Słowo kluczowe: media


W:1
12 kwietnia 2020 (niedziela), 05:35:35

Polityka w czasie epidemii - fajny felieton Katarzyny TS

Zachowuję tekst Katarzyny TS bo dobrze oddaje to co się dzieje, a może niedługo zniknąć:

Ministerialne opowieści dla ogłupionego ludu

Minister zdrowia Łukasz Szumowski został bohaterem ludu. Lud wierzy mu bez zastrzeżeń, a każdy buntujący się przeciw pomysłom ministra Szumowskiego jest natychmiast stygmatyzowany jako nieodpowiedzialny idiota, który chce doprowadzić do masowych zgonów z powodu koronawirusa. „Zostań w domu i siedź na dupie” – krzyczy lud, bo tak nakazał minister Szumowski, a usankcjonował to premier Morawiecki. Co o tych pomysłach sądzi Jarosław Kaczyński mogliśmy przekonać się 10 kwietnia. Wbrew wydanym przez premiera zakazom i nakazom Kaczyński wraz z liczną grupą polityków PiS olał hasło „zostań w domu i siedź na dupie” i wziął udział w obchodach 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Zrobił to dzień po konferencji prasowej, podczas której minister Szumowski zapowiedział wprowadzenie kolejnej restrykcji, czyli obowiązku zakrywania nosa i ust w przestrzeni publicznej. Nakaz ma obowiązywać od czwartku 16 kwietnia. Do kiedy? Do odwołania. Czyli nie wiadomo jak długo. Może miesiąc, może dwa. A może rok. Któż to wie?

Nie twierdzę, że koronawirus to bajka. Owszem, wirus istnieje i przenosi się z człowieka na człowieka. Niektórych zabija. Ale większość nawet nie wie, że została zakażona. To oznacza, że większość zakażonych w ogóle nie choruje! A z tych, którzy chorują, większość nie umiera. Jeżeli ktoś nazywa koronawirusa „dżumą naszych czasów”, to po prostu łże jak bura suka. Śmiertelność dżumy, w zależności od jej postaci, sięga nawet ponad 95%! To oznacza, że umiera prawie każdy zarażony. Porównywanie koronawirusa do dżumy jest więc skandaliczną manipulacją służącą tylko i wyłącznie nakręcaniu histerii.

Minister Szumowski nie mówi o koroanwirusie jak o dżumie. Ale nie mówi też, że koronawirus to coś w rodzaju grypy. Chociaż jeszcze miesiąc temu tak właśnie mówił i wyśmiewał pomysł noszenia maseczek przez osoby zdrowe. Teraz narracja zmieniła się o 100% i WSZYSCY mamy zakrywać usta i nos. Co ciekawe, minister Szumowski nie upiera się, żeby to była specjalistyczna maseczka. Twierdzi, że równie dobrze może być to maseczka uszyta w domu, albo zwykła chustka lub szalik.

Po oświadczeniu ministra Szumowskiego w Internecie zaroiło się od porad, jak zrobić maseczkę metodą chałupniczą. Pojawiły się nawet pomysły na maseczki z papieru mocowane gumką recepturką. Dlaczego? Dlatego, że profesjonalnych maseczek albo nie ma na rynku, albo są bardzo drogie. Wobec czego minister Szumowski nakazuje nam owinąć się szalikiem lub chustką. Taka ochrona ma rzekomo zapobiegać rozsiewaniu wirusa przez osoby zarażone, które nie mają objawów.

Jak jest w rzeczywistości? W tej chwili trwa spór pomiędzy specjalistami, z których jedni twierdzą, że maseczki powinni nosić wszyscy, bo w jakimś stopniu zatrzymują one transmisję od osób chorych i tymi, którzy twierdzą, że przynosi to więcej szkody niż pożytku, bo daje fałszywe poczucie bezpieczeństwa i może wręcz przyczyniać się do zwiększenia liczby zakażeń. Minister Szumowski staje po stronie zwolenników tezy pierwszej. Czy lud w ogóle słyszał o tezie drugiej? Nie sądzę.

Przez ostatnie półtora miesiąca lud został tak ogłupiony, że już nie wie, co ma myśleć. Najpierw mieliśmy myć ręce i nie panikować. Potem zostaliśmy nastraszeni do takiego stopnia, że jedna część ludu uznała, iż wyjście z domu to gwarancja śmierci w męczarniach. Ponieważ druga część ludu nie kupiła tej narracji i jednak wychodziła z domu, minister Szumowski i premier Morawiecki zakazali wstępu do parków, lasów i na plaże. Na ulice wyszły patrole policji i wojska ścigające rodziców z dziećmi, rowerzystów i osoby czekające na wydanie posiłku na wynos. Ci, którzy mają dom i ogród, jakoś to znoszą, bo mogą chociaż trochę czasu spędzić na dworze. Ci, którzy zostali zamknięci w mieszkaniach, mogą wyjść tylko na krótki spacer z psem lub „zrelaksować się” w kolejce pod sklepem. I za każdym razem, gdy już mają nadzieję, że będzie lepiej, wychodzi minister Szumowski z premierem Morawieckim i dokręcają śrubę. A liczba zakażeń i tak rośnie. I oczywiście będzie rosła, bo zatrzymanie transmisji wirusa, który nie daje objawów u 80% zainfekowanych, jest niemożliwe.

– Szczyt zachorowań nastąpi w ciągu najbliższych tygodni. Jeżeli będziemy trzymać się reżimu sanitarnego, to ten szczyt opóźnimy. Bierzemy pod uwagę wszystkie scenariusze – oświadczył minister Szumowski 8 kwietnia. – Znaczące obostrzenia, które wprowadziliśmy, pozwoliły na redukcję nowych zakażeń. Bez nich mielibyśmy pewnie 20-30 tys. nowych przypadków zakażenia. Gdybyśmy teraz restrykcji nie przedłużyli, to za kilka tygodni mielibyśmy 40-50 tys. nowych chorych – usłyszeliśmy na konferencji prasowej 9 kwietnia.

Wiecie, co to znaczy? To znaczy, że mamy być trzymani na kwarantannie w oczekiwaniu na szczyt epidemii, który będzie opóźniał się, ponieważ jesteśmy trzymani na kwarantannie. Tak można bawić się w nieskończoność, a minister Szumowski może nam do końca świata opowiadać o tym, że gdyby nie restrykcje, to byłoby już setki tysięcy, a nawet miliony zakażonych. Kwarantanna do końca świata, tak?

Oczywiście jest to niemożliwe, ponieważ zanim minister Szumowski zrealizuje plan redukcji zakażeń do zera, gospodarka padnie i będzie po zawodach. Dlatego trzeba znieść restrykcje uniemożliwiające funkcjonowanie gospodarki. Ale jeśli pozwoliłoby się ludziom normalnie żyć tak od razu, to wzbudziłoby to ich podejrzliwość. No bo jak to? Najpierw mówiono nam, że wyjście na ulice to pewna śmierć, więc „zostań w domu i siedź na dupie”, a teraz mówi się, że „oj tam, oj tam, wracajcie do roboty”. Dlatego trzeba stworzyć ludziom chociaż minimalne poczucie bezpieczeństwa, a do tego idealnie nadaje się opowieść o tym, że jak owiną twarz chustką lub szalikiem, albo założą własnoręcznie uszytą maskę, to koronawirus już im nie straszny. Jednak taka opowieść to za mało, bo nie każdy w nią uwierzy i nie będzie wygłupiał się paradując w szaliku na twarzy. Dlatego trzeba wprowadzić nakaz i wysłać policję, żeby go egzekwowała przy pomocy gigantycznych kar. Tym sposobem uzyskuje się efekt zastraszenia połączony z fałszywym poczuciem bezpieczeństwa i można już wysłać lud do roboty. Minister Szumowski i premier Morawiecki nadal robią za bohaterów ludu, a koronawirus jak zakażał tak zakaża nadal. I co? Następna narodowa kwarantanna po miesiącu luzowania?

Obowiązkowe zakrywanie nosa i ust przy pomocy czegokolwiek jako ochrona przed koronawirusem to najbardziej absurdalna ministerialna opowieść, jaką odpowiedziano nam od początku epidemii. Efekt będzie taki, że koronawirus i tak będzie hulał, a zdrowi ludzie zaczną chorować na różnego rodzaju infekcje, które wyhodują sobie dzięki wielokrotnemu zakrywaniu nosa i ust przy pomocy tej samej maski, chustki lub szalika, w których będą kłębić się różnego rodzaju mikroby. To nie jest wymyślona przez mnie teoria, tylko opinia wirusologa prof. Włodzimierza Guta, który niedawno wyjaśniał, że nieumiejętne posługiwanie się maseczką może być przyczyną gorszej choroby niż koronawirus. A trzeba mieć świadomość, że większość ludzi będzie nieumiejętnie i wielokrotnie posługiwać się tymi samymi maseczkami, chustkami i szalikami, nie piorąc ich i nie dezynfekując.

Chciałabym wierzyć, że minister Szumowski wie, co robi i że to, co robi ma sens. Ale po ponad miesiącu obserwowania rezultatów wdrożonych rozwiązań, obawiam się, że jest to działanie zmierzające donikąd. Kwarantanna ma sens przez krótki czas, który nie załamie gospodarki, a jednocześnie pozwoli przygotować szpitale do przyjęcia zwiększonej liczby chorych. Przecież oczywistym jest, że w pewnym momencie ludzie muszą wrócić do normalnego życia, więc liczba zakażeń gwałtownie wzrośnie. Czy polskie szpitale są przygotowane do skoku zachorowań po zluzowaniu kwarantanny? Śmiem wątpić. Tym bardziej, że już zaczynają się zgony spowodowane brakiem opieki medycznej dla osób bez koronawirusa. Jeśli zatem szpitale nie zostały właściwie przygotowane, to cała dotychczasowa kwarantanna jest psu na budę.

Z drugiej strony zaserwowano nam obowiązkowe dla wszystkich zakrycie twarzy, co rzekomo ma zapobiec wzrostowi zakażeń. Jeśli to taki świetny pomysł, to dlaczego nie zaczęliśmy od tej opcji? I jak długo mamy biegać owinięci szalikami i chustkami? Nadchodzi lato. Jak minister Szumowski wyobraża sobie funkcjonowanie z zakrytą twarzą w trzydziestostopniowych upałach?

Obawiam się, że jedynym efektem długotrwałego nakazu zakrywania nosa i ust będzie rosnąca frustracja ludzi ściganych przez policję za brak szmaty na twarzy. I w końcu może okazać się, że Polacy mniej obawiają się koronawirusa niż kolejnych pomysłów ministra Szumowskiego i premiera Morawieckiego. A jeśli władza postrzegana jest jako zagrożenie przez większość wyborców, to kończy się to zmianą władzy. Radzę, żeby PiS zastanowił się, czy przeciąganie struny to dobry pomysł.


Jeśli podobają się Państwu moje felietony i chcielibyście wesprzeć moją działalność publicystyczną, możecie to zrobić dokonując przelewu na poniższe konto PayPal. Będzie to dla mnie nie tylko wsparcie w wymiarze finansowym, ale również sygnał, że to, co robię, jest dla Państwa ważne i godne uwagi. Z góry dziękuję. Katarzyna Treter-Sierpińska https://www.paypal.me/katarzynats

 

 


Kategorie: _blog, epidemia, obserwartor, polityka / obserwator, media, manipulacja


Słowa kluczowe: epidemia, wirus, manipulacja, media


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
11 kwietnia 2020 (sobota), 15:11:11

Walka z innymi informacjami

Fazy pracy ze źródłami informacji niespójnych z głównym nurtem: 

  1. Przemilczanie
  2. Ośmieszanie
  3. Blokowanie
  4. Unicestwianie

A teraz znane mi przykłady:

  1. Przemilczanie
    1. nikt nie bada statystyk dotyczących epidemii
    2. nikt nie bada tego, co w sejmie (parlamentach) jest uchwalane, może za dużo tego, ale też dziennikarzy to nie interesuje
  2. Ośmieszanie
    1. prawicowe oszołomy
    2. teorie spiskowe
    3. ten oszołom
  3. Blokowanie
    1. przed 11 listopada usunięto kanały na YT organizatorów po stronie patriotycznej
    2. niektóre strony z fejsa są usuwane, niektórych nie da się linkować
  4. Unicestwianie
    1. gościa z WikiLeaks ścigało się aż tak, że się go dopadło.
    2. w Rosji to standard, w Chinach tez.

Więcej przykładów nie chce mi się teraz wymyślać, ale jest ich sporo.


Kategorie: _blog, media


Słowa kluczowe: media, dezinfomacja, cenzura


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
2 kwietnia 2020 (czwartek), 15:13:13

Ściema? Nie ściema?

Ściema? Nie ściema? Ściema! A może nie ściema? Nie wiem.

Nie wiem, ale nawet że nie jest to takie ważne. Ważne jest, że mamy rzadko powtarzalną okazję aby sprawdzić swoje serca, tylko nie kardiologiczne bo przychodnie pozamykane ale moralnie. Dobrze jest sprawdzić komu się ufa? komu się wierzy? W kim pokłada nadzieję? Jak się myśli a jak dostarcza dane do myślenia?

Na prawdę mamy super czas! Zbadajmy to!

Można przebadać też swój stosunek do pieniędzy, do własnych zabezpieczeń i bezpieczeństwa społeczeństw, państw, systemów. Do swojej pracy, metod zarabiania, metod kombinowania, biznesów, przepływów, oszczędności.

Można też przebadać stosunki międzyludzkie, bo to rodzina, sąsiedzi, gmina, naród… jest okazja ich wszystkich ukochać, albo nie. Jaki test mój stosunek do pracowników? Klientów? Grupy docelowej albo do frajerów?

Mamy super czas - można się przebadać!

No i można też przebadać swój stosunek do śmierci i do podatków - to dwa pewniki, a każdy dzień przybliża nas do 30 kwietnia, daty składania PIT za 2019 rok.

Ściema? Nie niema? Ale wygląda na to, że bańka pęka i nawet jak okaże się, że jest to tylko epidemia paniki to wielkie przepływy finansowe na pewno się zaczną (już się zaczęły) a o swobodach obywatelskich (np. stanowienie prawa poprzez konferencję prasową premiera) już na pewno możemy zapomnieć. To co dość dobrze jest udokumentowane, to to, że Francja i Anglia chcą kupić Chiński system nadzoru obywatelskiego a Bill Gates promuje obowiązkowe szczepienia na szczepionki, nad którymi pracuje.

Ściema? Nie ściema?

Jeszcze coś można sprawdzić. Można sprawdzić proces przebudzenia, oraz proces upierania się w śnie, trwania w kłamstwie, wypierania i zapierania się.

* * * * *

A tak prywatnie to uważam, że Unia Europejska powinna zostać rozwiązana.


Kategorie: _blog, polityka


Słowa kluczowe: epidemia, media, prawda


Komentarze: (2)

wojtek, April 3, 2020 18:56 Skomentuj komentarz


Wiem bowiem komu zaufałem,
i jestem pewny, że On ma moc zachować mój depozyt
aż przyjdzie ten wielki dzień.
(2Tm 1:12)

brava15, April 4, 2020 07:58 Skomentuj komentarz


Bill Gates w ramach walki z ociepleniem klimatu chce doprowadzic do 15 -procentowego zmniejszenia populacji na ziemi w liczbach bezwzglednych to ponad miliard osob. Sposobem na to ma byc aborcja,obowiazkowe szczepienia i postep w medycynie jak rozumiem sluzacy umozliwieniu zabicie jak najwiekszej ilosci osob.Ludzki rozum ktory zanegowal Boga od czasow oswiecenia swoje apogeum osiagnal w komorach gazowych Auschwitz ,teraz Gates proponuje cos  na wiele wieksza skale ,oczywiscie wszystko to dla dobra ludzkosci ale juz nie koniecznie dla pojedynczego czlowieka.Filantrop Gates tak kocha ludzi ze chce ich wymordowac !

Skomentuj notkę
27 marca 2020 (piątek), 20:39:39

Mały krok człowieka a wielki krok ludzkości ku ogłupieniu

Niektórzy moi znajomi uważają, że cała ta epidemia to tylko informacyjna ściema aby władza i banksterzy uzyskali więcej, przykręcili śrubę, zabrali wolność, uzyskali pozycję. Inni moi znajomi wierzą, że tysiące ludzi umierają (np. dziś we Włoszech to sporo ponad 1000) i jest to kara Matki Ziemi (bo są tacy co w nią wierzą) albo kara Pana Boga (bo w Niego wierzą inni). Jeszcze inni wierzą, że dzieje się co się dzieje bo wypuszczono z laboratorium wyhodowanego tam sztucznie wirusa i tylko nie wiedzą, czy wypuścił go Chińczyk aby zniszczyć Amerykę czy też Amerykanin, który chce zniszczyć Chiny a Iran to tak przy okazji.

A ja jestem konserwatysta i ciągle zastanawiam się, czy to pijany gen. Błasik czy też zimny czekista Putin sprawił, iż 10 lat temu pod Smoleńskiem prezydencki samolot uległ katastrofie. Mój konserwatyzm w tym wypadku polega na tym, że nie potrafiąc rozwiązać tego problemu trudno mi się rozważa inne.

Nie wiem też czy ludzie wylądowali na księżycu, ale pamiętam, że będąc dzieciakiem oglądałem w Gomułkowskiej telewizji mały krok pewnego człowieka, który był wielkim krokiem ludzkości. Ale ku czemu był ten krok to już nik mi wtedy nie wyjaśnili, ale dziś już wiem!

Dziś już wiem, że był to krok ku propagandowemu zwiedzeniu. Niezależnie czy była to transmisja ze Srebrnego Globu, czy z Hollywood było to pierwsze wydarzenie, które rzeczywiście na bieżąco, przez swoje telewizory oglądali ludzie na cały świecie. Przypomnę, rok 1969 dziś mamy 2020 i przez to 50 lat spece od telewizji, z towarzyszami Szczepańskim (kto pamięta) i Kurskim opanowali skutecznie zastraszanie ludzi, ogłupianie, granie na nastrojach, w tym granie strachem.

Mimo iż nie ma telewizora nie mogę powiedzieć abym nie był pod wpływem mediów, bo jestem. Wiadomości docierają do mnie przez moich znajomych a więc są tym bardziej straszne, bo nie znam faktów, znam tylko opinie. Jedni mówią, że dwa samoloty uderzyły w World Trade Center, że World Trade Center dalej stoi a tylko mi w telewizji pokazali dobrze skrojoną animację oraz radujących wtedy się Arabów nakręconych rok wcześniej. Nie wiem - nie byłem w Nowym Jorku, bo nie chce mi się lecieć by sprawdzać, zresztą co bym tam zobaczył? Dziurę w ziemi? A może jakiś One World Trade Center? Nie chcę lecieć, ogłądać bo One World pewnie za chwilę tu u siebie zobaczę gdy w wyniku epidemii (która jest albo jej nie) ma zrobią w końcu ten jeden, światowy rząd wg. pomysłu pana Tuska (słyszałem - wczoraj o tym mówił).

A jak już będzie jeden rząd, a może jak będzie jeszcze dziesięć (w miejsce obecnych ponad 150-ciu) "wówczas ukaże się ów Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i wniwecz obróci samym objawieniem swego przyjścia. Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów, z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy idą na zagładę, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia. Już dziś na wielu moich znajomych Bóg dopuszcza działanie oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość”.

I cytuję tu to rzadko czytane w kościołach proroctwo z Nowego Testamenty (2Tes 2:8) ponieważ już to się dzieje! Tak! Prawie połowa moich znajomych wierzy kłamstwu! Nie wiem tylko która połowa, bo jedni wierzą w brzozę, a inni w trotyl a nie może być tak aby jedni i drudzy mieli rację a każdy z nich jest przekonany, że wie jak było.

A ja już w niewiele rzeczy wierzę. Mam problem z kulistością ziemi, ale z płaską ziemię też mam problem, choć przyjmuję ten model jadąc A4 do Wrocławia. Ale w coś wierzę. Wierzę, że „na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”, wierzę „że za sprawą Ducha świętego Pan Jezus przyjął ciało z panny Marii” i że „został ukrzyżowany pod Pockim Piłatem lecz trzeciego dnia zmartwychwstał i będzie sądzić żywych i umarlych, a królestwu Jego, (po 1000-letnim królowaniu na ziemi) nie będzie końca”!

W to wierzę, mimo iż nie często o tym mówią w telewizji, ale tak wyczytałem z mojej Biblii i chciałbym aby inni też sobie o tym poczytali, i też by Biblii uwierzyli. Szkoda tylko, że wydrukowanych Biblii jest w Polsce około 5 mln a telewizorów naliczyć można 6 razy więcej.

