargument - nauka jest za krótka, pegazy nie należą do naszego
> świata, ale do metaświata, więc że nauka nie widzi tej armii pegazów, to
> znaczy tylko tyle że na pewno są
>
> rozumiem

Nie rozumiesz - ja nie napisałem, że udowodniłeś (lub nie) istnienia Boga. Napisałeś tylko dowód, na istnienie metaświata. Użyłeś relacji "rządzi", która powoduje, że pegazy należą do świata ale wyrzuć armie pegazów poza świat i zobacz co ciekawego Ci wyjdzie.

Inaczej:

Teza: świat został stworzony przez okrutną armię pegazów.

Definicja: nauka zajmuje się badaniem świata.

Wniosek 1: nauka nie może zajmować się badaniem pegazów.

Wniosek 2: nauka nie potwierdzi i nie zaprzeczy istnienia pegazów.

Wniosek 3: do badania problemów poza światem stworzonym (np. problemu czy? kto? jak? dlaczego? stworzył, o ile było stworzone) potrzebna jest metanauka.

Dowód: jeżeli ktoś stworzony na świecie zadaje pytanie wykraczające poza stworzony świat (np. pytanie i istnienie kreatywnych pegazów) to dowodzi, że istnieje metanauka.

* * * * *

Bardzo mi się ta Twoja prowokacja podoba, bo teraz możemy pociągnąć dalej szukając ciekawych sofizmatów. Np. pisząc to powyżej za pierwszym razem napisałem coś takiego:

Teza: świat został stworzony przez okrutną armię pegazów.

Definicja: nauka zajmuje się badaniem świata stworzonego przez pegazów.

I tu jest błąd w definicji bo akt stworzenia świata przez armię pegazów nie jest elementem naszego świata a więc nauka nie może tego badać. Należy więc poprawić definicje na....

Definicja: nauka zajmuje się badaniem świata być może stworzonego przez pegazów.

albo na lepszą, bez nieznaczących wstawiek:

Definicja: nauka zajmuje się badaniem świata.

* * * * *

Model jest o tyle ciekawy, że mogę jeszcze raz spróbować Ci wyjaśnić dlaczego Bóg jest dobry i koniec. Zobacz tezę:

Teza: świat został stworzony przez okrutną armię pegazów.

Obserwacja: pojęcie "okrutną" należy do ocen moralnych funkcjonujących na świecie nie można więc go użyć do oceny bytów metaświata jakim są pegazy.
Teza jest więc wewnętrznie sprzeczna i należy ją odrzucić. Może istnieć podobna teza niesprzeczna:

Teza: świat został stworzony przez armię pegazów.

Ale niesprzeczność powyższej tezy wcale nie oznacza jej prawdziwości. To tylko teza. Kant napisał to tak: "w kategoriach rozumu nie da się udowodnić istnienia bądź niestenienia Boga". Ja dodatm, że jeżeli ktokolwiek zadał pytanie o istniene Boga dowiół istnienia metanauki. Nie byleś w swym odkryciu pierszy - Kant zrobił to jakieś 200 lat wcześniej.

(...)


Kategorie: apologetyka, listy, _blog


Słowa kluczowe: nauka, metanauka, filozofia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
25 listopada 2004 (czwartek), 13:44:44

Złota myśl filozoficzno-korporacyjna

Każdy szczur z wyścigu chce być bogiem.
(Źródło: neno)


Kategorie: zarządzanie, filozofia, etyka, _blog


Słowa kluczowe: Bóg, szczur, filozofia, korporacja


Komentarze: (4)

seba z nieba, January 5, 2005 10:02 Skomentuj komentarz


moi drodzy tu nie chodzi o nic innego........ Chce być bogiem więc się ściga..... Musi mieć swoje 5 minut. To mu daje siłę. Nie zdechnie z głodu. Będzie jeszcze bardziej podłym szczurem. Przez swe obrzydlistwo osiągnie coś---podły!

seba z nieba, January 5, 2005 10:01 Skomentuj komentarz


moi drodzy tu nie chodzi o nic innego........ Chce być bogiem więc się ściga..... Musi mieć swoje 5 minut. To mu daje siłę. Nie zdechnie z głodu. Będzie jeszcze bardziej podłym szczurem. Przez swe obrzydlistwo osiągnie coś---podły!

anonim, December 2, 2004 11:58 Skomentuj komentarz


coś mi się zdaję, że samo CHCEnie z powodów czysto egoistycznych wyklucza PIERWIASTEK boskości :)
ale parafrazując:
każdy szczura ma takiego boga na jakiego zasługuje;
każdy bóg ma takie szczury... analogicznie
:P

babski-motyw, November 26, 2004 12:20 Skomentuj komentarz


Dopóki nie zostanie upolowany przez jakiegoś kotka..;)
Np. tego poniżej.Jakbym widziała moją kicię :)
POZDRAWIAM
Skomentuj notkę
8 kwietnia 2004 (czwartek), 15:39:39

Dobro, radość, przyjemność

  1. Będąc w ciekawym sklepie muzycznym kupiłem płytę, która - jak myślałem - spodoba się mojemu koledze. Kupiłem ją, a wczoraj mu ją podarowałem. Wstępne przesłuchanie (na PeCecie) sprawiło nam nieco radości i wykazało iż kolegę prezent ucieszył. Zrobiłem więc koledze przyjemność.
  2. Kilka godzin później pojawiła się refleksja: Czy zrobiłem dobrze? Czy jemu zrobiłem dobrze? A może zrobiłem sobie dobrze? A czy da się to jakoś zobiektywizować?
  3. Aby przedyskutować problem potrzebne są takie pojęcia:
    • Radość
    • Przyjemność
    • Dobro

    Jak się ma jedno do drugiego? Czym jest radość czym przyjemność a czym dobro?

  4. Z wszystkich tych pojęć jedyne, które udało mi się kiedyś zdefiniować brzmi tak:

    Dobro to stan rzeczy w jakim Bóg chce aby się one znajdowały.

    I teraz widać już skąd moje wątpliwości. Czy Bóg chciałby aby dawać sobie prezenty? Czy podoba mu się, jak sprawiamy sobie radość? Czy chciałby abyśmy cieszyli się dobrą muzyką? Czy chciałby aby ludzie tworzyli muzykę a inni im za to płacili? Czy Bóg akceptuje cenę 80zł za krążek CD? A czy akceptuje to, że zanim podarowałem sam kilka razy wysłuchałem a co gorsza potem (o zgrozo) wsadziłem w swojego kompa i zrobiłem z płyty pliki mp3?

  5. Pojęcia radość i przyjemność są trudniejsze, gdyż odnoszą się do stanów psychicznych osoby więc trudno je obiektywizować. Ale czy się nie da?
  6. Czasem wydaje mi się, że żyjąc tu na ziemi, chciałbym czynić dobro. Niestety, nie potrafię, nie wychodzi mi, co chwile przytrafiają mi się wpadki i okazuje się, że to co robię nie jest czynieniem dobra (wg mojej definicji) a jedynie sprawianiem sobie przyjemności. Moje działania są więc bardzo głęboko ukrytym i dobrze zamaskowanym hedonizmem. Odkrywając to muszę przyznać się, że nie potrafię czynić dobra a skoro ten cel jest nie realizowalny to czynienie nie może być celem mojego życia. Zresztą kim ja jestem aby porządkować ten świat.
  7. Wnioski:
    • Celem życia nie może być czynienie dobra (wg. powyższej definicji), gdyż jako człowiek nie jestem wstanie ani tego celu osiągnąć ani nawet do jego realizacji się przybliżyć.
    • Od czynienia dobra, a więc ustalenia właściwej relacji między rzeczami we wszechświecie jest Pan Bóg. On wie jak to zrobić, On to może zrobić, chce to zrobić, robi i zrobi.
    • Celem życia nie powinien być hedonizm. Patrz notka  Hedonizm (z cyklu: zabawa w słowa) z 4 marca. Niestety, za często jest na czym się łapie. 
    • Celem życia nie może być szczęście o czym pisałem 20 stycznia w notce "Cel życia". Zresztą szczęście jako cel jest bliskie hedonizmowi choć na pewno bardziej politycznie poprawne.
    • Celem życia może i chyba powinno być posłuszeństwo Stwórcy.
  8. Płyta o której mowa to Mocca Flor grupy Quadro Nuevo. Gorąco polecam.
  9. Mimo tych wątpliwości natury egzystencjalnej dalej zamierzam kupować dobre płyty na prezenty.
  10. Cytat z Świętego Pawła:

    (...) Ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu. Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię.

    Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre.  A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech.

    Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka.

    A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.

    Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? 

    Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś - prawu grzechu.

    List do Rzymian, rozdział 7 wersety od 14

  11. A za oknem słonko.

Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: dobro, Bóg, filozofia, radość, przyjemność, etyka


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
8 marca 2004 (poniedziałek), 18:09:09

Człowiek - istota trójjedyna

Chcąc poważnie podejść do tematu smutku muszę zastanowić się nieco nad człowiekiem, a ponieważ wierzę w trójdedyność (mocne słowo) człowieka myślę, że posunę się bardzo zamieszczając tu taki szkic, rozróżniający marchewkę od małpki i od Marka.

  1. Ciało to człowiek ma na pewno. Ale ciało mają też roślinki i zwierzątka, więc człowiek musi mieć coś więcej...
  2. Dusza, którą tu rozumiem jako miejsce gdzie siedzą instynkty, odruchy, ale też wnioskowanie i pamięć jest domeną nie tylko człowieka ale i zwierząt, zwłaszcza tych mądrzejszych (użyłem słowa mądrość? dziwne), tych co to niektórzy uważają, że się z nich wzięli. Ale jedno jest pewne: duszy roślinki nie mają i choć wykrywa się u nich odruchy, może jest i jakaś pamięć to trudno mówić o rozumowaniu.
  3. Duch człowieczy to element, który ewidentnie odróżnia nas od zwierząt. To coś co mamy od Boga - wszak jesteśmy zrobieni na jego podobieństwo. Duch człowieka sprawia iż jest on osobą a wiec ma świadomość własnego istnienia, świadomość swej odrębności. Osoba ma też wolę i własny system wartości.

I tak wsadziłem do jednego gifa 3 razy soma, 2 razy psyche i jeno pneuma ubierając to w byty jedno, dwu i trzyelementowe. I tyle na dziś a nawet wydaje mi się, że i tak za dużo.


Dopiski z '2018:

  • Maj:
    Nowa wersja ten notki jest tu: http://wojtek.pp.org.pl/32699_czlowiek-istota-trojjedyna-2018
  • Styczeń:
    Iz 26:9 po długiej rozmowie z Pawłem S. z Wawy
    Moja dusza pragnie Ciebie w nocy,
    duch w moim wnętrzu poszukuje Ciebie od rana,
    bo gdy Twe rozstrzygnięcia dosięgają
    ziemi, mieszkańcy świata uczą się prawości.
  • Grudzień:
    1Tes 5:23 tpnt
    A sam Bóg pokoju oby was całkowicie uświęcił i w pełni wyposażył, a wasz duch i dusza, i ciało oby zostały zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Kategorie: światopogląd, _blog


Słowa kluczowe: człowiek, dusza, ciało, duch, życie, światopogląd, filozofia, troistość, trójjedyność, duch-dusza-ciało


Komentarze: (6)

eeeee, March 21, 2004 10:21 Skomentuj komentarz


w swoich gifach dotyczacych religii, boga, wiary opierasz sie na konkretnej wiedzy biologicznej;

niestety jest to wiedza 19 wieczna; poczytaj najnowsze "nature" albo "science";

krisper, March 11, 2004 00:18 Skomentuj komentarz


Ponieważ wprowadziłeś cenzurę w stosunku do komentarzy, a w stosunku do bluźnierstw nie, w ramach protestu tylko jedno zdanie. Coś namieszało Ci się tutaj ździebko.

w34 -> belkot, March 10, 2004 11:25 Skomentuj komentarz


Cieszę się, że Ciebie to przekonało tylko celem mojej pisaniny nie było przekonywać ale opisywać.

Opis taki jest niezbędny aby iść dalej, aby po analizie i diagnozie przeprowadzić terapie i coś co może być chore doprowadzić do zdrowia. Przypomnę, że mowa o smutku a wiec o zjawisku, które dotyczy bardziej psychiki człowieka niż jego ciała.

Aby móc postawić właściwą diagnozę musisz mieć jakiś pogląd na budowę człowieka, niestety tak to już jest, że w sferze psychologii ten pogląd wysoce zależy od światopoglądu. Psychologowie ateistyczni będą patrzeć na człowieka jak na bardzo skomplikowaną materie, będą uważać, że życie jest tylko formą istnienia białka. Psychologowie teistyczni będą w człowieku widzieć dzieło Boga, uczynione na Jego podobieństwo. Przy tak różnych światopoglądach zalecone terapie będą się bardzo różnić - wszak ateista zalecał będzie terapie chemią a teista będzie próbował uregulować relacje człowieka ze Stwórcą, z sobą samym i z innymi ludźmi. Dałem celowo tak kontrastowe przykłady (ateista i teista) aby pokazać Ci, że psychologów ateistycznych praktycznie już nie ma. Psychologowie wiedzą, że człowiek to coś więcej niż ciało, więcej, coraz więcej lekarzy tylko ciała (np. taki ortopeda) dostrzega w swojej pracy konieczność liczenia się w leczeniu z psychiką człowieka mimo iż zadaniem jest poskładanie kości po upadku na nartach.

Skoro człowiek to coś więcej to co? To, co przedstawiłem to szkic mojego poglądu, jeżeli będę musiał działać będzie działał w oparciu o niego. Jeżeli przyjdzie mi pomagać osobie nie wierzącej w Boga, dalej będę działał w oparciu o swój światopogląd, na ile osoba ta będzie sobie mojej pomocy życzyć.

Tak wiec jak wiedzisz, nie ma tu mowy o przekonywaniu a bardziej o pomaganiu, rozwiazywaniu problemów a to mogę robić jedynie tak, bo inaczej nie potrafię.

belkot, March 9, 2004 14:39 Skomentuj komentarz


wszystko fajnie, mnie przekonujesz, ale jak wytłumaczysz to osobie, która w Boga nie wierzy?

wojtek, June 18, 2017 22:02 Skomentuj komentarz


test

wojtek, May 14, 2017 09:37 Skomentuj komentarz


Z listu do Daniela

(...)

A gdyby tak:

Narysuj małe kółko - to jest duch człowieka;
Na zewnątrz namaluj drugie - dusza a w niej emocje, wola, umysł - interferują ze sobą i z duchem co jest w środku;
Na zewnątrz trzecie - ciało, w nim zmysły, interferują ze światem zewnętrznym, przekazują informacje do wnętrza, do duszy.

No i masz jakiś obraz, masz model, model człowieka. Czy dobry? Nie wiem. To jedna z teorii, będziemy ją badać. Czy wytrzyma próbę?

No i teraz ciągniemy dalej:
ten duch (kółko w środku) jest interfejsem do innego wymiaru, wymiaru poza kartką, wymiaru duchowego. W wyniku grzechu nasz duch jest martwy albo co najmniej bardzo poraniony, więc to co mamy to ciało, duszę i pustkę po duchu, którą próbujemy zatkać. Niektórzy uważają, że to nie może być pustka, bo u ludzi zawsze jest jakieś sumienie (naturalna zdolność określenia co dobre a co złe) no i mniejsza lub większa świadomość istnienia świata duchowego, w szczególności potrzeba szukania Boga (może te dwa elementy należy do tego małego kółka domalować?)

