Notki z roku 2017 i miesiaca numer 10


1 października 2017 (niedziela), 10:14:14

Obietnica ze wstępu Listu do Koryntian

Sprawdziłem dziś do kogo skierowany jest Pierwszy List do Koryntian?

Sprawdziłem werset .2 i wypisuje z niego:
1. do kościoła Bożego w Koryncie (przeszłość),
2. do poświęconych w Chrystusie Jezusie,
3. do powołanych świętych,
4. do wszystkich, którzy na każdym miejscu wzywają imienia naszego Pana Jezusa Chrustusa,
5. do tych, których Władcą jest Jezus Chrystus.

To ważne aby określić, bo do nich skierowana jest w wersecie .8 piękna obietnica. Jeżeli więc jesteś adresatem tego listu to wiedz, że "Bóg będzie umacniał cię aż do końca – abyśmy byli nienaganni w dniu przyjścia naszego Pana Jezusa Chrystusa”. A w następnym wersecie, w .9 pisze, że Bóg jest wierny!

Jakże cudowny jest nasz Bóg!


Kategorie: biblia, _blog


Słowa kluczowe: koryntianie, eschatologia, świętość, 1Kor1:2


Komentarze: (1)

Marek, December 19, 2022 00:17 Skomentuj komentarz


To fakt jest cudowny nasz Bóg!

Skomentuj notkę
2 października 2017 (poniedziałek), 00:00:00

iPhone SE - coś nowego

.... mam takie coś od października 2017. No i fajnie.

Stary iPhone 5S trafia do Moniki K. z IPP-KTW1


Jeżeli dobrze sobie przypominam to miałem już:

  • iPhone 3GS (2010 albo 2011)
  • iPhone 4S (ale czy na pewno S?)
  • iPhone 5S (od października 2015)
  • iPhone SE - czyli prawie iPhone 7 ale w obudowie jak poprzednio, więc mi mój pokrowiec pasuje.

Przy okazji ciekawostka. Na jakiejś aukcji, za 370zł kupiłem Ludwikowi iPada 3 (stara wtyczka, ale już wyświetlacz Retina) z lekko uskubaną szybką, ale w stanie dobrym. Zainstalowany był system iOS 9.1 i działał nieźle do tego po co ma być, czyli poczta, www, notatki itp


Kategorie: domowe it, _blog


Słowa kluczowe: ios, iphone, ipad 3


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
6 października 2017 (piątek), 13:44:44

Chronos czy kairos?

Jak się ma chronos a kairos. Na dziś wydaje mi się, że chronos to bardziej odcinki czasu, części czasu, okresy, zaś kairos to właściwy moment. Ale mogę się mylić i myślę, że muszę nad tym popracować.

Co to znaczy "odkupić czas" użyte w Ef 5:16? BG mówi o odkupieniu, ale nowsze przekłady sugerują, że mamy dobrze wykorzystywać.


Kategorie: filozofia, _blog


Słowa kluczowe: czas, kairos, chronos, życie, ef 5:16


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
6 października 2017 (piątek), 14:11:11

O miłości przy obiedzie

Zacznę od definicji:

Miłość to decyzja o czynieniu dobra drugiej osobie, osobie tą miłością kochanej.

No i oczywiście powstaje trudne pytanie: co to jest to dobro, jak je rozumieć, czym jest i kto ma określić co dla kochanej osoby jest dobre. Jest pytanie więc pobawmy się w analizę i szukanie odpowiedzi:

#1. A gdyby tak kochana osoba miała prawo określić co jest dla niej dobre? Na pewno było by miło, ale czy dobrze? Widać to dobrze w przypadku dzieci, bo dzieci ciągle chcą lody, ciastka i dobrą zabawę a rzeczy te, mimo iż dobre w nadmiarze dobre wcale już nie są i dopiero umysł (wiedza, doświadczenie, mądrość) rodzica dawkując je w procesie wychowawczymwytwarza dobro w postaci środowiska, w którym dziecko dobrze wzrasta. A więc podejście pierwsze dobre nie jest - tworzy hedonizm -"kochasz mnie, więc zrób mi dobrze”.

Może więc należy szukać dalej?

#2. A gdyby tak osoba kochająca uznała co jest dobre dla kochanej i to realizowała? Takie coś mamy ewidentnie w macierzyństwie - dzieciaki nie wiedzą, bo nie jest ich zadaniem wiedzieć, ich zadaniem jest rosnąć :-) ale z czasem dzieciak zaczyna mieć własne zdanie i dość trudno uchwycić ten moment, ale na pewno z czasem staje się dorosłym człowiekiem zasługującym na pełną wolność ze strony rodziców i wtedy podejście „miłość to czynienie drugiej osobie dobra określonego przez czyniącego” przestaje działać.

A więc dalsze poszukiwania:

#3. A może uzgodnić widzenie dobra tych dwóch osób, ponegocjować, ustalić rezygnując z subiektywnego „ja” aby poprzez „my" przejść na poziom obiektywny? Umowa społeczna, kontraktualizm, Jan Jakub Rousseau? O nie! Praktyka od czasów rewolucji francuskiej udowadnia, że to nie zadziała, że ludzie uzgodnić wspólnego dobra nie są wstanie bo "moje jest mojsze” i popsuta grzechem natura zawsze wyciągnie na wierzch nasz egoizm.

Co więc robić?

#4. Można dalej kierując się ku obiektywności zapytać Pana Boga? Tak! I to jest rozwiązanie. To jest rozwiązanie

Miłość to czynienie innemu dobra, a co to jest dobro? Potrzebuję więc na szybko kolejnej definicji:

Dobro to stan rzeczy, w którym Bóg chce, aby się one znajdowały.

Bóg jest Stwórcą - On jedynie wie po co to wszystko jest i jak to wszystko ma działać, i On chce aby każdy z nas go szukał, zarówno indywidualnie jak i społecznie.

I tu się kończą moje rozważania, bo zupa (krem z pomidowów) zjedzona, rachunek już zapłacony i mogę dalej iść zwiedzać Chropaczów. Fajne miejsce!

 

 

 

 


Kategorie: filozofia


Słowa kluczowe: miłość, chropaczów, dobro, filozofia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
9 października 2017 (poniedziałek), 13:10:10

Myśli Pawła Włodkowica

Ponoć Paweł Włodkowic napisał w jakimś dziele: "Błąd nie odpierany zyskuje aprobatę, a prawda nie broniona zostaje zgnieciona”. Muszę poszukać.

Jeszcze raz, w ramce:


Błąd nie odpierany zyskuje aprobatę,
a prawda nie broniona zostaje
zgnieciona


Kategorie: myśli, _blog


Słowa kluczowe: paweł włodkowic, oświecenie, średniowiecze, prawda


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
9 października 2017 (poniedziałek), 17:53:53

Eschatologia Koranu

I znowu coś kopiuję z serwisu Zdrowa Nauka, albo jakiegoś pokrewnego, bo lepiej to mieć u siebie niż nie mieć.

Eschatologie Islamu i Chrześcijaństwa

utworzone przez Reformowani | Paź 9, 2017 | Eschatologia, Islam

Muzułmanie pragną, aby Chrześcijanie nawrócili się na islam I czynią w tym kierunku wszelkie starania, od pokojowego głoszenia ich nauk na ulicach po krwawe akty terroru. Zanim jednak dasz się skusić i staniesz się muzułmaninem, lub powiesz że ta religia jest podobna do nauki Apostołów, zanim zaakceptujesz promowany przez Ricka Warrena chrislam, hybrydę islamu i Chrześćijaństwa pozbawionego boskości Jezusa, pomyśl co naucza islam o końcu świata.

Muzułmanie sądzą że Qu’ran jest ostatnim objawieniem tego samego Boga ze Starego i Nowego Testamentu zatem powinieneś spodziewać się przynajmniej podobnych proroctw odnośnie walk pomiędzy dobrem i złem w obu religiach. Przynajmniej podobnych, ponieważ muzułmanie uważają, że Tora i Nowy Testament, których autorem jest Allah, zostały zanieczyszczone ludzkimi naukami. Prawda okazuje się szokująca.

 

QU’RAN BIBLIA
Mahdi (Zbawiciel islamu) Antychryst
Przywódca religijny; człowiek silnej ręki. Dowódca wiernych amir (al-muminin) Przywódca religijny i military, blużnierca.
.
Doprowadzi do przejsciowego 3,5 letniego pokoju z Żydami i zachodem. Doprowadzi do przejsciowego 3,5 letniego pokoju z Żydami i zachodem.
Zjednoczy narody przeciwko Izraelowi. Zdradzi Izrael.
Będzie dowodził armią islamską przeciwko Żydom I Chrześcijanom. Włada armiami Islamskimi (Gog, Magog, Libia, Etiopia, Egipt, Persja, Gomer, Togarmah [Turkmenistan / Azerbejdżan, etc.)
Będą maszerować z czarnymi flagami do świątyni na wzgórzu.  
Zapowie globalny kalifat.  
Przyniesie pokój i dobrobyt. (Zabijając uprzednio wszystkich niewierzących – kafir) Przyniesie pokój i dobrobyt. (Zabijając uprzednio wszystkich niewierzących)
Spowoduje że wszyscy otrzymają znak na czole. Muzułmanie otrzymają “bismillah” (w imieniu Allaha) – niewierzący otrzymają “bismilkafir“ (w imieniu niewierzących) Spowoduje że wszyscy otrzymają znak (znamię bestii) na czole lub prawej ręce.
.
Znak na czole jest dobrą rzeczą w islamskiej wersji. Znamię w Bibli pochodzi od szatana.
Ustanowienie globalnego rządu. Ustanowienie globalnego rządu.
Zebranie swoich armii do wojny z Dajjalem (biblijnym Jezusem).
.
Zgromadza armię do walki z Jezusem Chrystusem w dolinie Armagedonu.
Isa ( Jezus ) Fałszywy prorok
Prawdziwy prorok. Powróci z pomocą Mahdiemu aby pokonać Żydów i chrześcijan. Czyni “cuda w obliczu besti’’ sprawi że nawet wybrani Chrześcijanie będą czcić bestię. (Antychrysta).
Ogłasza wszystkim chrześcijanom i Żydom, że muszą czcić Allaha i poddać się władaniu Imam Mahdiemu oraz globalnemu rządowi (kalifatowi). Ścina głowy niewierzącym.
.
.
Walczy z Dajjalem (islamski Antychryst) Walczy z Jezusem.
Dajjal (wg. Islamu to fałszywy mesjasz) Jezus Chrystus , prawdziwy Mesjasz
Przybywa na białym osiołku. Powraca na białym koniu.
Czyni cuda/wskrzesza martwych (czyni to żeby oszukać wierzących). Wskrzesza umarłych.
.
Ma imię na czole lin hadith to znaczy słowo “kafir”kiedy muzułmanie to zobaczą odrzucą go jako fałszywego mesjasza. Ma imię na czole “Król Królów”
.
Król Żydów. Król Żydów i pogan.

Wnioski

  1. Koraniczny Mahdi, mesjasz muzułman jest Antychrystem z Bibli.
  2. Koraniczny Isa pomagający Mahdiemu jest biblijnym fałszywym prorokiem pomagającym Antychrystowi.
  3. Koraniczny Dajjal, fałszywy mesjasz jest biblijnym prawdziwym Jezusem.
  4. Jeśli wierzysz w islam, wierzysz Antychrystowi.
 

No i fajnie.

Dopiski:


Kategorie: eschatologia, apologetyka, islam, _blog, teologia/eschatologia


Słowa kluczowe: islam, mahdi, koran, biblia, eschatologia, koniec czasów


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
15 października 2017 (niedziela), 23:08:08

Pielgrzymki JP2 do Polski

Wyliczam sobie pobyty Jana Pawła II w Polsce, bo coś tam pamiętam ale tak dokładnie to należy sprawdzić i przypomnieć sobie jak się pamięta. A więc:

  1. 2–10 czerwca 1979 - jeszcze za Gierka, dość szybko po tym jak został papieżem. Wywoływał wtedy jakiegoś ducha aby przybył i odnowił oblicze tej ziemi. Nawet nie chce mi się komentować tego ohydztwa.
  2. 16–23 czerwca 1983 - w Stanie Wojennym, szykowałem się wtedy do egzaminu na studia, a papież był w Krakowie i Katowicach a ja byłem w Katowicach i Krakowie.
  3. 8–14 czerwca 1987 - dalej stano wojenny, choć zawieszony. Spotkanie z Jaruzelskim i podarowany mu (ponoć dla narodu) obraz kard. Hozjusza. Mało wtedy rozumiałem, ale ten ekumenizm na niby złapałem. O współpracy z komunistami przy przemianach dowiedziałem się później, jak zacząłem coś kumaś ze świata.
  4. 1–9 czerwca, 13–16 sierpnia 1991. Słabo pamiętam.
  5. 22 maja 1995 - na krótko do Skoczowa, Bielska i Żywca. W Skoczowie jakieś ekumeniczne gesty powodujące skuteczny podział wśród polskich ewangelików. I o to chodziło.
  6. 31 maja–10 czerwca 1997 - nie pamiętam.
  7. 5–17 czerwca 1999 - był też w Gliwicach, ale pamiętam, że codziennie przerabiał jedno przykazanie i koronował jeden obraz maryjny, woził też Kwaśniewskiego w papamobile co niewątpliwie przyczyniło się do utrwalenia władzy komunistów.
  8. 16–19 sierpnia 2002 - Kraków, Łagiewniki, pozytywnie wypowiadał się w sprawie przystąpienia do UE i dziś Polska jest częścią tego bezbożnego tworu.

Przy okazji:

Co JP2 myślał o ekumeniźmie w 1987 roku? "Tylko Kościół eucharystycznie pojednany będzie wiarygodnym znakiem jedności i pokoju”. Powiedział to na spotkaniu z Polską Radą Ekumeniczną, a godzinę później przekazał Jaruzelskiemu swój dar - obraz kar. Honzjusza, jezuity, wielkiego polskiego kontrreformatowa. Nie jestem przekonany, czy Kościół ma być znakiem jedności i pokoju.


Dopisek z X 2018 - znalazłem fotkę z tego spotkania z Jaruzelskim.

jan-pawel-ii-jaruzelski(Foto: Spotkanie papieża Jana Pawła II z władzami PRL w Sali Senatorskiej na Zamku Królewskim 8 czerwca 1987 r. Pierwszy z prawej, tyłem, przewodniczący Rady Państwa, gen. Wojciech Jaruzelski. Z lewej portret kard. Stanisława Hozjusza. Fot. Archiwum Fotograficzne Lecha Zielaskowskiego / NAC)


Kategorie: katolicyzm, polityka, _blog, notatka historyczna, historia/notatka, notatka/historia


Słowa kluczowe: jp2, jan paweł II, papież, pielgrzymka do polski, jasna góra, PRL, częstochowa


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
15 października 2017 (niedziela), 23:20:20

Utrwalanie władzy ludowej 1994-1950

Odnotowuje to bo ciągle zapominam a tu jest to o czym należy widzieć:

  • 22 lipca 1944 - ogłoszenie, że jest coś takiego jak PKWN - a potem od 31 grudnia 1944 Rząd Tymczasowy.
  • 26 lipca 1944 - Porozumienia PKWN-ZSRR - o granicach (rezygnacja w granic wschodnich) i o kompetencjach dowództwa Armii Czerwonej na terenie wyzwalanej Polski (zezwolenie na faktyczną władzę NKWD).
  • 4-11 lutego 1945 - Konferencja Jałtańska - zgoda Anglii i USA na oddanie Europy Środkowej pod wpływy ZSRR.
  • 28 czerwca 1945 - Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej w którym faktycznie rządzili komuniści ale Stanisław Mikołajczyk i jego PSL próbowało coś zrobić pomimo, że dalej działał rząd w Londynie. Rząd ten niestety uzyskał poparcie międzynarodowe - właśnie dlatego, że dołączył do niego Mikołajczyk dając komunistom alibi.
  • 30 czerwca 1946 - Referendum ludowe sfałszowane aby wyszło „trzy razy tak”. W tym czasie w Norymberdze trwał proces zbrodniarzy hitlerowskich a w Kielcach przeprowadzono prowokację mordując Żydów.
  • 19 stycznia 1947 - sfałszowane wybory do Sejmu Ustawodawczego.
  • 20 października 1947 - Stanisław Mikołajczyk ucieka z kraju.
  • 15 grudnia 1948 - zjazd zjednoczeniowy PPR i marionetkowego PPS tworzy PZPR.
  • 20 styczenia 1950 - aresztowanie bp. Czesława Kaczmarka z Kielc.

Kategorie: notatka historyczna, historia, _blog, notatka / historia, historia/notatka


Słowa kluczowe: prl, polska ludowa, rząd lubelski, pkwn, pzpr, ppr, psl, bierut, gomułka, zsrr, nkwd, prowokacja kielecka, pogrom kielecki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
16 października 2017 (poniedziałek), 10:12:12

Obligacje dla Triggo

Czy obligacje mają coś wspólnego ze stwierdzeniem, że "jestem zobligowany"? TAK!
 
Słownik PWN:
obligacja «papier wartościowy dający posiadaczowi prawo do otrzymywania stałego dochodu, wypłacanego przez instytucję, która ten papier wyemitowała»
 
Wiki:
Obligacja – papier wartościowy emitowany w serii, w którym emitent stwierdza, że jest dłużnikiem obligatariusza i zobowiązuje się wobec niego do spełnienia określonego świadczenia. Obligacja należy do kategorii dłużnych instrumentów finansowych. W przeciwieństwie do akcji, obligacje nie dają posiadaczowi żadnych uprawnień względem emitenta typu współwłasność, dywidenda czy też uczestnictwo w walnych zgromadzeniach. Emisja obligacji polega na przekazaniu kapitału spółce przez inwestorów. Obligacje reprezentują prawa majątkowe podzielone na określoną liczbę równych jednostek, co oznacza, iż przyznają identyczne uprawnienia danym emisjom lub seriom obligacji. (...)
 

Kategorie: triggo, _blog, zawodowe


Słowa kluczowe: triggo, obligacja, finansowanie dłużne, ekonomia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
16 października 2017 (poniedziałek), 10:51:51

Deklaracja Paryska

Zachowuję bo warto to mieć:

Deklaracja Paryska

Europa, w jaką wierzymy (A Europe We Can Believe In)

Europa należy do nas, a my należymy do Europy. Jej ziemie są naszym domem: innych nie mamy. Powody, dla których kochamy Europę przekraczają naszą zdolność wyjaśnienia lub usprawiedliwienia naszego do niej przywiązania. To kwestia wspólnych dziejów, nadziei i miłości. To kwestia zwyczajów. Chwil patosu i cierpienia. Inspirujących doświadczeń pojednania i obietnica wspólnej przyszłości. Zwykłe krajobrazy i zdarzenia mają dla nas wyjątkowe znaczenie – dla nas, ale już nie dla innych. Dom to przestrzeń, gdzie wszystko jest znajome i gdzie jest dla nas miejsce, niezależnie od tego, dokąd zbłądziliśmy. Taka jest prawdziwa Europa – nasza cenna i niezastąpiona cywilizacja.

Europa jest naszym domem

Europa – z całym swoim bogactwem i wspaniałością – zagrożona jest jednak fałszywym rozumieniem samej siebie. Owa fałszywa Europa uważa, że w swoim obecnym kształcie stanowi wypełnienie naszej cywilizacji; tymczasem tak naprawdę chce zająć nasz dom. Ma skłonność do przesady i zniekształca autentyczne cnoty europejskie, podczas gdy sama jest ślepa na swoje wady. Zadowolona z siebie – posługując się jednostronnymi karykaturami naszej historii – fałszywa Europa tkwi w uporczywym uprzedzeniu w stosunku do własnej przeszłości. Jej orędownicy to sieroty z wyboru, ludzie, którzy zakładają, że sieroctwo – bycie bezdomnym – jest jakimś szlachetnym osiągnięciem. W ten sposób fałszywa Europa szczyci się, że stanowi zapowiedź uniwersalnej wspólnoty – która nie jest ani uniwersalna, ani nie jest wspólnotą.

Zagraża nam fałszywa Europa

Patroni fałszywej Europy tkwią pod urokiem przesądów na temat nieuchronnego postępu. Wierzą, że Historia jest po ich stronie, a wiara ta napełnia ich pychą i wzgardą tak, że nie są w stanie dostrzec wad post-narodowego i post-kulturowego świata, który sami konstruują. Nie znają, co więcej, prawdziwych źródeł ludzkiej przyzwoitości, która – tak jak nam – jest im przecież droga. Ignorują – czy wręcz odrzucają – chrześcijańskie korzenie Europy. A jednocześnie bardzo się starają by nie obrazić muzułmanów, którzy – wedle ich wyobrażeń – z ochotą przyjmą ich świecki multikulturowy światopogląd. Pogrążona w uprzedzeniach, przesądzie i ignorancji, zaślepiona pustymi, bezkrytycznymi wizjami utopijnej przyszłości, fałszywa Europa automatycznie tłamsi sprzeciw. A robi to oczywiście w imię wolności i tolerancji.

Fałszywa Europa jest utopijna i despotyczna

Zbliżamy się do ślepego zaułka. Największym zagrożeniem dla przyszłości Europy nie jest ani rosyjskie awanturnictwo, ani muzułmańska imigracja. Prawdziwym niebezpieczeństwem jest dławiący uścisk, w którym fałszywa Europa trzyma naszą wyobraźnię. Narody i wspólna kultura są wydrążane przez iluzje i samooszukiwanie się co do tego, czym Europa jest i czym być powinna. Przyrzekamy, że będziemy opierać się tym zagrożeniom naszej przyszłości. Będziemy chronić, podtrzymywać i bronić rzeczywistej Europy, tej, do której wszyscy tak naprawdę należymy.

Musimy bronić rzeczywistej Europy

Prawdziwa Europa oczekuje i zachęca do czynnego udziału we wspólnym projekcie politycznego i kulturowego życia. Do ideałów europejskich należy solidarność, która opiera się na uznaniu pewnego zbioru przepisów prawa, które stosuje się do wszystkich, ale jest ograniczone w swoich wymogach. Owo uznanie nie musi koniecznie przyjmować formę demokracji przedstawicielskiej. Niemniej nasze tradycje obywatelskiej lojalności są odzwierciedleniem naszych tradycji politycznych i kulturowych, niezależnie od ich formy. Europejczycy walczyli w przeszłości o coraz większe otwieranie się systemów politycznych na powszechne uczestnictwo – a my słusznie czerpiemy dumę z tej historii. Walka ta przyjmowała nierzadko formę otwartej rebelii, a mimo to nasi przodkowie przyznawali, że nawet przy niesprawiedliwościach i wadach wcześniejszych tradycji, tradycje te są nasze. Takie poświęcenie na rzecz poprawy pokazuje, że Europa dąży do coraz większej sprawiedliwości, a duch postępu ma źródło w miłości i przywiązaniu do naszych ojczyzn.

Solidarność i obywatelska lojalność zachęcają do czynnego uczestnictwa

Europejski duch jedności pozwala na wzajemne zaufanie w przestrzeni publicznej – nawet jeśli jesteśmy sobie obcy. Publiczne parki, rynki i szerokie place naszych miast i miasteczek wyrażają europejskiego ducha politycznego: wspólne jest nasze życie i wspólna res publica. Przyjmujemy założenie, że przyjęcie odpowiedzialności za przyszłe losy naszych społeczeństw jest naszym obowiązkiem. Nie jesteśmy biernymi poddanymi despotycznej władzy, świeckiej czy kościelej. Nie jesteśmy również bezsilni wobec nieubłaganych sił historii. Bycie Europejczykiem oznacza posiadanie politycznej i historycznej podmiotowości. To my jesteśmy autorami naszego wspólnego przeznaczenia.

Nie jesteśmy biernymi poddanymi

Prawdziwa Europa jest wspólnotą narodów, które posiadają własne języki, tradycje i granice. Zawsze jednak – nawet gdy się ze sobą nie zgadzaliśmy lub prowadziliśmy ze sobą wojny – dostrzegaliśmy wzajemną więź. Owa jedność w różnorodności wydaje się czymś naturalnym, a jednocześnie czymś nadzwyczajnym i cennym, bo w rzeczywistości nie jest ani naturalna, ani nieunikniona. Najpowszechniejszą polityczną formą jedności w różnorodności jest imperium, które – po upadku Cesarstwa Rzymskiego – wojowniczy europejscy królowe starali się przez stulecia odtworzyć. Pokusa imperialnej formy pozostała, ale przetrwała idea państwa narodowego – systemu, który łączy powszechność z suwerennością. W ten sposób państwo narodowe stało się znakiem rozpoznawczym cywilizacji europejskiej.

Państwo narodowe znakiem rozpoznawczym Europy

Wspólnota narodowa czerpie dumę z tego, że rządzi się na swój własny sposób, szczyci się także wielkimi osiągnięciami swojego narodu w dziedzinie sztuki czy nauk ścisłych – ale rywalizuje z innymi narodami, niekiedy na polu bitwy. Wzajemne wojny zadały Europie wiele – często dotkliwych – ran, ale nigdy nie zagroziły jej kulturowej jedności. Było wręcz odwrotnie: wraz ustanawianiem i wyodrębnianiem się państw narodowych, coraz silniejsza stawała się wspólna europejska tożsamość. Potworny rozlew krwi światowych wojen dwudziestego wieku wyzwolił w nas większą determinację, by szanować wspólne dziedzictwo. Świadczy to o głębi i sile europejskiej cywilizacji, która jest kosmopolityczna we właściwym sensie tego słowa. Nie jest naszym celem wymuszona jedność imperialna. Przeciwnie: europejski kosmopolityzm wymaga, by patriotyczna miłość i lojalność obywatelska otwierały nas na szerszy świat.

Nie popieramy wymuszonej jedności

Prawdziwa Europa została naznaczona chrześcijaństwem. Uniwersalne duchowe imperium Kościoła nadało Europie kulturową jedność, jednak bez udziału imperium politycznego. Dzięki temu poszczególne obywatelskie lojalności mogły rozwijać się w obrębie wspólnej europejskiej kultury. Cechą charakterystyczną europejskiego życia stała się autonomia tego, co nazywamy społeczeństwem obywatelskim. Co więcej, chrześcijańska doktryna nie wypełnia swoimi nakazami każdej dziedziny życia, co pozwala na zapewnienie i poszanowanie różnorodności świeckich praw narodów, nie zagrażając naszej europejskiej jedności. Nie jest przypadkiem, że wraz z kryzysem chrześcijaństwa w Europie na nowo podejmowane są starania zmierzające do ustanowienia jedności politycznej – imperium pieniędzy i regulacji, które występuje pod przykrywką sentymentów pseudo-religijnego uniwersalizmu, a jest konstruktem Unii Europejskiej.

Chrześcijaństwo sprzyjało jedności kulturowej

Prawdziwa Europa uznaje równą godność każdej jednostki, niezależnie od jej płci, rasy czy warstwy społecznej. To również wyrasta z naszych chrześcijańskich korzeni. Nasze szlachetne cnoty jednoznacznie zawdzięczamy chrześcijańskiej spuściźnie: uczciwość, współczucie, miłosierdzie, zdolność przebaczania, pokojowe nastawienie czy miłość bliźniego. To chrześcijaństwo – kładąc nacisk na miłość i wzajemną wierność – w niespotykany sposób zrewolucjonizowało relacje pomiędzy mężczyznami a kobietami. Związek małżeński pozwala rozkwitać we wzajemnej wspólnocie zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Gdy dokonujemy poświęceń w życiu, robimy to najczęściej przez wzgląd na naszych współmałżonków i nasze dzieci. Ten duch oddania jest także wkładem chrześcijaństwa w kulturę Europy, jaką kochamy.

Chrześcijańskie korzenie wzmacniają Europę

Prawdziwa Europa stale czerpie również z tradycji klasycznej. Identyfikujemy się z dziełami starożytnej Grecji i Rzymu. Jako Europejczycy dążymy do doskonałości, korony cnót klasycznych. W przeszłości chęć zdobycia przewagi prowadziła niekiedy do brutalnej rywalizacji. Ale w swoim najlepszym wydaniu dążenie do doskonałości skłania Europejki i Europejczyków do rozwoju – czy to w dziedzinie tworzenia niezrównanych dzieł artystycznych, czy dokonywania przełomowych odkryć w naukach i technologii. Prawdziwa Europa zachowała pamięć zarówno o wspaniałości rzymskiej cnoty umiarkowania, jak i o greckiej dumie obywatelstwa oraz duchu filozoficznych dociekań. One również stanowią nasze dziedzictwo.

Klasyczne korzenie inspirują dążenia do doskonałości

Prawdziwa Europa nigdy nie była doskonała, a zwolenników Europy fałszywej nie należy ganić za ich dążenia do rozwoju i reform. Po roku 1945 i 1989 osiągnięto wiele sukcesów godnych pochwały i szacunku. Nasze wspólne życie jest przecież projektem żywym, a nie skostniałą spuścizną. Ale Europa powinna opierać swoją przyszłość na odnowionym przywiązaniu do najlepszych tradycji, a nie na pozornym uniwersalizmie, który domaga się zapomnienia i samowyparcia. Europa nie zaczęła się od Oświecenia. Unia Europejska nie jest zaś ostateczną formą rozwoju naszego domu, który tak kochamy. Prawdziwa Europa jest – i zawsze będzie – wspólnotą narodów, które czasem wydają się zaściankowe (bywa, że nadmiernie), ale przecież jednoczy je duchowe dziedzictwo, o które się spieramy, które rozwijamy, w którym wspólnie uczestniczymy, i które kochamy.

Europa jest wspólnym przedsięwzięciem

Prawdziwa Europa jest w niebezpieczeństwie. Wszystkie nasze osiągnięcia – narodowa suwerenność, opór wobec imperium, kosmopolityzm harmonizujący z obywatelską miłością, chrześcijański ideał dobrego i godnego życia, głębokie przeżywanie klasycznej spuścizny – wymykają nam się z rąk. Podczas gdy patroni fałszywej Europy konstruują swoją sztuczną religię powszechnych praw człowieka, my tracimy nasz dom.

Tracimy nasz dom

Fałszywa Europa szczyci się niespotykanym poświęceniem na rzecz ludzkiej wolności. Wolność ta jest jednak bardzo jednostronna. Definiuje się ją jako uwolnienie od wszelkich ograniczeń: to wolność seksualna, wolność ekspresji, wolność “bycia sobą”. Pokolenie’68 uważa, że swobody te stanowią cenne zwycięskie trofea, wydarte wszechmocnemu niegdyś, represywnemu reżimowi kulturowemu. Rewolucjoniści lat 60. uważają się za wielkich wyzwolicieli, których szlachetne osiągnięcia moralne zasługują na wdzięczność całego świata.

Dominuje fałszywa wolność

Ale dla młodszych pokoleń Europejczyków rzeczywistość jest dużo mniej różowa. Libertyński hedonizm prowadzi często do nudy i głębokiego poczucia bezcelowości. Instytucja małżeństwa uległa osłabieniu. Szalejący żywioł seksualnego wyzwolenia nierzadko niweczy głębokie pragnienia młodych ludzi – pragnienia małżeństwa i rodziny. A wolność, która niweczy najgłębsze pragnienia naszych serc staje się przekleństwem. Nasze społeczeństwa zdają się pogrążać w indywidualizmie, izolacji i jałowości. Zamiast wolności mamy tępe podporządkowanie kulturze konsumpcji i mediów. Trzeba powiedzieć prawdę: pokolenie’68 niszczyło, nie budowało. Stworzyło próżnię, którą obecnie wypełniają media społecznościowe, tania turystyka i pornografia.

Upowszechnieniają się indywidualizm, izolacja i jałowość

Wbrew głośnym przechwałkom o niespotykanej wolności Europejczyków, ich życie podlega coraz głębszej kontroli. Przepisy – sporządzane często, w porozumieniu z potężnymi interesami, przez anonimowych technokratów – kierują naszymi stosunkami w pracy, decyzjami biznesowymi, edukacyjnymi kwalifikacjami, czy informacyjnymi i rozrywkowymi mediami. Obecnie Europa usiłuje zacieśnić istniejące już przepisy dotyczące wolności słowa – rdzennej wolności europejskiej, w której przejawia się wolność sumienia. Nie ogranicza się tu jednak ani wulgarności, ani innych ataków na przyzwoitość w życiu publicznym. Zamiast tego europejskie klasy rządzące pragną ograniczyć mowę jawnie polityczną. Przywódcy, którzy wypowiadają niewygodne prawdy na temat islamu i imigracji są ciągani po sądach, a polityczna poprawność nakłada tabu na poglądy, które podważają status quo. Fałszywa Europa bynajmniej nie zachęca do kultury wolności. Promuje napędzaną rynkiem kulturę jednorodności i politycznie wymuszonego konformizmu.

Jesteśmy poddawani kontroli i sterowaniu

Fałszywa Europa szczyci się również niespotykanym oddaniem idei równości. Twierdzi, że walczy o niedyskryminację i o integrację wszystkich ras, religii i tożsamości. W tej dziedzinie poczyniono autentyczny postęp, niemniej i tak zwycięża utopijne odklejenie od rzeczywistości. Już od pokoleń dąży się do realizacji wielkiego projektu multikulturalizmu. Domaganie się czy nawet promowanie asymilacji muzułmańskich przybyszów względem naszych zachowań i obyczajów (nie mówiąc już o religii) uznaje się za wielką niesprawiedliwość. Idea równości wymaga – jak słyszymy – byśmy wystrzegali się nawet wzmianki o tym, że wierzymy w wyższość naszej kultury. Jest paradoksem, że multikulturowe przedsięwzięcie, zaprzeczające chrześcijańskim korzeniom Europy, stanowi tak naprawdę wersję chrześcijańskiej idei uniwersalnej miłości, tyle że w przesadzonej i niemożliwej do zrealizowania formie. Wymaga od Europejczyków, by szlachetnie wyparli się samych siebie. Każe nam się wspierać kolonizację naszych ziem i upadek naszej kultury, a ów kolektywny akt samopoświęcenia na rzecz jakiejś nowej, rodzącej się właśnie globalnej społeczności pokoju i dostatku, ma być chwałą Europy dwudziestego pierwszego wieku.

Multikulturalizm jest niewykonalny

W takim myśleniu jest dużo złej wiary. Tak naprawdę większość przedstawicieli naszych klas rządzących nie ma wątpliwości co do wyższości kultury europejskiej, ale takich poglądów nie wolno im głosić publicznie, by nie obrazić imigrantów. Niemniej taka wyższość jest założeniem, skoro uważają oni, że do asymilacji dojdzie naturalnie, i szybko. Myślenie imperialne dawnych czasów rozbrzmiewa tutaj ironicznym echem, gdy europejscy technokraci zakładają, że drogą jakichś praw natury czy historii, “oni” z konieczności staną się tacy jak “my”. Nie wyobrażają sobie, że może być zupełnie odwrotnie. Tymczasem oficjalnej doktryny multikulturalizmu używa się jako terapeutycznego narzędzia do radzenia sobie z przykrymi, ale “przejściowymi” kulturowymi napięciami.

Pogłębia się zła wiara

Znaleźć tu można jeszcze więcej złej wiary, i to mroczniejszego rodzaju. W ciągu ostatnich dziesięcioleci coraz większa część naszej klasy rządzącej zaczęła uznawać, że przyspieszona globalizacja leży w jej interesie. Buduje więc ponadpaństwowe instytucje, które można kontrolować unikając uciążliwości związanych z narodową suwerennością. Coraz lepiej widać, że “demokratyczny deficyt” Unii Europejskiej nie jest jedynie problemem technicznym, który można naprawić technicznymi środkami. Przeciwnie: deficyt ten jest fundamentalnym celem i gorliwie się go broni. Legitymizując swoje poczynania bądź to koniecznością ekonomiczną, bądź autonomicznym rozwojem międzynarodowego prawodawstwa praw człowieka, ponadnarodowi mandaryni z instytucji unijnych zagarniają polityczne życie Europy, na wszystkie wątpliwości odpowiadając w jeden sposób: Nie ma alternatywy. To łagodna, ale coraz bardziej realna tyrania, z którą musimy się mierzyć.