 

 

 


Kategorie: _blog, obserwator


Słowa kluczowe: lądowanie na księżyciu, telewizja, teorie spiskowe, WTC, manipulacja, media


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
P:-1
2 kwietnia 2018 (poniedziałek), 10:35:35

Manipulacja lewaków na przykładzie GMO i WiFi

Dwa teksty, dość dobrze obrazują dzisiejszą manipulacje:

GMO-entuzjasta

Kinga Dunin, Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka

28 marca 2018

Czy rzeczywiście po jednej stronie mamy dobrze potwierdzone naukowe dowody, mówiące o przydatności i zaletach GMO, a po drugiej pseudonaukę, rozmaite grupy interesu, otumanioną opinię publiczną i zależne od niej rządy?

Niektórzy wierzą w leczniczą moc homeopatii, inni w szkodliwość szczepień. Chociaż po wielokroć wykazywano im brak naukowych podstaw takich twierdzeń, i tak mają swoje własne dowody, badania i autorytety.

Jak na tym tle wygląda spór o rolnicze zastosowanie GMO, żywność? Czy jest to analogiczna sytuacja i – jak twierdzi Marcin Rotkiewicz w książce W królestwie Monszatana – po jednej stronie mamy dobrze potwierdzone naukowe dowody, mówiące o przydatności i zaletach GMO, a po drugiej pseudonaukę, rozmaite grupy interesu, otumanioną opinię publiczną i zależne od niej rządy? Po stronie zła stoi Greenpeace, a po stronie dobra koncerny takie jak Monsanto? Czy może jednak mamy tu do czynienia ze sporem, w którym racje są podzielone? Tego autor raczej nie bierze pod uwagę, skupiając się na demaskowaniu „ekologistów”.

W tym porównaniu przekonań anty-GMO do innych antynaukowych, chociaż powołujących się na naukę twierdzeń, jedno nie pasuje. Przeciwnicy GMO nie zajmują miejsca analogicznego do antyszczepionkowców i innych pseudonaukowych szarlatanów – ich znaczenie nie jest marginalne. Na całym świecie stawia się słabsze lub silniejsze zapory przed niekontrolowanym rozprzestrzenianiem się upraw GMO i wprowadzaniem nowych odmian roślin. Czy naprawdę wszystko da się sprowadzić do zderzenia rozumu z pseudorozumem, z którego niestety i zupełnie nie wiadomo dlaczego zwycięsko wychodzi ten drugi?

Z pewnego punktu widzenia Rotkiewicz ma rację. Kiedy trzymamy się ściśle nauki – przy obecnym stanie wiedzy – wiele argumentów przeciwników GMO nie wytrzymuje naukowych sprawdzianów. Wiem, że dla przeciwników GMO nie jest to oczywiste, ale załóżmy, że tak jest. To, że GMO nie ma wyraźnych szkodliwych skutków dla zdrowia (nie więcej niż inne produkty) oraz że transgeniczne rośliny mają różne pożyteczne właściwości, wydaje się tezami lepiej udowodnionymi niż przeciwne. Skąd więc te protesty?

Zdaniem Rotkiewicza stoją za tym interesy. Rolnictwa organicznego, obawiającego się konkurencji. Instytucjonalne interesy takich organizacji jak Greenpeace, dla której walka z GMO okazała się korzystna wizerunkowo i finansowo, więc nie opłaca się zmieniać zdania. Konkretnych osób, które robią karierę, podsycając społeczne lęki, co zawsze lepiej się sprzedaje niż przyzwoita popularyzacja wiedzy. Lęki te także są istotną barierą dla szerszego wprowadzenia GMO, a wynikają one z głęboko ugruntowanej wiary, że istnieje jakiś naturalny (lub boski) porządek, w który człowiek nie powinien ingerować. No i z ignorancji. Ludzie, chociaż są przeciwni GMO, nie potrafią przeważnie rozszyfrować tego skrótu albo uważają, że jest to żywność, do której wprowadzono jakieś geny, czyli obce ciała, normalnie w roślinach nie występujące.

Podejrzenia może budzić jednak fakt, iż Rotkiewicz na przeciwników wybrał rzeczywiście hochsztaplerów, którym udowodniono błędy albo naukowe nadużycia, ludzi bez biologicznego wykształcenia, ideologów i mitotwórców posługujących się nietrafnymi metaforami. Z pewnością GMO to nie przerażające i budzące odruchową odrazę hybrydy roślinno-zwierzęce. Trudno jednak uwierzyć, że naprawdę w środowiskach cenionych naukowców nie ma nikogo, czyj sceptycyzm wobec GMO nie byłby tak łatwy do wydrwienia. Podobnie jak w to, że ekologiści powszechnie przekupują naukowców, a Monsanto jedynie czasem wpłaca parę groszy na fundusz jakiegoś uniwersytetu, gdzie pracuje popierający ich badacz.

Rotkiewicz słusznie przypomina nam, że prawie nic z tego, co jemy (poza runem leśnym), nie jest naturalne – zboża i inne uprawne rośliny nie powstały w wyniku doboru naturalnego tylko jako efekty żmudnych działań ludzkich, czyli krzyżowania roślin, a ostatnio także indukowanej mutagenezy (modyfikacji DNA wywoływanej np. promieniowaniem elektromagnetycznym). GMO to tylko następny krok związany z postępami wiedzy na tej samej drodze. I, jak nas przekonuje, efekty hodowlanych działań człowieka na przestrzeni wieków były dużo bardziej nieprzewidywalne niż kontrolowane i naukowo wyjaśnione mechanizmy wynalazków biotechnologii.

Trudno uwierzyć, że ekologiści powszechnie przekupują naukowców, a Monsanto jedynie czasem wpłaca parę groszy na fundusz jakiegoś uniwersytetu, gdzie pracuje popierający ich badacz.

Wydaje mi się to dość demagogicznym rozumowaniem. Istnieje bowiem ogromna różnica w skali i czasie. Błędy pierwszych rolników – biorąc pod uwagę wielkość populacji, wielkość zasiewów, czas oczekiwania na nowe odmiany – mogły być łatwo skorygowane przez naturę. Oczywiście dziś i to – tworzenie nowych krzyżówek – przebiega szybciej i na dużo większą skalę, jednak biotechnologia oferuje zmiany jeszcze szybsze i mogące mieć wymiar globalny. Jeśli więc istnieje jakieś związane z tym ryzyko jest ono dużo większe.

Jestem gotowa uwierzyć naukowcom, że złoty ryż ma więcej witaminy A niż normalny i byłby nieocenioną pomocą dla dzieci dotkniętych niedoborami, nie mam jednak już takiej pewności – mimo zapewnień Rotkiewicza – że potrafimy przewidzieć i oszacować wszelkie długoterminowe skutki wprowadzania nowych technologii. Jeśli chodzi o zachowanie bioróżnorodności autor podaje wiele argumentów na rzecz tezy, że nie zostałby ona zagrożona, czy można jednak naukowo udowodnić, że dziś jesteśmy w stanie przewidzieć wszelkie przyszłe zagrożenia? Trudno też przewidzieć wszystkie skutki społeczne. Czy można np. zaufać wielkim koncernom, że korzyści społeczne postawią ponad zyskiem?

Warto więc wziąć pod uwagę potencjalne skutki uboczne, nie tylko te związane z GMO jako takim, ale też z całym systemem społeczno-gospodarczym. Nie można całkowicie pomijać kontekstu, w którym rolnictwo funkcjonuje. Z tego, że można mieć wątpliwości co do istnienia silnego związku przyczynowego między samobójstwami rolników w Indiach a wprowadzeniem GMO (takie zależności nigdy nie są jednoczynnikowe), wcale nie wynika, że wiemy, jaki wpływ na życie społeczeństw miałoby całkowite uwolnienie GMO spod kontroli i zdanie się na rynek zdominowany przez kilku producentów.

Warto wziąć pod uwagę potencjalne skutki uboczne, nie tylko te związane z GMO jako takim, ale też z całym systemem społeczno-gospodarczym.

Biotechnologia daje ogromne możliwości, ale jeśli za to, jak możliwości te będą wykorzystane, mają odpowiadać wielkie korporacje, a nawet rządy, którym obywatele dość powszechnie nie ufają, to opór społeczny przestaje się wydawać aż tak irracjonalny, nawet jeśli używane argumenty są nie dość naukowe. Natomiast strategia mocnego sprzeciwu, bez wchodzenia w niuanse, po prostu okazuje się skuteczna. Trudno też uznać za całkiem nieracjonalny lęk, że ludzka ekspansja zaczyna zagrażać naszej planecie.

Myślę, że rolnictwo wykorzystujące GMO nie zniknie, co więcej będzie się rozwijało, ale rozumiem też działania, które mają na celu powstrzymanie tego rozwoju, a w konsekwencji pewno tylko go spowolnią. Może jedno i drugie jest nam potrzebne: naukowy rozum instrumentalny i optymistyczny oraz społeczny konserwatywny opór, studzący entuzjazm. Może rzeczywiście, jak dowodzi autor, ryzyko jest niewielkie, a możliwości kontroli wystarczające – tego jednak do końca naukowo udowodnić się nie da. Można powiedzieć, że kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa, ale mamy też prawo do unikania ryzyka.

Jeśli miałabym opowiedzieć się po którejś ze stron, to byłaby to strona zwolenników GMO i nie jest to nagłe oświecenie po przeczytaniu książki Rotkiewicza, co nie znaczy, że nie dostrzegam jej zalet. Bardzo przystępnie jest w niej wyjaśnione, czym są i jakie mają właściwości genetycznie zmodyfikowane rośliny oraz jak się je robi. Są też odpowiedzi na wiele argumentów przeciwników GMO, czy przekonujące, to już muszą ocenić czytelnicy. Jak to w takich sporach bywa – nieprzekonanych nie przekonają. Jest też w tej książce, jak dla mnie, zbyt duża dawka GMO-entuzjazmu przy jednoczesnym braku otwartości na jakiekolwiek argumenty drugiej strony czy chociażby wiary w dobre intencje. Zbyt widoczne zamiary perswazyjne nie zawsze dobrze robią przekazowi, który chce uchodzić za obiektywny, i kiedy ktoś przekonuje nas zbyt intensywnie, skutek często bywa odwrotny.

GMO to oczywiście temat, który może być wykorzystywany politycznie, chociaż nigdy nie stał się ważnym elementem w kampaniach. Z analizy poglądów kandydatów do Sejmu w 2015 roku wynika, że najwięcej zwolenników dopuszczenia w Polsce upraw GMO było w Razem i Nowoczesnej, natomiast Zjednoczona Lewica była przeciw. Skrajnie przeciwny GMO był PiS. PO-PSL także chciało Polski wolnej od GMO.

Marcin Rotkiewicz, W królestwie Monszatana. GMO, gluten i szczepionki, Czarne 2017

WiFi-entuzjasta

pasta z Kingi Dunin

 

31 marca 2018

Czy rzeczywiście po jednej stronie mamy dobrze potwierdzone naukowe dowody, mówiące o przydatności i zaletach WiFi, a po drugiej pseudonaukę, rozmaite grupy interesu, otumanioną opinię publiczną i zależne od niej rządy?

Niektórzy wierzą w leczniczą moc homeopatii, inni w szkodliwość szczepień. Chociaż po wielokroć wykazywano im brak naukowych podstaw takich twierdzeń, i tak mają swoje własne dowody, badania i autorytety.

Jak na tym tle wygląda spór o domowe zastosowanie WiFi, Internetu? Czy jest to analogiczna sytuacja i – jak twierdzi Marcin Rotkiewicz w książce W królestwie bezprzewodu – po jednej stronie mamy dobrze potwierdzone naukowe dowody, mówiące o przydatności i zaletach WiFi, a po drugiej pseudonaukę, rozmaite grupy interesu, otumanioną opinię publiczną i zależne od niej rządy? Po stronie zła stoi Stowarzyszenie STOP ZET a po stronie dobra koncerny takie jak CISCO czy T-Mobile? Czy może jednak mamy tu do czynienia ze sporem, w którym racje są podzielone? Tego autor raczej nie bierze pod uwagę, skupiając się na demaskowaniu „torturowanych elektronicznie”.

W tym porównaniu przekonań anty-WiFi do innych antynaukowych, chociaż powołujących się na naukę twierdzeń, jedno nie pasuje. Przeciwnicy WiFi nie zajmują miejsca analogicznego do antyszczepionkowców i innych pseudonaukowych szarlatanów – ich znaczenie nie jest marginalne. Na całym świecie stawia się słabsze lub silniejsze zapory przed niekontrolowanym rozprzestrzenianiem się WiFi w szkołach i wprowadzaniem nowych częstotliwości. Czy naprawdę wszystko da się sprowadzić do zderzenia rozumu z pseudorozumem, z którego niestety i zupełnie nie wiadomo dlaczego zwycięsko wychodzi ten drugi?

Z pewnego punktu widzenia Rotkiewicz ma rację. Kiedy trzymamy się ściśle nauki – przy obecnym stanie wiedzy – wiele argumentów przeciwników WiFi nie wytrzymuje naukowych sprawdzianów. Wiem, że dla przeciwników WiFi nie jest to oczywiste, ale załóżmy, że tak jest. To, że WiFi nie ma wyraźnych szkodliwych skutków dla zdrowia (nie więcej niż inne produkty) oraz że bezprzewodowe routery mają różne pożyteczne właściwości, wydaje się tezami lepiej udowodnionymi niż przeciwne. Skąd więc te protesty?

Zdaniem Rotkiewicza stoją za tym interesy. Producentów kabli, obawiających się konkurencji. Instytucjonalne interesy takich organizacji jak STOP ZET, dla której walka z WiFi okazała się korzystna wizerunkowo i finansowo, więc nie opłaca się zmieniać zdania. Konkretnych osób, które robią karierę, podsycając społeczne lęki, co zawsze lepiej się sprzedaje niż przyzwoita popularyzacja wiedzy. Lęki te także są istotną barierą dla szerszego wprowadzenia WiFi, a wynikają one z głęboko ugruntowanej wiary, że istnieje jakiś naturalny (lub boski) porządek pół elektromagnetycznych, w który człowiek nie powinien ingerować. No i z ignorancji. Ludzie, chociaż są przeciwni WiFi, nie potrafią przeważnie rozszyfrować tego skrótu albo uważają, że jest to promieniowanie jak z broni jądrowej, jakieś obce fale, normalnie w życiu nie występujące.

Podejrzenia może budzić jednak fakt, iż Rotkiewicz na przeciwników wybrał rzeczywiście hochsztaplerów, którym udowodniono błędy albo naukowe nadużycia, ludzi bez technologicznego wykształcenia, ideologów i mitotwórców posługujących się nietrafnymi metaforami. Z pewnością WiFi to nie przerażające i budzące odruchową odrazę hybrydy Ethernetu i krótkofalówek. Trudno jednak uwierzyć, że naprawdę w środowiskach cenionych naukowców nie ma nikogo, czyj sceptycyzm wobec WiFi nie byłby tak łatwy do wydrwienia. Podobnie jak w to, że torturowani elektronicznie powszechnie przekupują naukowców, a CISCO jedynie czasem wpłaca parę groszy na fundusz jakiegoś uniwersytetu, gdzie pracuje popierający ich badacz. Rotkiewicz słusznie przypomina nam, że prawie nic z tego, co robimy z komputerem nie jest naturalne – przesył informacji nie powstaje w wyniku doboru naturalnego tylko jako efekty żmudnych działań ludzkich, czyli krzyżowania kodów źródłowych, a ostatnio także broadcastu TCP/IP (modyfikacji sygnału w przewodzie wywoływanej np. promieniowaniem elektromagnetycznym). WiFi to tylko następny krok związany z postępami wiedzy na tej samej drodze. I, jak nas przekonuje, efekty programistycznych działań człowieka na przestrzeni wieków były dużo bardziej nieprzewidywalne niż kontrolowane i naukowo wyjaśnione mechanizmy wynalazków informatyki.

Wydaje mi się to dość demagogicznym rozumowaniem. Istnieje bowiem ogromna różnica w skali i czasie. Błędy pierwszych telegrafistów – biorąc pod uwagę ilość informacji, wielkość anten, czas oczekiwania na odpowiedź – mogły być łatwo skorygowane przez społeczną kontrolę. Oczywiście dziś i to – tworzenie nowych pakietów TCP/IP – przebiega szybciej i na dużo większą skalę, jednak informatyka oferuje zmiany jeszcze szybsze i mogące mieć wymiar globalny. Jeśli więc istnieje jakieś związane z tym ryzyko jest ono dużo większe.

Jestem gotowa uwierzyć naukowcom, że WiFi b/c/g/n ma więcej przepustowości niż normalny sygnał w kodowaniu Morsem i byłby nieocenioną pomocą dla dzieci dotkniętych cyfrowym wykluczeniem, nie mam jednak już takiej pewności – mimo zapewnień Rotkiewicza – że potrafimy przewidzieć i oszacować wszelkie długoterminowe skutki wprowadzania nowych technologii. Jeśli chodzi o zachowanie elektromagnetycznej czystości środowiska autor podaje wiele argumentów na rzecz tezy, że nie zostałby ona zagrożona, czy można jednak naukowo udowodnić, że dziś jesteśmy w stanie przewidzieć wszelkie przyszłe zagrożenia? Trudno też przewidzieć wszystkie skutki społeczne. Czy można np. zaufać wielkim koncernom, że korzyści społeczne postawią ponad zyskiem?

Warto więc wziąć pod uwagę potencjalne skutki uboczne, nie tylko te związane z WiFi jako takim, ale też z całym systemem społeczno-gospodarczym. Nie można całkowicie pomijać kontekstu, w którym komunikacja funkcjonuje. Z tego, że można mieć wątpliwości co do istnienia silnego związku przyczynowego między samobójstwami informatyków w Indiach a wprowadzeniem WiFi (takie zależności nigdy nie są jednoczynnikowe), wcale nie wynika, że wiemy, jaki wpływ na życie społeczeństw miałoby całkowite uwolnienie WiFi spod kontroli i zdanie się na rynek zdominowany przez kilku producentów routerów.

Informatyka daje ogromne możliwości, ale jeśli za to, jak możliwości te będą wykorzystane, mają odpowiadać wielkie korporacje, a nawet rządy, którym obywatele dość powszechnie nie ufają, to opór społeczny przestaje się wydawać aż tak irracjonalny, nawet jeśli używane argumenty są nie dość naukowe. Natomiast strategia mocnego sprzeciwu, bez wchodzenia w niuanse, po prostu okazuje się skuteczna. Trudno też uznać za całkiem nieracjonalny lęk, że ludzka ekspansja zaczyna zagrażać naszej planecie.

Myślę, że komputery wykorzystujące WiFi nie znikną, co więcej będą się rozwijać, ale rozumiem też działania, które mają na celu powstrzymanie tego rozwoju, a w konsekwencji pewno tylko go spowolnią. Może jedno i drugie jest nam potrzebne: naukowy rozum instrumentalny i optymistyczny oraz społeczny konserwatywny opór, studzący entuzjazm. Może rzeczywiście, jak dowodzi autor, ryzyko jest niewielkie, a możliwości kontroli wystarczające – tego jednak do końca naukowo udowodnić się nie da. Można powiedzieć, że kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa, ale mamy też prawo do unikania ryzyka.

Jeśli miałabym opowiedzieć się po którejś ze stron, to byłaby to strona zwolenników WiFi i nie jest to nagłe oświecenie po przeczytaniu książki Rotkiewicza, co nie znaczy, że nie dostrzegam jej zalet. Bardzo przystępnie jest w niej wyjaśnione, czym są i jakie mają właściwości bezprzewodowo podłączane komputery oraz jak się je robi. Są też odpowiedzi na wiele argumentów przeciwników WiFi, czy przekonujące, to już muszą ocenić czytelnicy. Jak to w takich sporach bywa – nieprzekonanych nie przekonają. Jest też w tej książce, jak dla mnie, zbyt duża dawka WiFi-entuzjazmu przy jednoczesnym braku otwartości na jakiekolwiek argumenty drugiej strony czy chociażby wiary w dobre intencje. Zbyt widoczne zamiary perswazyjne nie zawsze dobrze robią przekazowi, który chce uchodzić za obiektywny, i kiedy ktoś przekonuje nas zbyt intensywnie, skutek często bywa odwrotny.

