Notki z roku 2003


19 czerwca 2003 (czwartek), 18:08:08

Wizyta w Chełmnie nad Nerem

1) O banalności zła (1)

Około 40 ludzi potrzeba było, aby w pół roku zorganizować i przeprowadzić zabójstwo 300 tys. innych ludzi. Tyle tylko, że w swej bezbożności (którą znowu rozumiem jako nieliczenie się z wiecznymi konsekwencjami swoich czynów, nie liczenie się z tym, że zostanie się kiedyś rozliczonym przez samego Boga) poszli tak daleko, że nie zauważyli nawet, że zabijają. Po prostu lepiej lub gorzej wykonywali swoją prace, tak jak wykonują swą codzienną prace piekarze, murarze, maszyniści, brygadziści i kierownicy – tyle tylko, że ich profesją było zabijanie.

Jak to możliwe aby tak porządni ludzie z kulturalnego narodu....?

Takie pytanie zadają sobie niektórzy nie rozumiejąc czasu pogardy. Ale dziś, jeżeli dziś w tym albo w naszym narodzie powstanie kolejny fałszywy prorok nakazujący zabijanie czy rozróżnimy go? Jak rozpoznamy czy głoszone przez niego hasła, czy też proponowane rozwiązania w jego zamyśle nie prowadzą do zniszczenia? Przecież dyskutując o mniejszym źle zapominamy wogóle, że zgadzamy się na zło!

A gdzieś wyczytała, że ewangeliczni chrześcijanie w Niemczech, jak Hitler doszedł do władzy dziękowali za niego Bogu. Jak łatwo się pomylić! Wiem, że niedługo będzie z tego powtórka a to co obserwujemy w chwili obecnej jest testowaniem polityków (albo tych 7-dmiu) na ile można wmówić, na ile wysterować, na ile zmanipulować. Mamy więc informacje o zamachach z 11 września, o Iraku, o SARS. Jak zrobił to Goebbels, że tylu Niemców godziło się na to? Ja to zrobił, że niektórzy zabijając zachowywali się jak zwykli ludzie wykonujący swoją prace?

2) Zawłaszczanie

Na centralnej alejce stoi krzyż. Właściwie to nie krzyż co ołtarz a przed nim tablica z nazwiskami pomordowanych Polaków. Chyba 10 albo 12 nazwisk. Ale są, to nasi, to męczennicy, to powód, aby nie licząc się z uczuciami innych tu też postawić krzyż.

Terytorium obozu jest jednak wystarczająco duże aby ci inny, których krzyż w tym miejscu boli mogli nie widząc go zrobić swój park pamięci, pod własną flagą, używając własnych literek, po swojemu - z kamienia.

3) Sztandar

W pobliskiej wsi, od której nazwy wziął nazwę obóz śmierci z kościoła wychodzi procesja. W końcu to Boże Ciało i należy światu zamanifestować swoją wiarę. Ja należę do tego świata, stoję w cieniu drzew, patrzę. Na pierwszym sztandarze Maksymilian Maria Kolbe. Ironia losu czy diabelskie poczucie humoru?

4) O banalności zła (2)

Kto wymyślił ten tytuł? Nie pamietam ale chyba jest to podtytuł do książki - wywiadu z Adolfem Eichmanem. Tytuł mocny i w takich miejscach dobrze oddający to co się tu wydarzyło.


Kategorie: refleksja, holocaust, urlop, _blog


Słowa kluczowe: urlop, holocaust, Chełmo nad Nerem, Maksymilian Kolbe


Komentarze: (1)

wojtek, April 13, 2024 13:24 Skomentuj komentarz


Chodzi o książkę, która w Polsce przetłumaczona i wydana jest jako: "Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła". Autor to Hannah Arendt.

Skomentuj notkę
20 czerwca 2003 (piątek), 19:48:48

Zawłaszczanie (notatki z 3 miejsc)

1) Chełmno

Las, szosa, duża polana, betonowe ścieżki, obelisk. Na głównej alei postawiono krzyż. Nieduży, ale dobrze widoczny, bo umieszczony na środku na tle obelisku, na tle ciągnącej się polany. Jak podejdzie się bliżej, to okazuje się, że to nie jest krzyż a ołtarz, ołtarz nad tablicą upamiętniającą kilkunastu Polaków zamordowanych w tym strasznymi miejscu. I niby wszystko jest w porządku, można tu odprawić albo uroczystą akademię ku czci, albo mszę za ... - pełna dowolność aranżacji przestrzeni do aktualnej potrzeby chwili. Świetnie, a jednak ....

Ci których to miejsce najbardziej dotyczy znaleźli sobie inne miejsce: nie z przodu, nie przy głównej alei ale na samym końcu. Tam, gdy przejdzie się już ten kilometr alejkami wzdłuż masowych mogił jest zupełnie inaczej. Pod flagą z gwiazdą pojawiają się coraz to nowe pomniki i kamienie: pamięci tych z Bełchatowa, z Łasku, z Konina. Literki jakby inne i zupełny brak krzyży, tak aby już nie ranić tych, którzy od dwóch pokoleń próbują się z ran wyleczyć.

Kto zdecydował o wzajemnym położeniu tych dwóch miejsc? Nie wiadomo.... Tak wyszło.

2) Licheń

Na terenie, który stanowi doskonałe połączenie cmentarza z lunaparkiem ktoś zbudował coś, co ma upamiętnić martyrologie, tylko nie do końca określił czyją. To zresztą nie tutaj ważne gdyż w tym miejscu wiele jest niedopowiedzeń, wiele sprzeczności, wiele niejasności i nikomu to nie przeszkadza. Ci co z tego miejsca tak licznie korzystają nie zastanawiają się nad tym - wszak przyszli tu unieść się falą wyższych emocji a te nie zawsze potrzebują prawdy.

No dobra, ale jest coś co ma służyć upamiętnieniu martyrologii. Na jednej tablicy z lewej strony miejsca, z prawej ludzie a w środku czyny. Ludzie: Armia Krajowa, Związek Walki Zbrojnej i w centralnym miejscu Narodowe Siły Zbrojne, pisane literkami do złudzenia przypominającymi takie z tatuaży albo z ciężkich gier komputerowych (dziwne). Obok wypisano miejsca: Palmiry, Dachau, Pawiak, Sobibór, Treblinka, Warszawa. W środku czyny: Powstanie Warszawskie i .... Getto Powstanie. Data się zgadza a ja zastanawiam się dlaczego. Kto pozwolił, kto to tu wpisał, dlaczego, jakim prawem?

3) Ciekawy artykuł

http://www.znak.com.pl/znak/tych.html

4) Oświęcim '1998 (stare)

Był krzyż,
był ból,
był rabin,
był Świtoń,
były krzyże, ...
- wiele krzyży,
był wstyd,
- wstyd i ból.
Poszedł Świtoń,
zabrali krzyże, ale ...
- jeden pozostał.
Pozostał też ból.
Wynik meczu 1:1.

5) Ciekawa i długa rozmowa telefoniczna

Dzwoni kumpel... no cóż, dobrze mi się rozmawia ale chwilowo nie szukam pracy i nie zostanę prezesem nowotworzonego operatora telekomunikacyjnego na literę H. z perspektywą giełdową. Ale rozmowa daje do myślenia. Dzwoniące dzwony bazyliki w Licheniu przeszkadzają w rozmowie ale pomimo tego 50 minut przegadane. Pogoda piękna, a TP ostro oferuje Neostradę - pewnie za rok będzie można się już za 1zł można się podłączyć?


Kategorie: refleksja, _blog


Słowa kluczowe: holocaust, Oświęcim, Licheń, Hyperion


Komentarze: (2)

szubi dubi da, January 4, 2007 15:08 Skomentuj komentarz


co to za stronka nieman tu nic co mi potrzebne na polski o noblistach z ostatnich lat!!!!!!!!!!!!

Adek, May 1, 2012 23:45 Skomentuj komentarz


Ad "1) Chełmno"
" ...Kto zdecydował o wzajemnym położeniu tych dwóch miejsc? Nie wiadomo.... Tak wyszło. .."

Niestety - o wzajemnym położeniu tych dwóch miejsc zadecydowali niemieccy okupanci. To nie jest tylko upamiętnienie rozstrzelanych Polaków, lecz także ich zbiorowa mogiła. Zostali tam rozstrzelani i pogrzebani jeszcze przed utworzeniem obozu.

A.K.
Skomentuj notkę
21 czerwca 2003 (sobota), 11:17:17

Bezbożność

Nad bezbożnością pracowałem w Zakopanem? Dlaczego tam? Bo była piękna zima, A. jeździła na nartach, a ja próbowałem podnieść kapitał w naszej spółce.

Definicja:
Bezbożność to nieliczenie się z wiecznymi konsekwencjami własnych czynów.

Uwagi:

  • Kiedyś to samo nazwałem głupotą i teraz wydaje mi się to dziwne.
  • A co jak się popracuje nad przeciwieństwem - czy mądrość ma coś wspólnego z wiecznością? Tak! Pewnym elementem mądrości jest działanie w najdłuższym możliwym horyzoncie, w horyzoncie wiecznym (jest coś takiego?) bo do wieczności stworzył nas Bóg.
  • Patrz: Afera Rywina.

Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fiki, fikipedia, fikisłowa


Słowa kluczowe: bezbożność, filozofia, Bóg


Komentarze: (2)

Bezbożnik, February 3, 2004 10:08 Skomentuj komentarz


Obawiam się że mylisz pojęcia. Bezbożność i głupota to dwie różne rzeczy. Polecam "Między wiarą i rozumem" o. Bocheńskiego i definicję mitu w tej wartościowaj książce :) Ludzie wierzą w rzeczy na które nie ma dowodów np. w zombie pojedyńcze, zombie grupowe w przyszłości, w zajście w ciążę bez bara-bara :) i inne podobne mity - co nie oznacza że są głupi. Po prostu rozum i wiara to rzeczy które ani nie idą w parze, ani nie są swoim zaprzeczeniem. Myślenie że jest inaczej jest i ciasne umysłowo i ... nieprawdziwe.

Zen, June 18, 2006 21:29 Skomentuj komentarz


Bezbożność to przeciwieństwo pobożności.
Skomentuj notkę
24 czerwca 2003 (wtorek), 09:47:47

O paniach stojących przy drodze

Dialog z hG na trasie Warszawa-Katowice:

- Popatrz, czy nie lepiej jakby zalegalizować prostytucje? Nie mielibyśmy tego ....

- Ale to jest złem.

- No tak, ale jakby zalegalizować to nie było by tych alfonsów, mafiozów; dziewczyny

zrobiły by sobie związki zawodowe, spółdzielnie pracy, miały by badania lekarskie. Ile zła dzieje się przez to, że one tu tak stoją. Ile chorób! A porwania dla pieniędzy, zmuszanie ich?

- Czy chcesz zatem aby prawnie dozwolono coś co uważasz, że jest złe?

- Przecież tego nie da się ograniczyć! To zawsze było i zawsze będzie a legalizując uporządkuje się to i będzie mniej zła - będzie lepiej!

- Tylko, że wtedy zrobisz to, że nazwiesz zło dobrem. Legalizujesz, powiesz, że można, że wolno, że to jest dobre.

- No tak, ale mniejsze zło.

- A co jest większym złem: choroby, porwania, mafia i wszystkie nieprzyjemne konsekwencje grzechu czy też to, że nazywamy zło dobrem?

Komentarze z hotelu:

  1. Grzech rodzi grzech. Z rozpusty jednych bierze się stręczycielstwo drugich i zbrodnie trzecich. Wszystko to rodzi cierpienia kolejnych, nawet tych nie zaangażowanych w te pierwsze i drugie grzechy.

    Tak już jest - grzech rodzi grzech i cierpienie i nie da się ograniczyć tego cierpienia poprzez kontrolowanie grzechu. Jedyne co można to go przerwać. Przerwać ten łańcuch i nie grzeszyć. Ale czy tak się da?

  2. Nazwanie dobrem zła albo tylko wprowadzenie pojęcia mniejszego zła całkowicie niszczy każdy system etyczny. Niszczy, gdyż tworzy dziurkę, przez którą przeciągać będziemy kolejne przypadki, kolejne sytuacje a dziurka się będzie powiększać, powiększać, powiększać ....
  3. Kłamstwo jest korzeniem wszelkiego zła. W przekręcaniu pojęć widać to bardzo wyraźnie.

Kategorie: etyka, _blog


Słowa kluczowe: etyka, prostytucja, seks, sex, prawo, moralność


Komentarze: (2)

anonim, May 18, 2008 17:39 Skomentuj komentarz


W ciekawym artykule wyczytałem, że władze Amsterdamu zaczęły walczyć z burdelami w centrum miasta. Włodarze miasta zauważyli, że coś co od wielu lat jest legalne, oficjalne, opodatkowane i kontrolowane nie jest dobre. Dziwne - takie myślenie w liberalnej Holandii? A jednak.

Scalak, January 7, 2011 14:17 Skomentuj komentarz


Nie trzeba daleko szukać. W Warszawie za czasów śp. Lecha Kaczyńskiego też wiele agencji towarzyskich zostało zlikwidowanych a na większości wylotówkach z Warszawy pojawiły się panie które eksponowały swoje wdzięki, w mrozie, deszczu, a podczas obsługi klienta nie mogły się skupić bo po kilkunastu klientach wszystko je swędziało.
Skomentuj notkę
28 czerwca 2003 (sobota), 09:27:27

"Prawda" w wydaniu wielkich polityków

Wiadomość #1

Rafineria Gdańska w Iraku?

Gazeta Wyborcza, Dariusz Malinowski, 09-04-2003

Amerykanie prowadzili w tym tygodniu w Warszawie rozmowy w sprawie udziału Rafinerii Gdańskiej w odbudowie Iraku - dowiedziała się "Gazeta". Zapłatą dla Polaków byłaby dzierżawa części irackich złóż naftowych - z dobrą i tanią w wydobyciu ropą.

(...)

Wiadomość #2

Kirkuk zajęty

Gazeta Wyborcza, kro 10-04-2003

Po południu do mieszkańców Iraku zwrócą się brytyjski premier Tony Blair i prezydent USA George W. Bush. Przemówienie opatrzone arabskimi napisami wyemituje nowa iracka telewizja. Nagrano je podczas poniedziałkowego spotkania przywódców w Irlandii Płn, ma obwieścić, że "reżim Saddama upadł". Premier Tony Blair zapewnił Irakijczyków, że sami będą odpowiadali za powojenne rządy w Iraku, i tylko oni będą mogli korzystać z pieniędzy ze sprzedaży irackiej ropy naftowej.

(...)

Komentarz

Komentarzem będzie cytat ze pewnej opery Stanisława Moniuszki:

Jontek: ... i ty mu wierzysz piękna dziewczyno?


Kategorie: obserwator, polityka, _blog


Słowa kluczowe: wojna w Iraku, polityka, ropa


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
1 lipca 2003 (wtorek), 01:54:54

Prawda

Muszę zająć się chyba najważniejszą definicją w całym moim systemie filozoficznym.

Definicja #1:
Prawda to opis rzeczywistości.

Użyte pojęcia to:

  • opis - pojęcie związane z wypowiedzią, zdaniem, zapisem, przekazem, słowem i obrazem.
  • rzeczywistość - chyba kolejne pojęcie pierwotne, które rozpisał bym jako "wszystko co było, jest i będzie tu i wszędzie" albo krócej "wszystko wszędzie". A może to nie jest pojęcie pierwotne i właśnie tak można je zdefiniować? Muszę to przemyśleć.

Ale w języku polskim pojęcie to ma jeszcze inne znaczenie:

Definicja #2:
Prawda to wynik operacji porównania jakiegoś opisu z rzeczywistością.

Mamy więc prawdę jako opis (zdania) i prawdę jako ocenę opisu (zdań)


Myśli nieuczesane:

  • Znowu wyszła mi bardzo sucha, bardzo prosta definicja do której ani nic dodać ani nić ująć, nie ma więc też za bardzo co tego komentować.
  • Można popracować nad słowem kłamstwo.
  • Muszę poszukać też związku pomiędzy Słowem (Logos) - Jezusem przez którego zostało stworzone. Przecież Bóg powiedział i jest to co jest, a więc Logos - słowo stwarzające - w chwili stworzenia było prawdą. I pewnie dlatego Jezus nie tylko zna prawdę, ale jest też prawdą.

  • Przy okazji dwa dogmaty:

    Dogmat #1:
    Człowiek nie jest wstanie poznać całej prawdy, która jest zarezerwowana jedynie dla Boga.
    Dogmat #2:
    Człowiek jest wstanie umysłem dojść do prawdę o istnieniu Boga, gdyż niewidzialna jego istota widoczna jest w jego dziełach (w stworzeniu). (Rz 1.18n)
  • Werytologia - mało znane w Polsce pojęcie określające zagadnienia związane z rozważaniem o naturze prawdy.


Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fikipedia, fikisłowa, fiki


Słowa kluczowe: prawda, filozofia


Komentarze: (3)

frogus, August 31, 2004 20:29 Skomentuj komentarz


no i BACH...masz babo placek, całe piękne zdanie pytające w wykonaniu Piłata poszło sobie precz... teraz juz wiem "Co to jest prawda?"

;-)

anonim, August 17, 2016 13:58 Skomentuj komentarz


Komentarz z początku 2016

Prawda to opis rzeczywistości.

A Krzysiu dziś pomógł mi posunąć się nieco w rozważaniach o prawdzie wskazując na niewątpliwy fakt, że opis tworzą osoby.

Ale opisy tworzą osoby. Po co tworzą te opisy? Motywacje są różne, jedną z nich może być chęć manipulowania innymi osobami, a wtedy osoby mogą opisywać nierzeczywistość (bo ktoś w to uwierzy), mogą nieopisywać (czyli zakłamywać opis) rzeczywistość. Jedno i drugie sprowadza się do mniej lub bardziej świadomego kłamania.

Ale motywacje mogą być też inne. Niektóre osoby chcą pomóc innym, poprzez ubogacenie ich o własne przeżycia, obserwacje, wyjaśnienie tego co już zrozumiały. To świadkowie i nauczyciele, przy czym czasem, gdy pojawi się zła motywacja możemy mieć doczynienia z fałszywymi świadkami (mówią o tym, czego nie widzieli), albo złymi nauczycielami (mówią nie tak jak jest).

wojtek, June 15, 2017 19:42 Skomentuj komentarz


Od Daniela przyszło takie coś:

1. Prawda to opis rzeczywistości - wykorzystywana w humanistycznych naukach.

2. Prawda to stwierdzenie, że dany opis jest zgodny z rzeczywistością - wykorzystywana w matematyce czy programowaniu.

Skomentuj notkę
1 lipca 2003 (wtorek), 02:33:33

Zło

Traktatu o pochodzeniu zła nie napiszę, ale definicję spróbuję.

Definicja:
Zło to brak (nieistnienie lub nieobecność) dobra.

Myśli nieuczesane:

  • Zło nie jest przeciwieństwem dobra jak mówią niektórzy ale jego nieobecnością w miejscu, w którym powinno być.
  • Zło to stan rzeczy, który nie jest zgodny z zamysłem Boga.
  • Po stworzeniu nieba i ziemi Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość! I stała się światłość. Wtedy Bóg, widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. (Gen 1:1-4)

Kategorie: fiki, _blog, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: zło, dobro, etyka


Komentarze: (1)

wojtek, May 1, 2018 15:36 Skomentuj komentarz


Mirek Gawenda, 1 maja 2018:
Zło to robienie czegoś, co sprawia komuś przykrość.

Wojtek:
Czyli zabranie dziecku dostępu do piły tarczowej jest złem?

Skomentuj notkę
1 lipca 2003 (wtorek), 06:33:33

Bóg

Definicja:
Bóg to osobowy absolut, istota konieczna.

Dyskusja:

  • Proszę się nie śmiać, że zdefiniowałem. Nie zdefiniowałem (choć napisałem, że definicja). Po prostu w moim systemie filozoficznym (Fiki) tak to pojęcie rozumiem.
  • Patrz: teizm, stworzenie

Kilka pożytecznych dogmatów o Bogu:

Dogmat #1:
Bóg jest.
Dogmat #2:
Bóg jest wszechmocny.
Dogmat #3:
Bóg jest stworzycielem wszystkiego.
Dogmat #4:
Bóg jest miłością.

Listę tych dogmatów pewnie kiedyś nieco rozwinę.


Kategorie: fiki, _blog, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: bóg, fiki, stworzyciel, stwórca


Komentarze: (1)

Grzegorz, March 21, 2021 15:30 Skomentuj komentarz


Nie da  się określić w słowach Boga,

A już na pewno w tak krótkich

Skomentuj notkę

Stworzenie

Kontrowersyjna definicja

Definicja:
Stworzenie to ta część rzeczywistości, która jako stworzona przez Boga jest od Niego różna.

Dyskusja:

    1. Chyba mam tu sprzeczność w systemie !!! do poprawy !!!
    2. Stworzenie to rzeczowsnik, ale też czasownik, opisujący akt stworzenia. Popracować nad tym !!!!
    3. Patrz: rzeczywistość.
    4. ...

Przy okazji kilka dogmatów:

Dogmat #1:
Pan Bóg stworzył świat bo chciał. Może poprawniej było by wszechświat ale nie chce mi się wydłużać i straszyć tym wszech... Nie wiem dlaczego chciał go stworzyć, ale chciał a ponieważ mógł to stworzył.
Dogmat #2:
Stworzył go takim jakim chciał go stworzyć i powiedziane jest, że to co stworzył było dobre. Dobre więc były wszystkie stworzone byty jak i dobre były wszystkie relacje (związki) pomiędzy tymi bytami. Tak było na początu, gdy wszystko to było dobre, gdyż tak Bóg to stworzył.

Kategorie: fiki, _blog, fikipedia, fikisłowa, zabawa w słowa


Słowa kluczowe: stworzenie, bóg, rzeczywistość


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
1 lipca 2003 (wtorek), 06:33:33

Usprawiedliwienie

Filozofowie uwielbiali bawić się tym słowem, ale co w nim takiego jest to ja nie wiem.

Definicja:
Usprawiedliwienie to zastosowanie miłosierdzia w konkretnym przypadku.

Myśli nieuczesane:


Kategorie: fiki, _blog, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: usprawiedliwienie, odkupienie, zbawienie, prawo, sprawiedliwość


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
1 lipca 2003 (wtorek), 06:33:33

Nienawiść

Definicja:
Nienawiść to relacja do innej osoby mająca na celu doprowadzenie do jej nieistnienia.

Dyskusja:


Kategorie: fiki, _blog, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: nienawiść, osoba


Komentarze: (4)

ky, April 27, 2011 17:01 Skomentuj komentarz


No to pięknie...mamy obowiązkową nienawiść każdego prawdziwego Polka i Katolika do nieprzyjaciół. "Nieprzyjaciel jest po to by go zlikwidować".
Jezus mówił o miłowaniu nieprzyjaciół... ale może nie to tak na prawdę miał na myśli, a może nie doczytałem?
Coś mi się zdaje, że jakoś tak strasznie łatwo zostać tym nieprzyjacielem.
Rozumiem, że jest to nienawiść w imię prawdy, bo kłamstwo to korzeń wszelkiego grzechu...
Jezus mówił o sobie, że jest "drogą, prawdą i życiem", ale pewnie się przejęzyczył... bo prawda ma na imię TU-154...

Prawda-Jezus nawołuje do miłości nieprzyjaciół, a prawda-TU-154, wymaga nienawiści do nich jako czegoś koniecznego do życia w tej prawdzie.

To było by nawet śmieszne pokręcenie, gdyby nie było takie straszne. I to jak straszne...
Istotą każdego bałwochwalstwa jest odrzucenie prawdziwego Boga jakim on jest i stworzenie sobie własnego, takiego jaki jest wygodny. Czasami trudno odróżnić prawdę od kłamstwa, ale po to jest słowo boże, aby to było możliwe. Czasami trudno jest porównać coś co ludzie mówią ze słowem bożym, bo nie widać jawnej sprzeczności, ani jawnej zgodności. A co widać w tym przypadku?

ky, April 28, 2011 00:21 Skomentuj komentarz


Myślę, że każdy kraj ma takich polityków na jakich zasługuje. Politycy kłamią i na wielu nie robi to żadnego wrażenia. Nie ma szukania co jest prawdą, ale raczej szukanie kto mówi prawdę jaką chcę słyszeć... Zastanawiam się gdzie jest granica tej nienawiści. Noce z pochodniami już kiedyś były i smutno się skończyły dla wszystkich uczestników... Po raz kolejny myślę sobie, że skoro nie jestem fanem nienawiści w imię prawdy, jestem nieprzyjacielem. Nazwanie takich jak pożytecznymi idiotami już minęło - teraz jest czas nienawiści. Za chwilę będzie czas krwi...

wojtek, October 2, 2021 09:49 Skomentuj komentarz


Wisława Szymborska
NIENAWIŚĆ

Spójrzcie, jak wciąż sprawna,
Jak dobrze się trzyma
w naszym stuleciu nienawiść.
Jak lekko bierze wysokie przeszkody.
Jakie to łatwe dla niej - skoczyć, dopaść.

Nie jest jak inne uczucia.
Starsza i młodsza od nich równocześnie.
Sama rodzi przyczyny, które ją budzą do życia.
Jeśli zasypia, to nigdy snem wiecznym.

Religia nie religia -
byle przyklęknąć na starcie.
Ojczyzna nie ojczyzna -
byle się zerwać do biegu.
Niezła i sprawiedliwość na początek.
Potem już pędzi sama.
Nienawiść. Nienawiść.
Twarz jej wykrzywia grymas
ekstazy miłosnej.

Ach, te inne uczucia -
cherlawe i ślamazarne.
Od kiedy to braterstwo
może liczyć na tłumy?
Współczucie czy kiedykolwiek
pierwsze dobiło do mety?
Porywa tylko ona, która swoje wie.

Zdolna, pojętna, bardzo pracowita.
Czy trzeba mówić ile ułożyła pieśni.
Ile stronic historii ponumerowała.
Ila dywanów z ludzi porozpościerała
na ilu placach, stadionach.

Nie okłamujmy się:
potrafi tworzyć piętno.
Wspaniałe są jej łuny czarną nocą.
Świetne kłęby wybuchów o różanym świcie.
Trudno odmówić patosu ruinom
i rubasznego humoru
krzepko sterczącej nad nimi kolumnie.

Jest mistrzynią kontrastu
między łoskotem a ciszą,
między czerwoną krwią a białym śniegiem.
A nade wszystko nigdy jej nie nudzi
motyw schludnego oprawcy
nad splugawioną ofiarą.

Do nowych zadań w każdej chwili gotowa.
Jeżeli musi poczekać, poczeka.
Mówią, że ślepa. Ślepa?
Ma bystre oczy snajpera
i śmiało patrzy w przyszłość
- ona jedna.

wojtek, October 2, 2021 09:52 Skomentuj komentarz


Zamieszczam tu ten wiersz Szymborskiej z mieszanymi uczuciami. Rzadko przekonują mnie poglądy autorki, przeraża jej światopogląd, a za dobry uważam tylko wiersz o kocie "Kot w pustym mieszkaniu".

Do tego dowiedziałem się, że wiersz ten pojawił się na pierwszej stronie Wyborczej dzień po odwołaniu Rządu Olszewskiego czyli 5 czerwca 1992, a więc był użyty aby pogłębić zakłamanie.

A to wszystko dlatego, że dalej czytam biografię Michnika i sobie przypominam. Przypominam jaki to byłem niedoinformowany, zwodzony i zwiedzony, jaki byłem głupi. A dziś chcę być mądry więc sobie przypominam aby się nauczyć.

Skomentuj notkę
1 lipca 2003 (wtorek), 06:33:33

Wola

Kręcenie się koło pojęcia osoba wymaga zajęcia się tym pojęciem.

Definicja:
Wola to jeden z podstawowych atrybutów osoby stanowiący o możliwości podejmowania przez nią decyzji (aktów woli).

Dyskusja:

  • Raczej nie - zbyt podobne do to jest do wolności. Wola to raczej jakiś aparat wewnątrz osoby, który służy do podejmowania i artykułowania decyzji wypracowanych w umyśle (rozumie), ale co to jest umysł?
  • Patrz: wolność, odpowiedzialność

Kategorie: fiki, _blog, fikipedia, fikisłowa


Słowa kluczowe:


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
1 lipca 2003 (wtorek), 06:33:33

Odpowiedzialność

Definicja:
Odpowiedzialność to gotowość do ponoszenia wszelkich konsekwencji własnych decyzji (aktów swojej woli) i działań.

Obserwacja:

  1.  osoby zniewolone zwolnione są z odpowiedzialności, gdyż (wieczne?) konsekwencje ich działań przechodzą na osobę to działanie wymuszające.
  2. ...

 


Kategorie: fiki, _blog, fikipedia, fikisłowa


Słowa kluczowe: odpowiedzialność, wolność, osoba


Komentarze: (1)

kalarepa, July 1, 2008 10:02 Skomentuj komentarz


Osoby zniewolone z własnej woli, ponoszą odpowiedzialność za swoje czyny i za oddanie sie w niewole... Spychologia tu nie działa...
Skomentuj notkę
1 lipca 2003 (wtorek), 06:34:34

Głupota

Definicja:
Głupota to cecha działania, myślenia, albo postawy charakteryzująca się brakiem wiedzy lub błędnym wnioskowaniem z wiedzy posiadanej.

Myśli nieuczesane:

  1. To trudne słowo a więc i definicja kiepska.
  2. Dobre chęci, szczerość intencji, miłość (chęć czynienia dobra) nie likwidują głupoty.
  3. Doroszewski: https://sjp.pwn.pl/doroszewski/glupota;5430678.html
  4. PWN: https://sjp.pwn.pl/szukaj/głupota.html
  5. WiKi: https://pl.wikipedia.org/wiki/Głupota

Kategorie: fiki, _blog, fikisłowa, fikipedia, zabawa w słowa


Słowa kluczowe: głupota, mądrość


Komentarze: (1)

wojtek, April 9, 2018 14:11 Skomentuj komentarz


Głupota to rozkosz unikania wątpliwości.

Skomentuj notkę
1 lipca 2003 (wtorek), 11:38:38

Blogowanie, oswajanie i odpowiedzialność

1) Zastanów się, zanim w czyimś blogu wciśniesz "skomentuj". Skomentowanie może przypadkiem stworzyć więź! Możesz zacząć oswajać!

2) Zawsze stajesz jest odpowiedzialny, za to co oswoiłeś. Odpowiedzialność nie pozwala ot tak zrywać więzi mimo, że tak łatwo i bez konsekwencji można to zrobić w internecie.

3) No chyba, że wciskasz "skomentuj" by niszczyć. Tak też można ale wtedy masz problem: sam nie nadajesz się do oswojenia.

4) Prosty podział blogerów: oswajacze, szukający oswojenia i wojownicy, jakże często nieoswojeni.

* * * * *


Cytat z Małego Księcia

- Dzień dobry - powiedział lis.
- Dzień dobry - odpowiedział grzecznie Mały Książę i obejrzał się, ale nic nie dostrzegł.
- Jestem tutaj - posłyszał głos - pod jabłonią!
- Ktoś ty? - spytał Mały Książę. - Jesteś bardzo ładny...
- Jestem lisem - odpowiedział lis.
- Chodź pobawić się ze mną - zaproponował Mały Książę. - Jestem taki smutny...
- Nie mogę bawić się z tobą - odparł lis. - Nie jestem oswojony.
- Ach, przepraszam - powiedział Mały Książę. Lecz po namyśle dorzucił: - Co znaczy "oswojony"? (...)
- Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. - "Oswoić" znaczy "stworzyć więzy".
- Stworzyć więzy?
- Oczywiście - powiedział lis. - Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie. (...) Lecz jeślibyś mnie oswoił, moje życie nabrałoby blasku. Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki - tak różne od innych. Na dźwięk cudzych kroków chowam się pod ziemię. Twoje kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. Spójrz! Widzisz tam łany zboża? Nie jem chleba. Dla mnie zboże jest nieużyteczne. Łany zboża nic mi nie mówią. To smutne! Lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz, to będzie cudownie. Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu...
Lis zamilkł i długo przypatrywał się Małemu Księciu.
- Proszę cię... oswój mnie - powiedział.
- Bardzo chętnie - odpowiedział Mały Książę - lecz nie mam dużo czasu. Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy.
- Poznaje się tylko to, co się oswoi - powiedział lis. - Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
- A jak się to robi? - spytał Mały Książę.
- Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej...
Następnego dnia Mały Książę przyszedł na oznaczone miejsce.
- Lepiej jest przychodzić o tej samej godzinie. Gdy będziesz miał przyjść na przykład o czwartej po południu, już od trzeciej zacznę odczuwać radość. Im bardziej czas będzie posuwać się naprzód, tym będę szczęśliwszy. O czwartej będę podniecony i zaniepokojony: poznam cenę szczęścia! A jeśli przyjdziesz nieoczekiwanie, nie będę mógł się przygotowywać... Potrzebny jest obrządek.
(...)
W ten sposób Mały Książę oswoił lisa. A gdy godzina rozstania była bliska, lis powiedział:
- Ach, będę płakać!
- To twoja wina - odpowiedział Mały Książę - nie życzyłem ci nic złego. Sam chciałeś, abym cię oswoił...
- Oczywiście - odparł lis.
- Ale będziesz płakać?
- Oczywiście.
- A więc nic nie zyskałeś na oswojeniu?
- Zyskałem coś ze względu na kolor zboża - powiedział lis, a później dorzucił: - Idź jeszcze raz zobaczyć róże. Zrozumiesz wtedy, że twoja róża jest jedyna na świecie. Gdy przyjdziesz pożegnać się ze mną, zrobię ci prezent z pewnej tajemnicy.
(...)
A oto mój sekret – powiedział lis - Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ poświęciłeś jej wiele czasu. Ludzie zapomnieli o tej prawdzie - rzekł lis. - Lecz tobie nie wolno zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę.


Kategorie: etyka, _blog


Słowa kluczowe: blog, blogowanie, Mały Książe, odpowiedzialność


Komentarze: (4)

anioł_nadziei, March 25, 2006 22:42 Skomentuj komentarz


czytałam pare lat temu:) świetne mądre nie tylko dla dzieci ;) napisalam komuś, ze jestem jeszcze nieoswojona dla niego.zapytał ( w ramach lekccji francuskiego) po franc. czym jest to oswajanie. przesłałam mu wlasnie fragmencik z tej stronki:) bo chce.zeby mnie oswoił. pozdrawiam

_wynocha_, July 2, 2003 12:04 Skomentuj komentarz


nie czytalaam "malego ksiecia"...zaluje. Fragment piekny, na parwde.

mosnnn, September 30, 2007 07:47 Skomentuj komentarz


nie no ja na jutro musze z tego napisac recenzsje o sowojenir

Kate, May 9, 2008 19:54 Skomentuj komentarz


Niedawno czytałam tą książkę, piękna, mądra, dla każdego... Mam do napisania wypracowanie na temat: Wybierz i rozwiń sentencję myślową. Co wybrałam??? Jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś...
Skomentuj notkę
2 lipca 2003 (środa), 00:33:33

Wiara

Filozofowie uwielbiali bawić się tym słowem, ale co w nim takiego jest to ja nie wiem.

Definicja:
Wiara to dopełnienie wiedzy w poznaniu o to, czego wiedzieć się nie da.

Myśli nieuczesane:

  • Inne określenia:
    • Wiki:
      Wiara – nadawanie dużego prawdopodobieństwa prawdziwości twierdzenia w warunkach braku wystarczającej wiedzy.
    • PWN:
      Wiara - przekonanie, że coś jest słuszne, prawdziwe, wartościowe lub że coś się spełni.
    czyli moja definicja bardzo przypomina tą z Wiki.
  • W miejsce tego poznania może zdefiniuję pojęcie światopogląd.
  • Drugi list do Tymoteusza 3:7
    ... takie, co to zawsze się uczą, a nigdy nie mogą dojść do poznania ...

Kategorie: fiki, _blog, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: prawda, wiara, wiedza, światopogląd


Komentarze: (1)

anonim, September 16, 2007 22:10 Skomentuj komentarz


Robocza definicja Marka P:

Wiara jest jak wiedza, człowiek wie/wierzy w coś ale nie może tego udowodnić a mimo wszystko jest dla niego pewne jak fakt ze to coś istnieje.
Wiedza jest wtedy jak sie to da udowodnić, dotknąć, potwierdzić.
A reszta to przypuszczenia.
Skomentuj notkę
2 lipca 2003 (środa), 01:33:33

Byt

Filozofowie uwielbiali bawić się tym słowem, ale co w nim takiego jest to ja nie wiem.

Definicja:
Byt to coś :-)

Myśli nieuczesane:

  1. Wszystkie byty ("cosie") tworzą rzeczywistość.
  2. Po polsku: pojęcie :-)
  3. Byt to coś, na co nie ma zaprzeczenia bo niebyt jest niemożliwy. Jeżeli coś można nazwać, to niezależnie od tego czy istnieje czy też nie istnieje to jest już bytem - tylko dlatego, że zostało nazwane.

Kategorie: fiki, _blog, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: byt, pojęcie, filozofia, niebyt


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę

Wiedza

Ważne słowo, i muszę się z nim zmierzyć aby wejść w epostemologię

Definicja:
Wiedza to znajomość prawdy

Myśli nieuczesane:

  • Kluczowe, dla tej pracy będzie wyjaśnienie relacje pomiędzy pojęciami: wiedza, wiara, poznanie, Poznań, światopogląd. Każdemu z tym słów należy poświęcić czas.
  • Przy okazji mogę za pomocą Biblii sformułować jeden ważny dogmat:
Dogmat #1:
Bóg wszystkim ludziom objawił to co o Bogu wiedzieć można. Umysłem, poprzez jego dzieła widać jego potęgę i bóstwo. (Rz 1.18n)

Kategorie: fiki, _blog, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: wiedza, światopogląd


Komentarze: (1)

kalarepa, July 1, 2008 10:12 Skomentuj komentarz


...i nieprawdy.
Skomentuj notkę
2 lipca 2003 (środa), 10:34:34

Teizm

Czas zając się też światopoglądami.

Definicja:
Teizm to system filozoficzny zakładający istnienie jednego, osobowego Boga będącego przyczyną wszystkiego co stworzone, znajdującego się poza i ponad stworzeniem a wpływającym na jego losy.

Myśli nieuczesane:

  1. Psalm 16:2
    "Mówię do Jahwe: Tyś jest Panem moim; nie ma dla mnie dobra poza Tobą."
  2. Teizm, zakładający, że źródłem wszystkiego jest Bóg stoi w opozycji do humanizmu, wskazującego na człowieka jako najwyższą wartość. O materializmie też należałoby wspomnieć ale mi się nie chce.
  3. O ateizmie można krótko: "Rzekł głupiec w sercu swoim: nie ma Boga".

Kategorie: fiki, _blog, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: Bóg, teizm, humanizm, ateism


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
3 lipca 2003 (czwartek), 02:33:33

Osoba

To dość trudne pojęcie.

Definicja:
Osoba to byt o rozumnej naturze, cechujący się odrębnością od innych bytów, posiadający umysł, charakter, wolę, świadomość własnego istnienia i własny systemem wartości.

Można też podejściem enumeratywnym:

Definicja:
Osoba to Bóg, innych duch lub człowiek.

Dyskusja:

  • Osoba może przyjmować oświadczenia woli od innej osoby i zaciągać zobowiązania wobez innych osób. Osoba może też komunikować (tzn. wymieniać myśli i idee) z innymi osobami.
  • Osoba ma (albo powinna mieć) charakter.

Dogmaty:

Dogmat #1:
Bóg jest osobą. '(z def.)'
Dogmat #2:
Człowiek jest osobą bo tak (tzn. na swoje podobieństwo) uczynił go Bóg.

Todo:


Kategorie: fiki, _blog, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: osoba


Komentarze: (1)

Liberty, July 22, 2007 13:50 Skomentuj komentarz


Dogmaty to aksjomatny dla filozofow i teologow ;)
Skomentuj notkę

Miłosierdzie

Filozofowie uwielbiali bawić się tym słowem, ale co w nim takiego jest to ja nie wiem.

Definicja:
Miłosierdzie to postępowanie eliminujące karę względem osoby winnej, tj. osoby wg. której dokonano sprawiedliwej oceny z zastosowaniem obowiązującego prawa.

Myśli nieuczesane:

  • Miłosierdzie to jakby zaprzeczenie sprawiedliwości, choć nie bo zaprzeczenie byłoby niesprawiedliwością, czyli postępowaniem niezgodnym z prawem. Miłosierdzie to prawo osoby, która ma prawo karać do tego, aby nie ukarać.
  • Patrz: sprawiedliwość.

Kategorie: fiki, _blog, fikipedia, fikisłowa


Słowa kluczowe: sprawiedliwość, miłosierdzie, łaska, prawo


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę

Wojna

Mocne słowo:

Definicja:
Wojna to użycie wobec osoby przemocy, mające na celu przełamanie jej woli.

Myśli nieuczesane:

  • W polityce (a głównie tam funkcjonuje wojna) pojęcie to definiuje się tak:
    Definicja wg. Clausewitz'a
    Wojna to jedno z narzędzi prowadzenia polityki, w którym akceptuje się użycie przemocy.
  • Bardzo podobne słowo to gwałt.

Kategorie: fiki, _blog, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: gwałt, wojna, Clausewitz


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
3 lipca 2003 (czwartek), 15:04:04

Dobro

Lato '2023, po krytyce Tomka i kolegów przyjmuję takie coś:

Definicja:
Dobro stan rzeczy oczekiwany przez Boga.

To bardzo trudne słowo, ale nie ma innego wyjścia, też muszę się z nim zmierzyć, bo często się go używa. Używa się go zarówno jako absolutu (to jest dobre), jak i wskazania kierunku w relacji (lepszy).

Definicja:
Dobro to stan rzeczy w jakim Bóg chce aby się one znajdowały.

Uwagi:

  • Taką wymyśliłem i chyba lepszej szybko nie wymyśle.
  • Z takiej definicji płynie prosty wniosek, że to Bóg określa co jest dobrem. I koniec dyskusji, bo nie dyskutuje się z Bogiem-Strówcą a już na pewno nie dyskutuje się z Nim o tym co jest dobrem. Dlaczego? To proste: stworzenie nie ma potencjały etycznego aby oceniać Stwórcę.
  • Patrz: zło. ????? !!!!
  • Z tego wynika też, że Bóg mając zamiary względem nas nas kocha, gdyż te zamiary są dobre. -> miłość.
  • Niedawno ta definicja wyglądała tak:
    Dobro to stan rzeczy w jakim Bóg chciał aby się one znajdowały.
    Bóg chciał w miejsce Bóg chce. Jest różnica? Tak.....
  • Ateistów, sceptyków, agnostyków bardzo przepraszam, ale nie potrafię stworzyć definicji dobra bez pojęcia Stwórcy, Boga, który wszystko stworzył.
  • No i jeszcze garść dogmatów:
    Dogmat #1:
    Wolne osoby, w wyniku swoich decyzji (aktów woli) sprzeciwiły się Bogu przez co zakłócony został porządek wszechświata - w miejsce wszechobecnego dobra lokalnie tego dobra może nie być, czyli obecne jest zło.
    Dogmat #2:
    Przeciwko Bogu wystąpił Szatan.
    Dogmat #3:
    Pierwsci ludzie: Adam i Ewa złamali prawo ustawione przez Boga.
    Dogmat #4:
    Szatan miał swój udział w grzechu pierwszych ludzi, ale to wcale nie zdejmuje z nich odpowiedzialności za ich decyzje, której konsekwencje obejmują od momentu upadku cały świat.

    ...

  • ...
 

Kategorie: Zabawa w słowa, _blog, fikisłowa, fikipedia, fiki


Słowa kluczowe: dobro, Bóg, filozofia


Komentarze: (1)

wojtek, May 18, 2018 14:24 Skomentuj komentarz


Dziś na fejsie......
No i mam kolejną, fajną, praktyczną definicję.

Dobro := coś, co daje mi korzyść.

Rzeczywiście, często jest używana w naszym społeczeństwie. Ja jednak będę się starał używać innej, bo to przyniesie mi korzyść :-)
Bo to co przyniesie nam korzyść jest lepsze :-)

Skomentuj notkę
4 lipca 2003 (piątek), 06:33:33

Grzech

W polityce mamy wielką aferę, więc ja zastanawiam się nad takim słowem:

Definicja:
Grzech to postawa lub działanie sprzeczne z charakterem Boga.

Myśli nieuczesane:

  1. Patrz: bezbożność, Afera Rywina
  2. Ale fajnie. Udało się uciec od uczynkowej definicji pojęcia.
  3. Widzę potrzebę popracowania nad pojęciem zła.
  4. Przy okazji powstaje fajny dogmat, pewien element mojej wiary:
    Dogmat #1:
    Grzech jest przyczyną oddalenia człowieka od Boga - oddalenia, które powoduje iż człowiek Boga nie widzi i nie ma z nim społeczności podobnej do tej, jaką miał po stworzeniu i jakiej pragnął z nim mieć Bóg.
  5. Przy założeniu innym niż teizm dyskusja o grzechu nie ma sensu.

Kategorie: fiki, _blog, fikipedia, fikisłowa


Słowa kluczowe: grzech, bezbożność, zło


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
4 lipca 2003 (piątek), 10:36:36

Kobiety na falach

Miało być pogodnie, ale chyba się nie da widząc jak fachowo przeprowadzają u nas kolejną kampanie na rzecz aborcji. Widać, że zdolny gość to zaprojektował bo sekwencja wszystkich wydarzeń, wypowiedzi polityków, news-ów, artykułów prasowych i dyskusji jest poukładana naprawdę genialnie. Szkoda tylko, że znowu do złego .....

W związku z tym, po raz kolejny przypomniałem sobie o co tu chodzi i dlaczego tak jest: aby lepiej zapamiętać postanowiłem sparafrazować nieco źródło i zapisać to nieco bardziej nowocześnie.

Oto co mi wyszło:

Moja parafraza 1 rozdziału Listu do Rzymian

Bogu bardzo nie podobają się na postawy ludzi, którzy odrzucają prawdę o Bogu, którą mają bo Bóg im ją objawił ponieważ cały czas widać w świecie jego cechy: potęgę i bóstwo. Obserwując i zastanawiając się nad wszechświatem można uświadomić sobie jak wielkie są dzieła Boga więc osoby zaprzeczające jego istnieniu nie mogą się wykręcić.

Ponieważ jednak ludzie Ci, choć Boga w stworzeniu poznali, nie oddali mu czci jako Bogu pokopało się ich rozumowanie i zaciemniły się ich umysły. Myśląc, że są niesłychanie mądrzy w rzeczywistości stali się głupcami chwaląc się i ciesząc ze swych dzieł.

Dlatego Bóg sprawił, że ich kierują się własnymi żądzami w sposób nie szanujący i niszczący ich własne ciała. Kobiety zaczęły uprawiać seks lesbijski a faceci zaczęli się pedalić by potem sami ponieść zapłatę na swoich ciałach chorując na AIDS i inne choróbska.

Ich zakręcony rozum sprawił, że czynią rzeczy złe: są chciwi i kłamliwi, propagują ateizm, agnostycyzm i różne demoniczne religie wschodu. Zazdroszczą, zabijają, korumpują, podstępnie walczą o władzę a wszystko to w swojej pysze i zuchwałości, braku poszanowania dla zwyczajów i tradycji, bez serca i rozumu, wykorzystując wszystkie swoje zdolności do złego.

Oni to, wiedząc że ci co tak robią mają przed Bogiem przechlapane nie tylko sami tak czynią ale również pochwalają i zachęcają innych aby tak czynili.

A teraz tekst w oryginale:

Biblią Tysiąclecia, List do Rzymian, rodział 1, wersety od 18

Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta. To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił.

Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy.

Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów.

Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen.

Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie.

A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi. Pełni są też wszelakiej nieprawości, przewrotności, chciwości, niegodziwości. Oddani zazdrości, zabójstwu, waśniom, podstępowi, złośliwości; potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, w tym, co złe - pomysłowi, rodzicom nieposłuszni, bezrozumni, niestali, bez serca, bez litości.

Oni to, mimo że dobrze znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią.


Kategorie: obserwator, etyka, _blog


Słowa kluczowe: etyka, List do Rzymian, parafraza Listu do Rzymian, moralność, aborcja, kobiety na falach


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
5 lipca 2003 (sobota), 11:23:23

Miłość

Kolejne słowo, tak często używane przez nas w świecie:

Definicja #1:
Miłość to relacja między osobami, zakładająca czynienie drugiej osobie dobra. Czasami miłość wymaga ofiary.

Problemy:

W definicji pojawiają się dwa niebezpieczne słowa:

  • Relacja - w zasadzie można je olać, bo w matematyce (i pewnie w logice też) jest to pojęcie pierwotne. Ale w życiu?
  • Dobro - tego już olać nie można bo kto wie co to znaczy dobro? Ale jest coś takiego w moim FiKisłowniku.
  • Ale głównym problemem jest to, że naszym języku słowo to ma dwa znaczenia, i nie wolno lekcewarzyć faktu istnienia tego drugiego, oraz totalnego pomieszania obu tych określeń.

Druga definicja:

Definicja #2:
Miłość to pozytywny stan emocji wywołany bliskością drugiej osoby.

Mamy więc dwie definicje bo i miłości są co najmniej dwie. Jest miłość - chcę twojego dobra (dobra obiektywnego) ale jest też miłość -  jest mi z tobą dobrze (przyjemnie - pojęcie subiektywne). I na tym zderzeniu subiektywizmu z dobrem obiektywnym często iskrzy i wybucha.


Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fikipedia, fikisłowa, fiki


Słowa kluczowe: miłość, dobro, filozofia


Komentarze: (7)

senny_m, January 31, 2005 12:25 Skomentuj komentarz


Moim zdaniem niebezpieczne jest odniesienie do "ofiary".
Myślę, że miłość charakteryzuje się pięknem i szacunkiem, a co za tym idzie szczerością, a to z kolei jest powodem do tego, aby zaufać tej drugiej osobie.
Jestem zdania, że miłość jest zjawiskiem czysto "psychicznym".

dominisia, November 8, 2003 21:12 Skomentuj komentarz


dobro jest wtedy kiedy wiemy ze nie jest to zlem. mozemy tez nazwac to dobrem kiedy lubimy co robic i nie wyrzadamy sobie i innym krzywdy.
a tak o propos milosci to mysle ze to mozna odebrac inaczej, aby jej/jemu z Toba bylo dobrze i zeby Tobie z nia/nim bylo dobrze..a te dobrze to mozemy sobie podumac. moze fizycznie dobrze, a moze psychicznie:P

Brawo, August 12, 2009 14:24 Skomentuj komentarz


Miłość może być również do Ojczyzny, nie tylko do osoby. Można przy okazji rozbudować ją.

wojtek, April 12, 2018 14:37 Skomentuj komentarz


Miłość może być do ojczyzny na ile ojczyzna da się uosobić. Zapewne się da, i to całkiem sporo, wszak ojczyzna to grupa ludzi połączona jakoś z terenem.

sznyt, December 6, 2009 02:02 Skomentuj komentarz


Zgodzę się z Twoją definicją, ale dołożę swoje 3 grosze.

Miłość- niekończąca się, dobrowolna ofiara z siebie, dla dobra innej osoby (osób).

1: "niekończąca się" = trwała
2: "dobrowolna" oznacza podejmowanie czynności bez przymusu, nie ma czynników wpływających na wolę: jak planowany zysk
decyzja podejmowana jest jednokrotnie (choć "codziennie wybierać muszę")
3: "ofiara": coś co wymaga wysiłku, wkładu własnego, może być cierpieniem, może być wyrzeczeniem, przekraczaniem siebie i swoich słabości ( to chyba najtrudniejszy element tej definicji, ale najbardziej niezbędny, [por. 1 Kor 13], bo jakże ciężko nie zazdrościć, nie unosić się pychą, nie dopuszczać się bezwstydu, wszystko znosić, wszystkiemu wierzyć, itd.)
4: "z siebie" oznacza,że nie czyimś kosztem, ale moim, własnym, moje ja
5:"dla dobra" - dla szczęścia, dla rozwoju, dla wzrastania
(nie zawsze musi to być dobro, szczęście chwilowe, niekiedy wręcz odwrotnie, często dopiero spojrzenie z perspektywy pozwla to realnie ocenić)
6: "dla osoby" - niby oczywiste, ale niektórzy wydaja się miłować przedmioty, chwile, wrażenia. Ja nazywam to wtedy zniewoleniem.

Definicja myślę trudna, ale warta rozważenia

wojtek, April 9, 2018 12:36 Skomentuj komentarz


Z dyskusji na fejsie wnoszę:

Miłość to relacja między osobami, zakładająca czynienie drugiej osobie dobra nawet kosztem utraty jakiejś swojej wartości.

wojtek, April 12, 2018 17:50 Skomentuj komentarz


Rozważania o miłości:

Miłość to władza służącą. Dobre!
Miłość wyraża się tym że
tworzy,
dzieli się władzą,
tworzy nową przestrzeń,
przekazuję ją do zarządzania osobie kochanej,
jest kreatywna,
tworzy nowe obszary do rządzenia.
Bardzo błędne jest współczesne rozumienie miłości (troszkę hipisowskie) jako najwyższej formy tolerancji, jako przyzwolenie na róbcie sobie co chceta i pozostawienie pełnej wolności.

Takie rozważanie:
Bóg jest miłością.
Miłość jest miłością gdy jest się królem.
Znaczenie semantyczne słów: pan i król jest jednak różnice. Niby jeden i drugi ogranicza wolność ale Pan to może mieć niewolnika, a król ma poddanych, bo jego władze bazuje na autorytecie (może ustanowiony na zewnątrz ale jednak) a władza pana już tylko na sile i pozycji.
Król jest ojcem, rządzi z miłością.
ponieważ Jezus jest panem panów i królem królów to tylko król, który korzysta z władzy Jezusa jest królem. Każdy inny, który Jezusa nie uznaje i z Jego autorytetu nie korzysta jest uzurpatorem i gdy Jezus się pojawi będzie uciekał. No tak - wszak wszelka władza pochodzi od Boga i warto tą myśl rozwinąć.
Władcy działający w autorytecie Boga dzielą się swoją władzą i tworzą nowe obszary, aby nowe osoby mogły też władzę sprawować - robią tak rodzice! Przeciwieństwem jest korpo i wojsko ….
W korpo i w wojsku często bywa inaczej - tam trzyma się władzę, nie daje się jej, co najwyżej używa się wykonawców, którzy będą wykonywać rozkazy.

Skomentuj notkę
7 lipca 2003 (poniedziałek), 23:26:26

ks. Maliński i humanizm

Kiedyś (pewnie jakieś 18 lat temu, więc w okolicach 1986 roku) przyjechał do Gliwic na rekolekcje ks. Maliński. Postać w kręgach bardzo znana, ciekawa i mądra.

Przez trzy dni, w mocno nieogrzewanym kościele ksiądz głosił kazania opierając swoją wywody na odpowiedzi na pytanie, które kiedyś pewien młodzieniec zadał Jezusowi: "Nauczycielu dobry, co mam czynić aby osiągnąć życie wieczne?"

Odpowiedź ks. Malińskiego oparta była na trzech poleceniach:
- masz wierzyć,
- masz kochać,
- masz tworzyć
i rozwinięcie tych słów zajęło księdzu trzy rekolekcyjne wieczory.

Bardzo utkwiło mi to w pamięci. Bardzo, skoro tak dobrze pamiętam to przez tyle lat. Wiem, że te słowa wywarły na mnie wielki wpływ, gdyż przez wiele lat starałem się wierzyć, kochać i tworzyć oraz stale żyjąc w poczuciu winy pokutować za to iż tak słabo wierzę, wcale nie kocham a moja twórczość to albo odtwórczość albo pogoń za kasą i sławą przez większość dnia spędzonego w pracy.

Po wielu latach odkryłem jak bardzo humanistyczne jest to nauczanie a do tego jak mało biblijne! Co więcej - jak toksyczne okazało się dla świeżo nawróconego grzesznika odciągając go od łaski i posłuszeństwa.

Po co na postawione przez bogatego młodzieńca pytanie wymyślać niestworzone rzeczy skoro Jezus udzieli na nie odpowiedzi! Nie mówił nic o wierze, kochaniu i tworzeniu - przynajmniej nie wtedy i nie tej osobie. Tej osobie po prostu powiedział "chodź za mną!" i to była właściwa odpowiedź.

A ks. Maliński? No cóż - niektórzy ludzie są tacy mądrzy że nie widzą takich prostych rzeczy. Dlaczego? Może po prostu chcą pokazać swoją mądrość i nie przeszkadza im nawet to, że konfrontując ją z Jezusem szkodzą sobie, innym a w najlepszym przypadku tylko wypadają blado.

A dlaczego przypomniałem sobie o tym prawie dziś? Może znowu gdzieś ktoś powiedział, ze "ks. Maliński to taki mądry człowiek"?


Kategorie: humanizm, katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: ks. Maliński, humanizm, rekolekcje


Komentarze: (3)

Motszef, September 22, 2008 05:35 Skomentuj komentarz


Nie rozumiem... Czy pójście za Jezusem to coś innego niż wierzenie mu, kochanie i twórczy rozwój? Ja nie widzę żadnej sprzeczności.

michal, June 10, 2009 10:22 Skomentuj komentarz


No właśnie też do końca nie rozumiem tego wywodu. Przecież trzeba kochać i wierzyć. A tak na marginesie pisze się "chodź"

wojtek, April 13, 2024 13:33 Skomentuj komentarz


Aby osiągnąć życie wieczne potrzeba "się na nowo narodzić" (cokolwiek to znaczy). Jezus próbował to wyjaśnić Nikodemowi, i chyba mu się udało skoro później widzimy Nikodema wśród uczniów. Może więc nam też się uda pojąć, że z wody to każdy się rodzi w wyniku decyzji rodziców, ale z Boga to z decyzji Boga, który tych co uwierzyli pieczętuje swoim świętym Duchem jako znak swoje właśności (Ef1:13; 2:1-10).

Dziś wydaje mi się to proste, oczywiste ale długo po moim nowym narodzeniu (1985?) do tego dochodziłem skoro czytać Biblię ze zrozumieniem zacząłem gdzieś po 2008 roku czyli po 23 latach czytania bez zrozumienia.

Skomentuj notkę
8 lipca 2003 (wtorek), 10:40:40

Zabawa w słowa: Dobro (podejście drugie)

Definicja:
Dobro to stan rzeczy w jakim Bóg chce aby się one znajdowały.

Uwaga:
Względem mojej poprzedniej wersji tej ślicznej definicji poprawiam słowo "chciał" na "chce" bo coś mi się wydaje, że Bóg nie ma problemu z czasem, a zwłaszcza z czasem przeszłym.

Kategorie: zabawa w słowa, _blog


Słowa kluczowe: dobro, Bóg, filozofia


Komentarze: (1)

believe, November 10, 2004 16:40 Skomentuj komentarz



oj niema niema i dzieki mu za to =)
Skomentuj notkę
9 lipca 2003 (środa), 06:34:34

Podatki

Definicja:
Podatek to przymusowe, bezzwrotne, nieodpłatne i powszechne świadczenie na rzecz państwa, ustalone przez władcę a egzekwowane za pomocą mocy państwa (środków przymusu bezpośredniego).

Myśli nieuczesane:

  1. Połączyć ze słowami: państwo, władza, moc, przemoc.
  2. Podatki są konsekwencją istnienia państwa jako organizacji społecznej, która o coś ma dbać.
  3. Nie lubię podatków. Ale jak już muszą być to niech będą dwa: pogłowne (równy dla każdego dorosłego) i kominowe (jako podatek lokalny).

Kategorie: fiki, _blog, fikipedia


Słowa kluczowe: podatek, podatki, państwo, pogłówne, pogłowne, podatek pogłówny, kominowe


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
10 lipca 2003 (czwartek), 13:48:48

Uczucia a wola

Ks. Jan Pisula pisząc w pewnym artykule o odpustach napisał, że jedną z
konsekwencji upadku (grzechu) człowieka jest niemożliwość do zapanowania
woli na własnymi uczuciami.

Kurcze ... dobre to jest! Ten facet ma racje!


Dopisek, jesień 2020:

Ale tek ksiądz nie zna Ducha Świętego, który jest w człowieku i powinen przeczytać 7 rozdział Listu do Rzymian nie kończąc na końcu rozdziały ale wchodząc w rozdział 8. Temat jest trudny ale człowiek duchowy zapanować nad własną wolą może. Patrz Gal 2:20.


Dopisek kolejny

Artykuły już nie ma bo strona Diecezji Kaliskiej uległa przebudowie. Ale jest archiwum internetowe więc ją sobie odzyskałem i zachowuje, choć nauka o odpustach to wielkie bzdury są propagowane przez kościół rzymski od wielu wieków.

Diecezja Kaliska - KST - Ks. R. Pisula - Odpusty  w  kontekście  Wielkiego  Jubileuszu 2000

Również i dzisiaj Kościół zachęca wszystkich swoich synów, ażeby rozważali i zastanawiali się, jak wielkie ma znaczenie praktyka odpustów dla życia poszczególnych wiernych, a nawet dla rozwoju całej wspólnoty chrześcijańskiej[1].
(...) pragnąc dać wyraz macierzyńskiej trosce Kościoła, postanawiam, aby wszyscy wierni, odpowiednio przygotowani, mogli przez cały czas trwania Jubileuszu korzystać obficie z daru odpustu (...)
[2]

    Nauka o odpustach ukształtowała się w Kościele przede wszystkim wokół praktyki lat jubileuszowych. Z tego powodu dla jej zrozumienia wydaje się bardzo pomocne krótkie ujęcie teologicznego sensu, jaki posiada jubileusz w Piśmie świętym (§.1). Następnie odniesiemy tę prawdę do katolickiej doktryny o odpustach, aby ukazać jej treść, znaczenie i aktualność (§.2).

Zarys teologii jubileuszu w Piśmie świętym jako kontekst nauki Kościoła o odpustach[3]

    Zgodnie z tradycyjnym schematem teologii biblijnej, mówimy o jubileuszu jako instytucji ustanowionej przez Boga, która posiada trzy wymiary, niepodzielnie ze sobą złączone i stanowiące jedną całość: zapowiedź (jubileusz starożytnego Izraela), wypełnienie (jubileusz Jezusa) i kontynuacja (jubileusz Kościoła).

Sens lat jubileuszowych w Starym Testamencie

    Korzeniem tradycji jubileuszu w Biblii jest prawo roku jubileuszowego zawarte w Kpł 25. Jest to rok ustanowiony przez Boga, obchodzony co 50 lat, który rządzi się wyjątkowymi prawami i nosi zaszczytne miano rzeczy świętej(ponieważ miał pomagać Izraelitom zbliżyć się do Boga - Świętego). Termin jubileusz pochodzi od słowa jobel - barani róg, za pomocą którego uroczyście obwieszczano rok jubileuszowy na całym terytorium Izraela i nawoływano do wspólnego przeżywania radości (stąd łać. jubileo - raduję się). Zasadniczym powodem tej radości w starotestamentalnym roku jubileuszowym miało być przekreślenie wszelkich długów, na pierwszym miejscu materialnych. Dotyczyć to miało szczególnie tych synów Izraela, którzy dla wyrównania zaciągniętych pożyczek oddali w zastaw swoją ziemię i stali się najemnikami, a w końcu zostali zmuszeni sprzedać siebie, swoją rodzinę, przyjmując status niewolników. Oni to właśnie w roku jubileuszowym odzyskiwali prawo własności do swojej ziemi i otrzymywali utraconą wolność. W ten sposób powracali niejako do pierwotnego porządku, ustalonego przez Jahwe po zdobyciu Kanaanu. Był to powrót do pierwotnej relacji z Bogiem jako Tym, który wybrał i pokochał naród Izraela, wyzwolił go z Egiptu, zawarł z nim przymierze i dał mu ziemię - a wszystko to za darmo. Oto pierwszy aspekt jubileuszu Starego Testamentu: dar wolności, wyzwolenie, rozumiane jako przywrócenie takiej relacji z Bogiem, jaką On sam ustanowił przez niezasłużony dar dla Izraela.

Drugi aspekt jubileuszu nierozerwalnie łączy się z pierwszym: każdy dług bowiem zakłada uzależnienie od innych, podział na bogatych i biednych, ważnych i zaniedbywanych. Jubileusz miał znosić te bariery, przywracać w Izraelu pierwotne doświadczenie solidarności, odbudowywać wspólnotę opartą na zasadzie równości wobec Boga - wszyscy byli niewolnikami w Egipcie, wszyscy zostali wykupieni od faraona, wyprowadzeni z ziemi niewoli i wszyscy zawarli przymierze na tych samych warunkach. W takim razie wszyscy należą do Boga i wszyscy są Jego dłużnikami - rzeczywistym właścicielem Kanaanu jest przecież Jahwe, który darował ją 12 pokoleniom Izraela w dzierżawę. Właśnie dlatego ta ziemia nigdy nie mogła być sprzedawana na zawsze, ale musiała powrócić do tego, kto ją otrzymał, zgodnie z wolą Właściciela. A zatem, drugi aspekt jubileuszu Starego Testamentu to braterstwo, rozumiane jako powrót do takiej relacji z drugim człowiekiem, jaką ustanowił w swoim narodzie sam Bóg.

W taki sposób, dzięki prawu jubileuszowemu, każde pokolenie Izraela (50 lat w Biblii to czas trwania jednego pokolenia!) mogło osobiście doświadczyć wielkich dzieł Boga i mieć swój własny udział w dobrodziejstwach Wyjścia i Przymierza. Jubileusz miał stanowić gwarancję, że działanie Boga w historii Izraela nie stanie się dla następnych pokoleń jedynie przedmiotem wspomnień przekazywanych przez tradycję, ale konkretną i dotykalną rzeczywistością, która uwalnia i tworzy więzy.

    Dwa wymiary starotestamentalnego roku jubileuszowego, wzajemnie się warunkujące: wyzwolenie i braterstwo - powrót do pierwotnej relacji z Bogiem i ludźmi - stanowią jego istotny sens i są punktem wyjścia do rozważania jubileuszu Jezusa Chrystusa.

Jubileusz wypełniony przez Jezusa Chrystusa

    Jak pokazuje historia Izraela, prawo jubileuszu było zwyczajem praktykowanym bardzo krótko, a następnie powoli zanikało. Powróciło ono w przepowiadaniu proroków, stając się tłem zapowiedzi mesjańskich. Według nich, to prawo miało zostać zrealizowane wraz z przyjściem Sługi Pańskiego, jako powszechna odnowa życia narodu (wyzwolenie i zwrot ziemi w czasie niewoli babilońskiej).

W takim kontekście należy czytać ewangelię jubileuszową (por. Łk 4,16-21), która jest swego rodzaju wystąpieniem programowym Chrystusa. Wraz z jego przyjściem spełnia się (Łk 4,21) jubileuszowe proroctwo Izajasza (por. 61,1-3; 58,6-10):

    Duch Pański spoczywa na mnie

    ponieważ mnie namaścił i posłał mnie,

    abym ubogim niósł dobrą nowinę,

    więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie,

    abym uciśnionych odsyłał wolnymi,

    abym obwoływał rok łaski od Pana (Łk 4,18-19).

Trudno nie dostrzec w tych słowach bezpośredniego odwołania do idei jubileuszu (rok łaski), który jest radością (dobra nowina) dla ubogich i ofiarowujewolność niewolnikom. Spróbujemy zatem spojrzeć na całe dzieło Chrystusa, jako na realizację starotestamentalnego prawa jubileuszowego, pamiętając, że On sam pozwala na taką interpretację: nie przyszedłem znieść, ale wypełnić (Mt 5,17).

Można pokusić się o opisanie sytuacji człowieka po grzechu pierworodnym za pomocą kategorii biblijnych i egzystencjalnych: najemnik i niewolnik. Stan oddalenia od Boga stanowi swego rodzaju wydziedziczenie - utratę pierwotnego stanu posiadania, to znaczy oryginalnej relacji do Boga. Istotą tej relacji było głębokie zaufanie do Stwórcy, wykluczające strach, jak to obrazowo opisuje Księga Rodzaju 1-2. Ukazuje ona także istotę pokusy szatana, którą było odebranie człowiekowi tej ufności i zniszczenie w nim doświadczenia darmowości wobec Boga. Jego intencję można streścić w taki sposób: «Bóg, was nie kocha, a zatem nie możecie opierać na nim waszego życia. Musicie liczyć tylko na siebie i na własne siły!»

W taki sposób narodziły się w człowieku strach i nieufność wobec Boga, które są charakterystyczne dla najemnika, czy niewolnika. Najemnika bowiem interesuje tylko jedno: aby wysłużyć, zarobić, wypracować... Taka jest postawa starszego syna w przypowieści o miłosiernym ojcu (por. Łk 15,25-30) - pozornie nigdy nie opuścił ojca i nie przekroczył żadnego z jego przykazań, całe życie mu służył, chcąc zapracować na to, co jako dziedzicowi było mu dane za darmo. Miał mentalność najemnika, a nie syna - nie rozumiał, że wszystko, co posiada ojciec należy do niego (por Łk 15,31), był wewnętrznie wydziedziczony.

Oto sedno problemu całej ludzkości - prawdziwym dramatem człowieka, korzeniem zła i cierpienia, którego doświadcza, jest utrata poznania Boga jako Ojca. Właśnie to zagubienie wymiaru prawdziwego synostwa, owo duchowe bankructwo, zaprzedanie swojej ojcowizny, charakteryzuje najpełniej życie człowieka po grzechu pierworodnym.

W tej perspektywie dzieło odkupienia (wy-kupienia!) dokonane przez Chrystusa jawi się jako przywrócenie człowiekowi utraconej relacji do Boga jako Ojca. O kimś, kto odzyskuje taką relację można powiedzieć, że ma (a nie tylko, że będzie miał) życie wieczne: OJCZE... to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga. oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa (J 17,1).

Chrystus przyszedł po to, aby ludzie mieli takie życie, to znaczy aby poznali (w sensie biblijnym) Boga jako Ojca, a siebie samych jako synów, przestając być najemnikami i niewolnikami. Staje się to możliwe dzięki temu, że Jezus zna Boga w taki sposób, ufa mu całkowicie i dlatego nie ucieka od krzyża, ale wchodzi w śmierć, nie licząc na siebie, ale opierając się całkowicie na Ojcu. Właśnie z tego powodu jego zmartwychwstanie jest tak fundamentalne dla chrześcijan jako Dobra Nowina, którą głoszą: «Bóg nas kocha. a zatem możemy opierać na nim nasze życie. Nie musimy liczyć tylko na siebie i na własne siły, bo mamy Ojca!».

Św. Paweł opisuje tę rzeczywistość bardzo dobitnie: Nie otrzymaliście ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać Abba, Ojcze! Sam Duch wspiera swoim świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami (Rz 8.13-17). I jeszcze raz św. Jan: W miłości nie ma lęku. lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą (1J 4,18).

Tak właśnie wypełnia się starotestamentalne prawo jubileuszu o uwolnieniu niewolników i darowaniu długów, które było figurą i zapowiedzią prawdziwego jubileuszu Jezusa Chrystusa. W nim każdemu człowiekowi darowana jest szansa odrzucenia Ojca kłamstwa i strachu, jaki na początku zasiał w jego sercu. Dzieje się to poprzez powrót do pierwotnej relacji miłości i ufności wobec Boga jako Ojca. To właśnie ma na myśli Nowy Testament mówiąc o nowym stworzeniu (Gal 6,15).

Rzeczywiste wejście w taką nową relację z Bogiem pociąga za sobą w sposób nieunikniony radykalną zmianę relacji z ludźmi. Człowiek, uwolniony od przymusu opierania swego życia na bliźnim i wykorzystywania go do swoich celów, odzyskuje zdolność kochania, to znaczy przyjmowania i dawania swego życia za darmo. Odkrycie i poznanie Boga jako Ojca daje człowiekowi możliwość wypełnienia przykazania miłości: bezinteresownej miłości Boga ponad wszystko i dlatego właśnie bliźniego jak siebie samego (por. Mt 22,36-39). Zdolność do bezwarunkowego tracenia siebie dla drugiego odradza pierwotne braterstwo, które nie jest owocem wysiłków człowieka, ale dziełem Boga w nim i we wspólnocie ludzi przez niego powołanych.

    Przedstawiliśmy, w koniecznym skrócie, biblijną wizję jubileuszowego odkupienia, dokonanego w Jezusie Chrystusie, które obejmuje dwa wymiary zapowiedziane w Starym Przymierzu: wyzwolenie i braterstwo. W tym sensie odkupienie może być rozważane jako wielki powrót ludzkości do pierwotnej relacji z Bogiem i pomiędzy sobą. Dopiero z tej perspektywy możemy zająć się teologią odpustów w ramach jubileuszu Kościoła, w którym dzieło zbawienia znajduje swoją kontynuację.

Teologia odpustów

    Nasza wypowiedź zamknie się w czterech punktach. W pierwszym spróbujemy określić istotną naukę Kościoła o grzechu i jego skutkach (§.2.1) Zadaniem punktu drugiego jest odpowiedź na pytanie, w jaki sposób w dziele odkupienia dokonuje się zniesienie tych skutków grzechu (§.2.2). Tematem punktu trzeciego będzie Kościół rozważany w dwóch wymiarach: jako Obcowanie świętych i Mistyczne Ciało Chrystusa (§.2.3). Punkt ostatni powinien zebrać wnioski z rozważań poprzednich, aby odnieść je do tradycyjnej nauki Kościoła o odpustach (§.2.4).

Misterium iniquitatis, czyli istota grzechu i jego skutki

Jak to zostało zarysowane powyżej, korzeniem grzechu jest poduszczenie szatana, który poprzez zaszczepienie człowiekowi nieufności do Boga, doprowadził ludzką wolność do tragicznej decyzji odwrócenia się od Niego, oparcia się na sobie samym, zajęcia miejsca Boga i przyjęcia siebie za miarę i cel ostateczny wszystkich rzeczy[4]. Najbardziej wewnętrzną i mroczną istotę grzechu stanowi pragnienie bycia jak Bóg, decyzja: Nie Ty - ja sam! Przyjmując objawioną prawdę o Bogu jako jedynym Źródle życia ludzkiego, każdy grzech pociąga za sobą podwójny skutek[5]:

A)                         Całkowite lub częściowe (grzech ciężki lub powszedni) odłączenie się człowieka od Boga, niewolnicze przywiązanie do stworzenia i zamknięcie w sobie samym. Jest to sytuacja, w której człowiek znajduje się i trwa z własnej woli. To podstawowe następstwo grzechu tradycyjnie określa się jako stan winy (reatus culpae)[6].

B)                          Zburzenie w człowieku wewnętrznego ładu, jaki Stwórca od początku w nim zamierzył. Grzech narusza ontyczny porządek tkwiący w naturze istot stworzonych, niszczy jego życiodajną strukturę[7]. Ten skutek grzechu można opisać za pomocą określenia rana, gdyż grzech kaleczyczłowieka w sferze duchowej i fizycznej, dotyczy to najpierw i w sposób wyjątkowy grzechu pierworodnego. Tradycyjnie wymienia się dwie kategorie ran, które zadał on człowiekowi[8]:

·                  Rany cielesne, to znaczy wszystkie cierpienia doczesne i śmierć;

·                  Rany duchowe:

-                             rana umysłu, przez którą człowiek jest ograniczony w swoim poznaniu,

-                             rana woli, która sprawia, że człowiek nie może przez dłuższy czas zachowywać całości naturalnych praw moralnych i jest skłonny do grzechu (pożądliwość),

-                             rana uczuć, czyli niezdolność człowieka do podporządkowania sfery emocjonalnej działaniu umysłu i woli.

Jakkolwiek grzech pierworodny ma inną naturę niż grzechy uczynkowe (choć taki sam jest ich mechanizm), to jednak każdy grzech zadaje człowiekowi podobne rany. Zraniony w ten sposób człowiek niejako nieuchronnie narusza tkankę łączącą go z innymi ludźmi i ze światem stworzonym (grzech społeczny)[9]. W klasycznej tradycji teologicznej takie konsekwencje grzechu noszą nazwę kara doczesna (reatus poenae)[10].

W tym miejscu należy zauważyć charakter relacji pomiędzy winą i karą. W sensie prawniczym kara jest nakładana przez trybunał i przychodzi do winowajcy z zewnątrz, drogą administracyjną lub sądową i pozbawia go określonego wyrokiem dobra. Tymczasem w porządku teologicznym kara nie dotyka człowieka z zewnątrz, jako niezależny wyrok przychodzący od Boga i będący jego reakcją na grzech, lecz wynika z wewnętrzną koniecznością z samej istoty grzechu. Samo zburzenie w człowieku stwórczego porządku jest równoznaczne z przejściem do stany kary, wynika ona bowiem ipso facto z samego grzechu[11].

Podsumowując, człowiek na skutek grzechu został obdarty z dóbr nadprzyrodzonych, a zraniony w dobrach doczesnych[12]. W tym tragicznym stanie otwiera się w życiu człowieka tajemnica Bożego Miłosierdzia, która wyraża się w odpuszczeniu grzechów.

Misterium pietatis, czyli pełne i doskonałe odpuszczenie grzechów

    Odpuszczenie grzechu zakłada zniesienie jego skutków w stosunku do grzesznika. Inicjatywa i wypełnienie tego dzieła należą do Boga, jego skuteczność zależy jednak od wolnej odpowiedzi człowieka. Stosownie do omówionego powyżej podwójnego skutku grzechu, działanie Boga i odpowiedź człowieka idą w dwóch kierunkach: odpuszczenie winy i darowanie kary.

Odpuszczenie winy

Odpuszczenie winy dokonuje poprzez nawrócenie (hebr. sub, gr. metanoia), czyli zmianę sposobu myślenia - osobistą, wewnętrzną decyzję radykalnego zerwania z grzechem, aby świadomie i w sposób wolny zwrócić się do Boga. Jest to metanoia - wewnętrzna przemiana całego człowieka przez którą zaczyna on myśleć, sądzić i układać swoje życie przepojony tą światłością i miłością Boga, które zostały ujawnione w Synu i nam w pełni udzielone[13].

Pierwszeństwo w procesie nawrócenia należy do Boga, dokonuje się ono pod wpływem Słowa Bożego. Biblijnym obrazem, ukazującym strukturę nawrócenia i odpuszczenia winy jest przypowieść o miłosiernym Ojcu i dwóch marnotrawnych synach (por. Łk 15,1-32)[14]. Ukazuje ona dynamikę wielkiego powrotu człowieka do Boga (do pierwotnej relacji synowskiej), którego etapami są:

·                  doświadczenie własnej słabości,

·                  odnalezienie Ojca bogatego w miłosierdzie (odkrycie Boga jako Ojca),

·                  żal i skrucha serca (contritio, bądź attritio)[15],

·                  konkretny wyraz żalu (wyznanie winy),

·                  jasny znak odpuszczenia winy (marnotrawny syn zostaje przyjęty do domu Ojca bez żadnych warunków, czy pokutnych zobowiązań).

W sposób zwyczajny taki proces nawrócenia ma miejsce w Sakramencie Pojednania[16], chociaż od starożytności chrześcijańskiej, obok drogi sakramentalnej znane są w Kościele inne formy pojednania grzesznika z Bogiem, które jeszcze wyraźniej podkreślają znaczenie żalu. Przykładem może być praktyka upomnienia braterskiego (por. Mt 18,15-17), gdzie wina która pociąga za sobą procedurę i ekskomuniki może być starta przez żal wzbudzony w trakcie braterskiej rozmowy. W tym kontekście można rozumieć rolę starcóww tradycji wschodniej, którzy byli często osobami świeckimi[17].

Kościół naucza, że odpuszczenie winy nie wyczerpuje wszystkich skutków grzechu i nie jest pełnym i doskonałym pojednaniem z Bogiem - pozostaje jeszcze kara[18]. Dzieło odkupienia nie może być bowiem rozumiane na sposób amnestii, jak gdyby grzech dotykał człowieka tylko z zewnątrz, a kara była tylko arbitralnym wyrokiem Boga, który może zostać zmazany na dowód miłosierdzia. Grzech dotyka człowieka w jego ontycznej strukturze, a jej przywrócenie domaga się udziału człowieka, osobistego włączenia się w przeobfite zadośćuczynienie Chrystusa[19].

Darowanie kary

Stosownie do określenia kary doczesnej, przyjęty powyżej, jej darowanie należy rozpatrywać w kategoriach uleczenia grzesznika i zagojenia wielorakich ran będących następstwem grzechu. Jest to proces indywidualny i wspólnotowy, który zakłada wysiłek odbudowania wewnętrznej harmonii i integracji, zburzonej przez grzech. Chodzi tutaj o pełne przywrócenie wszystkich dóbr, tak osobistych i społecznych, jak i tych, które należą do porządku powszechnego, a które zostały pomniejszone, lub zniweczone przez grzech[20].

Jest to zatem ostateczne dopełnienie wielkiego powrotu stworzenia do Stwórcy. Na określenie tego procesu darowania kary doczesnej klasyczna teologia wypracowała termin zadośćuczynienie (satisfactio), albo pokuta[21].

Należy zwrócić uwagę na relację, jaka zachodzi pomiędzy tymi dwoma wymiarami pojednania z Bogiem: odpuszczenie winy zawsze poprzedza i jest źródłem darowaniem kary (nigdy odwrotne!). Grzesznik bowiem czyni pokutę, ponieważ doświadczył Bożego przebaczenia, a nie czyni pokuty po to, aby zasłużyć na to przebaczenie. Tak więc sama pokuta okazuje się łaską, jako możliwość dana człowiekowi przez Boga z miłości do niego - Kościół głosi pokutę, jako daną ludziom łaskę. Tradycja wymienia dwa aspekty tak rozumianej pokuty:

·      Aspekt bierny, który zakłada dobrowolne przyjęcie przez człowieka tych skutków grzechu, które określamy jako karę doczesną, tzn. trudów życia, cierpienia, a w końcu śmierci[22]. Biblia ukazuje wartość oczyszczającą cierpienia, na podobieństwo ognia oddzielającego metal od wszelkich zanieczyszczeń (por. Syr 2,4-5; Ps 65,10-12; Iz 48,10-11; Jer 6,27-30; 9,6; 20,9; 23,29; Dz 15,9; 1Kor 3,15; 2Kor 7,1; 1Pt 4,12-13). Tak więc kara, która wewnętrznie wynika z grzechu, ma równocześnie charakter oczyszczający i leczniczy - to, co jest konsekwencją grzechu staje się - dzięki Bogu - narzędziem jego całkowitego odpuszczenia.

·         Aspekt czynny pokuty stanowi świadomy wysiłek podejmowany przez grzesznika, który wyraża się w różnorodnych praktykach pokutnych, z których wyróżnia się klasyczna triada: modlitwa, post, jałmużna, stanowiąca zasadniczą treść starożytnej pokuty publicznej[23]. Tak rozumiana pokuta rozciąga się na całe życie człowieka i obejmuje wszystkie jego dziedziny: wszystko, co chrześcijanin cierpi. czyni i znosi[24].

Darowanie kary, które dokonuje się poprzez taką pokutę, jest zatem drogą powrotu zranionego człowieka do pierwotnego stanu zdrowia, środkiem do odbudowania w człowieku ładu i harmonii, które od początku leżą w planach Stwórcy. Jego owocem jest zjednoczenie międzyludzkie (podobnie, jak grzech był rozłamem pomiędzy ludźmi) i przywrócenie pierwotnej harmonii społecznej[25].

W tym kontekście należy uświadomić sobie, że darowanie kary (czyli uzdrowienie lub oczyszczenie grzesznika), choć jest procesem najgłębiej osobistym i wewnętrznym, to jednak nie dokonuje się indywidualnie i w samotności, lecz dopuszcza uczestnictwo i pośrednictwo innych osób. Podobnie jak grzech ma charakter społeczny, tak i jego odpuszczenie dokonuje się w społeczności i to w społeczności wybranej właśnie w tym celu przez Boga - we wspólnocie Kościoła[26].

Misterium Ecclesiae, czyli Kościół jako miejsce odpuszczenia grzechów

Mówiąc o Kościele mamy oczywiście na myśli Communio Sanctorum - Kościół istniejący w trzech wymiarach: pielgrzymujący, chwalebny i oczyszczający się (por. LG 49). W przypadku, gdy pokuta konkretnego człowieka nie zostanie zamknięta w ramach życia doczesnego, pozostaje czyściec jako możliwość jej kontynuacji i dopełnienia po śmierci.

W świetle rzeczowej analizy dokumentów Magisterium Kościoła, czyściec ukazany jest bardziej jako wydarzenie uzdrawiająco-lecznicze, niż odwetowo-karzące[27]. W tym przypadku proces uzdrowienia w życiu ziemskim, którego człowiek jest czynnym podmiotem (zadośćuczynienie), przechodzi w proces oczyszczenia, tzn. spotkania z trawiącym ogniem Bożej miłości, która wypala w człowieku to, co jeszcze w nim sprzeciwia się (ma odmienną naturę) miłości (satispassio-zadościerpienie)[28].

Czyściec jest zatem finalnym etapem procesu pokuty, ostatecznym jej rozwinięciem i szczęśliwym dopełnieniem. Praktycznym wyrazem traktowania czyśćca jako dalszego ciągu pokuty kościelnej była wielowiekowa praktyka mierzenia długości trwania czyśćca za pomocą miary czasowej, przyjętej w praktyce pokutnej pierwszych wieków: dni, miesiące, lata.

Jak widzimy, cały proces pokuty (zarówno w życiu doczesnym, jak i po jego zakończeniu) dokonuje się w Kościele. Z naszego punktu widzenia istotne jest spojrzenie na Kościół jako na Mistyczne Ciało Chrystusa (por. LG 50)[29]. Obraz ten wyraża prawdę o ontologicznej więzi pomiędzy poszczególnymi członkami Kościoła, z której wynika prawo wewnętrznej solidarności (prawowspółuczestnictwa), opisane przez św. Pawła (por. 1Kor 12,26-27; Ef 4,11-16; Kol 2,19). Na jego mocy w obrębie Ciała-Kościoła dokonuje się nieustanna wymiana dóbr duchowych (spiritualium communicatione), tradycyjnie zwana wstawiennictwem (suffragium)[30]. Oznacza to, że dobra duchowe, to znaczy owoce pokuty poszczególnych członków Kościoła (na pierwszym miejscu Jego Głowy - Chrystusa, od którego wszystko pochodzi, a następnie Matki Bożej i świętych), stają się udziałem wszystkich[31]. To, co każdy członek Ciała-Kościoła czyni dla siebie, jednocześnie i w sposób wewnętrznie konieczny, jest także darem dla innych. W ten sposób dobro jednego staje się równocześnie dobrem całego Kościoła, nie przestając być jego własnym. Chociaż każdy może dysponować tym dobrem, to czyni to zawsze za pośrednictwem Głowy Ciała, czyli Chrystusa[32]. Dlatego właśnie wstawiennictwo w Kościele ma zarazem charakter współuczestnictwa i prośby.