Nasila się technokratyczna tyrania

Mimo starań zwolenników fałszywej Europy, by podtrzymywać wygodne iluzje, pycha tego projektu staje się coraz bardziej widoczna. Przede wszystkim widać, że fałszywa Europa jest słabsza niż sądzono. Popularna rozrywka i konsumpcja materialna nie podtrzymują życia obywatelskiego. Nasze społeczeństwa – których multikulturowa ideologia pozbawiła ideałów i chęci do wyrażania patriotycznej dumy – nie potrafią znaleźć w sobie woli do obrony. Retoryka inkluzywności i bezosobowy system ekonomiczny zdominowany przez gigantyczne międzynarodowe korporacje, nie odbudowują obywatelskiego zaufania i społecznej spoistości. Trzeba powiedzieć otwarcie: społeczeństwa europejskie są mocno zużyte. Wystarczy rozejrzeć się, by dostrzec coraz większe wykorzystywanie władzy rządu, sterowania społeczeństwem i indoktrynacji w szkołach. Uzbrojeni żołnierze wychodzą na ulicę nie tylko z powodu islamskiego terroru. Oddziały prewencyjne policji okazują się teraz niezbędne do opanowania agresywnych anty-systemowych protestów, a nawet do okiełznania pijanych tłumów kibiców piłkarskich. Fanatyzm kibiców jest dramatycznym sygnałem głębokiej ludzkiej potrzeby solidarności – potrzeby, której w fałszywej Europie nie da się zaspokoić w inny sposób

Fałszywa Europa jest krucha i bezsilna

Europejskie klasy intelektualne należą niestety do głównych ideologicznych zwolenników pychy Europy fałszywej. Nasze uniwersytety są bez wątpienia dumą cywilizacji europejskiej. Ale podczas gdy kiedyś starały się przekazywać nowym pokoleniom mądrość poprzednich wieków, dzisiaj większość z nich stawia znak równości pomiędzy krytycznym myśleniem a nierozumnym odrzuceniem przeszłości. Dawniej europejski duch kierował się rygorem intelektualnej uczciwości i obiektywizmu. Przez ostatnie dwa pokolenia jednak ten szlachetny ideał uległ przeobrażeniu. Dyscyplina umysłu, która kiedyś broniła przed tyranią dominującej opinii, przerodziła się w beztroską i bezrefleksyjną niechęć w stosunku do wszystkiego co nasze. Taka postawa kulturowego odrzucenia stała się tanim i prostym sposobem na “krytycyzm”. Od lat promowana jest w salach wykładowych, stając się doktryną, dogmatem. A każdy nowy wyznawca takiego kulturowego kredo uważany jest za przedstawiciela “Oświecenia” i za duchowego wybrańca. W rezultacie nasze uniwersytety są obecnie czynnymi podmiotami trwającej kulturowej destrukcji. Utrwala się kultura odrzucenia

Nasze klasy rządzące wspierają prawa człowieka. Zajmują się walką ze zmianami klimatycznymi. Kierują coraz bardziej zintegrowaną globalnie ekonomią rynkową i ujednoliceniem polityki podatkowej. Monitorują postęp w dziedzinie równości płciowej. Tyle dla nas robią! Jakie mają więc znaczenie mechanizmy, które stały za objęciem przez nich ich urzędów? Jakie znaczenie ma coraz większy sceptycyzm, z jakim ludy europejskie podchodzą do ich zabiegów?

Elity butnie demonstrują swoje cnoty

Ten rosnący sceptycyzm jest w pełni uzasadniony. Europa jest dzisiaj zdominowana przez jałowy materializm, który nie jest w stanie zachęcić kobiety i mężczyzn do zakładania rodzin i posiadania dzieci. Kultura odrzucenia pozbawia przyszłe pokolenie poczucia tożsamości. W niektórych krajach europejskich znajdują się regiony, w których muzułmanie cieszą się nieformalną autonomią wobec lokalnych praw – tak jak gdyby byli kolonistami, a nie współczłonkami narodowości. Indywidualizm izoluje nas od siebie. Globalizacja wpływa na perspektywy życiowe milionów ludzi. Na pytanie, dlaczego tak się dzieje, klasy rządzące Europą odpowiadają, że to element pracy nad dopasowaniem się do tego, co nieuniknione, że to przystosowanie do nieuchronnej konieczności. Że żadna inna droga nie jest możliwa, a każdy kto myśli inaczej, jest irracjonalny. Że rzeczywistość nie może przedstawiać się inaczej. Tym, którzy się sprzeciwiają, mówi się, że cierpią na nostalgię – która zasługuje na moralne potępienie, gdyż jest oznaką rasizmu lub faszyzmu. Wraz ze zwiększaniem się społecznych podziałów i obywatelskiej nieufności, w publicznym życiu Europy rośnie gniew i gorycz, i nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak się to wszystko skończy. Nie możemy już dłużej podążać tą drogą. Musimy odrzucić tyranię fałszywej Europy. Jest alternatywa.

Istnieje alternatywa

Praca musi rozpocząć się od teologicznego samo-poznania. Uniwersalistyczne i uniwersalizujące roszczenia fałszywej Europy pokazują, że stanowi ona namiastkę przedsięwzięcia religijnego, łącznie z silnymi quasi-religijnymi obowiązkami i anatemami. To mocne opium, które paraliżuje Europę jako organizm polityczny. Dążenia religijne należą – podkreślmy to z całą mocą – do dziedziny religii, nie polityki, a tym bardziej nie do biurokratycznej administracji. Odzyskanie przez nas politycznej i historycznej podmiotowości wymaga ponownej sekularyzacji europejskiego życia publicznego.

Musimy odrzucić pseudoreligię

Będziemy zatem musieli wyrzec się zakłamanego języka, który unika odpowiedzialności i sprzyja ideologicznej manipulacji. Mówienie o różnorodności, inkluzywności i multikulturalizmie jest puste. Taki język jest często wykorzystywany do przedstawiania naszych porażek jako sukcesów: osłabienie społecznej solidarności ma być “faktycznie” znakiem gościnności, tolerancji i integracji. To język marketingu, którego celem jest zaciemnienie rzeczywistości, a nie jej rozjaśnienie. A my musimy odzyskać dla rzeczywistości trwały szacunek. Język jest delikatnym narzędziem i ulega dewaluacji, gdy używa się go jako maczugi. Powinniśmy być patronami językowej przyzwoitości. Uciekanie się do oskarżeń jest znakiem dekadencji dzisiejszych czasów. Nie wolno nam tolerować słownego zastraszania, a tym bardziej śmiertelnych pogróżek. A tych, którzy mówią rozsądnie – nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy – powinniśmy chronić. Przyszłość Europy musi być liberalna w najlepszym sensie tego słowa – rzetelna publiczna debata winna być wolna od gróźb przemocy i przymusu.

Musimy przywrócić prawdziwy liberalizm

Przełamanie klątwy fałszywej Europy i jej utopijnej pseudo-religijnej krucjaty na rzecz świata bez granic oznacza ukształtowanie nowego rodzaju przywództwa politycznego i nowego rodzaju męża stanu. Dobry polityczny przywódca dba o dobro konkretnej społeczności. Dobry mąż stanu uważa, że nasze wspólne europejskie dziedzictwo i nasze poszczególne narodowe tradycje są darem wspaniałym i życiodajnym, ale jednocześnie kruchym. Nie będzie on odrzucał tego dziedzictwa ani nie zaryzykuje jego utraty na rzecz utopijnych marzeń. Tacy przywódcy pragną szacunku swoich obywateli, a nie aprobaty “międzynarodowej społeczności”, która tak naprawdę jest wizerunkowym narzędziem oligarchii.

Potrzebujemy odpowiedzialnych przywódców

Uznając szczególny charakter narodów Europy i ich chrześcijańskiego charakteru, nie musimy kłopotać się fałszywymi żądaniami multikulturalistów. Imigracja bez asymilacji jest kolonizacją i jako taka winna zostać odrzucona. Słuszne są nasze oczekiwania, że ci, którzy migrują do naszych ziem, włączą się w nasze społeczeństwa i przyjmą nasze obyczaje. Te oczekiwania musi wspierać rozsądna polityka migracyjna. Język multikulturalizmu przejęliśmy z Ameryki. Ale wielki wiek amerykańskiej imigracji przypadł na przełom dwudziestego wieku – okresu gwałtownego wzrostu ekonomicznego – w kraju, w którym praktycznie nie istnieje system socjalny i w którym panuje bardzo silne poczucie tożsamości narodowej, którą imigranci mieli przyjąć. Po przyjęciu ogromnej ilości przybyszów Ameryka zamknęła się niemal całkowicie na dwa pokolenia. Europa powinna przyswoić sobie tę lekcję amerykańskiego doświadczenia zamiast chłonąć współczesne ideologie. A doświadczenie to mówi nam, że miejsca pracy są silnym motorem dla asymilacji, że hojny system socjalny może ją utrudnić, zaś roztropne polityczne przywództwo czasem nakazuje, by imigrację – niekiedy drastycznie – ograniczyć. Nie wolno dopuścić, by multikulturowa ideologia deformowała nasze polityczne osądy dotyczącego tego, jak najlepiej służyć dobru wspólnemu. To z kolei wymaga, by narodowe wspólnoty, złączone wystarczającą jednością i solidarnością, postrzegały swoje dobro jako wspólne.

Musimy odnowić jedność narodową i solidarność

Po drugiej wojnie światowej Europa Zachodnia rozwijała dynamiczne demokracje, a po upadku imperium sowieckiego, narody Europy Środkowej odbudowały swoją własną dynamikę obywatelską. Jest to jedno z najcenniejszych osiągnięć Europy. Zostaną one jednak zmarnowane, jeśli nie poradzimy sobie z imigracją i ze zmianami demograficznymi w naszych krajach. Tylko imperia mogą być multikulturowe, i takim imperium stanie się Unia Europejska, jeśli nie uda nam się doprowadzić do tego, by solidarność i jedność obywatelska stały się kryteriami, wedle których oceniać będziemy politykę imigracyjną i strategie asymilacji.

Jedynie imperia są multikulturowe

Wielu ludzi głosi błędny pogląd, jakoby Europą wstrząsały jedynie spory wokół imigracji. Tak naprawdę stanowią one zaledwie jeden wymiar procesu ogólnej społecznej dezintegracji, który należy odwrócić. Musimy przywrócić godność poszczególnym rolom społecznym. Rodzice, nauczyciele i profesorowie mają obowiązek kształtować te role wśród tych, którzy znajdują się pod ich opieką. Należy powstrzymać kult eksperckości, który odbywa się kosztem mądrości, taktu oraz kultury w naszym życiu. Nie może być mowy o odnowieniu Europy bez stanowczego odrzucenia nadmiernego egalitaryzmu i redukowania mądrości do umiejętności technicznych. Popieramy polityczne osiągnięcia współczesności. Każdy mężczyzna i każda kobieta powinni mieć równe prawo wyborcze. Ważne prawa należy chronić. Ale zdrowa demokracja wymaga społecznych i kulturowych hierarchii, które zachęcają do dążenia ku doskonałości i wyrażają szacunek wobec tych, którzy służą wspólnemu dobru. Powinniśmy przywrócić poczucie duchowej wielkości i nadać mu stosowne znaczenie tak, by nasza cywilizacja potrafiła bronić się przed wzrastającą władzą samego bogactwa oraz prymitywnej rozrywki.

Właściwa hierarchia służy społecznemu dobrobytowi

Ludzka godność to coś więcej niż prawo do świętego spokoju, a doktryny międzynarodowych praw człowieka nie wyczerpują wymogów sprawiedliwości, a tym mniej dobra. Europa powinna odnowić konsensus moralnej kultury, aby ludzie starali się zmierzać ku życiu cnotliwemu. Nie możemy pozwolić, by fałszywy pogląd na wolność krępował roztropne użycie prawa jako narzędzia do odstraszania występków. Musimy wybaczać ludzkie słabości, ale jednocześnie nie zapominać, że rozkwit Europy będzie niemożliwy bez przywrócenia wspólnotowych dążeń do uczciwego postępowania i do ludzkiej doskonałości. Kultura godności wypływa z przyzwoitości i wypełniania obowiązków wynikających z miejsca, jakie zajmujemy w społeczeństwie. Musimy odnowić wzajemny szacunek pomiędzy klasami społecznymi – szacunek, który obecny jest w społeczeństwie ceniącym wkład każdego z nas.

Musimy odnowić moralną kulturę

Uznając pozytywne aspekty ekonomii wolnorynkowej, musimy jednocześnie sprzeciwić się ideologiom, które absolutyzują logikę rynku. Nie godzimy się na to, by wszystko było na sprzedaż. Sprawnie funkcjonujące rynki wymagają rządów prawa, a nasze rządy prawa powinny mieć za cel więcej niż tylko ekonomiczną wydajność. Rynek działa dobrze, jeśli mieści się w obrębie silnych społecznych instytucji, które zorganizowane są na własnych – nie-rynkowych – zasadach. Wzrost ekonomiczny, chociaż dobroczynny, nie jest dobrem najwyższym. Rynki powinny zwracać się ku celom społecznym. Dzisiaj korporacyjny gigantyzm staje się zagrożeniem nawet dla politycznej suwerenności. Narody powinny współpracować, aby zapanować nad arogancją i bezmyślnością globalnych sił ekonomicznych. Popieramy roztropne użycie władzy w celu podtrzymania nie-ekonomicznych dóbr społecznych.

Ład rynkowy powinien uwzględniać cele społeczne

Wierzymy, że historia i kultura Europy są warte podtrzymania. Nasze uniwersytety zbyt często jednak dopuszczają się zdrady względem naszego kulturowego dziedzictwa. Musimy zreformować programy nauczania w taki sposób, by służyły one przekazywaniu wspólnej kulturowej spuścizny, a nie indoktrynowaniu młodych ludzi kulturą odrzucenia. Na nauczycielach i wychowawcach na każdym poziomie spoczywa obowiązek pamięci. Powinni oni czerpać dumę ze swojej roli jako mostu łączącego przeszłe pokolenia z tymi, które nadejdą. Należy odnowić wysoką kulturę europejską, ustalając za wspólny standard wzniosłość i piękno; odrzucając zaś degradację sztuk i sprowadzanie ich do politycznej propagandy. Będzie to wymagało ukształtowania nowego pokolenia mecenasów. Korporacje i biurokracje okazały się bowiem marnymi mecenasami sztuki.

Edukacja wymaga reformy

Małżeństwo jest podstawą społeczeństwa obywatelskiego i podłożem harmonii pomiędzy mężczyznami a kobietami. Jest ono intymną więzią, która zbudowana jest wokół utrzymania rodziny i wychowania dzieci. W naszym przekonaniu najbardziej fundamentalnymi rolami społecznymi i ludzkimi jest rola ojców i matek. Małżeństwo i dzieci stanowią integralną część wszelkich wizji ludzkiego rozwoju. Dzieci wymagają poświęcenia od tych, za przyczyną których znalazły się na świecie. To poświęcenie jest szlachetne i powinno być otoczone szczególnym poważaniem. Popieramy roztropne rozwiązania polityczne, które stanowią zachętę i wsparcie dla małżeństwa, rodzenia i wychowywania dzieci. Społeczeństwo, które nie chce dzieci, nie ma przyszłości.

Małżeństwo i rodzina to podstawa

Źródłem wielu obaw w Europie jest rosnące w siłę zjawisko nazywane „populizmem”, przy czym pojęcia tego nigdy się nie definiuje i najczęściej ma ono obraźliwy wydźwięk. My również mamy pewne zastrzeżenia. Europa musi czerpać z niezgłębionej mądrości swoich tradycji, a nie posługiwać się uproszczonymi hasłami i rodzącymi podziały i emocje odezwami. Musimy jednak przyznać, że ten nowy rodzaj populizmu wydaje się przejawem zdrowego buntu przeciwko tyranii fałszywej Europy, która wszelkie zagrożenie dla swojego monopolu i moralnej legitymacji uznaje za „antydemokratyczne”. Tak zwany „populizm” stawia wyzwanie dyktaturze status quo i “fanatyzmowi centrum” – i taka postawa jest słuszna. Populizm może również oznaczać, że nawet w samym środku naszej osłabionej i zubożałej kultury politycznej jest szansa na odrodzenie się historycznej podmiotowości ludów Europy.

Populizm trzeba zagospodarować

Za fałszywy uznajemy pogląd, jakoby nie było żadnej odpowiedzialnej alternatywy dla sztucznej pozbawionej ducha solidarności ujednoliconego rynku, ponadnarodowej biurokracji i łatwej rozrywki. Chleb i igrzyska to nie wszystko. Odpowiedzialna alternatywa to prawdziwa Europa.

Naszą przyszłością jest prawdziwa Europa

Zapraszamy zatem wszystkich Europejczyków, by dołączyli do nas i odrzucili utopijną fantazję multikulturowego świata bez granic. Kochamy nasze ojczyzny i pragniemy przekazać naszym dzieciom każdą szlachetną rzecz, którą sami kiedyś – jako spuściznę – otrzymaliśmy. Jesteśmy Europejczykami i dzielimy wspólne dziedzictwo. To dziedzictwo domaga się, byśmy żyli razem w pokoju jako Europa narodów. Odnówmy naszą narodową suwerenność i odzyskajmy godność, która płynie ze wspólnej odpowiedzialności za przyszłość Europy.

Musimy wziąć odpowiedzialność

Philippe Bénéton (France) Rémi Brague (France) Chantal Delsol (France) Roman Joch (Česko) Lánczi András (Magyarország) Ryszard Legutko (Polska) Roger Scruton (United Kingdom) Robert Spaemann (Deutschland) Bart Jan Spruyt (Nederland) Matthias Storme (België)


Deklarację popierają: Bronisław Wildstein Zdzisław Krasnodębski Stanisław Knaflewski Marcin Chludziński Zbigniew Stawrowski Marcin Roszkowski Wojciech Roszkowskin Marek Wróbel


Kategorie: polityka, obserwator, ue, _blog


Słowa kluczowe: deklaracja paryska, unia europejska, ue, Bronisław Wildstein, Zdzisław Krasnodębski, Ryszard Legutko


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 października 2017 (środa), 15:38:38

Nestle Aland a Textus Receptus w wykładzie Fabiana +dopiski

Przykłady różnic w tłumaczeniach polskich NT pomiędzy przekładami opartymi na Nestle-Alandzie i Textus Receptus podane przez Fabiana w wykładzie:

Jak, z czego i dlaczego czytać Nowe Przymierze?
(wprowadzenie do Nowego Testamentu) | S04E01

Wykład dostępny na YT tu: https://youtu.be/XqAOxsbQZFo przykłady od 1H12m

  • Mt 1:25 (1h12m) - Jezus jest dla Mari synem pierworodnym (ubg) a nie po prostu synem. Ciekawostka:
    • Dla Boga Jezus to jednorodzony syn - μονογενής υἱός, monogenēs huios (J1.12) - a więc jedyny.
    • Dla Maryi to syn pierworodny - πρωτότοκος υἱός, prōtotokos huios (Mt 1:25 ubg) - a więc pierwszy, więc pewnie potem byli kolejni, o czym dowiadujemy się z NT, a co jest sprzeczne z dogmatyką rzymską.
    • UBG oddaje to tak: "(24) Wtedy Józef, obudziwszy się ze snu, uczynił tak, jak mu rozkazał anioł Pana, i przyjął swoją żonę. (25) Ale nie obcował z nią, dopóki nie urodziła swego pierworodnego syna, któremu nadał imię Jezus."
    • Dla tłumaczy BT i BW to po prostu jakiś tam syn, syn nieokreślony. BT5: "(24) Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie, (25) lecz nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus"; BW: "nie obcował z nią, dopóki nie powiła syna".
    • Przypis w BT 5: "Mt 1, 25 - "Nie zbliżał... Syna". - Sam tekst nie twierdzi, że po narodzeniu Jezusa Maryja nadal pozostała dziewicą, lecz i nie przeczy temu. Wieczyste dziewictwo Matki Zbawiciela zakłada dalszy ciąg Ewangelii (por. J 19,26n), jak i dogmatyczna tradycja Kościoła. "Jezus" por. Łk 1,31; Łk 2,21."
  • Mt 5:22a  1h17m - czy gniewanie się jest czymś złym?
    • BT: "A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi"; BW: "A Ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd";
    • a w UBG: jest "każdy kto się gniewa na brata bez przyczyny podlega sądowi"l
    • a przecież samo gniewanie się nie jest grzechem bo Paweł naucza: "gniewajcie się, ale nie grzeszcie" (Ef 4:26).
  • Mt 5:44 (1h19m) - Jak miłować nieprzyjaciół? Co najmniej dwa określenia wywalono:
    • BT: "A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują".
    • UBG: "Lecz ja wam mówię: (#1) Miłujcie waszych nieprzyjaciół, (#2) błogosławcie tym, którzy was przeklinają, (#3) dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą i (#4) módlcie się za tych, którzy wam wyrządzają zło i prześladują was".
  • Mt 6:13 (1h21) - Wycięta doksologia o królestwie! Katolicka BT nie ma tego tekstu mimo iż tradycyjna modlitwa przekazała ją (ale tylko ksiądz to odmawia). Wywalono (#1) królestwo, (#2) moc i (#3) chwałę. BW i UBG tłumaczenie mają.
  • Mt 19:16-17 (1h24m) - Nauczyciel jest dobry, bo jest Bogiem. Sens w BT i BW pokręcony.
    • BT: "(16) A oto podszedł do Niego pewien człowiek i zapytał: Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne? (17) Odpowiedział mu: Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry".
    • UBG: "(16) A oto pewien człowiek podszedł i zapytał go: Nauczycielu dobry, co dobrego mam czynić, aby mieć życie wieczne? (17) Lecz on mu odpowiedział: Dlaczego nazywasz mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko jeden – Bóg".
    • TPNP: "(16) I oto podszedł do Niego ktoś i powiedział do Niego: Nauczycielu dobry! Co dobrego mam czynić, abym miał życie wieczne? (17) Ale On mu powiedział: Czemu mówisz do mnie – dobry? Nikt nie jest dobry, tylko jeden, Bóg",
    • Jezus wskazuje tu na swoją boskość, pozwala nazywać się dobrym wskazując na to, że tylko Bóg jest dobry.  BT i BW są nieczytelne koncentrując się na tym co należy czynić.
  • Mt 27:35 (1h27) - Ps 22 - wywaliłi komentarz Mateusza ze to jest wypełnienie słów proroka Dawida (bo Dawid też prorokiem był).
    • BT: "Gdy Go ukrzyżowali, rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy".
    • UBG: "A gdy go ukrzyżowali, rozdzielili jego szaty i rzucali losy, aby się wypełniło, co zostało powiedziane przez proroka: Rozdzielili między siebie moje szaty, a o moje ubranie rzucali losy".
    • Nowy Testament potwierdza, że Dawid jest prorokiem, może więc należy jego pisania traktować poważnie.
  • Mk 1:2 (1h30m) - w BT sugestia, że Biblia myli Malachiasza i Izajasza.
    • BT: "Jak jest napisane u proroka Izajasza: Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją" i jest przypis, że nie u Izajasza tylko "cytat z Ml 3,1. Cytat ten niekiedy uważano za glosę".
    • UBG: "Jak jest napisane u Proroków: Oto ja posyłam mego posłańca przed twoim obliczem, który przygotuje twoją drogę przed tobą". - u proroków, liczba mnoga, a więc i u Izajasza i u Malachiasza
  • Mk 1:14 (1h31m) - Jezus głosi ewangelie czy też ewangelie Królestwa Bożego?
    • bt5 "Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą";
    • bw "A potem, gdy Jan został uwięziony, przyszedł Jezus do Galilei, głosząc ewangelię Bożą";
    • tpnt "A po tym, gdy Jan został wydany, przyszedł Jezus do Galilei, głosząc Ewangelię Królestwa Bożego";
    • ubg "Lecz potem, gdy Jan został wtrącony do więzienia, Jezus przyszedł do Galilei, głosząc ewangelię królestwa Bożego".
    • a przecież to nie jest to samo! Ewangelia o Jezusie przez Jezusa głoszona była rzadko.
  • Mk 1:41-42 (1h34) - w TR jest ze na słowo Jezusa dzieje się cud. 
    • bt: "A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: Chcę, bądź oczyszczony! (42) Zaraz trąd go opuścił, i został oczyszczony";
    • ubg: "A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i powiedział do niego: Chcę, bądź oczyszczony! (42) Gdy Pan to powiedział, natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony".
    • Wycięto "gdy Pan to powiedział" a rzeczy się dzieją ¨na słowo Jezusa a nie gdy się Jezusa dotyka, gdy się zbliża, czy inne magiczne głupoty.
  • Mk 3:29 (1h36) - grzech wiekuisty albo wieczny ...... UBG kara wiecznego potępienia a nie wieczny grzech.
    • bt: "Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego";
    • ubg: "Kto jednak bluźni przeciwko Duchowi Świętemu, nigdy nie dostąpi przebaczenia, ale podlega karze wiecznego potępienia".
    • Grzechem przeciw DS jest nieprzyjęcie przebaczenia, a nie, że istnieje jakiś szczególny grzech, który nie może być przebaczony.
  • Mk 9:43-46 (1h38) - w BT nie ma .44 i .46 o robaku i ogniu.
    • bt5: "(43) Jeśli zatem Twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia [wiecznego], niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. (45) I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. (47) Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, (48) gdzie robak ich nie ginie i ogień nie gaśnie. (49) Bo każdy ogniem będzie posolony"; - nie ma wersetów 44 i 46;
    • bw: "(43) A jeśli cię gorszy ręka twoja, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie wejść kaleką do żywota, niż mieć dwoje rąk, a pójść do piekła, w ogień nieugaszony, (44) Gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie. (45) A jeśli cię gorszy noga twoja, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie wejść kulawym do żywota, niż mieć dwie nogi, a być wrzuconym do piekła, (46) Gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie. (47) I jeśli cię gorszy oko twoje, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do Królestwa Bożego, niż mieć dwoje oczu, a być wrzuconym do piekła, (48) Gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie. (49) Albowiem każdy ogniem będzie osolony";
    • ubg: "(43) Jeśli twoja ręka jest ci powodem upadku, odetnij ją. Lepiej bowiem jest dla ciebie ułomnym wejść do życia, niż mając dwie ręce, pójść do piekła, w ogień nieugaszony; (44) Gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie. (45) A jeśli twoja noga jest ci powodem upadku, odetnij ją. Lepiej bowiem jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż mając dwie nogi, zostać wrzuconym do piekła, w ogień nieugaszony; (46) Gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie. (47) Jeśli zaś twoje oko jest ci powodem upadku, wyłup je. Lepiej bowiem jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż mając dwoje oczu, zostać wrzuconym do ognia piekielnego; (48) Gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie. (49) Każdy bowiem ogniem będzie posolony i każda ofiara solą będzie posolona".
    • Przypis do BT5 (wg deon.pl): "Mk 9, 43 - W następnych trzech wierszach zachodzi różnica w numeracji: Wlg dodaje w. 48 jako 44 i 46"
  • !!! do tego miejsca zrobiłem dokładnie, potem już tylko szkic
  • Łk 2:22 (1h40m30s) - o oczyszczeniu - ich? Czyje?
    • bt5: "Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby przedstawić Panu".
    • ubg: "Gdy też według Prawa Mojżesza minęły dni jej oczyszczenia, przynieśli go do Jerozolimy, aby stawić go przed Panem".
    •  Jej, Marii! To dlaczego  ich? Jest tu też "prawo Mojżesza"
  • Łk 2:40 (1h45) - dziecko umacniało się w Duchu!
    • BT: "Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim";
    • UBG: "Dziecko zaś rosło i umacniało się w duchu, będąc pełne mądrości, a łaska Boga była nad nim".
    • To jest ważne dla zrozumienia doktryny o troistości człowieka.
  • Łk 2:43 (1h46m30) - Józef nie jest ojcem Jezusa, więc nie można go nazwać rodzicem: 
    • BT: "Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice";
    • UBG: "A gdy minęły te dni i już wracali, dziecię Jezus zostało w Jerozolimie, ale Józef i jego matka o tym nie wiedzieli".
    • Józef ma świadomość, że nie jest ojcem Jezusa i w tym kontekście poprawna jest wypowiedź Jezusa z Łk2:48n, gdzie wskazuje Boga jako Ojca, mimo iż Maria wskazuje na Józefa.  (I powiedziała do niego jego matka: Synu, dlaczego nam to zrobiłeś? Oto twój ojciec i ja z bólem serca szukaliśmy ciebie. Czy nie wiedzieliście, że muszę być w tym, co należy do mego Ojca?)
  • Łk 4:4  (1h48m30) - nie samym chlebem człowiek żyje.
    • bt: "Odpowiedział mu Jezus: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek."
    • ubg: "Ale Jezus mu odpowiedział: Jest napisane: Nie samym chlebem będzie żył człowiek, ale każdym słowem Bożym".
  • Łk 9:54-56 (1h50) -  BT a BW jest już poprawiona, zaś UBG czytelna:
    • BT: "(54) Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: Panie, czy chcesz, byśmy powiedzieli: Niech ogień spadnie z nieba i pochłonie ich? (55) Lecz On, odwróciwszy się, zgromił ich. (56) I udali się do innego miasteczka";
    • BW: "bw "(54) A gdy to widzieli uczniowie Jakub i Jan, rzekli: Panie, czy chcesz, abyśmy słowem ściągnęli ogień z nieba, który by ich pochłonął, jak to i Eliasz uczynił? (55) A On, obróciwszy się, zgromił ich i rzekł: Nie wiecie, jakiego ducha jesteście. (56) Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł zatracać dusze ludzkie, ale je zachować. I poszli do innej wioski";
    • UBG: ""(54) A jego uczniowie Jakub i Jan, widząc to, powiedzieli: Panie, czy chcesz, żebyśmy rozkazali, aby ogień zstąpił z nieba i pochłonął ich, jak to uczynił Eliasz? (55) Lecz Jezus, odwróciwszy się, zgromił ich i powiedział: Nie wiecie, jakiego jesteście ducha. (56) Syn Człowieczy bowiem nie przyszedł zatracać dusz ludzkich, ale je zbawić. I poszli do innej wioski".
    • Nie ma wskazania na Eliasza, więc nie wiadomo o co chodzi.
    • Nie ma też ze Jezus nie przyszedł zatracać Dusz ludzkich.
  • Łk 17:36 (1h53) - wersu .36 BT nie ma, ale chodzi o całość nauki o pochwyceniu (Łk 17:34-40) 
    • UBG: "Dwaj będą na polu, jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony".
    • Łk 17:34-40 ubg "(34) Mówię wam: Tej nocy
    • dwóch będzie w jednym łóżku --> jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony.
    • Dwie będą mleć razem --> jedna będzie wzięta, a druga zostawiona.
    • Dwaj będą na polu --> jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony.
    • gdzie jest ciało tam zgromadzą się i orły (BT - sępy). A to chodzi o "orły" bo jest to wskazanie na pochwycenia!
  • J3:13 (1h56:30) - nikt nie wstąpił do nieba oprócz tego który zstąpił. UBG - syn człowieczy który jest w niebie!
    • bt5: "I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego";
    • ubg: "A nikt nie wstąpił do nieba, tylko ten, który zstąpił z nieba, Syn Człowieczy, który jest w niebie".
    • Ważne do rozważań o bóstwie Jezusa. On zstąpił, ale jednocześnie jest w niebie.
  • Dz 8:37 (1h58) - BT nie ma wersetu o wierze katechumena. UBG - jeśli wierzysz z całego serca możesz być ochrzczony.
  • Ef 5:9 (2h01m) - BW: owocem światłości ... dobroć, sprawiedliwość, prawda. UBG - owoc ducha jest....
    • BT: "Owocem bowiem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda";
    • UBG: "Bo owoc Ducha jest we wszelkiej dobroci, sprawiedliwości i prawdzie".
    • Bo tu jest tylko odniesienie do nauki zaprezentowanej w Gal 5
  • Ef 5:30 (2h03) - o ciele Chrystusa
    • BW "członkami ciała jesteśmy".
    • UBG - "gdyż my jesteśmy z jego ciałem z ciała jego i kości jego".
    • to wypacza naukę o kościele, jako o Ciele Jezusa.
  • 1Tm3:16 (2h06) - Kto został objawiony w ciele? BW ten; BT ten; (a kontekst nie daje odpowiedzi) a UBG mówi jasno - Bóg objawiony został w ciele.
  • 1tm5:16 (2h08) - BT - kobiety mają się troszczyć w o wdowy. BW - ktoś z wiernych. UBG - wierzący lub wierząca.
    • bt: "Jeśli któraś z wierzących ma [u siebie] wdowy, niechże im przychodzi z pomocą, a niech nie obciąża Kościoła, by mógł przyjść z pomocą tym, które rzeczywiście są wdowami";
    • ubg: "A jeśli jakiś wierzący lub wierząca ma w rodzinie wdowy, niech im pomaga, aby kościół nie był obciążony i mógł przyjść z pomocą tym, które rzeczywiście są wdowami".
  • 1P2:2 (2h11) - UBG mleko to słowo.
    • BT "jak niedawno narodzone niemowlęta pragnijcie duchowego, nie sfałszowanego mleka, abyście dzięki niemu wzrastali ku zbawieniu"; - czym jest mleko? czy tu jest coś o zbawieniu?
    • TPNP: "Jak nowonarodzone niemowlęta, zapragnijcie usilnie niesfałszowanego, duchowego mleka, abyście przez nie otrzymali wzrost";
    • UBG: "Jak nowo narodzone niemowlęta pragnijcie czystego mleka słowa [ Bożego ], abyście dzięki niemu rośli".
  • 1j5:7 (2h14) - Comma Johaneum - ważny fragment o boskości Jezusa.
    • BT: "Trzej bowiem dają świadectwo";
    • UBG: "Trzej bowiem świadczą w niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty, a ci trzej jedno są".
    • Fragment atakowany, bo jest drugi po formule chrztu świadkiem nauki o troistości Boga.
  • Ap 22:19 (2h19) - co będzie udejmowane dla gmerających z Piśmie.
    • BT: "A jeśliby ktoś odjął coś ze słów księgi tego proroctwa, to Bóg odejmie mu udział w drzewie życia i w Mieście Świętym - które są opisane w tej księdze";
    • UBG: " A jeśli ktoś odejmie coś ze słów księgi tego proroctwa, odejmie też Bóg jego dział z księgi życia i ze świętego miasta, i z rzeczy, które są opisane w tej księdze". 

Dopiski: inne miejsca pozmieniane przez oświeceniowców

Wykład:Walka o Biblię - Prof Walter Veith - Totalny atak 13 - fajne przykłady, których nie pokazywał Fabian

Luk 24:51-52

  • bw (51) I stało się, gdy ich błogosławił, że rozstał się z nimi. (52) A oni wrócili do Jerozolimy z wielką radością.
  • tpnt (51) I stało się, gdy ich błogosławił, że rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba(52) A oni oddali Mu pokłon i wrócili do Jerozolimy z wielką radością.

Ef 3:9 przez kogo Bóg stworzył wszystko? Przez Jezusa Chrystus

  • BT: "(8) Mnie, (…) dana ta łaska: ogłosić poganom jako Dobrą Nowinę niezgłębione bogactwo Chrystusa (9) i wydobyć na światło, czym jest wykonanie tajemniczego planu, ukrytego przed wiekami w Bogu, Stwórcy wszechrzeczy. (10) Przez to teraz wieloraka w przejawach mądrość Boga poprzez Kościół stanie się jawna Zwierzchnościom i Władzom na wyżynach niebieskich"
  • TPNT: "(8) Mnie, najmniejszemu ze wszystkich świętych, została dana ta łaska, abym między poganami głosił dobrą nowinę, to niezgłębione bogactwo Chrystusa, (9) I oświecił wszystkich, jaka jest wspólnota tajemnicy, która jest ukryta od wieków w Bogu, który wszystko stworzył przez Jezusa Chrystusa (10) aby (…)"
     

rz 8:1 i 11:1. - nozyczki

J 16:1

  • bt5 (16) Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie.
  • tpnt (16) Jeszcze chwila, a nie ujrzycie mnie i znowu chwila, a ujrzycie mnie, bo ja idę do Ojca.

 


Kategorie: biblia, teologia, apologetyka, _blog


Słowa kluczowe: NA28, NA27, Nestle, Aland, Textus Receptus, Fabian, Tajemny Plan, Biblia Tysiąclecia, Biblia Gdańska, UBG, Biblia Warszawska


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 października 2017 (środa), 22:48:48

Gdzie w Biblii o łamaniu chleba

Gdzie w Biblii o łamaniu chleba

 
zadanie dla IPP-KTW na 18 padździernika 2017
 
  • 10 października 2017 - w McDonalds wprowadzam te teksty i lekko analizuję
 
 
W ewangeliach jest opis ostatniej wieczerzy, którą Pan Jezus spożył z uczniami
 
  • Mt 26:26-30
    • całość opisu
      • (17) W pierwszym dniu Święta Przaśników uczniowie zapytali Jezusa: Gdzie mamy przygotować Ci Paschę do spożycia? (18) Idźcie do miasta — odpowiedział — do znanego nam człowieka i powiedzcie: Nauczyciel mówi: Zbliża się mój czas, chciałbym u ciebie urządzić Paschę z moimi uczniami. (19) Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę. (20) A z nastaniem wieczoru zajął wraz z Dwunastoma miejsce przy stole. (21) Kiedy oni jedli, powiedział: Zapewniam was, jeden z was Mnie wyda. (22) Zasmuceni tymi słowami, pytali Go jeden po drugim: Chyba nie ja, Panie? (23) Odpowiedział: Ten, który razem ze Mną sięgnął ręką do półmiska — ten Mnie wyda. (24) Co prawda Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim napisano, lecz biada temu człowiekowi, który wyda Syna Człowieczego. Lepiej by mu było, gdyby się nie urodził. (25) Wtedy Judasz, który Go właśnie miał wydać, odezwał się: Chyba nie ja, Rabbi? A Jezus na to: Ty to powiedziałeś. 
      • (26) Gdy oni jedli, Jezus wziął chleb, podziękował Bogu, złamał i rozdając uczniom, powiedział: Bierzcie, jedzcie, to jest moje ciało. (27) Następnie wziął kielich, podziękował i przekazał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy. (28) To jest moja krew Przymierza, która się za wielu wylewa dla przebaczenia grzechów. (29) Mówię wam: Odtąd już z pewnością nie wypiję z tego owocu winorośli aż do tego dnia, kiedy z nowego kielicha będę pił razem z wami w Królestwie mojego Ojca. (30) A po odśpiewaniu hymnu, ruszyli w stronę Góry Oliwnej.
    • kluczowa treść: 
      • (26) Gdy oni jedli, Jezus wziął chleb, podziękował Bogu, złamał i rozdając uczniom, powiedział: Bierzcie, jedzcie, to jest moje ciało. (27) Następnie wziął kielich, podziękował i przekazał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy. (28) To jest moja krew Przymierza, która się za wielu wylewa dla przebaczenia grzechów. (29) Mówię wam: Odtąd już z pewnością nie wypiję z tego owocu winorośli aż do tego dnia, kiedy z nowego kielicha będę pił razem z wami w Królestwie mojego Ojca. (30) A po odśpiewaniu hymnu, ruszyli w stronę Góry Oliwnej.
    • analiza
      • wziął chleb, podziękował Bogu, złamał i rozdając uczniom, powiedział: Bierzcie, jedzcie, to jest moje ciało.
      • wziął kielich, podziękował i przekazał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy. To jest moja krew Przymierza, która się za wielu wylewa dla przebaczenia grzechów.
    • charakterystyka:
      • krótko, zwięźle
      • nie ma tu żadnego polecenia, jest opis obyczaju, który był przez Żydów co rok robiony. W tym wypadku był też przez Pana Jezusa zrobiony nieco inaczej - dzień wcześniej, ale z drugiej strony był to ten obyczaj.
 