WiFi to oczywiście temat, który może być wykorzystywany politycznie, chociaż nigdy nie stał się ważnym elementem w kampaniach. Z analizy poglądów kandydatów do Sejmu w 2015 roku wynika, że najwięcej zwolenników dopuszczenia w Polsce powszechnego WiFi było w Razem i Nowoczesnej, natomiast Zjednoczona Lewica była przeciw. Skrajnie przeciwny WiFi był PiS. PO-PSL także chciało Polski wolnej od WiFi.

Kategorie: media


Słowa kluczowe: manipulacja, media, dunin, wifi, gmo


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
11 września 2016 (niedziela), 21:22:22

Film "Smoleńsk"

Smoleńsk zaliczyłem. Jeżeli ktoś spokojnie oglądał "Śmierć prezydenta" w ramach serialu "Katastrofę w przestworzach" (dobrze pamiętam, że leciało to w TVP?) powinien ten film też zaliczyć, aby wytworzyć u siebie wewnętrzny konflikt, zmuszający do refleksji i do myślenia.

Co ważne - ten film jest głównie o mediach, a nie o katastrofie a gdyby wyciąć pierwsze 5 minut i ostatnie 10 to nie było by w tym filmie sugestii co do tego czy była katastrofa, bo większość filmy jest o propagandzie i sposobie prowadzenia śledztwa.

Jako film kiepski, ale cóż - pomimo tego należy to zaliczyć. Aby wiedzieć, aby poczuć, aby pomyśleć.


Kategorie: film, media, _blog


Słowa kluczowe: smoleńsk, katastrofa smoleńska, katyń, propaganda, media


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
12 czerwca 2014 (czwartek), 09:57:57

Manipulowania społeczeństwem wg Chomsky'ego - polska wersja

Takie coś znalazłem i cytuję aby sobie zachować

Dziesięć sposobów manipulowania społeczeństwem wg Chomsky’ego. Praktyczne zastosowanie w Polsce

Autor: Migorr, 25 maja 2013

Noam Chomsky jest amerykańskim analitykiem życia politycznego. W pewnym momencie doszedł do wniosków, w których opisał słynne dziesięć sposobów na to, jak poprzez media manipulować całymi społeczeństwami. Według badacza media są jedynie marionetkami w rękach rządów i wielkiego kapitału. A ich funkcjonowanie w obecnym świecie nie opiera się na prawdzie, tylko na psychicznym wpływaniu na szerszą publikę, która ma kupić jakiś produkt i finansować mecenasa tych mediów. Nieważne czy tym produktem będzie pasta do zębów, muzyka czy jakaś partia polityczna. Działanie jest analogiczne.

Sądzę, że znakomita większość z państwa gdzieś z tymi prawidłami Chomsky’ego się zetknęła. Jeśli nie to zapraszam do lektury, jeśli tak, to tym bardziej, gdyż postaram się udowodnić, że w niektórych sztabach politycznych i establishmentowych mediach III RP sumiennie te reguły studiowano. Co więcej, wprowadzono je z sukcesem w życie. Oto tych dziesięć punktów wraz z moim subiektywnym komentarzem.

1: Odwróć uwagę

W jednym z artykułów pisałem kiedyś, że polskie media elektroniczne zajmują się kompletnymi bzdetami. Musiałem to napisać po tym, gdy podczas jednego zimowego wieczoru w głównych wydaniach dzienników telewizyjnych usłyszałem informację o tym, że spadł śnieg. Ale to nie tylko śnieg kręci naszych redaktorów. Wielkimi newsami są takie poboczne wydarzenia, jak „Matka Madzi”, jakieś dzieci w lodówkach, wypadki drogowe, świnka uciekająca przed policjantami, celebryci, sport i inne sprawy, które nie mają wpływu na porządek życia społecznego w kraju. Polskie media głównego nurtu czasem mówią o polityce. Ale nie tak jak się powinno, czyli co zrobiono, co przyjęto, co się planuje itp. Tylko na zasadzie „co kto powiedział”. Bach, mamy newsa, bo „Kaczor” coś powiedział. A to „obraził” Ślązaków, a to „obraził” Angelę Merkel. A to Wałęsą kazał siadać gejom za murem. A to jakiś poseł powiedział, że jakaś pani poseł być może przejdzie do jakiejś partii. Nawet sprawę niejasnych kontaktów ministra Nowaka z pewnymi biznesmenami sprowadzono do absurdu zegarkowego, w którym przestało się liczyć meritum sprawy. Nie wyjaśniano sprawy do końca, tylko śmiano się z faux pas, jakim miało być owe pożyczanie zegarków. W tym gąszczu informacyjnych śmieci giną naprawdę ważne informacje z sektora polityki, ekonomii, prawa, które mają wpływ na codzienne życie zwykłego Polaka. A co najgorsze, jesteśmy kompletnie odcięci informacyjnie od ważnych informacji z bulgoczącego świata międzynarodowego. No chyba, że chodzi o operacje Angeliny Jolie albo inne „frapujące” komunikaty ze świata Show-bizzu.

2: Stwórz problemy, po czym zaproponuj rozwiązanie

Stefan Kisielewski mawiał, że socjalizm jest takim systemem, który bohatersko walczy z przeciwnościami losu, które sam sobie stworzył. Podobnie jest w przypadku socjalizmu w wydaniu III RP, a już szczególnie gdy widzi się poczynania premiera Tuska i rządzącej partii na przestrzeni ostatnich sześciu lat. Kibole są za spokojni? Zróbmy prowokację policyjną, doprowadźmy do burd na nieprzystosowanym stadionie w Bydgoszczy, trąbmy o tym nieustannie w mediach i bohatersko zamknijmy stadiony dla tych strasznych kiboli. Uczcić ofiary katastrofy smoleńskiej pomnikiem na Krakowski Przedmieściu? Nie, stworzyć problem nie robiąc nic, po czym bohatersko go rozwiązać usunięciem krzyża i zatrudnieniem pijanej hołoty do jego profanacji. W Polsce dochodzi do aktów pedofilskich? Kastrować pedofilów! Są dopalacze, wzniecać nieadekwatny do faktycznych zagrożeń „alert dopalaczowy” w całym kraju i bohatersko z problemem walczyć plombując drzwi w każdym ze sklepów tego typu. Po czym nic sobie nie robić w związku ze sprzedażą internetową tych specyfików. Dziś podobno dopalaczy kupuje się więcej. Dlaczego nie słyszymy w mediach dramatycznych relacji z oddziałów toksykologicznych? To wtedy dramatyzm podkręcano, czy dzisiaj się go ostudza? Wymyślamy urlopy wychowawcze dla matek, pomijając te z pierwszego kwartału. Po czym bohatersko włączamy je do programu, przy świetle kamer, wśród zieleni, widoku matek z dziećmi i premiera Tuska, który pomaga jednej z mam znieść wózek po schodach. Nieważne zatem czy problem jest, czy go nie ma. Ważne, żeby go bohatersko rozwiązać na oczach kamer.

3: Stopniuj zmiany

Czyli inaczej zasada salami. Polega na tym, że krok po kroku odcinane są wąskie plasterki obywatelskich wolności, praw, czy obyczajów. Więc jeśli jakaś grupa interesu ma plan, aby zaprogramować dane społeczeństwo, to nigdy nie na zasadzie rewolucji, gdyż może to się spotkać z gwałtowną reakcją społeczną. Najlepszy przykład na stopniowanie zmian znajdziemy we wprowadzaniu w życie groźnej dla człowieka i kultury ideologii LGBT. Docelowo wszędzie dąży się do utworzenia instytucji „małżeństwa homoseksualnego” oraz adopcji dzieci przez takie pary. Ale nie od razu. Na każdym etapie zmian, tak jak dzisiaj w Polsce, kłamie się w żywe oczy mówiąc, że wcale nie chodzi o adopcję dzieci. Najpierw chodzi tylko o współczucie dla homoseksualistów. Potem chodzi o akceptację dla nich. Następnie dochodzi do gloryfikacji homoseksualizmu, jako czegoś cool i trendy. Potem chodzi o legalizację związków partnerskich, ale nie ze względu na pary homo, tylko na 95% par heteroseksualnych, które rzekomo nie mogą się odwiedzać w szpitalach. Potem pojawia się postulat „równości wobec prawa” i ustanowienia małżeństw homoseksualnych, oczywiście krzycząc przy tym, że nie ma mowy o adopcji dzieci. Następnie w ramach „mądrości etapu” i nieuchronności dziejów trzeba zezwolić na tę adopcję. Gdzieś na końcu tej drogi, choć być może jestem naiwny twierdząc, że to koniec genderowej rewolucji, pojawia się postulat obniżenia wieku inicjacji seksualnej, tak aby rodziny homoseksualne mogły „uczyć” swoje dzieci seksualności. Podobnie jest w sferze ekonomicznej w przypadku ciągłego zwiększania podatków. Gdy ludzie przyzwyczają się do wysokich już stawek, nic się nie stanie, jeśli się te stawki podwyższy tylko o ułamek. Gdyby natomiast w jednej chwili zabrać wszystkie przywileje, obniżyć realną płacę, spowodować wysokie bezrobocie czy podwyższyć podatki, groziło by to w danym kraju rewolucją.

4: Odwlekaj zmiany

W poprzednim punkcie opisano taktykę przy wprowadzaniu zmian na gorsze. Polska, jako kraj potrzebuje natychmiastowych zmian na lepsze, gdyż bez ich wprowadzenia grozi nam biologiczna katastrofa. Trzeba się uporać z potwornym zadłużeniem kraju, fatalnym przyrostem naturalnym, który przyrostem już od dawna nie jest, bankructwem systemu emerytalnego, uciekającymi za granicę młodymi ludźmi, zapaścią na rynku pracy, katastrofalnym poziomem edukacji na każdym szczeblu, bizantyjską kastą urzędniczą, pozycją geopolityczną Polski, która jest coraz bardziej zagrożona przez Moskiewski reżim. Rząd Donalda Tuska przez ostatnie sześć lat nie zrobił nic w tym kierunku. Choć sam premier na okrągło powtarzał: wybudujemy, zrobimy, napiszemy, usprawnimy, utworzymy, pomożemy, zreformujemy. I kończyło się tylko na słowach. Ileż to razy mieliśmy zapowiedź o wiosennej, jesiennej, czy zimowej ofensywie. Ileż to razy premier kazał wziąć się ministrom „do roboty”. Ileż to razy zapowiadał, że będzie mobilizował swój klub w sejmie, by szybciej reformowali, tak jak wtedy gdy miał przeprowadzić swój gabinet do budynku parlamentu. I nie pojawił się w nim bodaj ani razu. Lepiej kierować się zasadą, żeby nic nie robić, a potem, jakoś to będzie.

5: Mów do społeczeństwa jak do małego dziecka

Ponoć jest taka zasada, że gdy do dorosłego człowieka będzie się mówić, jak do małego dziecka, albo jak do umysłowo chorego, to ten dorosły człowiek zachowa się tak samo naiwnie, jak dziecko, bądź umysłowo chory. Popularność Donalda Tuska polegała na tym, że mówił językiem zrozumiałym dla półanalfabety. Proste słówka, bez zdań podrzędnie złożonych, uśmiech na twarzy, swoboda wypowiedzi. Po prostu świetny, wyluzowany gość. Pamiętamy kampanię wyborczą z 2011 roku, gdy pocieszał płaczące kobiety, mówiąc im jak to on o nie zadba. Znamy też grafiki, które są eksponowane na wielkich ekranach podczas rządowych konferencji prasowych. Przecież mapa z Polską, jako zieloną wyspą na tle czerwonej Europy, to jak jakiś wykład dla dzieci w przedszkolu. Innym razem pojawia się roześmiana rodzina, tabele z procentami, jakieś pismo obrazkowe, tak jakby dorosły człowiek miał nie rozumieć tego co premier, bądź minister mówi. Podobne wrażenie mam oglądając dzienniki telewizyjne. Tu się pokaże kogoś w kółku, żeby zobaczyć jego minę, tu się narysuje jakiś wykres, tu się zrobi grafikę „1,2%” jadącą po prawdziwej taśmie produkcyjnej, bo głupi widz nie usłyszy, że właśnie na tyle prognozuje się wzrost PKB.

6: Skup się na emocjach, nie na refleksji

Gdy wszystkie racjonalne przesłanki każą odsunąć władzę Tuska od rządzenia, gdy ten nawet nie próbuje udawać, że na czymś mu zależy, trzeba utrzymać władzę opierając się na czymś innym, niż zwykła logika. W związku z tym wykorzystuje się najniższe ludzkie emocje, mające zniechęcić wyborców do głosowania na opozycję, w tym przypadku PiS. Zresztą, polityka szczucia na tę partię trwa nieprzerwanie od 2005 roku, gdy ta posunęła się o krok za daleko i dokonała próby demontażu mafijnego systemu III RP. Merytorycznie nie można jej było zbyt wiele zarzucić, więc postanowiono zaatakować ad personam braci Kaczyńskich, nie za złe rządzenie. Za to, że są niscy, że Jarosław ma kota i opiekuje się matką, że nie ma żony, że Lech Kaczyński nie potrafi się wysłowić, że nie poklepują go na europejskich salonach, że obaj sieją nienawiść i dzielą Polaków. Gdy pod rządem Platformy po raz pierwszy zatrzęsła się ziemia, gdy skompromitowała się w śledztwie smoleńskim, uruchomiono najcięższe działa. Zarzucono opozycji oszołomstwo, bo jej sympatycy modlą się pod krzyżem i za nic nie chcą się wynosić. Nie potrafiono uszanować śmierci i szacunku do osób starszych, piejąc w mediach z zachwytu, nad tym, jak Młodzi Wykształceni z Wielkich Miast konstruują krzyż z puszek po „Zimnym Lechu”, plują, atakują słownie i fizycznie starsze osoby pod krzyżem. Wymyślono idiotyczne hasło klucz, powtarzane, jak mantrę, że „PiS w bezczelny sposób wykorzystuje tragedię smoleńską i śmierć tylu wybitnych osób do partykularnych celów politycznych”. Porównuje się ich do faszystów, bo maszerują z pochodniami. Zaś z Antoniego Macierewicza robi się wariata. Oczywiście PiS odpowiada również za Brunona K., kiboli i „faszystów”, którzy demolują Warszawę każdego 11 listopada. Najsmutniejszą manipulacją było chyba jednak to, gdy za zabicie pracownika biura PiS, przez Ryszarda Cybę media obarczyły winą… Jarosława Kaczyńskiego. Cybę określono nie jako nienawidzącego PiSu, ale jako zmęczonego polskim piekłem politycznym, za które winny jest Kaczyński.

7: Utrzymaj społeczeństwo w ignorancji i przeciętności

Społeczeństwem głupim jest łatwiej manipulować. Społeczeństwo ogłupione nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie są techniki manipulacji i w ogóle z tego, że są manipulowani. Największym sukcesem manipulatorów jest wmówić manipulowanym, że absolutnie myślą samodzielnie i nie są manipulowani. W Polsce sprawa zaszła jeszcze dalej. Manipulowani twierdzą, że nie tylko myślą samodzielnie, ale że to niezmanipulowani są tak naprawdę manipulowani przez „czarnych” i „Rydzyka”. Manipulowanym w Polsce można wmówić absolutnie wszystko. Choćby poprzez fikcyjne „wykształcenie”, jakie niesie ze sobą matura na poziomie podstawówki lub dyplom wyższej uczelni. Wszak taki delikwent po studiach zjadł już wszystkie rozumy i jest najmądrzejszy na świecie. Więc jak można go zmanipulować, wykluczone. Więc łyka, że sam jest mądry bo ma papierek, że Unia Europejska rozwiąże nasze problemy, że przyjęcie waluty euro jest koniecznością, że PiS jest partią faszystowską i wywoła wojnę z Rosją, że trzeba być tolerancyjnym i pozwalać gejom na wszystko.

8: Utwierdź społeczeństwo w przekonaniu, że dobrze jest być przeciętnym

Coś co ściśle się wiąże z poprzednim punktem. Głupota, bezrefleksyjność i przeciętność jaką MWzWM reprezentują, zostaje publicznie wyniesiona na piedestał. Teraz bowiem niektóre cechy, dawniej będące powodem do wstydu, stały się czymś wartym do pochwalenia się w towarzystwie. Okazuje się, że czymś fajnym jest nie przeczytać w życiu żadnej książki, czymś fajnym jest nie wiedzieć co się dzieje w Polsce i na świecie, czymś fajnym jest „mieć w d***e politykę”, czymś fajnym jest pracować w korporacji na umowie śmieciowej, czymś fajnym jest częsta zmiana życiowych partnerów, bo tak przecież jest w serialach. Czyli ogólnie, nie tylko utrzymać społeczeństwo w przeciętności, ale wywołać z tej przeciętności dumę. Także dlatego są promowane idiotyczne programy typu reality-show, w których uczestnicy są hojnie wynagradzani właśnie za przeciętność, wulgarność i durnotę. I takie zachowania mają społeczeństwu imponować, do takiego modelu społeczeństwo musi chcieć równać, widząc jak bardzo to popłaca. Trzeba też obniżać ludzkie aspiracje. Trzeba wywołać radość u tych, co pracują po kilkanaście godzin dziennie i wmówić im, że właśnie dlatego są super.

9: Zamień bunt na poczucie winy

Polacy, aby wiązać jakoś koniec z końcem muszą dziś pracować nierzadko po godzinach, bądź na kilku etatach. Polacy pracują niemal najdłużej na świecie. Co jednak można usłyszeć od mądrych głów w mediach? Że pracujemy jeszcze za mało! Są na przykład badania dotyczące wydajności pracy, w których Polska wypada bardzo blado na tle rozwiniętych krajów europejskich. Ale nie podkreśla się tego, że winna jest organizacja pracy, infrastruktura, zacofanie technologiczne. Bo przecież zaangażowanie pracowników jest podobne, jak w całej Europie, może nawet większe, gdyż Polaków chwali się za granicą za pracowitość. Przekaz jest następujący: Polacy, za bardzo obijacie się w pracy! Więc siedźcie cicho i cieszcie się, że ktoś wam daje ochłapy. To nie zły system jest winny, to wy jesteście winni, bo nie jesteście bardziej przedsiębiorczy! A jak nie chce Wam się pracować, to po co było walczyć z komuną. Nie róbcie powtórki z „Solidaruchów”, bo po rewolucji będzie Wam się żyło jeszcze gorzej. Nie warto walczyć z systemem.

10: Poznaj ludzi lepiej, niż oni samych siebie

Wiedza dotycząca neurobiologii, procesów społecznych, ekonomii, mediów jest dostępna tylko garstce ludzkości. Ludzie, którzy rządzą Polską bardzo dobrze Polaków poznali. Wiedzą, co lubią, czego nie lubią. Wiedzą, jak ich złapać na haczyk. Wiedzą w końcu jak sterować ich umysłami, tak aby sterowani byli przeświadczeni o swojej nieomylności o „fajności”. Sterowanym bardzo trudno się przed tymi mackami obronić. Bo każdy, kto chce ich z tego umysłowego zaślepienia wydobyć ma już przypiętą łatkę oszołoma, wariata, nienawistnika, niewykształconego kołtuna ogłupionego przez Kościół.


Kategorie: polityka, media, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: chomsky, media, kłamstwa gazety


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
8 stycznia 2014 (środa), 17:23:23

precz z reklamą!

Zarezerwuj, zobacz, wstąp, wypróbuj wybierz, sprawdź, kup, oszczędzaj! - czy koledzy marketingowcy mogli by w końcu przestać mi mówić co mam robić, jak mam żyć, na co mam wydawać moje pieniądze?

Za sobie nie życzę ten permanentnej perswazji za pomocą wszystkich możliwych kanałów komunikacyjnych!


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: reklama, manipulacja, media


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
24 września 2012 (poniedziałek), 16:50:50

O Kaczyńskim

Na serwisie se.pl znalazłem komentarz:

ZALOSNY JEST TEN KACZYNSKI - STARY KAWALER,UZALEZNIONY OD MAMUSI, BEZ PRAWA JAZDY, KONTA, MIESZKAJACY Z KOTEM, ZGRYZLIWY I MSCIWY - POLSKIE KOBIETY MARZA O KIMS TAKIM... :)

A ja patrzę się na tego Kaczyńskiego i widzę, że ...

Kaczyński poważnie zaangażował się w służbę publiczną rezygnując z życia osobistego ale mimo to ma silne i dobre relacje rodzinne troszcząc się o samotną, owdowiałą matkę. Rozlicza się gotówką nie kredytując swoich wydatków a hodując domowe zwierzęta daje wyraz szacunku do świata i życia w harmonii z przyrodą. Wiele kobiet chciało by mieć takiego męża, ojca swoich dzieci.