W każdym razie po grzechu duch jest popsuty i nie działa. Ofiara Jezusa umożliwia nam naprawienie tych nieprzyjemnych konsekwencji upadku. Naprawiamy i Bóg pieczętując nas swoim Duchem ożywia w nas tego naszego Ducha i świat duchowy widzimy. Pojawia się nadzieja na wieczność, rozumienie planu dziejów, rozumienie ewangelii, świadomość dobra i zła.... - a więc życie w innym wymiarze, coś co chrześcijanie Nowym Narodzeniem nazywają.

Ale to jeszcze nie koniec - bo w tym środku to może być Duch Święty, i wtedy działa to jak Gal 2:19-20 albo mogę z pomocą Boga realizować własne pomysły, i wtedy to jestem chrześcijanin, ale cielesny, jak ci w Koryncie co się kłócili o pierdoły. Ale ten Duch Święty nie da się namalować. O ile operowałeś okręgami na kartce 2D, masz namalowane 3 kółka to ten Duch Święty nie jest na papierze - przenika papier nawlekając człowieka (a może i ludzi - Ciało Chrystusa?) na dwoją nitkę w innym wymiarze?

(...)

Skomentuj notkę
4 marca 2004 (czwartek), 10:20:20

Hedonizm

Definicja:
Hedonizm to system etyczny, według którego przyjemność jest dla człowieka najwyższą wartością, celem życia i motywem działania.

Luźne myśli:

  • W oparciu o hedonistyczny światopogląd nie da się zbudować społeczeństwa innego niż hierarchiczne (a może bardziej niewolnicze, przy czym niewolnictwo było by warstwowe - ważniejszy niewolnik jest posiadaczem mniej ważnego).

    Osoba znajdująca się na szczycie takie piramidy realizowała by w pełni swój hedonizm, wszyscy poniżej troszkę mniej, ktoś kto jest na dole albo będzie w 100% w niewoli albo musi przestać być hedonistą i mieć nieco inną filozofię.

    Dlaczego tak uważam? Ano na podstawie obserwacji wnioskuję, że do realizacji wielu przyjemności człowiek potrzebuje drugiego człowieka, przy czym temu drugiemu wcale nie muszi sprawiać przyjemności to, co chce z nim zrobić ten pierwszy.

  • Hedonizm bierze swą nazwę od greckiego słowa hedone oznaczającego rozkosz.
  • Czasami listy, które przychodzą na moje konto z nikąd tez mogą być źródłem ciekawych inspiracji. Zupełnie nie wiem dlaczego ktoś zeskanował kilka kartek z zeszytu i przysłał te potężne pliki prawie do mnie. Przeczytałem więc 3 lekcje nie wiem jakiego przedmiotu - może wiedza o społeczeństwie, bo religia to raczej nie była. Sądząc po piśmie - gdzieś 1 klasa gimnazjum.
  • Niemożliwość zbudowania społeczeństwa hedonistycznego, czyli de facto sprzeczność tego systemu etycznego w wymiarze socjologicznym nie powoduje jeszcze jego odrzucenie; wręcz przeciwnie - wiele jednostek przyjmuje go jako swój światopogląd. Niektóre się hamują, niektóre dobrze maskują, a niektóre w końcu popadają w konflikt z resztą społeczności (czyli w prawem) i kończą w niewoli, gdzie pewnie też hedonizm da się praktokować tylko trochę trudniej.
  • Ale mi się dziś ciężko myśli.

Kategorie: etyka, światopogląd, filozofia, _blog, fikisłowa, fikipedia, fiki


Słowa kluczowe: hedonizm, światopogląd, etyka, filozofia


Komentarze: (3)

olorien, March 4, 2004 23:05 Skomentuj komentarz


mnie się marzy taki hedonizm, który możnaby praktykować nie krzywdząc, a przynajmniej nie wchodząc w drogę innym...

podobno elfy są zawodowymi hedonistami ;)...

mortella, March 4, 2004 20:40 Skomentuj komentarz


mnie też

Kasienia, November 30, 2006 17:09 Skomentuj komentarz


Osobiście uważam, że istnienie hednonizmu jako filozofii życia jest nieprawdziwe!Bo przecież życie w 'idealnym' świecie, w którym robimy tylko to, co chcemy, by odczuwać same przyjemności jest niemożliwe!Szczęście ma ten, któremu wydaje się, że nie mam racji...
Skomentuj notkę
18 stycznia 2004 (niedziela), 12:06:06

Sprawiedliwość

Definicja:
Sprawiedliwość to cecha działania osoby polegająca na konsekwentnym stosowaniu obowiązującego prawa.

Myśli nieuczesane:

  1. W przypadku osób posiadających władzę (rząd, władca, król, Bóg, itp) cecha ta dodatkowo polega na zgodnej z prawem ocenie postępowania osób podlegających władzy, w szczególności nagradzania za postępowania za które należy się nagroda i bezwzględnego karania za postępowanie przewidziane karą.
  2. Patrz: władza, miłosierdzie, usprawiedliwienie.
  3. Usłyszane w radiu:
    Sprawiedliwość to mocna, stała wola oddawania każdemu tego, co mu się należy.
    (Święty Tomasz z Akwinu).

Kategorie: zabawa w słowa, filozofia, _blog, fiki, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: Sprawiedliwość, Tomasz z Akwinu, filozofia, prawo, władza, systemy filozoficzne


Komentarze: (4)

ireo, July 7, 2005 09:49 Skomentuj komentarz


a mnie się najbardziej podoba następujące:
jeśli szukasz sprawiedliwości - szukaj w słowniku na literę S

krisper, January 23, 2004 19:22 Skomentuj komentarz


Problem polega na tym, że w konfrontacji z samą sprawiedliwością ani ja ani TY ani nikt na świecie nie ma szans...

red/wl (pepegi.blog., January 19, 2004 14:47 Skomentuj komentarz


krisper> może i gówno warta, ale byłaby najprawdziwszą sprawiedliwością chyba, nieskażoną czymś, co jest dobre, ale niekoniecznei sprawiedliwe... a przecież nie chodzi o to, czy dobre czy niedobre, tylko czy sprawiedliwe...

krisper, January 18, 2004 20:07 Skomentuj komentarz


Ja się zetknąłem z definicją Arystotelesa i dość mi się ona podobała, a brzmiała mniej więcej tak, że sprawiedliwość to rozum wyzbyty miłosierdzia. I tak w środku czuję, że sprawiedliwość bez miłosierdzia jest gówno warta.
Skomentuj notkę
28 grudnia 2003 (niedziela), 19:11:11

Kołakowski - O młodości

Zachowuję sobie ten esej. W załącznikach jest cały PDF z wszystkimi esejami zbioru "Mini wykłady o maxi sprawach". Plik funkcjonuje w domenie publicznej, więc myślę, że zachowanie go tu nie będzie dla kogoś problemem.


O młodości

(esej ze zbioru „Mini wykłady o maxi sprawach”) 

Leszek Kołakowski

Młodość, jak wiadomo, nie jest szczególną zasługą, nie jest także pomyślnym przypadkiem. Z tych, co młodzi już nie są, większość była kiedyś młoda – zapamiętajmy sobie tę rewelację. Młodość nie jest także czymś, co można sobie zdobyć, zaskarbić, odzyskać, chociaż przywracanie młodości jest celem różnych zabiegów. Niepodobna też młodości dokładnie zdefiniować przez liczbę lat, zależy to bowiem od kulturalnego kontekstu; nie mówimy o noworodku, że jest młody, pewnie więc młodość kiedyś się zaczyna i kiedyś kończy (przypominam sobie, że czytałem raz w gazecie notatkę zatytułowaną „Młody człowiek został ministrem spraw zagranicznych Związku Radzieckiego”; miał on 59 lat). Niemniej młodość uchodzi za stan nadzwyczaj pożądany, chociaż albo ten stan po prostu jest, albo jest nieosiągalny; nie ma nic trzeciego. Kult młodości jest nadzwyczajnie rozpowszechniony i wolno zapytać: dlaczego?

Najoczywistsze odpowiedzi nie są całkiem przekonujące. Pewnie, że – statystycznie rzecz biorąc – ludzie młodzi są zdrowsi, fizycznie sprawniejsi i nie cierpią różnych dolegliwości częstych w starszym wieku i że kobieta na ogół woli być ładna i atrakcyjna aniżeli pomarszczona i zgarbiona. Młodzi ludzie, z drugiej strony, łatwiej i częściej są ofiarami wypadków samochodowych i innych; oni też głównie na wojnach giną. Młodzi ludzie są także nieuchronnie głupsi, przy czym nie chodzi o zasób informacyjny ani nawet o inteligencję – trafiają się przecież geniusze wśród młodzieży – ale o to, że na ogół w młodości nie jesteśmy zdolni rozważać w każdej sprawie jej „drugiej strony”, dostrzegać dwuznaczności wszystkich ludzkich sytuacji, widzieć racji przeciwnych tym, za którymi się opowiadamy. Zdolność taka, jeśli w ogóle przyjdzie, przychodzi z wiekiem (nieraz nie przychodzi nigdy) i choć jest objawem mądrzenia, osłabia naszą zdolność do działania i inicjatywy. Hamuje naszą stanowczość, ukazuje nam ograniczoną siłę naszych racji, łatwo rodzi niepewność. Ludzie młodzi są dlatego wiedzeni przez jakby instynktowną, jakby bezwiedną zdolność do zanurzania się bez namysłu w różne przedsięwzięcia ryzykowne, wchodzą w koleiny nie wypróbowane albo bez widocznych ujść, nie przejmują się niejasnościami swoich zaangażowań. Jakoż są główną siłą przewrotów, wybuchów społecznych, rewolucji, przy czym w sprawach zarówno dobrych, jak złych, bo chociaż często szlachetne porywy nimi kierują, to z drugiej strony – bywają ofiarami niedorzecznych i niebezpiecznych ideologii, iluzji i ruchów. Rewolucje są na ogół dziełem młodych, a rewolucje bywają rozmaite. Była rewolucja bolszewicka i rewolucja hitlerowska, młodzi ludzie dawali im siłę. Była także rewolucja „Solidarności”, i też młodzi działacze ją wygrali. W Berkeley w Kalifornii, gdzie spędziłem rok w momentach szczytowej fali tzw. rewolucji studenckiej (żadnej rewolucji naprawdę nie było), studenci, ci najmniej umiejący, rozwścieczeni, skłonni do barbarzyńskich wybryków, mawiali czasem, że należałoby wyrżnąć wszystkich, co mają ponad 30 lat, bo ci nie dawali posłuchu ich bzdurom. Z drugiej strony, nie byłoby dobrze, gdyby świat składał się z ludzi powyżej 30, a tym bardziej 40 lat, wtedy bowiem groziłaby nam stagnacja, niezdolność do ryzyka, brak ochoty do poświęcania się w imię niepewnych zamiarów. Głupota młodzieży bywa zaczynem dobrych przemian.

Młodzi ludzie są źródłem energii w różnych procesach społecznych, zazwyczaj jednak ulegają ideom opracowywanym przez starsze generacje i właśnie te starsze są odpowiedzialne za dobre albo złe wyniki przedsięwzięć, którym patronują, a którym młodzi ludzie nadają dynamizm (wyniki jednakowoż często są nieprzewidywalne).
Cóż więc w końcu jest młodości zaletą albo co jest w niej pociągające oprócz tych oczywistych fizycznych przewag, które dostarczają różnych przyjemności i którymi każdy zapewne chciałby się cieszyć? Nie jest to chyba ta właśnie wspomniana zdolność do całkowitego i bezmyślnego oddania się na służbę jakiejś sprawy, dobrej czy złej. Taka zdolność dostarcza wprawdzie korzystnych doświadczeń, kiedy jest w działaniu, ale chyba nie jest nostalgicznie wspominana lub pożądana wtedy, kiedy już minęła i kiedy młodość przeszła.

Nie, tym co naprawdę i najbardziej w młodości jest atrakcyjne, jest rzeczywistość niezakończenia, albo poczucie otwartości życia. Kiedy ukończyliśmy, na przykład, szkołę średnią i rozmyślamy o tym, co dalej, wydawać się nam może, że wszystko jest możliwe. Wyobrażam sobie, że mogę zostać lekarzem albo budowniczym mostów, szpiegiem albo pisarzem, przemysłowcem albo może alfonsem, biskupem albo zawodowym mordercą, aktorem albo politykiem. Nie znaczy to, bym miał naprawdę uzdolnienia do tych wszystkich zatrudnień albo bym powinien wierzyć, że je mam. Chodzi tylko o samo poczucie, że nic nie jest jeszcze przesądzone czy wyznaczone przez los, że drogi są otwarte i wszystko jest możliwe. Im dłużej żyjemy, tym bardziej nasze możliwości wyboru się zawężają, tym bardziej jesteśmy w koleinach, z których trudno wyjść, chyba że w wyniku nieoczekiwanych i losem zrządzonych katastrof.

Czy wszyscy mają przeżycie młodości w tym sensie? Chyba nie. Są tacy, których życie, z różnych powodów, jest w młodych latach zasnute wielkimi nieszczęściami i którzy nigdy nie doświadczają owej euforii młodości, tylekroć opiewanej. Podobnie ci, których doświadczenia bardzo wcześnie doprowadzają do cynizmu, goryczy i niewiary w życie. O takich wolno powiedzieć, że nigdy młodzi nie byli. Ponadto młodość jest jakością nie tylko biologiczną, lecz także kulturalną, czasem jest ceniona, czasem nie jest. Poeci romantyczni mieli skłonność do wczesnego umierania, z rozmaitych przyczyn, i należało to jakby do stylu epoki (Keats, Novalis, Lermontow, Petöfi, Shelley nie dożyli trzydziestki; Byron, Puszkin, Słowacki, Leopardi nie dożyli czterdziestki).
Nie wiem, jakie to genetyczne osobliwości sprawiają, że – jak widzimy w codziennym doświadczeniu – jedni ludzie starzeją się później, inni wcześniej. Pewne jest, że niektóre dobre cechy młodości można przechować bardzo długo. Nie można wprawdzie długo przechowywać zdolności do wyczynów sportowych, ale można – zdolność do umysłowej asymilacji rzeczy nowych, do zainteresowania czymś do tej pory nie znanym, ochotę do próbowania tego, co jeszcze nie wypróbowane, zdolność uczenia się, to znaczy bycia uczniem. Jeżeli to potrafimy, jeśli nie jesteśmy uwięzieni w nudnej rutynie powtarzanych ciągle kroków, w trwożliwej monotonii własnych ruchów, możemy przenieść pewne korzystne jakości nastolatków w starość. Nie udaje się to może bardzo często, ale udało się wielu ludziom. Nie powinniśmy sądzić, że jest to sprawa przesądzona raz na zawsze przyrodzonym „charakterem”; lepiej wierzyć, że są to cechy życia, które można własną wolą sobie wyrobić, by życie uczynić bardziej zajmującym również w wieku starszym. Zwykłe przedłużanie biologicznego trwania nie ma sensu i często więcej przynosi udręki niż zadowolenia z samego faktu, że oto jeszcze nie umarliśmy. Wiemy jednak, że bywają ludzie fizycznie niemal całkiem unieruchomieni, a jednak nie tylko żyjący, lecz dzielnie żyjący, prawdziwie żyjący, myślą pracujący.