Tak odkrywa się przed nami pojęcie skarbca Kościoła (thesaurus Ecclesiae)[33]. Właśnie na mocy owej wewnętrznej solidarności (którego dalekim obrazem może być fizyczne prawo naczyń połączonych) możliwe jest to współuczestnictwo i pośrednictwo całego Kościoła w procesie pokuty poszczególnych jego członków, które klasyczna teologia nazwała zastępstwem(vicarietas)[34]. Możemy mówić, zatem o zadośćuczynieniu całego Kościoła za poszczególnych jego członków, które jest zawarte w zadośćuczynieniu Chrystusa i z niego czerpie swoją skuteczność. Cały Kościół ma udział w uzdrowieniu i uleczeniu człowieka z ran grzechowych, czyli w darowaniu kary[35]. Ta świadomość była zawsze żywa w praktyce pokutnej Kościoła - mieć pokój z Kościołem, znaczyło otrzymać odpuszczenie winy od Boga i mieć udział w dobrach duchowych Kościoła Powszechnego[36].

W tej perspektywie należy widzieć atrybut Kościoła, który teologia klasyczna określiła jako władzę kluczy[37]. Pojednanie z Bogiem przychodzi do grzesznika zawsze za pośrednictwem Kościoła, w jego hierarchicznej strukturze. Cały Kościół sprawuje swą władzę kluczy za pośrednictwem i przez posługę szafarzy - papieża i biskupów, którzy rozdzielają dobra duchowe w imieniu Chrystusa[38].

Opierając się na przeprowadzonej analizie, spróbujmy teraz ukazać najważniejsze konsekwencje, jakie z niej wynikają w odniesieniu do teologii odpustów.

Misterium indulgentiae, czyli odpust jako droga do pełnego i doskonałego odpuszczenia grzechów we wspólnocie Kościoła

Zarys historii odpustów[39]

Odpusty mają swoje korzenie w praktyce pokutnej pierwotnego Kościoła; chodzi przede wszystkim o starożytny zwyczaj udzielania przez męczenników listów pokoju dla grzesznych braci, którzy zaparli się wiary (lapsi). Na mocy wstawiennictwa wyznawców zostawała im darowana część długotrwałej pokuty kanonicznej, która była wymagana w takich przypadkach dla uzyskania pojednania. Powodem takiego odpustu od pokuty było przekonanie o skuteczności wstawiennictwa świętych męczenników przed Bogiem i możliwość wymiany dóbr duchowych pomiędzy wiernymi żyjącymi i umarłymi.

Znane są nam także inne formy pomocy pokutującym, jakie stosowano w starożytnym Kościele. I tak np. uznawano za dopuszczalne, aby część pokuty wyznaczonej przez biskupa wypełniali w zastępstwie grzesznego brata inni wierni. Wszystkie te praktyki dążyły do jednego celu - skrócenia lub całkowitego uchylenia pokuty, do jakiej był zobowiązany grzesznik. Stąd właśnie wielkość odpustu mierzono za pomocą jednostek czasowych. A ponieważ - jak widzieliśmy - Kościół wierzył, że pokuta może wykraczać poza granice śmierci, tę czasową kategorię odpustu przeniesiono także na stan oczyszczenia i mówiono o dniach, miesiącach i latach trwania czyśćca. W taki sposób narodziła się czasowa miara odpustu. Jego praktyka powoli rozszerzała się - papieże decydowali, że pewne uczynki odpowiadające powszechnemu dobru Kościoła mogą być policzone za jakąkolwiek pokutę.

Tę praktykę można zrozumieć jedynie w świetle przedstawionej powyżej prawdy o Kościele, w którym trwają międzyosobowe relacje sięgające poza śmierć, gdzie ma miejsce wymiana dóbr duchowych, cierpienie jednych za drugich, gdzie obowiązuje prawo współuczestnictwa i panuje najgłębsza solidarność. Każde inne spojrzenie na rzeczywistość odpustu, ograniczone do czystego jurydyzmu, grozi całkowitym zniekształceniem nauki Kościoła i jego kompromitacją, jak to miało miejsce już niejednokrotnie.

Teologiczna analiza pojęcia odpustu

Przytoczmy najpierw tradycyjną definicję odpustu[40]. Jest to darowanie przez Boga kary doczesnej za grzechy odpuszczone już co do winy; dostępuje go chrześcijanin odpowiednio usposobiony i pod określonymi warunkami za pośrednictwem Kościoła, który jako szafarz owoców odkupienia rozdaje i przydziela zadośćuczynienie ze skarbca zasług Chrystusa i świętych; odpust może być częściowy lub zupełny w zależności od tego, czy obejmuje część czy całą karę doczesną; odpust może dotyczyć tego, który go uzyskuje lub być darem dla zmarłych.

Dokonamy teraz analizy tej definicji w oparciu o nasze poprzednie rozważania. Przedstawiamy ją w następujących punktach:

·                        Odpust jest skróceniem (odpust częściowy) lub zakończeniem (odpust zupełny) procesu pokuty przeżywanego w Kościele, podjętym przez chrześcijanina, którego egzystencja skierowana jest ku Bogu. Innymi słowy, jest to częściowe lub całkowite uleczenie ran będących skutkami grzechu, oczyszczenie ludzkiego ja z tego, co nie pozwala mu na pełną wspólnotę z Bogiem. W tym sensie odpust daje możliwość przystępu (...) do całkowitego daru miłosierdzia Bożego[41].

·                        Odpust nie oznacza pobłażliwości dla grzesznika, która pozwoliłaby zastąpić odpowiednią pokutę jej namiastką, dlatego odpustu nie można rozumieć na sposób amnestii - nie jest on zwykłym umorzeniem kary doczesnej[42].

·                        Odpust może stać się udziałem tylko tych, którzy mają pełne uczestnictwo we wspólnocie Ciała Chrystusowego. Wyrażają to warunki konieczne dla uzyskania odpustu: chrzest, stan łączności z Kościołem (komunia eucharystyczna), wyznanie wiary Kościoła, modlitwa we wspólnocie z Ojcem Świętym[43].

·                        Wstawiennictwo Kościoła w procesie pokuty, tzn. darowania kary doczesnej nie opiera się na zewnętrznym zastępstwie, lecz na wewnętrznej wymianie darów duchowych w obrębie Ciała- Kościoła.

·                        Nie należy rozumieć odpustu jako indywidualnej wymiany darów duchowych, lecz realizuje się on za pośrednictwem całego Kościoła - jego źródłem nie jest bowiem dobro duchowe pojedynczego członka, lecz współuczestnictwo w jego skarbie[44]. Dlatego właśnie z otrzymywaniem odpustu jest związana nierozdzielnie prośba o niego skierowana do Chrystusa jako Głowy Kościoła, połączona z odpowiednią intencją.

·                        Rozdzielanie dóbr duchowych (udzielanie odpustów) w Kościele dokonuje się w porządku hierarchicznym, co oznacza, że jego pasterze prawomocnie stwierdzają, jakie czyny podejmowane przez chrześcijan mają charakter odpustu[45].

·                        Odpust jest związany wyłącznie z określonym czynem pokutnym - przedmioty i miejsca są tylko okazją do uzyskania odpustów. W przeszłości pojawiły się w związku z tym liczne nieporozumienia, szczególnie dotyczące tzw. odpustów rzeczowych i miejscowych[46].

·                        Dobro duchowe odpustu może być darowane tym członkom Kościoła, którzy podlegają oczyszczeniu (odpust za zmarłych), lub stać się udziałem tego, kto czyn pokutny wypełnia (odpust za żywych). Nie jest natomiast możliwe otrzymanie odpustu dla innego żyjącego wiernego, gdyż ten może to uczynić samodzielnie.

·                        Odpust nie może być mierzony za pomocą miary czasowej. W przeszłości miara taka miała charakter symboliczny i określała wielkość odpustu w taki sposób, że uzyskującym odpust darowana zostaje taka miara kary doczesnej, jakiej odpuszczenia wymagała starożytna dyscyplina pokutna Kościoła (np. 10 lat pokuty kanonicznej).

·                        Właściwą miarą odpustu jest poziom duchowego dobra, które wynika z określonego czynu pokutnego[47]. Inaczej mówiąc, wierny otrzymuje przy pomocy Kościoła taką miarę darowania kary doczesnej, ile otrzymuje jej już sam przez swoją czynność[48] to znaczy, że dokonuje się podwojenie dobra duchowego. Źródłem tego podwojenia jest fakt, że każde dobro jakie wierny wnosi do Kościoła-Ciała jest jednocześnie własnością jego i całej wspólnoty.

·                        Jeżeli zatem chrześcijanin, przez czynioną pokutę, osiąga dla siebie pewną miarę dobra duchowego (jest to miara darowania kary), to może to dobro, równocześnie i w takiej samej mierze stać się udziałem (aplikacja) innego członka Kościoła, który po śmierci jeszcze nie zakończył swego procesu darowania kary (pokuty), czyli znajduje się w stanie oczyszczenia.

·                        Podobnie w przypadku odpustu uzyskanego dla siebie, chrześcijanin, który przez swoją pokutę uzyskał pewną miarę dobra duchowego - darowania kary - zostaje wzbogacony w Kościele dokładnie o to, co sam uczynił dla Kościoła[49].

·                        Wielkość i skuteczność odpustu są więc uzależnione całkowicie od dyspozycji duchowej i osobistego zaangażowania tego, kto określony czyn pokutny wypełnia (pro dispositione). Oznacza to, że odpusty nie działają ex opere operato, to znaczy na mocy samego wypełnienia określonej czynności (jak sakramenty), lecz raczej ex opere operantis, czyli na mocy właściwego usposobienia działającego[50].

·                        Odpust zupełny jest całkowitym darowaniem kary doczesnej, czyli zupełnym uzdrowieniem, lub oczyszczeniem człowieka. Chodzi tutaj zatem o najwyższą wewnętrzną dyspozycję, wręcz całkowite nawrócenie człowieka do Boga i pełną duchową komunię z innymi. Wyraża to istniejący warunek dla uzyskania odpustu zupełnego: wykluczenie przywiązania do wszelkiego grzechu, nawet powszechnego[51].

·                        Taka miara odpustu jest bardzo wymagająca, obejmuje bowiem całe życie człowieka i wszystkie jego wybory. Odpust zupełny staje się więc możliwy dopiero wtedy, gdy wierny całym sobą powie Bogu: Nie ja, Ty sam! Chodzi tu przecież o ostateczne dopełnienie ludzkiego powołania, jakim jest uczestnictwo w życiu Boga samego.

·                        Dlatego momentem pod tym względem uprzywilejowanym jest śmierć człowieka. Znalazło to swój wyraz w praktyce tzw. odpustu na godzinę śmierci[52]. Należy zatem przyjąć, że z powodu niedoskonałej dyspozycji zdecydowana większość odpustów, jakie wierni otrzymują, ma charakter częściowy, także wtedy, gdy dar Kościoła określany jest jako zupełny.

·                        W tym sensie odpusty są znakami nieustannej troski i konkretnej pomocy ze strony Kościoła dla pielgrzymującego człowieka, ponieważ wzywają i przybliżają go one do celu, jakim jest całkowite i doskonałe pojednanie z Bogiem.

Na zakończenie raz jeszcze trzeba zauważyć i podkreślić wewnętrzny związek katolickiej nauki o odpustach z treścią jubileuszu w Starym Testamencie i jego wypełnieniem w Nowym. Widzimy wyraźnie, w jaki sposób teologia odpustów zawiera dwa istotne wymiary tego jubileuszu: wyzwolenie, rozumiane jako droga powrotu człowieka do pierwotnej relacji z Bogiem, oraz braterstwo, jako wyraz powrotu człowieka do pierwotnej relacji z bliźnim. W świetle naszych rozważań dostrzegamy, że czas Kościoła jest kontynuacją Wielkiego Jubileuszu, który był zapowiedziany w starożytnym Izraela i wypełniony w Jezusie Chrystusie.

Skrót

Artykuł jest próbą wyrażenia nauki Kościoła o odpustach w kategoriach egzystencjalnych, które są bliskie współczesnej teologii i dzisiejszemu człowiekowi. Nie oznacza to jednak rezygnacji z tradycyjnego językateologicznego, w jakim została wyrażona ta doktryna, lecz ukazanie jej istotnej, wewnętrznej treści i znaczenia. Odpust ukazuje się jako dar i narzędzie służące do pełnego i całkowitego odpuszczenia grzechów, a zatem do realizacji pierwotnego zamysłu Boga, wyrażonego w stworzeniu człowieka na Jego obraz. Odpust jest więc drogą, która zmierza do odbudowania w człowieku i we wspólnocie Kościoła, pierwotnego porządku miłości, to znaczy zdolności do bezwarunkowego i bezinteresownego dawania siebie drugiemu.


Zusammenfassung

    In diesem Aufsatz wurde ein Versuch unternommen, die Lehre der katholischen Kirche über den Ablaß in den existenziellen Kategorien darzustellen. Diese Kategorien liegen sehr nah der gegenwärtigen Theologie und dem heutigen Mensch. Dies bedeutet jedoch kein Verzicht auf die traditionelle theologische Sprache, in welcher die katholische Doktrin ausgedrückt ist, sondern die Darstellung des wesentlichen Inhaltes und Bedeutung.

    Der Ablaß zeigt sich als eine Gabe und ein Mittel, die der Sündenvergebung dienen. Dadurch realisiert sich das ursprüngliche Gottesvorhaben. Der Ablaß ist der Weg, welcher im Mensch und in der Kirche die ursprüngliche Ordnung der Liebe dienen soll.

Komentarz teologiczno-pastoralny w opracowaniu Rady Prezydium Wielkiego Jubileuszu Roku 2000

s

 

 


Kategorie: _blog


Słowa kluczowe: uczucia, wola, wolna wola, grzech, odpusty


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
10 lipca 2003 (czwartek), 14:47:47

Rezerwuar części zamiennych do człowieka

Wolno czy nie wolno hodować sztucznego człowieka na części zamienne dla
innych ludzi?
Wychodząc z założenia, że życie ludzkie jest najwyższą wartością, można
powiedzieć: róbmy wszystko aby leczyć, podtrzymywać, naprawiać. Ale skoro
życie jest najwyższą wartością to czy przypadkiem ratując siebie nie
zabijami innych ludzi?

Do takich dylematów jednak nie dochodzą zwolennicy tych dziwnych badań.
Słuchając dziś jednego z nich dochodzę do wniosku, że motywacja jest
zupełnie inna: sława, kasa i niewypowiadany strach przed wiecznością.
Dosłownie: "jedzmy, pijmy bo jutro pomrzemy". Trochę jaśniej o motywacjach:

1) Kasa, bo co prawda badania kosztują wiele ale inwestorzy gotowi są płacić
widząc potężne zyski w przyszłości.

2) Kasa, bo zyski będą naprawdę potężne. Bynajmniej nie chodzi o to aby
zrobić super lekarstwo co uzdrowi całą ludzkość. Nie .... Chodzi o to, aby
zrobić super lekarstwo gotowe za wielkie pieniądze uzdrowić tych, którzy
mają te wielkie pieniądze. Przykład z lekarstwem na AIDS jest tego
najlepszym dowodem: tylko dla bogatych, a jak murzyni dla murzynów produkują
tanie podróby to do więźienia z nimi bo łamią prawa patentowe.

3) Sława. Naukowcy to dziwni ludzie. Ostatnio widzę, że są bardzo podobni do
sportowców - też najważniejsza jest wygrana: to ja pierwszy na to wpadne, to
o mnie napiszą gazety, to ja dostanę Nobla ... zupełnie jak złoty medal na
olimpiadzie, tyle że zamiast sterydów działających na mięśnie używamy
stymulacji mózgu nieco innym preparatem chemicznym.

4) Strach przed wiecznością. To silna motywacja, o której najmniej się mówi
ale dążąc za wszelką cene do przedłużenia życia (ba, nawet do
nieśmiertelności) ludzie zdradzają się ze swoim strachem przed śmiercią. Bo
coż będzie, gdy okaże się, że racje mają ci nawiedzeni fanatycy głoszący, że
"postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd".

Ale taraz, po tej strasznej analizie świata można jeszcze zastanowić się,
czy życie jest rzeczywiście najwyższa wartością. Dla bojących się wieczności
zapewnie tak: szkoda tylko, że mimo iż głoszą, że "życie jest najwyższą
wartością" działają jakby "moje własne życie było najwyższą wartością". To
drugie brzmi za bardzo egoistycznie więc wykreśla się te pierwsze słowa i
już uchodzi się za wspaniałego humanistę. Ale jeszcze raz ... jeżeli nie zna
się swojego miejsca w wieczności to takie myślenie jest zupełnie
usprawiedliwione. Chyba ich rozumiem, pamiętam też jak to było w końcu nie
tak dawno.

A jeżeli jednak Bóg jest? No.... to zmienia postać rzeczy. Może wstedy
lepiej było by przyjąć, że "życie z Bogiem jest najwyższą wartością"? Jak
wiele to zmienia ....

Przecież żyjąc w przyjaźni z Bogiem (jak by nie było wszechmocnym) można być
pewien jego błogosławieństwa zarówno tu na ziemi jak i tam, potem. Przecież
on tu może nam dać wszystko, co jest potrzebne do życia w radości. Przecież
żyjąc z nim tam, życie będzie dużo bardzie błogosławione, gdyż "tu poznajemy
po części, tam poznamy tak jak sami jesteśmy poznani; tu widzimy jakby przez
mgłę, tam zobaczymy trwarzą w twarz". Ja rozumiem, że można się GO bać - w
końcu, kto będąc tu ma czyste sumienie i nie boi się stanąć przed NIM. Ale
czy będąc grzesznym lepiej jest dalej trwać w tym grzechu i uparcie, za
wszelką cene (łacznie z ceną życia innego człowieka) trzymać się życia? Może
lepiej opamiętać się i przyjść do niego jak ten celnik w świątyni? Wiedząc
że nie jest się OK poprosić JEGO o rozwiązanie problemu grzechu! Przecież ON
ten problem rozwiązał i to już jakieś ca 2000 lat temu nazad!

Wiedząc, że może być inaczej, że można żyć z Bogiem w przyjaźni żal słuchać
w Radiu Bis taki mądrali w profesorskimi tytułami głoszących, że ludzkość
sama sobie poradzi - tylko musimi więcej pieniędzy przeznaczyć na badania
genetyczne. Ludzkość - OK, ale czy pan profesor sobie poradzi? Przecież nie
jest już taki młody.

Kategorie: etyka, _blog


Słowa kluczowe: etyka, transhumanizm, transplantacja, medycyna


Komentarze: (1)

Milka, January 18, 2011 10:55 Skomentuj komentarz


Rozważam i rozważam nad istnieniem Boga. Gdy już nie mam wątpliwości,pojawia się nowa myśl, która każe wątpić. I tak już pewnie zostanie na zawsze.
Nie martwi mnie to.
Chrystusa traktuję jak postać historyczną. Słucham jego słów, którymi próbował nam, ograniczonym ignorantom przekazać sens życia w dobrze, miłości, nadziei, współczuciu z innymi. W samotności o tym rozmyślam. Świat się bardzo niewiele zmienił, a kościoły służą do robienia interesów, jak dawni, prymitywni szamani wywołujący deszcz na żądanie...
Najbardziej smutne jest to, że gdyby Chrystus pojawił się jeszcze raz na ziemi, znowu chciałby, żeby go ukrzyżować.
A ludzie zrobiliby to z ochotą, bo nadal byłby bardzo niewygodny...
Ideologicznie wywrotowy i oczekujący niemożliwego od ludzi. Dziwi mnie, że na siłę zrobiliśmy z niego Boga, choć on sam wcale tego nie chciał.
Jak można czegoś nauczyć ludzi, jeśli oni sami uważają się za tak wszechmocnych, że powołują Bogów? Skąd w nas, grzesznikach takie przekonanie,że możemy ludzi ogłaszać świętymi i robić to w imię Boga?
Nieugięty, zadufany w swej pysze szamanizm! Wszechobecny!
Dlatego mój Bóg jest inny. Pracuję dla niego nad sobą i moimi słabościami ze wszystkich sił. I nikt mi nie każe. Nie straszy piekłem, nie każe niczego wyznawać. Słucham Go w sobie i wiem, że w cokolwiek uwierzę całym sercem, będzie prawdą. Dlatego bardzo starannie wybieram, w co chcę wierzyć...
Skomentuj notkę
12 lipca 2003 (sobota), 20:46:46

Psucie

Stopniowanie:
- to co jest niemożliwe do pomyślenia, staje się tolerowane;
- potem staje się możliwe do przyjęcia;
- potem legalne ...
- a potem dobre.

Myśl pochodzi z książki Joni: "Kiedy można umrzec?"

Kategorie: etyka, _blog


Słowa kluczowe: etyka, prawo


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
16 lipca 2003 (środa), 10:18:18

Zabawa w słowa: sprawiedliwość

Sprawiedliwość to cecha działania osoby polegająca na konsekwentnym stosowaniu obowiązującego prawa.

W przypadku osób posiadających władzę (rząd, władca, król, Bóg, itp) cecha ta dodatkowo polega na zgodnej z prawem ocenie postępowania osób podlegających władzy, w szczególności nagradzania za postępowania za które należy się nagroda i bezwzględnego karania za postępowanie przewidziane karą.


Kategorie: zabawa w słowa, _blog


Słowa kluczowe: sprawiedliwość, prawo, kara, nagroda, władza, filozofia


Komentarze: (2)

znawca;), August 7, 2009 16:31 Skomentuj komentarz


Jednym słowem mowiac to ta stronka jest do du*py... nic w niej nie ma... powinni ja usunac

Hocusowa :), August 8, 2009 00:24 Skomentuj komentarz


"Bądź błogosławiony Panie Boże, Stwórco wszechświata w tym, że dajesz nam radosne dni" :)
Skomentuj notkę
21 lipca 2003 (poniedziałek), 06:33:33

Poznań

Filozofowie mieszkają czasem kategorie. Czasem by się cieszyć, czasem by kłamać. Cieszmy się więc.

Definicja:
Poznań to miasto w Wielkopolsce.

Obserwacja:

  • W drugim liście do Tymoteusza, w rozdziale 3, w wersecie 7 zapisano:
    ... takie, co to zawsze się uczą, a nigdy nie mogą dojść do poznania prawdy.
    To nauczanie apostoła Pawła ponoć sprawiło, że Biblijne Seminarium Teologiczne (obecnie EWST) zlokalizowano we Wrocławiu.
  • Epistemologia - teoria poznania. Werytologia - rozważania nad naturą prawdy.
  • Patrz: wiara


Kategorie: fiki, _blog, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe:


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę

Afera Rywina

 
Definicja:
Afera Rywina to %^@/**/*&# ! $$$? 17 000 000,- *&(##! @&^^#&@* !

Myśli nieuczesane:

  1. Patrz: Grzech
  2. Dlaczego powstał ten wpis? Po prostu, w czasie tworzenia Fiki przysłuchiwałem się pracy sejmowej komisji ds. zbadania Afery Rywina (Wiki), więc nie mogłem się nie odnieść do opisanej przez komisję rzeczywistości.

Kategorie: fiki, _blog, fikipedia, polityka


Słowa kluczowe: afera rywina, grzech, gazeta wyborcza, polska, polityka


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
21 lipca 2003 (poniedziałek), 12:20:20

Ciekawa strona

Znalazlem i musze poczytac. http://main.amu.edu.pl/~zbigonys/

Ciekawe co to będzie - czy kolejna herezyja, czy też coś naukowego?

Na początku był cytat:

Religia bez nauki jest ślepa,
nauka bez religii jest kulawa.
Albert Einstein


I jeszcze:
http://www.p.lodz.pl/konwersatorium/

Kategorie: linki, _blog


Słowa kluczowe: Einstein, Albert Einstein, nauka, filozofia nauki, religia


Komentarze: (2)

w34, July 29, 2003 16:08 Skomentuj komentarz


Religia to moralność z odrobiną uczuć. (C.S.Lewis)

PaNikt, July 22, 2003 13:05 Skomentuj komentarz


Religia? Wymysl ludzi dla ludzi i przeciwko nim :)
Skomentuj notkę
23 lipca 2003 (środa), 14:01:01

Postmodernizm (J.Kaczmarski)

Postmodernizm

Jacek Kaczmarski

Wszystko wolno! Hulaj dusza!
Do niczego się nie zmuszaj!
Niczym się nie przejmuj za nic!
Nie wyznaczaj sobie granic!
I nie próbuj nic zrozumieć,
Nie pochodzi - mieć - od - umieć.
Możesz wierzyć, lub nie wierzyć,
Nic od tego nie zależy.

Nie wyznaczaj sobie zadań -
Kto się nie wspiął - ten nie spada,
A kto pragnie być na szczycie -
Będzie spadał całe życie.
Nie stać cię na luksus troski,
Jesteś wszakże dziełem boskim,
No a Boga przecież nie ma,
Więc to tyle na ten temat.

Wszystkie mody, wszystkie style
Równie piękne są i tyle.
(Lub, jak chcesz, równie szkaradne -
Konsekwencje tego żadne).
Zachwyt tyle wart, co wzgarda,
Stryczek tyle, co kokarda,
Prawda tyle, co jej brak,
Smaku brak - tyle co smak.

Bo to o to w końcu chodzi
By niczego nie dowodzić.
Nie wykuwać tarcz utopi
I nie kruszyć o nie kopii.
Nie planować i nie marzyć.
Co się zdarzy - to się zdarzy;
Nie znać dobra ani zła:
To jest gra - i tylko gra!

Ktoś się wzburza, że tak nie jest,
Niech się wzburza! - Ty się śmiejesz!
Nie daj wzburzać się, ni wzruszać:
Wszystko wolno! Hulaj dusza!

- Oj, nie wolno rzeczy wielu,
Kiedy celem jest - brak celu...
(Zwłaszcza, jeśli duszy nie ma -
I to wszystko na ten temat).


Kategorie: poezja, postmodernizm, to lubię, _blog


Słowa kluczowe: Jacek Kaczmarski, postmodernizm, poezja


Komentarze: (3)

shuts, November 7, 2004 12:16 Skomentuj komentarz


czy nigdzie miema chwytów lub tabulatur do tego utworu????? GRRRRRRR

tomek, March 8, 2007 21:03 Skomentuj komentarz


je też się dołączam - jeśli ktoś ma akordy do "postmodernizmu" to będę dźwięczny jeśli ktoś mi takowe nadeśle
tomek-ludwiczak@wp.pl

Motszef, September 22, 2008 01:58 Skomentuj komentarz


Polecam stronę www.kaczmarski.art.pl . Tam z pewnością są nuty z akordami.
Skomentuj notkę
26 lipca 2003 (sobota), 13:34:34

O rozmawianiu przez telefon.

W zależności od taryfy, jakości połączenia i stresu możemy rozmowy telefoniczne podzielić na 3 rodzaje:

1) Wymiana komunikatów. Mamy z nią doczynienia gdy jakość połączenia jest fatalna ("nic nie słysze, zadzwonię później") albo też taryfa jest taka, że człowiek zastanawia się czy wogóle dzwonić (np. roaming w czasie pobytu w Rosji). Często też z wymianą komunikatów mamy miejsce, gdy naprawdę nie ma nic do powiedzenia albo z jakiegoś powodu wchodzić w głębszy dialog nie chcemy ("Nie będę na obiedzie. Cześć."). Wymiana komunikatów zamyka się w 60 sekundach, choć znam przypadki, że 10 sekund to aż nadto.

2) Wymianę informacji. Taka rozmowa jest już dłuższa gdyż osoby rozmawiające odczuwają radość z tej rozmowy. Ponieważ rozmowy międzymiastowe i międzynarodowe są ostatnio bardzo reklamowane najczęściej na tych relacjach mamy z nimi doczynienia. Wtedy to można zadać pytanie "co u was słychać", które jest tak ogólne, że odpowiedź o ile nie będzie rzetelna (9 symfonia Dworzaka w II programie radia") to będzie tak samo ogólna ("wszyscy zdrowi").

Wymiana informacji to z reguły 2 do 5 minut, no chyba, że ktoś się zagapi i może niechcący przejść na poziom trzeci czyli ...

3) Wymiana myśli. Aby wejść na ten etap komunikacji należy się wyluzować. Osoby rozmawiające muszą zapomnieć o taryfach i rachunkach (przynajmniej ta jedna, która wykonała połączenie). Ponieważ nowe technologie (zwłaszcza VoIP) i nowe, dziwne taryfy (15 centów za 20 minut albo 30 minut do Polski jak kupisz u nas te spodnie) prowokują do długich połączeń z wymianą myśli mamy coraz częściej doczynienia. Rozmowy po 30, 60 albo i 90 minut nie są już  dziwne a ich ograniczeniem często jest temperatura ucha jak przyciska się tą niewygodną słuchawkę albo chęć zrobienia siusiu (tu przychodzą z pomocą telefony bezprzewodowe).

W czasie wymiany myśli naprawdę można wymienić myśli. Długi czas rozmowy powoduje, że po chwili, jak jednak osoba wystrzela się już z wszystkiego co miała powiedzieć to może w końcu posłuchać co ma ten drugi do powiedzenia, więcej - może dopytać się o znaczenie słów, poprosić o wyjaśnienie dokładniej, dojść intencji i podtekstów.

O takim korzystaniu z telefonu marzą wszyscy operatorzy telekomunikacyjni stąd ich reklamy pokazujące ludzi gadających właśnie na tym poziomie: małolata kładzie się na tapczanie i oddzwania do inne małolaty; facet przy biurku wyciąga sie na fotelu, kładzie nogi na biurku  i gada, gada, gada ....


Kategorie: obserwator, komunikacja, telekomunikacja, styl życia, _blog


Słowa kluczowe: telefonia, GSM, filozofia, komunikacja, telefonia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
26 lipca 2003 (sobota), 16:33:33

Motywacja do wybaczania

Można wybaczyć bo:
#1. jest się takim wspaniałym, dobrym i szlachetnym;
albo
#2. ponieważ nam wybaczono.

Ta pierwsza motywacja pełna jest pychy i bynajmniej nie ma nic wspólnego z pobożnością. Więcej, jest w swej pysze jakby próbą wejścia na miejsce zarezerwowane dla kogoś zupełnie innego a przecież był taki jeden co powiedział: "wstąpie na niebiosa" i ... spadł.

No, może przed upadkiem człowieka taka motywacja nie była by zła, choć przed upadkiem nie było by potrzeby wybaczać - wszak nie było grzechu.

Druga motywacja jest o tyle ciekawsza, że jest odbiciem wybaczenia, które względem nas, ludzi ma Bóg. Ktoś kto zrozumiał, że jest winny i że Bóg mu wybaczył może dalej sam wybaczać innym. Wszak rozumie innych, którzy o wybaczenie proszą, rozumie też słabość, która powoduje, że jesteśmy winni a wiec o wybaczenie prosić musimy.

Jakże małe znaczenie ma działanie i jego efekt a jak wielkie motywacja.


Inspiracja: lektura - C.S.Lewis, Nieodparte racje, Schyłek religii


Kategorie: ewangelia, życie duchowe, _blog


Słowa kluczowe: przebaczanie, wybaczanie, pokuta, ewangelia


Komentarze: (5)

believe, November 10, 2004 16:45 Skomentuj komentarz




chrzescijanin? =)

PaNikt, July 30, 2003 17:52 Skomentuj komentarz


:)
Mam inne zdanie :)

W34 -> PanNikt, July 29, 2003 16:07 Skomentuj komentarz


Bycie miłym podpada pod to samo co bycie dobrym i jest motywowane pychą. I taką odpowiedź daje niekatolik :-)

PaNikt, July 27, 2003 00:41 Skomentuj komentarz


A co sie wg Ciebie stało ze zwykłym odruchem bycia milym ?
Czy wybaczenie od razu trzeba uznać za coś wyniosłego i zrobionego z pobudek innych niż zwykła dobroć?
I to pisze katolik ? Gubie się w tym :)

lucanus, August 31, 2011 11:40 Skomentuj komentarz


Kilka subiektywnych spostrzeżeń:

1. Bądźcie świętymi, ponieważ Ja jestem święty" (Kpł 11, 44) Zatem bądźcie tak dobrzy, tak miłujący, tak wspaniali, żyjący pełnią tego, do czego zostaliście powołani. W tym wszystkim mieści się również zdolność i motywacja właśnie do przebaczenia - bo jest się dobrym, miłującym, wspaniałym, dążącym do świętości. Bo ma się być takim, jak Bóg.

2. O tym pośrednio traktuje druga motywacją, jaka została wspomniana - czyli doświadczenie Bożej miłości i przebaczenia. Doświadczyłem tego od Niego, zatem przekazuję dalej.

3. Motywacja 1 i motywacja 2 nie dość, że nie stoją w sprzeczności, to się uzupełniają (choć jestem chory, kiedy słyszę, albo sam muszę stwierdzić, że dwie rzeczy, które na zdrowy rozum są rozłączne w sposób cudowny nie dość, że się nie wykluczają to uzupełniają - taki teologiczny frazes. No, ale tu akurat nie widzę sprzeczności).
Skomentuj notkę
29 lipca 2003 (wtorek), 00:06:06

Władza

Proste, łatwe, czytelne:

Definicja:
Władza to atrybut stanowienia i egzekwowania prawa.

Użyte pojęcia:

  • prawo - to chyba trudne słowo, muszę nad nim popracować
  • atrybut - cecha osoby wyróżniająca ją od innych
  • stanowienie - tworzenie, ogłoszenie
  • egzekwowanie - używanie mocy aby było zgodnie z prawem - obawiam się, że to może dotykać woli innych osób, zwłaszcza tych popadających w konflikt z prawem
  • sprawiedliwość - to już definiowałem

Przemyślenia:

  • wszelka władza pochodzi od Boga (Rz 13) - i to jest ważna, przemyślana ale i objawiona (Rz 13) prawda
  • modnie niedawno słowo to suweren
  • król - ładne słowo, mało używane, bo albo przenosi nas w świat bajek, albo sugeruje despotę - a przecież rzeczywistość jest zbudowana jako Królestwo Boże, bo Bóg mając wszelką władzę jest królem.
  • w 2019 roku poprawiam zastępując słowo przywilej słowem atrybut, które w tym wypadku jest lepsze. Przywilej sugeruje nadanie przywileju przez kogoś, więc nie da się zastosować do Boga, który nie ma przywilejów a jedynie atrybuty. Do 2019 definicja więc brzmiała: "Władza to przywilej stanowienia i egzekwowania prawa". Teraz brzmi lepiej.

Poprzednie rozważania:

Władza to atrybut osoby, pozwalający jej wpływanie na swoje otoczenie, w szczególności na inne osoby.

 

W systemach, w których działa prawo (wszystko jest ustalone) władza to atrybut pozwalający na stanowienie i egzekwowanie prawa.

W systemach, w których nie działa się poprzez prawo władza realizowana jest poprzez przemoc.


Władza jest atrybutem władcy, czyli osoby która wpływa na życie innych osób.

Kiedyś (R.1) napisałem tu, że władza jest przywilejem ale ten przywilej źle się kojarzy.

W definicji R.2 nie było mowy o przemocy. Definicja ta brzmiała: "Władza to przywilej stanowienia i egzekwowania prawa." gdyż wydawało mi się, że wszędzie obowiązuje prawo. Ale władza przecież może być realizowana również poprzez siłę i moc (przemoc) stosowaną względem innych osób.

Względem rzeczy (nieosób) władza zawsze jest realizowana poprzez prawo.

 


Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fikipedia, fiki, fikisłowa


Słowa kluczowe: władza, władca, filozofia


Komentarze: (1)

Wiki, April 12, 2018 14:57 Skomentuj komentarz


Wiki (2018):
Władza – możliwość wywierania przez jednostkę bądź grupę rzeczywistego wpływu na istotne okoliczności życia przez ukierunkowywanie własnego lub cudzego postępowania.

Skomentuj notkę
30 lipca 2003 (środa), 12:46:46

Niewola

Jest już zdefiniowana wolność, więc teraz czas na niewolę.

Definicja:
Niewola to stan osoby w którym jest ona zdeterminowana (przymuszana) do podejmowania działań niezgodnych ze swoimi decyzjami.

Myśli nieuczesane:

  1. Co z moją wolnością? Tak często muszę się nad tym zastanawiać.
  2. Współczesne państwa bardzo ograniczają nam wolność. Zabierają wypracowaną własność (opodatkowanie to prawie 50%), wpływają na rodzinę, narzucają poglądy, ingerują na silę w nasze zdrowie. Gdzie nasze umiłowanie wolności? A pisał o tym apostoł Paweł „Znosicie też, gdy was ktoś zniewala, gdy was ktoś objada, gdy ktoś wykorzystuje, gdy się nad wami wynosi, gdy po twarzy bije”. (2Kor11:20)

Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fiki, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: niewola, wolność, filozofia, podejmowanie decyzji


Komentarze: (1)

PaNikt, July 30, 2003 17:54 Skomentuj komentarz


Zostałe zniewolona :)
Skomentuj notkę
31 lipca 2003 (czwartek), 11:46:46

Moc

Jak już wiem, co to wola to czas zdefiniować to słowo:

Definicja:
Moc to możliwość realizacji własnych decyzji, a w przypadku osób posiadających władzę przywilej egzekwowania wprowadzonego prawa.

Myśli nieuczesane:

  1. W fizyce moc to możliwość wykonania pracy.
  2. Słowa powiązane: władza, wolność, wola.

Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fikisłowa, fikipedia, fiki


Słowa kluczowe: moc, wolność, władza, decyzja, decyzje, podejmowanie działań


Komentarze: (1)

wojtek, January 12, 2021 23:43 Skomentuj komentarz


TB > moc to praca wykonana w czasie.

W34> Tak.
W34> To definicja fizyczna, stworzona gdzieś w oświeceniu i od tego czasu niezbędna
W34> aby liczyć silniki, transformatory itp. Ale pojęcie to istniało wcześniej, jest ogólniejsze.
W34> Zwróć uwagę, że grecy mieli na to pojęcie co najmniej 3 słowa (tyle znam):
W34> - δυναμις (dynamis)
W34> - κρατος (kratos) - to bardziej siła, ale też i moc
W34> - εξουσια (eksousia) - to może być również w znaczeniu władza, albo siła władcy, siła woli.
W34>
W34> Bogactwo języka daje możliwość szerszego myślenia, nie tylko o fizyce (co jest ważne),
W34> ale również o polityce (która to polityka (od polis - miasto, zarządzanie miastem) jest
W34> wg. Arystotelesa "najwyższą formą miłości", "działaniem ku dobru wspólnemu".
W34>

Skomentuj notkę
5 sierpnia 2003 (wtorek), 11:33:33

Wiadomości (nie)sportowe

W Trójce, o pełnej godzinie, po wiadomościach nadali wiadomości sportowe.
Oto ich streszczenie, tak jak zapamiętałem:

1) Jakiś polski podpisał kontrakt z jakimś murzynem, aby ten dla niego grał.
Jeżeli murzyn grać nie będzie chciał będzie mógł odejść na koniec każdego
sezonu na 0,5 mln$.

2) Jakiś inny klub w niemczech kupił jakiegoś polskiego zawodnika aby ten
dla niego grał. Dał niewiele, bo zawodnik ten do brylant ale dopiero do
oszlifowania.

3) Po jakiejś aferze łapówkarskiej, a właściwie jakimś wyroku jakiś klub
będzie się odwoływał, bo mówią że nikomu w łape nie dali jak dali.

No dobrze: a gdzie te wiadomości sportowe?

Myślę, że kiedyś z gladiatorami było prościej - przynajmniej wiadomo było o
co chodzi a nikt z tworzących ten sportowy świat (zawodnicy, działace,
kibice) nie udawał, że jest dobrym człowiekiem.

Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: wiadomości sportowe, sport, pieniądze


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
6 sierpnia 2003 (środa), 21:51:51

Prometeusz

Prometeusz wykradł ogień bogom i dał go ludziom. Ciekawe ... taka nieintegralność, wśród bogów? taka niespójność? nie mógł tego załatwić inaczej? tak bardziej po bożemu? coś cieńcy ci bogowie.

Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: Prometeusz, bogowie, starożytna Grecja


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
8 sierpnia 2003 (piątek), 13:01:01

Odpowiedzialność (z cyklu: zabawa w słowa)

Definicja:
Odpowiedzialność to gotowość do ponoszenia wszelkich konsekwencji własnych decyzji (aktów swojej woli).

Kategorie: zabawa w słowa, _blog


Słowa kluczowe: odpowiedzialność


Komentarze: (1)

cappu, August 8, 2003 13:11 Skomentuj komentarz


Szczera prawda...szkoda tylko, że jest tyle nieodpowiedzialnych osób na tym świecie...
Skomentuj notkę
10 sierpnia 2003 (niedziela), 09:31:31

Na czym opiera się handel (B. Prus)

Panna Izabela z wolna podsunęła się tuż do kantorka, za którym siedział Wokulski. Była bardzo blada. Zdawało się, że widok tego człowieka wywiera na nią wpływ magnetyczny.

- Czy mówię z panem Wokulskim?

Wokulski powstał z krzesła i odparł obojętnie:

- Jestem do usług.

- Wszakże to pan kupił nasz serwis i srebra? - mówiła zdławionym głosem.

- Ja, pani.

Teraz panna Izabela zawahała się. Po chwili jednak słaby rumieniec wrócił jej na twarz. Ciągnęła dalej:

- Zapewne pan sprzeda te przedmioty?

- W tym celu je kupiłem.

Rumieniec panny Izabeli wzmocnił się.

- Przyszły nabywca w Warszawie mieszka? - pytała dalej.

- Rzeczy tych nie sprzedam tutaj, lecz za granicą. Tam... dadzą mi wyższą cenę - dodał spostrzegłszy w jej oczach zapytanie.

- Pan spodziewa się dużo zyskać?

- Dlatego, ażeby zyskać, kupiłem.

- Czy i dlatego mój ojciec nie wie, że srebra te są w pańskim ręku? - rzekła ironicznie.

Wokulskiemu drgnęły usta.

- Serwis i srebra nabyłem od jubilera. Sekretu z tego nie robię. Osób trzecich do sprawy nie mieszam, ponieważ to nie jest w zwyczajach handlowych.

Pomimo tak szorstkich odpowiedzi panna Izabela odetchnęła. Nawet oczy jej nieco pociemniały i straciły połysk nienawiści.

- A gdyby mój ojciec namyśliwszy się chciał odkupić te przedmioty, za jaką cenę odstąpiłby je pan teraz?

- Za jaką kupiłem. Rozumie się z doliczeniem procentu w stosunku... sześć... do ośmiu od sta rocznie...

- I wyrzekłby się pan spodziewanego zysku?... Dlaczegóż to?.. - przerwała mu z pośpiechem.

- Dlatego, proszę pani, że handel opiera się nie na zyskach spodziewanych, ale na ciągłym obrocie gotówki.

- Żegnam pana i... dziękuję za wyjaśnienia - rzekła panna Izabela widząc, że jej towarzyszka już kończy rachunki.

Wokulski ukłonił się i znowu usiadł do swej księgi.

Lalka, Bolesław Prus


Kategorie: proza, ekonomia, to lubię, _blog


Słowa kluczowe: lalka, Bolesław Prus, handel, ekonomia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
11 sierpnia 2003 (poniedziałek), 15:42:42

Bezpieczeństwo

Definicja:
Bezpieczeństwo to stan, w którym kontrolujemy sytuacje i czujemy, że może się wydarzyć tylko to co jesteśmy w stanie przewidzieć.

Myśli nieuczesane:

  1. Definicja bardzo robocza.
  2. Mój system napisany jest w PHP więc muszę poprawić jego bezpieczeństwo: w pliku php.ini albo w .htacces wsadzić zaklęcie openbasedir czy jakos tak. No i koniecznie przeczytać w php.net - kawalek o bezpieczeństwie.
  3. W staropolskim jest takie słowo jak "piecza" i z niego pochodzi bezpieczeństwo, oznaczające posiadanie pieczy. 
  4. A dziś w słowniku PWN
    piecza «opieka nad kimś lub nad czymś»
    A u Doroszewskiego:
    doroszewski-piecza

Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fikipedia


Słowa kluczowe: bezpieczeństwo, filozofia, piecza


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
12 sierpnia 2003 (wtorek), 10:25:25

Czekolada (złota myśl)

W rozmowie z Olafem padło takie stwierdzenie:

"Czekolada nie poprawia wyników finansowych Spółki, a zwłaszcza nie podnosi wskaźnika EBITDA."

Dla niewtajemniczonych:

EBITDA (Earnings Before Interest, Taxes, Depreciation and Amortization) - zysk operacyjny liczony inaczej.


Kategorie: osobiste, _blog


Słowa kluczowe: EBIDTA, wynik finansowy


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
13 sierpnia 2003 (środa), 10:37:37

Kto idzie do nieba .... (dokończenie rozmowy z P.)

From: w34@blog.pl
To: p...@...pl
Subject: Kto idzie do nieba

Drogi P.

Nie dokończyliśmy dyskusji więc napisze to co nie zdążyłem powiedzieć a powiedzieć chciałem:

1) Dyskutowaliśmy taki lemat: w niebie nie będzie zamków, kluczy i haseł dostępu bo wszyscy bedą chodzić w prawdzie - nie będą wiec wchodzić, tam gdzie wchodzić nie powinni.

2) Stan taki nie będzie osiągnięty poprzez selekcje oddzielającą dobrych od złych ludzi! Nie po to jesteśmy na ziemi, żeby zdawać testy (ci co mają powyżej 85% wchodzą, reszta wylot). To tak nie działa. Dlaczego?

3) Dlatego, że nikt by nie zdał, a nie zdał by z tego powodu że poprzeczka jest bardzo, bardzo wysoko. Zdają tylko ci co mają 100% a takich nie ma. Przynajmniej tak ja rozumiem warunki, które postawił Bóg: Rz 3.23 i Rz 6,23 mówią o tym bardzo wyraźnie. (Rz 3:23 wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, Rz 6:23 Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.)

4) W niebie będą Ci, co chcą tam być, tzn. chcą być blisko Boga, chcą być z nim w relacji wzajemnej miłości. Tak rozumiem np. 1 Kor 2:9 "lecz właśnie głosimy, jak zostało napisane, to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują."

5) Możliwość, że pomimo, że ktoś zdaje na 95% (a nawet na 23%) dostanie się do nieba działa poprzez to, że Bóg nie patrzy na człowieka i wynik jego testu ale na dzieło swojego syna, Jezusa Mesjasza. Patrz J3.16 czyli "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne."

6) Tak więc w niebie będą Ci, którzy chcą tam być a to, że nie będzie zamków i kluczy spowodowane będzie tym, że będą tam oni bez swojej grzesznej natury, którą pewnie pozostawią gdzieś tu. To tak pięknie Biblia opisuje jako "zdjęcie z siebie Starego Człowieka" np. w 1Kor3 i nie tylko (nie chce mi się teraz szukać a nie pamiętam dokładnie, np. w J1.12n jest coś o "narodzonych").

7) Tak więc ludzie, którzy chca być z Bogiem, już tu na ziemi są przemieniani (wiem co mówię - sam to od jakiś 18 lat przerabiam) a ostateczne przemienienie pewnie dokona się przy ich odejściu z tej grzesznej rzeczywistości (śmierć albo to co w Bibli nazwane jest pochwyceniem).

8) Przemienienie spowodowane chodzeniem Boga zmienia poznanie a potem motywacie człowieka (Flp 2:13 - Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą.). Po motywacji zmieniają się też działania - człowiek nie wchodzi, gdzie nie powinien więc nie potrzeba zamków.

9) W niebie będziemy najbardziej (czyli w pełni) przemienieni jak to opisał Paweł w Hymnie o Miłości (1 Kor 13) "Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany."

10) c.b.d.w. (czyli Co Było Do Wykazania)

Oczywiście, moje słowo nie musi być ostatnie i możemy sobie strzelić malutką polemikę, ewentualnie możesz poprosić o wyjaśnienia lub uzupełnienia.

Pozdrawiam

Wojtek (w34)


Kategorie: listy, ewangelia, _blog


Słowa kluczowe: ewangelia, zbawienie, niebo


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 sierpnia 2003 (poniedziałek), 15:52:52

Humanizm (z cyklu: zabawa w słowa)

Humanizm to światopogląd mający u podstaw twierdzenie, że najwyższą wartością jest człowiek.

Uwaga:
Tak rozumiany humanizm stoi w pewnej opozycji do tezimu i jak na dziś to wydaje mi się, że nie da się tych dwóch światopoglądów pogodzić, choć wielu się stara to uczynić.


Kategorie: zabawa w słowa, humanizm, _blog


Słowa kluczowe: humanizm, filozofia, światopogląd


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
20 sierpnia 2003 (środa), 11:44:44

O stworzeniu #1 (z cyklu: moja dogmatyka)

Pan Bóg stworzył świat bo chciał. Może poprawniej było by wszechświat ale nie chce mi się wydłużać i straszyć tym wszech... Nie wiem dlaczego chciał go stworzyć, ale chciał a ponieważ mógł to stworzył.

Stworzył go takim jakim chciał go stworzyć i powiedziane jest, że to co stworzył było dobre. Dobre więc były wszystkie stworzone byty jak i dobre były wszystkie relacje (związki) pomiędzy tymi bytami. Tak było na początu, gdy wszystko to było dobre, gdyż tak Bóg to stworzył.

Kategorie: dogmatyka, _blog


Słowa kluczowe: dogmatyka, stworzenie, filozofia


Komentarze: (2)

w34 -> b..., October 24, 2004 22:15 Skomentuj komentarz


... a potem Szatan podejmuje pewną decyzję. Decyzję przeciwko Bogu, gdyż sobie mówi "wstąpię na niebiosa".

Naszym problemem jest to, że potem pewien człowiek podjął podobą decyzje.

Ja niestety też podjąłem kiedyś złą decyzje.

believe, October 24, 2004 16:38 Skomentuj komentarz


a pozniej pojawia sie szatan,i świat staje sie zły.
Ale w domu Bozym jest wciąz dobrze ciepło i przytulnie, podnosi mnie to na duchu,bardzo nawet.
Skomentuj notkę
20 sierpnia 2003 (środa), 13:19:19

Ponieważ Bóg mnie kocha

Ponieważ Bóg mnie kocha, niełatwo traci do mnie cierpliwość.
Ponieważ Bóg mnie kocha, bierze okoliczności mego życia i wykorzystuje je w konstruktywny sposób, ułatwiając mi wszechstronny rozwój.
Ponieważ Bóg mnie kocha, jest dla mnie. Chce widzieć, jak dojrzewam i rozwijam się w cieple Jego miłości.
Ponieważ Bóg mnie kocha, nie unosi się gniewem z powodu każdego drobnego przewinienia, jakie popełniam, a jest ich wiele.
Ponieważ Bóg mnie kocha, nie rejestruje wszystkich moich grzechów, aby później walić mnie za nie po głowie, kiedy tylko ma po temu okazję.
Ponieważ Bóg mnie kocha,jest mu niezmiernie przykro, gdy nie postępuję zgodnie z Jego zaleceniami. Uważa to za dowód, że Mu nie ufam i że nie kocham Go tak, jak powinnam.
Ponieważ Bóg mnie kocha, nadal ma do mnie zaufanie - nawet wtedy, gdy czasem ja sama przestaję sobie wierzyć.
Ponieważ Bóg mnie kocha, nigdy nie mówi, że nie ma już dla mnie nadziei. Przeciwnie, on cierpliwie mi pomaga, okazuje swoją miłość, a karze w taki sposób, żeby mi było łatwiej zrozumieć głębię Jego troski o mnie.
Ponieważ Bóg mnie kocha, niegdy mnie nie opuszcza, choć zrobiło to wielu moich przyjaciół.
Ponieważ Bóg mnie kocha, stoi u mego boku, gdy spadam na skaliste dno rozpaczy, gdy widzę, jaka jestem i porównuję siebie z Jego prawością, światłością i miłością. Właśnie w takiej chwili naprawdę mogę uwierzyć, że Bóg mnie kocha.
Tak, najwspanialszym ze wszystkich podarunków jest pełna doskonałości miłość Boża!

[w oparciu o Pierwszy List do Koryntian 13:4-8 - źródło nieznane]

Kategorie: poezja, ewangelia, _blog


Słowa kluczowe: miłość Boża, zbawienie, miłość


Komentarze: (6)

slowian, December 12, 2004 11:17 Skomentuj komentarz


dobre dobre przyda sie na wklejenie do pracy semestralnej

slowian, December 12, 2004 11:14 Skomentuj komentarz


dobre dobre przyda sie na wklejenie do pracy semestralnej

grrrrrrtg, December 7, 2009 19:52 Skomentuj komentarz


..

GRGGR, December 7, 2009 19:54 Skomentuj komentarz


DOBRE TO BEDZIE JAK MA NAPISA C PRACE SEMESTRALNOM Z RELIGI BÓG MNIE KOCHA PONIEWAZ... TAKIE COS POWINO BYC />/?

as, January 4, 2008 12:54 Skomentuj komentarz


Oj...mądre i pouczajace. Bardzo mi sie podoba. Czuję, że Pan Bóg mnie też kocha

kuba008, August 29, 2009 11:52 Skomentuj komentarz


http://www.youtube.com/watch?v=wInFpiVFDxo
Skomentuj notkę
21 sierpnia 2003 (czwartek), 22:42:42

Konfrontacja

1. Prawda
Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej,
którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty!

(List Świętego Pawła do Galatów 1.8)

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.
(Ewangelia Jana, 1:16)

Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz
jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił.

(List do Efezjan 2.8-9)

2.Nieprawda
Wszystkim tym, którzy podczas pięciu miesięcy będą się spowiadali w
pierwsze soboty, przyjmowali Świętą Komunię, odmawiali Różaniec i
towarzyszyli mi podczas piętnastu minut medytując tajemnice różańca, aby
ulżyć memu sercu - obiecuję asystować w godzinie śmierci i dać im łaskę,
potrzebną do ich zbawienia.


Icilio Felici
"Fatima"
Wydawnictwo Księży Marianów
Warszawa 1990
Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej
z dnia 23 IX 1988 nr 6067/K/88
str. 207


Kategorie: katolicyzm, apologetyka, _blog, katolicyzm / fatima


Słowa kluczowe: katolicyzm, Fatima, objawienie fatimskie, objawienia fatimskie, tajemnica fatimska


Komentarze: (3)

Agnieszka Anna T., August 16, 2006 18:44 Skomentuj komentarz


Niemiecki dziennikarz (Sueddeutsche Zeitung) Rainer Stephan
napisal cos w rodzaju, ze Boza inkarnacja nie skonczyla sie ze smiercia Jezusa, a ingerencja w historie, ktorej Bog jest Panem, trwa.
Nie widze sprzecznosci miedzy slowem Pawlowym, a objawieniem
( juz nie prywatnym, o ile dobrze to rozumiem ) tym portugalskim dzieciom.
Nie chodzi wszak o podmiane Jezusa na Maryje.
Chodzi o nawrocenie. I nie za pomoca automatycznych czynnosci. Modlac sie w ten zalecony sposob (bo zalecana spowiedz etc. widze jako forme modlitwy, formalnej co nie wszystkim pasuje, ale dla niektorych nie wyklucza to wiary i nie wprowadza automatyzmu) bez chrzescijanskiej wiary
(Credo, Stary i Nowy Testament) jest strata czasu jak i
inne modlitwy bez wiary.
Z chrzescijanska wiara nie widze jak zalecenia Matki Bozej moglyby by Bogu czesci odjac.

Nie wiem kim Pan jest. Mysle, ze protestantem.
Ladne sa te Panskie mysli, ktore przeczytalam i wiersze Pana
Zoltko. Ale nie podzielam tego strachu przed Matka Boska.
Chyba jest wynikiem wylacznie kulturalnego srodowiska, a nie
ma wiele wspolnego z nauka Jezusa Chrystusa.

AAT, August 19, 2006 07:43 Skomentuj komentarz


Oto link do tego niemieckiego artykulu o wierze.
http://www.sueddeutsche.de/kultur/artikel/82/82000/

Kasiek, January 14, 2009 19:58 Skomentuj komentarz


Któryś był za nas ubiczowany
Któryś był za nas cierniem ukoronowany
Któryś za nas ciężki krzyż nosił
Któryś był za nas UKRZYŻOWANY

czy to jest głoszenie INNEJ Ewangelii?
czy to jest zaprzeczenie ODKUPIENIA?
czy MATKA BOSKA ne ma prawa KOCHAĆ? Jakiś niewłaściwy jest cel tych zaleceń? Jeżeli je WYPEŁNISZ to masz wielką szansę, że za życia trafisz DO JEZUSA i zrozumiesz PRAWDĘ - tę z punktu 1.
Skomentuj notkę
21 sierpnia 2003 (czwartek), 22:42:42

Opowieść pewnego emigranta

Opowieść pewnego emigranta

Jacek Kaczmarski

Nie bój się nie zabraknie, to krajowa "Czysta".
Jak widzisz przed wojną byłem komunista.
Bo ja chciałem być kimś, bo ja byłem Żyd.
A jak Żyd nie był kimś, to ten Żyd był nikt.
I może stąd dla świata tyle z nasz pożytku
Że bankierom i skrzypkom nie mówią ty Żydku.

Ja bankierem nie byłem, ani wirtuozem,
Wojnę w Rosji przeżyłem, oswoiłem się z mrozem.
I na własnych nogach przekroczyłem Bug
Razem z Armią Czerwoną jako politruk.
Ja byłem jak Mojżesz, niosłem prawa nowe
Na którym się miał oprzeć odbudowę.

A potem mnie, lojalnego komunistę
Przekwalifikowano na manikrzystę.
Ja kocham Mozarta, bóg to dla mnie Bach,
A tam gdzie pracowałem tylko krew i strach.
Spałem dobrze przez ścianę słysząc ludzkie krzyki,
A usnąć nie mogłem przy dźwiękach muzyki.

W następstwie Października, tak zwanych wydarzeń
Już nie byłem w urzędzie, byłem dziennikarzem.
Ja znałem języki, nie mnie uczyć jak
Pisać wprost to co łatwiej można pisać wspak.
I wtedy myśl się zrodziła, niechcący być może
Żem się z krajem tym związał, jak mogłem najgorzej.

Za te hańby, zasługi, Warszawa i Kraków,
Gomułka nam powiedział: Polska dla Polaków.
Już nie dla przybłędów Pospolita Rzecz.
Wiesław jak faraon popędził nas precz.
Szli profesorowie, uczeni, pisarze;
Pracownicy urzędu - szli i dziennikarze.

W Tel-Awiwie właśnie, zza rogu, z rozpędu
Wpadłem na byłego kolegę z urzędu.
I pod Ścianę Płaczu iść mi było wstyd.
Czy ja komunista, czy Polak, czy Żyd ?
Nie umiałem jak on, chwały czerpać teraz,
Z tego że się z bankruta robi bohatera.

Wyjechałem, przeniosłem się tutaj - do Stanów.
Mówią: czym jest komunizm ucz Amerykanów.
Powiedz im coś wiesz, co na sumieniu masz,
A odkupisz grzechy i odzyskasz twarz.
A ja przecież nie umiem nawet ująć w słowa,
Jak wygląda to com niszczą budował

I tak sam sobie zgotowałem zgubę,
Melonan nie skrzypek, nie bankier a ubek
Oficer polityczny, nie russkij gieroj.
Ani syjonista ani też i goj.
Jak ja powiem Jehowie, za mną Jahwe stań,
Z tą Polską związany pępowiną hańb.

Jak ja powiem Jehowie, za mną Jahwe stań,
Z tą Polską związany pępowiną hańb.


Kategorie: Polska-Izrael, Izrael, _blog


Słowa kluczowe: UB, SB, agent, żydokomuna, Izrael


Komentarze: (3)

gontek, May 9, 2004 17:17 Skomentuj komentarz


"To jest Opowieść pewnego emigranta" - Kaczmarskiego

radek, February 11, 2007 23:13 Skomentuj komentarz


Jacus Kaczmarski to nasz wielki bard solidarnosci "różowej"
szkalowal Polske . Ciekawym jest fakt ze cale zycie sie wypieral Boga , dopiero w ostatnich jego dniach sie z Nim pogodzil.

wojtek, January 11, 2018 21:48 Skomentuj komentarz


https://www.youtube.com/watch?v=KV4Rg2UFN0o 

Skomentuj notkę
23 sierpnia 2003 (sobota), 16:20:20

Etyka

Definicja:
Etyka to dział filozofii zajmujący się badaniem i tworzeniem systemów moralnych (moralności) rozumianych jako systemy określania tego co jest dobre a co złe.

Kategorie: _blog, fikipedia, fikisłowa


Słowa kluczowe: filozofia, etyka


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
24 sierpnia 2003 (niedziela), 14:11:11

Do czego Bóg Ci jest potrzebny?

From: w34@blog.pl
To: (...)
Sent: 23 sierpnia 2003, 14:11:41
Subject: Do czego Bóg Ci jest potrzebny?

Hej

> Moge zapytac do czego Bog Ci jest potrzebny ?

Dawno mi nikt tak dziwnego pytania nie zadał. Jest ono tak ciekawe, że pochłoneło cały mój czas przy porannym myciu garów. Ale do rzeczy.

Jeżeli byś pytał o odkurzacz było by mi łatwiej: odkurzacz mam po to aby było mi łatwiej sprzątać. Jak w chałpie robi się syf nie do zniesienia to biorę i odkurzam. Jak się nam zepsuł stary to kupiłem nowy. Ponieważ nowy nie pasował mojej żonie kupiliśmy kolejny, nieco lepszy.

Odkurzacz mam bo chce - ale wiem, że nie o odkurzacz mnie pytałeś. Pytałeś o Boga a z Bogiem to jest nieco inaczej. Słowo "potrzebny" użyłeś w sposób w jakim mógłbym go mieć albo nie mieć - w zależności od mojej wygody lub nie. Czy to na pewno pytasz o taką relacje?

Przełożę ją na inną osobę, choć nie do końca wiem na jakim przykładze będzie to o co mi chodzi najbardziej czytelne. Z żoną to dla niektórych jest tak jak z odkurzaczem, więc może lepiej spytam o rodziców. Mogę zapytać Cię do czego matka jest Ci potrzebna? Oczywiście, jeżeli jesteś dorosły możesz się odciąć od rodziny i powiedzieć "po nic" ale to zupełnie nie zmienia kilku istotnych faktów. Pozwól, że je wylicze:

#1. Istnieje taka kobieta, która jest Twoją matką. Niezależnie od Twojego zdania albo Twojego zapotrzebowania nie zmienisz faktu istnienia takiej osoby. Ona nie zniknie gdy będziesz twierdził, że wziąłeś się z kapusty.

#2. Jesteś jej synem swojej matki. Niezależnie od tego co myślisz, jaką podejmiesz decyzje i jakie podejmiesz działania to tej relacji nie zmienisz. Jak będziesz próbował wykazać, że nie jesteś to co najwyżej sprawisz jej ból, gdyż ona zna fakty, którym Ty zaprzeczasz.

Widzisz sam, że z osobami jest nieco inaczej niż z odkurzaczem.

Zanim więc odpowiem na zasadnicze pytanie "a po co mi ON?" spróbuję przekazać Ci ważna wiadomość:

To czy Bóg jest czy też go nie ma oraz to jaki ON jest nie zależy w żadnym stopniu od Twojej opini.

Bóg nie jest zobowiązany zniknąć gdy przestaniesz w niego wierzyć ani zamienić się w marchewkę, jeżeli zaczniesz wierzyć że Bóg jest czerwony. Chciałem napisać, że nasze poglądy nie wpływają na rzeczywistość ale dobrze jest jeżeli nasze poglądy są zgodne z rzeczywistością, którą można i należy badać (właśnie to teraz robimy).

Ja, w wyniku własnych badań doszedłem do wniosku, że Bóg jest i wydaje mi się, że conieco się o Nim dowiedziałem (znaczy się wiem, jaki On jest). To nie jest rzeczywistość a właściwie moja percepcja jej. Moje opisy publikuje w swoim notatniku, którego lektura przyczyniła się do naszej znajomości.

Skoro więc wiem, że Bóg jest i wiem nieco o tym jaki jest to muszę zbadać jaka jest a jaka może być (lub powinna być) relacja między nami. I znowu wracam do Twojego pytania "do czego Ci Bóg?". Jeżeli pełniłby funkcje usługową (taki Dzin z butelki - miła sprawa bo nie musisz odkurzać ani zmywać garów) to bym wiedział, Mówię rano: Panie Boże - śniadanie proszę. Potem oczekiwałbym uprasowanej koszuli, posprzątania rozwalonych gazet, zapełnienia lodówki ... ot, tak aby życie było przyjemniejsze. Problem w tym, że On nie jest Dzinem i z tego co wiem, nie chciałby być tak traktowany.

Z tego co wiem, nie jest też Bóstwem Plemiennym (takim Dzinem do wynajęcia), który owszem, wszystko to zrobi ale najpierw ustalmy cene (złotówki, ofiary, jakieś baranki na całopalenia albo msze lub modlitwy) za poszczególne usługi (wygrana w totka, uzdrowienie cioci, załatwienia dobrego męża dla Marysi i żeby Kowalskim zdechł ten pies).

Kim więc jest ten Bóg, którego znam? I tu znowu będę walił z grubej rury swoimi faktami, które brzmią bardzo dogmatycznie:

#1. Bóg jest wszechmocny - jego wolna zawsze może być zrealizowana.

#2. Bóg jest stworzycielem wszystkiego - a więc również mnie.

#3. Bóg jest miłością - czyli jego zamiary względem mojej osoby są dla mnie dobre.

Zwróć uwagę, że skoro moja percepcja Boga (czego wcale nie udowodniłem - po prostu daje Ci moje osobicte przemyślenia) jest taka, to pytanie "po co Ci Bóg?" nie jest do końca właściwe. Mógłbyś Jemu zadać pytanie "po co stworzył mnie" podobnie jak możesz zadać pytanie rodzicom o to, jaka była ich motywacja rodzenia dzieci ale skoro zadałeś mnie to pytanie muszę Ci odpowiedzieć, tyle tylko że troszkę je zmodyfikuje gdyż jak wykazałem - jest lekko niewłaściwe.

Zamiast więc "po co Ci ON?" odpowiem na pytanie: "po co wchodzę w relacje z Bogiem?". Ano po to, że z Bogiem warto utrzymywać stosunki. On sobie tego życzy, a wiem, że jego życzenia są właściwe, gdyż to On jest w tej relacji Bogiem a ja tylko człowiekiem.

Reasumując:

#1. Wiem, że Bóg jest i wiem, że tego faktu nie zmieni to co sobie myślę.

#2. Wiem kim Bóg jest i wiem, że On jest Stwórcą a ja stworzeniem. To ustawia naszą wzajemną relacje.

#3. Wiem, że Bóg chce aby z nim utrzymywać bliskie stosunki - więc staram się to czynić.

I to by było na tyle.

W34


Kategorie: listy, ewangelia, apologetyka, _blog


Słowa kluczowe: Bóg, odkurzacz, matka, istnienie, wiara


Komentarze: (3)

Sacra, August 24, 2003 21:20 Skomentuj komentarz


jestem zaskoczona! oczywiscie bardzo mile! niezwyle są twoje słowa... ktoś w księdze gości zapytał Cię czy jestes duchownym... ja nie zapytam... pogratuluję jedynie wyboru życia z Bogiem... to co piszesz jest tak bardoz prawidziwe i tak uzasadnione, że śmiem twierdzić iż natchnione... Niejeden doktro Kościoła nie powstydziłby się takich słów! pozdrawiam i czekam na więcej!

ad, April 6, 2013 15:58 Skomentuj komentarz


ble, ble, ble

a ja nie potrzebuje pośrednika w postaci boga aby być szczęśliwym!

Ja, May 3, 2013 18:30 Skomentuj komentarz


Zastanów się nad pojeciem "szczęście" i błyskiem dojdziesz do tego, ze to nieprawda. Że bez Boga to jest zadowolenie z siebe.
Skomentuj notkę
26 sierpnia 2003 (wtorek), 22:54:54

Psalm 139

Moja modlitwa na dziś:

Zbadaj mnie, Boże, i poznaj me serce;
doświadcz i poznaj moje troski,
i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej,
a skieruj mnie na drogę odwieczną!

(Psalm 139:23-24)

Powtarzam się? Niestety tak. Bardzo mi przykro ale czasem muszę.


Kategorie: Biblia, osobiste, _blog


Słowa kluczowe: psalm, psalm 139, biblia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 sierpnia 2003 (czwartek), 09:50:50

Ile kosztuje jeżdżenie samochodem

Ile kosztuje jeżdżenie samochodem
 
Stałe do obliczeń Sam. A Sam. B
Wartość samochodu 20 000 zł 60 000 zł
Ubezpieczenia (rocznie) 2 500 zł 3 500 zł
Przeglądy i naprawy (rocznie) 2 500 zł 3 000 zł
Przejazdy (rocznie km) 20 000    30 000  
Cena 1 litra paliwa 3,30 zł 3,30 zł
Zużycie paliwa na 100 km 7,50   9,00  
 
Koszty stałe (rocznie) 6 250 zł 10 000 zł
Amortyzacja (liniowa, 8 lat) 2 500 zł 7 500 zł
Przeglądy i naprawy (1/2 kosztów) 1 250 zł 1 500 zł
Ubezpieczenia 2 500 zł 3 500 zł
 
Koszty zmienne (rocznie) 6 530 zł 10 160 zł
Przeglądy i naprawy (1/2 kosztów) 1 250 zł 1 500 zł
Paliwo 4 950 zł 8 910 zł
 
Wynik  
Cena za ostatni przejechany 1 km 0,62 zł 0,76 zł
Cena za nieskończony 1 km 0,31 zł 0,35 zł

Kategorie: ile kosztuje, _blog


Słowa kluczowe: samochód, utrzymanie samochodu


Komentarze: (6)

pashen, July 19, 2005 00:45 Skomentuj komentarz


Oczywiscie koszty ubezpieczenia , przeglady itp kosztuja tyle samo dla prywatnego auta, ale na pewno mozna to sobie odbic na tym, ze do 100 tys, to auto przewaznie sie nie psuje wiec zamiast 2000 zl na naprawy rocznie wydamy 1000, opony tez sie mniej zuzywaja wiec mozna je wymieniac rzadziej.

Powiem to jasno, z moich obliczen wynika, ze sie nie oplaca jezdzic prywatnym autem kosztujacym 60 tys. zl. dla firmy w ramach delegacji.

pashen, July 19, 2005 00:40 Skomentuj komentarz


auto kosztuje 60000 zl.
stawka to bodajrze 0.79 zl za 1 km
auto w cyklu mieszanym pali 9l / 100 km , litr benzyny kosztuje powiedzmy 4zl.

na 100 km wydajesz 36 zl a dostaje 79, czyli zyskujesz 43 zl na 100 km.

powiedzmy ze rocznie przejezdzasz 25 tys. km, po odliczeniu kosztow paliwa masz na rok 10750 zl.
ubezpieczenie ok 1700 zl,
przeglad u mechanika raz na rok 330 zl
przeglad w stacji diagnostycznej ok 130 zl
na oleje, klocki i inne tlumiki, amortyzatory itp rocznie trzeba liczyc 2000 zl.
co 3 lata nowe opony letnie i zimowe to srednio rocznie ok 666 zl.

po odliczeniu tych kosztow zostaje 5924 zl.

teza ktora chcial w34 udowodnic to ze sie oplaca jezdzic autem dla firmy.
moje wnioski:
zeby odkupic auto zarabiajac 5924 zl rocznie trzeba nim jezdzic min 10 lat i dojechac 250 tys. km.

swietny interes.

A do tego zeby bylo lepiej to zalozmy ze w celach prywatnych jezdzi sie 10 tys. km rocznie czyli nagle po 10 latach mamy 350 tys. km przebiegu. Juz widze jak przecietne auto wytrzymuje taki przebieg.


A teraz jezdzac prywatnie 10 tys. km rocznie i oszczedzajac z pensji 600 zl miesiecznie mam po 10 latach na nowe auto a stare ma przebieg 100 tys, dzieki czemu na pewno tyle wytrzyma i jeszcze je moge sprzedac za pare groszy a nie doplacic za zlomowanie tego z przebiegiem 350 tys. km.

wings, November 7, 2003 13:56 Skomentuj komentarz


uzupełnienie:
Mój samochód pali 7 litrów po "mieście" czyli średnio na 1 litr = 14 km ...dojazd do pracy 10 km czyli 0,80 litra paliwa * 3,30 = 2,64 + koszty amortyzacji...wszystko się zgadza wychodzi około 3 zł...

wings, November 7, 2003 13:50 Skomentuj komentarz


a to ciekawe....mam samochód "A" (no prawie) koszty ubezpieczenia dużo mniejsze (zniżki i brak AC )
do pracy dojazd i powrót 10 km czyli ok 3 zł.(czas około 8 minut w 1 strone)komfort dość duży;
Autobus: dwoma w jedną stronę, czas :1 h, komfort- no coments; koszt dojazdu : 2.30+2,80 = 5,10 w jedną stronę + drugie tyle na powrót razem 10,20 !!! Dodam, ze razem z mężem pracujemy w tej samej firmie w tych samych godzinach co oznacza :
- samochód 3 zł
- autobus 20,40 zł

Dziękuje .....

w34 -> khan-goor, August 28, 2003 16:58 Skomentuj komentarz


Nie najlepiej to zapisałem. Już poprawiam. Pierwsza to cena ostatniego km z przejechanego przebiegu. Ostatnia to cena, jezeli miesięcznie będziemy przejeżdzać nieskończoność (czyli taki limes).

Ponieważ nie ma tam zysku i pensji kierowny nie dotyczy to taksówek ale po prostu mojego samochodu.

khan-goor.blog.pl, August 28, 2003 10:41 Skomentuj komentarz


czyli 6 PLN za 1.km, a po 2 PLN za każdy następny to lichwa? :)
Skomentuj notkę
28 sierpnia 2003 (czwartek), 15:38:38

O diable ...

Dla nas istota ludzka jest przede wszystkim żerem; naszym celem jest wchłonięcie jej woli w naszą, powiększy sferę naszej osobowości jej kosztem. Lecz posłuszeństwo, którego Nieprzyjaciel wymaga od ludzi jest czymś zupełnie innym. Trzeba się pogodzić z faktem, że całe to rozpowiadanie o Jego miłości do ludzi i o tym, że Jego służba jest całkowitą wolnością, nie jest tylko (jakby sił w to chciało wierzyć) czczą propagandą, lecz przerażającą prawdą. On naprawdę chce zapełnić wszechświat mnóstwem małych wstrętnych kopii samego Siebie - stworzeń, których życie, w miniaturowej skali będzie jakościowo podobne do Jego, nie dlatego, żeby je wchłonąć, lecz dlatego, że ich wola dobrowolnie dostosowuje się do Jego woli. My potrzebujemy bydła, które w końcu mogłoby stać sił żerem; On potrzebuje sług, którzy w końcu mogliby stać się synami. My chcemy chłonąć, On chce rozdawać. W nas jest pustka i chcielibyśmy ją zapełnić; On jest pełny i przelewa się.

Celem naszej walki jest świat, w którym nasz Ojciec z Otchłani wchłonąłby w siebie wszelkie pozostałe istoty; Nieprzyjaciel pragnie, żeby świat był pełen istot z Nim wprawdzie zjednoczonych, lecz mimo to zachowujących swą odrębność.

C.S.Lewis, Listy starego diabla do młodego

A dlaczego to tu daje? Bo to prawda!


Kategorie: proza, apologetyka, _blog


Słowa kluczowe: diabeł, szatan, Lewis, C.S.Lewis, Listy starego diabła do młodego, istota zła, Bóg


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
29 sierpnia 2003 (piątek), 10:42:42

Władcy tego świata ....

Pan prezydent Putin jedzie sobie odwiedzić pana premiera Berlusconiego. No i fajnie, problem w tym, że przypuszczalnie nie będą razem pracować dla dobra swych obywateli tylko planują dobrze się bawić w iście bizantyjskiej atmosferze. Spotkają się nie w gabinecie premiera Włoch ale na jego prywatnej posiadłości, gdzie specjalnie dla Putina wybudowano kaskady wodne, amfiteatr, nowe ogrody i inne bajery mające zachwycić władcę wschodniego imperium. Razem wysłuchają śpiewu jakieś światowego supertenora a żeby było jeszcze ładniej to Putin nie przyjeżdża taksówką tylko przypływa sobie w eskorcie 3 okrętów wojennych – w końcu on też musi zachwycić premiera Włoch, który niech się nie czuje za bardzo następcą Cesarzy Rzymskich gdy przypływa do niego następca Carów Rosji i Wszechrusi.

I wszystko byłoby fajnie, ale oba te kraje deklarują się jako demokratyczne, co znaczy mniej więcej tyle że władza należy do ludzi. Ale czy rzeczywiście tak jest?

W biblijnej koncepcji świata władza to służba, ciężka praca aby społeczeństwu, którym się rządzi żyło się najlepiej. Dobrym modelem władcy w biblijnej koncepcji świata jest pasterze – pasterzem był Mojżesz, który 40 lat uczył się paść owce po to, aby przez następne 40 lat paść lud Izraela w czasie ich podróży z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Pasterzem był król Dawid zanim został królem, pasterzem (i to do tego dobrym) określił się Jezus, gdy tłumaczył swoim uczniom zasady Królestwa Bożego.

W bożej koncepcji świata władza to służba – a jak to jest w świecie? Zupełnie inaczej: władza to przywilej pozwalający, gdy się już ją ma korzystać z wszystkich rzeczy ku zaspokojeniu własnych żądz i nasyceniu pychy. Tak odbieram wizytę pana Putina u pana Berlusconiego., tak odbieram zachowanie ekipy Leszka Milera, tak zachowuje się Kim Jong-II a zachowywał Sadam Husajn. Wydaje mi się jednak, że ci ostatni są bardziej integralni, bardziej w porządku, gdyż oni doszli do władzy nie przy pomocy demokratycznych frazesów a jakimiś innymi, bardzo czytelnymi choć może mniej moralnymi metodami. Nie kłamią, mówiąc że gdy się na nich głosować będzie to zrobią raj, no może nie na ziemi ale na pewno w kraju, w którym startowali w wyborach. Nie oszukują twierdząc, że wierzą w zbiorową mądrość narodu a potem, tak jak ekipa naszego premiera ograniczają pojęcie narów do wąskiej grupy swoich kolesiów.

Władza czasami więc jest służbą, ale częściej jest też nadużywanym w złym celu przywilejem ale wszyscy władcy zapominać nie powinni, że władza to jest też odpowiedzialność. Ktoś kiedyś władcę rozliczy i tu najmniejszym problemem będzie przegrać wybory i odejść w polityczny niebyt. Może być gorzej – władcę mogą rozstrzelać (Nicolae Ceausescu) ale może być jeszcze gorzej, co dobrze opisywała Konstytucja Kwietniowa: władca będzie odpowiadał przez Bogiem i historią, przy czym historia wydaje się być niegroźna. Szkoda, że większość władców i kandydatów na władców nie liczy się z tą, jakby nie było najważniejszą odpowiedzialnością. Autor listu do Hebrajczyków zapisał to tak: Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego. (Hbr 10.31) i brzmi to tak, że lepiej traktować to poważnie.

Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: polityka, Putin, Berlusconi, władza, politycy


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
29 sierpnia 2003 (piątek), 11:01:01

Wolność i brak mocy jako jej ograniczenie

Czy prawo ogranicza moją wolność? Rozumiejąc wolność jako możliwość podejmowania własnych decyzji to raczej nie – decyzje można podjąć a o możliwości jej realizacji decyduje już moc jaką się posiada.

Prawo – kodeks drogowy – nie ogranicza mnie w ruchu prawostronnym. W każdej chwili, podejmując własną decyzje mogę zjechać na lewy pas i poruszać się nim licząc się z wszelkimi konsekwencjami własnej decyzji. Te konsekwencje mogą być różne: najprzyjemniejszą wydaje się być mandat (a wiec kara), mniej przyjemną czołowe z TIR-em. Oczywiście mając nieco większą moc (rozumianą jako potencjał do realizacji własnych decyzji) można w jakiś sposób ograniczyć negatywne konsekwencje władnych decyzji. Na przykład, zjeżdżając na lewy pas czołgiem problem mają inne samochody (myślę, że nawet TIR-y), a o mandacie tez można zapomnieć – w końcu do czego służy odłamkowy.

Prawo grawitacji już jest gorsze do przełamania. Mogę własną podjąć decyzje o lataniu i wyjść przez okno na 21 piętrze – problemem będzie jednak brak mocy, potrzebnej do realizacji mojej decyzji.

Tak więc łatwiej przełamywać prawa ludzkie niż prawa natury ale czy na pewno po to dana nam jest wolność aby przełamywać prawa? Przecież możemy świadomie podjąć decyzje, że chcemy postępować z nim zgodnie.

Po lekturze rozmowy Jana z Panem Mądrym, C.S.Lewis, Błądzenie pielgrzyma.

Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: prawo, wolność, ograniczenie, Lewis


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
1 września 2003 (poniedziałek), 12:44:44

Wolność

Definicja:
Wolność to możliwość podejmowania decyzji (aktów woli).

Myśli nieuczesane:

  1. Wolność jest cechą (atrybutem) osoby.
  2. Inne powiązane słowa: niewola, władza
  3. Chłopcy z placu broni śpiewali: "Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem".

Todo:

  • Popracować nad relacjami pomiędzy pojęciami: wola, wolność, niewola, osoba

Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fiki, fikipedia, fikisłowa


Słowa kluczowe: wolność, filozofia, decyzja, akt woli, podejmowanie decyzji


Komentarze: (3)

PAchuś, May 27, 2007 15:33 Skomentuj komentarz


Wolność to coś więcej niż tylko możliwość podejmowania decyzji. Nie do końca pasująca definicja, przecież można podjąć decyzje przez która przestajemy być wolni.

w34, May 28, 2007 22:00 Skomentuj komentarz


Jakoś w możliwości podjęcia wolnej decyzji ograniczającej swoją wolność nie widzę sprzeczności definicyjnej. Więcej - widzę tu dwa przykłady tą definicje dobrze obrazującą:

Pierwszy to PeCet, który ma możliwość wyłączenia się softwarowego, np. przez system Windows. Po wyłączeniu się systemu operacyjnego wyłączane jest zasilanie i koniec - już się nie ma szans włączyć.

Drugi przykład jest bardziej drastyczny, ale każdy może aktem swojej woli strzelić sobie w łeb - myślę, że nie kończąc życia (bo raczej żyje się dłużej niż tylko do śmierci cielesnej) ale poważnie ograniczając swoją wolność przebywania w ziemskiej rzeczywistości.

Wolność to możliwość podejmowania decyzji. I już.

anonim, May 4, 2014 21:13 Skomentuj komentarz


Wolność - stan osoby, w którym może ona podejmować decyzję.
Skomentuj notkę
2 września 2003 (wtorek), 23:20:20

Zaliczysz każdą laskę w Warszawie

Billboardy o tej treści pojawiły się w Warszawie. Tak zastanawiam się jak daleko w swojej nieukrywanej głupocie mogą posunąć się ludzie. Może rzeczywiście szefowie tego radia zwiększą słuchalność (a więc swoje zyski) poprzez tą reklamę ale przecież zniszczona jakość życia odbije się również na nich.

J. wyczytał, że Dani przyjemność z współżycia seksualnego deklaruje już mniej niż 10% populacji. A przecież to ma być przyjemne bo Bóg tak chciał... No tak, ale tam już wcześniej mieli takie bilbordy.

I tak małymi kroczkami dojdziemy do tego czego chce Szatan: zero przyjemności, pełnia pożądania i do tego pożądania gotowego niszczyć, niszczyć, niszczyć.


Kategorie: marketing, obserwator, hasła na murach, _blog


Słowa kluczowe: reklama, marketing, seks, sex


Komentarze: (1)

khan-goor, September 4, 2003 14:49 Skomentuj komentarz


tak... też to widziałem...

i się zastanawiam czy to dotyczy też lasek do chodzenia...
:|
Skomentuj notkę
6 września 2003 (sobota), 13:50:50

Postęp i rozwój

Postęp i rozwój często uważane są za coś dobrego z definicji. Za sprawą Darwina, jego tautologii ("przeżyły te, które są przystosowane a przystosowane są te co przeżyły") i kłamstw darwinistów dla ewolucjonistów postęp zawsze będzie dobry. Podobnie mogą myśleć humaniści uprawiający wiarę w dobrego człowieka ale chrześcijanie jak się na to łapią to już jest bardzo źle.

I dla chrześcijan cytują tą bardzo chrześcijańską książkę, aby czasem przejrzeli:

- Niezależnie od mojego młodego wieku - rzekł Kaspian - wydaje mi się, że potrafię zrozumieć sens handlu niewolnikami równie dobrze, jak wasza wystarczalność. I jakoś nie widzę, by handel ten dawał Wyspom więcej mięsa lub chleba, lub piwa, lub wina, lub drzewa, lub kapusty, lub książek, lub instrumentów muzycznych, lub koni, lub uzbrojenia, lub czegokolwiek jeszcze, co warto mieć. Ale bez względu na to, czy to coś daje, czy też nie, musi się skończyć.

- Ale to próba cofania wskazówek zegara histroii - wykrztusił gubernator. - Czy wasza królewska mość nie wie co to jest postęp, co to jest rozwój?

- Widziałem coś takiego w zwykłym jajki - powiedział Kaspian. - W Narni mówimy po prostu, że jajko się zepsuło.

rozmowa Kaspiana z Gumpasem, gubernatorem Samotnych Wysp.
C. S. Lewis, Podróż "Wędrowca do Świtu".

Kategorie: proza, _blog


Słowa kluczowe: postęp, rozwój, Lewis, C.S.Lewis, kaspian


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
8 września 2003 (poniedziałek), 11:22:22

Porozumienie

Słowo to określam na podstawie definicji jaka padła w czasie spotkań z Alkiem G. i jego ekipą.

Definicja:
Z porozumieniem (komunikacją) mamy doczynienia, gdy jakaś osoba wypowiada swoje idee (myśli) a inne osoby odczytując jej wypowiedź poznają jego idee (myśli).

Szukając innego określenia odnotuję jeszcze:.

Definicja:
Porozumienie to efekt dobrej (prawidłowej) komunikacji.

I jeszcze zachowuję sobie komentarz Bartka:

Definicja Czara:
Porozumienie to komunikacja skuteczna (z punktu widzenia komunikującego) - występuje ono wtedy i tylko wtedy gdy nadający komunikat wie ze 100% pewnością, ze odbierający komunikat odebrał go poprawnie i poprawnie zinterpretował.