Inne spojrzenie na te same fakty.


Kategorie: obserwator, polityka, _blog


Słowa kluczowe: pis, kaczyński, manipulacja, media


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
19 lipca 2011 (wtorek), 08:45:45

O Jarosławie Kaczyńskim

Na serwisie se.pl znalazłem komentarz:

ZALOSNY JEST TEN KACZYNSKI - STARY KAWALER,UZALEZNIONY OD MAMUSI, BEZ PRAWA JAZDY, KONTA, MIESZKAJACY Z KOTEM, ZGRYZLIWY I MSCIWY - POLSKIE KOBIETY MARZA O KIMS TAKIM... :)

a ja patrzę się na tego Kaczyńskiego i widzę, że ...

Kaczyński poważnie zaangażował się w służbę publiczną rezygnując z życia osobistego ale mimo to ma silne i dobre relacje rodzinne troszcząc się o samotną, owdowiałą matkę. Rozlicza się gotówką nie kredytując swoich wydatków a hodując domowe zwierzęta daje wyraz szacunku do świata i harmonii z przyrodą - wiele kobiet chciało by mieć takiego męża, ojca swoich dzieci.

Inne spojrzenie na te same fakty.


Kategorie: polityka, _blog


Słowa kluczowe: kaczyński, jarosław kaczyński, pis, wybory, polityka, media, manipulacja


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
27 maja 2011 (piątek), 08:50:50

Prawdziwi Polacy zwodzą Polaków

Czas poświęcony na rozmowy rekrutacyjne to czas ciekawy, wielce inspirujący i dający wiele do myślenia. Wszak to czas poznawania ludzi, a jako istoty społeczne zostaliśmy stworzenie, więc poznawanie się jest jakoby "wpisane w nas", jest naszą istotą.

A więc dziś, w trakcie rozmów rekrutacyjnych (bo było ich kilka) pojawili się "prawdziwi Polacy" oraz "ci, którzy dzielą". Ponoć kandydata nie wolno pytać o poglądy polityczne - co więcej - nie wolno w CV umieszczać informacji o rodzinie. Okropna jest ta polityczna poprawność! Przecież jak ktoś ma poukładane sprawy rodzinne to musi w procesie rekrutacji działać to na jego korzyść! Przecież nowotestamentowy warunek dla biskupa jest taki, że "mąż jednej żony, który dzieci umiał wychować w karności". Tak mi się wydaje, ale świat jest popieprzony i coraz więcej menadżerów uważa, że lepiej zatrudniać singli.

No dobrze - o rodzinę i politykę pytać nie wolno, ale spytałem i pojawili się "prawdziwi Polacy". A skoro się pojawili to ja tylko po raz kolejny wpadłem w zachwyt nad specjalistami od zakłamania naszego życia publicznego. Nie będę się wypowiadał, za PO czy PiSem bo nie jest to zupełnie przedmiotem moich rozważań ale zaduma nad kłamstwem będzie tu właściwa, a jak to było z tymi "prawdziwymi Polakami" to prawie pamiętam.

Otóż Kaczyński wygłosił przemówienie, w którym było o "wolnych Polakach w swoim wolnym kraju". Już w trakcie wiecu media przekłamały relacje podając na czerwonych paskach i na portalach, że "Kaczyński mówi o prawdziwych Polakach". Sprostowanie owszem, poszło za 3 dni, małym druczkiem ale za to przez 3 dni politycy i komentatorzy używali sobie na tym antyfakcie rzeczywiście dzieląc Polaków na tych przeciwko Kaczorowi i tych, co jednak go lubią. Przy okazji Kaczyńskiemu dołożono antysemityzm (bo kim są ci nieprawdziwi Polacy), totalitaryzm skoro chce przejmować władzę, a ostatnio i faszyzm bo Bratkowskiemu do reszty odbiło.

Czytam ostatnio wiele książek o II Wojnie Światowej i zastanawiam się jak praktycznie cały narów niemiecki dał się zwieść. Z jednej strony nie potrafię tego zrozumieć, a z drugiej strony na własnych oczach widzę dokładnie to samo - przez manipulowanie informacją ktoś sprawia, że większość narodu żyje w kłamstwie. Do czego to doprowadzi?


Kategorie: obserwator, polityka, _blog


Słowa kluczowe: rozmowy rekrutacyjne, prawdziwi polacy, kaczyński, pis, media, zakłamanie, polityka


Komentarze: (1)

ulotny, May 27, 2011 11:47 Skomentuj komentarz


Chyba mi nie uwierzysz...bo prawie we wszystkim zgadzam się z Tobą. I cierpię (bo nazywam się "milijon" -AM).
Jestem przekonany, że nasz Pan Chrystus Jezus niedługo powróci, a za jeden ze znaków jego powrotu uznaję wielki wpływ na poglądy ludzi demona zamieszania - nie symbolicznego - osobę, złego ducha, demona, którego wielkim sukcesem jest wprowadzenie zamieszania i niezrozumienia. Nie tylko w Polsce, oczywiście. Ludzie robią źle, a są szczerze przekonani, że robią dobrze. I coraz więcej jest typów czy rodzajów grzechów chronionych przez prawo. Ale, żeby nie było(że pesymista), zwycięstwo jest po stronie wiernych Jego słowu (mimo tego ogromu zamieszania i nieporozumień).

Pozostań z Bogiem - ulotny.
Skomentuj notkę
10 marca 2011 (czwartek), 23:23:23

Bo telewizja jest polityczna

Na konferencji branżowej padł dowcip:

Telefon do sekretariatu prezesa TVP:
- Dzień dobry, czy mogę rozmawiać z prezesem Piwowarem?

Sekretarka:
- Pan Piwowar nie jest już prezesem, prezesem jest Pan Orzeł.

Telefon:
- Dziękuję, to ja zadzwonię jutro.


Kategorie: telewizja, zawodowe, _blog


Słowa kluczowe: PO, Platforma, Tusk, KRRiT, PiS, LPR, SLD, telewizja, media


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
25 października 2010 (poniedziałek), 17:28:28

Tydzień konferencyjny

Po tygodniu ciężkiej pracy w terenie, odespaniu mogę podsumować cały zeszły tydzień. Był długi.

#1. Niedziela wieczór, poniedziałek, wtorek to konferencja PIKE (Polska Izba Komunikacji Elektronicznej). W ramach konferencji wielka dyskusja o tym jak robić biznesy dostarczając telewizję, jak telewizję przesyłać, dystrybuować, przetwarzać, przetwarzać, sygnał telewizyjny, obrabiać materiał, tworzyć produkty telewizyjne, zarówno te liniowe, jak i nieliniowe, nowoczesne, transgraniczne, spakietyzowane, właściwe dla jednych, drugich czy też nawet trzecich grup docelowych. Ogólnie o tym jak zarabiać pieniądze, bo konferencja jest biznesowa, więc produkt, marketing, sprzedaż, provisioning (tfu - brzydkie słowo), biling i windykacja. Mówiąc o telewizji zwiększamy PKB, płacimy podatki, żywimy organizacje zbiorowego żywienia (OZZ) twórców i tfurców a nawet artystów jednocześnie się konsolidując, inwestując, tworząc wartość, sprzedając i kupując co niektórzy rozumieją jako łykając i pożerając. Jest fajnie - tylko bezrefleksyjnie, bo w ciągu dnia ilość informacji przytłacza a wieczorami i w nocy przytłacza hałas i alkohol. Zresztą nikt nie szuka i nie oczekuje refleksji - oczekiwany jest wzrost, przyrost, więcej, wyżej, do przodu i dalej! Wśród uczestników konferencji przechadzają się tacy, co już osiągnęli miliony abonentów o milionach złotych nie wspominając bo to jest tu oczywiste. Więc wiadomo do czego dążyć, z kogo brać przykład, z kim się mierzyć, w co celować. Milion abonentów czy raczej milion dusz? Chyba to drugie skoro nad ranem niektórzy jak Konrad chcą krzyczeć, że chcą mieć "rząd dusz (...) chcę mieć władzę, jaką Ty posiadasz, chcę duszami władać, jak Ty nimi władasz".

#2. Środa, czwartek, piątek - konferencja PLNOG, czyli Polish Networks Operator Group. Hałas mniejszy, alkoholu mniej i nieco tańszy. Mniejszy akcent na przyrost kasy i biznes - więcej na przyrost pasma, pakietów, poprawności, jakości, ilości przesłanej, przetworzonej i przepchanej informacji. Rozwój, rozwój, rozwój, bo każdy chce być najlepszy, najwspanialszy, mieć najlepiej, najwięcej. Każdy chce wdrażać najmądrzejsze rozwiązania, stosować najpewniejszą technologię. I rzeczywiście - to piąta konferencja PLNOG i widać jak od pierwszej wiele się w polskim internecie zmieniło - jak jest "lepiej", o ile tylko pojęcie "lepiej" do większego pasma i mniejszej stopy błędów da się zredukować. Przecież to stosowanie filozofii minimalistycznej! Czy takie "lepiej" ma coś wspólnego z dobrem? Nie! Patrz w niebo homo sapiens! Patrz! ale w trakcie konferencji jest to trudne, bo sufit w hotelu przeszkadza.

#3. Piątek wieczorem, po konferencji powrót z Krakowa. W radio posucha, więc wjeżdżając na autostradę włączam Radio Maryja. Godzina 18.oo, powtarzamy poranną katechezę, którą wygłosił ojciec dyrektor. Temat: rola mediów w świecie współczesnym. Słucham. Po krótkim wstępie padają słowa: "media są po to aby ludzie mogli zbliżać się do siebie w miłości i prawdzie". Amen! To ma sens!

#4. Sobota, niedziela - wielkie mózgohamowanie. Nie da się żyć w takim obciążeniu tak długo a tu był cały tydzień. Potrzebny jest sen, spacer i odpoczynek.


Słowniczek, pomocniczek:
* Prawda - opis rzeczywistości.
* Dobro - stan rzeczy, w jakim Bóg chce aby się one znajdowały.
* Miłość - relacja, w której osoba czyni dobro innej osobie.
* Komunikacja (porozumiewanie się) - proces przekazywania idei, myśli i obrazów pomiędzy co najmniej dwoma osobami.
* Telekomunikacja - proces porozumiewania się (komunikacji) na odległość przy zastosowaniu środków technicznych.


Modlitwa:

Panie Boże - boję się, że uczestniczę w rzeczach, które niekoniecznie służą dobru innych ludzi. Proszę abyś zmienił coś w moim życiu, bo możliwości, wiedza, kompetencje, które mi dałeś powinny pracować na Twoją chwałę. Zrób coś proszę!

Amen


Wezmę to sobie w ramkę, bo to mądre jest:

 
Media są po to aby ludzie mogli zbliżać się do siebie w miłości i prawdzie.
 


Kategorie: zawodowe, _blog


Słowa kluczowe: dobro, miłość, telewizja, media, radio maryja, plnog, pike, konferencja


Komentarze: (2)

Zibi, October 26, 2010 14:48 Skomentuj komentarz


A może najzwyczajniej w świecie, wracając do sedna, konferencje są dla ludzi, żeby ich zbliżyć, niekoniecznie za wszelką cenę. Każda toczy się wielowątkowo, oficjalnie i nieoficjalnie, a hałas i alkohol, jak to używki, pozwalają nam po części wyrazić siebie. albo wydusić z siebie to co siedzi głęboko. niekoniecznie tylko pęd i rozwój.

anonim, October 26, 2010 23:39 Skomentuj komentarz


http://literat.ug.edu.pl/dziadypo/0003.htm
Skomentuj notkę
1 września 2010 (środa), 17:36:36

Gazeta i rzetelność

Politycy z PO powiedzieli, że muszą odpolitycznić TVP poprzez konkurs, w którym wybiorą prezesa z kandydatów wskazanych przez środowiska. Tak mówili jeszcze kilka tygodni temu. Dziś, mając możliwość zrobienia konkursu nie robią go tylko mianują p.o. prezesa TVP a rozwiązanie z konkursem odkładają do czasu odpowiednich uregulowań prawnych (pewnie chodzi o nową ustawę albo co?).

No i na Woronicza jest nowy, wskazany przez PO urzędas a Gazeta komentuje to na pierwszej stronie tytułem "P.o. prezesa TVP: Koniec z wpływami polityków. Legitymację partyjną zostawiać na portierni".

Pięknie. Czyli jak prezes jest wskazany przez PiS to jest to telewizja polityczna, TVPiS, a jak przez PO to jest to "koniec wpływami polityków".

Ruchy polityków mnie nie dziwią - są politykami, robią swoje. Ale stronniczość dziennikarzy jest porażająca. Dlaczego oni to robią? Dlaczego tak kłamią?!

Rzetelność Gazety Wyborczej? Szmata - tak kiedyś to o tej gazecie napisałem i chyba to podtrzymuję.


Kategorie: media, _blog


Słowa kluczowe: gazeta wyborcza, media, TVP, PO, PiS


Komentarze: (1)

format, October 14, 2010 19:44 Skomentuj komentarz


Rzetelność mediów mnie nie interesuje do momentu kiedy nie są to media publiczne za które płacę. GW nie finansuję, kupować i czytać nie muszę, podobnie jak na przykład rzepy.
A odnośnie upolityczniania organów publicznych, cóż, ja wolę patrzeć, oceniać, następnie wyrokować. Odwrotnie też jest fajnie, tylko niezbyt często wynika z tego realny obraz, raczej ilustracja zacietrzewienia. Ale to jak się chce - można zwalczyć. Czego życzę :-)
Skomentuj notkę
1 czerwca 2010 (wtorek), 08:46:46

Bliskowschodnia wojna propagandowa

Tytuł w gazecie może wyglądać tak:

Atak na konwój z aktywistami

Rzeczpospolita, 31 maja

(...)

albo tak:

Atak konwojem z aktywistami

(...)

...i za każdym razem jakoś to oddaje myślenie redakcji. Ustalenie agresora w tym wypadku łatwe nie jest mimo to, większość mediów jakoś się to udaje, w wyniku czego potem, w tych samych mediach czytamy, że "społeczność międzynarodowa potępia atak Izraela".

Osobiście jakoś ten drugi tytuł bardziej mi odpowiada. Tak gdzieś o jakieś 17dB bardziej a więc oświadczam, że nie jestem "społeczność międzynarodowa", nie chcę do takiej społeczności należeć i potępiam arabski atak na państwo Izrael, wykonany przy pomocy nowej broni jaką są aktywiści.


Kategorie: obserwator, polityka, izrael, _blog


Słowa kluczowe: izrael, wojna, propaganda, media, gaza, pacyfiści


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
4 maja 2010 (wtorek), 23:47:47

O myśleniu

Tak sobie czytam i zauważam, że nie jestem jeszcze stary, nie jestem biedny, religijni też nie, nie mieszkam w mniejszym mieście ani małym miasteczku i do tego raczej jestem dobrze wykształcony. Na przemianach w Polsce więcej zyskałem niż straciłem i dość dobrze sobie radzę w życiu potrafiąc się szybko znaleźć w otaczające rzeczywistości.

Wiem, że nie jestem za Polską zamkniętą, ksenofobiczną, nienowoczesną i pewnie dlatego dalej będę popierał PiS i głosując w najbliższych wyborach na Jarka.

I nie życzę sobie, żeby mnie jacyś redaktorzy Gazety Wyborczej od debili i oszołomów wyzywali tylko dlatego, że jestem jaki jestem i myślę (bo myślę) jak myślę, a nie tylko powtarzam slogany za jakimiś najmądrzejszymi, oświeconymi mądralami.


Kategorie: polityka, _blog


Słowa kluczowe: wybory, gazeta, myślenie, manipulacja, polityka, media


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
8 stycznia 2007 (poniedziałek), 23:41:41

Lustracja w kościele

  1. Od pewnego czasu tajemnicze siły, za pomocą mediów próbują przekonać Polaków, że najważniejszą sprawą dotyczącą przeszłości są ubrani w sutanny kapusie dawnego systemu. Patrząc na zużycie cennego czasu antenowego wydaje się, że lustracja w kościele jest największym problemem w tym kraju. Ale czy rzeczywiście tak jest? Czy fakt moralnego problemu w przeszłosci bp. Wielgusa oraz fakt, że kłamie próbując ten problem bagatelizować ma tak istotne znaczenie dla życia obywateli?

    Biskupi, niezależnie od tego czy kapusie czy też nie, posłuchu w tym kraju nie mają już od dawna. Do kościoła ludzi chodzi niewielu, jeszcze mnie słucha co tam jest kazane a takich, na których te kazania, nauczania, zalecenia robią jakiekolwiek wrażenie pewnie jest jeszcze mniej.

    Jeżeli kogoś się w tym kraju słucha to musi on mieć czerwone włosy, być Kubą Wojewódzkim albo być zaproszonym do programu telewizyjnego przez Szymona Majewskiego. O tak, taki ludzi to się słucha, tam przemiawiają teraz autorytety a ambona, katedra to już przeżytek!

    Z kolorowych tygodników oraz programów talk-show można dowiedzieć się jakie znaczenie mają te i tamte święta (ponoć kościelne), jak stworzyć "tradycyjny związek" (bo "małżeństwo" jest przestarzałym słowem). Teraz Doda Elektrona a nie jakiś pryma da wyraźnie do zrozumienia, że lepiej być sławnym niż porządnym, bogatym niż uczciwym, seksi niż wiernym.

    A taki biskup - co on w programie Szymona Majewskiego mógłby powiedzieć? Zresztą i tak mu już nie uwierzą, bo przecież biskup to kapuś.

  2. Te tajemnicze siły, próbują nas przekonać do tego iż problem lustracji w kościele jest najwazniejszym problemem w chwli, gdy PiSowcy biorą się za lustracje np. dziennikarzy. Biskupi nie mają wpływu na ludzi ale jak dla przykładu wpływowy jest Daniel Passent czy Krzysztof Teodor Toeplitz (obydwoje zaprzeczają, podobnie jak biskup - ale ja Passenta pamiętam jeszcze z tamtych czasów i swoje wiem)? Jaki wpływ na wiadomości przekazywane przez TVN miał zwolniony niedawno agent Milan Subotić. Na ile istotnym w procesie kreowania medialnej rzeczywistości jest fakt, że Zygmunt Solorz współpracował - a potem, ktoś w tworzeniu Polsatu bardzo mu pomagał (np. zastanawiające jest porównanie liczby i mocy nadajników naziemnych Polsat i TVN, niedawno sprawdziłem wykaz na serwerach KRRiT i byłem pod wrażeniem, a przecież to wojsko zwalniało na początu lat 90-tych częstotliwości dla telewizji).

    Nie widziałem jednak w portalu gazeta.pl badania opini na temat: "czy należy odebrać koncesje Polsatowi", albo "czy Irena Dziedzić jako kapuś powinna przestać być taka piękna". To nie są na tyle ważne pytania aby przebić się przez sondarz: "czy bp. Wielgus powinien czy też nie powinien". Sprawy mniej ważne mogą poczekać.

  3. Czy ja potrafiłbym tak publicznie przyznać się do grzechu i powiedzieć "przepraszam"? Czy nawet wiedząc kim jestem (a ponoć uważam, że jestem grzesznikiem) potrafiłbym przy innych wskazać na swój grzech i za niego pokutować? (pokuta - kolejne niemodne słowo) A może też czekam na tych diabelskich dziennikarzy lub od Boga posłanego proroka w stylu Natana i może wtedy, pod wpływem faktów pozwolę sobie na cyniczne stwierdzenie, że wszyscy mają swoje słabości. Jestem grzesznikiem!
  4. Król Dawid - to chyba jedyny znany mi polityk, który publicznie wyznawał i publicznie pokutował. No cóż - miał swojego Natana. Miał też swoją bliską, bardzo intymną relacje z Bogiem i to w tym jest najważniejsze. A ja? A my?

Kategorie: obserwator, media, _blog


Słowa kluczowe: lustracja w kościele, lustracja, król Dawid, pokuta, grzech, media


Komentarze: (2)

AsiaŻ., January 12, 2007 14:50 Skomentuj komentarz


zwróciłam ostatnio uwagę na opinię niestety nie wiem kogo w radiowej "3". Pan powiedział, że przeraża go w Polsce ostatnio upadek wszelkich autorytetów i ich wpływu na moralność szeroko rozumianą na rzecz stanowienia moralności przez prawo. Było to kilka dni temu i jakoś chodzi ze mną.
Myślę sobie, że jeden temat to sama lustracja a drugi to rosnące wsród naszych rodaków przekonanie, że nikt czysty nie jest (=> autorytety które dotąd mieliśmy wiarygodne nie są)i rodzące się (z pomocą licznych akuszerek)przekonanie, że jeśli będziemy mieli właściwe prawo to wreszcie wszystko będzie porządnie, na miejscu i sprawiedliwie.
A ja śmiem wątpić...
Przy okazji pozdrawiam serdecznie
Asia

w34, January 12, 2007 15:49 Skomentuj komentarz


1. Ciekawą cechą postmodernistycznej kultury jest właśnie myślenie, że dobre jest nie to co dobre ale to co zgodne z prawem. Sumienie zastąpiono paragrafami, etykę wykładną ustaw.