Istnieje jednak pewna forma kultu młodości, która jest śmieszna i niemądra. Polega ona na tym, że wydaje nam się, iż młodość jest darem Boskim i każdemu dostępnym, jeśli tylko się wytężyć. Jakoż ludzie, którzy dawno już młode lata porzucili, usiłują udawać, że nadal są rześcy i tryskają wigorem, odziewają się w młodzieżowe stroje, przejmują obyczaje hippisów, napinają zwątlałe mięśnie, chcą pokazać, że zachwycą ich młodzieżowa muzyka i inne formy popkultury. Jeśli nastolatki są często irytujące i nieznośne, to jeszcze bardziej nieznośni i irytujący są dorośli i bardzo dorośli, którzy nastolatków udają.

Porzekadło, iż wybrańcy bogów umierają młodo, można dwojako rozumieć. Może ono znaczyć po prostu, że bogowie nie pozwalają, by ich faworyci dożyli wieku, kiedy dosięgłaby ich niemoc starości i trapiły różne choroby zwykle później przychodzące, jak choroba Parkinsona, choroba Alzheimera, artretyzm itd. Ale może też mieć sens groźniejszy: bogowie chcą, żeby ich ulubieńcy możliwie krótko byli ofiarami nieszczęścia, które nazywa się życie. W tym sensie zawiera się pewien widok świata. Można go zilustrować tak: Lessingowi urodziło się dziecko, które zmarło po kilku godzinach. Pisał on wkrótce potem do przyjaciela, że miał syna, który był nadzwyczajnie mądrym dzieckiem; trzeba go było kleszczami na świat sprowadzać, a ledwo przyszedł, skorzystał z pierwszej sposobności, by uciec. Ten ponury obraz świata mógłby na pozór być obalony prostym testem: przecież ludzie, co uważają, że życie jest tylko nieszczęściem, powinni by natychmiast popełnić samobójstwo, jeśli są konsekwentni. Tak się zdaje, ale w takich sprawach nie liczmy na konsekwencję: ludzi przy życiu nie doktryna żadna trzyma, ale instynkt.

Chociaż więc niepodobna postanowić, że się będzie młodym, można postanowić, że w miarę sił naszych nie poddajemy się duchowo starości – nie w ten sposób, iż absurdalnie udajemy, że sprawa wieku nas nie dotyczy, ale w ten, że nie żyjemy żalem za utraconą młodością. Zważmy, że niemal każdy (tak się zdaje) skrycie czy jawnie żałuje, gdy młodość minęła, że jej „nie wykorzystał”. Ale cóż to znaczy? Jeden może myśli, że mógł korzystać z urozmaiconych bogactw seksu; inny może przeciwnie, seksu miał dużo, ale mógł przecież uczyć się, studiować, być mądrym, co zaniedbał, albo walczyć o to lub owo, o co wcale nie walczył, choć potem często próbuje żałośnie się chwalić (polska specjalność). To, co możliwe w młodości, tego nie można na ogół mieć w pełnych rozmiarach i wszystkich formach. Dlatego niemal wszyscy są ofiarami złudzenia, że „utracili młodość”, która przecież mogła być o tyle lepsza. Nie, nie mogła.


Kategorie: proza, młodość


Słowa kluczowe: młodość, filozofia, starość, Kołakowski


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 grudnia 2003 (niedziela), 19:11:11

O młodości ...

Ten cytat warto zacytować:

Młodość, jak wiadomo, nie jest szczególną zasługą, nie jest także pomyślnym przypadkiem. (...) Młodzi ludzie są także nieuchronnie głupsi, przy czym nie chodzi o zasób informacyjny ani nawet o inteligencje - trafiają się przecież geniusze wśród młodzieży - ale o to, że na ogół w młodości nie jesteśmy zdolni rozważać w każdej sprawie jej "drugiej strony", dostrzegać dwuznaczności wszystkich ludzkich sytuacji, widzieć racji przeciwnych tym, za którymi się opowiadamy. Zdolność taka, jeśli w ogóle przyjdzie, to przychodzi z wiekiem, i choć jest objawem mądrzenia, to osłabia naszą zdolność do działania i inicjatywy (...) Z drugiej strony nie byłoby dobrze gdyby świat składał się z ludzi powyżej 20, a tym bardziej 40 lat, wtedy bowiem groziłaby nam stagnacja, niezdolność ryzyka, brak ochoty do poświęcenia się w imię niepewnych zamiarów.

Młodzi ludzie są źródłem energii w różnych procesach społecznych, zazwyczaj jednak ulegają ideom, opracowanym przez starsze generacje i właśnie te starsze są odpowiedzialne za dobre albo złe wyniki przedsięwzięć, którym patronują, a którym młodzi ludzie nadają dynamizm.

Leszek Kołakowski, Wykład o młodości.


Kategorie: proza, młodość, _blog


Słowa kluczowe: młodość, filozofia, starość, Kołakowski,


Komentarze: (7)

eutanazja-kaska, December 31, 2003 03:29 Skomentuj komentarz


"Młodość już taka jest, sama ustala granice wytrzymałości, nie pytając, czy ciało to zniesie. A ciało zawsze znosi..."

rafał, February 11, 2009 18:10 Skomentuj komentarz


lecz jeżeli ktoś ma już swoje lata i czuje się jeszcze młody to nienależy mu tego odbierać ponieważ karzdy zasługuje na młodość

krisper, December 29, 2003 11:07 Skomentuj komentarz


nihil novi

adek, October 19, 2006 00:43 Skomentuj komentarz


Symbioza starszych i młodych
Młodzi jako motor napędowy starszych, a starsi jako kierownicy młodych

rafał, February 11, 2009 18:13 Skomentuj komentarz


niestety to prawda niektóre z młodych pokoleń potrzebują czegoś w rodzaju kierowcy i takimi kierowcami są starsi ludzie

rafał sobiechowski, February 11, 2009 10:58 Skomentuj komentarz


stronka jest bardzo ciekawa i morzna sie z niej durzo dowiedzieć sam jestem młody i mówię rze warto to przeczytać
mmłodość jest czymś ulotny wiem to bo sam odczówam rze z wiekiem moja młodość zanika chociarz mam dopiero 18 lat , lecz ja uwarzam rze ten jest młody kto sie za takiego ówarza młodości niemorzna odbiereć nikomu nawet tym po 40 jesli uwarzają rze ich młodość jeszcze niemineła to nienalerzy im tego odbierać tak jak napisał leszek kołakowski że młodzi ludzie są nieuchronnie głupsi dlatego terz tacy ludzie są potrzebni na ty świecie uwarzają się za młodych lecz ich umyzły są przystosowane do problemów wspułczesnego świata bo niekturzy tak naprewde młodzi niedali by sobie z tym wszystkim rady

prezes, February 11, 2009 18:07 Skomentuj komentarz


młodość niestety jest ulotna tak jak niestety wszystko na tym świecie nikt niewybiera sobie jaką chce mieć młodość dlatego też niektórzy tą młodość odnajdują dopiero tak jak to napisał Leszek Kołakowski szukają jej dopiero po 40
Skomentuj notkę
21 grudnia 2003 (niedziela), 21:44:44

Moja ornitologia :-)

W ramach małych ornitologiczno-ontologicznych rozważań wymyśliłem kiedyś, że:


Bycie bytem nie przesądza jeszcze o istnieniu.

Przykładami zastosowania powyższej obserwacji są:

  • ateistyczne rozważania nad bogiem;
  • zabawy z wajskopkami, żyjącymi (ponoć) w Bieruniu Nowym. (Wyjaśnienie: Wajskopek ma trzy nogi i płetwe, a żyje w wycieraczkach przed drzwiami, o ile w wycieraczkach tych gromadzi się woda. (pamięci Roberta P.))
  • stosowanie "czasu przyszłego dokonanego" a dokładnie użycie w negocjacjach biznesowych twardego stwierdzenia "my to już mamy" w chwili, gdy chce się to mieć ale nie ma się na to ani czasu, ani budżetu, ani też sił i środków aby to coś osiągnąć (inspiracja: Play5).

Kategorie: filozofia, _blog


Słowa kluczowe: ornitologia, ontologia, filozofia, byt, ateizm, teizm, wajskopek, wajskopki, bieruń nowy


Komentarze: (3)

no-words.blog.pl, December 22, 2003 16:17 Skomentuj komentarz


:)

wojtek, August 22, 2018 16:36 Skomentuj komentarz


Z Fejsa - sierpień 2018

**********

Niezależnie od tego czym (lub kim) są Wajskopki albo Wajskopki są albo ich nie ma.

Z wiary w istnienie Wajskopków wynikają moje działania typu A.

Z przyjęcia życiowego założenia, że Wajskopki nieistnieją wynikają inne zachowania i postawy.

Jednym z działań typu A jest poszukiwanie Wajskopków.

Wierzę w Wajskopki i dlatego ich szukam. W Bieruniu :-)

* * * * * * *

Kurcze - od 15 lat nie widziałem Wajskopka!

wojtek, September 10, 2018 15:41 Skomentuj komentarz


Każdy może wejść w cyfrę…„telekabel” rozmawia z Rafałem Szymurą, prezesem Zarządu PLAY5 S.A.

Na rynek operatorów telekomunikacyjnych wchodzi nowa firma – PLAY5; jakie pole działania zamierza na nim zdobyć, czym będzie się zajmować?

PLAY5 jest zupełnie nowym podmiotem – to operator IPTV, a można rzec – operator telewizji cyfrowej, który swe usługi chce oferować małym i średnim operatorom CATV oraz ISP.

….czyli operator dla operatorów…

Tak. Na dziś PLAY5 nie planuje posiadania własnych abonentów końcowych (chociaż to kwestia do rozstrzygnięcia w przyszłości).
Chcemy natomiast umożliwiać innym operatorom wdrożenie telewizji cyfrowej wiedząc, że platforma multimedialna jest w budżecie każdego z nich znacznym elementem kosztowym. Ta inicjatywa jest odpowiedzią na zapotrzebowanie płynące z rynku, które dostrzegam po rozmowach z operatorami.

Podobny projekt ma w planach PIKE i ASTER …

My traktujemy naszą inicjatywę w 100 proc. komercyjnie. Reprezentujemy polski kapitał wniesiony przez prywatnych inwestorów, a w przyszłości nie wykluczamy pojawienia się spółki akcyjnej PLAY5 na stołecznej Giełdzie Papierów Wartościowych.
PLAY5 to odpowiedź na zapotrzebowanie rynku w kwestii cyfryzacji. W tej chwili wielu małych i średnich operatorów nie ma możliwości rozwijania biznesu z wykorzystaniem pasma analogowego, z powodu ograniczeń tegoż pasma. Każdy chce wejść w tzw. cyfrę, ale cyfra jest na dziś kosztowna i mimo relatywnego spadku cen to dla małych operatorów bariera nie do przejścia.

Dzięki PLAY5 mogliby oni w zasobach własnych sieci uruchomić nową usługę pod nazwą: cyfrowa telewizja kablowa

Na rynku polskim jest mnóstwo firm oferujących tylko analogową telewizję kablową i tylko internet. Nie są nigdzie zrzeszone, ich przedstawiciele nie spotykają się na konferencjach, gdzie bywa środowisko kablowe. Ale czują zagrożenie ze strony gigantów tego rynku. Z liczącego kilkaset firm rynku CATV na uruchomienie kablowej telewizji cyfrowej stać będzie może pierwszych 100 firm.
Z moich dotychczasowych rozmów wynika praktycznie 100 procentowe zainteresowanie uruchamianiem telewizji cyfrowej przez pozostałych – małe i średnie podmioty. Każdy chce mieć cyfrówkę – chociażby kilka pakietów programowych, a to co najmniej 20, 30 kanałów więcej, w tym kanały HD – i może ją dostać dzięki PLAY5.

Załóżmy, że operatorzy zdecydują się skorzystać z usług PLAY5. Co jesteście im w stanie zapewnić?

Dostęp do ok. 100 cyfrowych kanałów telewizyjnych, dostęp do wszelakich usług interaktywnych. PLAY5 będzie budowało profesjonalną stację czołową, służącą telewizji cyfrowej – zarówno w systemie CATV jak i IPTV. Mali operatorzy będą mogli z niej skorzystać przy pomocy łączy internetowych – one gwarantują już dziś dostęp do całego rynku polskiego, z zastrzeżeniem, że przepływności będą musiały być większe niż obecnie. W tym celu negocjujemy też warunki dla naszych przyszłych klientów z dostawcami łączy internetowych.
Integrując rynek od strony usługowej mamy nadzieję „dotrzeć” do kilkuset tysięcy klientów końcowych, którzy dziś jeszcze pozbawieni są możliwości odbioru telewizji cyfrowej.

Czyli na rynku operatorskim miałby pojawić się nowy gracz, na skalę nieomal UPC Polska?

Tak to się może skończyć, wielu specjalistów prorokuje dziś, że IPTV jest właśnie tym kierunkiem, w którym telewizja cyfrowa będzie się rozwijać. Głównie z względu na interakcję czyli możliwość spersonalizowania przekazu w odniesieniu do klienta.

Gdzie będzie punkt centralny, z którego zamierzacie
„dochodzić” do sieci kablowych?

Headend będzie w Warszawie, każdy operator będzie mógł sobie zorganizować sygnał do poboru samodzielnie (jeśli ma takie możliwości). Jeżeli ich nie ma, to jesteśmy w stanie przy współpracy z dostawcami łącz taki sygnał do operatora wysłać. A także „zaopiekować” się nim i zaproponować wsparcie marketingowe, wsparcie sprzedaży itp.

Rozumiem, że prócz operatorów CATV nowej firmie chodziłoby o zagospodarowanie polskiego rynku ISP (Internet Service Provider)?
Ile jest na naszym rynku takich firm?

Tak jest. Te firmy nie mają żadnego doświadczenie, jeśli chodzi o sprzedaż telewizji. One sprzedają internet, czasem także telefonię…Zdają sobie sprawę, że jeśli nie wdrożą wszystkich trzech usług jednocześnie – wcześniej czy później stracą klientów i wypadną z rynku. Obecnie jest ich w Polsce blisko tysiąc. Tak naprawdę ze strony tych firm pojawia się największe zainteresowanie usługą IPTV, operatorzy ISP wiedzą, że jeżeli chcą z sukcesem dalej prowadzić ten biznes to muszą mieć w ręku narządzie o nazwie Triple Play.
A swoją drogą – zrodzi się w ten sposób kolejna gałąź biznesu, konkurencyjna dla operatorów sieci telewizji kablowych…

A jaki miałby być ten bogaty, cyfrowy, oferowany operatorom kontent?

Prowadzimy negocjacje z podmiotami, co do których chcielibyśmy, by się na tym rynku znalazły. To dla nich zupełnie nowy rynek i w perspektywie – spore zyski. Chcemy też od razu oferować wdrażanie VoD, myślimy także o innych usługach interaktywnych: czatowaniu, płatnościach, dokonywaniu zakupów, prowadzeniu aukcji. Ma to w efekcie prowadzić do tego by telewizor – odbiornik – stal się domowym centrum rozrywki i poniekąd wyparł funkcje komputera.
Być może jednak nie wszyscy operatorzy będą zainteresowani ofertą 100 cyfrowych kanałów. Poszczególni z nich mogą nie chcieć dublowania oferty w analogu i w cyfrze. Może będą chcieli mieć wyłącznie dedykowany sport, albo kanały filmowe lub erotyczne?
Dzisiaj rynek kontentu dedykowanego staje się coraz bogatszy, można zaoferować np. pakiet rosyjski, japoński, francuski… kierowany do wybranego grona odbiorców. Dziś nikt już nie chce mieć 100 czy 200 kanałów ogólnych, ale oglądać to, na co ma czas. Z kolei reklamodawcy też wolą trafiać ze swymi produktami do konkretnej niszy odbiorców.