Dokładniej proces komunikowania można opisać za pomocą czterech podprocesów tak:

  • Werbalizacja - ubranie przez pierwszą osobę idei (myśli w słowa);
  • Wypowiedź autora (słowna, spisana itp);
  • Odbiór przez odbiorcę (czytanie, słuchanie itp);
  • Interpretacja - nadawanie znaczenia wypowiedzi przez odbiorcę.

Oczywiście, na każdym poziomie może dojść do przekłamań. Środki techniczne (papier, telefony, maile) powodują, że coraz mniej mamy przekłamań w procesach przesyłania informacji ale zmiany kulturowe powodują, że coraz trudniej zwerbalizować tak aby interpretacja była prawidłowa albo (co gorsza) zinterpretować tak, jak to zwerbalizował autor.

Dlatego tak istotne jest właściwe rozumienie słów w danym kontekście.


Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fikipedia


Słowa kluczowe: komunikacja, porozumienie, filozofia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
8 września 2003 (poniedziałek), 11:33:33

Wola (z cyklu: zabawa w słowa)

Definicja:
Wola to jeden z atrybutów osoby stanowiący o możliwości podejmowania przez nią decyzji (aktów woli).

Trochę kołopotliwe jest dobre określenie związków między wolnością, niewolą a wolą. Wydaje się, że to trzecie (znaczy wola) jest niezbywalnym atrybutem osoby, która mając świadomość własnego istnienia ma też wolę. Wolność zaś to stan tej osoby, w którym może ona tej woli używać. Niewola jako stan przeciwny do wolności powoduje, że osoba decyzji podjąć nie może i w tym miejscu pojawia się kolejne mądre słowo: moc, które rozumiem jako możliwość (potencjał) realizacji podjętych przez osobę decyzji.


Kategorie: zabawa w słowa, _blog


Słowa kluczowe: wola, wolność, niewola, filozofia


Komentarze: (1)

khan-goor, September 8, 2003 18:30 Skomentuj komentarz


Wola - jedna z dzielnic Warszawy…
Skomentuj notkę
9 września 2003 (wtorek), 12:55:55

Coca-cola i EBIDTA

Obserwacja: Coca-cola, nawet w dużych ilościach też nie zniemia wyników finansowych spółki. Jej działanie (a właściwe niedziałanie) jest podobne do działania (lub niedziałania) czekolady.

Szukamy dalej. W końcu polska gospodarka musi zaskoczyć aby L.Miler miał się czym chwalić.

Dla niewtajemniczonych:
EBIDTA (Earnings Before Interest, Taxes, Depreciation and Amortization) - zysk operacyjny liczony inaczej.

Kategorie: ekonomia, zarządzanie, _blog


Słowa kluczowe: EBIDTA, wynik finansowy


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
15 września 2003 (poniedziałek), 14:00:00

Matko, nie opuszczaj nas (z cyklu: hasła na murach)

Miejscowość Wampiersk, gdzieś na bliskich Mazurach. Krzyż przydrożny, na nim wmurowana śliczna, bo granitowa (pewnie trochę kosztowała) tabliczka z napisem:

Matko, nie opuszczaj nas.

Co można pomyśleć sobie do matce, o której ktoś kieruje taką prośbę? Co można powiedzieć o relacjach osoby, fundującej taki napis z jego matka, oraz z osobą, którą w tym napisie nazywa "matką"? Ja powiem jedo: wszystkie te relacje są wypatrzone i to mocno.

A szatan się cieszy ...


Kategorie: hasła na murach, katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: Matka Boska, katolicyzm, Wampiersk


Komentarze: (3)

Kasiek, January 16, 2009 09:47 Skomentuj komentarz


Co można pomyśleć?
Że fundator doświadczył, lub doświadczał rozpaczliwego zagubienia.
Że fundatora, lub jego bliskich spotkało cierpienie, które było nie do zniesienia.
Że ... z bólu zrodziła się świadomość ...
"Matko, nie opuszczaj nas" oznacza:
Przyznajemy, uznajemy, że bez Ciebie nie chcemy, nie umiemy, nie możemy - potrzebny jest nam Twój przykład "niech mi się stanie według słowa twego", potrzebne jest nam Twoje napominanie "uczyńcie cokolwiek wam powie", potrzebne jest nam Twoje współczujące milczenie pod naszym krzyżem - nie każdy ma wiarę i wytrwałość Hioba - publicznie wyznajemy "Jesteś nam potrzebna zawsze i na zawsze" - a szatan się wścieka ...

w34, January 16, 2009 10:31 Skomentuj komentarz


A więc o tych relacjach można powiedzieć, że wymagają uzdrowienia.

W uzdrawianiu relacji między osobami dobrze jest zacząć od ustawienia osób we właściwych dla nich miejscach. Można np. zacząć od narysowania kreski oddzielającej Stwórce od stworzenia. Potem można pracować nad uzdrowieniem najważniejszej relacji dla każdego człowieka - relacji ze swoim Stwórcą (polecam Rz 1.18nn). W uzdrowieniu tej relacji inne osoby (stworzenia) mogą pomóc, ale jej nie zastąpią.

Smutna obserwacja na temat: Niestety, czasem dzieje się tak, że relacje z innymi stworzeniami, czasem bardzo chwalebnymi, pięknymi i dobrymi potrafią przesłaniając zniszczyć relacje ze Stwórcą. Wtedy pod Łomżą to właśnie widziałem i tak chciałbym aby ten kawałek Polski został przemieniony przez to iż mieszkający tam ludzie, również fundatorzy odnajdą właściwą relacje z Bogiem.

W.

Kasiek, January 16, 2009 14:49 Skomentuj komentarz


Różnymi drogami dochodzi się do relacji z Bogiem, dla której poza ogólnym szkieletem nie można określić jak ma wyglądać ta właściwa. A Maryja - Matka zawsze prowadzi do Boga - nie ma obawy, że Maryja przesłoni Stwórcę - jako chwalebne, piękne i dobre stworzenie od zwiastowania pokazuje swoje posłuszeństwo Stwórcy i właściwą relację - dlaczego pod Łomżą miałaby ludziom, którzy ją proszą o pomoc przesłonić Stwórcę. To że oni potrzebują uleczenia widać w tym krzyku/jęku na granicie, to że proszą o to Maryję jako pośrednika nie oznacza, że Maryja zaopiekuje sie nimi "na własną rękę" - uleczy ich prowadząc ich właśnie do Syna, a kto zna Syna zna i Ojca - nie wszystkie drogi są proste i jednoznaczne, co nie znaczy, że nie prowadzą do celu.
Matka Boska nie przesłania swego Stwórcy, nie przesłania swojego Syna. Jest stworzeniem, które świadomie, chętnie, z włanego wyboru - ogromnej miłości - jest posłuszne Bogu.
Skomentuj notkę
17 września 2003 (środa), 09:35:35

Zemsta

1) Zaciekawiło mnie dlaczego zemsta ma taką złą prase. Nie chodzi mi o film Wajdy ale o zjawisko.

2) Zemsta to zasada (zwyczajowa ale też czasem prawna), która zobowiązuje poszkodowanego do ukarania winnego w sposób analogiczny do wyrządzonej szkody.

3) Biblijna zasada "oko za oko, ząb za ząb" ogranicza od góry zemste. Nie można zabić za oko ani też wymordować cały klan lub wioske za zniewage, czy rane. Ponieważ zasada ta jest często przedstawiana w złym świetle zapiszę ją w sposób, w którym bardziej się broni:
"Za oko tylko jedno oko, za ząb tylko jeden ząb".

4) Zemsta ma złą prase również przez islamskich fundamentalistów, którzy stosując ją bez biblijnego ograniczenia, oraz usprawiedliwiając nią swoją nienawiść powodują eskalacje konfliktu zamiast wygaszenia.

5) Powszechnie panujący humanizm, który wmawia nam, że jesteśmy tacy dobrzy i wspaniali powoduje, że zemstą nie chcemy się zajmować. Nie wiem jednak, czy prawdziwą przyczyną nie jest po prostu lenistwo i niechęć do gonienia kogoś, kto zrobił nam coś złego. Zamiast gonić zbrodniarza lepiej będzie zgłosić zbrodnie policji, która jak każdy zbiuraktyzowany aparat może i jakąś sprawiedliwość wymierzy ale będzie to sprawiedliwość kiepska.

5a) Tu taka dygresja - w naszym prawodastwie zemsta jest bezprawda. Przed wieki stosowania pseudochrześcijańskiego miełosierdzia wyrzucono ją z prawa i zakazano. W polskim KK jej ślady można znaleźć w pojęciu "w afekcie" a w KC jest chyba jeden paragraf o samoobronie koniecznej. Piąta woda po kisielu!

6) A teraz co ja myślę: myślę, że zemsta jest czymś dobrym. Dlaczego? Otóż jest ona prawem w pewnym miescu nadanym przez Boga a wszystko co pochodzi od niego jest dobre. Przez Boga i jego chwilową obecność tu na ziemi możemy również poznać coś co zwie się miłosierdziem a te dwie rzeczy mogą doskonale współgrać ze sobą. Ktoś kto zna jedno i drugie może stosować w stosunku do winnego (czyli kogoś, kto wyrządził krzywde) odpowiednie działanie w zależności od sytuacji, okoliczności czy też postawy winnego.

Postawa winnego przy tym powinna być kluczem. Szkoda, że w naszym współczesnym społeczeństwie złapany za rękę złodziej twierdzi, że to nie jego ręka (patrz: Afera Rywina) a prawo i prawnicy nie slużą obronie oskarżonego tylko uniewinnieniu go jakby zdefinicji.

7) Zemsta ma jeszcze jeden dobry aspekt. Jeżeli jest ograniczona tak jak w Biblii i stosowana wraz z miłosierdziem dobrze reguluje stosunku w społeczeństwie.

Wniosek: jestem za stosowaniem zemsty w naszym społecznym życiu i nie pasuje mi to, że ktoś mi jej zakazuje.


Kategorie: przemyślenia, _blog


Słowa kluczowe: zemsta


Komentarze: (3)

eda, December 14, 2004 12:42 Skomentuj komentarz


O zemście mówiono w Starym testamencie. A wraz z przyjściem Chrystusa obowiązuje nas Nowy Testament, a tam nie ma mowy o zemście tylko o miłosierdziu.
Trzeba jeszcze pamietać, ze jeśli wysyłamy zło to ono do nas wraca zwielokrotnione! Dlatego staram sie unikać zemsty, co nie zawsze mi sie to udaje... przcież jest taka słodka...

eda, December 14, 2004 12:41 Skomentuj komentarz


O zemście mówiono w Starym testamencie. A wraz z przyjściem Chrystusa obowiązuje nas Nowy Testament, a tam nie ma mowy o zemście tylko o miłosierdziu.
Trzeba jeszcze pamietać, ze jeśli wysyłamy zło to ono do nas wraca zwielokrotnione! Dlatego staram sie unikać zemsty, co nie zawsze mi sie to udaje... przcież jest taka słodka...

anonim, November 19, 2004 11:13 Skomentuj komentarz


Zemsta jako sprawiedliwość, zachowanie równowagi. Ale człowiek - zdaje mi się - DĄŻY do równowagi, natomiast STAN taki osiąga niewielu.
Poza tym - zemsta to satysfakcja, radość - ale czy wynikająca z poszukiwania sprawiedliwości ?
Skomentuj notkę
18 września 2003 (czwartek), 10:07:07

Mózg

Mariusz przysłał taki fajny tekst, krążący intensywnie od kilku godzin po sieci.

Zdognie z nanjwoymszi baniadmai perzporawdzomyni na bytyrijskch
uweniretasytch nie ma zenacznia kojnolesc ltier przy zpiasie dangeo solwa.
Nwajzanszyeim jest, aby prieszwa i otatsnia lteria byla na siwom mijsecu,
ptzosałoe mgoą być w niaedziłe i w dszalym cąigu nie pwinono to sawrztać
polbemórw ze zozumierniem tksetu. Dzijee sie tak datgelo, ze nie czamyty
wyszistkch lteir w sołwie, ale cłae sołwa od razu.

Kategorie: ciekawostki, _blog


Słowa kluczowe: mózg, ciekawostki, czytanie, informacja, przetwarzanie informacji, brak informacji


Komentarze: (2)

Madzik, January 7, 2005 12:54 Skomentuj komentarz


faktycznie...:)))

Skate16lat, April 9, 2008 22:37 Skomentuj komentarz


Niezłe :D!!! Popróbuje na moich kolegach, wiec : Zaiochecam do Oderedzania tej sriony :p :D XD !!!! Pozdro!!!
Skomentuj notkę
18 września 2003 (czwartek), 10:41:41

Ciekawa pararela biblijna

Ot, taka pararela w Biblii na marginesie rozważań o demokracji i liberaliźmie.

Scena kuszenia w Raju
(Księga Rodzaju 3:6)
O pożądliwościach świata
(Pierwszy list apostoła Jana 2:16)
Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc:
(1)owoce dobre do jedzenia, pożądliwość ciała,
(2) że jest ono rozkoszą dla oczu i pożądliwość oczu i
(3) że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. pycha tego życia
Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł. nie pochodzi od Ojca, lecz od świata.

Kategorie: biblia, _blog


Słowa kluczowe: pożądliwość


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 września 2003 (czwartek), 11:13:13

Gospodarka ...

Ekipa Leszka Milera już trąbi o sukcesach polskiej gospodarki. Hausner robi konferencje prasową i ogłasza, że bezrobocie nam spada, wzrost gospodarczy jest, firmy inwestują ...

Skoro czekolada nie działa i Coca-Cola nie działa to co? Co oni znaleźli, że tak im się te cyferki w mózgach poprawiły?

Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: Leszek Miler, SLD


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 września 2003 (czwartek), 12:06:06

Liberalizm i demokracja

Na człowieka w naturalny sposób mają wpływ trzy bardzo silne wewnętrzne motywacje:
  • pożądliwości cielesne, również te związane z seksem,
  • chęć posiadania i
  • żądza władzy.
W wyniku różnych historycznych przemian (Lenin by to pewnie lepiej opisał) dwie ostatnie zostały we współczesnym świecie ubrane w hasła liberalizmu i demokracji.

Kiedyś, jak ktoś chciał mieć to albo wybierał drogę prawą: siał, orał albo coś rzeźbił lub drogę nieprawą związaną z rabunkiem, napadem, wojną i zaborem.

Jak ktoś miał rządzić to czekał aż jakiś autorytet (najlepiej sam Bóg) go do tego namaści i wyposaży gdyż wszelka władza pochodzi od Boga (List do Rzymian 13.1). Czasem też nie czekał i stosując podbój (wg. Clausewitz’a – narzędzie prowadzenia polityki) zmuszał innych do wykonywania swej woli stając się despotą.

Teraz świat dopracował się dwóch, w miarę przyjaznych dla otoczenia metod zaspokajania tych pożądliwości. Jak ktoś chce być bardzo bogaty i mieć, to współczesny liberalizm mu to bez problemu umożliwi. Liberalizm wręcz promuje chciwość jako czynnik postępu gospodarczego (tu odwołuje się do słynnego monologu Geko w filmie Wall Stret).

Z demokracją podobnie - jak ktoś chce władzy, to zamiast ją zdobywać siłą wygrywa wybory przekonując ludzi aby głosowali na niego.

I wydaje się, że wszystko jest w porządku, że jest ślicznie ale czy na pewno? Przecież te grzeszne motywacje pozostały a zmienił się jedynie na nieco mniej krwawy sposób ich zaspokajania.

Mniej krwawy ale czy lepszy? Przecież powszechne jest, że w wyborach stosuje się mniejsze lub większe (lub jeszcze większe) kłamstwa, manipulacje i fałszerstwa. Władza przestała być służbą dla innych a jest metodą zaspokojenia swoich żądz, co tak wyraźnie widać w rządach ekipy Leszka Milera. Liberalizm nie służy bogaceniu się społeczeństw a jedynie jednostek, które potrafią wykorzystywać innych do ograbiania ich z wypracowanej wartości dodanej (znowu Lenin i trochę Marska). Oczywiście są wśród kapitalistów tacy Godule, Nikishe i Fordy, którzy to bogactwo dzielą nieco inaczej ale to są tylko pokazywane w książkach wyjątki.

Tak więc świat w wyniku swoich przemian (bo nie chcę używać tu słowa postęp) zmieniły się nieco metody ale złe motywacje pozostały. A jak zmienić motywacje? Po ludzku się nie da! To już wiem, ale z Jezusem? Wszak On powiedział, że "złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości."

Kategorie: polityka, _blog


Słowa kluczowe: liberalizm, demokracja, żądza władzy, Wall Street, Gecko, Gekko


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 września 2003 (czwartek), 14:14:14

Ten świat ....

Po krótkim spacerze na trawniku przed biurem sprecyzowałem nieco moje poglądy na dzisiejszy świat:

  1. Trudno, ale nie akceptuje tego świata w stanie takim, w jakim jest.
  2. Wiem, że nikt po ludzku nie jest wstanie zmienić go na lepsze a zmiany mimo, że nazywane postępem i rozwojem ja interpretuje jako psucie i degradacje (choć wiem, że że samochody jeżdzą szybciej i są wygodniejsze).
  3. Nie łamąc cudzej wolności zmienić mogę tylko i wyłącznie siebie. Cieszę się, że zmiana we mnie nastąpiła i polegała na tym, że od teraz Bóg może mnie zmieniać - bez łamania mojej wolności.
  4. Ta zmiana otworzyła przede mną nową rzeczywistość. Będąc dalej na ziemi, nie jestem już jej obywatelem a jedynie przechodniem (pielgrzymem).
  5. Wydaje mi się, że tego świata naprawić już się nie da. Zresztą Bóg przeznaczył go na zniszczenie co jest bardzo wyraźnie przez Niego zapowiedziane. Nie ma się co łudzić, choć wiele osób wypowiadając co niedziele słowa "...i oczekujemy Twoego przyjścia w chwale" nie do końca wie czego oczekuje. Więc co będzie z ludzmi?
  6. Chciałbym aby przed ludźmi, których znam (i nie znam) też otworzyła się nowa, lepsza rzeczywistość z której niektórzy świadomie (lub mniej) sami się wykluczają (Androl - do Ciebie pije).
  7. Nowa rzeczywiśtość daje nadzieje pomimo tego, że tu na ziemi nadziei nie ma i być nie może.
  8. Gdy Jezus był na ziemi mówił: "Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię." (Ewangelia Marka 1.15). Przecież to wezwanie jest ciągle aktualne.
  9. ... i już.

Kategorie: osobiste, światopogląd, _blog


Słowa kluczowe:


Komentarze: (2)

believe, November 10, 2004 17:05 Skomentuj komentarz


tak i ja własnie mysle ze tyle wystarcza.

krisper, September 20, 2003 20:30 Skomentuj komentarz


ad.1 Tak jest najprościej...
ad.2 Muszę to na spokojnie jeszcze przemyśleć.
ad.3 Znam dobrych kilka osób, które poznając ciebie zupełnie się zmieniły, tak że nie do końca chyba tak jest. Np.jeśli uczysz kogos to czy pozbawiasz go wolności? Raczej nadajesz jego wolności nowych wymiarów, a przy okazji zmieniasz.
ad.4 Ja jestem przechodniem... a wy róbta co chceta? Albo inaczej " wziął wodę,umył ręce przed ludem i rzekł: Nie jestem winien krwi tego sprawiedliwego, wasza to rzecz." Jeżeli świata zmienić się nie da to "czyńcie ją sobobie poddaną"było czym? A może to juz nie aktualne?
ad.5 Co się tyczy oczekiwań to chyba nikt tego niewie tak naprawde. Ale chętnie poczytam jak ta wieczna szczęśliwość będzie miała wyglądać.
ad.6 Też bym chciał
ad.7 Nie może być nadziei? Ale jakiej? Nadziei na co? Na życie wieczne? To wiadomo bo ciała mamy jednorazowego użytku, nie z naszej winy zresztą hehe. Ale jeślli zamiast umywać rąk, pomożesz szprycującemu się dziecku to co zobaczysz w oczach jego matki? Albo jeśli swojemu sąsiadowi z drugiego piętra, który od czterech lat nie może utrzymać rodziny pokażesz jak może zarabiać na życie to dasz mu nadzieję i to jak cholera! To przykłady pierwsze z brzegu, jeśli zechcesz znajdziesz ich mnóstwo i dużo lepszych bo jesteś lepszym mózgowcem niż ja.
ad 8. To wezwanie trwa już jakieś dwa tysiące lat... ale już Paweł z Tarsu wiedział, że to nie takie proste gdy mówił "kto nie pracuje niechaj i nie je"
ad. 9 To chyba dopiero początek...
Skomentuj notkę
20 września 2003 (sobota), 22:59:59

O diable (#2)

Mój drogi Piołunie

Dziwię się, jak możesz mnie pyta o to, czy koniecznie należy utrzymywać pacjenta w niewiedzy o twoim istnieniu. Ta kwestia przynajmniej w obecnej fazie walki, została rozstrzygnięta za nas przez Naczelne Dowództwo. Na razie winniśmy przyjąć taktykę ukrywania się. Naturalnie nie zawsze tak bywało. W rzeczy samej stoimy wobec okrutnego dylematu. Gdy ludzie wierzą w nasze istnienie, jesteśmy pozbawieni wszystkich przyjemności wynikających z bezpośredniego terroryzowania, i nie ma miejsca na czarnoksiężników. Z drugiej znów strony, gdy w nas wierzą, nie możemy z nich robi materialistów i sceptyków. W każdym razie do tej pory jeszcze nie.

Mam głęboką nadzieję, że we właściwym czasie nauczymy się, jak uczulić i umitologizować ich wiedzę do tego stopnia, by przemycić do niej to, co w gruncie rzeczy jest wiarą w nas (oczywiście nie nazywając tego w ten sposób), przy równoczesnym odgrodzeniu ludzkiego umysłu od wiary w Nieprzyjaciela. "Siła życiowa", kult seksu i pewne aspekty psychoanalizy mogą się tu przyda. Jeśli raz wyprodukujemy swe arcydzieło: Materialistycznego Maga, człowieka, który nie spożytkuje, lecz prawdziwie czci to, co nazywa mgliście "Siłami Natury", zaprzeczając jednocześnie istnieniu "duchów", wówczas koniec wojny będzie już widoczny. Na razie jednak musimy słucha rozkazów. Nie sądzę, by utrzymanie pacjenta w niewiedzy mogło ci sprawi dużo kłopotu. Dopomoże ci fakt, że "diabły" są przeważnie we współczesnej imaginacji osobistościami nader komicznymi. Jeśli w najmniejszym stopniu twój pacjent zaczyna podejrzewa twoje istnienie, zasugeruj mu obrazek czegoś w czerwonych trykotach i wytłumacz mu, że skoro nie może uwierzy w coś podobnego (jest to stara, podręcznikowa metoda wprowadzania ich w błąd), zatem nie może wierzy i w ciebie. (...)

Twój kochający stryj Krętacz.


(C.S.Lewis: "Listy starego diabła do młodego." - List VII.)

Kategorie: proza, apologetyka, _blog


Słowa kluczowe: diabeł, szatan, Lewis, C.S.Lewis, zło, istota zła, Bóg


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
20 września 2003 (sobota), 23:37:37

Mesjasz #2

Uwaga:

Uwaga z 25 października 2016. To jest bardzo stara strona i możliwe, że zawiera wiele błędów. Dziś polecam mój nowy serwis i tłumaczenia tam zawarte.

http://kbpp.org.pl/hwv-56

W.

 


Angielskie i polskie słowa do oratorium Mesjasz G.F.Haendla HWV-56

 

 

Messaiash

 

Mesjasz

 

 

Part the first

 

Część pierwsza

 

 

Old Testament Promises of The Coming Messiah

 

Zapowiedź przyjścia Mesjasza

Sinfonia

 

 

 

 

Recytatyw tenoru

Isaiah 40:1-3

Comfort ye, comfort ye, My people, saith your God; speak ye comfortably to Jerusalem; and cry unto her, that her warfare is accomplished, that her iniquity is pardoned.The voice of him that cried in the wilderness: Prepare ye the way of the Lord; make straight in the desert a highway for our God.

Iz 40:1-3

Pocieszcie, pocieszcie mój lud! - mówi wasz Bóg. Przemawiajcie do serca Jeruzalem i wołajcie do niego, że czas jego służby się skończył, że nieprawość jego odpokutowana, bo odebrało z ręki Pana karę w dwójnasób za wszystkie swe grzechy, Głos się rozlega: Drogę dla Pana przygotujcie na pustyni, wyrównajcie na pustkowiu gościniec naszemu Bogu!

Aria tenoru

Isaiah 40:4

Every valley shall be exalted, and every mountain and hill made low, the crooked straight and the rough places plain.

Iz 40:4

Niech się podniosą wszystkie doliny, a wszystkie góry i wzgórza obniżą; równiną niechaj się staną urwiska, a strome zbocza niziną gładką.

Chór

Isaiah 40:5

And the glory of the Lord shall be revealed, and all flesh shall see it together: for the mouth of the Lord hath spoken it.

Iz 40:5

Wtedy się chwała Pańska objawi, razem ją wszelkie ciało zobaczy, bo usta Pańskie to powiedziały.

Recytatyw basu

Haggai 2:6-7

Thus saith the Lord of Hosts: Yet once a little while and I will shake the heavens and the earth, the sea and the dry land; and I will shake all nations; and the desire of all nations shall come.

Ag 2:6-7

Bo tak mówi Pan Zastępów: Jeszcze raz, [a jest to] jedna chwila, a Ja poruszę niebiosa i ziemię, morze i ląd. Poruszę wszystkie narody, tak że napłyną kosztowności wszystkich narodów, i napełnię chwałą ten dom, mówi Pan Zastępów.

Recytatyw basu

Malachi 3:1

The Lord, whom ye seek, shall suddenly come to his temple, even the messenger of the covenant, whom ye delight in; behold, he shall come, saith the Lord of Hosts

Ml 3:1

Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów.

Aria altu (lub basu)

Malachi 3:2

But who may abide the day of his coming and who shall stand when he appeareth? For he is like a refiner's fire

Ml 3:2

Ale kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy.

Chór

Malachi 3:3

And he shall purify the sons of Levy, that they may offer unto the Lord an offering of righteousness

Ml 3:3

Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe.

Recytatyw altu

Isaiah 7:14; Matt. 1:23

Behold! a virgin shall conceive and bear a son, and shall call his name Emmanuel, God with us

Iz 7:16, Mt 1:23

Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: Bóg z nami.

Aria altu

Isaiah 40:9

O thou that tellest good tidings of Zion, get thee up into the high mountain; O thou that tellest good tidings to Jerusalem, lift up thy voice with strength; lift it up, be not afraid; say unto the cities of Judah, Behold your God!

Iz 40:9

Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny w Syjonie! Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny w Jeruzalem! Podnieś głos, nie bój się! Powiedz miastom judzkim: Oto wasz Bóg!

Chór

Isaiah 60:1

Arise, shine, for thy light is come, and the glory of the Lord is risen upon thee

Iz 60:1

Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą.

Recytatyw basu

Isaiah 60:2-3

For, behold, darkness shall cover the earth, and gross darkness the people; but the Lord shall arise upon thee; and His glory shall be seen upon thee, and the Gentiles shall come to thy light, and kings to the brightness of thy rising

Iz 60:2-3

Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan, i Jego chwała jawi się nad tobą. I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu.

Aria basu

Isaiah 9:2

The people that walked in darkness have seen a great light; and they that dwell in the land of the shadow of death, upon them hath the light shined

Iz 9:2

Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele. Rozradowali się przed Tobą, jak się radują we żniwa, jak się weselą przy podziale łupu.

Chór

Isaiah 9:6

For unto us a child is born, unto us a son is given, and the government shall be upon his shoulder; and his name shall be called Wonderful, Counsellor, the Mighty God, the everlasting Father, the Prince of Peace

Iz 9:5

Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju.

 

 

The Birth of Messiah

 

Narodziny Mesjasza

Pastoral Symphony

 

 

 

 

Recytatyw sopranu

Luke 2:8

There were shepherds abiding in the field, keeping watch over their flocks by night

Łk 2:8

W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą.

Chór

Luke 2:9

And lo! the Angel of the Lord came upon them, and the glory of the Lord shone round about them, and they were sore afraid

Łk 2:9

Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli.

Recytatyw sopranu

Luke 2:10-11

And the Angel said unto them, Fear not; for behold I bring you good tidings of great joy, which shall be to all people; for unto you is born this day in the city of David, a Saviour, which is Christ the Lord

Łk 2:10-11, 13

Lecz anioł rzekł do nich: Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami:

Recytatyw sopranu

 

And suddenly there was with the Angel a multitude of the heavenly host, praising God and saying:

 

 

Chór

Luke 2:13-14

Glory to God in the highest, and peace on earth, goodwill towards men

Łk 2:14

Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania.

 

 

Messiah's Invitation To The People

 

 

Aria sopranu 1

Zechariah 9:9-10

Rejoice greatly, O daughter of Zion! Shout, O daughter of Jerusalem! behold, thy King cometh unto thee! He is the righteous Saviour, and he shall speak peace unto the heathen

Za 9:9-10

Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny - jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy. (...) pokój ludom obwieści.

Recytatyw altu

Isaiah 35:5-6

Then shall the eyes of the blind be opened, and the ears of the deaf unstopped; then shall the lame leap as a hart, and the tongue of the dumb shall sing

Iz 35:5-6

Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło krzyknie. Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie;

Aria altu

Isaiah 40:11

He shall feed his flock like a shepherd, and he shall gather the lambs with his arm, and carry them in his bosom, and gently lead those that are with young

Iz 40:11

Podobnie jak pasterz pasie On swą trzodę, gromadzi ją swoim ramieniem, jagnięta nosi na swej piersi, owce karmiące prowadzi łagodnie.

Aria sopranu

Matt. 11:28-29

Come unto him, all ye that labour and are heavy laden, and he will give you rest. Take his yoke upon you, and learn of him, for he is meek and lowly of heart, and ye shall find rest unto your souls

 Mt 11:28-29

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.

Chór

 

His yoke is easy and his burden is light.

Mt 11:30

Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.

 

 

Part the seond

 

Część druga

 

 

Sacrificial Mission Of The Messiah

 

Misja Mesjasza

Chór

John 1:29

Behold the Lamb of God that taketh away the sin of the world

Jn 1:29

Nazajutrz zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.

Aria altu

Isaiah 53:3

He was despised and rejected of men; a man of sorrows, and acquainted with grief

Iz 53:3

Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.

Aria altu

Isaiah 50:6

He gave his back to the smiters, and his cheeks to them that plucked off the hair; he hid not his face from shame and spitting

Iz 50:6

Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym Mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem.

Chór

Isaiah 53:4

Surely he hath borne our griefs, and carried our sorrows! He was wounded for our transgressions; he was bruised for our iniquities; the chastisement of our peace was upon him

Iz 53:4-5

Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie.

Chór

Isaiah 53:5

And with his stripes we are healed

 

 

Chór

Isaiah 53:6

All we like sheep have gone astray; we have turned every one to his own way. And the Lord hath laid on him the iniquity of us all

Iz 53:6

Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich.

 

 

Rejection of Messiah By The Jews

 

Odrzucenie Mesjasza przez Żydów

Recytatyw tenoru, Chór

Psalm 22:7

All they that see him, laugh him to scorn; they shoot out their lips, and shake their heads saying:

Ps 22:8

Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, rozwierają wargi, potrząsają głową:

Chór

Psalm 22:8; Matt. 27:43

He trusted in God that He would deliver him; let Him deliver him, if He delight in him

Ps 22:9

Zaufał Panu, niechże go wyzwoli, niechże go wyrwie, jeśli go miłuje.

 

 

Crucifixion Of The Messiah

 

Ukrzyżowanie

Recytatyw , Aria tenoru, Recytatyw sopranu 1

Psalm 69:20

Thy rebuke hath broken his heart; he is full of heaviness. He looked for some to have pity on him, but there was no man, neither found he any to comfort him

Ps 69:21

Hańba złamała moje serce i sił mi zabrakło, na współczującego czekałem, ale go nie było, i na pocieszających, lecz ich nie znalazłem.

Aria tenor

Lamentations 1:12

Behold, and see if there be any sorrow like unto his sorrow

Lm 1:12

Wszyscy, co drogą zdążacie, przyjrzyjcie się, patrzcie, czy jest boleść podobna do tej, co mnie przytłacza, którą doświadczył mnie Pan, gdy gniewem wybuchnął.

Recytatyw sopranu

Isaiah 53:8

He was cut off from the land of the living; for the trangressions of Thy people was he stricken

Iz 53:8b

Tak! Zgładzono Go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został zbity na śmierć.

 

 

Resurrection Of The Messiah

 

Zmartwychwstanie

Aria sopranu

Acts 2:31

But Thou didst not leave his soul in hell; nor didst Thou suffer Thy holy one to see corruption

Ps 16:10

bo nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu.

Chór

Psalm 24:7-10

Lift up your heads, O ye gates, and be ye lift up, ye everlasting doors, and the King of Glory shall come in. Who is the King of Glory? The Lord strong and mighty, the Lord mighty in battle. Lift up your heads, O ye gates, and be ye lift up, ye everlasting doors, and the King of Glory shall come in. Who is the King of Glory? The Lord of Hosts, He is the King of Glory

Ps 24:7-10

Bramy, podnieście swe szczyty i unieście się, prastare podwoje, aby mógł wkroczyć Król chwały. Któż jest tym Królem chwały? Pan, dzielny i potężny, Pan, potężny w boju. To Pan Zastępów: On sam Królem chwały.

 

 

Ascension Of Messiah To Glory

 

Wywyższenie Mesjasza

Recytatyw tenoru

Hebrews 1:5

Unto which of the Angels said he at any time, Thou art My son, this day have I begotten thee?

Hbr 1:5

Do którego bowiem z aniołów powiedział kiedykolwiek: Ty jesteś moim Synem, Jam Cię dziś zrodził?

Chór

Hebrews 1:6

Let all the angels of God worship him

Hbr 1:6b

Niech Mu oddają pokłon wszyscy aniołowie Boży!

Aria sopranu 2 (lub basu)

Psalm 68:18; Ephesians 4:8

Thou art gone up on high; thou hast led captivity captive, and received gifts for men, yea, even from thine enemies, that the Lord God might dwell among them

Ps 68:18

Rydwanów Bożych jest tysiące tysięcy: to Pan do świątyni przybywa z Synaju.

 

 

Proclamation Of The Gospel By The Disciples

 

Dobro nowina na całej ziemi

Chór

Psalms 68:11

The Lord gave the word, great was the company of the preachers

Ps 68:12

Pan wypowiada słowo do zwiastunów pomyślnych nowin: Wielkie wojsko.

Aria sopranu 1

Romans 10:15

How beautiful are the feet of them that preach the gospel of peace, and bring glad tidings of good things

Rz 10:15

Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? Jak to jest napisane: Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę!

Chór

Romans 10:18

Their sound is gone out into all lands, and their words unto the ends of the world

Rz 10:18b

Ależ tak: Po całej ziemi rozszedł się ich głos, aż na krańce świata ich słowa.

 

 

Disciplining Of The Nations At The Second Advent of Messiah

 

 

Aria basu

Psalms 2:1-2

Why do the nations so furiously rage together, and why do the people imagine a vain thing? The kings of the earth rise up, and the rulers take counsel together against the Lord, and against His anointed

Ps 2:1-2

Dlaczego narody się buntują, czemu ludy knują daremne zamysły? Królowie ziemi powstają i władcy spiskują wraz z nimi przeciw Panu i przeciw Jego Pamazańcowi:

Chór

Psalm 2:3

Let us break their bonds asunder, and cast away their yokes from us

Ps 2:3

Stargajmy Ich więzy i odrzućmy od siebie Ich pęta!

Recytatyw tenoru

Psalm 2:4

He that dwelleth in heaven shall laugh them to scorn; the Lord shall have them in derision

Ps 2:4

Śmieje się Ten, który mieszka w niebie, Pan się z nich naigrawa,

Aria tenoru

Psalm 2:9

Thou shalt break them with a rod of iron; thou shalt dash them in pieces like a potter's vessel

Ps 2:9

Żelazną rózgą będziesz nimi rządzić i jak naczynie garncarza ich pokruszysz.

Chór

Rev. 19:6

for the Lord God Omnipotent reigneth

Ap 19:6, 11:15, 19:16

I usłyszałem jakby głos wielkiego tłumu i jakby głos mnogich wód, i jakby głos potężnych gromów, które mówiły: Alleluja, bo zakrólował Pan Bóg nasz, Wszechmogący. I siódmy anioł zatrąbił. A w niebie powstały donośne głosy mówiące: Nastało nad światem królowanie Pana naszego i Jego Pomazańca i będzie królować na wieki wieków! A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię: KRÓL KRÓLÓW PAN PANÓW.

Chór drugi

Rev. 19:16

The Kingdoms of this world are become the kingdoms of our Lord and of His Christ; and he shall reign for ever and everRev. 11:1 King of kings, and Lord of lords. HALLELUYAH!

 

 

 

 

Part the third

 

Część trzecia

 

 

The Hope of The Redeemed

 

Nadzieja na zmartwychwstanie, pochwycenie i przemienienie

Aria sopranu 1

Job 19:25-26

I know that my Redeemer liveth, and that he shall stand at the latter day upon the earth; and though worms destroy this body, yet in my flesh shall I see God

Joba 19:25-26

Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje, i ciałem swym Boga zobaczę.

Aria sopranu 1

1 Corinthians 15:20

For now is Christ risen from the dead, the first-fruits of them that sleep

1 Kor 15:20

Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy owoc spośród tych, co pomarli.

Kwartet

 

Since by man came death...

 

 

Chór

1 Cor. 15:21

By man came also the resurrection of the dead

1 Kor 15:21-22

Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez człowieka też dokona się zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni,

Kwartet

 

For as in Adam all die...

 

 

Recytatyw , Aria basu

1 Cor. 15:22

Even so in Christ shall all be made alive

1 Kor 15:51-52a

Oto ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni. W jednym momencie, w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby.

Recytatyw basu

1 Cor. 15:51-52

Behold, I tell you a mystery; We shall not all sleep, but we shall all be changed in a moment, in the twinkling of an eye, at the last trumpet

 

 

Aria basu

1 Cor. 15:52

The trumpet shall sound, and the dead shall be raised incorruptible, and we shall be changed

1 Kor 15:52b-53

Zabrzmi bowiem trąba - umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy odmienieni. Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodziało się w nieśmiertelność.

Aria basu

1 Cor. 15:53

For this corruptible must put on incorruption, and this mortal must put on immortality

 

 

Recytatyw

1 Cor. 15:54

Then shall be brought to pass the saying that is written: Death is swallowed up in victory!

1 Kor 15:54

A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć.

Duet altu i tenoru

1 Cor. 15:55-56

O death, where is thy sting? O grave, where is thy victory? The sting of death is sin, and the strength of sin is the law

1 Kor 15:55-56

Gdzież jest, o śmierci twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień? Ościeniem zaś śmierci jest grzech, a siłą grzechu Prawo.

Chór

1 Cor. 15:57

But thanks be to God, who giveth us the victory through our Lord Jesus Christ

1 Kor 15:57

Bogu niech będą dzięki za to, że dał nam odnieść zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.

 

 

The Confidence Of The Redeemed

 

Pewność odkupiena

Aria sopranu 2

Romans 8:31-34

If God be for us, who can be against us? who shall lay anything to the charge of God's elect? It is God that justifieth, who is he that condemneth? It is Christ that died, yea, rather that is risen again, who makes intercession for us

Rz 8:31, 33-34

Cóż więc na to powiemy? Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł za nas śmierć, co więcej - zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?

 

 

Final Triumph Of Messiah

 

Ostateczny triumf Mesjasza

Chór

Rev. 5:12-13

Worthy is the Lamb that was slain, and hath redeemed us to God by his blood, to receive power, and riches, and wisdom, and strength, and honour, and glory, and blessing. Blessing, and honour, glory and power, be unto him that sitteth upon the throne, and unto the Lamb, for ever and ever

Ap 5:12-13

Baranek zabity jest godzien wziąć potęgę i bogactwo, i mądrość, i moc, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo. A wszelkie stworzenie, które jest w niebie i na ziemi, i pod ziemią, i na morzu, i wszystko, co w nich przebywa, usłyszałem, jak mówiło: Zasiadającemu na tronie i Barankowi błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc, na wieki wieków!

Chór

Rev. 5:13

Amen

Ap 22.20

Amen.

 

 

Przygotowane po kolejnym przesłuchaniu tego dzieła, Gliwice, 20 września 2003

 


Kategorie: muzyka, libretto, _blog


Słowa kluczowe: Mesjasz, G.F.Haendel, Messaiash, HWV-56


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
21 września 2003 (niedziela), 10:25:25

Dekalog w Biblii, w katolickim przekładzie Biblii Tysiąclecia

Dwa razy zapisany dekalog w przekładzie Biblii Tysiąclecia. Podział na 10 wierszy (przykazań) to moja propozycja, bo w zapisany przez Mojżesza słowie tego nie podzielono.

W załączonym Wordzie i PDF ta tabelka do wydrukowania na A4

 

Księga Wyjścia 20:1-17

 

Księga Powtórzonego Prawa 5:6-21

 

Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.

Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli.

1

Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!

Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie.

2

Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!

 

Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.

Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi.

 

Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. Bo Ja jestem Pan, Bóg twój, Bóg zazdrosny, karzący nieprawość ojców na synach w trzecim i w czwartym pokoleniu - tych, którzy Mnie nienawidzą, a który okazuje łaskę w tysiącznym pokoleniu tym, którzy Mnie miłują i strzegą moich przykazań.

3

Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy.

Nie będziesz brał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, bo nie dozwoli Pan, by pozostał bezkarny ten, kto bierze Jego imię do czczych rzeczy.

4

Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia.

 

Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego.

 

Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram.

 

W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.

Będziesz zważał na szabat, aby go święcić, jak ci nakazał Pan, Bóg twój. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką twą pracę,

 

lecz w siódmym dniu jest szabat Pana, Boga twego.

 

Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służąca, ani twój wół, ani twój osioł, ani żadne twoje zwierzę, ani obcy, który przebywa w twoich bramach; aby wypoczął twój niewolnik i twoja niewolnica, jak i ty. Pamiętaj, że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i wyprowadził cię stamtąd Pan, Bóg twój, ręką mocną i wyciągniętym ramieniem: przeto ci nakazał Pan, Bóg twój, strzec dnia szabatu.

5

Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie.

Czcij swego ojca i swoją matkę, jak ci nakazał Pan, Bóg twój, abyś długo żył i aby ci się dobrze powodziło na ziemi, którą ci daje Pan, Bóg twój.

6

Nie będziesz zabijał.

Nie będziesz zabijał.

7

Nie będziesz cudzołożył.

Nie będziesz cudzołożył.

8

Nie będziesz kradł.

Nie będziesz kradł.

9

Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.

Jako świadek nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa.

10

Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego.

Nie będziesz pożądał żony swojego bliźniego. Nie będziesz pragnął domu swojego bliźniego ani jego pola, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do twojego bliźniego.

 


Kategorie: biblia, _blog


Słowa kluczowe: dekalog, ks. wyjścia, ex20, ptp5


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
22 września 2003 (poniedziałek), 13:21:21

o diable i o Bogu

To ważny kawałek:

o Bogu:
On naprawdę chce zapełnić wszechświat mnóstwem małych wstrętnych kopii samego Siebie - stworzeń, których życie, w miniaturowej skali będzie jakościowo podobne do Jego, ...

o diabłe:
... nie dlatego, żeby je wchłonąć, ...

o Bogu:
... lecz dlatego, że ich wola dobrowolnie dostosowuje się do Jego woli. ...

o diabłe:
... My potrzebujemy bydła, które w końcu mogłoby stać się żerem; ...

o Bogu:
... On potrzebuje sług, którzy w końcu mogliby stać się synami. ...

o diabłe:
... My chcemy chłonąć, ...

o Bogu:
... On chce rozdawać. ...

o diabłe:
... W nas jest pustka i chcielibyśmy ją zapełnić; ...

o Bogu:
... On jest pełny i przelewa się.

o diable:
Celem naszej walki jest świat, w którym nasz Ojciec z Otchłani wchłonąłby w siebie wszelkie pozostałe istoty ...

o Bogu:
... nieprzyjaciel pragnie, żeby świat był pełen istot z Nim wprawdzie zjednoczonych, lecz mimo to zachowujących swą odrębność.

Znowu analizuje ten kawałek C. S. Lewis'a, z książki "Listy starego diabła do młodego", gdyż ładnie przedstawione są w nim cele Boga, względem ludzi. Większy kawałek


Kategorie: apologetyka, _blog


Słowa kluczowe: diabeł, szatan, Lewis, C.S.Lewis, zło, istota zła, Bóg


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
23 września 2003 (wtorek), 09:39:39

Psalm 111

Początkiem mądrości jest bojaźń Pana;
Wszyscy, którzy ją okazują, są prawdziwie mądrzy.
Chwała jego trwa na wieki.

Kategorie: biblia, _blog


Słowa kluczowe: psalm, psalm 111


Komentarze: (1)

nikt, September 9, 2008 18:30 Skomentuj komentarz


6
Skomentuj notkę
25 września 2003 (czwartek), 20:42:42

Ciekawa obserwacja

W pociągach InterCity, w wagonach pierwszej I klasy też czytuje się Super Ekspres.

Dziwne, choć może nie powinienem się dziwić - wszak tymi pociągami podróżują też politycy.


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: InterCity, pociąg, Super Expres


Komentarze: (1)

khan-goor, September 29, 2003 17:40 Skomentuj komentarz


dziwić się nie należy...
raczej smucić...
Skomentuj notkę
26 września 2003 (piątek), 12:57:57

Książka

W Szwecji odbywają się właśnie targi pt. "Książka i biblioteki".

Książka to taka ciekawa rzecz, która służy do przekazywania idei nie tylko w przestrzeni ale przede wszystkim w czasie. Ktoś kto książkę napisze, odłoży ją półce i bibliotece a potem, po jakimś czasie jak ktoś inny ją przeczyta to ma szanse wiedzieć wszystko to co ten piszący chciał mu przekazań.

Genialne!

Książka jest nośnikiem wiedzy, kultury, idei i wszystko to co zapisano jest dostępne dla tych, którzy potrafią (i chcą) pisać.

Kategorie: komunikacja, _blog


Słowa kluczowe: książka, komunikacja


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
27 września 2003 (sobota), 19:15:15

Osoba (z cyklu: zabawa w słowa)

Osoba to byt o rozumnej naturze, cechujący się odrębnością od innych bytów, posiadający wolę, świadomość własnego istnienia i własny systemem wartości.

Osoba może przyjmować oświadczenia woli od innej osoby i zaciągać zobowiązania wobez innych osób. Osoba może też prowadzić dialog (tzn. wymieniać myśli i idee) z innymi osobami.


Dopisek '2022

Osoba to ktoś,
komu dajesz przywilej aby był kimś
a nie czymś.

Kategorie: zabawa w słowa, _blog


Słowa kluczowe: osoba, byt, filozofia


Komentarze: (2)

welek, October 5, 2003 23:20 Skomentuj komentarz


To brzmi prawie jak Kodeks Handlowy.

anonim, December 19, 2010 23:43 Skomentuj komentarz


Siedem tez o religii, demokracji i społeczeństwie otwartym
Maciej Zięba OP 18-12-2010, ostatnia aktualizacja 18-12-2010 00:01
Jeśli wiek XXI wiarę zastąpi ideologią, to lepiej, by nie było go wcale

autor: Janusz Kapusta
źródło: Rzeczpospolita
+zobacz więcej
1 Demokratyczne minimum


Jeżeli prawdą jest, że demokracja jest czymś więcej niż jedynie wrzucaniem do urny wyborczej kartki oraz to, że żadna grupa społeczna nie istnieje w kulturowej próżni, to demokratyczny proces polityczny domaga się demokratycznego otoczenia, przyjaznego demokracji środowiska, innymi słowy – wspierającej ów proces kultury. W kulturze takiej, a może lepiej w kulturach, bo zapewne są one różnorodne i w różny sposób nadają konkretny kształt i wigor demokracji, muszą istnieć pewne warunki niezbędne do zaistnienia oraz reprodukowania się demokracji jako systemu społecznie akceptowanego.
Dlatego kultura przyjazna demokracji, po pierwsze, powinna zawierać w swym obrębie „demokratyczne minimum” i, po drugie, musi być zdolna owe „minimum” konserwować, albowiem jego naruszenie powoduje „dekapitalizację” systemu. Imperia, królestwa i dyktatury mogą bądź słabnąć, bądź nagle upadać, degradujące się demokracje zawsze erodują powoli.
Sekularyzm, w który wkodowany jest programowy relatywizm, religijny oraz kulturowy i etyczny, sprawia, że „społeczeństwo otwarte” staje się bezbronne wobec zagrożeń
Zarówno teoria, jak i polityczna empiria potwierdzą nam, że w skład takiej demokratycznej kultury politycznej wchodzić musi (1) przekonanie o podstawowej równości uczestników wspólnoty politycznej, którą tworzą. Muszą do niej należeć także (2) optymizm poznawczy i (3) etyczny, a więc wiara, że przynajmniej większość ludzi w dłuższym okresie czasu i w sprawach podstawowych – często metodą prób i błędów – potrafi ustalić wspólny ogląd rzeczywistości i zbudować konsensus w podstawowych kwestiach moralnych. Nie będzie też mogła demokracja istnieć bez (4) budowania poprzez twórcze kompromisy wspólnego dobra oraz (5) wielkodusznego stosunku, do przegrywających głosowanie mniejszości. Do tych predemokratycznych założeń dodać by należało prawodawstwo oparte na (6) koncepcji „wolności negatywnej” oraz (7) zasadę trójpodziału władz i wzajemnego się przez nie kontrolowania.
Nie ignorując etycznego wkładu stoików i neostoików oraz twórców demokracji ateńskiej, zanim przejdę do tezy pierwszej, pragnę przypomnieć, że demokracja antyczna istniała w kulturze ufundowanej na przekonaniu, że ludzie są z natury nierówni, jednostka jest częścią polis i ponieważ dobro jednostki realizuje się przez dobro całości, jest więc jemu podporządkowane, a pluralizm opinii jest dla demokracji szkodliwy i należy go eliminować.
Dlatego formułuję tezę pierwszą: współczesna demokracja (pamiętając o Atenach i Jerozolimie) jest owocem kultury chrześcijańskiej. Podkreślmy jednak rzecz istotną: demokracja jest produktem kultury, co nie jest tożsame ze stwierdzeniem, że jest ona efektem działań jakiegoś konkretnego Kościoła czy też wielu Kościołów.
Zauważmy bowiem, że całe wymienione powyżej „demokratyczne minimum” wypływa ze stricte chrześcijańskiej teologicznej koncepcji człowieka rozumianego jako prosopon lub persona, czyli „osoba” (1 – równość, 2 – optymizm intelektualny i 3 – moralny), a także z mającego uniwersalny charakter konceptu „bliźniego” (4 – dobro wspólne, 5 – stosunek do mniejszości), z wprowadzenia nadrzędnej w stosunku do prawa normy wewnętrznej, a więc pojęcia „sumienia” (6 – wolność negatywna) oraz konceptu „grzechu pierworodnego” (7 – zasada równowagi władz jest realizacją teologicznego przekonania, że natura ludzka jest ułomna).
2 Średniowieczne rodowody
Teza druga: wymienione powyżej principia demokracji w realnym życiu mogą realizować społeczności, które cechują wysoki stopień społecznej partycypacji, aktywności i samoorganizacji. Są to więc podmioty polityczne, które najczęściej określamy terminem „społeczeństwa obywatelskiego”. Zarys takiego społeczeństwa rodzi się w średniowieczu i jest produktem kultury chrześcijańskiej.
Uzasadniając ową tezę, odwołajmy się znowu do – stworzonej w wyniku trynitarnych kontrowersji w wieku IV – koncepcji „osoby”. Jej późniejsza aplikacja do stworzonych na obraz Boży ludzkich indywiduów powoli, lecz konsekwentnie, choć nie był to proces liniowy, zakopywała przepaść między rządzącymi i rządzonymi, wolnymi i niewolnymi, mężczyznami i kobietami, „swoimi” oraz „obcymi”, a nawet „wrogami”.
To dzięki niej może Akwinata w połowie XIII wieku napisać: człowiek jest z natury wolny, i utrzymywać, że „ludzie mają prawo do zrzeszania się dla dobrych dzieł niezależnie od statusu i przynależności stanowej”, a półtora wieku później Wawrzyniec z Raciborza wraz z wieloma intelektualistami swego czasu będzie wyrazicielem poglądu, że „ustrój polityczny to władanie ludźmi wolnymi i równymi z natury, przy pomocy tego samego prawa i tej samej miary”.
To średniowieczna Europa z jej niezliczonymi wspólnotami posiadającymi liczne przywileje chroniące przed samowolą władcy (cechami, bractwami, gildiami i parafiami) konstytuuje swoją tożsamość przez zasady aktywności i samoorganizacji.
To w średniowiecznej Europie, w której na przełomie VIII i IX w. od Karola Wielkiego i papieża Leona IV systematycznie organizowano sieć powszechnego szkolnictwa (dostępnego również dla dziewcząt) ewoluującego poprzez utworzenie szkół katedralnych aż do powstania ogólnoeuropejskiej sieci uniwersytetów (w XII w. było ich 6, w XV w. – 80). Za szerokim dostępem do wiedzy idzie poszerzenie poczucia podmiotowości oraz partycypacji w decyzjach. Niemniej istotne jest zagwarantowanie autonomii szkół katedralnych wobec biskupów (sobór laterański III, 1179 r.) oraz autonomii uniwersytetów wobec biskupów i władców świeckich (sobór laterański IV, 1215 r.) dzięki której rozwija się praktyka wolności obywatelskich, samorządu oraz rządów prawa.
Nie da się obszerniej powiedzieć, lecz trzeba wspomnieć o rozwoju idei praw człowieka, w którym niemałe zasługi ma w XV w. Akademia Krakowska, a dojrzały swój wyraz znajdują w pracach szkoły Francesco de Vittorii w Salamance w początku XVI i bulli „Sublimis Deus” Pawła III z 1537 roku.
3 Wiara jako ideologia
Fundamentalne, acz nadal niedoceniane w kulturze Zachodu osiągnięcia chrześcijańskiej antropologii w tworzeniu współczesnej demokracji (a także społeczeństwa obywatelskiego, systemów pomocy społecznej, czy też służby zdrowia) nie mogą jednak usunąć znaczących cieni na tym malowanym dotąd jasnymi barwami obrazie. Genetycznie patrząc na chrześcijaństwo, a porównawczo na inne kultury, przemoc oraz brutalność można próbować tłumaczyć. Nie można ich jednak pominąć i nie stwierdzić, że są one z gruntu niezgodne z duchem Ewangelii. Styk chrześcijaństwa z polityką wielokrotnie owocował w historii przemocą, okrucieństwem oraz gwałtem. Promowanie wolności łączyło się z brutalnym niekiedy wolności tej ograniczaniem, a tworzenie doktryny oraz praktykowanie praw człowieka z przyzwalaniem na tych praw łamanie. Nigdy – w imię prawdy – nie wolno zapominać, że oprócz pięknej sumy zgromadzonej przez chrześcijaństwo, którą należy zapisać po stronie „ma”, istnieje też pokaźna kwota po stronie „winien”.
To dlatego, aby odróżnić radykalizm Giovanniego Bernardone, znanego powszechnie jako Franciszek z Asyżu, od radykalizmu – gwoli prawdy dodajmy: demonizowanego nieco – Tomasa de Torquemady albo bardziej współcześnie: odróżnić radykalizm Agnese Gnoxhe Bojaxiu, znanej jako Matka Teresa z Kalkuty, od radykalizmu Ruhollaha al Musawi al Chomeiniego, warto wprowadzić dystynkcję. Bo choć skrajnie odmiennie zapisały się te postaci w historii, to łączy je wspólny mianownik – radykalizm inspirowany religią.
Stając na gruncie katolickim, sądzę, że przynajmniej od Soboru Watykańskiego II, a zwłaszcza od pontyfikatu Jana Pawła II można wprowadzić klarowną dystynkcję pomiędzy wiarą chrześcijańską i ideologią. Ideologia bowiem opiera się na koncepcji posiadania transcendentnej prawdy, z której wywodzi się porządek społeczno-polityczny. Co więcej, ponieważ prawda ta posiada sankcję absolutną, więc – wedle wyznawców – w obiektywnym interesie ludzkości leży jak najszybsze owego porządku zaprowadzenie – zatem w słusznej sprawie możliwe jest więc nawet użycie przemocy.
Jednakże wiara chrześcijańska, będąc wiarą, a nie wiedzą, nie posiada prawdy, lecz dąży do niej, a w porządku zbawienia jest jedynie jej depozytariuszem. Nie usiłuje też – mówię tu o teologicznej strukturze, a nie o historycznej praxis – wywodzić z Ewangelii żadnego skończonego modelu polityczno-ekonomicznego, a jedynie społeczne principia. Ma też – w swej strukturze teologicznej – silny zakaz narzucania poglądów siłą. To, że wielu wybitnych chrześcijan, wbrew Ewangelii, w swych działaniach zredukowało wiarę do ideologii, świadczy głównie o tym, jak silny bywa religijny impuls w życiu społecznym i jak silna jest pokusa, by podporządkować mu politykę, ekonomię oraz kulturę.
Dlatego w trzeciej tezie chciałbym podkreślić dystynkcję pomiędzy ideologią i wiarą. Tak jak wiara chrześcijańska, transformując kulturę przyczyniała się do tworzenia demokracji i społeczeństwa obywatelskiego, tak chrześcijaństwo, gdy było redukowane do ideologii, szerzyło też nietolerancję i agresję. Wrogiem wolności nie jest jednak wiara jako taka, ale chrześcijaństwo redukowane do ideologii. Ideologia jest wrogiem wolności – każda, jakiejkolwiek by była proweniencji, religijnej, naukowej czy kulturowej.
4 Błąd oświecenia
Żyjący na kontynencie myśliciele doby oświecenia, patrząc na Europę zbroczoną krwią w wyniku religijnych waśni, na okrucieństwo polowań na czarownice (gwoli prawdy dodajmy: i na czarowników) oraz ekscytując się bezkrytyczną wówczas wiarą w postęp, zastosowali ją do retrospekcji. W ten sposób, nie zawsze bona fide, dokonali zakłamania dziejów, a zatem i europejskiej tożsamości. Fakty związane z wojnami religijnymi i prześladowaniami innowierców oraz racjonalne przesłanki – wielki progres w nauce, technice i ekonomii, doprowadziły ich do fałszywych wniosków. Jeżeli wiek XVII był tak okrutny i plugawy, to – przekonane były o tym wierzące w postęp najświetniejsze umysły na kontynencie europejskim – o ileż jeszcze musiało być gorzej w czasach wcześniejszych, w „wiekach ciemnych”.
Przez kolejne stulecia wedle tych fałszywych stereotypów transformowano kulturę. W taki obraz świata wierzyły umysły zarówno oświecone, jak i scjentystyczne, liberalne i humanistyczne, pozytywistyczne i neopozytywistyczne, a także modernistyczne i rozwijające teorie postmodernizmu (a warto jeszcze dodać wiele świetnych umysłów zniewolonych przez komunizm i faszyzm). Owocem ich długiej i twórczej, tworzącej częstokroć dzieła bardzo wybitne, pracy było stworzenie kultury mającej silne tendencje sekularyzujące i popularyzującej głęboko zdeformowany obraz chrześcijaństwa i jego historii.
Był to jeden z ważnych czynników wspierających silną erozję w XX wieku chrześcijańskiej wiary, której intelektualnym wyrazem stały się – wewnątrz chrześcijaństwa – „teologie śmierci Boga”, a „ogólne teorie sekularyzacji” na jego zewnętrzu.
Teza czwarta będzie zatem brzmiała: Twórcy oświecenia na kontynencie europejskim oprócz wielu niekwestionowanych zasług błędnie rozeznali problem nietolerancji swoich czasów i błędne zaproponowali nań remedium. W efekcie tego zbyt pochopnie ogłoszono i nieuchronność powszechnej sekularyzacji, i jednoznacznie pozytywną ocenę procesu rugującego religię z życia społecznego i kultury.
Wiele problemów współczesnego demokratycznego państwa prawa i wiele dzisiejszych społecznych napięć wiążących się z udziałem religii w życiu publicznym jest efektem tej błędnie postawionej przed trzema stuleciami diagnozy. [1]
5 Otwartość a relatywizm
W XX-wiecznej, coraz bardziej postchrześcijańskiej Europie nie mniejsze sukcesy od liberalizmu i scjentyzmu odnosił ateistyczny komunizm i pogański faszyzm. Słuszną reakcją na niespotykane dotąd w ludzkich dziejach systemowe okrucieństwo tych ideologii stała się, sformułowana na antypodach, w trakcie II wojny przez Karla Poppera, koncepcja „społeczeństwa otwartego”. Piękna w swoich podstawach idea, w wersji zideologizowanej, sprzeniewierzając się jej autorowi, pragnie – jak każda ideologia – narzucać całemu społeczeństwu swój porządek programowo relatywizujący całą rzeczywistość.
Wersja ta, przyjmując opisaną powyżej postoświeceniową kliszę pojmowania religii, automatycznie opatruje wszelkie zjawiska religijne – choć paleta postaw sięga od przemilczenia po administracyjne represje i agresję – etykietami „anachronizmu”, „moralnego zła” (za utwierdzanie „nietolerancji”) i „intelektualnego defektu” (podparcie się Absolutem jako wynik niezdolności do zrozumienia złożoności świata). Sprawia to, że ludzie prawdziwie wierzący czują się nieswojo i bywają traktowani podejrzliwie w społeczeństwie aspirującym do bycia „otwartym”. Tak pojmowana „otwartość” nieuchronnie bowiem umacnia postawy skrajne w świecie ludzi wierzących. Z jednej strony wspiera ona postawy sekularyzacyjne. Premią za odrzucenie lub przynajmniej „sprywatyzowanie” wiary jest przejście z obozu anachronizmu, nietolerancji i intelektualnej ciasnoty do krainy oświecenia i otwartości. Z drugiej – wspiera religijne ekstremizmy, przesuwając w ich kierunku wielu ludzi niegodzących się na rezygnację z wyznawanej wiary.
W tezie piątej pragnąłbym zatem podkreślić, że obie te postawy nie służą „społeczeństwu otwartemu”. Tak bowiem rozumiany „sekularyzm”, w który wkodowany jest programowy relatywizm, religijny oraz kulturowy i etyczny, sprawia, że „społeczeństwo otwarte” staje się społeczeństwem bezbronnym wobec zagrożeń, „społeczeństwem otwartym na przestrzał” – jak słusznie zauważa George Soros. Staje się niezdolne do intelektualnej diagnozy i moralnej oceny postaw zagrażających ludzkiej wolności i godności. Zarazem na drugim krańcu świata religii multiplikują się postawy niechętne „społeczeństwu otwartemu”, jako że ceną doń przystąpienia jest zaparcie się, choćby w wersji „soft”, wyznawanej wiary. Ideologia „społeczeństwa otwartego” jest więc również wrogiem wolności i – co nie mniej groźne – pomnaża szeregi przeciwników takiej wizji społeczeństwa.
6 Rewizja oceny religii
W ten sposób docieramy do szóstej tezy. W obrębie świata przyznającego się do dziedzictwa postoświeceniowego (zauważmy, że nawet postmodernizm, odrzucając oświecenie, przejął jednak jego krytykę oraz niezrozumienie religii), które stanowi dziś dominantę zachodniej kultury, niezbędne jest dostrzeżenie różnicy pomiędzy wiarą religijną i ideologią. Konieczna jest też rewizja oceny religii, a zwłaszcza chrześcijaństwa (a w nim katolicyzmu), w ludzkiej historii. Niezbędne jest też dostrzeżenie, że wszelka ideologia, także ideologia pluralizmu, ideologia „społeczeństwa otwartego”, nie sprzyja tolerancji i wolności. Konieczne jest wreszcie zdefiniowanie „demokratycznego minimum”, niezbędnych warunków do funkcjonowania demokracji oraz ich konsekwentna obrona.
To, że wielu wybitnych chrześcijan, wbrew Ewangelii zredukowało wiarę do ideologii, świadczy o tym jak silny bywa religijny impuls w życiu społecznym i jak silna jest pokusa, by podporządkować mu politykę, ekonomię oraz kulturę.
7 Czy umiesz przebaczać?
Nie wynika z tego jednak, że religię w sposób jednoznaczny oraz łatwy da się odseparować od ideologii. Nie wystarczy tutaj fakt, iż w prawie wszystkich religiach i wyznaniach odnaleźć możemy słowa odwołujące się do dobra i chwalące pokój, że w każdej religii pewien element tolerancji wpisany jest w jej święte struktury i tradycje. Należy raczej poszukać uniwersalnych i obiektywnych kryteriów pomagających ocenić, na ile dana religia sprzyja demokracji i „społeczeństwu otwartemu”.
Takimi kryteriami mogłyby być, po pierwsze, analiza, czy dana religia szanuje wolność sumienia, uznaje wolność religijną za społeczną normę. Prostą miarą, weryfikowalną empirycznie, jest reakcja wyznawców danej religii na konwersję, na przejście z jednej wspólnoty religijnej do innej. Po drugie, należy zbadać, czy w strukturę danej religii wpisana jest separacja władzy politycznej i religijnej. To jest także kryterium, które da się analizować na poziomie teorii oraz da się weryfikować w praktyce.
Po trzecie, trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy religia zawiera „potencjał ideologiczny”, to znaczy, czy zawiera konkretny projekt polityczno-społeczny i dąży do jego zrealizowania w życiu społecznym. Wtedy bowiem istnieje realna pokusa pośród jej skrajnych wyznawców, aby sięgnąć po przymus. To także można badać, analizując zarówno doktrynę, jak i jej społeczne implikacje w realnym życiu. Po czwarte wreszcie, zbadać trzeba, czy w danej religii pozytywnie jest oceniana „polityka przebaczania” w życiu społecznym, która wypływa z obecnej w owej religii „kultury przebaczania” obu tych terminów używam za Janem Pawłem II.
By zilustrować ów ostatni warunek, podam przykład. Parę lat temu byłem na konferencji w Mediolanie, w której uczestniczyli wybitni politycy i ekonomiści. Byłem jedynym duchownym. Podczas owej konferencji wysokiej rangi politycy reprezentujący Maroko, Syrię i Izrael debatowali na temat politycznej sytuacji na Bliskim Wschodzie. Wszyscy trzej panowie wyglądali bardzo podobnie: rysy semickie, około sześćdziesiątki, wszyscy dosyć zażywnej postury, w podobnie eleganckich garniturach, wszyscy też skończyli dobre szkoły średnie w Anglii, a potem uniwersytety w USA, używali też wykwintnej angielszczyzny. Ale cała ich rozmowa sprowadzała się do tego, że Arabowie mówili: „wyście nam zrobili to i myśmy wtedy musieli zrobić to a to i dlatego nasza reakcja na wasze poczynania musiała być taka, a nie inna”, a na to Żyd odpowiadał: „nie, bo to wyście wtedy postąpili tak a tak i to my byliśmy zmuszeni, by zareagować na wasze poczynania”. Z obu stron podawane były konkretne liczby, fakty i cytaty.
Po dwóch godzinach wszyscy obecni na sali mieli świadomość, że dyskusja utknęła w martwym punkcie, że przez cały czas tkwimy w tym samym miejscu. W końcu jeden ze słuchaczy, polityk ze Szwecji, bez wątpienia już z ery postchrześcijańskiej, zgłosił się do głosu i powiedział: „Z tego, co panowie mówią, wynika, że konflikt między wami nigdy się nie skończy, że jeżeli do waszej polityki nie wprowadzicie kategorii pojednania oraz przebaczenia, to będzie on trwał aż do ostatecznego wyniszczenia obu stron”. „Ma pan rację – zareplikował polityk z Izraela – ale pan oczekuje, żebyśmy my, żydzi, i oni, muzułmanie, zachowywali się tak jak dobrzy chrześcijanie, a nawet oni miewają z tym duże problemy”.
Ostatnie zdanie będzie trawestacją słynnej frazy André Malraux. Autor „Doli człowieczej” oraz „Czasu pogardy” powiedział bowiem, jak pamiętamy: „wiek XXI albo będzie wiekiem religii, albo nie będzie go wcale”. Osobiście uważam jednak, że wiek XXI będzie albo wiekiem wiary, albo ideologii. Jednak w tym drugim wypadku byłoby to znacznie gorsze, niż gdyby nie było go wcale.
Autor jest teologiem, filozofem i publicystą. Ukończył fizykę na Uniwersytecie Wrocławskim, w 1981 r. wstąpił do zakonu dominikanów. Założyciel i dyrektor Instytutu Tertio Millennio w Krakowie. Od 1998 do 2006 r. prowincjał polskiej prowincji dominikanów. Od 2007 r. do września b. r. dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku
Rzeczpospolita
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniania lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody PRESSPUBLICA Sp. z o.o.
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody PRESSPUBLICA Sp. z o.o. lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Skomentuj notkę
30 września 2003 (wtorek), 20:59:59

Cały naród buduje swoją stolice

Takim hasłem usprawiedliwiano zaraz po wojnie rozwalanie kamienić we Wrocławiu aby wozić z nich cegłe na odbudowe Warszawy. Ale wtedy był komunizm i robiono różne głupoty.

A jak jest dziś?

Dziś hasło dalej jest aktualne, tyle tylko, że nikt tego nie wdraża na siłe. Niewidzialna ręka rynku (patrz: chciwość) robi to w miejsce komunistycznych oszołomów.

A pisze to dlatego, bo wpadł mi do głowy dobrzy przykład ilustrujący to zjawisko. Na początku lat 90-tych wydzielono z NBP (chyba) 9 banków regionalnych: Bank Śląski, Bank Zachodni, Wielkopolski Bank Kredytowy, Bank Przemysłowo-Handlowy w Krakowie i coś tam jeszcze, nie pamiętam. Banki te działały terytorialnie co dziś, w czasach nieco lepszej telekomunikacji jest już bezsensem. To, że wszystkie starają się być wszędzie (choć im to nie wychodzi) mnie nie dziwi - dziwi mnie natomiast to, że zarządy wszystkich tych banków urzędują w Warszawie.

I tak Warszawa ssa, ssa i ssa ...

Kategorie: obserwator, globalizacja, _blog


Słowa kluczowe: Warszawa, globalizacja


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
30 września 2003 (wtorek), 21:03:03

Humanizm

Humaniści mówią: najważniejszy jest człowiek.
Ok, ale ja się tylko pytam: który?

Dziękuję - wybieram tezim.

Kategorie: humanizm, _blog


Słowa kluczowe: humanizm, teizm


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
1 października 2003 (środa), 13:13:13

Humanizm (2)

Dziś, jakby na zawołanie pewien znajomy przysłał do mnie list, w którym na koniec jakiś automat dopisał śliczną sekwencje brzmiącą tak:

MIARĄ WSZYSTKIEGO JEST CZŁOWIEK
Pitagoras

I znowu, podobnie jak wczoraj mogę zadać temu Pitagorasowi pytanie: Który człowiek? Nazwisko proszę? Czy chodzi o Czarzastego (taki fajny facet) a może o Kwiatkowskiego (Kwiatkowski! to brzmi dumnie).

Teraz już wiem, dlaczego jestem teistą. Po prostu nie wierzę w "człowieka". Znam siebie, swoje słabości, wpadki, motywacje i jakoś nie chce mi się wierzyć aby inni byli inni.


Kategorie: humanizm, _blog


Słowa kluczowe: humanizm


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
1 października 2003 (środa), 13:33:33

Bez ściemy

Ostatnio w naszym kraju dzieje się tak, że złodziej złapany za rękę krzyczy, że to nie jego ręka.

Najgorsze jest jednak to, że przykład takiego zachowania przychodzi z samej góry, ze szczytów naszej władzy: tak zachował się kiedyś nasz pan prezydent, gdy wykazano mu, że nie jest magistrem tylko kwaśnistrem, tak teraz zachowują się posłowie i ministrowie z ekipy Leszka - nie ma co się więc dziwić, że tego samego próbują piłkarze oskarżeni o sprzedanie meczu.

I tak psujemy sobie sumienia, psujemy prawo, psujemy obyczaj, psujemy kraj odsuwając czasy błogosławieństa na kiedyś i żyjąc pod jakimś dziwnym przekleństwem zwanym w politycznie poprawnym języku "kryzysem" lub "recesją".

Szkoda. Szkoda podwójnie, bo choć nie wierze w Królestwo Boże w III Rzeczpospolitej to wiem, że żyć tu można przyjemniej, ale co gorsza - ci co teraz się przed prawem wymigują, niedługo (bo czym że jest wobec wieczności to 20 lub 30 lat) staną przed takim Sędzią, przed którym nie da rady powiedzieć "to nie moja ręka", "u Michnika byłem pijany", "mnie tam nie było" itp. Tam wszystko będzie widać i wszystko będzie jasne. (czytaj: bez sciemy)

Ponieważ perspektywa stania przed takim Sędziom wydaje się być nieprzyjemna już teraz radzę zaprzyjaźnić się z nim po to, aby w chwili gdy woźny sądowy będzie zapraszał w charakterze oskarżonego na salę rozpraw Syn Sędziego powiedział: "ten nie! ten już swoją winę załawił, ten już jest usprawiedliwiony".

Wszak napisane jest u świętego Jana: iż Jezus powiedział: "Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia." (J5.24)

po lekturze GW - ministrze Sobótce, który jest niewinny.

Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: etyka, moralność, polityka, SLD,


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
1 października 2003 (środa), 14:05:05

kawał o Leszku M.

Zasłyszany, bardzo fajny więc odnotowuje:

Leszek M. budzi się w nocy, przerażony koszmarną wizją. Budzi żone i pyta:
- Żono, żono, co to znaczy jak mi się ziemniaki śniły?
- To znaczy, że albo cię na jesień wykopią albo na wiosnę posadzą.


Jesień idzie ... rady na to nie ma.

Kategorie: kawały, _blog


Słowa kluczowe: Leszek Miler


Komentarze: (1)

ja, January 12, 2012 14:20 Skomentuj komentarz


.
Skomentuj notkę
1 października 2003 (środa), 14:31:31

Bach a liturgia protestancka w XVIII wieku

Bach komponował kantaty. Skomponował ich ponad 200 tak, że na każdą niedziele jest ich skomponowanych kilka. U protestantów było tak, że kantata musiała ilustrować treśc nabożeństwa. W liturgii luterańskiej jest tak, że pieśni są jakby kontynuacją kazania, które wypływa bezpośrednio z czytania lekcji biblijnych, które czytane były bardzo obficie.

Byłem pod dużym wrażeniem zwiedzając kiedyś Kościół Pokoju w Świdnicy. Na nabożeństwie zbierało się w nim 5 tysięcy ludzi (3 balkony, na każdy ławka przy ławce) czyli połowa miasta. Pieśni były śpiewane na głosy, gdyż tablice

z numerami śpiewanych pieśni nie były umieszczone tak jak teraz to jest w luterańskich kościołach w środku ale na zewnątrz, tak aby już od poniedziałku mogli sobie w domu ćwiczyć pieśni, które będą w niedziele śpiewane. A najciekawsze było to, jak nam pastor opowiedział, że znalazł kiedyś w piwnicy 4 klepsydry a widział na starym zdjęciu, że były one przymocowane do ambony. Zaczął szperać w papierach po co one tam były i wyczytał, że służyły one do odmierzania czasu kazania: 4*30 minut! Dobre kazanie nie powinno być dłuższe niż 2 godziny!

Tak to było w tych czasach: nabożeństwo musiało trwać: czytanie, kazanie (1-2 godziny), pieśni (każda po 8-12 zwrotek a nie tak jak teraz pierwsza, druga i ostatnia) i kantata (tak, ze 40 minut) - razem będzie z 5 godzin jak nic.

Wydaje mi się, że stare nabożeństwa luterańskie jest inspirowane słowami Pawła: albowiem wiara jest ze słuchania a słuchanie przez Słowo Chrystusowe.

Tyle tylko, że teraz to nie działa. Nie widzę jakoś aby połowa Świdnicy, czy jakiegokolwiej innego miasta w Europie była zainteresowana słuchaniem Słowa Chrystusowego. Takie mamy czasy.


Notka powstała w trakcie włóczenia się po Dolnym Śląsku, po wizycie w Świdnicy, w Kościele Pokoju również.


Dopisek z października 2016. Zrobiłem taki system: http://kbpp.org.pl i tam jest wiele o kantatach.


Kategorie: kultura, Bach, _blog


Słowa kluczowe: Biblia, Bach, protestantyzm, chorał, nabożeństwo, kościół pokoju, świdnica


Komentarze: (1)

wikary, August 28, 2012 15:43 Skomentuj komentarz


jakos nikt nic nie komentuje http://www.embiznes.pl
Skomentuj notkę
2 października 2003 (czwartek), 11:51:51

Ceny telefonów GSM

hZ. opowiedział mi dziś jak wygląda światowy rynek producentów telefonów komórkowych. Ciekawą informacją jest to, że telefony sprzedawane do Polski np. przez Nokie są droższe (i to sporo) w porównaniu do tych, które są sprzedawane do krajów UE. Zmowa producentów i pasywność operatorów powoduje, że jest jak jest a próby niezależnych dostawców ściągnięcia większych partii z innych krajów są blokowane czy to przez serwis producentów czy to przez trudne procedury homologacyjne operatorów i właściwych urzędów państwowych.

Mamy więc sytuacje, gdzie Polska znowu jest drenowana z pieniędzy, piszę znowu bo niedawno widziałem podobne przykłady z drogimi lekami. Oczywiście, swoim zwyczajem nazwę to chciwością ale jakiś menadżer odpowiedzialny za sprzedaż w tej czy innej w światowej korporacji nazwie to już zupełnie inaczej: on po prostu powie, że w tym kraju mają lepsze marże i nie będzie zupełnie zastanawiał się nad tym, jakie to ma skutki społeczne a jedynie zastanowi się jak się to ma do jego awansu, premii, opcji na akcje które mają rosnąć itp.

Teoretycznie wiem, że odpowiednie komisje w UE zajmują się przełamywaniem takich spisków - ale czy mając doświadczenia z rządami Leszka w Polsce mogę przypuszczać, że w Brukseli siedzą jacyś inni, lepsi ludzie? Pewnie nie - a już myślałem, że zostanę zwolennikiem Uni i jak będzie jakieś kolejne referendum to zmienię zdanie.

Kategorie: ekonomia, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: telekomunikacja


Komentarze: (1)

jon, August 27, 2018 12:17 Skomentuj komentarz


Możesz stać się bogaty i szczęśliwy, jeśli możesz ubiegać się o Pustą Kartę ATM, za pomocą tej karty możesz zrobić 3000 Euro dziennie przez 6 miesięcy, jestem obecnie w Polsce i używam tej karty codziennie, aby 3000 bez żadnych problemów. Korzystam również z tej karty w supermarkecie, a także bezpiecznie robię zakupy online.

Jeśli chcesz dostać tę kartę, skontaktuj się z bardzo znanym hackerem Mr Divine (divinecardhacker@gmail.com), a otrzymasz swoją własną kartę dostarczoną do drzwi wejściowych, a agent pokaże ci dokładnie, jak obsługiwać kartę, abyś mógł potrafię robić własne 3000 codziennie. ta karta działa dla dowolnego kraju, więc kup teraz.

Aby uzyskać kartę pieniężną, prosimy o kontakt: divinecardhacker@gmail.com lub whatsapp +16317433683

Dzięki

Skomentuj notkę
2 października 2003 (czwartek), 17:07:07

Solidaire i Windows

Spotkany wczoraj kumpel powiedział, że Solidaire pod Windows-CE na iPAQ'a lepiej rozdaje.

Sprawdzam dziś na moich Windows 2000 - rzeczywiście! Wtapiam równo w każdym rozdaniu. Do tego ta mysz! - jakie to niewygodne!

Szkoda, że maszyna losująca w totka nie jest na iPAQ-u. Pewnie bym zagrał

Kategorie: informatyka, _blog


Słowa kluczowe: Windows, Solidaire, ipaq


Komentarze: (1)

khan-goor, October 6, 2003 17:18 Skomentuj komentarz


pewnie mądre programisty zapomiały na iPAQ uruchomić generatora liczb pseufolosowych… :|
Skomentuj notkę
4 października 2003 (sobota), 13:41:41

eBanki (po raporcie UOKiK)

Fakty z ostatnich dni:
  • Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK) opublikował Raport Bankowy, w którym zapisano, że „stopień przestrzegania praw konsumentów przez banki nie jest zadowalający”.
  • Po opublikowaniu tego Raportu Minister Finansów w wywiadzie radiowym zachęcał Polaków do korzystania z banków internetowych, których opłaty są zdecydowanie niższe.
  • Właśnie startuje kolejny, lekki bank. Zwie się Eurobank, już nie tylko nie ma marmurów w siedzibach, bo w ogóle nie ma siedzib! Eurobank to po prostu biurka w przejściach i pasażach w dużych centrach handlowych, plus telefon, plus internet - czyli koszty prowadzenia są minimalne, bo pewnie prowadzenie rachunkowości zamiast budować samemu zlecili jakiemuś innemu bankowi co komputery ma.

Czy słowo bank jest jeszcze adekwatne do takich instytucji? Oczywiście stopień bezpieczeństwa pieniędzy w marmurowym banku jest taki sam jak w dowolnym uczciwie prowadzonym eBanku, ale nie zmienia to faktu, że jest to stopień niski.

Kiedyś na Dzikim Zachodzi do banku zanosiło się złoto aby w jego miejsce dostać banknot, który w dowolnym innym banku można było znowu zamienić na złoto. To złoto (choć tak niewygodne) przenosiło wartość a teraz nawet banknoty są niewygodne i wszystko co się ma w banku to bardzo ulotne bity i bajty w pamięciach szybkich komputerów. Nawet z zapisów papierowych się rezygnuje, bo za dużo kosztują a zamiast banknotów mamy w kieszeniach karty a w głowach PIN-y i hasła dostępu.

Jak blisko nam już do wizji z Apokalipsy (13:11-18): „Potem ujrzałem inną Bestię, wychodzącą z ziemi: (...) I sprawia, że wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia - imienia Bestii lub liczby jej imienia. Tu jest potrzebna mądrość. Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba ta bowiem człowieka. A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć”.

Przecież wystarczy wprowadzić zarządzenie, że tylko ludzie grzeczni (tzn. oznakowani, ulegli wobec Bestii) mogą korzystać z eBanków a innych banków, pieniędzy, banknotów, pieniędzy złotych i niezłotych już niedługo nie będzie.

Maranatha!

Kategorie: refleksja, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: bank, banki, UOKIK, apokalipsa, 666, znak bestii


Komentarze: (1)

anonim, September 29, 2010 19:50 Skomentuj komentarz


Indie numerują obywateli
amk 29-09-2010, ostatnia aktualizacja 29-09-2010 19:17

http://www.rp.pl/artykul/542585-Indie-numeruja-obywateli.html

Premier Indii Manmohan Singh zapoczątkował program ewidencji ludności, liczącej 1,2 mld osób, przyznając mieszkańcom wioski na północ od Bombaju pierwsze numery ewidencyjne. Szef MSW uznał program za "największą pracę w dziejach ludzkości".

Dziesięciu mieszkańców wsi Tembhli, położonej około 300 km na północny-wschód od Bombaju, było pierwszymi beneficjentami programu.

Singh opisał początek wartej miliardy dolarów operacji, jako "szczególny moment", który przyniesie największe korzyści najgorzej usytuowanym.

"To pomoże wzmocnić prawa uciśnionych i najuboższych, w tym kobiet" - oświadczył.

Towarzyszyła mu Sonia Gandhi stojąca na czele rządzącego Indyjskiego Kongresu Narodowego. Oceniła ona, że przyznanie pierwszych numerów identyfikacyjnych to "nowy początek" dla Indii.

W najbliższych latach rząd chce przyznać 12-cyfrowy numer identyfikacyjny każdemu z 1,2 mld mieszkańców kraju. Jednocześnie urzędnicy będą zbierać dane biometryczne każdego obywatela. Działania te, prowadzone przy okazji nowego spisu powszechnego, zostały uznane przez ministra spraw wewnętrznych Palaniappana Chidambarama za "największą pracę w dziejach ludzkości".

Operacja jest nadzorowane przez Nandana Nilekaniego, który był jednym szefów indyjskiego giganta informatycznego Infosys Technologies, a teraz stanął na czele nowej instytucji - urzędu ds. ewidencji.

Według niego do roku 2014 numery ewidencyjne otrzyma pierwszych 600 mln mieszkańców Indii. Obecnie jako dokumentu tożsamości używają oni m.in. prawa jazdy, kart wyborczych lub paszportów.

Inicjatywa ta ma na celu zmniejszenie biurokracji i poprawę dystrybucji świadczeń socjalnych. Jak podkreśla premier, ma również ułatwić mieszkańcom kraju, w tym niepiśmiennym robotnikom i chłopom, założenie kont w banku, otrzymanie pożyczki czy znalezienie pracy.

Szacuje się, że projekt może kosztować od 6 do 32 mld dolarów.
Skomentuj notkę
5 października 2003 (niedziela), 11:42:42

Do Dominiki list czwarty

1.
Już chyba wyrosłem z marzeń butnych
że zdołam świat zmienić
ludzi poprawić
na właściwą drogę ich kroki skierować

Już chyba ostatni sen o budowaniu dobra
wyśniłem aż do przebudzenia
bolesnego raczej
dalekiego od pielęgnowanych wizji

Już chyba zwątpiłem w potęgę przesłań
głoszonych prawie zawsze krzykiem
nieomal proroczym
antidotum na wszystko będących

2.
Lecz co w zamian?
O nie, nie zgorzknienie, choć z nim
tak wielu na co dzień żyje
próbując jałmużnę za płacz od Królowej uzyskać

Raczej sumienia spokój
prawość myśli wolnych od zacietrzewienia
wiara z ideologią nie zmieszana
podanie ręki tym co ją uścisnąć chcą szczerze

3.
Zaś Sędzia Najwyższy rozsądzi nas kiedyś
Pewnie wszystkim wówczas wstyd zniewoli mowę
Za upokorzenia więc dziękuję Mu już teraz
Łatwiej mi przyjdzie w górze przed Nim klęknąć
zbawienie odebrać...


Wiersz pochodzi z tomiku poezji Tomasza Żółtko "Listy do Dominiki" a to dokładnie jest "List czwarty".
Co mnie dziś wzieło aby czytać taką poezje? A może po prostu to, że jest to ładne.