2. Rzeczywiście, wśród Polaków dominuje przekonanie, że wszyscy są beee. Oczywiście wszyscy, oprócz osoby mające takie przekonanie, gdyż ta właśnie osoba jest w swoich oczach wporządku.

Skomentuj notkę
28 grudnia 2006 (czwartek), 16:19:19

Nowe opowiadania profesora Tutki

Szaniawski by się przestraszył, ale brzmiało to mniej więcej tak:

TrueColor czyli walka o głębie (matryce muszą być 32 a nawet 48 bitowe)
przejście od 6 do 32M pixeli
HD ready -> HD
4:3 -> 16:9
niby ma być 25fps ale w USA już robią 30fps
720i, 720p, 1080i, 1080p.... chyba to ostatnie
2 * 540 = 1080 ale po co tu przeplot?
mediacenter.onet.pl (ale tylko pod IE) – czy to już inne medium?
HDMI 1.3
XBOX 360
w nTVN podstawą jest Linux więc włącz ciekawość!

Ufff...

Ale właśnie rozpoczął się 23C3, można oglądać: http://events.ccc.de/congress/2006/Streams


Kategorie: telekomunikacja, informatyka, _blog


Słowa kluczowe: media, wizje, konwergencja, informatyka, telekomunikacja


Komentarze: (2)

hylanka, December 28, 2006 22:04 Skomentuj komentarz


O CO CHODZI?????????
Wszystkiego, co Boze w nowym roku zyczy Ania

anonim, December 29, 2006 12:22 Skomentuj komentarz


jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze!
Skomentuj notkę
4 lipca 2006 (wtorek), 21:07:07

Manipulacja Naszego Dziennika

Szmata!

Nie tak dawno napisałem to o Gazecie Wyborczej aby dać upust swoim emocjom. Dziś muszę napisać aby dać wyraz swojemu smutkowi bo manipulacja, jakiej dopuszcza się gazeta o. Rydzyka służy tylko i wyłącznie popsuciu relacji między Polakami a Narodem Wybranym. Smutne jest to, że ta ponoć jedyna polska (nie mylić z polskojęzycznymi) gazeta w myśl Księgi Rodzaju rozdział 11 wersety od 1 do 3 dziś okazała się tak bardzo antypolska.

A chodzi mi o to, że dziś, w 60 rocznicę Pogromu Kieleckiego gazeta publikuje Raport księdza biskupa Czesława Kaczmarka przesłany ambasadorowi USA a spisany niedługo po tych smutnych wydarzeniach. Dobrze, że ten dokument staje się szeroko dostępny - problem jedna w tym, że na pierwszej stronie gazety i na pierwszej stronie portalu zacytowano trzy wyrwane z kontekstu zdania, które u czytelnika nie gotowego zmierzyć się z całością wyrobi całkowicie inny obraz wydarzeń niż ten zbadany i opisany przez ks. biskupa.

Cytuję

Raport księdza biskupa Czesława Kaczmarka
Zajścia kieleckie z dnia 4 lipca 1946 r.

Nasz Dzienni, wtorek, 4 lipca 2006, portal www.naszdziennik.pl, ramka na pierwsze stronie.

Żydzi zaczęli pierwsi strzelać do milicji i tłumu. Stwierdzają to wszyscy bez wyjątku świadkowie. Pierwszymi ofiarami podczas zajść kieleckich byli zatem Polacy. Te strzały żydowskie sprowokowały dalszy bieg wypadków.

Cytaty z portalu zachowuję ku pamięci:

Jak realizuje się manipulacje trudnym tematem stosunków Polsko-Żydowskich w latach powojennych opisałem kiedyś w notce "Manipulacja słowem" z dnia 29 listopada 2003. Wtedy też się zasmuciłem.

Cały raport księdza biskupa zachowuję sobie w notce "Raport bp. Kaczmarka"


Kategorie: media, katolicyzm, holocaust, polska-izrael, antysemityzm, _blog


Słowa kluczowe: media, Nasz Dziennik, Rydzyk, raport biskupa Kaczmarka, pogrom kielecki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
10 kwietnia 2006 (poniedziałek), 12:55:55

Gazeta Wyborcza contra Nasz Dziennik

Na początek definicja:

 

Prawda to opis rzeczywistości

 

A teraz można próbować dochodzić prawdy analizują takie dwie wypowiedzi:

Gazeta Wyborcza:

Przyboczny Rydzyka stracił na giełdzie miliony

Marcin Kowalski, Piotr Głuchowski 08-04-2006

Co się stało z częścią świadectw udziałowych NFI, które Radio Maryja zbierało na ratowanie Stoczni Gdańskiej?

Pełnomocnik księdza Króla przynosił kilogramy świadectw w torbach turystycznych - wspomina pracownik nieistniejącego już biura maklerskiego Eastbrokers (Global Capital Partners). - Świadectw było około pół miliona. Na niektórych widniały ręczne dopiski "Dar dla Radia Maryja".

Ks. Jan Król to główny dziennikarz polityczny toruńskiego radia i TV Trwam. Prowadzi audycje z udziałem prezesa Jarosława Kaczyńskiego, premiera i goszczących w Toruniu ministrów. Jego sukcesem było "parafowanie" paktu stabilizacyjnego wyłącznie przed kamerami toruńskiej telewizji.

Ks. Król jest też kasjerem Radia Maryja, współwłaścicielem TV Trwam, kwestorem toruńskiej uczelni o. Rydzyka i właścicielem 25 proc. akcji giełdowej spółki ESPEBEPE.

To jemu o. Rydzyk przekazał świadectwa NFI zebrane w latach 1997-98 od słuchaczy na ratowanie Stoczni Gdańskiej. Ile ich było - zakonnicy nie ujawnili. Według naszych informacji - od 600 tys. do miliona. Cena jednego wahała się między 60 a 160 zł.

Część świadectw ks. Król zamienił na akcje NFI. W transakcji pośredniczyło małe warszawskie biuro Eastbrokers z ul. Solec. Ks. Król nie zaglądał tam osobiście. Działał przez pełnomocnika - inżyniera Aleksandra R.

Były pracownik Eastbrokers wspomina, że inżynier podpisywał wszystkie zlecenia od księdza. W latach 1998-99 Aleksander R. obracał w jego imieniu wielkimi pakietami akcji.

Ks. Król był wczoraj dla nas nieuchwytny. Inżynier zaś odmówił odpowiedzi na pytanie, skąd pochodziły pieniądze na tamte transakcje. - Pierwsze słyszę, że pan Król jest z tego radia i że jest księdzem - mówi Aleksander R. - Zawsze gdy się widywaliśmy, był po cywilnemu. Skąd pochodziły świadectwa - nawet gdybym wiedział, bym nie zdradził.

Były pracownik biura maklerskiego: - Jan Król i jego pełnomocnik kupowali spółki, o których można było przeczytać w gazetach, że dobrze rokują. Nie mieli wielkich zysków. Aż pewnego dnia pan R. przyszedł z nowym pomysłem - ESPEBEPE.

Szczecińskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego trafiło na giełdę w 1994 r. Akcje kosztowały zrazu ponad 30 zł, potem taniały. W latach 1999-2000 płacono za jedną między 3 a 10 zł, co oznaczało, że spółkę można było przejąć za 5-15 mln zł.

Ale ESPEBEPE było i jest właścicielem terenów w Szczecinie (np. przy wylotówce na Warszawę - ul. Strugi) i w Świnoujściu. Ich wartość to co najmniej 50 mln. Do tego spółka ma warte kolejne miliony udziały w firmach zależnych.

Od 1999 r. Aleksander R. za pośrednictwem Eastbrokers masowo skupował akcje ESPEBEPE - na siebie i ks. Króla. Wielkie zakupy podbiły kurs o kilkaset procent. Inżynier, aby kupować dalej, podparł się kilkumilionowym kredytem inwestycyjnym.

W 2001 r. roku Jan Król ma już 25 proc. ESPEBEPE, zaś Aleksander R. - 9 proc. Obaj zyskują bezwzględną większość na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Inżynier zostaje szefem rady nadzorczej.

A spółka tonie. Gigant, który zatrudniał kilka tysięcy ludzi i budował autostradę w Czechach, staje się bankrutem. Rosną długi, pracownicy nie dostają pensji. W trakcie 2001 r. cena akcji spada trzydziestokrotnie: z 9 zł w marcu do 37 groszy w grudniu. W maju 2002 sąd ogłasza upadłość. Zdaniem Aleksandra R. pochopnie. - Firma była do uratowania, ale załatwiła ją rządząca lewica z powodów politycznych - mówi tajemniczo.

Władzę nad ESPEBEPE przejmuje syndyk. Ks. Król i jego pełnomocnik tracą zainwestowane pieniądze i nadzieje na sprzedaż terenów. Traci ważność m.in. sporządzona już umowa wstępna na sprzedaż działki przy ul. Strugi, za którą kupiec miał dać 30 mln zł. Akcji ESPEBEPE też nie można sprzedać, bo wycofano je z notowań giełdowych.

Ks. Król i Aleksander R. zostają z niespłaconą czteromilionową pożyczką bankową - zastawem pod nią są weksle. Wykupuje je za 2 mln zł Warszawska Prowincja Redemptorystów, spłacając część pożyczki. Pieniądze pochodzą z konta Radia Maryja.

Nasz dziennik:

Nieprawdziwe treści "Gazety Wyborczej"

Informacja własna redakcji Radia Maryja, 8 kwietnia 2006

"Gazeta Wyborcza" z 8-9 kwietnia 2006 r. zamieszcza artykuł pt. "Przyboczny Rydzyka stracił na giełdzie miliony". Otóż, informacja ta w sposób sensacyjny prezentuje treści, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością i nie są prawdziwe.

Rzeczywiście, Warszawska Prowincja Redemptorystów pozyskała świadectwa udziałowe Narodowych Funduszy Inwestycyjnych - jeśli pamięć nas nie myli - o wartości nominalnej około 15 złotych. W pewnym momencie podjęto decyzję o ich dematerializacji, a to można było uczynić poprzez otwarcie rachunku inwestycyjnego w biurze maklerskim. Tak też uczyniono.

Faktycznie, korzystano z pomocy osób trzecich, co do których wiedzy, kompetencji i uczciwości nie mieliśmy zastrzeżeń. Osoby te przekazały nam informacje, że jeżeli pieniądze pochodzące z zamiany świadectw na gotówkę nie muszą być wydane, to konkurencyjną ofertą - w sensie pozytywnym, by je zabezpieczyć, by przynosiły pożytki w postaci odsetek - nie jest rachunek terminowy czy zwykła lokata bankowa, lecz propagowany w owym czasie zakup papierów wartościowych w postaci akcji notowanych na giełdzie.

W tym okresie również "Gazeta Wyborcza" promowała te formy oszczędzania i przyrostu wartości pieniądza. Sugerowano nam i doradzano, by rzeczywiście zakupić akcje spółki giełdowej. Tak też się stało. Nasi doradcy proponowali nam - być może cynicznie - że warto kupić akcje takich spółek giełdowych, które są nabywane przez banki czy środowiska finansistów.

Wybrano spółkę ESPEBEPE, m.in. dlatego że znaczącym inwestorem w akcje tej spółki była grupa kapitałowa bardzo dynamicznie rozwijającego się banku, a także osoby uchodzące za zawiadujące finansami potężnej grupy, niekarane sądownie, mające w miejscach zamieszkania dobre opinie, uznawane w środowiskach ludzi biznesu za wiarygodne. Daliśmy się przekonać i zezwoliliśmy na taki zakup.
Niestety, bardzo bogata spółka, mająca dużo bardzo dobrych nieruchomości, przewyższających swoją wartością giełdową wartość kapitału akcyjnego - okazała się niedobrą inwestycją.

To, co się stało, do tej pory jest zagadkowe. Znakomita spółka, zatrudniająca bardzo dużo pracowników rzetelnie wykonujących swoje powinności, ogłosiła upadłość. Pracę stracili niewinni ludzie, a pieniądze - ogromna liczba akcjonariuszy. Nie pogodziliśmy się z tą sytuacją.

Powierzyliśmy zbadanie tej sprawy adwokatom, niestety, mającym z natury rzeczy bardzo ograniczony dostęp do dowodów w tej sprawie, stąd długotrwałość badania i kwerendy dowodowej.

Właśnie niedawno nasi adwokaci zakomunikowali nam, że aktualnie jest stworzony klimat w Polsce i będzie można pokusić się o szczegółowe wyjaśnienie tych wielu zagadek, czy przypadkiem działania przestępcze nie legły u podstaw upadłości tej spółki. W szczególności trzeba będzie zbadać, jak to się stało, że atrakcyjne składniki majątkowe na niekorzystnych warunkach opuściły spółkę.

Nasi adwokaci rozpoczęli przygotowywanie oficjalnego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa do organów ścigania.

W tym celu m.in. nawiązali kontakt - na razie werbalny - z organami ścigania. Mamy nadzieję, że zbyt wczesne upublicznienie sprawy przez "Gazetę Wyborczą", przed rozpoczęciem aktywności organów ścigania, nie zaszkodzi dochodzeniu prawdy materialnej, albowiem sprzyja uruchomieniu tych osób i tych środków, które były kreatorami tej upadłości.

Nie chcemy przez to powiedzieć, że "Gazeta Wyborcza" pozyskała informacje z kancelarii naszych adwokatów lub osób, z którymi się oni spotykali, by zabezpieczyć dowody w sprawie, i przedwcześnie je ujawniła, choć niektórzy i takie wnioski mogą wyciągnąć.

Dziennikarzom pracującym w mediach skupionych wokół ojca Rydzyka chciałbym postawić pytanie: w którym miejscu informacje GW są nieprawdziwe, skoro ich komunikat podaje dokładnie te same fakty w równie sensacyjny sposób.


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: Radio Maryja, media, Nasz Dziennik, Gazeta Wyborcza


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
30 marca 2006 (czwartek), 23:57:57

Ferieton Michalkiewicza

Ku pamięci zachowuje sobie jako mp3 ferienton Stanisława Michałkiewicza - ponoć antysemicki a ponoć nie. Niech każdy sobie posłucha i sam oceni.

Fakty opisane przez Michałkiewicza są wg. mnie są prawdziwe ale język, styl i miejsce wygłoszenia było ewidentną prowokacją więc przypuszczam, że tworzenie tu napięcia nie pomoże Polakom w relacjach Narodem Wybranym a więc i z Bogiem (patrz Gen 12).

Wśród Żydów wielu jest takich (a menadżerowie Przedsiębiorstwa Holocaust na pewno tacy są), którzy zapominając iż jako Żydzi zostali wybrani po to by być błogosławieństwem dla świata. Zapominają i prowokują ten świat do agresji przeciwko sobie uważając siebie, za jakiś nadludzi.

No cóż. Mimo emocjonalnej wypowiedzi Michalkiewicza zapraszam do wysłuchania tego bez emocji.

Wszystko się może zdarzyć

Felieton Radio Maryja

Szanowni Państwo!

O czym może, a nawet powinien być felieton wygłaszany w Sylwestra? Oczywiście powinien być podsumowaniem minionego roku. Dlaczego jednak mielibyśmy postępować według utartego schematu? Według utartego schematu niech postępują niezależne media głównego nurtu, w których rozmaite resortowe "Stokrotki" i inni poprzebierani za dziennikarzy funkcjonariusze drobniejszego płazu, pod dyktando oficerów prowadzących podsumowują i podsumowują pasmo sukcesów, w jakich pogrąża się nasz nieszczęśliwy kraj, maszerujący ku świetlanej przyszłości. Z tych podsumowań wynika, że jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej - podobnie zresztą, jak w latach poprzednich. Chodzi bowiem o to, że niezależne media głównego nurtu nie są wcale po to, by o czymkolwiek informować opinię publiczną. Przeciwnie - one pracują w służbie ciszy, żeby opinię publiczną usypiać drobiazgowymi roztrząsaniami różnic między przodkiem, a tyłkiem i w ten sposób doprowadzać mniej wartościowy naród tubylczy do stanu całkowitej bezbronności. Dlatego też, zamiast zwyczajowego podsumowania, zajmiemy się dzisiaj przewidywaniem, cóż takiego może czekać nasz nieszczęśliwy kraj w nadchodzącym roku.

Od razu zastrzegam, że nie chodzi tu o żadne proroctwa, tylko o wyciągnięcie wniosków z wydarzeń mijającego właśnie roku. Otóż - jak zauważył szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, pan generał Stanisław Koziej, mianowany na to stanowisko przez pana marszałka Komorowskiego bezpośrednio po katastrofie w Smoleńsku - najważniejszym wydarzeniem mijającego właśnie roku był przewrót polityczny na Ukrainie. Warto zwrócić uwagę, że celem tego przewrotu było wyłuskanie Ukrainy z rosyjskiej strefy wpływów, czego zresztą nikt specjalnie nawet nie ukrywał, a ponadto - że przewrót ten spotkał się z entuzjastyczną aprobatą Stanów Zjednoczonych, co wzbudziło nawet podejrzenia, że był on przez Stany Zjednoczone inspirowany, a nawet częściowo sfinansowany. Częściowo - bo jak się okazało - głównym sponsorem Majdanu był ukraiński król czekolady Piotr Poroszenko, obecnie prezydent Ukrainy. Znowu potwierdziło się spostrzeżenie starożytnych Rzymian, że nie ma takiej bramy, której nie przeszedłby osioł obładowany złotem, a przy okazji wyjaśniła się przyczyna, dla której w naszym nieszczęśliwym kraju, w którym przecież powodów do masowego niezadowolenia też nie brakuje, żadne Majdany nie chcą powstać. Najwyraźniej naszemu nieszczęśliwemu krajowi nie jest pisany żaden przewrót, tylko coś zupełnie innego.

Polityczny przewrót na Ukrainie oznacza, że Stany Zjednoczone wysadziły w powietrze porządek polityczny, jaki został ustanowiony dla Europy w listopadzie 2010 roku w Lizbonie, a którego fundamentem było strategiczne partnerstwo NATO-Rosja, ostentacyjnie potwierdzające strategiczne partnerstwo rosyjsko - niemieckie w charakterze najtwardszego jądra tego porządku. Z tego powodu między Polską i Rosją pojawiła się "dyplomacja ikonowa", uwieńczona podpisaniem w sierpniu 2012 roku na Zamku Królewskim w Warszawie deklaracja o pojednaniu między narodami polskim i rosyjskim. Ze strony rosyjskiej podpisał tę deklarację patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl, a ze strony polskiej - Jego Ekscelencja abp Józef Michalik, ówczesny przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

Wysadzenie przez Stany Zjednoczone w powietrze politycznego porządku lizbońskiego sprawiło, że nie tylko wszyscy o tamtej deklaracji zapomnieli, ale również i co ważniejsze - że sytuacja polityczna w Europie Środkowej znowu stała się płynna. W takiej płynności wszystko się może zdarzyć tym bardziej, że Stany Zjednoczone najwyraźniej próbują zmontować rodzaj antyrosyjskiej krucjaty, do której usiłują wciągnąć Niemcy. W Niemczech trwają spory, co przystoi im w tej sytuacji czynić - czy trwać w strategicznym partnerstwie z Rosją w oczekiwaniu na kolejną woltę w amerykańskiej polityce, czy też machnąć ręką na to partnerstwo i ruszyć z Amerykanami na Rosję. Warto zastanowić się, co mogłoby przekonać Niemcy do machnięcia ręką na strategiczne partnerstwo z Rosją. Wydaje mi się, że tylko jedno - uzyskanie amerykańskiej zgody na odejście od postanowień konferencji czterech mocarstw w Poczdamie, odnośnie obszarów nazywanych w Niemczech "Ziemiami Utraconymi". Za cenę odzyskania "Ziem Utraconych" Niemcy mogłyby zrezygnować ze strategicznego partnerstwa z Rosją.