  • Mar. 14,12-26
    • Całość tekstu:
      • (12) W pierwszym dniu Święta Przaśników, gdy ofiaruje się baranka paschalnego, zapytali Go Jego uczniowie: Dokąd mamy pójść, aby przygotować Ci Paschę? (13) Wtedy posłał dwóch spośród swoich uczniów i powiedział im: Udajcie się do miasta. Tam wyjdzie wam naprzeciw człowiek, niosący dzban wody. Idźcie za nim. (14) A gdziekolwiek wejdzie, powiedzcie gospodarzowi, że Nauczyciel pyta: Gdzie jest dla Mnie gościnny pokój, w którym mógłbym spożyć Paschę wraz z moimi uczniami? (15) Wtedy on pokaże wam duży pokój na piętrze, usłany i gotowy — tam przygotujcie dla nas wszystkich ucztę. (16) Odeszli zatem uczniowie, a gdy przybyli do miasta, wszystko potoczyło się zgodnie z Jego słowami. I przygotowali Paschę. (17) Wraz z nastaniem wieczoru przybył z Dwunastoma. (18) A gdy siedzieli i jedli, Jezus powiedział: Wyznam wam: Jeden spośród was Mnie wyda, ten, który je ze Mną. (19) Wtedy zrobiło im się smutno i jeden po drugim pytali: Czy to ja? (20) On zaś im odpowiedział: Jeden z was dwunastu, który je ze Mną z jednego półmiska. (21) Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim napisano, ale biada temu człowiekowi, który Go wydaje. Lepiej by mu było, gdyby się wcale nie urodził. 
      • (22) A gdy oni jedli, wziął chleb, pobłogosławił, połamał i rozdał im, mówiąc: Bierzcie, to jest moje ciało. (23) Potem wziął kielich, podziękował, dał im i pili z niego wszyscy. (24) I powiedział im: To jest moja krew Nowego Przymierza, która za wielu będzie przelana. (25) Zapewniam was, że nie będę już pił z owocu winorośli, aż nadejdzie ten dzień, gdy w Królestwie Bożym zakosztuję z nowego. (26) A po odśpiewaniu hymnu udali się na Górę Oliwną.
      • analiza wypowiedzi Jezusa
        • wziął chleb, pobłogosławił, połamał i rozdał im, mówiąc: Bierzcie, to jest moje ciało.
        • wziął kielich, podziękował, dał im i pili z niego wszyscy. I powiedział im: To jest moja krew Nowego Przymierza, która za wielu będzie przelana
    • Kluczowy kawałek:
      • (22) A gdy oni jedli, wziął chleb, pobłogosławił, połamał i rozdał im, mówiąc: Bierzcie, to jest moje ciało. (23) Potem wziął kielich, podziękował, dał im i pili z niego wszyscy. (24) I powiedział im: To jest moja krew Nowego Przymierza, która za wielu będzie przelana
    • przyczynek do studiów nad kalwinizmem
      • Judaszowi lepiej aby się nie urodził
 
 
  • Łuk 22,7-23 
    • cała treść:
      • (7) Tymczasem nadszedł Dzień Przaśników, dzień ofiarowania baranka paschalnego. (8) Jezus wysłał więc Piotra oraz Jana z takim poleceniem: Idźcie i przygotujcie nam wieczerzę paschalną. (9) Zapytali Go: Gdzie chcesz, abyśmy ją przygotowali? (10) Gdy tylko wejdziecie do miasta — odpowiedział — wyjdzie wam naprzeciw człowiek niosący dzban wody. Idźcie za nim do domu, do którego wejdzie, (11) i powiedzcie gospodarzowi: Nauczyciel pyta cię: Gdzie jest izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami? (12) Wówczas on wam wskaże duży i gotowy już pokój na piętrze — tam przygotujcie. (13) Odeszli zatem, zastali wszystko tak, jak im powiedział i przygotowali Paschę. (14) Gdy nadeszła pora, Jezus zajął miejsce przy stole, a z Nim apostołowie. (15) I zwrócił się do nich: Gorąco pragnąłem, by przed moją męką spożyć tę Paschę wraz z wami. (16) Bo wiedzcie, że z pewnością już jej nie spożyję, póki nie nastąpi czas jej wypełnienia — w Królestwie Bożym. (17) Następnie wziął kielich, podziękował Bogu i powiedział: Weźcie go i rozdzielcie między siebie, (18) gdyż mówię wam, że odtąd nie będę pił z owocu winorośli, aż przyjdzie Królestwo Boże. (19) Wziął też chleb, podziękował, złamał i dał im, mówiąc: To jest moje ciało za was wydawane. To czyńcie na moją pamiątkę. (20) Podobnie wziął kielich, kiedy już spożyli, i powiedział: Ten kielich to Nowe Przymierze przypieczętowane moją krwią za was przelaną. (21) Lecz oto ręka tego, który Mnie wydaje, jest ze Mną przy stole. (22) Co prawda Syn Człowieczy odchodzi, jak postanowiono, ale biada temu, który Go wydaje. (23) Oni zaś zaczęli wypytywać się nawzajem, który z nich miałby to uczynić.
    • kluczowe wersy
      • (17) Następnie wziął kielich, podziękował Bogu i powiedział: Weźcie go i rozdzielcie między siebie, (18) gdyż mówię wam, że odtąd nie będę pił z owocu winorośli, aż przyjdzie Królestwo Boże. (19) Wziął też chleb, podziękował, złamał i dał im, mówiąc: To jest moje ciało za was wydawane. To czyńcie na moją pamiątkę. (20) Podobnie wziął kielich, kiedy już spożyli, i powiedział: Ten kielich to Nowe Przymierze przypieczętowane moją krwią za was przelaną.
      • Uwagi:
        • Jezus mówi, że „przyjdzie Królestwo Boże
        • Jezus daje jakieś polecenie: „to czyńcie na moją pamiątkę
        • Jezus też opisuje to co się dzieje:
          • To jest moje ciało za was wydawane.
          • Ten kielich to Nowe Przymierze przypieczętowane moją krwią za was przelaną.
    • uwagi:
      • wygląda na to, że Judasz był jeszcze przy stole skoro Jezu mówi: (21) Lecz oto ręka tego, który Mnie wydaje, jest ze Mną przy stole. (22) Co prawda Syn Człowieczy odchodzi, jak postanowiono, ale biada temu, który Go wydaje. (23) Oni zaś zaczęli wypytywać się nawzajem, który z nich miałby to uczynić.
      • najpierw kielich, potem dzielili się kielichem, potem chleb, a potem drugi kielich - jak nic pili dwa razy, co pasuje do żydowskiego obyczaju sederu, gdzie kielichy są cztery.
 
  • Jan - ostatnia wieczerza to rozdział 13, 14, 15, 16, 17 (modlitwa?)
    • Jan 13,21-30 - to tylko zdemaskowanie Judasza
    • o łamaniu ani piciu nie ma tam nic, choć układ jest dość sederowy
    • dwa razy wychodzą?
      • J14.31 - Wstańcie, chodźmy stąd.
      • J18.1 - Po tych słowach Jezus wraz ze swoimi uczniami udał się na drugą stronę potoku Cedron. Był tam ogród...
      • a może mi się zdawało i wyszli raz, pod koniec 14? W takim razie gdzie rozgrywa się mowa w 15, 16 i 17? Idąc w dół?
 
 
  • 1Kor 11:17-34
    • treść: 
      • (17) Przechodząc do dalszych poleceń, nie pochwalam, że schodzicie się nie na lepsze, lecz na gorsze. (18) Przede wszystkim więc słyszę, że gdy się schodzicie jako kościół, powstają między wami podziały — i po części temu wierzę. (19) Prawdę mówiąc, nawet powinno dochodzić między wami do rozłamów, aby wyszło na jaw, kto wśród was prawdziwie wierzy. (20) A zatem, gdy się schodzicie, to właściwie nie ma wśród was spożywania Wieczerzy Pańskiej. (21) Raczej każdy zabiera się do własnej wieczerzy, którą przed sobą kładzie, i skutek jest taki, że jeden jest głodny, a drugi pijany. (22) Czy nie macie domów, aby tam jeść i pić? Albo czy uważacie, że Kościołem Bożym można gardzić i upokarzać tych, którzy mają niewiele? Co mam wam powiedzieć? Pochwalić was? Nie, za to nie pochwalam! (23) Ja bowiem przejąłem od Pana to, co też wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb, (24) złożył dziękczynienie, złamał i oznajmił: To jest moje ciało za was wydane — to czyńcie na moją pamiątkę. (25) Podobnie, gdy było po wieczerzy, wziął kielich i oświadczył: Ten kielich to nowe przymierze, w mojej krwi. To czyńcie, ilekroć pijecie — na moją pamiątkę. (26) Gdyż ilekroć spożywacie ten chleb i pijecie z tego kielicha, ogłaszacie śmierć Pana, do czasu Jego przyjścia. (27) Dlatego kto by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winny będzie zlekceważenia ciała i krwi Pana. (28) Niech więc każdy człowiek przyjrzy się sam sobie, a potem sięga po chleb i bierze do rąk kielich. (29) Kto bowiem je i pije niegodnie, bez uszanowania dla ciała Pańskiego, je i pije wyrok na samego siebie. (30) Dlatego jest między wami tylu chorych i słabych, a wielu pomarło. (31) Bo gdybyśmy osądzali samych siebie, nie bylibyśmy sądzeni. (32) A tak, sądzeni przez Pana, jesteśmy karceni, aby wraz ze światem nie doznać potępienia. (33) Dlatego, moi bracia, gdy się schodzicie na wspólny posiłek, czekajcie jedni na drugich. (34) Jeśli ktoś jest głodny, niech się naje w domu, abyście się nie schodzili na własne potępienie. Co do pozostałych spraw — zarządzę, gdy przybędę.
    • kluczowa treść
      • (23) Ja bowiem przejąłem od Pana to, co też wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb, (24) złożył dziękczynienie, złamał i oznajmił: To jest moje ciało za was wydane — to czyńcie na moją pamiątkę. (25) Podobnie, gdy było po wieczerzy, wziął kielich i oświadczył: Ten kielich to nowe przymierze, w mojej krwi. To czyńcie, ilekroć pijecie — na moją pamiątkę. (26) Gdyż ilekroć spożywacie ten chleb i pijecie z tego kielicha, ogłaszacie śmierć Pana, do czasu Jego przyjścia. (27)
    • co powiedział Pan Jezus
      • To jest moje ciało za was wydane — to czyńcie na moją pamiątkę. 
      • Ten kielich to nowe przymierze, w mojej krwi.
      • To czyńcie, ilekroć pijecie — na moją pamiątkę.
 
 
  • czy w Jan 6 - jest o łamaniu chleba? Nie - jest o jedzeniu chleba z nieba, o jedzeniu Jezusa
    • J6:32-71
      • (32) Wtedy Jezus im powiedział: Ręczę i zapewniam, nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale mój Ojciec daje wam prawdziwy chleb z nieba. (33) Bo chlebem Bożym jest Ten, który zstępuje z nieba i daje światu życie. (34) Wówczas zwrócili się do Niego: Panie, dawaj nam odtąd zawsze ten chleb! (35) Jezus im powiedział: Ja jestem chlebem życia. Ten, kto przychodzi do Mnie, nigdy już nie zazna głodu, a ten, kto wierzy we Mnie, nigdy już nie zazna pragnienia. (36) Lecz powiedziałem wam, że choć Mnie zobaczyliście, nie wierzycie. (37) Wszystko, co Mi daje Ojciec, przyjdzie do Mnie, a tego, który do Mnie przychodzi, z pewnością nie odrzucę. (38) Zstąpiłem bowiem z nieba nie po to, aby spełniać swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. (39) A to jest wola Tego, który Mnie posłał, abym z tego wszystkiego, co Mi dał, nic nie stracił, lecz wzbudził to w dniu ostatecznym. (40) Taka bowiem jest wola mojego Ojca, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne, a Ja go wzbudzę w dniu ostatecznym. (41) Wówczas Żydzi zaczęli szemrać przeciwko Niemu. Powodem były Jego słowa: Ja jestem chlebem, który zstąpił z nieba. (42) Przecież to Jezus, syn Józefa — mówili — którego ojca i matkę my znamy! Jak On może teraz twierdzić: Zstąpiłem z nieba? (43) Jezus im odpowiedział: Przestańcie szemrać między sobą! (44) Nikt nie może przyjść do Mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał — a Ja go wzbudzę w dniu ostatecznym. (45) U proroków czytamy: I będą wszyscy pouczeni przez Boga. Każdy, kto usłyszał i przyjął pouczenie Ojca, przychodzi do Mnie. (46) Nie oznacza to, że Ojca zobaczył ktoś jeszcze poza Tym, który jest od Boga — bo tylko On widział Ojca. (47) Ręczę i zapewniam, kto wierzy we Mnie, ma życie wieczne. (48) Ja jestem chlebem życia. (49) Wasi ojcowie jedli na pustyni mannę — i poumierali. (50) Ten chleb zstępuje z nieba, aby nikt, kto z Niego spożyje — nie umarł. (51) Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożyje z tego chleba, będzie żył na wieki, a chlebem, który Ja dam za życie świata, jest moje ciało. (52) Żydzi zaczęli się więc sprzeczać między sobą i mówić: Jak On może nam dać do spożycia swoje ciało? (53) Jezus im na to odpowiedział: Ręczę i zapewniam, jeśli nie spożyjecie ciała Syna Człowieczego i nie napijecie się Jego krwi, nie macie w sobie życia. (54) Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja go wzbudzę w dniu ostatecznym. (55) Gdyż moje ciało jest prawdziwym pokarmem, a moja krew jest prawdziwym napojem. (56) Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, trwa we Mnie, a Ja w nim. (57) Podobnie jak Mnie posłał Ojciec, który żyje, a Ja żyję dzięki Ojcu, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył dzięki Mnie. (58) To jest chleb, który zstąpił z nieba — nie taki, jaki spożywali ojcowie i poumierali: Kto posila się tym chlebem, będzie żył wiecznie. (59) To powiedział, gdy nauczał w synagodze w Kafarnaum. (60) Po wysłuchaniu tych słów wielu spośród Jego uczniów stwierdziło: Twarda to nauka, kto ją zdoła stosować? (61) Jezus natomiast, wewnętrznie świadomy, że Jego uczniowie szemrają z tego powodu, powiedział do nich: To was zniechęca? (62) Co więc będzie, gdy zobaczycie Syna Człowieczego wstępującego tam, gdzie był wcześniej? (63) To Duch ożywia, ciało w niczym nie pomaga. Słowa, które wam powiedziałem, są duchem i są życiem. (64) Są jednak pośród was tacy, którzy nie wierzą. Jezus bowiem od początku wiedział, kto nie wierzy, i kim jest ten, który Go wyda. (65) I dodał: Dlatego wam powiedziałem, że nikt nie może przyjść do Mnie, jak tylko ten, któremu zostało to dane przez Ojca. (66) Przez to wielu spośród Jego uczniów zawróciło i przestało z Nim chodzić. (67) Wówczas Jezus zwrócił się do Dwunastu: Czy wy też chcecie odejść? (68) Szymon Piotr odpowiedział: Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. (69) My zaś uwierzyliśmy i jesteśmy pewni, że Ty jesteś Chrystusem, Świętym Bożym. (70) Jezus im odpowiedział: Czy nie Ja was, Dwunastu, wybrałem? A jeden z was jest diabłem. (71) Mówił to o Judaszu, synu Szymona Iskariota, gdyż on — jeden z Dwunastu — miał Go wydać.
    • kluczowy moment:
      • (J6:55) Gdyż moje ciało jest prawdziwym pokarmem, a moja krew jest prawdziwym napojem. (56) Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, trwa we Mnie, a Ja w nim. (57) Podobnie jak Mnie posłał Ojciec, który żyje, a Ja żyję dzięki Ojcu, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył dzięki Mnie. (58) To jest chleb, który zstąpił z nieba — nie taki, jaki spożywali ojcowie i poumierali: Kto posila się tym chlebem, będzie żył wiecznie.
 
 
  • inne miejsca podejrzane
    • O sposobie spożywania paschy
      • Sprawdzić w Exodus
    • o tajemniczym Melchisedeku
      • Heb 6:19n - „Trzymamy się jej [ nadziei ] jako kotwicy duszy, pewnej i niewzruszonej, sięgającej aż poza zasłonę, gdzie jako przewodnik wszedł w naszym imieniu Jezus, stając się na wieki Arcykapłanem według porządku Melchizedeka.”
      • …. Heb 7:1-12nnnn
 

 


Kategorie: _blog


Słowa kluczowe: łamanie chleba, wieczerza pańska


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 października 2017 (środa), 22:48:48

Gdzie w Biblii o łamaniu chleba - praca nad Eucharystią

Praca nad Euchrystią, albo chleba łamanie
 
*** 2020 ************************
 
1Kor 10:16-17: "Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest wspólnotą krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czy nie jest wspólnotą ciała Chrystusa? My bowiem, choć liczni, jesteśmy jednym chlebem i jednym ciałem, bo wszyscy jesteśmy uczestnikami jednego chleba."
 
1Kor 10:16n
W trakcie wieczerzy pańskiej kielich błogosławieństwa jest wspólnotą we krwi Pana Jezusa. A chleb, którym się łamiemy jest wspólnotą w Jego ciele. My bowiem choć liczni, jesteśmy jednym chlebem i jednym ciałem, bo wszyscy jesteśmy uczestnikami jednego chleba, który łamiemy.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
*** 2019 *********************
 
z FB (29 wreśnia 2018, wykorzystanie 17 kwietnia 2019 do Andy)
Nie mam problemu z wiarą, że Pan Jezus jest chlebem życia (J6:48). Nie mam problemu ze spożywaniem Go (J6:53, 1Kor11:24), z właściwym rozpoznaniem mojego Pana (1Kor11:27), ani z rozpoznaniem Jego Ciała w którym trwam (Ef1:22).
 
Jak rozumiem 1Kor11:23-29
To proste. Wiem, że Pan Jezus wziął kielich po wieczerzy i rzekł: "Ten kielich jest Nowym Przymierzem we krwi mojej: to czyńcie, ilekroć pić będziecie, na moją pamiątkę”. I tak staram się czynić bo ilekroć spożywamy ten chleb i pijemy z tego kielicha, śmierć Pańską zwiastujemy, dopóki nie przyjdzie, więc pewnie niedługo. Bo kto spożywa ten chleb lub pije kielich Pański niegodnie, zaciąga winę wobec ciała i krwi Pańskiej więc staramy się (bo to jest wydarzenie społeczne) to robić godnie. Dobrze aby każdy z nas badał samego siebie i niech tak spożywa z chleba tego i pije z tego kielicha bo kto bowiem spożywa i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, ten je i pije dla siebie wyrok potępiający.
 
Co robię:
Ilekroć spożywam ten chleb i piję z tego kielicha, śmierć Pańską zwiastuję, dopóki nie przyjdzie. Staram się to czynić godnie bo kto spożywa i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, ten je i pije dla siebie wyrok potępiający. 
 
****************************************************
 
 
Ustanowienie Eucharystii
Cztery fragmenty Nowego Testamentu mówią o ustanowieniu Eucharystii. Ze względu na podobieństwa i różnice egzegeci uznają, że są zapisem różnych tradycji liturgicznych sprawowania Eucharystii w lokalnych wspólnotach. Wyróżnia się dwie tradycje: antiocheńską i palestyńską[14][15].
 
Tradycja antiocheńska: Łukasz i Paweł
 
W tradycji liturgicznej pochodzącej przypuszczalnie ze wspólnot z Antiochii oraz Azji Mniejszej napisany został tekst z 
 
Ewangelii św. Łukasza 22, 14–20
 
 1 Listu do Koryntian 11,23nn:
”Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb (24) i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: To jest Ciało moje które za was będzie [wydane]. Czyńcie to na moją pamiątkę! (25) Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę! (26) Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. (27) Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. (28) Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. (29) Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije. (30) Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło. (31)„ ( Cały fragment: 1 Kor 11, 20-34).
 
Tradycja palestyńska: Marek i Mateusz[edytuj | edytuj kod]
Przypuszcza się, ze względu na styl wykazujący podobieństwa z aramejskim, że opis z Ewangelii Marka oraz Mateusza, powstał zgodnie z liturgiczną tradycją pochodzącej z Palestyny :
 
Ewangelia Marka 14, 22–26: 
„A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał im mówiąc: Bierzcie, to jest Ciało moje. Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. Zaprawdę, powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę nowy w królestwie Bożym.” (Przekład BT).
 
Ewangelia Mateusza Mt 26, 26–30: 
„A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje. Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego.” (Przekład BT).
 
Tradycja Janowa
„Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.” (J 6, 55–58), 
por. opis Ostatniej wieczerzy rozdz. 13–17.
 
 
****************************************************************************************************
 
Pytania, na które katolik powinien potrafić odpowiedzieć:
 
#1. Czy to co robisz jest formalnie opisanym obrzędem, w którym dla ważności należy wypowiedzieć takie a nie inne słowa, wykonać takie a nie inne gesty oraz użyć określonych przedmiotów?
 
#2. Czy to co robisz zmienia duchową rzeczywistość, w szczególności wymusza na innych osobach (tym duchowych) określone zachowanie?
 
#3. Czy to co robisz zmienia duchową rzeczywistość niezależnie od wiary i kondycji moralnej sprawujących obrzęd?
 
#4. Czy jesteś w jakiś sposób zobowiązany ten obrzęd wykonywać?
 
****************************************************************************************************
 
 
rzymskie….
W sakramencie Eucharystii zawarta jest cała tajemnica naszego włączenia się w życie mistyczne Chrystusa. Chrystus bowiem jest nie tylko pośrednikiem naszym u Boga, ale chce być towarzyszem naszego życia. Każda Komunia i Msza św. jest wznowieniem ofiary krzyżowej (I Kor 11, 26), ale jest ona także wzmocnieniem osobistych więzów łączących nas z Tym, który nam coś udziela z nadobfitości swojej łaski.

 


Kategorie: _blog, _biblia


Słowa kluczowe: łamanie chleba, wieczerza pańska, eucharystia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
W:5
19 października 2017 (czwartek), 07:45:45

Ogólnoświatowa Religia Świętego Spokoju (ORSS)

Wynotowuje sobie dogmaty Ogólnoświatowej Religii Świętego Spokoju.

- Nauka o Bogu: Bóg nie jest taki zły, aby miał kogokolwiek potępić.
- Nauka o człowieku: Nie jestem taki zły, aby być potępionym.
 
Religia ta ma swój postępowy, pozytywny odłam głoszący swoją ewangelię:
- Nauka o Bogu: Bóg jest miłością - czy miałby kogoś posłać do piekła?
- Nauka o człowieku: Jestem w miarę dobrym człowiekiem, może nie świętym ale dobrym!
 
(źródło: Fabx, Tajemny Plan, S01E06, minuta 40)
 
Dodatek:
Pan Jezus powiedział: Jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. (Mt 24:37)

Kategorie: religia, _blog


Słowa kluczowe: fabian, tajemny plan, ewangelia, religia świętego spokoju, zbawienie


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
19 października 2017 (czwartek), 16:31:31

Refutacja Soboru w Trydencie - Jan Kalwin

Zachowuje, bo znowu będę szukał a tak to już mam.

Refutacja Soboru w Trydencie - Jak Kalwin

SESJA VI SOBORU W TRYDENCIE

Wstęp. Ponieważ w obecnym czasie, nie bez utraty dusz i szkody dla jedności Kościoła, szerzą się pewne błędne poglądy odnośnie nauki o usprawiedliwieniu, święty, ekumeniczny i powszechny Sobór Trydencki, prawnie zebrany w Duchu Świętym, wraz z najczcigodniejszymi Panami: Janem Maria del Monte, biskupem Praeneste i Marcellusem, kapłanem Świętego Krzyża w Jerozolimie, prezbiterami, kardynałami Kościoła rzymskiego i legatami apostolskimi de latere, obradujący w imieniu Przenajświętszego Ojca w Chrystusie, Pana naszego Pawła III, papieża z łaski Bożej, postanawia, mając na względzie cześć i chwałę Wszechmogącego Boga, uspokojenie Kościoła i zbawienie dusz, wyłożyć wszystkim wiernym Chrystusa prawdziwą i nieskażoną naukę o usprawiedliwieniu, której nauczał Chrystus, Słońce sprawiedliwości, “sprawca i dokończyciel naszej wiary”, podali apostołowie, a Kościół katolicki, pod kierunkiem Ducha Świętego, zawsze przechowywał. Stanowczo zakazujemy, by odtąd ktokolwiek odważył się wierzyć, głosić bądź nauczać inaczej niż ustanawia i wyjaśnia to niniejszy dekret.

Rozdział I. NIEZDOLNOŚĆ NATURY I PRAWA MOJŻESZOWEGO DO USPRAWIEDLIWIENIA CZŁOWIEKA

Święty Sobór ogłasza, że aby właściwie i prawdziwie zrozumieć naukę o usprawiedliwieniu, każdy musi uznać i wyznać, że kiedy wszyscy ludzie utracili swą niewinność przez grzech Adama, stali się nieczyści i, jak mówi apostoł, byli z natury dziećmi gniewu, jak to wyjaśniono w dekrecie o grzechu pierworodnym. Do tego stopnia byli sługami grzechu oraz pod władzą szatana i śmierci, że nie tylko poganie mocą natury, lecz nawet Żydzi zachowując literę Prawa Mojżeszowego, nie mogli z niego się wyzwolić lub podźwignąć. Jednak wolna wola nie była w żaden sposób w nich zniszczona, lecz tylko została osłabiona w swej mocy i wypaczona.

 

Rozdział II. O BOŻEJ EKONOMII I TAJEMNICY PRZYJŚCIA CHRYSTUSA

Dlatego nasz Ojciec Niebieski, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, kiedy nadeszła owa szczęśliwa pełnia czasów, zesłał ludziom Chrystusa Jezusa, Syna swego, którego zarówno przed zakonem jak i w czasie trwania zakonu, ogłaszał i obiecał wielu świętym patriarchom, by wykupił Żydów, którzy byli pod zakonem, i aby poganie, którzy nie szukali sprawiedliwości, mogli jej dostąpić, a wszyscy zostać przybrani za synów. Tego Bóg ustanowił odkupieniem za nasze grzechy przez wiarę w krew jego, a nie tylko za nasze grzechy, lecz także za grzechy całego świata.

 

Rozdział III. KTO JEST USPRAWIEDLIWIONY PRZEZ CHRYSTUSA

Chociaż umarł za wszystkich, jednak nie wszyscy przyjmują dobrodziejstwo jego śmierci, lecz tylko ci, którzy otrzymują zasługę jego męki. Ludzie bowiem, gdyby nie pochodzili od nasienia Adama, nie rodziliby się rzeczywiście w grzechu, tymczasem przez to pochodzenie, z samego faktu poczęcia zaciągają własną niesprawiedliwość; tak też, o ile nie narodzą się na nowo w Chrystusie, nigdy nie zostaną usprawiedliwieni, ponieważ nowe narodzenie otrzymują dzięki zasługom jego męki, złaski, która czyni ich sprawiedliwymi. Dlatego też apostoł napomina nas, by zawsze dziękować Ojcu, który nas uczynił uczestnikami dziedzictwa świętych w światłości i wybawił nas z mocy ciemności oraz przeniósł nas do Królestwa swego Syna umiłowanego, w którym mamy odkupienie i przebaczenie grzechów.

Rozdział IV. OGóLNY OPIS USPRAWIEDLIWIENIA GRZESZNIKA. NA CZYM ONO POLEGA W STANIE ŁASKI

W słowach tych podano zarys usprawiedliwienia grzesznika. Polega ono na przeniesieniu z tego stanu, w którym rodzi się człowiek, syn pierwszego Adama, do stanu łaski i przybrania za synów [Bożych] przez drugiego Adama, Jezusa Chrystusa, naszego Zbawiciela. Takie przeniesienie po ogłoszeniu ewangelii nie może nastąpić bez [prawa] odrodzenia bądź jego pragnienia; jak jest napisane: “Jeśli człowiek nie narodzi się na nowo” etc.

 

Rozdział V. O KONIECZNOŚCI PRZYGOTOWANIA SIĘ DO USPRAWIEDLIWIENIA U DOROSŁYCH ORAZ O JEGO ŹRóDLE

Sobór ponadto oświadcza, że początek usprawiedliwienia u dorosłych należy przyznać uprzedzającej łasce Bożej przez Jezusa Chrystusa; tzn. powołaniu Bożemu, którym powołuje ich Bóg bez żadnych uprzednich zasług, tak, że ci, którzy byli obcy Bogu z powodu grzechów, dzięki jego łasce pobudzającej i wspomagającej stają się przysposobieni do nawrócenia ku swemu usprawiedliwieniu, zgadzając się ochoczo na przyjęcie tej samej łaski, i współpracują z nią. Kiedy więc Bóg dotyka serca człowieka oświeceniem Ducha Świętego, człowiek nie zachowuje się biernie, gdyż przyjmuje natchnienie, które przecież może odrzucić; a jednak nie może z własnej wolnej woli, bez łaski Bożej, skierować się ku usprawiedliwieniu. Dlatego też, kiedy czytamy w Piśmie Świętym: “Zwróćcie się do mnie, a Ja zwrócę się do was” jest to przypomnienie o naszej wolności; a kiedy odpowiadamy: “Nawróć nas, Panie, a nawrócimy się” to wyznajemy, że uprzedza nas łaska Boża.

Rozdział VI. SPOSóB PRZYGOTOWANIA SIĘ

Ludzie przygotowują się do usprawiedliwienia, kiedy pobudzeni i wspomożeni łaską Bożą, przyjmując wiarę ze słuchania, dobrowolnie zwracają się do Boga wierząc, że prawdą jest to wszystko, co Bóg objawił i obiecał, a szczególnie to, że grzesznik otrzymuje od Boga usprawiedliwienie przez łaskę dzięki odkupieniu, które jest w Chrystusie Jezusie. Kiedy pojmują, że są grzesznikami, odwracają się od bojaźni sprawiedliwości Bożej, która ich pożytecznie przejmuje, zwracając się do miłosierdzia Bożego, nabierają nadziei, ufając, że Bóg będzie dla nich łaskawy przez wzgląd na Chrystusa i zaczynają miłować Go jako źródło wszelkiej sprawiedliwości i dlatego odnoszą się do swych grzechów z nienawiścią i obrzydzeniem, to znaczy w duchu pokuty, którą należy czynić przed chrztem. Wreszcie, kiedy zamierzają przyjąć chrzest, rozpocząć nowe życie i zachować Boskie przykazania.

O tym przygotowaniu napisane jest: “Ten, co przychodzi do Boga musi wierzyć, że jest Bóg i że nagradza tych, którzy go szukają” [Hbr 11:6], a także: “Ufaj synu, odpuszczone są grzechy twoje” [Mt 9:2; Mk 2:5] oraz: “Bojaźń Pańska oddala grzech” [Syr 2:21 BT]; “Pokutujcie i niech każdy z was da się ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa, a otrzymacie przebaczenie grzechów swoich i otrzymacie dar Ducha Świętego” [Dz 2:38]; “Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, nauczając je przestrzegać wszystko to, co wam nakazałem” [Mt 28:19­20] i wreszcie: “Przygotujcie serca wasze dla Pana” [1 Krl 7:3] etc.

Rozdział VII. ISTOTA I PRZYCZYNY USPRAWIEDLIWIENIA GRZESZNIKA

Po tym przygotowaniu albo usposobieniu następuje usprawiedliwienie, które nie jest samym odpuszczeniem grzechów, lecz także uświęceniem i odnowieniem wewnętrznego człowieka przez dobrowolne przyjęcie łaski i darów. Dlatego też człowiek staje się z niesprawiedliwego sprawiedliwy, z nieprzyjaciela przyjacielem, aby stał się dziedzicem zgodnie z nadzieją życia wiecznego [Tt 3:7]. Przyczyny tego usprawiedliwienia:

  • [przyczyną] celową jest chwała Boga i Chrystusa oraz życie wieczne;

  • [przyczyną] sprawczą jest miłosierny Bóg, który darmo “obmywa i uświęca” [1 Kor 6:11], pieczętując i namaszczając “Świętym Duchem obietnicy”, która jest zadatkiem naszego dziedzictwa;

  • [przyczyną] zasługującą jest jego umiłowany, Jednorodzony Syn, Pan nasz Jezus Chrystus, który “kiedy byliśmy nieprzyjaciółmi”, z powodu wielkiej miłości, którą nas umiłował, swoją najświętszą męką na drzewie krzyża wyjednał nam usprawiedliwienie i zadość uczynił Bogu Ojcu za nas:

  • [przyczyną] nadrzędną jest sakrament chrztu, który jest sakramentem wiary, bez której nigdy nie można uzyskać usprawiedliwienia. Jedyną wreszcie przyczyną formalną jest sprawiedliwość Boga, nie ta, którą on sam jest sprawiedliwy, lecz ta, którą czyni nas sprawiedliwymi, tzn. ta, której nam udziela i jesteśmy odnowieni w duchu naszego umysłu, i nie tylko jesteśmy uznawani za sprawiedliwych, ale sprawiedliwymi prawdziwie nazywamy się i jesteśmy, otrzymując każdy swoją sprawiedliwość według miary, w jakiej Duch Święty udziela każdemu jak chce i według własnej dyspozycji i współpracy każdego.

Chociaż bowiem nikt nie może być sprawiedliwy inaczej jak przez uczestnictwo w zasługach męki Chrystusa, co ma miejsce w tym usprawiedliwieniu grzesznika, kiedy poprzez zasługę tejże najświętszej męki miłość Boża jest rozlana przez Ducha Świętego w sercach usprawiedliwionych i pozostaje w nich. Dlatego też człowiek jednocześnie z usprawiedliwieniem wraz z odpuszczeniem grzechów przez Jezusa Chrystusa, w którego został wszczepiony, otrzymuje wszystkie te dary wlane, to jest wiarę, nadzieję i miłość. Wiara bowiem, o ile nie towarzyszą jej nadzieja i miłość, ani nie jednoczy nas doskonale z Chrystusem, ani nie czyni nas żywym członkiem jego ciała. Z tego też powodu powiedziane jest prawdziwie, że wiara bez uczynków jest martwa i bezowocna, i że w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani nieobrzezanie nic nie znaczy, lecz wiara, która jest czynna w miłości. O tę wiarę, zgodnie z tradycją apostolską, katechumeni zwracają się do Kościoła przed przyjęciem chrztu, kiedy proszą o wiarę dającą życie wieczne, którego bez nadziei i miłości wiara dać nie może. Dlatego też natychmiast słyszą słowa Chrystusa: “Jeśli chcesz wejść do życia wiecznego, przestrzegaj przykazań”. A potem, przyjąwszy prawdziwą i chrześcijańską sprawiedliwość jako pierwszą szatę, zamiast tej, którą utracił Adam przez swe nieposłuszeństwo — utracił zarówno dla siebie, jak i dla nas — czystą i nieskalaną szatę, daną im przez Jezusa Chrystusa, którą odrodzeni mają zachować, by mogli stawić ją przed trybunałem naszego Pana Jezusa Chrystusa i otrzymać życie wieczne.

Rozdział VIII. JAK ROZUMIEĆ, ŻE GRZESZNIK JEST USPRAWIEDLIWIONY DZIĘKI WIERZE I ZA DARMO

Kiedy apostoł Paweł mówi, że człowiek jest usprawiedliwiony przez wiarę i bez żadnej zasługi, to słowa te należy tak rozumieć, jak to stale Kościół katolicki utrzymywał i wyrażał, mianowicie, że jesteśmy usprawiedliwieni przez wiarę, ponieważ wiara jest początkiem zbawienia, fundamentem i korzeniem wszelkiego usprawiedliwienia, bez której nie można podobać się Bogu i osiągnąć społeczności z Synem Bożym. Mówi się, że jesteśmy usprawiedliwieni za darmo, ponieważ nic z tego, co poprzedza usprawiedliwienie, czy to wiara, czy uczynki, nie wysługuje łaski usprawiedliwienia: “Skoro bowiem z łaski, to już nie z uczynków, gdyż inaczej łaska nie byłaby już łaską”.

ROZDZIAŁ IX. PRZECIWKO PRóŻNEJ UFNOŚCI HERETYKóW

Chociaż trzeba wierzyć, że grzechy są lub kiedykolwiek były odpuszczone tylko z łaski Bożego miłosierdzia ze względu na Chrystusa, to jednak nie można mówić, że ten, kto chełpi się ufnością i pewnością przebaczenia swych grzechów; jakkolwiek taka próżna ufność, całkowicie obca pobożności, może występować u heretyków i schizmatyków, owszem, występuje w naszych czasach i jest głoszona z wielką zawziętością przeciwko Kościołowi katolickiemu. Nie należy też mówić, że przystoi tym, którzy są prawdziwie usprawiedliwieni, zapewniać samych siebie, bez najmniejszej wątpliwości, że są prawdziwie usprawiedliwieni i że tylko ten doznaje odpuszczenia grzechów i usprawiedliwienia, kto niezachwianie wierzy, że doznał odpuszczenia [grzechów] i usprawiedliwienia, i że to odpuszczenie i usprawiedliwienie uzyskuje się jedynie dzięki tej wierze; jak gdyby ten, kto nie wierzy w to, wątpił w obietnicę Bożą i skuteczność śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Jak bowiem nikt z pobożnych nie powinien wątpić w miłosierdzie Boże, zasługę Chrystusa, ani moc i skuteczność sakramentów, tak też każdy, kto spogląda na swą własną słabość i brak usposobienia, może się lękać i drżeć o swą łaskę; gdyż nikt nie może wiedzieć z pewnością wiary, co do której nie ma żadnego błędu, że już otrzymał łaskę Bożą.