Kategorie: poezja, _blog


Słowa kluczowe: Żółtko, Listy do Dominiki


Pliki


Komentarze: (1)

krisper, October 7, 2003 00:11 Skomentuj komentarz


A może by tak pod tym kontem przelecieć Dzieje Apostolskie i Listy Pawełka? Czy On też się w ten szczególny sposób poddał?
Skomentuj notkę
8 października 2003 (środa), 10:28:28

Pajacyk i danonek w jednym

Lubię serki w kubeczkach firmy Danon (zwane ostatnio Danonkami) ale nie lubię jak wykorzystuje się biedne dzieci do zwiększenia sprzedaży tych serków jednocześnie zmuszając mnie do pomagania.

Nie lubię jak się po chamsku manipuluje emocjami, no bo niby co: na biedne dzieci nie dasz?

Ano nie chcę dać! Jak będę chciał dać to znajdę numer konta i coś tam przeleje ale kupując serek chcę kupować serek i tylko serek.

Chcę kupując margarynę, kupować margarynę a nie finansować Polsat.

Chcę czytając gazetę czytać gazeta a nie szukać tekstu, pomiędzy reklamami, które zajmują 80% powierzchni.

Chcę po kupieniu Wyborczej nie poświęcać kilku minut na wyrzucenie do kosza wszystkich "wyrzutek" (to się fachowo nazywa "wrzutki") które tam wrzucili.

Chcę oglądając film, oglądać film a nie reklamy (tu prawie mam wybór: C+ i HBO nie puszczają reklam).

Nie chcę dostawać SMS-ów z reklamami ani spamów w emailach i nie wcale nie podoba mi się to, że onet.pl jest za darmo. Chciałbym za wejście tam zapłacić po czym nie mieć żadnych banerów.

I niech to będzie taki mój protest song - nie chce i już! A właściwie to chcę aby było inaczej: aby nie było reklam!

Kategorie: marketing, _blog


Słowa kluczowe: marketing, danon


Komentarze: (2)

krisper, October 8, 2003 20:17 Skomentuj komentarz


Pani jaśnie nam panująca Jolanta Kweśniewska, ponieważ ma dobre serce, remontuje za cudze pieniądze Centrum Zdrowia Dziecka...Tak przy okazji, jej mąż chyba ma złe serce, bo mają rozdzielność majątkową...Ale wracając do tematu w tym samym czasie, gdy jaśnie panienka remontuje, razem ze swoim jaśnie panującym mężem spędza dwutygodniowy urlop na Helu, który kosztował nas , frajerów utrzymujących tych s.....synów, bagatela 3mln złotych.Do tej pory się zastanawiam co można robić na Helu za trzy miliony złotych? Ale podejrzewam, że taki szpital można by za tą kasę wyrenontować...To tak odnośnie dobroci serca tych wszystkich dobroczyńców.

khan-goor, October 8, 2003 16:24 Skomentuj komentarz


anti-ad crusader! :)
Skomentuj notkę
8 października 2003 (środa), 10:34:34

Schwarzenegger na prezydenta

Demokracja zakłada zbiorową mądrość narodu. Ja potrafię zrozumieć, że poprzedni gubernator był beeee, ale jak przychodzi gość zupełnie bez pomysłu, bez programu, i (jak niektórzy mówią) bez mózgu ale za to z twarzą i się go wybiera na gubernatora to o narodzie, który go wybrał nie można powiedzieć, że jest mądry.

A u nas mamy rządy SLD. Leszek M. w przeciwieństwie do Schwarzenegger nawet nie "z twarzą".

Kategorie: obserwator, polityka, _blog


Słowa kluczowe: Leszek Miler, SLD


Komentarze: (2)

krisper, October 8, 2003 20:00 Skomentuj komentarz


Wniosek jeden mi się nasuwa, że jesteśmy jeszcze głupsi niż Amerykanie...

khan-goor, October 8, 2003 16:22 Skomentuj komentarz


no może i twarzy nie ma, ale za to kończy...
kończy, kończy i skończyć nie może.. :(
Skomentuj notkę
9 października 2003 (czwartek), 13:01:01

Afera Rywina a moje nerwy

Słucham, jak po raz kolejny J.M.Rokita trzepie panią minister Jakubowską i nic, i nic, i nic.

A może jestem uczulony? Może już sam wydałem wyrok na tych złych, okropnych, trzymających władze? Może już wiem? Może za bardzo uświęcam J.M.R-a w dochodzeniu do prawdy i z jednego nieprawdziwego obrazu świata wpadam w drugi, równie fałszywy.

Przecież nie jest tak, że banda kolesiów Leszka chciała okraść tych dobrych, uczciwych, wspaniałych i kilku czuwających szeryfów w mediach i sejmie im to uniemożliwia.

Nie jest też tak, że koledzy Leszka są wspaniali i dobrzy, i tylko ta wstrętna opozycja przeszkadza im usiłując ohydnymi metodami dorwać się do władzy (czytaj: żłobu).

To jak właściwie jest? Jaka jest prawda o polityce, o społeczeństwie, o ludziach, o państwie? Gdzie znajdę odpowiedź lepszą niż sprawozdanie Wysokiej Komisji, które też będzie pewnie politycznie powykręcane.

Znam odpowiedź na to pytanie, ale ta odpowiedź jakoś nie potrafi się przebić na moje codzienne życie. Jakiś czas temu napisałem parafrazę pierwszego rozdziału Listu do Rzymian i co? I nic - dalej słuchając transmisji z Sejmu złoszczę się a nie powinienem.

OK - biorę się więc za Psalm 73. Tam musi być rozwiązanie!


Kategorie: _blog


Słowa kluczowe: Afera Rywina, Psalm 73, żądza władzy


Komentarze: (2)

Dżon vel PaNikt, October 9, 2003 10:36 Skomentuj komentarz


Ja od początku nie oglądałem tego cyrku. Dla dobra własnego i bliskich moich.

wojtek, February 26, 2018 12:50 Skomentuj komentarz


Luty 2018 - kryminalistka, pani Aleksandra Jakubowska pojawia się w konserwatywnej, patriotycznej telewizji wSieci prowadzonej przez braci Karnowskich. Jaka ta Polska jest zakłamana!

Skomentuj notkę
9 października 2003 (czwartek), 16:29:29

Psalm 73 (moja parafraza)

Dość tej polityki! Ale aby zamknąć te kilka notek dotyczących otaczającej mnie rzeczywistości zdobylem się dziś na moją parafraze psalmu 73. Oto co mi wyszło:

Bóg jest dobry dla tych, którzy w swym życiu traktują go poważnie.

A ja omal nie wtopiłem, gdyż widząc życie ludzi światowych już chciałem naśladować ich.

Światowi ludzie nie mają bowiem codziennych utrapień i cierpień.
Są zdrowi, wypasieni i piękni toteż szpanersko się ubierając i siedząc w drogich knajpach przechwalają się opowiadając sobie o swych kolejnych przekrętach.

Potem udzielają wywiadów w kolorowych tygodnikach opowiadając o swych zboczeniach i bluźniąc przeciwko niebu mając w pogardzie świat cały.

A szarzy ludzie wzorują się na nich w swym życiu i nie boją się Boga, który (jak wierzą) zamknięty w Kościołach nie widzi tego co czynią na codzień.

Tacy są ludzie światowi: szczęśliwi, zadowoleni, bogaci.

Czy więc ma sens moje życie moralne? Przecież co dzień naśmiewają się z naiwności mojej, ale gdybym żył jak oni nie należałbym do Twojego ludu.

Ciężkie te dylematy i trudno mi to pojąć jeżeli nie patrzy się z Twojej perspektywy i nie zrozumie się końca ludzi bezbożnych.

Przecież stoją na niepewnym gruncie. Chwila i już ich nie ma, bo to albo wybory ich zmiotą, albo zawał się przytrafi, albo po prostu czas, jakże krótki dla ludzkiego życia. Gdy Ty zadecydujesz to już ich nie ma: koniec, GameOver i szlus.

Głupio postąpiłem dając się ponieść emocjom. Zachowałem się jak głupie bydle, jak prosiak byłem przed Tobą.

Przecież Ty jesteś zawsze ze mną. Ty troszczysz się o moje życie, Ty prowadzisz mnie według swojej wizji i Ty na koniec przyjmiesz mnie do swojej chwały.

Któż inny może tak wiele jak Ty? Gdy jestem blisko ciebie, to mimo iż się starzeję i pojawiają się jakieś choróbska wiem, żeś Ty moją gwarancją na wieki.

Bezbożni będą ginąć, mnie zaś jest dobrze być blisko Ciebie bo w Tobie jest moje schronienie abym mógł opowiadać o tym, jak jesteś wielki.



A teraz to samo w tabelce, razem z 3 wiodącymi, polskimi tłumaczeniami. Szczególnie tłumaczenie Biblii Gdańskiej jest wyraźnie niedzisiejsze. Ale czemu się dziwić - wszak to rok 1605.

tekst wg tłumaczenia
Biblii Warszawskiej
tekst wg tłumaczenia
Biblii Gdańskiej
tekst wg tłumaczenia
Biblii Tysiąclecia
moja parafraza psalmu 73 (Asafowego)
Werset 1. Teza, z którą zmaga się autor i którą w rozważaniu udowadnia.
Zaiste, dobry jest Bóg dla tego, kto prawy, Dla tych, którzy są czystego serca. Zaisteć dobry jest Bóg Izraelowi, tym, którzy są czystego serca.  Jak dobry jest Bóg dla prawych, dla tych, co są czystego serca!  Bóg jest dobry dla tych, którzy w swym życiu traktują go poważnie.
Wersety 2-3 Problem autora: podoba mu się światowe życie.
Co do mnie - omal nie potknęły się nogi moje, Omal nie pośliznęły się kroki moje, Bo zazdrościłem zuchwałym, Widząc pomyślność bezbożnych. Ale nogi moje mało się były nie potknęły, a blisko tego było, że mało nie szwankowały kroki moje, Gdym był zawiścią poruszon przeciwko szalonym, widząc szczęście niepobożnych.  A moje stopy nieomal się nie potknęły, omal się nie zachwiały moje kroki. Zazdrościłem bowiem niegodziwym widząc pomyślność grzeszników. A ja omal nie wtopiłem, gdyż widząc życie ludzi światowych już chciałem naśladować ich.
Werset 4-9 Styl życia ludzi światowych
Albowiem nie mają żadnych utrapień, Zdrowe i krzepkie jest ich ciało. Znoju śmiertelników nie doznają I nie spadają na nich ciosy, Jak na innych ludzi.  Bo nie mają związków aż do śmierci, ale w całości zostaje siła ich. W pracy ludzkiej nie są, a kaźni, jako inni ludzie, nie doznawają.  Bo dla nich nie ma żadnych cierpień, ich ciało jest zdrowe, tłuste. Nie doznają ludzkich utrapień ani z innymi ludźmi nie cierpią.  Światowi ludzie nie mają bowiem codziennych utrapień i cierpień.
Przeto pycha jest ich naszyjnikiem, A przemoc szatą, która ich okrywa. Obnoszą się dumnie ze swą otyłością, Serce ich jest pełne złych myśli. Przetoż otoczeni są pychą, jako łańcuchem złotym, a przyodziani okrutnością, jako szatą ozdobną. Wystąpiły od tłustości oczy ich, a więcej mają nad pomyślenie serca. Toteż ich naszyjnikiem jest pycha, a przemoc szatą, co ich odziewa. Ich nieprawość pochodzi z nieczułości, złe zamysły nurtują ich serca. Są zdrowi, wypasieni i piękni toteż szpanersko się ubierając i siedząc w drogich knajpach przechwalają się opowiadając sobie o swych kolejnych przekrętach.
Szydzą i mówią przewrotnie, Wyniośle przechwalają się grabieżą. Przeciwko niebu podnoszą gęby swoje, A język ich pełza po ziemi. Rozpuścili się, i mówią złośliwie, o uciśnieniu bardzo hardzie mówią. Wystawiają przeciwko niebu usta swe, a język ich krąży po ziemi.  Szydzą i mówią złośliwie, butnie grożą uciskiem. Ustami swymi niebo napastują, język ich krąży po ziemi. Potem udzielają wywiadów w kolorowych tygodnikach opowiadając o swych zboczeniach i bluźniąc przeciwko niebu mając w pogardzie świat cały.
Werset 10-11: Zgorszenie ludzi
Dlatego lud mój zwraca się do nich I nagannego nic w nich nie znajduje.  I mówią: Jakożby mógł dowiedzieć się Pan? Czy Najwyższy wie o tym? A przetoż na to przychodzi lud jego, gdy się im wody już wierzchem leją, Że mówią: Jakoż ma Bóg o tem wiedzieć? albo mali o tem wiadomość Najwyższy?  Dlatego lud mój do nich się zwraca i obficie piją ich wodę. I mówią: Jakże Bóg może widzieć, czyż Najwyższy posiada wiedzę?  A szarzy ludzie wzorują się na nich w swym życiu i nie boją się Boga, który (jak wierzą) zamknięty w Kościołach nie widzi tego co czynią na codzień.
Werset 12: Tacy są ludzie bezbożni.
Oto takimi są bezbożni: Zawsze szczęśliwi, gromadzący bogactwa. Albowiem, oto ci niezbożnymi będąc, mają pokój na świecie, i nabywają bogactw.  Takimi oto są grzesznicy i zawsze beztroscy gromadzą bogactwo.  Tacy są ludzie światowi: szczęśliwi, zadowoleni, bogaci.
Werset 13-15: Ważne egzystencjalne pytanie
Czy więc na próżno w czystości zachowywałem serce moje i w niewinności obmywałem ręce moje?  Próżno tedy w czystości chowam ręce moje, a w niewinności serce moje omywam. Czy więc na próżno zachowałem czyste serce i w niewinności umywałem ręce? Czy więc ma sens moje życie moralne?
Albowiem co dzień znoszę ciosy i jestem smagany każdego rana. Gdybym pomyślał: Będę tak mówił, jak oni, To byłbym zdradził ród twoich dzieci. Ponieważ mię cały dzień biją, a karanie cierpię na każdy poranek. Rzekęli: Będę też tak o tem mówił, tedy rodzaj synów twoich rzecze, żem im niepraw.  Co dnia bowiem cierpię chłostę, każdego ranka spotyka mnie kara. Gdybym pomyślał: Będę mówił jak tamci, to bym zdradził ród Twoich synów.  Przecież co dzień naśmiewają się z naiwności mojej, ale gdybym żył jak oni nie należałbym do Twojego ludu.
Werset 16-17: Rozwiązania są gdy idzie się do Boga
Chciałem to tedy zrozumieć, Lecz niezwykle trudne mi się to wydało, dopókim nie dotarł do tajemnic Bożych i nie zrozumiałem kresu ich. . Chciałemci tego rozumem doścignąć, ale mi się tu trudno zdało; Ażem wszedł do świątnicy Bożej, a tum porozumiał dokończenie ich.  Rozmyślałem zatem, aby to zrozumieć, lecz to wydało mi się uciążliwe, póki nie wniknąłem w święte sprawy Boże, nie przyjrzałem się końcowi tamtych.  Ciężkie te dylematy i trudno mi to pojąć jeżeli nie patrzy się z Twojej perspektywy i nie zrozumie się końca ludzi bezbożnych.
Werset 18-20: Inna perspektywa na życie ludzi światowych
Zaprawdę, stawiasz ich na śliskim gruncie, Strącasz ich w zagładę. Jakże nagle niszczeją, Znikają, giną z przerażenia. Jak pierzcha sen, gdy się człowiek budzi, Tak Ty, Panie, gdy się ockniesz, wzgardzisz ich mrzonkami. Zprawdęś ich na miejscach śliskich postawił, a podajesz ich na spustoszenie. Oto jakoć przychodzą na spustoszenie! niemal w okamgnieniu niszczeją i giną od strachu. Są jako sen temu, co ocucił; Panie! gdy ich obudzisz obraz ich lekce poważysz.  Zaiste na śliskiej drodze ich stawiasz i spychasz ich ku zagładzie. Jakże nagle stali się przedmiotem grozy, zniknęli strawieni przerażeniem. Jak snem po obudzeniu, Panie, powstając wzgardzisz ich obrazem.  Przecież stoją na niepewnym gruncie. Chwila i już ich nie ma, bo to albo wybory ich zmiotą, albo zawał się przytrafi, albo po prostu czas, jakże krótki dla ludzkiego życia. Gdy Ty zadecydujesz to już ich nie ma: koniec, GameOver i szlus.
Werset 21-22: Byłem głupcem!
Gdy rozgoryczone było serce moje, A w nerkach czułem kłucie, byłem głupi i nierozumny, Byłem jak zwierzę przed tobą. Gdy zgorzkło serce moje, a nerki moje cierpiały kłucie: Zgłupiałem był, a nicem nie rozumiał, byłem przed tobą jako bydlę.  Gdy się trapiło moje serce, a w nerkach odczuwałem ból dotkliwy, byłem nierozumny i nie pojmowałem: byłem przed Tobą jak juczne zwierzę.  Głupio postąpiłem dając się ponieść emocjom. Zachowałem się jak głupie bydle, jak prosiak byłem przed Tobą.
Werset 23-24: Bóg sprawuje kontrole
Bo przecież jam zawsze z tobą; Tyś ujął prawą rękę moją.  Prowadzisz mnie według rady swojej, A potem przyjmiesz mnie do chwały. A wszakże zawżdy byłem z tobą; boś mię trzymał za prawą rękę moję. Według rady swej prowadź mię, a potem do chwały przyjmiesz mię.  Lecz ja zawsze będę z Tobą: Tyś ujął moją prawicę; prowadzisz mnie według swojej rady i przyjmujesz mię na koniec do chwały.  Przecież Ty jesteś zawsze ze mną. Ty troszczysz się o moje życie, Ty prowadzisz mnie według swojej wizji i Ty na koniec przyjmiesz mnie do swojej chwały.
Werset 25-28: Bóg daje nadzieje
Kogóż innego mam w niebie, jeśli nie ciebie? I na ziemi w nikim innym nie mam upodobania! Chociaż ciało i serce moje zamiera, To jednak Bóg jest opoką serca mego i działem moim na wieki.  Kogożbym innego miał na niebie? I na ziemi oprócz ciebie w nikim innym upodobania nie mam. Choć ciało moje, i serce moje ustanie, jednak Bóg jest skałą serca mego, i działem moim na wieki.  Kogo prócz Ciebie mam w niebie? Gdy jestem z Tobą, nie cieszy mnie ziemia. Niszczeje moje ciało i serce, Bóg jest opoką mego serca i mym udziałem na wieki.  Któż inny może tak wiele jak Ty? Gdy jestem blisko ciebie, to mimo iż się starzeję i pojawiają się jakieś choróbska wiem, żeś Ty moją gwarancją na wieki.
Bo oto ci, którzy oddalają się od ciebie, zginą: Wytracasz wszystkich, którzy nie dochowują ci wierności. Lecz moim szczęściem być blisko Boga. Pokładam w Panu, w Bogu nadzieję moją, Aby opowiadać o wszystkich dziełach twoich. Gdyż oto ci, którzy się oddalają od ciebie, zginą; wytracasz tych, którzy cudzołożą odstępowaniem od ciebie. Aleć mnie najlepsza jest trzymać się Boga; przetoż pokładam w Panu panującym nadzieję moję, abym opowiadał wszystkie sprawy jego. Bo oto giną ci, którzy od Ciebie odstępują, Ty gubisz wszystkich, co łamią wiarę wobec Ciebie. Mnie zaś dobrze jest być blisko Boga, w Panu wybrałem sobie schronienie, by opowiadać wszystkie Jego dzieła. Bezbożni będą ginąć, mnie zaś jest dobrze być blisko Ciebie bo w Tobie jest moje schronienie abym mógł opowiadać o tym, jak jesteś wielki.

Kategorie: biblia, parafraza, _blog, biblia / parafraza


Słowa kluczowe: psalm, psalm 73


Komentarze: (4)

patyk, December 15, 2005 14:08 Skomentuj komentarz


piszę z tego magisterkę i napewno cie nie zacytuję. czmoje boje. takich rzeczy sie nie robi

krisper, October 9, 2003 21:07 Skomentuj komentarz


Fajne! Czekam na List do Rzymian rozdział 13...

eXtreme, November 20, 2007 20:36 Skomentuj komentarz


Podoba mi sie. Napewno sie przyda ;] pozdro

BigTom, October 20, 2014 15:28 Skomentuj komentarz


Dobra parafraza, trafia i daje do myślenia.

Przy okazji, piszesz coś o starzeniu i choróbskach a tu mamy dziś rok 2014, i jesteś w świetnej formie (a przynajmniej tak to widzę) - coś jak machina czasu, 11 lat w przód :) Ekstra!
Skomentuj notkę
9 października 2003 (czwartek), 19:10:10

Wiedza (z cyklu: zabawa w słowa)

Definicja:
Wiedza to znajomość prawdy.

I znowu mi wyszła taka krótka, zwięzła i w swej prostocie śliczna definicja. Do "prawdy" łatwo się odwołać (Prawda to opis rzeczywistości), nie wiem tylko co zrobić ze słowem "znajomość".

"Znajomość" to jakiś stan umysłu, który z natury swej gotów jest przechowywać informacje, wiedze, zdania, opisy.

Słowa "znajomość" używa się też w stosunku do osób, ale myślę, że to znaczenie nie jest w tym wypadku istotne.


Kategorie: zabawa w słowa, _blog


Słowa kluczowe: wiedza, prawda, filozofia


Komentarze: (3)

w34 -> krisper, October 13, 2003 02:34 Skomentuj komentarz


Interreaktywne jest moje FIKI, skąd pochodzi więksość słów.

krisper, October 10, 2003 22:55 Skomentuj komentarz


Dziś mi przyszło do głowy, że wiedza to skutek,wynik poznania.
PS. Szkoda, że twój blog nie jest interaktywny choć troszkę.

krisper, October 9, 2003 20:59 Skomentuj komentarz


Myślę, że słowo "znajomość" powinieneś zastąpić słowem "poznanie" lub
zwrotem "poznanie i przyswojenie". Ale czy prawdy?A może "poznanie pewnych danych i przyjęcie ich za prawdziwych"? Tak sobie kombinuje, bo czy to co wiedział np. Ptolemeusz o układzie słonecznym było wiedzą? Dzisiaj możemy się wymądrzać, ale... Inny przykład. Afera Rywina. Jeśli czasami śledzisz posiedzenia komisji to na pewno spotkałeś się z często zadawanym pytaniem "czy wedle pana/pani wiedzy....?" I jeśli taki jeden z drugą podaje fakt wedle swojej wiedzy i jeśli ten fakt okaże się nieprawdziwy to czy to co ona/on wiedział przestaje być wiedzą, jej wiedzą? Nie wiem.
Skomentuj notkę
10 października 2003 (piątek), 16:14:14

Reformy w ochronie zdrowia

Miało nie być o polityce a znowu będzie, bo chyba zrozumiałem sens reform Kolegów Leszka w naszej służbie zdrowia.

Jak poprzednia ekipa zrobiła reformę opieki zdrowotnej to działało to tak:
- pracodawca odprowadzał do ZUS 7,5% od dochodu;
- ZUS przekazywał te pieniądze do Kasy Chorych, w której był ubezpieczony;
- Kasa Chorych kupowała poprzez kontakty usługi medyczne na swoim terenie.

I jakoś to się kręciło przy czym miejscem do robienia przekrętów mogły być jedynie Kasy Chorych. Przeklęty jednak było tam robić trudno, bo Kasy nadzorowane były przez samorządowców, i trudno było zrobić klikę, bo to w jednym mieście rządzi lewica, w drugim prawica wiec się Rada Kasy do sposobu kradzieży nie dogada.

I było źle, no bo jak tu siedzieć spokojnie jak takie pieniądze przepływają do jakiś szpitali a nie do partyjnych funduszy.

Przyszła więc ekipa Leszka i zamieniła Kasy na NFOZ i teraz układ mamy taki:

- pracodawca doprowadza do ZUS 8% od dochodu;
- ZUS przekazywał te pieniądze do budżetu w paragraf Ministerstwa Zdrowia;
- Minister przekazuje do NFOZ;
- NFOZ przekazuje do Oddziałów Regionalnych czyli dawnych Kas Chorych mających kontrakty ze szpitalami.

I tak było w tym roku i to dalej było źle, bo pieniądze płyną nie tam gdzie powinny. Ale już ekipa to zmienia. Już minister Sikorski utworzył tajemniczą REZERWĘ w słodkiej wysokości 900mln i przekazuje do NFOZ nieco mniej.

A po co ta rezerwa? Pewnie kolega Neumann wiedział by co z tym zrobić, ale już tam nie pracuje więc teraz inni fachowcy zastanawiają się jak to przetransferować.

I ogólnie jest to zgodne z polityką lewicy, która wszystko chce centralizować aby zajmując jedno miejsce mieć wszystko w łapie. Już nie jestem demokratą, nie jestem też liberałem (o czym pisałem jakiś czas temu) ale wydaje mi się, że decentralizacja, że Kasy Chorych, że samorządy to lepiej niż silne, centralne rządzone państwo w czasach, gdy z moralnością polityków jest tak jak jest.

A miało nie być o polityce! Przecież tydzień się kończy, Szewuot zaczyna a ja tu o takich strasznych rzeczach pisze.

Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: ZUS, SLD, Miler, Kasa chorych


Komentarze: (1)

mary, October 10, 2003 18:08 Skomentuj komentarz


chyba w zadnej kwestii nigdy nie bedzie wiadomo co i jak..
Skomentuj notkę
10 października 2003 (piątek), 18:39:39

Pokój (z cyklu: zabawa w słowa)

Definicja:
Pokój to ...

No właśnie: czym jest pokój? Nie wiem a właśnie dziś przyznano nagrodę Nobla w tej dziedzinie.

Czy można zorientować się czym jest pokój na podstawie tego, komu ją przyznają? Dziś dostała bojowniczka o prawa kobiet i dzieci w Iranie. Miał dostać papież, kiedyś dostał Wałęsa ale pamiętam, że był też Arafat z Rabinem. Gdyby dawano Nobela za kłamstwa to Arafat dostawał by go ciągle, z przerwą w tym roku na minister Jakubowską. Nie wiem - chyba analizując nagrody Nobla się tego nie dowiem.

Może więc należy spróbować poszukać samemu? Do dzieła!

Próba pierwsza

1) Pokój to stan osoby, w którym nie prowadzi ona wojny.

Wiadomo już co to osoba, co to wojna (panie Clausewitz - dziekuję) więc można to przyjąć jako dobrą definicję. Ale mam wątpliwości. W końcu Jezus powiedział: "Pokój mój daję wam" i bynajmniej nie miał na myśli kawalerki w Warszawie. To stwierdzenie nie pasuje do tej definicji, zbudowanej poprzez prostą negacje wojny.

Próbuję więc dalej:

2) Pokój to stan relacji między osobami polegająca na całkowitej akceptacji osobowości i charakteru drugiej osoby.

"Stan relacji" podoba mi się bardziej, ale już widzę problemy z "akceptacją osobowości ...".

Szukam dalej:

3) Pokój to stan relacji między osobami polegająca na nie podejmowaniu działań siłowych mających skłonić drugą osobę do wypełnienia naszej woli wbrej jej woli.

To w zasadzie jest definicja pierwsza, tylko zamiast słowa wojna wsadzam tu rozwinięcie znaczenia tego słowa.

Może jeszcze raz ...

4) Pokój to stan relacji między osobami w którym realizowana jest zasada poszanowania woli drugiej osoby.

Chyba lepiej, ale ciągle mam niedosyt. To słowo wola fajnie tu wpasowało choć przecież jak dwie osoby mają przeciwne wyobrażenia i podjęły przeciwne decyzje to nie oznacza jeszcze wojny. Ciężko mi dziś idzie.

Niawiasem mówiąc wypowiedź Jezusa: "Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję" jest wielce kłopotliwa zarówna dla tych, co te Noble przydzielają jak i dla papierza, Arafata i Wałęsy. Oni wszyscy mówią o "pokoju jaki daje świat" a Jezus mówi o czymś innym. To jak ja mam tą definicję poznać?

To za co właściwie oni tego Nobla dostają? Czy ktoś wie?

Kategorie: zabawa w słowa, _blog


Słowa kluczowe: pokój, wojna, Clausewitz


Komentarze: (3)

w34 -> agnieszki, October 20, 2003 21:06 Skomentuj komentarz


Problemem jest to, że nawet jeżeli już będziesz mieć ten pokój (fizyczny) to będzie miejsce, gdzie możesz mieć (tak jak piszesz) tylko wrażenie bezpieczeństwa.

W prawdziwym Pokoju (chyba właśnie takim, o jakim mówił Jezus) nie kończy się na wrażeniach, ale bezpieczeństwo jest rzeczywistością.

Tak mi się wydaje przynajmniej.

agnieszka, October 19, 2003 13:02 Skomentuj komentarz


a ja marzę o pokoju... fizycznym ;) takim kącie, gdzie można się schować i mieć wrażenie, że jest się bezpiecznym.

krisper, October 10, 2003 23:09 Skomentuj komentarz


Ja potrzebuje pokoju. Nie tegfo w Warszawie. Tego o którym mówi Jezus. Ale nie prowadzę wojny z żadną inna osobą, ani żadna inna osoba nie prowadzi wojny ze mną. Ale jest gwałt. Taki który przeprowadzam każdego dnia na sobie samym. Twoja definicja tego nie obejmuje. Marzę o tym by przyjąć ten pokój, który On mi daje, ale mi nie wychodzi to przyjmowanie a kończy się to wszystko roztrzęsieniem aż do bólu.
Skomentuj notkę
13 października 2003 (poniedziałek), 22:54:54

Chiazm w prologu Jana

Notka z 2003 roku i dziś (w 2014) już bardzo, ale to bardzo mi się nie podoba, bo jak poczułem bardziej na czym polegają chiazmy w pismach hebrajskich i greckich to napisałem nową, lepszą tu: Chiazm u Jana

A tą zostają na pamiątkę tego, jak to człowiek najpierw jest głupi, a polem może się uczyć.


Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.

Ono było na początku u Boga.

Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało.

W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.

Pojawił się człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię.

Przyszedł on na świadectwo,

aby zaświadczyć o światłości,

by wszyscy uwierzyli przez niego.

Nie był on światłością, lecz posłanym, aby zaświadczyć o światłości.

Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi.

Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał.

Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.

Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.

 

A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas.

I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,

pełen łaski i prawdy.


Kategorie: biblia, _blog


Słowa kluczowe: chiazm


Komentarze: (1)

wojtek, January 13, 2018 16:07 Skomentuj komentarz


Dziś widzę, że słabo mi to wyszło. Minęło nieco czasu i teraz robię to znacznie lepiej. Ale pamiętam - to było ten pierwszy raz. Pamiętam, że to doświadczenie miało coś wspólnego z Arkiem L. z Częstochowy. Chyba po jakimś spotkaniu wysłałem mu to w mailu.

Skomentuj notkę
14 października 2003 (wtorek), 21:21:21

Szpital (#1)

1. Przegladanie Khan-goor'owego bloga przez WAP'a na Noki 6310 jest mozliwe ale bardzo niewygodne. Na szczescie w Googlach jest wyszukiwarka razem z bramka jak wszystko w Googlach super.

Ku pamieci adres: (WAP)
http://www.google.com/wml

Ale w szpitalu ma sie wiele czasu i spokojnie mozna czytac nawet i pot WAP-em.

2. Przegladanie Khan-goor'owego bloga przez iPAQ-a jest duzo przyjemniejsze, choc tez klopotliwe. Ale mozna juz komentowac.

3. Moze jutro bedzie jeszcze wiekszy postep i dostane od A. zgode na laptopa. Zeby tak jeszcze lekarze wiedzieli co mi jest.

4. Chyba juz jestem uzalezniony od od elektroniki. Wszytkie notatki, cala wiedza, wiekszosc komunikacji realizuje przez elektronike. A. przyniosla mi zeszyt i dlugopis ale ja papieru uzywam tylko w kalendarzu lub jako podkladki pod klawiature na ktorej mozna bazgrac do woli.

Najgorsze jest to ze jak cos wymysle i nie mam jakiejs klawiatury aby to uprowadzic to boje sie ze to sie zaraz zgubi (bo zeczywiscie czesto sie gubi). Ale zeby sobie to uswiadomic to trzeba sie znalezc w szpitalu.

Kategorie: osobiste, _blog


Słowa kluczowe:


Komentarze: (2)

mary, October 15, 2003 18:18 Skomentuj komentarz


mam nadzieje ze w szpitalu juz niedługo.. ... bo szpitale z reguły nie są przyjemne..
zdrowia :)

khan-goor, October 14, 2003 21:46 Skomentuj komentarz


1) rumieniec, bom nieśmiały i się łatwo wzruszam, ale dziękować nie potrafię.
2) to chyba będę musiał zmienić layout. choć z drugiej strony nakręcam rynek producentom przenośnej elektroniki :)
3) że, ale jakto w szpitalu? w którym i gdzie, if I may?
Skomentuj notkę
14 października 2003 (wtorek), 21:42:42

Psalm 117

Alleluja.
Chwalcie Jahweh, wszystkie narody,
wysławiajcie Go, wszystkie ludy,
Albowiem łaska Jego wielka jest nad nami,
a wierność Pańska trwa na wieki.

Duza radosc sprawil mi dzis ten psalm i to nie dlatego ze jest krotki, ale dlatego ze jest dobrym i prostym wezwaniem dla ludzi.

Chwalcie Jahweh!


Kategorie: osobiste, biblia, _blog


Słowa kluczowe: psalm, psalm 117


Komentarze: (3)

krisper, October 16, 2003 23:38 Skomentuj komentarz


...choćbym chodził ciemną doliną zła się nie ulęknę bo Ty jesteś ze mną...
to mój ulubiony kawałek, choć nigdy do niego nie dorosłem...

khan-goor, October 14, 2003 22:08 Skomentuj komentarz


Syr 28,8
Unikaj waśni, a umniejszysz grzechy,
człowiek bowiem popędliwy wszczynać będzie kłotnie.

khan-goor, October 14, 2003 22:02 Skomentuj komentarz


no i krótki też jest.
ja lubię 148, ze względu na odwołania do natury.

1 Alleluja.
Chawalcie Pana z niebios,
chawalcie Go na wysokościach!
...
7 Chwalcie Pana z ziemi,
potwory i wszystkie morskie głębiny,
8 ogniu i gradzie, śniegu i mgło,
gwałtowny huraganie, co pełnisz Jego słowo
...
Skomentuj notkę
15 października 2003 (środa), 10:55:55

Szpital (#2)

Szpital to zupelnie inny swiat. Przeskok z biura w ktorym sie pedzi i goni za niewiadomo czym (patrz: rozwoj, postep) do szpitala powiatowego, w ktorym w ciasnych i smutnych pokojach istnieje zupelnie inny system wartosci dla wielu musi byc szokiem.

Roznice:

  • niemoc - czasem samemu, a napewno ktoremus z siasiadujacych pacjentow przytrafia sie, ze czegos nie moze. Nie moze chodzic, zgiac sie, sam sie napic, oddychac bez rurki. Czasami dlatego, ze jest podlaczony do czegos a czasami po prostu cialo nie wyrabia.
  • czas - czas plynie zupelnie inaczej. Przewaznie nic sie nie dzieje, czekanie, spowolnienie, przestawienie por, bo o 5.oo juz budza (po co?) a o 11.oo obiadem juz konczy sie dzien.
  • informacja - w swoich biurach jestesmy zalewani strumieniem informacji, zas szpital w jednej chwili odcina nas od niej. Nie ma telefonow, sekretarek, WEB-a z www.gazeta.pl... Czasem jest zdezelowany telewizor i kolorowe, glupie gazety (SuperExpres) wyczytane do samego konica.
  • tematy - zupelnie niema znaczenia EBIDTA, WIG20 i kurs dolara. Wazne za to kiedy wyjde (to dla tych z nadzieja, ze wyjda), czy juz wiedza co mi jest, bo przeciez latwiej postawic pacjenta na nogi niz postawic diagnoze.

Wszystko to sklania do zadumy i chyba to dobrze, bo w koncu zycie ludzkie jest takie kruche.

PS. Na urazowym jest zupelnie inaczej: inna grupa docelowa.


Kategorie: osobiste, _blog


Słowa kluczowe: szpital, ebidta, wig, kurs dolara, niemoc, choroba


Komentarze: (1)

mary, October 15, 2003 18:16 Skomentuj komentarz


hmm.. na urazowym rzeczywiscie jest inaczej..
chociaz..czy ja wiem..
Skomentuj notkę
15 października 2003 (środa), 23:32:32

Reklamy ze złodziejami

W reklamie Pepsi malolat blokujac automat okrada pilkarzy z drobnych i sam wypija to za co oni zaplacili.

W reklamie jakis chipsow zrobionych ponoc z ziemniakow (po slasku: kartofli) sprzatacz okrada sklep w ktorym pracuje obzerajac sie po nocach.

Czy jezeli cos jest smaczne to juz wolno to krasc?

Kategorie: marketing, _blog


Słowa kluczowe: marketing, etyka, moralność, reklama


Komentarze: (1)

mary, October 16, 2003 16:42 Skomentuj komentarz


mozna :)
Skomentuj notkę
15 października 2003 (środa), 23:44:44

Szpital (#3)

1. Robie postepy w pisaniu rysikiem iPAQ-a. Nawet znak # mi juz wychodzi.

2. Nuda... wszystko wyczytane a internet na tak malym ekranie meczy.

3. Irda ma wade: musze lezec na lewym boku chcac miec lacznosc przez GPRS. iPAQ z Blutufem bylby lepszy.

4. Byle do piatku. Obiecali puscic!

Kategorie: osobiste, _blog


Słowa kluczowe: szpital


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
16 października 2003 (czwartek), 09:58:58

Szpital (#4)

Nuda...


Kategorie: osobiste, _blog


Słowa kluczowe:


Komentarze: (2)

krisper, October 16, 2003 23:32 Skomentuj komentarz


wiesz co? To bardzo dobrze. Jeśli ci się nudzi, to znaczy że z tobą już całkiem nieźle. A to mnie osobiście bardzo cieszy!

mary, October 16, 2003 16:46 Skomentuj komentarz


czasem itak bywa :)
Skomentuj notkę
19 października 2003 (niedziela), 12:27:27

Zaduma nad podatkami

Krisper prosił o parafrazę 13 rozdziału Listu do Rzymian. Czytam, czytam i widzę, że jak na dzisiejsze czasy to wyjątkowo trudny kawałek, jak chce się go tak po ludzku przeczytać. Parafrazy więc nie będzie, ale będzie luźne przemyślenie nad tekstem.

Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi.

Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia. Albowiem rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle.

Należy więc jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie.

Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd. Oddajcie każdemu to, mu się należy: komu podatek - podatek, komu cło - cło, komu uległość - uległość, komu cześć - cześć.

Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo.

Albowiem przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj, i wszystkie inne - streszczają się w tym nakazie: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Miłość nie wyrządza zła bliźniemu.

Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.

A zwłaszcza rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień.

Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła, żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości, ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.

(List Świętego Pawła do Rzymian, rodział 13, za Biblią Tysiąclecia)


No i jak tu zrozumieć słowa Pawła "z tego samego też powodu płacicie podatki" wiedząc, że właśnie jedna posłanka SLD zaproponowała stawkę 50% a jednocześnie widząc afery można mieć pewność, że publiczne pieniądze zebrane w podatkach nie służą ludziom gdyż są rozkradane na każdym szczeblu: poczynając od spółdzielni mieszkaniowej, poprzez gminy, różne narodowe fundusze a na rządzie, ba ... nawet Brukseli kończąc.

A może to nie mój problem? Może to, że je rozkradają to problem kradnących? Może ja pomimo tych 50% mogę się cieszyć tym co mi pozostaje? Pewnie tak jest, ale to dalej nie jest właściwe odczytanie tego fragmentu a jedynie nieco inne, bardziej stoickie podejście do chrześcijaństwa.

Rozwiązaniem jest chyba koniec rozdziału. Przecież z każdym dniem jestem bliżej końca życiowego okresu rozliczeniowego i przecież nie ja będę płacił podatek od spadku po mnie. Paweł pisze, że "noc się posunęła, a przybliżył się dzień" a moje "zbawienie jest bliżej mnie, niż wtedy (...)" 18 lat temu. Skoro tak, to pozostaje mi więc "przyoblec się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczyć się zbytnio o ciało", przy czym to pierwsze jest łatwiejsze do wykonania za to drugie łatwiejsze do zrozumienia.

Kategorie: biblia, _blog


Słowa kluczowe: List Rzymian


Komentarze: (1)

krisper, October 21, 2003 00:12 Skomentuj komentarz


1. Paweł miał równie porypaną rzeczywistość jak my, więc nie morzemy owiedzieć, że dzisiaj jest to szczególnie trudne. O co zatem chodzi? Robić swoje i olać całą resztę? Ale przecież Paweł tak nie robił.
2. A może chodzi o to, że jeśli ktoś uwierzy, że władza Millera i Kwaśniewskiego pochodzi od Boga to musi to być człowiek taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaakiej wiary, że w butach pójdzie do nieba ;-).
3. Ja osobiście nie płacę podatów, ani zus-u. Bo mnie nie stać. Dzięki zresztą geniałnej polityce gospodarczej kolejnych ekip. Po dziesięciu latach musiałem zwinąć interes z długiem ponad 30 000pln.
4. Po czymś takim nachodzi na mnie strach ogromny, że może Go nie ma...
Skomentuj notkę
21 października 2003 (wtorek), 11:09:09

Wykrzyczane (Zaduma nad podatkami #2)

22 maja br. wykrzyczałem coś takiego:

Jedyny podatek zgodny ze Sprawiedliwoscia Spoleczną to podatek pogłówny.

Ponieważ każdy z nas jest równym obywatelem w państwie i w taki sam sposób korzysta z jego dobrodziejstw (ochrony, reprezentacji, bezpieczenstwa, dostepu do kultury, nauki, szkolnictwa i ochrony zdrowia).

Jezeli korzysta równo, to równo też powinien ponosić koszty tego korzystania
a więc ....

KAŻDY POWINIEN PŁACIĆ TAKIE SAME CO DO KWOTY PODATKI, ....

.... niezależnie od swojej pozycji, dochodów, majątku i koloru skóry.

Podatek pogłówny jest więc jedynym podatkiem sprawiedliwym i chciałbym aby taki został w Polsce wprowadzony. Nie podoba mi się podatek liniowy, a jeszcze bardziej nie podoba mi się obecnie stosowany podatek progresywny.

Ale to człowiek jest naiwny. Krzyczy, gardło zdziera i myśli, że Janosiki się przez to zmienią. A przecież Janosiki są Janosikami, ponieważ nie potrafią (albo nie chcą) zabrać się za porządną robotę i żyć na własny rachunek, jak można żyć na cudzy.

Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: podatki, podatek pogłówny, sprawiedliwość społeczna


Komentarze: (3)

krisper, October 21, 2003 15:46 Skomentuj komentarz


1. To ile np.?
1a. Czy wszyscy kożystamy równo z dobrodziejst państwa? No sam nie wiem. Ale bogaty ma więcej do stracenia niż biedny więc...
1b. Ale byłbym za.
1c. A z Korwina Mikke wszyscy się śmiali.
2. Powinieneś być wdzięczny państwu Polskiemu, że dba o twoją chrześcijańską duszę i pomaga ci się dzielić z innymi "potrzebującymi inaczej"
3. Pamiętasz jak w szkole uczyli nas, że dziesięcina i pańszczyzna to był wyzysk chłopa. To czym jest dzisiejszy system?

khan-goor, October 21, 2003 14:57 Skomentuj komentarz


na mnie też patrzą jak na dziwaka jak mówię o pogłównym...

anonim, July 27, 2011 20:40 Skomentuj komentarz


PIT do likwidacji! Wprowadźmy podatek pogłówny

Źródło: Krzysztof Kolany - Bankier.pl 2011-05-27 08:00

http://www.bankier.pl/wiadomosc/PIT-do-likwidacji-Wprowadzmy-podatek-poglowny-2347235.html

Co roku pod koniec kwietnia miliony Polaków, aby uniknąć więzienia i ciężkich kar finansowych, w pośpiechu składały roczne zeznanie podatkowe. Wszystko po to, aby przez następne 12 miesięcy dziesiątki tysięcy urzędników skarbowych mogły nas kontrolować, inwigilować i upokarzać. A gdyby tak w przyszłym roku z tego wszystkiego zrezygnować...



Podatek dochodowy polega na tym, że państwo pozbawia swoich obywateli części wypracowanego przez nich dochodu. W związku z tym każdy dochód i każda działalność gospodarcza podlega rejestracji i kontroli. Do tego potrzebny jest ogromny (i bardzo kosztowny) aparat urzędniczy, który rości sobie prawo do inwigilacji obywateli i na każdego patrzy jak na potencjalnego oszusta, zmuszając ludzi do udokumentowania swoich dochodów i źródeł pochodzenia majątku.

Przeczytaj wszystkie teksty z cyklu: Absurdy podatkowe

Efektem tego sytemu jest postępujący rozrost szarej strefy, czyli grupy ludzi unikających płacenia podatków. Jest to naturalna konsekwencja faktu, że państwo karze obywatela za to, że temu się lepiej powodzi. Za to, że za swoją ciężką pracę lub za ponoszone ryzyko otrzymuje wynagrodzenie. Pod tym pretekstem rośnie zatrudnienie w aparacie skarbowym, który otrzymuje coraz to nowe uprawnienia w celu „zwalczania” tejże szarej strefy.

Tymczasem ekonomiczny sens istnienia „podatku od dochodów osobistych” w Polsce jest coraz bardziej wątpliwy. Jeszcze w roku 2007 przychody państwa z tytułu PIT wynosiły 67,2 mld złotych, co stanowiło 26% dochodów budżetowych. W zeszłym roku wpływu z PIT-u spadły do 35,6 mld złotych – czyli równowartości 13% wpływów do kasy Rzeczypospolitej.

Po co nam PIT?

Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego w Polsce żyje 30,9 milionów ludzi powyżej 18. roku życia. Gdyby obowiązek podatkowy istotnie był powszechny, to w roku 2011 każdy pełnoletni obywatel RP oddałby do kasy państwa średnio 1.234,80 złotych. Czyli 102,90 zł miesięcznie.

Dlaczego więc nie zastąpić skomplikowanego i bardzo kosztownego w poborze PIT-u prostym, wręcz średniowiecznym podatkiem pogłównym? Każdy pełnoletni obywatel oddawałby państwu 102,90 złotych miesięcznie. Ewidencja podatkowa oraz sposób „kalkulacji” zobowiązania podatkowego byłyby banalne i oparte o obowiązujący system PESEL. Z miejsca można by też zwolnić tysiące zbędnych urzędników skarbowych, co przyniosłoby państwu (czyli nam – podatnikom) oszczędności liczone w miliardach złotych.

Zalety podatku pogłównego są znane od dawna. Jest on nieskomplikowany, zrozumiały nawet dla analfabetów i tani w poborze. Jest on też zgodny z fundamentami demokracji: wszyscy równi wobec prawa obywatele płacą taki sam podatek i w zamian mogą się cieszyć takimi samymi prawami w postaci dostępu do usług sądowniczych, policyjnych czy administracyjnych. Jego prostota odciąży podatników od zbędnych czynności (takich jak coroczne wypełnianie formularzy PIT) i umożliwi im bardziej produktywne wykorzystanie czasu.

Określany kwotowo pogłówny ma też inne, bardziej ukryte zalety. Po pierwsze, byłby on bardziej odczuwalny dla społeczeństwa niż odprowadzany przez pracodawcę PIT czy naliczany przez sklepy VAT. Oznacza to, że społeczny opór przed podnoszeniem tego podatku byłby silniejszy niż w przypadku podatków dochodowych i pośrednich. Rządowi trudniej byłoby zwiększyć obciążenia fiskalne, które powodują spadek tempa wzrostu gospodarczego i prowadzą do marnotrawstwa kapitału na ogromną skalę.

Potrzebujesz rzetelnego źródła informacji podatkowej?

www.PIT.pl

Kompendium praktycznych narzędzi i informacji podatkowych skierowane do osób fizycznych i firm sektora MSP.



Po drugie, rząd stanąłby po tej samej stornie barykady co obywatel w kwestii inflacji. Obecnie dochody państwa bazujące na podatkach dochodowych i pośrednich rosną wraz z inflacją i dlatego rządzącym opłaca się proceder psucia pieniądza dokonywany przez sektor bankowy za przyzwoleniem banku centralnego. Przy ustalonej kwotowo wysokości podatku pogłównego rząd wywierałby presję na NBP, aby ten prowadził zdrową, restrykcyjną politykę monetarną. Obecnie to właśnie rządy namawiają bankierów, aby ci prowadzili nierozsądną politykę pieniężną.

Wady pogłównego

Mimo tych mniej lub bardziej oczywistych korzyści płynących z wprowadzenia podatku pogłównego nie brakuje jego zagorzałych krytyków. Obok licznej grupy „doradców podatkowych” i urzędników skarbówki, którzy po wprowadzeniu pogłównego musieliby znaleźć sobie nową pracę, krytycy pogłównego uderzają w tony tzw. sprawiedliwości społecznej. Argumentują oni, że podatek pogłówny „nierówno” traktuje podatników. To znaczy, że osoby o niższych płacach (w domyśle: biedne) oddadzą państwu większy odsetek swych dochodów niż osoby lepiej zarabiające. Uwaga jak najbardziej trafna, ale w końcu dlaczego to ludzie ciężej i wydajniej pracujący mieliby płacić wyższe podatki, skoro i tak mają takie same prawa jak ludzie w ogóle niepłacący podatków dochodowych?

Potrzebujesz więcej informacji
o podatkach?
Skorzystaj z naszego
Niezbędnika przedsiębiorcy i podatnika

Pojawiają się też głosy, iż pogłówny doprowadzi do zapaści finansów publicznych. To jednak argument zupełnie chybiony, co pokazuje wcześniejsza kalkulacja. Przy niespełna 103 złotych płaconych miesięcznie przez każdego pełnoletniego obywatela RP wpływy budżetowe z tytułu pogłównego zrównałyby się z wpływami z PIT. Efekt netto byłby wręcz pozytywny, gdyż państwo mogłoby zaoszczędzić ogromne pieniądze na zbędnej, rozrośniętej i wręcz szkodliwej administracji skarbowej.

Skoro więc za pogłównym przemawiają niemal wszystkie racjonalne argumenty, to dlaczego on jeszcze nie obowiązuje? Moim zdaniem przyczyną jest opór aparatu administracyjnego, który tak naprawdę dzierży władzę w Polsce i który dyktuje rozwiązania demokratycznie wybranym politykom. Tyle że w demokracji wszystko zależy do nas – wolnych obywateli, których głos powinien w końcu przeważyć nad interesami wąskiej grupy urzędników i doradców podatkowych. W ostatecznym rozrachunków żadna władza nie ma prawa narzucić podatków bez naszej zgody.

NO TAXATION WITHOUT REPRESENTATION – to hasło powołało do życia Stany Zjednoczone i po 250 latach wciąż pozostaje aktualne. Także w Polsce.

Komentuje Analityk Bankier.pl, Piotr Szulczewski

Kwota podatku 103 zł od głowy to model przypominający trochę kartę podatkową. Państwo nie martwi się ile zarabiasz, ważne że płacisz. Zawsze skrupulatnie i tyle samo. Oprócz zaobserwowanych powyżej pozytywnych i negatywnych aspektów takiej formy rozliczania podatku dochodowego, widzę jeszcze jeden aspekt dodatkowy. Poprzez taką formę rozliczeń unikniemy szarej strefy, która obecnie zatruwa sprawiedliwość egzekucji podatków. Jeśli przedsiębiorca dwoi się i troi by przypadkiem nie wykazać swojego „lewego” dochodu i nie zapłacić podatku, a pracownik – zatrudniony na umowie o pracę – i tak podatek zapłaci zawsze, bo pracodawca rzadziej daje mu coś „do ręki na lewo”, to podatek pogłówny zrównałby ich pozycję i spowodował wyrównanie zasad – w myśl zasady: wszyscy płacą, nikt się nie uchyla.
Skomentuj notkę
21 października 2003 (wtorek), 11:42:42

Mydełko

1) Apteka (nazwijmy ją "A") ma kilka zalet w porównaniu z innymi. W aptece A można płacić kartą, parking przed nią z reguły ma to jedno wolne miejsce i do tego parkuje się przed samymi drzwiami. Do tego A jest na mojej trasie.
To wystarczające powody abym lubiał tam kupować lekarstwa.

2) W A wprowadzili zasadę, że kupując za więcej niż 50zł otrzymuje się gratis mydełko firmy P.

3) Nie lubię mydełek firmy P mimo, że to porządna firma produkująca porządny produkt. Po prostu, przy moim stylu życia (i mycia) bardziej podchodzi mi mydełko firmy D.

4) Ponieważ ostatnio jestem często klientem apteki A w domu mydełka P zaczeły się panoszyć a nawet nawarstwiać, za to po mydełkach D wyparował już nawet zapach.

5) Ważne, egzystencjalne pytania:
- czy przy najbliższych zakupach w A stać mnie będzie aby powiedzieć: "nie, dziekuję, nie chcę mydełka." Jeżeli to zrobię znowu wyjdę na dziwaka.
- czy stać mnie aby przy najbliższej wizycie w markiecie kupić sobie kilka mydełek D, więdząc, że domowy zapas mydełek P starczy na pół roku?

6) Przez tą jesień chyba nie wiedzę rzeczywistych problemów.

Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: marketing, apteka, mydełko


Komentarze: (3)

krisper, October 23, 2003 23:37 Skomentuj komentarz


z piwem mam to samo

krisper, October 23, 2003 23:27 Skomentuj komentarz


Myślę, że nie ma co rozdzierac szat nad mydełkami (chyba palmolive?), tylko zacząć je rozdawać znajomym, rodzinie itp. Ja tak robie z kawą, której nie cierpie. Moja żona takoż samo, a jestesmy nią obdarowywani przez sąsiadkę za sprzątanie reklam z przed jej drzwi w czasie jej dłuższej nieobecności. I za nic w świecie nie może kobieta uwierzyć, że nie pijemy kawy.

khan-goor, October 21, 2003 14:51 Skomentuj komentarz


a pewnie jeszcze jest tak, że dostając to nielubiane mydełko wspierasz fundację polsatu :|
Skomentuj notkę
23 października 2003 (czwartek), 00:10:10

Czas

1) A. wyjechała więc mam dużo czasu.

2) W zasadzie to zawsze mam dużo czasu, ale teraz mam go dużo w szczególności. Przynajmniej tak to czuje.

3) Jesień (a niestety, właśnie mnie dopadła) powoduje, że to dużo czasu, które mam oddziałowuje na mnie depresyjnie. Oczywiście można iść na spacer i zachwycać się symfonią kolorów ale to tylko potencjalna możliwość. Mogę, ale tego nie czynię.

W praktyce jestem bowiem tak zakręcony, że realizuję jeden z 3 możliwych stanów: (1) śpię (00.2o-7.15); (2) coś robię (albo i nie) w biurze (8.3o-17.oo); (3) nic nie robię w domu (18.oo-24.oo). To już trzeci dzień, jak nie potrafię się z tego młyna wyrwać i boję się, że jeszcze z dwa dni to potrwa, potem wyjazd na weekend i od poniedziałku zakręcenie zacznie się na nowo.

4) Jak się wyrwać? Jak być odpowiedzialny za swój czas? Nie wiem, może On (wskazuje na niebo) wie. Może On zaradzi. Skieruje więc do Niego jeden ze starych tekstów TZ, właśnie o czasie.

5) Cytuję i kieruję ...

Modlitwa o darowanym czasie

Nie mam udziału w tworzeniu wielkiej historii i wielkiej polityki. Nie potrafię wpłynąć na przebieg różnych zjawisk atmosferycznych czy też procesów biologicznych. Jestem totalnie bezradny wobec czynów, myśli i słów milionów nieznanych mi ludzi żyjących w innych krajach, na odległych kontynentach. I jedyną rzeczą, którą mogę prawie w pełni rozporządzać jest czas. Mój czas. Czas mojego ziemskiego istnienia. To ode mnie zależy, jak go wykorzystuję i na co przeznaczam, a dzięki temu, że mogę nim się posługiwać tak, jakby specyficznym narzędziem - buduję swoje własne życie.

Ojcze, to Ty darowałeś mi ten czas i złożyłeś na mnie odpowiedzialność za niego. Proszę, czyń mnie mądrym, abym zawsze wiedział jak nad nim panować.

Tomasz Żółtko
6) Amen jest już moje.

Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: czas, Tomasz Żółtko


Komentarze: (1)

krisper, October 23, 2003 23:40 Skomentuj komentarz


to wpadnij do mnie, rozwiążemy ten problem, zajmując sie moimi zmartwieniami :-)
Skomentuj notkę
23 października 2003 (czwartek), 08:59:59

Telefonowanie

Technologia GSM, której na codzień coraz częściej używamy w miejsce tradycyjnego telefonu stacjonarnego ma jedną ważną cechę, zupełnie nieświadomą dla laików - otóż wprowadza opóźnienia w transmisji głosu.

Te opóźnienia są ważnie nie tylko dla inżynierów. Niby 85ms to nic takiego ale jednak. To 85ms (a więc prawie 1/10 sekundy) powoduje, że rozmowy przez telefon GSM nie mogą mieć aż takiej dynamiki jak rozmowy przeprowadzone przez normalny telefon. A skoro nie ma dynamiki to nie można się więc pokłócić albo też jest pokłócić się trudniej.

Dlaczego? To proste - trudniej wejść w słowo, bo nawet jak już usłyszymy zdanie z którym się nie zgadzamy i musimy już, w tej chwili, natychmiast wykrzyczeć "nie, to nie tak" to usłyszeliśmy to 85ms później, a nasze "nie" dotrze do mówiącego za kolejne 85ms.

Tak więc każda reakcja, na choćby największą głupotę będzie opóźniona o to 170ms co daje mówiącemu wrażenie, że albo tamten wolniej myśli, albo jest bardziej ugodowo nastawiony do referowanej sprawy. Efekt - mniej awantur na łączach, mniej kłótni, mniej obrażonych. Nie wiem, czy o to chodziło inżynierom wymyślającym GSM, pewnie nie - ale tak jakoś im wyszło i tak jest.

A teraz kolejny problem: czy przez to, że trudniej się pokłócić ludzie są lepsi? Pewnie nie, bo takie zakłócenie emocjonalne, mimo iż mamy poczucie że wojen jest mniej, nie zbliża nas do prawdy i mimo, że rozmawiamy, rozumiemy się gorzej, mimo iż komunikujemy nie zbliżamy się do siebie tak bardzo.


Kategorie: telekomunikacja, komunikacja, _blog


Słowa kluczowe: telekomunikacja, komunikacja, GSM, opóźnienia pakietów, VOIP


Komentarze: (3)

mary, October 25, 2003 13:34 Skomentuj komentarz


:) dobre

krisper, October 23, 2003 23:35 Skomentuj komentarz


Brak kłótni nie zawsze oznacza, że wszystko jest ok. Kłótnia klaruje sytuacje i to jest jej zaleta. Bo od tego momentu można zacząć rozmowę "co dalej maturzysto?" albo się rozejść co też jest zazwyczaj rozwiązaniem na dłuższą metę lepszą niż utrzymywanie stanu niepewności.

khan-goor, October 23, 2003 11:32 Skomentuj komentarz


:))
Skomentuj notkę
27 października 2003 (poniedziałek), 09:39:39

3 razy Franciszek Karpiński

W końcu znalazłem te trzy pieśni (modlitwy) przypisywane Franciszkowi Karpińskiemu, choć niektórzy twierdzą, że są to pieśni znacznie starsze i że on to tylko spisał i wydał.
Bardzo je lubię, więc myślę, że powinnny się tu znaleźć w celu łatwiejszego używania.

ranow południepod wieczór
Kiedy ranne wstają zorze,
Tobie ziemia, Tobie morze,
Tobie śpiewa żywioł wszelki,
Bądź pochwalon, Boże wielki!

A człowiek, który bez miary,
Obsypany Twymi dary,
Coś go stworzył i ocalił,
A czemuż by Cię nie chwalił?

Ledwie oczy przetrzeć zdołam,
Wnet do mego Pana wołam,
Do mego Boga na niebie,
I szukam Go koło siebie.

Wielu snem śmierci upadli,
Co się wczoraj spać pokładli,
My się jeszcze obudzili,
Byśmy Cię, Boże chwalił

Amen.

Boże z Twoich rąk żyjemy,
Choć naszymi pracujemy!
Z Ciebie plenność miewa rola,
My zbieramy z Twego pola.

Wszystko Cię, mój Boże, chwali,
Aleśmy i to poznali,
Że najmilszą Ci się zdała
Pracującej ręki chwała.

Co rządzisz ziemią i niebem,
Opatrujesz dzieci chlebem,
Tyś nam dał urodzaj złoty,
My ci dali trud i poty.

Na Cię każde ludzkie oko,
Pogląda w niebo wysoko;
Twoja szczodra ręka daje,
Ludziom hojne urodzaje.

Nie dlatego owoc mamy.
Iże rolę uprawiamy;
Ty, co dajesz pomnożenie,
Wyżywiasz wszelkie stworzenie.

Cośmy rękami wysiali.
Na wozach my sprowadzali:
Za to Ci dziś dziękujemy,
Cześć i chwałę oddajemy.

Jest to Twoja święta wola,
Byśmy tego, cośmy z pola
Latem szczęśliwie zebrali,
Na Twą chwałę używali.

Więc tak używać będziemy,
Dopóki tutaj żyjemy:
Ty pobłogosławisz dalej,
A my będziem pracowali.

A kiedy wszystko ustanie,
Nasze w świecie pracowanie,
Niech weźmiemy z Twej litości
W nagrodę wieczne radości.

Amen.

Wszystkie nasze dzienne sprawy
Przyjm litośnie, Boże prawy,
A gdy będziem zasypiali,
Niech Cię nawet sen nasz chwali.

Twoje oczy obrócone
Dzień i noc patrzą w tę stronę,
Gdzie niedołężność człowieka
Twojego ratunku czeka.

Odwracaj nocne przygody,
Od wszelakiej broń nas szkody,
Miej nas zawsze w swojej pieczy,
Stróżu i Sędzio człowieczy.

A gdy już niebo osiądziem,
Tobie wspólnie śpiewać będziem,
Boże w Trójcy niepojęty,
Święty, na wiek wieków Święty.

Amen.


Kategorie: poezja, _blog


Słowa kluczowe: Franciszek Karpiński, kiedy ranne wstają zorze


Komentarze: (1)

Julka, April 2, 2006 13:10 Skomentuj komentarz


Świetne zestawienie.......przyda mi się do mojej prezentacji z poskiego:)
Skomentuj notkę
27 października 2003 (poniedziałek), 12:30:30

Zielone piwo.

Czy piwo może być zielone?

Odpowiedź: tak. Należy tylko dodać do niego niebieski sok malinowy. Sok oczywiście naturalny albo tylko indentyczny z naturalnym, w każdym razie jest to sok porządnej firmy "Herbapol". zielone piwo

Ale poza tym żyjemy w normalnym świecie.


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: zielone piwo, piwo


Komentarze: (4)

wings.blog.pl, October 29, 2003 10:30 Skomentuj komentarz


Jak pierwszy raz zobaczyłam zielone piwo to troszkę sie zdziwiłam ale na szczęście na krótko....niebieski sok to jest to....:):):)

anonim, October 28, 2003 07:45 Skomentuj komentarz


Normalnym.. to nie ulega wątpilowością..;)))

khan-goor, October 27, 2003 09:50 Skomentuj komentarz


herbapol czyli w tłumaczeniu polskie ziele. ziele... ziele?
zielono mi :)

Xitey, June 22, 2007 13:21 Skomentuj komentarz


hehe... tam jest chyba Ludwik dodany :D
Skomentuj notkę
28 października 2003 (wtorek), 18:10:10

Jak działają ludzie?

Po lekturze kilku listów, oraz kilku naprawdę interesujących rozmowach jakie miałem przyjemność przeprowadzić przez ostatnie kilka dni wpadłem na pomysł aby to po prostu narysować.

Rysunek pierwszy przedstawia obraz idealny. Wydaje mi się, że tak powinno to być, ale czy dobrze mi się wydaje? Może wyjaśnię. Wydaje mi się, że człowiek mądry stara się rozpoznać i poznać otaczającą go rzeczywistość (rzeczywistość rozumiem jako wszystko zawsze i wszędzie, choć widziałem już lepsze definicje). Na podstawie tego rozpoznania mądry człowiek kształtuje swój światopogląd, z którego już bezpośrednio wypływa jego styl życia.

Kolejność wpływania jednego na drugie przedstawiam na rysunku, który wydaje się być naprawdę prosty.

rzeczywistość, światopogląd, styl życia

Ale czy rzeczywiście tak jest? Przecież ludzie których spotykam działają zupełnie inaczej. Najczęściej styl ich życia determinuje to w co wierzą, choćby z takiego powodu, że tak im jest wygodniej. Najczęściej światopogląd nijak się ma do rzeczywistości, choć co światlejsi są wstanie uwierzyć, że to ich myślenie kreuje tą rzeczywistość. Częściowo mają racje - wszak człowiek może kawałkami kształtować otaczający go świat, problem jednak jest w tym, że tylko kawałkami. Na pewno człowiek nie wierzący w Boga (lub swobodne elektrony) swoją niewiarą nie jest wstanie spowodować, że Bóg zniknie (lub prąd przestanie płynąć) jeżeli przypadkiem do tego czasu jeszcze istniał (lub płynął).

Drugi obrazek przedstawia więc tą kłopotliwą relacje: Człowiek głupi chce zmienić rzeczywistość poprzez swoje wierzenia - niestety, ta ostatnia wpływa na niego pomimo jego starań obrazując ograniczoną moc człowieka.

rzeczywistość, światopogląd, styl życia

Oczywiście jest też grupa osób, która ignoruje pojawiające się sprzeczności pomiędzy światopoglądem a rzeczywistością twierdząc, że jeżeli fakty się nie zgadzają to tym gorzej dla faktów, ale czy taka postawa jest mądra? Nie - dlatego nazywam tych ludzi głupcami i ich konflikt z rzeczywistością przedstawiam na rysunku poniżej.

rzeczywistość, światopogląd, styl życia


Kategorie: filozofia, apologetyka, _blog


Słowa kluczowe: rzeczywistość, światopogląd, styl życia, Bóg, prawda, mądrość


Komentarze: (6)

krisper, October 31, 2003 17:10 Skomentuj komentarz


Człowiek mądry... Człowiek głupi... W tym właśnie problem. Człowiek rodzi się mały, bezbronny, nie wiadomo właściwie jak widzi, jak słyszy jak myśli, choć niektórzy mówią, że wiadomo. I co dalej? Ano właśnie. Człowiekiem mądrym, bądź głupim to on się dopiero stanie. Ktoś i coś będą mu w tym pomagać. Poznanie może być bezpośrednie, gdy coś widzimy, dotykamy itp. Pośrednie, gdy ktoś nam np. mówi. Lub refleksyjne, gdy wyciągamy wnioski z zarejestrowanych przez nas danych. Do tego trzeciego potrzebne są nam instrumenty, które nabywamy dzięki ogólnie można to nazwać edukacji. A ta niestety zależy nie tylko od nas, ale od światopoglądu naszych opiekunów w przeważającej mierze. Tak że model idealny choć fajny to niepełny jest niestety.

Paweł, August 10, 2006 12:08 Skomentuj komentarz


Panie Krisper!!


Chyba nie rozumie Pan podstawowych zasad percepcji Panie Krisper(wg. Pana poznanie). Gdy ktoś coś umiemy robić praktycznie nazywamy to proceduralizacją, a gdy ktoś nam przedstawia teorię to nazywamy to mamy do czynienia procesem deklaratywnym. Nie ma czegoś takiego jak poznanie refleksyjne. Z każdego bodźca wyciągamy wnioski zarówno z bodźca "dotykowego" jak i "słuchowego". Ponadto słowo "edukacja", którego Pan użył jest nie dosyć, że niepoprawnie użyte to jeszcze zawarte jest w złym kontekście. Wiadomo bowiem, że na człowieka składa się nie tylko wychowanie, ale też geny (w psychologii natywizm". A "edukację" zdobywamy w szkole radziłbym na przyszłość to słowo zastępować wychowanie.

Pozdrawiam

w34 -> eKasia, October 30, 2003 10:42 Skomentuj komentarz


Pytanie: czy namieszałaś?

Odpowiedź: TAK!

:-)

Spoznilam sie z kome, October 30, 2003 03:46 Skomentuj komentarz


Sporo czasu zajęło mi rozmyślanie, do jakiej grupy ludzi ja należę.. i… już wiem… Zmusiłeś mnie do zastanowienia się nas sobą… Dziękuję:*
P/s Ale czy „głupcy” to nie za odważne słowo? Niech każdy żyje swoim życiem, to w końcu osobista sprawa każdego człowieka. Kształtowanie takiego czy innego zachowania rozpoczynamy już w chwili narodzin. Jest, więc ono w nas bardzo głęboko zakorzenione i nie jest łatwo je zmienić… Wiesz, w rzeczywistości możesz być bardzo blisko z tymi „głupcami”, wasze przekonania nie przeciwstawiają się sobie, lecz PRZECIWNIE! Bardzo często się uzupełniają. Postaraj się zrozumieć punkt widzenia drugiego, jeżeli ten drugi ktoś zrozumiał, co ty jemu przedstawiłeś. Bardzo często wielu ludzi byłoby gotowych przyjąć prawdę, ale odrzuca Twoją „prawdę”. Czy musisz mieć monopol na prawdę? Ona istnieje niezależnie od ciebie, przywłaszczając ją sobie, tylko ją przesłaniasz i zaciemniasz…Każdy ma skłonność do stawania się takim, za jakiego go uważasz i jak go traktujesz. Jeżeli o kimś myślisz bardzo źle, to nie ma sensu byś próbował na niego oddziaływać….
O Bose, ale namieszałam…;-))) Ale co tam.. ENTER:-)))))

wings, October 29, 2003 10:34 Skomentuj komentarz


hm....no to dałes mi do myślenia...Pozdrawiam :):):)

Paweł, August 10, 2006 12:21 Skomentuj komentarz


Panie Marcinie!!
Z niektórymi pkt Pana wypowiedzi się zgadzam. Głównie chodzi mi tutaj o rysunek drugi, a raczej o tekst należący do tego rysunku. Ładnie Pan to ujął - gdy to przeczytałem pierwszym moim skojarzeniem było "moherowy beret". Chociaż w Polsce nie zawsze można w tym wypadku mówić o ograniczonej mocy człowieka :). Natomiast w całym Pańskim dywagowaniu na temat wpływu człowieka na rzeczywistość i rolę światopoglądu nie podoba mi się jego nadmierne uproszczenie (Odsyłam do pierwszego rozdziału książki Rollo May "Psychologia i dylemat ludzki"). Szkoda, że w komentarzu nie moge zawrzeć rysunku przedsawiającego to o czym Pan pisał i to co Pan tak bardzo uprościł. W zamian postaram się to napisać, a płynne i nieprzerywane przeczytanie tego tekstu oznacza życie człowieka: oaihfdoeiuhfldfkhjioweyutofhv,xcnvsjkldhfoiweufopiuqweiruweoityhjfhdgsdjklhgflisdgfwuertoierygjfhjkskdhgouiewygfoweiutrweiutiorgjhskljhsdklghiweryutoirghjflkshgsjfhgoleiuiowyutoiwyureyhtgshglkjsdhlkghjoiweryuitgohrodisjhgieuwiotpqwioroqwerjfdklasfhjsdlkgjhfdogyhkljxcbvhnjkdfhgugyhuroeiyhtoiwehjgflgfjweiugfweityhgdfslgjkslndigsuroighujoiufdhglsiogeupwioutfpweoiutskflghjsklgweouigopirutoireytguhflgskdjgfopwieutoirweytgiflsghla;sdouieoputpwoiuretioerhgjfldgoeuipituroye. Oczywiście życie człowieka jest jeszcze bardziej skomplikowane bo nigdy nie wiemy jaka literka bedzie następna. Proszę to przemyśleć.


Pozdrawiam
Skomentuj notkę
29 października 2003 (środa), 13:59:59

Rzeczywistość

Ważne słowo, pojawia się w definicji prawdy, w definicji stworzenia też. Należy się więc nim zająć. Ja rzeczywistość rozumiem szeroko, najszerzej jak się da, czyli że...

Definicja:
Rzeczywistość to wszystko wszędzie i zawsze.

Dyskusja:

  1. Jak widać, dla mnie Rzeczywistość wg mnie to Bóg i jego stworzenie. Te dwa byty dopełniają się tworząc wszystko, a jednocześnie będąc rozdzielnymi.
  2. Czasem wszechświat określa się jako rzeczywistość. Robią tak materialiści, nie potrzebujący pojęcia Boga. Dla mnie jednak wszechświat to stworzenie.
  3. Rzeczywistość można podzielić na tą widzialną (świat) i niewidzialną (duchową), nie zbudowaną z materii.
  4. Czy rzeczywistość to suma wszystkich bytów? Dobre pytanie. Skłaniam się do odpowiedzi, ze tak.

Dalsza dyskusja i przemyślenia:

  1. Inna definicja może brzmieć tak:
    Definicja robocza:
    Rzeczywistość to wszystko co istnieje.

    Definicja też ładna, zwłaszcza że unikając słowa zawsze uciekamy od czasu od którego rzeczywistość powinna abstrahować.

  2. Czasami wszechświat określa się pojęciem rzeczywistości, ja jednak wolałbym tak nie robić gdyż wszechświat należy jednak do rzeczywistości fizycznej a osobiście wierzę jeszcze w rzeczywistość duchową, która również istnieje, choć nie jest poznawalna za pomocą metod poznawania wszechświata.

    W zasadzie można by powiedzieć, że wszechświat to rzeczywistość fizyczna, że te dwa pojęcia są tożsame.

  3. Izaak Asimow napisał kiedyś, że "rzeczywistość to wszystko to, co nie zniknie gdy tylko przestaniemy w to wierzyć". Ładne jest to zdanie.
  4. O ile wiele osób nie ma problemu z wsadzeniem do rzeczywistości aniołow, duchów, ludzi zmarłych (wszak te byty wpływają jakoś na ich życie) to problemem jest wsadzenie w rzeczywistość diabła (zbuntowanego anioła) bo kto by w niego wierzył w dzisiejszych czasach.

    Problemem jest też wsadzenie w rzeczywistość Boga-Stwórcy, od którego wszystko zależy i który jako ktoś większy może coś od nas chcieć.

    Nie ma za to problemu z umieszczeniem w rzeczywistości boga (lub nawet bogów), działającego jak ten Dzin z lampy Alladyna, który na życzenie (albo w zamian za coś co mu damy) będzie realizował nasze potrzeby typu: zdrowie dla chorej cioci, dobry mąż, wygrana w totka czy też przekręcenie się psa od sąsiada.

  5. Nie ulega wątpliwości, że jestem kawałkiem rzeczywistości i to chyba nie tylko tej rzeczywistości fizycznej. Mało tego: nie mam też wątpliwości, że mogę na nia kawałkami wpływać robiąc to czy owo, czy też wchodząc w relacje z innymi osobami, które również w tej rzeczywistości są.

    A co do mojej obecności w tej rzeczywistości duchowej to nie mam wątpliwości choćby dlatego, że anatomom ciagle nie udało się znaleźć organu pt. dusza (nie znaleziono też sumienia), nie wiadomo do końca co to jest życie i czym tak naprawdę różni się człowiek od najmądrzejszej małpy czy też najszybszego komputera.

  6. Pierwsze słowa Biblii brzmią: Na początku Bóg stworzył niebo i ziemie. Próbuję się tymi słowami pobawić:
    ---> Tabelka 1
    Bóg stworzył
    na początku
    niebo
    ziemia
    ---> Tabelka 2 
    Bóg stworzył fizyka bada
    na początku czas
    niebo przestrzeń
    ziemia materia
    ---> Tabelka 3
    Bóg stworzył fizyka bada moja definicja
    na początku czas zawsze
    niebo przestrzeń wszędzie
    ziemia materia wszystko
    No i wychodzi mi, że w mojej rzeczywistości nie zmieszczę Boga. On mi wystawie: bo nie jest zawsze tylko bardziej niż zawsze, nie jest wszędzie tylko ponadwszędzie, no i nie jest też wszystkim tylko wszystko stworzył. Fajna zabawa, ale nie przyniosła żadnego efektu.
  7. .....

Dopisek 2021:

Definicja:
Rzeczywistość to wszystkie byty, widzialne i niewidzialne.

Kategorie: zabawa w słowa, _blog, fikisłowa, fikipedia, fiki


Słowa kluczowe: rzeczywistość, filozofia


Komentarze: (2)

anonim, October 30, 2003 06:04 Skomentuj komentarz


Jedyne co mamy to Teraz.. Sami tworzymy swoją rzeczywistość...Szkoda tylko, że czasami jest ona tak brutalna, tak nie do wytrzymania...:(((

mary, October 29, 2003 17:56 Skomentuj komentarz


mnie tez sie bardzo podoba to zdanie Asimova..
madre i chyba najpelniej wyraza to czym jest rzeczywistosc..
Skomentuj notkę
30 października 2003 (czwartek), 11:34:34

Siła jednego klawisza

1) Trudno, będę przynudział o komputerach. Można nie czytać.

2) Kiedyś, w czasach MS-DOS'a, jak nacisneło się klawisz Print Screen to to co było widać na ekranie (oczywiście znakowym, 80 znaków w 25 wierszach) z dokładnością do polskich liter lądowało na drukarce. Bardzo wygodna funkcja, ale kto dziś pamięta o DOS-ie?

3) Otóż w Windows ten klawisz dalej działa. Naciskając Alt-Print Screen aktualnie aktywne okienko Window ląduje w schowku jako obrazek. Wystarczy w jakim programie graficznym albo nawet Worcie zrobić Ctrl-V i okienko jest nasze, a po wycięciu tego co nie potrzeba można mieć dowolny obrazek.

4) Ale to nie koniec: działa też Shitf-Print Screen tyle tylko, że w schowku ląduje wtedy cała zawartość ekranu taka jaka jest.

5) Wydawało mi się, że Ctrl-Print Screen też coś robi, ale tylko mi się tak wydawało.

6) Te komputery to nas kiedyś zjedzą.

Kategorie: informatyka, _blog


Słowa kluczowe: informatyka, klawiatura


Komentarze: (5)

khan-goor, October 31, 2003 08:48 Skomentuj komentarz


no jak nie, jak tak!
ja mam jeszcze 6.22 postawiony na stareńkim 486... po prostu to jedyny komp na którym odpala się bez problemów Lands of Lore, Sensible Soccer no i koniecznie - Micro Machines :)

elwu, October 31, 2003 06:59 Skomentuj komentarz


pamietaja, pamietaja - nawet mam jeszcze w szufladzie oryginalna instalke do DOSa 6.0 - sam nie wiem po kiego czorta ja jeszcze trzymam :))

anonim, October 31, 2003 04:21 Skomentuj komentarz


A.. janse, to pamiętam z przedszkola:-))))))))))))))

w34 -> belkot, October 30, 2003 21:36 Skomentuj komentarz


Nie wiem co jest z Twoimi Windowsami ale to dziala zarowno w Win2000 jak i 98 i nie jest to żadna magiczna sztuczka.

A to co znalazlem w Help-ie do Windows gdy wyszujałem Print Screen:

---------
Aby skopiować zawartość okna lub ekranu

Aby wykonać kopię tylko aktywnego okna, naciśnij klawisze ALT+PRINT SCREEN.
Aby skopiować cały ekran w postaci, w jakiej pojawia się na monitorze, naciśnij klawisz PRINT SCREEN.

Uwaga

Aby wkleić obraz do dokumentu, należy kliknąć menu Edycja w oknie dokumentu, a następnie kliknąć polecenie Wklej.
---------

belkot, October 30, 2003 19:47 Skomentuj komentarz


no nie wiem, cos nie dzialaja twoje magiczne sztuczki komputerowe. z drugiej strony to niezly test, ilu czytajacych to sprawdzi.
Skomentuj notkę
31 października 2003 (piątek), 23:46:46

Wycieczka (#1 - w samochodzie)

Jadąc włączyłem radio. Na II PR zrobili transmisje nabożeństwa luterańskiego. Wszak dziś Święto Reformacji, choć niektórzy uważają, że to Dziady lub Halołin (pisz: Halloween).

Z uwagą wysłuchałem kazania i teraz mogę określić je jednym słowem: tragedia! Jeżeli luteranie głoszą humanizm zamiast biblijne nauki, i to robią to w radio, w dniu w którym wspominają przybicie przez Marcina Lutra 95 tez do drzwi kościoła w Wittenberdze to znaczy, że koniec świata jest już blisko.

Kazanie zaczęło się od przeczytania Błogosławieństw z Kazania na Górze po czym wielebny użył bezpiecznego zwrotu "ktoś kiedyś powiedział: ....." po czym padła pierwsza, totalnie niebiblijna głupota, którą potem przez 20 minut rozwijał i mielił. Czy rzeczywiście jest tak, że Kazanie na Górze jest doskonałym streszczeniem chrześcijańskiej doktryny, a zawarte w nim błogosławieństwa doskonałym streszczeniem Kazania na Górze? Na pewno nie! Za to chwalenie się Wielkim Reformatorem jak zwykle u Lutrów zajęło z 10% czasu kazania.

Na zakończenie, po ostatniej pieśni organista zagrał finał z IX symfonii Bethowena co już zupełnie przekonuje mnie do tego, że współczesny kościół ewangelicki w Polsce z chrześcijaństwem niewiele ma wspólnego.

Z wysłuchania tego mam 3 małe pożytki: przypomniałem sobie nieco luterską liturgie, przypomniałem sobie niektóre pieśni (są niezłe mimo, że totalnie nie z tej epoki) i dokonałem małej zadumy nad słowem "błogosławiony". Tu wielebny stanął na wysokości zadania i dał do myślenia, więc pewnie niedługo będę bawił i pastwił się nad tym słowem.

Szkoda. Maranatha!

Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: nabożeństwo luterańskie, halloween, Luter, Święto Reformacji


Komentarze: (1)

krisper, November 2, 2003 17:44 Skomentuj komentarz


Zrobiło się dwa w jednym czyli luteranizm zszedł na dziady :-).Co się tyczy końca świata, to myślę sobie, że ludzie myślący i prawi przed owym słynnym przybiciem tez też myśleli, że chyba zaraz to wszystko pierdzielnie, a jak widać do tej pory jakoś trzeba się męczyć. A może przyszedł czas by zamiast czekać na koniec wszystkiego wychować jakiegoś nowego Marcina? Choć dzisiaj zwykłym przybiciem kartki do drzwi kościoła nic byśmy nie osiągneli...Jemu chyba też nie było łatwo wymyślić coś takiego. A już zdecydowanej większości nie mieściło się to w głowie.
Skomentuj notkę
31 października 2003 (piątek), 23:54:54

Wycieczka (#2 - koncert w Katowicach)

1) Katedra w Katowicach jest piękną, modernistyczną budowlą. Wielkie to to takie, ciekawe, ładne ale żeby w tym organizować koncert? Do tego się nie nie nadaje, zwłaszcza jak orkiestra stoi na końcu wąskiego prezbiterium, ludzie siedzą w ławkach w centralnym, okrągłym pomieszczeniu z kopułą a jeżeli coś słychać, to dlatego, że działa typowe, kościelne nagłośnienie z małymi głośniczkami.


2) Koncert składa się z takich utworów:
- pieść o Miłosierdziu Bożym Henryka Botora (nie znam);
- Koncert organowy Haydna;
- Msza "angelika" Józefa Świdra (nie znam);
- Koncert organowy F. Poulenca.

Wykonawcy:
- Śląska orkestra kameralna (chyba jakiś wycinek lokalnej filharmonii);
- Chór Filharmoni Śląskiej w swetrach (bo zimno);
- Jakieś dwa soprany, ale nie pamiętam nazwisk;
- profesof Julian Gembalski - organy.


3) Wysilę się na swoją opinię:

Pierwsze fatalne. No cóż - komponować każdy może a jedyne co miłe w tym wykonaniu jest to to, że Ślązaki mają i grają swoich kompozytorów.

Drugie było by dobre, gdyby nie fakt, że orkierta stała w głębi prezbiterium, organy były z przodu i w środkowej części kościoła dźwięki były już tak pomieszanie przez pogłos i echo, że linie melodyczne zupełnie się gubiły. Ale słychać było, że prof. Gembalski to jednak jest klasa.

To trzecie kawałkami było ciekawe, zwłaszcza w Credo i Benedictus jak wchodziły bardzo interesująco użyte instrumenty perkusyjne. A kto to jest ten Świder? Ponoć też Ślązak.

Ponieważ przyszedłem głównie na to czwarte, nie dałem się zwieść tłumowi i wlazłem do prezbiterium gdzie siedzieli ci lepsi, i nie tylko było dobrze słychać ale i popatrzeć było można jak się muzycy produkują.

I znowu, Gembalski pokazał klasę, mimo że instrument kiepski do tego stopnia, że rejestry w trakcie gry musiał mu jakiś gość w skórzanej kurtce przestawiać. Brzmienia to coś też nie miało i widać, że ciężko było te organy zarejestrować do tego utworu.
Ale wyszło fajnie. Lubie Poulenca nie tylko ze wstępu Kobry (ale kto dziś pamięta co kiedyś oglądało się w czwartki wieczorem w TV).

A teraz zastanawiam się, kto wstawił tego Haydna do koncertu? Tak to by był jakiś odpowiednik "Warszawskiej Jesieni", sama współczena muza a tu mie, bo ktoś w środek wsadza klasyka i zupełnie niewiadomo dlaczego. Może po prostu Gembalski chciał dostać podwójną stawkę za dwa koncerty?


4) Fajne było to, że całośc prowadził miejscowy ksiądz czyniąc wstawki bądź z jakiegoś wiersza bądź z ewangelii. Ciekawsze to niż takie zupełnie suche granie w filharmonii.

Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: organy, katedra, koncert, Gembalski, filharmonia


Komentarze: (1)

krisper, November 2, 2003 21:20 Skomentuj komentarz


Panie i panowie muzycy polscy traktują w dalszym ciągu swoją publiczność jak bandę laików. Tworzą więc programy na zasadzie "dla każdego cos miłego" licząc na to że więcej frajerów przyjdzie kupić bilet. Z tego też powodu brakuje w Polsce kapel grających konkretną epokę bo się boją, że nie będą mieli co robić i na chleb nie zarobią. A, że się mylą to wystarczy popatrzeć na frekfęcję gdy do Polski przyjedzie jakas kapela np. muzyki dawnej. To powoduje, że ludź taki jak ja woli włożyć płytę do odtwarzacza niż jechać na koncert. Płyt dodam zagranicznych bo o polskich wykonawcach sie nie słyszy. Raz na kilka lat pojawi się jakiś Urbaniak, czy Wojnowicz ale to wszystko to jest nic po prostu. I taki kołowrotek powstaje. Nie kupujemy bo nie znamy , nie kupujemy więc nie ma kasy dla muzyków, a muzycy boją sie czegoś odważniejszego bo nie ma kasy, więc ich nie znamy. Na koncert z takim programem się nie wybrałem z tych właśnie powodów. A co by było jak by zamiast tego machneli np ze dwie kantatki JSB? Albo chociażby Stabat Mater i Lacrimosa Szymanowskiego pedała. Nie miałem pojęcia że wstępniak co Kobry to Poulenc, więc chylę czoła przed obyciem. Ale i tak go nie lubię. Co się zaś tyczy miejsca koncertu to fakt, że stare kościoły są do tego dużo lepsze, ale wtedy gdy je budowano nikt nie liczył na elektrykę, więc budowano je inaczej.
Skomentuj notkę
31 października 2003 (piątek), 23:58:58

Wycieczka (#3 - spacer po Chorzowie)

Chorzów, ulica Wolności. Spacerując liczę bankomaty:
- EuroNet
- BPH (na Jagiellońskiej)
- InvestBank (na Jagiellońskiej)
- Citi (*2)
- PKO (*2 ale odległe od siebie o 30m, Żeromskiego)
- KredytBank
- Lucas (bankomat EuroNetu)
- Milenium
- PeKaO S.A. (mały oddział)
- Eurobank
- BSK (smok w przedwojennym drapaczu chmur - 11p)
- GBG (na Zjednoczenia)
- EuroNet (po raz drugi, nie licząc tego w LucasBanku)
- WBK

1) Jak to jest możliwe, że na długości 700m ulicy Wolności nagromadziło się aż 16 bankomatów? Bardzo to ciekawe.

2) Policzyłem i zapamiętałem aby przetestować swoją pamięć. Zainteresowało mnie, czy jestem jeszcze wstanie taką informacje (liczbę, nazwy banków, kolejność, lokalizacje) przenieść w swoim mózgu nie tracąc niczego. Nie jestem pewien tego testu do końca, bo coś mi się wydaje, że koło PKO był jeszcze jeden BSK w jakimś sklepie.
BSK w sklepie? Niemożliwe!

3) Tyle tych bankomatów, że warto wspomnieć iż pewnie niedługo, zgodnie z Apikalipsą 13.17 będą one obsługiwać tylko niektórych. Maranatha.

Kategorie: osobiste, _blog


Słowa kluczowe: bankomat, Chorzów, spacer


Komentarze: (2)

mary, November 1, 2003 18:58 Skomentuj komentarz


ojojo :)) tez Ci sie chciało liczyc ;)

anonim, March 3, 2010 16:22 Skomentuj komentarz


Z bankomatów Cash4You wypłacimy maksymalnie 400 zł
bed
2010-03-03, ostatnia aktualizacja 2010-03-03 13:53

http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,7621594,Z_bankomatow_Cash4You_wyplacimy_maksymalnie_400_zl.html

To reakcja na obniżenie przez MasterCard tzw. stawki interchange wypłacanej właścicielowi bankomatu od każdej transakcji. Właściciele innych sieci na razie czekają.

Od 1 kwietnia stawka interchange oferowana przez MasterCard spadnie z 3,5 zł do 1,2-1,9 zł w zależności od rodzaju karty, jaką dokonano transakcji. Właściciel sieci bankomatów Cahs4You - firma DieBold - szacuje, że decyzja MasterCard wpłynie na zmniejszenie przychodów firmy o 60 proc. Dlatego musi szukać oszczędności.

DieBold postanowiła zmniejszyć koszty transportu gotówki, co wiąże się z koniecznością wprowadzenia limitu wypłaty gotówki, który będzie wynosić 400 zł. - Limit wypłat wprowadzony został już w niektórych bankomatach naszej sieci. We wszystkich obowiązywać będzie od kwietnia - mówi Rafał Plutecki, kierownik rozwoju sieci w Cash4You.

Bezpieczna lokata 5 - 7%
Zarabiaj od 5% do 7%. Wypłacaj bez utraty odsetek
www.kredytbank.pl
Weź pożyczkę za 1zł
Jak otrzymać tanią pożyczkę w Kokos.pl?
www.Kokos.pl
Deweloper Warszawa
Oferty mieszkań z ogródkami. Od 30m2 do 130m2. Dobra oferta!
OsiedleTulipany.pl
Gazeta Biznes
Zaskoczenia polityką MasterCard nie kryją inni operatorzy.

- Decyzja o drastycznym obniżeniu stawek interchange fee spowoduje daleko idące konsekwencje nie tylko dla właścicieli bankomatów - zarówno sieci niezależnych, jak i banków posiadających własne sieci bankomatów - ale także dla całej branży i samych użytkowników bankomatów. Tak drastyczne zmniejszanie przychodów właścicieli bankomatów i, co za tym idzie, obniżenie rentowności sieci najprawdopodobniej będzie skutkowało ograniczeniem liczby oraz dostępności bankomatów w Polsce - mówi Zuzanna Smolarek-Wójcik, marketing manager w firmie Euronet.

Właściciel sieci Euronet nie zdradza, w jaki sposób chce utrzymać rentowność urządzeń.

- Doskonale rozumiemy decyzję firmy Cash4You. Euronet przygląda się rozwojowi sytuacji i rozważa różne możliwości podjęcia dalszych działań - dodaje Smolarek-Wójcik.
Skomentuj notkę
1 listopada 2003 (sobota), 18:27:27

Ciekawa obserwacja w sam raz na dzisiaj

#1. Zauważyłem, że w kulturze, w której żyję, w powszechnym wierzeniu jest to, że wszyscy nasi bliscy, więcej, wszyscy nasi znajomi, a nawet jeszcze więcej - wszyscy ludzie, których umarli i ich doczesne szczątki leżą na tych wielkich cmentarzach, które przy okazji 1 listopada są tak licznie nawiedzane na pewno poszli do nieba. Wielu z odwiedzających cmentarze oczywiście w niebo nie wierzy, ale zupełnie nie przeszkadza im to w wierzeniu, że ci, którzy pomarli na pewno w niebie są, lub pewnie gdzieś chwilowo czekają aby zaraz się tam znaleźć.

Przypuszczam nawet, że trudno by mi było znaleźć człowieka, który o jakiś zmarłym swoim znajomym nie żywiłby przekonania, że ten jest w niebie. Na co dzień zna się wielu ludzi żyjących wg. "innych systemów moralnych" (staroświecka teologia nazywa to grzechem - ale to niemodne dziś słowo) ale żeby od razy odbierało im to prawo do nieba? O niejednym słyszałem, że "była to co prawda wielka kanalia" ale przecież był to (jednocześnie) "dobry człowiek".

To taka zaobserwowana ciekawostka.

#2. W ewangelii św. Mateusza (7.13n) zapisane są takie słowa Jezusa:

"Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem przestronna jest brama i szeroka droga, która prowadzi na zatracenie, a wiele ich jest, którzy przez nię wchodzą, a ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; a mało ich jest, którzy ją znajdują." (BG)

I teraz nie wiem: czy myli się Jezus nie znając przyszłości, czy też mylą się ci wszyscy, którzy teraz wierzą w powszechność zbawienia.

Wypowiedź Jezusa jest na tyle czytelna, że bazując na niej, gdy kiedyś P. zapytał mnie: "Czy wg. mnie większość znanych mi ludzi pójdzie do piekła?" - nie zaprzeczyłem. To smutne, ale skoro Jezus tak powiedział to tak wierzę.

#3. Ciekawa jest ta sprzeczność pomiędzy powszechnym wierzeniem opisanym w (#1) a obrazem, który przekazał nam Jezus spisany przez Mateusza w (#2). Komu mam wierzyć? Tym wszystkim dobrym ludziom czy Jezusowi? A gdzie w tym wszystkim znajduję się moja osoba? A gdzie tak naprawdę są moi bliscy i moi znajomi? Znam przecież tyle ludzi, a o coraz większej grupie mogę powiedzieć już, że ich znałem i co najwyżej mogę odwiedzić cmentarz na którym ich pochowano.

#4. Psalm 139, końcówka:

Zbadaj mnie, Boże, i poznaj me serce;
doświadcz i poznaj moje troski,
i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej,
a skieruj mnie na drogę odwieczną!


Kategorie: ewangelia, _blog


Słowa kluczowe: zbawienie, ewangelia


Komentarze: (2)

wings, November 7, 2003 14:05 Skomentuj komentarz


...ja nie liczę na niebo:(:(

krisper, November 2, 2003 21:38 Skomentuj komentarz


Komu wierzyć? W takich przypadkach przychodzi mi na myśl zdanie przeczytane w jakimś kiblu na ścianie.
"Ludzie jedzcie gówno, miliony much nie mogą się przecież mylić."
Skomentuj notkę
1 listopada 2003 (sobota), 22:25:25

Prąd - ile to kosztuje?

Kiedyś przeliczyłem sobie ile kosztuje jazda samochodem. Potrzebowałem usprawiedliwienia dla moich powrotów, podczas których droga z biura do domu wydłuża się z 7 do 37km. Chciałem sprawdzić czy leśne widoki i zapachy warte są tego.
Efekty są tu:
   http://w34.blog.pl/archiwum/index.php?nid=4356274

Dziś mnie dopadło i policzyłem ile kosztuje prąd aby nie dać się zwariować i nie wyłaczać zarówki na korytarzu, gdy tylko wychodzę z domu.

Wyliczenia:

Cennik Zakładu Energetycznego
Cena za zużytą energie elektryczną  0,15 zł za kWh
Cena za przesłanie energii elektryczne 0,15 zł za kWh
Miesięczna opłata stała 1,50 zł na miesiąc
Urządzenia w domu
Moc pobierana przez komputer 150 Watt
Moc żarówki na korytarzu 100 Watt
Pralka jak grzeje pranie to grzeje mocą 7 000 Watt
Lampka i grzałka u rybki 10 Watt
Użycie urządzeń w domu
Komputer pracuje przez 8 godzin na dobę
Serwer pracuje przez 24 godziny na dobę
Żarówka świeci przez 4 godziny na dobę
Pralka pierze przez 1,5 godziny (jak pierze)
Rybka grzeje się lub się patrzy przez 24 godziny na dobę
Wyniki
Za komputer zapłacę 10,80 zł miesięcznie
Za serwer zapłacę 32,40 zł miesięcznie
Za żarówkę na korytarzu zapłacę 3,60 zł miesięcznie
Za pranie zapłacę 3,15 zł za jedno pranie
Za przyjemności rybki 2,16 zł miesięcznie


Wnioski:

1) Rybka może sobie mieszkać w ciepełku. Mogę jej nawet podkręcić do 65 st. C. - a co, stać mnie!

2) Przy praniu prąd jest droższy niż proszek, na którym nie warto więc oszczędzać.

3) Praca serwer jest już widoczna w rachunku, który wynosi około 90zł na miesiąc. Więcej, serwer jest znaczącą pozycją tego rachunku, podobnie jak pozostałe komputery na których się pracuje.

4) Z żarówką należy sobie zupełnie dać spokój - niech sobie świeci.

5) Serwery blogów są nieprzygotowane do umieszczania w notkach tabelek. Po prostu to w czym się pisze nie jest ani HTML-em, ani jakim innym językiem formalnym tylko jakiś dziwactwem, gdzie się używa jednego i drugiego bez jasno określonych zasad i gdzie następuje jakaś forma kompilacji, napisana nieoptymalnie (pewnie w PHP-ie) przez co zajmuje dużo, dużo czasu procesora i energii dostarczanej przez Zakład Energetyczny po około 30gr za kWh.

Kategorie: ile kosztuje, _blog


Słowa kluczowe: ile kosztuje prąd, taryfa, prąd, cena prądu


Komentarze: (7)

wings, November 7, 2003 14:03 Skomentuj komentarz


No to mnie pocieszyłeś...jak dostane rozliczenie za prąd za miniony okres rozliczeniowy to chyba padne z wrazenia... nie dośc, że przez ten nieszczęsny komp. same problemy to jeszcze taka kasa za prąd :)

eutanazja-kaska, November 2, 2003 06:22 Skomentuj komentarz


Dobrze, że za mnie płacą rodzice;)

Wysocki Dominik, June 21, 2007 22:24 Skomentuj komentarz


Uwielbiam to... placa za mnie rodzice, ale sam nie wiedzialem ile co kosztuje, jesli chodzi o kW.
Fajnie wiedziec.
Pozdrawiam.

anonim, July 22, 2007 20:30 Skomentuj komentarz


naucz się liczyć, i dowiedz się ile to jest jdena jednostka energi, te obiczenia sę bezpodstawne

Mariusz, August 9, 2007 10:26 Skomentuj komentarz


To ile wkoncu zaplaciles ze ten prad??? a ile ja zaplace jezeil satn licznika wskazywal 002216,8 kWh a teraz wskazuje 002346,7 kWh. prosze o dodp

w34, August 9, 2007 23:25 Skomentuj komentarz


Ojejku! Ale zobacz na datę tej notki - ceny prądu na pewno się zmieniły. Do tego nie wiem czy też jesteś klientem Vatefalla i czym masz takie same taryfy.

Ale spróbuj odjąć te dwie liczny, sprawdzić na ostatnim rachunku cenę i pomnożyć. W Windows jest kalkulator!

miki, February 1, 2012 12:50 Skomentuj komentarz


.
Skomentuj notkę
1 listopada 2003 (sobota), 23:44:44

Jak trafić do nieba?

Dialog wyczytany w gazeicie:

- Jak trafić do nieba?
- Trzeba skręcić do góry, a potem prosto.

Autor: Kuba Sienkiewicz


Dopisek dla tych, co to czytają dużo później. Kuba Sienkiewicz to w 2003 roku lider zespołu Elektryczne Gitary,


Kategorie: ewangelia, _blog


Słowa kluczowe: niebo, zbawienie, życie wieczne, Kuba Sienkiewicz


Komentarze: (10)

w34 -> *.*, November 5, 2003 11:58 Skomentuj komentarz


1) W sprawie ładowania: pracuję nad tym ale ta mieszanka HTML-a i nieHTML-a nieco mnie wkurza.

Dla zainteresowanych: włączyłem RSS co ułatwia życie.

2) W sprawie skręcania do góry: pracuję nad tym aby to dokładniej opisać.

eutanazja-kaska, November 4, 2003 00:22 Skomentuj komentarz


Ci którzy tu przebywają i czekają na wielkie otwarcie wiedzą po co tu wchodzą. Ja sobie czasem lubię pomyśleć;)))) ot co;)))))) i te 2 minuty czekania tak bardzo mnie nie przerażają:D

krisper ->kaśka, November 3, 2003 10:05 Skomentuj komentarz


w34 ty tego nie czytaj.
w34 to mądry gość, który chyba nieraz od życia po dupie dostał. dlatego lubie tu bywać, bo facet każde słowo, które napisał przeżył. to też cierpie niezmiernie i czekam aż się to cholerstwo załaduje.

eutanazja-kaska, November 3, 2003 00:02 Skomentuj komentarz


Krisper Ty też to zauważyłeś;) Ja czekam całe 2 minuty aż się otworzy:)

krisper, November 2, 2003 22:03 Skomentuj komentarz


tylko jak się skręca do góry?
ps. zrób coś z tym blogiem bo ładuje mi się kilka minut, że cholery można dostać. czcionka chyba lepsz niż poprzednio,

mary, November 2, 2003 18:25 Skomentuj komentarz


chyba wbrew pozorom trudna droga..

doria, November 2, 2003 08:58 Skomentuj komentarz


całkiem prosty sposób:)

eutanazja-kaska, November 2, 2003 04:08 Skomentuj komentarz


Nio to to jest proste;) ale trzeba się zastanowić jak tam wejść;) Jak święty Piotr nie puści, to przez okno:P

andken42@onet.eu, May 29, 2008 09:43 Skomentuj komentarz


Nie zauważacie jednak że niebo jest tu na ziemi jest tu też czyściec i piekło, faktem też jest że nie wielu ludzi żyje w niebie, natomiast w czyścu i piekle na ziemi przebywa niestety wielu.

w34, May 29, 2008 10:02 Skomentuj komentarz


1. Ja jakoś nie wierzę w czyściec. No chyba, że ten tu na ziemi :-)

2. Ta notka ma swoje rozwinięcie pod adresem: http://www.pp.org.pl/wojtek/?s=_notki_z_kluczem&klucz=Kuba%20Sienkiewicz Zapraszam do lektury.

Skomentuj notkę
5 listopada 2003 (środa), 11:37:37

Ukraina (#1)

Właśnie wróciłem z Ukrainy.
Jednym zdaniem: zupełnie inny świat, choć to tak blisko.


Hej Sokoły

1. Hej, tam gdzieś znad czarnej wody
Siada na koń kozak młody,
Czule żegna się z dziewczyną,
Jeszcze czulej z Ukrainą.

Hej, hej, hej sokoły
Omijajcie góry, lasy doły,
Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku,
Mój stepowy skowroneczku.


2. Pięknych dziewcząt jest niemało,
Lecz najwięcej w Ukrainie,
Tam me serce pozostało,
Przy kochanej mej dziewczynie.

Hej, hej...


3. Ona biedna tam została,
Przepióreczka moja mała,
A ja tutaj w obcej stronie,
Dniem i nocą tęsknię do niej.

Hej, hej...


4. Żal, żal za dziewczyną,
Za zieloną Ukrainą,
żal, żal serce płacze,
że jej więcej nie zobaczę.

Hej, hej...


5. Wina, wina, wina dajcie,
A jak umrę pochowajcie
Na zielonej Ukrainie
Przy kochanej mej dziewczynie.

Hej, hej...


Kategorie: poezja, _blog


Słowa kluczowe: Ukraina, hej sokoły


Komentarze: (1)

eutanazja-kaska, November 6, 2003 07:25 Skomentuj komentarz


Tak sobie podróżujesz.. i widzę, że nawet tekstu piosenki nie pomyliłeś:) Ja ostatnio śpiewałam; "Szła dzieweczka do laseczka i.. mruga" :D zupełnie nie pamiętam co tam dalej było;P
Skomentuj notkę
5 listopada 2003 (środa), 18:31:31

Błogosławiony (z cyklu: zabawa w słowa)

1) Można zacząć tak: Błogosławiony, znaczy po prostu szczęśliwy.

2. Problem w tym, że błogosławiony ma nieco inny wydźwięk niż szczęśliwy używane w powszechnym użyciu. Błogosławiony znaczy szczęśliwy szczęściem, którego pochodzenie jest u Boga. To źródło szczęścia stanowi różnicę w znaczeniu tych dwóch słow.

3. Ciekawa uwaga pewnego pastora: słowo błogosławiony jest używane w tej chwili wyłącznie w kontekście kościelnym. Poza kościołem już zupełnie nie funkcjonuje, a przecież jeszcze nie tak dawno tak nie było.

4. Zastanawiałem się ostatnio nad przysłowiem: "pieniądze szczęścia nie dają" oraz różnymi powiastkami o znaczeniu wręcz przeciwnym. Wywnioskowałem coś takiego: pieniądze mogą dać szczęście, jeżeli źródłem bogactwa jest Bóg. I na odwrót: jeżeli źródłem bogactwa jest ten z ogonem, czyli pieniądze pochodzą ze zbrodni, kradzieży czy oszustwa to posiadacz takich pieniędzy zamiast się nimi cieszyć i radować będzie ciągle pragnął i pożądał żyjąc do tego w ciągłym strachu przed utratą czegoś, co daje mu pozorne bezpieczeństwo, władze i znaczenie.

Pieniądze mogą być błogosławieństwem, ale mogą być też przekleństwem i niby to brzmi jak truizm, ale w kontekście moich poszukiwań znaczenia słowa błogosławiony takie truizmy czasem coś obrazują.

5. Można by się teraz zabrać za przekleństwo choć już od razu widać, czym będzie się ono różnić od nieszczęścia. Ciekawostką jednak jest, że przekleństwo jest jeszcze w powszechnym użyciu.

Kategorie: zabawa w słowa, _blog


Słowa kluczowe: błogosławiony, błogosławieństwo, szczęście, Bóg, przekleństwo


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
5 listopada 2003 (środa), 18:39:39

Statystyczny "ja"

Na głównej stronie blog.pl znalazłem taką informację:

  • blogów: 78750
  • wpisów do blogów: 3255128
  • komentarzy: 10761978
  • linków: 1238317
  • wpisanych gości: 0

Ponieważ lubię dzielić (znaczy się mnożyć też lubię) podzieliłem i wyszło, że na jednego, statystycznego bloga przypada:

  • wpisów do blogu: 41,33495873 (trafione! dziwne, ale jestem lekko powyżej)
  • komentarzy do notek w blogu: 136,6600381 (nie istnieje!)
  • komentarzy do pojedynczej notki: 3,306161232 (nikt mnie nie komentuje!)
  • linków na blogu: 15,72466032 (wszystko przede mną nie licząc "zabawy w słowa" i "archiwum")

I niech to będzie pierwszy głos w dyskusji na temat "co ja tutaj robię".


Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: blog, statystyka


Komentarze: (2)

elwu, November 5, 2003 18:49 Skomentuj komentarz


moje notki to 0,0321% ogolu

s.S., November 5, 2003 18:33 Skomentuj komentarz


ja Cię skomentuję, chociaż liczyć nie lubię.
Skomentuj notkę
5 listopada 2003 (środa), 19:04:04

Tym można się zarazić

Włazłem kiedyś do pałacu damy-pik i po zapoznaniu się z eksponatem "Czasami lepiej jest spać" zostałem zarażony.

Ponieważ choroba się rozwija (na szczęście WinApm potrafi grać w kółko) aby umożliwić rozwój epidemi podaje adres: http://www.farbenlehre.plocman.pl/multimedia.htm do ściągnięcia "Rozkołysanki".

Nie znam tej kapeli, nie znam tej płyty ale czy człowiek musi nać się na chorobie aby chorować?

Czasami lepiej jest spać
W cieniu ogrodu dzikich traw
We śnie budować nowy świat
Czasami lepiej spać ...

 


Dopisek z 25 października 2016 - udaje mi się ten plik mp3 ściągnąć, zachować i na ten stronie umieścić jako obiekt w odtwarzaczu HTML5. Wot, postęp. No i jeszcze całość słów.


Czasami lepiej jest spać
W cieniu ogrodu dzikich traw
We śnie budować nowy świat
Czasami lepiej spać ...

NIECH CI SIĘ PRZYŚNIĄ DZIKIE DRZEWA
NIECH CI SIĘ PRZYŚNI KWIATÓW RÓJ
NIECH CI SIĘ PRZYŚNI LEŚNY SKRZAT
NIECH CI SIĘ PRZYŚNIĘ JA
..... tylko zaśnij .....

Czasami lepiej jest spać
W cieniu ogrodu dzikich traw
We śnie budować nowy świat
Czasami lepiej spać ...

NIECH CI SIĘ PRZYŚNI SZKLANE SŁOŃCE
NIECH CI SIĘ PRZYŚNI PEREŁ SZNUR
NIECH CI SIĘ PRZYŚNI WIELKI PTAK
NIECH CI SIĘ PRZYŚNIĘ JA
..... tylko zaśnij .....

Czasami lepiej jest spać
W cieniu ogrodu dzikich traw
We śnie budować nowy świat
Czasami lepiej spać ...

NIECH CI SIĘ PRZYŚNI ZŁOTE NIEBO
NIECH CI SIĘ PRZYŚNI WYSPA RÓŻ
NIECH CI SIĘ PRZYŚNI CAŁY ŚWIAT
NIECH CI SIĘ PRZYŚNIĘ JA 
..... tylko zaśnij .....


Kategorie: muzyka, to lubię, _blog


Słowa kluczowe: rozkołysanka


Komentarze: (4)

elwu, November 7, 2003 07:52 Skomentuj komentarz


nie przypuszczalem, ze farben lehre jeszcze istnieje :)

eutanazja-kaska, November 6, 2003 07:22 Skomentuj komentarz


Jasne, że czasami lepiej jest spać, ale co zrobić jak nawet neuroleptyki tzn psychotropy nie pomagają:-(? Fajna ta piosekna..

anonim, June 6, 2010 01:18 Skomentuj komentarz


http://www.youtube.com/watch?v=HawaZRsBxcM

wojtek, October 11, 2018 10:47 Skomentuj komentarz



Ten ładne:

Kiedy z serca płyną słowa
Uderzają z wielką mocą
Krążą blisko wśród nas ot tak
Dając chętnym szczere złoto

I dlatego lubię mówić z Tobą
I dlatego lubię mówić z Tobą

Każdy myśli to co myśli
Myśli sobie moja głowa
Może w końcu mi się uda
Wypowiedzieć proste słowa

I dlatego lubię mówić z Tobą
I dlatego lubię mówić z Tobą

Kiedy z serca płyną słowa
Uderzają z wielką mocą
Krążą blisko wśród nas ot tak
Dając chętnym szczere złoto

I dlatego lubię mówić z Tobą
I dlatego lubię mówić z Tobą

Każdy myśli to co myśli
Myśli sobie moja głowa
Może w końcu mi się uda
Wypowiedzieć proste słowa

I dlatego lubię mówić z Tobą
I dlatego lubię mówić z Tobą

Kiedy z serca płyną słowa
Uderzają z wielką mocą
Krążą blisko wśród nas ot tak
Dając chętnym szczere złoto

I dlatego lubię mówić z Tobą
I dlatego lubię mówić z Tobą

Każdy myśli to co myśli
Myśli sobie moja głowa
Może w końcu mi się uda
Wypowiedzieć proste słowa

I dlatego lubię mówić z Tobą
I dlatego lubię mówić z Tobą

Kiedy z serca płyną słowa
Uderzają z wielką mocą
Krążą blisko wśród nas ot tak
Dając chętnym szczere złoto

I dlatego lubię mówić z Tobą
I dlatego lubię mówić z Tobą

Każdy myśli to co myśli
Myśli sobie moja głowa
Może w końcu mi się uda
Wypowiedzieć proste słowa

I dlatego lubię mówić z Tobą
I dlatego lubię mówić z Tobą
I dlatego lubię mówić z Tobą
I dlatego lubię mówić z Tobą
I dlatego lubię mówić z Tobą
I dlatego lubię mówić z Tobą

Kiedy z serca płyną słowa
Uderzają z wielką mocą
Krążą blisko wśród nas ot tak
Dając chętnym szczere złoto

I dlatego lubię mówić z Tobą
I dlatego lubię mówić z Tobą.

Skomentuj notkę
7 listopada 2003 (piątek), 09:07:07

Ukraina (#2)

Pierwsza, dość chaotyczna próba zestawienia różnić odczuwalnych w ciągu nawet krótkiego pobytu.

Porównywany faktor zachód Polska wschód
Policjant Pilnuje prawa. Wydaje się, ze pilnuje prawa choć czasem ... Pobiera opłaty nie wiadomo za co, ale należy je zapłacić bo tak należy. Czasami argumentem do pobrania opłaty jest, że policjant ma piątkę  dzieci.
Radio UKF 88-104 MHz 88-104 MHz 66-73MHz
Telefon GSM Działa wszędzie, na roaming nas stać. Działa wszędzie, do cen jest się przyzwyczajonym Jeżeli działa to należy się cieszyć ale jest bardzo, bardzo drogo. Często za rozmowy przychodzące też się płaci.
Rowerzyści Mają światełka odblaskowe i świecące mrugające też. Jeżdżą sobie po ścieżkach rowerowych. Mają światełka odblaskowe i świecące mrugające też. Na wsiach obowiązuje styl bardziej wschodni. Nie mają żadnych światełek, nawet odblaskowych, wracając wieczorem z pracy na polu jeżdżą po wsiach i pomiędzy wsiami parami lub trójkami obok siebie.
Przekraczanie granic Jeżeli jest kontrola to jest ona przewidywalna. Poza kolejką wszystko jest przewidywalne o ile nie jest się przemytnikiem. Pełna dowolność w ocenie co wolno i czego nie wolno przewozić nawet jeżeli nie ma się niczego poza osobistymi rzeczami niezbędnymi.

Pełna dowolność w ocenie jakie dokumenty należy mieć, co wykupić i za co gdzie zapłacić. Szczególnie przy wyjeździe brak czegoś może oznaczać dożywotnie uwięzienie na 300m przez granicznym mostem.

Możliwość zakupu żywności na trasie. Mc Donald, stacje benzynowe, knajpki, knajpy, co kto lubi. Mc Donald, stacje benzynowe, knajpki, knajpy, co kto lubi. Czasem w niektórych miejscach można być po zjedzeniu niemile zaskoczonym. Samochodem: nie masz kanapek - jedziesz głodny.

Pociągiem: Wars jest ale przepaść kulturowa nie pozwala korzystać z niego nawet tubylcom. Na stacjach do pociągu przychodzą ludzie ze wsi i sprzedają pysze, domowe jedzonko oraz wódkę.


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: Ukraina


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
7 listopada 2003 (piątek), 13:20:20

Zastosowanie dla cudzych dzieci

Na razie widzę dwa takie zastosowania.

  1. Cudzie dzieci są bardzo dobrym wskaźnikiem naszego starzenia się. Jeżeli pomiędzy narodzeniem się takiego brzdąca ("ale ma śliczne oczka") a jego egzaminem na studia ("co? zdajesz na prawo? oszalałeś?") uważamy, że minęła chwilka to nie jest to prawda! Prawda brzmi inaczej: musimy sobie dodać tak ze 20 lat.
    (Zainspirowane notatką Wings.)
  2. Jak chce się zobaczyć jakiś film dla dzieci, a wstyd iść samemu można takie dziecko pożyczyć i mieć usprawiedliwienie dla swojego pobytu w kinie. Koszt niewielki, bo dzieci mają zniżki a ciastko i coca-cola potem kosztuje znacznie mniej niż kolacja we włoskiej ...
A może są jeszcze inne zastosowania?

Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: dzieci, cudze dzieci


Komentarze: (2)

wings, November 7, 2003 13:29 Skomentuj komentarz


hahaha....a może jeszcze do tego aby odechciało nam się posiadania własnych dzieci :):) ??? Po kilkugodzinnym pobycie "sam na sam" z rozbrykanym dzieciakiem mamy dość...i pewnie nie raz każdy z nas stwierdził...OOO NIEEE - na szczęście u mnie to mija szybko i tęsknie za własnym dzieciątkiem....:)

hanuka, November 7, 2003 11:51 Skomentuj komentarz


ja nie mam problemu z chodzieniem na filmy dla dzieci. Kupuje bilet, biore kogo kolwiek kto ma ochote isc i ide... po co to jaies bachory brac ze soba :D
Skomentuj notkę
7 listopada 2003 (piątek), 18:54:54

Poezja firmowa

W związku z wydarzeniami w firmie A. stworzyła taki oto czteroptyk:

Kto korzysta z prawa drogi?
Pociąg, mój drogi!

Czy to korzystanie jest tanie?
Tego nikt nie jest pojąć wstanie?

Tylko średnio na jeża
Pociąg gdzieś po tej drodze zmierza.

Całe spektrum możliwości,
Od nicości do nicości.

Zapisuję dla potomności,
... i gości.


Kategorie: poezja, _blog


Słowa kluczowe: tkp, piasek, prawo drogi


Komentarze: (1)

pomoc-drogowa.blog.p, November 11, 2003 00:12 Skomentuj komentarz


hehehe..
Skomentuj notkę
7 listopada 2003 (piątek), 19:01:01

Wojskowy trening pamięci

Dziś, ku zaskoczeniu wielu w tym samego zainteresowanego kolegę powołali do wojska. W jego wieku to chyba od razu na kombatanta ale na papierze pisze, że ma się stawić w celu odebrania przydziału, czyli dawaj po bilet.

W związku z tym, postanowiłem sobie poćwiczyć nieco pamięć i przypomnieć coś ze szkolenia wojskowego, jakie kiedyś każdy student zaliczyć musiał.

Stopnie wojskowe:

  • szeregowy (+starszy szeregowy)
  • kapral (+starszy kapral)
  • plutonowy
     
  • sierżant (starszy i sztabowy)
  • chorąży (starzy, i sztabowy)
     
  • podporucznik (**)
  • porucznik (***)
  • kapitan (****)
     
  • major (||*)
  • podpułkownik (||**)
  • pułkownik (||***)
     
  • generał (broni, brygady, armii a może jeszcze jakiś?)
  • marszałek

Przykłady:

  • kapral Wichura, plutonowy Jeleń i sierżant Kos z czterech pancernych;
  • starszy sierżancie, skąd te łzy;
  • major Hermaszewski, co poleciał w kosmos a wylądował we WRON-ie;
  • pułkownik Kwiatkowski z filmu o UBekach;
  • generał Jaruzelski, co socjalizmu bronił jak niepodległości;
  • marszałek Rokosowski, co mu się na oczy rzuciło i miał problemy z narodowością;

Czego nie pamiętam:

  • Jak to jest w marynarce: bosman, bosman-mat, admirał?
  • Ilu było tych sierżantów?
  • Ilu było tych chorążych?
  • Jak to było z tymi generałami: czy skoro był "generał broni" to czy był "generał bez broni"?

Batalion:

Czy batalion zmechanizowany miał 365, 385 czy też 383 żołnierzy?

Nie pamiętam, ale na pewno miał 3 kompanie po 98 żołnierzy, jakąś drużynę sanitarną, kogoś przy dowództwie batalionu, chyba drużynę techniczną i coś jeszcze. Kompania za to miała 3 coś tam, a to coś tam składało się z 3 plutonów. W plutonie było 10 żołnierzy, którzy jadą sobie transporterem, jeden jest kierowca-mechanik, jeden strzelec wyborowy co ma jakiś lepszy karabin, ktoś miał wyrzutnie granatów ręcznych na karabinku AK45m a ktoś był plutonowym. A jeszcze 6 lat temu, w ramach treningu pamięci pod prysznicem potrafiłem ten batalion co do żołnierza wyliczyć wiedząc jakie uzbrojenie każdy z nich miał.

Starzeje się! Pewnie niedługo będę pamiętał tylko, że batalion to jest coś na literę "B".


Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: batalion, stopnie wojskowe, kapral, sierżant, kapitan, porucznik, pułkownik, major, generał


Komentarze: (4)

w34 -> khan-goor, November 8, 2003 21:12 Skomentuj komentarz


Wow!

Jeżeli to wyszło z Twojej głowy to jestem pod wrażeniem.

Jeżeli nie, to mój podziw dla umiejętności korzystania ze źródeł również jest, ale wrażenie jest nieco mniejsze.

khan-goor, November 8, 2003 14:30 Skomentuj komentarz


sierżanci i chorążowie:

- sierżant
- starszy sierżant
- sierżant sztabowy
- starszy sierżant sztabowy

- chorąży
- starszy chorąży
- chorąży sztabowy
- starszy chorąży sztabowy

kapitan cztery gwiazdki posiada (choć przed wojną były trzy, ale wtedy podporucznik to była jedna gwiazdka bez belek).

generałowie:

- brygady #*
- dywizji #**
- broni #***
- armii #****

wings, November 7, 2003 20:51 Skomentuj komentarz


poprosiłam męża o pomoc i mówi mi że to jest tak wg kolejności : 3 kompanie, 3 plutony i 3 drużyny....ja jeszcze z opowiadań pamiętam niejakie "BGS-y"; "wozy" "obierak" i pewnie coś jeszcze by mi się przypomniało :)

mary, November 7, 2003 19:59 Skomentuj komentarz


:))))))))
przypomniales mi lekcje P.O. w szkole..;))
nigdy nie moglam spamietac tych wszytskich stopni ;)
Skomentuj notkę
7 listopada 2003 (piątek), 19:45:45

Śmierć polskiego żołnierza

Po wpływem wizyty u Khan-goora napisałem coś takiego.
  1. Clausewitz:
    "Wojna jest narzędziem prowadzenia polityki."

  2. Wielcy tego świata prowadzą politykę i nie interesują się narzędziami ale celami polityki. Narzędzia są po to aby osiągać cele.

  3. Obłuda
    Z obłudą mamy doczynienia, gdy polityk realizujący swoje cele wzrusza się nad uszczerbkiem narzędzia, nie dlatego że go to wzrusza, ale dlatego iż boi się, że ktoś (demokracja?) mu to narzędzie odbierze.
    Wczorajsze posiedzenie Rady Gabinetowej rozpoczęło się od minuty ciszy. Co było ważniejsze? Minuta ciszy czy też informacja PAP o tej minucie?

  4. Władcom w systemach totalitarnych dużo łatwiej jest prowadzić jest wojnę - nie muszą udawać wzruszeń.

  5. Śmierć
    Jeżeli ktoś idzie do wojska, bo chce albo dlatego, że mu za to płacą musi liczyć się z tym, że zginie, gdyż ktoś kto mu płaci, płaci mu właśnie za to.
    Ale w pracy giną też górnicy, marynarze, kolejarze (zwłaszcza SOK-iści) i policjanci (w słusznej sprawie). Do czasu gdy służba w wojsku jest pracą (zawodem) takim jak praca górnika, listonosza, marynarza czy lekarza podobne, smutne reakcje powinny być przy każdej śmierci na stanowisku pracy.
    Dziwne, bo w dzisiejszych gazetach (i blogach) jest jakby inaczej, jakby bardziej czarno, bardziej poważnie. Czyżby redaktorzy dali się zwieść politykom i realizują ich cele? A może tylko zadziałały emocje? A gdzie rozum? A gdzie uczciwość?

  6. Powyższy punkt nie ma zastosowania gdy wojsko jest przymusem, niezależnie od tego czy dobrym (wojna obronna) czy też złym (system totalitarny w stylu ZSRR)

Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: wojna w Iraku, polityka


Komentarze: (1)

wings, November 7, 2003 20:54 Skomentuj komentarz


:(
Skomentuj notkę
8 listopada 2003 (sobota), 00:54:54

Generałowie i ministrowie

faraon "Generałowie są po to aby wygrywać bitwy, a ministrowie muszą myśleć o tym, co będzie jeżeli generałowie bitwy przegrają."

Herhor do Nitagera w obecności Ramzesa, następcy tronu, scena po zakończeniu manewrów.
Bolesław Prus, Faraon, wersja filmowa Jerzego Kawalerowicza, bo tej złotej myśli Herhora w książce Prusa nie ma.

Kategorie: to lubię, _blog


Słowa kluczowe: generał, minister, faraon, Bolesław Prus, Prus, Herhor, Tutmozis, Ramzes


Komentarze: (1)

wings, November 9, 2003 10:49 Skomentuj komentarz


śmierci nie można dzielić na lepszą i gorszą...szczególnie jeśli nastąpiła w miejscu pracy...
Skomentuj notkę
9 listopada 2003 (niedziela), 01:17:17

Spóźnione wiadomosci z frontu i frontu pracy

Wiadomość #1

Polski żołnierz nie żyje
Polski żołnierz został śmiertelnie raniony w szyję podczas ataku irackich bojówkarzy na polski konwój wojskowy. Zmarł po półtoragodzinnej reanimacji w szpitalu polowym w Karbali. (...)
GW, tobi, Mariusz Zawadzki, 06-11-2003


Komentarz:
Ciekawi mnie to, czy rząd miał wcześniej przygotowany scenariusz na wypadek śmierci pierwszego polskiego żołnierza. Jak znam życie i politykę to tak. Po prostu do MON przyszła wiadomość, rzecznicy otworzyli przygotowane wcześniej teksty wystąpień, przeczytali imię i nazwisko i rangę i opracowali komunikat. Sekretarze wpisali odpowiednie czynności w kalendarze prezydenta, premiera i niektórych ministrów i okazało się, że na taką ewentualność rząd jest przygotowany.

A sprawa jest ważna. W końcu należy to przedstawić tak, aby w narodzie pojawił się duch bohaterstwa, poświęcenia (za waszą i naszą wolność) aby Polacy byli gotowi na dalsze ofiary dla sprawy. Mało tego, należy przedstawić to tak, aby nie pojawił się żaden pomysł zalatujący pacyfizmem albo zadający pytania: co robią nasi w Iraku?

Dziś, te kilka dni po można powiedzieć, że rząd się spisał - efekt osiągnięty! Sukces! Tylko (jak zwykle) Lepper się wyłamał i zrobił tak, że śmierdzi (patrz wiadomość 3).


Wiadomość #2

Katastrofa w kopalni Sośnica: jedna osoba nie żyje, osiem rannych
W kopalni Sośnica zapalił się w poniedziałek metan. Jedna osoba nie żyje, osiem jest rannych. Do tragedii doszło w południe 950 m pod ziemią. (...)
GW dodatek Katowicki, Piotr Purzyński, Sławomir Starzyński 07-11-2003


Komentarz:
Górnicy są dziś nie modni dlatego o wypadku (dość poważny) tak na poważnie to napisali tylko w dodatku do katowickiej GW. Zupełnie inaczej to wyglądało w czasach tow. Gierka. Wtedy były inne priorytety polityki, bo Polska była na 6 miejscu w produkcji węgla na świecie. Jeżeli dobrze pamiętam to ponad 200mln ton!


Wiadomość #3

Lepper: prezydent i premier winni śmierci mjr. Kupczyka
Andrzej Lepper, przewodniczący Samoobrony, odpowiedzialnością za śmierć majora Hieronima Kupczyka w Iraku obciążył w piątek prezydenta, premiera i opozycję, która popierała wysłanie polskich wojsk do tego kraju.
PAP 07-11-2003


Komentarz:
Wstydu facet nie ma aby robić z tragedii politykę. A może on robi tylko z polityki swoją politykę?


Konkluzja
Kiedyś napisałem coś o politykach i Iraku. Notatka: Prawda w wydaniu wielkich polityków (28-06-2003). Myślę, że czas to przypomnieć ze względu na szczerość w odpowiedzi na pytanie: co robią nasi w Iraku i czy czasem ten górnik, nie robił dla Polski lepszej roboty - lepszej bo mniej zakłamanej przez polityków.

Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: Lepper, samoobrona, polityka, Wojna w Iraku


Komentarze: (3)

krisper, November 10, 2003 15:47 Skomentuj komentarz


Dla mnie ten górnik jest bohaterem...Dla niego szacunek i ukłon głowy.

doria, November 9, 2003 20:35 Skomentuj komentarz


ja staram się separować od polityki,ale oczywiście nie zawsze jest to możliwe

wings, November 9, 2003 17:46 Skomentuj komentarz


śmierci człowieka nie można dzielić na mniej lub bardziej ważną...ale to moje zdanie...
Skomentuj notkę
10 listopada 2003 (poniedziałek), 01:34:34

Zanim skopiujesz CD z muzyką

1) Ustawa o Prawie Autorskim - malutki wyciąg

USTAWA
z dnia 4 lutego 1994 r.
o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

(...)

Art. 23.
1. Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. (...)
2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.

2) Komentarz:

  • trudno powiedzieć, co to znaczy własny użytek osobisty ale powiedzmy, że słuchanie w domu i granie na prywatce pod to podpada.
  • krąg osób pozostających w związku osobistym już jest zabawny ale zabawniejszy jest ten, z którym pozostaje się w stosunkach towarzyskich.

3) Malutki dodatek do cen

Jeżeli dobrze pamiętam to w cenie kserokopiarki, papieru, czystych kaset magnetofonowych i magnetowidowych, płyt CD-R i ... nie pamiętam czego tam jeszcze jest zawarta bodajże 5% opłaty dla autorów.

Wiem, że była niedawno batalia aby objąć tą opłatą także komputery, batalia przegrana jeżeli chodzi o komputery ale przegrana w dziedzinie drukarek.

4) Moja własna, prywatna wykładnia etyczna

  • nie mam skrupułów przed skopiowaniem kumplowi płyty, którą kupiłem i która wiem, że mu się będzie podobać;
  • nie mam skrupółow przed kopiowaniem płyt, które kupił sobie kumpel;
  • czasami kopiuje płyty już skopiowanie;
  • dla uspokojenia sumienia często kupuje płyty, które lubie (mam już dyskografie EL&P i bardzo dużo kantat Bacha);
  • czasem kopiuje jakies mp3 ze świata i ciągle nie wiem, czy to jest właściwe czy też nie;
  • czasem oglądam divix-y - bez przekonania.

Powyższe zasady są wyłacznie moją własnością i dotyczą wyłącznie mojej osoby. Wpisuje je tutaj po to aby za jakiś czas sprawdzić, czy coś mi się w tej dziedzinie zmieniło.

A na powyższe zasady nie mają wpływu zarobki artystów (dziwnie duże dla jednych i śmiesznie małe dla innych), chciwość zarządzających wielkimi kompaniami medialnymi oraz fakt, że płyta CD z czymś kosztuje 55zł a kaseta z tym samym 18zł przy czym koszt produkcji płyty to 3zł a kasety 2zł. Po prostu wykładni etycznej nie robi się na podstawie zachowania się świata ale na podstawie niezmiennych zasad.


Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: mp3, prawo autorskie, kopiowanie, muzyka, filmy, prawa autorskie,


Komentarze: (1)

SomeOnE, December 1, 2003 11:32 Skomentuj komentarz


Wojtku, zgadzam sie ze wszystkim - oprocz jednego - koszt produkcji plyty to ok 3 zł, koszt produkcji kasety (z nagraniem) ok 7 zł
Skomentuj notkę
10 listopada 2003 (poniedziałek), 03:48:48

Ciekawa pararela biblijna (#2)

  1. Poprawiam swoją notatkę z 18 września, pt. "Ciekawa pararela biblijna". Wtedy, czytając Genesis znalazłem ją w Biblii a teraz uzupełniam ją o trzecią kolumnę opisującą scenę kuszenia Jezusa na pustyni.
  2. Wszystko to bierze się z moich zainteresowania motywacjami człowieka. Pracując dla dużej korporacji zauważyłem wśród menadżerów dwie silne motywacje: (2) chęć posiadania i (3) żądza władzy. Seksu (1) nie zauważyłem, ale też nie patrzałem czy jest.
  3. Wydaje mi się, że te trzy motywacje są najważniejsze na świecie i właśnie nimi ludzie się kierują. Oczywiście nie zawsze przybiera to taki obraz jak w korporacji (świat białych kołnierzyków) ale wszędzie to jest niestety.
  4. Coś podobnego już kiedyś pisałem. Właśnie znalazłem notatkę pt. "Liberalizm i demokracja", tak więc widzę, że temat we mnie żyje.
Scena kuszenia w Raju
(Księga Rodzaju 3:6)
O pożądliwościach świata
(Pierwszy list apostoła Jana 2:16)
Scena kuszenia Jezusa na pustyni wg Łukasza
(Ewangelia Łukasza 4.1-13)
Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu i przebywał w Duchu Świętym na pustyni czterdzieści dni, gdzie był kuszony przez diabła.
(1) owoce dobre do jedzenia, pożądliwość ciała, Nic w owe dni nie jadł, a po ich upływie odczuł głód. Rzekł Mu wtedy diabeł: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby się stał chlebem. Odpowiedział mu Jezus: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek.
(2) że jest ono rozkoszą dla oczu i pożądliwość oczu i Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata i rzekł diabeł do Niego: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje. Lecz Jezus mu odrzekł: Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz.
(3) że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. pycha tego życia Zaprowadził Go też do Jerozolimy, postawił na narożniku świątyni i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół! Jest bowiem napisane: Aniołom swoim rozkaże o Tobie, żeby Cię strzegli, i na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. Lecz Jezus mu odparł: Powiedziano: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego.
Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł. nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Gdy diabeł dokończył całego kuszenia, odstąpił od Niego aż do czasu.

I jeszcze ciekawa obserwacja techniczna: Scena kuszenia u Mateusza ma inną kolejność. Dziwne, bo to właśnie po Mateuszu oczekiwałbym wpasowania się w wypowiedź z Genesis. Albo ja znowu czegoś nie rozumiem?


Kategorie: biblia, _blog


Słowa kluczowe: biblia, raj, kuszenie, pożądanie


Komentarze: (1)

doria, November 11, 2003 08:39 Skomentuj komentarz


podziwiam...za czytanie TAKIEJ lektury i za sumienność w sporządzaniu tabelki!
Skomentuj notkę
11 listopada 2003 (wtorek), 22:18:18

Pan prezydent powiedział

"Polska to suma nas wszystkich."

Tak powiedział dzisiaj pan prezydent, więc ja czuję się jak składnik :-)


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: polityka, prezydent, prezydent Kwaśniewski, Polska


Komentarze: (5)

pepegi, November 17, 2003 14:11 Skomentuj komentarz


Grunt, żeby ta suma była powyżej zera. Bo jak się za dużo ujemnych składników pododaje (a mamy trochę takich w naszym kraju...), to jeszcze gotowiśmy znaleźć się pod kreską.

krisper, November 14, 2003 21:34 Skomentuj komentarz


No i cóż. Dzisiaj też nie czuję się składnikiem...

eutanazja-kaska, November 13, 2003 05:51 Skomentuj komentarz


Za każdym razem jak czytam Twoje notki, muszę sie zawsze dłuuuugo zastanawiać o co chodzi,dlatego Twojego bloga odwiedzam zawsze na początku:) Czasem i tak nie wiem, ale chociaż pobudzasz moją sieć neuronową do myślenia. Dzięki:*

krisper, November 12, 2003 16:36 Skomentuj komentarz


Odniosłem wrażenie , że jesteś niepoprawnym marzycielem...

crazymary-75, November 11, 2003 20:44 Skomentuj komentarz


a te składniki muszą być jakos wymieszane i połaczone.. :)
Skomentuj notkę
13 listopada 2003 (czwartek), 21:20:20

Jak trafić do nieba? (#2)

- Jak trafić do nieba?
- Trzeba skręcić do góry, a potem prosto.

Autor: Kuba Sienkiewicz

Mój komentarz:

  1. Pierwsza notka z 1 listopada 2003 była tylko przytoczoną z gazety myślą. Czas ją rozwinąć wstawiając stosowny komentarz.
  2. Pierwsza obserwacja rodzi się po pytaniu, dlaczego ktoś zadaje takie pytanie? Co wiadomo o pytającym? 
    • pytający sam nie wie albo nie jest do swej wiedzy dotyczącej kierunku na 100% przekonany;
    • pytający gotów jest na zmianę w kierunku swojego przemieszczania; 
    • pytający przypuszcza, że osoba pytana może mu pomoże, czyli zakłada, że pytany wie albo przynajmniej na tyle ma wiedzy, że może mu pomóc.
  3. Rada została udzielona ale pierwszą trudnością w realizacji tej rady jest mocno niejasne stwierdzenie "skręcić do góry". Może na początek zastanowię się nad samym "skręcić". 
    Skręcić oznacza zmianę. Nie wiadomo jak ta rada ma się do poprzedniego kierunku, czy będzie to skręt o 15 stopni, skręt pod kątem prostym czy też całkowite zawrócenie. Nie wiadomo tego, gdyż nie jest nam dane wiedzieć (ale pytający i pytany to wiedzą) jak do tej pory podążał pytający. Ważny jest cel: "do góry". A więc "zmiana" jest tu słowem kluczowym.

    Stwierdzenie „do góry" jest bardziej kłopotliwe, gdyż w swej sferze fizycznej przyzwyczajeni jesteśmy do przemieszczania się gównie w poziomie a nie w pionie. Wyjątkiem może być posłanka Błachowiak, która wierzy, że w Agorze są korytarze pionowe. W pionie „do góry” możemy poruszać się windą, dźwigiem lub rakietom ale jak uczą doświadczenia, w tym doświadczenia radzieckich kosmonautów, którzy lecąc rakietom Boga nie widzieli nieba w ten sposób się nie osiągnie. Pracujący w WFC jeżdżą co prawda windą do „heaven on 7” na obiad i zapalić ale myślę, że pytającemu nie o to niebo chodziło. 

    Może więc to „do góry” należy odnieść nie do sfery fizycznej a duchowej? Pewnie tak skoro Święty Paweł do niektórych napisał taki tekst: „Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi". (kol 3.1) Pisał to do tych, którzy już zmienili kierunek, już skręcili skoro wyraźnie mamy tu mowę o tych, którzy „razem z Chrystusem powstali z martwych”. Widać więc, że aby realizować to duchowe „do góry” musi być wcześnie to duchowe „skręcić”.

  4. Mądra teologia uczy więc tego samego co w tej wypowiedzi Kuba Sienkiewicz, może czasem nazywając to innymi słowami. Co my tu więc mamy:
    • świadomość niewłaściwej własnej drogi to nic innego jak świadomość własnej grzeszności, której źródłem jest sumienie.  Niektórzy nie wierzą w istnienie takiego organu, gdyż anatomia człowieka ciągle dała potwierdzenia. Ciekawostką jest to, że o ile świadomość niepewności co do jakości własnej drogi jest świadomością powszechną to to drugie, z uwagi na swoją kościelność jest już wysoce niepolityczne i ostatnio trudno spotkać przekonanego o swojej grzeszności grzesznika.
    • skręcanie” to nic innego na „nawrócenie”, które dokonać się może jedynie drogą świadomej decyzji kierującego, który musi chcieć skręcić; 
    • do góry” to pewien proces, który szczególnie w listach Świętego Pawła nazywany jest uświęceniem. 
  5. Jest jeszcze problem dotyczący jakości udzielonej odpowiedzi. Przecież na tak postawione pytanie odpowiedzi mogły być różne:
    • Ateista: Dokąd chcesz jechać? Przecież nie ma nieba!
    • Buddysta odpowie: Musisz jeździć w kółko, aż ci się rozwali samochód, wtedy dostaniesz nowy samochód, jak będziesz teraz dobrze jeździł to nowy samochód będzie lepszy, jak źle to dostaniesz furę lub wrotki  i może kiedyś, przy jakimś kolejnym pojeździe dojedziesz do miejscowości zwanej Nirwana, i to chyba będzie to niebo. Ale kto to wie co to jest niebo?
    • Religijny katolik: po pierwsze to musisz tankować na naszych stacjach benzynowych. Musisz też podwozić staruszki, przestrzegać wszystkich przepisów a jak któryś złamiesz to zaraz zgłosić ten fakt do naszego funkcjonariusza na naszej stacji obsługi. Może kiedyś dojedziesz do nieba, ale lepiej już teraz przejedź 1000km więcej za tych, którzy już jechać nie mogą a może ktoś kiedyś przejedzie za ciebie, gdy się rozwalisz i sam nie będziesz mógł jechać.
    • Małolat: luzuj się!
    • Uniwersalista: jedź jak chcesz bo każda droga prowadzi do nieba.
    • Materialista: ale fajna bryka.
    • Panteista: już jesteś w niebie.
    • Kuba Stankiewicz odpowiedział: skręć do góry i prosto.
    Ta ostatnia odpowiedź najbardziej mi pasuje, ale jak sprawdzić kto z tych wszystkich odpowiadających ma racje? Chyba należy przeprowadzić dyskusje o autorytetach, ale to przy innej okazji.
  6. Pozytywne w tym pisaniu jest to, że ktoś sobie zadał pytanie. Problem jaki widzę wokoło siebie to fakt, że ludzi zadających pytanie jest na prawdę niewielu. Tzn. niektórzy zadają pytania ale tak po cichu, sobie, na blogu, na spacerze ale tak oficjalnie, publicznie to nie. Przecież „moja droga jest najlepsza a ty idź sobie swoją a odwal się ode mnie”.
  7. Słowniczek polsko-niemiecki:
    • skręcić - ausweichen
    • nawrócić - bekehren
    • zbawienie - Erlösung
    • wiara - Glaube
    • samochód - Wagen

Kategorie: ewangelia, _blog


Słowa kluczowe: niebo, zbawienie, życie wieczne, Kuba Sienkiewicz


Komentarze: (1)

eutanazja-kaska, November 14, 2003 04:04 Skomentuj komentarz


JAKBYŚ MÓGŁ WYSŁAĆ MI SWOJEGO MAILA NA TO DRUGIE KONTO, BO DO EUTANAZJI ZAPOMNIALAM HASLA I NIE MOGE WEJSC BYLABYM ZOBOWIAZANA:) CZEKAM WIĘC.. :)
Skomentuj notkę
14 listopada 2003 (piątek), 12:03:03

Niedługo już nie będzie oszustów!

Wyczytane w Gazecie Wyborczej:

Bank of America oskarżony o kreatywną księgowość
Bank of America stosował kreatywną księgowość przy zapisywaniu strat finansowych, a jego kierownictwo miało odgórne wskazówki dotyczące przekazywania darowizn organizacjom charytatywnym i partiom politycznym - oświadczył w środę były członek zarządu banku
Gazeta Wyborcza, hubs, wsj.com 12-11-2003

Mój komentarz:

Jak pojawiły się afery z oszukiwaniem akcjonariuszy przez zarządy spółek giełdowych poprzez fałszywe księgowania nawet śmieszne było nazywanie tego "kreatywną księgowością". Przez chwilę. Problemem jest jednak to, że już dwa lata mineły, problem przestał być śmieszny a pojęcie "kreatywna księgowość" to zaczyna funkcjonować jako synonim "fałszowania ksiąg handlowych".

Jeszcze nie jest tak, że "fałszerstwo" źle brzmi ale jak by to wyglądało, gdyby w Gazecie pojawił się tytuł "Bank of America oskarżony o fałszerstwo" albo "Zarząd Banku of America oszukiwał akcjonariuszy"? Brzmiało by bardziej prawdziwie, mniej zabawnie (choć teraz już to też nie jest zabawne) ale na pewno było by to niepolitycznie. W końcu nie nadużywajmy mocnych słów względem tak poważnego i porządnego banku!

I nie dyskutujemy tu o faktach. Dyskutujemy o słowach.


Kategorie: etyka, polityczna poprawność, _blog


Słowa kluczowe: polityczna poprawność, etyka, moralność


Komentarze: (1)

krisper, November 14, 2003 21:31 Skomentuj komentarz


Będą i to długo. Dopóki w konsorcjach liczyc się będą wskaźniki zamiast zysków, a procedury zamiast ludzi będzie można łatwo robić ludzi w konia. A ponadto człowiek potrafi wymyślić każde draństwo niezależnie od tego jakie będzie miał ograniczenia.
Skomentuj notkę
14 listopada 2003 (piątek), 13:31:31

Dialogi na cztery nogi

Na jakimś blogu znalazłem taki dialog. Ponieważ bardzo mi się spodobał cytuję go tu:

W swoim programie Kuba Wojewódzki pyta Korwina - Mikke:
- co Pan sądzi o Michale Wiśniewskim?
- o kim? - zapytuje Korwin;
- no o Michale Wiśniewskim? - Wojewódzki.
Na to Korwin:
- nie kojarzę, kto to jest?
Wojewódzki odpowiada:
- no ten z czerwonymi włosami!
Na to Korwin:
- no nie kojarzę nadal.
Wojewódzki
- no to ten z zespolu Ich Troje, nie slyszal Pan?
Korwin Mikke:
- no nie słyszałem.
Wojewódzki:
- to jest Pan szczęśliwym człowiekiem, że Pan nie słyszał!

Na to Korwin z rozbrajającą szczerościa:
- o Panu też wcześniej nie słyszałem!


Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: Korwin Mikke, Michał Wiśniewski


Komentarze: (7)

Nina, November 16, 2003 02:35 Skomentuj komentarz


A ja pana Wiśniewskiego kolor włosów lubię i szczerość czasem do bólu choć może wymuszoną...

eutanazja-kaska, November 16, 2003 01:28 Skomentuj komentarz


Nie wiem, nie mogę go ocenić bo go poprostu osobiście go nie znam, ale jeśli chodzi o śpiew, to fatalnie, naprawdę fatalnie. On został nam jakby "wciśnięty" ;) przez media itd., ale naprawdę Jego barwa i styl są kiepskie.

crazymary-75, November 15, 2003 15:08 Skomentuj komentarz


:)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

krisper, November 14, 2003 21:23 Skomentuj komentarz


Ja tego gościa zawsze szanowałem, chociażby za to, że złodziei nazywa złodziejami, a nie np. politykami. A to,że złodzieje robią z niego w mediach niegroźnego wariata, to technika znana od lat...

khan-goor, November 14, 2003 16:37 Skomentuj komentarz


pierwszy co wojewódzkiego odstawił do kąta...

zycie-z-nim, November 14, 2003 16:29 Skomentuj komentarz


On jest czadowy :-)

wings, November 14, 2003 14:41 Skomentuj komentarz


Nie do wiary...:)
Skomentuj notkę
15 listopada 2003 (sobota), 14:51:51

Diagnoza

W Kościele katolickim w Polsce dominuje wychowanie tradycyjne, oparte na autorytecie, w dużej mierze autorytarne, wzmocnione jeszcze przez totalitarny system, w którym ukształtowane zostało kilka pokoleń Polaków. Wychowanie to prowadzi z reguły do formowania ludzi niesamodzielnych moralnie, dla których cały autorytet rozstrzygania o złu i dobru jest ulokowany na zewnątrz. Uniemożliwia to dojrzewanie ludzkiego sumienia, faktycznie bowiem całość decyzji moralnych zostaje już wcześniej podjęta za człowieka przez instytucję. W konsekwencji taki rodzaj wychowania etycznego i religijnego zwalnia z osobistej moralnej odpowiedzialności i czyni niezdolnym do podejmowania własnych decyzji moralnych. Faktycznie jest więc demoralizacją. (...)

"Gdy sumienie nakazom przeczy", Tadeusz Bartoś OP, Gazeta Wyborcza 14-11-2003.

Kategorie: katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: katolicyzm, autorytet, Tomasz Bartoś, sumienie


Komentarze: (2)

Motszef, September 22, 2008 05:39 Skomentuj komentarz


Teraz to już nie jest Tomasz Bartoś OP lecz tylko pan Bartoś...

w34, September 22, 2008 10:22 Skomentuj komentarz


Ale wtedy (a cytat zawiera datę) był to niewątpliwie zakonnik. Jak widać, dość konsekwentny w swoich poglądach, skoro są one dla niego ważniejsze niż OP przy nazwisku.

W.
Skomentuj notkę
15 listopada 2003 (sobota), 15:09:09

Inflacja, wzrost PKB, stopy 1993-2003

wykres inflacji
Źródło: Gazeta Wyborcza: Czy inflacja znów będzie groźna? Patrycja Maciejewicz 14-11-2003

Ponad miesiąc nie piję coca-coli i choć inflacja dalej wygląda dobrze w ostatnim miesiącu nieco wzrosła. Może dla dobra złotówki powinienem znowu zacząć pić?

Kategorie: ekonomia, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: inflacja, gospodarka, ekonomia


Komentarze: (5)

jakis_lol, November 26, 2004 13:43 Skomentuj komentarz


siema lole z 3C :D

wiem-i-nie-wiem, November 16, 2003 11:14 Skomentuj komentarz


To moze dlatego, ze ja pije ja w nadmiarze? :)

eutanazja-kaska, November 16, 2003 01:25 Skomentuj komentarz


:)

krisper, November 15, 2003 16:29 Skomentuj komentarz


za karę napiszę 10 stron A4 "przerzuć się"

krisper, November 15, 2003 16:22 Skomentuj komentarz


przeżuć się na hoop colę, jest tańsza i lepsza. będziesz mógł więcej wypić:-)
a w dodatku "teraz Polska", a ty czujesz się składnikiem sumowania...
Skomentuj notkę
16 listopada 2003 (niedziela), 00:57:57

Krzyżacy (z cyklu: to lubię)

krzyżacy

W jasnym świetle słońca widziano ich doskonale, podjeżdżających na ogromnych, pokrytych kropierzami koniach bojowych; jeden miał na tarczy cesarskiego czarnego orła na złotym polu, drugi, który był heroldem księcia szczecińskiego, gryfa na białym polu. Szeregi rozstąpiły się przed nimi, oni zaś, zsiadłszy z koni, stanęli po chwili przed wielkim królem i skłoniwszy nieco głowy dla okazania mu czci, tak odprawili swoje poselstwo:

- Mistrz Ulryk - rzekł pierwszy herold - wzywa twój majestat, panie, i księcia Witolda na bitwę śmiertelną i aby męstwo wasze, którego wam widać brakuje, podniecić, śle wam te dwa nagie miecze.

To rzekłszy, złożył miecze u stóp królewskich. Jaśko Mążyk z Dąbrowy wytłumaczył jego słowa królowi, ale ledwie skończył, wysunął się drugi herold z gryfem na tarczy i tak przemówił:

- Mistrz Ulryk kazał wam też oznajmić, panie, iż jeśli skąpo wam pola do bitwy, to się z wojskami wam ustąpi, abyście nie gnuśnieli w zaroślach.

Jaśko Mążyk znów przełożył jego słowa i nastała cisza, tylko w orszaku królewskim rycerze poczęli zgrzytać z cicha zębami na takie zuchwalstwo i zniewagę.

Henryk Sienkiewicz, Krzyżacy, Rozdział LI


Kategorie: to lubię, film, _blog


Słowa kluczowe: krzyżacy, Sienkiewicz, Zbyszko z Bogdańca, Jurand, Jagiełło


Komentarze: (4)

Mysza :*, March 12, 2008 18:06 Skomentuj komentarz


TAKI WIELKI BYK POPEŁNIĆ??? W SŁOWACH KLUCZOWYCH "JURAND" PISZE SIĘ PRZEZ "D" A NIE PRZEZ "T"!

w34, March 12, 2008 19:22 Skomentuj komentarz


dziękuję. już poprawiam

w34, April 8, 2013 16:59 Skomentuj komentarz


.
- Danuśka!
- Ciesz się. Kasztelan zgodził się odroczyć chwilę kaźni.
- E, co mi tam.
- Nie żal Ci?
- Tydzień wcześnie czy tydzień później. A jak tam na dworze?
- Słońce przygrzewa.
- Mocny Boże, konia pod sobą mieć i jeżdził po polach, po szerokich.
- Żal ci?
- Zaśpiewaj mi.
- Gdybym ja miała....

Ma to w HD! Rewelacja.

w34, April 8, 2013 17:25 Skomentuj komentarz


Dwa razy zobaczyłem "Układ zamknięty". Mistrzowska gra Gajosa, ale na odtrutkę muszę teraz Krzyżaków w HD oglądać. Wersja odnowiona naprawdę robi wrażenie. W tamtych czasach operator też operował głębią ostrości co takie łatwe nie było.
Skomentuj notkę
16 listopada 2003 (niedziela), 11:25:25

Chrześcijanin a (nawet najbardziej chrześcijański) system

  1. Uzupełnienie wczorajszej, notki pt. "Diagnoza".
  2. Przeczytane:

    Gdy sumienie nakazom przeczy

    GW, Tadeusz Bartoś OP, 14-11-2003.

    W Kościele katolickim w Polsce dominuje wychowanie tradycyjne, oparte na autorytecie, w dużej mierze autorytarne, wzmocnione jeszcze przez totalitarny system, w którym ukształtowane zostało kilka pokoleń Polaków. Wychowanie to prowadzi z reguły do formowania ludzi niesamodzielnych moralnie, dla których cały autorytet rozstrzygania o złu i dobru jest ulokowany na zewnątrz. Uniemożliwia to dojrzewanie ludzkiego sumienia, faktycznie bowiem całość decyzji moralnych zostaje już wcześniej podjęta za człowieka przez instytucję. W konsekwencji taki rodzaj wychowania etycznego i religijnego zwalnia z osobistej moralnej odpowiedzialności i czyni niezdolnym do podejmowania własnych decyzji moralnych. Faktycznie jest więc demoralizacją. (...)

    Chęć regulowania przez władze religijne wszystkich aspektów życia, jak można się domyślać, płynie z obawy duszpasterzy, że brak ich interwencji doprowadzić może do anarchii moralnej, za którą będą po części odpowiedzialni. Jednak troska o własny spokój sumienia duszpasterzy nie powinna przesłaniać dobra ludzi, którzy potrzebują szacunku dla własnej drogi, wolności w podejmowaniu wyborów religijnych i moralnych oraz atmosfery zaufania, w której nie czują się traktowani jedynie jako potencjalni przestępcy (w języku religijnym: grzesznicy).

    Za takim sposobem wychowania stoi też pewna wizja Kościoła. Jest to idea społeczności doskonałej i nieomylnej, w której panuje absolutna jasność co do wszelkich zasad. Gdzie wątpliwość nie znajdzie sobie miejsca i gdzie ustalone na początku klarowne reguły są (mają być) systematycznie wcielane w życie. To jednak jest fikcja, zupełnie nienaturalny rezultat myślenia życzeniowego. W takim świecie jest duszno, bardzo duszno. Ryzykujemy, że panować w nim będą jedynie pozór, fałsz i wszechogarniające udawanie. (...)

    Może więc warto przypomnieć sobie niekiedy o starym, bardzo już starym Tomaszu, który w świecie dalekim od ideału, gdzie religia w okropny sposób stopiona była z systemem władzy, pisał o ludzkiej wolności, o prawie do błędu i trwania przy własnym sumieniu oraz o drodze dojrzewania człowieka do prawdy i dobra. (...)

    Autonomia sumienia nie wyklucza bynajmniej jego zależności od zewnętrznych zasad. Nie jest w żadnym przypadku jakimś relatywizmem. Gdyby bowiem zapytać, dlaczego mamy wierzyć głosowi własnego sumienia, skąd bierze się jego wiarygodność, w odpowiedzi należałoby przedstawić Tomaszową koncepcję prawa naturalnego. Uważa on, że prawo naturalne jest czymś wrodzonym człowiekowi. Dzięki niemu każdy człowiek ma jakiś naturalny, choć cząstkowy, dostęp do boskiej prawdy, boskiej mądrości, która kieruje wszystkim. Prawo naturalne poznaje więc człowiek nie dzięki znajomości jakichś przepisów, ale dzięki swemu rozumowi poznającemu dobro i zło. W każdym człowieku - możemy dziś dodać, że bez względu na przynależność do tej czy innej religii, kultury, cywilizacji - obecne jest jakieś autentyczne zrozumienie światła boskiego. Choć jest ono zawsze niepełne, wystarcza jednak, by człowiek mógł uczyć się odróżniać dobro od zła. Sumienie zaś jest jedyną drogą, na której prawda o dobru i złu dociera do człowieka. Nierzadko bywa to droga zawiła, lecz innej nie ma! Nie prowadzi ona z konieczności na manowce, jako że człowiek ma autentyczny, choć subiektywny, tzn. osobisty dostęp do rozumienia tego, czym jest dobro i zło.

    Dlatego właśnie wierność własnemu sumieniu jest dla Tomasza zasadą nadrzędną, jest zasadą zasad. (...)

  3. Z Pisma, na szybko o wolności:
    • Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę. (1 Kor 6:12, BT)
    • Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje. (1 Kor 10:23, BT)
    • Baczcie jednak, aby ta wolność wasza nie stała się zgorszeniem dla słabych. (1 Kor. 8:9, BW)
    • A było to w związku z tym, że na zebranie weszli bezprawnie fałszywi bracia, którzy przyszli podstępnie wybadać naszą wolność, jaką mamy w Chrystusie Jezusie, aby nas ponownie pogrążyć w niewolę. Na żądane przez nich ustępstwo zgoła się jednak nie zgodziliśmy, aby dla waszego dobra przetrwała prawda Ewangelii. (Ga 2:4-5, BT)
  4. Wnioski:
    Tomasz z Akwinu w aspekcie chrześcijańskiej wolności się nie mylił. Jest to o tyle ciekawe, że żył w czasach gdy takie myślenie nie należało do powszechnych. Szkoda tylko, że spuściznę tych czasów (czasów?) mamy obecną do dziś w różnych elementach systemu totalitarnego zawartych w państwach a i po części w Kościele.

Kategorie: katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: katolicyzm, autorytet, Tomasz Bartoś, sumienie


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
17 listopada 2003 (poniedziałek), 12:52:52

Popiół i diament (z cyklu: to lubię)

(...)

15

Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej,
Wokoło lecą szmaty zapalone;
Gorejąc, nie wiesz, czy? stawasz się wolny,
Czy to, co twoje, ma być zatracone? 

16

Czy popiół tylko zostanie i zamęt,
Co idzie w przepaść z burzą? - czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,
Wiekuistego zwycięstwa zaranie!...

(...)

Cyprian Kamil Norwid, Tyrtej, Prolog III


Kategorie: to lubię, film, poezja, _blog


Słowa kluczowe: Popiół i diament, Norwid, Andrzejewski, Wajda


Galeria plików multimedialnych


Pliki


Komentarze: (10)

Kay, March 24, 2004 13:47 Skomentuj komentarz


...jestem stary, coraz starszy, coraz bliżej (dalej?)drugiej strony ...
pamiętam wykonanie tekstu Norwida przez S.Borysa - urzekł mnie wtedy - dziś nie wiem jak zdobyć to cudo...
..aha - piszesz,że nie masz obiekcji przy kopiowaniu CD - może masz mój wymarzony utwór ?

Bursztynowa, March 11, 2008 19:34 Skomentuj komentarz


Ja mam to nagranie. Ale chyba za późno odnalazłam tą stronę. Jest 2008 a Ty poszukiwałeś tego w 2004. :)

w34, March 11, 2008 20:29 Skomentuj komentarz


Kay, który wpisał się tu w 2004 zostawił adres email dostępny dla mnie. Jeżeli zostawisz też swój (nikt poza mną nie będzie go widział) to przekażę go Kayowi i pewnie się odezwie, bo takie nagranie to skarb.

W.

Julie, March 21, 2008 00:24 Skomentuj komentarz


Hm.. ostatnio w moim mieście była gala noworoczna - coroczne zaprezentowanie młodych artystów. Od kilku lat występuje w drugiej części jakaś specjalna gwiazda. W tym roku był Stan Borys. Będąc w zespole tanecznym miałam okazję być baletem do "Dziś prawdziwych cyganów już nie ma", "Kyrie" i "Coraz to z ciebie jako z drzazgi smolnej". Usłyszenie tego wszystkiego no i tego ostatniego na żywo to coś nieprawdopodobnego. Zwłaszcza, że po występie usłyszało się kilka ciepłych słów na temat mojego tańca od samego Stana..

sudah, April 5, 2008 12:03 Skomentuj komentarz


Pieśń Stana Borysa znajdziecie na ,,zmartwychwstanie.com,,w odnośniku ,,promocja filmu''.Stanowi jego szatę muzyczną.Pozdrawiam

efelina, November 19, 2003 19:27 Skomentuj komentarz


dzieki wielkie ze o mnie pamietasz-faktycznie mnie to zainteresoawalo;)

red/wl (pepegi.blog., November 17, 2003 14:18 Skomentuj komentarz


Norwidowska nić czarna raz to mnie nęci urokiem melancholijnym i mocno oplata, raz znów działa mi na nerwy, gdy myślę o człowieku jako kowalu losu i pozytywiście...

No i to pytanie z Andrzejewskiego "Po coś, człowieku, uciekał?..", które można interpretować dużo szerzej niż tylko literalnie.

Marzena, June 3, 2008 13:10 Skomentuj komentarz


Człowiek słuchając tego czuje się mały.....
Szkoda że w niepamięć odchodzą takie skarby literacko-muzyczne.
:-(

Adam, February 2, 2009 22:58 Skomentuj komentarz


Cudowne , po co pisać więcej?

Iwa, October 12, 2010 12:50 Skomentuj komentarz


Wystarczy wpisać w przeglądarkę Stan Borys Popiół i diament i pojawia się ta pieśń, która można osłuchać i pobrać. Pozdrawiam!
Skomentuj notkę
18 listopada 2003 (wtorek), 02:06:06

Sara Segal - wiersze

Pies

Przyjacielem pies mój jest.
Tam gdzie ja, tam jest mój pies
On na wrogów moich szczeka
I z radością na mnie czeka.
Żyrafa

Po co żyrafa żyje?
- Żeby wyciągać szyję!
- To bzdura,
Żeby mieć głowę w chmurach!
Żabka

Pokochaj żabkę,
Każda jest piękna.
W każdej królewicz,
Królewna zaklęta.
Sroka

Raz sroka bujała w obłokach.
Wrażeniami się chciała dzielić.
Rozśmieszyła tym wróbelka,
Chce się dzielić? To złodziejka
Mucha

Mucha natrętna
Fruwa nadęta.
Nikogo nie lubi
I to ją gubi.
Bóbr

Bóbr ma biale, mocne zeby
A szczególnie oba przednie.
Umyj swoje pierwszorzednie
To bobrowi mina zrzednie.

Kategorie: poezja, _blog


Słowa kluczowe: wiersze dla dzieci


Komentarze: (8)

krisper, November 19, 2003 00:07 Skomentuj komentarz


Brzechwa i Tuwim górą.

eutanazja-kaska, November 18, 2003 02:23 Skomentuj komentarz


Hmm..ciekawe... :-) Napewno po coś zamieściłeś te wierszyki, ale tak myślę, myślę i nie mogę wydumać po co..
;-))))))))))

w34, October 29, 2006 17:43 Skomentuj komentarz


To proste. Bo mi się podobają.

sarewa1, April 13, 2008 13:54 Skomentuj komentarz


Baaaaaardzo proszę o odpowiedź!!!

To piękne wiersze... masz może jakieś informacje o ich autorce (gdzie i kiedy się urodziła, kim była, itd.), albo adres jakieś strony z takimi informacjami???
Byłabym narpawdę ogroooomnie wdzięczna...
Z góry dziękuję

w34, April 13, 2008 17:42 Skomentuj komentarz


Niestety, pojęcia nie mam... gdzieś kiedyś znalazłem te wiersze i dlatego tu są. Ale kim jest autorka? Nie wiem.

W.

sarewa1, April 14, 2008 15:26 Skomentuj komentarz


O, to wielka szkoda... nie wiem, jak tego szukać, nigdzie nie umiem tego znaleźć :(
Ale dzięki za dobre chęci...

w34, April 14, 2008 19:39 Skomentuj komentarz


googluj..... albo coś jest w internecie albo to coś nie istnieje :-)

bp, August 4, 2016 12:11 Skomentuj komentarz


To moja mama:) Po info pisz pereo@wp.pl
Skomentuj notkę
18 listopada 2003 (wtorek), 10:40:40

O tolerancji

  1. O tym w co wierze:
    • Uważam, że homoseksualizm jest złem.
    • Uważam tak, ponieważ zło rozumiem, jako wykręcenie lub wypaczenie dobra, które to znowu określam jako stan obowiązujący na początku, przy stworzeniu, świata.
    • Uważam też, że homoseksualizm jest złem, ponieważ Bóg w swoim Słowie (w Biblii) wyraźnie tak to określa, więcej - homoseksualizm jest tam określony jako zboczenie.
  2. O mojej tolerancji:
    • Nie wiem czy jestem tolerancyjny. Dla zła pewnie nie, skoro nazywam je złem. Dla innych rzeczy nie wiem.
    • Cieszę się, że dobro też jest nietolerancyjne.
  3. O ludziach tolerancyjnych:
    • Czy uważasz się za tolerancyjnego? Pewnie tak, bo to teraz modne (trentne) być tolerancyjnym ale czy masz aż tyle tolerancji aby zaakceptować moje, nietolerancyjne przedstawione powyżej poglądy?
  4. O tolerancji:
    • Tolerancja sama w sobie jest sprzecznością, co usiłowałem na powyższym przykładzie pokazać. Czy mi wyszło? W każdym razie jest to materiał do przemyśleń.
    • Faktem jest, że tolerancja jest ostatnio modna. Taki jest świat, że złe rzeczy też mogą być modne - np. taki homoseksualizm.

Notka powstała w czerwcu, ale jakoś nigdy nie została tu opublikowana. Dziekuję eKasi oraz fundacji ekumenicznej "Tolerancja" za wczorajszą prowokacje do tego abym ją wygrzebał i przeredagował. A tak swoją drogą jak ciemne należy mieć okulary aby Oleksemu dać nagrodę za tolerancję. No coż.... ekumeniczność wpływa na umysły.


Dopisek od MWzWM, z lipca 2012:

Tolerancja, czyli: przyjmij nasze poglądy, bo są w oczywisty sposób lepsze niż twoje. Masz je zaakceptować, bo są modne i postępowe, a twoje są wyżarte przez mole i śmierdzą naftaliną.


Kategorie: polityczna poprawność, , _blog


Słowa kluczowe: tolerancja, homoseksualizm, etyka, polityczna poprawność


Komentarze: (6)

eutanazja-kaska, November 19, 2003 05:29 Skomentuj komentarz


Hmm... no więc tak, juz po twoim komentarzu zrozumiałam, że ja jednak nie jestem tolerancyjna. Czyli nie jestem jak piszesz trendy, chociaż w ogóle o tym w ten sposob nie myślalam.. zbyt płytko potraktowałam temat, nie zagłębiając się w niego. Mój błąd. Jestem NIETOLERANCYJNA. Chociaż mam kilku znajomych którzy są homosekusalistami i są to naprawdę świetni ludzie, mozna z nimni pogadac na kazdy temat, można pożartować, normalni ludzie. Jednak to co robią jest zboczeniem i grzechem. Tu jeszcze nawiąże do marzeń tak po krótce; no więc pierwsza sprawa..wydaje mi się, że BOG nikogo nie potepia za same sklonnosci czy mysli. druga; wlasnie przez opanowywanie sklonnosci pokazujemy wobec Boga nasza szczera chec dostosowania do Jego woli naszego zycia, czucia i myslenia. Czy ludzie homosekusalni są potępieni przez Boga?, albo ludzie ktorzy zauwazaja u siebie takie skloonnosci? takie sklonnosci chocby byly bardzo silne i czeste, nie sa jednoznaczne z tym ze idziemy za ich namowa. Bo przeciez ktos moze odczuwac potrzebe odwiuedzenia slonca, sama chec nie jest jednak rownoznaczna z odwiedzinami, bo moze nawet nie kiwnac palcem, aby to pragnienie zrealizowac. Podobnie odczuwanie skłóonności homosekualnych, jeżeli nie wiąże się z ich spełnieniem nie jest chyba grzechem! Jeśli chodzi o mnie to tak; ja bardzo szanuje homosekualistow jako ludzi, nie toleruje samego homoseksualizmu. Kościół powinneien wyciągnąć do nich dłoń, pomoc im w tym problemie a nie potepiac, tak samo my. Powinniśmy tłumaczyć tym którzy jeszcze wierza, co Bog mowi na temat takich zwiazkow (niesety nie potrafie teraz przytoczyc konkretnego cytatu)
Tak więc jestem.. NIETOLERANCYJNA.. dziekuje:*

belkot, November 18, 2003 20:47 Skomentuj komentarz


aha jeszcze a propos Bibli. Jest to ksiega pelna metafor zatem biorac wszystko doslownie zapetla sie czlowiek i gubi. Np. teoria ewolucji jest sprzeczna storzeniu Swiata przez Boga tka jak jest to opisane w Bibli (oczywiscie biorac wszystko doslownie) Zatem Bog stwarza Swiat i czlowieka lecz powoli, gdzie wiec konczy sie pierwotnosc? czlowiek ciagle sie zmienia, rozwija-jego fizycznosc, umysl i tu tez dziala Bog.

belkot, November 18, 2003 20:30 Skomentuj komentarz


sprawa homoseksualizmu wcale nie jest taka prosta jak moglo by ci sie wydawac. to duzy problem. mam kumpla, z ktorym chodzilam do liceum. on byl i mysle, ze jest nadal gleboko wierzacy, chodzil na oaze-byl przykladnym katolikiem. na drugim roku studiow odkryl, ze nie potrafi kochac kobiet w taki sposob jak to jest ogolnie przyjete. od roku ma chlopaka, jest dobrym czloiekiem, ma sporo kolezanek, dalej chodzi do kosciola mimo iz nie moze w pelni uczestniczyc w mszy. jest mu z tego powodu przykro ale uwaza ze skoro Bog go takiego stworzyl to widac takim go akceptuje.

belkot, November 18, 2003 20:22 Skomentuj komentarz


moim zdaniem tolerancja polega na tym, by nie oceniac innych. Ja nie oceniam ciebie za twoje poglady mimo, iz sie z nimi nie zgadzam.

red/wl (pepegi.blog., November 18, 2003 10:37 Skomentuj komentarz


toś poleciał "po bandzie" trochę, człowieku...
Nie zgadzam się w paru punktach, bo uważam, że:
1) stan obowiązujący przy stworzeniu świata niekoniecznie jest stanem optymalnym. taki pogląd (pogląd, że jest optymalny)neguje sens jakichkolwiek zmian, w tym także zmian z jakichś przyczyn korzystnych. jak choćby tego, że nie mamy już tylu kanibali, nie mieszkamy w jaskiniach, myjemy się i mamy komputery. no i że w ogóle jesteśmy, bo na początku nas nie było
2) tolerancja ma sens w granicach wolności, a wolność jest wolnością tylko dopóty, dopóki nie ogranicza wolności czyjejś. zatem jeśli ktoś śpiewa niemiłosiernie fałszując na odludziu, niechaj to czyni, bo nikomu nie wadzi. i to jest wolność. jeśli jednak fałszuje wśród melomanów, to już nie jest wolność, tylko pogwałcenie wolności innych. i mniej więcej tak samo traktuję homoseksualizm, nie znajdując powodów, dla których miałby mi on przeszkadzać, póki nie godzi w czyjąś osobistą przestrzeń.
3) co to znaczy, że dobro jest nietolerancyjne?
4) "tolerancja jest modna" - hmm faktycznie bardzo "medialna" jest postawa akceptowania wszystkiego w imię poprawności politycznej. i gębę sobie niejeden wyciera słowem "tolerancja". co nie zmienia faktu, że desygnat tego pojęcia jest czymś negatywnym. bo czy np. koło jako takie jest czymś złym tylko dlatego, że np. zbrodniarz używa go w swoim rydwanie czy samochodzie?

anonim, July 21, 2012 09:14 Skomentuj komentarz



- Na tolerancję to za późno...
- Tak, bo wąsate polaczki nie rozumieją jej istoty. Tolerancja, czyli: przyjmij nasze poglądy, bo są w oczywisty sposób lepsze niż twoje. Masz je zaakceptować, bo są modne i postępowe, a twoje są wyżarte przez mole i śmierdzą naftaliną. Lol, zajebista metafora, Jasiek się ucieszy.

- Rzeczywiście OSOM.
- Tak. A wracając do tematu: NWŚ miał uczyć tolerancji a Kaczafi go zamknął. Jemu nie zależy na jakimkolwiek dialogu, chyba że z kotem, lol, bo kot nie mówi a Kaczafi się pewnie z niego śmieje. Ten człowiek nie podałby ręki Paulo Coelho, nie jest wojownikiem światła. To przykre. Z tej zbrodni Kaczafi się nie rozliczy.
Skomentuj notkę
19 listopada 2003 (środa), 08:36:36

Faraon (z cyklu: to lubię)

- Ale ta Żydówka!... - szeptała pani mnąc wachlarz z piór.