A żeby dodatkowo zabezpieczyć się przed jakimiś komplikacjami ze strony Polski, w interesie Niemiec leży ustanowienie na reszcie terytorium polskiego Judeopolonii. Warto dodać, że w tym kierunku idą naciski Stanów Zjednoczonych na Polskę w sprawie realizacji tzw. żydowskich roszczeń majątkowych. Właśnie na Wikileaks pojawiła się informacja, że pan marszałek Komorowski jeszcze w roku 2009 poinformował amerykańskiego ambasadora w Warszawie, iż roszczenia żydowskie mogą zostać zaspokojone ze sprzedaży Lasów Państwowych. I oto 18 grudnia podjęta została w Sejmie próba wpisania do konstytucji możliwości sprzedaży Lasów Państwowych. Na razie zabrakło do jej przeforsowania zaledwie pięciu głosów, ale nie ulega wątpliwości, że to nie jest ostatnie słowo. Najwyraźniej przygotowania do realizacji żydowskich roszczeń majątkowych są bardziej zaawansowane, niż nam się wydaje, a cisza, jaka w niezależnych mediach głównego nurtu zapanowała wokół tej sprawy dowodzi, że pilotowana jest ona przez potężne Moce, którym nasz nieszczęśliwy kraj nie będzie w stanie się przeciwstawić, nawet gdyby chciał.

Mówił Stanisław Michalkiewicz

Stanisław Michalkiewicz

 

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu "Myśląc Ojczyzna" jest emitowany w Radiu Maryja w każdy czwartek o godz. 7.00 i 17.50. Komentarze nie są emitowane podczas przerwy wakacyjnej w lipcu i sierpniu.

Kategorie: media, katolicyzm, holocaust, _blog, polska-izrael


Słowa kluczowe: media, Radio Maryja, Rydzyk, Stanisław Michałkiewicz, Michałkiewicz, polska-izrael


Pliki


Komentarze: (13)

tale, September 30, 2006 14:39 Skomentuj komentarz


Wspaniały felieton Michałkiewicza o pazernych żydkach, wygłoszony w bardzo eleganckim zrozumiałym stylu.

Musimy bronić się przed naszymi największymi wrogami, czyli pazernymi i podstępnymi żydkami.

Wychowani wśród żydków wiemy jacy oni są; - podli, chciwi, kłamliwi podstępni i pazerni.

Tak żydzi byli odbierani w Polsce przez stulecia i następne pokolenia będą tą tradycję kultywować.

tale

w34, October 2, 2006 15:37 Skomentuj komentarz


No coż. Pewnie to wychowanie wśród Żydów powoduje, że piszesz "żydki" a nie "Żydzi" i nie potrafisz oddzielić argumentów od emocji. Choć nie - wychowanie wśród Żydów dało by Ci jakąś kindersztube, której ewidentnie Ci brakuje.

Ale jeżeli chcesz to zadam Ci problem: jak widzisz problem pozostawienia majątku Polaków na wschodzie? Polacy powinni się o to upominać czy też nie? Czy rekompensata za mienie na wschodzie to coś co być powinno czy też nie?

A piszę dlatego, że w pierwszym miesiącu okupacji Niemcy przejeli majątek Żydowski w GG na własność GG. Potem, w 1945 dekretem PKWN majątek GG przejeło państwo polskie i teraz stawiam problem: oddawać Żydom czy też nie?

Zmam Twoją odpowiedź: jak nam to oddawać, jak Żydom to nie.

Moralność Kalego!

tale, October 3, 2006 15:56 Skomentuj komentarz


Masz rację, wychowanie wśród podłych, chciwych i pazernych żydków powoduje to, że piszę żydki.
Osobiście znam nikogo, kto mógłby powiedzieć coś pochlebnego o żydkach; - odwrotnie - na temat żydków mówi się wyłącznie żle.

No cóż, nie żydki będą mnie uczyć kindersztuby.
Jak mawiał Leszek, "Trudnozachować kulturę, gdy się ma taką sztukę przed sobą."
Trudno mi zachować kulturę wobec żydków, którzy mi i wielu innym Niemcom Polakom "zaleźli za skórę"

Brak szacunku dla żydków bierze się nie z emocji, lecz całkiem logicznychargumentów zachowania się żydków wśród których wyrastałem i żydków prowadzących jawną działalność antypolską i anty niemiecką, jak np. niejaki
żyd Michnik, wydający w Polsce żydowską, jawnie antypolską, polskojęzyczną gazetę wyborczą, czy niejaki żyd Kuroń, który walkę z Polakami wygrał i zabierając Polakom
wszystko, co mieli, spowodował to, że wygłodzeni Polacy, aby nie umrzeć z głodu musieli ustawiać się w kolejkach po darmową żydowską zupkę zwaną kuroniówką.

Tego upodlenia, które przeżyłem, a które zafundował żydek Kuroń nie zapomnę do końca życia.

Nie ma nic bardziej podłego, jak widok przymierających głodem Polaków ustawiających się w kolejkach, błagających żydków o talerz zupy z "kuroniowego, żydowskiego przydziału".

Skoro mamy oddać majątek żydkom - a z reguły jest to majątek, który przed wojną żydki sprzedały - to powinniśmy oddać majątek wszystkim - Niemcom też.

Coś mi się wydaje, że gdybyśmy oddali majątek zagarnięty Niemcom, to
niewiele z Polski pozostanie.

Słynna sprawa odszkodowań dla żydków za synagogę Gdańsku, którą to żydki w 1939 roku sprzedały senatowi Wolnego Miasta Danzig świadczy o niezasadności oddawania żydkom czegokolwiek.

Była zawierucha wojenna i nie ma w tej chwili wiarygodnych dowodów na posiadanie własności.

Moja rodzina też straciła majątek w wyniku dokonania przez Polskę grabieży mienia niemieckiego.

Jednak mimo to jestem przeciwny oddawaniu majątku komukolwiek; Polakom (tym ze wschodu też) , Niemcom, żydkom i innym.
Od 1944 r.rozpoczęły się nowe dzieje i do tego czasu nie należy rozpatrywać jakichkolwiek roszczeń majątkowych.

Dla mnie ważniejsze jest to, aby nie utracić tego, czego moja rodzina, a potem ja sam dorobiła się miedzy 1944 a 1989 r. i tego będę bronił.

Bardzo często majątek przedwojenny, a w szczególności żydków był zdobyty nieuczciwie i nie da się w tej chwili ustalić komu żydki przed wojną go ukradli.

Skoro Polska oddała już żydkom znaczny majątek, to w takim razie popieram roszczenia "Wypędzonych Niemców"!

Powiedz, dlaczego żyd może otrzymać swoją przedwojenną kamienicę, a moja
ciotka MNiemka nie może?
Odpowiem tobie - bo to taka żydowska logika, prawo stosuje się tylko wobec
żydków. Zgodnie z żydowskim prawem goje nie mają praw.

tale, October 3, 2006 16:00 Skomentuj komentarz


Fragment autora strony:
" ... przypuszczam, że nie pomoże Polakom w relacjach Narodem Wybranym a więc i z Bogiem (patrz Gen 12)."

A po co nam dobre relacje z "narodem wybranym"?
Wysterczy, że są tutaj nieproszonymi gośćmi, którzy niszczą wszystko, co zastali, więc skoro tak bardzo chcą zostać w tym antysemickim kraju, to niech trzymają się ode mnie z bardzo, bardzo daleka.

Nie chcę mieć dobrych kontaktów z żydkami i mam do tego prawo.

w34, October 3, 2006 21:15 Skomentuj komentarz


Po co dobre relacje z Narodem Wybranym? Popatrz do Genesis 12.4-7.

s, August 27, 2007 17:57 Skomentuj komentarz


nie lubie zydów. tych zlodzieji polski.

www.polonica.net

w34, August 28, 2007 12:27 Skomentuj komentarz


a ja nie lubię jak mi wpisują tu antysemickie hasła.

feblik, November 16, 2007 23:02 Skomentuj komentarz


Każdy ma prawo nie lubić niektórych ludzi, ja nie lubię głupich i cwaniaczków żydków, czy nie mam do takich uczuć prawa.

w34, November 17, 2007 12:33 Skomentuj komentarz


Jestem tolerancyjny i twierdzę, że masz prawo do swoich odczuć; ale ja też mam prawo nie lubić takich jak Twoja postaw, więc wiedz, że ich nie lubię.

Ale Ciebie mogę nawet polubić :-) o ile lubić się dasz.

anonim, July 12, 2009 15:03 Skomentuj komentarz


Słowa kluczowe:
- judajczykowie
- zapłata haraczu
- rząd zapłacił łapówkę
- koncert Holocaustowe Industry
- 60 mln dolarów
- Polska będzie upokarzana
- awantury na terenie oświęcimskiego obozu
- rozdmuchiwanie incydentu w Jedwabnem
- przedsiębiorstwo holocaust
- nie pisać o Niemcach tylko o nazistach
- rozmiękczyć
- tresura w tolerancji i tresura w dialogu
- przyjęcie żydowskiego punktu widzenia
- V kolumna na terenie Polski
- żądanie spacyfikowania Radia Maryja
- pożyteczni idioci
- wolność słowa i wolność mediów
- kneblowanie mediów
- wyłudzenie
- obrona narodowego interesu

anonim, August 26, 2009 15:11 Skomentuj komentarz


słówa kluczowe
60miliardów dolarów
nie chodzi o jakieś 60 milionów

anonim, January 3, 2015 17:52 Skomentuj komentarz


Wszystko się może zdarzyć

Felieton Radio Maryja, 1 stycznia 2015

Szanowni Państwo!

O czym może, a nawet powinien być felieton wygłaszany w Sylwestra? Oczywiście powinien być podsumowaniem minionego roku. Dlaczego jednak mielibyśmy postępować według utartego schematu? Według utartego schematu niech postępują niezależne media głównego nurtu, w których rozmaite resortowe „Stokrotki” i inni poprzebierani za dziennikarzy funkcjonariusze drobniejszego płazu, pod dyktando oficerów prowadzących podsumowują i podsumowują pasmo sukcesów, w jakich pogrąża się nasz nieszczęśliwy kraj, maszerujący ku świetlanej przyszłości. Z tych podsumowań wynika, że jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej – podobnie zresztą, jak w latach poprzednich. Chodzi bowiem o to, że niezależne media głównego nurtu nie są wcale po to, by o czymkolwiek informować opinię publiczną. Przeciwnie – one pracują w służbie ciszy, żeby opinię publiczną usypiać drobiazgowymi roztrząsaniami różnic między przodkiem, a tyłkiem i w ten sposób doprowadzać mniej wartościowy naród tubylczy do stanu całkowitej bezbronności. Dlatego też, zamiast zwyczajowego podsumowania, zajmiemy się dzisiaj przewidywaniem, cóż takiego może czekać nasz nieszczęśliwy kraj w nadchodzącym roku.

Od razu zastrzegam, że nie chodzi tu o żadne proroctwa, tylko o wyciągnięcie wniosków z wydarzeń mijającego właśnie roku. Otóż – jak zauważył szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, pan generał Stanisław Koziej, mianowany na to stanowisko przez pana marszałka Komorowskiego bezpośrednio po katastrofie w Smoleńsku – najważniejszym wydarzeniem mijającego właśnie roku był przewrót polityczny na Ukrainie. Warto zwrócić uwagę, że celem tego przewrotu było wyłuskanie Ukrainy z rosyjskiej strefy wpływów, czego zresztą nikt specjalnie nawet nie ukrywał, a ponadto – że przewrót ten spotkał się z entuzjastyczną aprobatą Stanów Zjednoczonych, co wzbudziło nawet podejrzenia, że był on przez Stany Zjednoczone inspirowany, a nawet częściowo sfinansowany. Częściowo – bo jak się okazało – głównym sponsorem Majdanu był ukraiński król czekolady Piotr Poroszenko, obecnie prezydent Ukrainy. Znowu potwierdziło się spostrzeżenie starożytnych Rzymian, że nie ma takiej bramy, której nie przeszedłby osioł obładowany złotem, a przy okazji wyjaśniła się przyczyna, dla której w naszym nieszczęśliwym kraju, w którym przecież powodów do masowego niezadowolenia też nie brakuje, żadne Majdany nie chcą powstać. Najwyraźniej naszemu nieszczęśliwemu krajowi nie jest pisany żaden przewrót, tylko coś zupełnie innego.

Polityczny przewrót na Ukrainie oznacza, że Stany Zjednoczone wysadziły w powietrze porządek polityczny, jaki został ustanowiony dla Europy w listopadzie 2010 roku w Lizbonie, a którego fundamentem było strategiczne partnerstwo NATO-Rosja, ostentacyjnie potwierdzające strategiczne partnerstwo rosyjsko – niemieckie w charakterze najtwardszego jądra tego porządku. Z tego powodu między Polską i Rosją pojawiła się „dyplomacja ikonowa”, uwieńczona podpisaniem w sierpniu 2012 roku na Zamku Królewskim w Warszawie deklaracja o pojednaniu między narodami polskim i rosyjskim. Ze strony rosyjskiej podpisał tę deklarację patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl, a ze strony polskiej – Jego Ekscelencja abp Józef Michalik, ówczesny przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

Wysadzenie przez Stany Zjednoczone w powietrze politycznego porządku lizbońskiego sprawiło, że nie tylko wszyscy o tamtej deklaracji zapomnieli, ale również i co ważniejsze – że sytuacja polityczna w Europie Środkowej znowu stała się płynna. W takiej płynności wszystko się może zdarzyć tym bardziej, że Stany Zjednoczone najwyraźniej próbują zmontować rodzaj antyrosyjskiej krucjaty, do której usiłują wciągnąć Niemcy. W Niemczech trwają spory, co przystoi im w tej sytuacji czynić – czy trwać w strategicznym partnerstwie z Rosją w oczekiwaniu na kolejną woltę w amerykańskiej polityce, czy też machnąć ręką na to partnerstwo i ruszyć z Amerykanami na Rosję. Warto zastanowić się, co mogłoby przekonać Niemcy do machnięcia ręką na strategiczne partnerstwo z Rosją. Wydaje mi się, że tylko jedno – uzyskanie amerykańskiej zgody na odejście od postanowień konferencji czterech mocarstw w Poczdamie, odnośnie obszarów nazywanych w Niemczech „Ziemiami Utraconymi”. Za cenę odzyskania „Ziem Utraconych” Niemcy mogłyby zrezygnować ze strategicznego partnerstwa z Rosją.

A żeby dodatkowo zabezpieczyć się przed jakimiś komplikacjami ze strony Polski, w interesie Niemiec leży ustanowienie na reszcie terytorium polskiego Judeopolonii. Warto dodać, że w tym kierunku idą naciski Stanów Zjednoczonych na Polskę w sprawie realizacji tzw. żydowskich roszczeń majątkowych. Właśnie na Wikileaks pojawiła się informacja, że pan marszałek Komorowski jeszcze w roku 2009 poinformował amerykańskiego ambasadora w Warszawie, iż roszczenia żydowskie mogą zostać zaspokojone ze sprzedaży Lasów Państwowych. I oto 18 grudnia podjęta została w Sejmie próba wpisania do konstytucji możliwości sprzedaży Lasów Państwowych. Na razie zabrakło do jej przeforsowania zaledwie pięciu głosów, ale nie ulega wątpliwości, że to nie jest ostatnie słowo. Najwyraźniej przygotowania do realizacji żydowskich roszczeń majątkowych są bardziej zaawansowane, niż nam się wydaje, a cisza, jaka w niezależnych mediach głównego nurtu zapanowała wokół tej sprawy dowodzi, że pilotowana jest ona przez potężne Moce, którym nasz nieszczęśliwy kraj nie będzie w stanie się przeciwstawić, nawet gdyby chciał.

Mówił Stanisław Michalkiewicz

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Myśląc Ojczyzna” jest emitowany w Radiu Maryja w każdy czwartek o godz. 7.00 i 17.50. Komentarze nie są emitowane podczas przerwy wakacyjnej w lipcu i sierpniu.

anonim, January 22, 2015 12:46 Skomentuj komentarz



Dziś rano, w Dwójcie usłyszałem mniej więcej takie zdanie: "Film 'Ida' jest zakłamany bo wprowadzając wątek żydokomuny rozmywa współodpowiedzialność Polaków za holokaust z takim trudnem ujawniany przez współczesnych historyków".

To może sprzedajmy już te lasy aby oddać Żydom te 68mld $ i przez jakiś czas będzie spokój. I ja tu nie słuchać Stanisława Michałkiewicza?
Skomentuj notkę
16 lutego 2006 (czwartek), 09:58:58

Fenomen

Pewnym fenomen jest dla mnie to, że Polacy potrafią nie lubieć radia, którego nie słuchają.


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: Radio Maryja, media


Komentarze: (6)

Boruta, February 25, 2006 14:17 Skomentuj komentarz


" ...Pewnym fenomen jest dla mnie to, że Polacy potrafią nie lubieć radia, którego nie słuchają... "

Takim samym jeżeli nie większym fenomenem jest, to że wierzą w rzeczy, których nigdy nie widzieli.

tmki, February 23, 2006 23:43 Skomentuj komentarz


seks analny jest na pewno dużo lepszy niż radio maryja. Wiem, bo próbowałem obu.

Jak jest z psem... no cóż, nie wszystkiego się w życiu próbowało.

tmki, February 23, 2006 23:41 Skomentuj komentarz


jakże inteligenta sonda!

Czy lubisz seks analny?
Czy lubisz psie mięso?
i milion innych równie fantastycznych pytań

lilienn, February 22, 2006 08:53 Skomentuj komentarz


no coż
wszyscy wiedzą
że jak Polak
chce- to potrafi :D

anonim, February 18, 2006 08:58 Skomentuj komentarz


Hmm. Muszę to przemyśleć, ale to co się narzuca to propozycja wsadzenia dżumy, Radia Maryja i (to moje) Gazety Wyborczej do tej samem kategorii.

Moja sprzeczność polega na tym, że zaraz sobie pójdę kupić Świąteczną i będę czytał z wieloma kawałkami się nie zgadzając :-(

pepegi, February 16, 2006 14:45 Skomentuj komentarz


podobnym fenomenem jest to, że nie miałem nigdy dżumy (tylko coś tam o niej słyszałem), a pomimo to wcale jej nie lubię.
oczywiście mogę się mylić.
Skomentuj notkę
3 września 2005 (sobota), 19:32:32

Gadomski

Czytająć sobie produkcje pana Gadomskiego w Gazecie Wyborczej zaczynam wierzyć w wizje świata wg. Ojca Dyrektora.

Szmata?

Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: media, Gazeta Wyborcza


Komentarze: (1)

nestor, September 5, 2005 17:21 Skomentuj komentarz


a co takiego Gadomski splodzil? Jego artykuly w GW zazwyczaj kupy sie trzymaly
Skomentuj notkę
28 sierpnia 2005 (niedziela), 14:38:38

"Przestrzeń wolności" po IP

  1. Chyba uwierzę w IPTV czyli cyfrową telewizje przesyłaną pakietowo, przez publiczną sieć transmisji danych zwana powszechnie Intenetem. Uwierzę bo na www.itvp.pl wybrałem stary wideoclip Oxygen i leciało mi 3,5Mb/s dając jakość prawie telewizyjną.

     

  2. Koncert leciał z taką samą szybkością, ale najważniejsze było, że leciał stabilnie, przez całe godziny.

    Oglądany na telewizji satelitarnej ten sam koncert dostawałem za pośrednictwem platformy Polsat Cyfrowy ze średnim strumieniem około 2,5Mb/s a więc niewiele lepszym, zważywszy że kodowane jest to do MPEG-2 podczas gdy w Internecie kodują to już znacznie lepiej.

  3. Ale to, że mogłem oglądać oznacza tylko, że mam dużo szczęścia. Gdy na drugim komputerze odpaliłem playera nie pojawiło się nic, choć gdzieś tam głębiej można było znaleźć opis błędu:

    Przyczyna jest prosta: jeżeli w przed koncertem, który ma być oglądany przez miliony pada zapowiedź, że można to zobaczyć też w internecie, to wystarczy aby co 10 użytkownik Neostrady zechciał sprawdzić co tak naprawdę od tej Tepsy kupuje. 80 tys * średnio 100kb/s = 8 Gb/s a ponieważ Tepsa nie jest uczestnikiem "badań" prowadzonych przez ITVP to nie wierzę aby tam było łacze lepsze niż STM-4 (a pewnie jest STM-1).
  4. Wniosek: do chwili aż technika multicastów nie zejdzie na sam dół sieci o transmisjach oraz programach nadawanych masowo można zapomnieć.
  5. MPEG w TS pakuje się w IP zgodnie z ISO/IEC 13838-1 ale to już zupełnie inna przestrzeń, niż przestrzeń wolności w Stoczni Gdańskiej im. tow. Lenina.