ROZDZIAŁ X. O WZROŚCIE OTRZYMANEGO USPRAWIEDLIWIENIA

Tak usprawiedliwieni, stając się przyjaciółmi i domownikami Boga, wzrastają w sile i są, jak mówi apostoł, z dnia na dzień odnawiani, to znaczy umartwiają członki swego ciała i przywdziewają oręż sprawiedliwości otrzymany od Boga ku uświęceniu przez przestrzeganie przykazań Bożych i kościelnych w sprawiedliwości, dzięki łasce Jezusa Chrystusa. Dzięki wierze współdziałającej z dobrymi uczynkami wzrastają i są coraz bardziej usprawiedliwieni, jak napisano: “Kto jest sprawiedliwy niech dalej się usprawiedliwia” i “Nie lękaj się usprawiedliwiać się aż do śmierci”, i “Widzicie, że człowiek jest usprawiedliwiony przez uczynki, a nie jedynie przez wiarę”. O wzrost tego usprawiedliwienia prosi Kościół, kiedy modli się: “Przydaj nam Panie wiary, nadziei i miłości” etc.

ROZDZIAŁ XI. O KONIECZNOŚCI I MOŻLIWOŚCI ZACHOWANIA PRZYKAZAŃ

Nikt, chociaż jest usprawiedliwiony, nie powinien myśleć, że jest zwolniony z przestrzegania przykazań. Nikt nie powinien używać tej nieroztropnej formuły potępionej przez ojców pod karą klątwy, że dla człowieka usprawiedliwionego przykazania Boże są niemożliwe do zachowania. “Albowiem Bóg nie nakazuje rzeczy niemożliwych, lecz nakazując upomina, byś czynił to, co możesz, i prosił o to, czego nie możesz” [Augustyn, De natura et gratia, 43,50] i dopomaga, abyś mógł. “Jego przykazania nie są uciążliwe” [1 J 5:3]; “jarzmo jego jest słodkie i brzemię lekkie” [Mt 11:30].

Ci bowiem, którzy są z Boga miłują Chrystusa; ci, którzy Go miłują, jak sam to zaświadcza, zachowują jego przykazania, co rzeczywiście mogą czynić z Bożą pomocą. Chociaż bowiem w tym życiu śmiertelnym nawet ludzie święci i sprawiedliwi wpadają niekiedy w lekkie i przynajmniej codzienne grzechy, zwane również powszednimi, nie przestają jednak być sprawiedliwi z tego powodu, gdyż słowa te, prawdziwe i pokorne, wypowiadają sprawiedliwi: “Odpuść nam nasze winy” [Mt 6:12]. Z tego wynika, że sprawiedliwi powinni bardziej poczuwać się do obowiązku kroczenia na drodze sprawiedliwości, aby “uwolnieni od grzechu, staliście się sługami sprawiedliwości” [Rz 6:18], “trzeźwo, sprawiedliwie i pobożnie żyjąc” [Tt 2:12] mogli się udoskonalać przez Jezusa Chrystusa, przez którego mają dostęp do tej łaski. Albowiem Bóg raz usprawiedliwionych przez swą łaskę “nie opuszcza, chyba że oni Go najpierw opuszczą” [Augustyn, De natura et gratia, 26,29].

Dlatego też nikt nie powinien się chlubić z samej wiary, sądząc, że jedynie przez wiarę stał się dziedzicem [nieba] i że osiągnie dziedzictwo, nawet jeśli nie współcierpi z Chrystusem, aby być wraz z nim uwielbionym [Rz 8:17]. Sam bowiem Chrystus, chociaż był Synem Bożym, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. Doszedłszy do kresu stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla tych wszystkich, którzy są Mu posłuszni [Hbr 5:8]. Dlatego też sam apostoł napomina sprawiedliwych: “Czyż nie wiecie, że zawodnicy na stadionie wszyscy biegną, ale jeden tylko otrzymuje nagrodę? Tak biegnijcie, abyście ją otrzymali [...] Tak więc biegnę, nie jakby na oślep, tak walczę, nie jakobym wiatr uderzał, ale karcę ciało moje i ujarzmiam, bym przypadkiem, będąc zwiastunem dla innym sam nie został odrzucony” [1 Kor 9:24n]. Podobnie i Piotr, książę apostołów: “Dlatego, bracia, tym bardziej się starajcie, abyście przez dobre uczynki pewnym uczynili wezwanie i wybranie wasze; albowiem tak postępując nigdy nie zgrzeszycie” [2 P 1:10].

Widać stąd, że sprzeciwiają się prawowiernej nauce religii ci, którzy mówią, że w każdym dobrym uczynku człowiek religijny grzeszy przynajmniej lekko albo, co jest jeszcze bardziej nie do przyjęcia, że zasługuje na karę wieczną. Także i ci się sprzeciwiają, którzy utrzymują, że we wszystkich dobrych uczynkach sprawiedliwi grzeszą, jeśli przezwyciężając własną gnuśność i zachęcając siebie do biegu w wyścigu, czynią to głównie po to, aby Bóg był uwielbiony, mają także na względzie wieczną nagrodę. Jest bowiem napisane: “Nakłoniłem swe serce, by czynić twą sprawiedliwość ze względu na zapłatę”, a apostoł mówi o Mojżeszu, że “skierował wzrok na zapłatę” [Hbr 11:26].

Rozdział XII. NALEŻY STRZEC SIĘ NIEROZTROPNEJ WIARY W PRZEZNACZENIE

Nikt także, jak długo żyje na tej ziemi, nie powinien wdzierać się w ukrytą tajemnicę Bożego przeznaczenia, by mógł z pewnością twierdzić, że niewątpliwie należy do liczby przeznaczonych, jakby to było prawdą, że usprawiedliwiony albo nie może już więcej zgrzeszyć, albo — gdyby zgrzeszył — że może na pewno liczyć na swą poprawę. Bez specjalnego objawienia nie możemy wiedzieć, kogo Bóg sobie wybrał.

Rozdział XIII. O DARZE WYTRWANIA

Podobnie z darem wytrwania, o którym napisane jest: “Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” [Mt 10:22; 24:13]. Jest to rzecz, której nie można otrzymać znikąd jak tylko od Tego, który “ma moc tego, który stoi, utwierdzić” [Rz 14:4], by stał wytrwale i odnowić tego, kto upada. Niech nikt nie obiecuje sobie niczego z absolutną pewnością, chociaż wszyscy powinni pokładać najsilniejszą nadzieję w pomocy Boga. On bowiem, chyba że sami nie skorzystają z jego łaski, tak jak zaczął dobre dzieło, tak też i doprowadzi je do końca, sprawując w nich zarówno chcenie, jak i wolę do wykonania. Jednak ci, którzy myślą, “że stoją, niech uważają, aby nie upadli” [1 Kor 10:12] i “niech z bojaźnią i drżeniem sprawują swe zbawienie” [Flp 2:12], w trudzie, czuwaniu i dawaniu jałmużny, w modlitwach i ofiarach, w postach i czystości. Wiedząc bowiem, że zostali odrodzeni do nadziei chwały, lecz jeszcze nie do chwały, powinni lękać się walki, jaką mają stoczyć z diabłem, światem i ciałem, w której nie mogą osiągnąć zwycięstwa, chyba że dzięki łasce Bożej będą posłuszni apostołowi, który mówi: “Jesteśmy dłużnikami nie ciała, aby żyć według ciała, gdyż jeśli według ciała żyjecie, pomrzecie, lecz jeśli Duchem uczynki ciała umartwiacie, żyć będziecie” [Rz 8:12].

Rozdział XIV. O TYCH, CO UPADLI ORAZ O ICH ODNOWIENIU

Ci zaś, którzy po otrzymaniu łaski usprawiedliwienia odpadli od niej przez grzech, znowu będą mogli być usprawiedliwieni, jeśli “pobudzeni przez Boga” postarają się utraconą łaskę odzyskać w sakramencie pokuty, dzięki zasłudze Chrystusa. Ten sposób usprawiedliwienia polega na odnowieniu upadłego grzesznika, co święci ojcowie słusznie nazwali “drugą deską ratunku po katastrofie utraty łaski”. Albowiem dla tych, którzy po chrzcie upadają w grzechy, Jezus Chrystus ustanowił sakrament pokuty, kiedy powiedział: “Przyjmijcie Ducha Świętego, którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, którym zatrzymacie, są im zatrzymane” [J 20:22n].

Stąd wynika, że pokuta chrześcijanina po upadku jest całkowicie odmienna od pokuty przy chrzcie, gdyż zawiera ona nie tylko zaniechanie i obrzydzenie sobie grzechu, czyli pokorę i skruchę serca, lecz także ich sakramentalne wyznanie, przynajmniej przez pragnienie odprawienia spowiedzi we właściwym czasie oraz kapłańskie rozgrzeszenie, jak również zadośćuczynienie przez posty, jałmużny, modlitwy i inne pobożne praktyki życia duchowego. Nie dotyczą one zgładzenia kary wiecznej, która jest wraz z winą odpuszczana nawet przez pragnienie sakramentu [pokuty], lecz kary doczesnej. Kara ta (jak powiada Pismo Święte) nie zawsze jest cała darowana, jak to się dzieje w chrzcie, tym, co wykazując brak wdzięczności otrzymanej łasce Bożej, zasmucili Ducha Świętego i nie bali się skazić świątyni Bożej. O tej pokucie jest napisane: “Pamiętaj skąd upadłeś, pokutuj i najpierw czyń uczynki” [Obj 2:5]. I znów: “Smutek, który jest według Boga sprawuje pokutę ku trwałemu zbawieniu” [2 Kor 7:10]. I znów: “Pokutujcie” [Mt 3:2; 4:17]; “przynoście owoce godne pokuty” [Mt 3:8].

Rozdział XV. KAŻDY GRZECH ŚMIERTELNY POWODUJE UTRATĘ ŁASKI, ALE NIE WIARY

Należy stwierdzić przeciwko podstępnym umysłom niektórych ludzi, którzy przez słodkie słowa i pochlebstwa zwodzą serca prostych, że nie tylko przez niedowiarstwo, które powoduje utratę wiary, lecz także każdy inny śmiertelny grzech, chociaż nie traci się wiary, traci się łaskę otrzymaną w usprawiedliwieniu. Tak bronimy nauki prawa Bożego, które wyklucza z Królestwa Niebios nie tylko niewierzących, lecz także wierzących, którzy są rozpustnikami, cudzołożnikami, zniewieściali, sodomitami, złodziejami, skąpcami, pijakami, oszczercami, grabieżcami, a także wszystkich innych, którzy popełniają grzechy śmiertelne, od których dzięki pomocy łaski Bożej mogą się powstrzymać, a których skutkiem jest oddzielenie ich od łaski Chrystusa.

Rozdział XVI. O OWOCACH USPRAWIEDLIWIENIA, CZYLI O ZASŁUDZE [Z] DOBRYCH UCZYNKóW I O NATURZE ZASŁUGI

Ludziom usprawiedliwionym, którzy albo otrzymaną łaskę zawsze zachowali, albo utraconą odzyskali, należy przedkładać te słowa apostoła: “Obfitujcie we wszelkie dobre czyny, wiedząc, że wasz trud nie jest daremny w Panu” [1 Kor 15:58]. “Bóg nie jest niesprawiedliwy, aby zapomniał o waszej pracy i miłości, którą okazaliście w Imię Jego” [Hbr 6:10]. “Nie porzucajcie ufności waszej, która ma wielką zapłatę” [Hbr 10:35]. Dlatego też tym, którzy dobrze czynią aż do końca i pokładają nadzieję w Bogu, należy stawiać przed oczami życie wieczne zarówno jako dar obiecany miłosiernie dzieciom Bożym przez Jezusa Chrystusa oraz jako nagrodę, która ma być wiernie wypłacona według obietnicy Bożej za ich dobre czyny i zasługi. Jest to bowiem korona sprawiedliwości, która jest, jak mówi apostoł, odłożona dla nich po ukończeniu walki i wyścigu, która będzie im dana przez sprawiedliwego Sędziego, a nie tylko im, lecz także wszystkim tym, którzy miłują jego przyjście.

Ten sam Chrystus jak głowa członkom i jako winny szczep latoroślom ustawicznie udziela usprawiedliwionym swej mocy, która ich dobre czyny zawsze uprzedza, towarzyszy im i po nich następuje, i bez której czyny te nie mogłyby być miłe Bogu ani zasługujące. Należy wierzyć, że usprawiedliwionym nie brak już niczego więcej, by mogli tymi uczynkami dokonanymi w Bogu w pełni zadośćuczynili Bożemu prawu według stanu w tym życiu, i prawdziwie wysłużyli sobie życie wieczne we właściwym czasie, pod warunkiem, że umrą w łasce. Sam Chrystus, nasz Zbawiciel, mówi: “Kto będzie pił z wody, którą mu dam, nigdy nie będzie łaknął, a stanie się ona w nim źródłem wody wypływającej ku życiu wiecznemu” [J 4:13-14].

Nie można więc uważać, że nasza własna sprawiedliwość pochodzi właściwie od nas, ani nie należy pomijać czy odrzucać sprawiedliwości Bożej. Ta bowiem sprawiedliwość, która jest nazwana naszą, gdyż przez jej wszczepienie w nas jesteśmy usprawiedliwieni, jest jednocześnie sprawiedliwością Bożą, ponieważ Bóg wlewa ją w nas dzięki zasługom Chrystusa.

Nie wolno bowiem pomijać tego, że chociaż bowiem Pismo Święte przypisuje dobrym uczynkom tak duże znaczenie, iż Chrystus obiecuje nagrodę nawet temu, kto da kubek zimnej wody jednemu z jego uczniów [Mt 10:42], a apostoł zaświadcza, że “nasz doczesny lekki ucisk sprawuje w nas niezmierzone i wieczne bogactwo chwały”, to jednak chrześcijanin winien być daleki od pokładania ufności w sobie samym, a nie w Panu, którego dobroć względem wszystkich ludzi jest tak wielka, że upodobało Mu się uznawać własne dary za ich zasługi.

A ponieważ my wszyscy upadamy w wielu rzeczach, dlatego też każdy z nas powinien mieć przed oczami oprócz miłosierdzia i dobroci także surowość i sąd. Nikt też nie powinien osądzać siebie samego, chociażby sam do niczego się nie poczuwał, gdyż całe życie ludzkie będzie badane i sądzone nie przez ludzki sąd, lecz przez sąd Boży, który “wyniesie na światłość ukryte ciemności i objawi zamysły serc: a wtedy każdy otrzyma pochwałę od Boga [1 Kor 4:4], który, jak napisano: “odda każdemu wedle uczynków jego” [Rz 2:6].

Nikt nie może być usprawiedliwiony, jeśli nie przyjmie wiernie i stanowczo katolickiej nauki o usprawiedliwieniu.

Po takim wykładzie tej nauki, Święty Sobór uznał za stosowne dołączyć następujące kanony, aby wszyscy wiedzieli nie tylko to, czego mają się trzymać i za czym mają iść, lecz także, czego powinni unikać i czego się wystrzegać.

KANONY

Kanon 1. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek może zostać usprawiedliwiony przez swoje czyny dokonywane albo siłami natury ludzkiej, albo nauki Prawa, lecz bez łaski Bożej przez Chrystusa — niech będzie przeklęty.

Kanon 2. Jeśli ktoś twierdzi, że łaska Boża przez Jezusa Chrystusa na to jest tylko dana, by człowiek mógł łatwiej żyć sprawiedliwie i zasłużyć na życie wieczne, jak gdyby mógł zasłużyć na obie te rzeczy siłami wolnej woli, bez łaski, chociaż niełatwo i z wielkim trudem — niech będzie przeklęty.

Kanon 3. Jeśli ktoś twierdzi, że bez uprzedniego natchnienia Ducha Świętego i jego pomocy człowiek może tak wierzyć, ufać lub pokutować, aby została mu udzielona łaska usprawiedliwienia — niech będzie przeklęty.

Kanon 4. Jeśli ktoś twierdzi, że kiedy Bóg porusza i pobudza wolną wolę człowieka, to ona w ogóle nie współdziała z Bogiem, że w ten sposób człowiek może usposobić się i przygotować do uzyskania łaski usprawiedliwienia i że nie może odmówić swej zgody nawet gdyby chciał, lecz jak coś bezdusznego nie czyni nic i działa jedynie biernie — niech będzie przeklęty.

Kanon 5. Jeśli ktoś twierdzi, że wskutek upadku Adama wolna wola została utracona bądź zniszczona, albo że jest ona jedynie samą nazwą, miano bez treści, czyli krótko mówiąc fikcją wprowadzoną do Kościoła przez szatana — niech będzie przeklęty.

Kanon 6. Jeśli ktoś twierdzi, że nie leży w mocy człowieka uczynić złymi swe drogi, lecz że to Bóg wykonuje zarówno złe jak i dobre uczynki nie tylko z dopuszczenia, lecz właściwie i z siebie samego, tak że zarówno zdrada Judasza, jak i powołanie Pawła są jego własnym dziełem — niech będzie przeklęty.

Kanon 7. Jeśli ktoś twierdzi, że wszystkie czyny dokonane przed usprawiedliwieniem, bez względu na powód, dla którego je dokonano, są prawdziwie grzechami i zasługują na nienawiść ze strony Boga, lub że im bardziej człowiek próbuje przysposobić się do łaski, tym ciężej grzeszy — niech będzie przeklęty.

Kanon 8. Jeśli ktoś twierdzi, że bojaźń przed piekłem, która sprawia, że żałując za nasze grzechy uciekamy się do miłosierdzia Bożego bądź powstrzymujemy się od grzechu jest grzechem albo czyni grzeszników gorszymi grzesznikami — niech będzie przeklęty.

Kanon 9. Jeśli ktoś twierdzi, że grzesznik jest usprawiedliwiony jedynie przez wiarę w takim znaczeniu, że nie potrzeba niczego innego do współdziałania, by uzyskać łaskę usprawiedliwienia i że nie jest w ogóle konieczne, aby przygotował się i przysposobił do niej aktem własnej woli — niech będzie przeklęty.

Kanon 10. Jeśli ktoś twierdzi, że ludzie są usprawiedliwieni bez sprawiedliwości Chrystusa, którą wyjednał dla nas, albo że przez tą sprawiedliwość są formalnie sprawiedliwi — niech będzie przeklęty.

Kanon 11. Jeśli ktoś twierdzi, że ludzie są usprawiedliwieni jedynie przez przypisanie sprawiedliwości Chrystusa albo przez same odpuszczenie grzechów, z wykluczeniem łaski i miłości, które Duch Święty szeroko rozlewa w sercach naszych i które w nich pozostają, albo jeszcze, że łaska, przez którą jesteśmy usprawiedliwieni jest tylko życzliwością Boga — niech będzie przeklęty.

Kanon 12. Jeśli ktoś twierdzi, że wiara usprawiedliwiająca jest niczym innym jak ufnością w Boże miłosierdzie przebaczające grzech przez Chrystusa, albo że ta ufność jest jedyną rzeczą, przez którą jesteśmy usprawiedliwieni — niech będzie przeklęty.

Kanon 13. Jeśli ktoś twierdzi, że dla uzyskania odpuszczenia grzechów każdy człowiek musi wierzyć w sposób pewny i bez wahania, pomimo własnej słabości i braku usposobienia, że jego grzechy są mu odpuszczone — niech będzie przeklęty.

Kanon 14. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek otrzymuje rozgrzeszenie lub usprawiedliwienie jedynie dzięki temu, że wierzy mocno, że jest rozgrzeszony i usprawiedliwiony, bądź że prawdziwie usprawiedliwiony jest jedynie ten, kto wierzy w swe usprawiedliwienie, oraz że jedynie przez wiarę dokonuje się owo rozgrzeszenie i usprawiedliwienie — niech będzie przeklęty.

Kanon 15. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek odrodzony, czyli usprawiedliwiony, jest zobowiązany nakazem wiary wierzyć, że jest z pewnością w liczbie predestynowanych [do nieba] — niech będzie przeklęty.

Kanon 16. Jeśli ktoś twierdzi, że uważa to za rzecz bezwzględnie i nieomylnie pewną, i to bez specjalnego objawienia, że na pewno uzyska wielki dar wytrwania aż do końca — niech będzie przeklęty.

Kanon 17. Jeśli ktoś twierdzi, że łaskę usprawiedliwienia otrzymują jedynie ci, którzy są przeznaczeni do życia wiecznego i że wszyscy inni powołani zostali rzeczywiście powołani, jednak nie otrzymują łaski, ponieważ mocą Bożą są przeznaczeni do złego — niech będzie przeklęty.

Kanon 18. Jeśli ktoś twierdzi, że przykazania Boże są niemożliwe do przestrzegania nawet dla usprawiedliwionego i będącego w łasce — niech będzie przeklęty.

Kanon 19. Jeśli ktoś twierdzi, że jedynym nakazem ewangelii jest wiara, że inne rzeczy są obojętne — ani nakazane, ani zakazane, lecz dowolne; albo że dekalog nie dotyczy chrześcijan — niech będzie przeklęty.

Kanon 20. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek usprawiedliwiony, bez względu na to jak doskonały, nie jest zobowiązany przestrzegać przykazań Bożych i kościelnych, lecz jedynie wierzyć, jak gdyby ewangelia – bez obowiązku zachowania przykazań – była jasną i absolutną obietnicą życia wiecznego — niech będzie przeklęty.

Kanon 21. Jeśli ktoś twierdzi, że Jezus Chrystus został dany ludziom przez Boga jako Odkupiciel, któremu mają ufać, ale nie jako Prawodawca, którego mają także słuchać — niech będzie przeklęty.

Kanon 22. Jeśli ktoś twierdzi, że usprawiedliwiony może wytrwać w otrzymanej sprawiedliwości bez specjalnej pomocy Boga, albo że nie może wytrwać z pomocą Boga — niech będzie przeklęty.

Kanon 23. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek raz usprawiedliwiony nie może już więcej grzeszyć ani utracić łaski i dlatego ten, kto upada i grzeszy nigdy nie był prawdziwie usprawiedliwiony, lub że sprawiedliwy może bez specjalnego przywileju przez całe swe życie unikać wszystkich grzechów, nawet powszednich, jak to utrzymuje Kościół o świętej Dziewicy — niech będzie przeklęty.

Kanon 24. Jeśli ktoś twierdzi, że otrzymana sprawiedliwość nie zostaje zachowana i nie wzrasta wobec Boga przez dobre czyny, lecz że czyny te są jedynie owocem i znakiem otrzymanego usprawiedliwienia, a nie przyczyną jego wzrostu — niech będzie przeklęty.

Kanon 25. Jeśli ktoś twierdzi, że sprawiedliwy w każdym dobrym uczynku grzeszy przynajmniej lekko bądź (co jest jeszcze bardziej nieznośne) śmiertelnie i przez to zasługuje na karę wieczną — niech będzie przeklęty.

Kanon 26. Jeśli ktoś twierdzi, że sprawiedliwi nie powinni za dobre uczynki, które dokonali w Bogu, oczekiwać i spodziewać się wiecznej odpłaty od Boga dzięki jego miłosierdziu i zasługom Jezusa Chrystusa, jeśli wytrwali aż do końca dobrze czyniąc i zachowując Boże przykazania — niech będzie przeklęty.

Kanon 27. Jeśli ktoś twierdzi, że nie ma żadnego grzechu ciężkiego poza grzechem niewiary i że przez żaden, choćby najcięższy grzech, za wyjątkiem niewiary, nie można utracić łaski raz otrzymanej — niech będzie przeklęty.

Kanon 28. Jeśli ktoś twierdzi, że jednocześnie z utratą łaski przez grzech traci się także wiarę i to na zawsze, albo że wiara, która pozostaje nie jest prawdziwą wiarą, jako że nie jest żywą, albo że ten, kto ma wiarę bez miłości nie jest chrześcijaninem — niech będzie przeklęty.

Kanon 29. Jeśli ktoś twierdzi, że ten, kto upadł w grzech po chrzcie nie może ponownie powstać dzięki łasce Bożej albo może odzyskać utraconą sprawiedliwość jedynie przez wiarę, bez sakramentu pokuty, jak do tej pory wyznawał, zachowywał i nauczał święty rzymski i powszechny Kościół, pouczony przez Chrystusa Pana i jego apostołów — niech będzie przeklęty.

Kanon 30. Jeśli ktoś twierdzi, że po otrzymaniu łaski usprawiedliwienia każdemu pokutującemu grzesznikowi odpuszczona jest wina i zgładzona kara wieczna w taki sposób, że nie pozostaje żadna doczesna kara do odpokutowania czy to na tym świecie, czy w przyszłym – w czyśćcu – przed wejściem do królestwa niebieskiego — niech będzie przeklęty.

Kanon 31. Jeśli ktoś twierdzi, że usprawiedliwiony grzeszy, kiedy spełnia dobre uczynki przez wzgląd na wieczną zapłatę — niech będzie przeklęty.

Kanon 32. Jeśli ktoś twierdzi, że dobre uczynki człowieka usprawiedliwionego są w tym znaczeniu darami Boga, że nie są one dobrymi zasługami usprawiedliwionego, albo że sam usprawiedliwiony dobrymi uczynkami, które spełnia z pomocą łaski Boga i przez zasługi Jezusa Chrystusa, którego jest żywym członkiem, nie zasługuje prawdziwie na wzrost łaski, życie wieczne i na rzeczywiste osiągnięcie życia wiecznego, jeśli umrze w łasce, a także nie zasługuje na powiększenie chwały — niech będzie przeklęty.

Kanon 33. Jeśli ktoś twierdzi, że ta katolicka nauka o usprawiedliwieniu podana przez Święty Sobór w obecnym dekrecie pod jakimś względem uwłacza chwale Bożej lub zasługom naszego Pana Jezusa Chrystusa, a nie wyjaśnia raczej prawdy naszej wiary i przysparza chwały Bogu i Jezusowi Chrystusowi — niech będzie przeklęty.

O SZóSTEJ SESJI SOBORU W TRYDENCIE

Naukę o usprawiedliwieniu człowieka łatwo można by wyjaśnić, gdyby jasnego światła nie zaciemniały fałszywe opinie zajmujące ludzkie umysły. Podstawową przyczyną niejasności tej nauki jest to, że ludzi najtrudniej jest nakłonić do tego, aby całą chwałę usprawiedliwienia oddać jedynie Bogu. Zawsze pragniemy być czymś i naszą głupotą jest to, że nawet wydaje nam się, iż czymś jesteśmy. Ponieważ pycha ta była od samego początku obecna w człowieku, otworzyła drzwi szatanowi, aby napełnił umysły ludzi wieloma grzesznymi i złymi myślami, z którymi musimy obecnie walczyć.

Zawsze istnieli sofiści używający swych piór do wywyższania ludzkiej sprawiedliwości, wiedząc, że będzie się to cieszyć popularnością. Kiedy dzięki wielkiej łaskawości Boga odrzucono bezbożność Pelagiusza za powszechną zgodą starożytnego Kościoła, nie ośmielali się już dłużej mówić tak odważnie o zasługach ludzkich. Wymyślili jednak pośrednią drogę, dzięki której przyznają coś Bogu w dziele usprawiedliwienia, nie oddając jednocześnie całej należnej Mu chwały.

Taką właśnie umiarkowaną postawę przyjęli czcigodni ojcowie, aby skorygować błędy dotyczące nauki o usprawiedliwieniu, które, jak mówią, powstały w naszych czasach. Styl ich wprowadzenia wskazuje, że najpierw mówią wyłącznie o Chrystusie. Kiedy jednak dochodzą do przedmiotowej kwestii, dalecy są od tego, aby oddać Chrystusowi to, co jest jego. Ostatecznie ich dekret nie zawiera nic innego jak tylko trywialny dogmat scholastyków: człowiek jest usprawiedliwiony częściowo dzięki łasce Bożej, a częściowo dzięki swym uczynkom. Przez to wydają się bardziej umiarkowani niż Pelagiusz. Łatwo wykazać, że tak jest rzeczywiście. W drugim rozdziale, gdzie jest mowa o grzechu pierworodnym, twierdzą, że wolna wola, mimo że jest osłabiona w swych zdolnościach i uprzedzona, to jednak nie zanikła zupełnie. Nie chcę się tu spierać o nazwę. Ponieważ jednak dowodzą, że wolność nie została w żaden sposób usunięta, z pewnością rozumieją przez to, że ludzka wola ma wciąż pozostawioną moc do wybierania dobra. Tam bowiem, gdzie nie ma śmierci, tam jest przynajmniej jakaś część życia. Sami usuwają wszelką dwuznaczność, kiedy nazywają ją osłabioną i uprzedzoną. Dlatego też, jeśli mamy im wierzyć, grzech pierworodny osłabił nas tak, że defekt naszej woli to nie skażenie, lecz osłabienie. Gdyby wola była całkowicie skażona, jej zdrowie byłoby nie tylko osłabione, lecz także zniszczone, dopóki nie zostanie ona odnowiona. A jednak taka jest właśnie niezmienna nauka Pisma Świętego. Pomijam niezliczone ustępy Pisma Świętego, w których Paweł, mówiąc o naturze ludzkiej nie przypisuje wolnej woli słabości, lecz stwierdza, że wszyscy stali się bezużyteczni, obcy Bogu i tak bardzo zniewoleni tyranią grzechu, że niezdolni, aby pomyśleć coś dobrego [Rz 3:12; 2 Kor 3:5]. Nie zaprzeczamy, że w człowieku pozostaje wola, chociaż jest ona zła, gdyż upadek Adama nie usunął woli, lecz uczynił ją niewolnikiem w tym, w czym była wolna. Jest ona nie tylko skłonna do grzechu, lecz także poddana grzechowi. O tym jeszcze powiemy później.

Pomijam drugi i trzeci rozdział. Pod koniec czwartego rozdziału stwierdzają, że bez chrztu bądź pragnienia chrztu nie ma przeniesienia do stanu łaski. Czy nie byłoby lepiej powiedzieć, że przez Słowo i sakramenty przekazywany jest Chrystus albo jak wolą mówić “dawany nam”, niż wymienić jedynie chrzest? Jednak upodobało im się wyłączyć z Królestwa Bożego niemowlęta, które zostały zabrane przed chrztem, jak gdyby niczym było to, co jest powiedziane, że dzieci wierzących rodzą się święte [1 Kor 7:14]. Na jakiej podstawie przyjmujemy je do chrztu, skoro nie są dziedzicami obietnicy? Skoro obietnica życia nie dotyczy ich, wobec tego udzielanie im chrztu byłoby jego profanacją. Jeśli jednak Bóg przyjął je do swego Królestwa, wobec tego niesłusznie traktuje się jego obietnicę tak, jak gdyby nie była ona sama z siebie wystarczająca dla ich zbawienia! Przyznaję, że przeważa przeciwna opinia. Jednak jest rzeczą niesprawiedliwą pogrzebać prawdę Bożą pod jakimiś ludzkimi opiniami, choćby nie wiadomo jak dawnymi. Zbawienie niemowląt zawarte jest w obietnicy, w której Bóg ogłasza wierzącym, że będzie Bogiem dla nich i dla ich nasienia. W ten sposób ogłosił, że ci, którzy pochodzą od Abrahama urodzili się dla Boga [1 Mż 17:7]. Mocą tej obietnicy są one przyjmowane do chrztu, ponieważ uznawane są za członki Kościoła. Ich zbawienie nie ma swego początku w chrzcie, lecz zasadza się na Słowie i jest przypieczętowane chrztem.

Jednak owi twórcy definicji podają następujący ustęp: “Jeśli człowiek nie narodzi się z wody i z Ducha” [J 3:3]. Po pierwsze, zakładając wraz z nimi, że woda oznacza chrzest, któż się zgodzi z nimi, że oznacza ona także pragnienie przyjęcia chrztu? Gdybym jednak powiedział, że ten ustęp ma inne znaczenie i gdybym wzorem dawnych komentatorów przyjął termin “woda” za “umartwianie”, to zakładam, że wówczas nie byliby tak zgorzkniali, aby z tego powodu uznać mnie za heretyka. Ja jednak uznaję to za dodany epitet mający na celu wyrażenie natury i mocy Ducha. Utrzymując, że woda oznacza tutaj chrzest, mogą równie dobrze twierdzić, że ogień oznacza jakiś sakrament, kiedy jest powiedziane “Duchem Świętym i ogniem” [Mt 3:11]. Patrzcie więc, na jakiej podstawie przypisują sobie arogancko najwyższą władzę wyjaśniania Pisma Świętego!

W rozdziale piątym twierdzą, że dzięki łasce Bożej jesteśmy przygotowani do przyjęcia usprawiedliwienia, lecz przyznają tej łasce zadanie pobudzania i wspierania nas, z którą my sami mamy ochoczo współpracować. Innymi słowy dają tu nam puste słowa, do używania jakich przyzwyczajeni są sofiści wygadujący w szkołach swe głupstwa. Ja jednak pytam: czy pobudzenie woli i wspomaganie jej, kiedy sama w sobie jest słaba, jest tym samym, co stworzenie nowego serca w człowieku tak, aby uczynić go chętnym? Niech wobec tego odpowiedzą czy stworzenie nowego serca i uczynienie z serca kamiennego serca mięsistego (a Pismo Święte mówi, że Bóg czyni obie te rzeczy w nas) jest niczym innym niż dostarczeniem nam tego, czego brakuje słabej woli. Jeśli jednak te ustępy nas nie poruszają, to niech powiedzą czy ten, kto czyni nas chętnymi, pomaga tylko naszej woli.

Paweł całe to dzieło przypisuje Bogu, oni zaś nie przypisują Bogu nic poza małą pomocą. Dlaczego więc czynią człowieka współpracownikiem Boga? Ponieważ człowiek, chociaż mógłby się temu oprzeć, ochoczo przyjmuje łaskę Bożą i oświecenie Ducha Świętego. Jakże więc daleko odchodzą od dzieła Bożego opisanego przez proroka, który mówi: “Włożę moje prawo do waszych serc i sprawię, że będziecie postępować według moich ustaw” [Jr 32:39; Ez 36:27; Hbr 8:10; 10:16]. Jest to nauka przekazana przez Augustyna, który mówi: “Ludzie trudzą się, aby znaleźć w naszej woli coś dobrego z nas samych, co nie jest nam dane przez Boga. Nie wiem, co tam mogą znaleźć” [Augustyn, de Peccatorum merit. et remiss. 2]. I rzeczywiście, kiedy w innym miejscu mówi: “Gdyby pozostawiono człowieka jego własnej woli pośród tak wielkich i licznych pokus, aby korzystał, gdy Bóg nie czyni go posłusznym, z Bożej pomocy kiedy zechce — wówczas wola uległaby [pokusom] z powodu własnej słabości. Dlatego też, dzięki niepodzielnej i nieodpartej łasce Bożej, pomoc jest dana z powodu słabości ludzkiej woli, aby wola, bez względu na to jak słaba, nie upadła” [Augustyn, De Corruptione et Gratia]. Jednak owi neptuńscy ojcowie kują w nowej kuźni coś, co nie było znane Augustynowi, a mianowicie to, że przyjęcie łaski nie pochodzi od Boga, ponieważ z powodu wolnego działania naszej własnej woli zgadzamy się z Bożym powołaniem. Jest to sprzeczne z Pismem Świętym, które czyni Boga sprawcą dobrej woli. Jedną rzeczą jest poruszenie woli przez Boga do posłuszeństwa według [Bożego] upodobania, a inną jej ukształtowanie, by była dobra. Ponadto Bóg obiecuje działać nie tak, abyśmy mogli chcieć dobrze, lecz aby uczynić nas takimi, byśmy chcieli dobrze. Bóg idzie jeszcze dalej, kiedy mówi: “Sprawię, że będziecie chodzić” — jak to precyzyjnie stwierdził Augustyn. To samo stwierdza Paweł, kiedy naucza, że “to Bóg sprawia w nas zarówno chcenie, jak i wykonanie, według swego upodobania” [Flp 2:13]. Ojcowie zaś roją, że dane jest nam poruszenie, które pozostawia nam pośredni wybór. Nigdy jednak nie pomyśleli o skutecznym działaniu, dzięki któremu serce człowieka jest odnowione ze skażenia do czystości. Jednak to skuteczne działanie Ducha Świętego jest opisane w 32 rozdziale Księgi Jeremiasza, gdzie prorok tak mówi w imieniu Boga: “Włożę w ich serca bojaźń przede mną, aby nie przestępowali mych przykazań”. Krótko mówiąc, ich błąd polega na tym, że nie rozróżniają pomiędzy łaską odrodzenia, która teraz przychodzi na pomoc w naszej niedoli a pierwszą łaską, która została dana Adamowi. Augustyn to dokładnie wyjaśnia. Mówi: “Przez Chrystusa Pośrednika, Bóg czyni na zawsze dobrymi tych, którzy byli złymi. Pierwszy człowiek nie miał tej łaski, by nigdy nie chcieć być złym; gdyż pomoc, jaka była mu dana była tej natury, aby mógł odrzucić ją, kiedy zechciał i pozostać w niej, jeśli chciał, jednak nie była ona tego rodzaju, aby uczynić go chętnym. Łaska drugiego Adama jest silniejsza. Sprawia, że chcemy, chcemy tak mocno i kochamy tak żarliwie, że mocą woli ducha przezwyciężamy wolę ciała pożądającego przeciwko duchowi”. Nieco dalej mówi: “Dzięki tej łasce Bożej w przyjęciu dobra i trwaniu w nim, istnieje w nas moc nie tylko, by móc czynić to, co jest dobre, ale także chcieć tego, co możemy” [Augustyn, Lib. ad Bonifacium, 2 c. 8]. Chociaż temat ten jest zbyt długi, aby go tak zwięźle zakończyć, ufam, że me stwierdzenia, chociaż krótkie, wystarczą, by rozważni czytelnicy porzucili te wymysły.