- Już dziś jestem o nią spokojny - mówił minister. - Jest to ładne, ale głupiutkie stworzenie, które ani myśli, ani potrafiłoby wyzyskać wpływu nad księciem.
(...) Ramzes znudzi się nią...

- Bodajby przez twoje usta przemawiał Amon wszystkowiedzący.

- Jestem tego pewny. Książę ani przez chwilę nie szalał za nią, jak się to trafia naszym paniczom, którym jedna zręczna intrygantka może odebrać majątek, zdrowie, a nawet zaprowadzić ich do sali sądowej; Książę bawi się nią jak dojrzały człowiek niewolnicą. Że zaś Sara jest brzemienna...

- Czy tak?... - zawołała pani. - Skąd wiesz?...

- O czym nie wie ani jego dostojność następca, ani nawet Sara?... - uśmiechnął się Herhor. - My wszystko musimy wiedzieć. Ten zresztą sekret nie był trudny do zdobycia. Przy Sarze bowiem znajduje się jej krewna Tafet, kobieta niezrównanej gadatliwości.

- Czy już wzywali lekarza?..

- Powtarzam, że Sara nic nie wie o tym, zaś poczciwa Tafet z obawy, aby książę nie zniechęcił się do jej wychowanicy, chętnie ukręciłaby głowę temu sekretowi. Ale my nie pozwolimy. Będzie to przecież dziecko książęce.

- A jeżeli syn?... Wiesz, wasza cześć, że mógłby narobić kłopotu - wtrąciła pani.

- Wszystko przewidziane - mówił kapłan. - Jeżeli będzie córka, damy jej posag i wychowanie, jakie przystoi panience wysokiego rodu. A jeżeli syn, wówczas zostanie Żydem!...

- Ach, mój wnuk Żydem!...

- Nie trać pani do niego zbyt wcześnie serca. Posłowie nasi donoszą, że lud izraelski zaczyna pragnąć króla. Zanim więc dziecko urośnie, żądania ich dojrzeją, a wtedy... my im damy władcę i zaprawdę pięknej krwi!..

- Jesteś jak orzeł, który jednym spojrzeniem obejmuje wschód i zachód!... - odparła królowa, z podziwem patrząc na ministra. - Czuję, że mój wstręt do tej dziewczyny zaczyna słabnąć.

- Najmniejsza kropla krwi faraonów powinna wznosić się nad narodami jak gwiazda nad ziemią - rzekł Herhor.
Bolesław Prus, Faraon, rozdział szesnasty, dialog królowej z Herhorem na łodzi

Podkreślenie moje, ze specjalną dedykacją dla J.


Kategorie: to lubię, _blog


Słowa kluczowe: generał, minister, faraon, Bolesław Prus, Prus, Herhor, Tutmozis, Ramzes


Komentarze: (2)

wiem-i-nie-wiem.blog, November 19, 2003 21:43 Skomentuj komentarz


Uwielbiam...

wojtek, February 16, 2018 16:56 Skomentuj komentarz


Już kilka razy statek, niosący czcigodną panią Nikotris i namiestnika Herhora, ukazywał się w pobliżu mieszkania Sary. Za każdym razem książę widział matkę swoją wesoło rozmawiającą z ministrem i przekonywał się, że w ostentacyjny sposób nie patrzą w jego stronę, jakby mu chcieli okazać lekceważenie.
— Poczekajcie! — szepnął rozgniewany następca — przekonam was, że i ja się nie nudzę…
Gdy więc jednego dnia, niedługo przed zachodem słońca, ukazała się na tamtym brzegu złocona łódź królewska, której purpurowy namiot zdobiły w rogach strusie pióra, Ramzes kazał przygotować czółno na dwie osoby i powiedział Sarze, że z nią popłynie.
— Jehowo! — zawołała, składając ręce. — Ależ tam jest wasza matka i namiestnik.
— A tu będzie następca tronu. Weź twoją arfę, Saro.
— Jeszcze i arfę?… — zapytała drżąc. — A jeżeli wasza czcigodna matka zechce mówić z tobą?… Chyba rzucę się w wodę!…
— Nie bądź dzieckiem, Saro — odparł śmiejąc się książę. — Jego dostojność namiestnik i moja matka bardzo lubią śpiew. Możesz więc nawet zjednać ich, jeżeli zaśpiewasz jaką ładną pieśń żydowską. Niech tam będzie co o miłości…
— Nie umiem takiej — odpowiedziała Sara, w której słowa księcia zbudziły otuchę. Może naprawdę jej śpiew podoba się potężnym władcom, a wówczas?…

Na dworskim statku spostrzeżono, że następca tronu siada z Sarą do prostej łodzi i nawet sam wiosłuje.
— Czy widzisz, wasza dostojność — szepnęła królowa do ministra — że on wypływa naprzeciw nam ze swoją Żydówką?…
— Następca znalazł się tak poprawnie w stosunku do swoich żołnierzy i chłopów i okazał tyle skruchy, usuwając się z granic pałacu, że wasza cześć możesz mu przebaczyć to drobne uchybienie — odparł minister.
— O, gdyby nie on siedział w tej łupince, kazałabym ją rozbić!… — rzekła z gniewem dostojna pani.
— Po co? — spytał minister. — Książę nie byłby potomkiem arcykapłanów i faraonów, gdyby nie szarpał tych wędzideł, jakie, niestety! narzuca mu prawo lub nasze, być może błędne, zwyczaje. W każdym razie dał dowód, że w ważnych wypadkach umie panować nad sobą. Nawet potrafi uznać własne uchybienia, co jest przymiotem rzadkim, a nieocenionym u następcy tronu.
To samo zaś, że książę chce nas drażnić swoją ulubienicą, dowodzi, że boli go niełaska, w jakiej znalazł się, zresztą z najszlachetniejszych pobudek.
— Ale ta Żydówka!… — szeptała pani, mnąc wachlarz z piór.
— Już dziś jestem o nią spokojny — mówił minister. — Jest to ładne, ale głupiutkie stworzenie, które ani myśli, ani potrafiłoby wyzyskać wpływu nad księciem. Nie przyjmuje prezentów i nawet nie widuje nikogo, zamknięta w swojej niezbyt kosztownej klatce. Z czasem może nauczyłaby się korzystać ze stanowiska książęcej kochanki i choćby tylko zubożyć skarb następcy o kilkanaście talentów. Nim to jednak nastąpi, Ramzes znudzi się nią…
— Bodajby przez twoje usta przemawiał Amon wszystkowiedzący.
— Jestem tego pewny. Książę ani przez chwilę nie szalał za nią, jak się to trafia naszym paniczom, którym jedna zręczna intrygantka może odebrać majątek, zdrowie, a nawet zaprowadzić ich do sali sądowej. Książę bawi się nią jak dojrzały człowiek niewolnicą. Że zaś Sara jest brzemienna…
— Czy tak?… — zawołała pani. — Skąd wiesz?…
— O czym nie wie ani jego dostojność następca, ani nawet Sara?… — uśmiechnął się Herhor. — My wszystko musimy wiedzieć. Ten zresztą sekret nie był trudny do zdobycia. Przy Sarze bowiem znajduje się jej krewna, Tafet, kobieta niezrównanej gadatliwości.
— Czy już wzywali lekarza?…
— Powtarzam, że Sara nic nie wie o tym, zaś poczciwa Tafet z obawy, aby książę nie zniechęcił się do jej wychowanicy, chętnie ukręciłaby głowę temu sekretowi. Ale my nie pozwolimy. Będzie to przecież dziecko książęce.
— A jeżeli syn?… Wiesz, wasza cześć, że mógłby narobić kłopotu — wtrąciła pani.
— Wszystko przewidziane — mówił kapłan. — Jeżeli będzie córka, damy jej posag i wychowanie, jakie przystoi panience wysokiego rodu. A jeżeli syn, wówczas zostanie Żydem…
— Ach, mój wnuk Żydem!…
— Nie trać pani do niego zbyt wcześnie serca. Posłowie nasi donoszą, że lud izraelski zaczyna pragnąć króla. Zanim więc dziecko urośnie, żądania ich dojrzeją, a wtedy… my im damy władcę i zaprawdę pięknej krwi!…
— Jesteś jak orzeł, który jednym spojrzeniem obejmuje wschód i zachód!… — odparła królowa, z podziwem patrząc na ministra. — Czuję, że mój wstręt do tej dziewczyny zaczyna słabnąć.
— Najmniejsza kropla krwi faraonów powinna wznosić się nad narodami jak gwiazda nad ziemią — rzekł Herhor.
(...)

Skomentuj notkę
20 listopada 2003 (czwartek), 11:39:39

Systemy etyczne

Ludzie używają różnych systemów etycznych. Każdy jakiś ma, bo musi mieć coś co w codziennym życiu pomaga mu odpowiadać na pytanie co jest dobre a co złe. Skąd jednak ludzie biorą założenia do tych systemów? Co jest ich pochodzeniem?

  1. Są tacy, co uważają, że pojęcie dobra i zła można głosować. Uważają, że ludzie w swej mnogości posiadają zbiorową mądrość i to co ustali parlament, czyli większa lub mniejsza większość, albo to co jest uzgodnione w powszechnym obyczaju (w kulturze) jako dobre jest dobre a co złe jest złe. Proste? Proste

    Polskie doświadczenia z demokracją są takie, że osobiście nie potrzebuję za bardzo komentować takiego podejścia  demokracja działa bowiem tak, że im więcej powiem miłych kłamstw w wyborach, im więcej naobiecuje i przyjemniejszy będę dla ludzi tym moje szanse będą większe. A potem okazuje się, że kłamcy (np. pan prezydent Kwaśniewski) mają określać do jest dobre a co złem a oszuści (np. posłanka Berger) osądzać innych oszustów.

  2. Są tacy, którzy szukają prawa w naturze. Ludzie ci zastanawiają się co wcześniej robiła ludzkość i zakładają, że skoro tyle przetrwała to pewnie robiła dobrze. Ludzie ci patrzą też co robią zwierzątka a ponieważ zwierzątka są takie naturalne, to pewnie robią dobrze. Analizują, patrzą, zastanawiają się a potem to kodyfikują w prawo i to co wyjdzie nazywają prawem naturalnym uważając, że ono określa co jest dobre a co złe i że powinno to być dla ludzi wiążące.

    W podejściu naturalistów ja osobiście wiedzę dwa problemy:

    • To co jest badane bardzo często już zależy od światopoglądu badacza. Badacz najczęściej szuka poparcia dla swoich teorii i jak często się okazywało w ostatnich czasach, jeżeli fakty przeczą teorii to tym gorzej dla faktów.
    • W naturze można znaleźć naprawdę dziwne zachowania: np. jakieś robaczki jeszcze przed urodzeniem się zjadają doszczętnie swoją matkę od środka. Jaki z tego wyciągnąć wniosek? W innym gatunku rodzeństwo zjada się nawzajem albo jest zjadane przez rodziców. Czy można to skodyfikować?

      Są przykłady monogamii (łabędź) i to takiej aż do śmierci; są przykłady pięknej poligamii (lew), gdzie samiec tworzy silną i trwałą rodzinę z wieloma samicami. Są też przykłady, że samiec nie tworzy rodziny a tylko zalicza na prawo i lewo wszystko co zaliczyć się da. Czy z tego można wyciągnąć z tego wnioski i zapisać je w naszym Kodeksie Rodzinnym? Oczywiście, że można - każdy może wyciągnąć takie jakie chce ale spójne to nie będzie.

  3. Są tacy, co uważają, że prawo pochodzi od jakiegoś autorytetu. Oczywiście chętnych do bycia autorytetem było w historii świata bardzo wielu. Niektórym udawało się przez jakiś czas nawet być autorytetem na dość sporych terytoriach przy czym niektórzy byli autorytetami bo inni ich za takich uważali (Konfucjusz) a niektórzy musieli tych innych do tego uznania zmuszać nie zawsze delikatnymi metodami (Stalin). Osoby te tworzyły prawo, określały dla innych co jest dobre i co złe, niekoniecznie samemu się tym ocenom poddając.
    Dostrzeżone problemy:
    • nie opanowano jeszcze metody wyboru autorytetu. Ciekawostką jest, że kiedyś (1947) poproszono Einsteina o to aby został Królem tworzonego właśnie Izraela. Skoro taki mądry to na pewno może być dla Żydów autorytetem na ziemi ostatecznym. Był mądrzejszy: odmówił
    •  Hitlera nie proszono aby został autorytetem ale wybrano w demokratycznych wyborach. Potem przez wiele, wiele lat miał bardzo duże poparcie Niemców, którym jak by nie było robił dobrze. Problem pojawił się dopiero w Norymberdze, gdzie przed sądem zderzyły się różne systemy etyczne. Linia obrony przywódców III Rzeczy była prosta: postępowali zgodnie z prawem swojego kraju, prawem, które wymyślił przywódca, Adolf Hitler. Jeżeli będzie ich się sądzić na terytorium Niemiec zgodnie z tym prawem to oni się nie obawiają niczego. Obrońcy pytali, dlaczego prawo angielskie, amerykańskie czy radzieckie ma być lepsze niż hitlerowskie? Na to pytanie szczególnie Rosjanom było trudno odpowiedzieć - wszak u siebie mieli swój autorytet - Stalina.
  4. Są tacy, co szukają autorytetu ale innego niż człowiek. W swym życiu szukają tego kanału informacyjnego, za pomocą którego Istota Z Zewnątrz Świata przekaże im i innym ludziom co jest dobre a co jest złe. Jeżeli Istota z Zewnętrz Świata pochodziłaby z Marsa (znaczy się Marsjanin) to jest predyspozycje do bycia autorytetem byłyby podobne do predyspozycji człowieka opisanego w punkcie 3, no bo niby dlaczego inny stwór, tylko dlatego że mieszka gdzieś daleko ma być mądrzejszy i moralnie lepszy niż jakiś człowiek? Co innego gdyby ta Istota objawiła się jako Stwórca Tego Całego Systemu! A to już coś innego. Taki Stwórca wie jak to wszystko co stworzył działa i pewnie jego wypowiedzi na temat zasad byłyby najlepsze.

    Problemy:

    • wielu ludzi ma, lub uważa, że ma objawienie od Stwórcy. Z tym czymś lub przekonaniem o tym czymś zaczynają się sami zachowywać jak autorytety opisane w punkcie 3. Co z nimi zrobić? Bush zna odpowiedź jeżeli chodzi o Ben Ladena: walczyć!
    • jak przeanalizujemy historię to znajdziemy wiele różnych kanałów informacyjnych twierdzących, że przekazują wiadomości od Stwórcy. Logika podpowiada, że jeżeli informacje z nich wychodzące są sprzeczne to co najmniej jeden jest z nich fałszywy. Jak je weryfikować? Jak znaleźć prawdziwe objawienie? Jaki jest numer telefonu do Pana Boga Wszechmocnego? Kto wie?

* * * * *

Każdy człowiek ma jakiś swój system etyczny. Fajnie jest, jeżeli jest on określony i gdy jego właściciel wie jakie jest jego źródło. Uważam, że dobrą rzeczą jest konsekwencja stosowaniu tego źródła: np. gdy pojawia się problem w ocenie czegoś tam, nie wiem jak się zachować, idę do źródła (Kodeks uchwalony przez demokratów, Prawo Naturalne naturalistów, Autorytet światowy lub ponadświatowy) i mam odpowiedź na pytanie co mam czynić.

Niestety, obserwacja mówi mi, że niewiele osób działa w ten sposób. Ludzie są jak chorągiewki na wietrze. Dziś wieje tak, jutro inaczej. System moralny mam taki jaki mi pasuje, a dokładnie jak mi dziś pasuje. Dzieje się tak, że to codzienna rzeczywistość kreuje system moralny osoby a nie osoba wpływa swoją moralnością na otaczającą ją rzeczywistość. Ot, taka obserwacja

Wymyślone i spisane, bo pierwszej lekturze komentarzy o tolerancji, ale należy nad tym jeszcze popracować.


Kategorie: etyka, _blog


Słowa kluczowe: etyka, filozofia, systemy etyczne, prawo naturalne, sumienie, dekalog, naturalizm, Bóg, autorytet


Komentarze: (10)

krisper->pepegi, November 21, 2003 20:14 Skomentuj komentarz


Problem polega na tym, że w ciągu mojego trzydziestoparoletniego życia nie spotkałem się z tym by hybryda światopoglądowa tworzyła jedną kupy się trzymającą całością. Ale jestem otwarty na propozycje. Jeśli masz coś takiego poukładane w sobie to pisze się na pierwszego ucznia. Dodam jeszcze , że moje próby kończyły sie zawsze, wcześniej, czy później fatalnie.

red/wl (pepegi.blog., November 21, 2003 12:47 Skomentuj komentarz


Polityka Kalego oznacza różnicowanie poglądów zależnie od sytuacji i naszych interesów za przeproszeniem partykularnych. Czyli raz tak a raz inaczej. A hybryda, jaką ja mam na myśli, zakłada wewnętrzną spójność i niezmienność systemu wartości, ale nie opartą na jednym źródle. Skubnąć tu, skubnąć tam i w sumie sobie z tego stworzyć patchworkową całość. Tracimy w ten sposób cechy ortodoksa, ale przecież nie to najważniejsze.

krisper->pepegi, November 20, 2003 23:41 Skomentuj komentarz


Hybrydy z definicji nie mogą być spójne i póki co nie ma odstępstwa od tej reguły. Brak spójności powoduje, że do problemów możemy sobie dopasowywać moralność. Np. raz możemy byc sobie zawziętymi humanistami, gdy np.chcemy używać prezerwatyw lub usunąć niechcianą ciążę, a za chwilę ortodoksyjnymi katolikami, którzy muszą jeść karpia w wigilię. ( Chociaż chyba już nie będą musieli, bo hierarchia coś tam z tymi postami kombinuje ). Innymi słowy wszystko sprowadza sie powoli do polityki Kalego.

krisper, November 20, 2003 22:52 Skomentuj komentarz


Współczesny świat w tym względzie jest zwariowanym kołem. Wielość systemów etycznych, które przetoczyły się przez mózgi ludzkie, spowodowała zupełny zanik autorytetów na każdym poziomie, począwszy od rodziny a skończywszy na absolucie. Dodatkowo tworzone hybrydy w stylu new ege ten mętlik w głowach powiększają powodując, że człeczyna naszego wieku nie ma solidnej bazy do której mógłby się odwołać, a nawet nie wie gdzie mógłby jej szukać. I jaki problem człowiekowi w takim stanie wmówić, że czarne jest białe? Przykład pijanego Kwaśniewskiego na cmentarzu żołnierzy polskich chociażby. Czy teoria ewolucji, której to uczą nas w szkołach jako najpewniejszy pewnik, a nikt tak dokładnie nie wie jak owe wielkie odkrycia rzekomo potwierdzające tą teorię dokonano.

kinius, November 20, 2003 19:11 Skomentuj komentarz


a i jeszcze slowko wg mnie najwazniejsza jest milosc ,daje ona najpiekniejsze prawa ktorymi jesli sie kierujemy w zalozoeniu ze milosc jest dobra ,jestesmy szczesliwymi ludzmi

kinius, November 20, 2003 19:08 Skomentuj komentarz


hej widze ,ze masz ambitnego blogasia takie tematy to u mnie zadko goszcza a o etyce to sie jeszcze nie wypowiadalam jako ze kieruje sie zasada na czym sie nie znam to nie pisze ,bo na ogol to i tak ludzie maja mnie za wariatke ,wiec lepiej pisac to co sie stalo i cieszyc sie chwila :P a jeszcze slowko do poprzedniej noteczki ja tez lubie faraona :) najlepsza polska ksiazka :) bo na ogol podobia mi sie francuskei ksiazeczki :) pozdrawiam wpadnji jeszcze kiedys :*

kurwa, October 2, 2006 12:23 Skomentuj komentarz


kurwa kurwakurwakurwa kukurwa kkurkurwa kurwawa kurwaurwarwa kurwakurwa kurkurwa kurwawakurwa kurwa kurwakurwakurwa kurwakurwa kurwakurkurwakurwa kurwa kurwawa kurwakurwa kurwakurwa kurwakurwakkurwa kkurwa kurwaurwaurwa kurwa kurwakurwa kurwa

w34, October 2, 2006 15:29 Skomentuj komentarz


Niewiele wiem, ale wiem:

http://www.google.pl/search?q=zobacz+co+robi%C4%85+inni+ludzie&hl=pl&lr=&start=9
195.205.64.8
Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 6.0; Windows 98;

w34 -> pepegi, November 20, 2003 16:42 Skomentuj komentarz


Aby ocenić, czy system etyczny jest dobry czy zły należało by mieć jakiś metasystem etyczny, służący do oceny takich systemów. Nie znam takiego systemu, więc nie mogę używać określeń "dobry" czy "zły" w znaczeniu moralnym.

Systemy można oceniać np. na zgodność z logiką i wtedy jest mowa o "spójnych" lub też nie systemach.

red/wl (pepegi.blog., November 20, 2003 16:28 Skomentuj komentarz


no i system hybrydowy, łączący elementy wyżej wspomnianych. czy on naprawdę jest taki z gruntu zły?
Skomentuj notkę
22 listopada 2003 (sobota), 10:44:44

Trzy wizje dziejów świata

Obrazki już są, ale nad treścią będzie potrzeba jeszcze nieco pomyśleć.

Obrazki mają obrazować wizje dziejów świata, albo może nawet i wszechświata przy czym do każdej wizji dodany jest wykres czegoś w czasie.


Wizja #1

 


Wizja #2

 


Wizja #3

Test:

Zakładając że te 3 obrazy i 3 wykresy przedstawiają w jakiś sposób dzieje wszechświata, który z nich najbardziej odpowiada Twojemu światopoglądowi?

No i jeszcze słowo klucz: metahistoria


Kategorie: światopogląd, _blog, metahistoria


Słowa kluczowe: światopogląd, ewolucja, wielki wybuch, rozwój, postęp, zniszczenie, przemiana, metahistoria


Komentarze: (8)

krisper, November 27, 2003 00:52 Skomentuj komentarz


Może być jeszcze tak, że z punktu A graf zatacza pętlę i wraca do punktu A i już.

ja, November 26, 2003 10:08 Skomentuj komentarz


drugi jak nic...

red/wl (pepegi.blog., November 24, 2003 12:51 Skomentuj komentarz


Zdecydowanie jedynka. Chaos narasta pod pozorami porządku... bo za dużo porządków wchodzi w konflikt...

Marcin, November 24, 2003 08:36 Skomentuj komentarz


Przychodzi mi do głowy jeszcze jedna wizja: spirala zbieżna do środka, czyli drgania tłumione.

krisper, November 23, 2003 11:20 Skomentuj komentarz


widzę że reinkarnacja górą :-)

eutanazja-kaska, November 23, 2003 06:59 Skomentuj komentarz


To jakaś psycho-zabawa;-)? Wybieram nr. 2:-)

Marcin, November 22, 2003 14:32 Skomentuj komentarz


Mnie odpowiada tylko Wizja #3.

ssvenson, December 2, 2006 14:17 Skomentuj komentarz


najciekawsze dla mnie jest to,że mogę zastanawiac się nad różnymi możliwościami nie wybierając żadnej.
Skomentuj notkę
24 listopada 2003 (poniedziałek), 00:31:31

Dialog z małolatem

Taki oto dialog odbyłem ostatnio z wielce interesującym małolatem.

w34@blog.pl
Nie rozumiem! Może już jestem za stary.

olka23@autograf.pl
Pisałeś, że jesteś za stary. Jestem u Ciebie i stwierdzam - oj jesteś jesteś...

w34@blog.pl
Ale teraz widzę same zalety tego: pierwsza jest taka, że jestem już dalej.

olka23@autograf.pl
To chyba nie zaleta.

w34@blog.pl
To zależy co jest celem. Jeżeli celem jest w długie i szczęśliwe życie a potem śmierć to masz racje, ale jeżeli to życie jest tylko chwilą, przechadzką, zadaniem a celem jest wieczność z Bogiem to lepiej być dalej.

To co jest celem?

Kumpel kiedyś przytoczył taką myśl: "jeżeli nigdzie nie celujesz to nigdzie nie trafisz" ale teraz ta myśl wydaje mi się za bardzo postmodernistyczna, bo nigdzie nie celując gdzieś się jednak trafia, ale bardzo rzadko trafia się tam, gdzie by się chciało trafić.


Kategorie: listy, młodość, dialogi na cztery nogi, _blog


Słowa kluczowe: małolat, starość, dojrzałość


Komentarze: (2)

p_tutka, November 11, 2004 20:48 Skomentuj komentarz


Czy celem w zyciu jest odnalezienie celu?

wings, November 24, 2003 09:37 Skomentuj komentarz


no to trafiłes w mój czuły punkt...bo ja nie wiem gdzie jest mój cel, czym jest mój cel i czy wogóle mam jakiś cel.....
Skomentuj notkę
24 listopada 2003 (poniedziałek), 13:57:57

Ciekawe wizje profesora Hawkinga

Lekko nieświeże (3 miesiące) ale niestety aktualne:

Światowej sławy fizyk profesor Stephen Hawking uważa, że genetyczna inżynieria może być zastosowana po to, by zapobiec wyprzedzeniu inteligencji ludzkiej przez komputery.

W wywiadzie dla najnowszego tygodnika "Focus" autor głośnej książki "Krótka Historia Czasu" powiedział, że genetyczne zmiany mogą być zaprojektowane tak, by zwiększyć złożoność DNA i "udoskonalić" ludzi. 

Naukowiec z Cambridge, który jest od lat sparaliżowany i porozumiewa się za pomocą specjalnie dla niego skonstruowanego komputera nie wyklucza, że osiągnięcie tego celu może wymagać długiego procesu, ale jest to ważne jeśli biologiczny system (człowieka) ma pozostać wyższy niż elektroniczny (maszyn).

W odróżnieniu od naszego intelektu komputery podwajają swoją wydajność co 18 miesięcy. Z tego powodu zachodzi realne niebezpieczeństwo, że mogą rozwinąć wyższe formy inteligencji i przejąć świat - obawia się Hawking.

Musimy jak najszybciej rozwinąć technologie, które zapewniają bezpośredni związek pomiędzy mózgiem człowieka a komputerem tak, by sztuczne mózgi komputera wzbogacały ludzką inteligencję, a nie przeciwstawiały się jej - dodał Hawking.

Mariusz Blonski, "Chip" 3 września 2001 r.

Całość pod:
http://republika.pl/w34/archiwum/Hawking.htm
http://www.wsm.gdynia.pl/~tpng/aktualnosci/Hawkins.htm

Parafrazując nieco jego wypowiedź można zapisać to tak: "My ludzie musimy się ulepszyć się, ponieważ tworzymy maszyny, które stają się lepsze od nas."

To naprawdę fajny przykład ateistycznej pychy. Ludzie są kreatywni ale jak w swej kreatywności nie uznaje się Stwórcy to samemu wchodzi się na jego miejsce. Czy jednak wolno tam wchodzić.

Kiedyś chciał to zrobić Lucyfer i został strącony z wyżyn (cokolwiek to znaczy). Potem zrobiła to Ewa skuszona obietnicą węża "będziecie jak Bóg" (to z Genesis, rozdział 3) a skończyło się to wypędzeniem z Edenu.

Za nimi robią to inni, między innymi prof. Hawking, który "przepowiedział, że ludzkość ... zaprojektuje i udoskonali ludzką rasę". To udoskonalanie skończy się zniszczeniem ziemi przez Boga, co jest już zapowiedziane w Apokalipsie i czego obrazem był potop.

A moje osobiste zdanie jest takie: ja nie chcę być przez prof. Hawkingsa udoskonalany. Nie chcę aby grzebał on we mnie ani też aby grzebał on w dzieciach bo z takie grzebania to prędzej kolejne Hitlery wykorzystają niż ci, w których się grzebie dla których ponoć się to robi.

Maranatha!


Kategorie: obserwator, humanizm, transhumanizm, _blog


Słowa kluczowe: Hawking, transhumanizm, ateizm, ewolucja


Komentarze: (4)

khan-goor, November 25, 2003 13:15 Skomentuj komentarz


Hitlery i Staliny się wzieły bez grzebania, czyli "po-bożemu"...

anonim, September 17, 2010 17:31 Skomentuj komentarz


Zbyteczna hipoteza Boga
Pawel Lisicki

http://blog.rp.pl/lisicki/2010/09/17/zbyteczna-hipoteza-boga/

Od poniedziałku już wiem, że Boga nie ma. Tak przynajmniej utrzymuje Stephen Hawking, astrofizyk wspierany przez redakcję „Newsweeka”, która uważa, że jego słowa „otwierają nowy rozdział w sporze między nauką a religią”.
Na temat wybitności Hawkinga jako naukowca wypowiadać się nie zamierzam. Wszakże po przeczytaniu jego rozważań na temat religii trudno mi w nią wierzyć. Pisze otóż Hawking, a ma to być jego kluczowa teza, że „to spontaniczna kreacja jest przyczyną, w wyniku której istnieje raczej coś niż nic. Nie ma potrzeby przywoływać Boga”. Czytałem to zdanie i przecierałem oczy ze zdumienia. To ma być owo genialne odkrycie? To ma być cios ostateczny, miażdżący i śmiertelny, co to raz na zawsze strąci wiarę w Stwórcę w otchłań zapomnienia? Koń by się uśmiał. Nie jest to wprawdzie najbardziej banalna wypowiedź na temat istnienia Boga w dziejach, bywały bardziej prymitywne, że przypomnę, jak to kiedyś radziecki kosmonauta Jurij Gagarin nie dostrzegł Boga w kosmosie, co miało być koronnym dowodem na nieistnienie istoty najwyższej. A jednak w galerii myśli płaskich dowody Hawkinga zajmą poczesne miejsce.
Bo też zarówno kreacja, jak i jej spontaniczność – to, co ma tłumaczyć według angielskiego astrofizyka istnienie świata – są pojęciami zrozumiałymi jedynie w obrębie języka osobowej metafizyki i religii. Spontaniczny może być tylko podmiot, istota rozumna, ktoś, kto ma wolę i rozum. Ani roślina, ani nawet zwierzę nie mogą być w dosłownym znaczeniu spontaniczne – to znaczy decydujące i chcące same z siebie. A już z pewnością nie może być spontaniczna kreacja. Kreacja to inaczej akt stworzenia, to skok bytu z niebytu. W myśli chrześcijańskiej kreacja mogła być wyłącznie dziełem Boga, on tylko mógł czynić rzeczy nieistniejące istniejącymi. Tylko analogicznie i metaforycznie można mówić, jak robi się to dziś powszechnie, o kreacji ludzkiej. Bezosobowa spontaniczna kreacja jako przyczyna świata to sprzeczność sama w sobie.
Pierwszym, który sformułował pytanie, dlaczego jest raczej coś niż nic, był niemiecki filozof Wilhelm Leibniz. Jego refleksja nad tym pytaniem doprowadziła do uznania Boga. Skoro z niczego nic nie powstaje, rozumował, to, że raczej jest coś niż nic, musi mieć swą rację w czymś istniejącym, ostatecznie Bogu. Pomysł, że świat sam się stwarza, jest równie godny uznania, powiedziałby Leibniz, jak twierdzenie, że łapiąc się za włosy, człowiek sam może się unieść do góry.
W tym samym numerze przeczytałem wyznania niejakiego Michela Onfraya, według którego „religii zawdzięczamy pogardę, rasizm, kolonializm, nietolerancję, wojny, niesprawiedliwość społeczną, ksenofobię”. Mocne. I tak samo pełne tupetu jak słowa Hawkinga. Tylko czekam, kiedy odkrycia tego ostatniego uzna się za obowiązujące, a ludzi religijnych zacznie się resocjalizować. Wygląda na to, że nadchodzą piękne czasy.

anonim, March 23, 2013 09:51 Skomentuj komentarz



Porzuć swoje ciało i stań się nieśmiertelny

Era cyborgów nadchodzi. Czy tego chcemy, czy nie, wkrótce na naszej planecie będzie rządził nowy, lepszy gatunek człowieka. Co stanie się z tymi, którzy nie zechcą się mu podporządkować? Kevin Warwick to osoba, która zna miejsce cyborgów we współczesnym i przyszłym świecie. W końcu sam jest jednym z nich.

Od człowieka do cyborga - taka droga rasy ludzkiej

Kevin Warwick zajmuje stanowisko profesora cybernetyki na Uniwersytecie w Reading, w Wielkiej Brytanii. Żyje na tyle długo, by wiedzieć, że ludzka rasa długo nie przetrwa bez ulepszeń swojego ciała. Wątłe kości i organy wewnętrzne z czasem zaczną przeszkadzać. Jedynym rozwiązaniem może być wyzwolenie się z cielesnych kajdan i przeniesienie mózgu do innego, lepszego "opakowania". Pewnego dnia każdy z nas stanie przed wyborem: czy stać się cyborgiem i ewoluować, czy pozostać reliktem przeszłości, pożywką dla mas...
Uwolnij swój umysł

- Nasze ciała to poważne ograniczenia. Kiedy rodzisz się, nie wiesz, ile pożyjesz. Ale masz pewność, że pewnego dnia twoje ciało zacznie odmawiać ci posłuszeństwa. Po co to wszystko? Dlaczego nie porzucić cielesnej otoczki i nie wyzwolić umysłu? To przecież mózg jest najważniejszy - Kevin Warwick przekonuje, że już na obecnym etapie rozwoju nauki mózg może funkcjonować bez ciała.
Warwick został okrzyknięty przez media "profesorem cyborgiem", bowiem - jak sam przyznaje - "urodził się człowiekiem, ale nie zamierza poddawać się temu ograniczeniu". Brytyjczyk zasłynął z wszczepienia sobie zintegrowanego z układem nerwowym implantu, który pozwolił mu na komunikację z maszynami i sterowanie nimi za pomocą myśli. Naukowiec przekonuje, że już teraz uzyskanie stałego połączenia z komputerem jest możliwe.
- Co mną kierowało? Mój umysł krzyczał, gdy obserwowałem ograniczenia wynikające z cielesnych ułomności. Wiedziałem wewnątrz, że to może się zmienić. Podświadomie tego chciałem.
INTERIA.PL: Czyli nie chodziło o zwykłą naukową ciekawość?
- Myślę, że ostatecznie to właśnie ten element zadecydował. Bez ciekawości świata i potrzeby odpowiadania na trudne pytania, nigdy bym nie zaryzykował. Przecież prawie przez 3 miesiące miałem w swoim przedramieniu chip ze 100 elektrodami podłączonymi do mojego układu nerwowego. Niestety, nie mógł on zostać tam na zawsze. Po zakończeniu eksperymentów z nim związanych lekarze mi go usunęli. Zostały blizny i kilka platynowych obwodów pod skórą, ale znowu jestem zwykłym człowiekiem - twierdzi prof. Kevin Warwick.

Kevin Warwick - pierwszy cyborg wśród ludzi
Możliwości, które zyskał Warwick wraz z wszczepionym implantem, były ogromne. Podczas jednego z eksperymentów naukowiec podłączył się do internetu (miał własny adres IP) i będąc w Nowym Jorku sterował mechaniczną ręką robota umieszczoną w angielskim Reading. Opóźnienie w przesyle sygnału było znikome, więc cyberręka była w stanie wykonywać nawet bardziej skomplikowane czynności, jeżeli Warwick właśnie tego chciał.
Na podobnej zasadzie działa prężnie rozwijający się dział telemedycyny, w której wykorzystuje się roboty chirurgiczne, takie jak Zeus czy da Vinci. Jedynym ograniczeniem w ekspansji tej technologii jest szybkość łącza internetowego.
Kevin Warwick w swoich badaniach poszedł krok dalej. Zdecydował się połączyć swój układ nerwowy z układem swojej żony, Ireny. Dzięki tej nietypowej więzi Warwick nie widząc swojej połówki i tak wiedział, kiedy poruszała ręką. Impulsy nerwowe w przedramieniu, płynące do jej mózgu, tworzyły dodatkową pętlę, która zahaczała o mózg Warwicka. To coś na kształt "neuronalnego telegrafu" - badacz nie odczuwał ani bólu, ani przyjemności płynących z kontaktu z żoną, ale "wiedział" o wykonywanych przez nią czynnościach.
- Czy tego chcemy, czy nie, człowieka można by ograniczyć do jego mózgu. Eksperymenty przeprowadzone na szczurach i małpach jednoznacznie wskazują, że dla wszystkich istot na naszej planecie w życiu liczy się przyjemność. W laboratoriach niejednokrotnie dochodziło do paradoksalnych sytuacji, w których zwierzęta umierały z głodu, ale za to w ekstazie, bo stymulowano im obszar mózgu odpowiedzialny za przyjemność. Identycznie działa ludzki mózg. Kiedy już scalimy go z komputerem, podłączymy do internetu czy innej wirtualnej sieci, osiągnie on najwyższe stadium rozwoju - ta koncepcja wyraźnie pobudza Warwicka.
Ale w "Matrixie" Neo chciał tak bardzo wyzwolić się z komputerowego snu, że wybrał życie w chłodzie, głodzie i cierpieniu, jako wyrzutek ścigany przez maszyny. Gdzie tu przyjemność?
- Ta decyzja była kompletnie irracjonalna, bo każdy człowiek, mając do wyboru krzywdzącą prawdę lub przyjemne kłamstwo, wybierze to drugie. Skoro wyobrażenie jest równie silne jak rzeczywistość, to co za różnica? Z każdą sekundą wszyscy się starzejemy, a nasze ciała odmawiają posłuszeństwa. Pełno wokół osób otyłych, niepełnosprawnych i umierających. Rozwiązanie wydaje się proste - porzucić niedoskonałe ciało i żyć poza nim. Gdybym mógł zrobić to dzisiaj, nie wahałbym się ani chwilę.
Jesteśmy ślepi i głusi

Wyniki badań prowadzonych przez Kevina Warwicka na Uniwersytecie w Reading mają niebagatelne znaczenie zarówno dla medycyny, jak i przemysłu zbrojeniowego. Anglik cały czas pracuje nad neurostymulatorem, który - wszczepiony do mózgu cierpiącym na chorobę Parkinsona - będzie blokował tę jego część, która odpowiada za drżenie kończyn. Naukowiec uważa, że elektroniczne chipy są w stanie wyleczyć wiele schorzeń neurologicznych, takich jak demencja starcza czy choroba Alzheimera.
- Działanie naszego mózgu opiera się na przetwarzaniu sygnałów chemicznych na impulsy elektryczne i odwrotnie. Elektroniczny implant wszczepiony w odpowiednie miejsce i prowadzący do głębokiej stymulacji mózgu, może całkowicie zmienić sposoby leczenia chorób neurodegeneracyjnych. Sam kiedyś pewnie zdecyduję się na taki zabieg, by chronić to, co najcenniejsze - mózg - wyjaśnia Warwick.
Budowa cyborga pod względem technicznym jest możliwa. Profesor udowodnił to podczas jednego ze swoich pierwszych projektów. Polegał on na wszczepieniu specjalnie spreparowanych neuronów do pancerza niewielkiego robota. Maszyna miała wbudowany sonar, dzięki czemu mogła omijać otaczające ją przedmioty. Zespół naukowy codziennie umieszczał cyborga w zamkniętym pojemniku, a celem eksperymentu było nauczenie maszyny, by nie wjeżdżała w ściany. Po 3 miesiącach osiągnięto sukces, a obecne w robocie komórki nerwowe wykształciły nowe połączenia, które kontrolowały jego zachowania.
Naukowcy szacują, że robot, o którym mowa, miał zaledwie 100 tys. neuronów. To wciąż niewiele w porównaniu do 100 mld, które składają się na ludzki mózg. Moment, w którym uda się sprawić, by ludzki mózg całkowicie autonomicznie kontrolował maszynę, niechybnie się zbliża.
Czy zgodnie z tym, co przewidział amerykański futurolog Ray Kurzweil, maszyny faktycznie otrzymają uczucia i ostatecznie zbuntują się przeciwko człowiekowi?
- Przyjdzie taka chwila, że będziemy musieli zadecydować, czy to, co stworzyliśmy, można nazwać istotą żywą. Czy łącząc żywy mózg z ciałem maszyny, powołujemy do życia nowy gatunek? Czy to "coś" będzie czuć, mieć swoją świadomość, a co za tym idzie - zyska prawa wyborcze? To wszystko metafizyczne pytania, na które nie znam odpowiedzi. Ale tak, technicznie już teraz możliwe jest połączenie mózgu z komputerem. Ten mechanizm pewnego dnia może zapewnić nam nieśmiertelność - mówi Kevin Warwick.

A co z tą częścią społeczeństwa, która nie będzie chciała modyfikować swoich ciał? Co z tymi, których nie będzie stać na implanty? Wybuchnie wojna?
- Obecnie jesteśmy ślepi i głusi. Nasze zmysły rejestrują zaledwie 5 proc. docieranych do nas informacji. Nie odbieramy ultradźwięków, nie widzimy w podczerwieni, a dodatkowo nasz mózg obrazuje rzeczywistość tylko trójwymiarowo. Tyle komunikatów wszechświata nam umyka! Kiedy podłączymy nasz mózg do komputera, liczba postrzeganych wymiarów znacznie wzrośnie. To może nie sprawi, że rejestrowana rzeczywistość stanie się lepsza, ale na pewno będzie bardziej złożona. Dzięki temu będziemy w stanie błyskawicznie podróżować, nie tylko między poszczególnymi państwami, ale także między gwiazdami.
- To wszystko sprawia, że ogromnym marnotrawstwem byłaby świadoma rezygnacja z dóbr, które oferuje nam cyborgizacja. A osoby, które z jakichś innych powodów nie będą mogły ulepszać swojego ciała implantami, nie będą stanowić dla tych "lepszych" żadnego zagrożenia. Nie będzie mowy o wszczynaniu żadnego konfliktu. To tak jakby teraz człowiek chciał porozumieć się lub walczyć ze stadem krów.
Nowy, lepszy człowiek


Kiedyś wszyscy będziemy cyborgami
Eksperymentami Warwicka szybko zainteresowała się DARPA (Agencja Zaawansowanych Obronnych Projektów Badawczych Departamentu Obrony USA), która chce, by żołnierze przyszłości byli wspomagani implantami i chipami wzmacniającymi ich ciała. Nowe technologie dają ogromną przewagę na polu walki, więc przemysł zbrojeniowy prędzej czy później je przechwyci.
- Kilku moich studentów ma obecnie wszczepione w dłonie magnesy, które zasilone prądem zaczynają wibrować. Można je podłączyć np. do sonaru i w ten sposób rozpoznawać naszą odległość od przedmiotów - poprzez słabsze lub mocniejsze wibracje. Jeden z moich studentów zdecydował się podpiąć do magnesów czujnik podczerwieni, który pozwala mu dosłownie widzieć przez ściany. Łatwo wyobrazić sobie, że te projekty mogą znaleźć zastosowanie w wojsku, a także przy zastępowaniu niepełnosprawnym brakujących zmysłów. Jak można by przeoczyć ogromny potencjał płynący z wszczepiania do naszych ciał implantów? - emocjonuje się prof. Kevin Warwick.
Jak widać, wiele wskazuje na to, że pewnego dnia na Ziemi faktycznie będą rządzić istoty "bardziej ludzkie niż człowiek"...
Marcin Powęska
------
Z Kevinem Warwickiem rozmawialiśmy przy okazji 9. Studenckiego Festiwalu Informatycznego na AGH, podczas którego brytyjski naukowiec wygłosił wykład na temat ewolucji cyborgów.

Zachowane ku pamięci z INTERIA.PL 1999-2013.

Jan, December 15, 2013 21:17 Skomentuj komentarz


Teoria Hawkinga jest nieuprawniona, nie wiedząc nic na temat świadomości i bardzo mało na temat działania mózgu twierdzenie że już niedługo skopiujemy zawartość do komputera jest delikatnie mówiąc fantasmagorią. Nie wiemy jak działa mózg (hardware) i oprogramowanie (software) . Wiedzą to wszyscy którzy tematem się zajmują głębiej , pomysł na uzyskanie świadomości to "skopiowanie" struktury mózgu i czekanie co się wydarzy. Wiele wskazuje że nie wydarzy się nic . Wiele wskazuje że świadomość jest gdzie indziej a mózg pełni formę odbiornika (telewizora) i przetwornika wskazują na to badania wielu naukowców na temat: Życie po śmierci
Skomentuj notkę
25 listopada 2003 (wtorek), 11:35:35

Używanie cudzych powiedzonek

Władysław Gomułka, 1945

"Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy"

 

Wojciech Jaruzelski, 1981

"Socjalizmu będziemy bronić jak niepodległości"

 

W34, 2003

"Władzy raz zdobytej będziemy bronić jak niepodległości"


Wniosek: Twórcą można zostać w efekcie słabej pamięci :-)


Kategorie: _blog


Słowa kluczowe: Gomułka, Jaruzelski, niepodległość, socjalizm


Komentarze: (3)

wings, November 26, 2003 08:24 Skomentuj komentarz


bez komentarza...

chryzantema, November 25, 2003 20:23 Skomentuj komentarz


nic dodac, nic ujac :)

idealne stwierdzenie...

anonim, October 20, 2009 22:37 Skomentuj komentarz


"Jesteśmy tylko kroplą w strumieniu polskich dziejów." - z przemówienia Jaruzelskiego z 13 grudnia 1981 r.
Skomentuj notkę
26 listopada 2003 (środa), 08:52:52

Unia hipostatyczna

(...)
3. O Chrystusie:
Słowo Boże Wcielone posiada świadomość siebie jako Bóg i drugą świadomość jako człowiek. Te dwie świadomości nie tworzą jednak dwóch osób, ponieważ natura ludzka podporządkowuje się naturze Bożej i ma świadomość, że jest przez naturę Bożą posiadana. Świadomość tej zależności tworzy unię hipostatyczną.
(...)
Pius IX: List do kard. von Geisela, abpa Koloni, w sprawie A. Gunthera, 1857r.


Komentarz:
Nie wiedziałem, że tajemnice wcielenia można tak ładnie opisać.


Kategorie: katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: katolicyzm, Jezus, natura Jezusa, osoba Jezusa, osoba, osobowość, unia hipostatyczna


Komentarze: (8)

Olo, January 20, 2005 10:46 Skomentuj komentarz


Piękne słowa, ale to tylko ludzkie przemyślenia. Ludzie potrafią tworzyć przepiękne wypowiedzi, choć nie zawsze prawdziwe.
Biblia nie używa słów "unia hipostatyczna". Jak więc ta nauka rozprzestrzeniała się w I wieku skoro nie była zdefiniowana słownie?

Olo, January 20, 2005 10:46 Skomentuj komentarz


Piękne słowa, ale to tylko ludzkie przemyślenia. Ludzie potrafią tworzyć przepiękne wypowiedzi, choć nie zawsze prawdziwe.
Biblia nie używa słów "unia hipostatyczna". Jak więc ta nauka rozprzestrzeniała się w I wieku skoro nie była zdefiniowana słownie?

Olo, January 20, 2005 10:46 Skomentuj komentarz


Piękne słowa, ale to tylko ludzkie przemyślenia. Ludzie potrafią tworzyć przepiękne wypowiedzi, choć nie zawsze prawdziwe.
Biblia nie używa słów "unia hipostatyczna". Jak więc ta nauka rozprzestrzeniała się w I wieku skoro nie była zdefiniowana słownie?

goldi, September 16, 2008 16:02 Skomentuj komentarz


popieram

Olo, January 20, 2005 10:44 Skomentuj komentarz


Piękne słowa, ale to tylko ludzkie przemyślenia. Ludzie potrafią tworzyć przepiękne wypowiedzi, choć nie zawsze prawdziwe.
Biblia nie używa słów "unia hipostatyczna". Jak więc ta nauka rozprzestrzeniała się w I wieku skoro nie była zdefiniowana słownie?

krisper, November 26, 2003 19:59 Skomentuj komentarz


blebleblebleble, tyle z tego wynika i tyle to warte...

a., June 17, 2009 13:41 Skomentuj komentarz


Nie rozumiem tego. Podobnie jak nie rozumiem Trójcy Świętej, Logos, niepokalanego poczęcia, wniebowzięcia, sądu ostatecznego, zmartwychwstania. Nie rozumiem chrześcijaństwa. A miałem nawet Komunię Świętą. Dziwne to wszystko.

Wojtek, June 17, 2009 18:11 Skomentuj komentarz


Nie musisz tego rozumieć, i nie próbuj tego zrozumieć. Nie warto! Wszystko co opisałeś dotyczy chrześcijańskiej teologii a więc czegoś co chrześcijaństwem ma niewiele wspólnego i w chrześcijaństwie bardzo, ale to bardzo przeszkadza (np. dla teologów teologia Boga jest bogiem i innego Boga już nie potrzebują).

A chrześcijaństwo? Mój znajomy, Tomek Ż. powiedział kiedyś że "to codzienne chodzenie z Bogiem a nie wyznawanie jeszcze jednej, martwej teologii" - i przy tym stwierdzeniu zostańmy.

W.

PS. Link do tej wypowiedzi Tomka jest tu:
http://www.pp.org.pl/wojtek/forum/poezja/tomek/karolina.htm
Epilog z Listów do Karoliny, teraz widzę że słabo to pamiętam.
Skomentuj notkę
27 listopada 2003 (czwartek), 09:06:06

Samoobrona dostawcą wzruszeń

Oglądając TV tak się wzruszyłem nad łzami składającej swój immunitet i prześladowanej posłanki Renaty Berger, że nie mogłem już zapłakać nad gazetą w której wyczytałem iż właśnie skazano niewinną posłankę Danutą Hojarską.

Kiedyś (1 października - "Bez ściemy") podobnie się wzruszyłem, tyle tylko że związane to było z SLD a nie Samoobroną.


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: Samoobrona, polityka


Komentarze: (1)

soul-sister, November 28, 2003 10:44 Skomentuj komentarz


też się wzruszyłam, i to bardzo. bo to uciskana kobieta jest. biedactwo. jestem nadwrażliwa na samoobronę, która sama się obronić przezd złym światem nie może.
Skomentuj notkę
27 listopada 2003 (czwartek), 15:55:55

Czek domicylowany, bez prawa indosu

Teleinfo to gazeta dla ludzi z branży IT. Na ostatniej stronie czasami dorabia sobie jeden z większych autorytetów w dziedzinie informatyki, profesor Turski. Czasem, podczytuje jego felietony aby się pośmiać ale teraz okazało się, że od pana profesora znowu mogę się czegoś nauczyć.

Tym razem pan profesof napisał tak:

(...)
Ucząc się więc bankowości, doznałem olśnienia: uświadomiłem sobie, że istnieją - z grubsza powiedziawszy - dwa zupełnie różne systemy bankowe, oparte na dwu fundamentalnie różnych zasadach. W jednym, nazwijmy go anglosaskim, wystawienie czeku kreuje pieniądz, w drugim, nazwijmy go żyro, kreuje dług - czek jest de facto skryptem dłużnym, najprostszą formą weksla (trasowanego na bank, tamże domicylowanego, bez prawa indosu).

Odpowiednio do tego, w systemie anglosaskim głównym instrumentem rozliczeń między podmiotami gospodarczymi jest czek, zaś w systemie żyro - przelew. 

Konsekwencje praktyczne są ogromne: w systemie anglosaskim wierzyciel najpierw dostaje czek (czyli informację o dokonaniu zapłaty) od dłużnika, a dopiero potem zanosi czek do swego banku ("wpłaca" czek na swoje konto), w systemie żyro dłużnik poleca swojemu bankowi uregulowanie należności, wierzyciel zaś otrzymuje informację o zapłacie od swojego banku i to dopiero po dokonaniu transferu między bankami. W systemie anglosaskim na opieszałości banków "zarabia" wierzyciel, w systemie żyro – dłużnik
(...)
prof. Władysław M. Turski, Teleinfo, 46/2003

Rozumiem już dlaczego powiedzenie, że "czek generuje pieniądz" jest prawdziwe i rozumiem jaki jest mechanizm tego, że czek ten pieniądz generuje. Rozumiem co, oprócz okropnej inflacji było problemem gospodarki polskiej w latach 1991-1995 zanim w Krajowej Izbie Rozliczeniowej na dobre uruchomiono systemy SYBIR, a potem ELIKSIR.

Rozumiem też, że cała ta wiedza powoli przestanie być ważna, bo w czasach wymiany dokumentów elektronicznych (EDI, EdiFact, HL-7) i księgowania wszystkiego on-line problem trasowania czeków (zwłaszcza tych domicylowanych) po prostu nie istnieje.

Pewnie niedługo ekonomów będzie się tego uczyć tylko na zajęciach fakultatywnych, albo nie będzie się uczyć wcale podobnie jak zamiast uczyć Podstaw informatyki wg skryptu prof. Turskiego już w szkołach średnich uczy się programować w postmodernistycznym PHP-ie i VBA.

Ot, taka kolejna zmiana zaobserwowana w dzisiejszym świecie a ja się cieszę, bo jestem bogatszy, bo znowu coś zrozumiałem!


Kategorie: ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: czek, weksel, bank, przelew, żyro, ekonomia, profesor Turski


Komentarze: (3)

wings, November 28, 2003 17:29 Skomentuj komentarz


wow...wypadam z tej gry...

w34 -> khan-goor, November 28, 2003 10:10 Skomentuj komentarz


PHP jest językiem postodernistycznym w przeciwieństwie do jednoznacznych modernistycznych Algoli, Pascali, czy nawet C (łącznie z C++).

Mam już pomysł na notkę, która zobrazuje ten fakt ale jakoś ciągle nie chce mi się jej napisać. Ale pomysł jest taki: przytocze kawałek kodu w C - np. procedure zapisu pliku z ustawieniami programi a obok przytoczę podobny fragment zapisany wg wspołczesnej mody w PHP-ie.

khan-goor, November 27, 2003 16:16 Skomentuj komentarz


PHP? no bez ściem mi tutaj... :)
Skomentuj notkę
28 listopada 2003 (piątek), 15:30:30

Daj mi wstążkę błękitną

Daj mi wstążkę błękitną - oddam ci ją
Bez opóźnienia...
Albo daj mi cień twój z giętką twą szyją:
- Nie! nie chcę cienia.
*
Cień zmieni się, gdy ku mnie skiniesz ręką,
Bo on nie kłamie!
Nic od ciebie nie chcę, śliczna panienko,
Usuwam ramię...
*
Bywałem ja od Boga nagrodzonym
Rzeczą mniej wielką:
Spadłym listkiem, do szyby przyklejonym,
Deszczu kropelką.

C. K. Norwid, Za kulisami, III

Kategorie: poezja, _blog


Słowa kluczowe: Norwid, Daj mi wstążkę błękitną


Komentarze: (2)

damian 2006, April 4, 2006 18:49 Skomentuj komentarz


bardzo fajny wiersz

anonim, November 20, 2006 16:33 Skomentuj komentarz


Skomentuj notkę
29 listopada 2003 (sobota), 11:12:12

Manipulacja słowem

  1. Zachęcony reklamą na jakimś blogu, kupiłem sobie w Merlin-ie książkę o której opowiadali niedawno w Klubie ludzi ciekawy wszystkiego w II programie PR.

    Zamiast Procesu - raporty o mowie nienawiści

    Sergiusz Kowalski, Magdalena Tulli

    Kupiłem, przeczytałem początek, zgromadzony materiał dowodowy stanowiący chyba z 80% książki tylko przeglądnąłem, bo wczytywać się w to to naprawdę nie warto a teraz pewnie doczytam i koniec, choć książka już mnie męczy.

    I teraz naprawdę nie wiem co o książce myśleć: niby dobrze jest, że ktoś prowadzi takie badania, niby dobrze jest, że ktoś krzyczy na alarm bo źle się dzieje, ale przecież to niczego nie zmieni. Demagodzy dale będą uprawiać swoją demagogie, manipulatorzy będą dale manipulować, mózgi będą prane a głupcy będą jeszcze bardziej ogłupiani.

  2. Jeden z cytowanych w materiale dowodowym fragmentów zawierał coś takiego:

    Kto przeprosi za Żydów z szeregów NKWD, którzy aresztowali i zsyłali na Sybir polskie kobiety i dzieci? Kto przeprosi za Żydów z szeregów UB, którzy aresztowali i mordowali żołnierzy polskiego podziemia.

    Sebastian Karczewski, "Co to jest prawda? Głos, którego Żydzi nie chcą słyszeć", Nasz Dziennik, 16 lipca 2001, s.11

    To typowa "mowa nienawiści" a ja, mając chwilowo (czekałem aż A. przestanie gadać z koleżanką, którą właśnie spotkała) wolne moce myślowe zastanowiłem się jakie środki są tu użyte aby wywołać na czytających pożądany, a niekoniecznie zgodny z prawdą efekt (takie działania nazywa się manipulacją). Zastanowiłem się i ...

  3. Ale zanim przedstawię wyniki swych przemyśleń, aby podgrzać nieco atmosferę i zmobilizować do myślenia pozwolę sobie na zapisanie w języku nienawiści innych, równie dobrze udokumentowanych faktów pochodzących z wojennej i powojennej historii Polski.

    Kto przeprosi za Polaków, którzy współpracując z Niemcami wydawali ukrywających się przed zagładą Żydów? Kto przeprosi za Polaków z szeregów NZS, którzy zabijali wychodzących z ukrycia Żydów?

    W34, w34.blog.pl, 2003

    Wyszły mi tu mocne słowa, które autorom pierwowzoru na pewno bardzo by się nie spodobały. Już widzę, jak zaczną udowadniać, że szmalcownictwo to był margines, ale przecież nie o fakty tu idzie ale o manipulacje słowem.

  4. Zastanowiłem się chyba złapałem na czym polega mechanizm kłamstwa w takiej wypowiedzi. Oto moje przemyślenia:

    W uproszczonym do tych rozważań modelu, w latach 1944-1947 sytuacja wyglądała tak: na terenach wyzwalanych działał aparat represji (czyli NKWD a potem bardziej swojskiej UB), który  represjonował społeczeństwo.

    W aparacie represji pracowali ludzie różnej narodowości. W NKWD głównie Rosjanie i Żydzi, czasami (choć rzadko) trafiał się tam również Polak. W UB pracowali Polacy i Żydzi, przy czym znane mi są badania, że proporcje tych dwóch nacji nie były zachwiane co obala mit o UB jako narzędziu prześladowania Polaków przez Żydów. Prawdą jest, że aparat represji skierowany był w społeczeństwo, które składało się głównie z Polaków, wychodzących z ukrycia i powracających Żydów, Ukraińców i przedstawicieli innych słowiańskich mniejszości na wschodzie oraz Niemców, którzy jeszcze nie zwiali i należało im w tym jakoś pomóc. Wydaje mi się, że tak było i tak właśnie w prosty sposób ten schemat ilustruje ten smutny kawałek historii Polski.

    Są jednak tacy, którzy tą tragiczną historie widzą inaczej. Jak się okazuje, przez lekką zmianę podmiotu represji (już nie społeczeństwo tylko Polacy) oraz przez wskazanie konkretnej grupy w aparacie represji (Żydzi) otrzymujemy zupełnie inny obraz, obraz jakże bardzo przekłamany bo wskazujący  Żydów (jako zbiorowość) jako winnych i Polaków jako ofiary prześladowań.

    Taki właśnie obraz jest przedstawiony w cytowanym z Naszego Dziennika tekście a przecież aparat represji dotykał również Żydów, Ukraińców i Niemców a prześladującymi byli również Polacy.

    Taki prosty jest ten mechanizm, a jakże skutecznie oddziałujący na tłumy. W końcu to my, Polacy a tam oni, Żydzi. No i teraz mam swój własny dowód na to, że samozwańczo katolicki Nasz Dziennik posługuje się kłamstwem i manipulacją. Mam dowód tak jakbym wcześniej tego nie wiedział.

  5. Pojednanie to dobra rzecz. Aby osiągnąć pojednanie dobrze jest zrozumień innych ludzi, więc ja teraz, jakby dla przeciwwagi kłamstw Naszego Dziennika umieszczę tu tekst, który już kiedyś publikowałem w notce "bez tytułu" z dnia 21 sierpnia. Dla lepszego zrozumienia jakiegoś hipotetycznego Żyda, który był wewnątrz aparatu represji. Nie wiem kto jest autorem, ale wydaje mi się, że kiedyś śpiewał to Kaczmarski.

    Nie bój się nie zabraknie, to krajowa "Czysta".
    Jak widzisz przed wojną byłem komunista.
    Bo ja chciałem być kimś, bo ja byłem Żyd.
    A jak Żyd nie był kimś, to ten Żyd był nikt.
    I może stąd dla świata tyle z nasz pożytku
    Że bankierom i skrzypkom nie mówią ty żydku.

    Ja bankierem nie byłem, ani wirtuozem,
    Wojnę w Rosji przeżyłem, oswoiłem się z mrozem.
    I na własnych nogach przekroczyłem Bug
    Razem z Armią Czerwoną jako politruk.
    Ja byłem jak Mojżesz, niosłem prawa nowe
    Na którym się miał oprzeć odbudowę.

    A potem mnie, lojalnego komunistę
    Przekwalifikowano na manikrzystę.
    Ja kocham Mozarta, bóg to dla mnie Bach,
    A tam gdzie pracowałem tylko krew i strach.
    Spałem dobrze przez ścianę słysząc ludzkie krzyki,
    A usnąć nie mogłem przy dźwiękach muzyki.

    W następstwie Października, tak zwanych wydarzeń
    Już nie byłem w urzędzie, byłem dziennikarzem.
    Ja znałem języki, nie mnie uczyć jak
    Pisać wprost to co łatwiej można pisać wspak.
    I wtedy myśl się zrodziła, niechcący być może
    Żem się z krajem tym związał, jak mogłem najgorzej.

    Za te hańby, zasługi, Warszawa i Kraków,
    Gomułka nam powiedział: Polska dla Polaków.
    Już nie dla przybłędów Pospolita Rzecz.
    Wiesław jak faraon popędził nas precz.
    Szli profesorowie, uczeni, pisarze;
    Pracownicy urzędu - szli i dziennikarze.

    W Tel-Awiwie właśnie, zza rogu, z rozpędu
    Wpadłem na byłego kolegę z urzędu.
    I pod Ścianę Płaczu iść mi było wstyd.
    Czy ja komunista, czy Polak, czy Żyd ?
    Nie umiałem jak on, chwały czerpać teraz,
    Z tego że się z bankruta robi bohatera.

    Wyjechałem, przeniosłem się tutaj - do Stanów.
    Mówią: czym jest komunizm ucz Amerykanów.
    Powiedz im coś wiesz, co na sumieniu masz,
    A odkupisz grzechy i odzyskasz twarz.
    A ja przecież nie umiem nawet ująć w słowa,
    Jak wygląda to com niszczą budował

    I tak sam sobie zgotowałem zgubę,
    Melonan nie skrzypek, nie bankier a ubek
    Oficer polityczny, nie russkij gieroj.
    Ani syjonista ani też i goj.
    Jak ja powiem Jehowie, za mną Jahwe stań,
    Z tą Polską związany pępowiną hańb.

    Jak ja powiem Jehowie, za mną Jahwe stań,
    Z tą Polską związany pępowiną hańb.


Kategorie: Polska-Izrael, antysemityzm, _blog


Słowa kluczowe: słowa, manipulacja, żydokomuna, Izrael, UB, SB, NKWD


Komentarze: (6)

krisper, November 30, 2003 01:37 Skomentuj komentarz


Za Polaków przepraszali już i Wałęsa i Kwas. A za Żydów...? A w czasie wojny dla gościa wydającego Żyda Niemcom bardziej było istotne, że szukają go Niemcy i można na tym skorzystać, niż to że był to Żyd. Gdyby Niemcy wycinali np. Białorusinów to wydawali by Białorusinów...

dds, June 18, 2008 21:08 Skomentuj komentarz


- za Polaków w Jedwabnem przepraszał Kawśniewski. Miłosz pisał Campo di Fiori - oskarżając Polaków - ale za wydawanie Żydów Niemcom groziła kara śmierci wydawana przez Armię Krajową, Polacy dostarczali broń go getta - co robili wtedy Żydzi w Palestynie? czytaj!

* * * * * * *

Gabriel Moked

W czterdziestym drugim roku, tj. wtedy mniej więcej, gdy dziewczynka odmawiała "Anioł Pański", przyszły profesor geologii próbował uśmiechać się do żyrafy, a Gabriel Moked siedział po aryjskiej stronie za szafą, za którą było jednak zupełnie dobre oświetlenie - w tym samym czasie ciocia Gabriela ucierała kogel - mogel.

Gabriel pokazuje w Tel Awiwie, przy bulwarze Ben Guriona, dom cioci. Nie możemy, niestety, wejść, mieści się w nim muzeum, o tej porze zamknięte. Muzeum Ben Guriona, którego żoną była Pola Munwes, ciocia Gabriela.
- żydzi mają do Polaków żal, że AK dało im tylko pięćdziesiąt rewolwerów - mówi Gabriel. - A Ben Gurion? Posłał im pięćdziesiąt rewolwerów do getta? A dziesięć rewolwerów im posłał? To byłoby trudne, weim, ale kuriera, który by się dowiedział, jak jest - mógł posłać. Ani jednego rewolweru, ani jednego kuriera, ani jednego listu nie posłali Żydzi z Palestyny do Żydów w getcie. Krążyli między Nowym Jorkiem i Londynem, i ważne było dla nich jedno: przyszłe żydowskie państwo, wojna, na którą gromadzili broń.

Ja rozumiem - mówi Gabriel - to była ważna sprawa, żydowskie państwo, ale żeby choć jeden posłali, jeden jedyny rewolwer, dla mojego ojca, doktora Jakuba Munwesa ze szpitala na Gęsiej...

W przerwach między wyjazdami do Nowego Jorku i Londynu Ben Gurion zajmował się sytuacją w ruchu robotniczym. Z partii Mapi odłączyła się silna frakcja B i ta frakcja była bardzo silna, i trzeba było ustalić, kto będzie ważniejszy, frakcja B czy partia Mapi. I na tym upłyną im tysiąc dziewięćset czterdziesty drugi rok w Tel Awiwie: na kłótniach, kto będzie ważniejszy. Godzinami siedzieli w domu Ben Guriona i prowadzili dyskusje. Potrafili po piętnaście, po dwadzieścia godzin siedzieć, byli to socjaldemokraci, a wiadomo, ile socjaldemokraci gadają - i kiedy całkiem już zaschło im od gadania w gardłach, ciocia Pola robiła kogel-mogel.


Po wojnie Gabriel Moked, dowiedział się, jak umarł jego ojciec, doktor Jakub Munwes ze szpitala na Gęsiej.
Pacjent doktora, sierżant granatowej policji, zaproponował mu schronienie, ale doktor odmówił - chciał doczekać w getcie powstania. Po powstaniu grupę pracowników szpitala zapędzono na Umschlagplatz, do budynku, w którym mieściła się szkoła, do sali na pierwszym piętrze.

Ktoś siedzący przy oknie wstaje... W tej samej chwili rozlega się huk wystrzały; kula świszcze koło jego głowy, przebija górną część drzwi i robi dziurę w suficie na korytarzu. Na salę wpada dwóch esesmanów.
"Verfluchte! Kto strzelał?! Kto ma broń?!
Tratują ludzi, leżących na podłodze, zatrzymują się przed doktorem Munwesem, ordynatorem oddziału wewnętrznego.
"To ty strzelałeś?!
Munwes nie może wydobyć z siebie słowa.
"Komm mit."
Łapią go za kołnierz i wloką na korytarz: " Teraz Powiesz!..."
Rewidują go. Oczywiście broni nie znajdują.
"Gdzieś podział rewolwer? Nie powiesz ?!
Zbir bije go żelaznym drągiem po głowie. Munwes zalany krwią pada na ziemię..."
Gabriel Munwes, Moked obecnie, spędził okupację za szafą. Było tam zupełnie dobre oświetlenie i po całych dniach czytał książki. Kiedy wyszedł zza szafy, miał dwanaście lat. Od tej pory jest erudytą. Doktorat robił w Oksfordzie, pisał rozprawy o estetyce i wykłada filozofię na uniwersytecie imienia Ben Guriona.
szema adonaj elohejnu ehad szema Israel adonaj elohejnu adonaj ehad...
(słuchaj Izraelu, Pan,Bóg nasz, Pan jeden jest...)
Hanna Krall "Hipnoza"

* * * * * * *

...piosenka Jacka Kaczmarskiego podobno napisał po rozmowie z byłym ubekiem bohaterem właśnie tej pieśni ...


w34, June 19, 2008 08:48 Skomentuj komentarz


1. Dziękuję za komentarz. Jest cenny. Wprowadziłem w nim niewielką korektę literówek.

2. Lubię prozę Hanny Krall - pięknym słowem opisuje ludzkie emocje. Ale czy Ty na pewno na podstawie tych emocji możesz wyciągać takie wnioski? No chyba, że Twoją wypowiedź z początku mam potraktować jako Twoje emocje na ten temat. Tak - tak mogę zrobić bo do emocji też masz prawo.

3. A Miłosz nie oskarżał. Miłosz opisywał swoje emocje i nie neguj ich bo będąc tam miał do nich prawa.

dds, June 19, 2008 17:27 Skomentuj komentarz


w prozie Hanny Krall są fakty pewnie że opisane emocjonalnie ale to są fakty Żydzi w Palestynie nie kwapili sie do pomocy Żyom w Polsce od samego początku wojny - patrz misja Jana Karskiego do USA -

co do Miłosza ... on oskarżał bez żadnych podstaw cały naród polski

Cz. Miłosz, autor „Pieska przydrożnego" (gazetowyborcza nagroda „Nike"), poszedł jeszcze dalej. I zaszedł dalej — do Nobla (J. Narbutt: „Miłosz brnął w pogoni za sukcesem, podlizując się międzynarodówce kosmopolitów i antypolonistów. Zapłacono mu za to Noblem"). Oba pieski przydrożne — i Gombrowicz, i Miłosz — nie kochały (delikatnie mówiąc) Polski, polskości i Polaków, lecz o ile Gombrowicz gardził tym wszystkim, to urodzony na Litwie Miłosz prócz pogardy czuł również zwierzęcą wprost nienawiść „kresową", tę charakterystyczną, nieuleczalną złość (lub raczej wściekłość), którą Litwini, Białorusini i Ukraińcy czują wobec „ Koroniarzy " i „Lachów". Zawsze twierdził, że nie jest Polakiem i że nie czuje się Polakiem ani trochę — jest stuprocentowym Litwinem (dziwne tedy, że nie osiadł w ukochanym, wolnym już Wilnie, i że nie podpisywał się per Miłoszevicius lub Miłoszevickas, lecz tylko pozornie dziwne — na Litwie nie było michnikowskiego różowego „Salonu" robiącego mu klakę i „szmal"', zaś Kraków wybrał, jak tłumaczył, bo ten przypomina Wilno). Głosił to całemu światu — w radiu francuskim przedstawił się: „ — Jestem Litwinem, który pisze po polsku". Co jest znowu dziwne (że po polsku), bo na kartach swych „Prywatnych obowiązków" stwierdził: „Zamiast ogłaszać książki po polsku, z równym powodzeniem można by było umieszczać rękopisy w dziuplach drzew". Swoją niechęć do języka polskiego wyrażał bez ustanku, tak przy użyciu poezji (poetycko zwał ów język „mową nierozumnych i nienawidzących" tudzież „mową pomieszanych, chorych na własną nienawiść"), Jak i przy użyciu prozy, zarzucając językowi Polaków „ niechlujność fonetyczną" („Piesek przydrożny") oraz „ciamkanie, syczenie, bełkotanie, arytmię, bezkształtność i bijące wszelkie rekordy ubóstwo literackich form" („Prywatne obowiązki"). J. Majda: „Okazuje się, że Miłosz nie jest jednym z nas, lecz człowiekiem zewnętrznym i zupełnie nam narodowo obcym, wręcz obcokrajowcem, gdyż pasją jego twórczości literackiej stało się obrzucanie Polaków i języka polskiego złośliwymi oszczerstwami".

Nie tylko Polaków i języka — również Polski jako państwa i polskości jako takiej. Polska to był dla niego „irytujący obszar między Niemcami a Rosją" („Prywatne obowiązki"), którego właściwie nie powinno być — „Dla Polski nie ma miejsca na Ziemi" („Rok myśliwego"). Mawiał: „Polska to Ciemnogród" („Prywatne obowiązki"), z lubością dokładając grubszą obelgę, zaczerpniętą u pewnego hitlerowca: „«Anus mundi» — odbytnica świata. To określenie Polski odnotował pewien Niemiec w 1942 roku" („Abecadło Miłosza"). Zapytywał też siebie (w wierszu „Natura"): „Na jak długo starczy mi nonsensu Polski?", i wreszcie znalazł rozwiązanie: „Gdyby mi dano sposób, wysadziłbym ten kraj w powietrze" („Rodzinna Europa"), „Prymas Tysiąclecia", kardynał S. Wyszyński, przeczytawszy kilka antypolskich fraz Miłosza, wybuchnął (świadectwo M. Okońskiej): „ — Może czlowiek błądzić, ale nie ma prawa o tym pisać, upowszechniać tego, zatruwać tym duszy narodu! Tego czynić nie wolno! To jest wobec narodu zbrodnia!".

„Anus" Miłosza musiał być obszerny, jeżeli ów Litwin trzymał tam nie tylko cały „ten kraj", lecz i jego mieszkańców:

„Nieszczęsnych Polaków, umiejących myśleć tylko politycznie, mam w dupie" („Zaraz po wojnie"). Miał tam również orła polskiego, więc kiedy amerykański wydawca umieścił orła na projekcie okładki miłoszowego (wielce paszkwilanckiego) podręcznika do historii literatury polskiej, Miłosz się wściekł; później wspominał („Prywatne obowiązki"): „Na okładce był orzeł bez korony. Mój list — ze są dwa orły, jeden z koroną, drugi bez, i że żadnego sobie nie życzę — wprawił wydawcę w najwyższe zdumienie (...) Przyznaję, że na «polskość» jestem alergiczny" (ta alergia nie przeszkodziła mu wziąć „chlebowca" — Orderu Orła Białego). Przyznał również, iż trwa to u niego od dziecka — od wczesnej młodości czuł „obsesyjną nienawiść" do Polaków („Zaczynając od moich ulic"). Nie przeszło mu to nigdy — nigdy nie polubił „świń": „Polak musi być świnią, ponieważ się Polakiem urodził" („Prywatne obowiązki").

Przyczyny świniowatości Polaków są według Miłosza aż trzy: głupawy nawyk patriotyzmu (zwał go „moczopędnym środkiem narodowym" — wiersz „Toast"), obsesyjny nawyk antysemityzmu i bezsensowny nawyk katolicyzmu. Patriotyzm jako taki budził w Miłoszu permanentny gniew, gdyż był przezeń kojarzony (wręcz utożsamiany) z „nacjonalizmem" typu faszystowskiego. A czasami również z pederastią: „Kurczowy patriotyzm bywa nieraz odpowiedzią na wewnętrzną zdradę. Czy Polacy nie są podobni do niektórych homoseksualistów?" („Rodzinna Europa"). Miłosz więc unikał tego pedalstwa bardzo starannie, m.in. komunizując, już od młodości („ — Nie macie pojęcia jaką fascynującą przygodą intelektualną byt komunizm", 1992), i w dobie stalinowskiej pracując etatowo dla czerwonego reżimu. Pracą dla instytucji antykomunistycznych brzydził się zawsze:

„Pośród emigrantów byłem bodaj jedynym, który odmówił pisania dla Wolnej Europy, bo nie podobało mi się jej bicie w patriotyczny bęben i kropienie święconą wodą" („Abecadło Miłosza"). Nie podobał mu się również opór antyhitlerowski : „ Warszawa okupacyjna była dla mnie miejscem i czasem spotkania z polskim nacjonalizmem w jego najwyższym natężeniu, kiedy to występował wyłącznie jako patriotyzm, którego nikt nie ma prawa krytykować " („Rok myśliwego"). „Moja niechęć do przywódców AK była silna (...), cały konspiracyjny aparat żył nierealnością, ponieważ w siebie pompował narodową ekstazę" („Rodzinna Europa"). Wpompowali, skurczybyki, również w Litwina uważającego patriotyzm za tyfus, zmuszając go do majstrowania antologii poezji patriotycznej pt. „Pieśń niepodległa" (1942), co uczynił klnąc, ze strachu, by nie podpaść akowskim skrytobójcom, czyli „jakoś ustawić się w tamtej Polsce" (sic!). Później nigdy nie dał wznowić tej antologii: „Cisną mnie, żebym pozwolił na jej druk w Polsce. Mówię: nie chcę, bo to było dawno i nie mam z tym nic wspólnego (...), nie życzę sobie podpisywać się pod «Pieśnią niepodległą»" („Rok myśliwego").

Wszawemu patriotyzmowi Miłosz przeciwstawiał rozsądną („bierną") kolaborację. Nie tylko z sowietyzmem, również z nazizmem, o czym świadczy jego wrogość wobec zbrojnego kontestowania hitlerowskiej okupacji. J. Majda: „Miłosz był wtedy zwolennikiem narodowej bierności i lojalności wobec okupantów. Uważał, że partyzantka, konspiracje, powstania to nonsens; podawał tu za chwalebny przykład postawę Francuzów". Rzeczywiście podawał: „Jeżeli 99% Francuzów żyło jak zwykle po klęsce 1940 roku, to jest to normalne" („Rok myśliwego"). „Nienormalna" alias „nonsensowna" była dla Miłosza wszelka ojczyźniana walka, bitwy pod Grunwaldem nie wyłączając (nazwał Grunwald „plugawym nonsensem"). Całość tej przyrodzonej głupoty Polaków określił jako „powiązany system narodowej paranoi" („Życie na wyspach"). S. Trepka: „Oto do czego może prowadzić fałszywy blask noblisty pierwotnie zafascynowanego komunizmem, kosmopolity obcego naszej suwerenności i wypranego z uczuć patriotycznych".

Sam Miłosz — podobnie jak Kuroń i cały KOR — unikał słowa „kosmopolityzm"; zwał tę predestynację elegancko: „pewną międzynarodowością umysłu": „Moją ambicją od dawna była pewna międzynarodowość umysłu" („Zaraz po wojnie").

W liście do M. Wańkowicza serio o sobie i kpiąco o Polakach tłumaczył: „Jestem bardzo mało polski w sensie, jaki temu słowu zwykło się nadawać; standardy obowiązujące wśród szlachetnych Polaków są mi najzupełniej obce. Mój umysł jest żydowski". Dlatego wiązał się zawsze z Żydami przeciw Polakom, czując silną duchową więź: „Gdzieś na dnie tliła się myśl, że ich i moja lewicowość jest przebraniem dla naszej inności" („Rodzinna Europa"). Wolał eksponować lewicowość, zamilczając porównywalną litewską i żydowską nienawiść wobec Polaków. To on — wbrew nieustannej pomocy, jaką gojowska Warszawa i Armia Krajowa udzielały gettu — rozpowszechnił (wiersz „Campo di Fiori") jedną z najparszywszych kalumni wymierzonych w Polaków: że gdy Niemcy mordowali Żydów z warszawskiego getta, Polacy beztrosko bawili się obok muru getta na karuzeli, przy wesołej muzyczce.

Czegóż jednak można oczekiwać od katolików? Ich religię Miłosz przezwał „narodową ułudą" („Traktat teologiczny") i „glebą dla snów paranoicznych" („Prywatne obowiązki"); ich Madonnę (Najświętszą Marię Pannę Częstochowską) — „pogańską boginią" (dlaczego? — bo nie jest judaistyczna?); ich Śluby Jasnogórskie — „ przedsięwzięciem faszyzacji Polski" służącym „kropionemu święconą wodą gałgaństwu" („Tygodnik Powszechny" 1997); ich krucyfiksy — „próchnem":

„Krucyfiks chwytasz, bo tak ci bezpieczniej.

Drewno masz w ręku, a w tym drewnie próchno.

Pacierze mruczysz, ale strachem cuchną".

Jemu cuchnęła wiara katolicka, dlatego zaperzył się solennie:

anonim, June 19, 2008 08:50 Skomentuj komentarz


CAMPO DI FIORI (Czesław Miłosz)

W Rzymie na Campo di Fiori
Kosze oliwek i cytryn,
Bruk opryskany winem
I odłamkami kwiatów.
Różowe owoce morza
Sypią na stoły przekupnie,
Naręcza ciemnych winogron
Padają na puch brzoskwini.

Tu na tym właśnie placu
Spalono Giordana Bruna,
Kat płomień stosu zażegnął
W kole ciekawej gawiedzi.
A ledwo płomień przygasnął,
Znów pełne były tawerny,
Kosze oliwek i cytryn
Nieśli przekupnie na głowach.

Wspomniałem Campo di Fiori
W Warszawie przy karuzeli,
W pogodny wieczór wiosenny,
Przy dźwiękach skocznej muzyki.
Salwy za murem getta
Głuszyła skoczna melodia
I wzlatywały pary
Wysoko w pogodne niebo.

Czasem wiatr z domów płonących
Przynosił czarne latawce,
Łapali skrawki w powietrzu
Jadący na karuzeli.
Rozwiewał suknie dziewczynom
Ten wiatr od domów płonących,
Śmiały się tłumy wesołe
W czas pięknej warszawskiej niedzieli.

Morał ktoś może wyczyta,
Że lud warszawski czy rzymski
Handluje, bawi się, kocha
Mijając męczeńskie stosy.
Inny ktoś morał wyczyta
O rzeczy ludzkich mijaniu,
O zapomnieniu, co rośnie,
Nim jeszcze płomień przygasnął.

Ja jednak wtedy myślałem
O samotności ginących.
O tym, że kiedy Giordano
Wstępował na rusztowanie,
Nie znalazł w ludzkim języku
Ani jednego wyrazu,
Aby nim ludzkość pożegnać,
Tę ludzkość, która zostaje.

Już biegli wychylać wino,
Sprzedawać białe rozgwiazdy,
Kosze oliwek i cytryn
Nieśli w wesołym gwarze.
I był już od nich odległy,
Jakby minęły wieki,
A oni chwilę czekali
Na jego odlot w pożarze.

I ci ginący, samotni,
Już zapomniani od świata,
Język nasz stał się im obcy
Jak język dawnej planety.
Aż wszystko będzie legendą
I wtedy po wielu latach
Na nowym Campo di Fiori
Bunt wznieci słowo poety.

Warszawa - Wielkanoc, 1943

secutor, February 21, 2009 21:58 Skomentuj komentarz


mysle ze to co tu pisze mozna ujac w kilku zdaniach.
ale zanim to zrobie napisze jeszcze o innych narodowosciach.
amerykanie strasza komunistami
komunisci jankesami (amerykanami)
zydzi strasza jak nie gojami to arabami
arabi strasza zydami
itd itp.
o co chodzi?
ano chodzi oto zeby niebylo wiadomo o co chodzi czyli
kazde panstwo straszy innymi zeby odwrucic uwage od tego co samo wyprawia.
dlatego tez przeciwnikami polakow nityle sa zydzi
co wladza.
przy czym niema roznicy czy zydowska czy polska, zreszta co za roznica kto bedzie mnie gnebil?
caly problem z wladza natomiast polega na tym ze ich nikt niekontroloje.
w firmie mamy szefa dzialu, a szef dzialu ma nad soba innego itd. kazdy przed kims odpowiada, tylko nie ci ktorzy sa na semej gorze piramidy wladzy. chociaz....
kto kontroluje tych ktorzy kontroloja wszystkich
zasnanowmy sie...
czy niejest to prawo korzysci? egozim?

,,niewalczymy bowiem przeciwko cialu i kri, lecz przeciw istota i byta w sferze niebieskiej".
Skomentuj notkę
30 listopada 2003 (niedziela), 17:40:40

Ile kosztuje szybki prysznic?

Kiedyś wyliczyłem ile kosztuje:

a teraz zastanawiam się ile kosztuje woda i jej podgrzanie, szacując to dla szybkiej kąpieli pod prysznicem.

Cennik mediów  
Cena za 1 m3 wody 3,00 zł
Cena za 1 m3 gazu 0,49 zł
Cena za przesył 1 m3 gazu 0,38 zł
Opłata stała (abonament) za gaz 8,40 zł
Cena spuszczenie 1m3 ścieku 3,18 zł
 
Zużycie na jeden szybki prysznic  
Zużycie wody 0,0440
Zużycie gazu 0,1775
 
Opłaty za jeden szybki prysznic  
Cena za wode 0,13 zł
Cena za gaz (za m3 i 1/30 opłaty stałej) 0,43 zł
Cena za kanalizacje 0,14 zł
Razem 0,70 zł

Uwagi:

  • Prysznicem, a właściwie jego kosztami można się nie przejmować.
  • Koszt ten nie może być usprawiedliwieniem dla brudasów.
  • Dłuższy prysznic pewnie kosztuje 4 albo może nawet 6 razy więcej czyli gdzieś z 5zł.

Kategorie: ile kosztuje, _blog


Słowa kluczowe: prysznic, woda, media, stawka, cena gazu


Komentarze: (5)

wings, November 30, 2003 22:00 Skomentuj komentarz


u mnie niestety jest troszkę drożej :
- cena 1 m3 wody (wraz ze sciekami) to koszt 6,78 zł
- 1 m3 gazu to koszt 1 zł...
- reszta pozostaje bez zmian :)

anonim, July 6, 2009 13:08 Skomentuj komentarz


Nowa taryfa na gaz dostarczany przez PGNIG od 1 czerwca 2009 r.

Opłata wg taryfy W-3 cokolwiek to znaczy:
1. Opłata abonamentowa: 8,20 zł za miesiąc
2. Opłata za gaz: 0,921 zł/m3

do tego opłaty za przesył:
3. opłat stała 32,15zł na miesiąc
4. opłata zmienna 0,46zł/m3

anonim, July 6, 2009 13:15 Skomentuj komentarz


do szybkiego prysznicu potrzeba zapłacić za gaz:
- za gaz dosłany do domu: 0,25zł
- za posiadanie instalacji: 1,35zł
razem: 1,59 zł

ale woda podrożała bardziej!

qwe, August 17, 2010 13:41 Skomentuj komentarz


Witam
u mnie troche drozej - Warszawa Wawer
1m wywozu szamba 20zł + podgrzanie wody + cena samej wody wyjdzie jeszcze wiecej

KubaW, October 9, 2017 16:06 Skomentuj komentarz


W 2017 roku, w polskich portach prysznic kosztuje 5 zł. W cenę jest wliczone sprzątanie prysznica i pobieranie opłat.

Na SLOT Art Festiwalu, w 2017 i 2016 roku, prysznic w kontenerze z prysznicami kosztował też 5 zł.