Małego operatora, powiedzmy z Wejherowa, będzie na to stać?

Barier technologicznych nie ma i zestawianie łączy (transmisja) to są dziś kwoty, przy których ten biznes się potrafi „zapiąć” finasowo.
Będzie taniej i szybciej niż w przypadku stawiania własnej stacji czołowej. Pozostaje problem nadbudowy kolejnych, nowych usług.
Operator ma przy tym dowolność kreowania programmingu. Chcemy dać mu dużą niezależność. Przewidujemy też program motywacyjny dla naszych partnerów, w momencie wejścia PLAY5 na giełdę. To dobra droga do pozyskania kapitału na nasze poboczne biznesy, które mają w przyszłości aktywować biznes podstawowy.

Rozumiem, że już jesteście gotowi do uruchomienia tej oferty…

Do końca tego roku – na pewno tak. Planujemy jej kilkustopniowe wdrożenie; już sfinalizowaliśmy rozmowy z kilkoma operatorami ISP, którzy wchodzą w nasz pakiet startowy. Dla nich usługa pojawi się jeszcze w tym roku, debiut komercyjny zaplanowaliśmy na początek 2008 r.

* * * * * *

Na celowniku  Rafał Szymura
Każdy może wejść w cyfrę…

Skomentuj notkę
20 listopada 2003 (czwartek), 11:39:39

Systemy etyczne

Ludzie używają różnych systemów etycznych. Każdy jakiś ma, bo musi mieć coś co w codziennym życiu pomaga mu odpowiadać na pytanie co jest dobre a co złe. Skąd jednak ludzie biorą założenia do tych systemów? Co jest ich pochodzeniem?

  1. Są tacy, co uważają, że pojęcie dobra i zła można głosować. Uważają, że ludzie w swej mnogości posiadają zbiorową mądrość i to co ustali parlament, czyli większa lub mniejsza większość, albo to co jest uzgodnione w powszechnym obyczaju (w kulturze) jako dobre jest dobre a co złe jest złe. Proste? Proste

    Polskie doświadczenia z demokracją są takie, że osobiście nie potrzebuję za bardzo komentować takiego podejścia  demokracja działa bowiem tak, że im więcej powiem miłych kłamstw w wyborach, im więcej naobiecuje i przyjemniejszy będę dla ludzi tym moje szanse będą większe. A potem okazuje się, że kłamcy (np. pan prezydent Kwaśniewski) mają określać do jest dobre a co złem a oszuści (np. posłanka Berger) osądzać innych oszustów.

  2. Są tacy, którzy szukają prawa w naturze. Ludzie ci zastanawiają się co wcześniej robiła ludzkość i zakładają, że skoro tyle przetrwała to pewnie robiła dobrze. Ludzie ci patrzą też co robią zwierzątka a ponieważ zwierzątka są takie naturalne, to pewnie robią dobrze. Analizują, patrzą, zastanawiają się a potem to kodyfikują w prawo i to co wyjdzie nazywają prawem naturalnym uważając, że ono określa co jest dobre a co złe i że powinno to być dla ludzi wiążące.

    W podejściu naturalistów ja osobiście wiedzę dwa problemy:

    • To co jest badane bardzo często już zależy od światopoglądu badacza. Badacz najczęściej szuka poparcia dla swoich teorii i jak często się okazywało w ostatnich czasach, jeżeli fakty przeczą teorii to tym gorzej dla faktów.
    • W naturze można znaleźć naprawdę dziwne zachowania: np. jakieś robaczki jeszcze przed urodzeniem się zjadają doszczętnie swoją matkę od środka. Jaki z tego wyciągnąć wniosek? W innym gatunku rodzeństwo zjada się nawzajem albo jest zjadane przez rodziców. Czy można to skodyfikować?

      Są przykłady monogamii (łabędź) i to takiej aż do śmierci; są przykłady pięknej poligamii (lew), gdzie samiec tworzy silną i trwałą rodzinę z wieloma samicami. Są też przykłady, że samiec nie tworzy rodziny a tylko zalicza na prawo i lewo wszystko co zaliczyć się da. Czy z tego można wyciągnąć z tego wnioski i zapisać je w naszym Kodeksie Rodzinnym? Oczywiście, że można - każdy może wyciągnąć takie jakie chce ale spójne to nie będzie.

  3. Są tacy, co uważają, że prawo pochodzi od jakiegoś autorytetu. Oczywiście chętnych do bycia autorytetem było w historii świata bardzo wielu. Niektórym udawało się przez jakiś czas nawet być autorytetem na dość sporych terytoriach przy czym niektórzy byli autorytetami bo inni ich za takich uważali (Konfucjusz) a niektórzy musieli tych innych do tego uznania zmuszać nie zawsze delikatnymi metodami (Stalin). Osoby te tworzyły prawo, określały dla innych co jest dobre i co złe, niekoniecznie samemu się tym ocenom poddając.
    Dostrzeżone problemy:
    • nie opanowano jeszcze metody wyboru autorytetu. Ciekawostką jest, że kiedyś (1947) poproszono Einsteina o to aby został Królem tworzonego właśnie Izraela. Skoro taki mądry to na pewno może być dla Żydów autorytetem na ziemi ostatecznym. Był mądrzejszy: odmówił
    •  Hitlera nie proszono aby został autorytetem ale wybrano w demokratycznych wyborach. Potem przez wiele, wiele lat miał bardzo duże poparcie Niemców, którym jak by nie było robił dobrze. Problem pojawił się dopiero w Norymberdze, gdzie przed sądem zderzyły się różne systemy etyczne. Linia obrony przywódców III Rzeczy była prosta: postępowali zgodnie z prawem swojego kraju, prawem, które wymyślił przywódca, Adolf Hitler. Jeżeli będzie ich się sądzić na terytorium Niemiec zgodnie z tym prawem to oni się nie obawiają niczego. Obrońcy pytali, dlaczego prawo angielskie, amerykańskie czy radzieckie ma być lepsze niż hitlerowskie? Na to pytanie szczególnie Rosjanom było trudno odpowiedzieć - wszak u siebie mieli swój autorytet - Stalina.
  4. Są tacy, co szukają autorytetu ale innego niż człowiek. W swym życiu szukają tego kanału informacyjnego, za pomocą którego Istota Z Zewnątrz Świata przekaże im i innym ludziom co jest dobre a co jest złe. Jeżeli Istota z Zewnętrz Świata pochodziłaby z Marsa (znaczy się Marsjanin) to jest predyspozycje do bycia autorytetem byłyby podobne do predyspozycji człowieka opisanego w punkcie 3, no bo niby dlaczego inny stwór, tylko dlatego że mieszka gdzieś daleko ma być mądrzejszy i moralnie lepszy niż jakiś człowiek? Co innego gdyby ta Istota objawiła się jako Stwórca Tego Całego Systemu! A to już coś innego. Taki Stwórca wie jak to wszystko co stworzył działa i pewnie jego wypowiedzi na temat zasad byłyby najlepsze.

    Problemy:

    • wielu ludzi ma, lub uważa, że ma objawienie od Stwórcy. Z tym czymś lub przekonaniem o tym czymś zaczynają się sami zachowywać jak autorytety opisane w punkcie 3. Co z nimi zrobić? Bush zna odpowiedź jeżeli chodzi o Ben Ladena: walczyć!
    • jak przeanalizujemy historię to znajdziemy wiele różnych kanałów informacyjnych twierdzących, że przekazują wiadomości od Stwórcy. Logika podpowiada, że jeżeli informacje z nich wychodzące są sprzeczne to co najmniej jeden jest z nich fałszywy. Jak je weryfikować? Jak znaleźć prawdziwe objawienie? Jaki jest numer telefonu do Pana Boga Wszechmocnego? Kto wie?

* * * * *

Każdy człowiek ma jakiś swój system etyczny. Fajnie jest, jeżeli jest on określony i gdy jego właściciel wie jakie jest jego źródło. Uważam, że dobrą rzeczą jest konsekwencja stosowaniu tego źródła: np. gdy pojawia się problem w ocenie czegoś tam, nie wiem jak się zachować, idę do źródła (Kodeks uchwalony przez demokratów, Prawo Naturalne naturalistów, Autorytet światowy lub ponadświatowy) i mam odpowiedź na pytanie co mam czynić.

Niestety, obserwacja mówi mi, że niewiele osób działa w ten sposób. Ludzie są jak chorągiewki na wietrze. Dziś wieje tak, jutro inaczej. System moralny mam taki jaki mi pasuje, a dokładnie jak mi dziś pasuje. Dzieje się tak, że to codzienna rzeczywistość kreuje system moralny osoby a nie osoba wpływa swoją moralnością na otaczającą ją rzeczywistość. Ot, taka obserwacja

Wymyślone i spisane, bo pierwszej lekturze komentarzy o tolerancji, ale należy nad tym jeszcze popracować.


Kategorie: etyka, _blog


Słowa kluczowe: etyka, filozofia, systemy etyczne, prawo naturalne, sumienie, dekalog, naturalizm, Bóg, autorytet


Komentarze: (10)

krisper->pepegi, November 21, 2003 20:14 Skomentuj komentarz


Problem polega na tym, że w ciągu mojego trzydziestoparoletniego życia nie spotkałem się z tym by hybryda światopoglądowa tworzyła jedną kupy się trzymającą całością. Ale jestem otwarty na propozycje. Jeśli masz coś takiego poukładane w sobie to pisze się na pierwszego ucznia. Dodam jeszcze , że moje próby kończyły sie zawsze, wcześniej, czy później fatalnie.

red/wl (pepegi.blog., November 21, 2003 12:47 Skomentuj komentarz


Polityka Kalego oznacza różnicowanie poglądów zależnie od sytuacji i naszych interesów za przeproszeniem partykularnych. Czyli raz tak a raz inaczej. A hybryda, jaką ja mam na myśli, zakłada wewnętrzną spójność i niezmienność systemu wartości, ale nie opartą na jednym źródle. Skubnąć tu, skubnąć tam i w sumie sobie z tego stworzyć patchworkową całość. Tracimy w ten sposób cechy ortodoksa, ale przecież nie to najważniejsze.

krisper->pepegi, November 20, 2003 23:41 Skomentuj komentarz


Hybrydy z definicji nie mogą być spójne i póki co nie ma odstępstwa od tej reguły. Brak spójności powoduje, że do problemów możemy sobie dopasowywać moralność. Np. raz możemy byc sobie zawziętymi humanistami, gdy np.chcemy używać prezerwatyw lub usunąć niechcianą ciążę, a za chwilę ortodoksyjnymi katolikami, którzy muszą jeść karpia w wigilię. ( Chociaż chyba już nie będą musieli, bo hierarchia coś tam z tymi postami kombinuje ). Innymi słowy wszystko sprowadza sie powoli do polityki Kalego.

krisper, November 20, 2003 22:52 Skomentuj komentarz


Współczesny świat w tym względzie jest zwariowanym kołem. Wielość systemów etycznych, które przetoczyły się przez mózgi ludzkie, spowodowała zupełny zanik autorytetów na każdym poziomie, począwszy od rodziny a skończywszy na absolucie. Dodatkowo tworzone hybrydy w stylu new ege ten mętlik w głowach powiększają powodując, że człeczyna naszego wieku nie ma solidnej bazy do której mógłby się odwołać, a nawet nie wie gdzie mógłby jej szukać. I jaki problem człowiekowi w takim stanie wmówić, że czarne jest białe? Przykład pijanego Kwaśniewskiego na cmentarzu żołnierzy polskich chociażby. Czy teoria ewolucji, której to uczą nas w szkołach jako najpewniejszy pewnik, a nikt tak dokładnie nie wie jak owe wielkie odkrycia rzekomo potwierdzające tą teorię dokonano.

kinius, November 20, 2003 19:11 Skomentuj komentarz


a i jeszcze slowko wg mnie najwazniejsza jest milosc ,daje ona najpiekniejsze prawa ktorymi jesli sie kierujemy w zalozoeniu ze milosc jest dobra ,jestesmy szczesliwymi ludzmi

kinius, November 20, 2003 19:08 Skomentuj komentarz


hej widze ,ze masz ambitnego blogasia takie tematy to u mnie zadko goszcza a o etyce to sie jeszcze nie wypowiadalam jako ze kieruje sie zasada na czym sie nie znam to nie pisze ,bo na ogol to i tak ludzie maja mnie za wariatke ,wiec lepiej pisac to co sie stalo i cieszyc sie chwila :P a jeszcze slowko do poprzedniej noteczki ja tez lubie faraona :) najlepsza polska ksiazka :) bo na ogol podobia mi sie francuskei ksiazeczki :) pozdrawiam wpadnji jeszcze kiedys :*

kurwa, October 2, 2006 12:23 Skomentuj komentarz


kurwa kurwakurwakurwa kukurwa kkurkurwa kurwawa kurwaurwarwa kurwakurwa kurkurwa kurwawakurwa kurwa kurwakurwakurwa kurwakurwa kurwakurkurwakurwa kurwa kurwawa kurwakurwa kurwakurwa kurwakurwakkurwa kkurwa kurwaurwaurwa kurwa kurwakurwa kurwa

w34, October 2, 2006 15:29 Skomentuj komentarz


Niewiele wiem, ale wiem:

http://www.google.pl/search?q=zobacz+co+robi%C4%85+inni+ludzie&hl=pl&lr=&start=9
195.205.64.8
Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 6.0; Windows 98;

w34 -> pepegi, November 20, 2003 16:42 Skomentuj komentarz


Aby ocenić, czy system etyczny jest dobry czy zły należało by mieć jakiś metasystem etyczny, służący do oceny takich systemów. Nie znam takiego systemu, więc nie mogę używać określeń "dobry" czy "zły" w znaczeniu moralnym.

Systemy można oceniać np. na zgodność z logiką i wtedy jest mowa o "spójnych" lub też nie systemach.

red/wl (pepegi.blog., November 20, 2003 16:28 Skomentuj komentarz


no i system hybrydowy, łączący elementy wyżej wspomnianych. czy on naprawdę jest taki z gruntu zły?
Skomentuj notkę
29 października 2003 (środa), 13:59:59

Rzeczywistość

Ważne słowo, pojawia się w definicji prawdy, w definicji stworzenia też. Należy się więc nim zająć. Ja rzeczywistość rozumiem szeroko, najszerzej jak się da, czyli że...

Definicja:
Rzeczywistość to wszystko wszędzie i zawsze.

Dyskusja:

  1. Jak widać, dla mnie Rzeczywistość wg mnie to Bóg i jego stworzenie. Te dwa byty dopełniają się tworząc wszystko, a jednocześnie będąc rozdzielnymi.
  2. Czasem wszechświat określa się jako rzeczywistość. Robią tak materialiści, nie potrzebujący pojęcia Boga. Dla mnie jednak wszechświat to stworzenie.
  3. Rzeczywistość można podzielić na tą widzialną (świat) i niewidzialną (duchową), nie zbudowaną z materii.
  4. Czy rzeczywistość to suma wszystkich bytów? Dobre pytanie. Skłaniam się do odpowiedzi, ze tak.