Ojcowie jednak udają, że mają na to poparcie Pisma Świętego. Kiedy jest powiedziane: “Nawróć mnie Panie, a nawrócę się” [Jr 31:18] wysnuwają z tego wniosek, że istnieje łaska uprzedzająca, którą ludzie otrzymują. Z drugiej strony, na podstawie słów: “Zwróćcie się do mnie, a ja zwrócę się do was” [Za 1:3] mówią o mocy wolnej woli. Wiem, że Augustyn stosuje takie rozróżnianie, jednak stosuje on je w zupełnie innym sensie. Wyraźnie bowiem stwierdza — i to w licznych ustępach, że łaska Boża tak działa w nas, by uczynić nas ochotnymi bądź nie. Stąd też wnioskuje, że człowiek nie czyni żadnego dobra, którego Bóg w nim nie czyni [Augustyn, Lib. ad Bonifacium 3, c. 8]. Zapytacie: cóż więc miał Augustyn na myśli, kiedy mówił o wolności woli? Dokładnie to, co tak często sam powtarza — że ludzie nie są przymuszani łaską Bożą wbrew swej woli, są pod jej mocą z własnej woli, tak, że są posłuszni i postępują według własnej woli dlatego, że ich wola zostaje przemieniona ze złej w dobrą. Dlatego mówi: “Dlatego też my chcemy, lecz także Bóg działa w nas, abyśmy chcieli. Czynimy, lecz to także Bóg sprawia, że to czynimy”. I znowu: “Nigdy byśmy nie posiedli dobra, które posiadamy nie bez naszej własnej woli, gdyby On nie sprawił w nas także i tego, byśmy tego chcieli”. I znowu: “Jest oczywiste, że chcemy, kiedy jesteśmy skłonni, lecz to On sprawia, że chcemy. Jest oczywiste, że czynimy wtedy, kiedy czynimy, lecz to On sprawia, że czynimy poprzez udzielenie woli najskuteczniejszej siły” [Augustyn, Lib. 2: De dono perseverantiae cap. 13; Lib. 2:23, de Gratia et Libero Arbitro]. Całość można podsumować następująco: ich błąd polega na tym, że dzielą pracę pomiędzy Boga a nas tak, aby przenieść na nas posłuszeństwo pobożnej woli, kiedy zgadza się na łaskę Bożą, podczas gdy jest to właściwa praca samego Boga.

Jednak upierają się przy słowach proroka, że kiedy wymaga od nas nawrócenia, zwraca się do wolnej woli, co z jego strony byłoby daremne (to znaczy w ich mniemaniu), gdyby nie było wolnej woli. Przyznaję, że tego rodzaju wyrażenie byłoby absurdalne, gdyby w człowieku nie było jakiejś woli. Jednak nie twierdzę, że można na tej podstawie wywnioskować, że istnieje nieskrępowana zdolność do posłuszeństwa. Owi czcigodni ojcowie muszą być najzwyklejszymi nowicjuszami, jeśli z przykazań danych człowiekowi formułują swą ocenę tego, co człowiek może wykonać. Bóg wymaga od nas czegoś, co jest ponad nasze siły po to właśnie, aby przekonać nas o naszej własnej głupocie i pozbawić nas wszelkiej chluby. Pamiętajmy więc, że wola w człowieku to jedna rzecz, a wolny wybór dobra i zła to druga. Ponieważ wolność wyboru została zabrana po upadku pierwszego człowieka, została jedynie wola, która jednak jest w zupełności tak poddana tyranii grzechu, że jest skłonna jedynie do złego. Co więcej, aby już dłużej się tym nie zajmować, twierdzę, że nauka przedstawiona tu przez ojców trydenckich jest jawnie sprzeczna ze słowami naszego Zbawiciela: “Każdy, kto usłyszał od Ojca, przychodzi do mnie” [J 6:45].

Augustyn mądrze zauważa, że stąd wynika, że nikt nie słucha i nie uczy się o Bogu bez jednoczesnego uwierzenia w Chrystusa; i że poruszenie Ducha Świętego jest tak skuteczne, że zawsze rodzi wiarę. Oni zaś wręcz przeciwnie — przyznają człowiekowi to, że od jego woli zależy czy zechce słuchać inspiracji Boga! Jest rzeczą niemożliwą pojednać te dwie rzeczy:

  • że wszyscy, którzy zostali pouczeni od Boga wierzą w Chrystusa;

  • że Boska inspiracja nie jest skuteczna ani pełna, o ile człowiek sam z siebie nie wyrazi na nią zgody.

Autorem tego pierwszego stwierdzenia jest Syn Boży, w którym nigdy nie ma sprzeczności. Komu więc przypisać autorstwo tego drugiego twierdzenia, które jest w całkowitej sprzeczności z pierwszym, jak nie ojcu kłamstwa?

Po omówieniu w rozdziale szóstym sposobu przygotowania tak ozięble, że poza zagorzałymi papistami każdy czuje zawstydzenie taką nieczułością, w rozdziale siódmym, kiedy dochodzą do definicji, zaczynają od ostrzeżenia, by nie myśleć, że usprawiedliwienie człowieka polega jedynie na wierze. Pytanie dosłownie brzmi: czym jest usprawiedliwienie? Zaprzeczają, że jest ono jedynie przebaczeniem grzechów i uporczywie twierdzą, że obejmuje ono zarówno odrodzenie, jak i uświęcenie. Zobaczmy, czy jest to prawdą. Paweł mówi: “Dawid nazywa błogosławionym człowieka, któremu Bóg przypisuje sprawiedliwość bez uczynków, mówiąc: Błogosławieni ci, których nieprawości są zakryte” [Rz 4:6; Ps 32:1].

Jeśli z powyższego ustępu Dawida Paweł słusznie wysuwa definicję sprawiedliwości z łaski, to wynika z tego, że sprawiedliwość polega na przebaczeniu grzechów. Paweł interpretuje to następująco: Dawid nazywa sprawiedliwym tego, komu Bóg przypisuje sprawiedliwość, nie policzając mu jego grzechu. Ten sam apostoł, bez odwoływania się do świadectwa innego, mówi w innym miejscu: “Bóg w Chrystusie pojednał świat ze sobą, nie policzając ludziom ich przestępstw”. Zaraz potem dodaje: “On tego, który nie znał grzechu, uczynił grzechem, abyśmy byli sprawiedliwością Bożą w nim” [2 Kor 5:19]. Czyż nie widać z tego bardzo wyraźnie, że jesteśmy uznani za sprawiedliwych w oczach Bożych, ponieważ zostaliśmy z naszych grzechów wykupieni przez Chrystusa i Bóg już więcej nie żąda od nas zadośćuczynienia?

Nie ma tu miejsca na prostackie żonglowanie słowami, że Paweł mówi o początku usprawiedliwienia. Paweł w obu miejscach wykazuje nie to, jak ludzie, którzy dotychczas byli niewierzący, stają się sprawiedliwi, lecz jak zachowują w całym swoim życiu sprawiedliwość, którą już zyskali. Dawid bowiem mówi o sobie, że został adoptowany jako jeden spośród dzieci Bożych; Paweł zaś twierdzi, że jest to wieczne poselstwo, które codziennie rozbrzmiewa w Kościele. W tym samym sensie mówi także: “Tak bowiem Mojżesz pisze o usprawiedliwieniu z zakonu: Człowiek, który je wykonuje, żyje przez nie [3 Mż 18:5], lecz usprawiedliwienie z wiary tak mówi: Kto wierzy” etc. [Rz 10:5]. Widzimy więc, że usprawiedliwienie z wiary, które w żaden sposób nie polega na pełnieniu uczynków, jest przeciwstawione usprawiedliwieniu zzakonu, które polega na pełnieniu uczynków. Słowa te mają to samo znaczenie, co słowa użyte przez Pawła, jak nam to relacjonuje Łukasz, kiedy zwracał się do ludu w Antiochii: “Przez tego zwiastowane jest wam odpuszczenie grzechów i że w nim każdy, kto uwierzy jest usprawiedliwiony ze wszystkich tych rzeczy, w czym nie mogliście zostać usprawiedliwieni przez zakon Mojżesza” [Dz 13:38-39].

Usprawiedliwienie, do którego wskutek interpretacji dodano przebaczenie grzechów, niewątpliwie oznacza uniewinnienie. Nie osiąga się go z uczynków zakonu. Powiedziane jest, że aby było z łaski, osiąga się je przez wiarę. Czy usprawiedliwienie celnika może mieć jakiekolwiek inne znaczenie [Łk 18:10-14] niż przypisanie mu sprawiedliwości, kiedy został przyjęty za darmo przez Boga? Spór dotyczy właściwego znaczenia słowa. Skoro więc Paweł ogłasza Chrystusa naszą sprawiedliwością i uświęceniem, to z pewnością istnieje rozróżnienie pomiędzy tymi dwiema rzeczami, chociaż ojcowie trydenccy mieszają je z sobą. Skoro bowiem istnieje dwojaka łaska, jako że jesteśmy przez Chrystusa zarówno usprawiedliwieni, jak i uświęceni, wobec tego sprawiedliwość nie obejmuje sobą odnowienia życia. Kiedy jest powiedziane: “Któż więc będzie oskarżał wybranych Bożych? Przecież Bóg usprawiedliwia” — niemożna usprawiedliwienia rozumieć inaczej niż jako łaskawe przyjęcie.

Nie chciałbym toczyć sporu o słowa, gdyby od tego nie zależała cała kwestia. Kiedy jednak mówią, że człowiek jest usprawiedliwiony, kiedy jest ponownie ukształtowany ku posłuszeństwu Bogu, podważają cały argument Pawła: “Jeśli sprawiedliwość jest z zakonu, wobec tego wiara jest daremna, a obietnica unieważniona” [Rz 4:14].

Chodzi mu o to, że wśród ludzi nie znajdzie się nikt, w kim mogłaby się wypełnić obietnica zbawienia, jeśli jej warunkiem jest stan niewinności; i że wiara, jeśli podpiera się ją uczynkami, natychmiast upadnie. Jest to prawdą, ponieważ dopóki patrzymy na to, jakimi jesteśmy sami z siebie, musimy drżeć przed obliczem Bożym, dalecy od tego, by mieć pewną i niezachwianą ufność co do życia wiecznego. Mówię o odrodzonych; gdyż jak daleka od sprawiedliwości jest owa nowość życia rozpoczętego tutaj na ziemi? Nie można zaprzeczyć, że te dwie rzeczy, usprawiedliwienie i uświęcenie, są z sobą zawsze połączone i zespolone. Z tego jednak błędnie wnioskują, że są one jednym i tym samym. Na przykład: światło słoneczne, chociaż zawsze towarzyszy mu ciepło, nie może być uważane za ciepło. Gdzież jest człowiek tak nierozumny, że nie potrafi odróżnić jednej rzeczy od drugiej? Przyznajemy więc, że jeśli ktoś jest usprawiedliwiony, wówczas musi się z tym wiązać odnowienie. Nie ma więc żadnego sporu co do tego, czy Chrystus uświęca tych wszystkich, których usprawiedliwia czy też nie. Próba oddzielenia sprawiedliwości, którą uzyskujemy przez wiarę, od pokuty, to próba usunięcia ewangelii i podzielenia samego Chrystusa.

Cały spór dotyczy przyczyny usprawiedliwienia. Ojcowie trydenccy twierdzą, że jest ona dwojaka, czyli że jesteśmy usprawiedliwieni częściowo przez przebaczenie grzechów, a częściowo przez duchowe odrodzenie; albo, wyrażając ich poglądy innymi słowami, nasza sprawiedliwość składa się częściowo z przypisania, a częściowo z naszego nastawienia, czyli wlanej łaski. Twierdzę, że przyczyna jest jedna, prosta i całkowicie zawiera się w łaskawym przyjęciu przez Boga. Twierdzę ponadto, że jest ona całkowicie na zewnątrz nas, ponieważ jesteśmy sprawiedliwi jedynie w Chrystusie. Niech pokażą dowód z Pisma Świętego, jeśli takowy mają, aby nas przekonać o ich nauce.

Mając całe Pismo Święte na poparcie, zadowolę się tą jedną przyczyną. Kiedy jest wzmianka o sprawiedliwości z uczynków, zakon i ewangelia uzależniają ją od doskonałego posłuszeństwa zakonowi, a że nigdzie tego nie ma, nie pozostawiają nam żadnej alternatywy jak tylko tę, by uciec się jedynie do Chrystusa, abyśmy zostali uznani za sprawiedliwych w Nim, nie mając sprawiedliwości w sobie samych. Czy pokażą nam chociaż jeden ustęp, w którym Bóg uznaje rozpoczęte nowe życie za usprawiedliwienie zarówno w całości, jak i w części? Skoro jednak nie mają oni poparcia tego autorytetu, to dlaczego nie mielibyśmy odrzucić tego wymysłu o częściowym usprawiedliwieniu, który oni nam tu wciskają?

Co więcej, pomijam wykazanie jak niepoważny i bezwartościowy jest podział przyczyn, które podali. Nie mogę jednak ani nie powinienem pominąć milczeniem wielkiej głupoty nazwania samego chrztu przyczyną nadrzędną usprawiedliwienia. Co wtedy stanie się z ewangelią? Czy nie pozwolą zająć jej nawet najmniejszego kąta? Nikt jednak nie przeczy, że chrzest jest sakramentem wiary. Kiedy jednak wszystko już powiedziano, wypada się zgodzić ze mną, że jest on niczym innym, jak tylko dodatkiem do ewangelii. Dlatego też przyznając mu pierwsze miejsce postępują tak samo głupio jak ten, kto nazywa kielnię murarza przyczyną nadrzędną domu!

Z pewnością każdy, kto poniżając ewangelię wymienia chrzest wśród przyczyn zbawienia, tym samym daje dowód, że nie wie, czym jest chrzest, jaką ma moc, jakie jest jego zadanie, ani jakie ma zastosowanie. Temat przyczyny formalnej zamierzam poruszyć szerzej przy omówieniu kanonu 10. Tutaj jedynie chcę zwrócić uwagę na to, co jest związane z obecnym tematem. Ponownie bowiem twierdzą, że jesteśmy prawdziwie sprawiedliwi, nie zaś za takowych uważani. Ja zaś uważam wręcz przeciwnie: uznając, że nigdy nie zostajemy przyjęci do łaski Bożej bez jednoczesnego odrodzenia do świętości życia twierdzę, że fałszem jest mówienie, że jakakolwiek część usprawiedliwienia polega na nastawieniu, czyli na habitualnej łasce, która jest w nas, i twierdzę, że jesteśmy usprawiedliwieni jedynie dzięki łaskawemu przyjęciu nas przez Boga. Kiedy bowiem apostoł naucza, że “przez posłuszeństwo jednego wielu zostało uczynionych sprawiedliwymi” [Rz 6:19], pokazuje wystarczająco, jeśli się nie mylę, że sprawiedliwość, której nam brakuje, jest użyczona nam z zewnątrz. W pierwszym rozdziale Listu do Efezjan, gdzie mówi, że jesteśmy przeznaczeni do przysposobienia za synów Bożych, abyśmy mogli być przyjęci w Umiłowanym, rozumie przez to całą naszą sprawiedliwość. Bez względu bowiem na to, jak małą część przypisuje się naszej pracy, na tyle, na ile chwieje się nasza wiara, na tyle całe nasze zbawienie jest zagrożone. Dlatego też nauczmy się wraz z apostołem porzucić własną sprawiedliwość, która jest z zakonu, jako szkodliwą przeszkodę, abyśmy mogli się uchwycić tej, która jest z wiary Jezusa Chrystusa [Flp 3:9]. Jakiej jest natury wykazaliśmy aż nadto; a Paweł mówi o tym w jednym zdaniu w trzecim rozdziale Listu do Galacjan, że sprawiedliwość z zakonu, ponieważ polega na uczynkach, jest zupełnie przeciwna sprawiedliwości z wiary.

Cóż można zrobić z ludźmi takimi jak oni? Kiedy już wymienili wiele przyczyn usprawiedliwienia, zapominając o tym, że zajmowali się przyczyną usprawiedliwienia, wnioskują, że sprawiedliwość składa się częściowo z uczynków, ponieważ żaden człowiek nie może zostać pojednany z Bogiem przez Chrystusa, bez Ducha odrodzenia.

Cóż za złudzenie! To tak, jak gdyby powiedzieli, że przebaczenia grzechów nie można oddzielić od pokuty i dlatego pokuta jest jego częścią. Jedyną kwestią sporną jest to, w jaki sposób jesteśmy uznani za sprawiedliwych w oczach Bożych i gdzie nasza wiara, przez którą jedynie otrzymujemy sprawiedliwość, winna o to zabiegać. Choćby powtarzali tysiąc razy, że nie możemy mieć udziału w zasługach męki Chrystusa nie będąc jednocześnie odrodzonymi przez Ducha, nie mogą zmienić tej fundamentalnej zasady, że Bóg jest łaskawy dla nas, ponieważ został przebłagany śmiercią Chrystusa i że jesteśmy uważani za sprawiedliwych w jego oczach, ponieważ dzięki tej ofierze nasze grzechy zostały odkupione. Apostoł Paweł mówi: “Mamy odkupienie przez wiarę w krew Chrystusa” [Rz 3:25; 5:11]. Krótko mówiąc, skoro bada się przyczynę, to jaki jest pożytek z odrzucania kwestii nierozerwalnej? Niech więc przestaną bawić się drobiazgami albo bawić się słowami, tak jak w tym przypadku — człowiek otrzymuje wiarę, a wraz z nią nadzieję i miłość, dlatego też to nie tylko sama wiara usprawiedliwia. Jeśli bowiem dane są nam oczy, a wraz z nimi uszy, stopy i ręce, to nie możemy wobec tego mówić, że słyszymy stopami albo chodzimy rękami, albo nosimy oczami. O błędnym zastosowaniu tego ustępu apostoła Pawła powiem w innym miejscu.

Dalej zatwierdzają gorzej niż bezwartościowe rozróżnienie pomiędzy wiarą nieformalną a ukształtowaną. W rzeczywistości czcigodni ojcowie wstydzili się zastosować tutaj te terminy. Kiedy jednak wydukali, że człowiek nie jest zjednoczony z Chrystusem jedynie przez wiarę, o ile nie doda się do tego nadziei i miłości, to z pewnością roją o owej wierze pozbawionej miłości, którą sofiści powszechnie nazywają wiarą nieformalną. W ten sposób zdradzają zupełny brak kompetencji. Skoro bowiem prawdziwa jest nauka apostoła Pawła, że “Chrystus zamieszkuje przez wiarę w sercach naszych” [Ef 3:17], to nie mogą oni oddzielić wiary od miłości, tak jak nie można oddzielić Chrystusa od jego Ducha. Jeśli “serca nasze oczyszczone są przez wiarę”, jak mówi o tym Piotr [Dz 15:9], jeśli “każdy, kto wierzy ma życie wieczne”, jak to często mówi nasz Zbawiciel [J 3:16; 5:24; 6:40; 20:31], jeślidziedzictwo życia wiecznego uzyskuje się przez wiarę [Rz 5:14], wobec tego wiara jest czymś całkowicie odmiennym od wszelkiego rodzaju martwego przekonania. Zaprzeczają, że stajemy się żywymi członkami Chrystusa przez wiarę. O ileż lepiej Augustyn, który nazywa wiarę życiem duszy, tak jak dusza jest życiem ciała [Augustyn, In Joannis Evangelium c. 11], chociaż nie jest takim autorytetem, aby go tutaj cytować, jak Paweł, który wyznaje, że żyje dzięki wierze Chrystusa [Ga 2:20]. Należałoby wybaczyć im ten błąd, ponieważ o wierze mówią jakby mówili o jakichś cudownych wyspach (któż bowiem z nich wie, czym jest wiara z własnego, najmniejszego nawet doświadczenia?), gdyby nie to, że w tej niewiedzy ciągną za sobą do zguby świat! Pamiętajmy, że naturę wiary należy oceniać przez Chrystusa. To bowiem, co Bóg nam ofiaruje w Chrystusie, otrzymujemy jedynie przez wiarę. Stąd też czymkolwiek jest dla nas Chrystus, jest to przekazywane nam przez wiarę, która uzdalnia nas do przyjęcia zarówno Chrystusa, jak i wszystkich jego błogosławieństw. Nie byłoby prawdy w słowach Jana, że wiara jest zwycięstwem którym zwyciężamy świat [1 J 5:4], gdyby nie powodowała ona wszczepienia nas w Chrystusa [J 16:33], który jako jedyny zwyciężył świat. Warto powiedzieć coś o ich głupocie. Kiedy cytują ustęp Pawła: “wiara, która jest czynna przez miłość” [Ga 5:6] nie widzą, że sami sobie podrzynają tym gardła. Skoro bowiem miłość jest owocem i skutkiem wiary, któż nie widzi, że nieformalna wiara, którą sami wymyślili, jest tylko próżnym wymysłem? Dla córki rzeczą bardzo dziwną byłoby, gdyby miała zabić własną matkę! Muszę jednak przypomnieć mym czytelnikom, że ten ustęp jest zupełnie niewłaściwie wprowadzony do kwestii dotyczącej usprawiedliwienia, gdyż apostoł Paweł nie rozważa tu, pod jakim względem wiara bądź miłość są pomocne dla usprawiedliwienia człowieka, lecz czym jest chrześcijańska doskonałość, jak to w innym miejscu mówi: “Jeśli człowiek jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem” [2 Kor 5:17].

Wypisywanie każdego błędu tutaj byłoby długie i nużące, jednak jest jeden błąd zbyt ważny, by go pominąć. Dodają: “kiedy katechumeni proszą o wiarę od Kościoła, odpowiedź brzmi: Jeśli chcesz żyć, zachowaj przykazania” [Mt 19:17]. Biada ich katechumenom, skoro narzucają im tak ciężki warunek! Po cóż bowiem to jest, jak nie po to, aby postawić ich pod wiecznym przekleństwem, skoro uznają wraz z apostołem Pawłem, że wszyscy pod zakonem są pod przekleństwem? [Ga 3:10]. Jednak mają za sobą autorytet Chrystusa! Chciałbym, aby zwrócili uwagę, w jakim celu Chrystus to powiedział. Można to ustalić jedynie z kontekstu oraz charakteru osób. Ten, któremu odpowiedział Chrystus, zapytał wcześniej: “Co mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?”. Z pewnością każdy, kto chce zasłużyć sobie na życie uczynkami, ma przykazanie dane mu przez zakon: “Czyń to, a będziesz żył”. Należy jednak zwracać uwagę na cel tego, jak o tym mówi Paweł, mianowicie, by człowiek doświadczający swych zdolności, bądź raczej przekonany o własnej niemocy, porzucił swą dumę i uciekł nagi do Chrystusa. Nie ma miejsca na sprawiedliwość z wiary dopóki nie odkryjemy, że daremnie obiecuje się nam zbawienie z zakonu [Rz 8:3-4]:

Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele, aby sprawiedliwość zakonu wykonała się w nas. (BW)

Jednak ojcowie trydenccy są tak niedorzeczni, że podczas gdy celem Mojżesza jest przyprowadzić nas za rękę do Chrystusa [Ga 3:24], oni z kolei odwodzą nas od łaski Chrystusa i prowadzą do Mojżesza.

Aby czasem nie okazało się, że są zbyt liberalni w głoszeniu zdolności człowieka, ponownie powtarzają w tym rozdziale, że Duch Boży działa w nas zgodnie z odpowiednią dyspozycją (skłonnością) i chęcią współpracy każdego człowieka. Jaką dyspozycję znajdzie Duch Boży w sercu kamiennym? Czy nie wstydzą się zmyślać o dyspozycji skoro sam Duch stale ogłasza w Piśmie Świętym, że wszystko jest przeciwne? Początkiem bowiem łaski jest uczynienie skłonnymi tych, którzy nie byli skłonni, a przeciwni, tak, że wiara, zarówno co do jej początku, jak i wzrostu aż do ostatecznej doskonałości jest darem Bożym, a przygotowanie do przyjęcia łaski darmowym wyborem Boga, jak o tym mówi Augustyn [Lib. 1 De praedestinationesanctorum c. 9-11]. A słowa Pawła są jasne: “Bóg ... ubłogosławił nas w Chrystusie wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios [...] Przeznaczył nas dla siebie do synostwa przez Jezusa Chrystusa według upodobania woli swojej” [Ef 1:3.5].

Tymi słowami z pewnością powstrzymuje nas, kiedy otrzymujemy tak wielkie błogosławieństwo od Boga, przed chlubieniem się decyzją naszej własnej woli, jak o tym znowu mówi Augustyn [Ibid. c. 8]. Czy to, co człowiek powinien przyjąć jako dar z rąk Bożych, ma przeciwstawić Bogu jako własną zasługę? Skąd pochodzi pierwsze usposobienie, jeśli nie z tego, że jesteśmy owieczkami Chrystusa! Któż ośmieli się posunąć na tyle daleko, by powiedzieć, że sam uczynił siebie owcą? Podobnie, kiedy Łukasz mówi o skutecznym powołaniu, mówi nam, że uwierzyli nie ci, którzy byli do tego usposobieni, lecz ci, którzy byli przeznaczeni do życia wiecznego [Dz 13:48]. Apostoł Paweł mówi nam, skąd pochodzi właściwe usposobienie, kiedy naucza, że dobre uczynki, w których kroczymy, zostały przygotowane przez Boga [Ef 2:10]. Posłuchajmy Augustyna, którego nauka jest bardzo odmienna od nauki owych nierozważnych gadułów. Augustyn pisze: “Po upadku Bogu upodobało się, aby człowiek przychodził do Niego jedynie wskutek działania łaski i aby to, że nie odchodzi od Niego, także było jedynie skutkiem jego łaski” [Lib. 2: de De dono perseverantiae, c. 9]. On bowiem sam obiecał, że da nam [nowe] serce, abyśmy rozumieli i uszy, abyśmy słyszeli. Dlatego też tylko jego łaska czyni tę różnicę, jak o tym przypomina nam Paweł. Pozwólcie, że podsumuję to ponownym zacytowaniem słów Augustyna: “Wola człowieka nie osiąga łaski dzięki wolności, lecz osiąga wolność dzięki łasce i to w tym celu, by mogła wytrwać, [zyskać] wspaniałą wieczność i niezwyciężoną odwagę” [Lib. de Corrupt. et Grat. c. 8].

W rozdziale ósmym, pragnąć okazać pewne oznaki skromności, zdradzają swą bezczelność. Skoro nauka Pisma Świętego jest jawnie sprzeczna z ich dekretami, aby nie dopuścić do tego podejrzenia najpierw wyjaśniają, co oznacza dla człowieka być usprawiedliwionym przez wiarę mówiąc, że wiara jest początkiem zbawienia i fundamentem usprawiedliwienia. Skoro dzięki temu udało im się usunąć to podejrzenie, natychmiast uciekają się do kolejnego [wybiegu] — że apostoł naucza, iż jesteśmy usprawiedliwieni darmo, ponieważ żadna z tych rzeczy, które poprzedzają usprawiedliwienie — czy to wiara, czy uczynki, nie wysługuje usprawiedliwienia. Gdyby uważali, że zajmują się poważną sprawą, to czy wykonywaliby to tak nierozważnie, jak gdyby bawili się na huśtawce? Pomijam tu zlekceważenie przez nich opinii ludzi, jak gdyby spodziewali się wyłupić wszystkim oczy takim świętym dogmatem jak ten — wiara usprawiedliwia, gdyż jest początkiem usprawiedliwienia. Po pierwsze, twierdzenie to jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Cóż bowiem może być bardziej dziecięcego niż ograniczenie całego efektu jedynie do samego aktu początkowego?

Przyjrzyjmy się jednak czy słowa Pawła pozwalają na to, by je tak łatwo przekręcić. Paweł mówi: “Ewangelia jest mocą Bożą do zbawienia każdego, kto wierzy, gdyż w niej objawiona jest sprawiedliwość Boża z wiary w wiarę” [Rz 1:16]. Któż nie widzi, że w tym zawarty jest zarówno początek, jak i koniec? Gdyby było inaczej, powiedziane by było, że “z wiary do uczynków”, gdyż byłyby one dokończeniem tego, co rozpoczyna wiara. To samo wynika ze świadectwa Habakuka: “Sprawiedliwy żyć będzie z wiary” [Ha 2:4]. Byłoby to niewłaściwie powiedziane, gdyby wiara nie zapewniała życia. W osobie Abrahama pokazany jest główny obraz usprawiedliwienia. Zobaczmy więc, kiedy ogłoszono, że wiara została mu policzona za sprawiedliwość [1 Mż 15:6; Ga 3:6]. Z pewnością nie był nowicjuszem, lecz opuściwszy swój kraj przez kilka lat szedł za Panem i był niezwykłym wzorem świętości i wszelkich cnót. Dlatego też wiara nie otwiera mu dostępu do sprawiedliwości, aby jego usprawiedliwienie mogło później dopełnić się gdzie indziej. Paweł ostatecznie dochodzi do wniosku, że trwamy w łasce, którą uzyskaliśmy przez wiarę [Rz 5:2].

Jak wielka jest różnica pomiędzy stałą, niewzruszalną budowlą a krótkotrwałą podróżą, tak różni się ten ich dogmat od myśli Pawła. Rzeczą nużącą i zbyteczną byłoby zebranie wszystkich ustępów Pisma Świętego. Z powyższych kilku ustępów, jak sądzę, widać aż nadto wyraźnie, że dokończenie, nie mniej jak rozpoczęcie usprawiedliwienia, należy przypisać wierze.

W dalszej części tego rozdziału twierdzą, że Paweł mówi o usprawiedliwieniu jako o rzeczy darmowej, ponieważ nie poprzedza go żadna zasługa. Czyżby? Kiedy Paweł mówi także, że zakon wiary usuwa wszelkie chlubienie się ciała, to czy spogląda jedynie na zasługi dawnego życia? Czyż raczej nie przypomina nam, że ludzie usprawiedliwieni z wiary nie posiadają niczego, czym mogliby się chlubić aż do końca swego życia? Kiedy powtarza za Dawidem, że sprawiedliwość jest policzona bez uczynków, ogłasza, jaki jest wieczny stan wierzących [Rz 3:27; 4:2]. Podobnie Dawid woła, że zarówno on sam, jak i wszystkie inne dzieci Boże są błogosławieni z powodu odpuszczenia grzechów nie przez jeden dzień, lecz na całe życie [Ps 32:1]. Ani też Piotr w Dziejach Apostolskich nie mówi o usprawiedliwieniu w jednym dniu, kiedy mówi: “Wierzymy, że przez łaskę Jezusa Chrystusa jesteśmy zbawieni, jak i nasi ojcowie” [Dz 15:11]. Poruszaną [przez Piotra] kwestią było to, czy od pogan należy wymagać przestrzegania zakonu. Stwierdził, że nie, ponieważ w Kościele chrześcijańskim nie ma i nigdy nie było żadnego innego zbawienia jak tylko z łaski Chrystusa [Dz 4:12]. I słusznie, gdyż jak mówi Paweł, obietnica nie może być pewna, jeśli nie jest uzależniona od łaski Bożej i od wiary [Rz 4:16].

Czy będą zmyślać, że także i w tym miejscu mówi o poprzedzających zasługach? Paweł przecież ogłasza, że najwięksi święci nie mogą mieć zapewnienia zbawienia, jeśli nie opiera się ono na łasce Chrystusa. Dlatego też niszczy wiarę ten, kto nie uznaje sprawiedliwości Chrystusa za jedyną sprawiedliwość, która istnieje aż do śmierci. Mówią, że jesteśmy usprawiedliwieni darmo, ponieważ żadne uczynki dokonane przed usprawiedliwieniem nie zasługują na nie. Kiedy jednak Paweł opierając się na tym, że wiara została Abrahamowi policzona za sprawiedliwość, odmawia mu podstawy do chlubienia się, natychmiast podaje za pomocą dowodu: gdzie są uczynki, tam płacona jest należna zapłata, zaś to, co jest dawane z wiary, jest darmowe.

Zauważmy, że mówi on o świętym patriarsze. Paweł stwierdza, że kiedy porzucił świat, aby poświęcić się całkowicie Bogu, nie został usprawiedliwiony z powodu jakichkolwiek uczynków. Jeśli ci fałszywi ojcowie zaprzeczają temu twierdząc, że dopiero wtedy nastąpił początek jego usprawiedliwienia, ich trywialny sprzeciw można łatwo odeprzeć wykazaniem kontekstu świętej historii. Przez wiele lat codziennie odprawiał modlitwy do Boga i nieustannie podążał za Bożym powołaniem, w czym zawarta jest obietnica życia wiecznego. Czyż nie są więc potrójnie zaślepieni ci, którzy nie widzą usprawiedliwienia z łaski Bożej, chyba tylko w samym przedsionku i uważają, że budowlę wypełnia zasługa uczynków? Jest jednak rzeczą właściwą zwrócić uwagę na komentarz, którym usiłują zakryć tę wielką bezbożność, tzn. że w ten sposób odpowiadają na twierdzenie apostoła: “A jeśli z łaski, to już więcej nie z uczynków” [Rz 11:5]. Paweł jednak przypisuje łasce Bożej pozostawienie resztki i to, że resztka ta jest w cudowny sposób zachowana przez Boga od niebezpieczeństwa wiecznej zguby aż do samego końca. Jest więc daleki od ograniczania tego jedynie do małej części, to znaczy jedynie do początku — takie twierdzenie to rzeczywiście bezsensowne rojenie.

Jednak jeszcze głupsze jest twierdzenie przedstawione jako ich zdanie, że żadna z tych rzeczy, które poprzedzają usprawiedliwienie, czy to wiara, czy uczynki, nie wysługuje usprawiedliwienia. O jakich uczynkach poprzedzających usprawiedliwienie tutaj roją? Jakiego rodzaju jest ten porządek rzeczy, w którym owoc poprzedza w czasie korzenie? Krótko mówiąc, aby pobożni czytelnicy mogli zrozumieć, jak wielki postęp poczyniono dla zapewnienia czystości nauki, ci mnisi natarczywie wkładali do uszu wielebnych ojców, których zadaniem było wyrazić zgodę, tę starą pieśń, że dobre uczynki, które poprzedzają usprawiedliwienie nie są uczynkami zasługującymi na wieczne zbawienie, lecz jedynie przygotowują do niego.

Jeśli jakiekolwiek uczynki poprzedzają wiarę, powinny zostać uwzględnione. Jednak nie ma zasługi, ponieważ nie ma uczynków — jeśli bowiem ludzie zaczną badać swe uczynki, znajdą jedynie uczynki złe. Trudno będzie potomności uwierzyć, że papiestwo popadło w takie odrętwienie, by roić o możliwości jakiegokolwiek uczynku poprzedzającego usprawiedliwienie, nawet jeśli odmawia mu wartości zasługującej na tak wielkie błogosławieństwo! Cóż bowiem może pochodzić od człowieka dopóki nie zostanie on zrodzony z Ducha Bożego? Zupełnie odmiennie rozumuje Paweł. Napomina Efezjan, by pamiętali [Ef 2], że są zbawieni z łaski, a nie z siebie samych ani z powodu swych uczynków. Podaje dowód i to nie taki, jaki stosują owi szaleni ojcowie, że nie wystarczą do tego żadne uprzednie uczynki, lecz dowód, jaki ja przedstawiłem, a mianowicie, że nie mamy żadnych uczynków poza tymi, które nam przygotował Bóg, ponieważ jesteśmy jego dziełem, stworzeni do świętego i pobożnego życia. Co więcej, wiara poprzedza usprawiedliwienie, lecz w takim sensie, że względem Boga następuje po usprawiedliwieniu. To, co mówią o wierze mogłobybyć uznane za prawdziwe, gdyby sama wiara, dzięki której osiągamy sprawiedliwość, była naszą własną. Skoro jednak także i ona jest wolnym darem Bożym, zbyteczny jest wyjątek, jaki wprowadzają. Pismo Święte usuwa wszelką wątpliwość na innej podstawie, kiedy przeciwstawia wiarę uczynkom, aby nie dopuścić do klasyfikowania ich jako zasług. Wiara nie przynosi Bogu niczego z nas samych, lecz przyjmuje to, co Bóg z własnej woli nam ofiaruje. Stąd też ta wiara, chociaż niedoskonała, niemniej jednak posiada doskonałą sprawiedliwość, ponieważ nie ma względu na nic innego jak tylko łaskawą dobroć Boga.

W rozdziale dziewiątym pomstują przeciwko temu, co nazywają “próżną ufnością heretyków”. Według ich definicji polega to na tym, że uważamy to za pewne, że nasze grzechy są nam przebaczone i że opieramy się na tej ufności.