Skomentuj notkę
30 listopada 2003 (niedziela), 17:58:58

Chiazm w ewangelii Mateusza 7:6 (Mt7:8)

Wg tłumaczenia Biblii Tysiąclecia:

A:   Nie dawajcie psom tego, co święte,
B:     i nie rzucajcie swych pereł przed świnie,
B:     by ich nie podeptały nogami,
A:   i obróciwszy się, was nie poszarpały.

 

Wg tłumaczenia Biblii Gdańska:

A:   Nie dawajcie świętego psom,
B:     ani miećcie pereł waszych przed świnie,
B:     by ich snać nie podeptały nogami swemi,
A:   i obróciwszy się nie rozszarpały was.

Nota dla niewtajemniczonych:

Chiazm to forma literacka używana w starożytnej poezji, głównie semickiej, polegającej na przestawieniu szyku myśli wg schematu A, B, B, A lub ogólniej A, B, C, D, .... D, C, B, A.


Kategorie: biblia, _blog, biblia / studia


Słowa kluczowe: chiazm, biblia, Mt7:8


Komentarze: (5)

krisper, December 2, 2003 14:44 Skomentuj komentarz


to ja proszę coś więcej na temat rymowania mysli

w34 -> eKaśka, December 1, 2003 08:48 Skomentuj komentarz


Biblia Gdańska to (chyba) 1630 rok, więc nie można się dziwić, że język jest nieco inny.

Biblia Tysiąclecia to lata 70-te, więc język prawie współczesny, choć widać w nim tradycje.

w34 -> krisper, December 1, 2003 08:44 Skomentuj komentarz


1) W poezji semickiej jeżeli coś się rymuje, to właśnie myśli a nie jak w naszej słowa.

2) A tu rymuje się wyraźnie: psy szarpią, świnie deptają. Jeżeli odczyta się to liniowo to psy będą deptały nogami a świnie szarpały, co niekoniecznie pasuje.

eutanazja-kaska, December 1, 2003 04:17 Skomentuj komentarz


Niebardzo rozumiem o co chodzi w tym porównaniu.. To jest to SAMO, tylko napisane innaczej.. Osobiście bardziej podoba mi się ta druga wersja, tyle ze w Biblii Tysiąclecia jest to napisane tak, by każdy mógł to zrozumieć, jest poprostu inna formna gramtyczna..

krisper, November 30, 2003 22:46 Skomentuj komentarz


Z całym szacunkiem, ale jeśli definicja jest właściwie przytoczona to ja osobiście nic takiego nie widzę w tym fragmencie. Chyba, że zbieżność myśli A1 i A2 oraz myśli B1 i B2 jest tak głęboka, że aż jej nie widać.:-)
Skomentuj notkę
1 grudnia 2003 (poniedziałek), 15:41:41

Dolina suchych kości

Proroctwo Ezechiela wypowiedziane w dolinie suchych kości:

(1) Potem spoczęła na mnie ręka Pana, i wyprowadził mnie On w duchu na zewnątrz, i postawił mnie pośród doliny. Była ona pełna kości. I polecił mi, abym przeszedł dokoła nich, i oto było ich na obszarze doliny bardzo wiele. Były one zupełnie wyschłe. I rzekł do mnie: Synu człowieczy, czy kości te powrócą znowu do życia? Odpowiedziałem: Panie Boże, Ty to wiesz.

(4) Wtedy rzekł On do mnie: Prorokuj nad tymi kośćmi i mów do nich: Wyschłe kości, słuchajcie słowa Pana! Tak mówi Pan Bóg: Oto Ja wam daję ducha po to, abyście się stały żywe. Chcę was otoczyć ścięgnami i sprawić, byście obrosły ciałem, i przybrać was w skórę, i dać wam ducha po to, abyście ożyły i poznały, że Ja jestem Pan. 

(7). I prorokowałem, jak mi było polecone, a gdym prorokował, oto powstał szum i trzask, i kości jedna po drugiej zbliżały się do siebie. I patrzyłem, a oto powróciły ścięgna i wyrosło ciało, a skóra pokryła je z wierzchu, ale jeszcze nie było w nich ducha. I powiedział On do mnie: Prorokuj do ducha, prorokuj, o synu człowieczy, i mów do ducha: Tak powiada Pan Bóg: Z czterech wiatrów przybądź, duchu, i powiej po tych pobitych, aby ożyli. Wtedy prorokowałem tak, jak mi nakazał, i duch wstąpił w nich, a ożyli i stanęli na nogach - wojsko bardzo, bardzo wielkie.

(11) I rzekł do mnie: Synu człowieczy, kości te to cały dom Izraela. Oto mówią oni: Wyschły kości nasze, minęła nadzieja nasza, już po nas. Dlatego prorokuj i mów do nich: Tak mówi Pan Bóg: Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego ducha po to, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam - wyrocznia Pana Boga.

Księga proroka Ezechiela 37:1-14

Ilekroć czytam to proroctwo wydaje mi się, że dotyczy ono narodu żydowskiego zaraz po holokauście (1945-1946). Ezechiel mógł widzieć jak chodzi i wypowiada je w Treblince lub Chełmnie, gdzie na polanach w lesie, zaraz po wyzwoleniu pozostały tylko jakieś wypalone ruiny a gdzieniegdzie leżały jeszcze rozrzucone ludzkie szczątki. Mógł wypowiedzieć je w 1945 w Oświęcimiu, gdzie miejscowi rozbierali wysadzone w powietrze krematoria dla złomu a baraki dla drewna.

Mógł widzieć jak chodzi i prorokowuje gdyż w niedługim czasie, w maju 1948 na ziemiach, które Pan dał Abrahamowi i potomstwu jego powstało Państwo Żydowskie założone przez tych, którzy przeżyli.

Wierzę, że Bóg, jak to zapowiedział przez Ezechiela (i nie tylko) gromadzi w Izraelu swój lud; wierzę że jest to część jego planu, wierzę że już niedługo ...

Wierzę też, że realizacja proroctw może służyć poznaniu Boga - przynajmniej Bóg tak to opisał słowami " ... i poznacie, że Ja, Pan powiedziałem i wykonałem". Szkoda tylko, że tak mało czyta się teraz proroctw ("powiedziałem") a tak dużo gazet ("wykonam") relacjonujących wydarzenia z Bliskiego Wschodu, które wzbudzają sensacje ale nie wzbudzają refleksji.

Maranatha!


Kategorie: Izrael, eschatologia, holocaust, _blog


Słowa kluczowe: biblia, Ezechiel, Izrael, proroctwo, apokalipsa, eschatologia, holocaust


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
4 grudnia 2003 (czwartek), 13:11:11

Credo (#1 - nicejskie i to drugie)

Chrześcijanie wyznają takie wyznanie wiary. Muszę sobie przypomnieć.

Wyznanie wiary (Skład Apostolski)

Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego,
Stworzyciela nieba i ziemi,
i w Jezusa Chrystusa,
Syna Jego Jedynego, Pana naszego,
który się począł z Ducha Świętego,
narodził się z Maryi Panny,
umęczon pod Ponckim Piłatem,
ukrzyżowan, umarł i pogrzebion,
zstąpił do piekieł,
trzeciego dnia zmartwychwstał,
wstąpił na niebiosa,
siedzi po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego,
stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych.
Wierzę w Ducha Świętego,
święty Kościół powszechny,
Świętych obcowanie,
grzechów odpuszczenie,
ciała zmartwychwstanie,
żywot wieczny.
Amen

Wyznanie wiary (Credo Nicejsko-Konstantynopolitańskie)

Wierzę w jednego Boga,
Ojca wszechmogącego,
Stworzyciela nieba i ziemi,
wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych.
I w jednego Pana Jezusa Chrystusa,
Syna Bożego Jednorodzonego,
który z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami.
Bóg z Boga,
światłość ze światłości.
Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego.
Zrodzony, a nie stworzony,
współistotny Ojcu,
a przez Niego wszystko się stało.
On to dla nas, ludzi,
i dla naszego zbawienia
zstąpił z nieba.
I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy,
i stał się człowiekiem.
Ukrzyżowany również za nas,
pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany.
I zmartwychwstał dnia trzeciego, jak oznajmia Pismo.
I wstąpił do nieba;
siedzi po prawicy Ojca.
I powtórnie przyjdzie w chwale
sądzić żywych i umarłych:
a królestwu Jego nie będzie końca.
Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela,
który od Ojca [i Syna] pochodzi.
Który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę;
który mówił przez proroków.
Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół.
Wyznaję jeden chrzest
na odpuszczenie grzechów.
I oczekuję wskrzeszenia umarłych.
I życia wiecznego w przyszłym świecie. Amen.

Komentarz:

  • Język tych obydwu wypowiedzi jest tak niedzisiejszy, że muszę nieźle się nagłowić nad każdym zdaniem aby samemu, osobiście powiedzieć sobie (i Bogu): tak, w to wierze. Można by powiedzieć, że jest przeintelektualizowany ale w końcu to Credo to musi tak być.
  • Jeżeli chodzi o treść to musi być ciężkie ale jeżeli chodzi o język? Przed chwilą dowiedziałem się, że Anglicy dorobili się nowej, współczesnej wersji Credo i nie używają już starego przekładu, mimo że bardzo poważnie traktują stary przekład Biblii czyli KJV. To taka ciekawostka.
  • Ten malutki nawias w drugim Credo, w wypowiedzi dotyczącej pochodzenia Ducha Świętego jest echem odwiecznych sporów Kościoła Wschodniego z Kościołem Łacińskim.
  • Ciekawe, czy ktoś na to ma swojego copyright'a i czy jak to opublikuję, okaże się, że komuś naruszyłem i zaraz będzie chciał ode mnie przeprosin i pieniędzy? Pewnie prawa już wygasły, bo minęło znacznie, znacznie więcej niż 50 lat. Ale w kontekście bieżących polowań na mp3 niczego nie można być już pewnym.

Kategorie: credo, katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: credo, katolicyzm, Skład Apostolski


Komentarze: (6)

ja, March 17, 2005 16:01 Skomentuj komentarz


"Ten malutki nawias w drugim Credo, w wypowiedzi dotyczącej pochodzenia Ducha Świętego jest echem odwiecznych sporów Kościoła Wschodniego z Kościołem Łacińskim". Niestety, nie jest to prawda. Słowo "filioque" ("i Syna") zostało dodane do tekstu Credo na synodzie w Toledo, w Hiszpanii w roku 589, przeciwko heretykom Arianom, a nie przeciwko Kościołowi Wschodniemu!!! Wtedy nie było jeszcze żadnych "odwiecznych sporów" A że potem filioque stało się kością niezgody, to już zupełnie inna historia...

w34 -> ja, September 18, 2005 12:06 Skomentuj komentarz


Dziękuję za uwagę. Człowiek się uczy całe życie.

nikt, May 11, 2017 18:33 Skomentuj komentarz


... i umiera mądrzejszy?

wojtek, December 27, 2018 20:35 Skomentuj komentarz


Umiera? Fakt, że "człowiek raz umiera a potem czeka go sąd" ale tak zasadniczo to człowiek powołany jest do wieczności, bo "Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba jest Bogiem żywych a nie umarłych". Lepiej przejść do wieczności mądrzejszym i doświadczonym niż głupim, no i lepiej bogatym niż biednym, więc "skarb w niebie" dobrze sobie już dziś gromadzić, "pełniąc uczynki, które Bóg przygotował abyśmy je pełnili".

W34, August 3, 2016 12:29 Skomentuj komentarz


Chyba nie wierzę, w "jeden chrzest na odpuszczenie grzechów". No i mam proble ze "świętych obcowaniem".

Po rozmowie z Kubą.

wojtek, May 11, 2017 18:24 Skomentuj komentarz


Stworzyłem całą serię notek z tematem "Credo" i obawiam się, że stale będą powstawać nowe wersje, bo stale w coś będę wierzył, a moja wiara się zmienia.
Skomentuj notkę
4 grudnia 2003 (czwartek), 13:50:50

Credo (#2 - moje)

Na początek pewna uwaga techniczna. Przypuszczam, że niektórych czytelników będzie dziwić słowo wiem użyte w miejscu w którym sami użyli by słowa wierzę. Ale cóż począć: ja to wiem, podobnie jak święty Paweł wiedział, że pod Damaszkiem spotkał zmartwychwstałego Jezusa a święty Piotr wiedział, że po zmartwychwstaniu jadł w Jezusem śniadanie. Wiem i koniec.

Moje wyznanie wiary

  1. Wiem, że jestem grzesznikiem. Wiem to, ponieważ konfrontacja moich myśli, słów, czynów i zaniedbań z bożymi standardami wyrażonymi w biblijnych przykazaniach oraz w ewangelicznych wypowiedziach Jezusa wypada dla mnie fatalnie. Nie będę więc udowadniał, że to nie ja, że to nie moja wina, że okoliczności mnie do tego zmusiły bo to są tylko niewłaściwe wykręty. Ja jestem grzesznikiem i ja to wiem.
  2. Wiem, że Bóg, który oprócz tego że stworzył wszechświat w jakiś sposób stworzył równie mnie. Wiem, że mnie kocha, tj. chce dla mnie wszystkiego co dobre i mimo iż jestem grzeszny i ta moja grzeszność sprawia iż nie mogę zbliżyć się do niego On chce aby takie zbliżenie stał się jednak możliwe.
  3. Wiem, że tą miłością powodowany Bóg posłał na ziemie swojego Syna, który będąc w ciele poniósł śmierć za grzechy ludzi, w tym również za moje grzechy.
  4. Wiem, że ofiara Jezusa jest wystarczająca przed Bogiem by zmazać moje grzechy i wiem, że gdy tą ofiarę przyjmę (załapie się na nią) Bóg nie będzie widział już mnie jako grzesznika.
  5. Wiem, że kiedyś, gdy uświadomiłem sobie swoją grzeszność prosiłem Boga o wybaczenie mi moich grzechów. Wiem, że Bóg jest wierny i gdy moją prośbę wysłuchał wybaczył, przez co teraz jestem z nim na pozycji: usprawiedliwiony. Niestety, moje życie w tu na ziemi powoduje, że ciągle jeszcze mam coś do żałowania, że ciągle mam coś do wyznawania, że ciągle przed Bogiem jest coś nie tak. Ale też ciągle mogę z Nim o tych moich problemach i wpadkach rozmawiać.
  6. Wiem, że podjąłem kiedyś decyzje aby Jezus był moim Panem, mistrzem i  nauczycielem. Wiem, że prosiłem go aby nim pozostał a ponieważ On zmartwychwstał i żyje, wiem, że moją prośbę wysłuchał i spełnił.
  7. Wiem, że po moim opamiętaniu prosiłem Boga o to, aby Duch Święty zamieszkał we mnie i wiedząc, że proszę o to zgodnie z zaleceniem Jezusa to zamieszkanie dokonało się. Choć jest to dość tajemnicze we mnie objawiło się to całkowitym przemienieniem mojego myślenia, zmianą systemu wartości, zmianą sposobu postrzegania świata i pojawieniem się sumienia. To trochę tak, jakby ktoś zdjął mi z oczu okulary spawalnicze przez co mogę powiedzieć, że przejrzałem. Mogę też jak Święty Paweł powiedzieć, że byłem umarły a ożyłem więc myślę, że ta przemiana może być tym, co Jezus i pierwsi chrześcijanie określali jako Nowe Narodzeniem.
  8. Wiem, że po tym nawróceniu przyjąłem chrzest. Pamiętam, że była woda, pamiętam, że zostałem w niej zanurzony i wiem, że było to pewnego rodzaju świadectwo mojej przemiany zarówno dla ludzi jak i dla istot duchowych.
  9. Wiem, że gdy jestem posłuszny Bogu, Bóg przez swoją łaskę wykorzystuje mnie do swoich celów aby przysporzyć sobie chwały porządkując w miłości ten świat. Wiem też, że czasem nie jestem posłuszny i czyniąc samemu pewne rzeczy niby to dla Boga a jednak dla chwały własnej kaleczę siebie i innych ludzi psując ten świat, za co znowu muszę przed Bogiem pokutować. Samo życie niestety.
  10. Wiem, że kiedyś będę razem z moim Panem. Wiem, że z Nim będę oglądał Boga  twarzą w twarz, że poznam tak jak jestem poznany. Wiem, że będę z Nim w tym co Biblia zwie Nową Ziemią i Nowym Niebem. Nie wiem czy stanie się to po moje śmierci, czy też po czymś co Biblia określa jako pochwycenie wierzących i co ma mieć miejsce w czasach ostatecznych. Tak czy inaczej, wiem, że żywota na tej ziemi dokończę i nie będzie to niewiadomo kiedy, bo ludzie nie żyją wiecznie.

Nota redakcyjna:

Na koniec dodam, że to wyznanie powstało lekko na prędce i należy nad nim jeszcze popracować aby usunąć to co przegadane, dopisać to czego zabrakło a jest konieczne i wyjaśnić to, co może być nieczytelne. Pewnie niedługo to zrobię, ale na dziś takie musi wystarczyć.

Dokument ten spisałem aby wszystko było jasne, abym był czytelny i abym mógł się do czegoś odwoływać, co wcale nie oznacza, że każda literka jest moim dogmatem i że w szczegółach nie będzie on ulepszany.

Amen.


Kategorie: credo, osobiste, _blog


Słowa kluczowe: credo, wierzę


Komentarze: (2)

Hamulec, January 31, 2004 00:22 Skomentuj komentarz


Wiem, że zostałem stworzony z Boga i jestem Jego częścią. Wiem, że wszystkie upadki, grzechy i moaj słabosć są po to, aby doskonalić mnie i innych, aby nas kształtować. Wiem, że nie powinienem zbyt długo opłakiwać swoich złych uczynków i biadolić nad nimi. Jednakze wiem też, że powinienem wyciagnąć z nich wnioski i przestrogę na przyszłosc i cieszyć siez tego. Wiem, że powinienem myśleć o sobie i innych jak o wspaniałych, świetlistych istotach. Jak o prawdziwych dzieciach Boga.

krisper, December 8, 2003 23:24 Skomentuj komentarz


ciekawym komentarzem jest brak jakichkolwiek komentarzy... czyż nie?
Skomentuj notkę
5 grudnia 2003 (piątek), 09:15:15

Miś (z cyklu: to lubię)

Zacznę od cytatu:

- Powiedz mi, po co jest ten mis?

- Właśnie, po co?

- Otóż to. Nikt nie wie po co i nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa To jest Miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to jest nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu. I co się wtedy zrobi?

- Protokół zniszczenia.

- Zapamiętaj: Prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich, słomianych inwestycjach.


Misia oglądałem chyba ze 30 razy. Lubię ten film, lubię wyłapywać szczegóły, drobiazgi, lubię humor Barei. Ale z drugiej strony film jest w jakiś sposób straszny. Kiedyś oglądając chciałem znaleźć wśród bohaterów choć jedną porządną osobę - nie ma! Wszyscy bohaterowie kłamią, większość oszukuje, kradnie, kombinuje, zdradza - mimo to wszyscy uważają się za porządnych, właściwych, mądrych, wspaniałych.

Czyżby prawda o świecie?

I jeszcze link do świetnej strony o filmie:
http://www.mis.canpol.pl/


Kategorie: to lubię, film, _blog


Słowa kluczowe: miś, Bareja


Komentarze: (12)

eutanazja-kaska, December 5, 2003 00:12 Skomentuj komentarz


Niesety, ale tak.. każdy ma coś na sumieniu... Jeden to drugi tamto. gdy widzimy, że ktos robi coś źle, powinnismy mu o tym powiedzieć, ale nie myśleć że sami jesteśmy ideałami (bo nie jesteśmi i nigdy nie będziemy) Możemy tylko dążyć do doskonałości:)

anonim, January 7, 2009 04:46 Skomentuj komentarz


Jest w Misiu jedna pozytywna, a właściwie nie negatywna osoba: sklepikarz, polski emigrant w Londynie. Ale trudno ją wypatrzyć.

grand, January 25, 2009 14:33 Skomentuj komentarz


Faktycznie ten sklepikarz w Angli jest pozytywna postacia i chyba jedyna No i ta murzynka co tłumaczy przez telefon.

Ochodzki, May 4, 2010 11:21 Skomentuj komentarz


No a przybywajacy z zagranicy obywatel z wyzszym wyksztalceniem...? :>

anonim, January 13, 2011 09:29 Skomentuj komentarz


Zostawił za granicą swoje kilogramy więc też jest beee ;)

65, June 20, 2011 11:19 Skomentuj komentarz


przy okazji - sklepikarza gra sam Bareja

;), January 29, 2012 15:08 Skomentuj komentarz



Powiedz mi, po co jest ten stadion?

Właśnie, po co?

Otóż to. Nikt nie wie po co i nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten stadion? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa To jest Stadion na skalę naszych możliwości. Ty wiesz co my robimy tym stadionem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to jest nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest stadion społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu.

Zapamiętaj: Prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich, słomianych inwestycjach.


zomby, September 1, 2012 13:09 Skomentuj komentarz


jakże to jest aktualne... tylko teraz nie mówi tego Prezes Ochódzki klubu "Tęcza", tylko Prezes Lato klubu "PZPN" ;]

Michał, October 7, 2012 22:07 Skomentuj komentarz


Super film i ponadczasowy cytat też bardzo mi się podoba. Można go też odnieść do naszego stadionu narodowego.

wheelchairTapDancer, April 13, 2013 16:43 Skomentuj komentarz


dnia 13 kwietnia roku pańskiego 2013 w samo południe w mieście Częstochowa dokonano uroczystego odsłonięcia 14-metrowego pomnika Jana Pawła II

- Powiedz mi, po co jest ten Jan Paweł?
- Właśnie, po co?
- Otóż to. Nikt nie wie po co i nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten Jan Paweł? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa To jest Jan Paweł na skalę naszych możliwości. Ty wiesz co my robimy tym Janem Pawłem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to jest nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest Jan Paweł społeczny.

Dziedzic Wawrzyniec, December 25, 2013 13:45 Skomentuj komentarz


Biedne Palikociątko...to też Ci się kojarzy z Kościołem? Może jakieś ziółka na uspokojenie?

Ono Matopej, April 6, 2022 11:17 Skomentuj komentarz


Powiedz mi, po co jest Donald Tusk?

Właśnie, po co?

Otóż to. Nikt nie wie po co i nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten Donald? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa To jest Donald na skalę naszych możliwości. Ty wiesz co my robimy tym Donaldem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to jest nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest Donald społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu.

Skomentuj notkę
5 grudnia 2003 (piątek), 18:40:40

Marketing i antymarketing

  1. Lubię robić zakupy w sklepach sieci Minimal. W moim mieście są dwa takie sklepy, raczej w centrum miasta a nie gdzieś daleko za. Jest w mieście jeszcze hipermarket Tesco, w którym zakupów robić nie lubię bo gdy przejdę wszystkie niezbędne alejki to jestem bardzo zmęczony. Innych hipermarketów nie ma ale do miasta obok gdzie są jest niedaleko.
  2. Kiedyś postanowiłem przeanalizować strategie marketingowe obecnych w moim mieście sieci. Oto do jakich wniosków doszedłem uwzględniając następujące czynniki:
    • Tesco celuje w biedniejszych klientów bo:
      • stara się być bardzo tanim sklepem co jest głównym przekazem w reklamach; np. w sloganach "dużo, tanio, Tesco" albo na bilboardach, gdzie nożyczki tną cenę;
      • ściąga z miasta klientów bezsamochodowych darmowym autobusem;
      • organizuje różne promocje, wycelowane w tych co myślą raczej powoli i liczą, ze dostaną coś za darmo albo chcą kupić coś naprawdę tanio.
    • Tesco minimalizuje swoje koszty poprzez:
      • sprzedaż pod własną marką więcej niż dziadowskich produktów (mój slogan na to brzmi: "Produkty Tesco dla tych, którzy lubią jakoś");
      • minimalizacje zatrudnienia - nie ma szans na zadanie jakiegokolwiek pytania sprzedawcy uciekającemu na wrotkach;
      • minimalizacje powierzchni magazynowe kosztem powierzchni handlowej co powoduje, że produkty trzyma na hali; przez co sok pomarańczowy Hortex-u zajmuje 76cm regału (i 76cm do przejścia), podobnie jak sok jabłkowy i inne soki innych producentów (razem 10m);
      • kredytowanie się kosztem dostawców maksymalizując terminy płatności;
      • budując tanie hale na tanich terenach przez co te hale są jakie są i są tam gdzie są, czyli daleko.
    • Minimal działa nieco inaczej:
      • ma magazyny (choć nie za duże) i sok pomarańczowy Hortex-u stoi tylko w 4 rzędach zajmując 38 cm (dla mnie to mniej chodzenia);
      • hale mają swój styl (niektóre są drewniane), przez co niekoniecznie są najtańsze;
      • markety lokuje na osiedlach ale bliżej centrum (droższe działki);
      • nie konkuruje z tanimi marketami osiedlowymi (Plus, Biedronka), które celują w biedniejszą klientele;
      • ma pełny pakiet produktów, praktycznie mimo mniejszej powierzchni jest wszystko bez przemysłówki i ciuchów (te ostatnie w ilościach śladowych - 6m)
      • ceny nie są wydołowane - są takie sobie;
      • ma też własną marka (dziwne?) co nie pasuje do teorii;
    • Tanie markety osiedlowe (Plus, Biedronka, Lider Price) działają jeszcze inaczej:
      • nie tylko nie mają magazynów ale nawet nie rozpakowują towaru nacinając tylko kartony, bo klient sam sobie poradzi z rozpakowywaniem;
      • minimalizują zatrudnienie: widać w nich brud, nieporządek a obsługi nie uświadczysz poza przemęczonymi i smutnymi magazynierami;
      • oszczędzają na oświetleniu;
      • nie przyjmują kart płatniczych więc oszczędzają na ich obsłudze (prowizje i telekomunikacja);
      • mają bardzo małą listę produktów, przeważnie tańszych marek;
    Na podstawie powyższych obserwacji wyrobiłem sobie teorie, że ...

    Sieć Minimal celuje w bogatszych klientów.

    Ponieważ jako taki klient właśnie się czuję luzując się kupuje najczęściej właśnie w Minimalu.

  3. Ostatnia wizyta w Minimalu położyła moją teorie w gruzy gdy przy wejściu zobaczyłem wielką tablicę z hasłem:

    Sprawdź nasze ceny!

    Na tablicy porównują ceny 20 sprzedawanych u siebie produktów z cenami z Tesco i udowadniają powyższą tezę, która dla bogatszych jest bez znaczenia o ile nie ma konotacji negatywnych.

    Ale czy na pewno moja teoria była zła? Może po prostu ktoś (tajny agent Tesco) w ich dziale marketingu prowadzi krecią robotę? Ale może jest prostsze wytłumaczenie nie zakładające od razu spisku. Może po prostu ich marketignowiec jest głupi, zatrudniony po znajomości antyfachowiec po Wyższej Szkole Marketingu i Zarządzania w Pcimiu Dolnym? Może wytłumaczeniem jest po prostu brak kompetencji. Tak, to jest jakieś wytłumaczenie ale na pewno nie usprawiedliwienie.

  4. Przypuszczam, że akcja z tablicą przeprowadzona była w następujący sposób:
    • wymyślili sobie, że muszą się pokazać jako najtańsi;
    • sprawdzili ceny w Tesco;
    • wybrali pewne produkty na których mogą (nawet licząc się ze stratą) zejść z ceną tak aby udowodnić założoną tezę, że są najtańsi;
    • wywiesili tablice i liczą na efekt.
    Efekt wywołali - mnie odrzuciło a budowana do tej chwili konsekwentnie marka  otrzymała niespójny sygnał skierowany do świadomości lub podświadomości klientów.

    A odrzuciło mnie z jeszcze jednego powodu: nie lubię być okłamywany, nie lubię gdy traktuje się mnie jak idiotę, którego łatwo nabrać na takie plewy. Ale zaraz? Czy czasem nie na okłamywaniu polega cały dzisiejszy marketing? Czego znowu się czepiam.

  5. Ale o marketingowcu można powiedzieć jedno: zna jedno używane w marketingu kłamstewko:

    Jeżeli nie możesz być najlepszy w jakiejś kategorii
    to wymyśl nową kategorię!


Kategorie: marketing, _blog


Słowa kluczowe: marketing, Tesco, jakość, Biedronka, Plus, Minimal, Lidl, Lider Price


Komentarze: (4)

NancyGirl, December 9, 2003 19:52 Skomentuj komentarz


Witam!
Koledze polecam kiosk w jakims zapizdowie z waskim asortymentem , skoro meczy sie w Tesco.
Jesli chodzi o drozsze produkty, to po to istnieje POK(Punkt Obslugi Klienta) pokazujesz rachunek,i mowisz ile powinno kosztowac, wtady wyplacaja roznice.To nie jest Twoj problem.Po prostu ktos z dzialu nie zdazyl rozniesc cenowki,bo na nocce mogl miec ok 2000.Wszystko sie moze zdarzyc.Badzcie bardziej wyrozumiali, bo gdy wy jestescie w pracy, to tego samego oczekujecie od innych.W Tesco w moim miesice, nie ma z niczym problemu.Rada dla was-POMYSLCIE troszke, zanim oskarzycie kogos bez zadnego powodu. Pozdrawiam K.

chryzantema, December 7, 2003 22:30 Skomentuj komentarz


u mnie hit przeksztalcil sie w tesco, najwiekszy syf swiata.

ale u Ciebie [nie wiem, gdzie mieszkasz] chociaz autobus jezdzi i zabiera ludzi do tego gowna. a u mnie? :/

pozdrawiam

wings, December 5, 2003 21:18 Skomentuj komentarz


Moje zdanie na w/w temat :

- Tesco - spotkałam ich kilka i tak:
* sklep nr 1: jest ok. jako jedyny w okolicy "od zawsze" posiada klimatyzację, wybór towaru spory itd...,
*sklep nr 2: beznadziejny bo przekształcony z "Hit-u", mało przestrzeni,mierny wybór towaru, świeżość artykułów poniżej krytyki (np.sery-niby świeży a jednak nie);przy zakupach za 200 zł z trudem uzyskałam w kasie 3 woreczki foliowe( - wiadomo o co chodzi); jak zwykle brak towaru z ofert (płyty cd - miało być 15 szt za 13 zł, było 10 w tej cenie - nie zauważyłeś - Twój problem)

- Minimal: byłam raz, wspominam dość dobrze

- Biedronka:(moja osiedlowa)
* dla mnie idealny sklep na szybkie i niedrogie zakupy, a produkty marki własnej czasem bardzo dobrej jakości, faktycznie skąpa obsługa w/g zasady: kliencie radź sobie sam; ale ogólnie dla mnie ok.

- Lider Price: beznadziejne wszystko i wszędzie, marka własna - podobnie jak w Tesco; to najgorszy "market" do jakiego udało mi sie trafić


- Plus - dawno nie byłam, więc chyba nie ciekawego jak dla mnie

- Auchan - ten sklep, ze wszystkich hipermarketów lubię najbardziej...zawsze świeże produkty, towar odbierasz z kasy zapakowany w "jednorazówki"- idealne do wtórnego zużycia jako worki na śmieci;

Ogólnie jednak to nie lubię takich molochów, ale chodzę tam z dwóch powodów:
- godziny otwarcia- tam tylko mogę zdąrzyć po pracy
- niższe ceny niż w malutkich sklepach osiedlowych - to przykre, sami zabijamy polski handle, ale co zrobić skoro dla mnie liczy się każda złotówka :)

Aha - idąc do marketu mam listę, inaczej się nie da - z wiadomych wzgledów...

Ale się rozpisałam -
Pozdrawiam. Misia

Henry, February 12, 2009 16:22 Skomentuj komentarz


Zabawne wnioski, pochopnie jednak wyciagniete.
Sam podzial na "biednych" i "bogatych" jest dosc nieadewatny do dzisiejszego - mocno zurbanizowanego i ujednoliconego - swiata, w ktorych ci, ktorzy mienia sie byc bogatymi w rzeczywistosci "swieca tanim kiczem" wywolujac tym samym usmiech na twarzach obserwatorow.
Minimal niczym szczegolnym sie nie wyroznia, a nawet wpisuje sie w "polityke" tego typu marketow, ktore celuja po prostu "na oslep" w masy i tlumy, jednostka sie dla nich nie liczy.
Dziala u nich prosta kalkulacja: kupno > marza > sprzedaz.
Wszystko inne to przypadek, lub niedbalstwo.
Skomentuj notkę
6 grudnia 2003 (sobota), 14:31:31

Modlitwa o wspomnieniach z przyszłości

I
A gdy ogarniesz mnie kiedyś
i zbawisz bez końca
Gdy zjednasz uczucia z czynieniem
uwolnisz od stresu
Wspomnę z uśmiechem marzenia młodzieńcze
że chciałem niegdyś świecić jak słońce
w szalonym wyścigu boskość dogonić
smakować jej słodycz magiczną

II
Lecz Ty spokojnie uśpiłeś ten zamiar
do pokory przez wzgardę zmusiłeś
z Edenu wygnałeś

III
Więc gdy ogarniesz mnie kiedyś
i zbawisz bez końca
Wspomnę z uśmiechem tę namiętność dziką
bo oto teraz - prawdziwym jestem
Świecę nareszcie ...

Tomasz Żółtko, z tomiku "Przeklinając zmawianie pacierzy"


Kategorie: poezja, Tomasz Żółtko, _blog


Słowa kluczowe: Tomasz Żółtko, Tomek Żółtko, modlitwa, pacierz, zbawienie


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
8 grudnia 2003 (poniedziałek), 00:31:31

Zima

A tu zima akurat,
Chwycił mróz i śnieg już spadł.


SMS tej treści poleciał światłowodem do A, która właśnie się kąpie w ciepłym morzu.

Kategorie: poezja, _blog


Słowa kluczowe: zima


Komentarze: (5)

krisper, December 8, 2003 23:31 Skomentuj komentarz


co tam za frajda kąpać się bez swojej drugiej połowy...osobiście wolę zwykły basen z moją Gałązką niż Szeszele bez niej.

khan-goor, December 8, 2003 23:00 Skomentuj komentarz


super fajny blogasek... ;]

a wracając do meritum. trochę zazdrość chwyta (choć to grzech główny) na wieść o tym ciepłym morzu...

l-e-n-a, December 8, 2003 22:52 Skomentuj komentarz


cze fajny blogasek
wpadniej do mnie z rewizytka a napewno nie pozalujesz

wings, December 8, 2003 17:25 Skomentuj komentarz


hm...... wróciły marzenia ... i myśli o wakacjach :)

Dzióbek, December 8, 2003 10:52 Skomentuj komentarz


Właściwie to w ciepłej wodzie (chociaż to na pewno nie będzie morze...) można by sie kąpać także w Polsce. I nie myślę tu o wannie, tylko o wykorzystaniu ciepłych źródeł, ktore u nas są, jak się ostatnio dowiedziałam. Na Słowacji ludzie się w nich kąpią w środku zimy, te ludzie to często Polacy, może by u nas zbudować coś takiego? Co Ty na to? Budujesz?
Skomentuj notkę
9 grudnia 2003 (wtorek), 00:54:54

Matrix - !#^^&!!%'@!!*!

Inspiracja - cytat za Gazetą Wyborczą:

Drugi snajper z Waszyngtonu broni się "chorobą Matrixa"

GW, BW 08-12-2003

Lee Malvo, młodszy z dwóch snajperów terroryzujących rok temu Waszyngton, uważa, że jak filmowy Neo walczył ze złowrogim systemem na kształt Matrixa.

Taką linię obrony przedstawiają adwokaci podczas trwającego właśnie w Wirginii procesu 17-letniego Malvo.

(...)

Taka linia obrony jedynie pozornie nie ma sensu. W ciągu ostatnich dwóch lat w USA już dwóm osobom podejrzanym o morderstwa udało się uniknąć kary śmierci właśnie dzięki "Matrixowi".

W San Francisco 27-letni student zabił i poćwiartował właścicielkę swego mieszkania, ponieważ "próbowała go wciągnąć do Matrixa". W Ohio sąd uznał za niepoczytalną 36-letnią barmankę, która uważała się za Trinity - jedną z bohaterek "Matrixa".

Komentarz:

Nie wiem czy to mam sens komentować, bo czuję, że to nie jest żadna choroba psychiczna tylko prawnicza ucieczka przed karą, która powinna być wymierzona.

A może się mylę? Może rzeczywiście "Matrix", taki dobry film robi z ludźmi takie złe rzeczy? Ale jak to może być, że dobrzy ludzie tak się psują pod wpływem dobrego filmu? A może to nie jest dobry film? Albo może jest tak, że na świecie nie ma dobrych ludzi?

A może po prostu to jeszcze jeden dowód na to, że przytoczona kiedyś definicja dobra wykazuje, że cały ten świat (ludzie i ich produkcje filmowe) są złe, tylko tak trudno się nam do tego przyznać przed sobą i co gorsza przed Bogiem.

Jeżeli powyższe pytania są jednak bez sensu i jednak jest to tylko taktyka obrońców, to jak to możliwe, że dobrzy ludzie zabijają a prawnicy (inni, też dobrzy ludzie) wymyślają takie kłamliwe fortele aby zbrodniarzy przed karą uchronić.

I jeszcze drobiazg: ponieważ umieszczenie na swoim blogu obrazka z Matrix-a jest teraz "trendne" to znowu jestem do przodu :-) Zdjęcie popsułem sam - w końcu mając Paint'a każdy może psuć.


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: Matrix, choroba Matrixa, etyka, moralność


Komentarze: (2)

maynka, December 13, 2003 22:07 Skomentuj komentarz


na jaką kare zasługują Ci, którzy zabijają?

demirja, December 9, 2003 10:23 Skomentuj komentarz


a moze faktycznie wszystko jest matriksem ... nie ma dobra i zla - tylko pelna sterowalnosc, a ludzie boja sie rzeczywistosci :|
Skomentuj notkę
9 grudnia 2003 (wtorek), 21:30:30

Czekolada

Nie tak dawno pisałem o moich egzystencjalnych pytaniach związanych z pobytem w pewnej aptece (notka "Mydełko" z 21 października 2003). Odpowiedzi jakich sobie wtedy udzieliłem doprowadziły mnie dziś do innej apteki, gdzie chciałem zakupić nieco więcej niż aspirynę za 3zł.

Podałem recepty a pani ładowała przepisane pudełka do reklamowego woreczka. Potem, po wydrukowaniu rachunku i uregulowaniu należności pani aptekarka szybko i sprawnie odwróciła się, otworzyła szufladę gdzieś na dole, i w dyskretny sposób wsadziła do woreczka tajemnicze coś, robiąc to dokładnie tak jak w latach 50-tych sprzedawało się w małych miasteczkach prezerwatywy.

Nikt nie zauważył, ja chyba też nie do końca zajarzyłem, bo zareagowałem na to tajemnicze coś dopiero po wyjściu z apteki. Sięgam do woreczka i widzę czekoladę marki "Wesołych Świąt" wyprodukowaną dla Geant Polska sp. z o.o. Otwieram, kosztuje - ohydztwo, zupełnie jak wyrób czekoladopodobny z czasów Wczesnego Jaruzelskiego! Jak by to nie można klientom, którzy zostawiają nieco więcej kasy kupić jakiego Wedla albo Alpen Gold.

I teraz pojawiają się dwa nowe egzystencjalne pytania:

  • wrócić do poprzedniego obyczaju, bo mydełka dawane w aptece A. były mydełkami Palmolive a więc dość dobrej jakości (mimo, że ich nie lubię) czy też ...
  • podjąć kolejną próbę znalezienia normalnej apteki, gdzie będzie minimalnie taniej i nie będą dawać gadżetów, zwłaszcza tak chłamiastych.

Ale mam już przynajmniej jedną życiową odpowiedź: do tej apteki więcej nie pójdę.


Kategorie: marketing, _blog


Słowa kluczowe: marketing, apteka


Komentarze: (3)

krisper, December 10, 2003 22:15 Skomentuj komentarz


no cóż... każdy ma takie problemy egzystencjalne na jakie go stać:-). a tak w ogóle to masz chyba pecha bo jestem częstym klijenyem tychże i nie spotkałem się z czymś takim. ale fakt jest faktem, że ździebko to nieudolne. ale ja to w sumie rozumiem. osobami sprzedającymi w aptekach są magistrzy farmacji nie zaś handlowcy. nie zawsze to idzie w parze, a praca jest pracą i nie zawsze można ją sobie wybrać.

khan-goor, December 10, 2003 13:21 Skomentuj komentarz


o ile w pełni się zgadzam w kwestii dodatków, bo sam tego niecierpię, to zrozumieć też potrafię, iż jest to, suma sumarum, dobry chwyt reklamowy.

albo anty-reklamowy jeśli taką czekoladkę walnęli..

wings, December 9, 2003 22:42 Skomentuj komentarz


ja myślę, że warto zostać przy aptece "A" i mydełkach "P",a ich nadmiar ofiarować np. przy okazji zbiórki na dom dziecka - dzieciaki napewno by się ucieszyły, Ty byłbyś zadowolony bo lubisz zakupy w aptece "A"

p.s. z moich doświadczeń wynika,że "prezenty" do zakupów raczej są mile widziane przez klientów, więc nie dziwię się tym praktykom, choć apteka "B" raczej nie ma się czym szczycić...
Skomentuj notkę
10 grudnia 2003 (środa), 19:03:03

Zabawa w słowa ma sens?

Myśl zassana z nina.blog.pl:

Nie rozmawia się z tym, kto nie rozumie znaczenia słów.

Jest piękna!


Kategorie: zabawa w słowa, złota myśl, _blog


Słowa kluczowe: słowa, znaczenia, znaczenie słów


Komentarze: (10)

emi_grise, December 12, 2003 14:56 Skomentuj komentarz


Dla mnie zacytowane tu słowa oznaczają zatrzaśnięcie przed kimś drzwi do zrozumienia,są więc jak wyrok...Z kimś, kto nie rozumie znaczenia słów trzeba rozmawiać przede wszystkim (tak, by je w końcu zrozumiał)

krisper, December 12, 2003 14:28 Skomentuj komentarz


ciekawe, czy równie dobrze będą ci smakowac, gdy będą dotyczyć np. twojego dziecka, które przyjdzie do ciebie porozmawiać np. o miłości. odeślesz je w cholerę bo nie wie co to np. orgazm? nie ma sensu rozmowa, gdy osoba z którą rozmawiamy nie chce nas słuchać, gdy nie chce wyciągać wniosków z rozmowy. natomiast niezrozumienie jest dopiero początkiem rozmowy. to zdanie o którym mówimy jest zaprzeczeniem sensu całej ewangelizacji. jest zaprzeczeniem procesu wychowania. jest pogardą dla innych ludzi. czym się zajmował Jezus, Paweł? czy nie tłumaczeniem znaczenia słów i zdarzeń? są i dzisiaj ludzie którzy jeżdżą w różne dziwne miejsca na świecie, o których nawet nigdy nie słyszeliśmy. tam żyjąc z tubylcami tworzą im alfabet, podstawy gramatyki ich języka po to by móc im wytłómaczyć znaczenie przesłania z którym do nich przyjechali. w34 coś na ten temat wie. dlatego tym bardziej zdziwiła mnie jego notatka, bo to zwykły intelektualny dekadentyzm. to zamknięcie się na świat. to smarzenie się w swoim własnym sosie. a moim zdaniem nie o to chodzi w życiu. w chrześcijaństwie zresztą też.

Nina, December 11, 2003 19:10 Skomentuj komentarz


A ja bardzo lubie te słowa, prawie tak bardzo jak chinskie ciasteczka.

anonim, December 11, 2003 12:31 Skomentuj komentarz


I tu masz rację.... tak należy zrobić, bo zawsze przecież ja mogę być tą która nie rozumie .... a przyznaję, że czasem i tak bywa, nie uważam aby dostosowanie się do poziomu rozmówcy było ujmą dla własnego "ego"

krisper, December 11, 2003 09:54 Skomentuj komentarz


wszystko zależy od tego co chcesz osiągnąć. jeśli Twoim celem jest erystyka to nie ma o czym dyskutować. tylko mi nie mów, że to nie jest egoizm. Jeśli zaś chcesz przekazać coś i zależy Ci na zrozumieniu tego co mówisz to zniżysz się do poziomu rozmówcy bo ważniejsze od twojego ego będzie to co chcesz powiedzieć. lub inaczej; ważniejsza będzie dla Ciebie ta osoba i jej dobro od twojej dumy, pychy, wygody, itp.

wings, December 11, 2003 08:29 Skomentuj komentarz


a ja nie zgadzam się... czasem nie chodzi o słowo ale o cały sens wypowiedzi, a pozatem dziwnie jakoś co chwilkę tłumaczyć co chciało się powiedzieć, zważywszy, że nie używam słów wyszukanych czy szczególnie trudnych ...

lencia, April 24, 2007 09:25 Skomentuj komentarz


.

eutanazja-kaska, December 11, 2003 03:26 Skomentuj komentarz


..zawsze mozna mu wytłumaczyć co dane słowo znaczy..
Zgadzam się z KRISPEREM...

krisper, December 10, 2003 22:17 Skomentuj komentarz


jest jednocześnie egoistyczna i zarozumiała

wings, December 10, 2003 21:12 Skomentuj komentarz


kurcze...zmuszasz mnie do myślenia o tak późnej porze... i co ?? i nic !!! Ostatnio mi się zdarzyło spotkać z kimś, kto jak zauważyłam, mało interesuje się otaczającym światem ... w trakcie rozmowy zrozumiałam, że muszę uważać co mówię, bo chyba mnie nie bardzo rozumie ... została rozmowa o pogodzie i sprzątaniu ... ale przyznam, że było to nielada męczące :) Nie żebym była jakaś ą-ę itd.. ale ....
Skomentuj notkę
11 grudnia 2003 (czwartek), 10:45:45

Wyjmowanie, wyrywanie, manipulowanie

To kolejna myśl o komunikowaniu się:

Tekst wyjęty z kontekstu staje się pretekstem.

Myśl zaczerpnięta z książki "Normalne narodziny chrześcijanina" J. D. Pawson'a, ale ponieważ on umieścił w cudzysłowie, to pewnie pochodzi z jeszcze innego źródła.


Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: manipulacja


Komentarze: (4)

wings-->Nina, December 12, 2003 16:18 Skomentuj komentarz


proszę wjaśnij mi na czym owy błąd polega...

krisper, December 12, 2003 14:34 Skomentuj komentarz


Nina , a mogłabyś przytoczyć jakiś malutki wykładzik na przykładzie tego zdania? Bardzo chętnie bym poczytał.

Nina, December 12, 2003 13:09 Skomentuj komentarz


Jako, że jestem już PO egzaminie z logiki mogę z całą pewnością powiedzieć, że jest to błąd logiczny ;)

I choć przeklinałam ten przedmiot, nareszcie nie robię błędów logicznych i wreszcie jestem rozumiana tak, jakbym chciała :)

zycie-z-nim, December 12, 2003 08:51 Skomentuj komentarz


czasami jedno słowo wyciągnięte z jakiegos zdania zmienia swoje znaczenie
Skomentuj notkę
13 grudnia 2003 (sobota), 21:40:40

Zakazane piosenki (z cyklu: to lubię)

Siekiera, motyka, styczeń luty,
Niemiec z Włochem gubią buty.
Siekiera, motyka, linka, drut,
I pan malarz jest kaput.

Siekiera, motyka, piłka, szklana,
W nocy nalot, w dzień łapanka.
Siekiera, motyka, piłka, gaz,
Uciekajmy póki czas.

Siekiera, motyka, żandarm, buda,
Każdy zwiewa gdzie się uda.
Po co siedzieć w cytadeli
Albo w jakiejś innej celi.

Siekiera, motyka, piłka, deska,
Ta ulica Skaryszewska.
Siekiera motyka piłka i dwie deski,
Już jesteśmy na Skaryszewskiej.

Jak tu być i o czym śnić,
Hycle nam nie dają żyć.
Wszak kultura nie zabrania
robić takie polowania.

Siekiera motyka, piłka, szklana.
W nocy nalot w dzień łapanka.
Siekiera motyka, piłka, gwóźdź.
Masz górala i me puść.

A jak nie masz tysiąć złotych
ty wyjeżdżasz na roboty.
Siekiera motyka, piłka, linka,
Tutaj Kurpy tam Treblinka.

Już nie mamy gdzie się skryć,
Hycle nam nie dają żyć.
Po ulicach gonią wciąż,
Patrzą kogo jeszcze wziąć.

Bo przecież kultura nie zabrania
Robić takie polowania
I widocznie z nimi źle 
Kiedy za nas biorą się.

Siekiera, motyka, piłka, alasz.
Przegrał wojnę głupi malarz.
Siekiera, motyka, piłka nóż.
Przegrał wojnę już, już, już.

Siekiera, motyka, gaz i prąd
Kiedyż oni pójdą stąd.
Siekiera, motyka, prąd i gaz,
a żeby w was piorun trzasł.

Czerwone jabłuszko, pokrojone na krzyż.
Czemu ty żandarmie krzywo na mnie patrzysz.

Gęsi za wodą, Kaczki za wodą,
Złapią cię dziewczyno bo jesteś młodą.

Ty górala dasz żeby nie wydał,
On górala weźmie i ciebie wyda.

Idzie sobie panna, ze Szwabem pod rękę, 
Bardzo z tego dumna, z getta ma sukienkę.

Za taką córeczkę jak ci nie wstyd ojcze?
Nie wstyd bo jak córka zrobił się folksdojczem.

Gęsi za wodą, Kaczki za wodą,
Przydasz się na szpicla bo jesteś młodą.
Jak trzeba wydać to wszystkich wydam. 
Ty mi się przydasz, ja ci się przydam.

Złapali ją w bramie chłopcy z konspiracji,
Golili do skóry łeb wraz razem z ondulacją.

A jak nie pomogło, to przynieśli kwiaty,
W jednej ręce róże, w drugiej automaty.

Gęsi za wodą, kaczki za wodą.
Zastrzelili pannę, choć była młodą.

Już dziś nie wyda, jutro nie wyda.
Na nic ci się martwy szpicel nie przyda.

Wróg napadł na Polskę, zapaskudził ziemie
A wszystko dlatego, że Pan Jezus drzemie.

Pan Bóg się obudził, wielkiem głosem wrzaśnie:
A niech cię Hitlerze jasny piorun trzaśnie.

Za spalone miasta, za spalone chaty
Dostaniesz ty pludru od nas tęgie baty.

Ja jem chleb parsowy, ty ciasteczka jadłeś.
Mówisz, ze kupiłeś, na pewno ukradłeś

Chociaż tu są Szkopy śpiewać się nie boje,
Bo mnie nie zrozumią te przeklęte gnoje.

Myśli nieuczesane:

  1. W tytule notki napisałem, że lubię ale wiem, że tak mi się wydawało do czasu, aż kupiłem sobie ten film na DVD i bardzo dokładnie nie obejrzałem. Teraz mogę stwierdzić, że będąc dzieckiem film mi się podobał, bo ładnie śpiewali, grali Niemcom na nosie a takie rzeczy dzieciom zawsze się podobają. Do tego świat w filmie był bardzo prosty: Niemcy byli źli, Polacy dobrzy - nie ma co się zastanawiać, zwłaszcza w domu, gdzie lekko patriotyczne tradycje nakazywały ten film oglądać w nabożnym skupieniu.
  2. Jeżeli jednak pozna się trochę historii współczesnej Polski, tej przez lata skrywanej pod takimi właśnie filmami, do tego przemyśli nieco na temat gebbelsowskich metod propagandy to film już się podobać nie może. Film był bardzo dobrze odebrany gdyż zaraz po wojnie (pierwszy film powojenny, premiera w 1946) na taką twórczość istniało potężne zapotrzebowanie społeczne. Jednak, co teraz widać już wyraźnie służył on głownie komunistycznej propagandzie a ponieważ prawda w nim przedstawiona była jednak lekko wypatrzona, Polsce jako taki przysłużył się źle. Dziś, oglądając go znowu podobnie jak kiedyś odniosłem wrażenie, że w Powstaniu Warszawskim walczyli głównie żołnierze AL.
  3. Ciekawostka dotycząca DVD. Nie wiedziałem, że powstały co najmniej dwie wersje filmu, albo teraz znowu ktoś wpadł na pomysł aby go przemontował (taka nowa moda). Ewidentnie brakuje sceny gdy żandarmi zabijają chłopca śpiewającego w tramwaju, wypadła też scena golenia głowy pannie Kędziorek (Kendschorek) za to jest ewidentna sugestia, że "zastrzelili pannę choć była młodą".
  4. W filmie bardzo ciekawie pokazane są twarze. Teraz już tak się filmów nie kręci, więc warto na ten film spojrzeć choćby dlatego, żeby zobaczyć nie tylko to jak kiedyś wyglądali ludzie, ale również po to aby przekonać się, że normalnych ludzi pokazywało się kiedyś w filmach. A dziś ... same plastiki występują.

Kategorie: to lubię, film, _blog


Słowa kluczowe: zakazane piosenki, okupacja, Warszawa


Komentarze: (36)

asa, October 26, 2005 22:19 Skomentuj komentarz


Bardzo fajnie napisane. SUbiektywnie...

Pozdrawiam właściciela bloga

Ola, September 1, 2006 17:48 Skomentuj komentarz


Bardzo miła stronka. Wypowiedzi niezwykle ciekawe... nastrój psują tylko śmieszne błędy ortograficzne :) Ale to każdemu się zdaŻa :D Pozdrawiam.

w34, September 1, 2006 21:03 Skomentuj komentarz


spieszę poprawić

meg, November 20, 2006 19:49 Skomentuj komentarz


"siekiera, motyka piłka ALASZ, przegrał wojnę głupi malarz" - alasz, nie ala

w34, November 26, 2006 14:55 Skomentuj komentarz


Już poprawiam. Przy okazji dowiedziałem się co to alasz bo jako nietrunkowy niewiedziałem.

ula, January 2, 2007 19:59 Skomentuj komentarz


Bardzo mi pomogła ta strona i mojemu synowi maturzyście, fajny komentarz. Żeby tak odpowiadali uczniowie w szkole.

<>, January 22, 2007 15:37 Skomentuj komentarz


Są dwie wersje! Przecież są dwa różne początki filmu. Sam widziałem obie wersje.

anonim, January 22, 2007 22:59 Skomentuj komentarz


jak je rozróżnić, a właściwie czym się różnią?

Sevgili@amorki.pl, December 13, 2010 22:34 Skomentuj komentarz


W wersji "pociętej" Romek Tokarski [J. Duszyński] rozmawia z kolegami i , przeplatając to piosenkami, opowiada historię. W drugiej [a właściwie w pierwszej] rzecz dzieje się w studiu filmowym, gdzie powstaje film "Zakazane piosenki" i tam, Romek, który przez cały czas zbierał podwórkowe, patriotyczne piosenki prezentuje swój zbiór. Różnic jest więcej - w jednej wersji [pociętej] wyrok na pannie Kendschorek to bardziej bandycki napad - w oryginale najpierw została "uprzedzona" iż nie powinna się szlajac ze "szwabem", dopiero później [podczas piosenki "Czerwone jabłuszko"] wykonano na niej karę śmierci, odczytując jej wyrok. Inaczej jest też rozwiązana scena z chłopcem w tramwaju, po "montażu" kilka piosenek wogóle wyleciało z filmu...

Sevgili@amorki.pl, December 13, 2010 22:52 Skomentuj komentarz


A... No i zapomniałam napisać, że w wersji "pociętej", ten student, który był podejrzany o współpracę z gestapo, to do końca nic pewnego czy na prawdę był współpracownikiem [znaczy się: AK wyroki wydawała na podstawie "złych przeczuć" Halinki Tokarskiej], natomiast w wersji pierwszej, po zamachu na niego podbiega do jego ciała dwóch żandarmów niemieckich i z jego kieszeni wyjmują dokumenty świadczące dokładnie, że to on był donosicielem. Więc wydźwięk filmu "pociętego" i oryginalnego jest całkiem inny. Radzę obejrzeć UWAŻNIE obie wersje i wówczas oceń co sądzisz.

tocio, February 12, 2007 18:29 Skomentuj komentarz


Bardzo mi się podobają te piosenki

Nygus z Pragi, February 24, 2007 01:55 Skomentuj komentarz


"Siekiera, motyka, piłka, deska,
to ulica Skaliszewska..."
Błąd. Nie ma w Warszawie takiej ulicy. Jest zato Skaryszewska i o niej właśnie śpiewają w filmie. Śpiewają starą, przdwojenną, praską gwarą bo Skaryszewska to ulica na Pradze i lekko w tej gwarze zmiękczają jej nazwę.

w34, February 24, 2007 09:34 Skomentuj komentarz


OKi, poprawiam, thx. (napisane piękną, śląską gwarą)

Soldat, August 23, 2007 03:27 Skomentuj komentarz


Ale beznadziejne pioseneczki polskie, ja tam wole pieśni niemieckie (nie są na tyle rasistowskie). Wogóle teksty są do bani. Nie wiem ludzie jak możecie to czytać i słuchać. Radze wejść na strone Żelazny Krzyż (tam są pieśni z prawdziwego zdarzenia).

Partyzant, September 13, 2007 05:10 Skomentuj komentarz


Soldat , żelazny krzyż należy się tym kturzy śpiewali takie piosenki , tobie natomiast nalezy się kamień drewniany , osrany przez osła , baranie ty pusty łbie .

drago, September 1, 2007 04:12 Skomentuj komentarz


Posłuchajcie ludzie smutnej opowieści,co ja wam zaśpiewam w głowie się nie mieści. Co ja wam opowiem to jest smutne bardzo,niechaj wasze serca biedakiem nie wzgardzą. Dnia pierwszego września roku pamiętnego,wróg napadł na Polskę z kraju sąsiedniego. Najgorzej się zawziął na naszą Warszawę,Warszawo kochana tyś jest miasto krwawe. Kiedyś byłaś piękna,bogata,wspaniała,teraz tylko kupa gruzów pozostała. Szpitale zburzone,domy popalone,gdzie się mają schronić ludzie poranione. Lecą bomby z nieba,brak jest ludziom chleba,nie tylko od bomby umrzeć ludziom trzeba. Leca bomby lecą od wieczora do dnia,nie ma kropli wody do gaszenia ognia. Kościoły zburzone,domy popalone,gdzie się mają schronić ludzie wygłodzone. Matka szuka trupa dziecięcia swojego,głośno wzywa Boga i przeklina wroga. Gdy biedna Warszawa w gruzach pozostała,to biedna Warszawa poddać się musiała. I tak się broniła całe trzy tygodnie,jeszcze pan Bóg skarze szkopów za ich zbrodnie. Co ja wam tu śpiewam w głowie się nie mieści,teraz będzie koniec mojej opowieści. Posłuchajcie ludzie z nami łaska boża,odbudujem Polskę od morza do morza. {W 68 rocznice napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę}.

Hania, December 15, 2007 00:42 Skomentuj komentarz


Witam,
czy ktoś potrafiłby uzupełnić brakujące słowa jednej z zakazanych piosenek. ( w filmie nakłada się na nie dialog i trudno je odsłuchać)


Hej tam pod Krakowem
Rwąca Wisła płynie.
Rozwaliła nam się świnia
Na polskiej krainie,
Na polskiej krainie .


-------- niezrozumiałe
-------- słowa

Zabijemy pałą świnię,
Narobim kiełbasy,
Narobim kiełbasy.

Temi kiełbasami
Według denatury
Wytrujemy wszystkie polskie
Prusaki i szczury,
Prusaki i szczury.

Krakowiaczek żwawy, June 5, 2008 11:51 Skomentuj komentarz


hej :)

znalazłem stronę z tymi tekstami:

Jak się podpasie, przyjdą lepsze czasy,
Zabijemy pałą świnię, narobim kiełbasy.

http://www.wmatlan.else.com.pl/zakazaneg.htm


ta pieśń śpiewana jest na melodię Piosnki o Belinie:

Hej tam od Krakowa modra Wisła płynie,
Szemrzą fale, fale szemrzą piosnki o Belinie.

Piosnki o Belinie i o jego sławie,
Wyjm, Belino, swą szabelkę, prowadź ku Warszawie.

Brak naszym ułanom lanc i chorągiewek,
Ale za to mają szczęście do sarmackich dziewek.

Gdy Moskale ujrzą ułańskie rabaty,
Uciekają strachem zdjęte moskiewskie psubraty.

Hej tam pod Warszawą, kędy Wisła płynie,
Szemrzą fale, fale szemrzą piosnki o Belinie.

Piosnki o Belinie i jego ułanach,
Brzmij piosenko, brzmij ułańska, siej postrach w tyranach.


pozdrawiam serdecznie :)

Jędrzej, January 19, 2014 07:35 Skomentuj komentarz


Witam,
czy ktoś potrafiłby uzupełnić brakujące słowa jednej z zakazanych piosenek. ( w filmie nakłada się na nie dialog i trudno je odsłuchać)

( po krekcie uwzględniając gwarę warszawska)

Hej tam pod Krakowem
Rwąca Wisła płynie.
Rozwaliła nam się świnia
Na polskiej krainie,
Na polskiej krainie .

A jak sie upasie,
Przyjdom lepsze czasy.
Zabijemy panią świnię
Narobiem kiełbasy
Narobiem kiełbasy

Temy kiełbasamy
Wedle denatury
Wytrujemy wszystkie w Polskie
Prusaki i szczury,
Prusaki i szczury.


lawenda, September 1, 2007 17:43 Skomentuj komentarz


te piosenki byly naprawde zakazane i tu nie ma sie z czego smiac wiem ile ludzi polskich dzieci i starszych gineli przez te piosenki

cezary, February 5, 2008 04:07 Skomentuj komentarz


racja wiele osób zgineło za śpiewanie tych piosenek.Może i była to propaganda ale niech ktoś zapyta osób które w ten sposób walczyły naprawdę z niemcami i zarzuci tylko propagandę jeśli jest tak odważny. Teraz niestety patiotyzmu w polakach jest tyle co kot na płakał a demokracje mamy dzieki takim osobom jak te które gineły wtedy.

Kelevra, September 5, 2008 17:42 Skomentuj komentarz


A ja zadam pytanie: czy dzisiejszy polski oficer ma tyle honoru żeby w przypadku zhańbienia siebie bądź munduru umieć strzelić sobie w łeb? Tak, jak to bywało przed wojną?

Bo różne świnie już widziałem, ale żadnej z jajami ;)

ola, October 12, 2007 11:08 Skomentuj komentarz


...

Hej tam od Krakowa, June 6, 2008 08:28 Skomentuj komentarz


znalazłem jeszcze jeden błąd. w "siekiera, motyka" powinno być nie Skaryszewskiej, ale Skaryszewski, tak się skracało końcówki przed wojną, zresztą można to zobaczyć po rymach w wierszach, tam gdzie są końcówki z akcentem (często pominiętym przez późniejszych wydawców): "Skaryszewskiéj"

pozdrawiam :)

Anka, August 1, 2008 23:26 Skomentuj komentarz


a piosenka którą śpiewała młoda Żydówka początek był chyba WARSZAWO MA... nigdzie nie mogę znależć a bardzo mi zależy

ccutek, August 18, 2008 03:44 Skomentuj komentarz


Tekst zaczerpnięty ze strony:

http://www.wmatlan.else.com.pl/zakazaneg.htm

Warszawo ma, o Warszawo ma
Wciąż płaczę gdy ciebie zobaczę,
Warszawo, Warszawo ma!

Tam w getcie głód, i nędza, i chłód,
I gorsza od głodu, od chłodu,
Tęsknota, Warszawo ma!

Przez mur przekradam się
I biegnę tu jak zgoniony pies!
Choć tropi mnie pan władza,
Żandarm, Gestapo i SS.

Warszawo ma! Patrz w oku mym łza,
Bo nie wiem, czy jeszcze zobaczę
Cię jutro Warszawo ma!

Piosenka śpiewana do melodii "Miasteczko Bełz"
kompozytorzy Burstein, Lith, Frey

Kelevra, September 5, 2008 17:41 Skomentuj komentarz


to skoro nie możesz znaleźć "Warszawo Ma", to poszukaj "Belz" (aka Bełc, Bełz). Najlepiej w repertuarze Andre Huebner Ochodlo. Zdziwisz się :)

Shalom

garnetka, October 12, 2008 22:49 Skomentuj komentarz


zamiast
Ja jem chleb parsowy, ty ciasteczka jadłeś.
powiinien być chleb paschowy - chodzi o chleb przygotowywany przez żydów na paschę, chleb postny, niekwaszony zwany macą

Adam ze Złakowa, May 30, 2009 11:27 Skomentuj komentarz


Nie paschowy tylko KARTKOWY
Na każdej stronie jest "-słowo niezrozumiałe-"
Chleb był na kartki. Dokładnie słychać "Ja jem chleb kartkowy". A po za tym chyba wszyscy powinni wiedzieć że wszystko było na kartki zarówno po pierwszej wojnie, w czasie drugie i za komuny. Wiem bo jest to na historii a prababcia też lubi opowiadać ile się stało w kolejce za chlebem.

ika, April 29, 2009 00:06 Skomentuj komentarz


Wydaje mi się, że zamiast "Nie wstyd bo ja z Kurpa zrobił się folksdojczem" powinno być "Nie wstyd bo jak córka zrobił się folksdojczem". Pozdrawiam :)

w34, April 29, 2009 10:47 Skomentuj komentarz


chyba masz rację - poprawiam

polak mały, September 28, 2009 18:42 Skomentuj komentarz


Soldat ty hitlerowcu jak śmiesz mówić że lepsze są pieśni niemieckie ty hyba jesteś spokrewniony z tym debilem hitlerem.a co do piosenek to super możecie liczyć że te pięśni znają się w moim "śpiewniku pieśni patriotycznych"

patryk, January 13, 2011 21:17 Skomentuj komentarz


Hania te nie zrozumiałe słowa to
"a jak się podpasie
przyjdą leprze czasy"

Dariusz, February 20, 2013 14:25 Skomentuj komentarz


Witam! Znam ten film bardzo dobrze. Obie jego wersje, które różnią się nie tylko w tych dwóch scenach. Szcerze przyznam, ze nie wiem na pewno, która z wersji była pierwsza, ale różnice w kilku scenach są bardziej zmianami w odbiorze na poziomie emocjonalnym, a nie światopoglądowym, czy politycznym. Choć w tym drugim przypadku jeśli mam rację również cel został osiągniety. Osobiście uważam, że pierwsza wersja była tą łagodniejszą, optymistyczną ze szczęśliwym zakończeniem. 1.Czyli w scenie w tramwaju chłopiec ucieka, a pasażerowie śmieją się z zaspanego i poirytowanego donosem tej blond francy nieporadnego i bezsilnego Fryca (chłopiec nie zginął i nie było powodu jej zabijać, więc ogolenie głowy było ostrzeżeniem dla niej i dla innych). 2.W piosence "Siekiera Motyka" piosenka kończy się w parku, gdzie dwie małe dziewczynki (blondynka i brunetka) śpiewają, a chłopiec stojacy w środku gra im na akordeonie. Na przeciwko na ławce siedzą dwaj niemieccy żołnierze, jakby na urlopie, a jeden z nich do złudzenia przypomina poczciwego marynarza Popeya z cygarem. Ten drugi pyta, czy rozumiesz coś po polsku, a Popeye odpowiada, że tak, ale w zasadzie to "Szkopie, cholero Ty" i taki szczery śmiech, albo wesoły rechot. Zaraz potem wstają i podchodzą do tych dzieci. Kiedy ten drugi Niemiec głaszcze tak po ojcowsku po główce tę blond dziewczynkę, nasz "marynarz" wyciąga dla nich pieniądze w momencie kiedy ta druga śpiewa, żeby wypieprzali z Polski. 3.Scena z goleniem głowy dawnej pani Kędziorek, to dowód na to że byliśmy również miłosierni, bo w sumie chłopiec zwiał, a a żyd na którego doniosła granatowemu wykupił mu się i nie wyjechał do Brzezinki, a łysa pała zamiast kulki w łeb była formą napiętnowania, ale i aktem łaski, oraz o czym już napisałem wcześniej ostrzeżeniem dla nadgorliwych. Druga wersja była bardziej propagandowa i miała za zadanie pokazać Niemców tylko w złym świetle, lub w jak najgorszym, ponieważ po wojnie należeli do wrogiego obozu zachodnich kapitalistów, imoperialistów, itp. 1.Scena w której chłopiec ginie na ulicy od serii z karabinu w plecy nie potrafię znaleźć niestety, ale pamiętam ujęcie leżacego na brzuchu zastrzelonego chłopca i z tego ujęcia kamera podnosząc się w górę nad chłopcem zwalnia i zatrzymuje się na plakacie propagandowym (coś o V kolumnie). 2.W drugiej wersji piosenki "Siekiera Motyka" zamiast sceny w parku, jest scena z niewidomym "grajkiem ulicznym" stojącym na rogu i towarzyszącą mu małą dziewczynką. Pani z okna na parterze woła dziewczynkę i daje jej chleb. W tym czasie naprzeciw "ślepca" staje jakiś "kumaty" niemiecki oficer i z wraz z ostatnimi słowami piosenki pada strzał i upada chleb na bruk. 3.Scena z wykonaniem wyroku w imieniu Państwa Podziemnego na kolaborantce i jawnej donosicielce pozostawiam do indywidualnej oceny i analizy, co czerwoni chcieli uzyskać dzięki takiej interpretacji, ale wyrok śmierci jest konsekwencją jej ohydnych czynów, więc można to rozumieć w dwóch różnych aspektach, ale porównując ten niby propagandowy film z kłamliwą propagandą dzisiejszych mediów, to naprawdę nie ma się czego czepiać, bo każdy wie jak wtedy wyglądała polska rzeczywistość. Mam nadzieję, że wniosłem co nieco do tematu i nie trudziłem się daremnie. Pozdrawiam

anonim, February 24, 2013 23:17 Skomentuj komentarz


Dziękuję - to co napisałeś pokrywa się z moją pamięcią, choć dowodów mi brak. To V ponad zwłokami chłopca dobrze pamiętam - pewnie w dzieciństwie wywarło to na mnie duże wrażenie. Pamiętam, że pierwszy raz oglądałem film gdzieś za wczesnego Gierka, i rodzice się długo zastanawiali czy mi pozwolić to oglądać.

Dziękuję za Twoje uwagi.

W.

Rinka, February 28, 2015 23:20 Skomentuj komentarz


Witam

Szukałam sceny z filmu "zakazane piosenki", gdzie chłopczyk śpiewa w tramwaju piosenkę "Wróg napadł na Polskę".

W pierwszej wersji filmu on zginął pod pomnikiem. Nie pamiętam jak to było Zwycięstwa III Rzeszy na wszystkich frontach"?

Fiom zmieniono ze względu na wysłanie go zagranicę na jakiś festiwal. Nie pamiętam jaki. Wtedy pozmieniano sceny.

1) właśnie ten chłopie z tramwaju nie umarł bo ludzie zatrzymali gestapowca i nie pozwolili by go złapał.

2) nie obcięto włosów Pannie Kędziorek.

3) nie zastrzelono niewidomego na oczach córki, kiedy brała chleb.

Jest jeszcze wiele różnic.

Czy może mi ktoś pomóc z tym pomnikiem?

Pozdrawiam
Rinka
Skomentuj notkę
13 grudnia 2003 (sobota), 23:38:38

Lata wieku XX

Ktoś powiedział, że to jest poezja, więc skoro ktoś tak uważa, to jest to już wystarczający powód aby to zamieścić to dzieło w tym miejscu.

Lata wieku XX

Marek Krystian Emanuel Baczewski

W marcu 1900 miałem lęki kastracyjne i kompleks Edypa.

Jesienią 1997 miałem romans z księżną Dianą, bardzo sławny romans.

W 1974 mieszkałem w tybetańskim klasztorze, gdzie uczyłem się sztuki koncentracji, lecz w obozie koncentracyjnym miałem siedzieć dopiero w 1943, w Birkenau, chociaż jeszcze w 37 byłem Rycerzem Kadosz Świątyni "Ordo Templi Sagenkreis" Smiert Szpionam.

W 23 prowadziłem piwnicę w New Yorku, z dziwkami, koką, colą i charlestonem, a w 65 prowadziłem Peep-show w West Berlinie, popierałem Breżniewa i bombardowanie Indochin.

W 1909 wysiadłem z meteorytu tunguskiego, wysikałem się na zgliszczach, skląłem felerny gaźnik i poleciałem dalej, na Altair, na piwo; po drodze założyłem WKP (b), jeśli to jest istotne.

W 1914 nie było mnie przy tym, jak pod Sosnowcem moja żona dała dupy wojskom trzech cesarstw.

W 1901 byłem w ciąży z moimi poglądami na wolność, wydawało mi się, że wystarczy wyzwolić ludzi, nie potrzeba ich wyzwalać ani od czegoś, ani do.

W 1905 zdezerterowałem z cesarskiej armii w Mandżurii; przez 95 lat ukrywałem się w ussuryjskiej tajdze, gdzie zdziczałem jak idee Lenina.

W 1915 przeczytałem wiersz Whitmana "I heard America sinking" i wysłałem torpedę w kierunku Lusitanii, aby zobaczyć, jak to jest, kiedy Lusitanii?, aby.

W 47 napisałem, że nie da się pisać po Oświęcimiu i w związku z tym postanowiłem pisać po niemiecku, co zaowocowało w 51 Nagrodą Nobla, której nie tylko nie odebrałem, ale również nie otrzymałem.

W 91 wystąpiłem z KPZR i zacząłem karierę solową.

W 1970 odbyłem pierwszy stosunek płciowy, kochałem się w 1925, w latach 1911-24 kopulowałem, w pozostałe lata - pieprzyłem, pieprzyłem, pieprzyłem.

W 48 zamordowałem Trockiego, w 62 Kinga, w 95 zamordowałem Ciebie .

W 1994 nie wydałem swojej pierwszej książki o wyższości nicości nad cością, nie wydałem jej również w 1910, ani w 1903, w 89, w 41, 63, 85 ani 21.

W 69 prowadziłem wykłady anarchizmu na Sorbonie, ale w 78 już tylko gwałciłem egzaltowane studentki slawistyki w Berkeley.

W 1912 odkryłem prędkość światła, w 52 - wolność ciemności.

W 73 słuchałem Floydów, Doorsów i Franka Zappy, w 81 odbyłem pierwszy stosunek homoseksualny z ciszą, w 92 słuchałem Emmy Kirkby, w 82 - Joan Baez i Harry`ego Bellafonte.

W 1939 powiesiłem się, zostałem rozstrzelany, podciąłem sobie żyły, otruto mnie zastrzykiem z fenolu i tlenkiem węgla, umarłem z głodu, a w końcu zostałem zeżarty przez stado zdziczałych chomików.

W 36 wygrałem Gordon Benetta, w 30 Olimpiadę w Rzymie, w 53 Wyścig Niepokoju, w 87 posiadłem Ciebie.

W 59 zdobyłem Czomolungmę, w 67 zdobyłem Księżyc, w 96 zdobyłem Ciebie.

Urodziłem się w 1900, zostałem urodzony w 64, w 80 urodziłem siebie.

W 88 kupiłem pierwszy komputer, w 71 pierwsze wino, w 72 - pierwszą książkę.

W 1984 miałem ciemne okulary, sto tysięcy ołowianych żołnierzyków, tysiąc plastykowych czołgów i powieść Orwella, w 98 miałem Ciebie.

W 61 kupiłem pierwszy samochód i ostatnią miłość, w 79 handlowałem rodzynkami i ciałem, w 83 przemycałem broń do Libii, w 1908 wynająłem pokój w hotelu, do którego nie przyszłaś.

W 1960 przegrałem kilka wojen i kilka dolarów, w 86 przegrałem Ciebie.

W 1916 odkryłem ćmienie w sercu, w 29 łabędzia ciemności, w 33 wynalazłem nicościowanie nicości.

W 78 leżałem na łące w Benares i wąchałem kwiaty Kosmosu.

W 76 usłyszałem Głos Boga w Radio Luxembourg, ale słuchałem także Deutsche Welle i Radia Tirana.

W 42 siedziałem z Panem Bogiem w jednym barze w Casablance; był niski, nosił Borsalino i zamawiał to samo, co Humphrey Bogart.

W 35 studiowałem freudyzm w Drohobyczu, w 49 Milarepę w Dornach, w 75 założyłem tefilin i siedziałem zen w Chorzowie.

W 32 w Teheranie szpiegowałem Anglików na rzecz Niemców, w 34 Japończyków dla Sowietów w Szanghaju, w 55 w Berlinie - Amerykę na rzecz Bułgarii, w 62 w Ałma-Acie Czarne Pantery na rzecz Ku-Klux-Klanu; szpiegowałem też leseferystów na rzecz zamordystów, homoseksualistów na rzecz fetyszystów, terrorystów dla nudystów, Semitów dla Kosmitów.

W 1915 na pokładzie "Lusitanii" ćwiczyłem pizzicato na sutkach pokojówek, żarłem rachatłukum i popijałem calvados.

W 56 wyszedłem na wolność, w 93 umarłem na AIDS w komfortowej klinice w Las Palmas.

W 38 bombardowałem Cuenkę, w 45 Drezno, w 39 i 45 Warszawę, w 66 My Lae.

W 1902 odkryłem rad, w 1904 Plutona, w 22 penicylinę, w 57 DNA, w 68 - odkryłem Ziemię.

W 1907 doszedłem do bieguna, w 99 doszedłem do kresu, w 90 doszedłem do wprawy.

W latach 1918-23 wierzyłem w Boga, w latach 65-70 w LSD, w 46 wierzyłem w Historię, w 1917 w raj na ziemi, w pozostałych latach - tylko w piekło.

Lata nie ujęte w niniejszej kronice spędziłem w pubie w Dublinie, w bistro na Montparnasse, w piwiarni na Malej Stranie.


Pierwsze czytanie było intrygujące. Drugie też, bo już można było cieszyć się szczegółami. Przy trzecim zauważyłem już, że kawałkami autor idzie się na skróty, zaczęły mnie też złościć niepotrzebne wulgaryzmy. Przy czwartym zredagowałem notkę i zostawiam sobie ku pamięci.

A o autorze wiadomo tyle, że jest poetą, więcej - jest poetą współczesnym i do tego jest polskim poetą. Obecność Chorzowa i Sosnowca w wierszu zdradza, że kręci się gdzieś w okolicy Śląska, zaś treść sugeruje, że nie należy od do poetów młodych, tych z pokolenia zajebistych, bo Ci o XX wieku nie mają najmniejszego pojęcia.


Kategorie: poezja, _blog


Słowa kluczowe: Baczewski, wiek XX, poezja


Komentarze: (1)

Marcin, December 14, 2003 23:28 Skomentuj komentarz


Znalazłem krótki życiorys Baczewskiego:
http://www.fa-art.pl/deutsche/
17uber.html
Skomentuj notkę
14 grudnia 2003 (niedziela), 00:10:10

Stowarzyszenie Umarłych Poetów (z cyklu: to lubię)

O filmie:

Wydaje mi się, że w tym filmie pokazano konflikt wartości, który wcale konfliktem być nie musi. Ale cóż, swoboda artysty: on może tak to widzieć, ja jednak widzę, że faworyzowanie Carpe Diem na tle tradycyjnych wartości, pokazanych w formie przegiętej, przerysowanej, wyśmianej może zachęcać do niewłaściwego korzystania z dnia, poprzez bunt i to bunt głupi.

Świat Carpe Diem:

"I went to the woods because I wished to live deliberately, to front only the essential facts of life, and see if I could not learn what it had to teach, and not, when I came to die, discover that I had not lived."

"Zamieszkałem w lesie albowiem chciałem żyć świadomie.
Chciałem żyć pełnią życia i wysysać z niego kwintesencje.
Wykorzenić wszystko co nie jest życiem,
Abym w chwili śmierci nie odkrył, że nie żyłem."

Świat tradycyjnych wartości:

  • Tradycja

  • Honor

  • Dyscyplina

  • Doskonałość

Luźne myśli:

  1. A film jest bardzo dobrze zrobiony. Po ludzku można powiedzieć, że to bardzo dobry film. Mistrzowska gra aktorów, świetny scenariusz (prawie Oscar dla Robina Williamsa) tylko, czy ten film jest dobry?

    Humanizm i bunt to coś, co w oglądaniu mi bardzo mi przeszkadza. Przeszkadza mi też ta delikatna manipulacja: za dobrzy są ci dobrzy i za tragiczni ci tragiczni.

  2. Jeszcze o Carpe Diem: podejście do życia zgodnie z tą ideologią wcale nie musi być nacechowane hedonizmem i buntem przeciwko wartościom. Świadczy o tym twórczość Jana Kochanowskiego, Jana Sebastiana Bacha czy też Feliksa Mendelsona. Można, a nawet należy cieszyć się życiem mając na ustach memento mori, traktując to mori jako przejście, drzwi, zmiane, przeistoczenie, przemiane, a nie jako koniec, game over czy szluz.
  3. O Carpe Diem mozna poczytać tu: http://www.mateusz.pl/duchowosc/km-ntop/km-ntop_01.htm
  4. Chciałem użyć do opisu Carpe Diem tekstu, użytego w filmie jako dedykacji do czytanej przez bohaterów książki "Pięć wieków poezji". Jestem człek leniwy i nie chciało mi się tego wpisywać - po co, skoro na pewno ktoś w internecie już to wcześniej zrobił przede mną. Wpisałem więc w Google tekst "Chciałem żyć pełnią życia" i na 4 miejscu wyszukało się takie zdanie o Jezusie - "On umarł także za Ciebie, abyś mógł żyć pełnią życia".

    I to niech będzie najlepsze podsumowanie Stowarzyszenia Umarłych Poetów. Podsumowanie mówiącym o Umarłym Bogu, choć przecież o Bogu Żyjącym!


Kategorie: humanizm, to lubię, film, _blog


Słowa kluczowe: stowarzyszenie umarłych poetów, film, humanizm, carpe diem, honor, tradycja, doskonałość, dyscyplina


Komentarze: (5)

ciociak, December 14, 2003 23:29 Skomentuj komentarz


"Kapitanie, nasz kapitanie.." Piekny film.. Aż się łezka w oku kręci..

Van Babelinio, November 18, 2006 07:53 Skomentuj komentarz


Taaa a ksiazka tez extra ;]

~małgorzatka~, January 16, 2007 17:01 Skomentuj komentarz


Zawsze płaczę oglądając film i czytając książkę... Ale i tak to kocham:D

agat, April 14, 2008 19:05 Skomentuj komentarz


ale to nie tak
oni nie zachęcają do buntu za wszelką cenę, przeciwko wszystkiemu tylko do walki o swój własny głos i o to, zeby nie isc slepo za tlumem

a ze w filmie pokazano akurat skrajną sytuację (rodzice i nauczyciele traktujący młodziez jako ludzi który nie mają prawo do własnych marzen czy zdania) to tu przybrało to formę buntu przeciw wszystkiemu

w34, April 14, 2008 19:41 Skomentuj komentarz


I na tym polega kontrowersyjność sztuki i sztuka manipulacji sztuką :-)

Dobrze, że to dostrzegasz.
Skomentuj notkę
15 grudnia 2003 (poniedziałek), 11:26:26

Zassane z cudzego bloga

Cała notka pochodzi z wiem-i-nie-wiem.blog.pl. W komentarzu do niej znalazłem, że autorem cytatu jest Katarzyna Grochola.

Umieszczam ją tu, bo warta jest tego. Ostatnie zdanie, a właściwie bardzo ważne, egzystencjalne pytanie pochodzi oczywiście od autorki bloga.

"(...) Dzisiaj wszystko mamy takie "na luzie". Wierzymy w Boga, ale "nie musimy" chodzić do kościoła, jesteśmy małżeństwem, ale jak się nam przytrafi malutka zdrada na boku, to nic się nie stanie... Uważam, że jeśli nie ma jasno określonych granic, człowiek może się łatwo zgubić. (...)
Życie to nie zabawa. Można to życie budować po swojemu, ale według zasad, które obowiązują odtysięcy lat, a nie według tych, które wczoraj sobie sami wymyśliliśmy. Nawet jak te nasze wydają nam się najwspanialsze."

Czyżby to było "kluczem do szczęścia"?


Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: blog, szczęście


Komentarze: (10)

eutanazja-kaska, December 19, 2003 06:17 Skomentuj komentarz


Nie chcę rozstrząsać moich spraw na czyimś blogu.. Czemu nie napiszesz mi tego w MOICH komentarzach? Napewno się nie obraże.. tylko jeśli zostawisz namiar postaram Ci się wszystko wytłumaczyć, no może.. nie tyle wytłumaczyć co przedstawić swój punkt widzenia.. I tego jak to naprawde wygląda.. Brak Ci odwagi by zostawić namiar na siebie? ech.. zresztą domyślam się kim możesz być.. dwulicowość! tylko tyle mam do powiedzenia..

nikita->kaśka, December 18, 2003 19:59 Skomentuj komentarz


PS. Kilka notek temu była mowa o tym z kim warto rozmawiać. Krisper napisał, że nie warto rozmawiać z kimś, kto nie chce słuchać. Miał rację. Gdy tylko ktoś ocenia Twoją sytuację inaczej niż TY, przestajesz słuchać, a interesujesz tylko pochwałami lal malowanych z komentarzy w Twoim blogu. Pomyśl, może jest inny punkt widzenia niz Twój, może nie jest gorszy od Twojego?

nikita->kaśka, December 18, 2003 19:26 Skomentuj komentarz


No tak argumenty licealistki: "jesteś be bo mi się nie podobasz, nie lubie cię bo mówisz co myślisz" Kotku jesteś bardzo młoda i bardzo wrażliwa, a ten stary cap to wykorzystuje. On nie ma nic do stracenia , Ty wszystkie swoje szanse. On złożył swoją przysięgę i najwyraźniej nie ma zamiaru jej dotrzymać, mimo, że przysięgał " ...aż do śmierci ". Co do Ewangelii to przeczytaj Mateusza 19.3 i następne. I odpowiedz sobie na pytanie co on zrobił, żeby nie dopuścić do rozpadu swojego małżeństwa, czy wina leży tylko po stronie jej? Czy było to zwykłe wszeteczeństwo? Nie sądzę. A jeśli tak to jakiekolwiek "listy rozwodowe" kościelne, czy inne są gówno warte. I jeszcze jedno wiążąc się z nim odcinasz mu drogę do odratowania swojego małżeństwa, do czego jako facet "religijny" powinien sie czuć zobowiązany. Powinien stanąć na jajach żeby odnowić to małżeństwo.