Dalsza dyskusja i przemyślenia:

  1. Inna definicja może brzmieć tak:
    Definicja robocza:
    Rzeczywistość to wszystko co istnieje.

    Definicja też ładna, zwłaszcza że unikając słowa zawsze uciekamy od czasu od którego rzeczywistość powinna abstrahować.

  2. Czasami wszechświat określa się pojęciem rzeczywistości, ja jednak wolałbym tak nie robić gdyż wszechświat należy jednak do rzeczywistości fizycznej a osobiście wierzę jeszcze w rzeczywistość duchową, która również istnieje, choć nie jest poznawalna za pomocą metod poznawania wszechświata.

    W zasadzie można by powiedzieć, że wszechświat to rzeczywistość fizyczna, że te dwa pojęcia są tożsame.

  3. Izaak Asimow napisał kiedyś, że "rzeczywistość to wszystko to, co nie zniknie gdy tylko przestaniemy w to wierzyć". Ładne jest to zdanie.
  4. O ile wiele osób nie ma problemu z wsadzeniem do rzeczywistości aniołow, duchów, ludzi zmarłych (wszak te byty wpływają jakoś na ich życie) to problemem jest wsadzenie w rzeczywistość diabła (zbuntowanego anioła) bo kto by w niego wierzył w dzisiejszych czasach.

    Problemem jest też wsadzenie w rzeczywistość Boga-Stwórcy, od którego wszystko zależy i który jako ktoś większy może coś od nas chcieć.

    Nie ma za to problemu z umieszczeniem w rzeczywistości boga (lub nawet bogów), działającego jak ten Dzin z lampy Alladyna, który na życzenie (albo w zamian za coś co mu damy) będzie realizował nasze potrzeby typu: zdrowie dla chorej cioci, dobry mąż, wygrana w totka czy też przekręcenie się psa od sąsiada.

  5. Nie ulega wątpliwości, że jestem kawałkiem rzeczywistości i to chyba nie tylko tej rzeczywistości fizycznej. Mało tego: nie mam też wątpliwości, że mogę na nia kawałkami wpływać robiąc to czy owo, czy też wchodząc w relacje z innymi osobami, które również w tej rzeczywistości są.

    A co do mojej obecności w tej rzeczywistości duchowej to nie mam wątpliwości choćby dlatego, że anatomom ciagle nie udało się znaleźć organu pt. dusza (nie znaleziono też sumienia), nie wiadomo do końca co to jest życie i czym tak naprawdę różni się człowiek od najmądrzejszej małpy czy też najszybszego komputera.

  6. Pierwsze słowa Biblii brzmią: Na początku Bóg stworzył niebo i ziemie. Próbuję się tymi słowami pobawić:
    ---> Tabelka 1
    Bóg stworzył
    na początku
    niebo
    ziemia
    ---> Tabelka 2 
    Bóg stworzył fizyka bada
    na początku czas
    niebo przestrzeń
    ziemia materia
    ---> Tabelka 3
    Bóg stworzył fizyka bada moja definicja
    na początku czas zawsze
    niebo przestrzeń wszędzie
    ziemia materia wszystko
    No i wychodzi mi, że w mojej rzeczywistości nie zmieszczę Boga. On mi wystawie: bo nie jest zawsze tylko bardziej niż zawsze, nie jest wszędzie tylko ponadwszędzie, no i nie jest też wszystkim tylko wszystko stworzył. Fajna zabawa, ale nie przyniosła żadnego efektu.
  7. .....

Dopisek 2021:

Definicja:
Rzeczywistość to wszystkie byty, widzialne i niewidzialne.

Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fikisłowa, fikipedia, fiki


Słowa kluczowe: rzeczywistość, filozofia


Komentarze: (2)

anonim, October 30, 2003 06:04 Skomentuj komentarz


Jedyne co mamy to Teraz.. Sami tworzymy swoją rzeczywistość...Szkoda tylko, że czasami jest ona tak brutalna, tak nie do wytrzymania...:(((

mary, October 29, 2003 17:56 Skomentuj komentarz


mnie tez sie bardzo podoba to zdanie Asimova..
madre i chyba najpelniej wyraza to czym jest rzeczywistosc..
Skomentuj notkę
9 października 2003 (czwartek), 19:10:10

Wiedza (z cyklu: zabawa w słowa)

Definicja:
Wiedza to znajomość prawdy.

I znowu mi wyszła taka krótka, zwięzła i w swej prostocie śliczna definicja. Do "prawdy" łatwo się odwołać (Prawda to opis rzeczywistości), nie wiem tylko co zrobić ze słowem "znajomość".

"Znajomość" to jakiś stan umysłu, który z natury swej gotów jest przechowywać informacje, wiedze, zdania, opisy.

Słowa "znajomość" używa się też w stosunku do osób, ale myślę, że to znaczenie nie jest w tym wypadku istotne.


Kategorie: zabawa w słowa, _blog


Słowa kluczowe: wiedza, prawda, filozofia


Komentarze: (3)

w34 -> krisper, October 13, 2003 02:34 Skomentuj komentarz


Interreaktywne jest moje FIKI, skąd pochodzi więksość słów.

krisper, October 10, 2003 22:55 Skomentuj komentarz


Dziś mi przyszło do głowy, że wiedza to skutek,wynik poznania.
PS. Szkoda, że twój blog nie jest interaktywny choć troszkę.

krisper, October 9, 2003 20:59 Skomentuj komentarz


Myślę, że słowo "znajomość" powinieneś zastąpić słowem "poznanie" lub
zwrotem "poznanie i przyswojenie". Ale czy prawdy?A może "poznanie pewnych danych i przyjęcie ich za prawdziwych"? Tak sobie kombinuje, bo czy to co wiedział np. Ptolemeusz o układzie słonecznym było wiedzą? Dzisiaj możemy się wymądrzać, ale... Inny przykład. Afera Rywina. Jeśli czasami śledzisz posiedzenia komisji to na pewno spotkałeś się z często zadawanym pytaniem "czy wedle pana/pani wiedzy....?" I jeśli taki jeden z drugą podaje fakt wedle swojej wiedzy i jeśli ten fakt okaże się nieprawdziwy to czy to co ona/on wiedział przestaje być wiedzą, jej wiedzą? Nie wiem.
Skomentuj notkę
27 września 2003 (sobota), 19:15:15

Osoba (z cyklu: zabawa w słowa)

Osoba to byt o rozumnej naturze, cechujący się odrębnością od innych bytów, posiadający wolę, świadomość własnego istnienia i własny systemem wartości.

Osoba może przyjmować oświadczenia woli od innej osoby i zaciągać zobowiązania wobez innych osób. Osoba może też prowadzić dialog (tzn. wymieniać myśli i idee) z innymi osobami.


Dopisek '2022

Osoba to ktoś,
komu dajesz przywilej aby był kimś
a nie czymś.

Kategorie: zabawa w słowa, _blog


Słowa kluczowe: osoba, byt, filozofia


Komentarze: (2)

welek, October 5, 2003 23:20 Skomentuj komentarz


To brzmi prawie jak Kodeks Handlowy.

anonim, December 19, 2010 23:43 Skomentuj komentarz


Siedem tez o religii, demokracji i społeczeństwie otwartym
Maciej Zięba OP 18-12-2010, ostatnia aktualizacja 18-12-2010 00:01
Jeśli wiek XXI wiarę zastąpi ideologią, to lepiej, by nie było go wcale

autor: Janusz Kapusta
źródło: Rzeczpospolita
+zobacz więcej
1 Demokratyczne minimum