Jeśli jednak posiadanie tej pewności czyni człowieka heretykiem, wobec tego gdzież jest miejsce na błogosławieństwo wysławiane przez Dawida? [Ps 32]. Co więcej, gdzie jest miejsce na pokój, o którym rozprawia Paweł w rozdziale piątym Listu do Rzymian, skoro opieramy się na czymś innym niż łaskawości Boga? Jakże inaczej Bóg jest dla nas łaskawy, jeśli nie jedynie dzięki temu, że nie wchodzi w sąd z nami? Uznają, że grzechy są zawsze przebaczane za darmo przez wzgląd na Chrystusa, lecz pozostawiając w niepewności komu i kiedy są one przebaczone, okradają sumienia wszystkich ze spokojnej, niezmąconej ufności. Gdzież jest owa śmiałość, o której w innym miejscu mówi Paweł [Ef 3:12], ów przystęp z ufnością do Ojca przez wiarę w Chrystusa? Nie zadowalając się terminem “ufność” daje nam śmiałość, która z pewnością jest czymś więcej niż pewność. Cóż więc powiemy na jego okazjonalne używanie terminu “pewność”? [Rz 8:37]. Tę pewność opiera wyłącznie na zwykłym przekonaniu o darmowej miłości Boga. Oni zaś niweczą wszelką prawdziwą modlitwę do Boga, kiedy trzymają umysły pobożnych w niepewności z powodu lęku, który zamyka nam drzwi dostępu. Jakub z kolei mówi: “Ten, kto wątpi jest niczym fala morska miotana wiatrem tu i tam” [Jk 1:6]. Niech tacy nie myślą, że otrzymają cokolwiek od Pana. Niech ten, kto chce się modlić skutecznie, nie wątpi. Zwróćcie uwagę na te antytezy pomiędzy wiarą a wątpliwością, które jasno pokazują, że skoro tylko zabierze się pewność, wiara ustaje.

Aby jednak lepiej wyjawić czytelnikowi całość ich teologii, niech czytelnik zważy słowa, które podane są w dalszej części tego rozdziału. Mówią, że nie należy twierdzić, że ci, którzy są prawdziwie usprawiedliwieni powinni bez żadnej wątpliwości siebie samych zapewniać, że są usprawiedliwieni. Skoro tak, niech nauczają jak termin plxroforia (całkowite zapewnienie) można pojednać z wątpliwością, gdyż Paweł czyni pewność nieodłącznym towarzyszem wiary. Nie mówię już nic o tym, że przedstawiają jako aksjomat to, co Paweł uważa za zupełny nonsens. Mówi bowiem: “Jeśli dziedzictwo jest z zakonu, wobec tego wiara wniwecz się obraca” [Rz 4:14]. Dowodzi, że nie ma żadnej pewności wiary, jeśli jest ona uzależniona od ludzkich uczynków i takiego uzależnienia nie waha się nazwać najbardziej absurdalnym. I słusznie, gdyż natychmiast wyciąga z tego wniosek, że obietnica jest także unieważniona. Wstydzę się rozprawiać o tej sprawie jak gdyby była ona rzeczą wątpliwą z ludźmi, którzy nazywają się chrześcijanami. Nauka PismaŚwiętego jest jasna. Jan mówi: “Wiemy, że jesteśmy dziećmi Bożymi” [1 J 4:6], a następnie wyjaśnia, skąd ta wiedza pochodzi, mianowicie od Ducha, którego nam dał. Także Paweł podobnie przypomina nam [1 Kor 2:12], że “nie otrzymaliśmy ducha tego świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy poznali te rzeczy, które są z Boga”. W innym miejscu powiedziane jest jeszcze wyraźniej: “Nie otrzymaliśmy ducha niewoli, lecz Ducha usynowienia, przez którego wołamy: Abba, Ojcze” [Rz 8:15]. Stąd też ów dostęp z ufnością i odwagą, o czym nieco wcześniej już mówiliśmy. I rzeczywiście, nie znają oni natury wiary, skoro mieszają z nią wątpliwości. Gdyby Paweł wątpił, nie radowałby się z powodu śmierci i nie napisał w rozdziale ósmym Listu do Rzymian o swym chlubieniu się taką pewnością miłości Bożej, że nic nie może go odwrócić od tego przekonania. Wynika to jasno z jego słów. Podaje także przyczynę: “gdyż miłość Boża rozlana jest w naszych sercach przez Ducha Świętego, który jest nam dany”. Przez to daje do zrozumienia, że nasze sumienie, opierając się na świadectwie Ducha Świętego, odważnie chlubi się społecznością z Bogiem i nadzieją życia wiecznego. Nie jest więc rzeczą dziwną, że ta pewność, którą Duch Boży pieczętuje serca pobożnych, jest nieznana sofistom. Nasz Zbawiciel przepowiedział, że tak będzie. “Nie świat, lecz tylko wy, w których On mieszka, poznacie Go” [J 14:17]. Nic więc dziwnego, że ci, którzy porzuciwszy fundament wiary polegają raczej na swych uczynkach i chwieją się wte i wewte. Najprawdziwszą prawdą jest bowiem twierdzenie Augustyna [Ps 88]: “Skoro obietnica jest pewna, nie wedle naszych zasług, lecz według jego łaski, wobec tego nikt nie powinien mówić z drżeniem o tym, o czym nie może wątpić”.

Uważają, że mądrze odpierają wszelkie zarzuty, zalecając ogólne przekonanie o miłosierdziu Chrystusa. Zabraniają wątpić w wystarczalność śmierci Chrystusa. Na czym chcą więc oprzeć to przekonanie? Na powietrzu, aby było jedynie w niepewnych wyobrażeniach. Nikomu bowiem nie pozwalają mówić, że doznał łaski ze stanowczą pewnością wiary, jak gdybyśmy bez żadnego powodu przyjmowali takie obietnice: “Oto nadchodzi twój król”; “Wy jesteście dziedzicami obietnicy”; “Ojciec ma w was upodobanie”; “Sprawiedliwość Boża jest dla wszystkich i nad wszystkimi, którzy wierzą” [Mt 21:5; Za 9:9; Dz 2:39; Łk 12:32; Rz 3:22]. Z pewnością, jeśli twierdzą, że przez wiarę przyjmujemy to, co Bóg nam daje, Chrystusa nie dano mi ani innym tylko po to, byśmy wierzyli, że jest Odkupicielem Abrahama, lecz aby każdy mógł otrzymać zbawienie, które On nabył. Jakże niesłuszną rzeczą jest twierdzić, że “nikt nie może poznać z pewnością wiary, że otrzymał łaskę Bożą”. Paweł i Jan uważają za dzieci Boże jedynie tych, którzy o tym wiedzą. O jakiej wiedzy mówią oni, jak nie o tej, której nauczyli się dzięki nauczaniu Ducha Świętego? Pięknie mówi Bernard [Sermon 5, Dedicat. Temp.]: “Tutaj musi przyjść nam na pomoc wiara; tutaj prawda musi nas wesprzeć, aby to, co jest ukryte w sercu Ojca odnośnie nas zostało objawione przez Ducha, aby Duch przekonał nas w sercu, że jesteśmy dziećmi Bożymi; aby przekonał poprzez powołanie i usprawiedliwienie nas za darmo, przez wiarę”. Jeśli jednak Paweł, kiedy napomina Koryntian, by doświadczali siebie czy trwają w wierze [2 Kor 13:5] ogłasza, że odrzuceni są ci, którzy nie wiedzą, że mieszka w nich Chrystus, dlaczegóż miałbym się wahać przed nazwaniem po dwakroć odrzuconymi tych, którzy nie pozwalając Kościołowi cieszyć się takim dowodem, obracają wniwecz wszelką pewność łaski Bożej?

W rozdziale dziesiątym, pisząc o wzroście usprawiedliwienia, nie tylko mieszają darmowe przypisanie sprawiedliwości z zasługą z uczynków, lecz omalże je całkowicie usuwają. Sami mówią, że: “Wierzący wzrastają w sprawiedliwości poprzez dobre uczynki, przestrzeganie przykazań Bożych i kościelnych, i przez to są bardziej usprawiedliwieni”. Powinni przynajmniej zastosować wyjątek Augustyna [Miasto Boże, 19 c. 27]: “Sprawiedliwość wierzących, dopóki żyją na tym świecie, polega raczej na przebaczeniu grzechów niż doskonałości cnót”. Naucza on, że nie należy w ogóle polegać na sprawiedliwości z uczynków, którą wymienia z pogardą. Mówi bowiem, że jedyną nadzieją wszystkich pobożnych, którzy jęczą z powodu słabości ciała jest to, że mają pośrednika, Jezusa Chrystusa, który jest odkupieniem za ich grzechy [Lib. Ad Bonif., 5 c. 5]. Przeciwnie uważają ojcowie trydenccy, albo raczej najemni mnisi, którzy niczym jacyś dudziarze łacińscy komponują dla nich, co im się podoba, starając się ze wszystkich sił odciągnąć swych uczniów od prawidłowego zrozumienia łaski i oślepić ich fałszywą ufnością w uczynki. Chętnie zgadzamy się z tym, że wierzący powinni codziennie wzrastać w dobrych uczynkach i że dobre uczynki, jakimi przyozdabia ich Bóg, są czasami wyróżniane poprzez użycie w stosunku do nich terminu sprawiedliwość. Ponieważ jednak cała wartość uczynków ma swe źródło jedynie w łaskawym ich przyjęciu, jakże absurdalną rzeczą byłoby sprawienie, by rzecz wcześniejsza niweczyła późniejszą! Dlaczego nie chcą pamiętać tego, czego się nauczyli jako chłopcy w szkole, że drugorzędne nie oznacza sprzeczne? Twierdzę, że to jedynie dzięki darmowemu przypisaniu [sprawiedliwości] jesteśmy uznani za sprawiedliwych przed Bogiem. Twierdzę też, że wynika z tego kolejna korzyść, mianowicie, że nasze uczynki noszą miano sprawiedliwości, pomimo że są one dalekie od posiadania natury sprawiedliwości. Krótko mówiąc twierdzę, że zarówno my, jak i nasze uczynki jesteśmy usprawiedliwieni nie z zasług, a jedynie przez wiarę i że usprawiedliwienie z uczynków jest uzależnione od usprawiedliwieniaosoby, tak jak skutek od przyczyny. Dlatego też rzeczą konieczną jest, aby sprawiedliwość jedynie z wiary miała takie pierwszeństwo co do porządku i rangi, by nic nie mogło jej poprzedzać ani zaciemniać.

Stąd też jednym z najbardziej nikczemnych wypaczeń jest zamiana sprawiedliwości darmowej na zasługującą, jak gdyby Bóg, już po usprawiedliwieniu nas raz za darmo, w jednej chwili zostawił nas, byśmy odtąd do końca życia mogli nabywać sprawiedliwości dla siebie samych przez przestrzeganie zakonu. Co do przestrzegania Bożych przykazań, chcąc nie chcąc muszą przyznać to, że wszyscy śmiertelnicy są bardzo dalecy od doskonałego ich wypełniania. Niech więc teraz powiedzą nam czy [posłuszeństwo] w jakiejkolwiek części jest usprawiedliwieniem, czy częścią usprawiedliwienia? Utrzymują zawzięcie, że częścią usprawiedliwienia. Jest to jednak sprzeczne z Pismem Świętym, które przyznaje tę godność jedynie doskonałemu posłuszeństwu. “Człowiek, który czyni te rzeczy żyć będzie przez nie”; “Przeklęty niech będzie każdy, kto nie wytrwa w wypełnianiu wszystkiego, co jest napisane w księdze zakonu” [Ga 3:10] i znów: “Ten, kto upadnie w jednym, winien jest wszystkiego” [Jk 2:10]. Każdy przyzna, i to nawet bez mojego mówienia, że wszyscy jesteśmy pod przekleństwem, kiedy wciąż upadamy w przestrzeganiu zakonu i że sprawiedliwość, skoro nie można jej nabyć uczynkami, trzeba nabyć gdzie indziej.

Co do przykazań kościelnych, które oni mieszają z przykazaniami Bożymi – o tym powiemy w innym miejscu. Moich czytelników muszę jednak na marginesie poinformować, że nie pominięto tutaj żadnego rodzaju bezbożności. Któż może wybaczyć im ich bezbożność, kiedy nie wahają się nadawać mocy usprawiedliwiającej swym własnym wymysłom? Nawet Pelagiusz nigdy tego nie próbował czynić. Starał się on omamić biednych ludzi bezbożnym przekonaniem, że przez przestrzeganie Bożego zakonu mogą uzyskać dla siebie sprawiedliwość. Nigdy jednak nie przyszło mu na myśl, by tę zasługę przypisać wypełnianiu praw ludzkich. Straszliwym bluźnierstwem przeciwko Bogu jest, gdy jakikolwiek śmiertelnik wpadnie w taką arogancję, by przyznać nagrodę życia wiecznego za przestrzeganie własnych tradycji.

Gdzież jednak mam się zwrócić? Tak przecież mówi Święty Sobór, który nie może zbłądzić w wykładzie Pisma Świętego. Podają też ustępy z Pisma Świętego – pierwszy z Księgi Mądrości Syracha: “Nie lękaj się aż do śmierci usprawiedliwiać się”. Myślę, że jest jeden sposób, by wyjść z tej trudności. Niech moi czytelnicy spojrzą na ten ustęp, a stwierdzą, że czcigodni ojcowie bezczelnie go przekręcili. Autor bowiem pisze: “Nie pozwól sobie przeszkodzić”, tzn. “nie pozwalaj, aby cię powstrzymywano aż do śmierci” — chociaż powinno być to raczej przełożone jako “nie zwlekaj”; takie jest bowiem znaczenie tego greckiego słowa. Autor gani tu ospałość tych, którzy odkładają swe nawrócenie do Boga. To, co w ten sposób powiedziano o początku, ci ojcowie duchowni odnoszą, i to nie tylko w wielkiej ignorancji, ale i w jawnej złośliwości, do rozwoju. Wydaje się, że bardziej pasują tu słowa z Listu Jakuba [Jk 2:24]. Każdy jednak, kto czytał nasze pisma wie wystarczająco dobrze, że Jakub nie daje im żadnego poparcia, gdyż używa terminu sprawiedliwość nie dla pokazania przyczyny usprawiedliwienia, ale jako jego dowodu.

Wynika to jasno z kontekstu. Jeszcze bardziej się ośmieszają, kiedy twierdzą, że człowiek jest usprawiedliwiony przez dobre uczynki, ponieważ Kościół modli się o wzrost wiary, nadziei i miłości. Któż, kto jeszcze nie wyrósł z dzieciństwa, nie przerazi się tym gromem?

W rozdziale jedenastym ponawiają starą klątwę: niech nikt nie mówi, że dla usprawiedliwionego jest rzeczą niemożliwą przestrzegać przykazań Bożych. Dyskusja na temat terminu “niemożliwy” jest bezcelowa. Wystarczy mi, a i wszystkim pobożnym i nie skłonnym do kłótni powinno to wystarczyć, że żaden z ludzi nigdy nie zaspokoił ani nigdy nie wypełni wymagań zakonu Bożego. Czyż mamy oskarżać Ducha Świętego o fałsz, skoro On sam obarcza wszystkich ludzi winą grzechu i to nie tylko tych, którzy żyją w naszym wieku, ale wszystkich, jacy będą żyć aż do końca świata? Salomon mówi bowiem: “Nie ma na ziemi człowieka, który by nie grzeszył” [1 Krl 8:46].

Dawid powiedział: “Przed Twoim obliczem żaden z żywych nie będzie usprawiedliwiony” [Ps 143:2]. Gdyby więc było możliwe znaleźć kogoś, kto może wypełnić zakon, wobec tego niech Duch Święty odwoła te słowa. Daleka niech jednak będzie od nas owa diabelska pycha, by czynić wiecznego Autora Prawdy kłamcą. Nawet argument Pawła, by upadł: “Napisano: Przeklęty każdy, kto nie wytrwa we wszystkim, co jest napisane w księdze zakonu. Dlatego też wszyscy, którzy są pod zakonem, są pod przekleństwem” [Ga 3:10].

Łatwo jest zbić pogląd, że zakon można wypełnić. Apostoł uważa za ogólnie przyjętą zasadę to, co ci ludzie naznaczają klątwą. Podobnie też i w innym miejscu, kiedy bolejąc nad niewolą, w której on sam wraz ze wszystkimi świętymi był trzymany, nie mógł znaleźć żadnego innego lekarstwa niż uwolnienie od ciała [Rz 7:24]. Pelagianie nękali Augustyna takim samym błędnym rozumowaniem. Przyznaję, że Bóg może, jeśli tak Mu się spodoba, wznieść ludzi aż do takiej doskonałości, jednak nigdy tego nie zrobił ani tego nie zrobi, ponieważ Pismo naucza zupełnie inaczej. Idę dalej i twierdzę, że to, co Pismo ogłasza, że nigdy się nie stanie, jest niemożliwe. Skoro jednak mamy spierać się o słowo, to tę samą kwestię wyraził Piotr [Dz 15], kiedy powiedział o jarzmie zakonu jako o czymś, czego nikt z ojców nie mógł znieść. Błędem jest przypuszczać, że dotyczy to tylko ceremonii — cóż bowiem było tak uciążliwego w ceremoniach, że cała ludzka siła zawodziła pod ich brzemieniem? Niewątpliwie chodzi mu o to, że cała ludzkość od początku była i jest niezdatna do przestrzegania zakonu i dlatego nie pozostaje nic innego jak tylko uciec się do łaski Chrystusa, która uwalniając nas od jarzma zakonu, trzyma nas jak gdyby pod strażą wolności. Należy też zauważyć, że mówi on o odrodzonych, aby czasem ojcowie trydenccy podnosząc nieistotne argumenty nie zaczęli twierdzić, że mówił on o słabości ciała przy braku pomocy ze strony Ducha Świętego. Stwierdza on bowiem, że prorocy i patriarchowie oraz pobożni królowie, bez względu na to, jak wspomagani przez Ducha Bożego, nie byli w stanie unieść jarzma zakonu i ogłasza, bez dwuznaczności, że przestrzeganie zakonu jest niemożliwe.

Jednak przedstawiają oni ustępy z Pisma Świętego na poparcie dla swych dekretów: Jan mówi bowiem, że “przykazania jego nie są uciążliwe” [1 J 5:3]. Zgadzam się z tym, pod warunkiem, że nie usuwa się nauki o odpuszczeniu grzechów, którą Jan umieszcza przed wszystkimi przykazaniami. Jeśli przestrzeganie zakonu nie jest uciążliwe, to znajdźcie mi kilku ludzi bez grzechów, by z Boga uczynić kłamcę, jak o tym mówi apostoł Jan [1 J 1:8]. Jednak ci ignoranci nie zważają na to, że ów brak uciążliwości, o którym mówi Jan, wynika z tego, że święci mają dostęp do lekarstwa leczącego ich niedostatki — uciekają się do Jezusa po przebaczenie.

Dlatego też powiedziane jest również, że jarzmo Chrystusa jest łatwe, a brzemię lekkie, ponieważ święci w swej wolności są ochoczy kiedy uważają, że nie są już dłużej pod zakonem. Paweł stosuje to wobec nich jako najlepszy bodziec napomnienia [Rz 6:12]. Dawid naucza także: “U Ciebie jest przebaczenie, aby się Ciebie bano” [Ps 130:4].

Zabierzcie mi nadzieję przebaczenia, a najmniejsze przykazanie zakonu stanie się brzemieniem cięższym niż Etna. Czymże jednak jest dla próżniaczych mnichów, którzy tutaj kiwnęli małym palcem, ta łatwość w przestrzeganiu przykazań, o której paplają z taką ufnością? Ponadto tym jednym dogmatem otwarcie zdradzają swą bezbożność. W jaki sposób? Czcigodny apostoł uskarża się, że jest trzymany w niewoli z powodu niemożliwości przestrzegania zakonu jak należy i że tej przypadłości nie można uleczyć, dopóki nie uleczy jej śmierć [Rz 7:23]. Owi śmiali doktorzy śmieją się szyderczo i wołają, że takie skargi są bezpodstawne, ponieważ brzemię Chrystusa jest lekkie. Następnie dodają: “Uczniowie Chrystusa miłują Go, ci zaś, którzy Go miłują, czynią jego przykazania”.

Wszystko to prawda. Gdzież jest jednak owa doskonała miłość Chrystusa — miłość z całego serca, umysłu i siły? Tylko tam, gdzie ciało nie pożąda przeciwko duchowi [Ga 5:17], a więc nie na tym świecie. Uczniowie Chrystusa kochają Go szczerym i gorliwym uczuciem płynącym z serca i zgodnie z tą miarą swej miłości przestrzegają jego przykazania. Jakże małą jest to rzeczą w porównaniu z bezwzględną doskonałością, w której nie ma żadnego braku!

Niech uważni czytelnicy zwrócą teraz uwagę na spójność wyroków tych ojców. Po odważnym stwierdzeniu, że wierzący mogą wypełnić zakon, przyznają, że nawet najbardziej święci ludzie czasami popadają w lekkie i powszednie grzechy. Pytam więc, po pierwsze, czy jest jakiś grzech, nawet lekki, który nie narusza przestrzegania zakonu? Jaka bowiem zła myśl wejdzie do umysłu człowieka, jeśli jest on całkowicie pochłonięty miłością do Boga?

Żądania Prawa [zakonu] nie będą jednak zaspokojone, jeśli Boga nie kocha się z całego serca. Przyznaję też, że z tego powodu [niezaspokojenia wymagań Prawa] ludzie nie przestają być sprawiedliwi. Dlaczego? Czy nie dlatego, że błogosławieni są ci, którym grzech nie jest policzony? Jeśli utrzymują, że człowiek może być sprawiedliwy z uczynków, na których może się opierać w swym sumieniu przed Bogiem, to po pierwsze: obracają wniwecz wiarę i wyrządzają niepowetowaną szkodę łasce Bożej; a po drugie: nie przedstawiają żadnego poparcia dla swej bezbożnej nauki o możliwości przestrzegania zakonu. Jeśli mają za nic to, co nazywają grzechami lekkimi, to tak grzmi straszliwy wyrok Najwyższego Sędziego: “Ten, kto naruszy jedno z tych najmniejszych przykazań, będzie nazwany najmniejszym w Królestwie Niebios” [Mt 5:19]. Chciałbym chociaż wiedzieć, jakie grzechy nazywają lekkimi (tak bowiem mówią, by się usprawiedliwić) i dlaczego mówią, że sprawiedliwi popadają w nie raczej czasami niż nieustannie; rzadko bowiem przemija chwila, w której nie zaciągamy nowej winy. W ich oczach wszelkiego rodzaju pożądliwości, które skłaniają nas ku złemu, a także wszelkiego rodzaju pokuszenia, które popychają nas ku bluźnierstwu przeciwko Bogu są lekkimi grzechami. Niech i tak będzie. Oni jednak postawili się tutaj w oczywistym dylemacie. To, co dalej napisali w tym rozdziale jest tak samo sensowne, jak gdyby usiłowano dowieść na podstawie ruchu stóp, że ręce nie mają czucia. Gromadzą napomnienia do pobożnego życia. Cóż wycisną z nich poza tym, czego można się nauczyć po stokroć lepiej i z zupełnie odmiennym skutkiem z naszych pism i rozpraw, a nawet codziennych rozmów, to znaczy, że “nie zostaliśmy powołani do nieczystości, lecz do świętości”; że “miłosierdzie Boże objawiło się, abyśmy zapierając się pożądliwości ciała sprawiedliwie i świątobliwie żyli na tym świecie”; że “zostaliśmy wzbudzeni z Chrystusem, by nakierować nasze uczucia na to, co w górze” [1 Tes 4:7; Tt 2:11; Kol 3:2]. Wydaje się jednak, że uważają, iż dokonali wielkiej rzeczy, kiedy twierdzą, że na próżno chlubią się dziedzictwem w niebie ci, którzy nie chcą uczestniczyć w cierpieniach Chrystusa. Niech sami czytelnicy ocenią, o ileż lepiej wyjaśniamy tę kwestię. Istnieje jednak pewna różnica: nauczamy, że mamy mieć udział w cierpieniach Chrystusa, abyśmy dostąpili społeczności w jego błogosławionym zmartwychwstaniu [Rz 8:17]; nie oddzielamy Chrystusa od Niego samego. Błędnie wnioskują o czymś, co w ogóle z tego nie wynika — że ludzie cierpieniami zasługują na życie wieczne i że ich usprawiedliwienie polega częściowo na tym, że nie są całkowicie uzależnieni od łaski Bożej. Jednak wniosek, do jakiego dochodzą jest jeszcze bardziej absurdalny. Twierdzą bowiem, że przeciwnikami religii chrześcijańskiej są wszyscy ci, którzy nauczają, że sprawiedliwy grzeszy w każdym dobrym uczynku przynajmniej lekko. Chciałbym wiedzieć, dzięki jakiej logice nauczyli się wyciągać następujący wniosek. Skoro jest napisane: “Tak biegnijcie, abyście otrzymali nagrodę”, wobec tego w dobrych uczynkach świętych nie ma niczego, co zasługiwałoby na naganę. Czyż nie są po trzykroć głupcami ci, których ci ludzie mogą przekonać, że te głupstwa pochodzą od Ducha Świętego? Pomijając jednak ten nonsens przyjrzyjmy się istocie kwestii.

Muszą z konieczności przyznać, że uczynki należy osądzać raczej na podstawie wewnętrznego stanu umysłu, z którego pochodzą i celu, dla jakiego są wykonane, niż z zewnętrznej maski, pod jaką jawią się ludziom. Bóg patrzy na serce, jak to zostało powiedziane Samuelowi, a jego oczy patrzą na prawdę, jak o tym przypomina nam Jeremiasz. Jednak jest rzeczą aż nazbyt oczywistą, że nigdy nie jesteśmy poruszani i powodowani doskonałą miłością do Boga w posłuszeństwie jego sprawiedliwym przykazaniom. Różnorakie pożądliwości odciągają nas od naszych obowiązków, tak, że ledwo idziemy wtedy, kiedy Bóg nakazuje nam z największą pilnością spieszyć się i jesteśmy ledwie letni wtedy, kiedy powinniśmy być pełni gorliwości. Chociaż nie jesteśmy świadomi tej wady z powodu zwodniczości serca, Bóg to widzi i osądza: w jego oczach gwiazdy nie jaśnieją pełnym blaskiem, a słońce przed Nim nie świeci. Krótko mówiąc, siódmy rozdział Listu do Rzymian rozprawia się z tą sporną kwestią. Tam apostoł Paweł mówi o samym sobie, a także o wszystkich pobożnych, że jest daleki od doskonałości nawet wtedy, kiedy chce jak najlepiej. Chociaż więc człowiek schlebia sobie jak może, to jednak nawet najlepszy czyn, jaki kiedykolwiek dokonano, osądzony przez Boga okaże się skażony jakąś wadą.

Jednak Bóg pochwala takie uczynki. Temu nie zaprzeczamy. Twierdzimy jedynie to, że nie mogą one podobać się Bogu bez przebaczenia. Cóż takiego Bóg przebacza, jak nie grzech? Stąd wynika, że nie ma nic godnego potępienia w twierdzeniu, że wszelkie dobre uczynki, gdyby je osądzano z całą surowością, zasługują bardziej na wieczne potępienie niż nagrodę życia. Gdzie bowiem znaleziony jest jakikolwiek grzech, nawet najmniejszy, to żaden trzeźwo myślący człowiek nie zaprzeczy, że można tam także znaleźć ślady śmierci. Jednak dzięki bezgranicznemu miłosierdziu Bożemu uczynki mają zapłatę w niebie, pomimo że niczego takiego sobie nie wysłużyły, gdyż zapłatą za nie byłaby śmierć wieczna, gdyby nie zostały oczyszczone przez Chrystusa ze skażenia, jakim są zanieczyszczone. Wykazałem ponadto w wielu miejscach, jak absurdalne jest rozumowanie, w którym z terminu “nagroda” wysuwa się znaczenie godności bądź zasługi. Powód tego jest oczywisty. Sama zapłata, która według tych sofistów zależna jest od zasługi, zależy od łaskawego przyjęcia przez Boga.

Gdyby w rozdziale dwunastym wykazali to, co mówi sam tytuł, zgodziłbym się z nimi. Ponieważ jednak twierdzą, że chcą zapobiec nierozwadze i zarozumiałej pewności siebie, a cały swój wysiłek kierują na to, by wymazać z umysłów pobożnych wszelką ufność w wybranie, zmuszony jestem sprzeciwić się im, ponieważ Pismo Święte jawnie im zaprzecza. W jakim bowiem celu Paweł tak drobiazgowo rozwodzi się w pierwszym rozdziale Listu do Efezjan na temat wiecznego wybrania Bożego, gdyby nie chciał przekonać ich, że zostali wybrani do życia wiecznego? Nie ma też potrzeby snuć domysły, gdyż wielokrotnie nakazuje Efezjanom, by utrwalili sobie w pamięci to, że zostali powołani i uczynieni uczestnikami ewangelii, ponieważ zostali wybrani w Chrystusie przed założeniem świata.

Także w ósmym rozdziale Listu do Rzymian wyraźnie łączy naukę o wybraniu z zapewnieniem wiary. Zgadzam się z tym i wszyscy gorliwie nauczamy, że nie ma niczego bardziej zgubnego niż próby wnikania w tajemne zamysły Boże, aby w ten sposób dowiedzieć się o naszym wybraniu i że jest to wir, który nas pochłonie, w którym zginiemy. Ponieważ jednak nasz Ojciec Niebieski daje nam w Chrystusie wzór naszego wiecznego usynowienia, żaden człowiek nie posiada rzeczywiście tego, co zostało nam dane przez Chrystusa, jak tylko ten, kto odczuwa zapewnienie, że Ojciec dał mu samego Chrystusa, by nie zginął.

Czyżby więc czczą gadaniną były poniższe wersety: “Ojciec, który posadził nas pod opieką i wiarą swego Syna jest większy niż wszyscy” oraz: “Syn nie pozwoli, aby ktokolwiek zginął” [J 6:39; 10:28]? Te rzeczy powiedziano, aby wszyscy ci, którzy są synami Bożymi, mogli zaufać takiemu Strażnikowi swego zbawienia i czuć się bezpiecznie w każdym niebezpieczeństwie. Co więcej, kiedy są nękani ze wszystkich stron wielkimi nieszczęściami, mogą ufać, że ich zbawienie jest bezpieczne, ponieważ jest ono w rękach Boga.

Oni jednak utrzymują, że bez specjalnego objawienia nie można wiedzieć, kogo wybrał Bóg. Przyznaję, że tak jest. Podobnie też mówi apostoł Paweł, że nie otrzymaliśmy ducha tego świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy poznali rzeczy, którymi obdarzył nas Bóg. W innym miejscu przedstawia ten dar jako usynowienie, dzięki któremu jesteśmy zaliczani w poczet dzieci Bożych, a które uważa za tak pewne, że możemy głośno się nim chlubić. Nie jestem jednak nieświadomy, co rozumieją pod nazwą szczególnego objawienia. Chodzi mi jednak o takie, które otrzymujemy od naszego Ojca Niebieskiego, zniżającego się szczególnie do tego, by je nam dać. Nie jest to żaden mój wymysł.

Dobrze znane są słowa apostoła Pawła: “To, co jest zakryte przed ludzkim rozumem Bóg nam objawił przez swego Ducha, który bada głębokości Boże” [por. 1 Kor 2:9-10]. I znów: “Któż poznał myśl Boga, albo któż stał się jego doradcą? My jednak mamy zamysł Chrystusowy” [1 Kor 2:16]. Ogólnie rzecz biorąc widzimy więc, że to, co czcigodni ojcowie nazywają nierozważną i godną potępienia ufnością, jest niczym innym jak świętą ufnością w nasze usynowienie, objawioną nam przez Chrystusa, do czego Bóg wszędzie ośmiela swój lud.

W rozdziale trzynastym nie pozwalają nikomu uważać z absolutną pewnością, że Bóg da mu dar wytrwania aż do końca, a jednak nie potępiają pokładania w Bogu najsilniejszej nadziei wytrwania. Niech jednak najpierw pokażą nam, jakim spoiwem mogą skleić rzeczy tak sobie przeciwstawne, jak najmocniejsza nadzieja i pełne wątpliwości oczekiwanie. Jest rzeczą pewną, że wątpliwości muszą trapić tego, którego nadzieja życia wiecznego nie jest zasadzona na absolutnej pewności. Nie jest to ten rodzaj nadziei, którą opisuje Paweł, kiedy mówi, że jest przekonany, że ani życie, ani śmierć, ani teraźniejszość, ani przyszłość nie odłączą nas od miłości, którą Bóg przyjął nas w Chrystusie. Nie mówiłby w taki sposób, gdyby pewność chrześcijańskiej nadziei nie sięgała poza ostatnią godzinę życia. Jakimi słowami wypowiedziane są te obietnice? Duch ogłasza nie tylko to, że sprawiedliwy żyje z wiary, lecz że z niej żyć będzie [Ha 2:4]. Dotąd sięga nadzieja. Paweł nawet pokazuje to, kiedy opisuje nadzieję jako cierpliwe oczekiwanie na rzeczy, które są jeszcze zakryte.

Można jednak powiedzieć, że oni nie usuwają nadziei, ale tylko absolutną pewność. Czyżby? Czy jest jakiś ślad wątpliwości albo niepewności, kiedy apostoł Paweł odważnie stwierdza, że jest dla niego odłożona korona sprawiedliwości? [1 Tm 4:8]. Czy w tych słowach jest coś warunkowego, kiedy ogłasza, że dany jest nam zadatek naszego usynowienia, tak, że ośmielamy się głośno nazywać Boga naszym Ojcem? Chronią się za błahym argumentem, zza którego ich już wykurzyłem, mianowicie, że Paweł miał to dzięki szczególnemu (specjalnemu) objawieniu. Jednak Paweł nie uważa, że posiada coś tak szczególnego, by nie móc dzielić się tym ze wszystkimi wierzącymi, kiedy zarówno w ich, jak i we własnym imieniu odważnie triumfuje nad śmiercią i życiem, teraźniejszością i przyszłością. Podobnie apostoł Jan nie przypisuje jedynie sobie samemu tej wiedzy, którą się chlubi, kiedy mówi, “Wiemy, że będziemy tacy jak Bóg, gdyż ujrzymy Go takim, jakim jest” [1 J 3:2]. Także Paweł, kiedy mówi: “Chlubimy się nadzieją chwały Bożej”; i znowu: “Wiemy, że kiedy ta ziemska świątynia upadnie, przygotowany jest dla nas dom w niebie” [Rz 5:2; 2 Kor 5:1].

Podają wyjaśnienie odnośnie tego, co powiedziane jest w dziesiątym rozdziale Pierwszego Listu do Koryntian “Niech ten, kto stoi, baczy, aby nie upadł”. Kwestię tę można wyjaśnić dwojako. Paweł tutaj jedynie karci cielesną arogancję, która nie ma nic wspólnego z zapewnieniem nadziei. Nie kieruje tego jedynie do wierzących, lecz także do wszystkich pogan, którzy przyjęli imię Chrystusa, wśród których mogło być wielu nadętych próżną ufnością. Porównanie, jakie przedstawiono tutaj pomiędzy Żydami a poganami, nie ogranicza się tylko do wybranych, lecz obejmuje wszystkich, którzy nominalnie należą do Kościoła. Wystarczy mi jednak ta jedna odpowiedź, mianowicie, że zalecana bojaźń nie jest tego rodzaju bojaźnią, która w najmniejszym stopniu osłabia pewność wiary czy nadziei, lecz taką, dzięki której jesteśmy szczególnie uważni w bojaźni Bożej.

Odrodzeni nie są jeszcze w chwale, lecz dopiero mają nadzieję chwały. Dlatego wciąż jeszcze musimy toczyć wiele bojów. Ojcowie z tego wywnioskowali, że należy się otrząsnąć z odrętwienia i nie można chełpić się aroganckim poczuciem bezpieczeństwa. W tym zgodzi się z nimi każdy rozsądny człowiek. Kiedy jednak wykorzystują ten ustęp jako taran do naruszenia stałości naszej nadziei i gnania nas na oślep, ich postępowania nie można w żaden sposób tolerować. Modyfikując twierdzenie Pawła tak, by oznaczało, że dzieło zbawienia, które rozpoczął Bóg, zostanie doprowadzone do końca w nas jedynie wtedy, kiedy nie będziemy pozbawieni jego łaski, postępują bardzo nierozumnie nie zauważając, że łaska polega też na tym, że Bóg jest z nami, aby nie dopuścić, byśmy byli pozbawieni jego łaski. Nauka ta nie powinna dawać okazji do bezczynności; powinna jedynie sprawić, by poznali, co otrzymali od Boga i czego od Boga oczekują.

Mógłbym pominąć wiele rzeczy i nie piętnować ich. Cóż jednak mogę zrobić? Nie ma prawie ani jednej linijki, która by nie zawierała poważnego błędu bądź wskazywała na nieuczciwe potraktowanie tematu. W rozdziale czternastym, kiedy mówią o odnowieniu po upadku, twierdzą, że Hieronim podał prawidłową definicję pokuty nazywając ją drugą deską ratunku po rozbiciu statku. Gdybym chciał skrytykować to twierdzenie Hieronima, zapytałbym, dlaczego nazywa je drugą deską ratunku, a nie trzecią albo czwartą? Jakże bowiem niewielu jest tych, co w życiu nie doświadczają więcej niż jednej katastrofy. Ba, czy kiedykolwiek znalazł się taki człowiek, którego łaska Boża nie ratowała z codziennych katastrof? Teraz jednak nie toczę tu sporu z Hieronimem. Ojcowie trydenccy nie mówią o pokucie, lecz o sakramencie pokuty, który uważają za ustanowiony przez Chrystusa. Kiedy? Kiedy powiedział: “Przyjmijcie Ducha Świętego; komu grzechy odpuścicie, będą mu odpuszczone” [J 20:22].

