Jeśli weźmiemy pod uwagę dialogi, scenariusz i tekst biblijny, to rację mają Ci, którzy mówią: "ten film to, jak sam tytuł mówi: 12 ostatnich godzin z życia Jezusa". I tyle.
Już samo cytowanie słów Jezusa (dosłowne), słów Ewangelii (też dosłowne) ma walor ewangelizacyjny.
Nie podoba mi się stwierdzenie p. Agnieszki Holland: "Przedstawianie Jezusa w formie krwawego befsztyku ma tyle wspólnego z Ewangelią, co Bin Laden z Koranem" [cytat z pamięci].
Podoba mi się zdanie, które przeczytałem w Tygodniku Powszechnym: "Większość głosów na temat tego filmu absolutyzuje subiektywizm własnych doznań". [cytat z pamięci]
Cieszę się, że tego nie zrobiłeś, ale uważam, że nie zamieściłeś prawdziwej recenzji filmu, tylko próbowałeś na siłę skonfrontować obraz ze swoimi oczekiwaniami wobec niego (może podświadomie liczyłeś na "ewangelię w pigułce").
Ja lubię pójść na Drogę Krzyżową i w piątek pójdę...
A że głosy są różne ("w Kościele i na obrzeżach") {czy obrzeża należą jeszcze do Kościoła?} to bym się nie przejmował. Niech każdy mówi, co uważa. Może ktoś znalazł w "Pasji" Ewangelię? Ja mam nadzieję na chociaż cząstkę. Nawet mała cząstka czegoś tak pięknego jak Dobra Nowina ma chyba jakąś wartość.