Jeżeli prawdą jest, że demokracja jest czymś więcej niż jedynie wrzucaniem do urny wyborczej kartki oraz to, że żadna grupa społeczna nie istnieje w kulturowej próżni, to demokratyczny proces polityczny domaga się demokratycznego otoczenia, przyjaznego demokracji środowiska, innymi słowy – wspierającej ów proces kultury. W kulturze takiej, a może lepiej w kulturach, bo zapewne są one różnorodne i w różny sposób nadają konkretny kształt i wigor demokracji, muszą istnieć pewne warunki niezbędne do zaistnienia oraz reprodukowania się demokracji jako systemu społecznie akceptowanego.
Dlatego kultura przyjazna demokracji, po pierwsze, powinna zawierać w swym obrębie „demokratyczne minimum” i, po drugie, musi być zdolna owe „minimum” konserwować, albowiem jego naruszenie powoduje „dekapitalizację” systemu. Imperia, królestwa i dyktatury mogą bądź słabnąć, bądź nagle upadać, degradujące się demokracje zawsze erodują powoli.
Sekularyzm, w który wkodowany jest programowy relatywizm, religijny oraz kulturowy i etyczny, sprawia, że „społeczeństwo otwarte” staje się bezbronne wobec zagrożeń
Zarówno teoria, jak i polityczna empiria potwierdzą nam, że w skład takiej demokratycznej kultury politycznej wchodzić musi (1) przekonanie o podstawowej równości uczestników wspólnoty politycznej, którą tworzą. Muszą do niej należeć także (2) optymizm poznawczy i (3) etyczny, a więc wiara, że przynajmniej większość ludzi w dłuższym okresie czasu i w sprawach podstawowych – często metodą prób i błędów – potrafi ustalić wspólny ogląd rzeczywistości i zbudować konsensus w podstawowych kwestiach moralnych. Nie będzie też mogła demokracja istnieć bez (4) budowania poprzez twórcze kompromisy wspólnego dobra oraz (5) wielkodusznego stosunku, do przegrywających głosowanie mniejszości. Do tych predemokratycznych założeń dodać by należało prawodawstwo oparte na (6) koncepcji „wolności negatywnej” oraz (7) zasadę trójpodziału władz i wzajemnego się przez nie kontrolowania.
Nie ignorując etycznego wkładu stoików i neostoików oraz twórców demokracji ateńskiej, zanim przejdę do tezy pierwszej, pragnę przypomnieć, że demokracja antyczna istniała w kulturze ufundowanej na przekonaniu, że ludzie są z natury nierówni, jednostka jest częścią polis i ponieważ dobro jednostki realizuje się przez dobro całości, jest więc jemu podporządkowane, a pluralizm opinii jest dla demokracji szkodliwy i należy go eliminować.
Dlatego formułuję tezę pierwszą: współczesna demokracja (pamiętając o Atenach i Jerozolimie) jest owocem kultury chrześcijańskiej. Podkreślmy jednak rzecz istotną: demokracja jest produktem kultury, co nie jest tożsame ze stwierdzeniem, że jest ona efektem działań jakiegoś konkretnego Kościoła czy też wielu Kościołów.
Zauważmy bowiem, że całe wymienione powyżej „demokratyczne minimum” wypływa ze stricte chrześcijańskiej teologicznej koncepcji człowieka rozumianego jako prosopon lub persona, czyli „osoba” (1 – równość, 2 – optymizm intelektualny i 3 – moralny), a także z mającego uniwersalny charakter konceptu „bliźniego” (4 – dobro wspólne, 5 – stosunek do mniejszości), z wprowadzenia nadrzędnej w stosunku do prawa normy wewnętrznej, a więc pojęcia „sumienia” (6 – wolność negatywna) oraz konceptu „grzechu pierworodnego” (7 – zasada równowagi władz jest realizacją teologicznego przekonania, że natura ludzka jest ułomna).
2 Średniowieczne rodowody
Teza druga: wymienione powyżej principia demokracji w realnym życiu mogą realizować społeczności, które cechują wysoki stopień społecznej partycypacji, aktywności i samoorganizacji. Są to więc podmioty polityczne, które najczęściej określamy terminem „społeczeństwa obywatelskiego”. Zarys takiego społeczeństwa rodzi się w średniowieczu i jest produktem kultury chrześcijańskiej.
Uzasadniając ową tezę, odwołajmy się znowu do – stworzonej w wyniku trynitarnych kontrowersji w wieku IV – koncepcji „osoby”. Jej późniejsza aplikacja do stworzonych na obraz Boży ludzkich indywiduów powoli, lecz konsekwentnie, choć nie był to proces liniowy, zakopywała przepaść między rządzącymi i rządzonymi, wolnymi i niewolnymi, mężczyznami i kobietami, „swoimi” oraz „obcymi”, a nawet „wrogami”.
To dzięki niej może Akwinata w połowie XIII wieku napisać: człowiek jest z natury wolny, i utrzymywać, że „ludzie mają prawo do zrzeszania się dla dobrych dzieł niezależnie od statusu i przynależności stanowej”, a półtora wieku później Wawrzyniec z Raciborza wraz z wieloma intelektualistami swego czasu będzie wyrazicielem poglądu, że „ustrój polityczny to władanie ludźmi wolnymi i równymi z natury, przy pomocy tego samego prawa i tej samej miary”.
To średniowieczna Europa z jej niezliczonymi wspólnotami posiadającymi liczne przywileje chroniące przed samowolą władcy (cechami, bractwami, gildiami i parafiami) konstytuuje swoją tożsamość przez zasady aktywności i samoorganizacji.
To w średniowiecznej Europie, w której na przełomie VIII i IX w. od Karola Wielkiego i papieża Leona IV systematycznie organizowano sieć powszechnego szkolnictwa (dostępnego również dla dziewcząt) ewoluującego poprzez utworzenie szkół katedralnych aż do powstania ogólnoeuropejskiej sieci uniwersytetów (w XII w. było ich 6, w XV w. – 80). Za szerokim dostępem do wiedzy idzie poszerzenie poczucia podmiotowości oraz partycypacji w decyzjach. Niemniej istotne jest zagwarantowanie autonomii szkół katedralnych wobec biskupów (sobór laterański III, 1179 r.) oraz autonomii uniwersytetów wobec biskupów i władców świeckich (sobór laterański IV, 1215 r.) dzięki której rozwija się praktyka wolności obywatelskich, samorządu oraz rządów prawa.
Nie da się obszerniej powiedzieć, lecz trzeba wspomnieć o rozwoju idei praw człowieka, w którym niemałe zasługi ma w XV w. Akademia Krakowska, a dojrzały swój wyraz znajdują w pracach szkoły Francesco de Vittorii w Salamance w początku XVI i bulli „Sublimis Deus” Pawła III z 1537 roku.
3 Wiara jako ideologia
Fundamentalne, acz nadal niedoceniane w kulturze Zachodu osiągnięcia chrześcijańskiej antropologii w tworzeniu współczesnej demokracji (a także społeczeństwa obywatelskiego, systemów pomocy społecznej, czy też służby zdrowia) nie mogą jednak usunąć znaczących cieni na tym malowanym dotąd jasnymi barwami obrazie. Genetycznie patrząc na chrześcijaństwo, a porównawczo na inne kultury, przemoc oraz brutalność można próbować tłumaczyć. Nie można ich jednak pominąć i nie stwierdzić, że są one z gruntu niezgodne z duchem Ewangelii. Styk chrześcijaństwa z polityką wielokrotnie owocował w historii przemocą, okrucieństwem oraz gwałtem. Promowanie wolności łączyło się z brutalnym niekiedy wolności tej ograniczaniem, a tworzenie doktryny oraz praktykowanie praw człowieka z przyzwalaniem na tych praw łamanie. Nigdy – w imię prawdy – nie wolno zapominać, że oprócz pięknej sumy zgromadzonej przez chrześcijaństwo, którą należy zapisać po stronie „ma”, istnieje też pokaźna kwota po stronie „winien”.
To dlatego, aby odróżnić radykalizm Giovanniego Bernardone, znanego powszechnie jako Franciszek z Asyżu, od radykalizmu – gwoli prawdy dodajmy: demonizowanego nieco – Tomasa de Torquemady albo bardziej współcześnie: odróżnić radykalizm Agnese Gnoxhe Bojaxiu, znanej jako Matka Teresa z Kalkuty, od radykalizmu Ruhollaha al Musawi al Chomeiniego, warto wprowadzić dystynkcję. Bo choć skrajnie odmiennie zapisały się te postaci w historii, to łączy je wspólny mianownik – radykalizm inspirowany religią.
Stając na gruncie katolickim, sądzę, że przynajmniej od Soboru Watykańskiego II, a zwłaszcza od pontyfikatu Jana Pawła II można wprowadzić klarowną dystynkcję pomiędzy wiarą chrześcijańską i ideologią. Ideologia bowiem opiera się na koncepcji posiadania transcendentnej prawdy, z której wywodzi się porządek społeczno-polityczny. Co więcej, ponieważ prawda ta posiada sankcję absolutną, więc – wedle wyznawców – w obiektywnym interesie ludzkości leży jak najszybsze owego porządku zaprowadzenie – zatem w słusznej sprawie możliwe jest więc nawet użycie przemocy.
Jednakże wiara chrześcijańska, będąc wiarą, a nie wiedzą, nie posiada prawdy, lecz dąży do niej, a w porządku zbawienia jest jedynie jej depozytariuszem. Nie usiłuje też – mówię tu o teologicznej strukturze, a nie o historycznej praxis – wywodzić z Ewangelii żadnego skończonego modelu polityczno-ekonomicznego, a jedynie społeczne principia. Ma też – w swej strukturze teologicznej – silny zakaz narzucania poglądów siłą. To, że wielu wybitnych chrześcijan, wbrew Ewangelii, w swych działaniach zredukowało wiarę do ideologii, świadczy głównie o tym, jak silny bywa religijny impuls w życiu społecznym i jak silna jest pokusa, by podporządkować mu politykę, ekonomię oraz kulturę.
Dlatego w trzeciej tezie chciałbym podkreślić dystynkcję pomiędzy ideologią i wiarą. Tak jak wiara chrześcijańska, transformując kulturę przyczyniała się do tworzenia demokracji i społeczeństwa obywatelskiego, tak chrześcijaństwo, gdy było redukowane do ideologii, szerzyło też nietolerancję i agresję. Wrogiem wolności nie jest jednak wiara jako taka, ale chrześcijaństwo redukowane do ideologii. Ideologia jest wrogiem wolności – każda, jakiejkolwiek by była proweniencji, religijnej, naukowej czy kulturowej.
4 Błąd oświecenia
Żyjący na kontynencie myśliciele doby oświecenia, patrząc na Europę zbroczoną krwią w wyniku religijnych waśni, na okrucieństwo polowań na czarownice (gwoli prawdy dodajmy: i na czarowników) oraz ekscytując się bezkrytyczną wówczas wiarą w postęp, zastosowali ją do retrospekcji. W ten sposób, nie zawsze bona fide, dokonali zakłamania dziejów, a zatem i europejskiej tożsamości. Fakty związane z wojnami religijnymi i prześladowaniami innowierców oraz racjonalne przesłanki – wielki progres w nauce, technice i ekonomii, doprowadziły ich do fałszywych wniosków. Jeżeli wiek XVII był tak okrutny i plugawy, to – przekonane były o tym wierzące w postęp najświetniejsze umysły na kontynencie europejskim – o ileż jeszcze musiało być gorzej w czasach wcześniejszych, w „wiekach ciemnych”.
Przez kolejne stulecia wedle tych fałszywych stereotypów transformowano kulturę. W taki obraz świata wierzyły umysły zarówno oświecone, jak i scjentystyczne, liberalne i humanistyczne, pozytywistyczne i neopozytywistyczne, a także modernistyczne i rozwijające teorie postmodernizmu (a warto jeszcze dodać wiele świetnych umysłów zniewolonych przez komunizm i faszyzm). Owocem ich długiej i twórczej, tworzącej częstokroć dzieła bardzo wybitne, pracy było stworzenie kultury mającej silne tendencje sekularyzujące i popularyzującej głęboko zdeformowany obraz chrześcijaństwa i jego historii.
Był to jeden z ważnych czynników wspierających silną erozję w XX wieku chrześcijańskiej wiary, której intelektualnym wyrazem stały się – wewnątrz chrześcijaństwa – „teologie śmierci Boga”, a „ogólne teorie sekularyzacji” na jego zewnętrzu.
Teza czwarta będzie zatem brzmiała: Twórcy oświecenia na kontynencie europejskim oprócz wielu niekwestionowanych zasług błędnie rozeznali problem nietolerancji swoich czasów i błędne zaproponowali nań remedium. W efekcie tego zbyt pochopnie ogłoszono i nieuchronność powszechnej sekularyzacji, i jednoznacznie pozytywną ocenę procesu rugującego religię z życia społecznego i kultury.
Wiele problemów współczesnego demokratycznego państwa prawa i wiele dzisiejszych społecznych napięć wiążących się z udziałem religii w życiu publicznym jest efektem tej błędnie postawionej przed trzema stuleciami diagnozy. [1]
5 Otwartość a relatywizm
W XX-wiecznej, coraz bardziej postchrześcijańskiej Europie nie mniejsze sukcesy od liberalizmu i scjentyzmu odnosił ateistyczny komunizm i pogański faszyzm. Słuszną reakcją na niespotykane dotąd w ludzkich dziejach systemowe okrucieństwo tych ideologii stała się, sformułowana na antypodach, w trakcie II wojny przez Karla Poppera, koncepcja „społeczeństwa otwartego”. Piękna w swoich podstawach idea, w wersji zideologizowanej, sprzeniewierzając się jej autorowi, pragnie – jak każda ideologia – narzucać całemu społeczeństwu swój porządek programowo relatywizujący całą rzeczywistość.
Wersja ta, przyjmując opisaną powyżej postoświeceniową kliszę pojmowania religii, automatycznie opatruje wszelkie zjawiska religijne – choć paleta postaw sięga od przemilczenia po administracyjne represje i agresję – etykietami „anachronizmu”, „moralnego zła” (za utwierdzanie „nietolerancji”) i „intelektualnego defektu” (podparcie się Absolutem jako wynik niezdolności do zrozumienia złożoności świata). Sprawia to, że ludzie prawdziwie wierzący czują się nieswojo i bywają traktowani podejrzliwie w społeczeństwie aspirującym do bycia „otwartym”. Tak pojmowana „otwartość” nieuchronnie bowiem umacnia postawy skrajne w świecie ludzi wierzących. Z jednej strony wspiera ona postawy sekularyzacyjne. Premią za odrzucenie lub przynajmniej „sprywatyzowanie” wiary jest przejście z obozu anachronizmu, nietolerancji i intelektualnej ciasnoty do krainy oświecenia i otwartości. Z drugiej – wspiera religijne ekstremizmy, przesuwając w ich kierunku wielu ludzi niegodzących się na rezygnację z wyznawanej wiary.
W tezie piątej pragnąłbym zatem podkreślić, że obie te postawy nie służą „społeczeństwu otwartemu”. Tak bowiem rozumiany „sekularyzm”, w który wkodowany jest programowy relatywizm, religijny oraz kulturowy i etyczny, sprawia, że „społeczeństwo otwarte” staje się społeczeństwem bezbronnym wobec zagrożeń, „społeczeństwem otwartym na przestrzał” – jak słusznie zauważa George Soros. Staje się niezdolne do intelektualnej diagnozy i moralnej oceny postaw zagrażających ludzkiej wolności i godności. Zarazem na drugim krańcu świata religii multiplikują się postawy niechętne „społeczeństwu otwartemu”, jako że ceną doń przystąpienia jest zaparcie się, choćby w wersji „soft”, wyznawanej wiary. Ideologia „społeczeństwa otwartego” jest więc również wrogiem wolności i – co nie mniej groźne – pomnaża szeregi przeciwników takiej wizji społeczeństwa.
6 Rewizja oceny religii
W ten sposób docieramy do szóstej tezy. W obrębie świata przyznającego się do dziedzictwa postoświeceniowego (zauważmy, że nawet postmodernizm, odrzucając oświecenie, przejął jednak jego krytykę oraz niezrozumienie religii), które stanowi dziś dominantę zachodniej kultury, niezbędne jest dostrzeżenie różnicy pomiędzy wiarą religijną i ideologią. Konieczna jest też rewizja oceny religii, a zwłaszcza chrześcijaństwa (a w nim katolicyzmu), w ludzkiej historii. Niezbędne jest też dostrzeżenie, że wszelka ideologia, także ideologia pluralizmu, ideologia „społeczeństwa otwartego”, nie sprzyja tolerancji i wolności. Konieczne jest wreszcie zdefiniowanie „demokratycznego minimum”, niezbędnych warunków do funkcjonowania demokracji oraz ich konsekwentna obrona.
To, że wielu wybitnych chrześcijan, wbrew Ewangelii zredukowało wiarę do ideologii, świadczy o tym jak silny bywa religijny impuls w życiu społecznym i jak silna jest pokusa, by podporządkować mu politykę, ekonomię oraz kulturę.
7 Czy umiesz przebaczać?
Nie wynika z tego jednak, że religię w sposób jednoznaczny oraz łatwy da się odseparować od ideologii. Nie wystarczy tutaj fakt, iż w prawie wszystkich religiach i wyznaniach odnaleźć możemy słowa odwołujące się do dobra i chwalące pokój, że w każdej religii pewien element tolerancji wpisany jest w jej święte struktury i tradycje. Należy raczej poszukać uniwersalnych i obiektywnych kryteriów pomagających ocenić, na ile dana religia sprzyja demokracji i „społeczeństwu otwartemu”.
Takimi kryteriami mogłyby być, po pierwsze, analiza, czy dana religia szanuje wolność sumienia, uznaje wolność religijną za społeczną normę. Prostą miarą, weryfikowalną empirycznie, jest reakcja wyznawców danej religii na konwersję, na przejście z jednej wspólnoty religijnej do innej. Po drugie, należy zbadać, czy w strukturę danej religii wpisana jest separacja władzy politycznej i religijnej. To jest także kryterium, które da się analizować na poziomie teorii oraz da się weryfikować w praktyce.
Po trzecie, trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy religia zawiera „potencjał ideologiczny”, to znaczy, czy zawiera konkretny projekt polityczno-społeczny i dąży do jego zrealizowania w życiu społecznym. Wtedy bowiem istnieje realna pokusa pośród jej skrajnych wyznawców, aby sięgnąć po przymus. To także można badać, analizując zarówno doktrynę, jak i jej społeczne implikacje w realnym życiu. Po czwarte wreszcie, zbadać trzeba, czy w danej religii pozytywnie jest oceniana „polityka przebaczania” w życiu społecznym, która wypływa z obecnej w owej religii „kultury przebaczania” obu tych terminów używam za Janem Pawłem II.
By zilustrować ów ostatni warunek, podam przykład. Parę lat temu byłem na konferencji w Mediolanie, w której uczestniczyli wybitni politycy i ekonomiści. Byłem jedynym duchownym. Podczas owej konferencji wysokiej rangi politycy reprezentujący Maroko, Syrię i Izrael debatowali na temat politycznej sytuacji na Bliskim Wschodzie. Wszyscy trzej panowie wyglądali bardzo podobnie: rysy semickie, około sześćdziesiątki, wszyscy dosyć zażywnej postury, w podobnie eleganckich garniturach, wszyscy też skończyli dobre szkoły średnie w Anglii, a potem uniwersytety w USA, używali też wykwintnej angielszczyzny. Ale cała ich rozmowa sprowadzała się do tego, że Arabowie mówili: „wyście nam zrobili to i myśmy wtedy musieli zrobić to a to i dlatego nasza reakcja na wasze poczynania musiała być taka, a nie inna”, a na to Żyd odpowiadał: „nie, bo to wyście wtedy postąpili tak a tak i to my byliśmy zmuszeni, by zareagować na wasze poczynania”. Z obu stron podawane były konkretne liczby, fakty i cytaty.
Po dwóch godzinach wszyscy obecni na sali mieli świadomość, że dyskusja utknęła w martwym punkcie, że przez cały czas tkwimy w tym samym miejscu. W końcu jeden ze słuchaczy, polityk ze Szwecji, bez wątpienia już z ery postchrześcijańskiej, zgłosił się do głosu i powiedział: „Z tego, co panowie mówią, wynika, że konflikt między wami nigdy się nie skończy, że jeżeli do waszej polityki nie wprowadzicie kategorii pojednania oraz przebaczenia, to będzie on trwał aż do ostatecznego wyniszczenia obu stron”. „Ma pan rację – zareplikował polityk z Izraela – ale pan oczekuje, żebyśmy my, żydzi, i oni, muzułmanie, zachowywali się tak jak dobrzy chrześcijanie, a nawet oni miewają z tym duże problemy”.
Ostatnie zdanie będzie trawestacją słynnej frazy André Malraux. Autor „Doli człowieczej” oraz „Czasu pogardy” powiedział bowiem, jak pamiętamy: „wiek XXI albo będzie wiekiem religii, albo nie będzie go wcale”. Osobiście uważam jednak, że wiek XXI będzie albo wiekiem wiary, albo ideologii. Jednak w tym drugim wypadku byłoby to znacznie gorsze, niż gdyby nie było go wcale.
Autor jest teologiem, filozofem i publicystą. Ukończył fizykę na Uniwersytecie Wrocławskim, w 1981 r. wstąpił do zakonu dominikanów. Założyciel i dyrektor Instytutu Tertio Millennio w Krakowie. Od 1998 do 2006 r. prowincjał polskiej prowincji dominikanów. Od 2007 r. do września b. r. dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku
Rzeczpospolita
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniania lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody PRESSPUBLICA Sp. z o.o.
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody PRESSPUBLICA Sp. z o.o. lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Skomentuj notkę
8 września 2003 (poniedziałek), 11:33:33

Wola (z cyklu: zabawa w słowa)

Definicja:
Wola to jeden z atrybutów osoby stanowiący o możliwości podejmowania przez nią decyzji (aktów woli).

Trochę kołopotliwe jest dobre określenie związków między wolnością, niewolą a wolą. Wydaje się, że to trzecie (znaczy wola) jest niezbywalnym atrybutem osoby, która mając świadomość własnego istnienia ma też wolę. Wolność zaś to stan tej osoby, w którym może ona tej woli używać. Niewola jako stan przeciwny do wolności powoduje, że osoba decyzji podjąć nie może i w tym miejscu pojawia się kolejne mądre słowo: moc, które rozumiem jako możliwość (potencjał) realizacji podjętych przez osobę decyzji.


Kategorie: zabawa w słowa, _blog


Słowa kluczowe: wola, wolność, niewola, filozofia


Komentarze: (1)

khan-goor, September 8, 2003 18:30 Skomentuj komentarz


Wola - jedna z dzielnic Warszawy…
Skomentuj notkę
8 września 2003 (poniedziałek), 11:22:22

Porozumienie

Słowo to określam na podstawie definicji jaka padła w czasie spotkań z Alkiem G. i jego ekipą.

Definicja:
Z porozumieniem (komunikacją) mamy doczynienia, gdy jakaś osoba wypowiada swoje idee (myśli) a inne osoby odczytując jej wypowiedź poznają jego idee (myśli).

Szukając innego określenia odnotuję jeszcze:.

Definicja:
Porozumienie to efekt dobrej (prawidłowej) komunikacji.