Po pierwsze, ponieważ Chrystus dał tę władzę apostołom, to czy jest to wobec tego sakrament? Gdzie jest znak? Gdzie forma? Po drugie, któż nie wie, że urząd ten został wyznaczony apostołom, aby mogli go sprawować w stosunku do obcych? Jakimi więc osłami muszą być owi ojcowie trydenccy, by pozwolić na przyjęcie bez sprzeciwu bezsensownego głupstwa jakiegoś rojącego mrzonki mnicha! Chrystus potwierdza to poselstwo o odpuszczeniu grzechów, które apostołowie mieli zanieść światu. Ewangelia przekazuje takie właśnie poselstwo i to także dla tych, którzy nie są jeszcze wybrani do członkostwa w Kościele. Jakiś gaduła wśród mnichów, którzy rządzą soborem i którzy prawdopodobnie nigdy nie widzieli tego ustępu, a z pewnością nigdy się nad nim nie zastanawiali, przeczytał swój własny komentarz, że podana jest tam formuła, zgodnie z którą ci, którzy upadli po chrzcie mają być przywróceni do stanu łaski. Głupi ojcowie wydali na to swą zgodę. Jednak sam ten ustęp pokazuje, że jego znaczenie zostało bezwstydnie przekręcone. Twierdzą, że pokuta chrześcijanina po upadku jest zupełnie odmienna od pokuty przy chrzcie: jak gdyby Chrystus odnosił to tylko do jednego rodzaju i nie wymagał tego wyraźnie. W 24 rozdziale Ewangelii Łukasza jest napisane, że w jego imieniu należy głosić pokutę i odpuszczenie grzechów.

Posuwają się dalej i mówią, że pokuta, której nie traktują poważnie, polega nie tylko na skrusze serca, lecz wyznaniu ustami i zadośćuczynieniu uczynkowym. Aby jednak nie wyglądać na bezlitosnych, łagodzą rygor ich prawa dając się ułaskawić pragnieniem spowiedzi. Po cóż miałbym rozpoczynać tu długą dyskusję? Kwestia, o którą tutaj chodzi to odpuszczenie grzechów, które jest poznaniem zbawienia [Łk 1:77]. Bóg obiecuje je nam za darmo, przez krew Chrystusa: nie mówi ani słowa o spowiedzi usznej. Ci nowi prawodawcy krępują przebaczenie grzechów formułą spowiedzi, wbrew przykazaniu Bożemu i twierdzą, że wypełnia się ono przez zadośćuczynienie. Cóż pozostanie biednym ludzkim sumieniom, kiedy zostaną zmuszone do porzucenia Słowa Bożego i przyjęcia wyroków ludzkich?

Pragnę mieć zapewnienie mego zbawienia. Słowo Boże pokazuje mi prostą drogę, która doprowadzi mnie prosto do całkowitego i niezmąconego posiadania tego wielkiego błogosławieństwa. Nie będę się nad tym rozwodził. Przychodzą ludzie, znajdują mnie i nakładają na mnie obowiązek spowiedzi, z którego uwalnia mnie Chrystus. Kładą na mnie jarzmo zadośćuczynienia, nakazując mi zapewnić samemuto, czego — jak mi to pokazuje Chrystus — należy szukać jedynie w jego krwi. Czyż mogę przez długi czas wątpić w to, co jest pożyteczne do zrobienia? Nie. Precz ze wszystkimi wątpliwościami, kiedy czynione są wysiłki, by nas odwieść od jedynego Sprawcy naszego zbawienia. Niech sobie szukają — nie znajdą ani jednej sylaby, w której Chrystus nakazuje nam spowiadać się z grzechów do ucha człowieka. Wszystkie obietnice dotyczące odpuszczenia grzechów nie zawierają najmniejszej wzmianki o takiej rzeczy. Prawo to było zupełnie nieznane apostołom. Rzadko kiedykolwiek je wykorzystywano w Kościele Wschodnim. Ba, jego przestrzeganie było wszędzie dowolne przez ponad tysiąc lat, aż Innocenty III wraz z kilkoma przedstawicielami swego rogatego zastępu uwikłał lud chrześcijański w tej sieci, którą teraz ojcowie trydenccy umocnili. Starożytna historia obficie poświadcza to, co mówię. Nasze księgi są pełne dowodów. Żaden z nich nie jest nieznany tym, którzy dyktowali tę słynną formułę soborowi. Jednak są oni tak zuchwali, że chcą nas przekonać jednym słowem, że drzwi zbawienia są zamknięte i mogą je otworzyć jedynie drzwi wymyślonej przez nich spowiedzi. Któż jednak dał im prawo ograniczania obietnic Chrystusa przez narzucanie każdego warunku, jaki im się podoba?

Nie mówię już jak okrutnym katem torturującym i dręczącym sumienia jest to prawo Innocentego, które oni teraz na nowo ogłaszają. Jakże wielu ludzi doprowadziło ono do rozpaczy; jakimże jest ono narkotykiem obłudy usypiającym innych! Jak wiele straszliwych grzechów wyniknęło z niego! Wyobraźmy teraz sobie, jak to oni sami fałszywie ogłaszają, że wynika z niego jakaś korzyść. To jednak nie ma nic do rzeczy. Pytanie zadane brzmi: w jaki sposób zostają odnowieni ci, którzy odpadli od łaski Bożej? Pismo Święte wszędzie pokazuje tę metodę, lecz nie mówi nic o spowiedzi, która poczęła się o wiele później w ludzkich umysłach. Jakimż zuchwalstwem jest uniemożliwianie dostępu do nadziei przebaczenia, o ile nie poprzedzi go spowiedź, którą upodobało im się zalecić. Pytanie to odnosi się do pokuty. Cała jej moc i natura są tak często, tak dokładnie i tak wyraźnie opisane przez Ducha Świętego w zakonie, prorokach i ewangelii, że żadna inna nauka nie jest wyraźniej wyjaśniona. W całym Piśmie Świętym nie ma mowy o spowiedzi, którą oni sobie wymyślili. Któż więc im uwierzy, kiedy twierdzą, że pokuta nie jest ważna bez tego dodatku, a nawet nie to — o ile nie jest w nim zawarta?

Wystarczy mi, że wiem o dwóch następujących rzeczach — po pierwsze, że wymyślają pokutę całkowicie odmienną od tego, co nam zaleca Pismo Święte; a po drugie, że ustanawiają warunek dla uzyskania odpuszczenia grzechów, od którego Ten, który jedynie ma moc odpuszczania grzechów, chciał nas uwolnić. Co do tej drugiej rzeczy, to tak samo jak gdyby zakazywali Bogu obiecać zbawienie bez ich zezwolenia bądź przynajmniej sprzeciwiali się realizowaniu przez Boga obietnicy zbawienia, którą są Bóg dał. Nie pozwalają Bogu przebaczać naszych grzechów inaczej jak pod warunkiem spełnienia nakazu, który oni sami narzucili.

Co się zaś tyczy zadośćuczynienia to uważają oni, że stosują subtelne rozróżnienie, kiedy gromadzą omieciny wstrętnych komentarzy sofistów — że zadośćuczynienie należne jest za karę doczesną, a nie wieczną. Któż nie wiedział, że jest to czcza gadanina sofistów? Pomimo tego, kiedy zmyślają, że spowiedź bądź pragnienie spowiedzi powoduje zgładzenie kary wiecznej wraz z winą, cóż innego mają na myśli jak nie to, że poprzez uczynki zasługujemy na to, co Bóg nam obiecuje dać za darmo?

Zobaczmy jednak siłę tego rozróżnienia. Kiedy prorocy mówią o darmowym odpuszczeniu grzechów, prawdą jest, że zwykle odnoszą to do innego skutku, mianowicie zadośćuczynienia Bogu, który już nie będzie wywierał pomsty za grzechy swego ludu ani nawiedzał ich rózgą. Każdy, kto jako tako zna Pismo Święte uzna precyzję mego twierdzenia, że kary, na jakie zasługujemy są łagodzone, krótko mówiąc zniesione, ponieważ Bóg przebacza nam nie ze względu na nasze zasługi, jak gdyby jego gniew został zaspokojony naszą odpłatą, lecz ze względu na swe miłosierdzie. Niewola babilońska była karą doczesną. Jej zakończenie po 70 latach, kiedy Izraelici zasługiwali na znacznie dłuższą niewolę, Bóg przypisuje swemu darmowemu miłosierdziu. Za każdym razem, kiedy odsuwane są kary, jakimi grozi Bóg, Pismo Święte zawsze przedstawia to jako skutek łaskawego przyzwolenia. Jest to z pewnością złagodzenie doczesnej kary, jakie obiecuje Bóg w tych słowach: “Nie ze względu na was działam, lecz ze względu na moje imię” [Ez 36:22]. Podobnie Izajasz, kiedy stwierdza, że zadośćuczynienie, czyli cena za nasz pokój, zostało nałożone na Chrystusa, przypomina nam, że zostaliśmy nie tylko uwolnieni od kary dzięki jego wstawiennictwu, lecz także i to, że ze względu na nas poniósł On także wszystkie cierpienia, jakimi Bóg ma zwyczaj pomścić bądź karać nasze grzechy, abyśmy mogli, chociaż niegodni, cieszyć się wszystkimi błogosławieństwami także i obecnego życia [Iż 48:9; 53:5]. Niemniej jednak Bóg wciąż karci wierzących. Przyznaję, że tak jest. W jakim jednak celu to czyni? Czy jest tak, że zsyła karę, by zadośćuczynić sobie i swej sprawiedliwości? Wcale nie — aby ich ukorzyć uderzając ich grozą swego gniewu, by wzbudzić w nich szczerą pokutę i sprawić, by byli ostrożniejsi na przyszłość. Są jednak środki, dzięki którym mogą uniknąć tych kar. Chodzi mi o to, że kiedy ludzie uprzedzają karanie i z własnej woli poprawiają swe postępowanie, nie ma powodu, dla którego Bóg miałby jak gdyby gwałtem ich ciągnąć. Kiedy powstaje okazja do użycia laski, jeśli nie wtedy, kiedy nie chcą się poprawić z własnej woli? Podobnie też i apostoł mówi nam, że ci, którzy sami siebie osądzają, nie będą sądzeni przez Pana [1 Kor 11:31].

Jakże niedorzeczną rzeczą jest wyciągać na tej podstawie wniosek o zadośćuczynieniu! Dzięki modlitwie większa część wierzących uniknęła kary, na jaką zasługiwali. Nawet Achab, kiedy uniżył się z własnej woli, odczuł, że ręka Boża dotknęła go lżej niż na to zasługiwał [1 Krl 21:29]. Modły błagalne świętych są najbardziej rozstrzygającymi świadectwami darmowego zadośćuczynienia. Wydaje się, że ci ojcowie nie podają niczego, czego nie mogą potwierdzić ustępami z Pisma Świętego, gdyż Paweł naucza, że smutek, który jest miły Bogu sprawia pokutę ku zbawieniu i nie należy go żałować [2 Kor 7:10]. Czyżby? Czy tutaj Paweł nawołuje nas na powrót do zadośćuczynienia? Nie słyszę o tym ani słowa. Ojcowie kłamliwie nas zwodzą. Jeszcze bardziej nas zwodzą dalej, kiedy mówią nam, że słowa Jana należy rozumieć jako odnoszące się do tej samej pokuty, kiedy mówi: “Pokutujcie i przynoście owoce godne pokuty” [Łk 3:8].

Do kogo Jan zwracał się tymi słowami? Czyż nie do osób, które przystępowały do chrztu, a które nie były pełne wiary Chrystusowej? Nieco inne, a jednak nie mniej bezsensowne jest podanie przez nich cytatu z drugiego rozdziału Księgi Objawienia: “Pamiętaj więc skąd upadłeś i najpierw czyń uczynki”, gdyż właściwe znaczenie tego ustępu jest następujące: “czyń pierwsze uczynki”, czyli dawne uczynki. Autor napomina Efezjan do powrotu do ich dawniejszego postępowania. Z jaką więc bezczelnością podciągają to pod zadośćuczynienie? Czy myśleli, skoro tak doskonale nazwali czarne białym, że nikt nie zauważy ich oszustwa? Lysander powiedział niegdyś do deputowanych, którzy przemawiali na spotkaniu sprzymierzeńców zbyt wyniośle, że potrzebują miasta, które byłoby wobec nich bardzo pobłażliwe. Owi mistrzowie potrzebowaliby stada wołów, jeśli chcą mieć słuchaczy, których mogą przekonać, by wierzyli w to, co oni uważają za stosowne. Niech więc chlubią się bezpośrednim prowadzeniem Ducha Świętego, będąc jednocześnie jawnymi fałszerzami Pisma Świętego.

Podsumowując całość należy stwierdzić, że wierzący powinni nieustannie myśleć o pokucie. Ci świątobliwi ojcowie wyobrażają sobie, że pokuta jest czymś nieopisanym, co rzadko występuje, chociaż Pismo Święte mówi:

— że jest ona odnowieniem całego człowieka;

  • wskazuje na jej źródło: bojaźń pobudzoną prawdziwym odczuciem Bożego sądu;

  • podaje jej części: samozaparcie, które polega na nienawiści do grzechu i niezadowoleniu z naszej własnej nieprawości oraz odnowienie życia, czyli odrodzenie ducha, co jest niczym innym jak odnowieniem obrazu Bożego;

  • podkreśla jej skutki i wyraźnie określa całą swą naturę.

Pomimo to czcigodni ojcowie tworzą jedynie głupstewka, za pomocą których w papiestwie skażono naukę o pokucie. To, co zostało powiedziane przez autorów kościelnych o dyscyplinie zewnętrznej, odnoszącej się do formalnego aktu pokuty, oni po prostacku przekręcają do duchowego odnowienia, które tworzy temat ich rozprawy. Aby nie nużyć czytelnika analizą każdego punktu, niech czytelnik porówna ich wypociny z naszymi pismami, a zobaczy i przyzna, że zamienili światłość w ciemność.

Dotąd starałem się nadawać cenzury teologiczne bez oskarżania i bezstronni czytelnicy zauważą, że nigdzie nie postawiłem cenzury, o ile nie byłem do tego zmuszony. Jednak każde zdanie zmusza mnie do nadawania im więcej cenzur niżbym chciał. Tej natury jest twierdzenie w rozdziale piętnastym, że łaskę usprawiedliwienia traci się nie tylko z powodu niewiary, lecz także z powodu grzechu śmiertelnego. Gdyby im chodziło o to, że tracimy przez to radowanie się tym błogosławieństwem z powodu złego sumienia, w ogóle nie sprzeciwiałbym się im w tej kwestii. Chociaż bowiem Bóg nas nie odrzuca, to jednak złe sumienie jest takim oddzieleniem od Niego, że pozbawia nas radowania się żywym i usprawiedliwiającym poznaniem jego ojcowskiej miłości wobec nas. Oni są jednak niedorzeczni, ponieważ:

— po pierwsze — za grzech śmiertelny uważają jedynie ciężki i ewidentny grzech, a przecież większość grzechów popełnianych w sercu rani umysł ciężej, a nawet śmiertelnie;

— po drugie — nie widzą, że dobre sumienie nieodłącznie towarzyszy wierze. Gdyby tak nie było, to nie można byłoby mówić, że nasze serca są oczyszczone przez wiarę, że Chrystus zamieszkuje w naszych sercach przez wiarę, że wiara jest tym zwycięstwem, którym zwyciężamy świat, tarczą do odpierania ataków diabła i że jesteśmy zachowani przez wiarę mocą Bożą do zbawienia [Dz 15:9; Ef 3:17; 1 J 5:4; Ef 6:16; 1 P 5:9; 1:5].

Nie ma więc wątpliwości, że kiedy człowiek ulega pokusie porzucenia bojaźni Bożej, jego wiara jest pokonana i pogrzebana. Ducha świętości nie można odłączyć od wiary ani od samego Chrystusa. Nie twierdzę jednak, że kiedy porzucamy bojaźń Bożą, zanika w nas zupełnie wiara.

Kiedy jednak bojaźń Boża jest pokonana grzesznymi pożądliwościami, wówczas wiara jest przyduszona i przez ten czas jej moc jest nie większa niż gdyby była w pewnym sensie martwa. Święci ojcowie sprytnie usiłują wykopać dziurę, w której mogliby ukryć swój bezbożny dogmat, że nie jesteśmy usprawiedliwieni jedynie przez wiarę. Skoro im się to nie udało, próbują innej metody.

Dochodzimy teraz do ostatniego rozdziału, który mówi o zasłudze uczynków. Nie ma tutaj żadnego sporu pomiędzy nami, co do konieczności napominania wierzących do dobrych uczynków, a nawet pobudzania ich poprzez mówienie o nagrodzie. O cóż więc chodzi? Po pierwsze, tym się różnimy, że oni czynią życie wieczne zapłatą. Skoro bowiem Bóg nagradza uczynki życiem wiecznym, dowodzą więc, że sama wiara jest nagrodą, która jest wypłacona, podczas gdy Pismo Święte stale stwierdza, że jest ona dziedzictwem, jakie przypada nam w udziale nie inaczej jak przez niczym nie zasłużoną adopcję. Istnieje jednak jeszcze większa podstawa, by zaprzeczyć temu, kiedy nie wstydzą się twierdzić, że nic nie powinno powstrzymywać wierzących przed zadośćuczynieniem zakonowi, przynajmniej w stopniu właściwym do obecnego stanu i wysłużeniem życia wiecznego. Gdzież więc ów błogosławiony stan, o którym Dawid mówi [Ps 32] i bez którego jesteśmy wszyscy po trzykroć pożałowania godni? Biada tym pożałowania godnym ludziom, którzy nie widzą, że ten, kto doszedł najbliżej do doskonałości, jeszcze nie doszedł nawet do połowy drogi! Wszyscy, którzy mają wyćwiczone sumienia czują bezwzględną prawdę zdania Augustyna: “Sprawiedliwość świętych w tym życiu polega bardziej na przebaczeniu grzechów niż doskonałości cnót” [De Civitate Dei, 19 c. 27]. Jeszcze bardziej precyzyjny jest inny ustęp, który zacytowałem: “Dopóki jęczą z powodu słabości ciała, jedyną ich nadzieją jest to, że mają w Chrystusie pośrednika, przez którego są oni pojednani z Bogiem” [Ad Bonifacium, 3. c. 5].

Nic więc dziwnego, że ci otumanieni mnisi, którzy nigdy nie doświadczyli żadnych zmagań sumienia i do tego jeszcze zatruci ambicją bądź obżarstwem i pijaństwem, pragnąc jedynie zyskać większe uznanie w oczach swego idola, tak paplają o doskonałości zakonu. Z taką samą ufnością mówią o niebie za zapłatę, podczas gdy umysły ich są pochłonięte doczesną zapłatą, o którą zawsze skamlą. Na próżno jednak usiłują omamić umysły, które nie są całkowicie zaślepione tymi pięknymi pozorami ojców, którzy sami nieco dalej zakazują komukolwiek chlubić się bądź pokładać ufność w uczynkach, ponieważ są one darami Bożymi. Nie mówię o tym, że to, co teraz uznają za dary Boże, wcześniej w większym stopniu przypisują ludzkim zdolnościom. W ich dekrecie występują trzy błędy, których nie wolno tolerować. Chociaż mimochodem mówią, że dobre uczynki pobożnych mają wartość zasługującą dzięki zasłudze Chrystusa, pomijają najniezbędniejszą rzecz, mianowicie tę, że nie ma uczynku nieskażonego zanieczyszczeniem dopóki nie zostanie on obmyty we krwi Chrystusa. Oni zaś nadają uczynkom fałszywą godność, jak gdyby mogły one podobać się Bogu bez przebaczenia. Rzeczywiście, ich wyjaśnienie, że wszystkie one wypływają od Ducha Chrystusa, wydaje się słuszne. Gdzie jednak znaleźć absolutną moc Ducha Świętego? Czyż nie jest ona w jakiejś mierze udzielona każdemu? [1 Kor 12:11]. Powinni jednak dojść do tego, że jest ona zawsze zmieszana z naszym brudem, który ją zanieczyszcza. Kiedy nasze naturalne skażenie sprawia, że każdy uczynek, jaki wychodzi z nas, jest w oczach Bożych zły, jedyna rzecz, jaka pozostaje naszym uczynkom to uzyskanie łaski, której nie mają w sobie samych, dzięki ich łaskawemuprzyjęciu. Dzieje się tak wtedy, kiedy uczynki uważane za nie posiadające wartości same w sobie pożyczają i jak gdyby wypraszają swą wartość od Chrystusa.

Wielkim i bezbożnym złudzeniem jest nieuznawanie, że każdy uczynek, który pochodzi od nas może być przyjęty tylko w jeden sposób, mianowicie, kiedy wszystko to, co jest w nim złe, zostaje przebaczone dzięki ojcowskiej łaskawości Boga.

Inne, podobne złudzenie polega na tym, że nie zastanowili się nad tym, że nawet jeśli mamy jakąkolwiek zasługę z jakiegoś pojedynczego uczynku, to całość zasługi, bez względu na to, czym ona jest, tracimy z powodu złamania przykazań. “Ten, kto uchybi w jednym winien jest wszystkiego” [Jk 2:10]. Jaką nagrodę obiecujecie sobie, skoro niczego innego nie można uczynić jak tylko narazić się na karę śmierci wiecznej? Błądzą także, kiedy nie uciekają się do jedynego lekarstwa, zakładając, że jest w nich jakieś dobro i proszą Boga, by w swej dobroci łaskawie je przyjął, nie policzając złych rzeczy, które przecież daleko bardziej przewyższają to dobro zarówno pod względem ciężaru, jak i liczby. Jednak trzeci błąd jest najgorszy. Mam na myśli to, że uzależniają zapewnienie zbawienia od poglądu w kwestii uczynków. W jednym miejscu rzeczywiście zakazują pokładania ufności w sobie samym. Kiedy jednak dalej mówią nam, by polegać na uczynkach, by mieć pewną nadzieję zbawienia, jaką podstawę nadziei możemy w nich znaleźć? Czyż nie pokładają jawnie całej nadziei w człowieku? Dlatego też dodają zdanie, które pasuje jedynie do tej nauki. To znaczy, że w tym życiu toczymy walkę o wątpliwym wyniku i nie możemy mieć żadnej pewności do czasu, aż Bóg odda każdemu według jego uczynków. Przez to niszczą wszelką ufność naszej wiary, czyli mówiąc językiem Pawła, obracają wniwecz wiarę [Rz 4:14].

Paweł oświadcza jednak, że nie jest usprawiedliwiony dlatego, że do niczego się nie poczuwa [1 Kor 4:4]. Jest to prawda i dlatego, abyśmy mogli pewnie i spokojnie trzymać się naszego usprawiedliwienia, naszym zadaniem jest pomijać wszelkie wzmianki o uczynkach i błagać naszego sędziego, aby nie wchodził w sąd z nami [Ps 143:2]. Dochodzimy do bezpiecznej przystani tylko wtedy, kiedy Bóg zwraca się do nas nie w charakterze Sędziego, lecz jawi się nam jako Ojciec.

A jednak ci ordynarni ludzie nie wstydzą się grzmieć potępieniem, aby przerazić prostaczków twierdząc, że nikt nie może osiągnąć usprawiedliwienia, jeśli nie przyjmie stanowczo wszystkiego, co nakazują.

Cóż to? Czyżby ostatnio pojawiła się nowa metoda usprawiedliwienia? Albo inaczej, skoro zbawienie jest jedno, to czyż nie wszyscy dochodzimy do niego jedną drogą? Cóż więc z prorokami i apostołami, którzy w ogóle nie słuchali takich mistrzów? Dlatego też, nie zwracając uwagi na sobór w Trydencie, trzymajmy się owej niewzruszonej wiary, którą przekazali nam przez Ducha Chrystusowego prorocy i apostołowie, wiedząc, skąd jej się nauczyliśmy. Jednak czcigodni ojcowie, aby jak gdyby usunąć wszelkie wątpliwości każdego co do tego, czy czasem nie są jednymi z tych, których usta, jak mówi Dawid, są “pełne przekleństwa i gorzkości” [Ps 4:7], z wojowniczą brawurą grzmią prawie tyloma klątwami, ilu ich tam wszystkich razem jest, nadając im wiarygodnie brzmiącą i czcigodną nazwę kanonów! Aby nie wyglądało, że postępuję złośliwie, jak gdybym zapomniał umiaru, jakiego do tej poryprzestrzegałem, chętnie podpisuję się pod trzema pierwszymi kanonami. Przy pozostałych stawiam krótkie cenzury.

REFUTACJA KANONóW SOBORU W TRYDENCIE

KANONY 1, 2 i 3 — Amen.

KANON 4

Na to odpowiedziałem wcześniej, kiedy wyjaśniałem, w jaki sposób wolna wola zgadza się na Boże wezwanie i poruszenie. Z pewnością jesteśmy Bogu posłuszni naszą wolą, lecz dzieje się to dzięki tej woli, którą On w nas ukształtował. Dlatego też ci, którzy przypisują wolnej woli jakiekolwiek właściwe poruszenie bez działania łaskiBożej, znieważają Ducha Świętego. Paweł nie mówi, że dana jest nam zdolność do chcenia, lecz że sama wola jest w nas tak ukształtowana [Flp 2:13], że od nikogo innego jak tylko od samego Boga wychodzi zgoda, czyli posłuszeństwo właściwie ukształtowanej woli. On działa wewnątrz, zajmuje, porusza nasze serca i przyciąga nas do siebie dzięki skłonnościom, które sam w nas wytworzył. Tak mówi Augustyn [De Corrupt. et Grat., c. 14]. Jakież więc przygotowanie może mieć miejsce w sercu z żelaza, które dopiero dzięki cudownej przemianie zaczyna być sercem mięsistym? Prorok oświadcza, że jest to w całości dzieło Boga. Wola człowieka w rzeczywistości sprzeciwia się Bogu tak długo, dopóki trwa w oporze, kiedy jednak zostanie ukształtowana do posłuszeństwa, niebezpieczeństwo sprzeciwu wobec Boga zostaje usunięte. Ponieważ jednak łaska Boża jest tak skuteczna, że przezwycięża wszelki opór, a my, którzy byliśmy nieskłonni stajemy się posłuszni, wobec tego to nie my wyrażamy zgodę, lecz Pan, mówiąc przez proroka, obiecuje, że sprawi, iż będziemy kroczyć zgodnie z jego przykazaniami; a także przez Chrystusa, który powiedział: “Każdy, kto słyszał od Ojca przychodzi do mnie” [J 6:45].

KANON 5

Nie rozpoczynajmy kłótni o słowa. Skoro jednak przez wolną wolę rozumieją oni doskonale wolną i nieuprzedzoną w żadną stronę zdolność wyboru, ci, którzy twierdzą, że jest to tylko używanie nazwy bez treści, mają za sobą autorytet Chrystusa, który mówi, że wolnymi są ci, których Syn uczyni wolnymi i że wszyscy inni są niewolnikami grzechu. Z pewnością wolność i niewola są sobie przeciwne. Jeśli zaś chodzi o sam termin, to niech posłuchają Augustyna, który utrzymuje, że ludzka wola nie jest wolna, dopóki jest poddana namiętnościom, które ją pokonują i zniewalają [Epist. 144, ad Anastas.]. W innym miejscu mówi: “Wola, będąc pokonana przez skażenie, w jakie popadła, z natury jest zniewolona” [Hom. 3, in Joann.]. I znowu: “Człowiek źle wykorzystując wolną wolę, zgubił zarówno siebie, jak i stracił ją”. I znowu: “Kiedy człowiek został stworzony, otrzymał wspaniałe zdolności wolnej woli, które jednak utracił grzesząc”. Głupi ludzie nie zważają, że termin “wolna wola” niesie z sobą wolność. Skoro jednak są niewolnikami grzechu, wobec tego dlaczego chełpią się wolną wolą? Przez kogo człowiek jest zwyciężony, tego jest niewolnikiem. W innym miejscu otwarcie wyszydza tę nazwę. “Wola — mówi — jest wolna, ale nie uwolniona; wolna do sprawiedliwości, a niewolnikiem grzechu! Dlaczegóż więc tak bardzo rozpalają biednych ludzi poprzez przypominanie im o ich niewoli, jak nie tylko po to, aby mogli nauczyć się uciekać do wybawiciela?” [Augustyn, De Perfect. Justit. Lib. de Verb. Apost. Serm. 3; De Spiritu et Litera, c. 30; De Corrupt. et Grat., c. 13].

KANON 6

Ponieważ brzydzę się paradoksami, chętnie odrzucam pogląd, że zdrada Judasza jest tak samo właściwym dziełem Boga jak powołanie Pawła. Nigdy jednak nikogo nie przekonają, że Bóg działa w nieprawych jedynie poprzez dopust, chyba tylko tego, kto nie zna całej nauki Pisma.

Kiedy powiedziane jest, że ci, których Bóg nie wybrał są wyznaczeni do wykonywania dzieł Bożych; że to jego ręka zastawia pułapki, kieruje mieczem i siekierą; że to jego syk pobudza ich do wykonywania tego, co zrządziła jego prawica i jego rada; że Chrystus został zabity “przez Żydów według powziętego z góry postanowienia Bożego” [Iz 10:5; Ez 17:20; 32:2; Ps 17:13; Dz 2:4, 23] to słowa te są zbyt mocne, by je pominąć stosując wykrętnie ideę dopustu. Augustyn lepiej to interpretuje. Po zacytowaniu tego ustępu z Pisma, który mówi, że Ojciec dał Syna i że Chrystus ofiarował siebie samego, natychmiast dodaje: “Cóż więc uczynił Judasz jak nie to, że zgrzeszył?”. Nie można też go obwiniać, że w innym miejscu powiedział, iż “Bóg działa w sercach ludzi, aby skłonić ich wolę tak, jak się Jemu podoba, czy to ku dobremu w swym miłosierdziu, czy ku złemu, odpowiednio do ich uczynków, i to przez swój sąd, czasami otwarty, a czasami ukryty, ale zawsze słuszny”, gdyż natychmiast dodaje zastrzeżenie, że “złośliwość nie jest jego cechą” [De Verb. Dom. Serm. 63]. W podobny sposób wyraził się nieco wcześniej: “On nie kieruje grzesznikami poprzez nakazywanie im, gdyż w takim przypadku ich posłuszeństwo byłoby godne pochwały, lecz poprzez swój ukryty i słuszny sąd nakłania ich wolę, która już jest zła z powodu ich własnego zepsucia, do tego czy tamtego grzechu” [Augustyn, O łasce i wolnej woli, c. 21]. Nie ma tutaj bowiem niczego jak tylko to, czego naucza Pismo prawie tymi samymi słowami, kiedy mówi o nakłonieniu, zawracaniu, zatwardzaniu i czynieniu.

KANON 7

Złe drzewo z całą pewnością może wydawać jedynie złe owoce. Któż jednak chce być tak bezwstydny, aby zaprzeczyć, że jesteśmy złymi drzewami, dopóki nie zostaniemy wszczepieni w Chrystusa? Dlatego też, jeśli w człowieku jest jakikolwiek dobry owoc godny pochwały, to korzenia tego należy szukać w wierze, tak jak przypomina o tym Augustyn [Psalm 31, Homilia 1]. Bóg często mówi, że nie zważa na wygląd zewnętrzny, ale że patrzy na serce. Jest to jasno wyrażone przez Jeremiasza [Jr 5]. Czym jest więc czystość czy szczerość serca, które — jak mówi nam Piotr — jest oczyszczone jedynie przez wiarę? [Dz 15:9]. Dlatego też Augustyn mówi do Bonifacego: “Nasza religia rozróżnia sprawiedliwych od niesprawiedliwych nie przez prawo uczynków, lecz przez prawo wiary, bez której uczynki, które wydają się dobre, stają się grzechem”. Dodaje też: “Dlatego też niewierzący grzeszą we wszystkim, co czynią, gdyż nie wykonują swych uczynków dla godziwego celu” [Ad Bonifacium, Lib. 3, c. 5]. Szeroko się rozwodzi na ten sam temat w swym traktacie przeciwko Julianowi. Tam też, a także w innym miejscu opisuje ich drogę jako błądzenie, ponieważ im bardziej są aktywni, tym dalej odchodzą od celu, przez co ich stan staje się coraz bardziej beznadziejny. Na koniec zaś pisze, że “lepiej jest kuleć idąc wjednym kierunku niż ciągle zbaczać z niego” [Praef. in Psalm 31]. Czegóż więcej chcielibyśmy? Niech wyklinają apostoła, który ogłasza, że bez wiary nie można podobać się Bogu! [Hbr 11:6]. Niech wyklinają Chrystusa i Pawła, którzy mówią, że wszyscy niewierzący są martwi i są wzbudzeni z martwych przez ewangelię! [J 5; Ef 2:1].

KANON 8

Odpowiadam: AMEN. Ani też nie sądzę, aby ta rzecz przyszła komukolwiek na myśl. Stan bowiem, jaki opisują, obejmuje prawdziwą pokutę połączoną z wiarą. Na temat niewolniczego lęku przed piekłem, który do pewnego stopnia powstrzymuje niewierzących przed wejściem z zawziętością i zapalczywością na złe drogi, mówimy to samo, co Augustyn [Ad. Anast. Ep. 144]: “Czy niewinnym w oczach Boga jest ten, kto czyniłby to, czego Bóg zakazuje, gdyby nie lęk? Jest winien w swej woli, gdyż życzy sobie czynić to, czego nie może zgodnie z prawem czynić. Taki wolałby raczej, aby nie było sprawiedliwości zakazującej i karzącej grzech. Skoro taki wolałby, by nie było sprawiedliwości, któż może wątpić, że nie usunąłby jej, gdyby mógł? Jakże więc jest sprawiedliwy ten, kto jest takim przeciwnikiem sprawiedliwości, że gdyby mu dano władzę, to by usunął jej nakazy i nie tolerował jej gróźb i sądów? Dlatego też przeciwnikiem sprawiedliwości jest ten, kto nie grzeszy z powodu lęku przed karą. Skoro więc cała doskonałość polega na tym, że grzesznik powstrzymywany strachem szemrze przeciwko Bogu, któż zaprzeczy, że swą upartością tylko powiększa swój grzech?”.

KANON 9

Ten kanon jest bardzo daleki od tego, by być kanonicznym, gdyż łączy rzeczy całkowicie z sobą sprzeczne. Wyobrażają sobie, że człowiek jest usprawiedliwiony przez wiarę bez jakiegokolwiek poruszenia swej woli, jak gdyby człowiek nie wierzył sercem ku sprawiedliwości. Pomiędzy nimi a nami jest taka różnica, że oni przekonują siebie, że poruszenie wychodzi z samego człowieka, podczas gdy my utrzymujemy, że wiara jest spontaniczna, ponieważ Bóg przyciąga naszą wolę do siebie. Kiedy twierdzimy, że człowiek jest usprawiedliwiony jedynie z wiary, nie mamy tu na myśli wiary pozbawionej miłości, lecz chodzi nam o to, że jedynie wiara jest przyczyną usprawiedliwienia.

KANON 10

Gdyby owe anatemy miały moc obowiązującą, wówczas wszyscy, którzy nie są biegli w sofistyce drogo by zapłacili za swą prostotę. Wcześniej w tym dekrecie powiedzieli, że sprawiedliwość Boża jest jedyną formalną przyczyną usprawiedliwienia; teraz wyklinają tych, którzy mówią, że jesteśmy formalnie sprawiedliwi dzięki posłuszeństwu Chrystusa. Ja jednak widzę to, czyli rozumiem to w innym sensie. Jakże niewielu nie da się zwieść tą dwuznacznością! Być może napotkali w pewnym miejscu twierdzenie, którego nie rozumieją i dlatego odważnie je potępiają. Jeśli rzeczą bezbożną jest twierdzić, że sprawiedliwość Chrystusa jest jedynie przykładem albo wzorem dla nas, to z kolei nie ma niczego godnego potępienia w tym, kiedy ktoś naucza, że jesteśmy sprawiedliwi formalnie, tzn. nie przez łaskę habitualną, lecz przez przypisanie, mając na myśli to, że nasza sprawiedliwość wynika jedynie z relacji. Przysłówek formalnie używany jest w obu znaczeniach.

KANON 11

Chciałbym, by czytelnik zrozumiał, że zawsze, kiedy mówimy w tej kwestii o samej wierze, nie mamy na myśli wiary martwej, która nie jest czynna przez miłość, lecz uważamy wiarę za jedyną przyczynę usprawiedliwienia [Ga 5:6; Rz 3:22]. Dlatego też jedynie wiara usprawiedliwia. Jednak wiara, która usprawiedliwia nie występuje sama: tak jak jedynie ciepło słońca ogrzewa ziemię, a jednak nie występuje ono w słońcu samotnie, gdyż jest zawsze połączone ze światłem. Dlatego też nie oddzielamy całej łaski odrodzenia od wiary, lecz przypisujemy moc i zdolność usprawiedliwiającą całkowicie wierze, tak jak powinniśmy. A jednak ojcowie trydenccy wyklinają nie tyle nas, co apostoła Pawła, któremu zawdzięczamy tę definicję, że sprawiedliwość człowieka polega na przebaczeniu grzechów. Słowa te znajdują się w czwartym rozdziale Listu do Rzymian [Rz 4:12]: “Jak i Dawid nazywa błogosławionym człowieka, któremu Bóg poczytuje sprawiedliwość bez uczynków, mówiąc: Błogosławieni ci, których grzechy są odpuszczone” [Ps 32:1]. Widzimy, że według Pawła błogosławieństwo i sprawiedliwość oznaczają tę samą rzecz. Od czego więc uzależnia obie te rzeczy, jeśli nie wyłącznie od odpuszczenia grzechów? Tę samą myśl przekazuje w rozdziale piątym Drugiego Listu do Koryntian: “Bóg w Chrystusie pojednał świat ze sobą, nie policzając ludziom ich przestępstw”. Zaraz potem wyjaśnia, w jaki sposób to pojednanie przychodzi do nas: “Jesteśmy ambasadorami błagającymi was w imię Chrystusa. On tego, który nie znał grzechu, uczynił grzechem dla nas, abyśmy byli sprawiedliwością Bożą w nim” [2 Kor 5:19-21]. Zobaczmy więc, jak dzięki temu, że jesteśmy pojednani z Bogiem przez ofiarę Chrystusa, jesteśmy zarówno uznani, jak i jesteśmy rzeczywiście sprawiedliwi w nim. Po cóż więc cytować ustęp za ustępem, skoro taką naukę stale przekazują nam prorocy i apostołowie?