Kategorie: media, informatyka, _blog


Słowa kluczowe: informatyka, iTVP, VOD, telewizja, media, transmisja, koncert, Jarre


Komentarze: (3)

szewo.blox.pl, August 29, 2005 21:48 Skomentuj komentarz


Że niby, gdyby styk był 8Gbps to sieć tepsy by to przeniosła?

Co do samej przyczyny, to bardziej prozaiczna była... coś mi się wydaje.

lilienn, August 29, 2005 15:54 Skomentuj komentarz


a szkoda

evvjan, November 25, 2008 03:58 Skomentuj komentarz


ananana
Skomentuj notkę
18 sierpnia 2005 (czwartek), 08:30:30

Bo wszystko jest polityczne!

Szmata!

Ufff - dałem upust swoim emocjom.


Kategorie: media, _blog


Słowa kluczowe: gazeta wyborcza, media


Komentarze: (5)

nestor, August 25, 2005 11:16 Skomentuj komentarz


od kiedy Wojtku nie cierpisz Wyborczej i Michtrixu?

anonim, June 30, 2006 18:56 Skomentuj komentarz


Gdzieś tak od połowy 2004 coś mnie złościło a od początku 2005 przejrzałem - lepiej póżno niż wcale, lepiej na podstawie własnych przemyśleń niż cudzych, ale już się to stało.

Szmata!

w34 -> khan-goor, August 19, 2005 21:35 Skomentuj komentarz


Tow. Szmadziński powiedział, że sprawę Cimoszewicza dobre relacjonuje tylko Trybuna i Gazeta. Po jego wypowiedzi kupiłem Rzepe, Wprost, News..., Wyrost, zobaczyłem TVN, Polsat, TV Trwam... nawet zacząłem słuchać Radia Maryja (to samo co Trwam) i już wiem, że tow. Szmandziński miał racje, z dokładnością do słówka "nie".

Gazeta to szmata, która zamiast dziennikarstwa zaczyna robić propagande zupełnie jak kiedyś Trybuna Ludów, Żołnierz Wolności albo Czerwony Sztandar.

Ja mogę nie lubieć Giertycha i jego sposobu robienia polityki, ale fakty są faktami, poszlaki poszlakami a uparte twierdzenie, że Giertych jest głupi tych faktów ani poszlak nie zmieni, choć opini publicznej może poprawić obraz kolegów z SLD.

khan-goor, August 19, 2005 17:22 Skomentuj komentarz


a cóż cię tak zesłościło, drogi imienniku? bo ja tego tytułu nie czytuję...

lilienn, August 18, 2005 17:20 Skomentuj komentarz


nie e
Skomentuj notkę
3 lipca 2005 (niedziela), 21:51:51

TVP Kultura

TVP Kultura to byłby bardzo fajny program i miałbym dużo radości z oglądania go, gdyby tylko nie pojawiała się tam gęba profesora Kulczyka.

Człowiek zaplanuje, usiądzie, włączy aby tego Możdżera jak grał z Aukso posłuchać, patrzy a tu w pierwszym rzędze zanaczący pakiet akcji TPSA i Orlen siedzi i się uśmiecha.

Kategorie: muzyka, _blog


Słowa kluczowe: kultura, telewizja, media, Kulczyk, Możdzer, Aukso, TVP kultura


Komentarze: (3)

w34, July 6, 2005 22:30 Skomentuj komentarz


-> Netor.....

No tak. Sam nie wiem dlaczego go uprofesorowiłem. Dziwne to takie jest.

nestor, July 5, 2005 19:41 Skomentuj komentarz


cale szczescie Kulczyk to tylko dr a nie prof.

energiapro1, July 4, 2005 22:45 Skomentuj komentarz


no właśnie
Skomentuj notkę
26 kwietnia 2005 (wtorek), 12:58:58

Popularność ludzi kościoła

1. Cytat inspirująco-wkurzający

Prymas Glemp daleko za kard. Macharskim

Maciej Kochanowicz, Gazeta Wyborcza, 26-04-2005

Polacy wyjątkowo cenią swoich biskupów. (...) zapytaliśmy Polaków, co myślą o swoich duszpasterzach. Oceny są zaskakująco wysokie: wszyscy biskupi uzyskali ponad połowę pozytywnych. Krytyczne noty - poza jednym wyjątkiem - stanowią ledwie ok. 10 proc.

Tym wyjątkiem jest kard. Józef Glemp. (...) Drugi kardynał - Franciszek Macharski - zebrał aż 83 proc. pozytywnych odpowiedzi. Takie notowania osiągali kilka lat temu Jacek Kuroń i Aleksander Kwaśniewski, ale dziś to się w sondażach nie zdarza.

(...)

Badanie wykonane 23 kwietnia telefonicznie przez PBS dla "Gazety" na 1000-osobowej próbie reprezentatywnej dla dorosłej ludności Polski

2. Przemyślenie

Za sprawą takich newsów zaczynam wierzyć w teorie głoszone przez integrystów, twierdzące że spisek żydomasoński w Gazecie Wyborczej chce zniszczyć kościół. Bo czym jest ten news jak nie działaniem przeciwko?

A może się mylę? Może powinienem myśleć bardziej nowocześnie, bardziej światowo, tak jak redaktorzy, którzy patrząc na kościół widzą organizacje społeczno-polityczną, patrząc na biskupów widzą działaczy, reprezentantów, polityków - a przecież działacze podlegają ocenie i teraz redakcja po prostu tą ocenę bada i publikuje. Mogę tak myśleć, ot choćby dlatego, że niektórzy mundurowi działacze tej organizacji o popularność zabiegają i zabiegać o nią lubią. Lubią władzę, poklask, uwielbienie, tłum któremu przewodzą i w imieniu którego mogą się wypowiadać.

Jak to dobrze, że Kościół Jezusowy jest w poprzek, jest do tej ziemskiej organizacji ortogonalny, niezależny, jakby w innym wymiarze. A skoro taki jest (bo jest) to działania Gazety mu nie zaszkodzą. I niech sobie urządzają wybory, zawody, poszukiwania mis piękności - na relacje Boga do ludzi, i ludzi do Boga wpływu to żadnego nie ma, choć ludziom, którzy z Bogiem się nie znają w poznaniu go pewnie nie pomoże.

3. Odgrzebane z pamięci

Kiedyś, a było to z 10 lat temu jak nic, Monika Olejnik dorwała na lotnisku powracającego z Rzymy prymasa Glempa i na oczach telewidzów zadała mu w związku z ustawą antyaborcyjną takie pytanie:

- Czy ksiądz prymas nie obawia się, że kościół straci na popularności upierając się w sprawie tej ustawy?

- Droga pani - kościołowi nie zależy na popularności.

Jak nie przepadam za Glempem tak tą odpowiedzią bardzo mi zaimponował. Niech sobie kundelki w Gazecie i gazetach szczekają. Ważne jest aby człowiek robił to co uważa niezależnie od tego, co na ten temat uważają inni.

4. Słowo

Lepiej się uciec do Pana, niż pokładać ufność w człowieku.
(Psalm 118:8)

5. Modlitwa

Panie - pomóż mi rozpoznać co jest prawdą. Pomóż mi zrozumieć jak to wszystko działa w takim zakresie bym lepiej wiedział, czego oczekujesz ode mnie.

A jak już będę to wiedział, to daj moc aby to zrobił jednocześnie zupełnie się nie przejmując tym, co na ten temat sądzą inni ludzie.

Proszę, uchroń mnie przed zabieganiem o popularność, uchroń przed liczeniem się z opinią tłumu. Uchroń przed szukaniem własnej chwały.

Spraw aby to co Ty masz dla mnie były jedynie ważne i wiążące.

Amen


Kategorie: modlitwy, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: popularność, gwiazda, biskup, media, Glemp, Olejnik


Komentarze: (1)

just-a-dreamer, April 26, 2005 14:44 Skomentuj komentarz


Czasem mam wrażenie, że, idąc po myśli "wyborczaków", gdyby to tylko było możliwe, nawet konklawe odbywałoby się wg reguł i zasad konkursów piękności, popularności, sondaży i plebiscytów.

Chciałoby się więcej napisać, ale słów brakuje.
Pozdrawiam ciepło i wracam do nauki.
Skomentuj notkę
1 września 2004 (środa), 19:12:12

Radio Maryja

Radio Maryja jest złem!

Dziś posłuchałem, bo na II PR leciało coś ciężkiego, a Trójki już nie trawię. Posłuchałem i mogę śmiało powiedzieć, że Radio Maryja jest złem i czyni zło.

Dlaczego tak uważam? Ano dlatego, że przekazuje słuchaczom fałszywy, bardzo niebiblijny obraz świata. Przekazuje a potem ugruntowuje powodując, że prawda o łasce Boga nie będzie się mogła przebić, bo przecież słuchacze RM już wszystko dobrze wiedzą.

Nie wiem czy prowadzący redaktorzy do końca w taki obraz świata wierzą czy tylko wykorzystują go do manipulacji słuchaczami (czasami wydaje mi się, że też są ofiarą manipulacji) ale wiem, że wyprowadzają ludzi na manowce, oszukują, wykorzystują ich i to wszystko czynią ponoć pod sztandarem Pana Boga.

Podstawy teologiczne tego zjawiska są całkowicie sprzeczne z Objawieniem, ze Słowem Bożym a nawet z Nauką Kościoła Rzymskiego, pod który redaktorzy się podłączają uważając się, że jego ważny element. To co głosi Radio nie jest Ewangelią, nawet nie jest jej wypatrzenie, jest całkowicie sprzeczne z dobrą nowiną o zbawieniu z łaski przez wiarę. I teraz jest alternatywa: albo Radio Maryja jest elementem kOścioła i wtedy ten kOściół można włożyć do pudełka z napisem Wielki Babilon (podobnie jak Świadków Jehowy), albo ten kOściół jest OK i redaktorzy to wilki z owczej skórze o których tyle w Piśmie jest ostrzeżeń. Albo jest jeszcze inna alternatywa i Kościół Jezusowy jest w poprzek tego zjawiska, kOścioła jak jest w poprzek tego świata.

No a ja znowu doszedłem do czegoś, o czym dokładnie od dawna wiadomo. Ale przynajmniej znowu wyszedłem na nietolerancyjnego.


Kategorie: katolicyzm, media, _blog


Słowa kluczowe: Radio Maryja, media, katolicyzm, manipulacja


Komentarze: (8)

inkwizytor, February 23, 2006 10:09 Skomentuj komentarz


jesteś głupcem

igo, January 22, 2005 23:27 Skomentuj komentarz


wieje tu nudą!

gator, October 13, 2004 23:52 Skomentuj komentarz


Gościu!! ale żeś szybko pojąła czym jest radio maryja przecież o tym wróble szczekają od lat.może lepiej dla ciebie ( i wogóle dla każdego człowieke) byłoby lepiej jakbyś nie włączył tego ogópaicza już lepiej cięzka muze na prII.ave

soul-sister, September 6, 2004 15:21 Skomentuj komentarz


ano, a ja 500m od tego przybytku mieszkam. jakieś szatańskie oddziaływanie może mi zniszczyć mózg. odpieram ataki fal radiowych jak tylko mogę. wciąż się trzymam. wciąż wolny od "umoralniania na siłę" przyczółek :D

limo, November 26, 2008 16:10 Skomentuj komentarz


Chyba coś innego zlansowało Ci mózg!!!

limo, November 26, 2008 16:05 Skomentuj komentarz


Osioł dopóki pyska nie otworzy może udawać osła!!!!!

limo, November 26, 2008 16:08 Skomentuj komentarz


Ludzie co to za herezje!!!! Jakim złem jest Kościół??? Ktoś w końcu powiedział Wam prawdę o którą tak krzyczycie a Wy macie jeszcze do nich pretensje. Przecież tak nie robią nawet największe osły!!

Limo 17

caryca 0101, December 10, 2008 22:46 Skomentuj komentarz


ble, ble , ble dużo liter i wyrazów a jedno wodolejstwo w którym ani konkretów na poparcie bredni w stylu GW. Bidul przeszedł przyspieszony kurs wybielania szarych komórek albo urodził się taki felerny. No cóż i tacy muszą chodzić po tym świecie!
Skomentuj notkę
30 maja 2004 (niedziela), 14:12:12

Ludzka przemowa

  1. Za pomocą dwóch kryteriów można podzielić ludzi na cztery grupy:
    • Kryterium A: tych co mając coś do powiedzenia (w ich umysłach istnieją spójne i prawdziwe obrazy, idee, myśli, treści) i tych, co do powiedzenia nie mają nic;
    • Kryterium B: tych co mają gadane (czyli mają technikę przekazywania treści, idei obrazów za pomocą wypowiadanych słów) i tych co gadane nie mają.

    Nie chce mi się robić tabelki obrazującej to, bo chyba jest to jasne.

  2. Źle się słucha tych, którzy mówią (bo mają urząd gadania a do tego mają gadane) ale nie mają nic do powiedzenia.
  3. Słuchanie kogoś, kto nie ma nic do powiedzenia albo jest czasem straconym, albo można wielkim wysiłkiem próbować samemu przemyśleć temat, uznać ten bełkot za inspiracje, zastanowić się o co mówiącemu naprawdę chodzi.
  4. Po wizycie w KZ Gliwice.

Kategorie: komunikacja, _blog


Słowa kluczowe: media, komunikacja, polityka,


Komentarze: (2)

Wojtek, June 2, 2004 20:01 Skomentuj komentarz


Ehh to co mam do przekazania jest tak hermetyczne, oddzielone od reszty świata, ludzkich zainteresowań.
Nie ma sensu mówić o tym, wśród ludzi, konwencja, forma nie pozwala.

pepegi, May 31, 2004 11:07 Skomentuj komentarz


to działa! czasem się śmieję, że moje zapędzenia w maliny podczas uczenia matmy sprawiają, ze słuchacz przejmuje inicjatywę myślenia i sam dochodzi do tego, o co chodzi w jakimś nie aż tak trudnym zwykle zagadnieniu, przedkładając to nad próbę podążania za moim rozumowaniem ;-)
Skomentuj notkę
12 maja 2004 (środa), 13:24:24

... nie żyjesz! (z cyklu: napisy na murach)

1. Inspiracja:
Nowa reklama bilbordowa TV4 brzmi:


Nie bawisz się - nie żyjesz!
 


2. Wnioskowanie bezpośrednie zamierzone przez reklamodawca:
- nie bawisz się to nie dobrze, bo jesteś martwy;
- chcesz ożyć na nowo - zacznij się bawić;
- TV4 jako cel postawiło sobie dać ludziom zabawę;
- kup dostęp do sieci TV4, bedziesz się bawił, będziesz żył;
- TV4 sprzedaje życie.

Myślę, że po takiej akcji stratedzy TV4 czują się świetnie - ożywiciele narodu!

3. Wnioskowanie podtekstowe:
- nie bawisz się ale przecież żyjesz;
- może więc coś z twoim życiem jest nie tak?
- może masz złe cele życiowe, wszak informują cię, że ...
- przecież celem życia jest zabawa!

4. Wolność i niewola.Daleki jestem od tego aby powiedzieć "powinni tego zabronić". Nie powinni, bo jako ludzie wolni możemy robić co chcemy. Każdy! No, może prawie każdy. Ale na pewno ci od marketingu w TV4 mogą wymyśleć taką albo inną akcje.

Wymyślili taką i sami będą na sobie zbierać jej efekty. No, może sprzedaż wzrośnie, może dostaną premię ale przecież każdy z nich zderzy się z twardą rzeczywistością w swoim życiu. Będzie miał trudne chwile, gdy brat będzie się rozwodził, mama będzie umierać na raka, wyleją go z roboty bo ktoś podkopie pod nim dołek a on ma kredyt na chałpie i na samochodzie oraz dzieciaki w dobrej szkole... I wtedy stanie przed swoją reklama i przypomni sobie, że celem życia jest zabawa - więc skończy na kozetce o psychoanalityka, który za ciężkie pieniądze powie mu, że to wszystko przez zły układ planet.

5. Podobieństwo
Podobne przemyślenia miałem po reklamach Radia ... (nie pamiętam) pt. "zaliczysz każdą laskę w Warszawie". Powtarzam się? Nie - to specjaliści od kłamst marketingu ciągle używają chwytów samoniszczących.

6. Kawiarenka
W cafe@net.pl mają ciekawy model biznesowy. Internet za darmo ale zamawiając coś z karty dostaje się minuty połączenia. Kurcze... ile tych herbat mogę w siebie wlać aby tu posiedzieć godzine!

Ale łącza mają tu takie, że mogę się w końcu nacieszyć netem.

Kategorie: hasła na murach, marketing, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: styl życia, telewizja, zabawa, media


Komentarze: (6)

khan-goor, May 17, 2004 15:20 Skomentuj komentarz


w kwestii formalnej: nie TV4 tylko 4funTV...

wojtek, May 17, 2004 00:15 Skomentuj komentarz


Przepraszam przetłumaczyłem prosto z angielskiego.
Polski tytuł brzmi "Zabawić się na śmierć"

wojtek, May 17, 2004 00:14 Skomentuj komentarz


Zabawiając się na śmierć
Neil Postman

Polecam

p_tutka, May 12, 2004 14:15 Skomentuj komentarz


Przeczytałem powyższy tekst akurat po tym jak czytałem na serwerze artykuły z przeglądu prasy z ostatnich dni. Znalazłem tam dość sporo tekstów na temat ostatniej publikacji Super Express po śmierci dziennikarza TVP w Iraku.

Czytając Twój blog miałem przed oczami specyficzne bilbordy z reklamą TV4. I tak się zacząłem zastanawiać, że jakoś nie pojawiły się "listy otwarte" dziennikarzy czy też jakiś inny protest związany z tym, co prezentowane jest na tych billbordach.

Mimo dostępu do czterech różnych telewizji kablowych w trzech różnych miastach nie udało mi zobaczyć fragmentu tego programu. Tak wiec pewnie teraz operator telewizji kablowej zastanawia się czy pozwolić swoim abonentom "żyć" - bawić się.

mark, July 13, 2006 21:33 Skomentuj komentarz


No tak gratuluję percepcji! Oczywiście gratuluję pomysłodawcom kampanii oraz pomysłodawcom nazwty programu 4FUNTV. Stacja TV4 (która nie jest stacją 4FUNTV) na pewno bardzo się cieszy że nie wydając ani grosza ma fajną promocję :))) no cóż nie ma to jak specjaliści od reklamy, no nie? Bliskość nazw obydwu stacji pewnie nie jest zamierzona za to skutki dla "forfana" opłakane hi hi hi. A widział ktoś w ogóle tę stację 4funTV? Co do za kolejny zaszumiacz? No cóż miłego oglądania:) czwórek.

gerrim_dan, July 13, 2006 21:40 Skomentuj komentarz


Co to za wypociny? Czytam i oczom nie wierzę. Jak można być takim tłumokiem żeby to pisać? Co to znaczy: "Wnioskowanie bezpośrednie zamierzone przez reklamodawca" Co to za słowo "reklamodawiec"? Słyszałeś kiedyś o czymś takim jak odmiana rzeczowników? Poza tym mylisz dwie różne stacje! Kup sobie okulary, a potem się wymądrzaj. Aspiracje masz naukowopodobne, a piszesz jak tłumok po zawodówce. Może najpierw coś poczytaj i naucz się myśleć, potem myśli wyrażać, a na końcu oceniać własne "dzieła" krytycznie. To pozwoli ci ograniczyć sytuacje, w których się ośmieszasz, baranie.
Miłego dnia.
Skomentuj notkę
11 maja 2004 (wtorek), 11:20:20

Reportera sposób na człowieka

  1. Nie wiem czy dobrze pamiętam z metrologii ale chyba jest tak, że nie da się skonstruować idealnego przyrządu pomiarowego. Idealnego tzn. takiego, który mierząc nie zakłócałby środowiska w którym coś mierzy.

    Każdy woltomierz bierze troszkę prądu, każdy manometr przykładany do napompowanej opony nieco powietrza upuści. Chcąc określić wartość pieniądza konieczne jest przeprowadzenie przy jego pomocy choćby najmniejszej transakcji. Chcąc dowiedzieć się jak jest gdzieś należy wysłać reportera, który jest człowiekiem a jako taki wchodzi z innymi ludźmi w relacje.