I jeszcze zachowuję sobie komentarz Bartka:

Definicja Czara:
Porozumienie to komunikacja skuteczna (z punktu widzenia komunikującego) - występuje ono wtedy i tylko wtedy gdy nadający komunikat wie ze 100% pewnością, ze odbierający komunikat odebrał go poprawnie i poprawnie zinterpretował.

Dokładniej proces komunikowania można opisać za pomocą czterech podprocesów tak:

  • Werbalizacja - ubranie przez pierwszą osobę idei (myśli w słowa);
  • Wypowiedź autora (słowna, spisana itp);
  • Odbiór przez odbiorcę (czytanie, słuchanie itp);
  • Interpretacja - nadawanie znaczenia wypowiedzi przez odbiorcę.

Oczywiście, na każdym poziomie może dojść do przekłamań. Środki techniczne (papier, telefony, maile) powodują, że coraz mniej mamy przekłamań w procesach przesyłania informacji ale zmiany kulturowe powodują, że coraz trudniej zwerbalizować tak aby interpretacja była prawidłowa albo (co gorsza) zinterpretować tak, jak to zwerbalizował autor.

Dlatego tak istotne jest właściwe rozumienie słów w danym kontekście.


Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fikipedia


Słowa kluczowe: komunikacja, porozumienie, filozofia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
1 września 2003 (poniedziałek), 12:44:44

Wolność

Definicja:
Wolność to możliwość podejmowania decyzji (aktów woli).

Myśli nieuczesane:

  1. Wolność jest cechą (atrybutem) osoby.
  2. Inne powiązane słowa: niewola, władza
  3. Chłopcy z placu broni śpiewali: "Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem".

Todo:

  • Popracować nad relacjami pomiędzy pojęciami: wola, wolność, niewola, osoba

Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fiki, fikipedia, fikisłowa


Słowa kluczowe: wolność, filozofia, decyzja, akt woli, podejmowanie decyzji


Komentarze: (3)

PAchuś, May 27, 2007 15:33 Skomentuj komentarz


Wolność to coś więcej niż tylko możliwość podejmowania decyzji. Nie do końca pasująca definicja, przecież można podjąć decyzje przez która przestajemy być wolni.

w34, May 28, 2007 22:00 Skomentuj komentarz


Jakoś w możliwości podjęcia wolnej decyzji ograniczającej swoją wolność nie widzę sprzeczności definicyjnej. Więcej - widzę tu dwa przykłady tą definicje dobrze obrazującą:

Pierwszy to PeCet, który ma możliwość wyłączenia się softwarowego, np. przez system Windows. Po wyłączeniu się systemu operacyjnego wyłączane jest zasilanie i koniec - już się nie ma szans włączyć.

Drugi przykład jest bardziej drastyczny, ale każdy może aktem swojej woli strzelić sobie w łeb - myślę, że nie kończąc życia (bo raczej żyje się dłużej niż tylko do śmierci cielesnej) ale poważnie ograniczając swoją wolność przebywania w ziemskiej rzeczywistości.

Wolność to możliwość podejmowania decyzji. I już.

anonim, May 4, 2014 21:13 Skomentuj komentarz


Wolność - stan osoby, w którym może ona podejmować decyzję.
Skomentuj notkę
23 sierpnia 2003 (sobota), 16:20:20

Etyka

Definicja:
Etyka to dział filozofii zajmujący się badaniem i tworzeniem systemów moralnych (moralności) rozumianych jako systemy określania tego co jest dobre a co złe.

Kategorie: _blog, fikipedia, fikisłowa


Słowa kluczowe: filozofia, etyka


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
20 sierpnia 2003 (środa), 11:44:44

O stworzeniu #1 (z cyklu: moja dogmatyka)

Pan Bóg stworzył świat bo chciał. Może poprawniej było by wszechświat ale nie chce mi się wydłużać i straszyć tym wszech... Nie wiem dlaczego chciał go stworzyć, ale chciał a ponieważ mógł to stworzył.

Stworzył go takim jakim chciał go stworzyć i powiedziane jest, że to co stworzył było dobre. Dobre więc były wszystkie stworzone byty jak i dobre były wszystkie relacje (związki) pomiędzy tymi bytami. Tak było na początu, gdy wszystko to było dobre, gdyż tak Bóg to stworzył.

Kategorie: dogmatyka, _blog


Słowa kluczowe: dogmatyka, stworzenie, filozofia


Komentarze: (2)

w34 -> b..., October 24, 2004 22:15 Skomentuj komentarz


... a potem Szatan podejmuje pewną decyzję. Decyzję przeciwko Bogu, gdyż sobie mówi "wstąpię na niebiosa".

Naszym problemem jest to, że potem pewien człowiek podjął podobą decyzje.

Ja niestety też podjąłem kiedyś złą decyzje.

believe, October 24, 2004 16:38 Skomentuj komentarz


a pozniej pojawia sie szatan,i świat staje sie zły.
Ale w domu Bozym jest wciąz dobrze ciepło i przytulnie, podnosi mnie to na duchu,bardzo nawet.
Skomentuj notkę
18 sierpnia 2003 (poniedziałek), 15:52:52

Humanizm (z cyklu: zabawa w słowa)

Humanizm to światopogląd mający u podstaw twierdzenie, że najwyższą wartością jest człowiek.

Uwaga:
Tak rozumiany humanizm stoi w pewnej opozycji do tezimu i jak na dziś to wydaje mi się, że nie da się tych dwóch światopoglądów pogodzić, choć wielu się stara to uczynić.


Kategorie: zabawa w słowa, humanizm, _blog


Słowa kluczowe: humanizm, filozofia, światopogląd


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
11 sierpnia 2003 (poniedziałek), 15:42:42

Bezpieczeństwo

Definicja:
Bezpieczeństwo to stan, w którym kontrolujemy sytuacje i czujemy, że może się wydarzyć tylko to co jesteśmy w stanie przewidzieć.

Myśli nieuczesane:

  1. Definicja bardzo robocza.
  2. Mój system napisany jest w PHP więc muszę poprawić jego bezpieczeństwo: w pliku php.ini albo w .htacces wsadzić zaklęcie openbasedir czy jakos tak. No i koniecznie przeczytać w php.net - kawalek o bezpieczeństwie.
  3. W staropolskim jest takie słowo jak "piecza" i z niego pochodzi bezpieczeństwo, oznaczające posiadanie pieczy. 
  4. A dziś w słowniku PWN
    piecza «opieka nad kimś lub nad czymś»
    A u Doroszewskiego:
    doroszewski-piecza

Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fikipedia


Słowa kluczowe: bezpieczeństwo, filozofia, piecza


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
30 lipca 2003 (środa), 12:46:46

Niewola

Jest już zdefiniowana wolność, więc teraz czas na niewolę.

Definicja:
Niewola to stan osoby w którym jest ona zdeterminowana (przymuszana) do podejmowania działań niezgodnych ze swoimi decyzjami.

Myśli nieuczesane:

  1. Co z moją wolnością? Tak często muszę się nad tym zastanawiać.
  2. Współczesne państwa bardzo ograniczają nam wolność. Zabierają wypracowaną własność (opodatkowanie to prawie 50%), wpływają na rodzinę, narzucają poglądy, ingerują na silę w nasze zdrowie. Gdzie nasze umiłowanie wolności? A pisał o tym apostoł Paweł „Znosicie też, gdy was ktoś zniewala, gdy was ktoś objada, gdy ktoś wykorzystuje, gdy się nad wami wynosi, gdy po twarzy bije”. (2Kor11:20)

Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fiki, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: niewola, wolność, filozofia, podejmowanie decyzji


Komentarze: (1)

PaNikt, July 30, 2003 17:54 Skomentuj komentarz


Zostałe zniewolona :)
Skomentuj notkę
29 lipca 2003 (wtorek), 00:06:06

Władza

Proste, łatwe, czytelne:

Definicja:
Władza to atrybut stanowienia i egzekwowania prawa.

Użyte pojęcia:

  • prawo - to chyba trudne słowo, muszę nad nim popracować
  • atrybut - cecha osoby wyróżniająca ją od innych
  • stanowienie - tworzenie, ogłoszenie
  • egzekwowanie - używanie mocy aby było zgodnie z prawem - obawiam się, że to może dotykać woli innych osób, zwłaszcza tych popadających w konflikt z prawem
  • sprawiedliwość - to już definiowałem

Przemyślenia:

  • wszelka władza pochodzi od Boga (Rz 13) - i to jest ważna, przemyślana ale i objawiona (Rz 13) prawda
  • modnie niedawno słowo to suweren
  • król - ładne słowo, mało używane, bo albo przenosi nas w świat bajek, albo sugeruje despotę - a przecież rzeczywistość jest zbudowana jako Królestwo Boże, bo Bóg mając wszelką władzę jest królem.
  • w 2019 roku poprawiam zastępując słowo przywilej słowem atrybut, które w tym wypadku jest lepsze. Przywilej sugeruje nadanie przywileju przez kogoś, więc nie da się zastosować do Boga, który nie ma przywilejów a jedynie atrybuty. Do 2019 definicja więc brzmiała: "Władza to przywilej stanowienia i egzekwowania prawa". Teraz brzmi lepiej.

Poprzednie rozważania:

Władza to atrybut osoby, pozwalający jej wpływanie na swoje otoczenie, w szczególności na inne osoby.

 

W systemach, w których działa prawo (wszystko jest ustalone) władza to atrybut pozwalający na stanowienie i egzekwowanie prawa.

W systemach, w których nie działa się poprzez prawo władza realizowana jest poprzez przemoc.


Władza jest atrybutem władcy, czyli osoby która wpływa na życie innych osób.

Kiedyś (R.1) napisałem tu, że władza jest przywilejem ale ten przywilej źle się kojarzy.

W definicji R.2 nie było mowy o przemocy. Definicja ta brzmiała: "Władza to przywilej stanowienia i egzekwowania prawa." gdyż wydawało mi się, że wszędzie obowiązuje prawo. Ale władza przecież może być realizowana również poprzez siłę i moc (przemoc) stosowaną względem innych osób.

Względem rzeczy (nieosób) władza zawsze jest realizowana poprzez prawo.

 


Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fikipedia, fiki, fikisłowa


Słowa kluczowe: władza, władca, filozofia


Komentarze: (1)

Wiki, April 12, 2018 14:57 Skomentuj komentarz


Wiki (2018):
Władza – możliwość wywierania przez jednostkę bądź grupę rzeczywistego wpływu na istotne okoliczności życia przez ukierunkowywanie własnego lub cudzego postępowania.

Skomentuj notkę
26 lipca 2003 (sobota), 13:34:34

O rozmawianiu przez telefon.

W zależności od taryfy, jakości połączenia i stresu możemy rozmowy telefoniczne podzielić na 3 rodzaje:

1) Wymiana komunikatów. Mamy z nią doczynienia gdy jakość połączenia jest fatalna ("nic nie słysze, zadzwonię później") albo też taryfa jest taka, że człowiek zastanawia się czy wogóle dzwonić (np. roaming w czasie pobytu w Rosji). Często też z wymianą komunikatów mamy miejsce, gdy naprawdę nie ma nic do powiedzenia albo z jakiegoś powodu wchodzić w głębszy dialog nie chcemy ("Nie będę na obiedzie. Cześć."). Wymiana komunikatów zamyka się w 60 sekundach, choć znam przypadki, że 10 sekund to aż nadto.

2) Wymianę informacji. Taka rozmowa jest już dłuższa gdyż osoby rozmawiające odczuwają radość z tej rozmowy. Ponieważ rozmowy międzymiastowe i międzynarodowe są ostatnio bardzo reklamowane najczęściej na tych relacjach mamy z nimi doczynienia. Wtedy to można zadać pytanie "co u was słychać", które jest tak ogólne, że odpowiedź o ile nie będzie rzetelna (9 symfonia Dworzaka w II programie radia") to będzie tak samo ogólna ("wszyscy zdrowi").

Wymiana informacji to z reguły 2 do 5 minut, no chyba, że ktoś się zagapi i może niechcący przejść na poziom trzeci czyli ...

3) Wymiana myśli. Aby wejść na ten etap komunikacji należy się wyluzować. Osoby rozmawiające muszą zapomnieć o taryfach i rachunkach (przynajmniej ta jedna, która wykonała połączenie). Ponieważ nowe technologie (zwłaszcza VoIP) i nowe, dziwne taryfy (15 centów za 20 minut albo 30 minut do Polski jak kupisz u nas te spodnie) prowokują do długich połączeń z wymianą myśli mamy coraz częściej doczynienia. Rozmowy po 30, 60 albo i 90 minut nie są już  dziwne a ich ograniczeniem często jest temperatura ucha jak przyciska się tą niewygodną słuchawkę albo chęć zrobienia siusiu (tu przychodzą z pomocą telefony bezprzewodowe).

W czasie wymiany myśli naprawdę można wymienić myśli. Długi czas rozmowy powoduje, że po chwili, jak jednak osoba wystrzela się już z wszystkiego co miała powiedzieć to może w końcu posłuchać co ma ten drugi do powiedzenia, więcej - może dopytać się o znaczenie słów, poprosić o wyjaśnienie dokładniej, dojść intencji i podtekstów.

O takim korzystaniu z telefonu marzą wszyscy operatorzy telekomunikacyjni stąd ich reklamy pokazujące ludzi gadających właśnie na tym poziomie: małolata kładzie się na tapczanie i oddzwania do inne małolaty; facet przy biurku wyciąga sie na fotelu, kładzie nogi na biurku  i gada, gada, gada ....


Kategorie: obserwator, komunikacja, telekomunikacja, styl życia, _blog


Słowa kluczowe: telefonia, GSM, filozofia, komunikacja, telefonia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
16 lipca 2003 (środa), 10:18:18

Zabawa w słowa: sprawiedliwość

Sprawiedliwość to cecha działania osoby polegająca na konsekwentnym stosowaniu obowiązującego prawa.

W przypadku osób posiadających władzę (rząd, władca, król, Bóg, itp) cecha ta dodatkowo polega na zgodnej z prawem ocenie postępowania osób podlegających władzy, w szczególności nagradzania za postępowania za które należy się nagroda i bezwzględnego karania za postępowanie przewidziane karą.


Kategorie: zabawa w słowa, _blog


Słowa kluczowe: sprawiedliwość, prawo, kara, nagroda, władza, filozofia


Komentarze: (2)

znawca;), August 7, 2009 16:31 Skomentuj komentarz


Jednym słowem mowiac to ta stronka jest do du*py... nic w niej nie ma... powinni ja usunac

Hocusowa :), August 8, 2009 00:24 Skomentuj komentarz


"Bądź błogosławiony Panie Boże, Stwórco wszechświata w tym, że dajesz nam radosne dni" :)
Skomentuj notkę
8 lipca 2003 (wtorek), 10:40:40

Zabawa w słowa: Dobro (podejście drugie)

Definicja:
Dobro to stan rzeczy w jakim Bóg chce aby się one znajdowały.

Uwaga:
Względem mojej poprzedniej wersji tej ślicznej definicji poprawiam słowo "chciał" na "chce" bo coś mi się wydaje, że Bóg nie ma problemu z czasem, a zwłaszcza z czasem przeszłym.

Kategorie: zabawa w słowa, _blog


Słowa kluczowe: dobro, Bóg, filozofia


Komentarze: (1)

believe, November 10, 2004 16:40 Skomentuj komentarz



oj niema niema i dzieki mu za to =)
Skomentuj notkę
5 lipca 2003 (sobota), 11:23:23

Miłość

Kolejne słowo, tak często używane przez nas w świecie:

Definicja #1:
Miłość to relacja między osobami, zakładająca czynienie drugiej osobie dobra. Czasami miłość wymaga ofiary.