Warto zwrócić uwagę na to, jak sprytnie dopasowują Pismo Święte do swych celów. Mówią, że nie wolno wykluczać miłości, która jest rozlana szeroko w naszych sercach przez Ducha Świętego. W ten sposób wypaczają znaczenie jednego ustępu drugim. Kontekst wykazuje bowiem, że Paweł nie mówi tutaj o naszej własnej miłości, lecz o ojcowskiej miłości Boga wobec nas. Jako podstawę pociechy we wszystkich przeciwnościach przedstawia to, że Duch przywodzi na myśl dowód Bożej szczodrości wobec nas. Ta świńska zgraja zaś wręcz przeciwnie, przekręca znaczenie, by wyglądało na to, że nie wstydzimy się mieć nadziei, ponieważ kochamy Boga. Natychmiast po wypowiedzeniu tych słów chcą, aby uważano je za wyrocznie! Podobnie wypaczają łaskę usprawiedliwiającą, czyniąc z niej skłonność habitualną i zaprzeczają, że pochodzi ona od niczym nie zasłużonego miłosierdzia Bożego. Słowa Pisma Świętego przeciwko nim są jasne jak dzień, gdyż Paweł mówi, że dla wierzących nagroda nie jest uważana za należność, lecz jako łaska; i znowu, że dziedzictwo jest z wiary, aby mogło być z łaski [Rz 4:4]. Jak więc można tłumaczyć to tak, by nadać temu inne znaczenie niż za darmo, z łaski? Cóż innego może oznaczać cel łaski? Jeden z najbardziej uderzających ustępów to pierwszy rozdział Listu do Efezjan, w którym Paweł słowo po słowie mówi nam, że Ojciec sprawił, że jesteśmy przez Niego przyjęci w jego Synu.

KANON 12

Czcigodni ojcowie nie pozwolą na to, by zdefiniować wiarę usprawiedliwiającą jako ufność, z jaką przyjmujemy miłosierdzie Boże przebaczające grzech ze względu na Chrystusa. Tak się jednak upodobało Duchowi Świętemu, który mówi przez usta Pawła: “Jesteśmy usprawiedliwieni za darmo, z łaski Bożej, przez odkupienie, które jest w Chrystusie, którego Bóg wyznaczył odkupieniem przez wiarę w jego krew na odpuszczenie przeszłych grzechów” [Rz 3:24]. Nie jest też możliwe inaczej wykładać to, o czym mówi dalej, a mianowicie, że “usprawiedliwieni z wiary pokój mamy z Bogiem” [Rz 5:1]. W jaki sposób, jeśli nie przez to, że nasze sumienia nigdy nie znajdują ukojenia, dopóki nie zaufają miłosierdziu Bożemu? Mówi o tym wyraźnie zaraz po tym, kiedy podaje powód — że miłość Boża jest rozlana w naszych sercach przez Ducha Świętego — świadka naszego usynowienia z łaski, i to nie tylko świadka, lecz także zadatek i pieczęć usynowienia. I znów: “Mamy odwagę i dostęp z ufnością przez wiarę w Niego”. Z tego samego powodu nazywa ewangelię, a nie zakon, “doktryną wiary”. Co więcej, stwierdza, że ewangelia jest “poselstwem pojednania”.

KANON 13

Jednak to ma Paweł na myśli, kiedy mówi, że jeśli wiara zostaje unieważniona, obietnica wniwecz się obraca [Rz 4:14]. Takie jest również znaczenie terminu plxroforia, który także Paweł czasami używa. Uważa oczy naszego umysłu za nienależycie oświecone, dopóki nie zrozumiemy, jaka jest nadzieja naszego dziedzictwa. Z powyższych ustępów wystarczająco jasno wynika, że wiara nie jest właściwa, dopóki nie ośmielimy się z uspokojonym umysłem stanąć przed Bożą obecnością. Tak bowiem wyraża to Bernard w podziwu godny sposób: “Jeśli trapi nas sumienie, to nie będzie ono trapić ponad miarę, ponieważ wspomni na słowa naszego Pana. W tym słabi znajdują trwałe odpocznienie i bezpieczeństwo” [Super Cantic. Sermon 16 c. 3, 10]. Ten sam sens mają słowa Zachariasza: “Każdy uda się do własnej winorośli i będzie mieszkał bezpiecznie pod własnym figowcem, kiedy wina tego kraju zostanie zgładzona”.

KANON 14

Nie widzę powodu, dlaczego mieliby potępiać tę samą rzecz dwukrotnie, chyba że boją się, aby czasem ich pierwszy grom nie spadł nie wyrządzając nikomu szkody! Choćby jednak sto razy ciskali gromy, to i tak nie przemogą w najmniejszym stopniu tej oczywistej prawdy Bożej. Chrystus mówi: “Ufaj, synu, gdyż odpuszczone są ci grzechy twoje”. Ci rogaci ojcowie brzydzą się nauczaniem, że uniewinnienie dokonuje się jedynie przez wiarę. Jednak pobożny czytelnik powinien pamiętać, że kiedy pytanie dotyczy przyczyny usprawiedliwienia, to nie wyłączamy pokuty, która jest niezbędna, lecz w odpowiedzi wymieniamy jedynie wiarę. Słuszną rzeczą jest, że tak czynimy. Jakże może ktokolwiek zacząć bać się Boga jeśli nie jest przekonany, że Bóg będzie dla niego łaskawy? Skąd pochodzi to przekonanie, jeśli nie z ufności wodpuszczenie grzechów?

KANON 15

Rzeczywiście, prawdą jest, że zbyt drobiazgowe zajmowanie się tą kwestią jest szkodliwe i dlatego należy tego unikać. Jednak ta wiedza o wybraniu, którą apostoł Paweł zachwala, nie boi się ani srogiego trójzębu Neptuna, ani żadnych podmuchów Eola, ani grzmotów Cyklopów czy gwałtowności burz. Pragnieniem Pawła jest bowiem to, by Efezjanie poznali i mieli zapewnienie, że stali się uczestnikami łaski Bożej w Chrystusie, gdyż zostali wybrani w Nim przed założeniem świata [Ef 1:4]. Dlatego też przystoi, aby wszyscy wierzący byli zapewnieni o swym wybraniu, aby nauczyli się widzieć je w Chrystusie jakby w zwierciadle. Nie jest też bezcelowe to, że Chrystus ożywia swych naśladowców tą pocieszającą refleksją — aby żaden z tych, których dał Mu Ojciec nie zginął [J 6:39]. Czymże jest więc, szanowni panowie, pewne poznanie naszego przeznaczenia, jak nie tym świadectwem usynowienia, o którym Pismo Święte mówi, że jest powszechne wśród wszystkich pobożnych?

KANON 16

Abym nie musiał często powtarzać tego samego — potępiają tutaj dokładnie to, co ogłosił w swych wyroczniach Duch Święty, jak to wcześniej wykazałem.

KANON 17

Łukasz mówi: “Wszyscy, którzy byli przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli” [Dz 13:48]. W ten sposób wyjaśnia, dlaczego wśród słuchaczy wystąpiła taka różnica, że niektórzy uwierzyli, zaś inni pozostali w swej zatwardziałości. Podobnie twierdzi apostoł Paweł, że powołani są ci, których Bóg uprzednio wybrał [Rz 8:29]. A czy ci, którzy nie są wybrani, nie są powoływani? Tak, ale nie jest to skuteczne powołanie. Na tym polega różnica w powołaniu Bożym, że w swoim Słowie zaprasza wszystkich bez różnicy, podczas gdy wewnętrznie powołuje jedynie wybranych. Mówi o tym Chrystus: “Wszyscy ci, których dał mi Ojciec, przyjdą do mnie” [J 6:37]. Krótko mówiąc, jeśli ktoś nie wie, że Duch odrodzenia dany jest jedynie odrodzonym, to nie wiem, na podstawie jakiego fragmentu Pisma Świętego tak uważa.

KANON 18

Gdyby odnowienie w tym życiu było zupełne, to przestrzeganie zakonu byłoby możliwe. Skoro jednak wierzący, dopóki żyją na ziemi, widzą cel jedynie z dala i z wielką trudnością zdążają doń, gdzież jest to doskonałe posłuszeństwo, o jakim ci ludzie śnią? Nic więc dziwnego, że paplają tak odważnie o rzeczach, których nie znają. Wojna wydaje się miła tym, którzy nigdy jej nie doświadczyli.

KANON 19 — Amen.

KANON 20

Żaden człowiek o zdrowych zmysłach nie będzie zrzucał jarzma Bożego z ramion wierzących, jak gdyby przystało im nie przestrzegać jego przykazań. Należy jednak zrozumieć, że zapewnienie zbawienia nie jest w żaden sposób uzależnione od ich przestrzegania. Słowa apostoła Pawła są zawsze prawdziwe, że różnica pomiędzy zakonem a ewangelią polega na tym, że ewangelia nie obiecuje życia wiecznego tak jak zakon, pod warunkiem pełnienia uczynków, lecz przez wiarę. Cóż może być jaśniejszego niż te antytezy: “Sprawiedliwość z zakonu mówi tak: człowiek, który te rzeczy czyni będzie żył w nich. Lecz sprawiedliwość, która jest z wiary mówi tak: Każdy, kto wierzy” etc. [Rz 10:5]. Ten sam sens przekazuje inny ustęp: “Gdyby dziedzictwo było z zakonu, wiara byłaby daremna, a obietnica wniwecz się obróciła [...] Dlatego jest z wiary, aby była z łaski i aby była zapewniona każdemu, kto wierzy” [Rz 4:14.16]. Co do praw kościelnych, to sami muszą ich pilnować. My uznajemy jednego Prawodawcę, którego rzeczą jest dać zasadę życia, gdyż od Niego mamy życie.

KANON 21

Nikt tak nie twierdzi. Dlatego też ojcowie wyklinają swe własne wyobrażenia, chyba że czują się obrażeni, ponieważ przeczymy temu, że Chrystus jako Prawodawca dał światu nowe prawa. Głupio wyobrażali sobie, że to uczynił. Ani też Mojżesz nie poświadczył daremnie, że zakon, który nadał jest drogą życia i śmierci [5 Mż 30:19] i znowu: “To jest droga, kroczcie nią”. Także prorocy i apostołowie, za każdym razem, gdy omawiali prawdziwą i pełną doskonałość sprawiedliwości, nie nadaremnie przywołują nam na pamięć zakon; ani też nie na próżno odpowiedział Chrystus faryzeuszowi: “Jeśli chcesz wejść do życia wiecznego, przestrzegaj przykazań” [Mt 19:17; Łk 18:20]. Podobnie też, kiedy Paweł oskarża zakon o słabość, to nie znajduje wady w nauce zakonu, jakby zakon nie mógł dać życia, lecz w naszym ciele [Rz 7:8].

KANON 22 — Amen.

KANON 23

Potępiamy tych, którzy twierdzą, że człowiek raz usprawiedliwiony nie może grzeszyć oraz tych, którzy zaprzeczają temu, że prawdziwie usprawiedliwieni kiedykolwiek upadają, a także tych, którzy twierdzą, że odrodzony przez Ducha Bożego może wystrzegać się nawet najmniejszych grzechów. Są to szalone marzenia fanatyków, którzy albo zwodzą innych z diabelską bezczelnością, albo obłudą fascynują umysły ludzi bądź spiskują, by zaprowadzić ich w otchłań rozpaczy. Co do specjalnego przywileju Dziewicy Marii, to uwierzymy temu, co mówią wtedy, kiedy przedstawią świadectwo z niebios, bowiem w tym miejscu nazwę Kościoła odnoszą jedynie do synodu w Clermont. Augustyn był z pewnością członkiem Kościoła i chociaż w jednym miejscu, aby uniknąć hańby, woli raczej milczeć odnośnie błogosławionej Dziewicy, stale, bez czynienia dla niej żadnej różnicy, opisuje cały ród Adama jako uwikłany w grzech. Co więcej, nawet wyraźnie zalicza ją w poczet grzeszników, kiedy pisząc do Marcellinusa mówi: “Wielce błądzą ci, którzy twierdzą, że ktokolwiek ze świętych, wyłączając Chrystusa, nie musi modlić się następującą modlitwą: Przebacz nam nasze winy”. Czyniąc tak w żaden sposób nie zadowolą świętych, których tak zachwalają. Chryzostom i Ambroży, którzy podejrzewali, że była kuszona ambicją, byli członkami Kościoła. Wszystko to podaję tylko dlatego, by moi czytelnicy zrozumieli, że nie ma takiego wymysłu, nawet najbardziej bezwartościowego, którego by te tumany nie zaliczyły w poczet artykułów wiary.

KANON 24

Nie zaprzeczamy, że Bóg nagradza dobre uczynki pobożnych, a do poprzednich dodaje nową i obfitszą łaskę. Jednak ten, kto twierdzi, że uczynki skutkują we wzroście usprawiedliwienia, ten nie rozumie ani znaczenia usprawiedliwienia, ani jego przyczyny. To, że jesteśmy uznani za sprawiedliwych, kiedy jesteśmy przyjęci przez Boga, zostało już dowiedzione. Z tego to przyjęcia także uczynki czerpią tę łaskę, jaką się cieszą.

KANON 25

Słusznie mówi Salomon, że “drogi człowieka wydają się słuszne w jego oczach, lecz Bóg bada serce” [Prz 16:2]. Jakże to jest, że ci rogaci mężowie z Trydentu rzucają tę klątwę tylko dlatego, że przykładają do rzeczy fałszywą miarę własnych opinii, a nie miarę Bożą? W oczach Bożych nic nie jest prawdziwe ani dobre jak tylko to, co wypływa z doskonałej miłości do Niego. Skoro serce człowieka w tym życiu nigdy nie będzie tak odnowione, aby nie musiał trudzić się wśród wielu słabości i błędów, będąc rozpraszany różnymi pożądliwościami i często osaczany świeckimi pokusami, uczynki z konieczności muszą nieść w sobie pewne skażenie. Dlatego też każdy uczynek jest grzechem, o ile nie zyska swej wartości dzięki łaskawemu przyjęciu go przez Boga.

KANON 26

Taka odwaga nie jest obca ludziom, którzy nigdy nie odczuli żadnego poważniejszego lęku przez Bożym sądem. Niech więc, skoro chcą, mają nadzieję na życie wieczne za swe dobre uczynki. My jednak, opierając się na powadze apostoła Pawła, miejmy nadzieję życia wiecznego z łaski Bożej. Można jednak powiedzieć, że tak mówiąc o łasce nie obalają jej. Chociaż do pewnego stopnia zostawiają nazwę “łaska”, to jednak biada im, gdy sumienie w poszukiwaniu przyczyny zbawienia zacznie spoglądać na uczynki! Jeśli chwieją się z drżeniem, to odpadli od pewności wiary i biada im, jeśli ośmielają się obiecać sobie jakąkolwiek pewność, gdyż są nadęci diabelską zarozumiałością! Niech więc zdanie Pawła trwa niewzruszenie — że “dziedzictwo nie jest z zakonu, lecz z wiary, aby obietnica według łaski była pewna dla każdego, kto wierzy” [Rz 4:14].

KANON 27

Uznajemy i czujemy, że każdy grzech, skoro jest potępiony przez zakon Boży, jest śmiertelny, jak i Duch Święty naucza, że wszystkie grzechy wypływają z niewiary bądź przynajmniej z niedostatku wiary. Śmierć wieczna jest rzeczywiście przekleństwem, którym Bóg grozi cudzołożnikom, złodziejom i fałszywym świadkom. Jednak tam, gdzie panuje wiara, tam usuwa ona wszelki grzech i odwraca Boży gniew w ten sam sposób, w jaki gasi się pożar poprzez odcięcie dopływu paliwa.

KANON 28

Nie przeczę, że nawet w czasie najsmutniejszych upadków pozostają pewne nasiona wiary, chociaż są wtedy przyduszone. Bez względu na to, jak małe jest to nasienie, zgadzam się z tym, że ma ono w sobie naturę prawdziwej wiary: dodaję “żywej wiary”, gdyż inaczej nie mogłaby wydać żadnego owocu. Ponieważ jednak przez pewien czas nie widać jej ani też nie objawia się ona zwykle jej towarzyszącymi znakami, jest ona w naszym odczuciu jakby martwa. Jednak nic takiego nie przyszło na myśl ojcom ani też ich władczym mnichom, którzy chcą tylko utrwalić swój bezsensowny dogmat o wierze nieformalnej i formalnej. Dlatego też uznają za prawdziwą tę wiarę, która najwyraźniej jest martwa — jak gdyby wiara mogła być życiem duszy (jak to elegancko nazwał Augustyn, zgodnie z jednolitą nauką Pisma), a jednak nie być sama w sobie żywa. W tym samym też celu utrzymują, że ludzie są chrześcijanami, chociaż nie mają miłości, a wyklinają tych, którzy myślą inaczej. Innymi słowy, według nich wyklinamy Ducha Świętego, jeśli wyszydzamy fałszywe wyznawanie chrześcijaństwa i uważamy je za nic. Paweł ogłasza, że ci, którzy nie są prawdziwie dziećmi Abrahama, nie są prawdziwymi Izraelitami. Pisze też, że prawdziwe chrześcijaństwo polega na “wyzuciu się ze starego człowieka” i ogłasza, że zapierają się Boga ci, “którzy nie żyją pobożnie”.

KANON 29

Także i my potępiamy pierwszy artykuł wraz z jego autorem Novatusem. Co do drugiego, jeśli upadli mogą zostać przywróceni do łaski przez sakrament pokuty, cóż wobec tego stało się z Piotrem, który po swym strasznym upadku nie miał dostępu do lekarstwa, którego wymagają jako rzeczy bezwzględnie koniecznej? Cóż się stanie z dziesiątkami tysięcy osób w tych wiekach, kiedy nic nie wiedziano o spowiedzi usznej, przedstawianej tutaj jako brama zbawienia? Co do ich chlubienia się nauczaniem Chrystusa i jego apostołów, to ich bezczelność jest niezmiernie wielka, skoro ich właśni historycy jasno pokazują, że przez czterysta lat nie było żadnego prawa dotyczącego spowiedzi. Dlatego też, skoro chcą, by dawano wiarę ich niegodziwym wymysłom, będą musieli nie tylko usunąć wszystkie pomniki starożytności, lecz także pozbawić ludzkość wszelkiego rozsądku i sądu!

KANON 30

Uważają, że po odpuszczeniu winy pozostaje kara. Jednak w Piśmie Świętym wszędzie jest napisane, że Bóg powstrzymuje wymierzanie kary, a także, że powstrzymanie kary jest owocem przebaczenia winy, kiedy Bóg niepomny na swój gniew i pomstę błogosławi nam. A kiedy Dawid ogłasza błogosławionymi tych, “którym Pan nie poczytuje grzechu”, to nie tylko mówi o odpuszczeniu winy, lecz mówi przede wszystkim o karze. Jaki więc będzie cel albo jaki kres, kiedy Bóg zacznie domagać się kary za grzechy, których jest nieskończona ilość, a ich ciężar tak wielki, że setna ich część pociągnęłaby nas na dno samego piekła? Rzeczywiście, łatwo jest, będąc odurzonym diabelską zarozumiałością domagać się doczesnej kary. Dla nich grzechem jest dopiero coś, co jest niewiele gorsze od morderstwa; cudzołóstwo zaś trywialnym błędem — najwstrętniejsze pożądliwości godnymi pochwały doświadczeniami cnoty, a ukryta rana sumienia zwykłą bagatelą. My jednak, którzy po długim badaniu czujemy się jak gdyby zmieszani i przybici, zmuszeni jesteśmy wkońcu zapłakać słowami Dawida: “Któż może zrozumieć swe błędy?”. Nie jest stąd łatwo uciec. Nie zaprzeczamy, że Bóg czasami nas karze nawet po przebaczeniu winy, lecz czyni to jako napomnienie i naprowadzenie na właściwą drogę — nie jest to pomsta. Ich wymysł, że kara jest wymierzana przez sprawiedliwość Bożą, jest więc bezbożnym wymysłem. Nie wszyscy są karani w ten sam sposób ani proporcjonalnie do swych błędów; lecz dokładnie tak, jak Bóg uzna za konieczne zastosować rózgę, aby każdy nauczony tym karceniem postępował w przyszłości mądrzej.

Jednak tutaj ojcowie pokazują jak sprytnymi są budowniczymi. Z jednego małego słowa budują labirynt składający się z tysiąca labiryntów. Otchłań, która według nich pochłonęła wszystkie dusze, z pewnością musi być olbrzymia. Rzeczywiście, widzimy, że wszystkie bogactwa tego świata są w niej pochłonięte! Powinni oni przynajmniej więcej pracy włożyć w budowanie. W żadnej części Pisma Świętego nie ma żadnej wzmianki o czyśćcu. Jednak, jak powiada Augustyn [Ep. 157, ad Optat.], kiedy nie możemy zrozumieć jakiejś sprawy, która z natury jest niejasna, a Pismo Święte nie przychodzi nam wyraźnie na pomoc, ludzkie przypuszczenia są zbyt aroganckie, by nam pomóc. Jaki więc ma być nasz wniosek jeśli nie taki, że ci ludzie postępująarogancko ośmielając się wymyślać sami z siebie coś, na co nie ma żadnej podstawy w Słowie Bożym? Chyba że chcieliby, abyśmy przyjęli ich wymysł o czyśćcu jako pewien rodzaj proroctwa wypowiedzianego dzięki brzuchomówstwu, gdyż nic innego lepiej nie napełniłoby ich brzuchów! Cóż z tego? Czyściec nie może się ostać bez zniszczenia całej prawdy Pisma. Wykazanie tego długo by trwało, jednak jest to jasno podane w naszych pismach. Krótko mówiąc, kiedy odrzuca się naukę o zadośćuczynieniu, czyściec musi z konieczności upaść wraz z nią.

KANON 31

Przyznaję, że ten, kto jest prawdziwie usprawiedliwiony nie zapomina, że jest dla niego odłożona nagroda, lecz jest nią pobudzony niczym najlepszym bodźcem do czynienia dobra. Taki jednak nie będzie patrzył jedynie na nią; widząc bowiem, że Bóg wymaga od swych dzieci szczerego posłuszeństwa, nie tylko sprzeciwi się niewolniczemu przestrzeganiu tego stwierdzenia, lecz całkowicie je odrzuci. Podobnie też Duch Święty, w każdej części Pisma Świętego, a także słowami, które wkłada w usta Pawła w pierwszym rozdziale Listu do Efezjan, określa zupełnie inny motyw do pobożnego i świętego życia.

KANON 32

Mocą jakiego prawa albo w jakim sensie dobre uczynki, które Duch Chrystusa dokonuje w nas, są nazwane naszymi, naucza nas o tym zwięźle Augustyn, kiedy wyciąga analogię z modlitwy Pańskiej, mówiąc, że chleb, o który w niej prosimy nazywamy “naszym” na tej podstawie, że jest on nam po prostu dany. Podobnie też, kiedy ten sam autor w innym miejscu naucza, że nikt nie przyjmuje darów Chrystusa, dopóki nie zapomni o własnych zasługach. Czasami podaje powód: ponieważ to, co jest nazwane zasługą, jest niczym innym jak tylko wolnym darem Bożym. Pozwólmy więc tym ojcom krzyczeć, że przez oddzielenie zasługi od łaski grzesznie odcinamy to, co tak naprawdę jest jednym. Ten, kto nauczył się z naszych poprzednich spostrzeżeń, na czym polega zasługa uczynków, nie przerazi się zbytnio tą klątwą.

KANON 33

Bardzo sprytne ostrzeżenie! Nikomu nie wolno widzieć tego, co widzą wszyscy! Posuwają się prawie że do unieważnienia zarówno chwały Bożej, jak i łaski Chrystusa. Jednocześnie ciskają straszliwą klątwę przeciwko każdemu, kto odważy się myśleć, że ujmują w jakimkolwiek względzie chwale Bożej i łasce Chrystusa. Jest to tak, jakby człowiek zamordował drugiego jawnie, na rynku, na oczach innych i jeszcze zabronił wszystkim wierzyć, że zostało w ogóle popełnione to morderstwo, tak oczywiste dla wszystkich. Co więcej, zdrajcy obracają donosicieli przeciwko sobie, ogłaszając klątwę jako ostrzeżenie przeciw wszystkim tym, którzy ośmielą się dostrzec bezbożność, której sami są świadomi.

Przekład: J. S.


Kategorie: katolicyzm, teologia/apologetyka, ewangelia, katolicyzm/trydent


Słowa kluczowe: jan kalwin, kalwin, trydent, dekret o usprawiedliwieniu, zbawienie, łaska, wiara, ewangelia


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 października 2017 (sobota), 13:58:58

Nowy ateizm, któremu należy się przeciwstawić

Zbliżają się czterej jeźdźcy apokalipsy więc dochodzę do wniosku że ateizmu "nie powinno się jedynie tolerować, lecz należy mu przeciwdziałać, krytykować go i poddawać racjonalnej argumentacji wszędzie tam, gdzie sięga jejgo wpływ*) .
 
Do roboty!
*) Aby nie było wątpliwości: ja wcale nie jestem wojowniczo nastawiony do ateistów - po prostu sparafrazowałem zdaniem z ich Manifestu Ateistycznego bo to oni są agresorami, chcąc walczyć z teizmem, czyli z prawdą.

Kategorie: ateizm, apologetyka


Słowa kluczowe: nowy ateizm, Danel Dannett, ateizm, apologetyka


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
29 października 2017 (niedziela), 23:00:00

NRF czy RFN?

Zacznę od faktów:

#1. Z dzieciństwa pamiętam pewną symetrię: NRD to Niemiecka Republika Demokratyczna a NRF to Niemiecka Republika Federalna. Nie rozumiałem znaczenia słów: demokratyczna i federalna ale podobało mi się, że są dwa takie państwa i skróty, które potrafiłem rozszyfrować. Wiedziałem nawet, że NRD to DDR ale nie potrafiłem skumać dlaczego NRF to BDR a nie … no właśnie, nawet nie pamiętam co.

#2. Pamiętam, że w 1970 roku do Polski przyjechał kanclerz Brandt (albo Schmidt?), coś tam w Gomułką podpisał i potem, w wyniku protestów niemieckich w Polsce zaczęto mówić, że nie to nie NRF (Niemiecka Republika Federalna) tylko RFN czyli Republika Federalna Niemiec.

#3. Chyba dopiero mocno po czterdziestce zrozumiałem różnicę pomiędzy Niemiecką Republiką Federalną a Republiką Federalną Niemiec. Słowa mają znaczenie. Znaczenie też ma podmiot i dlatego jest podmiotem.

A teraz wniosek:

Słowa mają znaczenie. Szanujmy je aby się rozumieć.


Na Fejsie odbyła się dyskusja na temat tej notki. No i fajnie.


Dopisek 2018:

  • Brak w Niemczech konstytucji jest zastanawiający.

Kategorie: polityka, historia, zabawa w słowa


Słowa kluczowe: nrd, nrf, ddr, rfn, niemcy, gomułka


Komentarze: (1)

Andrzej T, September 8, 2020 12:06 Skomentuj komentarz


Moim zdaniem zmiana nazwy z opluwanego, wrogiego NRF na dobre i przyjazne RFN jest kolejnym dowodem na stopień ogłupienia polskiego społeczeństwa łykającego takie metody jak gęś kluski! Potwierdza to również początek zmian ustrojowych w obozie socjalistycznym. W 1972 pierwsza próba zrzucenia komuny nastąpiła w Chile, ale ze względu na krwawy przebieg pozwolono Polakom przeprowadzić drugą taką próbę. Byliśmy jedynym krajem z demoludów, gdzie Kościół był w stanie powstrzymać radykalnych antykomunistów przed krwawą zemstą. Dlatego Wojtyła został papieżem i powstała sterowana przez SB Solidarność.

Skomentuj notkę
30 października 2017 (poniedziałek), 10:01:01

Święto reformacji

Od wielu lat każdego 31 października na swój sposób, przeważnie chodząc na nabożeństwa luterańskie w starym stylu (bo takie czasem bywały) obchodziłem Święto Reformacji. W tym roku mówię sobie - dość! Dość, bo po 500 latach reformacja padła, a przełożeni luterańscy odchodząc od Sola Scriptura zrobili ze swojego kościoła diecezje ewangelicką kościoła rzymsko-katolickiego

Porządek nabożeństwa ewangelickiego

(...)

Gloria

Ksiądz:

Chwała Bogu na wysokościach.

Zbór:

Na wysokościach Bogu cześć
i dzięki łasce Jego!
Już nam nie może zguby nieść
moc i potęga złego.

Upodobanie Bóg w nas ma,
i pokój już bez przerwy trwa,
waśń wszelka się skończyła.

 


Kategorie: ekumenizm, osobiste, _blog


Słowa kluczowe: ekumenizm, święto reformacji, luteranie, luter, ewangelicy


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
W:5
30 października 2017 (poniedziałek), 16:14:14

Polskie przekłady Biblii - praktyczne streszczenie

#0. Ponieważ często pytają mnie o polskie przekłady Biblii (pewnie sprawiam wrażenie jakobym się na tym znał) wpisałem sobie odpowiedź, aby raz na dziś mieć to napisane i jak ktoś pyta to mu przeczytać albo pokazać. Polskich przekładów Nowego Testamentu jest co najmniej 34 - więc jako naród jesteśmy bardzo ubłogosławieni tym bogactwem, ale tu zaprezentuję wiedzę praktyczną, kuchenną, taką co to się przydać może nie tylko tym, co Biblię studiując lubią wiedzieć więcej.

#1. Cztery najważniejsze dla nas przekłady to:

  • BT - Biblia Tysiąclecia - katolicki przekład z języków oryginalnych, 1965, a właściwie to 1974 lub 1982 (II i III wydanie) - coś co na trwałe weszło do polskiej kultury, jest i dlatego pełny szacun! I dlatego BT mieć. Żyjemy w Polsce, w katolickim społeczeństwie - więc język i pojęcia BT są płaszczyzna do porozumienia z osobami dla których protestanckość Biblii jest przeszkodą. BT ma imprimatur, na wstępie są listy kard. Wyszyńskiego i papieża JP2 zachęcające do lektury. BT też należy znać, wiedzieć gdzie są przekręty, aby w trakcie rozmów, czy studium z katolikami nie być zaskoczonym (np. Rz 5:1).
  • BW - Biblia Warszawska - nowy przekład protestantów polskich, 1974. Przekład ciągle powszechny wśród protestantów ale ja już go nie polecam, bo nie widzę przyczyny aby go używać.
  • UBG, BG - Biblia Gdańska zarówno w (1632) staropolskim jak i w swoim uwspółcześnionym (2017) wariancie - co ważne - jej Nowy Testament bazuje na greckim Textus Receptus. Nie mylić z Nową Biblią Gdańską, której należy unikać! UBG jest przekładem godnym polecenia na pierwszym miejscu, więc polecam. Ładna czcionka ułatwia czytanie, a brak podziałów na sekcje nie sugeruje czytelnikowi żadnej teologii (choć utrudnia szukanie).
  • EiB - przekład Ewangelicznego Instytutu Biblijnego, zwany też Starym i Nowym Przymierzem, albo przekładem pastora Pawła Zaręby, 2016 roku. Nowy, współczesny, tłumaczony z tekstu greckiego Nestle i Alanda (NA28) ale z uwzględnieniem Textus Receptus więc nie jest tak źle. Ten przekład często nazywany jest błędnie Ligą Biblijną - bo Liga Biblijna go wydała.

#2. Inne przekłady polskie o których warto wiedzieć:

  • Biblia pierwszego kościoła - przekład ks. Popowskiego, speca od greki. Co ciekawego, przekład ST nie jest dokonany z tekstów hebrajskich, ale greckiego przekładu Septuaginty, pochodzącego gdzieś z II albo i III wieku przez Chrystusem, więc z tekstu niewątpliwie w pierwszym kościele znanego i używanego.
  • x. Wujek - staropolski, katolicki przekład z Vulgaty, 1599 rok - miał duży wpływ na język i kulturę polską, np. często nieco inne numeracja psalmów (za Vulgata) pojawia się na nagrobkach, albo w starych książkach
  • parafraza Słowa Życia - luźny, prosty przekład wydawany, a czasem rozdawany przez służbę Szukając Boga. Dobre do pierwszego czytania Biblii, pierwszego kontaktu jednak do studiowania stanowczo nie polecam, bo zbyt proste to jest.
  • Biblia Nowego Świata - parafraza (bo trudno to nazwać przekładem) Świadków Jehowy - niektóre miejsca powykręcane.
  • Edycja Paulińska - nowy przekład katolicki z języków oryginalnych, nowoczesny język, dobrze się to czyta, ostro promowane w księgarniach katolickich jednak z uwagi na liczbę kompromitujących (katolickich a czasem ateistycznych) przypisów nie polecam, bo całość jest złym dziełem.
  • Biblia Poznańska - fajne tłumaczenie katolickie z języków oryginalnych.
  • tłumaczenie bp. Romaniuka - jeszcze jedno katolickie, dość stare
  • Biblia Brzeska, 1563 - pierwsze polskie, a więc staropolskie wydane całej Biblii w przekładzie z języków oryginalnych, stworzone przez polskich reformatorów.

#3. Linki do innych artykułów:


Kategorie: biblia, apologetyka/biblia, teologia/biblia, _blog


Słowa kluczowe: pietkiewicz, romaniuk, tysiąclatka, biblia tysiąclecia, biblia warszawska, ubg, eib


Komentarze: (2)

kooya, September 15, 2019 17:02 Skomentuj komentarz


Jestem wstrząśnięta tym że Pan poleca ubg   - UBG nie jest godnym polecenia, przecież NT jest niezgodny w wielu wersetach z Biblia Interlinearna chyba że stworzoną unowocześniona biblia interlinearna  dla zgodności z tą biblią. 

wojtek, September 24, 2019 18:49 Skomentuj komentarz


Dotykasz trudnego problemu: co jest tekstem greckim Nowego Testamentu. Czy to co masz w interlinii jest jedyną możliwością? Dlaczego to a nie coś innego ma być tekstem autorytatywnym?

Uproszczająca: powinnaś wiedzieć, że mamy obecnie co najmniej dwie (a może i trzy) tradycje tłumaczeniowe jeżeli chodzi o wybór tekstu greckiego. 

Pierwszy to tekst zwany "Textus Receptus", pochodzący od Erazma, który opracował kilka różnych manuskryotów, Stephanusa (ten dysponował już ponad 70 rękopisami), Bezy i tłumaczy wersji KJV (ci przebadali setki manuskryptów) oraz drugi ...

Drugi - tekst Nestle-Alanda (obecnie wydanie to już NA-27 i 28) bazujący jak by nie było na pracy Wescotta i Horna, które jako lepsze uważają wg mnie słabsze (choć wcześniejsze) kodeksy: Synajski i Watykański a niezgodności zamiast rzetelnych badań rozstrzygali nożyczkami wycinając co im nie pasowało.

Trzecia tradycja to tekst bizantyjski, który jest szczególnie szanowany w kościołach wschodnich i bliższy jest TR niż NA.

Ja osobiście polecam UBG właśnie dlatego, że to tłumaczenie bazuje na TR, który to tekst grecki uważam za lepszy, bo mniej wycięty.

Polecam na ten temat dobry wykład Fabiana Błaszkiewicz -> https://www.youtube.com/watch?v=XqAOxsbQZFo

Są też moje notki na ten temat. Np. to: http://wojtek.pp.org.pl/32834_textus-receptus-i-na

Skomentuj notkę
31 października 2017 (wtorek), 13:11:11

Ewangelia na Święto Reformacji po raz 500

Skoro tak o tym trąbą w radio i w gazetach to dodam moje dwa zdania o reformacji i tego co reformacja w Biblii wyczytała.

A wyczytała, że jako ludzie łaską (niezasłużoną życzliwością) przez Boga możemy być zbawieni, przez wiarę - bo Bóg swojego Syna dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne. Jako zbawieni wchodzimy z Bogiem - Stwórcą w specyficzną relacje (Biblia zwie to Nowym Narodzeniem, Nowym Stworzeniem) w której kierowani Jego Duchem możemy czynić dobre uczynki, które Bóg już wcześniej dla nas przygotował i zaplanował (kiedy? przed założeniem świata, poważnie!).

Tak więc nie z uczynków ale z łaski przez wiarę, ku dobrym uczynkom. Takie jest poselstwo Biblii pięknie streszczone w wersetach Ef 2:8-10

Wiem, że to co napisałem brzmi nieco jak religijny bełkot ale jak ktoś nie kuma, potrzebuje jaśniej to śmiało wyjaśnię, bo dziś jest 500 lat od wystąpienia Lutra, w radio puszczają piękną kantatę Bacha (80 - Warownym grodem...) i jakoś mi się na pisanie zebrało.


Kategorie: teologia/ewangelia, teologia/protestantyzm, zbawienie, teologia/zbawienie, ewangelia


Słowa kluczowe: luter, ef 2:8-10, zbawienie, wiara, łaska, reformacja, święto reformacji


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.