Kaśka--->Nikita, December 17, 2003 02:21 Skomentuj komentarz


Wojtku wybacz, że na Twoim blogu, ale pani nie podała adresu więc nie wiem gdzie jej odpowiedzieć, a czuję, że pije do mnie.. :-/

No więc tak.. bardzo mało wiesz.. bardzo mało... Nie znasz mojej syuacji i tego w jaki sposób mamy zamiar żyć, więc delikatnie odbij:-/ Ewangelii też nie znasz za dobrze:P ale nie martw się.. jak jeszcze poczytasz będzie ok:] papa:) hieiehiehie

wiem-i-nie-wiem, December 16, 2003 21:33 Skomentuj komentarz


1:0 dla Nikity (?) :))))))

nikita->kaśka, December 16, 2003 13:21 Skomentuj komentarz


Albo chcemy wyjść za mąż za żonatego faceta oszukując się że rozwód koscielny jest ok. Jest coś o tym w ewangeli.

eutanazja-kaska, December 16, 2003 02:54 Skomentuj komentarz


...Dzis wszystko jest "light" Jesli papieroska to tak dla towarzystwa, bez przesady.. jesli pomoc, o ni za duzo by cie nie wykorzystali, jesli uczciwosc to oczywiscie w pewnych okolicznosciach, bo calkiem uczciwym dzisiaj byc nie mozna.. Wszystko na 50% i dlatego dobro takie blade i zlo nie jest takie czarne...
:-((((((((((((((

wiem-i-nie-wiem, December 15, 2003 23:15 Skomentuj komentarz


Cholera, trzeba bylo siedziec jak mysz pod miotla. A teraz jeszcze ktos pomysli, ze cos madrego do powiedzenia mam :))

w34 -> wiem-i-nie-wi, December 15, 2003 21:26 Skomentuj komentarz


juz biegnę poprawić.

wiem-i-nie-wiem, December 15, 2003 16:40 Skomentuj komentarz


Eee, to na koncu z kluczem do szczescia to moje :)
Skomentuj notkę
16 grudnia 2003 (wtorek), 22:42:42

Dwa podejścia do rzeczywistości Boga

Jeżeli chodzi o rzeczywistość Boga, to wydaje mi się, że żaden człowiek nie może koło niej przejść obojętnie. Określić się trzeba, bo można nie mieć stosunku do Alberto Ginastery (współczesny kompozytor argentyński) ale to Boga, Stwórcy, którego obecność widać w stworzeniu całego świata to już jakoś ustosunkować się trzeba. Oczywiście może ktoś twierdzić, że go ten temat zupełnie nie dotyczy, ale takie twierdzenie też jest jakimś ustosunkowaniem się, co chciałem tutaj wykazać.

Wydaje mi się, że ludzie na świecie podzielili się w określeniu swojej postawy względem Boga na dwie grupy: 

Pierwsza grupa uznaje Boga jako Stwórcę, a co za tym idzie, ponieważ Stwórca jest jakby lekko nad człowiekiem (stworzeniem), podporządkowuje mu się w swoim życiu. Ludzie ci próbują żyć tak, jakby ten Stwórca był od nich ważniejszy, wpływał na losy świata oraz na życie ich i innych ludzi, którzy w jakiś sposób muszą się liczyć z Jego widzi mi się. Osoby takie pewnie będą się do Boga zwracać z prośbami, do niego formułować skargi i zażalenia, więcej: będą pewnie na te prośby, skargi i zażalenia oczekiwać jakiejś reakcji, bo w końcu Bóg, skoro jest Stwórcą mógłby tu jeszcze coś niecoś poprawić.

Ale chyba ważniejsze w tej chwili jest to, że osoby takie będą próbować odczytać jakie to zasady dla stworzonego świata taki Stwórca przewidział, i po odczytaniu tych zasad będą starać się je wdrażać z swoim codziennym życiu z takim to, lub innym skutkiem. Czy to właśnie jest bogobojnością? Wydaje się że Bogobojność (Bojaźń Pańska) to po prostu poważne traktowanie Boga-Stwórcy. Chyba udało mi się pierwszy raz zmierzyć z tym słowem.

Obraz wszechświata dla takich ludzi spróbowałem przedstawić na powyższym diagramie: zarówno Bóg jak i człowiek mieszczą się na nim w rzeczywistości wszechświata, przy czym strzałką zaznaczyłem podporządkowanie.


Druga grupa osób postępuje nieco inaczej, gdyż nie uznając Boga jako Stwórcy samemu musi zając najważniejsze we wszechświecie miejsce. Ludzie ci uważają, iż sami wszystko w jakiś sposób kreują  w otaczającej ich rzeczywistości, w której może, choć wcale nie musi znajdować się miejsce dla jakiegoś boga.

Jeżeli dla boga miejsca we wszechświecie nie starczy będziemy mieli doczynienia z klasycznym ateizmem: Wszechświat wypełnia materia, istotą rozumną jest człowiek i jeżeli nawet jakaś inna inteligencja gdzieś obok nas istnieje (np. małe zielone ludziki z przylatujące do nas Marsa) jest jest ona równorzędna nam i też jakoś tą rzeczywistość tworzy.

Jeżeli jednak w rzeczywistości znajdzie się miejsce dla Boga, sytuacja będzie o tyle zabawna, że oto mamy doczynienia z bogiem na usługach człowieka, a co próbowałem przedstawić na kolejnym diagramie. Taki bóg może się przedstawić bądź jako butelkowy Dżin (ten z lampy Alladyna, nie mylić z też butelkowym gin'em z tonikiem), jako bóstwo plemienne (Zeus, Światowid, albo ten, na którego niektórzy mówią Allah), czy też bardziej znanej u nas postaci kreowanego w niektórych religijnych środowiskach boga, który poza wysłuchiwaniem wyjątkowo nudnych kościelnych nabożeństw niewiele więcej może.

Ludzie tacy ateistami nie są, mają potrzebę boga więc jako kreatorzy go tworzą przez co są postrzegani jako ludzie religijni, czasem zabobonni, na pewno wierzący w rzeczywistość duchową, lecz mimo to w swoim życiu to oni są najważniejsi, oni podejmują decyzje, działania, ustalają zasady lub decydują, że inne zasady można łamać. Ciekawostką jest, że w tej grupie ludzi można spotkać większość psychologów, potrafiących podać geneze boga, oraz wielu teologów, którzy mogą boga pociąć na kawałki a to co zostanie wsadzić do pudełka.

Tak czy inaczej, ateizm czy też religijność, jeżeli Stwórca jest mniej ważny niż człowiek mamy doczynienia z bezbożność, która jest przeciwieństwem bogobojności (słowo pobożności ma swoje konotacje i jakby tu nie pasuje).

Opisałem więc dwie wykluczające się postawy a ponieważ wyczerpują one możliwe warianty wydaje mi się, że każdy musi się jednej z nich znaleźć.

 

Dodatki:

  • List do Rzymian, rozdział 1 wiersz 21
    Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi.
  • Parafraza rozdziału 1 Listu do Rzymian (notka "... na falach" z 4 lipca 2003)
  • Psalm 111 werset 10
    Bojaźń Pańska początkiem mądrości; wspaniała zapłata dla tych, co według niej postępują. (Biblia Tysiąclecia)

    Początek mądrości jest bojaźń Pańska; rozumu dobrego nabywają wszyscy, którzy rozkazanie Pańskie czynią. (Biblia Gdańska)

  • Wypowiedź Jezusa, zawarta w ewangelii janowej (6:37)
    Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę.
  • Grzegorz Trela: "W stronę anty-antyrealizmu" (filozofia.pl)

  • Idą święta! Święta to taki szczególny czas, w którym ujawnia się postawy względem Boga-Stwórcy ale i te drugie postawy traktujące Boga dość przedmiotowo. Mamy świętych mikołajów w stroju bikini, dość swobodne traktowanie alkoholem pasterki, totalną labe przed pornotelewizorem - w końcu bóg się rodzi i można z nim zrobić co tylko się chce.

Kategorie: światopogląd, apologetyka, _blog


Słowa kluczowe: Bóg, światopogląd, apologetyka, ateizm, teizm, wiara, wiedza, racjonalizm


Komentarze: (2)

Grzegorz Trela, January 12, 2005 01:21 Skomentuj komentarz


Przeglądając internet, zauważyłem, że jest u Ciebie odsyłacz do mojego artykułu, zaciekawiłem się o co chodzi-stąd moja bytnośc tutaj (choć nie do końca rozumiem kontekst przywołania mojego artykułu). Zaprezentowana przez Ciebie analiza nie wyczerpuje spektrum mozliości - jest jeszcze jedno interesujące stanowisko (i wyzwanie poznawcze)--mianowicie stanowisko NONKOGNITYWIZMU, które nie jest ani bogobojne, ani bezbożne w sensie o jakim piszesz. pozdrowienia. G.Trela

w34, December 19, 2003 17:40 Skomentuj komentarz


Chyba sobie sam skomentuje, że powinno się tu pojawić takie śliczne słowo: egocentryzm.
Skomentuj notkę
19 grudnia 2003 (piątek), 10:21:21

Budżet trzeciej RP

Materiał źródłowy:

USTAWA BUDŻETOWA NA ROK 2002
z dnia 14 marca 2002 r.

Art. 1.

1. Dochody budżetu państwa ustala się, zgodnie z załącznikiem nr 1, na kwotę 145.101.632 tys. zł.

2. Wydatki budżetu państwa ustala się, zgodnie z załącznikiem nr 2, na kwotę nie większą niż 185.101.632 tys. zł. 

3. Deficyt budżetu państwa ustala się na  kwotę nie większą niż 40.000.000 tys. zł.

(...)

 

USTAWA BUDŻETOWA NA ROK 2003
z dnia 18 grudnia 2002 r.

Art. 1.

1. Dochody budżetu państwa ustala się, zgodnie z załącznikiem nr 1, na kwotę 155.697.654 tys. zł.

2. Wydatki budżetu państwa ustala się, zgodnie  z załącznikiem nr 2, na kwotę nie większą niż 194.431.654 tys. zł.

3. Deficyt budżetu państwa ustala się na kwotę nie większą niż 38.734.000 tys. zł.

(...)

 

Źródło: www.sejm.gov.pl


Przemyślenia:

Te liczby są głęboko inspirujące: 194 miliardy! 156 miliardów! ... i to wszystko w imieniu i dla 40 mln obywateli, dla których najczęściej kwoty powyżej 10 tys. zł to czysta abstrakcja.

Jak się podzieli 194 miliardy przez niecałe 40 milionów to wychodzi około 5 tys. zł na obywatela. Ciekawe, czy obywatel sam nie zrobiłby sobie lepiej, za to 5 tys. zł rocznie? I to pytanie wcale nie jest propagandą UPR-u, tylko bardzo poważnym pytaniem o sens istnienia państwa.

Do przemyślenia jest wysokość deficytu finansowanego poprzez zadłużenie. Przecież to 20%! Wygląda na to, że żyjemy na koszt przyszłych pokoleń.

Do zapamiętania:

  • Budżet państwa to około 200mld.
  • Na obywatela to około 5 tys. zł.
  • Deficyt około 40 mld czyli 20% budżetu.

Kategorie: obserwator, polityka, ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: polityka, budżet, ekonomia, deficyt budżetowy, sejm, ustawa budżetowa


Komentarze: (2)

marekm, December 21, 2003 23:46 Skomentuj komentarz


Jak dla mnie to na obywatela wychodzi tylko jakieś 4 tysie, bo Państwo dostanie te 20% budżetu na kredyt a pojedynczy Obywatel to już nie tak łatwo - dyży może więcej ;)

khan-goor, December 19, 2003 10:22 Skomentuj komentarz


bronić UPRu będę jeśli zaatakowan - obywatel może i lepiej by ich nei wydał, ale przynajmniej sam mógłby zdecydować. afterall to są jego pieniądze...
Skomentuj notkę
20 grudnia 2003 (sobota), 18:08:08

Ziemia obiecana (z cyklu: to lubię)

- Zakładamy fabrykę.

- Tak, ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic - zaśmiał się głośno.

- To razem właśnie mamy tyle, w sam raz tyle, żeby założyć wielką fabrykę. Cóż stracimy? Zarobić zawsze można - dorzucił po chwili. - Zresztą, albo robimy interes, albo interesu nie robimy. Powiedzcie raz jeszcze.

- Robimy, robimy! - powtórzyli obaj.

Władysław Reymont, Ziemia obiecana, rozdział I, rozmowa Karola Borowieckiego z Maksem Baumem i Morycem Welt.


Kategorie: to lubię, film, _blog


Słowa kluczowe: ziemia obiecana, Reymont, Łódź, kapitalizm, Borowiecki, Moryc, Bauman, fabryka


Komentarze: (2)

deltas, December 21, 2003 19:11 Skomentuj komentarz


Kredyt! Kredyt 0%! Najlepiej taki z PHARE albo inny strukturalny z Brukseli.

wings, December 21, 2003 09:20 Skomentuj komentarz


to mi przpomina ostatnie wydarzenia w mojej firmie... dokładnie tak jest... zakładamy fabrykę, a chwilowo jesteśmy bez grosza :)
Skomentuj notkę
21 grudnia 2003 (niedziela), 21:44:44

Moja ornitologia :-)

W ramach małych ornitologiczno-ontologicznych rozważań wymyśliłem kiedyś, że:


Bycie bytem nie przesądza jeszcze o istnieniu.

Przykładami zastosowania powyższej obserwacji są:

  • ateistyczne rozważania nad bogiem;
  • zabawy z wajskopkami, żyjącymi (ponoć) w Bieruniu Nowym. (Wyjaśnienie: Wajskopek ma trzy nogi i płetwe, a żyje w wycieraczkach przed drzwiami, o ile w wycieraczkach tych gromadzi się woda. (pamięci Roberta P.))
  • stosowanie "czasu przyszłego dokonanego" a dokładnie użycie w negocjacjach biznesowych twardego stwierdzenia "my to już mamy" w chwili, gdy chce się to mieć ale nie ma się na to ani czasu, ani budżetu, ani też sił i środków aby to coś osiągnąć (inspiracja: Play5).

Kategorie: filozofia, _blog


Słowa kluczowe: ornitologia, ontologia, filozofia, byt, ateizm, teizm, wajskopek, wajskopki, bieruń nowy


Komentarze: (3)

no-words.blog.pl, December 22, 2003 16:17 Skomentuj komentarz


:)

wojtek, August 22, 2018 16:36 Skomentuj komentarz


Z Fejsa - sierpień 2018

**********

Niezależnie od tego czym (lub kim) są Wajskopki albo Wajskopki są albo ich nie ma.

Z wiary w istnienie Wajskopków wynikają moje działania typu A.

Z przyjęcia życiowego założenia, że Wajskopki nieistnieją wynikają inne zachowania i postawy.

Jednym z działań typu A jest poszukiwanie Wajskopków.

Wierzę w Wajskopki i dlatego ich szukam. W Bieruniu :-)

* * * * * * *

Kurcze - od 15 lat nie widziałem Wajskopka!

wojtek, September 10, 2018 15:41 Skomentuj komentarz


Każdy może wejść w cyfrę…„telekabel” rozmawia z Rafałem Szymurą, prezesem Zarządu PLAY5 S.A.

Na rynek operatorów telekomunikacyjnych wchodzi nowa firma – PLAY5; jakie pole działania zamierza na nim zdobyć, czym będzie się zajmować?

PLAY5 jest zupełnie nowym podmiotem – to operator IPTV, a można rzec – operator telewizji cyfrowej, który swe usługi chce oferować małym i średnim operatorom CATV oraz ISP.

….czyli operator dla operatorów…

Tak. Na dziś PLAY5 nie planuje posiadania własnych abonentów końcowych (chociaż to kwestia do rozstrzygnięcia w przyszłości).
Chcemy natomiast umożliwiać innym operatorom wdrożenie telewizji cyfrowej wiedząc, że platforma multimedialna jest w budżecie każdego z nich znacznym elementem kosztowym. Ta inicjatywa jest odpowiedzią na zapotrzebowanie płynące z rynku, które dostrzegam po rozmowach z operatorami.

Podobny projekt ma w planach PIKE i ASTER …

My traktujemy naszą inicjatywę w 100 proc. komercyjnie. Reprezentujemy polski kapitał wniesiony przez prywatnych inwestorów, a w przyszłości nie wykluczamy pojawienia się spółki akcyjnej PLAY5 na stołecznej Giełdzie Papierów Wartościowych.
PLAY5 to odpowiedź na zapotrzebowanie rynku w kwestii cyfryzacji. W tej chwili wielu małych i średnich operatorów nie ma możliwości rozwijania biznesu z wykorzystaniem pasma analogowego, z powodu ograniczeń tegoż pasma. Każdy chce wejść w tzw. cyfrę, ale cyfra jest na dziś kosztowna i mimo relatywnego spadku cen to dla małych operatorów bariera nie do przejścia.

Dzięki PLAY5 mogliby oni w zasobach własnych sieci uruchomić nową usługę pod nazwą: cyfrowa telewizja kablowa

Na rynku polskim jest mnóstwo firm oferujących tylko analogową telewizję kablową i tylko internet. Nie są nigdzie zrzeszone, ich przedstawiciele nie spotykają się na konferencjach, gdzie bywa środowisko kablowe. Ale czują zagrożenie ze strony gigantów tego rynku. Z liczącego kilkaset firm rynku CATV na uruchomienie kablowej telewizji cyfrowej stać będzie może pierwszych 100 firm.
Z moich dotychczasowych rozmów wynika praktycznie 100 procentowe zainteresowanie uruchamianiem telewizji cyfrowej przez pozostałych – małe i średnie podmioty. Każdy chce mieć cyfrówkę – chociażby kilka pakietów programowych, a to co najmniej 20, 30 kanałów więcej, w tym kanały HD – i może ją dostać dzięki PLAY5.

Załóżmy, że operatorzy zdecydują się skorzystać z usług PLAY5. Co jesteście im w stanie zapewnić?

Dostęp do ok. 100 cyfrowych kanałów telewizyjnych, dostęp do wszelakich usług interaktywnych. PLAY5 będzie budowało profesjonalną stację czołową, służącą telewizji cyfrowej – zarówno w systemie CATV jak i IPTV. Mali operatorzy będą mogli z niej skorzystać przy pomocy łączy internetowych – one gwarantują już dziś dostęp do całego rynku polskiego, z zastrzeżeniem, że przepływności będą musiały być większe niż obecnie. W tym celu negocjujemy też warunki dla naszych przyszłych klientów z dostawcami łączy internetowych.
Integrując rynek od strony usługowej mamy nadzieję „dotrzeć” do kilkuset tysięcy klientów końcowych, którzy dziś jeszcze pozbawieni są możliwości odbioru telewizji cyfrowej.

Czyli na rynku operatorskim miałby pojawić się nowy gracz, na skalę nieomal UPC Polska?

Tak to się może skończyć, wielu specjalistów prorokuje dziś, że IPTV jest właśnie tym kierunkiem, w którym telewizja cyfrowa będzie się rozwijać. Głównie z względu na interakcję czyli możliwość spersonalizowania przekazu w odniesieniu do klienta.

Gdzie będzie punkt centralny, z którego zamierzacie
„dochodzić” do sieci kablowych?

Headend będzie w Warszawie, każdy operator będzie mógł sobie zorganizować sygnał do poboru samodzielnie (jeśli ma takie możliwości). Jeżeli ich nie ma, to jesteśmy w stanie przy współpracy z dostawcami łącz taki sygnał do operatora wysłać. A także „zaopiekować” się nim i zaproponować wsparcie marketingowe, wsparcie sprzedaży itp.

Rozumiem, że prócz operatorów CATV nowej firmie chodziłoby o zagospodarowanie polskiego rynku ISP (Internet Service Provider)?
Ile jest na naszym rynku takich firm?

Tak jest. Te firmy nie mają żadnego doświadczenie, jeśli chodzi o sprzedaż telewizji. One sprzedają internet, czasem także telefonię…Zdają sobie sprawę, że jeśli nie wdrożą wszystkich trzech usług jednocześnie – wcześniej czy później stracą klientów i wypadną z rynku. Obecnie jest ich w Polsce blisko tysiąc. Tak naprawdę ze strony tych firm pojawia się największe zainteresowanie usługą IPTV, operatorzy ISP wiedzą, że jeżeli chcą z sukcesem dalej prowadzić ten biznes to muszą mieć w ręku narządzie o nazwie Triple Play.
A swoją drogą – zrodzi się w ten sposób kolejna gałąź biznesu, konkurencyjna dla operatorów sieci telewizji kablowych…

A jaki miałby być ten bogaty, cyfrowy, oferowany operatorom kontent?

Prowadzimy negocjacje z podmiotami, co do których chcielibyśmy, by się na tym rynku znalazły. To dla nich zupełnie nowy rynek i w perspektywie – spore zyski. Chcemy też od razu oferować wdrażanie VoD, myślimy także o innych usługach interaktywnych: czatowaniu, płatnościach, dokonywaniu zakupów, prowadzeniu aukcji. Ma to w efekcie prowadzić do tego by telewizor – odbiornik – stal się domowym centrum rozrywki i poniekąd wyparł funkcje komputera.
Być może jednak nie wszyscy operatorzy będą zainteresowani ofertą 100 cyfrowych kanałów. Poszczególni z nich mogą nie chcieć dublowania oferty w analogu i w cyfrze. Może będą chcieli mieć wyłącznie dedykowany sport, albo kanały filmowe lub erotyczne?
Dzisiaj rynek kontentu dedykowanego staje się coraz bogatszy, można zaoferować np. pakiet rosyjski, japoński, francuski… kierowany do wybranego grona odbiorców. Dziś nikt już nie chce mieć 100 czy 200 kanałów ogólnych, ale oglądać to, na co ma czas. Z kolei reklamodawcy też wolą trafiać ze swymi produktami do konkretnej niszy odbiorców.

Małego operatora, powiedzmy z Wejherowa, będzie na to stać?

Barier technologicznych nie ma i zestawianie łączy (transmisja) to są dziś kwoty, przy których ten biznes się potrafi „zapiąć” finasowo.
Będzie taniej i szybciej niż w przypadku stawiania własnej stacji czołowej. Pozostaje problem nadbudowy kolejnych, nowych usług.
Operator ma przy tym dowolność kreowania programmingu. Chcemy dać mu dużą niezależność. Przewidujemy też program motywacyjny dla naszych partnerów, w momencie wejścia PLAY5 na giełdę. To dobra droga do pozyskania kapitału na nasze poboczne biznesy, które mają w przyszłości aktywować biznes podstawowy.

Rozumiem, że już jesteście gotowi do uruchomienia tej oferty…

Do końca tego roku – na pewno tak. Planujemy jej kilkustopniowe wdrożenie; już sfinalizowaliśmy rozmowy z kilkoma operatorami ISP, którzy wchodzą w nasz pakiet startowy. Dla nich usługa pojawi się jeszcze w tym roku, debiut komercyjny zaplanowaliśmy na początek 2008 r.

* * * * * *

Na celowniku  Rafał Szymura
Każdy może wejść w cyfrę…

Skomentuj notkę
22 grudnia 2003 (poniedziałek), 18:32:32

Parafraza biznesowa wg. ewangelii Łukasza (Łk16)

Wiadomość (parafraza):

Jezus coachując swoich mentee omówił takie case study:

Pewien bogaty człowiek był rentierem, trzymającym swój kapitał we własnym funduszu powierniczym. Rada nadzorcza funduszu zarzucili prezesowi (CEO), że nie zachowując należytej staranności działa na jego szkodę uszczuplając aktywa.

Rentier zwołał Radę, która wezwała prezesa i wypowiedziała mu kontrakt, jednocześnie żądając przeprowadzenia audytu i przedstawienia zbadanego sprawozdania finansowego.

Prezes, będąc już na wypowiedzeniu zastanawiał się nad dalszą swoją karierą: "Co robić skoro tracę tak dobrą posadę? Nie zostanę przecież księgowym, a iść na zasiłek się wstydzę. Wiem co uczynię aby przyjęli mnie na równie dobrze płatną stanowisko jak już te utracę".

Spotykał się wiec z szefami spółek, w których zaangażowany był kapitał rentiera i zadał im pytanie: jakie jest wasze zadłużenie wobec funduszu?

Pierwszy odpowiedział: w obligacjach zamiennych na akcje naszego koncernu olejowego macie 56 mln $. Rozumiem, rzekł - weź umowę emisji obligacji, zmień nominał i napisz 16 mln.

Następnie spytał drugiego: ile jesteś winien funduszowi za wiosenne opcje zakupu pszenicy brazylijskiej? Ten odrzekł: 11 mln euro. Rzekł mu: weź swoją umowę i napisz 800 tys.

Rentier, gdy powziął wiadomość o postępowaniu nieuczciwego prezesa pochwalił go, że tak przebiegle postąpił, gdyż synowie korporacji są sprawniejsi w interesach z podobnymi sobie niż synowie światłości.

W rozdawanych na szkoleniu materiałach Jezus napisał: używajcie capexu tak aby po waszej śmierci pozyskani przyjaciele dawali wam dobre posady.


Wiadomość (wersja źródłowa):

1 [Jezus] powiedział też do uczniów: Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek.

2 Przywołał go do siebie i rzekł mu: Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą.

3 Na to rządca rzekł sam do siebie: Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę.Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu.

5 Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: Ile jesteś winien mojemu panu? Ten odpowiedział: Sto beczek oliwy. On mu rzekł: Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt. Następnie pytał drugiego: A ty ile jesteś winien? Ten odrzekł: Sto korcy pszenicy. Mówi mu: Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt.

8 Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości.

9 Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy [wszystko] się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.

(Ewangelia Łukasza, rozdział 16, wersety od 1 do 9, za tłumaczeniem Biblii Tysiąclecia)


Myśli nieuczesane:

  • Stowarzyszenie "Ordynacka" nie powinno mnie dziwić. Wszak "synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie" więc dlaczego mam się dziwić, że TVP zamawiała filmy u Rywina a remont dróg powiatowych w Pabianicach robili (albo nie robili) kolesie z SLD. Wygląda na to, że świat się nie zmienił, skoro 2 tysiące lat temu Jezus już o tym nauczał swoich uczniów.
  • Słowo "pochwalił" użyte we wszystkich trzech tłumaczeniach pod koniec przypowieści jest wielce problematyczne. Problematyczne jest też "Pan", bo chyba mowa tu nie tylko o rentierze.
  • Zastanawiam się, czy całość tego fragmentu oznacza, że uczniowie Jezusa w biznesie realizowanym w takim jaki jest świecie nie mają szans, że nie wytrzymają konkurencji, że nie będą podpisywać tak dobrych kontraktów? Dokładnie tak. Jeżeli sami będą prowadzić swoje biznesy to nie mają szans. Szok, ale to właśnie tu pisze.

    Ale Bóg chce prowadzić tu na ziemi swoje interesy i te nie tylko mają szanse, ale mają też gwarancje powodzenia, przy czym powodzenie niekoniecznie musi oznaczać milionowe zyski i szybki wzrost ceny akcji. Te ostatnie wskaźniki są ludzkimi wskaźnikami i jakże nietrwałymi wyznacznikami ludzkich sukcesów. Co więc jest bożym sukcesem w biznesie? Kiedy jego przedsięwzięcie kończy się powodzeniem? 

  • Ciekawe jest też nauczanie zawarte zaraz po tej przypowieści (Łukasz 16.9n):
    • Co uczniowie Jezusa mają robić z pieniędzmi:

      Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.

    • O robieniu interesów z kimś, o kim wiemy, że oszukuje (np. daje w łapę policjantom, okłamuje wspólnika, nie płaci dostawcom):

      Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. 

    • O pewnym teście, jaki przechodzi się tu, na ziemi (? popracować nad tym!)

      Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?

    • O lojalności. Jak podkupujesz pracownika, wiedz, że ktoś ci go może podkupić:

      żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi.

    • O konieczności dokonania ostatecznego wyboru:

      żaden sługa nie może dwom panom służyć. (...) Nie możecie służyć Bogu i mamonie.

Całość nadaje się na osobne, poważne studium. Może kiedyś je zrobię, a może tylko będę poprawiał tą notkę (poprawiałem ją w 2010, w 2014 ale i w 2019).

Tabelka do porównania tłumaczeń:

Biblia Tysiąclecia Biblia Warszawska Biblia Gdańska Parafraza
Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Był pewien bogaty człowiek, który miał zarządcę, a tego oskarżono przed nim, że trwoni jego majętność. Człowiek niektóry był bogaty, który miał szafarza, a ten był odniesiony do niego, jakoby rozpraszał dobra jego. Pewien bogaty człowiek był rentierem, trzymającym swój kapitał we własnym funduszu inwestycyjnym. Rada nadzorcza funduszu zarzucili prezesowi zarządu (CEO), że trwoniąc kapitał funduszu działa na jego szkodę.
Przywołał go do siebie i rzekł mu: Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą. I przywoławszy go, rzekł mu: Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego szafarstwa, albowiem już nie będziesz mógł nadal zarządzać. A zawoławszy go, rzekł mu: Cóż słyszę o tobie? Oddaj liczbę z szafarstwa twego; albowiem już więcej nie będziesz mógł szafować. Rentier zwołał Radę, która wezwała Dyrektora i wypowiedziała mu kontrakt, jednocześnie żądając przeprowadzenia audytu i przedstawienia zbadanego sprawozdania finansowego.
Na to rządca rzekł sam do siebie: I rzekł zarządca do siebie samego: I rzekł on szafarz sam w sobie: Prezes, będąc już na wypowiedzeniu zastanawiał się nad dalszą swoją karierą:
Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Cóż pocznę, skoro pan mój odbiera mi szafarstwo? Nie mam sił, aby kopać, a żebrać się wstydzę. Cóż uczynię, gdyż pan mój odbiera ode mnie szafarstwo? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Co robić skoro tracę tak dobrą posadę? Nie zostanę przecież księgowym, a iść na zasiłek się wstydzę.
Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu. Wiem, co uczynię, aby mnie przyjęli do domów swoich, gdy zostanę usunięty z szafarstwa. Wiem, co uczynię, że gdy będę złożony z szafarstwa, przyjmą mię do domów swoich. Wiem co uczynię aby złapać równie dobrą posadę jak tą już utracę.
Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: Ile jesteś winien mojemu panu? I wezwał dłużników swego pana, każdego z osobna, i rzekł do pierwszego: Ile winieneś panu memu? Zawoławszy tedy do siebie każdego z dłużników pana swego rzekł pierwszemu: Wieleś winien panu memu? Spotykał się wiec z szefami spółek, w których zaangażowany był kapitał rentiera i zadawa im pytanie: jakie jest wasze zadłużenie wobec funduszu?
Ten odpowiedział: Sto beczek oliwy. On mu rzekł: Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt. A ten odrzekł: Sto baryłek oliwy, Rzekł mu więc: Weź zapis swój, siądź i szybko napisz pięćdziesiąt. A on rzekł: Sto bareł oliwy. I rzekł mu: Weźmij zapis twój, a siadłszy prędko, napisz pięćdziesiąt. Pierwszy odpowiedział: w obligacjach zamiennych na akcje naszego koncernu olejowego macie 5,6 mln dolarów. Rozumiem, rzekł - weź umowę emisji obligacji, zmień nominał i napisz 1,6 mln.
Następnie pytał drugiego: A ty ile jesteś winien? Ten odrzekł: Sto korcy pszenicy. Mówi mu: Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt. Potem rzekł do drugiego: A ty ile winieneś? A ten odrzekł: Sto korców pszenicy. Rzekł mu: Weź zapis swój i napisz osiemdziesiąt. Potem drugiemu rzekł: A tyś wiele winien? A on mu rzekł: Sto korcy pszenicy. I rzekł mu: Weźmij zapis twój, a napisz ośmdziesiąt. Następnie spytał drugiego: ile jesteś winien funduszowi za wiosenne opcje zakupu pszenicy brazylijskiej? Ten odrzekł: 1,6 mln euro. Rzekł mu: weź swoją umowę i napisz 800 tys.
Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości. I pochwalił pan nieuczciwego zarządcę, że przebiegle postąpił, bo synowie tego świata są przebieglejsi w rodzaju swoim od synów światłości. I pochwalił pan szafarza niesprawiedliwego, iż roztropnie uczynił; bo synowie tego świata roztropniejsi są nad syny światłości w rodzaju swoim Rentier, gdy powziął wiadomość o postępowaniu dyrektora pochwalił go, że tak przebiegle postąpił, gdyż synowie tego świata są sprawniejsi w interesach z podobnymi sobie niż synowie światłości.

Kategorie: biblia, parafraza, ekonomia, _blog, biblia / parafraza


Słowa kluczowe: ewangelia, Jezus, rentier, rada nadzorcza, fundusz inwestycyjny, szafarz, akcje, opcje, Łk16, ceo


Komentarze: (3)

no-words, December 22, 2003 19:35 Skomentuj komentarz


W końcu ktoś mnie oświecił czym się róźnią te tłumaczenia!!

Konrad Turzyński, March 14, 2007 02:08 Skomentuj komentarz


Ejże, a czy owe 3 przekłady RÓŻNIĄ SIĘ w jakiś ISTOTNY sposób? Ja widzę INNĄ różnicę: między nimi trzema a parafrazą, opisana w dzisiejszych "realiach". Różnica polega na tym, że tekst biblijny ROZUMIEM (tak mi się wydaje), a tego współczesnego nie całkiem rozumiem.

w34, March 14, 2007 16:51 Skomentuj komentarz


Bo ta parafraza nie jest napisana literacką polszczyzną (jak to czynili tłumacze) ale żargonem współczesnych polskich finansistów i biznesmenów okołogiełdowych. Dla nich ten tekst, oraz przykłady (obligacje zamienne na akcje) są całkowicie czytelne, zrozumiałe i dość dobrze oddają obraz prezentowanej przez Jezusa sytuacji.

Ale nie dziw się temu - dla nich ten tekst powstał.
Skomentuj notkę
24 grudnia 2003 (środa), 08:39:39

Telewizyjny obraz świata

Taki cytat sobie odnotowuję:

"Nie ufajcie mediom. Najbardziej nieprawdziwy obraz świata kształtuje telewizja - widzowie są przekonani, że nasz glob jest przesycony wojnami, konfliktami i terroryzmem, podczas gdy zjawiska te dotyczą tylko kilku punktów na ziemi. Najważniejszym problemem świata jest przeraźliwa bieda, której się nie pokazuje, bo jest statyczna. Bieda to najwyżej atrakcja turystyczna w stacji Travel. Hitler oszukał 40 milionów ludzi - pisze Kapuściński - Stalin 200 milionów, telewizja zaś oszukuje trzy miliardy."

Ryszard Kapuściński, Autoportret reportera.


Dopisek z grudnia 2017:

  • Dziś telewizja oszukije 7mld ludzi - taki jest zasięg, bo telewizja jest już wszędzie. To zdanie pochodzi jednak z lat 80-tych.
  • Dziś mogę śmiało nazwać Ryszarda Kapuścińskiego oszustem. Bardzo lubię jego książki, pięknie pisze ale wiem, jak piszą np. Cesarza nakłamał wielką szkodę przynosząc Etiopii i jej mieszkańcom - Etiopom. Tak to jest jak się fałszywą ideologią wkracza w czyjeś życie bez jego zrozumienia za to z silną presją na realizację celów swoich mocodawców.

Kategorie: obserwator, proza, _blog


Słowa kluczowe: Kapuściński, telewizja, manipulacja, obraz świata, bieda, wojna, media


Komentarze: (1)

no-words, December 25, 2003 12:25 Skomentuj komentarz


3 miliardy...
ogromna suma
Skomentuj notkę
25 grudnia 2003 (czwartek), 16:33:33

Świąteczna refleksja

1. Święta. Dużo czasu. Można podsumować obserwacje ostatniego tygodnia, można pokusić się o małą synteze.


2. Wydaje mi się, że w życiu powinno być tak: tożsamość osoby powinna objawiać się poprzez jej styl życia, a więc w przypadku świąt powinna zachodzić taka relacja:

Jestem katolikiem a więc obchodzę święta Bożego Narodzenia.

Wierzę (...) w jednego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego Jednorodzonego, który (...) dla nas, ludzi, i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba; i za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy, i stał się człowiekiem.

I dlatego co roku, w dniach od 24 do 26 grudnia, raduję się i świętuje a spotykając się z innymi, którzy w to również wierzą jem smaczne potrawy, śpiewam kolędy i obdarowuję ich sprawiającymi radość prezentami.

I tak oto świadomość będzie kształtować byt, wbrew marksistowskim teoriom, które (jak mi się wydawało) próby czasu nie wytrzymały. Czy jednak to co myślę ma zastosowanie w świecie?


3. Wydaje mi się, że częściej obserwuje taką zależność:

Obchodzę święta Bożego Narodzenia a więc jestem katolikiem.

Śpiewam kolędy, przygotowuje wigilie z wieloma tradycyjnymi potrawami, chodzę na pasterkę a potem, w pierwszy dzień świąt idę na uroczystą sumę.

Mam też w domu choinkę, ale to prawie robią nie tylko katolicy, bo komuniści też mają, tyle tylko, że stawiają ją dopiero po świętach a przed nowym rokiem. Ja postawiłem przed świętami a więc jestem wierzący.

Czyżby klasyczny marksizm był jednak prawdą? Nie, to nie jest możliwe. Pewnie oczy mnie okłamują i na pewno jest inaczej. Zwłaszcza przykład z choinką, przecież nawet komuniści w Polsce, od czasów tow. Gierka stawiają choinkę przed świętami. Musi być inne rozwiązanie.


4. A może po prostu postmodernizm zaszedł już tak daleko. że konflikt idei przestał istnieć? Może to co obserwuje wygląda tak:

Żyję jak żyję i proszę mi nie zadawać głupich pytań.

Czego się czepiasz, przecież to moje życie. Jest takie przyjemnie, miłe a ty wymyślasz, kombinujesz. Psujesz atmosferę. Idziemy zaraz na imprezę do Władka a jak ci się nie podoba to odwal się! Wynocha z mojego życia!

No i koniec. Dialog się urwał. Tożsamość jest zdeptana przez codzienne życie, przez przyjemności, sukcesy, afirmacje, przeżycia, seks. Życie jest tak pełne, że nie ma czasu na myślenie, na zadawanie sobie pytań typu: kim jestem? dokąd zmierzam? po co żyje? Życie jest po to by żyć!

Ciekawostką jednak jest, że tak wielki wpływ na styl życia ludzi ma marketing firm odzieżowych, telewizja, gwiazdy muzyki głośnej, gazety - zwłaszcza te kolorowe. Ciekawostka.


5. Bożonarodzeniowe czytanie z 3 rozdziału ewangelii Jana:

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.

Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki.


Kategorie: filozofia, światopogląd, apologetyka, _blog


Słowa kluczowe: tożsamość, styl życia, katolicyzm, moralność, wiara, ateizm, teizm, katolicyzm, Boże Narodzenie


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
27 grudnia 2003 (sobota), 14:22:22

Pokój - subiektywne studium biblijne

1. Dwa rodzaje pokoju (1)

Wydaje się, że w czasie świąt Bożego Narodzenia tak wiele mówiąc o pokoju często myli się dwa, zupełnie różne pojęcia: Pierwsze to pokój ludzi między sobą, którego przejawem jest nie tylko brak wojen ale również życie ludzi we wzajemnej harmonii. Drugie pojęcie to pokój ludzi z Bogiem, które to pojęcie aby mogło istnieć wymaga od używającego go wiary w Boga i wiary w możliwość nawiązania z nim jakiejś relacji (przyjaźni, nieprzyjaźni, pokoju, wojny, ignorancji).

2. Inspitacja (1)

Inspiracją do przeprowadzenia studium była modlitwa Papieża zawarta w Orędziu na Boże Narodzenie:

Zbaw nas od wszelkiego zła rozdzierającego ludzkość u początków trzeciego tysiąclecia. Zbaw nas od wojen i zbrojnych konfliktów, które dewastują całe regiony świata; od plagi terroryzmu i tylu innych form przemocy, których ofiarami padają osoby słabe i bezbronne. Zbaw nas od zniechęcenia na drogach wiodących do pokoju, który jest trudny do osiągnięcia, ale możliwy, a zatem jest obowiązkiem; na drogach, na które trzeba wchodzić bezzwłocznie zawsze i wszędzie, nade wszystko w Ziemi, na której Ty się narodziłeś, Książę pokoju.

Źródło: KAI (RV /per)

Do jakiego osiągania jakiego pokoju zachęca Papież? Jaki to pokój jest wg niego możliwy a zatem jest naszym obowiązkiem? Sugestia o ziemi w której narodził się Jezus wskakuje, że mowa jest zwłaszcza o pokoju w Izraelu, ale czy tylko?

3. Inspiracja (2)

Ryszard Kapuściński w swojej najnowszej książce pisze, że problemem głównym świata jest bieda zaś wojny są problemem dotyczącym tylko kilku regionów świata za to problemem bardzo wygodnym dla mediów. Moja notka "Telewizyjny obraz świata" z 24 grudnia traktuje właśnie o tym.

4. Inspiracja (3)

Kiedyś, dawno temu Papież odwiedził Polskę. Ponieważ były to czasy stanu wojennego spotkał się z generałem Jaruzelskim i (jak stwierdził wydany potem komunikat) razem uzgodnili, że bardzo ważne są "dążenia do osiągnięcia pokoju". Wydawało mi się, (za sugestią pewnego mądrego księdza), że ci dwaj się wtedy nie porozumieli, że każdy mówił o innym pokoju a wspólny komunikat był tylko cwanie wykorzystaną przez komunistów propagandą. W końcu były to czasy bronienia pokoju przez imperializmem poprzez internacjonalistyczną, bratnią pomoc np. w Afganistanie.

Tak mi się wydawało kiedyś, ale teraz już mi się tak nie wydaje. W końcu politycy są mistrzami w wykorzystywaniu wieloznaczności słów a tu opisuję spotkanie, jak by nie było dwóch polityków.

5. Studium słowa "pokój" w Nowym Testamencie

1.0 Nota techniczna

  • Studium na podstawie Biblii Tysiąclecia, a jeżeli inaczej to zaznaczam powód, dlaczego tak.
  • Nie zajmuję się słowem "pokój" występującym jako pozdrowienie czy przywitanie.
  • Wiem, że można to zrobić lepiej i może kiedyś się zajmę tym, aby to pogłębić.

1.1 Ewangelia Mateusza 5:1-10

Kazanie na górze. Siódme z ośmiu błogosławieństw dotyczy pokoju, a właściwie (wg Biblii Warszawskiej) pokój czyniących:

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie.  Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Kluczowe stwierdzenie w mojej parafrazie brzmi: "osoby wprowadzające pokój są szczęśliwe, szczęściem pochodzącym od Boga". Pozostaje pytanie: kim są "wprowadzający pokój". Pacyfiści? Politycy z ONZ? Oficerowie ze sztabu sił pokojowych w Bośni? Laureaci pokojowej nagrody Nobla (Sacharow, Wałęsa, Rabin, Arafat, Mandela). W rozumieniu świata na pewno tak, ale kogo mógł mieć na myśli Jezus: Cezara, który właśnie wprowadził "Pax Augusta" i nie dostał za to Nobla, tylko dlatego, że jeszcze go nie wymyślono?

1.2 Ewangelia Mateusza 10:7-15

Gdy Jezus posyła swoich uczniów przed sobą

Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie.  Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski! Wart jest bowiem robotnik swej strawy.  A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się, kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie. Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli zaś nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was! Gdyby was gdzie nie chciano przyjąć i nie chciano słuchać słów waszych, wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych! Zaprawdę, powiadam wam: Ziemi sodomskiej i gomorejskiej lżej będzie w dzień sądu niż temu miastu.

I jeszcze, od razu tekst równoległy z Ewangelii Łukasza 10:3-9

Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie! Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże.

Wnioski: Jezus nakazuje przywitać gospodarza pozdrowieniem. Czy pozdrowienie ma brzmieć "pokój temu domowi" u Mateusza nie pisze, ale równoległy tekst z Ewangelii Łukasza tak to oddaje. Wypowiedź Jezusa sugeruje, że jeżeli dom (a może gospodarz, jak u Łukasza) jest godny pokój, który mają uczniowie ma przejść na domowników. Jeżeli gospodarz nie jest godny uczniowie zabierają co przynieśli i idą dalej.

Chyba należy się temu dokładnej przypatrzeć.

1.3 Ewangelia Mateusza 10:34-39

Jezus do swoich uczniów, gdy wyjaśniał im o co w tym wszystkim chodzi:

Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy.

Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.

Dziwna wypowiedź, jak na Księcia Pokoju. Przychodzi i efektem przyjścia będzie poróżnienie. Dziwne. To gdzie ma być ten wprowadzony pokój? No dobrze, ale są to słowa Jezusa i wygumować się ich z Biblii nie da.

1.4 Ewangelia Marka 9:48

W trakcie jednego z nauczań Jezus powiedział do uczniów:

Dobra jest sól; lecz jeśli sól smak utraci, czymże ją przyprawicie? Miejcie sól w sobie i zachowujcie pokój między sobą.

Ewidentny nakaz: zachowujcie pokój między sobą. Jedyne pytanie: do kogo skierowane, kim są ci od "sobą". Uczniowie między sobą? Pewnie tak, bo przecież słuchaczami Jezusa w tym momencie nie byli niezbyt się lubiący sąsiedzi: Herod, król Galilei i z Piłat, namiestnik Judei. Wniosek: uczniowie Jezusa mają zachowywać pokój między sobą.

1.5 Ewangelia Łukasza 2:12-14

Zapowiedź anielska po urodzeniu się Jezusa w Betlejem:

A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie. I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania.

W tłumaczeniu Biblii Warszawskiej dosadniej: "Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie." tak jakby Jezus miał przynieść pokój określonej grupie osób.

Ciekawostką jest to, że w powszechnej świadomości ten werset brzmi "pokój ludziom dobrej woli" tak jakoby to czy otrzymają pokój zależało od człowieka (czy ma dobrą wole) a nie od Boga (który ma w tym człowieku upodobanie). Jednak w Biblii jest nieco inaczej niż w powiedzeniach więc znowu jest okazja aby poprawić swoją świadomość. Pokój ludziom w których Bóg ma upodobanie.

1.6 Ewangelia Łukasza 12:49-53

Wypowiedź do swoich uczniów:

Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej.

Ewidentna pararela do mateuszowego 10:34, więc nie ma co się powtarzać.

1.7 Ewangelia Łukasza 24:33-40

Po swoim zmartwychwstaniu Jezus spotykał się ze swoimi uczniami: 

W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba. A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: Pokój wam! Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam. Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.

Wydaje się, że to typowe pozdrowienie używane zamiast "dzień dobry" albo "cześć". Można by kiedyś pokusić się i przebadać jak w różnych kulturach witają się ludzie:  hej, cześć, czołem, ave, niech będzie pochwalony, witaj, dzień dobry, szalom, pokój wam, hello to musi być coś więcej niż pierwszy pakiet protokołu warstwy IV w telekomunikacyjnym modelu ISO/OSI.

1.8 Ewangelia Łukasza 19:37-40

W trakcie wejścia Jezusa do Jerozolimy od strony Góry Oliwnej:

Zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. I wołali głośno: Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach. Lecz niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom. Odrzekł: Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą.

Wypowiedź ewidentnie o "pokoju w niebie" a w połączeniu z tą "chwałą na wysokościach" koresponduje z wypowiedziami anielskimi  zapisanymi w Ewangelii Łukasza 2:12. Skoro pokój w niebie, to widać, że należy rozważać dwie kategorie pokoju: pokój na ziemi i pokój w niebie. Ciekawe. 

1.9 Ewangelia Jana 14:22-31

W ewangelii janowej słowo pokój nie pojawia się ani raz w opisach działalności Jezusa. Pierwszy raz użył go Jan relacjonując rozmowę Jezusa z uczniami w trakcie ostatniej wieczerzy:

Rzekł do Niego Juda, ale nie Iskariota: Panie, cóż się stało, że nam się masz objawić, a nie światu? W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać. Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca.

To wam powiedziałem przebywając wśród was. A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem.

Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka. 

Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca, i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał. Wstańcie, idźmy stąd!

Tutaj już wyraźnie widać, że Jezus mówił o jakimś innym pokoju. Nie takim jaki daje świat ale jakiś inny.

A jaki pokój może dać świat? Pokój na świecie oznacza brak wojen. Pokój tego świata to pokój pacyfistów, pokój ONZ i NATO, pokój, gdzie ludzie się nie zabijają w wojnach ale dlatego, że odbiera się im broń, ustanawia strażników pokoju, wprowadza wojska rozdzielające, otwiera strefy buforowe ale nie likwiduje się przyczyn wojen: nienawiść ludzi do siebie zostaje w sercach, bo tej nie da się wyeliminować poprzez działania pokojowe. Tak dobrze to widać w Bośni, w Kosowie - niby się nie piorą, ale nienawiść pozostała.

Jezus mówi o innym pokoju, więcej - swoim uczniom go zostawia, daje, tak jakby dało się takim pokojem obdarować w paczce albo napełnić głowę.

Tu chyba wyraźnie widać, że wojna która właśnie jest zastępowana pokojem to wojna na linii człowiek - Bóg. Jezus, będąc emisariuszem Boga przychodzi i mówi, że druga strona proponuje, a nawet więcej, daje pokój. Jeszcze więcej, druga strona obiecuje że przybędzie w gości. Jak to? Bóg do ludzi? Tak: najpierw poprzez Jezusa, aby pokój zaprowadzić i ogłosić, potem jako Pocieszyciel, Duch Święty aby w człowieku zamieszkać (to już wyczytałem u Świętego Pawła).

1.10 Ewangelia Jana 16:32n

Jezus do uczniów na chwile przed aresztowaniem:

Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną. To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat.

Zaczynają się kłopoty ze słówkiem "w". Uczniowie mają mieć "pokój w Jezusie" i to "w" może być trudne do zrozumienia ale wyraźnie rozróżnia ten pokój od "pokoju tego świata", ale w kontekście tego co mówił im o pokoju jakąś godzinę, albo dwie wcześniej mogło być tylko utwierdzeniem, przypomnieniem przed pierwszą próbą.

I jeszcze, przy okazji ważne stwierdzenie Jezusa: "Jam zwyciężył świat" - skoro tak powiedział, to znaczy że była jakaś wojna, w której Jezus jest zwycięzcą. Fajnie być po stronie zwycięzcy.

1.11 Ewangelia Jana 20:19-21

Spotkanie z uczniami po zmartwychwstaniu:

Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam.

Wygląda to na takie zwykłe pozdrowienie, choć może przed posłaniem ich (gdzie?) takie a nie inne pozdrowienie mogło być szczególnie ważne.

1.12 Dzieje Apostolskie 10: 34nn

W domu rzymskiego oficera (pierwsze zwiastowanie Żyda do Poganina) 

Wtedy Piotr przemówił w dłuższym wywodzie: Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. (...) [Jezus] nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych. Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów.

Co tu pisze: "Bóg posłał swoje słowo synom Izraela ogłaszając im pokój przez Jezusa". Coś się więc wydarzyło po stronie Boga, że w miejscu gdzie była wojna może być pokój, i Jezus miał właśnie to głosił Żydom. Na linii Bóg-Żydzi a może ogólniej Bóg-Ludzie była wojna a teraz Bóg ogłasza (przez Jezusa) pokój. Pytanie: co się zmieniło w myśleniu Boga? Ano to, że "każdy kto wierzy w Jezusa otrzymuje odpuszczenie grzechów". Ale jak to możliwe? Teologią zbawienia zajmę się innym razem. Teram jest tylko o pokoju.

1.11 List do Rzymian 5:1

To bardzo ważna wypowiedź Pawła zawarta w trakcie większego wykładu o zbawieniu, a dokładnie o usprawiedliwieniu przez wiarę w Jezusa (Rz 3, 4, 5). Werset wprowadza do rozdziału 5, który traktuje o efektach usprawiedliwienia brzmi w różnych przekładach różnie: 

Biblia Brzeska: Będąc tedy przez wiarę usprawiedliwieni, pokój u Boga mamy przez Pana naszego Jezusa Krystusa.

Biblia ks. Wujka: Będąc tedy z wiary usprawiedliwieni, pokój ku Bogu miejmy przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa.

Biblia Gdańska: Będąc tedy usprawiedliwieni z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Biblia Tysiąclecia: Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Biblia Warszawska: Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa.

Biblia Poznańska: Doznając usprawiedliwienia wypływającego z wiary, cieszymy się pokojem, który otrzymaliśmy od Boga przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.

King James Version: Therefore being justified by faith, we have peace with God through our Lord Jesus Christ:

Stare katolickie przekłady, w ślad za Wulgatą kładą nacisk na działania człowieka: "zachowajmy" jednak w greckim oryginale jest używa forma dokonana "mamy" podkreślająca dzieło Boga, dokonane poprzez niego. W ten sposób oddają to przekłady protestanckie i nowe przekłady katolickie (łącznie z przypisem do Tysiąclatki).

Co tu jest jednak ważne: osoby usprawiedliwione przez wiarę mają pokój z Bogiem.

1.12 List do Rzymian 12:17-19

Paweł pod koniec wykładu o zbawieniu (Rz 1-11) przechodzi to spraw praktycznych:

Nikomu złem za złe nie oddawajcie, starajcie się o to, co jest dobre w oczach wszystkich ludzi. Jeśli można, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie. Najmilsi! Nie mścijcie się sami, ale pozostawcie to gniewowi Bożemu, albowiem napisano: Pomsta do mnie należy, Ja odpłacę, mówi Pan.

I to jest chyba najlepsze streszczenie o stosunku chrześcijan do pokoju między ludźmi i do wojen. Wiem już dlaczego nie jestem pacyfistą.

1.13 List do Rzymian 14:17

Paweł dalej naucza o sprawach praktycznych:

Bo królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym.

Bez komentarza.

1.14 List do Galacjan 5:19-25

Wykład Świętego Pawła:

Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą. Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy.

Bez komentarza.

1.15 List do Filipian 4:6-7

Zakończenie listu do Filipian:

O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie.

To chyba nie są tylko zwykłe, kurtuazyjne pozdrowienia ale poważne stwierdzenie. Pokój jaki mają uczniowie na linii z Bogiem będzie strzegł ich serc i myśli. Proste.

1.16 List do Kolosan 1:19-23

To większa wypowiedź apostoła Pawła o Jezusie i jego dziele:

Zechciał bowiem Bóg, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą: przez Niego - i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża.

I was, którzy byliście niegdyś obcymi dla Boga i Jego wrogami przez sposób myślenia i wasze złe czyny, teraz znów pojednał w doczesnym Jego ciele przez śmierć, by stawić was wobec siebie jako świętych i nieskalanych, i nienagannych, bylebyście tylko trwali w wierze - ugruntowani i stateczni - a nie chwiejący się w nadziei właściwej dla Ewangelii. Ją to posłyszeliście głoszoną wszelkiemu stworzeniu, które jest pod niebem - jej sługą stałem się ja, Paweł.

Co można tu przeczytać:

  • Kolosanie byli wrogami Boga przez sposób myślenia i złe czyny;
  • Bóg ich z sobą pojednał - zaprowadził pokój;
  • Bóg pojednał ich poprzez śmierć Jezusa w jego doczesnym ciele;
  • Celem pojednania było to, że Bóg chciał Kolosan stawić przed sobą jako świętych, nieskalanych i nienagannych;
  • Wszystko to dzieje się poprzez trwanie Kolosan w wierze.

1.17 List do Kolosan 3:15

A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele.

To jakieś zalecenie dla uczniów: pokój z Bogiem zaprowadzony przez Chrystusa ma wpływać (rządzić) na ich myślenie (serca).

1.18 Pierwszy list do Tesaloniczan 5:1-10

Wykład apostoła Pawła na temat czasów ostatecznych:

Nie potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach. Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w nocy. Kiedy bowiem będą mówić: Pokój i bezpieczeństwo - tak niespodzianie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie ujdą. Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi! Ci, którzy śpią, w nocy śpią, a którzy się upijają, w nocy są pijani. My zaś, którzy do dnia należymy, bądźmy trzeźwi, odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia. Ponieważ nie przeznaczył nas Bóg, abyśmy zasłużyli na gniew, ale na osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który za nas umarł, abyśmy, czy żywi, czy umarli, razem z Nim żyli.

Kto będzie mówił "pokój i bezpieczeństwo"? Jak taką frazę wpisze się w internetową wyszukiwarkę (Google) to pojawiają się głównie strony NATO, ONZ i wypowiedzi polityków (w tym przemówienie Andropowa po śmierci Breżniewa). Czasem pojawiają się jakieś serwisy religijne islamu (planetaislam.com) lub religii dalekiego wschodu (mahajana.net) obiecujące pokój kiedyś tam, czasem jakieś katolickie strony zachęcające do modlitw o pokój. Wszyscy jednak mówią o pokoju i bezpieczeństwie tu na ziemi, pokoju między ludźmi.

Paweł naucza, że gdy będą ten pokój wprowadzać przyjdzie na nich zagłada ze strony Boga, który wcześniej ogłosił pokój z ludźmi, którzy przez Jezusa chcą się na ten pokój załapać.

1.19 Apokalipsa Świętego Jana 6:3-4

Apokalipsa to ciekawa księga. To księga prorocza. Dużo mówi o pokoju (np. ostatnie rozdziały) ale dużo też o wojnie i to wojnie nie byle jakiej, ale o wojnie Boga. Zaczyna się to gdy pojawia się pewien jeździec, który odbiera pokój mieszkańcom ziemi:

A gdy otworzył pieczęć drugą, usłyszałem drugie Zwierzę mówiące: Przyjdź! I wyszedł inny koń barwy ognia, a siedzącemu na nim dano odebrać ziemi pokój, by się wzajemnie ludzie zabijali - i dano mu wielki miecz.

Bez komentarza. Apokalipsę należy czytać, choć może należy zwrócić tu uwagę na obecność Żydów w przyszłych konfliktach, problem Jerozolimy, i proroctwa, które wskazują, ze wojny te będą się toczyć właśnie na terenie państwa Izrael.

6. O modlitwach

Jak warto się modlić:

Ufność, którą w Nim pokładamy, polega na przekonaniu, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą. A jeśli wiemy, że wysłuchuje wszystkich naszych próśb, pewni jesteśmy również posiadania tego, o cośmy Go prosili.
(Pierwszy list Jana 5:14-15)

Pozostaje pytanie: co jest wolą Boga jeżeli chodzi o pokój? Jeżeli chodzi o pokój ludzi z Bogiem to sprawa jest prosta:

Jest to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy.
(1 List do Tymoteusza 2:3-4)

Bóg szuka pokoju z ludźmi ze swej strony robiąc wszystko co należało zrobić aby ten pokój był możliwy.

 A co jeżeli chodzi o pokój między ludźmi? Ten jest w rękach ludzkich, ale chyba nie będzie osiągnięty, gdyż Bóg jest świadom tego co się po przyjściu Jezusa na ziemi stanie. Sam Jezus zapowiedział to:

Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić (...)
(Ewangelia Mateusza 10:34)

 To smutne, ale to jedna z licznych zapowiedzi tego, że pełnego pokoju między ludźmi na ziemi nie będzie.

7. Refleksja z branży PR

Z powodu telewizji (o czym pisze Kapuściński) ludzie bardzo chcą pokoju. Boją się wojen, boją się terroryzmu (nawet powoli udziela się to u nas), boją się napadów, zbrodni - wszak trudno się czuć bezpiecznie jeżeli w telewizji dziennie leci 10 kryminałów lub horrorów.  Mówienie o pokoju, a zwłaszcza o pokoju i bezpieczeństwie jest więc modne, pokazuje mówiącego w dobrym świetle. To przecież Arafat (muzułmanin) chciał pojechać na pasterkę do Betlejem by modlić się tam o pokój, ale Szaron (żyd), mu na to nie pozwolił. I kto medialnie wyszedł na tym lepiej? A kim mówili w telewizji?

Ale fajnie - napisałem o pokoju i znowu jestem do przodu.

8. Dwa rodzaje pokoju (2)

Przekonany jestem, że pokój między ludźmi jest możliwy tylko (a i to nie na pewno) między ludźmi, którzy mają pokój z Bogiem. To co więc co należy czynić aby na ziemi panował pokój (między ludźmi) to pokój (ludzi z Bogiem) wprowadzać. Ale nie da się tego ostatniego wprowadzać na siłę. Nie da się nawracać mieczem (islam) ani zmieniać myślenia pastylką (choć naukowcy już nad tym pracują). Jedyne co można, to mówić o tym, że Bóg proponuje nam swój pokój - może ktoś usłyszy i będzie chciał skorzystać.


Kategorie: biblia, _blog


Słowa kluczowe: pokój, wojna, ewangelia, Jezus, biblia, studium biblijne


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 grudnia 2003 (niedziela), 19:11:11

Kołakowski - O młodości

Zachowuję sobie ten esej. W załącznikach jest cały PDF z wszystkimi esejami zbioru "Mini wykłady o maxi sprawach". Plik funkcjonuje w domenie publicznej, więc myślę, że zachowanie go tu nie będzie dla kogoś problemem.


O młodości

(esej ze zbioru „Mini wykłady o maxi sprawach”) 

Leszek Kołakowski

Młodość, jak wiadomo, nie jest szczególną zasługą, nie jest także pomyślnym przypadkiem. Z tych, co młodzi już nie są, większość była kiedyś młoda – zapamiętajmy sobie tę rewelację. Młodość nie jest także czymś, co można sobie zdobyć, zaskarbić, odzyskać, chociaż przywracanie młodości jest celem różnych zabiegów. Niepodobna też młodości dokładnie zdefiniować przez liczbę lat, zależy to bowiem od kulturalnego kontekstu; nie mówimy o noworodku, że jest młody, pewnie więc młodość kiedyś się zaczyna i kiedyś kończy (przypominam sobie, że czytałem raz w gazecie notatkę zatytułowaną „Młody człowiek został ministrem spraw zagranicznych Związku Radzieckiego”; miał on 59 lat). Niemniej młodość uchodzi za stan nadzwyczaj pożądany, chociaż albo ten stan po prostu jest, albo jest nieosiągalny; nie ma nic trzeciego. Kult młodości jest nadzwyczajnie rozpowszechniony i wolno zapytać: dlaczego?

Najoczywistsze odpowiedzi nie są całkiem przekonujące. Pewnie, że – statystycznie rzecz biorąc – ludzie młodzi są zdrowsi, fizycznie sprawniejsi i nie cierpią różnych dolegliwości częstych w starszym wieku i że kobieta na ogół woli być ładna i atrakcyjna aniżeli pomarszczona i zgarbiona. Młodzi ludzie, z drugiej strony, łatwiej i częściej są ofiarami wypadków samochodowych i innych; oni też głównie na wojnach giną. Młodzi ludzie są także nieuchronnie głupsi, przy czym nie chodzi o zasób informacyjny ani nawet o inteligencję – trafiają się przecież geniusze wśród młodzieży – ale o to, że na ogół w młodości nie jesteśmy zdolni rozważać w każdej sprawie jej „drugiej strony”, dostrzegać dwuznaczności wszystkich ludzkich sytuacji, widzieć racji przeciwnych tym, za którymi się opowiadamy. Zdolność taka, jeśli w ogóle przyjdzie, przychodzi z wiekiem (nieraz nie przychodzi nigdy) i choć jest objawem mądrzenia, osłabia naszą zdolność do działania i inicjatywy. Hamuje naszą stanowczość, ukazuje nam ograniczoną siłę naszych racji, łatwo rodzi niepewność. Ludzie młodzi są dlatego wiedzeni przez jakby instynktowną, jakby bezwiedną zdolność do zanurzania się bez namysłu w różne przedsięwzięcia ryzykowne, wchodzą w koleiny nie wypróbowane albo bez widocznych ujść, nie przejmują się niejasnościami swoich zaangażowań. Jakoż są główną siłą przewrotów, wybuchów społecznych, rewolucji, przy czym w sprawach zarówno dobrych, jak złych, bo chociaż często szlachetne porywy nimi kierują, to z drugiej strony – bywają ofiarami niedorzecznych i niebezpiecznych ideologii, iluzji i ruchów. Rewolucje są na ogół dziełem młodych, a rewolucje bywają rozmaite. Była rewolucja bolszewicka i rewolucja hitlerowska, młodzi ludzie dawali im siłę. Była także rewolucja „Solidarności”, i też młodzi działacze ją wygrali. W Berkeley w Kalifornii, gdzie spędziłem rok w momentach szczytowej fali tzw. rewolucji studenckiej (żadnej rewolucji naprawdę nie było), studenci, ci najmniej umiejący, rozwścieczeni, skłonni do barbarzyńskich wybryków, mawiali czasem, że należałoby wyrżnąć wszystkich, co mają ponad 30 lat, bo ci nie dawali posłuchu ich bzdurom. Z drugiej strony, nie byłoby dobrze, gdyby świat składał się z ludzi powyżej 30, a tym bardziej 40 lat, wtedy bowiem groziłaby nam stagnacja, niezdolność do ryzyka, brak ochoty do poświęcania się w imię niepewnych zamiarów. Głupota młodzieży bywa zaczynem dobrych przemian.

Młodzi ludzie są źródłem energii w różnych procesach społecznych, zazwyczaj jednak ulegają ideom opracowywanym przez starsze generacje i właśnie te starsze są odpowiedzialne za dobre albo złe wyniki przedsięwzięć, którym patronują, a którym młodzi ludzie nadają dynamizm (wyniki jednakowoż często są nieprzewidywalne).
Cóż więc w końcu jest młodości zaletą albo co jest w niej pociągające oprócz tych oczywistych fizycznych przewag, które dostarczają różnych przyjemności i którymi każdy zapewne chciałby się cieszyć? Nie jest to chyba ta właśnie wspomniana zdolność do całkowitego i bezmyślnego oddania się na służbę jakiejś sprawy, dobrej czy złej. Taka zdolność dostarcza wprawdzie korzystnych doświadczeń, kiedy jest w działaniu, ale chyba nie jest nostalgicznie wspominana lub pożądana wtedy, kiedy już minęła i kiedy młodość przeszła.

Nie, tym co naprawdę i najbardziej w młodości jest atrakcyjne, jest rzeczywistość niezakończenia, albo poczucie otwartości życia. Kiedy ukończyliśmy, na przykład, szkołę średnią i rozmyślamy o tym, co dalej, wydawać się nam może, że wszystko jest możliwe. Wyobrażam sobie, że mogę zostać lekarzem albo budowniczym mostów, szpiegiem albo pisarzem, przemysłowcem albo może alfonsem, biskupem albo zawodowym mordercą, aktorem albo politykiem. Nie znaczy to, bym miał naprawdę uzdolnienia do tych wszystkich zatrudnień albo bym powinien wierzyć, że je mam. Chodzi tylko o samo poczucie, że nic nie jest jeszcze przesądzone czy wyznaczone przez los, że drogi są otwarte i wszystko jest możliwe. Im dłużej żyjemy, tym bardziej nasze możliwości wyboru się zawężają, tym bardziej jesteśmy w koleinach, z których trudno wyjść, chyba że w wyniku nieoczekiwanych i losem zrządzonych katastrof.

Czy wszyscy mają przeżycie młodości w tym sensie? Chyba nie. Są tacy, których życie, z różnych powodów, jest w młodych latach zasnute wielkimi nieszczęściami i którzy nigdy nie doświadczają owej euforii młodości, tylekroć opiewanej. Podobnie ci, których doświadczenia bardzo wcześnie doprowadzają do cynizmu, goryczy i niewiary w życie. O takich wolno powiedzieć, że nigdy młodzi nie byli. Ponadto młodość jest jakością nie tylko biologiczną, lecz także kulturalną, czasem jest ceniona, czasem nie jest. Poeci romantyczni mieli skłonność do wczesnego umierania, z rozmaitych przyczyn, i należało to jakby do stylu epoki (Keats, Novalis, Lermontow, Petöfi, Shelley nie dożyli trzydziestki; Byron, Puszkin, Słowacki, Leopardi nie dożyli czterdziestki).
Nie wiem, jakie to genetyczne osobliwości sprawiają, że – jak widzimy w codziennym doświadczeniu – jedni ludzie starzeją się później, inni wcześniej. Pewne jest, że niektóre dobre cechy młodości można przechować bardzo długo. Nie można wprawdzie długo przechowywać zdolności do wyczynów sportowych, ale można – zdolność do umysłowej asymilacji rzeczy nowych, do zainteresowania czymś do tej pory nie znanym, ochotę do próbowania tego, co jeszcze nie wypróbowane, zdolność uczenia się, to znaczy bycia uczniem. Jeżeli to potrafimy, jeśli nie jesteśmy uwięzieni w nudnej rutynie powtarzanych ciągle kroków, w trwożliwej monotonii własnych ruchów, możemy przenieść pewne korzystne jakości nastolatków w starość. Nie udaje się to może bardzo często, ale udało się wielu ludziom. Nie powinniśmy sądzić, że jest to sprawa przesądzona raz na zawsze przyrodzonym „charakterem”; lepiej wierzyć, że są to cechy życia, które można własną wolą sobie wyrobić, by życie uczynić bardziej zajmującym również w wieku starszym. Zwykłe przedłużanie biologicznego trwania nie ma sensu i często więcej przynosi udręki niż zadowolenia z samego faktu, że oto jeszcze nie umarliśmy. Wiemy jednak, że bywają ludzie fizycznie niemal całkiem unieruchomieni, a jednak nie tylko żyjący, lecz dzielnie żyjący, prawdziwie żyjący, myślą pracujący.

Istnieje jednak pewna forma kultu młodości, która jest śmieszna i niemądra. Polega ona na tym, że wydaje nam się, iż młodość jest darem Boskim i każdemu dostępnym, jeśli tylko się wytężyć. Jakoż ludzie, którzy dawno już młode lata porzucili, usiłują udawać, że nadal są rześcy i tryskają wigorem, odziewają się w młodzieżowe stroje, przejmują obyczaje hippisów, napinają zwątlałe mięśnie, chcą pokazać, że zachwycą ich młodzieżowa muzyka i inne formy popkultury. Jeśli nastolatki są często irytujące i nieznośne, to jeszcze bardziej nieznośni i irytujący są dorośli i bardzo dorośli, którzy nastolatków udają.

Porzekadło, iż wybrańcy bogów umierają młodo, można dwojako rozumieć. Może ono znaczyć po prostu, że bogowie nie pozwalają, by ich faworyci dożyli wieku, kiedy dosięgłaby ich niemoc starości i trapiły różne choroby zwykle później przychodzące, jak choroba Parkinsona, choroba Alzheimera, artretyzm itd. Ale może też mieć sens groźniejszy: bogowie chcą, żeby ich ulubieńcy możliwie krótko byli ofiarami nieszczęścia, które nazywa się życie. W tym sensie zawiera się pewien widok świata. Można go zilustrować tak: Lessingowi urodziło się dziecko, które zmarło po kilku godzinach. Pisał on wkrótce potem do przyjaciela, że miał syna, który był nadzwyczajnie mądrym dzieckiem; trzeba go było kleszczami na świat sprowadzać, a ledwo przyszedł, skorzystał z pierwszej sposobności, by uciec. Ten ponury obraz świata mógłby na pozór być obalony prostym testem: przecież ludzie, co uważają, że życie jest tylko nieszczęściem, powinni by natychmiast popełnić samobójstwo, jeśli są konsekwentni. Tak się zdaje, ale w takich sprawach nie liczmy na konsekwencję: ludzi przy życiu nie doktryna żadna trzyma, ale instynkt.

Chociaż więc niepodobna postanowić, że się będzie młodym, można postanowić, że w miarę sił naszych nie poddajemy się duchowo starości – nie w ten sposób, iż absurdalnie udajemy, że sprawa wieku nas nie dotyczy, ale w ten, że nie żyjemy żalem za utraconą młodością. Zważmy, że niemal każdy (tak się zdaje) skrycie czy jawnie żałuje, gdy młodość minęła, że jej „nie wykorzystał”. Ale cóż to znaczy? Jeden może myśli, że mógł korzystać z urozmaiconych bogactw seksu; inny może przeciwnie, seksu miał dużo, ale mógł przecież uczyć się, studiować, być mądrym, co zaniedbał, albo walczyć o to lub owo, o co wcale nie walczył, choć potem często próbuje żałośnie się chwalić (polska specjalność). To, co możliwe w młodości, tego nie można na ogół mieć w pełnych rozmiarach i wszystkich formach. Dlatego niemal wszyscy są ofiarami złudzenia, że „utracili młodość”, która przecież mogła być o tyle lepsza. Nie, nie mogła.


Kategorie: proza, młodość


Słowa kluczowe: młodość, filozofia, starość, Kołakowski


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 grudnia 2003 (niedziela), 19:11:11

O młodości ...

Ten cytat warto zacytować:

Młodość, jak wiadomo, nie jest szczególną zasługą, nie jest także pomyślnym przypadkiem. (...) Młodzi ludzie są także nieuchronnie głupsi, przy czym nie chodzi o zasób informacyjny ani nawet o inteligencje - trafiają się przecież geniusze wśród młodzieży - ale o to, że na ogół w młodości nie jesteśmy zdolni rozważać w każdej sprawie jej "drugiej strony", dostrzegać dwuznaczności wszystkich ludzkich sytuacji, widzieć racji przeciwnych tym, za którymi się opowiadamy. Zdolność taka, jeśli w ogóle przyjdzie, to przychodzi z wiekiem, i choć jest objawem mądrzenia, to osłabia naszą zdolność do działania i inicjatywy (...) Z drugiej strony nie byłoby dobrze gdyby świat składał się z ludzi powyżej 20, a tym bardziej 40 lat, wtedy bowiem groziłaby nam stagnacja, niezdolność ryzyka, brak ochoty do poświęcenia się w imię niepewnych zamiarów.

Młodzi ludzie są źródłem energii w różnych procesach społecznych, zazwyczaj jednak ulegają ideom, opracowanym przez starsze generacje i właśnie te starsze są odpowiedzialne za dobre albo złe wyniki przedsięwzięć, którym patronują, a którym młodzi ludzie nadają dynamizm.

Leszek Kołakowski, Wykład o młodości.


Kategorie: proza, młodość, _blog


Słowa kluczowe: młodość, filozofia, starość, Kołakowski,


Komentarze: (7)

eutanazja-kaska, December 31, 2003 03:29 Skomentuj komentarz


"Młodość już taka jest, sama ustala granice wytrzymałości, nie pytając, czy ciało to zniesie. A ciało zawsze znosi..."

rafał, February 11, 2009 18:10 Skomentuj komentarz


lecz jeżeli ktoś ma już swoje lata i czuje się jeszcze młody to nienależy mu tego odbierać ponieważ karzdy zasługuje na młodość

krisper, December 29, 2003 11:07 Skomentuj komentarz


nihil novi

adek, October 19, 2006 00:43 Skomentuj komentarz


Symbioza starszych i młodych
Młodzi jako motor napędowy starszych, a starsi jako kierownicy młodych

rafał, February 11, 2009 18:13 Skomentuj komentarz


niestety to prawda niektóre z młodych pokoleń potrzebują czegoś w rodzaju kierowcy i takimi kierowcami są starsi ludzie

rafał sobiechowski, February 11, 2009 10:58 Skomentuj komentarz


stronka jest bardzo ciekawa i morzna sie z niej durzo dowiedzieć sam jestem młody i mówię rze warto to przeczytać
mmłodość jest czymś ulotny wiem to bo sam odczówam rze z wiekiem moja młodość zanika chociarz mam dopiero 18 lat , lecz ja uwarzam rze ten jest młody kto sie za takiego ówarza młodości niemorzna odbiereć nikomu nawet tym po 40 jesli uwarzają rze ich młodość jeszcze niemineła to nienalerzy im tego odbierać tak jak napisał leszek kołakowski że młodzi ludzie są nieuchronnie głupsi dlatego terz tacy ludzie są potrzebni na ty świecie uwarzają się za młodych lecz ich umyzły są przystosowane do problemów wspułczesnego świata bo niekturzy tak naprewde młodzi niedali by sobie z tym wszystkim rady

prezes, February 11, 2009 18:07 Skomentuj komentarz


młodość niestety jest ulotna tak jak niestety wszystko na tym świecie nikt niewybiera sobie jaką chce mieć młodość dlatego też niektórzy tą młodość odnajdują dopiero tak jak to napisał Leszek Kołakowski szukają jej dopiero po 40
Skomentuj notkę
29 grudnia 2003 (poniedziałek), 17:56:56

Mały pstryczek-elektryczek

Julian Tuwim

Pstryk!

Sterczy w ścianie taki pstryczek,
Mały pstryczek-elektryczek,
Jak tym pstryczkiem zrobić pstryk,
To się widno robi w mig.
Bardzo łatwo:
Pstryk - i światło!
Pstryknąć potem jeszcze raz -
Zaraz mrok otoczy nas.
A jak pstryknąć trzeci raz -
Znowu dawny świeci blask.
Taką siłę ma tajemną
Ten ukryty w ścianie smyk!
Ciemno - widno, widno - ciemno.
Któż to jest ten mały pstryk?
Może świetlik? Może ognik?
Jak tam dostał się i skąd?
To nie ognik. To przewodnik.
Taki drut, a w drucie PRĄD,
Robisz pstryk i włączasz PRĄD!
Elektryczny, bystry PRRRĄD!
I stąd światło?
Właśnie stąd!

Bardzo lubię ten wierszyk. W czasach gdy powstawał był to wiersz zaangażowany - propagował, informował, ekukował, bo poeta nie był obojęty wobec postępu cywilizacyjnego. Gdyby Tuwim żył dziś, pewnie pisał by wierszyki o GaduGadu albo SMS-ach.


Kategorie: poezja, _blog


Słowa kluczowe: Tuwim, pstryk


Komentarze: (9)

w34, December 29, 2003 18:28 Skomentuj komentarz


"160 literek, nie więcej ..."

hubi, July 15, 2008 19:59 Skomentuj komentarz


wspaniały wierszyk!
Mam 42 lata, małego synka i też uwielbia ten wiersz.

wings, December 29, 2003 18:17 Skomentuj komentarz


pewnie tak by było ... ale mamy przecież Ewę Bem śpiewającą o sms-ach:"160 nie więcej znaków... itd..."

Wojtek, December 27, 2009 22:00 Skomentuj komentarz


Zdecydowanie nie pisał by o gadu gadu. To by się mijało z celem :)

Edward, August 4, 2011 12:16 Skomentuj komentarz


Córka w odpowiedzi na moje pytanie dotyczące mechanizmu właśnie zainstalowanych u niej szaf, odpowiada:
"Ha i tu jest sprytne rozwiązanie. Dwoje drzwi jest przesuwanych, a trzecie drzwi otwierane na klik. Klikasz w drzwi i się otwierają, klikasz jeszcze raz i się zamykają."
To ja na to parafrazkę:
Jak tym kliczkiem zrobić klik,
To otwierasz szafę w mig.
Spróbuj - warto:
Klik - otwarto!

Ach, gdyby nie Tuwim ...

kibi, November 28, 2011 13:44 Skomentuj komentarz


Czysty seks a ile fantazji ;-), Panie to docenią...
""
Taką siłę ma tajemną
Ten ukryty w ścianie smyk!
Ciemno - widno, widno - ciemno.
Któż to jest ten mały pstryk?
Może świetlik? Może ognik?
Jak tam dostał się i skąd?
To nie ognik. To PRZEWODNIK.
Taki DRUT, a w drucie PRĄD,
Robisz pstryk i włączasz PRĄD
""

Miłego studiowania wyśmienitego tekstu.

Maja, August 14, 2013 20:59 Skomentuj komentarz


Moja wnuczka ma roczek i uwielbia zabawę włącz/wyłącz połączoną z powtarzaniem tego wiersza.

waldus, November 23, 2013 22:45 Skomentuj komentarz


W roku 1953 na akademii w przedszkolu recytowalem ten wierszyk w calosci - stojac na taborecie przy takim pstryczku i demonstrujac jego dzialanie

amela, February 26, 2014 21:23 Skomentuj komentarz


Mam 9 lat mam się go nauczyć na pamięć w takich przypadkach to może naprawde pomuc:-) :-) :-) :-) :-) :-) :-)
Skomentuj notkę
30 grudnia 2003 (wtorek), 00:27:27

Historia - rozważania na koniec roku

#1. Inspiracja

Kalendarz

Skończył mi się kalendarz i to chyba normalne o tej porze roku. Oczywiście mam już nowy, ale ta zmiana jest kolejny dowodem na upływ czasu.

Kalendarz na rok 2003 odłożę za chwilę na półkę koło kalendarzy 2001, 2000, 1999, 1998 ... ale przy okazji odkładania zajrzę z ciekawości np. do tego z 1994 roku. Zajrzę po to aby przypomnieć sobie co robiłem 16 marca koło 12.oo - może to być bardzo interesujące! Może nawet uda się odczytać, odtworzyć, przypomnieć sobie dlaczego robiłem to czy tamto, o czym wtedy myślałem, co było moim problemem, jakimi wartościami się kierowałem działając tak lub inaczej. Odczytywanie tego na pewno będzie interesujące, bo moje działania w tamtym czasie też były interesujące. Fajnie jest mieć kalendarze!

Elektronika

Jak co roku (od kilku lat) zastanawiam się czy skończyć z papierem w kalendarzach i przejść na nowoczesność i mieć w kieszeni kolejny gadżet: palmtopa, packed-pc czy jak tam się to zwie. Zastanawiam się ...

W tym roku dostałem dodatkowy argument za zmianą: mam już takiego iPAQ'a (ponoć dość dobry), który jak na razie służy nam główne do układania pasjansa. Mam też drugi argument - do zapisywania przemyśleń uruchomiłem elektronicznego bloga, który w porównaniu z papierem wnosi mi więcej ekspresji w formie wyrazu . Czy jest on jednak tak samo trwały jak moje papierowe kalendarze z wklejkami na notatki i przemyślenia? A jakiej trwałości oczekuje? Na ile mi to lat jest potrzebne?

Mimo tych dwóch mocnych argumentów decyzji jeszcze nie podjąłem, choć nie - a właściwie to już podjąłem - dziś dokonałem bowiem pierwszego wpisu do nowego kalendarza papierowego. Czyżby kolejny rok bez zmian?

#2. Definicja pojęcia „historia”:

Historia to nauka zajmująca się opisem procesu zmian, odtwarzaniem i opisywaniem faktów historycznych oraz wydarzeń z przeszłości.

#3. Refleksja: do czego może się mi przydać historia?

  • W celu znajdowania zasad rządzących światem i dalszemu postępowaniu z wykorzystaniem tych zasad. W celu uczenie się, zdobywanie wiedzy i nabywania mądrości.
  • W celu zrozumienia własnej tożsamości. Odpowiadając sobie na pytanie „skąd jestem” łatwiej wnioskować na temat „dokąd zmierzam”.
  • W celu weryfikowania proroctw a co za tym idzie i proroków. Dziwne? Pewnie tak, ale bez historii tego się zrobić nie da, za to proroków namnożyło się nam na potęgę.

#4. Co Jahwe mówi o historii

Fragment:

Wspomnijcie rzeczy minione od wieków! Tak, Ja jestem Bogiem i nie ma innego, Bogiem, i nikogo nie ma jak Ja. Obwieszczam od początku to, co ma przyjść, i naprzód to, co się jeszcze nie stało. Mówię: Mój zamiar się spełni i uczynię wszystko, co zechcę.
(Księga Izajasza 46.9-10)

Odkryte we fragmencie myśli:

  • Bóg zachęca do studiowania historii.
  • Bóg zapowiada co będzie w przyszłości, ujawnia swoje zamiary.
  • Bóg mówi, że ma moc wykonać wszystkie swoje zamiary. Przedstawia się jako Absolut.
  • Bóg pozwala się sprawdzać – wystawia się na weryfikację i nawet do niej zachęca.

Zastosowanie

Boga należy sprawdzać! Należy studiować proroctwa i sprawdzać, czy wykonują się. Skoro obwieścił to warto wiedzieć co obwieścił.

#5. Co Hegel mówi o korzystaniu historii:

Cytat:

"Historia uczy, że ludzie nigdy niczego nie nauczyli się z historii." (Georg Wilhelm Friedrich Hegel)

Komentarz:

To bardzo smutna obserwacja.

#6. Co Bóg mówi do Izraelitów o nich samych

Cytat:

Wy jesteście moimi świadkami (...) i moimi sługami, których wybrałem, abyście mogli poznać i uwierzyć Mi, oraz zrozumieć, że tylko Ja istnieję. 

Boga utworzonego przede Mną nie było ani po Mnie nie będzie. Ja, Pan, tylko Ja istnieję i poza Mną nie ma żadnego zbawcy.

To Ja (1) zapowiedziałem, (2) wyzwoliłem i (3) obwieściłem, a nie ktoś obcy wśród was. Wy jesteście świadkami moimi (...) że Ja jestem Bogiem, owszem, od wieczności Nim jestem.

I nikt się nie wymknie z mej ręki. Któż może zmienić to, co Ja zdziałam?

(Księga Izajasza 43.10-13)

Odkryte we fragmencie myśli:

  • Bóg potwierdza wybór tego narodu: „Wy jesteście ci których wybrałem”.
  • Bóg określa cel tego wyboru: „abyście mogli poznać, uwierzyć, zrozumieć, że tylko Ja istnieję”.
  • Bóg mówi jak go mają sprawdzać: „To ja zapowiedziałem, wyzwoliłem, obwieściłem ... a Wy jesteście świadkami tego”.
  • Bóg określa się tu jako wszechmocny.

Zastosowanie

Warto patrzeć na historię Izraela.

#7. Obserwacje

  • Zostało 47 godzin 2003 roku i będzie rok 2004.
  • Każda godzina przybliża mnie do konieczności ponownego zadania sobie pytania o sens przejścia z kalendarza papierowego na elektronicznego iPAQ-a.
  • Każda godzina przybliża nas do końca świata.
  • Każda godzina zbliża nas do końca naszego pobytu na tej ziemi.

#8. Szczęśliwego Nowego Roku!


Kategorie: historia, _blog


Słowa kluczowe: historia, kalendarz, nowy rok


Komentarze: (5)

eutanazja-kaska, December 31, 2003 02:35 Skomentuj komentarz


Mimo wszystko Tobie równiez życzę SZCZĘSLIWEGO nowego roku, by był lepszy niż poprzeni.. i żebyś znalazł czas na przemyślenia.. ale nie "luźne" na takie w których zastanowisz się, nad tym, że Twoje słowa ranią innych..
Pozdrawiam ciepło..

khan-goor, December 30, 2003 13:35 Skomentuj komentarz


NAJLEPSZEGO!

w34 -> wings, December 30, 2003 12:01 Skomentuj komentarz


Widzisz - wydaje się, że jestem rok do tyłu :-)

Ale już to poprawiam, bo za rok może być jeszcze gorzej.

Elf :), December 30, 2003 08:38 Skomentuj komentarz


Dobrze, że mnie uświadomiłeś o tych liczbach...
Dobrze....

wings, December 30, 2003 08:16 Skomentuj komentarz


fajnie masz... bo ja odkładam na półkę kalendarz z roku 2003 r... Wszystkiego Dobrego w NOwym 2004 roku !!!
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.