Problemy:

W definicji pojawiają się dwa niebezpieczne słowa:

  • Relacja - w zasadzie można je olać, bo w matematyce (i pewnie w logice też) jest to pojęcie pierwotne. Ale w życiu?
  • Dobro - tego już olać nie można bo kto wie co to znaczy dobro? Ale jest coś takiego w moim FiKisłowniku.
  • Ale głównym problemem jest to, że naszym języku słowo to ma dwa znaczenia, i nie wolno lekcewarzyć faktu istnienia tego drugiego, oraz totalnego pomieszania obu tych określeń.

Druga definicja:

Definicja #2:
Miłość to pozytywny stan emocji wywołany bliskością drugiej osoby.

Mamy więc dwie definicje bo i miłości są co najmniej dwie. Jest miłość - chcę twojego dobra (dobra obiektywnego) ale jest też miłość -  jest mi z tobą dobrze (przyjemnie - pojęcie subiektywne). I na tym zderzeniu subiektywizmu z dobrem obiektywnym często iskrzy i wybucha.


Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fikipedia, fikisłowa, fiki


Słowa kluczowe: miłość, dobro, filozofia


Komentarze: (7)

senny_m, January 31, 2005 12:25 Skomentuj komentarz


Moim zdaniem niebezpieczne jest odniesienie do "ofiary".
Myślę, że miłość charakteryzuje się pięknem i szacunkiem, a co za tym idzie szczerością, a to z kolei jest powodem do tego, aby zaufać tej drugiej osobie.
Jestem zdania, że miłość jest zjawiskiem czysto "psychicznym".

dominisia, November 8, 2003 21:12 Skomentuj komentarz


dobro jest wtedy kiedy wiemy ze nie jest to zlem. mozemy tez nazwac to dobrem kiedy lubimy co robic i nie wyrzadamy sobie i innym krzywdy.
a tak o propos milosci to mysle ze to mozna odebrac inaczej, aby jej/jemu z Toba bylo dobrze i zeby Tobie z nia/nim bylo dobrze..a te dobrze to mozemy sobie podumac. moze fizycznie dobrze, a moze psychicznie:P

Brawo, August 12, 2009 14:24 Skomentuj komentarz


Miłość może być również do Ojczyzny, nie tylko do osoby. Można przy okazji rozbudować ją.

wojtek, April 12, 2018 14:37 Skomentuj komentarz


Miłość może być do ojczyzny na ile ojczyzna da się uosobić. Zapewne się da, i to całkiem sporo, wszak ojczyzna to grupa ludzi połączona jakoś z terenem.

sznyt, December 6, 2009 02:02 Skomentuj komentarz


Zgodzę się z Twoją definicją, ale dołożę swoje 3 grosze.

Miłość- niekończąca się, dobrowolna ofiara z siebie, dla dobra innej osoby (osób).

1: "niekończąca się" = trwała
2: "dobrowolna" oznacza podejmowanie czynności bez przymusu, nie ma czynników wpływających na wolę: jak planowany zysk
decyzja podejmowana jest jednokrotnie (choć "codziennie wybierać muszę")
3: "ofiara": coś co wymaga wysiłku, wkładu własnego, może być cierpieniem, może być wyrzeczeniem, przekraczaniem siebie i swoich słabości ( to chyba najtrudniejszy element tej definicji, ale najbardziej niezbędny, [por. 1 Kor 13], bo jakże ciężko nie zazdrościć, nie unosić się pychą, nie dopuszczać się bezwstydu, wszystko znosić, wszystkiemu wierzyć, itd.)
4: "z siebie" oznacza,że nie czyimś kosztem, ale moim, własnym, moje ja
5:"dla dobra" - dla szczęścia, dla rozwoju, dla wzrastania
(nie zawsze musi to być dobro, szczęście chwilowe, niekiedy wręcz odwrotnie, często dopiero spojrzenie z perspektywy pozwla to realnie ocenić)
6: "dla osoby" - niby oczywiste, ale niektórzy wydaja się miłować przedmioty, chwile, wrażenia. Ja nazywam to wtedy zniewoleniem.

Definicja myślę trudna, ale warta rozważenia

wojtek, April 9, 2018 12:36 Skomentuj komentarz


Z dyskusji na fejsie wnoszę:

Miłość to relacja między osobami, zakładająca czynienie drugiej osobie dobra nawet kosztem utraty jakiejś swojej wartości.

wojtek, April 12, 2018 17:50 Skomentuj komentarz


Rozważania o miłości:

Miłość to władza służącą. Dobre!
Miłość wyraża się tym że
tworzy,
dzieli się władzą,
tworzy nową przestrzeń,
przekazuję ją do zarządzania osobie kochanej,
jest kreatywna,
tworzy nowe obszary do rządzenia.
Bardzo błędne jest współczesne rozumienie miłości (troszkę hipisowskie) jako najwyższej formy tolerancji, jako przyzwolenie na róbcie sobie co chceta i pozostawienie pełnej wolności.

Takie rozważanie:
Bóg jest miłością.
Miłość jest miłością gdy jest się królem.
Znaczenie semantyczne słów: pan i król jest jednak różnice. Niby jeden i drugi ogranicza wolność ale Pan to może mieć niewolnika, a król ma poddanych, bo jego władze bazuje na autorytecie (może ustanowiony na zewnątrz ale jednak) a władza pana już tylko na sile i pozycji.
Król jest ojcem, rządzi z miłością.
ponieważ Jezus jest panem panów i królem królów to tylko król, który korzysta z władzy Jezusa jest królem. Każdy inny, który Jezusa nie uznaje i z Jego autorytetu nie korzysta jest uzurpatorem i gdy Jezus się pojawi będzie uciekał. No tak - wszak wszelka władza pochodzi od Boga i warto tą myśl rozwinąć.
Władcy działający w autorytecie Boga dzielą się swoją władzą i tworzą nowe obszary, aby nowe osoby mogły też władzę sprawować - robią tak rodzice! Przeciwieństwem jest korpo i wojsko ….
W korpo i w wojsku często bywa inaczej - tam trzyma się władzę, nie daje się jej, co najwyżej używa się wykonawców, którzy będą wykonywać rozkazy.

Skomentuj notkę
3 lipca 2003 (czwartek), 15:04:04

Dobro

Lato '2023, po krytyce Tomka i kolegów przyjmuję takie coś:

Definicja:
Dobro stan rzeczy oczekiwany przez Boga.

To bardzo trudne słowo, ale nie ma innego wyjścia, też muszę się z nim zmierzyć, bo często się go używa. Używa się go zarówno jako absolutu (to jest dobre), jak i wskazania kierunku w relacji (lepszy).

Definicja:
Dobro to stan rzeczy w jakim Bóg chce aby się one znajdowały.

Uwagi:

  • Taką wymyśliłem i chyba lepszej szybko nie wymyśle.
  • Z takiej definicji płynie prosty wniosek, że to Bóg określa co jest dobrem. I koniec dyskusji, bo nie dyskutuje się z Bogiem-Strówcą a już na pewno nie dyskutuje się z Nim o tym co jest dobrem. Dlaczego? To proste: stworzenie nie ma potencjały etycznego aby oceniać Stwórcę.
  • Patrz: zło. ????? !!!!
  • Z tego wynika też, że Bóg mając zamiary względem nas nas kocha, gdyż te zamiary są dobre. -> miłość.
  • Niedawno ta definicja wyglądała tak:
    Dobro to stan rzeczy w jakim Bóg chciał aby się one znajdowały.
    Bóg chciał w miejsce Bóg chce. Jest różnica? Tak.....
  • Ateistów, sceptyków, agnostyków bardzo przepraszam, ale nie potrafię stworzyć definicji dobra bez pojęcia Stwórcy, Boga, który wszystko stworzył.
  • No i jeszcze garść dogmatów:
    Dogmat #1:
    Wolne osoby, w wyniku swoich decyzji (aktów woli) sprzeciwiły się Bogu przez co zakłócony został porządek wszechświata - w miejsce wszechobecnego dobra lokalnie tego dobra może nie być, czyli obecne jest zło.
    Dogmat #2:
    Przeciwko Bogu wystąpił Szatan.
    Dogmat #3:
    Pierwsci ludzie: Adam i Ewa złamali prawo ustawione przez Boga.
    Dogmat #4:
    Szatan miał swój udział w grzechu pierwszych ludzi, ale to wcale nie zdejmuje z nich odpowiedzialności za ich decyzje, której konsekwencje obejmują od momentu upadku cały świat.

    ...

  • ...
 

Kategorie: Zabawa w słowa, _blog, fikisłowa, fikipedia, fiki


Słowa kluczowe: dobro, Bóg, filozofia


Komentarze: (1)

wojtek, May 18, 2018 14:24 Skomentuj komentarz


Dziś na fejsie......
No i mam kolejną, fajną, praktyczną definicję.

Dobro := coś, co daje mi korzyść.

Rzeczywiście, często jest używana w naszym społeczeństwie. Ja jednak będę się starał używać innej, bo to przyniesie mi korzyść :-)
Bo to co przyniesie nam korzyść jest lepsze :-)

Skomentuj notkę
2 lipca 2003 (środa), 01:33:33

Byt

Filozofowie uwielbiali bawić się tym słowem, ale co w nim takiego jest to ja nie wiem.

Definicja:
Byt to coś :-)

Myśli nieuczesane:

  1. Wszystkie byty ("cosie") tworzą rzeczywistość.
  2. Po polsku: pojęcie :-)
  3. Byt to coś, na co nie ma zaprzeczenia bo niebyt jest niemożliwy. Jeżeli coś można nazwać, to niezależnie od tego czy istnieje czy też nie istnieje to jest już bytem - tylko dlatego, że zostało nazwane.

Kategorie: fiki, _blog, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: byt, pojęcie, filozofia, niebyt


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
1 lipca 2003 (wtorek), 01:54:54

Prawda

Muszę zająć się chyba najważniejszą definicją w całym moim systemie filozoficznym.

Definicja #1:
Prawda to opis rzeczywistości.

Użyte pojęcia to:

  • opis - pojęcie związane z wypowiedzią, zdaniem, zapisem, przekazem, słowem i obrazem.
  • rzeczywistość - chyba kolejne pojęcie pierwotne, które rozpisał bym jako "wszystko co było, jest i będzie tu i wszędzie" albo krócej "wszystko wszędzie". A może to nie jest pojęcie pierwotne i właśnie tak można je zdefiniować? Muszę to przemyśleć.

Ale w języku polskim pojęcie to ma jeszcze inne znaczenie:

Definicja #2:
Prawda to wynik operacji porównania jakiegoś opisu z rzeczywistością.

Mamy więc prawdę jako opis (zdania) i prawdę jako ocenę opisu (zdań)


Myśli nieuczesane:

  • Znowu wyszła mi bardzo sucha, bardzo prosta definicja do której ani nic dodać ani nić ująć, nie ma więc też za bardzo co tego komentować.
  • Można popracować nad słowem kłamstwo.
  • Muszę poszukać też związku pomiędzy Słowem (Logos) - Jezusem przez którego zostało stworzone. Przecież Bóg powiedział i jest to co jest, a więc Logos - słowo stwarzające - w chwili stworzenia było prawdą. I pewnie dlatego Jezus nie tylko zna prawdę, ale jest też prawdą.

  • Przy okazji dwa dogmaty:

    Dogmat #1:
    Człowiek nie jest wstanie poznać całej prawdy, która jest zarezerwowana jedynie dla Boga.
    Dogmat #2:
    Człowiek jest wstanie umysłem dojść do prawdę o istnieniu Boga, gdyż niewidzialna jego istota widoczna jest w jego dziełach (w stworzeniu). (Rz 1.18n)
  • Werytologia - mało znane w Polsce pojęcie określające zagadnienia związane z rozważaniem o naturze prawdy.


Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fikipedia, fikisłowa, fiki


Słowa kluczowe: prawda, filozofia


Komentarze: (3)

frogus, August 31, 2004 20:29 Skomentuj komentarz


no i BACH...masz babo placek, całe piękne zdanie pytające w wykonaniu Piłata poszło sobie precz... teraz juz wiem "Co to jest prawda?"

;-)

anonim, August 17, 2016 13:58 Skomentuj komentarz


Komentarz z początku 2016

Prawda to opis rzeczywistości.

A Krzysiu dziś pomógł mi posunąć się nieco w rozważaniach o prawdzie wskazując na niewątpliwy fakt, że opis tworzą osoby.

Ale opisy tworzą osoby. Po co tworzą te opisy? Motywacje są różne, jedną z nich może być chęć manipulowania innymi osobami, a wtedy osoby mogą opisywać nierzeczywistość (bo ktoś w to uwierzy), mogą nieopisywać (czyli zakłamywać opis) rzeczywistość. Jedno i drugie sprowadza się do mniej lub bardziej świadomego kłamania.

Ale motywacje mogą być też inne. Niektóre osoby chcą pomóc innym, poprzez ubogacenie ich o własne przeżycia, obserwacje, wyjaśnienie tego co już zrozumiały. To świadkowie i nauczyciele, przy czym czasem, gdy pojawi się zła motywacja możemy mieć doczynienia z fałszywymi świadkami (mówią o tym, czego nie widzieli), albo złymi nauczycielami (mówią nie tak jak jest).

wojtek, June 15, 2017 19:42 Skomentuj komentarz


Od Daniela przyszło takie coś:

1. Prawda to opis rzeczywistości - wykorzystywana w humanistycznych naukach.

2. Prawda to stwierdzenie, że dany opis jest zgodny z rzeczywistością - wykorzystywana w matematyce czy programowaniu.

Skomentuj notkę
21 czerwca 2003 (sobota), 11:17:17

Bezbożność

Nad bezbożnością pracowałem w Zakopanem? Dlaczego tam? Bo była piękna zima, A. jeździła na nartach, a ja próbowałem podnieść kapitał w naszej spółce.

Definicja:
Bezbożność to nieliczenie się z wiecznymi konsekwencjami własnych czynów.

Uwagi:

  • Kiedyś to samo nazwałem głupotą i teraz wydaje mi się to dziwne.
  • A co jak się popracuje nad przeciwieństwem - czy mądrość ma coś wspólnego z wiecznością? Tak! Pewnym elementem mądrości jest działanie w najdłuższym możliwym horyzoncie, w horyzoncie wiecznym (jest coś takiego?) bo do wieczności stworzył nas Bóg.
  • Patrz: Afera Rywina.

Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fiki, fikipedia, fikisłowa


Słowa kluczowe: bezbożność, filozofia, Bóg


Komentarze: (2)

Bezbożnik, February 3, 2004 10:08 Skomentuj komentarz


Obawiam się że mylisz pojęcia. Bezbożność i głupota to dwie różne rzeczy. Polecam "Między wiarą i rozumem" o. Bocheńskiego i definicję mitu w tej wartościowaj książce :) Ludzie wierzą w rzeczy na które nie ma dowodów np. w zombie pojedyńcze, zombie grupowe w przyszłości, w zajście w ciążę bez bara-bara :) i inne podobne mity - co nie oznacza że są głupi. Po prostu rozum i wiara to rzeczy które ani nie idą w parze, ani nie są swoim zaprzeczeniem. Myślenie że jest inaczej jest i ciasne umysłowo i ... nieprawdziwe.

Zen, June 18, 2006 21:29 Skomentuj komentarz


Bezbożność to przeciwieństwo pobożności.
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.