  2. Reporterzy jadą gdzieś aby zobaczyć, przeżyć, opisać, opowiedzieć... aby zdać relacje tym, którzy ich wysłali. Niestety, już sama ich obecność zmienia środowisko, które w swoim zamiarze mają zrelacjonować.

    Jeżeli reporter jedzie do głodnej Etiopii to będzie potrzebował przewodnika, któremu zapłaci za to, że zaprowadzi go do miejsca, gdzie głód jest najbardziej malowniczy. Czym zapłaci? Dolarami, bo ta waluta jak na razie ma wszędzie na świecie swoją wartość. Można by powiedzieć, że to dobrze, że zapłaci, wszak jeden głodny przez chwilę może nie będzie głodny ale czy na pewno to dobrze? Czy zaraz nie pojawi się klasa oczekujących na dziennikarzy bezrobotnych (i głodnych) przewodników? Nie wiem.

    Jeżeli jakiś dziennikarz chce zobaczyć starcie palestyńskich małolatów z izraelskimi żołnierzami to może zaczaić się gdzieś koło Gazy i czekać, czekać... ale po co czekać w upale, jak koledzy dziennikarze w hotelu właśnie zaczynają pić. Lepiej dać małolatom 5 dolców (tu ta waluta też ma swoją wartość) a małolaty rzucą kamieniem w stronę posterunku, mało tego - zrobią to tak, aby nie ustawili się pod światło i operator kamery nie musiał powtarzać (co kosztowało by pewnie jeszcze z 5 dolców). Ten przykład jest o tyle ciekawy, że dotyczy miejsca, które przez obecność kamer jest już bardzo zakłócone - w tym miejscu prowadzi się wojnę właśnie przy pomocy pokazywanej w telewizji krwi . W tym miejscu krew, zwłaszcza krew arabskich dzieci jest bardzo tania, więc różne Arafaty i Huseiny mogą spokojnie nią grać.
    (na podstawie rozmow z reporterem)

  3. Ekolodzy to grupa ludzi, którym z definicji nie wierzę. Nie wierzę bo albo są to cyniczni działacze robiący kasę lub karierę na modnych hasłach albo naiwne małolaty wierzące w te hasła i dające się przez tych działaczy w swej głupocie wykorzystywać. Nie wierzę ekologom, choć cieszę się, gdy woda jest czysta a trawa zielona. 
  4. Rzeźnia to miejsce, gdzie z reguły nie kręci się filmów gdyż rzeźnia to miejsce, gdzie normalnie zabija się zwierzęta. Jeżeli więc pojawia się film z rzeźni, przedstawiający dręczenie zwierząt to przypuszczam, że film powstał na zamówienie. Ktoś chciał aby przedstawiał to co przedstawia, ktoś chciał udowodnić wcześniej postawioną tezę, która z prawdą może miała a może nie mała nic wspólnego. Nie wierzę więc, że w rzeźniach pracownicy znęcają się nad zwierzętami ponieważ ich pracą polega na ich zabijaniu a nie dręczeniu. Wierzę jednak, że co najmniej jeden przypadek dręczenia miał miejsce. Na pewno przytrafiło się to wtedy, gdy w rzeźni pojawił się człowiek z kamerą.
    (inspiracja: proces o znęcanie się na zwierzętami w rzeźni, gdzie dowodem jest film)

    Nie tak dawno przyłapano ostatnio reporterów BBC na kręceniu filmu o tym, jak to w Kanadzie w okrutny sposób zabija się foki. Po emisji filmu myśliwi próbowali wyjaśniać, że robili to tak, gdyż reporter ich o to prosił. Nie wierzę reporterom. Nie wierzę ekologom. Nie wierzę myśliwym, którzy za dolce będą się szmacić. Nie wierzę palestyńskim dzieciom.

  5. Kiedyś jeden z fotografów zdobył bardzo prestiżową nagrodę za zdjęcie umierającego z głodu murzyńskiego (oj, co za niepolityczne słowo) dziecka. Obok stał sęp i czekał, aż będzie mógł się posilić. Widziałem to zdjęcie i nie wiem na ile powstało z rzeczywistej potrzeby serca a na ile po to aby zdobyć światową nagrodę.
  6. Koszt jednego posiłku dla głodnego w Etiopii wynosi mniej więcej tyle samo co dobra kolacja w lepszej paryskiej restauracji. O co tu chodzi?
  7. Tego świata nie zmienię. Nie wiem nawet jak to uczynić bo gdy chciałbym coś naprawić tu, zaraz popsuję to tam. Nie będę więc tego czynił ale coś muszę czynić. Jezus powiedział: "szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane." i chyba to jest to, co czynić należy. Wierzę, że Jezus ma lepszy niż "reportera sposób na człowieka".
  8. Maranatha!

Kategorie: media, _blog


Słowa kluczowe: media, reportaż, reporter, świat, dziennikarze, obserwacja


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
7 kwietnia 2004 (środa), 23:21:21

Specjalne "Fakty" w specjalnym TVN

Zostawiam sobie ku pamięci moje streszczenie, bardzo, ale to bardzo subiektywne:

1. Jeden facet ze służb specjalnych (ABW, dawniej UOP) pracuje tam od 1990 roki. Już powinien dorobić się rangi generała ale okazuje się, że nie może bo ponoć pracował w służbach specjalnych na długo wcześniej niż UOP powstał.

2. Urban oddając dysku MSZ oficerom służb specjalnych (ABW) powiedział, że nie zakabluje skąd ma te dyski bo "nie będzie współpracował z policją polityczną" (służbami specjalnymi?). A gdy w latach 80-tych, co wtorek opowiadał w czasie najlepszej oglądalności co ciekawego się działo w kraju to z nimi nie współpracował? Niejawnie nie - ale jawnie, jako rzecznik rządu który na służbach specjalnych się opierał na pewno.

3. W tym samy czasie inny gość współpracował z jeszcze innymi służbami specjalnymi, potem wyjechał daleko, niedawno umarł i teraz po śmierci sprowadzają do kraju jego prochy jako prochy bohatera, choć nie wszyscy go za takiego uważają.

4. Na dodatek agenci służ specjalnych (nie wiem czy ABW czy UOP bo to co chwile się zmienia) badali kontakty handlowe spółek akcyjnych i opiniują czy są korzystne czy też nie. Pewnie jeżeli gdzieś jakiś wskaźnik ekonomiczny im nie pasuje to ...

5. ... to ci sami agenci proszą prokuraturę, aby pozwoliła innym agentom służb specjalnych w demonstracyjny sposób zamknąć menadżera tejże spółki, który ponoć podpadł w zupełnie innej sprawie, którą rozpracowują jeszcze inni agenci (nie wiem tylko czy służb specjalnych, czy też normalnych, bo niedosłyszałem).

Barcikowski w Faktach wystąpił dziś 3 razy, 5 wiadomości dotyczyły rzeczy tajny... ale poza tym żyjemy w kraju, gdzie wszystko jest jawne, jasne, przejrzyste, czytelne, demokratyczne, władza należy do ludu a tenże lud jest mądry, uczciwy i wspaniały. Wszak "Fakty" podały jeszcze, że Gołota będzie się prał z jakim innym Gołotą tylko ponoć czarnym, więc jakże ktoś mógłby pomyśleć, że jest onaczej.

Aj! Zapomniałbym o jeszcze jednej wiadomości. Samoobrona ma chyba z 30% poparcia i znacznie wyprzedza PO. Dziwne, że w tej wiadomości nie pojawiły się służby specjalne, choć to, że się nie pojawiły wsale nie oznacza, że gdzies tam nie mieszają.

Nie tak dawno uważałem, że "Protokoły Mędrców Syjonu" to brednie. Niedawno szperając na serwisie polskich narodowców (albo wprost: faszystów) wyczytałem, że jeżeli nawet jest to falsyfikat, to coś takiego może być napisane naprawdę, bo taki spisek na pewno gdzieś jest. Moim problem jest to, że zaczynam w to wierzyć. A. już dawno wierzy i jak zwykle pewnie ma racje.

Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: media, Fakty, TVN, służby specjalne, polityka


Komentarze: (1)

wibr-wibr, April 8, 2004 14:19 Skomentuj komentarz


fakty sa faktami i co?
Skomentuj notkę
24 stycznia 2004 (sobota), 14:36:36

Nowy Harry Ploter (do pieniędzy)

Usłyszane w radiu:

Nowy odcinek filmy Harry'ego Pottera ma kosztować ponad 250 mln$. Producent skomentował to tak: "Na ten film czekają miliony 10-latków na całym świecie. Przecież nie możemy ich zawieść!"

A ja sobie coś policzę:

  • 25 mln 10-latków po 5$ od łebka = 250 mln$,
  • do tego dodajmy: 25 mln 11-latków i jest kolejne 250 mln$,
  • .... 25 mln 12-latków,
  • troszkę rodziców, co to będą do kina szli z dzieciakami (bez :-) zniżki),
  • wpływy z DVD, VHS, emisji telewizyjnych,
  • wpływy z od tych co wykorzystują wizerunek w reklamach.

Jedno jest pewne. Inwestorów to pan producent na pewno nie zawiedzie. Tylko proszę nie wmawiać mi, że tu o dzieciaki chodzi.

I jeszcze jedna ważna rzecz: warto sobie przy okazji uświadomić ile to jest 250 mln$. To może nie być łatwe ale warto o tym pomyśleć.


Kategorie: obserwator, ekonomia, marketing, _blog


Słowa kluczowe: Harry Poter, ekonomia, biznes, moralność, media, marketing


Komentarze: (3)

jayin, January 25, 2004 12:26 Skomentuj komentarz


życie.
bez popytu nie ma podaży.

tylko ten przepływ kasy mógłby np. na moje konto iść... a co:-)

wings, January 25, 2004 11:32 Skomentuj komentarz


policzyłam... sporo kasy... ale przecież chodzi wyłącznie o dzieciaki... !!! o nic innego... !!! nikt nie chce wszak się bogacić tylko dziecią dawać radość.. !!! (haha)

believe-in-imaginati, January 24, 2004 15:45 Skomentuj komentarz


bedzie wmawail dalej
Skomentuj notkę
16 stycznia 2004 (piątek), 18:25:25

Wojna światów - rzecz o konwergencji elektroniki i o telekomunikacji

Na początku elektronika rozwijała się w trzech kierunkach:

  • istniała elektronika dla świata mediów, radiowców, tych o telewizji a potem od innych rozrywkowych zabawek;

  • tworzono coraz to lepsze telekomunikacyjne systemy komunikacji, od wynalazku Bell'a zaczynając a na satelitach kończąc;

  • próbowano zaangażować elektronikę aby pomagała liczyć, przy czym dość szybko elektronika ta przestała być analogowa i zaczęła rozumieć tylko zera i jedynki a więc zaczęła być elektroniką cyfrową.

Tak więc pojawiły się trzy światy reprezentowane przez elektroników, którzy tworzyli trzy różne światy, przy czym każdy z nich chciał coś zrobić dla ludzkości, przy czym każdy chciał to zrobić także na polu porozumiewania się ludzi, a więc na polu telekomunikacji.
Każdy z tych światów wytworzył swoje własne usługi, ale żeby je dobrze przeanalizować należy znaleźć dobre wskaźniki oceny usługi. Do poniższych rozważań proponuję użyć trzech wskaźników:

  • jakości rozumianej jako coś co jest dostępne, proste, zawsze działa, każdy może sobie to kupić, nie musi być specjalistą aby to obsługiwać;

  • pasmo rozumiane tu jako ilość informacji którą należy przesłać w czasie;

  • uniwersalność jako wskaźnik tego, do czego taką usługę można zastosować, co z niej można wycisnąć, co w niej ciekawego i zaskakującego jest.

Świat elektroniki medialnej wyprodukować radio i telewizje, ale za chwile zaczął udoskonalać swoje sztandarowe usługi poprawiając uniwersalność. Pojawiły się więc w radiu dodatkowe informacje (RDS) a w telewizji telegazeta.
Świat telefoniarzy wyprodukował sieci telefoniczne a potem zwiększał i pasmo (ISDN) i uniwersalność (też ISDN) wprowadząc takie usługi jak fax, wiadomości SMS, transmisje danych. Trudno jednak im jest przekroczyć pasmo 2Mb/s dla klienta bo zakorzenieni są w 64kb/s używanym w swej podstawowej usłudze jaką jest zwykły telefon (POTS)
Kompyterowcy dość szybko zaczęli swoje komputery łączyć tworząc sieci komputerowe, które początkowo tylko potrafiły przesyłać proste informacje (BITNET) z czasem zaś wymyślono sieć Internet, która początkowo wąskopasmowa zaczeła swoją uniersalnością zaskakiwać (o ile działała)
Dość szybko doszło do wojen, bo każdy ze światów starał się wykazać, że to właśnie on jest najlepszy w tworzeniu usług dla komunikowaniu się ludzi.

Jako pierwszy zaatakował świat komputerowców, którzy starali się wykazać, że nie tylko przez sieć internet wszystko można, ale również można to za darmo. Zaczęli więc za darmo przez Internet rozmawiać tak jak przez telefon, zaczęli realizować wideokonferencje, na których wielkie kompanie świata telekomunikacyjnego zarabiały wielkie pieniądze. Potem zabrali się za świat mediów i zaczeli tworzyć stacje radiowe i telewizyjne, które nadają korzystając z wolności i choć nie mają tyle pasma co elektronicy w świecie mediów jednak nie mają tez koncesji, ograniczeń prawnych i co najważniejsze, ograniczeń terytorialnych.
Na rzuconą rękawicę zaraz odpowiedzieli przedstawiciele świata telekomunikacyjnego. Stwierdzili, ze bez nich jakakolwiek telekomunikacja by nie istniała (chyba po części mieli racje) i dość szybko się scyfrowili. Odbili telefonię sprowadzając większość ruchu telefonicznego w pakiety internetowe (co zwie się telefonią VOIP), zaczęli przyłaczać do sieci Internet wszystkich, w dość przystępnej cenie (przez co wzrosła jakość) oraz zaczęli oferować treść (również ruchome obrazy) przez co narazili się elektronikom ze świata mediów.
Świat mediów nie mógł patrzeć spokojnie na tą wojnę. W końcu oni mają masowego klienta i jego pieniędzy tak chętnie oddać nie chcą.

Zaraz więc wymyślili, że w swoim szerokim paśmie spokojnie upchać można wszystko co internetowe a więc dostęp do internetu i telefonie VOIP zaczeli oferować operatorzy telewizji kablowej. Operatorzy telewizji satelitarnej też przesyłają internetowe dane, a operatorzy treści zaczęli swoje programy uzupełniać o internetową treść zapisaną w formie stron Web, gdyż prosty teletekst nie jest zbyt piękny.
Te trzy wojny doprowadziły do całkowitego załamania się świata elektroniki. Teraz już nie wiadomo kto jest kto, bo każdy robi wszystko. Ortogonalność systemu załamała się i to właśnie zwie się konwergencją.
A przecież wszystkim chodzi tylko o znalezienie tej uniwersalnej telekomunikacyjnej superusługi.

Kolejny raz wyszło, że ludzie nie mogą się ze sobą dogadać.


 

Ponieważ jutro mam wygłosić wykład o konwergencji usług, który to wykład stworzyłem gdzieś na początku 2000 r. (to już 4 lata!, szok!) to aby przypomnieć sobie jego treść napisałem tą bajkę wykorzystując stare slajdy z PowerPointa. Nie mam siły tego poprawiać: "com napisał - napisałem" i niech tak zostanie.


Kategorie: telekomunikacja, zawodowe, _blog


Słowa kluczowe: telekomunikacja, wojna światów, konwergencja, media, GSM, VOIP, VOD


Pliki


Komentarze: (2)

anonim, February 10, 2004 12:00 Skomentuj komentarz


Konwergencja (łac. convergere - zbierać się) to rozwój podobnych form pod wpływem podobnych warunków.

khan-goor, January 17, 2004 00:28 Skomentuj komentarz


com napisał - napisałem.com :)
Skomentuj notkę
24 grudnia 2003 (środa), 08:39:39

Telewizyjny obraz świata

Taki cytat sobie odnotowuję:

"Nie ufajcie mediom. Najbardziej nieprawdziwy obraz świata kształtuje telewizja - widzowie są przekonani, że nasz glob jest przesycony wojnami, konfliktami i terroryzmem, podczas gdy zjawiska te dotyczą tylko kilku punktów na ziemi. Najważniejszym problemem świata jest przeraźliwa bieda, której się nie pokazuje, bo jest statyczna. Bieda to najwyżej atrakcja turystyczna w stacji Travel. Hitler oszukał 40 milionów ludzi - pisze Kapuściński - Stalin 200 milionów, telewizja zaś oszukuje trzy miliardy."

Ryszard Kapuściński, Autoportret reportera.


Dopisek z grudnia 2017:

  • Dziś telewizja oszukije 7mld ludzi - taki jest zasięg, bo telewizja jest już wszędzie. To zdanie pochodzi jednak z lat 80-tych.
  • Dziś mogę śmiało nazwać Ryszarda Kapuścińskiego oszustem. Bardzo lubię jego książki, pięknie pisze ale wiem, jak piszą np. Cesarza nakłamał wielką szkodę przynosząc Etiopii i jej mieszkańcom - Etiopom. Tak to jest jak się fałszywą ideologią wkracza w czyjeś życie bez jego zrozumienia za to z silną presją na realizację celów swoich mocodawców.

Kategorie: obserwator, proza, _blog


Słowa kluczowe: Kapuściński, telewizja, manipulacja, obraz świata, bieda, wojna, media


Komentarze: (1)

no-words, December 25, 2003 12:25 Skomentuj komentarz


3 miliardy...
ogromna suma
Skomentuj notkę
30 listopada 2003 (niedziela), 17:40:40

Ile kosztuje szybki prysznic?

Kiedyś wyliczyłem ile kosztuje:

a teraz zastanawiam się ile kosztuje woda i jej podgrzanie, szacując to dla szybkiej kąpieli pod prysznicem.

Cennik mediów  
Cena za 1 m3 wody 3,00 zł
Cena za 1 m3 gazu 0,49 zł
Cena za przesył 1 m3 gazu 0,38 zł
Opłata stała (abonament) za gaz 8,40 zł
Cena spuszczenie 1m3 ścieku 3,18 zł
 
Zużycie na jeden szybki prysznic  
Zużycie wody 0,0440
Zużycie gazu 0,1775
 
Opłaty za jeden szybki prysznic  
Cena za wode 0,13 zł
Cena za gaz (za m3 i 1/30 opłaty stałej) 0,43 zł
Cena za kanalizacje 0,14 zł
Razem 0,70 zł

Uwagi:

  • Prysznicem, a właściwie jego kosztami można się nie przejmować.
  • Koszt ten nie może być usprawiedliwieniem dla brudasów.
  • Dłuższy prysznic pewnie kosztuje 4 albo może nawet 6 razy więcej czyli gdzieś z 5zł.

Kategorie: ile kosztuje, _blog


Słowa kluczowe: prysznic, woda, media, stawka, cena gazu


Komentarze: (5)

wings, November 30, 2003 22:00 Skomentuj komentarz


u mnie niestety jest troszkę drożej :
- cena 1 m3 wody (wraz ze sciekami) to koszt 6,78 zł
- 1 m3 gazu to koszt 1 zł...
- reszta pozostaje bez zmian :)

anonim, July 6, 2009 13:08 Skomentuj komentarz


Nowa taryfa na gaz dostarczany przez PGNIG od 1 czerwca 2009 r.

Opłata wg taryfy W-3 cokolwiek to znaczy:
1. Opłata abonamentowa: 8,20 zł za miesiąc
2. Opłata za gaz: 0,921 zł/m3

do tego opłaty za przesył:
3. opłat stała 32,15zł na miesiąc
4. opłata zmienna 0,46zł/m3

anonim, July 6, 2009 13:15 Skomentuj komentarz


do szybkiego prysznicu potrzeba zapłacić za gaz:
- za gaz dosłany do domu: 0,25zł
- za posiadanie instalacji: 1,35zł
razem: 1,59 zł

ale woda podrożała bardziej!

qwe, August 17, 2010 13:41 Skomentuj komentarz


Witam
u mnie troche drozej - Warszawa Wawer
1m wywozu szamba 20zł + podgrzanie wody + cena samej wody wyjdzie jeszcze wiecej

KubaW, October 9, 2017 16:06 Skomentuj komentarz


W 2017 roku, w polskich portach prysznic kosztuje 5 zł. W cenę jest wliczone sprzątanie prysznica i pobieranie opłat.

Na SLOT Art Festiwalu, w 2017 i 2016 roku, prysznic w kontenerze z prysznicami kosztował też 5 zł.

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.